Panorama Pszczyna 06/2014

Page 1

pszczyna

ukazuje się na terenie Pszczyny

ISSN 2353-6373

MAGAZYN BEZPŁATNY

Muzeum Zamkowe w Pszczynie

NR 6 (6) / 2014 (czerwiec)

ów k a do l o „P oga ści” dr lnoające ie z wo zrus wien m.

w dsta lo i ego r e I prz niów Chrob e ucz ława czyni sz les Bo w P

Największa inwestycja powiatu dobiegła końca Przebudowano ulice Hallera i Złote Łany

Powiat pszczyński ma nowe logo Czy podoba się mieszkańcom? www.panoramasilesia.pl/pszczyna


Panorama drugiej strony

absolutorium dla zarządu powiatu pod przewodnictwem starosty Pawła sadzy zdjęcia: Starostwo Powiatowe

25 czerwca odbyła się XLI sesja Rady Powiatu Pszczyńskiego kadencji 2010-2014. Szczególnie ważna, gdyż jednym z punktów było udzielenie absolutorium dla Zarządu Powiatu. Podobnie jak w ciągu ostatnich trzech lat kadencji Pawła Sadzy radni przyjęli sprawozdanie i jednogłośnie udzielili absolutorium. W grudniu 2012 roku Rada Powiatu Pszczyńskiego przyjęła uchwałę, zgodnie z którą budżet na 2013 rok miał wynosić 93.399.932 zł. W 2013 roku został jednak zmniejszony o 1.200.340.44 zł i określony na kwotę 92.199.591,56. Dochód wykonano w 98,4 % planu rocznego. To daje kwotę 90.696.862 zł. Dochody bieżące wyniosły 79.775.756 zł, a majątkowe 10.921.106 zł, czyli odpowiednio 99,7 % i 89,7 % planu. Na 31 grudnia 2013 roku budżet powiatu wyniósł 92.199.591,56 zł po stronie dochodów oraz 98.327.374,56 zł po stronie wydatków. Niezrównoważenie pomiędzy dochodami i wydatkami w wysokości 6.127.783 zł to różnica pomiędzy przychodami z tytułu wolnych środków, przychodami z tytułu kredytów i pożyczek i przychodami z tytułu nadwyżki z lat ubiegłych a rozcho-

dami z tytułu spłaty kredytów oraz udzielonych pożyczek. Jak czytamy w sprawozdaniu rocznym, wykonanie wydatków przez poszczególne jednostki budżetowe nie wykazuje większych odchyleń od wykonania planu wydatków w porównywalnych latach poprzednich.

PANORAMA PSZCZYNA Adres redakcji: ul. Szpitalna 3, 41-250 Czeladź, redakcja@panoramasilesia.pl Redaktor naczelny: Marek Szeles / m.szeles@panoramasilesia.pl / Sekretarz wydania: Dawid Kwiecień / Zespół: Marek Szeles, Dawid Kwiecień, Rafał Bura, Łukasz Respondek, Marcin Nowak / Fotoreporter: Adrian Larisz / Skład: emildesign / Wydawca: Panorama Silesia Sp. z o.o. / ul. Szpitalna 3/ 41-250 Czeladź /Reklama i Promocja: Rafał Bura reklama@panoramasilesia.pl, / 32 763 81 50, kom. 668 355 248 / Druk: Polskapresse Sp. z o.o. Oddział Poligrafia /ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec

Wydatki budżetu na 2013 rok planowano na 98.237.374,56 zł. Wykonano je jednak w 95,2 %, co dało kwotę 93.551.514 zł. Najwięcej pieniędzy przeznaczono na wydatki bieżące. Te pochłonęły 76.583.224 zł, czyli 96 % planu. Jeśli chodzi o inwestycję, to na nie w 2013 roku powiat przeznaczył 16.968.290 zł. Plan wydatków inwestycyjnych został wykonany w 91,6 %. Sprawozdanie finansowe Powiatu Pszczyńskiego nie było jedynym tematem, jakim zajęli się radni podczas XLI sesji. W porządku obrad znalazły się również kwestie dotyczące wyrażenia zgody na udzielenie bonifikaty od opłat rocznych dla Powiatowego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Pszczynie, zawarcia porozumienia

z gminami Goczałkowice-Zdrój, Kobiór, Pawłowice i Suszec w sprawie utrzymania dróg powiatowych zimą, przystąpienia do porozumienia o utworzeniu klastra „Śląski klaster transportu miejskiego”, wystąpienia Powiatu Pszczyńskiego ze Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, zaciągnięcia pożyczki w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, częściowego pokrycia ujemnego wyniku finansowego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Pszczynie, zmian budżetu powiatu na 2014 rok oraz zmiany Wieloletniej Prognozy Finansowej Powiatu Pszczyńskiego na lata 2014-2023. dawid kwiecień

reklama

Centrum Dializa podczas pszczyńskich festiwali

C

zerwiec to miesiąc obfitujący w wydarzenia na kulturalnej mapie Pszczyny. W tym roku po raz pierwszy Centrum Dializa współorganizowało dwa z najbardziej rozpoznawanych przez mieszkańców festiwali. W dniach 19

i 22 czerwca w przyszpitalnej pralni odbyły się dwa przedstawienia w ramach Teatralnej Maszyny Pszczyna. Podczas pierwszego dnia widzowie mogli zobaczyć wyjątkowy spektakl, który otrzymał I nagrodę na XV Festiwalu Sztuki Teatralnej 2013 w Rybniku pt. „Szum” w wykonaniu grupy Furu Kolektyw z Warszawy. Inspiracją do powstania przedstawienia było rozważanie nad istotą oczekiwania i trwania w oczekiwaniu, szczególnie w kontekście rozpędzonego i dynamicznego modelu współczesności. W niedzielę natomiast zgromadzonym zaprezentowano spektakl pt. „Szkice o Ofelii” w wykonaniu Teatru A Part, poruszający temat naiwności i niewinności w konfrontacji z realiami egzystencji, seksualności oraz w obliczu ciążącej nad każdą jednostką śmierci. Także w sobotę 21 czerwca nie zabrakło atrakcji współorganizowanych przez spółkę. W tym roku Centrum Dializa zostało jednym z głównych sponsorów festiwalu organizowanego w Starostwie pt. „Powitanie Lata”. Podczas tego wyjątkowego wieczoru dla zebranych wystąpił zespół „Pomau” oraz komik Czesław Jakubiec. W ramach festiwalu Centrum Dializa przygotowało również swoje stanowisko promocyjne. Przedstawicielki szpitala zapoznawały przy nim mieszkańców Pszczyny z ofertą oddziałów oraz przeprowadziły konkurs na wybór najlepszego lekarza i pielęgniarki. Zabawa cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem wśród uczestników festiwalu, jej wyniki poznamy już wkrótce. Zostaną one opublikowane na stronie szpitala: www.szpitalpszczyna.pl. Na zwycięzców czekają wspaniałe nagrody.

2

czerwiec 2014 nr 6 (6)


www.panoramasilesia.pl Nagroda Art FroNt - kolejny sukces

Panoramy silesia

„Tego dnia w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej odbyła się gala GrandFront, podczas której wyłoniono zwycięzców i wręczono nagrody” Mieszko Piętka/AKPA

Nie było to łatwe zadanie, bo w tej kategorii o zwycięstwo walczyły aż 62 strony tytułowe. Miejsce drugie zajął Tygodnik Siedlecki, a trzecie Kurier Poranny Obserwator. Podobnie jak w innych kategoriach, tu również jury zdecydowało się na przyznanie wyróżnień. Te zdobyły: Kalisia Nowa, Nowiny Raciborskie oraz Gazeta Śremska. Panorama Silesia do konkursu GrandFront 2013 zgłosiła trzy okładki. Zwycięską okazała się ta z numeru 5., która ilustrowała artykuł „Porwali mnie Talibowie”. Opracował ją Emil Kłosowski na podstawie zdjęcia por. Kamili Kreis-Tomczak. Nagrody przyznawano nie tylko w poszczególnych kategoriach. Redakcje biorące udział w konkursie rywalizowały ze sobą również o nagrodę główną – GrandFront. Ta trafiła do dziennika Rzeczpospolita za numer 36/2013, którego okładka dotyczyła abdykacji Benedykta XVI. Autorem projektu był Bartosz Krzyżaniak-Gumowski, a współtworzyli go: Maciej Ślusarczyk, Bartosz Węglarczyk oraz Tomasz Sobiecki. Laureatami nagród ArtFront zostali natomiast: Puls Biznesu, Polityka, Viva! Moda, Wróżka, Press,

pogłoski o niechybnej śmierci prasy drukowanej są co najmniej przesadzone – przyznał Kuczborski.

12 edycJa konkursu

Beethoven Magazine, Herito oraz oczywiście Panorama Silesia. Uroczystą galę konkursu, który został objęty honorowym patronatem przez Bogdana Zdrojewskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, poprowadziła Marta Kuligowska – dziennikarka związana od kilkunastu lat ze stacją TVN 24. O tym kto mógł odebrać tego wieczoru nagrody, decydowało zaś trzydziestoosobowe jury. W jego składzie znaleźli się między innymi dyrektorzy artystyczni, pracownicy uczelni pla-

stycznych, fotograficy oraz wydawcy. O zgłoszonych do tegorocznej edycji okładkach wypowiedział się jeden z jurorów, Tomasz Kuczborski. – Poziom prac w poszczególnych kategoriach się różnił – w niektórych był niższy niż w latach ubiegłych, lecz w innych zdecydowanie się poprawił, dzięki czemu ożywiła się rywalizacja między okładkami, a wytypowanie kolejności zwycięzców niektórych kategorii stanowiło prawdziwe wyzwanie. Wybór laureata nagrody GrandFront upewnił mnie, że

GrandFront to konkurs organizowany przez Izbę Wydawców Prasy, w którym wybierane są najlepsze okładki gazet i czasopism opublikowanych w danym roku. Jego celem jest promowanie kreatywności i profesjonalnego podejścia do grafiki prasowej. Tegoroczna edycja konkursu była już dwunastą, a po raz pierwszy nagrody przyznano w 2002 roku. W ostatnich latach miejscem, gdzie odbywały się uroczyste gale, był Zamek Królewski w Warszawie. Tym razem zdecydowano jednak, by wyłonienie zwycięzców i wręczenie nagród odbyło się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. – Bardzo cieszę się ze współpracy przy organizacji tegorocznej edycji nagród Grand Front. Mam nadzieję, że kontekst sztuki okaże się inspiracją dla świata mediów – ich twórcy to pokrewne nam dusze – znamy ich wrażliwość, wyczulenie na obraz i wagę odpowiedzialności za przekazywane treści.

Chcemy, by instytucje takie jak nasza, zajmujące się kulturą współczesną i animowaniem debaty publicznej wokół istotnych zjawisk współczesnego świata, były dla prasy sojusznikiem, bo nasza misja wobec odbiorców jest dziś bardzo zbliżona – powiedział wicedyrektor Muzeum, Marcel Andino Velez.

koleJne osiągnięcie panoramy silesia Nie jest to pierwsza edycja konkursu GrandFront, która okazuje się szczęśliwa dla naszego zespołu. Pierwszy sukces miał miejsce 3 lata temu, gdy jurorzy zdecydowali o przyznaniu nam wyróżnienia. Kolejna edycja okazała się dla nas jeszcze lepsza. GrandFront 2011 przyniósł nam II miejsce oraz wyróżnienie. W 2013 roku oprócz wyróżnienia wręczono nam nagrodę główną. 26 maja okazało się, że jurorzy konkursu po raz kolejny docenili nasze starania, dzięki czemu otrzymaliśmy statuetkę ArtFront. Tak więc kolekcja sukcesów Panoramy Silesia się powiększa, a my wierzymy, że następne edycje GrandFront również będą dla nas owocne. dawid kwiecień

reklama

czerwiec 2014 nr 6 (42)

3


Panorama rekreacji

klub fitness sezonowa moda czy stały trend? Rozmowa z instruktorem fitness KaRoliNą DziwaK zdjęcia: K.Dziwak/archiwum

– dlaczego kluby fitness powstają ostatnio jak grzyby po deszczu? – Jesteśmy bardziej świadomi aktywności fizycznej w codziennym życiu. Ze względu na siedzący tryb życia odczuwamy bóle kręgosłupa, zmęczenie, a sport to doskonała odskocznia i sposób na rozluźnienie. Nowe kluby fitness to także odpowiedź na brak wystarczającej ilości parków, ścieżek rowerowych czy miejsc do jazdy na rolkach. Ludzie mieszkający w centrum miasta najczęściej nie mają wyboru – jedyną alternatywą jest klub fitness.

czy jest to stały trend, czy chwilowa moda? Kluby powstają systematycznie. To efekt mody na bycie „fit” oraz

kampanii promujących zdrowy tryb życia. Uważam, że doskonałym pomysłem jest promowanie w programach śniadaniowych osób starszych, które mimo wieku są w doskonałej formie właśnie dzięki ćwiczeniom.

Jak duża jest rotacja uczestników zajęć? inaczej – jak wielu osobom wystarczy samozaparcia? Na przestrzeni roku zauważyć można skoki zainteresowania zajęciami fitness. Najwięcej chętnych jest wiosną, gdy pojawia się wizja zbliżających się wakacji. Niestety bardzo wielu ludzi szybko rezygnuje, mając poczucie niespełnienia czy wręcz porażki. Mimo to, coraz więcej osób uczestniczy w zajęciach przez cały rok – bez względu na pogodę

czy zbliżające się święta. Zdrowy tryb życia i aktywność fizyczną mają już we krwi, a wielu z nich przyznaje, że tydzień bez treningu jest tygodniem straconym.

czy fitness klub to opłacalny biznes? Jest to biznes bardzo zmienny. Co jakiś czas przychodzi moda na określone typy zajęć i to one są najbardziej oblegane. Tej branży towarzyszy sezonowość, ale i tak zawsze będzie ona „żywa”. Zakładając klub fitness, należy pamiętać o odpowiedniej lokalizacji. Najbardziej sprawdzone są duże osiedla, gdyż większość z nas chce ćwiczyć blisko domu. Coraz więcej nowo powstających klubów to sieciówki, czy kluby „duże”, jed-

nak klimat, który tam panuje, diametralnie różni się od tego na małej siłowni, gdzie wszyscy się znają i są dla siebie życzliwi.

Jaka grupa wiekowa przeważa w fitness klubie? Ćwiczą zarówno osoby młode jak i starsze. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie na siłowni starszy pan, który przychodził codziennie, bo jak mówił „w jego wieku nie ma już czasu na obijanie się”. Jeszcze niedawno w klubach dominowała grupa osób dojrzałych, świadomych potrzeb swojego ciała i upływającego czasu – dzisiaj coraz częściej na zajęciach pojawiają się również ludzi młodzi. To niezwykle zaskakujące w dobie niechęci do zajęć WF-u w szkole.

siłownia z wolnym sprzętem kojarzy się z miejscem zbiórek „łysych” i „grubych karków”. czy tak jest nadal? To oczywiście stereotyp. Dzisiaj dbają o siebie wszyscy, bez względu na grupę społeczną czy poglądy. Nadal istnieją siłownie w piwnicy, a ich trening jest jedną z inspiracji w zajęciach crosfitu. Nawet jednak tam klimat jest bardzo pozytywny i nie należy obawiać się odrzucenia. Osoby ćwiczące na siłowni bardzo chętnie udzielają rad początkującym i dzielą się swoją wiedzą.

czy grupa +50 w fitness klubach jest coraz większa, czy też starsi wolą kijki do nordic walking? W niektórych klubach są specjalne zajęcia dla osób starszych, które nazywają się właśnie 50+,

ale z doświadczenia wiem, że osoby w tym wieku nadal czynnie uczestniczą w bardziej dynamicznych formach.

czy wiążesz z tą działalnością swoją przyszłość zawodową? Ze względu na kierunek studiów, który skończyłam, fitness jest dla mnie jedynie dodatkiem. Traktuję go hobbystycznie, ale mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała z niego rezygnować – jest bowiem moją pasją i daje mi ogromną satysfakcję. Należy też pamiętać, że bycie instruktorem na „pełen etat” bywa bardzo trudne i sama znam kilka dziewczyn, które z nadmiaru pracy skrajnie wyczerpały swój organizm. marek szeles

okazja czyni złodzieja… Jak zabezpieczyć się przed kradzieżą w czasie urlopu? freeimages.com

4

Gdy długo wyczekiwany urlop w końcu nadchodzi, nie chcemy myśleć o niczym innym niż o wypoczynku. Choć to zrozumiałe, to niezbyt rozsądne. Przez ten często popełniany błąd, wakacje pozostają w pamięci na bardzo długo, ale niekoniecznie są to pozytywne wspomnienia. Lato bowiem jest nie tylko sezonem turystycznym, ale również przestępczym, z którego korzystają zarówno kieszonkowcy, jak i włamywacze. Najczęstszym problemem podczas wakacyjnych wyjazdów są kieszonkowcy. Im mniejsza czujność i większy tłum, tym lepiej dla nich. Turyści są więc idealnym i łatwym celem. Okolice popularnych zabytków, kawiarnie czy też plaża – to miejsca, w których najczęściej dochodzi do kradzieży. Chociaż kieszonkowcy są bardzo sprytni i zręczni, to możemy utrudnić im zadanie. Nie powinniśmy trzymać portfela czy też telefonu komórkowego w tylnej kieszeni spodni, pieniądze przechowujmy w różnych miejscach i nigdy nie zabieramy ze sobą większej ilości gotówki! Czujnym należy być również na plaży. Świetną okazją dla złodzieja są pozostawione przy ręcznikach rzeczy, których właściciele właśnie bawią się w wodzie. Niczego nie stracimy, jeśli pozostawimy jedną osobę do pilnowania. W samochodach nasze rzeczy także nie są bezpieczne. Wybicie szyby nie stanowi dla złodzieja żadnego problemu, gdy ma świadomość, że ryzyko jest tego warte. Dlatego w wielu przypadkach sami jeste-

śmy sobie winni. W widocznych miejscach pozostawiamy laptopy, torebki, aparaty fotograficzne oraz inne cenne przedmioty, ponieważ szkoda nam kilku minut na schowanie ich pod fotel czy też do bagażnika. Niestety właśnie takie okazje czynią złodzieja. Może się także zdarzyć, że po powrocie z udanych wakacji nie zastaniemy domu w takim stanie, w jakim pozostawialiśmy go przed wyjazdem. Sezon urlopowy to idealny czas dla włamywaczy. Jak można uchronić się przed nimi, gdy jesteśmy daleko od domu? W takiej sytuacji przydają się sąsiedzi. Włamywacze zazwyczaj obserwują wcześniej swój potencjalny cel. Jeśli zobaczą, że w domu często ktoś się pojawia i regularnie zabiera pozostawione w skrzynce ulotki i listy, to raczej zaczną szukać innego domu. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że włamanie może dotyczyć również wynajmowanego na wakacjach pokoju. Niestety nie jest to rzadkością. Niezamknięte na klucz drzwi lub uchylone okno to świetna okazja na to, by ten wyjazd pozostał w naszej pamięci jako jeden z najgorszych. Stu procentowy sposób na uchronienie się przed kradzieżą czy włamaniem nie istnieje. Wystarczy jednak zwiększyć czujność i pamiętać o wymienionych wyżej zasadach, a ryzyko takich kłopotów będzie dużo mniejsze. dawid kwiecień

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama gospodarcza zdjęcia: Archiwum Targów w Krakowie

Tłumy na moto show kraków 2014! Światowa premiera niesamowitej modyfikacji Lamborghini Galardo war tej milion złotych, prezentacja nowych modeli aut, które jeszcze nie trafiły do salonów samochodowych, najlepiej stuningowane pojazdy, spotkania z rajdowymi mistrzami i pokazy championów kierownicy, m.in. Bar tosza Ostałowskiego – jedynego kierowcy rajdowego, który prowadzi samochód stopą. Za nami prawdziwe święto fanów motoryzacji. Premierową edycję MOTO SHOW Kraków 2014 odwiedziło ponad 20 tysięcy osób!

spotkaJ niespotykane To, co przyciągnęło do hali EXPO Kraków tłumy pasjonatów motoryzacji, to przede wszystkim wyjątkowego samochody. Zgodnie z ideą Moto Show Kraków 2014 każdy uczestnik tego unikatowego w skali kraju wydarzenia zobaczył to, czego nie można spotkać na co dzień na polskich drogach. – Najbardziej ciekawiły nas modyfikacje samochodów marki BMW, bo na co dzień takimi właśnie jeździmy. Jesteśmy zachwyceni poziomem tej wystawy – mówił Marek Janas, który na MOTO SHOW Kraków wybrał się z grupą znajomych. Prawdziwą perełką strefy Tuning Show, która została zorganizowana po raz dwunasty, było

zmodyfikowane niesamowite Lamborghini Galardo, którego światowa premiera odbyła się pierwszego dnia Targów. Milion złotych i 1,5 roku ciężkiej pracy kosztowało ekspertów z firmy Suchorovsky Design przerobienie salonowego modelu. – Wybraliśmy MOTO SHOW w Krakowie na miejsce premiery, gdyż uznaliśmy, że czas pokazać w naszym kraju, że potrafimy modyfikować samochody klasy światowej – mówił Dariusz Domagała, wiceprezes Suchorovsky Design.

nicy. Na najwyższym stopniu podium stanął Arkadiusz Kabaj – który na Targach zaprezentował Nissana 350 Z. To, co wzbudziło zachwyt ponad 320konnym autem, poza niezwykłą dbałością o każdy szczegół, to felgi cargraphic oraz pneuma-

naJlepsi z naJlepszych W 12. edycji Tuning Show wzięła udział ponad setka najlepiej zmodyfikowanych aut. Co ważne, aż 30 aut przyjechało z zagra-

w zgodzie z naturą Centralny system kontroli, nowa generacja energooszczędnych urządzeń, modernizacja komór fermentacyjnych – to tylko niektóre z wielu zmodernizowanych elementów oczyszczalni Ścieków „Centrum” w Dąbrowie Górniczej

materiały prasowe

czerwiec 2014 nr 6 (42)

tyczne zawieszenie pozwalające podnieść auto o 8-10 cm. – Pracowałem w pocie czoła pół roku, wczoraj zrobiłem nim pierwsze kilometry, a dzisiaj jestem bardzo szczęśliwy, widząc reakcje uczestników MOTO SHOW – powiedział Kabaja.

Nowością MOTO SHOW był salon samochodów rodzinnych, miejskich, dla młodych kierowców. W jednym miejscu i czasie można było sprawdzić ofertę krakowskich dealerów, m.in. salonów Japan Motors. Wyjątkowe atrakcje czekały także na pasjonatów rajdów. Mogli oni spotkać swoich idoli w premierowym salonie Racing Show – Michała Kościuszko, Mateusza Lisowskiego (gość na stoisku Autospektrum dealera Renault) czy Bartosza Ostałowskiego, jedynego kierowcę na świecie, który prowadzi samochód stopą (obie ręce stracił w wypadku samochodowym), udowadniając, że niemożliwe staje się możliwe. – To były dwa niezwykłe dni w EXPO Kraków. Za nami pierwsza impreza z kalendarza Targów w Krakowie w nowym obiekcie. Jego nowoczesne wnętrza zostały wypełnione wspaniałymi samochodami, budzącymi podziw blisko dwudziestu tysięcy uczestników MOTO SHOW. Cieszy nas, że nowe wydarzenie zostało tak znakomicie przyjęte przez pasjonatów motoryzacji. Już szykujemy dla nich niespodzianki na przyszłoroczną edycję – podsumowuje Grażyna Grabowska, prezes Targów w Krakowie. paweł cyz, rzecznik prasowy targów w krakowie – kom. 660 430 577

wakacje z naturą

oczyszczanie

Modernizacja Oczyszczalni odbyła się w ramach programu uporządkowania gospodarki wodno-ściekowej w Dąbrowie Górniczej, a jej przebudowa zajęła 2,5 roku i kosztowała 34,9 mln zł (w tym dofinansowanie z WFOŚiGW w Katowicach to 19,6 mln zł). Inwestycja ta pozwoliła na przejęcie ścieków z uporządkowanego zbiorczego systemu kanalizacji, w tym ze zlikwidowanej wyeksploatowanej Grupowej Oczyszczalni Ścieków w Strzemieszycach. Dziś Oczyszczalnia „Centrum” spełnia najwyższe ekologiczne normy europejskie i prawne w zakresie jakości ścieków, osadów oraz emisji zanieczyszczeń do powietrza atmosferycznego. Potwierdzeniem tych faktów, są regularne wizyty zwierząt:

wyJątkowe Święto motoryzacJi

w obrębie obiektu gniazdują rzadkie ptaki (np. zimorodki) oraz przebywają lisy, zające, bażanty i kuropatwy. Kompleksowa modernizacja obejmowała również przygotowanie zaplecza dydaktyczno-konferencyjnego, pozwalającego na prowadzenie edukacji ekologicznej społeczności lokalnej. Jedną z największych atrakcji jest ścieżka ekologiczna w formie innowacyjnej makiety interaktywnej, wykorzystującej urządzenia audiowizualne. Prezentacja będzie oddziaływała na wszystkie zmysły poprzez obraz oraz przestrzenny mapping zaprezentowany na elementach statycznej makiety. materiały prasowe

4 jeziora, parki i lasy, wszystko doprawiane pasją ludzi oraz zaangażowaniem organizacji pozarządowych i miejskich instytucji to gotowy przepis na wakacyjny i rekreacyjny sukces. Grzechem byłoby niewykorzystanie potencjału, jakim są Pogorie, Park zielona i nowa infrastruktura rekreacyjna wokół Od lat w Dąbrowie stawiają na ruch i rekreację na świeżym powietrzu, bez względu na wiek i zainteresowania dlatego, że tutaj naprawdę nie można się nudzić! Zwłaszcza w wakacje, kiedy niemal każdego dnia coś ciekawego będzie czekało na wypoczywających nad Pogorią czy w Parku Zielona. Chętni będą mogli wziąć udział w zajęciach fitness, warsztatach windsurfingowych i nordic walking czy treningach biegowych. Dla amatorów wodnych i słonecznych kąpieli nad Pogorią I oraz III w okresie wakacyjnym dąbrowski magistrat przygotował strzeżone kąpieliska, zabezpieczane przez ratowników

WOPR. Wodniacy mogą skorzystać z bogatej oferty wypożyczalni sprzętu wodnego. Do wyboru są łódki, kajaki, rowerki wodne, a także większe jachty. W Parku Hallera na uwagę zasługują treningi na siłowni pod chmurką połączone z gimnastyką w ramach projektu Letnia Akademia 50+ czy wieczorne Latino Solo dla każdego. Tegorocznym hitem będą zajęcia tai-chi prowadzone na łonie natury. Również w Parku Hallera, tradycyjnie już, w sobotnie wieczory spotykać będą się fani Kina Plenerowego i dobrego filmu.

Marcin Wróblewski

Dla wszystkich, którzy chcą uciec od zgiełku, proponujemy wyprawę do Parku Zielona. Na aktywnych czekają tu ścianka wspinaczkowa, skatepark lub spływ kajakowy Czarną Przemszą. 67 ha zalesionego terenu to doskonałe miejsce do rodzinnego wypoczynku, siatkarskich spotkań ze znajomymi oraz relaksu urozmaiconego weekendowymi koncertami w ramach Muzycznej Sceny Parku Zielona. Wakacyjna oferta Dąbrowy Górniczej na www.dabrowa-gornicza.pl

5

materiały prasowe


Panorama wakacyjna

rodzica

obozowy dekalog

zdjęcia: ARC\Anna Poraj

6

dzieci podczas obozów mają okazję przeżywać różne przygody i zdobywają cenne doświadczenia

droższe od wypoczynkowych są obozy specjalistyczne np. żeglarskie

zastanawiasz się, czy posłać swoje dziecko na obóz lub kolonie? Nie wiesz, czy jest już na to gotowe? Masz sporo obaw? Przeczytaj ten tekst. wspólnie z anną Poraj, byłą zastępczynią naczelnika związku Harcerstwa Polskiego, prowadzącą szkolenia dla wychowawców i opiekunów kolonijnych, a w końcu współautorką praktycznego poradnika dla rodziców i dzieci „Na koloniach bez mamy”, przygotowaliśmy dziesięć najważniejszych porad dla dorosłych, którzy zamierzają wysłać swoje pociechy na letni, zorganizowany wypoczynek 1. WyJAZD Z RODZICAMI MA ZAWSZE INNE WARTOŚCI NIż WyJAZD SAMODZIELNy Przed dokonaniem wyboru, czy wysyłasz dziecko na obóz lub kolonie albo zabierasz je nad morze, pamiętaj, że warto zrobić i jedno, i drugie. Samodzielny wyjazd daje bowiem dziecku możliwość sprawdzenia się w różnych życiowych, „samoobsługowych” sytuacjach. – Im dziecko wyjedzie wcześniej, tym lepiej, bo uwierzy w swoje możliwości – podkreśla Ania Poraj. – Poza tym samo doświadczenie tęsknoty jest bardzo cenne. Dziecko powinno zatęsknić za rodzicami, tak samo, jak rodzic powinien zatęsknić za dzieckiem. To pokazuje wtedy, jak mocno można cieszyć się z tego, że jest się razem. 2. DUżO WIęCEJ ZALEży OD CIEBIE NIż OD DZIECKA Zdarza się, że dziecko przyjeżdża z trzytygodniowego obozu z nieodpakowanym mydłem. Ale to nie znaczy, że źle się bawiło. Ważne jednak, aby przygotowywać swoją pociechę na kilka miesięcy przed wyjazdem. Rozmawiaj z nią o tym i objaśniaj różne sprawy. Każ dziecku czasem wyprać sobie skarpetki, nalać sobie soku z butelki, pokroić kotleta. Nie stawiaj też dziecka przed faktem dokonanym i absolutnie nie pokazuj mu swoich lęków. Każdy się boi, czy jego dziecko za pierwszym razem sobie poradzi, ale jeżeli damy to po sobie poznać, to ono na pewno nie da sobie rady, bo będzie wiedziało, że jest taka opcja. 3. ZAWSZE SPRAWDZAJ KOMPETENCJE OPIEKUNóW Zawsze sprawdzaj organizatora. Można to zrobić nieformalnie: popytać znajomych, kto wysyłał z nim już dziecko i jak było, albo formalnie: każdy organizator musi się zarejestrować w kuratorium oświaty, jeżeli tego nie zrobi, to działa nielegalnie. Warto też wybrać się na spotkanie organizacyjne przed wyjazdem i o wszystko dokładnie wypytać. Każdy wychowawca kolonijny musi mieć ukończony kurs. Jest on standaryzowany, wiadomo, jakie treści są na nim przekazywane, ile godzin powinien przerobić. Ale ludzie są różni. Jeden ma predyspozycje do dzieci, a drugi chce być wychowawcą, bo chce rządzić, trzeci, bo chce zarobić. Motywacje i ich efekty są różne. Nie każdy się nadaje do pracy z dzieckiem w wakacje. – Nawet czasem nam się wydaje, że znamy kogoś np. panią, która pracuje z naszym dzieckiem w ciągu roku. Najprawdopodobniej będzie świetnym wychowawcą. Ale trzeba też pamiętać, że ona po całym roku pracy może być zmęczona. Jeżeli już w maju jest nerwowa, to nie inaczej będzie w lipcu. Trzeba zachować czujność – zaznacza Anna Poraj i poleca kadrę harcerską. – Ci ludzie od maleńkości wychowują się na obozach i mając lat 18 mają na pewno większą praktykę niż studenci pedagogiki, którzy pierwszy raz pracują z dziećmi. Dobrze, żeby wychowawcami byli ludzie, którzy sami jeździli na obozy. Mają większą wiedzę i potrafią sobie wyobrazić, co może się wydarzyć. Potrafią też lepiej zapełnić czas. 4. NIE REALIZUJ SWOICH AMBICJI WBREW SWOJEMU DZIECKU. Jeżeli chciałeś być kiedyś żeglarzem, to wcale nie oznacza, że Twoje dziecko też zamierza nim zostać. Nie dokonuj wyboru obozu bez konsultacji z dzieckiem. Ono wcale nie musi chcieć jechać na obóz żeglarski, artystyczny, czy językowy. – Oferta musi być tak dostosowana, żeby dziecko wróciło zadowolone. Gdy zrazi się pierwszy raz, to drugi lub trzeci już nie pojedzie – podkreśla A. Poraj. 5. WARUNKI TO SPRAWA DRUGORZęDNA Ważne, żeby było sucho i bezpiecznie. Kolonie w pokojach dwuosobowych z telewizorem to gruba przesada! Na obozach najważniejsze jest dostarczenie możliwości przeżywania różnych, aktywnych rzeczy. Aby dzieci były właśnie w pokojach pięcioosobowych, czego nie mają na co dzień.

6. IM DłUżSZy I BARDZIEJ SPECJALISTyCZNy OBóZ, TyM WyżSZA CENA Coraz popularniejsze w ostatnich latach są obozy jednotygodniowe. To właśnie długość turnusu jest największą pochodną ceny. Więcej będzie kosztował też wyjazd specjalistyczny – obóz żeglarski zawsze jest droższy od normalnego obozu wypoczynkowego. Sama kwestia sprzętu, ale też egzaminu na patent żeglarza rodzi dodatkowe opłaty. Dobra cena za trzytygodniowy obóz żeglarski to 1200 złotych. Taniej jest pod namiotami i kampingami, drożej w hotelach i pensjonatach. Warto też zwrócić uwagę na program. Czasem w cenie jest masa dodatkowych atrakcji i wycieczek, a niekiedy jest to obóz w środku lasu. – Ja na przykład wysyłam swoje dzieci w środek lasu. Zwiedzanie Krakowa jestem im w stanie zapewnić sama – tłumaczy A. Poraj. – Moim zdaniem latem dzieci powinny zbierać jagody, nauczyć się rozpoznawać kierunki świata, posiedzieć nocą przy ognisku i patrzeć w gwiazdy. To są przeżycia, których nie możemy im zapewnić w ciągu roku. Czasem dziecko przez dwie godziny leży na trawie i może się wydawać, że nic nie robi. Okazuje się potem, że pierwszy raz w życiu ma taki chillout, że może sobie popatrzeć na roślinki i poskubać trawę. Jaki w tym problem? 7. NIE KUPUJ DZIECKU NA OBóZ NOWyCH UBRAń Są teraz takie czasy, że dzieci na obóz lub kolonie jadą w zupełnie nowych ubraniach. To błąd. W trackie trwania turnusu bardzo często się zdarza, że żadne dziecko do tych ubrań się nie przyznaje, a bank rzeczy znalezionych urasta do dwóch szczelnie wypełnionych szaf. – Zdecydowanie lepiej dać dziecku stare ciuchy i powiedzieć, że jak się zniszczą, to nie musi ich nawet przywozić – mówi A. Poraj i podkreśla, że wówczas dziecko lepiej się czuje na takich koloniach, bo nie musi się martwic, że zniszczy nowe ubranie. 8. Siedmiolatek może już jechać na kolonie Są obozy, które tak małych dzieci nie przyjmują, ale generalnie siedmiolatek może już spokojnie sobie poradzić. Trzeba jednak sprawdzić, czy oferta jest do niego adresowana. Żeby nie okazało się, że w programie jest np. wejście z plecakami na Babią Górę, a większość uczestników to piętnastolatkowie i nasz siedmiolatek będzie ich gonił. 9. DZWOń DO DZIECKA TyLKO O OKREŚLONEJ GODZINIE Dzieci powinny żyć koloniami, a nie sprawami domowymi. Ale obecnie telefony komórkowe są wszechobecne. Dobrze, jeżeli dziecko będzie miało dostęp do telefonu w określonych godzinach. – Na swoich kursach uczulam wychowawców, aby wydawali telefony tylko na czas poobiedni – zaznacza pani Ania. – Aby każdego dnia była taka godzina, gdy dziecko może skontaktować się z rodzicami, a rodzice z dzieckiem. Jest to też luka w programie i nie odrywa się dziecka od innych atrakcji. Potem telefony zawsze radzę zabrać, aby np. wieczorem smutne dziecko nie zadzwoniło do swojej mamy, bo wtedy cały kamping smutnych dzieci zacznie dzwonić do swoich mam. Albo żeby problem ze zgubioną pidżamą nie wyeskalował do takiego stadium, w którym rodzic wsiada w samochód i przyjeżdża szukać tej pidżamy. Rodzic zawsze powinien mieć numer do organizatora i w razie problemu dzwonić właśnie do niego. O każdej porze. 10. ODWIEDZAJ DZIECKO TyLKO Z INNyMI RODZICAMI Rodzic ma prawo zawsze odwiedzić swoje dziecko, ale najlepiej sugerować się tym, co mówi organizator. Warto dostosować się do dnia, w którym wskaże on termin i godzinę odwiedzin. – To będzie dzień, w którym wszystkie inne dzieci będą miały odwiedziny i aby naszemu nie było smutno, warto przyjechać właśnie wtedy – radzi A. Poraj. – Z drugiej strony, jeżeli będziemy swoją pociechę odwiedzać co trzy dni, to tym innym będzie smutno, poza tym utrudniamy organizację programu, bo któreś dziecko nie weźmie udziału w grze terenowej. I żebyśmy się potem nie zdziwili, gdy nie jest szczęśliwe, że przyjechała mama, tylko wolałoby iść na grę, do której z kolegami przygotowywało się przez trzy dni. Kolonia i obóz są też po to, żeby była rozłąka. Łukasz respondek

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama ludzkich pasji Był już praktycznie wszędzie. W Chinach, Etiopii, Laosie, Birmie, Ekwadorze, Kolumbii, Boliwii, Rosji, Kazachstanie, Armenii, Gruzji, Iranie. W Singapurze budował krematoria, w Indonezji był rybakiem, w Indiach pracował jako pomocnik mleczarza. Spotkał się z Dalajlamą, a w tym roku jako pierwszy Polak na rowerze wjechał do Murmańska. Nie, to nie jest charakterystyka kolejnej części przygód Forresta Gumpa – to Mieczysław Bieniek – Hajer z Katowic.

zeszŁoroczna podróż na rowerze

wczeŚnieJ byŁ też dalaJlama Spontaniczny pomysł powstał przed pięćdziesiątymi urodzinami. Jako że na Śląsku panuje zwyczaj, że mężczyzna powinien uczcić tę datę w sposób szczególny, pan Mieczysław zamarzył o spotkaniu z Dalajlamą. Tak daleka wyprawa wiąże się jednak ze sporym wydatkiem finansowym. Pan Mieczysław w poszukiwaniu funduszy poszedł na casting „Benka” Roberta Glińskiego. Do obsady poszukiwany był górnik do trumny. Na miejscu poznał Pawła Wysoczańskiego, który naj-

pierw nie uwierzył w jego historię przyszłej wycieczki, ale później sam postanowił nakręcić o nim film. Tak powstał dokument „W drodze”, o ich wspólnej podróży do Dalajlamy. O samo spotkanie z najwyższym z przedstawicieli szkoły gelug – jednej z czterech największych szkół buddyzmu tybetańskiego – nie było łatwo. Bieniek jednak nie odpuścił. Biegał po wszystkich urzędach, biurach, prosił i błagał, aż w końcu los się do niego uśmiechnął. Jako jedyny dostał pozwolenie na uczestnictwo w prywatnej modlitwie Dalajlamy. – Zawsze wyobrażałem sobie, że to jest ktoś nietykalny, a tu stanął przede mną zwykły człowiek, uśmiechnął się i porozmawiał jak równy z równym. To było niesamowite przeżycie – czytamy w wspomnieniach dotyczących tego spotkania spisanych przez pana Mieczysława. W 2010 roku Bieniek wydał swoją pierwszą książkę „Hajer jedzie do Dalajlamy”, która stanowi opis zarówno całej wędrówki do Dalajlamy, jak

i wielu przygód z dzieciństwa, życia dorosłego, a przede wszystkim z innych podróży azjatyckich. Mieczysław Bieniek z pasją para się fotografią, robi też amatorskie filmy ze swoich podróży. Bez problemu można go znaleźć w internecie lub życiu… podczas częstych spotkań autorskich np. w Dolinie Trzech Stawów. Najważniejsze w tym wszystkim, że realizuje swoje marzenia, pokazując przy tym, że „Życie jest jak pudełko czekoladek; nigdy nie wiesz, na co trafisz...”. Biegnij, Mietku, biegnij! rafał bura

a ląsk ze Ś

Przejechał na rowerze dokładnie 12.384 kilometrów. Z Murmańska przez Sankt Petersburg, Moskwę, aż do Soczi i z powrotem do Polski. – Pomyślałem, że chciałbym zrobić coś wyjątkowego. Czas zobaczyć, czy w Rosji wciąż podróżuje się z cebulą, bimbrem i słoniną – wspomina były górnik. Pana Mieczysława nie na darmo określa się mianem Górnikopodróżnika. Jako prawdziwy hajer fedruje nowo poznawaną rzeczywistość, drąży w niej, a podczas swoich wypraw stara się przede wszystkim dotrzeć do ludzi, poznać ich świat, myśli i serca. – Tak więc wyruszałem w tą rowerową rajzę pełen nadziei i obaw, bo przecież przede mną była długa droga obliczona na kilka miesięcy. Co prawda miałem wstępny plan, ale zawsze lubię improwizować, więc sam nie wiedziałem, gdzie tak naprawdę się ta podróż skończy. W moich najśmielszych marzeniach widziałem siebie przemierzającego całą Rosję z zachodu na wschód, aż do Władywostoku, ale w końcu wybrałem „skromniejszy” wa-

riant – przemierzenie Rosji z północy na południe, czyli z Murmańska do Soczi – a to też dobrych kilka tysięcy kilometrów, czyli tak, jakbym przejechał Europę z najdalszej północy na samo południe. No i należało jeszcze do tej Rosji dojechać i wrócić rowerem, co w najskromniejszym wariancie dawało kilkanaście tysięcy kilometrów –wspomina pan Mieczysław. Powód? – Jak zwykle gnała mnie chęć przeżycia prawdziwej przygody, spotkania różnych ludzi, poznania tego świata, który jeszcze nie tak dawno przynajmniej w podręcznikach był malowany jako prawdziwy raj na ziemi. Jechałem zobaczyć wioskę olimpijską, to jakieś dwadzieścia kilka kilometrów od samego Soczi.

t s e r P r o m f Gu

zdjęcia: arc prywatne Mieczysława Bieńka

MIECZySłAW BIENIEK Urodzony w 1956 r. w Katowicach. Były górnik, który po ciężkim wypadku rozstał się z kopalnią i rozpoczął nowy, podróżniczy etap w swoim życiu. Ceniony prelegent, autor dwóch książek. Od 1971 roku, po ukończeniu technikum górniczego, pracuje jako górnik dołowy w kopalni KWK Wieczorek. Udziela się także jako ratownik górniczy. W sumie w górnictwie przepracował 27 lat. Za swoje osiągnięcia dla górnictwa został odznaczony m.in. dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi. W 2000 roku uległ ciężkiemu wypadkowi górniczemu, w wyniku którego stracił wzrok w jednym oku. Oznacza to też koniec pracy na kopalni. W ramach swoistej terapii psychicznej wyruszył w świat. Najpierw do Indii, potem do kolejnych krajów azjatyckich, afrykańskich i Ameryki Południowej. W sumie odwiedził kilkadziesiąt krajów na czterech kontynentach. Z czasem wypracował własny styl podróżowania, w którym szczególnie ceni sobie docieranie do trudnodostępnych miejsc i celów, rzadko odwiedzanych przez brać podróżniczą. Wydania książkowe: Hajer jedzie do Dalajlamy; Wyd. Annapurna Z Hajerem przez Azję, 2010 r., – wydanie niskonakładowe Z Hajerem na Kraj Indii; Wyd. Annapurna Hajer jedzie do Soczi; Wyd. Annapurna źródło opisu: www.annapurna-info.pl

czerwiec 2014 nr 6 (42)

7


8

pracy w biurze podróży

o ile wakacje w Polsce organizujemy sobie sami, to w przypadku zagranicznych wyjazdów wolimy skorzystać z pomocy biur podróży. Czy współpraca klienta z biurem podróży jest zawsze satysfakcjonująca dla obu stron? Czy biura podróży znają miejsca, do których wysyłają swoich klientów? Czy nasze reklamacje są zawsze uzasadnione? o tym i o innych smaczkach zza kulis rozmawialiśmy z panią MiRoNą SuliGą z arcadia Travel dlaczego zdecydowała się pani na prowadzenia biura podróży?

życzyli, jedzenie nie takie jakby chcieli, dotyczące opóźnień wylotów, na co jednak biuro nie ma wpływu itp. W naszej branży krążą jednak coraz to nowe anegdoty dotyczące klientów. Przykłady? Piasek na plaży nie chciał się lepić i nie można było robić babek; brak kotletów schabowych w kraju arabskim; córka pewnej pani zaszła w ciążę podczas kąpieli w basenie hotelowym; inna pani nabawiła się przeziębienia z powodu otwartych okien w samolocie; morze było za słone, a osy za często latały. Ponoć był też turysta, który czuł się oznaczony, gdyż na ręku miał opaskę z all inclusive; inna podróżniczka nie chciała zapłacić za zakupy w sklepie, gdyż miała wykupiony all inclusive.

Jest to bardzo przyjemna forma połączenia pracy zawodowej z podróżami. Posiadam również wykształcenie w tym kierunku. Wielką satysfakcję daje zadowolenie klienta z wakacji i jego powrót do biura po zakup kolejnych wakacji.

czy tego typu interes to twardy orzech do zgryzienia? Jakie ten zawód przynosi korzyści? Korzyści to niewątpliwie możliwość zobaczenia świata podczas wyjazdów szkoleniowych, w jakich bierzemy udział w celu podniesienia naszych kwalifikacji. Czy to twardy orzech do zgryzienia…? Minusem jest ilość biur podróży i czasem niezdrowa konkurencja. Klienci nie zdają sobie sprawy, że cena wycieczki narzucona jest przez biuro, które wakacje organizuje. Dlatego też sprzedawca, czyli agencyjne biuro podróży, zgodnie z umową zawartą z touroperatorem, nie ma prawa manipulować ceną: nie może jej podwyższać z chęcią większego zarobku, ani też obniżać. Cena danej wycieczki powinna być taka sama w każdym biurze działającym na terenie Polski.

wydaje się, że praca w biurze podróży wiąże się z wielką odpowiedzialnością wobec klientów. najczęściej bywa przecież tak, że sprzedawane jest im coś, czego nie mogą obejrzeć przed podjęciem decyzji. na ile przedstawiciele biura znają wszystkie miejsca z oferty? Nie jest możliwe, aby sprzedawcy znali w stu procentach ofertę, bo zamiast pracować, musieliby cały czas latać po świecie. Znajomość oferty staram się zdobywać zarówno ja, jak i pracownik mojego biura podczas wyjazdów szkoleniowych tzw. study tour. Staramy się odbyć kilka takich wyjazdów w roku. Wiedza zdobyta podczas tych wyjazdów jest najcenniejsza, ponieważ na własne oczy widzimy i mieszkamy w hotelach, które później oferujemy.

biura podróży w ostatnim okresie nie cieszą się za dobrą prasą. wiele z nich upadło, media informują o coraz to nowych zaległościach wobec klientów. czy w dobie popularności portali internetowych, oferujących tanie loty po świecie, taki pośrednik turystyczny jak biuro będzie jeszcze spełniał swoją funkcję? Jeśli tak, to jak poprawić ich wizerunek?

czy także hotele zgłaszają czasami obiekcje dotyczące nieprawidłowych zachowań poszczególnych klientów? Hotele nie zgłaszają nam uwag o klientach, ale na pewno sobie je zapamiętują. Konsekwencją tych nieprawidłowych zachowań klientów może być brak chęci współpracy danego hotelu z polskimi biurami w kolejnych sezonach.

Jaka jest specyfika polskiej branży turystycznej? gdzie lubią spędzać urlopowy czas polacy? Jakie miejsca cieszą się największą popularnością? Myślę, że jest jeszcze wiele osób, które chcą mieć zorganizowane wakacje od A do Z. Jadąc na wakacje nie chcą liczyć tylko na siebie, ale zależy im na stałej opiece rezydenta, który w razie jakichkolwiek problemów czy pytań pomoże i doradzi. Zwłaszcza, gdy nie znają języka obcego, chcą mieć zapewniony transfer lotnisko – hotel – lotnisko, a nie wypożyczać samochód i poruszać się nim w nieznanym kraju. Często wybierając się na wakacje wolimy o nic się nie martwić, mieć wszystko załatwione z góry i tylko cieszyć się odpoczynkiem. Po fali upadków biur podróży nasi turyści częściej pytają, kto jest organizatorem ich wakacji. Każdy organizator musi posiadać ważną gwarancję ubezpieczeniową chroniąca turystów na wypadek upadku biura, która jest do wglądu na jego stronach internetowych. Można także sprawdzić organizatora w Urzędzie Marszałkowskim.

z jakimi „najciekawszymi” reklamacjami się pani spotkała?

Preferencje Polaków zmieniają się, ale do najczęściej odwiedzanych miejsc należą: Egipt, Turcja, Grecja, Bułgaria i Chorwacja. Największą popularnością cieszy się również opcja All Inclusive.

panuje powszechna opinia, że polak to wrodzony maruda, na wakacjach odzywa się jeszcze w nim szlachcic-sarmata, a wszyscy muszą kolokwialnie mówiąc – skakać wokół niego. czy biorąc pod uwagę zdobyte doświadczenia, zgadza się pani z takim sądem? Na pewno charakterystyczne jest to, że chcemy dostać jak najwięcej za jak najmniej. Problem polega jednak na tym, że płacąc za hotel trzygwiazdkowy nie możemy wymagać, iż „będą skakać wokół nas” jakbyśmy zapłacili za pobyt w hotelu pięciogwiazdkowym. rozmawiał rafał bura

W naszym biurze staramy się sprzedawać wyselekcjonowane oraz sprawdzone oferty i dlatego nie mamy zbyt wielu reklamacji. Jeżeli jednak są, to typowe: nie taki widok, jakby sobie klienci

czerwiec 2014 nr 6 (42)

zdjęcia: Mirona Suliga

kulisy i smaczki

Panorama turystyki


Panorama rekreacji

Powiat pszczyński ma nowe logo czy podoba się mieszkańcom? Herb, perła oraz korona – z tych trzech elementów projektanci stworzyli kształt nowego logo powiatu pszczyńskiego. Znak jest prosty i łatwy do zapamiętania, a integralną częścią logo jest hasło: „Powiat Pszczyński przestrzeń aktywności”. Nowy system identyfikacji wizualnej, który jest używany od 1 czerwca, został opracowany w ramach projektu „Design… do usług!” realizowanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Co ciekawe, w tworzeniu logo uczestniczyli również mieszkańcy powiatu. Przeprowadzone badania pozwoliły określić najbardziej charakterystyczne

punkty Pszczyny – zabytki oraz atrakcje turystyczne, tradycję i przywiązanie do folkloru, rolnictwo, walory środowiskowe, przywiązanie do sportu i kultury. Te informacje nakierowały projektantów na odpowiedni tor. Do zbudowania logo posłużyły im kształty herbu, perły i korony. Ten pierwszy symbolizuje przywiązanie mieszkańców do tradycji i kultury, a okrąg to z kolei nawiązanie do określenia „perła górnego śląska”, jakim często opisuje się Pszczynę. dawid kwiecień

Fajne jest, podoba mi się – Ewelina Jest fajne i nowoczesne. Dosyć skromne, ale nawet mi się podoba. Tę literę postawiłbym jednak w pionie. Byłoby fajnie, gdyby przedstawiono kilka propozycji logo i mieszkańcy mogli wybrać któreś spośród nich. Podoba mi się ten znak, jednak coś jeszcze bym do niego dodał. Myślę, że jako znaczek w klapie logo prezentowałoby się bardzo ciekawie – Andrzej

Wygląda ciekawie. Takie skromne, ale jednocześnie wyraziste – Maria

Nowe logo powiatu jest ładne. Podoba mi się – Pani Hania

Nie podoba mi się. Jest mało ciekawe

Jest ładne, zielone, kojarzy się z parkiem. Jest w porządku – Celina

wakacje samorządowców Jak lubią wypoczywać burmistrz i starosta? PAWEł SADZA

DARIUSZ SKROBOL

STAROSTA POWIATU PSZCZyńSKIEGO

BURMISTRZ PSZCZyNy

gdzie najlepiej panu się wypoczywa?

praca polityka z pewnością wiąże się z małą ilością wolnego czasu. Jaki jest pana najlepszy sposób na wypoczynek i pozyskanie energii na kolejne działania? Dzięki rodzinie i pasjom to na pewno nie będzie jeden sposób. Jednym z nich jest czas spędzony z dziećmi, nawet długie usypianie (śmiech). Tego czasu nie da się zastąpić czymkolwiek innym. Jeżeli chodzi o pasję, to kiedyś była nią jazda na motocyklu. Teraz, ze względu na ograniczony czas, nie mogę się jej już tak poświęcać. Razem z żoną próbujemy za to znaleźć przynajmniej kilka godzin w tygodniu na regularne uprawianie sportu. Wspólnie gramy w tenisa i pływamy. Jest jeszcze piłka nożna, którą uwielbiam od lat. W nią gram razem z przyjaciółmi.

przed nami okres wakacyjny – czas urlopów i wyjazdów wypoczynkowych. czy ma pan już wakacyjne plany? czerwiec 2014 nr 6 (6)

Wakacyjne plany? Zapewne jak co roku wyjedziemy na urlop, bowiem te dwa tygodnie są bardzo ważne dla naszej rodziny. Kierunek? Chorwacja. To taka nasza kilkunastoletnia miłość od pierwszego wejrzenia. No i pewna pogoda.

najlepsze wakacyjne wspomnienia? Moje najpiękniejsze wakacyjne wspomnienia to podróż poślubna do Wenezueli, gdzie od 35 lat

pracuje wujek mojej żony Agaty, salezjanin. Zobaczyć od kuchni Amerykę Południową, dotknąć jej, skosztować… to wspaniałe wspomnienia, które pozostają w pamięci na całe życie.

czym dla pana jest rodzina? Rodzina jest dla mnie buforem bezpieczeństwa. Pozwala mi oderwać się od codziennej gonitwy, choć czasem w niej uczestniczy. Jest początkiem i końcem. Jest wszystkim.

Najlepiej wypoczywam realizując moją pasję, czyli podczas nurkowania. Wszędzie tam gdzie można pływać, nurkować i eksplorować. Nurkowanie jest sportem sprawiającym niezwykłą przyjemność. Ludzie wypoczywają w momencie, kiedy zapominają o pewnych problemach, napięciach i sprawach, które mamy jeszcze do załatwienia. Ja, biorąc ze sobą sprzęt, muszę być skoncentrowany, ponieważ płetwonurek nie może popełnić żadnego błędu. Jednak dzięki temu w wodzie mogę się wyciszyć, co bezpośrednio przekłada się na odpoczynek.

czy woli pan aktywnie spędzać wolny czas czy może wręcz przeciwnie – stawia pan na spokojny wypoczynek z książką w ręku? Zdecydowanie wolę wypoczynek aktywny. Taki mam charakter i to daje mi dużo energii do dalszej pracy. Zawsze uprawiałem sport i do sportu mnie ciągnie. Od kilku lat mam zdecydowanie ograniczony czas, ponieważ moja praca wy-

maga dużego poświęcenia. Nie mogę systematycznie wspinać się, jeździć na rowerze czy rolkach. Jak tylko jednak znajdę wolny dzień, to spędzam go aktywnie. W tygodniu najczęściej udaje mi się sięgnąć po rower. Gdy nie pracuję w weekend, mogę pomyśleć o swojej pasji. Aktywna forma spędzania wolnego czasu nie oznacza, że zapominam o książkach. Na nie czas muszę znaleźć późnymi wieczorami. Oczywiście nie mam go aż tyle, ile bym chciał.

ma pan już plany na tegoroczne wakacje?

Rok jest bardzo trudny pod kątem realizacji budżetu. Dużo czasu spędzam na wykonywanych przez miasto inwestycjach, które systematycznie trzeba nadzorować. W tym roku odbędą się również wybory, więc plany urlopowe są bardzo ograniczone.

co dla pana oznacza „udany wyjazd wakacyjny”? Zdecydowanie najlepszym wyjazdem jest taki, który spędzam z żoną i przyjaciółmi. Lubimy wspólne wyjazdy, chociaż przez ostatnie cztery lata było ich niewiele.

9

rozmawiał dawid kwiecień


Panorama rekreacji

dzień dziecka z Mundurem 18 czerwca pogoda dopisała, a organizatorzy stanęli na wysokości zadania, dzięki czemu tegoroczny „Dzień Dziecka z mundurem” udał się w stu procentach. Stadion Miejski w Pszczynie zapełnił się najmłodszymi mieszkańcami, a powitała ich orkiestra Komendy wojewódzkiej Policji w Katowicach. oficjalnym rozpoczęciem imprezy był natomiast wystrzał z armaty Pszczyńkiego Bractwa Kurkowego zdjęcia: Dawid Kwiecień

Tuż po tym swoje umiejętności przed widownią zaprezentowali policjanci z pszczyńskiej Grupy Szybkiego Reagowania. Uzbrojony w karabin przestępca wziął jedną osobę za zakładnika. Z dwóch stron podjechały samochody na sygnale, a czterech funkcjonariuszy otoczyło bandytę. Ten strzelał w powietrze, ale musiał się poddać, gdy został zaatakowany przez policyjnego psa. Wtedy członkowie GSR-u odebrali mu broń i skuli w kajdanki. Chociaż sytuacja wyglądała groźnie, a strzały były naprawdę głośne, to obserwujące widowisko dzieci wcale się nie przestraszyły. Ich reakcją był natomiast śmiech, gdy groźny przestępca został pokonany przez owczarka. Gdy policjanci zakończyli swą akcję, dzieci mogły ze swoimi opiekunami podchodzić do poszczególnych stanowisk, gdzie czekały na nie rozmaite atrakcje. Tych było sporo. Najbardziej rzucał się w oczy wóz strażacki z wysięgnikiem, który pozwalał dzieciom spojrzeć na okolice z dużej wysokości. Nie była to jednak jedyna zabawa przygotowana przez strażaków. Dzieci uczestniczyły także w konkurencji, gdzie dwie grupy rywalizowały ze sobą o to, która z nich przy pomocy węża pożarniczego pierwsza trafi w wyznaczony punkt. Podczas przygotowywania Dnia Dziecka z mundurem, którego głównym organizatorem było Starostwo Powiatowe w Pszczynie, pomyślano również o nieco starszych uczestnikach imprezy. Opiekunowie mieli szansę w bezpiecznych warunkach przekonać się o tym, jak wygląda wypadek samochodowy z perspektywy kierowcy i pasażerów. Posłużył do tego symulator dachowania Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Na Stadionie Miejskim swoje stanowisko miało też Pogotowie Ratunkowe. Tu dla odmiany najmłodsi uczyli się udzielania pierwszej pomocy, a za fantomy służyły im… pluszowe misie. W ruch poszły więc bandaże i opatrunki, a dzieci poprzez zabawę nabywały cenną wiedzę i umiejętności. Zainteresowaniem cieszyło się również obozowisko harcerzy, stanowiska straży miejskiej, policji oraz wojska. Na tym ostatnim dzieci mogły wsiąść do pojazdów wykorzystywanych przez armię, a także przyjrzeć się militarnym akcesoriom. dawid kwiecień

mieszkańcy Pszczyny powitali lato w ogrodach Starostwa Powiatowego 21 czerwca ogrody Starostwa Powiatowego zostały otwarte, by podczas rodzinnego pikniku wspólnie powitać lato. organizatorzy przygotowali atrakcyjny i różnorodny program, dzięki czemu każdy z gości mógł znaleźć coś dla siebie. w ogrodach pojawiło się nawet mini wesołe miasteczko! Choć pogoda była niepewna, to powitanie lata cieszyło się wysoka frekwencją zdjęcia: Dawid Kwiecień

Powitanie lata rozpoczęło się od występu iluzjonisty – Macieja Patuchy. Karty znikały, by pojawić się w innym miejscu, zwykły papier stawał się dolarowym banknotem, a sznurki zmieniały swoją długość. Magik pokazał również jak przy pomocy kakao, mleka i czarodziejskiego woreczka można stworzyć pyszne cukierki. Każdy z trików budził zdziwienie i zachwyt publiczności – nie tylko tej najmłodszej, ale również dorosłych widzów. W pewnym momencie wydawało się, że czujni obserwatorzy odkryli tajemnicę jednej ze sztuczek.

10

Magik po krótkim przekomarzaniu z publicznością pokazał jednak, że nie tak łatwo go przejrzeć i tylko on zna tajemnicę swojej iluzji. – Jesteśmy z wnukami, a impreza bardzo nam się podoba. Wiem, że powitanie lata było już organizowane w przeszłości, my uczestniczymy pierwszy raz, ale będziemy zaglądać częściej – przyznała pani Teresa. Gdy iluzjonista zszedł ze sceny, rozpoczęła się muzyczna część powitania lata. Swoje umiejętności wokalne i taneczne zaprezentowali podopieczni Po-

wiatowego Ogniska Pracy Pozaszkolnej oraz finaliści Powiatowego Mam Talent. Muzyka brzmiała w całym ogrodzie, gdzie organizowane były zabawy plastyczne i gry ruchowe. Kolejnym punktem programu był koncert zespołu PomaU, którego członkowie związani są z Pszczyną, Rybnikiem, Żorami, Kobiórem i Gorzycami. Grupa dała się poznać szerszej publiczności podczas castingu do programu „X-Factor”. Ich muzyka poderwała do tańca jedną z jurorek, Tatianę Okupnik. Ostatni na scenie pojawił się Czesław Jakubiec, który swoimi występami

udowadnia, że muzyka poważna poważną wcale być nie musi, a wręcz przeciwnie – może być wykorzystywana w humorystyczny i sprawiający dużo radości sposób. Gry, zabawy i występy artystyczne to jednak nie wszystko. Na pikniku nie mogło przecież zabraknąć jedzenia. O kubki smakowe i żołądki gości zadbała Grupa ROY, która przygotowała na to popołudnie specjalne przekąski. dawid kwiecień

czerwiec 2014 nr 6 (6)


Panorama inwestycji zdjęcia: Starostwo Powiatowe

największa Przebudowano ulice inwestycja Hallera powiatu i Złote Łany dobiegła końca 27 czerwca władze Starostwa Powiatowego odebrały inwestycję konsorcjum firm DROGRÓD oraz Przedsiębiorstwa Usługowo-Produkcyjnego ROL-BUD, która dotyczyła przebudowy dróg powiatowych – ulic Hallera i Złote Łany w Pszczynie i Jankowicach. Jej wartość to 8 330 695,65 zł, ale większość środków została sfinansowana przez Unię Europejską. Kwota pochodząca z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego to prawie 7 milionów złotych.

czerwiec 2014 nr 6 (6)

Celem inwestycji była przebudowa 3,2 km drogi, która łączy Drogę Krajową nr 1 z Drogą Wojewódzką nr 931. Na projekt składało się wiele zadań. Przede wszystkim na całej długości drogi poszerzono ją do 5,5 metra. Na odcinku niemal 2 km powstały nowe chodniki, a istniejące zostały zmodernizowane. Przebudowano 16 skrzyżowań znajdujących się w ciągu ulic Hallera i Złote Łany, a oprócz tego powstała również sieć kanalizacji deszczowej o długości ponad 1,75 km i odwodnienie drogi.

– To była największa inwestycja w historii powiatu i zakończyliśmy ją sukcesem. Moja radość jest tym większa, że znaczna część środków przeznaczonych na tę modernizację została pokryta z unijnego dofinansowania. Inwestycja kosztowała prawie 8,5 miliona złotych, ale niecałe 7 milionów złotych otrzymaliśmy z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego, co stanowi aż 82 procent jej wartości. Teraz kierowcy mogą korzystać z porządnej

drogi, a mieszkańcy ze zmodernizowanych chodników – powiedział Paweł Sadza, starosta pszczyński. Do przetargu na przebudowę dróg powiatowych przystąpiło 13 firm i dwa konsorcja. Najniższą ofertę złożyło konsorcjum DROGRÓD oraz Przedsiębiorstwo Usługowo-Produkcyjne ROL-BUD. Prace na ulicach Hallera i Złote Łany rozpoczęły się w kwietniu ubiegłego roku. Mieszkańcy musieli radzić sobie z różnymi utrudnieniami, ale

na szczęście prace przebiegały zgodnie z harmonogramem i uniknięto opóźnień. – Trudno jest coś robić, żeby nie było żadnych utrudnień. Jak chcemy lepszych dróg, to musimy być gotowi na jakieś problemy w trakcie. Wszystko się jednak kiedyś kończy. W Jankowicach i Pszczynie remont trwał nieco ponad rok, ale teraz mamy dobrą drogę i chodniki – mówi pan Jan. marcin nowak

11


Panorama kultury

„Polaków droGa do wolnoŚci” wzruszające przedstawienie uczniów i Lo im. Bolesława Chrobrego w Pszczynie I LO/Andrzej Grynpeter

W tym roku czerwiec w całym kraju upłynął pod znakiem obchodów 25 rocznicy obrad Okrągłego Stołu oraz częściowo wolnych wyborów. Do tych ważnych wydarzeń odnieśli się również uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego imienia Bolesława Chrobrego w Pszczynie. 30 maja na scenie Pszczyńskiego Centrum Kultury wystawiono spektakl „Polaków droga do wolności”. Przedstawienie nie skupiało się jednak tylko na ostatnich latach ubiegłego ustroju. Uczniowie wraz z Ewą Rygułą i Stanisławem Janoszem przedstawili drogę do wolności od procesu generała Augusta Emila Fieldorfa przez protesty, zdjęcie z afisza „Dziadów”, pielgrzymkę Jana Pawła II, wydarzenia z kopalni „Wujek”, aż do obrad Okrągłego Stołu. Istotnym elementem spektaklu była część muzyczna. Z mikrofonami i gitarami w ręku uczniowie prezentowali utwory takich wykonawców jak Krystyna Prońko czy Jacek Kaczmarski. Młodzież z I LO im. Bolesława Chrobrego w Pszczynie nie pamięta wyborów sprzed 25 lat. Nie ma również prawa pamiętać wcześniejszych wydarzeń, które zostały pokazane podczas przedstawienia. Mimo to uczniowie stanęli na wysokości zadania, a ich spektakl poruszył widownię. Najlepszym tego dowodem były gromkie brawa oraz komentarze widzów. Byli oni bardzo wzruszeni, a talent młodzieży zrobił na nich ogromne wrażenie. Uczniom pogratulował również Paweł Sadza, starosta pszczyński. Odniósł się także do tematyki tego wieczoru. – Wolność – słowo odmieniane w trakcie tego przedstawienia przez wszystkie przypadki. Wolność – słowo zupełnie inaczej rozumiane 100, 200, 300 lat temu, zupełnie inaczej rozumiane teraz przez nas Polaków, którzy żyją w wolnym kraju od 25 lat. Dagmara śpiewała „ja to mam szczęście”. Szczęście mamy, ale czy jesteśmy z tego powodu szczęśliwi? – powiedział starosta. Odniósł się również do listu świętego Pawła do Koryntian oraz słów Tadeusza Mazowieckiego. – Możemy się spierać, możemy się różnić, ale nie możemy się nienawidzić. I niech tak będzie rozumiana przez nas wolność – dodał Paweł Sadza.

12

marcin nowak

czerwiec 2014 nr 6 (6)


Panorama wiary zdjęcia: Krzysztof Wodecki

znana kostarykanka

gościła w Rybniku

Podczas kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II była jedną z najbardziej widocznych osób. Obecnie jest najbardziej znaną Kostarykanką. Floribeth Mora Diaz, której uzdrowienie z tętniaka mózgu zostało uznane za cud w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II, gościła w kościele pw. Królowej Apostołów w Rybniku. Floribeth Mora Diaz przebywała w Polsce od 2 maja do 17 czerwca. W tym czasie spotykała się z ludźmi głównie w parafiach, w tym w rybnickiej parafii pw.

Królowej Apostołów. Jedną z osób, która mogła wysłuchać tego, co powiedziała Floribeth Mora Diaz w Rybniku była Aleksandra Ziębacz. – Bardzo mi się podobało. Wcześniej oglądałam tą panią w telewizji, gdy wypowiadała się właśnie na ten temat. Byłam bardzo szczęśliwa, widząc ją na żywo. Całe to spotkanie bardzo na mnie wpłynęło – mówiła. Floribeth Mora Diaz miała swoje wystąpienie w czasie kazania. Krótko zapowiedział ją ojciec Franciszek Filar pracujący jako misjonarz

w Kostaryce (o. Franciszek tłumaczył także to, co mówiła). – Przywitajmy ją oklaskami. W Ameryce Środkowej i Południowej, jeśli kogoś się nie wita oklaskami, to on mógłby sobie pomyśleć, że się go nie chce – powiedział na końcu. – Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – Kostarykanka rozpoczęła swoje wystąpienie po polsku. Opowiadając o tętniaku mózgu, z którym się zmagała, od razu opowiedziała o najważniejszym dniu w jej ży-

ciu. – Wszystko się zmieniło 1 maja 2011 roku podczas beatyfikacji Jana Pawła II. Tego dnia, o ósmej rano usłyszałam głos, który mówił do mnie: „Podnieś się, nie lękaj się”. I od tamtego dnia do dzisiaj jestem zdrowa. Te słowa „Podnieś się, nie lękaj się” mam zapisane w głowie i sercu. Od tamtego dnia prowadzę normalne życie. Po opisie choroby i niewytłumaczalnego z punktu widzenia medycyny uzdrowienia mówiła m.in. o kulisach spotkań z przed-

Pielgrzymka

stawicielami komisji, która przygotowywała kanonizację Jana Pawła II. – Od początku byłam poproszona, żebym zachowała w tajemnicy wszystko, co będzie się działo. I po tym raz jeszcze musiałam poddać się wielu badaniom, w tym w Poliklinice Gemelli. – Żegnam się z Wami, dziękując Bogu, że mogłam się podzielić z Wami moją historią. Wszędzie proszę o to, żebyśmy się wspólnie modlili i w tej chwili także chciałbym Was poprosić, żebyśmy zakończyli to krótkie spotkanie wspólną modlitwą – zakończyła swoje wystąpienie Floribeth Mora Diaz. Po tych słowach wszyscy w kościele złapali się za ręce, a goszcząca w Rybniku Kostarykanka

wraz ze swoim mężem odmówiła modlitwę „Ojcze Nasz” w języku hiszpańskim. Oprócz wspomnianych wcześniej oklasków był to drugi element, który zazwyczaj nie występuje w polskich kościołach. Na ten aspekt, który można spotkać w kościołach Ameryki Południowej czy Afryki, zwrócił uwagę Andrzej Kuśka, który mieszka obecnie w Rybniku – Kamieniu, ale wcześniej należał do parafii pw. Królowej Apostołów. – Nie byłem na tych terenach, ale tam kwestie mszalne, jeżeli mogę tak to nazwać, są ujęte w bardziej rozrywkowo. Uważam, że jest to bardziej przystępne dla ludzi. krzysztof wodecki

zdjęcia: archiwum parafii pw. Matki boskiej Częstochowskiej w Nowinach)

od 30 lipca do 3 sierpnia odbędzie się 69. Piesza Rybnicka Pielgrzymka na Jasną Górę, która jest największym tego typu wydarzeniem w województwie śląskim. Każdy, kto chce wspólnie z innymi wyruszyć do Częstochowy, może zapisać się już teraz Osoby zainteresowane udziałem mogą zgłosić się w czterech miejscach: w biurze San Antonio (w Domu Handlowym „Hermes”), w kancelarii Bazyliki św. Antoniego i parafii św. Jadwigi Śląskiej na Nowinach. Oczywiście, zapisy prowadzi także parafia pw. Matki Boskiej Częstochowskiej na Nowinach, gdzie proboszczem jest ks. Marek Bernacki – kierownik pielgrzymki. Jak sam podkreśla, parafia ma pełnić rolę duchowego centrum pielgrzymki. – U nas jest to centrum bardziej związane z duchowością pielgrzymki, z jakąś formacją pielgrzymów, bo tutaj mamy, w pierwsze soboty miesiąca, wieczory maryjne, czuwanie popielgrzymkowe i msze za pielgrzymów i dobrodziejów. Natomiast ta organizacyjna część jest obecna w różnych punktach w centrum Rybnika. W 2013 roku w rybnickiej pielgrzymce uczestniczyło pięć tysięcy osób. W tym roku ksiądz proboszcz spodziewa się podobnej ilości. – Ta liczba pięciu tysięcy, którą podajemy, to jest czerwiec 2014 nr 6 (42)

liczba ogólna. Wszystkich, którzy idą, jadą, przyjeżdżają na sobotę, kiedy wchodzimy na Jasną Górę – jest więcej. Co roku na pewno pojawiają się jakieś nowe twarze. Zgłaszają się, np. parafie, które organizują wyjazd autokarowy – dodaje. Z Rybnika podąża największa piesza pielgrzymka na Jasną Górę w województwie śląskim, która jest równocześnie pielgrzymką archidiecezji katowickiej. Z tego powodu ks. Marek Bernacki zaprasza do udziału nie tylko mieszkańców Rybnika i okolic. – Zaproszenie kierujemy do wszystkich diecezjan i widzimy, że powoli ci diecezjanie gdzieś tam dołączają, np. ci, którzy idą z nami z różnych miast (Chorzów, Katowice, Mysłowice,

Łaziska), ale więcej jest takich, którzy sami się organizują i dojeżdżają do nas w sobotę na Jasną Górę. W tym miejscu warto też wspomnieć, że coraz więcej osób przyjeżdża przywitać pielgrzymów na Jasną Górę. – Jeżeli chodzi o rodziny pielgrzymów to, oczywiście, tutaj nie ma problemu, bo oni jakby czują to sami, że tam ktoś z naszych idzie, to my przyjedziemy w sobotę i będziemy tam na przywitaniu, na Mszy Świętej. A potem wracamy razem już do domu. Mam jednak świadomość od kilku lat, że są tacy ludzie, którzy właśnie chcieliby pojechać, a nie mają tej możliwości. Dlatego my im to umożliwiamy, organizując wyjazd autokarowy w sobotę rano – mówi ks. Marek Bernacki.

Na koniec war to dodać, że proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, oprócz bycia kierownikiem pielgrzymki, będzie także odpowiedzialny za przygotowania do Światowych Dni Młodzieży na terenie Rybnika. Ten temat będzie obecny także podczas rybnickiej pielgrzymki. – Na pewno na pielgrzymce pojawi się młodzież, która przygotowuje Światowe Dni Młodzieży w rejonie rybnickim i na pewno w czasie pielgrzymki skieruję apel do młodych, zachęcający do udziału w Światowych Dniach Młodzieży – kończy kierownik rybnickiej pielgrzymki. krzysztof wodecki

13


Panorama edukacji

mam zawód mam pracę w regionie „Mam zawód – mam pracę w regionie” to projekt, którego celem jest podniesienie atrakcyjności szkolnictwa zawodowego i przekonanie młodych do podjęcia właśnie takiej ścieżki kariery zawodowej. Od kwietnia 2011 roku prawie 15 tys. uczniów dzięki udziałowi w projekcie zdobyło nowe umiejętności, które pomogą im rozpocząć wymarzoną pracę. Do projektu, którego całkowita wartość to ponad 60 milionów złotych, przyłączyło się 258 szkół. Niemal 15 tysięcy uczniów zasadniczych szkół zawodowych i techników w woj. śląskim skorzystało nie tylko z pomocy doradców zawodowych, ale także wzięło udział w bezpłatnych kursach (między innymi AutoCAD, grafika komputerowa, księgowości, operatora wózków widłowych, spawania TIG/MAG oraz CNC), uczestniczyło w zajęciach pozalekcyjnych i skorzystało z platformy e-learningowej. Ta umożliwia uczniom przygotowywanie się do egzaminów, wyrównanie dysproporcji edukacyjnych oraz zdobycie dodatkowej wiedzy. – Bodźcem do uruchomienia platformy e-learningowej były słabe wyniki egzaminów maturalnych – powiedział Stanisław Faber, śląski kurator oświaty. W ramach projektu uczniowie odbywali także wizyty studyjne w zakładach pracy, a szkoły zostały doposażone w materiały dydaktyczne. Do Zawodowców dołączył Maciej Kleszcz, uczeń na kierunku technik elektronik w ZSEiI w Sosnowcu. – Udział w projekcie pozwolił mi bardziej poznać siebie. Chciałem też podnieść moje umiejętności, które wykorzystam. Zdobyte dzięki projektowi certyfikaty i doświadczenie pozwolą mi znaleźć lepszą, dobrze płatną pracę – mówi. Starosta Cieszyński – Jerzy Nogowczyk jest zadowolony z efektów uruchomienia projektu. – W ubiegłym roku liczba chętnych do szkół zawodowych i techników była po raz pierwszy większa niż do liceów ogólnokształcących – zauważył. Mówił również o zmieniającym się wyposażeniu placówek. – Widzę, że nasze szkoły w pełni podążają za nowinkami technologicznymi – stwierdził. To, że szkolnictwo zawodowe to dobry wybór po gimnazjum, potwierdzają analizy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, z których wynika, że jest i będzie istniało bardzo duże zapotrzebowanie na pracowników legitymujących się wykształceniem średnim zawodowym, a także zasadniczym zawodowym. Już teraz wśród zawodów, w których brakuje rąk do pracy są: spawacz, murarz – tynkarz, posadzkarz, zbrojarz, pracownik opieki osobistej, pielęgniarka itd. marcin nowak

14

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama kreatywności

nadeszły wakacje, a co będzie po? jak dobrą szkołę wybraliście dla waszych dzieci? Stowarzyszenie „Nasza Dobra Szkoła”

kompetencji, umiejętności i postaw: poczucie własnej wartości; ufność wobec świata, ludzi i własnej przyszłości; radość życia; ciekawość świata; otwartość; wola i determinacja w działaniu oraz umiejętności społeczne. Podczas zajęć nauczyciele zgodnie z metodami waldorfskimi starają się angażować serce, ręce i głowę uczniów. To dlatego, by dziecko nie czuło się zaangażowane jednostronnie (tylko intelektualnie), ale też w sferze wrażeń, doznań oraz w sferze woli. To pierwsza szkoła z elementami pedagogiki waldorfskiej w naszym regionie. Najbliższe tego typu placówki znajdują się w Krakowie, Warszawie i Poznaniu.

z inicJatywy rodziców… Co mają zrobić rodzice, którym zależy na holistycznym podejściu do dziecka gwarantującym nie tylko jego rozwój intelektualny, fizyczny, ale również rozwój emocjonalny? Mogą wziąć sprawy w swoje ręce i sami zadbać o ich edukację! W Katowicach rodzice razem z nauczycielami postanowili połączyć posiadaną wiedzę, umiejętności i zaangażowanie i 11 czerwca 2013 r. powołali do życia stowarzyszenie „Nasza Dobra Szkoła”, które prowadzi szkołę podstawową. Spontanicznie wy-

patronat i kadra

myślona nazwa, w pełni oddaje zarówno kierunki działalności stowarzyszenia, jak i charakter nowej szkoły.

czym różni się od innych? Oferta edukacyjna Naszej Dobrej Szkoły jest inspirowana metodami pedagogiki waldorfskiej i re-

alizuje założenia modelu kompetencji społecznych Godiego Kellera. Stawia on na rozwój 7 kluczowych dla szczęśliwego życia

Stowarzyszeniu udało się nawiązać współpracę z norweskim nauczycielem, pisarzem i wykładowcą Godim Kellerem, który zgodził się objąć „Naszą Dobrą Szkołę” patronatem pedagogicznym i zezwolił na wykorzystywanie swojej autorskiej koncep-

cji budowania kompetencji społecznych. Stowarzyszenie współpracuje również z nauczycielkami, które mogą poszczycić się nie tylko wysokimi kwalifikacjami zawodowymi, ale i bogatym doświadczeniem w pracy z dziećmi zarówno w Polsce, jak i za granicą.

dziaŁalnoŚć i misJa Stowarzyszenie wierzy, że każde dziecko nosi w sobie potencjał spełniania swoich marzeń. Zależy mu na podarowaniu dzieciom latawcy, by zamiast pod nogi zawsze patrzyły w niebo, kroczyły przez życie z podniesionymi główkami, z nieustającą ciekawością zachwycały się światem i wyrosły na szczęśliwych oraz spełnionych dorosłych. „Nasza Dobra Szkoła” została wpisana do ewidencji Prezydenta Miasta Katowice, uzyskując uprawnienia szkoły publicznej z dniem rozpoczęcia działalności od 1 września 2014 roku. rafał bura

tematyka nurkowania okiem jana P. matuszyńskiego

„Deep love” to poruszający dokument produkcji HBO opowiadający historię miłości nieznającej granic, pasji większej niż strach i determinacji, by ponownie zacząć żyć. Główny bohater, sparaliżowany nurek, pragnie spełnić swoje marzenie – zanurkować w legendarnym i niebezpiecznym Blue Hole w Dahab w Egipcie. Cel jest ryzykowny, ale to on pomaga bohaterowi ponownie wrócić do życia. Solarz to postać nietuczerwiec 2014 nr 6 (42)

zdjęcia arc portalu: www.seawave-nurkowanie.pl/

w tym numerze Panoramy Silesia w artykule dotyczącym nurkowania przyjrzeliśmy się miejscom podwodnych wędrówek na morskiej mapie Śląska. Dla prawdziwych pasjonatów tego sportu może okazać się to za mało. Podobno prawdziwego wzrostu adrenaliny można doznać nurkując m.in. w legendarnym Blue Hole w Egipcie. Emocji związanych z tym miejscem dostarcza za to film „Deep love” w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego

lew. Do coraz lepszej sprawności wraca dzięki swojej determinacji i pomocy partnerki. 58-letni Janusz wspólnie z przyjacielem Arturem postanowił powtórzyć najgłębsze zejścia sprzed wypadku. Mimo paraliżu połowy ciała, ryzyka śmierci, sprzeciwu lekarzy i strachu najbliższych podejmuje próbę, bo miłość do nurkowania jest silniejsza. Jako pierwszy człowiek na świecie po udarze nurkuje tak głęboko. Niezwykły film HBO „Deep Love” pokazuje jego wyczyn w Blue Hole w Dahab. rafał bura

NAGRODy ZA „DEEP LOVE” 2014 Kraków (Krakowski Festiwal Filmowy Konkurs Polski; do roku 2000 Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych) – Srebrny Lajkonik dla najlepszego filmu dokumentalnego

zinkowa. Choć jego życie od lat 70-tych podporządkowane było podwodnej pasji, całą resztę również charakteryzowała nieustająca aktywność. Będący z wykształcenia ekonomistą i prawnikiem Solarz kierował między innymi Studiem

Filmów Animowanych w Krakowie, oddziałem TVP w Krakowie, Działem Personalnym centrali TVP w Warszawie, Międzynarodowym Festiwalem Filmów Krótkometrażowych i Dokumentalnych w Krakowie, jednocześnie wspinając się

po szczeblach naukowej kariery i działając w polityce. Zatem ekonomista, prawnik, zapalony nurek i instruktor – Janusz Solarz żył na pełnym obrotach i swoją pasją do nurkowania zarażał innych. Jego życie wywrócił do góry nogami wy-

2014 Kraków (Krakowski Festiwal Filmowy Konkurs Polski; do roku 2000 Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych) – Nagroda Jury Studentów miasta Krakowa

15


Panorama ludzkich pasji zdjęcia: Robert Dłużniewski

czas Ponurkować

na Śląsku

Pogorie w Dąbrowie Górniczej, Tarnowskie Góry, a nawet a centrum Katowic. Pomimo że Śląsk leży kilkaset kilometrów od morza, to jednak oferuje miejsca do nurkowania leżące w zasięgu ręki (niedługiej jazdy samochodem) gwarantujące niezapomniane, podwodne wrażenia. a podobno 90 proc. osób, które raz spróbowały nurkowania, wraca do tego archiwum centrum nurkowe prodiVing, ul. żeromskiego 8, sosnowiec dąbrowskie nurkowanie – W zależności od pory roku mamy tu do czynienia z lepszą lub gorszą jakością wody. Na naszych terenach nie jesteśmy uzależnieni od pogody, która może nam jedynie utrudnić nurkowanie, ale nie przeszkodzić w nim. My nurkujemy tutaj w specyficznych miejscach. Są to w 90% wyrobiska pokopalniane. Jak na przykład Pogoria III i IV w Dąbrowie Górniczej. To są typowe zbiorniki eksploatacyjne, gdzie wybierano piasek. Jest to na pewno atut tych miejsc, ponieważ te zbiorniki swoją strukturą przypominają jeziora, a jednocześnie mają bardzo mało na dnie mułu. Woda jest bardziej przejrzysta– tłumaczy Jakub Koncytowicz z Centrum Nurkowania Scuba w Katowicach. Pogoria III jest sztucznym zbiornikiem

wodnym powstałym w 1974 r. Zbiornik ten został utworzony przede wszystkim jako rezerwowe źródło wody na potrzeby kombinatu Metalurgicznego „Huta Katowice”. Istnieją także zbiorniki Pogoria II, który jest ostoją dzikiej przyrody oraz zbiornik Pogoria I, który jest rajem dla amatorów wędkowania. Aktualnie jednak największym i najbardziej dzikim jest Pogoria IV, która powstała w 2005 r. Również Nurkowie korzystają z zalewu, jednak częściej nurkują na Pogorii III. Do głębokości około 7-8 metrów dno pokrywa kobierzec roślin, wśród których bardzo często spotkać można liczne gatunki ryb: okonie, szczupaki, węgorze, amury, sumy, płocie, leszcze, ukleje, karpie oraz małże. Nie sposób poznać cały zbiornik w ciągu jednego nurkowania.

Potrzeba na to wiele czasu, a i Ci, którzy nurkują tu od lat, raz po raz odkrywają coś nowego.

bowanie nowego sprzętu lub zanurzenie się po dłuższej przerwie w nurkowaniu.

zalew chechŁo koŁo tarnowskich gór

problemy w Jaworznie

Zalew ma obecnie powierzchnię 90 ha i oznaczony został I klasą czystości. Woda jest krystalicznie czysta i bez obaw możemy się w niej kąpać i nurkować. Na piaszczystym dnie zalewu znajdują się ujścia czterech źródeł. Średnia głębokość to około 6 m. Pod wodą często spotyka się kar pie, szczupaki, okonie i leszcze. Brzegi zalewu to piaszczyste plaże lub trawniki. Cały zbiornik ogrodzony jest lasami o powierzchni około 300 ha. Ze względu na małą głębokość to wspaniały akwen na rozpoczęcie sezonu, wypró-

Jeszcze do niedawna nikogo nie trzeba było przekonywać, że nurkowanie w Kamieniołomie „Gródek” w miejscowości Jaworzno – Szczakowa należało do jednych z najciekawszych w południowej części naszego kraju. Baza Koparki powstała w 1999 roku, od początku istnienia należała do przedsiębiorstwa nurkowego Orka Group, znanego wcześniej jako Centrum Nurkowe Orka. Maksymalna głębokość waha się tam od 15 do 17 m. Jednak niedawno wszystkich płetwonurków zasmuciła wiadomość, że Orka Group nie będzie już zarządzała

terenem bazy Koparki. Prawo wieczystego użytkowania Gródka zostało sprzedane za 1,9 mln zł. Nabywcą jest Konsorcjum Inwestycji Gospodarczych. Jak na razie nie wiadomo czy w Jaworznie będzie można jeszcze nurkować. – Do tego mało kto wie, że w centrum Katowic jest zbiornik, w którym się nurkuje. Jest on specyficzny, ponieważ powstał po zalaniu wodą glinianki. Staw Grunfeld, to jakby przedłużenie pasa startowego lotniska Muchowiec. Wprawdzie widoczność wody jest tam słaba i już rzadziej w tym miejscu się nurkuje, ale też znajdziemy tam ciekawe widoki – dodaje pan Jakub z Centrum Nurkowania Scuba. rafał bura

baza nurkowa „koparki”, Jaworzno, marzec 2014

16

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama sztuki

spacerkiem po wyobraźni arc

hotel-montmartre Jan Stokfisz Delarue to katowicki artysta malarz, który kiedyś na miesiąc wyjechał do Paryża i pozostał tam na... trzydzieści lat. Nie tylko poznał i przesiąkł atmosferą paryskiej bohemy. Pobyt w światowej stolicy sztuki zmienił jego inspiracje malarskie. Patrząc na obrazy artysty trzeba jednak przyznać, że była to zmiana, która dziś pozwala nam podczas obcowania z jego obrazami powędrować uliczkami, których nawet w samym Paryżu nie znajdziemy, bowiem jest to Paryż z wyobraźni artysty. Jan Stokfisz urodził się w 1950 roku w Katowicach. Studiował w Poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego obrazy znajdują się w wielu kolek-

delarue, paris rooftops cjach prywatnych, między innymi prezydenckiej rodziny Kennedych czy światowej sławy aktora Charlie Chaplina. Malarstwo artysty zdominowała architektura miejska, w dodatku nie ta odrestaurowana czy nowoczesna, ale pejzaże pełne wąskich, starych uliczek i zaułków, w których tkwi dusza Paryża, Wenecji, a ostatnio także Katowic. „Delarue” to artystyczny pseudonim malarza wymyślony przez jego agenta, albowiem dla Francuzów nazwisko Stokfisz brzmi nie tylko kompletnie obco, ale jest trudne do wypowiedzenia. Pseudonim w wolnym tłumaczeniu oznacza „z ulicy”, co jeszcze bardziej podkreśla artystyczne inklinacje malarza. W roz-

mowie z Julią Oleś artysta sam przyznaje, że „Istotnie jeszcze na studiach i zaraz potem malowałem zupełnie inaczej. Starałem się znaleźć własny styl, zaistnieć jako dojrzały artysta. Myślę, że w jakimś sensie mi się to udało. Inaczej niż znakomita większość moich poznańskich kolegów, świetnych zresztą malarzy, nie rozwijałem się w konwencji nowej figuracji. Dalej eksplorowałem moje ponure terytoria. Teraz myślę, że moje śląskie korzenie były moim drogowskazem. Po tym, jak zainstalowałem się w Paryżu, mieście kolorowym, bardzo rozwibrowanym, dekadenckim i tak mocno innym od mojej poprzedniej rzeczywistości, wszystko się we mnie pozmieniało. Nie malowałem

GaleriaFox.pl

arc

nikiszowiec przez kilka miesięcy. Wolałem spacery, spotkania, życie kawiarniane, rozmowy. Później za jakiś niezapłacony rachunek namalowałem knajpiarzowi jego kafejkę, co mu się spodobało. Ktoś inny też chciał coś podobnego i tak się zaczęło.” Od 2007 roku Jan Stokfisz Delarue ponownie mieszka i żyje w Katowicach. Stworzył cykl obrazów poświęconych katowickiej dzielnicy Nikiszowiec, która w jego malarstwie ma mniej koloru, więcej spokoju i trochę smutku, ale taki – zdaniem artysty – jest właśnie Śląsk. marek szeles

reklama

czerwiec 2014 nr 6 (42)

17


Panorama wodnych fascynacji

Śląska firma produkuje jachty Turystyka motorowodna jest bardzo popularną formą na spędzanie wolnego czasu w całej Europie. Dla niektórych jest to nawet sposób na życie – często słyszy się historie o sprzedaży domu i pomieszkiwaniu na barce. W Polsce taka forma turystyki zaczyna się rozwijać, powstają szlaki motorowodne, zdjęcia: arc firmy Dalpolyacht z siedzi

są budowane przystanie. Na południu Polski warto odbyć wycieczkę na trasie Gliwice – Wrocław. Najlepiej własnym jachtem. Dobrą renomą dotyczącą produkcji motorowodnych może pochwalić się firma Dalpol Yacht z Siemianowic Śląskich. Buduje ona jachty żaglowe o długości

od 6 do 10 metrów. – Praktycznie co sezon wprowadzamy do oferty nowe modele jachtów żaglowych. Używamy sprawdzonych rozwiązań i technologii, a montowane wyposażenia są markowe i mają odpowiednią jakość. Budujemy jachty zarówno w wersji śródlądowej z mieczem uchylnym, jak

i w wersji morskiej z falszkilem. Armatorom dajemy do wyboru wiele wyposażeń dodatkowych i możliwości zabudowy wnętrza – wyjaśnia pan Tomasz, właściciel firmy Dalpol Yacht. rafał bura

bą w Siemianowicach Śląskich

phenix 800 – premiera ro ku 2014 Phenix 800 to spacerowy jacht motorowy adresowany do osób cen iących sobie komfort i wygodę. Wyróżnia się now oczesnym designem oraz funkcjonalnością. Jac ht przeznaczony jest do pływania po jeziorach, rzekach i kanałach. Model dostępny jest z silnikiem zaburtowym montowanym „w studzience” lub na paw ęży, jak również stacjonarnym montowanym pod kokpitem.

phobos 29 – duży Jacht żaglowy Klient, zwłaszcza ten użytkujący jachty w czarterze, staje się coraz bardziej wymagający. Prywatni armatorzy również. Chcą jachtów coraz większych, coraz lepiej wyposażonych. Dalpol yacht, współpracując z doświadczonym konstruktorem dr inż. Jerzym Pieśniewskim, po opracowaniu precyzyjnych założeń projektu, buduje taki optymalny jacht nie tylko do żeglugi po śródlądziu, ale i po słonych wodach. Załoga ma do dyspozycji wszystkie niezbędne urządzenia i wyposażenie hotelowe: obszerne pomieszczenie sanitarne z WC chemicznym lub typu morskiego, umywalką i licznymi schowkami na lewej burcie, po przeciwnej stronie kambuz z kompletnym wyposażeniem (lodówka na życzenie armatora), tym co się w kambuzie „wyprodukuje” można zastawić dwuskrzydłowy składany stół, zamocowany na skrzynce mieczowej.

phobos 24 – uniwersalny Jacht Śró dlądowy

Jacht uniwersalny, zarówno do czar teru jak i dla prywatnych armatoró w, musi spełniać wiele sprzecznych warunków . Udało się to w przypadku Phobosa 24, uniwersalnego cruisera do żeglugi zarówno po śródlądziu jak i po mor skich wodach wewnętrznych. W nowocze snej, ale umiarkowanej stylistycznie formie doskonale wykonanego kadłuba jak i pokładu, zawarto obszerne i kom pletne wnętrze z 6 kojami, pomieszczeniem sanitarnym, kambuzem z wodą czys tą i zaburtową, szafą, licznymi bakistam i i jaskółkami na rzeczy osobiste zało gi. Zabudowa może być wykonana w dowolnym, wybranym przez armatora gatunku drewna. Jacht sprawia przy tym przyjemność załodze, żeglując szybko i łatwo manewrując przy każd ej sile wiatru. Przyjemność tę pogł ębia łatwa obsługa dzięki wyposażeniu w nowoczesne urządzenia pokładow e jak np. roler foka, lazy jack, winda do kładzenia masztu.

Jumper 19 –

więceJ n Ten niew iż micro ie i stylisty lki cruiser naw iązuje n ką do Ju ie tylko mpera 5 zwycięz naz cy 50 pozornie Mistrzostw Św , jachtu klasy M wą, ale iata z 20 icro cru nieduża is 00 , okazuje się znac tylko 35 cm, ale r. Różnica dłu er, gości zą na wygo w tak nie spodaro ca, pozwoliła b w ielkiej łó owiem wanie w turystom dce ięk , gabaryto oprócz sporej d szego wnętrza . żeglarz awki ad m i mas renaliny om ie, da sz położon , dz an yc przewie h poza portem sę na eksplorac ięki niewielkim ma źć je średnioli , bez problemu cierzystym. M akwenów ożna go holując trażowy bowiem k m samo chodem ażdym osobow ym.

18

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama gastronomiczna

panorama gastronomiczna powstaje we współpracy z portalem

Cafe

u Telemanna

Niegdyś na piętrze Bramy wybrańców zamieszkiwał kompozytor Georg Philipp Telemann. Doskonale pamięta o tym właściciel mieszczącej się tu kawiarni, która swą nazwą i wystrojem przypomina o tym niemieckim przedstawicielu okresu baroku

zdjęcia: Cafe u Telemanna

Cafe u Telemanna Pszczyna, Brama Wybrańców 1-2 tel. +48 32 449 15 20

Cafe u Telemanna to dla każdego miłośnika słodkości obowiązkowe miejsce na gastronomicznej mapie Pszczyny. Specjalnością kawiarni są naleśniki – zarówno wytrawne, jak i na słodko. W karcie znajdziemy również ciasta, torty, lody oraz desery lodowe. Co ważne, większość produktów jest przygotowywana samodzielnie. Oczywiście w kawiarni nie może zabraknąć kawy. Cafe u Telemanna proponuje wiele rodzajów, a wśród nich między innymi kawa po wiedeńsku, kawa po lordowsku i coconut cafe. Jeśli nie jesteśmy kawoszami, to czekają tu na nas świeże soki owocowo-warzywne i koktajle. Zimą natomiast możemy się rozgrzać gorącą czekoladą lub grzańcem. Kawiarnia otwarta jest od godziny 9:00, co czyni ją świetnym miejscem na śniadanie. Dzień możemy więc zacząć od tostów, sałatek lub zestawów śniadaniowych. Jak przyznaje właściciel, przywiązuje on ogromną wagę do najmniejszych detali. To widać już na pierwszy rzut oka. Gdy po przekroczeniu progu spojrzymy w górę, zobaczymy lampę połączoną z instrumentem muzycznym, co stanowi nawiązanie do niemieckiego kompozytora. Na ścianach wypisano natomiast pszczyńskie rody. Wystrój kawiarni to także kwiaty oraz inne elementy dekoracyjne. Chociaż Cafe u Telemanna znajduje się przy rynku, to nie dociera tu miejski gwar. Miejsce jest ciche i spokojne, a letni ogródek oferuje nam widok na zamek, co czyni wizytę w kawiarni jeszcze przyjemniejszą. Co więcej, dzieci mogą się tu bezpiecznie bawić, bez obaw o jeżdżące samochody. W chłodniejsze dni goście mają natomiast do dyspozycji dwie salki. W Bramie Wybrańców zadbamy nie tylko o potrzeby smakowe. Kawiarnia pełni również funkcję kulturalną. Odbywają się tu koncerty muzyki poważnej, spotkania poetyckie, a nawet wernisaże. Można śmiało powiedzieć, że Georg Philipp Telemann byłby dumny z takiego wykorzystania miejsca oraz jego nazwiska. dawid kwiecień

Restauracja Zacisze ul. Ofiar Faszyzmu 4 Pszczyna – Brzeźce tel. 609 851 169 tel. 501 454 630

Restauracja

ZACISZE

Kulinarne tradycje rodziny Rygułów są godne pozazdroszczenia. Już w XVii wieku jej przodkowie prowadzili karczmę, która mieściła się przy trakcie pszczyńskim. w miejscu, gdzie obecnie mieści się „zacisze” przed wojną znajdowała się gospoda „u walentego”. Później budynek przejęty został przez Gminną Spółdzielnię, a w 1991 roku powrócił do rodziny Rygułów. od tamtego czasu prowadzą oni restaurację, która oferuje najlepsze dania śląskiej i polskiej kuchni Choć wszystkie dania w„Zaciszu” zasługują naspróbowanie, to kilka z nich cieszy się szczególnym zainteresowaniem. Goście zachwycają się roladą z kluskami i modrą kapustą, rosołem weselnym, bograczem, flaczkami, schabowym z szałotem śląskim. Na deser najchętniej zaś zamawiają kopę pszczyńską. Ponadto nakażdy tydzień kucharze przygotowują kilka potraw spozastałej karty dań. Przyjęcia okolicznościowe to nie jedyne wydarzenia organizowane w „Zaciszu”. W lipcu, gdy w Brzeźcach odbywa się odpust, restauracyjna łąka zamienia się w mini wesołe miasteczko wypełnione karuzelami. W tłusty czwartek na gości czekają przyrządzane przez kucharzy pączki, natomiast wokresie Bożego Narodzenia na pszczyńskim rynku pojawiają się stanowiska „Zacisza”, gdzie między innymi podawana jest zupa wigilijna. Właścicielom zależy także na promowaniu śląskiej kuchni, więc jeżdżą na rozmaite targi, by częstować ludzi swoimi przysmakami. Potrawy z „Zacisza” były serwowane nawet podczas festiwalu „Tauron Nowa Muzyka”! Co ważne, w restauracji „Zacisze” pomyślano o rodzinach z dziećmi. W środku znajduje się specjalny kącik dla najmłodszych, gdzie na pewno nie będą się nudzić. Rodzice mogą również korzystać zogródka, skąd jest widok naplac zabaw zhuśtawkami itrampoliną. Jeśli chodzi omenu, to znajduje się wnim kilka pozycji, które powinny spodobać się najmłodszym. Możemy również zamówić dla dzieci coś spoza karty. Jeśli tylko kuchnia będzie dysponowała odpowiednimi składnikami, przyrządzi danie. Owysokim poziomie kucharzy „Zacisza” świadczą nie tylko zadowoleni goście, ale także fakt, że restauracja znalazła się na szlaku kulinarnym „Śląskie Smaki”. Ponadto realizowany był tu jeden z odcinków programu „Rączka gotuje”.

zdjęcia: Restauracja Zacisze

dawid kwiecień

czerwiec 2014 nr 6 (6)

19


Reklama

20

czerwiec 2014 nr 6 (6)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.