20.12 / 19.30
SALA KONCERTOWA

20.12 / 19.30
SALA KONCERTOWA
30.11 / 19.30
SALA KONCERTOWA
KAMMERORCHESTER BASEL
ZÜRCHER SING-AKADEMIE
DYRYGENT
Czas trwania (łącznie z przerwą): 120 min
Prosimy o niefotografowanie i wyłączenie telefonów komórkowych.
Prosimy o powstrzymanie się
Joseph Haydn
Symfonia e-moll nr 44 „Żałobna”
I. Allegro con brio
II. Menuet: Allegretto; canon in diapason
III. Adagio
IV. Presto
Msza cecyliańska C-dur Hob. XXII:5
Kyrie
Gloria Credo
Sanctus
Benedictus
Agnus Dei
Gregor Werner, kapelmistrz na zamku Eisenstadt, wcześnie podupadł na zdrowiu. Ciało zaczęło odmawiać mu posłuszeństwa, ledwie przekroczył sześćdziesiątkę. Być może z przepracowania, bo z obowiązków na dworze Esterházych wywiązywał się nadzwyczaj sumiennie. Nauczyciel młodego księcia Pála Antala i płodny kompozytor wyniósł kapelę z Eisenstadt na europejskie wyżyny. Wierny stylistyce późnego baroku prawie tak samo, jak swoim książęcym mocodawcom, ani przez chwilę nie podejrzewał, że ktokolwiek zachwieje jego pozycją na magnackim dworze. I wtedy pojawił się on. Niespełna trzydziestoletni młokos, młodszy od Wernera o dwa pokolenia, obdarzony niepospolitym urokiem osobistym i jeszcze większym talentem.
Nazywał się Joseph Haydn (1732–1809) i trafił do Eisenstadt dzięki protekcji poprzedniego pracodawcy, czeskiego hrabiego Karla Josefa Morzina, który z przyczyn finansowych musiał rozwiązać swoją orkiestrę w Dolních Lukavicach. Dobiegający pięćdziesiątki książę uznał, że najwyższy czas otworzyć nową erę w dziejach rodu Esterházych. Z szacunku dla Wernera utrzymał go – przynajmniej formalnie – na dotychczasowym stanowisku i w 1761
roku mianował Haydna wicekapelmistrzem dworu. Obydwu wyznaczył roczną pensję w wysokości czterystu guldenów, Haydnowi powierzył jednak znacznie więcej obowiązków. Werner miał odtąd zająć się wyłącznie komponowaniem muzyki kościelnej. Stary mistrz nie mógł przełknąć tej zniewagi. Konflikt zaostrzył się kilka miesięcy później, po bezdzietnej śmierci Pála Antala i odziedziczeniu tytułu przez jego młodszego i bardziej muzykalnego brata Miklósa Józsefa Esterházyego, który niezwłocznie podniósł Haydnowi pensję do sześciuset guldenów rocznie.
W październiku 1765 roku zdesperowany Werner postanowił zrobić z rywalem porządek. Wystosował list do Jaśnie Oświeconego Księcia, uprzejmie donosząc, że Haydn nie potrafi utrzymać muzyków w ryzach, szasta pieniędzmi, nie dba o powierzone mu instrumenty, kłamie jak najęty i dopuszcza się finansowych nadużyć. Coś mogło być na rzeczy, skoro książę udzielił protegowanemu reprymendy, zobowiązując go między innymi do pilnowania porządku w archiwach i większej aktywności kompozytorskiej. Niespełna pół roku później Werner zmarł. W 1766 roku Haydn został kapelmistrzem dworu, w mieście Fertőd uroczyście poświęcono nową rezydencję – pałac Esterháza, bez krztyny
przesady zwany węgierskim Wersalem – a książę podwyższył Haydnowi gażę do ośmiuset guldenów rocznie. Wkrótce potem Haydn zabrał się do komponowania utworu, który w XIX wieku mylnie nazywano Mszą cecyliańską. Nieporozumienie wyszło na jaw w roku 1970, kiedy w budapeszteńskich archiwach odkryto fragment autografu sygnowany „del Giuseppe Haydn” i opatrzony tytułem Missa Cellensis in honorem Beatissimae Virginis Mariae. Muzykolodzy zyskali dowód, że wczesna msza Haydna nie miała związku ze Świętą Cecylią, tylko ze styryjskim miastem Mariazell i bazyliką Narodzenia NMP, jednym z najważniejszych ośrodków kultu maryjnego w Europie Środkowej. O wstawiennictwo Najświętszej Panienki i posadę w tamtejszej kapeli kościelnej Haydn modlił się już w roku 1750, kiedy stracił głos po mutacji i został zwolniony z chóru katedry św. Szczepana w Wiedniu. Nic wprawdzie nie wskórał, wiadomo jednak, że przedłożył kapelmistrzowi bazyliki między innymi partyturę Missa brevis F-dur napisanej zapewne rok wcześniej, kiedy Haydn miał zaledwie siedemnaście lat. Adresatka modlitw spełniła jego życzenie dopiero na dworze Esterházych, za to z nawiązką. Być może dlatego Haydn odwdzięczył się jej z równą nawiązką, komponując mszę zakrojoną tym razem na tak potężną skalę, że praktycznie niemożliwą do wykorzystania liturgicznego. Dzieło, w którym wirtuozowskie partie solowe – jakby żywcem wyjęte z opery – ścierają się z potężnymi fugowanymi chórami, a rozbudowana partia orkiestrowa wymaga udziału najprzedniejszych muzyków, powstało najprawdopodobniej w dwóch
fazach. Dowody rękopiśmienne wskazują, że w 1766 roku Haydn napisał tylko Kyrie i Gloria. Pozostałe części badacze datują na rok 1773, odsyłając do lamusa hipotezę, że Haydn od razu skomponował dzieło w całości i w 1768 musiał zrekonstruować je z pamięci po pożarze swojego domu w Eisenstadt.
Można więc zakładać, że Symfonia e-moll nr 44, ukończona w 1772 roku, pochodzi z tego samego okresu, co większość muzyki Missa Cellensis. Pod względem stylistycznym utwory różnią się jednak diametralnie. Symfonia – dopiero później nazwana Żałobną i powiązana z anegdotą, jakoby Haydn zażyczył sobie, by część wolną, Adagio w E-dur, zagrano na jego pogrzebie – jest jednym z najwybitniejszych przykładów nurtu Sturm und Drang w twórczości kompozytora. Lutosławski powiedział kiedyś, że Haydn był mistrzem w rozkładaniu treści w czasie. Trudno o lepsze potwierdzenie tych słów niż materiał muzyczny Symfonii e-moll – zwięzły, skondensowany do granic możliwości, nieustannie przykuwający uwagę słuchacza gęstą chromatyką, nagromadzeniem dysonansów i wyrazistą, pełną energii rytmiką.
Więcej w tym utworze nieubłaganego pędu naprzód, owej preromantycznej „burzy i naporu” niż domniemanej żałoby, z którą Haydnowi nigdy nie było do twarzy. Kompozytor umarł zresztą dopiero w 1809 roku, a jego ostatnie słowa brzmiały ponoć: „Rozchmurzcie się, dzieci, nic mi nie jest”. I choć większość anegdot o Haydnie została wyssana z palca, w tę akurat najłatwiej uwierzyć.
Dorota Kozińska
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Realizacja koncertu szwajcarskiej orkiestry Kammerorchester Basel