19.01 / 18.00
SALA KONCERTOWA

Orkiestra Muzyki Nowej
Minimal music
Podróże w nieznane
DYRYGENT
Szymon Bywalec
WYKONAWCY
Orkiestra Muzyki Nowej
Piotr Sałajczyk fortepian
Lutosławski / Ligeti / Reich
19.12 / 19.30
SALA KONCERTOWA
Czas trwania (łącznie z przerwą): ok. 100 min
Prosimy o niefotografowanie i wyłączenie telefonów komórkowych. Prosimy o powstrzymanie się od oklasków między częściami utworów.
Grażyna Bacewicz
Introdukcja i kaprys na orkiestrę symfoniczną
Ludwig van Beethoven
IV Koncert fortepianowy G-dur op. 58
I. Allegro moderato
II. Andante con moto
III. Rondo: Vivace
Richard Strauss
Przygody Dyla Sowizdrzała
Maurice Ravel
II suita z baletu Dafnis i Chloe
Lever du jour (Świt) — Pantomime — Danse générale (Taniec ogólny)
Od precyzji klasycznego rysunku po feerię orkiestrowych barw
Lata powojenne oznaczały dla Grażyny Bacewicz (1909–1969) czas emancypacji. Doceniana w świecie jako skrzypaczka i nagradzana kompozytorka nareszcie mogła skupić się na twórczości bez obaw o codzienną egzystencję. Stając się pomału ikoną polskiego życia muzycznego, stopniowo wzbogacała swój dorobek o ważne utwory instrumentalne: świeżo wydaną drukiem Uwerturę na orkiestrę, II Koncert skrzypcowy oraz III Kwartet smyczkowy Na publikację czekał jeszcze przebojowy Koncert na smyczki, ale już rok wcześniej światło dzienne ujrzał efektowny dyptyk Introdukcja i kaprys na orkiestrę symfoniczną, w którego kontrastowej formie kompozytorka zderzyła neoklasyczny, folkloryzujący wstęp z żywiołowym finałem o rysach wirtuozowskich. Utwór prawykonany 25 lutego 1947 roku w Łodzi otrzymał wyróżnienie na konkursie kompozytorskim im. Karola Szymanowskiego, po czym na długie lata popadł w zapomnienie, by dziś na nowo odkrywać przed nami swoje walory.
W 1808 roku niespełna 40-letni Ludwig van Beethoven (1770–1827) postanowił zorganizować w Wiedniu
wielki koncert benefisowy wypełniony w całości swymi nowymi dziełami. W programie maratonu zaplanowanego na 22 grudnia miały się znaleźć najbardziej oryginalne partytury, którymi kompozytor chciał rzucić publiczność na kolana, wśród nich Koncert fortepianowy G-dur. Czwarty w dorobku Beethovena i zarazem najbardziej nowatorski szokuje słuchacza nie tylko nowoczesnymi pomysłami fakturalno-brzmieniowymi, ale także nową specyfiką relacji między instrumentem solowym a orkiestrą, która pełni tu niemal równorzędną rolę.
Już od pierwszych dźwięków Allegra kompozytor osiąga efekt zaskoczenia, powierzając fortepianowi medytacyjną introdukcję z zarysem solowego tematu. Orkiestra podejmuje go w piano i następnie przekształca w ramach pełnej orkiestrowej ekspozycji. Wbrew tradycji gatunku partia solisty nie eksponuje fortepianowej wirtuozerii, obfituje w zamian w efekty wyrazowo-brzmieniowe, zwłaszcza liryczne tryle w wysokim rejestrze, dzięki którym Koncert zyskał przydomek Skowronkowy. Nowością jest też początek finałowego Ronda z orkiestrą inicjującą żywiołowy dialog z fortepianem. Najbardziej oryginalnym
fragmentem dzieła pozostaje jednak retoryczne Andante con moto, kontrastujące intymny dialog solisty z pełną dramatyzmu partią akompaniamentu. Ów błagalny ton fortepianu skonfrontowany z nieustępliwymi odpowiedziami orkiestry skłania komentatorów do nadawania mu metafizycznych znaczeń, a romantykom przywiódł na myśl mitycznego Orfeusza błagającego Furie o zwrot ukochanej. W ślad za porażką opery Guntram Richard Strauss (1864–1949) postanowił zwrócić się ponownie w stronę poematu symfonicznego. Bohaterem ukończonego w 1895 roku dzieła został tym razem Dyl Sowizdrzał, którego awanturnicza postać pojawia się w ludowej tradycji północnych Niemiec. Jej historycznym pierwowzorem miał być syn wieśniaka słynący z niesfornych psot uprzykrzających życie mieszkańcom. To jego perypetie stanowią kanwę barwnie zinstrumentowanej opowieści, którą Strauss wypełnił mozaiką quasi-slapstickowych obrazów. Tytułowy bohater, reprezentowany przez nawracający temat waltorni i klarnetu, przeżywa serię wesołych przygód. Lekceważy społeczne normy: najpierw w brawurowym galopie dewastuje targowe kramy, po czym w przebraniu mnicha prawi świątobliwe kazania. Zakochany i odrzucony wpada w szał, by po chwili prowadzić dysputy z akademikami i wykpiwać ich filisterstwo. Po kolejnej eskapadzie zostaje wreszcie pojmany i postawiony przed sąd. Wyrok jest bezlitosny, a wystraszony Sowizdrzał z okrzykiem grozy zawisa na szubienicy, ale przecież nie z takich opresji udało mu się wyjść cało… Premiera poematu odbyła się w Kolonii 6 maja 1895 roku z udziałem Orkiestry Gürzenich pod dyrekcją Franza Wüllnera.
Jeśli tropy interpretacyjne Koncertu G-dur Beethovena jedynie sugerują
antyczne konotacje, to balet Dafnis i Chloe Maurice’a Ravela (1875–1937) garściami czerpie z mitologicznej opowieści. Jego treść, inspirowana poetycką sielanką Longosa, to historia młodych pasterzy pokonujących przeszkody na drodze do wspólnego szczęścia. Akcja dzieła powstałego dla Baletów Rosyjskich Sergiusza Diagilewa rozgrywa się w arkadyjskiej Helladzie, której spokój przerywa wtargnięcie piratów. Wśród porwanych dziewcząt jest zmysłowa Chloe, ukochana pięknego Dafnisa, który na wieść o napaści popada w prawdziwą rozpacz. Z pomocą przychodzą mu nimfy, wzruszone nieszczęściem kochanków. Wezwany przez nie bożek Pan interweniuje w samą porę. Ucztujący piraci salwują się ucieczką, a stęskniona Chloe odzyskuje wolność w ramionach Dafnisa.
Panteistyczna aura opowieści zainspirowała wyobraźnię Ravela do stworzenia genialnych muzycznych obrazów o bajecznych kolorach. Kompozytor nasycił partyturę niespotykaną feerią barw i sugestywną rytmiką. Atmosferę swojej symfonii choreograficznej wzmocnił udziałem chóru, niejako na wzór greckiego dramatu. Premiera baletu z choreografią Michaiła Fokina odbyła się w czerwcu 1912 roku w paryskim Théâtre du Châtelet. Pod batutą Pierre’a Monteux muzyka odniosła wielki sukces, który skłonił Ravela do opracowania z niej dwóch efektownych suit orkiestrowych. Dziś zabrzmi druga z nich, której wstępne ogniwo Lever du jour to bodaj najbardziej malarski obraz świtu, jaki zna historia muzyki. Centralna Pantomime prowadzi zaś do finałowego Danse générale, czyli Tańca ogólnego będącego zmysłowym opisem sceny Bachanaliów.
Róża Światczyńska