7 minute read

WYWIAD

Wiara na emigracji z ks. Andrzejem Niskim rozmawia Iwona Sokołowska (cz.1)

Ks. Andrzej Niski, kapłan diecezji nego spokoju. Potrzebujemy świaAberdeen, proboszcz parafii Św. tła kapłanów, którzy pomogą nam Wawrzyńca w Dingwall w Szkoc- odnaleźć ład i porządek w otaczakich Highlandach. Studiował w jącej nas rzeczywistości. Rzymie i w Anglii. Do Szkocji przybył jako młody student poszukują- Bardzo dziękuję za zaproszenie do cy pracy na wakacje 2005 r. Tu po podjęcia takiego „dialogu”’. Jest to 4 latach odnalazł swoje powołanie budujące i wzmacniające dla kapłańi tej ziemi służy. Jednak z krwi i skiego serca i morale, gdy spotykamy kości Polak, noszący w sobie całe innych, którym zależy na szukaniu dziedzictwo wiary, tradycji i kultu- woli Bożej w codzienności, pośród ry wyniesione z ojczystego kraju. tego wszystkiego co się dzieje, a Rozumie rozterki rodaków i zmia- dzieje się nadzwyczaj wiele i bardzo ny zachodzące w Kościele. Młody, intensywnie. Polecam Panu Bogu skromny kapłan o szlachetnym wszystkich, którzy z tej rozmowy sercu, a jednocześnie wielkiej sile będą korzystać. Zdaję sobie sprawę, ducha i mądrości. że wiele osób w Kościele czuje się

Advertisement

Niech będzie pochwalony Jezus

zdezorientowanymi.

Chrystus! Serdecznie dziękuję, że Niektórzy doświadczają niepokoju, zgodził się ksiądz na rozmowę. Wie- no bo jak to – Kościół, który przez tyle lu wiernych dzisiaj nie może odna- wieków był ostoją stabilności i pomileźć swego miejsca w zmieniającym mo różnych kryzysów i kontrowersji, się Kościele. Zastanawiamy się nie- to jednak przepowiadał w porę i nie jednokrotnie jaką postawę przyjąć, w porę prawdy wiary konsekwentnie co słuszne i prawdziwe? Nierzadko i spójnie, służył sakramentami wzydocierają do nas sprzeczne głosy wając do przyjęcia Bożej łaski, która Kościoła, jesteśmy zdezorientowa- ,,do zbawienia jest niezbędnie koni. Szybkie tempo życia, bombar- nieczna’’, to jednak dzisiaj, ten właśnie dujące zewsząd media, przemiany Kościół zdaje się wątpić w samego obyczajowo-kulturowe, do tego siebie, jakby się kruszy pod naporem rozprzestrzeniająca się epidemia wewnętrznych konfliktów i skandali. utrudniają zachowanie wewnętrz- Można odnieść wrażenie, że księża, 28 | www.polskimagazyn.co.uk

biskupi, a według niektórych nawet sam papież, bardziej koncentrują się na kwestionowaniu wszystkiego, na jakimś dziwnym celebrowaniu ducha wątpliwości wobec spraw nadprzyrodzonych niż na przepowiadaniu nadziei płynącej z pewności wiary.

To nie jest jednak pełen i uczciwy obraz współczesnego Kościoła. Nadzieją i pokojem napełniają znaki o tym, że przecież Chrystus jest wierny swojej Oblubienicy – Kościołowi, a tych dla uważnego obserwatora nie brakuje. Mamy przecież coraz liczniejsze inicjatywy oddolne motywowane żywą wiarą i pragnieniem Boga. Widać wyraźnie, co bardzo cieszy, że Duch Święty istotnie wzbudza w sercach swoich wiernych ogień miłości do Jezusa Chrystusa i oświeca serca i myśli tych, którzy szczerym sercem szukają Boga.

Bardzo bym nie chciał swoimi wypowiedziami przyczyniać się do i tak sporego już szumu – raczej chcę zachęcić właśnie do szukania ciszy własnego serca, do wzywania Ducha Świętego by pilnował i kształtował nasze sumienia, bo sumienie każdego z nas też jest miejscem, w którym objawia się Bóg.

Pyta Pani o zachowanie wewnętrznego spokoju – trzeba ostrożności, by nie mylić spokoju od Pokoju Chrystusowego, który jest darem wiary, wynikającym z zaufania Jezusowi. Darem, którym można się cieszyć pomimo bardzo niespokojnych czasów i okoliczności. A nasze czasy na pewno przynaglają każdego do ducha autentycznej modlitwy i powrotu na ścieżkę zażyłości z Panem Jezusem.

Czy w świetle zachodzących zmian w Europie, nie powinniśmy w Szkocji zabiegać o polskich kapłanów, którzy przez swoją posługę umożliwią nam praktykowanie wiary i tradycji ,,wyniesionej z domu’’, która wydaje nam się bliższa i pełniejsza? Jak odnaleźć się w zachodnim Kościele katolickim, mając w sercu często inny obraz Kościoła?

Na pewno należy zabiegać o wiarę – przede wszystkim przez własną pracę nad sumieniem, modlitwę, pobożne przystępowanie do sakramentów, zwłaszcza częstą spowiedź. Odpowiedź na pytanie o polskich księży należy sytuować właśnie w tym kontekście – na ile tu naprawdę chodzi o troskę o możliwość podtrzymywania, rozwoju i praktykowania wiary w formach, które są dla wiary sprzyjające. Prawdą jest, że pobożność polska może wierze sprzyjać, pięknie ją animować. Kogo nie zagrzewają w sercu i nie skłaniają do refleksji pieśni pasyjne, tradycja gorzkich żalów, rodzinne kolędowanie itp.? Pobożność i związane z nią konteksty kulturowe, mentalnościowe mogą więc skutecznie wierze służyć. Z drugiej strony nie można zbyt absolutyzować tego, co jest wtórne. Zawsze jest ryzyko, że forma przesadnie staje się treścią – np. święconka. Wielu Polaków nie wyobraża sobie świąt bez święconego jajka, a jednocześnie nie praktykuje życia sakramentalnego choćby peryferyjnie. Takie postawy są karykaturą pobożności i więcej mają z zabobonu niż prawdziwej religijności, która zawsze ma służyć chwale Bożej i nawróceniu.

Dla wielu z nas emigracja jest trudnym doświadczeniem. Trudności są różne na różnych etapach, a ich charakter zmienia się z biegiem lat. Sam jestem emigrantem i obserwuję to w sobie. W konfrontacji z inną mentalnością – co na dłuższą metę może psychicznie być męczące – jest potrzeba by mieć „swojskie miejsca”, gdzie czujemy się sobą i u siebie. Niewątpliwie takim „miejscem” dla nas jest język – bo niekoniecznie mam na myśli miejsce w sensie geograficznym. Innym jest religia, którą znakomita większość z nas otrzymała w domowym zaciszu, w cieple matczynego przykładu i troski dziadków… relacja z Bogiem, jest rzeczywistością intymną i naturalnie uskuteczniamy ją w formach, które są dla nas „swojskie”, kulturowo bliskie. Obraz jaki nosimy w sercu jest bardzo ważny, bo Kościół jest Matką. Zwłaszcza w doświadczeniu polskim „macierzyństwo” Kościoła jest solidnie zakorzenione w naszej zbiorowej świadomości. To jest pewien dar, kapitał, na którym należy budować.

Wiemy jednak, że Matka to dar, ale i obowiązek. W swej warstwie instytucjonalnej Kościół może się teraz bardziej jawić jako zmęczona, stara, czasami zrzędząca matka… można nawet iść przecież dalej i za świętym Ambrożym zasmucić się grzechem Kościoła-Matki, która w nierządzie oddaje się złudnym obietnicom tego świata zapominając o swoim Przenajświętszym Oblubieńcu! Skoro zatem my Polacy, mamy w sercu tak silnie zakorzeniony obraz Kościoła jako Matki, to może Opatrzność domaga się właśnie tego, byśmy o godność Matki najżarliwiej się upominali i zabiegali? Byśmy tu, gdzie jesteśmy dawali świadectwo miłości Kościoła i troski o świętość tej naszej Matki. Czy do tego potrzebni są polscy księża? Nie wiem, pewnie są przydatni – Kościół jest jeden, bo jeden jest Chrystus i jedno kapłaństwo. Kryzys dotyka całego Kościoła, również polskiego – niestety nie wydaje się, żeby biskupi w Polsce wyciągali jakieś lekcje z bolesnego doświadczenia Kościoła na zachodzie. Ze smutkiem słychać głos części episkopatu polskiego mówiący językiem lat 70. biskupów zachodnich. Nurt duszpasterski, który wymiótł z tutejszych kościołów całe pokolenia, myślenie o wierze i miejscu Kościoła w świecie, relacji do państwa itd. zdaje się teraz znajdować swoich orędowników i w Polsce. To jest bardzo niepokojące, w Polsce mamy bowiem jeszcze wiele do uratowania. Jeśli jednak nie przyjdzie opamiętanie i dalej w pewnej naiwności biskupi, księża i kościelne wspólnoty w Polsce będą wciąż uparcie „odkrywać” skompromitowaną drogę, którą zachód już przeszedł, to trudno spodziewać się innych owoców niż te, które my tu z goryczą musimy jeść.

Tym niemniej wciąż jest spora mniejszość ludzi żywej wiary, którzy szukają i domagają się sakramentów, możliwości adoracji, którzy się spowiadają, wyszukują i wspierają co gorliwszych kapłanów. To prosta wiara Ludu Bożego jest cały czas tym, co Kościół polski ratuje przed samokapitulacją i autokompromitacją jaką możemy obserwować na zachodzie, gdzie wierni są już tak zdezorientowani, że właściwie nie wiedzą po co jeszcze do tego kościoła warto uczęszczać. Pandemia i lockdown skutecznie obnażają prawdziwe postawy religijne i skalę porzucenia sakramentalnej wiary, która jest przecież probierzem katolickości.

Wracając do pytania – jak się odnaleźć w zachodnim Kościele? Może przez odkrycie, że w istocie nie ma czegoś takiego jak Kościół zachodni i Kościół polski – to jest jeden i ten sam Kościół obrządku łacińskiego! Jedynie poprzez zawirowania historyczne i inne uwarunkowania polska rodzina tego wspaniałego obrządku zachowała bardziej czuły stosunek do wielu tradycji, które tu zostały porzucone w aroganckim ferworze „uwspółcześniania” Kościoła, co jest osobnym tematem. Pamiętam swoje zaskoczenie jak w bibliotece seminaryjnej w Anglii odkryłem stary modlitewnik, jeszcze z XIX w., gdzie był cały rytuał poświęcenia pokarmów wielkanocnych – także to nie są jakoś szczególnie polskie tradycje, to jest dziedzictwo całego Kościoła, również Kościoła w Anglii, Szkocji czy gdziekolwiek Kościół Rzymsko-Katolicki dociera. To tylko przykład, bo to samo można mówić o wspaniałych pieśniach religijnych angielskich autorów XVIII i XIX w. czy licznych nabożeństwach, które też tu były pięknie praktykowane. Nie powinniśmy się może tak ciągle chcieć odróżniać, a raczej bez kompleksów „zawalczyć” po prostu o katolickość naszych lokalnych, szkockich parafii, a szybko się okaże, że naprawdę jesteśmy u siebie – nawet jeśli w języku angielskim – to jesteśmy u siebie, bo gromadzi nas ten sam Chrystus w tym samym Sakramencie. (...)

* Kolejna część wywiadu ukaże się w na stępnym numerze Magazynu.