Program koncertowy 15/06/2023

Page 1

DiDonato

15.06.2023 | godz. 19.30

sala koncertowa

Kirill Karabits dyrygent

Valeriy Sokolov skrzypce

NOSPR

Wałentyn Sylwestrow (*1937)

Elegia na orkiestrę smyczkową (2000–2002)

Wolfgang Amadeus Mozart (1756–1791)

Koncert skrzypcowy A-dur KV 219 (1775)

Allegro aperto

Adagio

Rondeau. Tempo di menuetto ***

Richard Strauss (1864–1949)

Symfonia alpejska op. 64 (1911–1915)

Noc – Wschód słońca – Podejście – Wejście do lasu –

Wędrówka wzdłuż strumienia – Wodospad –

Zjawisko – Kwietne łąki – Na hali – Przez gęstwiny

i zarośla – Na lodowcu – Chwile grozy – Na szczycie –

Wizja – Unoszą się mgły – Słońce powoli zakrywają

chmury – Elegia – Cisza przed burzą – Burza i wicher.

Zejście – Zachód słońca – Wybrzmienie – Noc

Czas trwania koncertu (łącznie z przerwą): ok. 120 min

Prosimy o niefotografowanie i wyłączenie telefonów komórkowych

Prosimy o powstrzymanie się od oklasków między częściami utworów

Zeskanuj kod QR i poznaj szczegóły koncertu

MAXIM EMELYANYCHEV IL POMO D’ORO
EDEN.
song,
seed JOYCE 18.06.2023 | 18.00
Partner Motoryzacyjny Partner NOSPR
Partner Główny koncertów abonamentowych NOSPR w sezonie 2022/2023
John Torres • Marie Lambert-Le Bihan
One
one
Patroni Medialni
współfinansują
Koncert abonamentowy

Mistrzowie dzieł ostatnich

Gioacchino Rossini skomponował ostatnią ze swych 39 oper, zanim dobiegł czterdziestki. Johannes Chrysostomus Wolfgangus Theophilus Mozart – szerzej dziś znany jako Wolfgang Amadeus – napisał ostatni z koncertów skrzypcowych, kiedy miał zaledwie lat 19. We wszystkich udowodnił, że jest nie tylko mistrzem tej klasycznej formy, ale i samego instrumentu. Chyba nie w pełni zdawał sobie z tego sprawę.

Kiedy w 1777 roku pochwalił się w jednym z listów do ojca, że poprzedniego wieczoru zagrał tak, jakby był najlepszym skrzypkiem w Europie, starszy pan Leopold odpisał bez namysłu: „sam nie masz pojęcia, mój synu, jak dobrze opanowałeś ten instrument”.

Trudno o większy komplement od autora podręcznika Versuch einer gründlichen Violinschule – słynnego na całym kontynencie i krążącego z rąk do rąk także w przekładach na język francuski i niderlandzki. W latach 1769–1773 młody Mozart odbył wraz z Leopoldem trzy podróże do Italii. Mimo doraźnych sukcesów i nauk odebranych w Bolonii od wpływowego muzyka, teoretyka i kompozytora Giovanniego Battisty Martiniego, nie zdołał sobie zapewnić trwałej pozycji we Włoszech. Wrócił do Salzburga z pustymi rękoma, bez wymarzonych zamówień operowych; chcąc nie chcąc, zwrócił się w stronę twórczości instrumentalnej.

To właśnie wówczas skomponował swój pierwszy całkowicie oryginalny Koncert fortepianowy D-dur KV 175, to wtedy wyszły spod natchnionego pióra jego najsłynniejsze serenady, to w tamtych czasach powstało pięć wirtuozowskich koncertów

skrzypcowych pisanych w latach 1773–

1775 – nie wiadomo czy z przeznaczeniem dla siebie samego, czy z myślą o innych skrzypkach salzburskich; nie wiadomo też gdzie i w jakich okolicznościach zaprezentowanych publicznie. Badacze przyjmują, że ostatni z nich, w tonacji A-dur, oznaczony później numerem katalogowym KV

219, został ukończony w połowie grudnia

1775 roku. Z całej piątki najodważniejszy formalnie i najbardziej wymagający technicznie, zdaniem wielu otworzył całkiem nowy rozdział w dziejach europejskiej wiolinistyki.

Koncert z niespodzianką

„Nieprześcigniony, jeśli chodzi o blask, żarliwość, esprit” – pisał o nim Alfred Einstein.

„W obu częściach skrajnych pełno niespodzianek: w pierwszej […] na przemian

wdzięk w marszowym tempie, szorstkość i przymilność; w ostatniej – humorystyczny wybuch wściekłości w tureckim przebraniu”. Ową niespodzianką w pierwszym ogniwie, rozpoczynającym się ekspozycją tematu w rozlewnym, majestatycznym tempie Allegro aperto, jest quasi-improwizowane, pełne ekspresji wejście skrzypiec w Adagio – tak odmienne w wyrazie

i nastroju, że sprawia nieomal wrażenie odrębnej części. Po chwili jednak skrzypce podejmują drugi temat w Allegro, a pierwotny temat orkiestrowy staje się akompaniamentem do nowej melodii. Niespodzianką w ostatnim ogniwie jest słynny „wtręt turecki” – ze zmianą trybu z A-dur na a-moll, z gwałtownymi przejściami chromatycznymi i mnóstwem innych elementów muzycznej groteski, na czele z grą drzewcem po strunach w partiach wiolonczel i kontrabasów. Po hałaśliwym epizodzie janczarskim muzyka nieoczekiwanie zacicha, niosąc słuchaczom kolejne, ostatnie już zaskoczenie.

Historia pewnej wycieczki

Kiedy Richard Strauss kończył pracę nad Symfonią alpejską – ostatnim ze swych dziesięciu poematów symfonicznych – miał już na karku pięćdziesiątkę. Potężne, przeznaczone na 125 instrumentalistów dzieło, jest symfonią tylko z nazwy: składa się z 22 części następujących po sobie bez przerwy, obrazujących górską wędrówkę od przedświtu aż po nadejście kolejnej nocy w Alpach Bawarskich – być może w drodze na szczyt Heimgarten, na który Strauss wspiął się po raz pierwszy jako nastolatek z grupką zaprzyjaźnionych, niesytych wrażeń rówieśników. Zanim młodzi zdobywcy osiągnęli wierzchołek, dopadła ich burza. Schodzili ze szczytu przemoczeni do suchej nitki, żegnani ostatnimi promieniami zachodzącego słońca, coraz głębiej w noc, szukając drogi powrotnej w kompletnych ciemnościach.

Koncepcja utworu ewoluowała długo: od pierwotnych szkiców z 1899 roku, poświęconych pamięci zmarłego samobójczą śmiercią malarza Karla Stauffera-Berna, które miały się złożyć w poemat

dźwiękowy Tragedia artysty; poprzez niedokończone, w założeniu czteroczęściowe Die Alpen oraz dwuczęściową symfonię Der Antichrist rozpoczętą na wieść o zgonie Mahlera i opatrzoną tytułem nawiązującym do książki Nietzschego; aż po wersję ostateczną skomponowaną w zadziwiająco krótkim czasie – „tak łatwo, jak krowa daje mleko”, żeby odwołać się do słów samego Straussa. Prawykonanie w Berlinie, 28 października 1915 roku, wzbudziło konsternację wśród krytyków. Niektórzy porównywali utwór z podkładem dźwiękowym do nieistniejącego filmu. Strauss niespecjalnie się tym przejął. „To naprawdę świetny kawałek” – zachwalał swoje najnowsze, a zarazem ostatnie w tym gatunku dzieło.

Dokończyć, co śmierć przerwała Kiedy ukraiński kompozytor Iwan Karabyć zmarł w 2002 roku w wieku zaledwie 57 lat, jego przyjaciel Wałentyn Sylwestrow złożył mu niezwykły hołd. Pozbierał niedokończone szkice Karabycia i uzupełnił je własnymi pomysłami muzycznymi, tworząc przejmującą Elegię: toczącą się z wolna, pełną czułości rozmowę dwóch muzyków – starszego, który kilka lat wcześniej pochował swą ukochaną żonę, z młodszym, którego śmierć przyniosła w życiu Sylwestrowa kolejną bolesną stratę.

Trzy muzyczne emanacje kresu: pewnego etapu w życiu, pewnego etapu twórczości, pewnej bliskiej relacji, którą można kontynuować już tylko w zaświatach.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.