Pismo Studentów WUJ - Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego, czerwiec 2025

Page 1


szał na Juwenaliach

 str. 6–10

Jak zapamiętam stany?

 str. 14

wielka piłka kobieca wraca na uJ

 str. 22

Kroni K i z betonu

Marcepanowa dzielnica

W Krakowie

Nowa Huta

dopada człowieka przypadkiem –w dniach zalanych słońcem i wieczorami na spękanych parkingach. Gdyby miała być człowiekiem, byłaby kobietą: wulgarną i szczerą.

I niespecjalnie dbającą o paznokcie. Przed imprezą maluje je na szkarłat albo jaskrawy róż, a potem zapomina i przez dwa tygodnie chodzi z postrzępionymi. Nie lubi inwestować w nowe kosmetyki. W tygodniu chodzi rozmazana, w najgorszych ubraniach. Pranie weekendowe suszy się wtedy na nagrzanym balkonie.

Nosi mocne truskawkowe perfumy z promocji w Hebe. Mimo że kosztowały dwadzieścia złotych, uwielbia ich zapach. Przepada też za wonią niemieckiego proszku do prania kupionego w Lewiatanie.

Do kolacji ogląda telewizję, potem prasuje ubrania na sobotę. Zwykle przed zmianą upycha je do szafy, przez co po otwarciu wysypują się, pomięte, na podłogę. Na samym tyle mieszczą się bluzy po byłych chłopakach i spodnie, co skurczyły się w praniu.

Mieszka z dwoma kotami, Lurkiem i Funią. Oba mają lekką nadwagę i nie przepadają za czułością. Kocha spać i imprezować. Zręcznie balansuje między adrenaliną i chaosem a spokojem. W piątki porzuca dresy i zmechacony sweter. Prostuje włosy na drut i robi makijaż typu smokey. Nie znosi ciszy – zostawia radio włączone nawet wtedy, gdy wychodzi z domu. Przed wyjściem odgrzewa resztki wczorajszego kebaba i pakuje w siatkę szarlotkę kupioną na placu Bieńczyckim. Nigdy nie idzie na imprezę z pustymi rękami.

Ma świadomość, że nie jest dla nikogo wzorem. Właściwie nie jest osobą, którą ktokolwiek chciałby być. Ale wcale jej to nie przeszkadza.

Gdy była nastolatką, marzyła o zamieszkaniu w Stanach. Zapisała się nawet na kurs angielskiego, ale szybko odpuściła. Nie było na to pieniędzy, a nauczycielka zaszła w ciążę. W dodatku jej mieszkanie

pachniało gnijącym praniem i gotowanym mlekiem. Wtedy stwierdziła, że zostanie na miejscu.

Ma trudną relację z przeszłością i nostalgią. Tęskni za niewłaściwymi osobami i sytuacjami, które zabrały jej ciepło. Alkohol często dodatkowo zaburza obraz świata. Wtedy sama nie wie, co było prawdziwe, a co nie. Często myśli, że najlepsze czasy ma już dawno za sobą. Stara się czytać czasopisma do śniadania – pozwalają jej wdrożyć się na nowo w teraźniejszość. Choć coraz częściej odnosi wrażenie, że i w niej nie potrafi się odnaleźć.

Dzieli się tym przemyśleniem z Mistrzejowicami, które mają podobne odczucia. Też trudno im wstawać i brak im poczucia czasu. Również zarabiają minimalną krajową i prowadzą proste życie.

Oboje cenią sobie stabilność.

Mają świadomość, że pewna rzeczywistość dzieli je od nawiązania znajomości z innymi osobami. Najzwyczajniej nie miałyby z nimi wspólnych tematów. Oboje wiedzą, że nie mogą porównywać się do celebrytów. Nigdy nie będą Wolą Justowską bądź Salwatorem. Nie to było im dane.

Hutę można zatem nazwać marcepanem wśród dzielnic – albo się

ją uwielbia, albo nienawidzi. Nie każdemu podoba się jej arytmiczny tryb życia, przeciągane w mowie sylaby, styl bycia. Osoby, które się w niej zakochują, cenią właśnie te cechy. Poznając ją lepiej, dostrzegają też kolejne warstwy – po ulubionym programie radiowym, kojącym efekcie milczenia i zaskakującej elokwencji, gdy rozmowa schodzi na głębsze tematy. Jej osobowość obnaża się w trosce o koty sąsiadów, w spokoju, jaki wnosi do cudzego życia. W umiejętności słuchania, bo nigdy nie przekrzykuje czyichś problemów swoimi. I w drobnych gestach, gdy trudno jej mówić o emocjach. Nie potrafi powiedzieć „kocham cię”, ale nie musi. Ci, którzy stają się jej bliscy, wiedzą, że jest pełna zabetonowanych w głębi duszy uczuć. Nowa Huta dopada człowieka przypadkiem – w chłodno okazywanej miłości i czułościach sąsiedzkich. Popękanym betonem i bursztynowymi okruchami butelek po piwie. Okraszonymi wspomnieniami ławkami, zapachem tytoniu i obiadu wieńczącym osiedla. Zimnymi nocnymi deszczami. Kałużami noszącymi pomarańczowy neon latarni.

W nostalgii momentu, gdy impreza dobiega końca. 

fot. Justyna Kopczyńska
W Krakowie Nowa Huta dopada człowieka przypadkiem – w dniach zalanych słońcem i wieczorami na spękanych parkingach. Gdyby miała być człowiekiem, byłaby kobietą: wulgarną i szczerą.
autorka: Daria KopczyńsKa

o ferta Kampusu u J na rucza J u

Czas na egzaminy, ale i na… odpoczynek

Zbliża się koniec roku akademickiego, a to oznacza jedno – sesję i egzaminy. Ale przecież nie samą nauką student żyje. Student to też człowiek – potrzebuje chwili wytchnienia, aktywności fizycznej i kontaktu z naturą. Choć opcji w Krakowie nie brakuje, to skoncentrujmy się na Kampusie UJ, który ma naprawdę sporo do zaoferowania – także w te wakacje.

Kampus to nie tylko budynki. To również piękny, zielony teren z drzewami, krzewami i kwiatami, który szczególnie wiosną prezentuje się zachwycająco. Bujna roślinność, śpiew ptaków, świeże powietrze – aż chce się spędzać tam czas. Można spacerować, uczyć się (dostępne ławki i miejsca siedzące) czy po prostu odpoczywać. Kontakt z naturą poprawia koncentrację i samopoczucie.

Dla tych, którzy wolą aktywny wypoczynek, Uczelniane Centrum Sportowo­Rekreacyjne działające na terenie kampusu ma atrakcyjną ofertę. Boiska do gry w piłkę są dostępne również dla pracowników i studentów UJ (i to w zniżkowych cenach). Szczegóły oraz cennik można znaleźć na stronie internetowej dak.uj.edu.pl/ucsr, a rezerwacji kortów tenisowych można dokonać online przez system app.tenis4u.pl/#/court/404. Nowoczesna infrastruktura sportowa pozwala cieszyć się ruchem na świeżym powietrzu w uniwersyteckim duchu. Dodatkowo na kampusie znajdują się trzy bezpłatne, ogólnodostępne siłownie zewnętrzne. Można też wybrać się na jogging – z tej możliwości chętnie korzystają nie tylko studenci,

ale i mieszkańcy pobliskich osiedli. Poranny czy wieczorny bieg pośród zieleni kampusu? świetny sposób na rozładowanie stresu i poznanie tego miejsca.

A jeśli po wysiłku fizycznym (albo umysłowym) przyjdzie Wam ochota na coś pysznego, kampus nie zawiedzie również pod tym względem. Na jego terenie znaj­

dują się punkty gastronomiczne, gdzie można rozsmakować się w aromatycznej kawie czy przekąsić coś na słodko i słono. Kampus UJ to więc także idealne miejsce na przerwę, spotkanie ze znajomymi albo szybki lunch. Zapraszamy zatem wszystkich na Kampus UJ – niezależnie od tego, czy jesteście w trakcie se­

Pismo Studentów „WUJ – Wiadomości Uniwersytetu Jagiellońskiego”.

Redakcja: ul. Piastowska 47, 30­067 Kraków

Wydawca: Fundacja Studentów i Absolwentów UJ „Bratniak” e-mail: wuj.redakcja@gmail.com ; tel. 668 717 167

Strony internetowe: www.issuu.com/pismowuj oraz www.facebook.com/pismowuj

Redaktor naczelny: Adrian Burtan

Zespół: LUDZIe I ReLACJe: Justyna Arlet­Głowacka, Izabela Biernat, Krzysztof Materny, Alicja Bazan, Iwona Łaciak; SZTUKA I INSPIRACJe: Martyna Lalik, Karolina Iwaniec, Oliwia Wójciak, Wiktoria Piwowarska; Michał Jarosz; SŁOWA I MyśLI: Klaudia Katarzyńska, Wojciech Seweryn, Weronika Adamek, Daria Kopczyńska, Tomasz Łysoń; UMySŁ I eMOCJe: ewa Zwolińska; SPORT I ReKReACJA: Wojciech Skucha, Michał Kowal; KADR I OBRAZ: Lucjan Kos, emilia Czaja, Martyna Szulakiewicz­Gaweł

Korekta: ewa Zwolińska, Karolina Iwaniec

PR i marketing: Justyna Arlet­Głowacka

Media społecznościowe: Marta Kwasek, Izabela Biernat

Okładka: Lucjan Kos

Reklama: wuj_reklama@op.pl

Numer zamknięto: 30 maja 2025 roku

fot. Adam Koprowski

sji i szukacie chwili wytchnienia, świętujecie zdane egzaminy czy po prostu zostajecie w Krakowie na wakacje. Kampus to miejsce na naukę, relaks i aktywne spędzanie czasu. 

informacja prasowa

Znajdź nas!

Co nowego na uJ?

Misja: egipt

Wadi Tumilat oraz Kafr Hassan Dawood – to właśnie tam zespół naukowców z UJ prowadzi obecnie badania archeologiczne, zagłębiając się w jedno z najważniejszych miejsc dla okresu predynastycznego i wczesnodynastycznego w Dolnym egipcie. Celem misji jest uchwycenie zmian społeczno­kulturowych oraz zmian organizacji życia codziennego ówczesnych mieszkańców tego regionu. Misja ma charakter współpracy międzynarodowej: oprócz Polaków udział biorą w niej także Belgowie, Brytyjczycy, Brazylijczycy oraz egipcjanie, którzy dokładają wszelkich starań, by ich praca rzuciła nowe światło na procesy państwowotwórcze, jakie zaszły w Dolnym egipcie. Wszystko to przy wsparciu ze strony Fundacji Archaeologica i egyptian Cultural Heritage Organisation oraz opiekunów: Grzegorza Bąka­Pryca, dr. Mariusza Juchy i dr. Lawrence’a Owensa (Université Libre de Bruxelles).

Biblioteka Kraków przyznała kolejną Nagrodę Krakowskiej Książki Miesiąca. W maju jej laureatem został dr hab. Michał Choiński, prof. UJ kierujący Zakładem Historii Literatury i Kultury Amerykańskiej UJ, za książkę „The New yorker. Biografia pisma, które zmieniło Amerykę”. W pracy wziął on pod lupę najbardziej opiniotwórczy tygodnik w Stanach Zjednoczonych: piszących dla niego dziennikarzy, zespół graficzny oraz przełomowe teksty, które ukazały się na jego łamach. Autor próbuje odkryć, gdzie tkwi sukces tego pisma i dlaczego od lat jednoczy wokół siebie liczną rzeszę czytelników. Praca stanowi kompendium wiedzy o „New yorkerze”, gdyż do jej przygotowania profesor przeprowadził ponad 50 wywiadów z redaktorami pisma, zgromadził setki nagrań, a także spędził mnóstwo czasu, przeszukując archiwa magazynu i The New yorker Public Library.

Powstaje nowy akademik na krakowskim ruczaju

W dniu święta Uniwersytetu Jagiellońskiego (12 maja) władze uczelni zapowiedziały budowę nowego akademika na Kampusie 600­lecia Odnowienia UJ na krakowskim Ruczaju, gdzie studiuje obecnie ok. 1/3 studentów UJ. To odpowiedź na rosnące potrzeby mieszkaniowe studentów w Krakowie.

autorka: izabela biernat

Medycy i akademicy z mocnym apelem

Po wstrząsających wydarzeniach, do których doszło 29 kwietnia w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, środowiska medyczne i akademickie wystosowały apel do pracowników ochrony zdrowia oraz społeczności akademickiej. W apelu wspomniano dr. Tomasza Soleckiego, pracownika Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, który został zamordowany w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Podkreślono, że na jego miejscu mógł znajdować się jakikolwiek lekarz, pielęgniarka, ratownik medyczny czy sanitariuszka. Zwrócono także uwagę na fakt, że coraz częstszym zjawiskiem są napaści słowne i fizyczne na pracowników ochrony zdrowia, którzy w takiej sytuacji pozostają bezbronni. W dalszej części apelu wezwano do konieczności prawnego uregulowania tego stanu rzeczy przez parlamentarzystów i Prezydenta RP, a 6 maja stał się dniem żałoby w instytucjach UJ CM.

wsparcie dla uniwersytetu warszawskiego

Rektor UJ, prof. dr hab. Piotr Jedynak, zwrócił się z kondolencjami do społeczności Uniwersytetu Warszawskiego po tragicznych wydarzeniach z 7 maja na terenie Kampusu UW, gdzie student zamordował pracownicę uczelni. Wyraził on współczucie i solidarność społeczności Uniwersytetu Jagiellońskiego z Uniwersytetem Warszawskim w tych trudnych chwilach. Padły także słowa otuchy dla rodziny i najbliższych osób dla pracowniczki UW, która padła ofiarą brutalnego ataku. Rektor wyraźnie przeciwstawił się wszelkim formom przemocy bez względu na jej przejawy, przyczyny czy kontekst. Podkreślił, że nie może być dla nich miejsca w przestrzeni publicznej, a zwłaszcza w środowisku akademickim.

Według przewidywań akademik zapewni 200 miejsc o wysokim standardzie w pokojach jedno­ i dwuosobowych oraz rodzinnych. Na każdym piętrze znajdą się co najmniej dwie ogólnodostępne kuchnie z jadalniami, a na parterze (oprócz portierni i pomieszczenia administracyjnego) powstaną strefa studenta z tarasem oraz palarnia. Na zewnątrz mają natomiast stanąć wiaty rowerowe. Dużym atutem będzie lokalizacja akademika – w bliskim sąsiedztwie znajdzie się siedem wydziałów, z czego najbliższym z nich będzie Wydział Matematyki i Informatyki. Koszt inwestycji to niemal 30 mln zł, a według planów zakończyć ma się ona w ciągu 18 miesięcy.

Źródło wiadomości: uj.edu.pl

o bchody na u J

Święto uJ w cieniu dwóch tragedii

autorka: izabela biernat

Choć obchody Święta UJ to coroczna okazja do radosnego świętowania, w tym roku celebracja

661. rocznicy założenia Uniwersytetu Jagiellońskiego przebiegała w cieniu dwóch tragedii: tej ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i tej z Kampusu Uniwersytetu Warszawskiego.

Tradycyjnie obchody święta UJ rozpoczęły się w Katedrze Wawelskiej, by złożyć wieńce na grobie fundatorów uczelni: Kazimierza Wielkiego, królowej Jadwigi i Władysława Jagiełły. Podczas uroczystości odbyło się także posiedzenie Senatu UJ w auli Collegium Novum, gdzie miało miejsce odnowienie doktoratu prof. Kazimierza Strzałki. Rektor UJ podsumował kilka dotychczasowych inwestycji uczelni, a także zapowiedział dalsze plany jej władz, takie jak podpisanie umowy o budowie nowego akademika.

Prof. Piotr Jedynak nawiązał także do dwóch tragicznych wydarzeń, które wstrząsnęły społecznością akademicką. – Bestialskie i niezrozumiałe akty przemocy, których niezawinionymi ofiarami padli pracownik Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie oraz

copernicus f estiwal

pracowniczka Uniwersytetu Warszawskiego, każą zadawać pytania o aktualną kondycję życia społecznego w Polsce. Nie pozwalają zarazem dłużej milczeć na temat różnego rodzaju incydentów, do których w rodzimych uczelniach dochodzi notorycznie, a które z różnych względów nie mają szans przeniknąć do powszechnej świadomości. Zarówno środowisko akademickie, jak i opinia publiczna nie mogą dłużej ignorować faktu, że członkowie polskiego środowiska akademickiego i naukowego również narażeni są na akty agresji słownej i fizycznej. Z perspektywy osób kierujących uczelniami pilną koniecznością staje się zapewnienie bezpieczeństwa pracowników, studentów i doktorantów, z wykorzystaniem wszystkich dostępnych ku temu narzędzi. Działania takie zostaną podjęte

„tajemnica” – spotkanie ze światem

nauki i kultury

niezwłocznie też w Uniwersytecie Jagiellońskim – podkreślił rektor UJ. Uroczystość zakończyło otwarcie Oranżerii Warszewicza w Ogrodzie Botanicznym, której odbudowa trwała przez ostatnie miesiące. 

autorka: alicja bazan

Pod hasłem „Tajemnica” odbyła się tegoroczna edycja Copernicus Festival. O sprawach nauki, technologii i kultury debatowali wybitni naukowcy z całego świata. W dniach 20­25 maja w Muzeum Inżynierii i Techniki w Krakowie oraz jednocześnie w formule online odbywało się coroczne wydarzenie naukowo­kulturalne Copernicus Festival. Celem, który mu przyświeca, jest popularyzowanie nauki i przekazywanie jej w przystępny, atrakcyjny dla odbiorców sposób. Wystąpili specjaliści z różnych dziedzin, w tym eksperci od sieci neuronowych cytowani przez Komisję Noblowską oraz archogenetycy. Wykład otwarcia „Przestrzeń, materia i czas” przeprowadził Tomasz Rożek – doktor nauk fizycznych specjalizujący się w fizyce jądrowej, dziennikarz naukowy, założyciel fundacji Nauka. To lubię. Kolejnego dnia zorganizowany został wykład „Białe plamy naszej prehistorii” z udziałem Zuzany Hofmanovej –badaczki z Max Planck Institute for evolutionary Anthopology, specjalizującej się w archeogenetyce. Tego dnia odbyła się również Międzygalaktyczna Misja Miejska oraz Gala Mądrej Książki Roku, a także pokaz dokumentu „Genesis 2. 0” i inne wykłady.

Bogusław Binkiewicz

Trzeci dzień odbywał się pod hasłem „Tajemnice kosmosu”. Uczestnicy wzięli udział m.in. w warsztatach meteorytowych. Wykład główny nosił nazwę „Tajemnice Wszechświata”. Kolejne interesujące warsztaty miały miejsce w piątek, tym razem pod tematem: „Tajemnice umysłu – zwiedzanie SOLARIS”. Prelekcję pod tytułem „Zaglądanie do umysłu: historia, teraźniejszość i przyszłość badań obrazowych mózgu” wygłosił profesor Stanislas Dehaene z College de France, jeden z najbardziej wpływowych współczesnych badaczy mózgu. W sobotę odbył się epicykl: naukowcy i popularyzatorzy znani z kanału youTube „Copernicus” oraz inni zaproszeni goście poprowadzili dziesięciominutowe miniwykłady. Wśród występujących osób znaleźli się: Tomasz Miller, Klaudia Żerańska, Magdalena śmieja, Michał eckstein, Nina Bażela, Mateusz Hohoł, Łukasz Lamża i Krzysztof Cipora. Odbyły się też warsztaty „Tajemnice Kazimierza” oraz rozmowa, dyskusja i inne formy wystąpień. Ostatni dzień, pod hasłem „Tajemnice sztucznej inte­

ligencji” również pełen był inspirujących wystąpień. Wykład główny „Mózgi i sztuczna inteligencja” przeprowadził Terry Sejnowski –profesor nauk biologicznych, kierownik Laboratorium Neurobiologii Obliczeniowej w Instytucie Studiów Biologicznych Salka. – O Copernicus Festiwal wiem od dawna, bo od pierwszej edycji. Od tamtej pory byłem na wielu wykładach i wydarzeniach odbywających się w ramach festiwalu – opowiada nam Adam Haj, jeden z uczestników. – Starałem się zawsze zobaczyć jak najwięcej. W tym roku szczególnie zapadły mi w pamięć dwa wykłady: wystąpienie przedstawiające badania na temat tego, od czego zależy poziom zadowolenia ze związku, i prelekcja o sztucznej inteligencji w medycynie. Bardzo też mnie zaciekawił wykład utalentowanego Łukasza Lamży. Zdecydowanie poleciłbym każdemu udział w Copernicus Festival – dodaje. 

Korowód J uwenaliowy

: Martyna lalik

Piraci, kosmici i puszki po piwie…

i tak co roku

Tegoroczne Juwenalia Krakoskie trwały rekordowo długo, bo aż dziesięć dni, jednak korowód juwenaliowy odbył się dopiero w przedostatnim dniu obchodów. Jak wyglądał tradycyjny przemarsz studentów przez ulice Krakowa?

Jak co roku studenci spotkali się na wspólnym śniadaniu przed Klubem Studio tuż obok Miasteczka Studenckiego AGH, na którym dzień wcześniej mogli bawić się i obchodzić swoje juwenaliowe święto. Aby zebrać siły przed korowodem, wszyscy uczestnicy zostali poczęstowani rosołem, pomidorową, kawą oraz – oczywiście – krakowskim obwarzankiem. Następnie korowód w towarzystwie orkiestry reprezentacyjnej Akademii Górniczo­Hutniczej oraz cheerleaderek dotarł na plac Szczepański. Studenci popisali się kreatywnością i przebrali się za naprawdę niezwykłe postaci – od popularnych od kilku lat minionków po najbardziej aktualne uosobienia memów. Te ostatnie bardzo zaskoczyły. Nikt nie spodziewał się chodzącego włoskiego brainrotu na ulicach Krakowa. Oprócz nich można było zobaczyć postaci znane z gry Minecraft, Spidermanów z Batmanem, górników, teletubisiów, wszelkie rodzaje owoców –od bananów po winogrona – a nawet pachołki drogowe (oczywiście wielkości człowieka). Studenci najczęściej przebierali się za Pitbulla, wokalistę, który w tym roku zagra koncert w Tauron Arenie.

Należy pogratulować również tym, którzy stworzyli stroje z przedmiotów przeznaczonych do wyrzucenia. Jak co roku można było zobaczyć legionistów z tarczami

i hełmami zrobionymi z kartonów po pizzy oraz rycerzy z kolczugami wykonanymi z zawleczek. Ciekawy był również strój Ciri, której miecz powstał w całości z pustych puszek po piwie. Jak widać, materiały do niektórych strojów były skrupulatnie zbierane przez cały rok akademicki.

Reakcje uczestników tylko potwierdzają, że to nadal ważne dla młodych wydarzenie, w którym studenci lubią brać udział. – Było super. Takie eventy bardzo jednoczą ludzi. Lubię takie wydarzenia, można z wieloma ciekawymi ludźmi porozmawiać, spotkać się. Na pewno przyjadę za rok – wspominał Wiktor, który na co dzień studiuje we Wrocławiu. – Ciężko było wstać rano, ale dla tych ludzi i tej atmosfery było warto – opowiadała Julia, która studiuje na Uniwersytecie Rolniczym. – Brałam udział pierwszy raz, chociaż już kilka lat studiuję w Krakowie, i żałuję, że dopiero teraz się wybrałam. Wszyscy są przebrani, śpiewają, a mieszkańcy miasta i turyści machali nam i robili zdjęcia. To było śmieszne –wspominała Amelia, studentka UJ. Przemarsz został zwieńczony tradycyjnym przekazaniem studentom kluczy do miasta przez prezydenta Aleksandra Miszalskiego, który życzył również wszystkim żakom dobrej i bezpiecznej zabawy. 

autorka

Fotore P ortaż

J

uwe 2025

fot. Emilia Czaja, Lucjan Kos
autor: lucjan Kos
autorka: eMilia czaja

Koncerty J uwenaliowe

na zewnątrz było zimno, ale na scenie –wręcz przeciwnie

Przez kilka dni Kraków żył w rytmie studenckiego święta, a energia publiczności podczas koncertów rozgrzewała nawet najchłodniejszy majowy wieczór.

Juwenalia Krakoskie to nie tylko tradycja, ale przede wszystkim moment, w którym studenci na kilka dni przejmują władzę w mieście i zamieniają sale uczelni na sceny pod gołym niebem. Jak co roku można było bawić się w kilku lokalizacjach – od Strefy Żaczek, przez ogromny teren byłego lotnika na Czyżynach, aż po plażowy klimat Strefy AGH.

Koncerty w Strefie Żaczek Czwartek w Strefie Żaczek stanowił preludium do zabawy, jaka czekała w tym roku studentów oraz absolwentów. Tłum bawił się do skocznych rytmów rapu zaserwowanych przez Vix.N, czyli Dariusza Szlagora. Jako kolejny wystąpił zespół enej. Zwieńczeniem tego wieczoru był długo wyczekiwany koncert Lordofonu. Piątkowy wieczór w Żaczku był z kolei naznaczony oczekiwaniem. Na zewnątrz było zimno, ale na scenie – wręcz przeciwnie! Wielkimi oklaskami powitano Miłego ATZ, który rapował wpadające w ucho piosenki. Zeamsone wprowadził publikę w stan przyjemnego flow, dzięki czemu można było zapomnieć o szarej rzeczywistości. Tradycyjnie na scenie wystąpił Kizo, którego utwory spotkały się

: klauDia KatarzyńsKa

: Wiktoria piwowarsKa

autorka: oliWia Wójciak

z ogromnym aplauzem publiczności. Chłodny wieczór rozgrzał także występ girlsbandu Modelki. Publiczność tańczyła, a tłumu przybywało z każdą godziną.

Piątkowe koncerty stanowiły tylko przedsmak tego, co czekało imprezowiczów w sobotę. Wówczas swój repertuar zaprezentował rockowy zespół Myslovitz, a wraz z nim – punkrockowa Pidżama Porno. Nie wolno także zapomnieć o występie Patryka Pietrzaka, który zachwycił widzów energią muzyki pop.

Juwenalia pełne brzmień

Sobota 10 maja na Polibudzie była prawdziwym rajem dla fanów hip­hopu. Na scenie pojawił się

Blaga i szybko rozruszał publiczność. Następnie KęKę porwał tłum szczerymi tekstami. Z kolei Chivas zaprezentował brzmienia idealnie wpisujące się w nowoczesny nurt rapu. Szpaku zachwycił emocjonalnością swoich utworów, a Re­

To zakończył wieczór z charakterystyczną dla siebie charyzmą. Imprezę poprowadził Irek Jakubek z Radia RMF MAXX, a DJ Soina zadbał o to, by między koncertami

publiczność nie przestawała się bawić przy najlepszych tanecznych rytmach.

Dalszy ciąg hip­hopowego nastroju można było poczuć w środę 14 maja w Strefie Plaża przy AGH. Wieczór rozpoczął krakowski raper Szaran. emocjonalny rapowy przekaz kontynuował Hubert. Później Rów Babicze zaprezentowali żywiołowe show. Otsochodzi wprowadził w bardziej chillowy klimat, a kulminacją wieczoru był występ Guziora.

Czwartkowy wieczór otworzył

Kinny Zimmer, kontynuował go Wojtek Szumański, a zakończyło show Braci Figo Fagot. Z kolei piątek był prawdziwym świętem dla fanów rocka i nostalgicznych brzmień. Koncerty rozpoczął zespół Video. Następnie Baciary zagrali swoje folkowe przeboje, Ich Troje przypomnieli największe hity, a na koniec metalowy akcent zapewnił Nocny Kochanek.

Energetyczny finał święta studentów

W Strefie Plaża, mimo chłodu, który dawał się we znaki, na scenie i wśród publiczności panowała

niezwykła energia. Orkiestra AGH rozpoczęła koncert z impetem, prezentując dynamiczne i pełne pasji wykonania. Zespół Lemon porwał publiczność. Uczestnicy mogli usłyszeć przeboje takie jak „Napraw” czy „Scarlett”, które rozgrzały tłum. Happysad z kolei przypomniał uczestnikom, że nawet w trudniejszych momentach można znaleźć ukojenie i siłę, wykonując „Zanim pójdę” i „W piwnicy u dziadka”. Ich muzyka niosła ciepło i wspomnienia, a publiczność nie mogła powstrzymać się od wspólnego śpiewania. Finał należał do wokalisty Mrozu, który z energią i charyzmą wykonał „Miliony monet”, wprowadzając wszystkich w prawdziwy muzyczny trans. Głosy tysięcy uczestników niosły się ponad chłodem, a wspólnie wyśpiewany refren „Supermocy” stał się hymnem całego wieczoru. Muzyka zwyciężyła zimno, a Juwenalia Krakoskie na długo pozostaną w pamięci wszystkich obecnych jako pełne pasji i niezapomnianych emocji święto młodości i radości. Do zobaczenia za rok! 

autorka
fot. Emilia Czaja, Lucjan Kos
autorka

Fotore P ortaż

J uwe 2025

fot. Emilia Czaja, Lucjan Kos

Fotore P ortaż

J uwe 2025

fot. Emilia Czaja, Lucjan Kos

c ancel culture – czym J est i JaK ie niesie sKut K i?

„scancelowani”. społeczny wyrok w mediach

autorka: klauDia KatarzyńsKa

Jedno słowo, jeden post, jedna wpadka sprzed lat. Tyle wystarczy, by zniknąć z życia publicznego. Od palonych książek Rowling, przez blokady kont Donalda Trumpa, po cyfrowy ostracyzm wobec polskich youtuberów – cancel culture działa globalnie i lokalnie. Zjawisko to stało się potężnym narzędziem presji, które przesuwa granice wolności słowa i zmienia reguły gry w mediach, kulturze i polityce.

Dzisiaj dużo łatwiej zdobyć popularność. A co za tym idzie, publiczne potępienie oraz wezwania do bojkotu za kontrowersyjne działania zyskały ogromną siłę i stały się skutecznym narzędziem wpływu, często wykorzystywanym przez internautów. Zjawisko to zyskało już swoją nazwę: cancel culture. Czym dokładnie jest i jakie budzi kontrowersje? Przyjrzałam się mu z bliska, przeanalizowałam przykłady z ostatnich lat ze świata i z kraju oraz głosy zwolenników i przeciwników. ekspercki głos w artykule zabrała prof. Beata Łaciak, socjolożka z Katedry Socjologii, Antropologii Obyczajów i Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

Cancel culture, czyli co?

Cancel culture [z ang. „kultura wykluczenia” – przyp. red.] to zjawisko polegające na zaprzestaniu wspierania osoby, marki czy instytucji z powodu ich kontrowersyjnych wypowiedzi lub zachowań. Chodzi o symboliczne „usunięcie” danego podmiotu z przestrzeni publicznej. Najczęściej dzieje się to w mediach społecznościowych, gdzie wezwania do bojkotu, protesty i publiczne krytykowanie urzeczywistniają się najszybciej. Celem takich działań jest zazwyczaj pokazanie, że pewne zachowania są nieakceptowalne, oraz pociągnięcie winnych do odpowiedzialności. Rosnąca popularność cancel culture ma swoje źródła w kilku ważnych zjawiskach społecznych. Jak zauważa prof. Beata Łaciak, przyczyn może być kilka. – Popularność cancel culture wynika między innymi z łatwego dostępu do internetu i możliwości błyskawicznego rozpowszechniania informacji. Poczucie anonimowości w sieci sprawia, że ludzie czują się mniej zobowiązani do odpowiedzialności za swoje słowa, a jednocześnie coraz większe refleksyjność i wrażliwość społeczna

charakterystyczne dla ponowoczesnych społeczeństw powodują, że nieetyczne zachowania są częściej i głośniej piętnowane – tłumaczy. Warto zauważyć, że mechanizm „unieważniania” nie jest całkowicie nowy i przypomina dawne formy ostracyzmu społecznego czy bojkotów. Nowe są natomiast skala zjawiska i jego tempo, bo lawina krytyki może wypłynąć dosłownie w jednej chwili.

Palenie książek i blokady na Facebooku

Cancel culture zazwyczaj dotyczy znanych postaci: celebrytów, artystów, polityków, liderów opinii, ale zdarza się, że gniew tłumu dotyka też „zwykłych” ludzi. Media niemal co miesiąc donoszą o nowych przypadkach cancel culture w świecie show­biznesu, polityki, nauki i kultury. Najgłośniejsze historie obiegają cały świat.

Przykład pisarki J.K. Rowling, autorki sagi o najsłynniejszym na świecie czarodzieju, Harrym Potterze, to jeden z najbardziej znanych przypadków cancel culture. W 2020 roku Rowling opublikowała w mediach społecznościowych komentarz, w którym ironicznie odniosła się do określenia „osoby menstruujące” i zasugerowała, że kiedyś nazywano je po prostu „kobietami”. Wiele osób uznało ten komentarz za transfobiczny. Wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką. Nawoływano do bojkotu jej twórczości, palono książki, a niektórzy aktorzy z filmów o Harrym Potterze odcięli się od niej. Mimo kontrowersji Rowling wciąż pisze i działa publicznie, choć dla wielu pozostała postacią budzącą sprzeczne emocje.

Innym głośnym przypadkiem cancel culture jest historia muzyka Kanyego Westa (obecnie używającego imienia ye). W 2022 roku jego antysemickie i rasistowskie wypowiedzi doprowadziły

Dzisiaj dużo łatwiej zdobyć popularność. A co za tym idzie, publiczne potępienie oraz wezwania do bojkotu za kontrowersyjne działania zyskały ogromną siłę i stały się skutecznym narzędziem wpływu, często wykorzystywanym przez internautów. Zjawisko to zyskało już nazwę: cancel culture.

do blokady kont w mediach społecznościowych i zerwania współprac z wieloma markami. Większość osób uznało te działania za słuszne, ale pojawiły się także głosy krytykujące skalę „unieważnienia”. West nie przeprosił i zaczął przedstawiać się jako ofiara systemu, a to paradoksalnie sprawiło, że zyskał poparcie części fanów. Cancel culture coraz częściej dotyka także świata polityki, jednak

tam przybiera nieco inną formę niż w show­biznesie czy w kulturze. Jednym z najbardziej znanych przykładów było zablokowanie kont Donalda Trumpa na Twitterze (dzisiaj to już serwis X) i Facebooku po ataku na Kapitol w styczniu 2021 roku. Na świecie wywołało to debatę na temat wolności słowa, cyfrowej cenzury i odpowiedzialności za treści publikowane w internecie.

Czy w Polsce „cancelujemy”?

Zjawisko cancel culture w Polsce różni się od tego, które obserwujemy w krajach anglosaskich, zarówno pod względem skali, jak i odbioru społecznego.

– W Polsce to zjawisko ma krótszą historię i traktowane jest jak liberalno­lewicowy wymysł, bo też nie mamy tradycji tego, co można by określić polityczną poprawnością – zauważa prof. Łaciak. ekspertka wskazuje również na wyraźną różnicę w podejściu do dziedzictwa kulturowego. – Wydaje mi się, że np. w porównaniu z kulturą amerykańską w Polsce jest zdecydowanie mniejsza skłonność do unieważniania historycznych wytworów kultury, mierzenia ich współczesną miarą – dodaje. W Polsce jednym z najbardziej znanych przypadków cancel culture była sytuacja Barbary Kurdej­Szatan. W listopadzie 2021 roku aktorka opublikowała na Instagramie wpis, w którym, używając mocnych słów i wulgaryzmów, skrytykowała działania Straży Granicznej na granicy z Białorusią. Bardzo szybko usunęła post i przeprosiła, ale i tak wywołało to falę krytyki, również od części fanów. W efekcie straciła kontrakty reklamowe i przestała pojawiać się w serialu „M jak miłość”. Sprawa trafiła do prokuratury, ale ostatecznie została umorzona. Kurdej­Szatan próbowała odbudować swój wizerunek. Założyła fundację, która wspiera ofiary kryzysu migracyjnego, ale i tak dla wielu pozostała do dzisiaj postacią kontrowersyjną. Dwa lata temu polską sieć zdominowała afera Pandora Gate. youtube’owi recenzenci Sylwester Wardęga i Mikołaj „Konopskyy” Tylko ujawnili materiały, które sugerowały, że kilku popularnych twórców internetowych miało utrzymywać niestosowne relacje z małoletnimi fankami. Choć w momencie publikacji nikt nie miał postawionych zarzutów, to reakcja była natychmiastowa, a twórcy zostali usunięci z projektów, stracili sponsorów i zostali wykluczeni z życia online. W tym przypadku to społeczny osąd wyprzedził działania prokuratury. Wokół tej sprawy zaczęły pojawiać się pytania o prawo do obrony i ewentualne pomyłki. Wszyscy twórcy, których nazwiska pojawiły się w Pandora Gate, zostali „scancelowani” z dnia na dzień.

Przykład politycznej cancel culture pojawił się w styczniu 2022 roku, gdy Facebook usunął oficjalny profil partii Konfederacja, tłumacząc to powtarzającym się

Czasami zdarza się, że ktoś niesłusznie zostanie „scancelowany”. Osądom sprzyjają bardzo dynamiczne algorytmy mediów społecznościowych. Bywało, że dopiero po jakimś czasie okazywało się, że dana osoba została posądzona na wyrost albo że okoliczności danej sytuacji były bardziej złożone.

naruszaniem zasad dotyczących dezinformacji o COVID­19 oraz mowy nienawiści wobec mniejszości. Krytycy uznali to za niebezpieczną ingerencję w demokrację, a zwolennicy podkreślali, że prywatne platformy mają prawo egzekwować własne zasady.

Społeczny lincz czy walka o sprawiedliwość?

Czasami zdarza się, że ktoś zostanie „scancelowany” niesłusznie. Osądom sprzyjają bardzo dynamiczne algorytmy mediów społecznościowych. Bywało, że dopiero po jakimś czasie okazywało się, że dana osoba została posądzona na wyrost albo okoliczności danej sytuacji były bardziej złożone.

Przykładem może być tutaj historia aktorskiej pary, Johnny’ego Deppa i Amber Heard. W 2018 roku Heard oskarżyła Deppa o przemoc domową i wiele osób potępiło aktora. Depp stracił role w popularnych filmach, a media zaczęły przedstawiać go jako agresora. Przełom przyszedł w 2022 roku, kiedy doszło do głośnego procesu o zniesławienie, który Depp wytoczył byłej żonie. Proces był transmitowany, a wiele zarzutów Heard nie znalazło potwierdzenia. Ława przysięgłych w Wirginii orzekła, że Heard pomówiła Deppa w mediach. W efekcie nastąpił zwrot w narracji i opinia publiczna zaczęła masowo „unieważniać”

Ich zdaniem reakcje w internecie bywają przesadzone, nie zawsze proporcjonalne do popełnionego błędu i przypominają raczej współczesny pręgierz niż próbę konstruktywnej rozmowy. Zdarza się, że ktoś zostaje „skreślony” za jedno zdanie wyrwane z kontekstu albo za coś, co powiedział wiele lat temu. Problemem jest też autocenzura, bo ludzie zaczynają bać się wypowiadać swoje zdanie, żeby nie narazić się na krytykę, co może szkodzić wolności słowa i swobodnej dyskusji. Krytycy podkreślają też, że cancel culture rzadko daje drugą szansę i trudno mówić tu o dialogu czy o możliwości naprawienia błędu. – Mam wrażenie, że czasem ludzie są szybciej oceniani niż wysłuchani – mówi Kamil, student filozofii. – A przecież każdy może się pomylić albo zmienić zdanie – dodaje.

– Nie bronię obraźliwych wypowiedzi, ale nie każda sytuacja powinna kończyć się publicznym linczem. Brakuje przestrzeni na wyjaśnienia i refleksję – dodaje Julia, studentka prawa.

Amber Heard. Na tym przykładzie możemy zauważyć, jak płynny bywa status „cancelowanej” osoby, która z ofiary może stać się katem – i odwrotnie.

Zwolennicy cancel culture uważają, że to skuteczny sposób wywierania presji na osoby publiczne i duże firmy, by ponosiły odpowiedzialność za swoje słowa i działania. Dzięki reakcjom internautów można nagłośnić problemy takie jak rasizm, seksizm czy inne formy dyskryminacji, a także doprowadzić do realnych konsekwencji, zwłaszcza tam, gdzie zawiodły tradycyjne metody. Cancel culture daje też głos grupom i osobom, które wcześniej były pomijane, pozwalając im sprzeciwić się niesprawiedliwości i promować bardziej otwarte, równościowe podejście w społeczeństwie.

– Dla mnie cancel culture to sposób, w jaki ludzie mogą w końcu pokazać, że nie zgadzają się na mowę nienawiści czy brak szacunku – mówi Katarzyna, studentka socjologii. – Kiedyś takie rzeczy przechodziły bez echa, dziś ktoś może za nie odpowiedzieć. Jasne, nie wszystko powinno się rozgrywać w internecie, ale jeśli ktoś publicznie mówi lub robi coś krzywdzącego, to musi się liczyć z reakcją – dodaje Tomasz, student dziennikarstwa.

Natomiast krytycy cancel culture ostrzegają, że to zjawisko może mieć poważne negatywne skutki.

Czy cancel culture zmienia społeczeństwo?

Cancel culture budzi wiele kontrowersji jako narzędzie społecznej odpowiedzialności, bo z jednej strony ujawnia i piętnuje niewłaściwe zachowania, a z drugiej –bywa porównywana do społecznego linczu.

– Możemy jednak traktować cancel culture jako rodzaj społecznego linczu, w którym nie słucha się i nie bierze się pod uwagę głosu oskarżonego – zauważa prof. Łaciak. Ważne jest także ujawnianie spraw, które były wcześniej zamiatane pod dywan, takie jak molestowanie czy dyskryminacja. – Społeczny lincz może przynieść, a właściwie wiemy, że już przyniósł, wiele szkód, stając się polem do nadużyć czy też czasem okazją do zastosowania kary zupełnie niewspółmiernej do popełnionych win. Nadużyciem także wydaje mi się unieważnianie twórczości osób, których życie okazuje się pełne różnych mniejszych i większych win – podkreśla ekspertka.

Choć cancel culture może prowadzić do realnych zmian, nie zawsze są one bezpośrednim wynikiem „scancelowania” konkretnych osób czy marek. Istotniejsze od samego wykluczania jest uświadamianie i otwieranie debaty na tematy wcześniej przemilczane. Studenci również dostrzegają am­

biwalentny charakter tego zjawiska.

Alicja, studentka socjologii, twierdzi: – Cancel culture może być narzędziem sprawiedliwości, ale często brakuje w niej miejsca na zadośćuczynienie i naprawę. Bardziej chodzi o wykluczenie niż o zmianę.

Z kolei Michał, student historii, zauważa: – Z jednej strony widzimy większą wrażliwość na kwestie etyczne, z drugiej – ludzie boją się mówić, żeby nie zostać oskarżonymi. To wcale nie sprzyja dialogowi.

Natomiast Julia, studentka kulturoznawstwa, dodaje: – Niektóre reakcje są przesadzone. Rozumiem, że trzeba piętnować pewne zachowania, ale czy to znaczy, że twórczość musi zniknąć? To nie jest takie proste. Potencjał cancel culture do tworzenia przestrzeni dla konstruktywnego dialogu wydaje się ograniczony.

– Niestety obawiam się raczej cyfrowego ostracyzmu. Interne­

towe moralne oburzenie przynosi zwykle więcej szkody niż pożytku i przeradza się w niekontrolowany hejt, w dodatku w poczuciu moralnej słuszności – podkreśla prof. Łaciak.

Trudno nie zgodzić się z tym, że cancel culture rzadko dopuszcza możliwość rehabilitacji. Zapis „winy” w internecie jest niemal nieusuwalny, bo nawet jeśli ktoś po latach zmieni się, przeprosi czy zostanie oczyszczony, stare screeny i artykuły nadal będą krążyć, wpływając na jego reputację. Wydaje się więc, że cancel culture pozostanie elementem naszego życia publicznego, dopóki trwa rewolucja komunikacyjna mediów społecznościowych. To narzędzie, którym można walczyć ze złem lub wyrządzać zło. Dużo zależy od nas, użytkowników. Internet dał każdemu z nas odrobinę władzy i warto korzystać z niej odpowiedzialnie. 

fot. Pexels, Konstiantyn Zapylaie/stock.adobe.com

Cancel culture pozostanie elementem naszego życia publicznego, dopóki trwa rewolucja komunikacyjna mediów społecznościowych. To narzędzie i można nim walczyć ze złem lub wyrządzać zło.

w spomnienia z wymiany Kulturowe J w usa

Moje słodko-gorzkie pożegnanie z a meryką

autorka: Justyna arletGłowacKa

Za mną 14 miesięcy na amerykańskiej ziemi. Miesięcy pełnych przygód, podróży, ludzi i nowych doświadczeń. Czy USA były dokładnie takie, jak się spodziewałam? A może zupełnie inne? Pora na podsumowanie.

Nie będzie to odkrywcze, gdy napiszę, że czas mija nieubłaganie. Rok temu, w kwietniu 2024 roku, wsiadłam w największy samolot, jaki w życiu widziałam, i po wielogodzinnym locie znalazłam się w Nowym Jorku, po drugiej stronie oceanu, po drugiej stronie świata. Sama w obcej kulturze, mieszkająca z obcymi ludźmi, zdana na siebie, poznałam Amerykę nie tylko z tej turystycznej perspektywy.

Zweryfikowałam stereotypy, obaliłam kilka mitów, a kilka innych okazało się mieć w sobie ziarno prawdy. To jaka jest ta „prawdziwa” Ameryka?

Życie jak w filmie, ale… Zacznę od tego, że w USA naprawdę można się poczuć jak w filmie. Ten kraj pełen jest hollywoodzkich kadrów i miejsc, które znamy z wielkich kinowych produkcji. Należą do nich m.in. miasteczko z serialu „The Office”, skwer Forresta Gumpa czy Muzeum Historii Naturalnej w N yC. Jednak za plecami gwiazdorów kryje się Ameryka, która wygląda nieco inaczej. Stereotypy mają to do siebie, że niekiedy w jakiejś części okazują się prawdziwe, ale wiele z nich jest krzywdzących, znacznie upraszczając rzeczywistość i bazując na uprzedzeniach. No więc jaka jest ta Ameryka? Ogromna, to trzeba jej przyznać. Jednym z moich skojarzeń przed wyjazdem, potwierdzonym po tych kilkunastu miesiącach, jest wszechobecny rozmiar XXL. Od butelki na wodę, przez samochody, kończąc na wielkości ubrań niespotykanej w europie. Wielkie są odległości, supermarkety i lotniska, ale pozostając przy kwestii „rozmiaru”, chciałabym przełamać stereotyp Amerykanina zmagającego się z otyłością. To prawda, że żyją tutaj ludzie w bardzo zaawansowanym stadium tej choroby, ale skłamałabym, mówiąc, że mijam ich na każdym kroku. Warto podkreślić, że z nadwagą mierzą się głównie biedniejsze warstwy społeczeństwa, których nie stać na zdrową żywność, a ta

Jaka jest ta Ameryka? Ogromna, to trzeba jej przyznać. Jednym z moich skojarzeń przed wyjazdem, potwierdzonym po tych kilkunastu miesiącach, jest wszechobecny rozmiar XXL.

potrafi być droga. McDonald czy inne fast foody oferują ciepły posiłek w przystępnej, czasem bardzo niskiej cenie, więc to się po prostu najuboższym opłaca. Do tego jedzenie w Ameryce jest przetworzone w niewyobrażalnym dla europejczyka stopniu, o czym pisałam w jednym z poprzednich wydań „WUJ­a”. Nie dość, że tanie, to jeszcze nafaszerowane chemią; odżywianie w USA naprawdę może być samodestrukcyjne. Jest to coś, z czego zdawałam sobie sprawę, ale tylko połowicznie. Dopiero wczytując się w etykie­

ty, zrozumiałam, że zdrowe życie w tym kraju jest prawdziwym wyzwaniem.

Surfowanie po kanapach elementem mojego życia w USA, bez którego nie mogłoby zaistnieć to podsumowanie, były podróże. Odwiedzanie nowych miejsc i poznawanie innych kultur od zawsze mnie pociągały, ale tutaj te wycieczki nabrały zupełnie innej skali. W trakcie 14 miesięcy, podczas weekendów i zaledwie dwóch dłuższych wycieczek, udało mi się zobaczyć niesamowite oblicza

31 stanów Ameryki. Od najbardziej popularnych miast, przez małe i urokliwe wioski, od wschodniego wybrzeża, przez wietrzne Chicago na północy, aż po różnorodną Kalifornię na zachodzie i Hawaje gdzieś na środku oceanu. Moje podróże stanowiły miks miast, wieżowców i muzeów, a jednocześnie zapierającej dech w piersiach przyrody, kanionów, pustyń i największych na świecie drzew, majestatycznych sekwoi. To także kompilacja kultur i kuchni, chociaż akurat jedzenie na terenie USA nie jest tak zróżnicowane jak w europie. To też ludzie, którzy stanęli na mojej drodze i dzięki którym te podróże miały zupełnie inny smak. Chcąc zaoszczędzić wydatki na noclegi i nieco bliżej poznać Amerykę, razem ze znajomymi zaczęliśmy korzystać z Couchsurfingu – platformy, a zarazem idei. Polega ona na wymianie kulturowej, która łączy hostów (osoby goszczące) i surferów (osoby podróżujące), szukających bezpiecznego schronienia na noc u członków tej społeczności, zrzeszającej różnych pozytywnie zakręconych ludzi. Dzięki przełamaniu pewnych uprzedzeń i lęków poznałam mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy pokazali mi USA z innej perspektywy i których bezinteresowność przywróciła moją wiarę w ten momentami upadający świat.

Czeki i lekcja geografii

Spodziewałam się, że Ameryka jest dużo bardziej nowoczesna. W końcu to świat jak z filmu, miejsce rozwoju technologii i zmieniających świat start­upów. Okazało się, że ojczyzna NASA, Harvardu i Doliny Krzemowej poza kilkoma ośrodkami technologicznymi na prowincji niczym nie różni się od polskich miasteczek, a nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że za naszą miedzą jesteśmy niekiedy bardziej postępowi niż Amerykanie. Sprzęty RTV i AGD wcale nie odstają od standardów za oceanem; wręcz przeciwnie, często nasze europejskie domy są nieco lepiej

Tym, co zachwyciło mnie w Ameryce, jest zdecydowanie przyroda, w której można się zakochać, która onieśmiela, obezwładnia i zostawia w nas swój permanentny ślad.

wyposażone. Tutejsza bankowość, zaliczana do najlepszych na świecie, dla przeciętnego użytkownika potrafi być niezwykle problematyczna, a takie rozwiązania jak Blik są fenomenem na skalę światową. Nie sądziłam, że w USA będę operować czekami…

Wiele słyszy się także żartów o inteligencji i obeznaniu Amerykanów. Nie można generalizować i zarzucać wszystkim mieszkańcom tego kraju posiadania nieco niższej wiedzy o świecie, ale… No właśnie, jest jakieś „ale”. W rozmowach z ludźmi da się usłyszeć ich niewiedzę dotyczącą geopolityki, ekologii czy chociażby żywności. Wydaje mi się, że przeciętny europejczyk jest bardziej świadomy zmian klimatu, bardziej interesuje się sytuacją polityczną na świecie, wie o szkodliwości mikroplastiku i o tym, że stolicą Hiszpanii jest Madryt, a nie Francja.

Dlaczego nie zostałabym w USA na stałe?

Chociaż są miejsca, które mnie w Stanach zachwyciły, tych kilkanaście miesięcy uzmysłowiło mi, że nie chciałabym tu mieszkać na stałe.

Zaczęłam tęsknić za europą i doceniać nasz region bardziej niż kiedykolwiek. Tak samo jak jedzenie, czystość, a także bezpieczeństwo, o którym mówi się te­

raz coraz więcej. Amerykanie żyją z rozmachem, wszystkiego jest dużo i wszystko jest duże. Zdecydowanie bliżej mi do nieco spokojniejszej egzystencji na naszej długości geograficznej. Tutejszy pęd życia daje się we znaki, chociaż wiem, że niektóre europejskie stolice również funkcjonują w ciągłym biegu swoich mieszkańców. Być może to zbyt prozaiczne, ale nawet publiczne toalety w europie są lepiej przemyślane niż te w USA, które, chociaż łatwo dostępne, przez ogromne szpary nie zapewniają oczekiwanej w takim miejscu prywatności. Irytuje wszechobecny plastik zapakowany w plastik, zestawiony z europejskimi wysiłkami eliminacji tego materiału z naszego życia –Ameryka w nim tonie.

Kwestia bezpieczeństwa jest dyskusyjna, bo wiele sytuacji pokazuje, że wszędzie może wydarzyć się coś złego, niezależnie od tego, w jakim kraju jesteśmy. Jednak powszechny dostęp do broni w USA budzi pewne obawy i chociaż nigdy nie czułam się tutaj bezpośrednio zagrożona, wiem, że ktoś przechodzący obok mnie może mieć w plecaku pistolet.

Uwielbiam europejski transport publiczny i taką kameralność tego kontynentu, że za dwie, trzy godziny mogę być w innym państwie – i to przemieszczając się

busem, a nie samolotem. U nas chyba życie jest nieco mniej konsumpcyjne i spokojniejsze, a my –bardziej świadomi tego, co wokół, bo niestety w Ameryce liczy się tylko Ameryka.

Moje USA, czyli podróże i uśmiech Żeby jednak nie było tak pesymistycznie, chciałabym zakończyć ten tekst oraz całą tę amerykańską serię pozytywnymi wspomnieniami z USA, od których moja głowa wprost eksploduje i cudem mieści ten bagaż doświadczeń. Tym, co zachwyciło mnie w Ameryce, jest zdecydowanie przyroda, w której można się zakochać, która onieśmiela, obezwładnia i zostawia w nas swój permanentny ślad. Zaraz po moich podróżniczych odkryciach na piedestale pozytywnych zaskoczeń i wspomnień z USA znajdują się ludzie. Komuś z zewnątrz może być trudno to zrozumieć, ale liczba uśmiechów, którymi zostałam obdarowana w Ameryce w ciągu roku, dorównuje chyba moim doświadczeniom z całego życia. Oczywiście

wszystko zależy od człowieka i jego charakteru, ale jeśli zachowamy otwartą postawę i w trakcie spaceru odważymy się spojrzeć w oczy przypadkowemu przechodniowi, odrywając je do telefonu, prawdopodobnie napotkamy uśmiech. Nigdy wcześniej kąciki moich ust nie unosiły się tak często jak tutaj. Amerykanie są mistrzami tzw. small talku, czyli luźnego zagadywania i swobodnej rozmowy. Niektórzy narzekają, że to sztuczne i wymuszone. Być może czasem tak jest, ale w dobie pandemii samotności ten nawet skromny kontakt z drugim człowiekiem tworzy między nami jakąś magiczną więź, wspólnotę, budzi pozytywne emocje, których tak bardzo wszyscy potrzebujemy.

Mam nadzieję, że wystarczy mi sił, aby cząstkę tej pozytywnej energii przywieźć ze sobą i zasiać w miejscu, które jest moją ojczyzną. Jeśli możemy się czegoś nauczyć od ludzi za Wielką Wodą, to tego, że czasem warto odpuścić, podnieść wzrok i uśmiechnąć się, tak po prostu. 

Artykuł jest częścią większego cyklu o życiu w Ameryce. Więcej materiałów przeczytasz w poprzednich numerach „WUJ-a”

JaK odnaleźć swoJą drogę zawodową?

a co, jeśli źle wybrałem studia?

autorka: klauDia KatarzyńsKa

Czujesz się zagubiony, bo nie masz jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość, podczas gdy znajomi już zaliczają staże i znajdują zatrudnienie w korporacjach? Planowanie kariery to nie wyścig. Warto zacząć najpierw od odpowiedniego przemyślenia, kiedy i gdzie rozpocząć pierwszą pracę i jak w tym mogą pomóc wybrane studia. Zły wybór kierunku nie oznacza jeszcze końca marzeń.

Studia są etapem życia, na którym dopiero zaczynamy poznawać wybraną dziedzinę, zbierać pierwsze doświadczenia, sprawdzać siebie w różnych rolach. Niewielu z nas idzie na studia z pełną świadomością tego, co chce robić przez resztę życia. – Na początku studiów miałam wrażenie, że wszyscy wokół wiedzą, co chcą robić, a ja wciąż szukam swojej drogi. Z czasem zrozumiałam, że to naturalne i że warto dać sobie przestrzeń na sprawdzenie różnych możliwości – mówi Marta, studentka psychologii. Kamil, student drugiego roku fizyki, również dzieli się swoimi doświadczeniami: – Zawsze interesowałem się fizyką, ale trochę inaczej wyobrażałem sobie studia. Mimo że minęły już dwa lata, nadal nie jestem pewien, czy to kierunek dla mnie.

Warto zrobić to jak najwcześniej

Czas poszukiwań i prób może stać się ważnym momentem

w kształtowaniu ścieżki zawodowej.

– Studia to doskonały czas, by eksplorować różne ścieżki, sprawdzać się w różnych aktywnościach i szukać odpowiedzi na pytanie, co naprawdę chcemy robić zawodowo – podkreśla Magdalena Kwak­Wójcik, doradczyni zawodowa i socjolożka z Biura Karier UJ. Zdarza się, że dopiero w trakcie studiów, a czasem już pod ich koniec, ktoś dochodzi do wniosku, że wybrany kierunek nie jest zgodny z jego oczekiwaniami czy predyspozycjami. Należy się wtedy zatrzymać, przeanalizować swoją sytuację, zastanawiać nad nabytymi umiejętnościami. – Wtedy wspólnie zastanawiamy się, jak maksymalnie wykorzystać już zdobyte kompetencje albo co można zrobić dalej, przykładowo zmienić kierunek na studiach magisterskich – wyjaśnia ekspertka. Jeśli wątpliwości pojawiają się już na pierwszym roku, warto rozważyć zmianę kierunku jak najwcześniej. – W takich

przypadkach wracamy do początku, rozmawiamy o zainteresowaniach, predyspozycjach i analizujemy różne opcje – dodaje.

Zdaniem specjalistki równie istotne jest to, by nie traktować swoich zainteresowań w sposób zero­jedynkowy. – Możemy uwielbiać malowanie, ale niekoniecznie chcemy iść do szkoły artystycznej. To może być nasze hobby, które rozwijamy poza pracą. Kreatywność, którą mamy w sobie, można przecież wykorzystać w wielu różnych branżach, nie tylko w sztuce – dodaje.

Nie chcę zmarnować czasu

Współczesny świat oferuje nam niezliczone ścieżki kariery, dostęp do informacji i wiele inspirujących historii sukcesu w mediach społecznościowych. – Często czuję, że każda decyzja o wyborze ścieżki zawodowej to ryzyko utraty innych możliwości, co sprawia, że ciągle boję się podjęcia ostatecznej

decyzji – mówi Kamil. Paradoksalnie, im więcej opcji mamy, tym trudniej wybrać, a każdy wybór wydaje się wiązać z rezygnacją z czegoś innego. Do tego dochodzą presja i nieustanne porównywanie się z innymi, zwłaszcza w social mediach. Nie zważamy na to, że widzimy tylko ich sukcesy, a nie drogę, jaką musieli przejść, by tam dotrzeć. Nierzadko też sukcesy pokazywane w internecie nijak mają się do rzeczywistości, a są tylko próbą poszukiwania atencji i manipulacją.

Często też brakuje nam samopoznania i bywa, że nigdy tak naprawdę nie zatrzymaliśmy się, by zadać sobie pytania o to, co daje nam satysfakcję, co cenimy i jakie mamy mocne strony. Boimy się popełnić błąd, wybrać „źle” i stracić coś ważnego. – Wiem, że przede mną jeszcze dużo nauki, a możliwości specjalizacji w psychologii jest naprawdę wiele. Ciągle pojawiają się też nowe obszary, co z jednej strony daje ogromne po­

– Na początku studiów miałam wrażenie, że wszyscy wokół wiedzą, co chcą robić, a ja wciąż szukam swojej drogi. Z czasem zrozumiałam, że to naturalne i że warto dać sobie przestrzeń na sprawdzenie różnych możliwości – mówi Marta, studentka psychologii.

– Ważne są nie tylko same kompetencje, ale też styl pracy: czy wolimy pracować w zespole, czy samodzielnie, czy jesteśmy bardziej ekstrawertyczni, czy introwertyczni. To wszystko ma wpływ na to, jak będziemy się odnajdywać w różnych zawodowych realiach – mówi Kwak-Wójcik.

le do rozwoju, ale z drugiej potęguje presję, by jak najszybciej się określić i nie „zmarnować” czasu –mówi Marta.

Trudne rozmowy z rodziną

Zdarza się, że to nie my sami –w pełni dobrowolnie – wybieramy kierunek studiów. Czasami rodzice lub dziadkowie „wysyłają” nas na kierunek, który ich zdaniem zapewni nam stabilność. Niekiedy jednak „stabilne studia” nie odzwierciedlają naszych zainteresowań czy predyspozycji. Jak więc rozpoznać, że wybór kierunku studiów był rzeczywiście nasz, a nie wynikał z cudzych oczekiwań? – Ta decyzja powinna należeć wyłącznie do nas. Nie podejmujmy jej dlatego, że ktoś z rodziny ma na ten temat jakieś oczekiwania. To są trudne sytuacje, szczególnie na etapie studiów, kiedy młodzi ludzie są już formalnie dorośli, a kontakt z rodziną pozostaje poza zasięgiem uczelnianych doradców. Mogę natomiast zasugerować sposób prowadzenia rozmowy – spokojny, oparty na argumentach, w którym student tłumaczy, dlaczego dany kierunek mu nie odpowiada i co chciałby zmienić – mówi Kwak­Wójcik. W takich momentach warto pamiętać, że kluczowe są szczerość, jasna komunikacja i świadomość własnych granic oraz moż­

liwości. Dodatkowo, jak podkreśla socjolożka, nie bez znaczenia są czynniki praktyczne, jak np. finansowanie studiów przez rodziców. – Wtedy warto, by student sam przeanalizował, na co może sobie pozwolić – dodaje.

Rozpocznij od wsparcia

W momencie, gdy zaczynamy się zastanawiać nad swoją przyszłością zawodową, warto poszukać narzędzi, które mogą nam w tym pomóc. Wiele osób sięga wtedy po testy dostępne w internecie. – To tak zwane psychotesty, które cieszą się dużą popularnością, ale pamiętajmy, że nie są to profesjonalne narzędzia diagnostyczne, których powinien używać tylko specjalista. Samo wypełnienie testu to jedno, ale dużo ważniejsza jest jego analiza. To dzięki interpretacji wyniku możemy lepiej zrozumieć, gdzie naprawdę możemy się odnaleźć zawodowo – wymienia Kwak­Wójcik.

Niestety studia nie zawsze przygotowują nas w stu procentach do wejścia na rynek pracy. Dlatego tak ważną rolę odgrywa wsparcie np. Biura Karier UJ, gdzie studenci uczą się m.in. tego, jak przygotować dobre CV, dopasować je do konkretnej oferty czy przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej. Na spotkaniach z doradcami omawiane są również

zasady skutecznej autoprezentacji – od stroju i postawy, przez umiejętność opowiadania o swoich mocnych stronach, zdolnościach i kompetencjach, po sposób prowadzenia rozmowy. Celem tych działań jest budowanie pewności siebie studentów i wyposażenie ich w konkretne narzędzia. – Uczymy, by nie traktować odrzuceń jako porażki, ale jako kolejne doświadczenia, które uczą i rozwijają – dodaje Kwak­Wójcik. Co ważne, z pomocy Biura Karier mogą korzystać nie tylko obecni studenci, ale również absolwenci. – Targi pracy, które organizujemy, są otwarte także dla absolwentów. Wśród wystawców nie brakuje firm szukających nie tylko stażystów i praktykantów, ale również młodych pracowników, którzy właśnie ukończyli studia i są gotowi na rozpoczęcie kariery zawodowej – dodaje ekspertka.

Kiedy zacząć pracować? Jednym z najczęstszych dylematów, z jakimi studenci zgłaszają się do biura karier, jest pytanie: kiedy zacząć pracować? Wielu młodych ludzi nie wie, czy już na pierwszym lub na drugim roku powinni aktywnie szukać pracy, czy może lepiej skupić się na nauce i zaczekać do późniejszych etapów studiów. Specjalistka zaznacza, że odpowiedź na to pytanie nie jest jedno­

znaczna, bo wszystko zależy od konkretnego kierunku. Dla jednych ważne będzie solidne przygotowanie teoretyczne, dla innych – doświadczenie rozumiane nie tylko jako praktyki czy staże, ale też zaangażowanie w różne inicjatywy rozwijające kompetencje. – Zawsze zachęcam studentów, by próbowali swoich sił jak najwcześniej; właśnie po to, by poznawać siebie i sprawdzać, w jakim środowisku czują się najlepiej – mówi Kwak­Wójcik. Jak podkreśla, nie chodzi tylko o nabywanie twardych umiejętności, ale również o lepsze zrozumienie własnych preferencji zawodowych. – Ważne są nie tylko same kompetencje, ale też styl pracy: czy wolimy pracować w zespole, czy samodzielnie, czy jesteśmy bardziej ekstrawertyczni, czy introwertyczni. To wszystko ma wpływ na to, jak będziemy się odnajdywać w różnych zawodowych realiach – uzupełnia. – Organizujemy liczne szkolenia, spotkania z pracodawcami i wydarzenia, które pozwalają studentom zapoznać się z realiami różnych branż. Dzięki temu zyskują oni szerszy obraz rynku pracy – tłumaczy ekspertka. To właśnie uczestnictwo w projektach uczelnianych, wolontariatach czy warsztatach często daje młodym ludziom impuls do odkrycia, co naprawdę ich interesuje i w czym się odnajdują. 

p oez Ja studencK a

eviva l’arte w studenckim stylu

12 kwietnia 2025 roku odbył się finał 3. edycji Akcji z Poezją Studencką – inicjatywy organizowanej przez zespół redaktorek Dramatu na Antenie radia UJOT FM, której głównym celem było zaprezentowanie autorskiej twórczości poetyckiej osób studenckich podczas audycji na żywo.

Poezja to niesamowita, poruszająca i budząca prawdziwy podziw forma ekspresji. Doskonale wiedzą o tym osoby studiujące, które na co dzień czarują słowem i za pomocą nietuzinkowych metafor oraz różnych środków stylistycznych potrafią przekazać najpiękniejsze idee. Chcąc wesprzeć młode artystki i artystów w rozpowszechnianiu ich twórczego dorobku i docieraniu do szerszego grona odbiorców, zespół redaktorski Dramatu na Antenie na kilka godzin przekazał mikrofony UJOT FM w ręce uzdolnionych twórców.

Choć akcja za każdym razem cieszy się pozytywnym odbiorem i zrzesza utalentowanych mistrzów i mistrzynie pióra, to jednak trzecia odsłona tego artystycznego spotkania okazała się szczególnie wyjątkowa. I to z co najmniej kilku powodów.

Tym razem młode twórcze osoby mogły bardziej poeksperymentować z formą: nieco przewrotnie w stosunku do nazwy, w zabawie wzięły udział zarówno utwory wierszowane, jak i wszelkie dzieła prozatorskie – od fragmentów powieści, poprzez felietony, aż do po krótsze opowiadania.

Co więcej, przedsięwzięcie zostało zorganizowane jako część obchodów jubileuszu 10­lecia istnienia radia UJOT FM, w związku z czym całemu wydarzeniu towarzyszył dużo większy rozmach. 3. Akcja z Poezją Studencką przybrała postać konkursu – zgłaszane utwory zostały najpierw pod­

dane ocenie przez jury w składzie naczelnych redaktorek Dramatu, a następnie dziesiątkę zwycięskich tekstów odczytano podczas sobotniej audycji. Dodatkowo spotkanie uzupełnione było o intrygujące rozmowy z zaproszonymi gośćmi i gościniami, podczas których słuchacze mogli dowiedzieć się więcej na temat ich literackich upodobań, inspiracji do tworzenia czy też planów na przyszłość. Wisienką na artystycznym torcie było całodniowe głosowanie na profilu radia UJOT FM w mediach społecznościowych. To właśnie wtedy osoby słuchające Dramatu na Antenie wyłoniły twórczą trójkę, której utwory najbardziej dotarły do ich wrażliwości.

Zwycięskie trio, jak na prawdziwych nagrodzonych poetów i poetki przystało, poza nagrodami rzeczowymi otrzymało również metaforyczne wieńce laurowe –symbole chwały, sławy i triumfu –w postaci publikacji ich tekstów na łamach miesięcznika „WUJ” oraz na stronie internetowej UJOT FM.

Obok prezentujemy utwory trójki wybranych artystów i artystek.

Laureatom i laureatkom serdecznie gratulujemy wygranej, zaś wszystkim, którzy zgłosili swoje wiersze do Akcji Poezji Studenckiej, życzymy powodzenia w dalszym rozwoju oraz mamy nadzieję, że to będzie zaledwie początek ich twórczej drogi.

Niech żyje sztuka! 

Wiktoria Krzesicka

Mateusz Leon Rychlak

„Zdjęcia z Carnavalu”

Na rozmazanych zdjęciach żarówka jest słońcem, maluszek gigancieje, skarlał za to tytan, szary koń na posągu unosi kopyta, plecak staje się górą, zwykły pionek – gońcem.

Z takich zdjęć, roztańczonych, nie patrzy w okular obiektywu aktorka, model czy tancerka. Jedynie nierealność na dno duszy zerka, zostawiając okruchów artystycznych bezmiar.

Okruchy te strzaskanym są kalejdoskopem, co czarodziejskie drzazgi pryzmatów zamienia w obrazy przybliżone starym teleskopem.

Ten, zmniejszając odległość, rozmaże wspomnienia i gdy myśli podążą tych obrazów tropem, bałamutnie czarując, przyniesie zmyślenia.

Plac Litewski, Lublin, 31.07.2024

Karolina Zamojska „nie zrozumiałbyś”

Nie zrozumiałbyś, człowieku za dobry

Nie zrozumiałbyś, człowieku bez wad

Stałbyś osłupiały, nie wiedząc, jak zareagować

Chylę głowę ku prawdzie i nieuważności, wzbierającej w nas pośrednie odczucia nijak mające się do rzeczywistości

Wzeszła gwiazda polarna, wraz z nią zmysły zebranych

Krzątanina w pomieszczeniu, biegające w kółko w zawrotnym tempie ratten, jak opisywałeś je, Albercie, w Oranie

Ja chcę wiedzieć, co czułeś, gdy czuwałeś nad miastem spowitym klęską

Widziałeś je w każdym domostwie? Czekałeś na klatce schodowej na pojawienie się katastrofy?

Czy myśli o katastrofie zapełniły wyimaginowaną przyszłość? Jak sobie z tym radzisz?

Dobry człowieku, wspomnij na tych, co Ci myśli piękne swe oddali i nie oczekiwali zapłaty w niewolnikach niosących w dłoniach urny

Szymon Zarosa

„Melodia westchnień moich”

Usta Twe są jak płatki róż w ogrodzie majowym

Czarują jak tęcza w ciepłym dniu deszczowym

Spojrzenie zaś jak pozłacana miodem zorza

Oślepia mnie jak słońce zza horyzontu morza

Oczy jak jeziora górskie – jasne i czyste

Gdzie woda głęboka jak sny przejrzyste

Labirynt, istny labirynt masz w swym oku

Chadzam nim czasem – jak cień w mglistym mroku

Promieniami uśmiechu swego przebijasz chmury

Zabijasz lęk mój, niszczysz nieśmiałości góry

Skóra Twa delikatna jak kwiaty końcem kwietnia

Pachnąca niczym spokojna, rześka bryza letnia

c y K l o muzeach K raKowsK ich

Gałęziami drzewa dębowego są Twoje ramiona

To schronienie ciepłe – ostoja upragniona

Tak kocham patrzeć na Ciebie – jak na krajobraz wiosenny

Czy na pełnię barw życia – zupełnie tak jak ten jesienny

Gdym przy Tobie, serce me bije jak szalone

Zbyt blisko podejść nie mogę – bo cały spłonę

Jam podróżnik – pełen ciekawości Twej duszy

Ciekawym, czy ma moc, by serce zimne skruszyć

Moja droga! Tylko do cudów porównać Cię mogę!

Piękną i niepowtarzalną – taką masz urodę!

Przy boku Twoim być? – o tym tylko marzę!

Bo jak wszechświat wielkim Cię uczuciem darzę!

Podróż przez dzieje awiacji

autorka: Justyna arletGłowacKa

Aby latać, potrzebne są skrzydła, a te należące do samolotów są jednym z największych osiągnięć ludzkości, dzięki którym człowiek oderwał stopy od ziemi. Sporo ich historycznych odmian można zobaczyć w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.

Początków tej jednej z najbardziej rozpoznawalnych placówek muzealnych w mieście należy szukać w latach 60., kiedy powstał Ośrodek ekspozycji Sprzętu Lotniczego przy Aeroklubie Krakowskim. Od tamtej pory, jak możemy przeczytać na stronie internetowej instytucji, miejsce to stawało się nie tylko skarbcem historii, ale także przestrzenią, w której „przeszłość spotyka się z przyszłością, inspirując kolejne pokolenia do odkrywania i czerpania z bogatej tradycji lotniczej Małopolski, Polski, europy i świata”.

Już lokalizacja muzeum dużo mówi, bowiem znajduje się ono na terenie dawnego lotniska Rakowice­Czyżyny, które zostało utworzone przed I wojną światową przez austriackich zaborców. Zostało ono oswobodzone 31 października 1918 roku, a w okresie 20­lecia międzywojennego było domem 2. Pułku Lotniczego.

Czego możemy się spodziewać w trakcie odwiedzin MLP? Czeka na nas nie tylko Gmach Główny, ale także Hangar Główny ze swoją wystawą „Skrzydła i Ludzie XX wieku”, Mały Hangar i ekspozycja „Skrzydła wielkiej wojny” oraz budynek spadochroniarni czy zlokalizowana na świeżym powietrzu Aleja MIG ­ów. Ta ogromna i urozmaicona przestrzeń pełna wielkich maszyn zaprasza zwiedzających do eksploracji dziedziny techniki niezwykle ważnej w historii Polski. MLP to nie tylko hangary, to także instytucja obecna w życiu kra­

kowian dzięki takim wydarzeniom jak popularny Małopolski Piknik Lotniczy, mający już ponad 20 lat. „Zapraszamy do odbycia wspólnie z nami pasjonującej podróży przez dzieje awiacji (…). Każdy obiekt czy muzealium jest krystalizacją

ducha pasji i jest pomnikiem poświęcenia na rzecz wolności ukazanym w nowoczesnym kontekście dawnego lotniska” – być może ten opis stworzony przez samą instytucję zachęci Was do odwiedzin Muzeum Lotnictwa Polskiego. 

reKomendacJe Kulturalne dzienniKarzy „wuJ a”:

O stresie i jego źródłach

Opowiadania „na drogę”

Ból matek bez dzieci

Codziennie doświadczamy trudnych sytuacji. Jesteśmy nieustannie przebodźcowani, dlatego szybko się wypalamy. Aleksander Perski, w odpowiedzi na epidemię stresu, proponuje najnowsze metody radzenia sobie z nim i unikania wewnętrznych napięć. Sięgając po jego najnowszą książkę „Stres. Złap oddech i odzyskaj życiową równowagę”, dowiemy się nie tylko, jak skutecznie pokonać stres i uporać się z lękami, ale także w jaki sposób osiągnąć równowagę między życiem a pracą oraz jak budować wewnętrzny dobrostan.

Na uwagę zasługuje bardzo trafny i aktualny podtytuł – „Poradnik na trudne czasy”. Wśród przyczyn stresu autor wymienia szybkie tempo życia, nadmiar

Jeśli przydługawe powieści Was nudzą, fikcja nie przypadła Wam do gustu lub po prostu tłumaczycie się brakiem czasu na czytanie kilkuset stronicowych wolumenów, być może ten zbiór opowiadań jest właśnie dla Was.

Lydia Davis to amerykańska pisarka specjalizująca się w tworzeniu krótkich form literackich. „Asortyment strapień” jest książką, którą można otworzyć na pięć minut w autobusie, przeczytać dwuzdaniowy tekst i biec dalej na uczelnię, zastanawiając się nad znaczeniem napisanych słów. Przykład? „Na podobieństwo tropikalnej burzy ja również pewnego dnia osiągnę «stadium dojrzałe»” – kropka, koniec opowiadania.

Najpierw poznajemy historię Franceski. Młoda niezamężna dziewczyna pochodzi z ubogiej rodziny w południowych Włoszech. Zachodzi w ciążę, co w latach 60. XX wieku na Półwyspie Apenińskim oznacza plamę na honorze rodziny. Musi odejść, by nie ściągać na siebie wzroku i potępienia. Trafia do ośrodka prowadzonego przez zakonnice w Turynie, gdzie kobiety podobne do niej (bez męża i z ciążą) urodzą w ciągu kilku miesięcy. Francesca jednak nie ucieszy się z pierwszych chwil ze swoim dzieckiem. Ono po porodzie zostaje od razu zabrane, a młoda matka słyszy, że jej syn trafił do katolickiej, „dobrej” rodziny. Jako „sierota wojenna”.

Tragedia, jaka spotkała Francescę, nie była odosobnionym przypadkiem w powojennych Wło­

bodźców, liczbę codziennych obowiązków oraz dynamiczne społeczeństwo, w którym żyjemy. Zwraca również uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię – traumy z dzieciństwa. Doświadczenia z wczesnych lat silnie kształtują sposób, w jaki postrzegamy siebie. Poczucie własnej wartości ma nieodzowny wpływ na to, kim staniemy się jako dorośli, a także na to, w jaki sposób będziemy reagować na trudne i stresujące sytuacje. Receptą na stres w życiu pełnym wyzwań jest znalezienie czasu na kontemplację, wejrzenie w głąb siebie oraz zapewnienie sobie odpowiedniej ilości snu. Ponadto warto spędzać czas z ludźmi – we wspólnocie i w atmosferze wzajemnego zaangażowania. Należy otaczać się osobami, z któ­

Prostota tych tekstów z pewnością wpływa na przystępny odbiór, a pozornie banalna treść może nieść ze sobą głębsze znaczenie. Zbiór Lydii Davis porusza się po tematach bliskich człowiekowi, mówi o relacjach, starości, przemijaniu. Możemy znaleźć tam również rozważania na temat gąsienicy na schodach czy rozkład logiczny zdań składających się na uczniowskie listy do chorego kolegi. Przyziemność niektórych fragmentów skłania nawet do zadania sobie pytania o istotę opowiadań i rozważenie, czy opublikowane teksty na pewno przynależą do gatunku. Nie jest to wciągająca lektura, ale być może właśnie to jest jej atutem. Można ją konsumo­

szech, które nie chciały akceptować dzieci poczętych z nieprawego łoża. Wręcz przeciwnie – stała się jedną z wielu ofiar systemu, który w nielegalny i niemoralny sposób odbierał „nieczystym” matkom prawo do posiadania dziecka i wysyłał potomstwo do Stanów Zjednoczonych, określając je mianem sierot wojennych (choć od wojny minęły już lata). Systemem tym zarządzały kościelne organizacje katolickie, a sprawnie zorganizowana biurokracja i omijanie przepisów pozwalały na funkcjonowanie procederu przez dwie dekady. „Dzieci Watykanu” to świetnie udokumentowane śledztwo dziennikarskie. Maria Laurino próbuje odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób tysiące dzieci zostało odebranych swoim włoskim matkom i trafiło za wielką wodę. Opisuje

rymi można dzielić się problemami i codziennością. Miłość do siebie i bliźnich dodatkowo wzmacnia poczucie własnej wartości. Poradnik Aleksandra Perskiego nie ogranicza się do suchych rad, lecz pozostawia wiele przestrzeni czytelnikowi na refleksję. Na plus zasługują także kwestionariusze, które pomagają zidentyfikować źródło problemu, a następnie znaleźć właściwe rozwiązanie. Pozycja obowiązkowa – nie tylko dla zestresowanych. wiktoria Piwowarska

aleksander Perski, „stres. Złap oddech i odzyskaj życiową równowagę. Poradnik na trudne czasy”, wydawnictwo waM, Kraków 2025

wać fragmentarycznie w drodze tam i z powrotem. Czasem warto odnaleźć w literaturze po prostu zgrabnie ujętą w słowa szarą codzienność, jak w zdaniu­opowiadaniu pt. „Bezsenność”: „Mam całe ciało obolałe – to musi być wina tego ciężkiego łóżka, które od spodu wciąż na mnie napiera”. Celne, prawda? Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie doświadczył podobnego uczucia, wstając na poranny wykład. Justyna arlet-Głowacka Lydia Davis, „ asortyment strapień”, wydawnictwo Czarne, wołowiec 2025

nie tylko aspekty prawne i historyczne, ale też zagłębia się w stan psychiczny matek i dzieci – ich nieumiejętność poradzenia sobie z przymusowym oderwaniem od korzeni. Nakreśla patologie i bezduszność duchownych, którzy pośredniczyli w nielegalnych adopcjach. Pokazuje wreszcie dalsze losy przysposobionych dzieci, które w większości nie wiedziały nawet, jak znalazły się w nowych rodzinach. Część z nich podejmuje trudną misję odnalezienia własnej tożsamości – nie zawsze skuteczną. adrian Burtan

Maria Laurino, „Dzieci watykanu. Jak Kościół handlował sierotami”, Znak Literanova, Kraków 2025

Magiczna

podróż do świata

Harry’ego Pottera

Starość i marzenia

„Myślnik” prowokuje do myślenia

Kto z nas w dzieciństwie nie czekał z niecierpliwością na swój pierwszy list z Hogwartu? Kto nie marzył, choć raz w życiu, aby wziąć udział w ceremonii przydziału czy zagrać w meczu quidditcha? Teraz mamy szansę spełnić te marzenia –wszystko to dzięki pierwszej interaktywnej wystawie „Harry Potter: The exhibition”, która zawitała do kompleksu Alvernia Planet pod Krakowem.

Przygodę z magicznym światem rozpoczynamy już od wejścia – wybierając własnego patronusa, różdżkę oraz dom Hogwartu. Wyposażeni w specjalne opaski, ruszamy do Szkoły Magii i Czarodziejstwa.

W trakcie wystawy, niczym prawdziwi pierwszoroczni, trafiamy do kultowych miejsc zna­

Gosia Jakubowska­Raczkowska to reżyserka, którą widzowie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie mogli poznać dzięki spektaklowi „Pani Bovary. Możliwa historia”. Tym razem przedstawiła temat rzadko eksploatowany na polu teatralnym. W swoim najnowszym spektaklu „Od nowa” wraz z Justyną Arabską (scenariusz i dramaturgia) ukazała historię pięciu bliskich sobie ludzi, którzy z jednej strony ze łzą w oku wspominają swoje lata młodzieńcze, a z drugiej – ciągle myślą o marzeniach i planach, które mogą jeszcze spełnić. Na drodze do ich realizacji stoją jednak codzienne troski i ograniczenia: choroba męża, trudności w znalezieniu pracy i utrzymaniu się czy wolność i samodzielność, które są przecież tak

Mało kto wie, że raz w miesiącu Scena MOS przy ul. Rajskiej zamienia się w forum służące wymianie myśli z pogranicza filozofii i otaczającej nas rzeczywistości, za co odpowiada projekt „Myślnik” Piotra Augustyniaka. Co miesiąc zaprasza on na rozmowę wyjątkowego gościa, razem z którym rozmawia o codzienności w niecodzienny sposób. Przygrywa też muzyka jazzowa na żywo, za którą odpowiada Marek Pospieszalski, a całość poprzedza stand­up jednego z aktorów teatru. Warte uwagi jest, że wydarzenie ma lżejszą formę od przeciętnych spektakli, w których widz jest tylko widzem. W tym przypadku odbiorca staje się uczestnikiem procesu myślowego na żywo, a w dodatku może zadać pytanie

nych z sagi o młodym czarodzieju. Zwiedzamy salony Gryffindoru i Slytherinu, podziwiamy kultowe stroje z filmów, zaglądamy do Wielkiej Sali, a następnie udajemy się na zajęcia z zielarstwa, gdzie zakrywamy uszy przed wrzaskiem mandragor.

Na lekcji obrony przed czarną magią mierzymy się z boginem i próbujemy go pokonać. W lochach z kolei staramy się uwarzyć eliksiry – od groźnego Wywaru Żywej śmierci po Płynne Szczęście. Podczas zajęć z wróżbiarstwa możemy zajrzeć w przyszłość – oby nie trafić na ponuraka! Nie brakuje też emocji podczas meczu quidditcha, a po dniu pełnym wrażeń możemy odpocząć przy herbatce w chatce Hagrida.

bardzo niemile widziane, gdy ma się już dorosłe dzieci… Reżyserka w dość krótkim spektaklu starała się ukazać, z czym borykają się osoby w dojrzałym wieku. Czy mają one prawo do marzeń? Czy jako wdowcy mogą wiązać się z młodszymi od siebie? Czy wolno im się wygłupiać i zachowywać niepoważnie, a na pewno „nieadekwatnie do swojego wieku”? Pomimo że nie udaje się w pełni odpowiedzieć na wszystkie te pytania, spektakl postanawia pokazać, że starość to nie wiek, a kondycja ludzkiej duszy. Każdy z bohaterów stara się bowiem na swój sposób uciec od mentalnej starości.

Twórczynie nie moralizują, nie udają, że znają odpowiedzi. Zamiast tego dają przestrzeń boha­

gościowi w przewidzianej na to części wydarzenia, stając się tym samym jego elementem. Scena na ul. Rajskiej sprzyja kameralnej atmosferze, przez co rozmyślania nie zamykają się często w czasie przewidzianym na „Myślnik”, ale rozciągają się także poza niego. „Myślnik” to inspirujący cykl rozmów. Dyskusja prowadzona przez Piotra Augustyniaka ma przy tym tak naturalny przebieg, że równie dobrze mogłaby być rozmową prowadzoną w domowym zaciszu czy w zgiełku kawiarni lub materiałem na podcast. Augustyniak zgłębia obrany przez siebie temat jak tylko może, prowokując i zachęcając do tego także swojego gościa. Zmusza to widownię do zastanowienia się nad kwestiami, które wcześniej przyjmowali za oczywi­

Na zakończenie czeka nas wizyta w słynnym, różowym gabinecie profesor Umbridge oraz przy Privet Drive 4 – z obowiązkowym zdjęciem przy komórce pod schodami, od której wszystko się zaczęło. Choć wystawa ma drobne niedociągnięcia, to bez wątpienia stanowi nie lada gratkę dla fanów Harry’ego Pottera – bez względu na wiek. Czekają tu nie tylko interaktywne atrakcje i multimedialne efekty, ale także kultowe rekwizyty, takie jak Czara Ognia, horkruksy czy Insygnia śmierci. iwona Łaciak

„Harry Potter: the exhibition” reż.warner Bros Discovery Global experiences, alvernia Planet 2025

terom – a wraz z nimi widzom –by wspólnie poszukać własnego „od nowa”. Może ono oznaczać zdobycie bieguna, a może po prostu wypowiedzenie na głos tego, co boli lub cieszy. Bo nawet jeśli droga przed nami jest coraz krótsza, to nie znaczy, że nie warto jeszcze gdzieś pójść. Spektakl Jakubowskiej­Raczkowskiej to czuły, momentami przewrotny hołd dla tych, którzy mimo wieku – albo właśnie dzięki niemu – wciąż mają odwagę marzyć. Martyna Lalik

„od nowa”, reż. Gosia Jakubowska-raczkowska, teatr im. Juliusza słowackiego, Kraków 2025 

stość lub nie pochylali się nad nimi wcale. Przykładem tego jest ostat nie spotkanie „Myślnika” o tytule „Życie nas niesie”. Gościnią Piotra Augustyniaka była botaniczka Urszula Zajączkowska, a stand­up przygotował Adam Wietrzyński. Rozmowa toczyła się wokół zagadnień z życia roślin, przyrównania ich do życia ludzkiego oraz ich wzajemnego oddziaływania na siebie.

Z pewnością jest to inicjatywa skrojona dla tych, którzy są ciekawi świata i tego, jak na nas oddziałuje. izabela Biernat

„Myślnik”, pomysł i prowadzenie: Piotr augustyniak, teatr im. Juliusza słowackiego w Krakowie, Kraków 2025

Jak Jagiellonki wdrapały się na szczyt

Za dnia studiują i pracują, wieczorem trenują, a w weekendy… wygrywają mecze. Dzięki ciężkiej pracy, wymagającemu trenerowi oraz zgranemu zespołowi piłkarki KS Uniwersytet Jagielloński zobaczymy w przyszłym sezonie na najwyższym poziomie rozgrywkowym w naszym kraju –w Ekstralidze. Ale to nie tylko sukces z lokalnego boiska. Historia kobiecej piłki nożnej dzieje się na naszych oczach. Futbol pań z każdym kolejnym sezonem gromadzi na stadionach coraz większą publiczność, zarówno w Europie, jak i w Polsce.

W minionym sezonie Jagiellonki osiągnęły historyczny wynik: 19 zwycięstw oraz dwa remisy – taki rezultat jest marzeniem czołowych europejskich drużyn.

Jeśli przyjrzymy się popularności piłki kobiecej w Polsce, to jest lepiej, choć nie ma co jej porównywać z zainteresowaniem męską odmianą tego sportu. Nie wszędzie jednak tak jest. W Stanach Zjednoczonych piłka nożna kobiet jest tak samo popularna jak w wydaniu męskim. Dlaczego?

– Przede wszystkim dlatego, że piłka nożna jako dyscyplina sportu rozwinęła się tam zdecydowanie później niż football amerykański, baseball czy koszykówka – mówi w rozmowie z Marcelem Jakubowskim prof. Rachel Allison, socjolożka z Missisipi State University [źródło: artykuł „Dlaczego w USA piłka nożna kobiet jest bardziej popularna niż w Polsce?”, strona internetowa Uniwersytetu Gdańskiego – przyp. red.].

W USA piłka nożna nie kojarzy się z męskością. Na jej rozwój wpłynęły przepisy zakazujące dyskryminacji płciowej oraz znacząca rozbudowa infrastruktury sportowej. W Stanach Zjednoczonych piłkę nożną kobiet traktuje się profesjonalnie, jak każdy inny sport. efekt? Reprezentacja USA ma na koncie najwięcej zwycięstw w mistrzostwach świata. Potencjał tego sportu dostrzegł Netflix, który wykupił w Stanach Zjednoczonych prawo do transmisji Mistrzostw świata Kobiet w 2027 i 2031 roku.

Zachód gra do jednej bramki

W europie Zachodniej piłka nożna w wydaniu kobiet przeżywa renesans. Obok męskich sekcji w czołowych klubach, takich jak Arsenal, Juventus czy Chelsea, działają również drużyny kobiece. Gra w wielkich klubach to olbrzymia szansa na zyskanie popularności, o czym

doskonale przekonała się ewa Pajor, aktualna gwiazda FC Barcelony. Zaczynała karierę w Medyku Konin, ale odkąd przeniosła się do VfL Wolfsburg, została dostrzeżona w europie. Dzięki ciężkiej pracy i talentowi ewa Pajor została królową strzelczyń Bundesligi, strzelając 19 bramek w 24 spotkaniach, czyli średnio jednego gola co 79 minut. Umiejętności piłkarki docenił klub FC Barcelona Femení, z którym Pajor podpisała kontrakt. Dziś jest trzonem wielkiej Barcelony oraz polskiej seniorskiej kadry narodowej jako kapitanka.

Czym się różni futbol męski od kobiecego „Piszczek. Na polu karnym Lewandowski. Milik i gol”. Wszyscy doskonale pamiętamy te słowa, które

wykrzyczał Mateusz Borek podczas meczu Polski z Niemcami w 2014 roku. Podobnych emocji nie brakuje u kobiet. Główną różnicę możemy dostrzec w stylu gry. Mężczyźni grają bardziej dynamicznie i agresywnie. Ich mecze są zazwyczaj żwawsze, a pressing –intensywniejszy. U kobiet gra zespołowa to istna maestria: mniej akcji indywidualnych i dryblingów, za to więcej podań i współpracy. Panie stawiają na precyzję i technikę, a nie na siłę, jak dzieje się u panów. Zawrotny sukces na miarę ewy Pajor to marzenie niejednej piłkarki. Wyzwanie podejmują również zawodniczki KS Uniwersytet Jagielloński. Jak światowa kariera piłki nożnej kobiet przekłada się na popularność żeńskiego futbo­

lu w Polsce? Jak wygląda codzienność zespołu, patrząc od kuchni, a raczej od szatni? O kulisach awansu opowiedzą nam zawodniczki z pierwszej linii frontu – Anna Zapała oraz Julia Dyśkowska.

Trening czyni mistrza

Tę maksymę doskonale znają Jagiellonki, ich trenerzy, sztab oraz całe kierownictwo. – Przygotowania do meczu obejmują cztery treningi w tygodniu, zarówno na boisku, jak i motoryczne na siłowni. To wygodna opcja dla zawodniczek, które w większości studiują lub pracują – mówi Julia Dyśkowska. Mecze są rozgrywane w weekendy. Zapewne wiele osób zadaje sobie pytanie – jak można tak żyć? Aż pięć dni w tygodniu na boisku, a gdzie miejsce na odpoczy­

Po zeszłorocznym spadku z Ekstraligi Jagiellonki czuły, że niższa liga to zdecydowanie nie ich miejsce. Doskonale można to było zobaczyć podczas meczów, kiedy piłkarki grające w barwach Uniwersytetu Jagiellońskiego deklasowały po kolei inne drużyny.

Awans Jagiellonek do Ekstraligi to nie tylko sportowy sukces. To przede wszystkim efekt determinacji, ambitnego i trudnego planu treningowego oraz odpowiedzialnej roli trenera i całego sztabu szkoleniowego. Kobieca piłka nożna w Polsce rozwija się, a zmiany są widoczne. Coraz lepsza infrastruktura, transmisje meczów i rosnące zainteresowanie społeczne wspierają postęp.

nek i pasje? Piłkarki KS Uniwersytet Jagielloński jasno pokazują, że można połączyć zainteresowania z ciężką pracą. efekty są spektakularne: awans do najwyższej ligi rozgrywkowej w Polsce. Co w tym wszystkim było najtrudniejsze?

– Utrzymanie motywacji w treningach – wyjaśnia kapitan drużyny, Anna Zapała. – Po kilkunastu meczach wiedziałyśmy, że jesteśmy lepsze od naszych przeciwniczek, jednak trener wskazywał nam odpowiednią drogę i nas motywował – dodaje.

Dla kibiców ważny jest wynik, ale do sukcesu prowadzi długi proces. Dyscyplina, ambicje i siódme poty, które muszą wylewać piłkarki na treningach, to jego składowe. Najważniejsi są jednak ludzie i współpraca.

– Podczas ostatnich meczów walczyłyśmy nie tylko z rywalkami, ale także z kontuzjami trapiącymi nasz zespół. Była w tym kontuzja barku naszej kapitan Ani – mówi

Julia Dyśkowska. – W takiej sytuacji musimy udowodnić swoją piłkarską jakość i zagrać najlepiej, jak tylko można – dodaje.

Barcelony natknęła się na wiejską drużynę niedzielnych kopaczy piłki. – Naszym sportowym obowiązkiem było awansować do wyższej ligi, gdzie będziemy mogły pokazać swoją prawdziwą wartość i umiejętności – przekonuje kapitanka Jagiellonek. Pierwsze występy KS UJ w ekstralidze będziemy mogli zobaczyć już jesienią.

W przeciwieństwie do wielu innych zespołów Jagiellonki dysponują swoim miejscem do treningów i meczów. To Centrum Sportu i Rekreacji działające przy Kampusie 600­lecia przy ul. Gronostajowej 12 w Krakowie. Inwestycja obejmowała budowę obiektu sportowego z siłownią, salą fitness i salą konferencyjną oraz boisk do piłki nożnej, rugby, siatkówki plażowej oraz typu orlik.

Nie zapomniano również o kibicach, którzy mogą dopingować swoją drużynę z liczącej 330 miejsc trybuny. Warto również zwrócić uwagę na kanał na platformie youTube, który regularnie transmituje zmagania zawodniczek. Wszystko to okraszone jest niezwykle sprawnym komentarzem oraz atrakcyjną oprawą audiowizualną.

Własny kawałek murawy Po zeszłorocznym spadku z ekstraligi Jagiellonki czuły, że niższa liga to zdecydowanie nie ich miejsce. Doskonale można to było zobaczyć podczas meczów, kiedy piłkarki grające w barwach Uniwersytetu Jagiellońskiego deklasowały po kolei inne drużyny. 5­0, 7­0 czy 11­1 – takie wyniki sprawiają wrażenie, jakby drużyna pokroju

Polski futbol podnosi głowę?

Wedle badań przeprowadzonych dla Polskiego Związku Piłki Nożnej aż 63 procent Polek jest zainteresowanych wydarzeniami związanymi z piłką – informuje portal Glamour. Ostatnie sukcesy reprezentacji, w tym historyczny awans seniorskiej drużyny do Mistrzostw europy 2025, stanowi niezwykle istotny krok w historii tej dyscypliny w Polsce. Jednak spotkanie polskich piłkarek z Rumunią oglądało tylko 8 tysięcy kibiców. Tymczasem frekwencja na meczach mężczyzn jest z reguły zdecydowanie wyższa, co najlepiej ilustruje popularność obu dyscyplin.

Dlaczego polska piłka nożna kobiet nie jest tak popularna jak męska? – Czynników jest wiele: mentalność Polaków, stereotypy – słyszymy od zawodniczek Jagiellonek. – Kiedyś ludzie, widząc dziewczynkę w korkach biegającą za futbolówką, dziwili się, ale obecnie sytuacja uległa poprawie – kontynuuje Julia Dyśkowska.

W przeszłości brakowało odpowiedniej infrastruktury sportowej, nie pomagał niski poziom finansowania i sponsoringu w porównaniu z męską piłką nożną. Na polskich piłkarkach do niedawna nie koncentrowały się światła kamer i flesze aparatów. Dopiero ostatnio nastąpił wzrost inwestycji w tę

dyscyplinę sportu, a rozgrywki na najwyższym poziomie są wreszcie transmitowane przez największe stacje telewizyjne. Z roku na rok przybywa też piłkarek. W 2013 na polskich boiskach rywalizowało około 3 tysięcy zawodniczek, a dziś jest ich ponad 25 tysięcy. To skok, którego nie można nie zauważyć.

Jagiellonki czy krakowskie pionierki?

Awans Jagiellonek do ekstraligi to nie tylko sportowy sukces. To przede wszystkim efekt determinacji, ambitnego i trudnego planu treningowego oraz odpowiedzialnej roli trenera i całego sztabu szkoleniowego. Kobieca piłka nożna w Polsce rozwija się, a zmiany są widoczne. Coraz lepsza infrastruktura, transmisje meczów i rosnące zainteresowanie społeczne wspierają postęp.

Historia Jagiellonek doskonale wpisuje się w szerszy kontekst rewolucji kobiecego futbolu, gdzie z marzeń i nieśmiałego kopania w piłkę rodzą się kariery rodem z Camp Nou. W przypadku krakowskich piłkarek awans do ekstraligi to nie tylko „sportowy obowiązek”, ale także inspiracja dla tysięcy młodych dziewczyn, że można grać na własnych zasadach, wbrew przeciwnościom losu i… wygrywać. 

Fotore P ortaż

Muzyka. Zabawa. Juwenalia

autor: lucjan Kos
autorka: eMilia czaja
autorka: Martyna lalik

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.