Polski Magazyn w UK (12/2020-1/2021)

Page 1

REPORTAÅ»

www.polskimagazyn.co.uk

1


TEMAT NUMERU

2 | www.polskimagazyn.co.uk


WIADOMOŚCI Czas odbudować symbole świetności Rzeczypospolitej

4

Ufundujmy rzeźbę generała Andersa!

5

TEMAT NUMERU

FELIETON Czy Twoje dziecko ogląda tę bajkę? SPORT Football narodził się w Anglii (III) HISTORIA Tajemnice obrazu Matki Bożej Częstochowskiej – cz. 3

czytaj więcej na:

Polski Magazyn w UK

www.polskimagazyn.co.uk kontakt: redakcja@polskimagazyn.co.uk marketing@polskimagazyn.co.uk Redaktor działu Poetycki przystanek Maciej Krzyżan Redaktor naczelny Kajetan Soliński

8

20

6

Kapliczki Ponidzia

21

8

POLAK POTRAFI! Wielka Polska Mapa Szkocji

24

10

Secrets of painting of Mother of God of Częstochowa – part 3 10

DZIEJE BRYTANII Megality

18

PUBLICYSTYKA Tam gdzie nie wstydzą się wiary

also in English:

FELIETON Te cholerne założenia

Boże Narodzenie – czyli wielkie święto bałwanów

14 16

Football narodził się w Anglii (III)

6 Czy Twoje dziecko ogląda tę bajkę?

REPORTAŻ Zamiast Halloween – Bal Wszystkich Świętych 27 WYWIAD Wiara na emigracji – rozmowa z ks. Andrzejem 28 Niskim (cz.1)

10 Tajemnice obrazu Matki Bożej...

KULTURA Poetycki przystanek: Krzysztof Grzechowiak 30 WIADOMOŚCI Różaniec do Granic Nieba

21 Kapliczki Ponidzia

33

www.polskimagazyn.co.uk Publicyści: Agata Summerell, Magdalena Grabowska, Aleksandra Walecka, Iwona Sokołowska, Włodzimierz Bykowski, Paweł Domieracki, Michał Gackowski, Emanuel Kaja, Gracjan Kaja, Tomasz Niemas, Krzysztof Nowak, Mateusz Soliński Numer: 2020-12/2021-1/11 Opieka i optymalizacja www: WindCraft Na okładce: Obraz Jana Kaji pt. „Boże Narodzenie”, akryl, płótno 80x100, 2008 r.

Redakcja nie odpowiada za treści reklam i ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów oraz obróbki nadesłanych zdjęć. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Poglądy zawarte w publikacjach są przekonaniami ich autorów i nie zawsze są zgodne z przekonaniami Redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukcja i przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Źródła zdjęć w Magazynie: pixabay.com, unsplash. com, pexels.com,123RF.com, freeimages.com, flickr.com oraz archiwa Redakcji i autorów.

27 Zamiast Halloween Bal...

28 Wiara na emigracji - rozmowa z...


TEMAT NUMERU

Czas odbudować symbole świetności Rzeczypospolitej Czy jest możliwe, aby stare polskie pałacyki, kościoły a nawet przedwojenne domy odzyskały swój dawny blask i nadal służyły innym? Oczywiście, że tak. Nie wierzycie – wspomaganie odbudowy zabytków takich jak zamki, dwory czy stanice rycerskie to właśnie jeden z głównych celów Stowarzyszenia Ochrony Zabytków Trójmorza. Organizacja została założona, zaledwie przed kilkoma miesiącami, przez ludzi wywodzących się z różnych środowisk. Są wśród nich m.in.: prawnicy, muzycy, malarze, informatycy, konserwatorzy zabytków i naukowcy. Pomyślicie sobie pewnie – co łączy tak różne środowiska? Odpowiedź jest prosta – miłość do zabytków i chęć przywrócenia Polsce

pięknych budowli, które zostały zniszczone w czasach PRL.

zawiązane w Częstochowie, a siedzibą jest Warszawa.

Główną misją Stowarzyszenia jest organizowanie i niesienie pomocy w ramach działalności pożytku publicznego. Zadaniem priorytetowym jest realizacja celów statutowych, które mają wpływ na wzrost poziomu ochrony zabytków, a składają się na nie przede wszystkim: wspomaganie odbudowy zabytków – w tym – zamków, dworów, stanic rycerskich oraz innych kompleksów; udzielanie pomocy prawnej właścicielom lub/i następcom prawnym właścicieli wyżej wymienionych obiektów w odzyskaniu praw do budynków. Stowarzyszenie zostało

Czujesz, że może to być również Twoją pasją, że serce Ci krwawi, kiedy widzisz niszczejący budynek? Zapraszamy do kontaktu ze Stowarzyszeniem! A może wiesz, gdzie jest taki zabytek, który trzeba ratować? Daj nam znać!

www.polskimagazyn.co.uk

Zruinowany pałac rodziny Łubieńskich w Okuniewie 4 |

Jesteśmy młodą organizacją, która poszukuje również sponsorów i rąk chętnych do pracy. Gdybyś chciał nas wesprzeć finansowo, lub w jakikolwiek inny sposób, zapraszamy do kontaktu – znajdź nas na facebooku! Informacja prasowa Stowarzyszenia Ochrony Zabytków Trójmorza


www.polskimagazyn.co.uk

Polski cmentarz na Monte Cassino

WIADOMOŚCI REPORTAŻ

Ufundujmy rzeźbę gen. Andersa! Instytut im. gen. Władysława Andersa oraz Fundacja Skarbowości im. Jana Pawła II ogłosiły niezwykłą inicjatywę, mającą na celu uhonorowanie postaci gen. Władysława Andersa w 50. rocznicę jego śmierci, która przypada na rok 2020. Wspólnymi siłami Rodaków w kraju i za granicą pragną ufundować popiersie generała, które zostanie przekazane na stałą ekspozycję do National Army Museum w Londynie.

żącego roku. Tym samym monument przygotowany przez Mistrza Pityńskiego, który ma znaleźć się w National Army Museum w Londynie, będzie jego historycznym, ostatnim dziełem. Celem zbiórki jest pozyskanie funduszy na wykonanie odlewu popiersia, jego zabezpieczenie oraz transport

ze Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Brytanii. Koszt całego przedsięwzięcia to 65 tysięcy złotych. Zbiórka funduszy jest realizowana poprzez stronę internetową: https://pomnik-andersa.pl/ Info organizatora

Dyrektor Muzeum – Justin Maciejewski, mający polskie korzenie, planuje zorganizowanie w najbliższych miesiącach wystawy poświęconej kampanii włoskiej w trakcie II wojny światowej. Kierownictwo Muzeum jest zdeterminowane, aby poprzez zgromadzone dotychczas zbiory, wyróżnić kluczową rolę gen. Andersa i II Korpusu Polskiego w ramach 8. Armii Zjednoczonego Królestwa. Jest to niepowtarzalna szansa, aby sprawić, że setki tysięcy turystów z całego świata w trakcie zwiedzania National Army Museum będą miały okazję bliżej zapoznać się z bohaterską sylwetką naszego generała i heroiczną postawą oraz dokonaniami żołnierzy II Korpusu Polskiego. Popiersie gen. Władysława Andersa zostało wykonane przez Andrzeja Pityńskiego – polskiego rzeźbiarza, autora słynnego pomnika katyńskiego w Jersey City w Stanach Zjednoczonych, który zmarł we wrześniu bie-

Pomnik Władysława Andersa w krakowskim Parku Jordana (źródło: Wikimedia Commons)

5


Czołówka serii „Byla sobie Ziemia”, (źródło -YouTube - zrzut ekranu)

FELIETON

Czy twoje dziecko ogląda tę bajkę? „Było sobie życie” to animacja przez większość dzisiejszych rodziców kojarzona z dzieciństwa. Była emitowana w latach 80. i 90. minionego wieku przez polską telewizję. Twórcy tego popularnego cyklu z czasem wyprodukowali kolejne części z serii „Było sobie...”. Pojawiły się m.in.: „Był sobie człowiek”, „Był sobie kosmos”, „Były sobie Ameryki” oraz „Była sobie Ziemia”. Pozytywne wrażenia oparte na wspomnieniach związanych z „Było sobie życie”, które można określić jako w miarę rzetelnie zrobione, zapewne dla wielu obecnych dorosłych są gwarancją jakości tej serii. Okazuje się jednak, że jest to błędny wniosek. Niestety, nie da się tego powiedzieć już o innych filmach tej francuskiej wytwórni. „Był sobie człowiek” i „Była sobie Ziemia” pełne są propagandy ideologicznej, czasami delikatnie, a czasami nachalnie indoktrynującej w kierunku błędnie rozumianej poprawności politycznej, agresywnego feminizmu i nieprzychylności chrześcijaństwu.

Joanna d’Arc została zabita za... bycie kobietą Z odcinka poświęconego feminizmowi, już na początku dzieci dowiadują się, że św. Joanna d’Arc została zabita za bycie „trochę samodzielną kobietą”. Nie ma absolutnie żadnej wzmianki o wojnie stuletniej i zdradzie francuskiego monarchy. Całość opatrzona jest komentarzem informującym, że już od czasów starożytnych kobiety były źle traktowane przez mężczyzn... Towarzyszy temu bardzo wymowne tło obrazkowe: księża z wrednymi minami i złowieszczy katolicki krzyż przy płonącym stosie. Mimo że scena trwa zaledwie 13 sekund, to twórcy zdążyli cztery razy w różnych ujęciach pokazać kapłanów i trzy razy krucyfiks. Szkoda że francuscy producenci z podobną drobiazgowością nie zadbali też o prawdziwość zasadniczego tła historycznego.

6 | www.polskimagazyn.co.uk

Nie wspominają słowem ani o zdradzie swojego rodaka – Karola VII, która była jednym z głównych powodów stracenia Joanny, ani o tym, że Kościół i inkwizycja zostały użyte do zamaskowania haniebnego postępku króla i politycznych rozgrywek pomiędzy Anglią i Francją. Egzekucja ukazana jest jako przykład ciemiężenia kobiet przez mężczyzn i złowrogiego chrześcijaństwa. Na marginesie, ten sam Kościół katolicki ogłosił Dziewicę Orleańską świętą – na to jednak też zabrakło miejsca. Naturalnie, nie ma ani słowa o tym, że patronka Francji mówiła, że jest kierowana przez Boga – przecież nie nadawałaby się wtedy na wzór współczesnej feministki. Jednak mimo tego, serialowi nie można zarzucić wrogiego nastawienia do religii. Nastawienie to bowiem diametralnie się zmienia, w zależności od tego, jakiego wyznania dotyczy dany odcinek.


www.polskimagazyn.co.uk

FELIETON REPORTAŻ

Dobroduszny, łagodny i bezbronny – czyli odcinek z Mahometem W części pt. „Podboje islamu” dzieci zapoznają się z sylwetką Mahometa. Jest to obraz niezwykły, ponieważ twórca islamu ukazany jest niemal jak święty. Dowiadujemy się, że przez całe życie, zarówno w Mekce jak i Medynie był on bezbronnym, dobrym dla wszystkich, pomagającym ludziom i głoszącym pokój prorokiem... O ile takie uogólnienie można by zastosować do tzw. okresu mekkańskiego, to w odniesieniu do działalności w Medynie jest to ewidentne fałszowanie historii i robienie dzieciom prania mózgu. Przypomnijmy: Mahomet po ucieczce z Mekki, gdzie jego nauki nie trafiły na podatny grunt, schronił się w sąsiedniej Medynie. Od tego zdarzenia datuje się początek tzw. „wojującego islamu”. Prowadzona stamtąd ekspansja rozpoczęła się od, dowodzonych przez proroka, krwawych napadów i grabieży karawan. Następnie, po umocnieniu swojej pozycji, twórca islamu zaczął wypędzać miejscowe żydowskie plemiona i zawłaszczać ich ziemie – przydzielając sobie zawsze 1/5 część włości. Oczywiście wiązało sie to z mordowaniem niepokornych, handlem niewolnikami (głównie kobiety i dzieci) i dalszymi podbojami.

Wreszcie, pod koniec prowadzonej przez Mahometa wojny, Mekka poddaje się w zasadzie bez walki, przyjmując zarazem islam. Jednak mimo tego, prorok po wkroczeniu do miasta nakazuje ściąć wszystkich swoich wcześniejszych oponentów. Przepaść między historyczną postacią a tym, co pokazali francuscy producenci jest tak duża, że nie da się tych wizerunków w ogóle porównać. Po obejrzeniu tego odcinka, dzieci zamiast wyniesienia podstawowych wartości edukacyjnych mogą raczej zacząć mylić Mahometa z Jezusem…

Indoktrynowanie „właściwymi” światopoglądami Kolejną daleko posuniętą manipulacją jest prezentowanie wybranych teorii jako naukowe fakty. W ten sposób młodzi widzowie dowiadują się m.in. o teorii ewolucji. Jednak twierdzenie Darwina nie jest przedstawione jako nieudowodniona jeszcze – ze względu na tzw. „brakujące ogniwo” – hipoteza lecz jako oczywiste wyjaśnienie pochodzenia ludzkości. Podobny manewr podnoszenia rangi „właściwej” teorii – do roli bezspornego faktu, został zastosowany w odcinku poświęconym zmianom klimatu. Przypuszczenia związane z efektem cieplarnianym zaprezentowane są jako naukowo potwierdzone badania.

Wszystkie wyżej wymieniane manipulacje i przekłamania w zaskakujący sposób pasują do ideologii lewej strony. Mamy wypaczone użycie pojęcia poprawności politycznej i nieprzychylny stosunek do chrześcijaństwa – przy jednoczesnym sprzyjaniu islamowi i przemilczaniu niewygodnych faktów. Jest też promowanie marksizmu, zmanipulowanej teorii Darwina i „zielonych” haseł. A to wszystko, od czterdziestu lat – bo w przybliżeniu tyle czasu już trwa emisja cyklu, pompowane jest do głów małych dzieci...

Zły = mężczyzna Zupełnie na marginesie, bardzo „ciekawym” schematem zastosowanym we wszystkich częściach cyklu „Było sobie” jest przedstawianie negatywnych postaci. W ten sposób najmłodsi widzowie dowiadują się że: złodzieje, mordercy, oszuści, wyzyskiwacze, drobni cwaniacy, lenie, „przygłupy” i inne wredne typy – to zawsze mężczyźni. Nawet w serii „Było sobie życie”, opowiadającej o ludzkim organizmie, wszystkie zarazki, szkodliwe bakterie, wirusy itp. to wyłącznie płeć męska. Czy to przypadek, że w ponad setce odcinków, produkowanych na przestrzeni trzydziestu lat, złe charaktery odgrywane są zawsze przez dwóch tych samych osobników?

Kajetan Soliński

Mężczyźni palący papierosy - kadr z odcinka pt. „Układ oddechowy” z serii „Bylo sobie życie”, (źródło: YouTube - zrzut ekranu)

7


FELIETON SPORT

Football narodził się w Anglii(III) Profesjonalny futbol to też kluby piłkarskie. Ustalenie, który jest najstarszy nastręcza pewnych trudności. Piłka nożna formowała się, gdy istniały już towarzystwa sportowe, względnie kluby, w których już wcześniej uprawiano popularniejsze wówczas od piłki dyscypliny np. kolarstwo czy wioślarstwo. Dalej, spora część badaczy pod datą powstania klubu widzi dzień założenia sekcji piłkarskiej. Jednak jeśli klub jest wielosekcyjny, brak przez kilka pierwszych lat działalności sekcji piłkarskiej nie sprawia, że wcześniej nie istniał. Przykład z polskiego podwórka: Posnania założona w 1907 roku nie posiada dziś sekcji piłkarskiej, mimo to klub jako datę założenia wciąż podaje właśnie 1907 rok. Drugi problem. Czy pod miano klubu można podciągnąć, nawet zorganizowany zespół, ale tylko z jednej szkoły lub kolegium? Wspominałem wcześniej o protoklubach. Jeśli tak, to już w 1825 roku istniał Aldenham School F.C.. Brytyjczycy wychodzą z założenia, że dopiero od momentu udostępnienia członkostwa osobom spoza danego środowiska można mówić o klubie sportowym (oczywiście i od tego są wyjątki). Za najstarszy klub piłkarski świata uchodzi powszechnie Sheffield FC, jednak już w 1820 roku powstał Sheffield Wednesday, ma więc blisko dwieście lat.

Pierwotnie był on klubem krykieta a sekcja piłkarska założona została 4 IX 1867 roku. Zawodnicy krykieta mieli grać w piłkę w okresie zimowym by utrzymać kondycję. W krykieta nie gra się bowiem zimą ze względu na duże opady deszczu. W 1887 te dwie sekcje podzieliły się na dwa oddzielne kluby (krykiet istniał do 1920 r.). Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja z Barnes Club Londyn. Klub miał powstać w 1839 roku jednak inne źródła mówią, że stało się to pomiędzy 1858 a 1862 rokiem, i z tego okresu pochodzi pierwsza wzmianka dotycząca rozegrania przez Barnes meczu. To nie jednak wątpliwości dotyczące dokładnej daty powstania klubu czynią go wyjątkowym. Barnes długo nie mógł zdecydować się czy woli piłkę nożną czy rugby. Był jednym z założycieli FA oraz rozegrał w 1863 roku pierwszy mecz pod auspicjami FA (3:3 z Richmond FC) po czym... szybko porzucił futbol dla rugby i jest temu wierny po dziś dzień. Dlatego że rugby i futbol wywodzą się z tego samego pnia ich drogi rozeszły się ostatecznie jakiś czas po utworzeniu FA. Wśród zestawień najstarszych klubów możemy znaleźć też np. Guy’s, Kings and St. Thomas’ Rugby Football Club Lon-

8 || www.polskimagazyn.co.uk 8

dyn – założony w 1843 roku, który...nigdy nie grał w futbol! Dopiero stworzenie Sheffield Rules mocno ułatwiło klasyfikowanie klubów, dlatego właśnie wspominany wcześniej Sheffield FC (założony w 1855 roku jako klub krykieta), który sekcję piłkarską utworzył 24 X 1857 roku, uznawany jest za najstarszy klub piłkarski świata. Jednak by być w zgodzie z prawdą należałoby mówić raczej o najstarszej sekcji piłkarskiej a nie klubie. Z obowiązku kronikarskiego należy też wspomnieć o założonym w 1858 roku Blackheath FC z Londynu, który mimo iż jest klubem rugby, był jednym z założycieli FA a Francis Maude Campbell został nawet skarbnikiem związku. Skąd to olbrzymie zamieszanie z klubami rugby? Otóż zwolennikom tej odmiany futbolu wydawało się oczywiste, że zakładając FA będą mieli tak duży wpływ na formowanie się przepisów, że rugby i to co dziś nazywamy piłką nożną, nie rozejdą się. Gdy tak się nie stało rozczarowane porzuciły FA. Czy miały podstawy by sądzić, że przeforsują swoje pomysły? Jak najbardziej tak, bo to kluby grające według reguł rugby football a nie sheffield wyrastały do początku lat sześćdziesiątych jak grzyby po deszczu.


www.polskimagazyn.co.uk

SPORT REPORTAŻ Kolejną kontrowersyjną datą jest 14/17 V 1859 r. Został wtedy założony pierwszy klub piłkarki spoza wysp brytyjskich. Mało tego spoza Europy. Był to Melbern FC. Problem polega na tym, ze mimo olbrzymiej odległości od Londynu Melbern (jak i cała Australia) było wciąż miastem imperium brytyjskiego, więc wszystko „działo się w rodzinie”. Jest i problem drugi – klub grał (i gra do dziś) w futbol, ale według Australian rules a reguły te nie zniknęły do dziś (jest to coś między rugby a futbolem) i jest to osobna dyscyplina sportu. Jak już pisałem, w1860 r. powstał Hallam FC Sheffield dając początek najstarszym na świecie derbom piłkarskim rozegranym 26 XII tegoż roku. Był to przełomowy rok dla rozwoju piłki nożnej. Do osamotnionych Sheffield FC i Hallam FC, które

wprowadza spore zamieszanie. To właśnie ten klub razem z Barnes FC Londyn rozegrał pierwszy mecz pod auspicjami FA. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Richmond podobnie jak Barnes błyskawicznie porzucił futbol dla rugby. Tego samego roku narodził się, nieistniejący już, jeden z założycieli FA - Crystal Palace FC (nie mylić z CP obecnie grającym w angielskiej Premiership). Za oceanem w, będącej wciąż częścią Zjednoczonego Królestwa Kanadzie, założono klub Uniwersytetu Toronto. Trzeba o nim napisać, bo podobnie jak w przypadku Australii jest tworem „rozłamowym”, dającym początek futbolowi kanadyjskiemu. W 1862 r. – 28 XI założono Nottingham FC (dzisiejsze Notts County), które uważa się za najstarszy w pełni profesjonalny (zawodowy)

w 1863 r. Stoke Ramblers (dzisiejsze Stoke City), choć niektóre źródła podają dopiero rok 1868. Jeśli jesteśmy przy roku 1863 to nie sposób nie wspomnieć o powstałym wtedy (choć mógł egzystować nieco wcześniej) zespole służby cywilnej przy brytyjskiej armii, który wystąpił jako delegacja ministerstwa wojny podczas zebrania założycielskiego FA. oraz w pierwszej edycji pucharu Anglii. Na dokładkę należy dodać też czterech kolejnych założycieli FA, klub z londyńskiej dzielnicy Kilburn (musiał to być jednak twór efemeryczny, bo poza tym nie ma o nim praktycznie żadnych informacji), Crusaders FC Londyn (i tu podobnie jak w przypadku Kilburn wiemy bardzo niewiele), Percival House FC Londyn (jak dwa poprzednie nie wiemy o nim prawie nic, mało tego mógł

„Pierwszy międzykolonialny mecz footballowy w Australii”, brytyjska kartka pocztowa z XIX w.

(oprócz meczy między sobą) mogły sobie pograć, co najwyżej, z klubami uniwersyteckimi lub wojskowymi, osaczane powoli przez kluby grające według reguł rugby (w Australii w samym 1859 r. powstało kilka klubów futbolu australijskiego), dołączył Cray Wanderers FC z Londynu oraz niedawno odrodzony Wanderers FC Londyn (późniejszy pierwszy zdobywca pucharu Anglii). W 1861 r. założono Worksop Town F.C., który mimo słusznego wieku nie odegrał do dziś większej roli w angielskim futbolu. Kolejnym klubem pochodzącym z tego roku jest Richmond FC, który też (jak niektóre starsze kluby)

klub istniejący do dziś. Z kolei w roku zawiązania FA powstał Bradford FC – znów jako klub rugby, ale z tą różnicą, że po latach w 1907 r. powstała sekcja piłkarska. Nieco problemów przysparza też założony wtedy Royal Engineers FC. Jako klub armijny nie spełnia przyjętych w tym opracowaniu norm, jednak odegrał znaczącą rolę na początku przygody z pucharem Anglii i stąd powinien znaleźć się w powyższym zestawieniu. Lata sześćdziesiąte XIX wieku są tak odległe dla historii sportu, iż ustalenie dokładnej daty powstania niektórych klubów przysparza kłopotów. Nie inaczej jest z powstałym

być klubem rugby) oraz Surbiton FC (tak samo skąpe informacje jak u poprzedników, podobnie jak Percival mógł być klubem rugby). Przykłady kilku wymienionych klubów, o których istnieniu wiemy tylko dlatego, że brały udział w spotkaniu założycielskim FA dowodzą, że mogło w tym czasie istnieć jeszcze przynajmniej kilka efemerycznych tworów, o których do dziś nie zachowały się żadne wzmianki.

Michał Gackowski * Kolejna część publikacji ukaże się w następnym numerze Magazynu.

99


TEMAT NUMERU

10 | www.polskimagazyn.co.uk

10


Tajemnice obrazu

TEMAT NUMERU

www.polskimagazyn.co.uk

Matki Bożej Częstochowskiej (III)

Secrets of painting

of Mother of God of Częstochowa (III) Nieudane niemieckie bombardowanie i ukrycie Czarnej Madonny

Unsuccessful German Bombing and Hiding of the Black Madonna

Już na samym początku II wojny światowej Niemcy próbowali zbombardować klasztor, licząc zapewne, że w ten sposób szybko zgaszą ducha Polaków - niszcząc jedno z najważniejszych sanktuariów naszego narodu. Pierwszy nalot, przeprowadzony 1 września, nie powiódł się. Podobno piloci twierdzili, że w wyznaczonym miejscu widzieli... wielkie jezioro. Posłano następną eskadrę, lecz tym razem zamiast spodziewanego celu hitlerowcy mieli ujrzeć... wielki las. Lotnicy podzielili los poprzedniej załogi - zostali oskarżeni o sabotaż i oddani pod sąd polowy.

On the very beginning of the Second World War Germans made several attempts to bombard the monastery. Their main aim probably was to break Polish spirit by demolishing one of the nation’s greatest sanctities. The first attack of a bombing squadron was carried out on September 1, 1939, but it was unsuccessful. The pilots claimed that in the designated location they had seen … a big lake. The next squadron was sent, but that time instead of the expected target Germans saw… a big forest. The Pilots were charged with sabotage and court-martialled.

Na Częstochowę wysłano trzecią eskadrę, powierzając tym razem zadanie ochotnikom z jednostki SS. W czasie lotu piloci raportowali o stracie kontroli nad sterami. Cała eskadra uległa rozproszeniu i do bombardowania nie doszło. Żaden z samolotów nie wrócił do bazy.

There were third squadron send to bombard Częstochowa. This time the task was entrusted to SS soldiers, who volunteered for the mission. During the assignment the pilots reported loss of flight control, the entire squadron got dispersed and none of the planes returned to the base.

Pod koniec kampanii wrześniowej, kiedy niemieckie wojska wkroczyły na Jasną Górę, obraz był już dobrze schowany. Znajdował się w ukryciu przez cały okres hitlerowskiej okupacji, aż do końca wojny.

In the end of the September Campaign when German land troops entered Jasna Góra the painting was already tucked away and it was kept in hiding for the rest of the war.

Po 1945 r. wymagał kolejnej renowacji, dokonanej przez prof. Rudolfa Kozłowskiego. Po jego śmierci w 1979 r. opiekę powierzono komisji konserwatorskiej w składzie: ks. Janusz Pasierb, Hanna Jędrzejewska i ks. Stanisław Tomaszkiewicz oraz konserwatorowi prof. Wojciechowi Kurpikowi.

After 1945 it needed another renovation, which was made by prof. Rudolf Kozłowski. After his death in 1979, protection was entrusted to a conservation committee consisted of: Priest Janusz Pasierb, Hanna Jędrzejewska and Priest Stanislaw Tomaszkiewicz and the conservator Prof. Wojciech Kurpik.

Aresztowanie i uwięzienie obrazu

The Arrest and Imprisonment of the Image

Peregrynacja po całym kraju kopii cudownego wizerunku Matki Bożej, poświęconej wcześniej przez Piusa XII, była istotną częścią dziewięcioletniej Wielkiej Nowenny, przygotowującej naród do milenium chrztu Polski. Od 1957 r. do 1966 r. obraz odwiedził dziesięć diecezji, a w każdej z nich wszystkie parafie. Dla wiernych było to wielkie święto. Przystrajano z tej okazji ulice, domy, a na granicy parafii i diecezji obraz witały banderie konne i orkiestry.

Peregrination around the country of copy of the miraculous image, previously blessed by Pius XII, was an essential part of the nine-year Great Novena, preparing the nation for the millennium of baptism of Poland. From 1957 to 1966, the picture visited ten dioceses, and in each of them all the parishes. It was a great celebration for the faithful. For this occasion streets and houses were decorated and on the border of the parish and diocese the picture was welcomed by horse flags and orchestras.

Sukienka bursztynowo-brylantowa, zwana też sukienką zawierzenia Totus Tuus – powstała w 2005 roku. Jest wotum z okazji 350. rocznicy Obrony Jasnej Góry przed Szwedami, wotum dziękczynnym za życie i pontyfikat Jana Pawła II oraz za 25-lecie powstania „Solidarności”.

11 11


TEMAT NUMERU HISTORIA / HISTORY

Eskadra niemieckich samolotów Heinkel He 111 - typ bombowców wysłanych do zniszczenia sanktuarium w Częstochowie 1 września 1939 r. Squadron of German aircraft Heinkel He 111 - the type of bombers sent to destroy sanctuary in Częstochowa on 1 September 1939

W roku obchodów milenium chrztu doszło do apogeum konfrontacji państwa i Kościoła. Ekipa Gomułki, widząc, że zaczyna przegrywać starcie o „rząd dusz”, zaczęła wykonywać nerwowe, agresywne ruchy. 20 czerwca, gdy obraz w kolumnie aut, w której jechał także bł. prymas Stefan Wyszyński, zmierzał do Warszawy, został otoczony i zatrzymany przez zmotoryzowane kolumny MO. Do akcji włączono także milicyjny helikopter. Księżom, którzy kordonem stanęli wokół obrazu, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa siłą wydarli malowidło i pośpiesznie odjechali.

In the year of the baptism millennium celebrations, the confrontation between the communist state and the church came about. Gomułka’s team, seeing that they were starting to lose the battle for the “reign of souls”, began to perform nervous movements. On June 20, when the painting was in the same car column in which Primate Wyszyński was heading for Warsaw, it was surrounded and stopped by MO (Communist Militia) columns. A militia helicopter was also included. From the priests, who formed a cordon around the painting, UB officers forcibly took the icon and hurry away.

Jak się później okazało, wizerunek przetransportowano do katedry w Warszawie, gdzie został umieszczony za zakratowanym oknem zakrystii. Władze nie pozwoliły aby opuścił miasto i zakazały peregrynacji podczas kolejnych milenijnych uroczystości.

As it turned out later, the image was transported to the cathedral in Warsaw, where it remained placed behind the barred sacristy window. The authorities did not allow it to leave the city and forbade peregrination during the next millennium celebrations.

Po kilku miesiącach kardynał Wyszyński podjął decyzję o wyjeździe obrazu na obchody do Katowic. Jednak częstochowskie malowidło nigdy tam nie dotarło. Pod Będzinem zostało ponownie „aresztowane”. W akcji uczestniczyło 50 funkcjonariuszy MO. Obraz zawieźli na Jasną Górę. Paulinom zagrożono, że jeżeli zostanie wywieziony, to stracą klasztory w Warszawie i seminarium na Skałce w Krakowie. Przy bramach sanktuarium ustawione zostały posterunki milicji.

After a few months, Primate Wyszyński decided to transport the painting for the celebration to Katowice. However, the Częstochowa painting never arrived there. In Będzin it was “arrested” again. 50 MO officers participated in the action. The picture was taken to Jasna Góra. The Pauline men were threatened that if the image was taken they would lose their monasteries in Warsaw and the seminar on Skałka in Krakow. At the gates of the sanctuary militia posts were set up.

12 | www.polskimagazyn.co.uk


www.polskimagazyn.co.uk TEMAT NUMERU

www.polskimagazyn.co.uk

Odtąd wszystkie samochody wyjeżdżające z klasztoru były rewidowane, także samochód prymasa. Zakonnicy umieścili obraz w kaplicy św. Pawła, za kratą i opatrzyli napisem: „Tu znajduje się uwięziony przez Władze Obraz, który wędrował po Polsce”.

Karol Wojtyła i odważny plan młodego księdza Tymczasem po kraju podróżowały puste ramy kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, bo choć milenium się zakończyło, to peregrynacja po kolejnych diecezjach była kontynuowana. Istnieje przypuszczenie, że autorem tego pomysłu był kard. Karol Wojtyła. Puste ramy na wiernych robiły ogromne wrażenie. Był to wymowny znak braku wolności religijnej w Polsce. W latach 70., po odejściu ekipy Gomułki, z Jasnej Góry zniknęły posterunki milicji. Jednak paulini nadal nie mieli zezwolenia na „wypuszczenie” obrazu z aresztu. Wykradł go w 1972 r. ks. Józef Wójcik, wówczas wikariusz w parafii w Radomiu. O swoim planie poinformował prymasa Wyszyńskiego, z którego błogosławieństwem, potajemnie, przy pomocy dorobionego klucza, w nocy wyniósł malowidło z klasztoru. Władze rozpoczęły śledztwo, przesłuchano pokaźną liczbę „podejrzanych” sióstr, księży i zakonników, ale ostatecznie nikogo nie skazano. Komuniści więzili obraz przez sześć lat, od 1966 do 1972 roku.

Tomasz Niemas * Publikacje opisujące dalsze losy obrazu Matki Bożej Częstochowskiej będą ukazywać się w kolejnych numerach

Peregrynacja kopi obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w Kórniku Peregrination of copy of the picture of Our Lady of Częstochowa in Kórnik

From then on, all cars leaving the monastery were searched, even the Primate’s car. The monks placed the picture in the chapel of St. Paweł, behind the bar and marked: “Here is, imprisoned by the authorities, an image that travelled around Poland.”

Karol Wojtyła and a Bold Plan of a Young Priest Meanwhile, empty frames of the picture of Our Lady of Częstochowa travelled around the country. Although the millennium was over, the peregrination around successive dioceses continued. It is assumed that the author of this idea was Cardinal Karol Wojtyla. Empty frames made a huge impression on the faithful. It was an evident sign of a lack of religious freedom in Poland. In the 70s, after the departure of the Gomułka’s team, militia posts disappeared from Jasna Góra. But the Paulines still did not have permission to “release” the arrest. Fr. Józef Wójcik, who was then a vicar in the parish in Radom, stole the painting in 1972. He informed Primate Wyszyński about his plan, and with his blessing, secretly, with the help of an additional key, took the painting from the monastery at night. The authorities started an investigation, a considerable number of “suspected” nuns, priests and monks were interrogated, but no one was ever convicted. The communists imprisoned the picture for six years, from 1966 to 1972.

Aresztowany przez MO obraz za zakratowanym oknem Archikatedry Warszawskiej, 1966 r. (fot. Archiwum Katedry Warszawskiej) The painting arrested by the MO behind barred window of The Archcathedral of Warsaw, 1966 (source: The Cathedral of Warsaw Archive)

by Tomasz Niemas translated by Filip Szary * Next part of the article decsribing what happened later to the miraculous icon will be published in the next issue

13 13


źródło: Prawy.pl

FELIETON

Te cholerne założenia Jakiś czas temu oglądałem film Michaela Haneke Kod nieznany. W mojej ocenie jest on kiepski. Wspominam jednak o nim, bo porusza ważny temat, odnoszący się do braku możliwości porozumienia się między ludźmi, z powodu nieznajomości kodów kulturowych.

„multikulturowość” jest tworem pustym ideowo, pozbawionym podstaw Zwyczajnie ludzie siebie nie rozumieją, bo tzw. „multikulturowość” jest tworem pustym ideowo, pozbawionym podstaw (wspólnych pojęć), umożliwiających porozumie-

nie się nawet pomiędzy osobami mówiącymi tym samym językiem. W sumie straszne, ale prawdziwe. Niestety, od wielu, wielu lat myślę podobnie, tyle, że formułuję powyższe wnioski odwołując się do prostego porównania matematycznego. Z przykrością muszę stwierdzić, że bywa ono dla wielu niezrozumiałe. W końcu przez lata nie było na maturze obowiązkowej matematyki, a dzisiejszą trudno porównać ze starą. Tym samym wielu dorosłych ludzi nie wie, lub nie pamięta, że rozwiązanie zadania z matematyki trzeba poprzedzić podaniem założeń, określić

14 | www.polskimagazyn.co.uk

dziedzinę, itd., bo bez owych zastrzeżeń, rozwiązanie może być niemożliwe lub błędne. Podam prosty przykład. Proste równanie kwadratowe x² = -1, w zbiorze liczb rzeczywistych nie ma rozwiązania, ale ma je w zbiorze liczb zespolonych. Niestety ten banalnie prosty przykład dla wielu osób już jest niezrozumiały. Wiem to z doświadczenia, bo nawet najprostsze zagadnienia matematyczne są nie do ogarnięcia. Kiedy zadaję rozmówcom pytanie: „jaka liczba podniesiona do kwadratu, czyli pomnożona przez samą siebie, daje liczbę ujemną?”, to otrzymuję najczęściej odpowiedź: „nie wiem”! By było


www.polskimagazyn.co.uk

zabawniej słyszę to od osób na każdym poziomie wykształcenia; podstawowym, średnim, wyższym, a nawet ze stopniami naukowymi. Tymczasem, są to podstawy matematyki, które uczy się w szkole zasadniczej. No ale cóż się dziwić. Przecież większość powtarza komunał o byciu „humanistą”, nie rozumiejąc, że bycie nim nie oznacza konieczności bycia jednocześnie matematycznym ignorantem. Dodatkowo wielu ludzi zakłada, że jeśli nie jest zdolna matematycznie, to w takim razie jest owym „humanistą”; a takie myślenie jest z założenia błędne, bo równie dobrze można nie posiadać zdolności matematycznych i humanistycznych jednocześnie. Nie wyklucza to jednak opcji, że owa przykładowa osoba może mieć jakieś inne wartościowe przymioty.

zabicie Żyda, Polaka lub Cygana, nie oznaczało zabicia człowieka... Nie będę już mnożył przykładów. Powiem wprost. Porozumienie między ludźmi nie jest możliwe bez znajomości założeń dotyczących języka, pojęć, itd. Kiedy za-

chodni politycy rozmawiają np. z rosyjskimi, to zwyczajnie nie rozumieją, że słowo „demokracja” oznacza coś zupełnie innego u nich niż w dawnym Kraju Rad. Podobnie było podczas rozmów brytyjskich i francuskich polityków z Adolfem Hitlerem; narodowosocjalistyczna ideologia zmieniła znaczenie wielu słów i zabicie Żyda, Polaka lub Cygana, nie oznaczało zabicia człowieka.

australijsc y abor ygeni byli wpisani do Księgi Fauny i Flory (...) i w okresie międzywojennym wydano ostatnie urzędowe zezwolenie na odstrzał tubylca Zresztą w tym samym czasie australijscy aborygeni byli wpisani do Księgi Fauny i Flory, i jeżeli dobrze pamiętam, to w okresie międzywojennym wydano ostatnie urzędowe zezwolenie na odstrzał tubylca. Dlatego, bez wysiłku, posługując się tylko mechanicznie językiem, nigdy się nie dogadamy, bo wszystko zależy od założeń. By było zabawniej znaczenie założeń również trzeba ustalić. Dlaczego?

Podam ostatni prosty przykład matematyczny, doskonale zdając sobie sprawę, że znów mogę zostać niezrozumiały przez wielu „humanistów” i skutecznie odstraszyć od czytania moich publikacji. Podając w założeniu, że rozwiązanie ma być ze zbioru liczb naturalnych, można popełnić błąd i dojść do różnych wniosków. Inaczej rozwiązywało się zadania przed laty, a inaczej robi się to dziś. W końcu w zależności od przyjętej konwencji raz liczba zero nie jest liczbą naturalną, kiedy indziej nią jest, bo zbiór liczb naturalnych bywa definiowany jako {1, 2, 3, …}, albo jako {0, 1, 2, 3, …}. Tym samym w pierwszym przypadku prawdziwe będzie stwierdzenie, że można dzielić przez każdą liczbę naturalną, w drugim przypadku takie stwierdzenie będzie nieprawdziwe, ponieważ trzeba dodatkowo zaznaczyć, że z wyłączeniem liczby zero. Reasumując życie bywa śmieszne i głupie jednocześnie, a komunały oraz wytrychy językowe sieją spustoszenie w umysłach ludzi na całym świecie.

Włodek Bykowski

źródło: Prawy.pl

FELIETON REPORTAŻ

15


100-lecie NIEPODLEGŁOŚCI

Dzieje Brytanii - Megality W bardzo dawnych czasach, gdy nikt jeszcze nie planował budowy piramid, co więcej nie istniało jeszcze państwo Egipskie, ludność zamieszkująca Wyspy Brytyjskie zaczynała powoli przechodzić z myśliwskiego, koczowniczego trybu życia na bardziej osiadły. Rozpoczęła się era rolnictwa. Wraz z rolnictwem narodziła się starożytna religia oddająca cześć siłom natury. Ludzie, by składać hołd bóstwom, stworzyli szereg budowli pokrywający się z osadnictwem celtyckim z czasów nowożytnych. Mowa tu o megalitach, specyficznych obiektach ciągnących się od północnych krańców Szkocji po Bretanię we współczesnej Francji. Należy jednak pamiętać, że megality budowała ludność przedceltycka. Celtowie przybędą na te ziemie później i zaczerpną część wierzeń, czy też kultury, od lokalnych mieszkańców. W dawnych czasach, gdy przedstawiano migracje ludności, osadnictwo zastane przez nowe ludy „cudownie” znikało. Ot starzy miesz-

kańcy po prostu gdzieś wyparowywali, przenosili się na inne miejsce? Ginęli? Nie wiadomo. Grunt, że ich nie było. W tamtym okresie kulturę błędnie utożsamiano z rasą. Dziś wiemy, że narzucenie kultury wcale nie oznaczało, że poprzedni mieszkańcy znikali. Mogli być nieliczni i „rozpuścić się” pod nawałą nowych ludów, mogli też, przyjmując nową kulturę (przy okazji dając w zamian coś od siebie) zwyczajnie wymieszać się z napływowymi osadnikami. Wróćmy jednak do meritum. Budowle megalityczne były swoistymi centrami religijnymi, promieniującymi na okolice, ale również utrzymującymi kontakt z innymi ośrodkami kultu. Trudno oczywiście dziś powiedzieć jak częste i bliskie były te relacje oraz jak duży wpływ miały ośrodki kultu na siebie. Wiemy jedynie, że takie powiązania były. Samą religię znamy tylko w szczątkowej formie. Dlatego organizowane co roku obrzędy „religijne” w Stonehenge należy traktować jako zabawę dużych dzieci lub

16 | www.polskimagazyn.co.uk

podstarzałych hipisów, a nie coś poważnego i niosącego ze sobą jakąś wartość poznawczą. Wszystko zaś zaczęło się około 4 tysiące lat przed Chrystusem. Wtedy to na wyspy przybyła nowa fala osadnicza ludności całkowicie rolniczej. Migracja ta przyniosła ze sobą zestaw wierzeń i budowli. Zanim po drugiej stronie kanału La Manche zbudowano jakąkolwiek budowlę megalityczną, to we francuskiej Bretanii – w miejscowości Carnac – istniał już kompleks kilkuset głazów ustawionych w rzędy, liczący około 6,5 tysiąca lat. Ludzie z tego kręgu religijnego musieli przynieść swe wierzenia na wyspy. Absolutnym centrum, swoistym Rzymem świata megalitów, jest dzisiejsze hrabstwo Wiltshire. To tam około 3800 lat przed Chrystusem, w okolicy dzisiejszej miejscowości Windmill Hill, powstały groble czy też rowy układające się w koncentryczne kręgi. Rowy te pełniły funkcje sakralne,


www.polskimagazyn.co.uk

100-lecie REPORTAŻNIEPODLEGŁOŚCI

wypełnione są kośćmi i ceramiką. Sam motyw koncentrycznych kręgów przejdzie do kultury brytyjskiej. Kręgi, wbrew niektórym, nie były żadnymi oznaczeniami dla kosmitów. Archeolodzy interpretują te znaki jako przejście miedzy życiem a śmiercią - akcentujące cykl, który nieustannie się powtarza. Pomiędzy 3500 a 3000 lat przed Chrystusem, w tym samym hrabstwie Wiltshire, zaczęto budować kamienne kręgi w Avebury. Wielkie głazy dosłownie otaczają wieś, która nosi dumne miano jedynej wsi na świecie pośród megalitycznych kręgów. Osobiście polecam odwiedzenie tego miejsca. Robi piorunujące wrażenie. Olbrzymie kamienie okalające wieś można dosłownie dotknąć spacerując pośród nich. Z daleka podziwiać można też kilka kurhanów pochodzących z epoki brązu. Miejscowe muzeum nie jest zaś oblegane przez turystów. I wszystko to mamy w okolicy zadeptanej dosłownie przez zwiedzających. Skąd biorą się ci turyści w okolicy? Oczywiście spacerują po Stonehenge w hrabstwie, a jakże, Wiltshire. Nie będę się szczegółowo rozpisywał na temat tej budowli. Istnieje cała masa książek omawiających to zagadnienie. Podam tylko najważniejsze informacje. Stonehenge zaczęto budować w okolicach 3 tysięcy lat przed Chrystusem. Najstarsza konstrukcja była… drewniana. Kamienne kręgi pojawiły się później. Warto wiedzieć, że ziemia skrywa znacznie więcej niż widać na zewnątrz. Jak wszystkie budowle megalityczne, omawiane tutaj Stonehenge związane jest z cyklem słońca. Badania z ostatnich lata przynoszą nowe rewelacje. W pobliżu kompleksu odkryto cmentarz. Wiemy, że składano tam ofiary. Budowla była użytkowana jeszcze około 1600 lat przed Chrystusem. Kamienne kręgi można również spotkać w kilku innych miejscach na terenie wysp. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na dwie nieco inne budowle. Pierwsza to, mówiąc fachowo, grób korytarzowy w Newgrange w Irlandii. Jest to jeden z kilku tego typu grobów w okolicy. Położony w bardzo malowniczym miejscu, około

godziny drogi od Dublina. Choć w środku budowli znaleziono ludzkie szkielety, nazwa grób jest nieco myląca. Była to bowiem raczej świątynia, a nie miejsce spoczynku zmarłych. Wnętrze oświetlane jest raz w roku w dzień przesilenia zimowego (oczywiście jeśli nie ma mgły) na około 10 minut. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że budowla powstała około 3200 lat przed Chrystusem i została stworzona przez ludzi reprezentujących późną epokę kamienia łupanego, nieznających pisma czy tym bardziej matematyki, precyzja skoordynowania otworu przyjmującego raz w roku promienie słoneczne zdumiewa.

Na koniec – odkryte w 1850 roku kamienne domy w Skara Brae na Orkadach. Jest to całkowicie kamienna osada zamieszkana od 3180 roku przed Chrystusem przez kolejne 700 lat, do czasu gdy została porzucona ze względu na oziębienie się klimatu. Dlaczego była zbudowana całkowicie z kamienia? Ma to związek z katastrofą ekologiczną. Pierwsi mieszkańcy Orkadów po prostu wycięli wszystkie drzewa w okolicy.

Michał Gackowski * Kolejne części cyklu „Dzieje Brytanii” będą ukazywać się w następnych numerach

Wejście do grobu korytarzowego w Newgrange w Irlandii (źródło: Wikimedia Commons)

Kamienne kręgi otaczające wieś Avebury w hrabstwie Wiltshire (źródło: Wikimedia Commons)

17


WARTO PAMIĘTAĆ

Boże Narodzenie

czyli wielkie święto bałwanów Może brzmieć to dziwnie – ale Boże Narodzenie w Wielkiej Brytanii ma już niewiele wspólnego z tym, co celebrujemy w tym czasie – przyjściem na świat Chrystusa. Stało się czymś w rodzaju hucznej świeckiej tradycji, sprowadzającej się głównie do masowego „szturmu” na restauracje, puby i kawiarnie, oraz zatłoczonych galerii handlowych. Natomiast odwiedzając powyższe przybytki można odnieść wrażenie, że jest to wielkie święto śniegu, bałwanów i zwierząt polarnych.

Czcijmy niedźwiedzicę i renifery Okres przygotowania na narodziny Zbawiciela, w tym niegdyś chrześcijańskim kraju, stał się przede wszystkim dwumiesięcznym czasem wzmożonego ruchu w sklepach i marketach – przystrojonych dekoracjami świątecznymi często już od końca października. Przy tej okazji warto zwrócić szczególną uwagę na „bożonarodzeniowe ozdoby”, obficie eksponowane w witrynach i pasażach handlowych. Najpopularniejsze są zwierzęta polarne. Renifery – zazwyczaj bez Świętego Mikołaja, z saniami pełnymi prezentów, wokół których kręcą się skrzaty bądź krasnale. Równie popularny jest

18 | www.polskimagazyn.co.uk

biały niedźwiedź – często w czerwonym szaliku i czapce z pomponem. Ten ostatni występuje w różnych wariacjach: jako mały miś – bądź gromadka futrzaków, albo też w pełnej krasie – jako cała rodzina niedźwiedzi polarnych. Oczywiście obowiązkowym motywem wszędzie jest śnieg oraz trochę iglastych gałązek – ale już niekoniecznie choinka. Nietrudno trafić też na scenki rodzajowe z pingwinami bądź inną fauną koła podbiegunowego.

Król Bożego Narodzenia Jednak renifery, niedźwiedzie i pingwiny nie mają szans z innym, wszechobecnym symbolem tego okresu. Wśród ozdób, dekoracji, kartek pocztowych i pozostałych gadżetów zdecydowanie


WARTO PAMIĘTAĆ REPORTAŻ

tam zazwyczaj odbywa się spotkanie z najbliższymi. Pierwszy dzień Świąt, z punktu widzenia cateringu i sprzedaży alkoholu, jest najlepszym dniem handlowym w ciągu całego roku.

www.polskimagazyn.co.uk

Następnie, o godzinie 15.00 niemal cały kraj zamiera przed telewizorami, gdyż o tej porze królowa wygłasza doroczne, dziesięciominutowe orędzie do swoich poddanych. W klubach, pubach i innych lokalach panuje wtedy przez moment względna cisza, a klientela koncentruje się na ekranie.

króluje motyw bałwana. Śmiało można poważyć się na stwierdzenie, że jest to tutaj najpopularniejszy emblemat Świąt. Postać ze śnieżnych kulek stała się nową „twarzą” Bożego Narodzenia.

Drugi dzień (Boxing Day) to przede wszystkim wielkie poświąteczne wyprzedaże. Szaleństwo zakupów ogarnia wówczas całe UK. Kuszące przecenami markety i galerie handlowe wypełnione są od rana tłumami klientów. Jest to dla wielu sektorów dzień, który wysokością obrotów przewyższa wielokrotnie jakikolwiek inny okres.

Powyższy proces wypierania i zacierania związków Wielkiej Brytanii z chrześcijaństwem nie jest niczym nowym. Trwa już od bardzo dawna. Dlatego nie tylko wśród dekoracji sklepowych, ale też w gazetach, w radio, telewizji i innych mediach ze świecą trzeba szukać jakiejkolwiek wzmianki o narodzeniu Jezusa. Miejsce Zbawiciela zajęły wszechobecne bałwany i fauna polarna. Czasami pojawia się gdzieś „coś” na kształt św. Mikołaja – z tym że katolicki święty, nosi już nazwę Father Christmas.

Będzie zmiana daty Świąt?

Chwała bałwanom – bo napędzają gospodarkę! W Zjednoczonym Królestwie Święta zostały sprowadzone do statusu dni wolnych od pracy, podczas których można dostać prezenty, zobaczyć się z rodziną i znajomymi oraz nacieszyć przysmakami. W praktyce jest to okres wyjątkowo intensywnego ruchu w pubach i restauracjach – bo to

Jednak niechlubne przykłady powielania zachodniego wzoru zdarzają się też nad Wisłą. Widać to zwłaszcza w wystroju marketów – niestety niemal wszystkie sieci należą do zagranicznych inwestorów. Europejską modę można zauważyć też na kartkach świątecznych, na których pojawiają się bałwany, niedźwiedzie itp. – na szczęście sporadycznie.

Polski zaścianek Brytyjski sposób „świętowania Bożego Narodzenia”, mimo drobnych różnic, nie odbiega specjalnie od zachodniego standardu. Na podobną modłę – zdesakralizowaną i skomercjalizowaną – odbywa się to w większości krajów Europy. Zatłoczone restauracje, puby i markety to już swoista tradycja tego okresu.

Od wielu lat bieg wydarzeń towarzyszących tej porze roku, zarówno w UK jak i w większości krajów tzw. „Zachodu”, konsekwentnie zmierza w określonym kierunku. Nastąpiło już zerwanie z chrześcijańską tradycją, symbolem Bożego Narodzenia stał się śniegowy bałwan, a okres świąteczny wydłużył się do ok. dwóch miesięcy – i cały czas się wydłuża. Cel wydaje się oczywisty – przecież 18 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Bałwana. Jesteśmy już coraz bliżej. Kajetan Soliński

W Polsce, na szczęście, nie przyjęła się moda chodzenia po klubach ani galeriach handlowych. Święta w naszym kraju mają nadal, przede wszystkim rodzinny i religijny charakter. Mszą, podczas której najbardziej zatłoczone są kościoły, jest co roku pasterka. W Wigilię oraz 25 i 26 grudnia spotykamy się w domowym zaciszu przy jednym stole. W tym czasie nasza tradycja świąteczna jest tak silna, że z powodzeniem opiera się postępującej globalizacji.

19


PUBLICYSTYKA

Po latach pobytu w Wielkiej Brytanii zaczyna się patrzeć z nieco innej perspektywy na tradycyjne polskie kapliczki, przydrożne krzyże i figury świętych. W sporej części naszego kraju jest to widok powszedni – często tak powszedni, że jesteśmy do niego przyzwyczajeni i możemy nie zauważać jego wyjątkowości. Obraz ten staje się bardziej wyraźny – na zasadzie kontrastu – po wyjeździe na zachód – np. do Zjednoczonego Królestwa. W pierwszym momencie można „zachłysnąć” się tam widokiem ogromnej liczby zabytkowych kościołów, od których czasami jest aż „gęsto”. Jednak po wnikliwszej obserwacji okazuje się, że większość z nich jest już tylko reliktem architektury sakralnej. Lwia część dawnych Domów Bożych zaadaptowana jest na cele użytkowe. Mieszczą się tam puby, restauracje, dyskoteki, hotele, biura, sale bankietowe, aule konferencyjne itd. Prowadzi to do swoistego absurdu – bo będąc otoczonym kościołami – trudno jest znaleźć czynną świątynię. Jeszcze trudniej jest znaleźć krzyż, figurę Matki Bożej bądź świętego. Część z funkcjonujących chrześcijańskich przybytków jest zewnętrznie zdesakralizowana – z wież pousuwane są krzyże, a w ich obejściu próżno szukać kapliczek i posągów. Chcąc pomodlić się, np. w drodze z pracy, raczej nie ma co liczyć na to, że przy okazji będzie się mijało kościół, do którego można na chwilę wstąpić, albo choćby przydrożny krucyfiks. Oprócz prawie całkowitej laicyzacji rdzennego społeczeństwa, wiąże

się to z „trendem” usuwania symboli religijnych (zwłaszcza katolickich) z przestrzeni publicznych – w imię poprawności politycznej i tolerancji wobec innowierców. Jakże odmienny jest pod tym względem krajobraz tego, chrześcijańskiego niegdyś kraju, od naszej ojczyzny. Dopiero w tym świetle można pełniej zobaczyć szczególną rolę pełnioną przez tysiące rozsianych na mapie Polski kapliczek i krzyży. Są one nie tylko świadectwem żywej wiary, niedającej się wyprzeć „zachodniemu duchowi postępu”, ale także teraz – w XXI wieku – są dowodem zachowania naszej polskiej tożsamości narodowej, od zarania dziejów nierozerwalnie związanej z katolicyzmem. W tym kontekście należy zwrócić uwagę na przydrożne miejsca kultu na polskiej „prowincji” – szczególnie liczne, niezmiennie, od setek lat otoczone tą samą wyjątkową troską. To przede wszystkim właśnie w małych miasteczkach i wsiach dbałość o kapliczki i krucyfiksy jest wyrazem wierności wartościom – a co za tym idzie – odporności na idący z zachodu nieokiełznany konsumpcjonizm. Nie uleganie fałszywym modom, manipulacjom medialno-politycznym, „fake newsom” oraz innym działaniom, prowadzonym przez zagraniczne koncerny na potężną skalę, wskazuje na oparte na religii korzenie zdrowego rozsądku polskiej wsi. Widać to było m.in. na przykła-

20 | www.polskimagazyn.co.uk

dzie ostatnich wyborów prezydenckich. Wyciągnięty na ostatnią chwilę „z kapelusza” kontrkandydat Andrzeja Dudy, przez większość czasu trwania kampanii wyborczej bez programu, zapowiadając, że pod jego rządami Polska przestanie być katolicka a stanie się tęczowa – zdobył poparcie niemal połowy społeczeństwa. Nie zajął najwyższego stanowiska w państwie przede wszystkim dzięki głosom „prowincji”. To brak akceptacji dla kandydata PO w małych miejscowościach i wsiach uratowała Polskę przed wyborem „tęczowego prezydenta”. Patrząc na mapę naszego kraju, jednym z bardziej wyróżniających się pod tym względem rejonów jest Podkarpacie. Widać to nie tylko na przykładzie ostatniej elekcji (niedoszła głowa państwa otrzymała tam tylko 25% głosów). W raporcie opublikowanym niedawno przez CitizenGO Polska jest to jedyne województwo, w którym na przestrzeni ostatnich trzech lat nie wykonano żadnej aborcji. Przywiązanie do naszych polskich, katolickich wartości znajduje odzwierciedlenie także w licznych figurach i świątkach. Poniżej, w publikacji Bogdana Dąbrowskiego poświęconej terenom Ponidzia (znajdującego się na skraju województw świętokrzyskiego i podkarpackiego) autor opisuje pochodzenie oraz perypetie towarzyszące stawianiu i obronie przydrożnych krzyży i kapliczek w tej części Polski. Kajetan Soliński

fot. Bogdan Dąbrowski

Tam, gdzie nie wstydzą się wiary


Kapliczki Ponidzia

www.polskimagazyn.co.uk

PUBLICYSTYKA REPORTAŻ

Początek XVI w. przyniósł Europie i chwilę potem Rzeczypospolitej rewolucję Lutra i Kalwina skierowaną przeciw Kościołowi katolickiemu. Część mieszkańców kraju poddała się tej presji. Zamykano, niszczono kościoły, klasztory, rabowano majątek, dzieła sztuki, prześladowano wiernych zmuszając do przejścia na nowo tworzoną wiarę. Szlachta, właściciele majątków narzucali poddanym swoje nowe wyznanie w myśl reguły czyja władza tego religia. Charakterystycznym i mało znanym przykładem jest „ojciec” literatury polskiej Mikołaj Rej właściciel kilkunastu wsi Ponidzia. Dopuszczał się on represji na Kościele katolickim, wypędzania księży, prześladowania zakonników. W miejsce kościołów tworzył zbory kalwińskie. Przykładem takiej praktyki była parafia w Nagłowicach zmieniona na zbór w połowie XVI w. (www.pch24.pl) Zasięg rozprzestrzeniania się rewolucji był ograniczony, mimo panującej u nas zbyt daleko posuniętej tolerancji okazującej się słabością Królestwa Polskiego i Litwy. Kościół zaś po dłuższym czasie zaczął się bronić. Tamę postawił trwający z przerwami wiele lat Sobór Trydencki. Zreformował on Kościół, wprowadził szereg zaleceń, wśród których jedno jest szczególne a realizowane w praktyce gruntowało wiarę katolicką. Głosiło ono: „proboszcze niechaj troszczą się i pamiętają, by we wszystkich wioskach należących do ich parafii, na drogach publicznych, ustawiane były znaki krzyża św., po to by pokazać, że pobożni katolicy nie mają nic z heretykami wspólnego”. Nastała kontrreformacja.Zaowocowała niezwykłymi dowodami wiary, których objawem były kapliczki, świątki, figury świętych. Stawiane były w miejscach takich by towarzyszyć wiernym w ich dniu powszednim, pracy na polu na skrzyżowaniach dróg, wsiach, miejscach wymagających Bożej opieki. Kapliczki wyznaczały przestrzeń bezpieczną dla człowieka, chroniły przed złymi mocami, pokutującymi duszami, chroniły przed zarazą, prowadziły podróżnych. Wśród tych obiektów dominują kapliczki kamienne. Wiąże się to z występującymi na tym terenie bogatymi złożami kamienia tzw. pińczowskiego. Eksploatację tego doskonałego rzeź-

1

2

3 1. Sułkowice, św. Antoni Padewski, XVIII-XIX w.; 2. Gadawa, św. Jan Nepomutsen, XVIII w.; 3. Piasek Mały, Kapliczka szwedzka

21


PUBLICYSTYKA biarskiego surowca rozpoczęto w okolicach Pińczowa w XVI wieku. I z tego właśnie okresu pochodzą najstarsze ponidziańskie kapliczki. Sławna była, założona w Pińczowie właśnie, pracownia kamieniarska pochodzącego z Florencji Santi Gucciego. Był on nadwornym architektem króla Zygmunta II Augusta, a później Stefana Batorego. Stawianie ich zaczęło się w XVII w. Inicjatorami byli chłopi, którzy nie zamierzali porzucić wiary swych ojców nie chcący przyjmować „szwabskiej wiary”, szlachta, właściciele ziemscy. Wykonawcami byli twórcy ludowi, wędrowni rzemieślnicy, niekiedy zawodowi kamieniarze.

1

Zdumiewającym dla mnie jest jak głęboko wrosły one w świadomość mieszkańców tej ziemi. To ziarno, które ciągle przynosi duchowy plon. Są one żywym sacrum pielęgnowanym i tworzonym w dalszym ciągu, choć intencje na przestrzeni lat zmieniły się, dalej dając spełnienie duchowe, będąc dowodem głębokiej wiary. Moja wędrówka z aparatem fotograficznym wiodła szlakiem wokół Buska Zdroju i Solca Zdroju. Była to dla mnie kształcąca droga naszą historią i współczesnością.

Bogdan Dąbrowski 2

3

Bogdan Dąbrowski

ur. w 1946 r. we Wrocławiu. Absolwent Wydziału Filozoficzno -Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego. Uprawia fotografię plenerową. W jego twórczości ważny jest nurt historyzujący: okiem kamery fotograficznej często spogląda na zacierające się ślady przeszłości, interesując się niejednokrotnie wielokulturowością historii Polski.

4

5

1. Szczaworyż, św. Jan Nepomutsen; 2. Badrzychowice, figura Matki Bożej z Dzieciątkiem; 3. Strożyska, Chrystus Frasobliwy, 1696 r.; 4. Strażnik, kapliczka - w głębi Matka Boska z Dzieciątkiem, na pierwszym planie figurka Jezusa na krzyżu - prawdopodobnie z lat 80.-90. XX w.; 5. Strożyska, kapliczka i figura - prawdopodobnie XVIII w. na stronie 27: Chotel Czerwony, Chrystus na krzyżu, 1826 r.

22 | www.polskimagazyn.co.uk

Pierwszą ważną wystawą była „Galeria Pamięci” pokazana w dniu zmarłych 1979 r. na terenie najstarszego cmentarza bydgoskiego. Wystawę tę pokazał wraz z A. Maziecem. Lata 80. to okres fotografii mającej swe odniesienie do dziwnej, kreowanej przez ustrój totalitarny rzeczywistości. Swoje zdjęcia pokazywał wtedy głównie w niezależnej Galerii Autorskiej J. Kaji i J. Solińskiego. W latach 90. zajął się fotografią prasową. Nieco później zainteresował się fotografią krajobrazową, by na przełomie minionego i obecnego wieku poświęcić się jej w inny sposób. Zaczął współpracować z regionalnymi i ogólnopolskimi wydawnictwami albumowymi. Nie rezygnuje jednocześnie ze spoglądania wstecz: w 2004 r. pokazał w Galerii Autorskiej zapis swych wędrówek po bydgoskich podwórkach.


PUBLICYSTYKA REPORTAÅ»

www.polskimagazyn.co.uk

23


POLAK POTRAFI!

Wielka Polska Mapa Szkocji Prawie 50 lat temu, trzech Polaków, zaledwie w kilka miesięcy, zbudowało największą na świecie mapę plastyczną. W przedsięwzięciu, finansowanym z własnych oszczędności byłych polskich żołnierzy, nie chodziło o bicie rekordu, nie zabiegano też o wpis do Księgi Guinnesa. Cel był znacznie ważniejszy – zrekonstruowano obiekt stworzony w czasie II wojny światowej przez 1 Dywizję Pancerną gen. Maczka. Polacy bronili wówczas wschodniego wybrzeża Szkocji, a potężną płaskorzeźbę, przedstawiającą w skali 1:10.000 całą północną część Wielkiej Brytanii, zbudowano aby prowadzić symulacje wojenne, zakładające różne opcje ataku Niemców od strony Norwegii.

Polscy pancerniacy w szkockim zamku W maju 1940 roku zamek Blackbarony został przekazany Polskim Siłom Zbrojnym. Ulokowano tu sztab brygady oraz utworzono Wyższą Szkołę Wojenną, kształcącą kadetów wojsk pancernych. Brygada gen. Maczka samodzielnie zabezpieczała szkockie wybrzeże pomiędzy miastami Montrose i Burntisland. Wspomagała też jednostki Brytyjskie w ochronie pozostałej części Szkocji. Żeby lepiej poznać warunki terenowe regionu i skutecznie strzec północnych granic Zjednoczonego Królestwa, Polacy postanowili zbudować na dziedzińcu zamko-

24 | www.polskimagazyn.co.uk

wym ogromną przestrzenną mapę. Toczono na niej sztabowe gry wojenne i przewidywane warianty ataku III Rzeszy. Były tam zaznaczone miasta, drogi, linie kolejowe i wszystkie ważne strategicznie miejsca. Dzięki mapie oficerowie mogli lepiej przyjrzeć się topografii nieznanej im Szkocji. Żołnierze chodzili po wielkiej betonowej płaskorzeźbie analizując różne opcje rozlokowania oddziałów, poznając i obstawiając najsłabsze punkty obrony wybrzeża. W 1944 r. Dywizja Pancerna gen. Maczka przerzucona została do Normandii, gdzie manewry polskiego dowódcy odegrały kluczową rolę dla powodzenia całego desantu. W czasie bitwy pod Falaise, gen. Maczek


www.polskimagazyn.co.uk

POLAK POTRAFI! REPORTAŻ przewidział strategię niemieckich wojsk i dzięki temu, mimo ciężkich strat, żołnierze znad Wisły samodzielnie zatrzymali kilkukrotnie liczniejsze odziały pancerne wroga, rozstrzygając o zwycięstwie aliantów.

Polaków pożegnano „po angielsku” Następnie 1 Dywizja Pancerna wzięła udział w oswabadzaniu spod niemieckiego jarzma kolejnych europejskich miast. Wsławiła się m.in. wyzwoleniem francuskiego Abbeville, holenderskiej Bredy, belgijskiej Antwerpii oraz zdobyciem twierdzy Wilhelmshaven – bazy hitlerowskiej marynarki wojennej. Podziękowano za to Polakom zdradą w Jałcie – oddając nasz kraj w ręce radzieckiego reżimu. Generał Maczek, po przyjeździe ze swoim oddziałem do Szkocji, został pozbawiony polskiego obywatelstwa i prawa do emerytury. Zarówno jego, jak i większość żołnierzy, po powrocie nad Wisłę czekało komunistyczne więzienie bądź wyrok śmierci za „zdradę ojczyzny”. Zjednoczone Królestwo też niemal natychmiast zapomniało o ich zasługach. Polskim pancerniakom, stanowiącym jeszcze przed chwilą elitę wojsk alianckich, odmówiono przyznania jakichkolwiek świadczeń wojskowych – standardowo przysługujących żołnierzom alianckim. Bohaterowie spod Falaise, aby zdobyć środki do życia zaczęli imać się przeróżnych zajęć, głownie pracy na budowie oraz posługiwania

w barach i restauracjach. Sam Stanisław Maczek, mający wówczas 55 lat, żeby utrzymać rodzinę zatrudnił się jako sprzedawca a później jako barman. Zamek Blackbarony, w którym do 1944 r. stacjonowała 1 Dywizja Pancerna, wrócił do przedwojennych właścicieli. Nie przejawiali oni żadnego zainteresowania Wielką Polską Mapą Szkocji. Z biegiem lat budowla popadła w zupełne zapomnienie, przykryła ją gruba warstwa liści i coraz bardziej nadgryzał ząb czasu.

Polak potrafi! Żołnierz gen. Maczka, Jan Tomasik, podobnie jak reszta naszych pancerniaków, najmował się do najprostszych zajęć. Pracował od hotelu do hotelu. Po 25 latach zdobywania doświadczenia w tej branży okazało się, że Polak ma niebywałą „żyłkę” do interesu i z biegiem czasu dorobił się niemałego majątku. Kupił zamek Blackbarony i otworzył w nim własny hotel. Na jego zaproszenie zamieszkał tam gen. Maczek wraz z rodziną. Polski dowódca, mimo że liczył sobie wówczas już 80 lat, nie miał zamiaru nadużywać gościnności swojego byłego podwładnego i przez następne 10 lat pracował u niego jako barman. Tomasik poodszukiwał także i pozatrudniał sporo kolegów z czasów wojennych. W trakcie rozmów między polskimi żołnierzami narodził się pomysł, by odbudować dawną taktyczną mapę, jednak w o wiele doskonalszy i trwalszy sposób.

Polskie godło umieszczone na fasadzie Barony Castle

Za przedsięwzięcie wzięto się z rozmachem. Oprócz wielkiego sentymentalnego znaczenia dla Polaków, mapa miała być także atrakcją dla turystów i gości hotelu. Całość prac prowadzono w konspiracji, niemal tak samo jak przed 1945 r. Ta zbieżność nie była przypadkowa – dla Polski II wojna światowa nie skończyła się wyzwoleniem, lecz zamianą okupanta niemieckiego na rosyjskiego. Projekt musiano trzymać w tajemnicy, ponieważ chciano sprowadzić kartografów znad Wisły, którzy nie dostaliby zgody na wyjazd, gdyby sowieci dowiedzieli się, że mają kontakt z byłymi żołnierzami Wojska Polskiego. W ten sposób po cichu ściągnięto Kazimierza Trafasa i Romana Wolnika – kartografów Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy oficjalnie przyjechali do Szkocji na... urlop.

Największa mapa plastyczna na świecie Ogromną konstrukcję o wymiarach 60 x 50 m, odbudowano z zegarmistrzowską dokładnością w poziomie, a w skali pionowej zastosowano 5-krotną multiplikację. Był to pomysł inż. Trafasa. Gdyby nie to rozwiązanie, to najwyższa góra Szkocji – Ben Nevis w skali 1:10 000 miałaby zaledwie 1,34 cala – wiec byłaby praktycznie płaska dla oglądającego. Natomiast dzięki tej koncepcji uzyskano o wiele bardziej plastyczny i wyrazisty efekt. Całość otoczono murem, a wewnątrz utworzono basen wypełniony wodą – okalającą jak morze szkockie brzegi.

Tabliczka informacyjna przy drodze do Wielkiej Polskiej Mapy Szkocji

25


POLAK POTRAFI!

Wielka Polska Mapa Szkocji przed renowacją w 2011 r.

Prace nad mapą ukończono w 1975 r. – w dniu imienin Jana Tomasika. W ten sposób, w ukryciu, powstała największa na świecie mapa plastyczna, przekraczająca znacznie rozmiary mapy Kolumbii Brytyjskiej w Victorias Historic Crystal Garden w Kanadzie – uważanej wówczas za największą.

Odbudowa w XXI wieku Po śmierci Jana Tomasika hotel został sprzedany, a Mapa ponownie popadła w zapomnienie. Konstrukcja przez lata narażona na działanie deszczu i mrozu mocno ucierpiała. W 2010 roku, dzięki naszym rodakom, przypomniano sobie o obiekcie.

Mapa Generała Maczka po renowacji, 2019 r.

26 | www.polskimagazyn.co.uk

Powstała fundacja Mapa Scotland, która jako swoje zadanie przyjęła zapewnienie ochrony prawnej, pełną odbudowę i promocję Mapy. W 2011 roku ruszono z pracami rekonstrukcyjnymi, a od połowy 2018 roku obiekt jest dostępny dla zwiedzających. (red.)


www.polskimagazyn.co.uk

WYWIAD REPORTAŻ

Zamiast Halloween

ś

ś Bal Wszystkich Swietych Bal Wszystkich Świętych staje się coraz powszechniejszym zwyczajem nad Wisłą. Nie ma się czemu dziwić. Każdy trzeźwo myślący rodzic woli krzewić u swoich dzieci pozytywne wartości, zamiast przebierać je za maszkary. Co prawda tej jesieni, ze względu na obostrzenia związane z pandemią, większość imprez odbyła się w skromniejszym – zazwyczaj domowym wymiarze. Jednak, po liczbie zdjęć „świętych”, która zalała media społecznościowe w pierwszych dniach listopada, widać, że nawrót wirusa nie przeszkodził w celebrowaniu tej tradycji.

1

2

Bal, podczas którego dzieci, a często także dorośli, przebierają się za wybranych świętych jest alternatywnym rozwiązaniem dla – obcego naszej polskiej kulturze – celebrowania Halloween. W sposób naturalny łączy się z obchodzonym 1 listopada Dniem Wszystkich Świętych. Ponadto, trudno oprzeć się wrażeniu, że zwłaszcza dla najmłodszych, jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie. Niejeden rodzic prowadzący swoją pociechę na „niewinną” halloweenową zabawę, był świadkiem sytuacji, w której dzieci bały się wejść do środka widząc kolegę bądź koleżankę, przebranych za makabrycznie wyglądającego upiora bądź wiedźmę. Pomijając wygląd, mniej lub bardziej straszny, pozostaje zasadnicze pytanie: Co chcą przekazać dziecku rodzice kupujący strój czarownicy czy diabła? Jest to bezmyślny trend, który ze względu na swoją powszechność może szokować – zwłaszcza zagranicą, m.in. w Zjednoczonym Królestwie. W jeszcze większe zdziwienie wprawia fakt uczestnictwa w tym „święcie” brytyjskich katolickich szkół podstawowych, organizujących halloweenowe bale. W tym roku, z powodu pandemii imprezy zostały odwołane. Zamiast tego w ostatnich dniach października dzieci przychodziły na lekcje poprzebierane – w związku z czym, prowadząc swoją pociechę do szkoły można było spotkać wampiry, wiedźmy itp., jednak najpopularniejszy był strój „diabełka”…

4

5

(red.)

3

1. Św. Kinga 2. Bł. Franciszek Kęsy 3. Św. królowa Jadwiga 4. Św. Brat Albert Chmielowski 5. Bł. Bronisława Odrowąż 6. Św. Jerzy

6

27 27


Wiara na emigracji

z ks. Andrzejem Niskim rozmawia Iwona Sokołowska (cz.1) Ks. Andrzej Niski, kapłan diecezji Aberdeen, proboszcz parafii Św. Wawrzyńca w Dingwall w Szkockich Highlandach. Studiował w Rzymie i w Anglii. Do Szkocji przybył jako młody student poszukujący pracy na wakacje 2005 r. Tu po 4 latach odnalazł swoje powołanie i tej ziemi służy. Jednak z krwi i kości Polak, noszący w sobie całe dziedzictwo wiary, tradycji i kultury wyniesione z ojczystego kraju. Rozumie rozterki rodaków i zmiany zachodzące w Kościele. Młody, skromny kapłan o szlachetnym sercu, a jednocześnie wielkiej sile ducha i mądrości. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Serdecznie dziękuję, że zgodził się ksiądz na rozmowę. Wielu wiernych dzisiaj nie może odnaleźć swego miejsca w zmieniającym się Kościele. Zastanawiamy się niejednokrotnie jaką postawę przyjąć, co słuszne i prawdziwe? Nierzadko docierają do nas sprzeczne głosy Kościoła, jesteśmy zdezorientowani. Szybkie tempo życia, bombardujące zewsząd media, przemiany obyczajowo-kulturowe, do tego rozprzestrzeniająca się epidemia utrudniają zachowanie wewnętrz-

nego spokoju. Potrzebujemy światła kapłanów, którzy pomogą nam odnaleźć ład i porządek w otaczającej nas rzeczywistości. Bardzo dziękuję za zaproszenie do podjęcia takiego „dialogu”’. Jest to budujące i wzmacniające dla kapłańskiego serca i morale, gdy spotykamy innych, którym zależy na szukaniu woli Bożej w codzienności, pośród tego wszystkiego co się dzieje, a dzieje się nadzwyczaj wiele i bardzo intensywnie. Polecam Panu Bogu wszystkich, którzy z tej rozmowy będą korzystać. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób w Kościele czuje się zdezorientowanymi. Niektórzy doświadczają niepokoju, no bo jak to – Kościół, który przez tyle wieków był ostoją stabilności i pomimo różnych kryzysów i kontrowersji, to jednak przepowiadał w porę i nie w porę prawdy wiary konsekwentnie i spójnie, służył sakramentami wzywając do przyjęcia Bożej łaski, która ,,do zbawienia jest niezbędnie konieczna’’, to jednak dzisiaj, ten właśnie Kościół zdaje się wątpić w samego siebie, jakby się kruszy pod naporem wewnętrznych konfliktów i skandali. Można odnieść wrażenie, że księża,

28 | www.polskimagazyn.co.uk

biskupi, a według niektórych nawet sam papież, bardziej koncentrują się na kwestionowaniu wszystkiego, na jakimś dziwnym celebrowaniu ducha wątpliwości wobec spraw nadprzyrodzonych niż na przepowiadaniu nadziei płynącej z pewności wiary. To nie jest jednak pełen i uczciwy obraz współczesnego Kościoła. Nadzieją i pokojem napełniają znaki o tym, że przecież Chrystus jest wierny swojej Oblubienicy – Kościołowi, a tych dla uważnego obserwatora nie brakuje. Mamy przecież coraz liczniejsze inicjatywy oddolne motywowane żywą wiarą i pragnieniem Boga. Widać wyraźnie, co bardzo cieszy, że Duch Święty istotnie wzbudza w sercach swoich wiernych ogień miłości do Jezusa Chrystusa i oświeca serca i myśli tych, którzy szczerym sercem szukają Boga. Bardzo bym nie chciał swoimi wypowiedziami przyczyniać się do i tak sporego już szumu – raczej chcę zachęcić właśnie do szukania ciszy własnego serca, do wzywania Ducha Świętego by pilnował i kształtował nasze sumienia, bo sumienie każdego z nas też jest miejscem, w którym objawia się Bóg.


Czy w świetle zachodzących zmian w Europie, nie powinniśmy w Szkocji zabiegać o polskich kapłanów, którzy przez swoją posługę umożliwią nam praktykowanie wiary i tradycji ,,wyniesionej z domu’’, która wydaje nam się bliższa i pełniejsza? Jak odnaleźć się w zachodnim Kościele katolickim, mając w sercu często inny obraz Kościoła? Na pewno należy zabiegać o wiarę – przede wszystkim przez własną pracę nad sumieniem, modlitwę, pobożne przystępowanie do sakramentów, zwłaszcza częstą spowiedź. Odpowiedź na pytanie o polskich księży należy sytuować właśnie w tym kontekście – na ile tu naprawdę chodzi o troskę o możliwość podtrzymywania, rozwoju i praktykowania wiary w formach, które są dla wiary sprzyjające. Prawdą jest, że pobożność polska może wierze sprzyjać, pięknie ją animować. Kogo nie zagrzewają w sercu i nie skłaniają do refleksji pieśni pasyjne, tradycja gorzkich żalów, rodzinne kolędowanie itp.? Pobożność i związane z nią konteksty kulturowe, mentalnościowe mogą więc skutecznie wierze służyć. Z drugiej strony nie można zbyt absolutyzować tego, co jest wtórne. Zawsze jest ryzyko, że forma przesadnie staje się treścią – np. święconka. Wielu Polaków nie wyobraża sobie świąt bez święconego jajka, a jednocześnie nie praktykuje życia sakramentalnego choćby peryferyjnie. Takie postawy są karykaturą pobożności i więcej mają z zabobonu niż prawdziwej religijności, która zawsze ma służyć chwale Bożej i nawróceniu. Dla wielu z nas emigracja jest trudnym doświadczeniem. Trudności są różne na różnych etapach, a ich charakter zmienia się z biegiem lat. Sam jestem emigrantem i obserwuję to w sobie. W konfrontacji z inną mentalnością – co na dłuższą metę może psychicznie być męczące – jest potrzeba by mieć „swojskie miejsca”, gdzie czujemy się sobą i u siebie. Niewątpliwie takim „miejscem” dla nas jest język – bo niekoniecznie mam na myśli miejsce w sensie geograficznym. Innym jest

religia, którą znakomita większość z nas otrzymała w domowym zaciszu, w cieple matczynego przykładu i troski dziadków… relacja z Bogiem, jest rzeczywistością intymną i naturalnie uskuteczniamy ją w formach, które są dla nas „swojskie”, kulturowo bliskie. Obraz jaki nosimy w sercu jest bardzo ważny, bo Kościół jest Matką. Zwłaszcza w doświadczeniu polskim „macierzyństwo” Kościoła jest solidnie zakorzenione w naszej zbiorowej świadomości. To jest pewien dar, kapitał, na którym należy budować. Wiemy jednak, że Matka to dar, ale i obowiązek. W swej warstwie instytucjonalnej Kościół może się teraz bardziej jawić jako zmęczona, stara, czasami zrzędząca matka… można nawet iść przecież dalej i za świętym Ambrożym zasmucić się grzechem Kościoła-Matki, która w nierządzie oddaje się złudnym obietnicom tego świata zapominając o swoim Przenajświętszym Oblubieńcu! Skoro zatem my Polacy, mamy w sercu tak silnie zakorzeniony obraz Kościoła jako Matki, to może Opatrzność domaga się właśnie tego, byśmy o godność Matki najżarliwiej się upominali i zabiegali? Byśmy tu, gdzie jesteśmy dawali świadectwo miłości Kościoła i troski o świętość tej naszej Matki. Czy do tego potrzebni są polscy księża? Nie wiem, pewnie są przydatni – Kościół jest jeden, bo jeden jest Chrystus i jedno kapłaństwo. Kryzys dotyka całego Kościoła, również polskiego – niestety nie wydaje się, żeby biskupi w Polsce wyciągali jakieś lekcje z bolesnego doświadczenia Kościoła na zachodzie. Ze smutkiem słychać głos części episkopatu polskiego mówiący językiem lat 70. biskupów zachodnich. Nurt duszpasterski, który wymiótł z tutejszych kościołów całe pokolenia, myślenie o wierze i miejscu Kościoła w świecie, relacji do państwa itd. zdaje się teraz znajdować swoich orędowników i w Polsce. To jest bardzo niepokojące, w Polsce mamy bowiem jeszcze wiele do uratowania. Jeśli jednak nie przyjdzie opamiętanie i dalej w pewnej naiwności biskupi, księża i kościelne wspólnoty w Polsce będą wciąż uparcie „odkrywać” skompromitowaną drogę, którą zachód już przeszedł, to trudno spodziewać się innych owoców niż te, które my tu z goryczą musimy jeść.

go jest cały czas tym, co Kościół polski ratuje przed samokapitulacją i autokompromitacją jaką możemy obserwować na zachodzie, gdzie wierni są już tak zdezorientowani, że właściwie nie wiedzą po co jeszcze do tego kościoła warto uczęszczać. Pandemia i lockdown skutecznie obnażają prawdziwe postawy religijne i skalę porzucenia sakramentalnej wiary, która jest przecież probierzem katolickości. Wracając do pytania – jak się odnaleźć w zachodnim Kościele? Może przez odkrycie, że w istocie nie ma czegoś takiego jak Kościół zachodni i Kościół polski – to jest jeden i ten sam Kościół obrządku łacińskiego! Jedynie poprzez zawirowania historyczne i inne uwarunkowania polska rodzina tego wspaniałego obrządku zachowała bardziej czuły stosunek do wielu tradycji, które tu zostały porzucone w aroganckim ferworze „uwspółcześniania” Kościoła, co jest osobnym tematem. Pamiętam swoje zaskoczenie jak w bibliotece seminaryjnej w Anglii odkryłem stary modlitewnik, jeszcze z XIX w., gdzie był cały rytuał poświęcenia pokarmów wielkanocnych – także to nie są jakoś szczególnie polskie tradycje, to jest dziedzictwo całego Kościoła, również Kościoła w Anglii, Szkocji czy gdziekolwiek Kościół Rzymsko-Katolicki dociera. To tylko przykład, bo to samo można mówić o wspaniałych pieśniach religijnych angielskich autorów XVIII i XIX w. czy licznych nabożeństwach, które też tu były pięknie praktykowane. Nie powinniśmy się może tak ciągle chcieć odróżniać, a raczej bez kompleksów „zawalczyć” po prostu o katolickość naszych lokalnych, szkockich parafii, a szybko się okaże, że naprawdę jesteśmy u siebie – nawet jeśli w języku angielskim – to jesteśmy u siebie, bo gromadzi nas ten sam Chrystus w tym samym Sakramencie. (...) * Kolejna część wywiadu ukaże się w następnym numerze Magazynu.

Tym niemniej wciąż jest spora mniejszość ludzi żywej wiary, którzy szukają i domagają się sakramentów, możliwości adoracji, którzy się spowiadają, wyszukują i wspierają co gorliwszych kapłanów. To prosta wiara Ludu Boże-

Ks. Andrzej Niski

Pyta Pani o zachowanie wewnętrznego spokoju – trzeba ostrożności, by nie mylić spokoju od Pokoju Chrystusowego, który jest darem wiary, wynikającym z zaufania Jezusowi. Darem, którym można się cieszyć pomimo bardzo niespokojnych czasów i okoliczności. A nasze czasy na pewno przynaglają każdego do ducha autentycznej modlitwy i powrotu na ścieżkę zażyłości z Panem Jezusem.

29


Poetycki przystanek

TEMAT NUMERU

pod redakcją Macieja Krzyżana Krzysztof Grzechowiak Wybory (fragment)

***

(...) opustoszały gościńce, zdrajcy tylko nie zasną tej nocy, będą im drżały ręce nad ranem, każde pukanie jak łomot serca już będą widzieli siebie pod suchą gałęzią sznurem, szybko pozbywają się dowodów palą listy od mocodawców na Zachodzie i Wschodzie do gnojówki wrzucają trefne banknoty jeżeli są poetami piszą wzniosłe strofy do nowych władców, jeżeli są historykami piszą historię od nowa wycinają z fotografii czyjeś głowy wykreślają z notesów niepotrzebne adresy jeżeli rano po nocy męczącej gdy wyobrażali sobie, że wyjdą na ulice i pójdą z kamieniami w dłoniach na pałac za ogrodzeniem, będą zmykać jak zające przez pola, jak zające ze strachem chociaż nie gonią ich żadne psy gończe.

Na polach podbiegunowych W zorzy zimna Rwał palcami kamienie Porośnięte mchem Gdzie róg renifera I karłowata sosna Pod nowe lotnisko Imperium Jego bracia smakowali Słony piasek W dołach śmierci Jego język był reliktem Byłego państwa Rozsypanego jak wieża Która runęła Twardy na kość suchar Dławił w gardle I białe płaszczyzny Zapadały się jak kry W lodowate wody Arktycznego morza.

Ojcu

12/13.07.2020

Rzeźba

Ślad

Ta rzeźba z niepotrzebnych kluczy - zastąpionych innymi które utraciły zamki do obrotów nieraz drzwi lub królestwa i które dzwonią samotnie w kieszeniach nie pasujące do nowych czasów murów pomników same są pomnikiem utraconego życia triumfującej rdzy

Nie myślałem żeby zostawić ślad. Przemijać jak inni Pogodnie, albo z rozpaczą I ze zdziwieniem stwierdzić To już Kiedy czas wystawi ostatni rachunek Którego zapłacenie spadnie na barki Tych którzy zostają Po tamtej stronie Mgły.

30 | www.polskimagazyn.co.uk

Dla Jana Kaspra


www.polskimagazyn.co.uk

TEMAT NUMERU

***

Dla pana Janusza Szubera - poety

Za każdym klucza obrotem Myślisz co zamknęło się ostatecznie A co otwarło, jakie drzwi I dokąd prowadzą ?

Z ksiąg wieczystych odpisy Brudnopisy, maszynopisy I gwiazd tylko mruganie Na ciemnym nieba ekranie.

Naoliwione zamki, skrzypiące zawiasy Niemożliwa cisza, albo zgrzyt Muzyki jak mróz przechodzący przez Kości i włosy.

Coś ciebie za rękę prowadzi I jeden z licznej czeladzi Że tak ślęczałeś nad rymem By być sobą i wiecznym Rzymem.

Pragnący zniknięcia i trzymający się Krawędzi ostrej szyby życia, rozdarty Jak papier, nacierpiałeś się i bogaty W doznania smakujesz te chwile Błysków i popiołu.

Przyznaję tobie zasługi Niczym kalendarz długi To późny wnuk zapłacze Że mogło być inaczej.

Pasterz Od rana doglądam baranki moich słów, Ale stado mi się rozprasza, właściwie Wieczorem pasę już tylko ich dusze Razem ze ślepym owczarkiem I kostura nie wypuszczam z ręki Bo donoszą że wilki w lasach A ludzie upodabniają się do wściekłych stworzeń Gotowych skoczyć do gardła Gdy na chwilę uśniesz i zapomnisz o Bożym świecie Na razie rośnie odległość między nimi Maski twarzy wykrzywione wściekłością I tylko takie można nabyć na straganach Rzeczy po umarłych są palone z umarłymi Poeta śpiewa swojemu stadu, które się rozpierzchło Eheu moje czyste baranki muszę trucizną Polewać ręce i studnie mi zasypano. Złowroga chmura na pastwisku nieba Jej cień dybie na nasze życie.

Splendorów ci nie potrzeba Że byłeś nieznany - przebacz Schowany jak mysz pod miotłą Bo życie nieraz cię gniotło. Gorzkie jady oddechu Nie było ci do śmiechu I podręczniki pokory Studiował tylko chory. I mógł żałować zatruty Że niepotrzebne mu buty I nieraz go urzekło Gorące jakieś piekło. Gdy robiąc remanenty Z wiedzą że nie jest święty Innych doznając miłości Od pani Uważności. Ten świat się kurczy i zmienia Przychodzi siostra pandemia I niby było wszystko Śmierć znowu jest kołyską.

Krzysztof Grzechowiak – ur. 1.10.1955 r. we Wrześni. Poeta, recenzent, bibliofil. Debiutował w 1980 r. w Radarze. Publikował w Nurcie, Okolicach, Tytule, Zeszytach Poetyckich, Okolicy Poetów, Akancie, Kwartalniku Wrzesińskim, piśmie filozofów Filo- Sofija i prasie codziennej. Jego wiersze znalazły się w almanachu młodej poezji wielkopolskiej Przedpole, Wyd. Poznańskie 1986. Wydał arkusze poetyckie Wersja ostateczna, Drzewo 1986, Opis walki, MOK Gniezno 1989 i tomik Regalia, Galeria Autorska, Bydgoszcz 2005, za który otrzymał nagrodę Strzała Łuczniczki (2005) za najlepszą książkę roku w Bydgoszczy. W latach 80- tych związany z NGP Drzewo. Laureat nagrody głównej w konkursie poetyckim im. A. i S. Babińskich (1990). Wyróżniony nagrodą Srebrna Śliwka (Wrzesiński twórca roku 2007). Przygotowuje tom Zaległe terminy, który ma się ukazać w 2020 r. (Galeria Autorska Bydgoszcz).

17/18.05.2020

31


TEMAT NUMERU

32 | www.polskimagazyn.co.uk


www.polskimagazyn.co.uk

WIADOMOŚCI REPORTAŻ

Pomysłodawcy inicjatywy „Różaniec do granic”, który odbył się 3 lata temu i „Polska pod krzyżem” (14 września 2019 r.), w tym roku zorganizowali akcję pod nazwą „Różaniec do Granic Nieba”. Odbyła się w dniach 1 - 8 listopada i była, zakrojoną na potężną skalę, odpowiedzią Polaków na akty profanacji, wandalizmu, ataki na księży i kościoły i zwykłe chamstwo – na których opierał się tzw. „Strajk kobiet”. Uczestnicy modlili się o pojednanie narodu i o przebaczenie za zabijanie dzieci nienarodzonych, by w ten sposób ratować Polskę i świat przed konsekwencjami tych grzechów. – Nasza modlitwa ma charakter pokutny, dlatego odmawiamy bolesną część różańca świętego. Mamy dwie modlitwy ułożone specjalnie na to wydarzenie. Pierwsza jest zwróceniem się do Boga Ojca o przebłaganie za wszystkie grzechy przeciwko

życiu, aborcję i wszystkie inne czyny, które nie pozwoliły dzieciom przyjść na świat. Druga modlitwa jest przyjęciem tych dzieci nienarodzonych do naszych rodzin. Też prosimy je w tej modlitwie o wstawiennictwo, ponieważ jako Kościół katolicki wierzymy, że te dzieci są już w niebie, więc prosimy, żeby tam się za nami wstawiały – poinformowała Agnieszka Kminikowska, rzecznik prasowy akcji. Współorganizator „Różańca do Granic Nieba” – Maciej Bodasiński powiedział, że to ogólnopolskie działanie modlitewne może być początkiem nowej, głębszej drogi duchowej naszego narodu, która zaczyna się od różańca. Zwrócił uwagę, że wezwanie Matki Bożej do codziennej modlitwy różańcowej – podczas objawień w Gietrzwałdzie – jest koniecznością. Zapowiedział także przygotowanie kolejnej – już czwartej inicjatywy, która planowana jest na przełom 2020 i 2021 r.

33 | www.polskimagazyn.co.uk

W akcji uczestniczyło kilka milionów Polaków. Włączyło się w nią prawie 1500 parafii, około 300 zakonów i klasztorów oraz 230 hospicjów, zakładów karnych i szpitali. Oprócz tego ludzie gromadzili się na modlitwie w około 15 tys. innych miejsc, m.in.: kaplicach, przydrożnych krzyżach, a także domach rodzinnych. Działaniem na swój sposób wspierającym i towarzyszącym „Różańcowi do Granic Nieba” była inicjatywa #NieStrajkuję . Stanowiła ona odpowiedź kobiet pro-life na agresywne i wulgarne protesty przechodzące przez ulice polskich miast – w reakcji na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który opowiedział się za życiem chorych nienarodzonych dzieci. Na Twitterze uczestniczki zaznaczały, że nie zgadzają się na to, aby osoby popierające mordowanie dzieci wypowiadały się w ich imieniu, a każda kobieta powołana jest do bycia strażniczką życia. (red.)

33


ROZRYWKA

34 | www.polskimagazyn.co.uk



Wielka Polska Mapa Szkocji – str. 24


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.