Charyzmat Nr 43

Page 1

SKARB

PUSTYNI

podobno powinno być krótkie i radosne, a jego centrum

stanowić osoba Chrystusa. Odłóżmy jednak na bok sztywne zasady i spójrzmy, co naprawdę w duszy gra oazowiczom, którzy przeżyli wakacyjne rekolekcje, przebiegające w tym roku pod hasłem„Życie

świetle”.

nowego

Giedlarowej.

formacyjnego

posługę, jako para diecezjalna Domowego Kościoła, rozpoczną Danuta i Marek Polańscy

jest w Polsce coraz bardziej popularny. Znamy go z niezawodnego wstawiennictwa, czy jednak równie znana jest jego duchowość i kraj, z którego pochodził?

10 Pismo Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej • nr 43 • 15 września 2022 r. • Cena 4,50 zł ISSN 2450-7695 • Kupując nasze pismo wspierasz cele statutowe Ruchu Światło-Życie w Archidiecezji Przemyskiej www .oaza.przemyska.pl /oazaprzemyska
NA
NOWI ODPOWIEDZIALNI CZUŁA OBECNOŚĆ Greckie słowo ΦΩΣ jest znane każdemu oazowiczowi. Nie sposób wyobrazić sobie zarówno teologii, jak i liturgii bez symboliki światła. AMEN. Biuletyn Diakonii Liturgicznej ŚWIADECTWO ALICJI Oaza Nowego Życia dla Dorosłych w Medjugorie. 20 WOLA BOGA CZY MOJA? Czy faktycznie On tego chce, czy to będzie też Jego dzieło. 22 Świadectwo
ma
w
Od
roku
swoją
z
Święty Szarbel
12 3 Φως ἱλαριον 6

Z pewnością nie umknęło Waszej uwadze, że nu mer wakacyjny nie trafił do parafii w założonym ter minie. Bardzo nam przykro, że nie mogliśmy towa rzyszyć Wam z naszym kwartalnikiem na ścieżkach letnich rekolekcji. Niestety, tak nas pochłonęły przy gotowania do nich, że nie starczyło już sił na nic in nego. Nie uważamy jednak, że był to czas stracony. Nasi korespondenci byli niemal na każdym turnu sie. Dzięki temu bieżące relacje, które pojawiały się w mediach społecznościowych, pozwoliły wie lu osobom zaglądnąć tam, gdzie zwykle nie zapra sza się gości z zewnątrz. Na rekolekcje wakacyjneRuchu Światło-Życie. W tym numerze znajdzie cie jeszcze trochę zdjęć oraz świadectwa uczestni ków, w tym również z rekolekcji Medjugorie. Po raz pierwszy Wspólnota Życia Miłosiernego Chrystu sa Sługi z Wrocanki zorganizowała i poprowadziła w tym niezwykłym miejscu oazę dla dorosłych. Je śli po przeczytaniu świadectwa Alicji dojdziecie do wniosku, że też chcielibyście przeżyć taką przygodę – nic straconego. Kolejna wyprawa do Bośni i Her cegowiny z wrocańską wspólnotą odbędzie się już pod koniec października. Szczegóły znajdziecie na naszej stronie internetowej.

Poza świadectwami z rekolekcji mamy dla Was także bardzo szczególną rozmowę, którą ks. Bartło miej Zakrzewski prowadził z Aleksandrem Bańką, liderem Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej. Autor książek, artykułów oraz audiobooków poświęconych filozofii i ducho wości chrześcijańskiej to prywatnie przyjaciel na szego księdza moderatora. Tę szczerość i więź czuć w rozmowie. Dodatkowo – być może to tylko wra żenie powstałe przy redagowaniu tekstu – daje się także poczuć obecność osoby, której rozmowa do tyczy. Zachęcamy do przeczytania tekstu pod nieco tajemniczym tytułem „Czuła obecność” i chętnie do wiemy się, jakie były Wasze wrażenia po tej lekturze.

W tym numerze powracamy na chwilę do Spot kania Młodzieży Archidiecezji Przemyskiej. Młodym autorom – jak zawsze – oddajemy też głos w spra wach, które uważają za istotne. Ich spojrzenie, szcze re i odważne, jest cenne dla całego Ruchu, nie tylko dla rówieśników. Dziękujemy Panu Bogu, że mamy w nich swojego Samuela. Jako, że przy każdym mło dym człowieku powinien stać dojrzały mentor, pub likujemy kolejny wyważony i analityczny tekst pa na Andrzeja Koperskiego. Jego naukowa wnikliwośćtym razem prowadzi czytelnika przez Pismo Święte po drodze wiary. Natomiast po drodze światła pro wadzi ks. Arkadiusz Wojnicki w dodatku Diakonii Li turgicznej. Niech Was nie zniechęca tytuł zapisany dziwnymi literami. To nie hieroglify, to greka. Może trafiliście na ten alfabet podczas wakacji na Krecie? A może komuś przypomina (całkiem słusznie) bliż szą nam geograficznie cyrylicę – alfabet stosowany m.in. w języku ukraińskim.

Po wakacyjnych podróżach, tych krótkich i dłu gich, do sąsiedniego miasta, za granicę lub w głąb siebie, po dłuższej niż planowana przerwie, w no wym roku formacyjnym – dobrze być znowu z Wa mi. Zaczynamy codzienne, żmudne i piękne #życie w świetle.

Diecezjalna Diakonia Komunikowania Społecznego

Moderator DiecezjalnyRuchu Światło-Życie

Krościenko nad Dunajcem, spotkaniepodsumowujące Oazy Żywego Kościoła 2022. Podczas homilii kapłan dzieli się wrażeniami ze spotkania młodych jednej z polskich diecezji. Pod wpływem chwili, spontanicznie zaprasza młodych do adoracji Najświętszego Sakramentu, a na powitanie Jezusa prosi o oświetlenie Go latarkami z telefonów. Mrok sali wypełnia się światełkami elektronicznych urządzeń. Szczery gest młodych, otwierających się na spotkanie z Bogiem.

Patrząc na ten piękny, sym boliczny obraz adora cji Najświętszego Sakramentu przypomniałem sobie przy powieść o mądrych i głupich pannach oczekujących na spot kanie z Panem młodym. Znamy wymowę tego Słowa: tylko te, które miały oliwę czyli te, któ rych lampy nie zgasły, weszły na ucztę z Oblubieńcem. Czyli można mieć światło tylko przez jakiś czas, a potem go utracić. Można mieć doświadczenie Bo ga, przeżyć nawrócenie, jeździć na rekolekcje, a potem wszyst ko zaprzepaścić. Jak to wyglą da obecnie w Ruchu w naszej archidiecezji? Czy nadal mamy światło w sobie? Czy nasze lam py dalej święcą? Czy jesteśmy światłem świata tak, żeby inni mogliby powiedzieć: popatrz cie na nich, jak oni się miłują? Kiedy podczas tegorocznej oazy modliłem się nad uczestnikamiONŻ II stopnia w czasie nabo żeństwa światła i wody, bardzo poruszyły mnie słowa modlitwy błogosławieństwa nad zgroma dzonymi. Przypominają one wielkie dzieła Boga wkracza jącego w życie człowieka jako światłość. Bo przecież „na po czątku, w mrokach ciemnoś ci, rzekł Bóg: »Niech się stanie światło«. W jasności płonące go krzewu rozmawiał z Moj żeszem. W blaskach ognistych błyskawic zawierał Przymie rze pod Synajem. W mroku betlejemskiej nocy światłość zobaczyli pasterze. Jasność Zmartwychwstałego powaliła stróżów Jego grobu. I znowu w blaskach ognistych języków

objawiło się Przymierze Oj ca z nowym ludem w rados nej Pięćdziesiątnicy Zesłania”.Śpiewając powyższą anamnezę w przedziwny sposób uświada miałem sobie, jak wielka łaska właśnie nas dotyka. On, jako światłość świata, przychodzi aby rozproszyć mroki naszych serc. I rzeczywiście „urzeczeni jasnością prawdy i miłości ob jawionej w Chrystusie, kiero wani Duchem Bożym poprzez mroki tego świata idziemy ku światłości wiecznego domu Oj ca”. To był moment, gdy na no wo zobaczyłem, że wszystko, co przeżywamy w Ruchu, to jak Bóg nas prowadzi, jest drogą do miejsca, gdzie nie ma już mro ku. To jest wielkie dzieło Bo ga. I każdy musi to osobiście odkryć i zobaczyć. Idziemy do niebieskiego Jeruzalem, w ra miona kochającego Ojca! I nie mam wątpliwości, że wszy scy chcemy się w nich znaleźć. Pytanie jednak wciąż brzmi: czy mamy w sobie na tyle oli wy (naładowanych baterii), by mieć światło, aby Pan nas za stał przygotowanych? Pamię tając o wszystkich wspólnotachRuchu Światło-Życie, w ciszy naszego centrum, Collegium Marianum, powtarzam sło wa modlitwy: „Ojcze światło ści i Dawco wszelkiego światła, Ty zesłałeś nam Jasność swojego Syna, abyśmy Światło DuchaŚwiętego poznali, czym jest na dzieja naszego powołania; pro simy Cię […] daj nam mądrość i światłe oczy, abyśmy zawsze rozpoznawali Twoje wezwanie i wypełniali je całym życie.”! 

CHARYZMAT pismo Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej. Wydawca: Diecezjalna Diakonia Komunikowania Społecznego. Adres: 37-700 Przemyśl, ul. św. bpa Pelczara 4, tel. 166760966, dks@przemysl.oaza.pl Redakcja: Monika Jasina (red. naczelny, tel. 668179414, e-mail: mjasina@przemysl.oaza.pl); Julia Sroczyk, e-mail: sroczykjulia@gmail.com, Karol Janiga. Skład i grafika: Aneta Socha, Paweł Socha. Prenumerata: charyzmat@przemysl.oaza.pl. Dodatek „AMEN” redaguje Diecezjalna Diakonia Liturgiczna. Kupując nasze pismo wspierasz cele statutowe Ruchu Światło-Życie w Archidiecezji Przemyskiej. Dziennikarze, redakcja oraz technicy pracują nieodpłatnie. Nakład 700 egz.

CHARYZMAT2
Od Redakcji
ks. Bartłomiej Zakrzewski
STRONA REDAKCYJNA

Nowi odpowiedzialni

Od nowego roku formacyjnego swoją posługę, jako para diecezjalna Domowego Kościoła, rozpoczną Danuta i Marek Polańscy z Giedlarowej.

Mieszkamy w Giedlarowej i należymy do tutejszej parafii pw. św. Michała Ar chanioła (rejon Leżajsk DK). Małżeństwem jesteśmy od 27 lat. Mamy troje dzieci: córkę Joannę (26 lat) i dwóch synów: Jacka (26 lat) i Krzysztofa (19 lat). Do Domowego Kościoła należymy 13 lat – od początku jego powstania w naszej para fii. Przeżyliśmy formację pod stawową Domowego Kościoła: OR I°, II°, III°, ORAR I°, II°, ORD oraz ORDR I°, II°, Tridu um Paschalne i rekolekcje te matyczne. Jesteśmy członkami Krucjaty Wyzwolenia Człowie ka od 2009 roku.

Podczas Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie w Częstochowie w 2017 roku zostaliśmy przyjęci do Stowarzyszenia Diakonia Ruchu Światło-Życie. W czasie re kolekcji oazowych Domowego Kościoła posługiwaliśmy jako para animatorska i para pro wadząca.

Wszystko, co przeżyliśmy, doświadczyliśmy i przed czym zostaliśmy uchronieni, bę dąc w Domowym Kościele za wdzięczamy Bożej Opatrzności. W Ruchu Światło-Życie zoba czyliśmy wielką szansę rozwoju duchowego i małżeńskiego, po przez trwanie i odkrywanie mi

łości Chrystusa oraz budowanie naszej miłości małżeńskiej, ro dzinnej i wspólnotowej na Jego miłości. Od pierwszych reko lekcji oazowych przyświecają nam słowa Jezusa „Wytrwajcie w mojej miłości” (J 15,9). Trwa nie we wspólnocie Domowego Kościoła jednoczy nas jako mał żonków, rodzinę i wspólnotę. Na nowo odkrywamy żywego Jezusa obecnego w Euchary stii i naszym życiu przez służbę

– posiadanie siebie w dawaniu siebie. Poprzez uczestnictwo w rekolekcjach DK odkryliśmy i odkrywamy łaski, jakimi ob darza nas Jezus oraz uzdalnia do dawania świadectwa o Je go miłości, obecności w Koście le i naszym życiu. Także lepiej zrozumieliśmy i poznaliśmyRuch Światło-Życie. Panu Bo gu jesteśmy wdzięczni za drogę, którą nas prowadzi i za ludzi, których na niej spotykamy.

Powtórka z fizyki

Światła nie da się trzymać w dłoni albo zamknąć w pudełku, nie da też rady przelać go z misy do kubka albo rozpylić w powietrzu. Wszyscy jednak je widzimy i rozumiemy sposób jego działania. W jaki sposób możemy je odnieść do naszego życia?

Wraz z pierwszym turnusem oaz wa kacyjnych rozpoczęliśmy nowy rokformacyjny Oazy Żywego Kościoła, któ ry przeżywać będziemy pod hasłem „życie w świetle”. Oznacza to, że przez najbliższy czas treść kazań, konferencji i wydarzeńze świata Ruchu Światło-Życie krążyć bę dzie wokół tematu szeroko rozumianego światła i jego obecności w naszej codzien ności. Spróbujmy sobie uporządkować to, co o świetle wynieśliśmy ze szkoły.

ŚWIATŁO TEŻ STRUMIEŃ

Jak dobrze pamiętamy ze szkoły, bada niem zjawisk zachodzących w przyrodzie zajmuje się fizyka. To właśnie z podręcz ników do tej szlachetnej dziedziny nauki dowiemy się, że światło jest falą elektro magnetyczną, wydzielaną (a raczej emito waną) przez drgające elektrony w atomach. Uff! Przebrnęliśmy przez część definicji. Co jednak z niej wynika?

Otóż, każda wiązka światła (fala) mu si mieć swój początek, swoje źródło. Wśród tego zaś rozróżnia się źródła naturalne

(emitujące własne światło – np. Słońce), sztuczne (wytworzone przez człowieka –np. świeca i żarówka) oraz wtórne, czyli „świecące” światłem odbitym od Słońca –np. księżyc.

Już niedługo rozważania na temat tegorocznego hasła roku OŻK postawią nas przed pierwszą i fundamentalnie ważną refleksją nad własnym życiem i źródłem, z którego początek biorą nasze motywacje i nasze trwanie w Ruchu, a szerzej – w Koś ciele. Czy nasze działanie we wspólnocie wypływa autentycznie od Chrystusa, czy może jednak od człowieka lub naszych we wnętrznych pobudek, będących jedyniepróbą odbicia prawdziwego Światła?

ZABAWA CIENIAMI

Nie potrzeba wiedzy naukowej aby stwierdzić, że kiedy pomiędzy źródłem światła a jakimś przedmiotem znajdzie się nieprzezroczysta przeszkoda, wówczas po jawia się cień. Im bliżej jest źródła światła, tym większy zaciemniony ślad może się za nią ciągnąć. Analogia jest oczywista. Kie

dy już dotrzemy do sedna naszej motywacji trwania we wspólnocie Ruchu, nadchodzi czas, aby rozejrzeć się wokół siebie i zba dać owoce własnych działań. Czy nasze zaangażowanie w posługę w diakonii, pa rafii lub we wspólnocie nie staje się pró bą ucieczki od własnych niedoskonałości i problemów?

PRAWO ODBICIA

Jedno z podstawowych praw fizyki mó wi nam, że kąt odbicia światła jest równy kątowi padania. Niestety wspomniana za sada nie ma racji bytu w świecie ducho wym, o czym uświadamia nas przypowieść o talentach (Mt 25, 24-27). Opromieniają ce nas światło Chrystusa, jest wyzwaniem, ponaglającym nas do przynoszenia owo cu większego, niż to co sami otrzymaliśmy. Będąc wezwanym do życia w świetle, nie można sprowadzać tego jedynie do pozo stawania w sferze duchowej. Chrystus ma być światłem, które przenika nasze życie. Przenika dogłębnie, oczyszcza, kształtuje i ponagla do przekazywania go dalej i po mnażania łask.

ŚWIATŁO A ŻYCIE

„W jaki sposób będziesz światłem świa ta, kiedy nawet sobie samemu nie świe cisz?” – podobno zapytał kiedyś św. Józef Kalancjusz. Wykorzystajmy nadchodzący święty czas formacji duchowej nad reflek sją i poszukiwaniem źródła swojego światła oraz rozważmy czy na pewno wpuściliśmy to światło we wszystkie sfery naszego życia. Rozbłyśnijmy światłem Chrystusa, zanim pierwsza zajaśnieje światłość wiekuista.

CHARYZMAT 3
Danuta i Marek Polańscy
DOMOWY KOŚCIÓŁ

KWEST(I)A ZAUFANIA

Najmniejsza, bo obecnie jednoosobowa diakonia diecezjalna, odpowiada za środki materialne. Ania Sowa, godząca pracę zawodową i zamieszkanie poza diecezją z posługą w diakonii, dzieli się swoim doświadczeniem.

Monika Jasina: Czym zajmujesz się na co dzień? Pracujesz, uczysz się?

Anna Sowa: Na co dzień ży ję w Krakowie. Mieszkam tu taj już od czasu rozpoczęcia studiów. Tutaj również posta nowiłam stawiać pierwsze kro ki w zawodzie. Przechodziłam przez różne perypetie zawodo we, ale aktualnie pracuję ja ko wychowawca z młodzieżą w ośrodku opiekuńczo-wycho wawczym.

Dlaczego Oaza jest ważną częścią Twojego życia?

Dzięki niej poznałam Boga i Jego miłość do mnie. To w niej uformowałam się ja i moja wia ra. Mogę też śmiało stwier dzić, że IOaza mnie wychowała i środowisko oazowe wpłynę ło bardzo uzdrawiająco na mo je życie. Dodatkowo dla mnie treści formacji oazowej, deute rokatechumenalnej to jest to, o co chodzi w chrześcijaństwie. Moim zdaniem przekazywanie tego w formie, w jakiej robi się to w Oazie (mówię tutaj o for macji w ciągu roku, o piętna stodniowych rekolekcjach) jest czymś bardzo dobrym w Koś ciele. Chociaż Oaza w swojej istocie bardzo mnie zachwyca i jest to coś, co uznaję za swoje, to widzę, że zdarzają się w niej też różne nadużycia, czy bar dzo niezdrowe schematy. Nie jestem na nie obojętna. Jednak w każdym środowisku, gdzie ma się do czynienia z ludźmi, takie rzeczy się dzieją. Waż ne, żeby umieć mówić o tych doświadczeniach i przez prze baczenie otwierać się na uzdro wienie.

Teraz rozumiem, dlaczego odnalazłaś się w pracy z trudną młodzieżą. A gdy rozpoczynałaś formację, o jakiej diakonii marzyłaś?

Nie marzyłam o żadnej dia konii. Miałam świadomość, że skoro chcę przyjąć błogosła wieństwo na animatora ruchu, to powinnam się w coś zaanga

żować. Miałam wtedy problem, bo praktycznie nie czułam, że by którakolwiek diakonia była dla mnie. Zanim poznałam Diakonię Środków Materialnych stwierdziłam, że pójdę do Dia koni Modlitwy. Miałam wtedy dosyć naiwne argumenty. Jed nym z nich było to, że przecież modlić się potrafię, więc nie bę dę miała problemu, żeby służyć w taki sposób. Drugim argu mentem było to, że chciałam dzięki posłudze w tej diakonii poprawić jakość mojej mod litwy. yślałam, że o to chodzi w życiu, żeby modlić się więcej i dzięki temu moja relacja z Bo giem będzie lepsza. Ostatecznie nic nie zrobiłam z tym planem, a po jakimś czasie usłyszałam o Diakoni Środków Material nych i wtedy pomyślałam, że to może być coś dla mnie.

Jak Pan Bóg powołujedo Diakonii Środków Materialnych? Jak to było w Twoim przypadku?

W roku 2014 mieliśmy wy jazd ówczesnej diakonii waka cyjnej na kajaki. Było z nami dwóch księży, w tym ks. Da niel, który był wtedy modera torem diecezjalnym. Pewnego dnia płynęliśmy razem w ka jaku i postanowiłam podpytać go trochę o działalność różnych diakonii w Ruchu. Zwierzy łam mu się, że jakoś nie bar dzo widzę się w jakiejkolwiek diakonii i nie wiem ostatecznie w jakiej służyć. Ksiądz Daniel pokazał mi wtedy, jak wąskie jest moje patrzenie i jak jedno znacznie widzę działalność po szczególnych diakonii. On sam zaczął mi opowiadać o Diakonii Środków Materialnych, o któ rej wtedy nie miałam komplet nie pojęcia. Gdy pierwszy raz wtedy usłyszałam od niego tę śmieszną nazwę, pierwsze moje skojarzenie wiązało się oczywi ście z pieniędzmi, z robieniem czegoś trudnego, czegoś zwią zanego z matematyką, czego ja wtedy kompletnie nie ogar niałam. Ksiądz Daniel zaczął

mi pokazywać szerszy kontekst tej diakonii. Pokazał, że to nie tylko przeprowadzanie kwest na potrzeby Ruchu, ale szero ko pojęta odpowiedzialność za organizacje wewnętrznych na szych wydarzeń, np. pielgrzym ki w ostatnią sobotę sierpnia, szukanie źródeł finansowania, czy też w dalszej perspektywie pomysł na biznes, który móg łby być źródłem dochodów dla Ruchu. Pamiętam, że jak usły szałam słowo „organizacja”, ja koś mocniej zabiło mi serce. Wtedy było to coś, w czym bar dzo chciałam się sprawdzić i co, moim zdaniem, jakoś mi nawet dobrze wychodziło. Tym zosta łam zachęcona. Wyjazd kaja kowy był na początku lipca, a ja już pod koniec sierpnia posta nowiłam włączyć się w Diako nię Środków Materialnych. Nie było łatwo i wciąż nie jest. Od zawsze ta diakonia była nielicz na i przez to nie była w stanie spełniać wszystkich swoich za dań. Ostatecznie zawsze spro wadza się to do okazjonalnych, a nie systematycznych działań.

Zadaniem Diakonii jest inspirowanie i organizowanie dzielenia się dobrami materialnymi wewnątrz Ruchu. Czy to trudne zadanie? Zwykło się przecież mówić, że „portfel nawraca się ostatni”.

Zadanie polega tylko na tym, żeby mówić, jakie są po trzeby, co udało się już zrobić, a na co jeszcze zbieramy. Mo gę opowiedzieć, jak to wyglą dało ostatnio kiedy przy okazji różnych wydarzeń stawałam gdzieś przy drzwiach wyjścio wych z kościoła i zbierałam po trzebne pieniądze na remont w Collegium, bo taka była aku rat potrzeba (wciąż jest). Hoj ność i odpowiedzialność wielu ludzi mnie wtedy wzruszyła. Dla mnie to było świadectwo tego, że wiele jest już osób w Oazie czujących temat odpo wiedzialność finansowej. Osoby te rzeczywiście potrafią dzielić się swoimi dobrami material nymi na rzecz czegoś, co może posłużyć ich braciom.

Ale wspominam też sytuację, kiedy w ramach działalności DŚM próbowaliśmy otworzyć ludzi na ten temat nawraca nia swojego portfela, a spotka liśmy się z jakąś ścianą. Jakoś tak na początku mojej posłu gi zdecydowałam się zorgani

zować weekendowe rekolekcje o nazwie: Biblia o finansach. Pomysł wziął się stąd, że sa ma w czymś takim uczestniczy łam w Krakowie. Jest to często odbywające się wydarzenie w większych miastach. Organi zatorzy są zapraszani w różne miejsca, do różnych wspólnot, aby tam głosić, jakie światło na sprawy finansowe daje Słowo Boże. My również zaprosiliśmy ich do Przemyśla. Pamiętam, że zapał miałam wtedy ogrom ny, bo uważałam, że to jest jed

STWORZYLIŚMY

POMOC DLA OAZ PARAFIALNYCH, STARAJĄCYCH SIĘ O DOFINANSOWANIE DO REKO LEKCJI WAKACYJNYCH.

na z fundamentalnych spraw w życiu, aby niejako uzyskać życiową wolność od pienią dza. Niestety, zainteresowa nie w Ruchu było kiepskie. Nie udało się nawet uzbierać mini malnej liczby chętnych do tego, aby wydarzenie mogło się od być. Przyznam szczerzę, że tro chę mi to podcięło skrzydła. Ale nie mogę tego tak jednoznacz nie ocenić. Wiele czynników mogło się złożyć na to, że te re kolekcję się wtedy nie odbyły. Może po prostu to jeszcze nie był ten czas.

Chętniej dzielą się dobrami ci, którzy mają ich pod dostatkiem, czy raczej osoby niezamożne?

Chyba po prostu Ci, którzy próbują mieć ufność w tych kwestiach i powierzają spra wy swoich finansów Panu Bo gu. To bardzo trudne. Sama mam z tym problem, chociaż jest we mnie przekonanie, że Pan Bóg pomnaża finanse, kie dy się nimi rozsądnie dzieli. Doświadczenie wielu osób to pokazuję. Jednak pomimo ta kiego przekonania i doświad czenia ja sama mam problem, żeby praktykować dzielenie się. Ciągle wpadam w te same sche maty myślowe, powątpiewając,

CHARYZMAT4
Z ŻYCIA RUCHU

że Pan Bóg się o mnie zatrosz czy i przez to zamykam się na dawanie.

Ofiarność indywidualna oazowiczów to jedna kwestia, ale czy rozglądacie się także za zewnętrznymi źródłami finansowania, jak np. fundusze europejskie czy dotacje samorządowe?

Tak. Próbujemy to robić. Przynajmniej mamy po pro stu w świadomości, żeby się tym zajmować. Przez jakiś czas udawało się monitorować róż ne projekty, lecz nie wzięliśmy ostatecznie w żadnym udzia łu. Takie sprawy są bardzo cza sochłonne i potrzebni są nam nowi członkowie, którzy pomo gą w ciągłym śledzeniu takich rzeczy.

W ramach tego typu działal ności udało nam się stworzyć pomoc dla Oaz parafialnych starających się o dofinansowa nie do rekolekcji wakacyjnych z gminy, a dokładnie z Gminnej Agencji Rozwiązywania Prob lemów Alkoholowych. Napi saliśmy wzór projektu, który można było pobrać, uzupełnić i złożyć w swojej gminie.

Czy Twoim zdaniem członkowie Ruchu mają świadomość swojej odpowiedzialności za jego sprawy materialne?

Z tym bywa różnie i ciężko jest to oceniać, bo łatwo jest zranić kogoś stwierdzeniem, że skoro nie dzieli się swoimi pie niędzmi w Ruchu, to nie czu ję za niego odpowiedzialności.

Z racji tego, że jestem mło dą osobą i obracam się raczej w kręgu znajomych w moim wieku, widzę, jak bardzo wzra sta praktyka składnia dziesięci ny na Ruch, na jego dzieła, czy też do swoich wspólnot oazo wych. Dziesięcina to z założe nia 10% miesięcznego dochodu, którą w akcie oddania składam „do dyspozycji Pana Boga”. Wielu młodych animatorów, zaczynających pierwszą pracę zawodową, wchodzi w taką co miesięczną praktykę. Oczywi ście mówię o tym, co wiem. Nie mam pojęcia o tym, jak sprawa wygląda np. w Domowym Koś ciele, ale wiem, że wielu moich znajomych praktykuję dziesię cinę i myślę, że jest to dobra i bardzo uwalniająca praktyka dla oazowiczów.

go zaufania powinniśmy bez względnie się uczyć, jednak sama wobec siebie stwierdzam, że to nie jest kalka na moje ży cie. Mówię tutaj sama za sie bie i nie przedstawiam tego jak prawdy objawionej. Ja so bie myślę tak, że skoro ksiądz Blachnicki miał takie zadanie życiowe i całkowicie oddał się na służbę dla Pana Boga, to miał trochę prawo tak stawiać sprawę. Nie miałby czasu za biegać o sprawy finansowe przy takiej działalności jakiej się od dawał, więc powierzał to cał kowicie Bogu. I słusznie. On zajmował się „sprawami Boży mi”, Bóg zatroszczył się o je go sprawy. Ja w tym momencie odczytuję swoje zadanie życio we jako poświęcenie się zwykłej pracy zawodowej i utrzymywa nie się z wynagrodzenia za nią. Dlatego też inaczej muszę pod chodzić do zarządzania swoimi finansami. Zarabiam po to, że by się utrzymać i rozdzielać te finanse.

Pani Dorota Seweryn

opowiadała swego czasu, że Ojciec nie miał odłożonych pieniędzy nawet na najbliższy posiłek dla siebie i współpracowników, a mimo to nie głodowali. Trzeba zatem zabiegać o finanse?

Potrzebna jest do tego jakaś specjalistyczna wiedza?

W Internecie jest pełno szkoleń z tego zakresu. My ba zujemy na umiejętności czyta nia ze zrozumieniem (śmiech). To jest potrzebne w pierwszym kroku, kiedy szuka się dotacji, bo wtedy trzeba rozstrzygnąć, czy jako Ruch kwalifikujemy się do danego projektu. Drugiego kroku, związanego z pisaniem projektów o dotację, jeszcze nie postawiliśmy, więc nie mam jak dzielić się doświadczeniami.

Co myślisz o zarządzaniu finansami wg ks. Blachnickiego? Chodzi mi o całkowite zaufanie Bożej Opatrzności zarówno w kwestii wydatków, jak i dochodów. Wiesz, na przykład to kupowanie dwóch domów, gdy nie było pieniędzy nawet na jeden…

To jest coś, co chyba każde mu imponuje, kiedy słyszy te wszystkie historie z życia ks. Blachnickiego. Imponuje jego zaufanie Bogu. Myślę, że takie

SKORO PROSIMY, ŻEBY BÓG

Pamiętam, jak czytałam książkę „Nasze korzenie” Do roty Seweryn i tam przy okazji jednej z wielu takich opowie ści ks. Franciszek tłumaczył pa ni Dorocie, że przecież kiedy modli się „Ojcze nasz”, to pro si Boga o to, żeby „… chleba na szego powszedniego dał nam DZISIAJ”. Skoro prosimy, że by Bóg troszczył się o to co ma my jeść dzisiaj, nie martwmy się zawczasu tym, że nie ma my jeszcze na posiłek na jutro. Bardzo mi się spodobało to po dejście i myślę, że taka postawa powinna wielu z nas zainspi rować. Ale czy trzeba zabiegać o finanse? Trzeba nie popadać w skrajności i wszystko rozsą dzać w swoim sercu. Bogactwo nie jest złe, o ile nie wpływa na nas źle. Nie widzę nic złe go w rozsądnym zabieganiu o pieniądz, który później sta ję się źródłem spełniania ma rzeń, niesienia pomocy innym, czy też podnoszenia standar du życia. fot. pixabay.

CHARYZMAT 5Z ŻYCIA RUCHU
TROSZCZYŁ SIĘ O TO CO MAMY JEŚĆ DZISIAJ, NIE MARTWMY SIĘ ZAWCZASU TYM, ŻE NIE MAMY JESZCZE NA JUTRZEJSZY POSIŁEK.
WZRASTA PRAKTYKA SKŁADNIA DZIESIĘCINY NA RUCH I JEGO DZIEŁA.

Wola Boga, czy moja?

My, ludzie żyjący blisko Kościoła często mamy tak, że wymyślamy jakieś pobożne cele, akcje, działania, zajmujemy się całą organizacją, staramy się przygotować wszystko jak najlepiej. Dopiero na samym końcu zwracamy się do Boga z pytaniem, czy faktycznie On tego chce, czy to będzie też Jego dzieło.

Rozpoczynając cykl moich rozważań, do których chcę zaprosić Czcigodnego Sługę Bożego ks. Franciszka Blach nickiego, nie sposób nie za mieścić małej prywaty. Osoba księdza Blachnickiego jest mi szczególnie bliska z tego wzglę du, że od piątej klasy szko ły podstawowej znaczną część mojego życia stanowi RuchŚwiatło-Życie, którego założy cielem był właśnie ks. Blachni cki i w którym trwam do dziś. Obecnie posługuję w naszym Domu Rekolekcyjnym w Rze pedzi, który od 20 lat słu ży właśnie oazowiczom. Przez wzgląd na to wszystko, szcze rze przyznaję, że ks. Franciszek Blachnicki to postać mi bliska, której wiele zawdzięczam, ale do rzeczy.

Na początku spróbuj my spojrzeć na nasze życie bardzo ogólnie. Często snu jemy jakieś plany, mamy pe wien zaplanowany schemat, któremu podporządkowuje my naszą codzienność. Będąc młodzi kreujemy różne prag nienia i marzenia, które z wie kiem nieco zmieniają swój kształt. W dorosłości życie nie raz weryfikuje nasze plany, czę sto dość brutalnie. Podsumo wując, w dzisiejszym świecie planowanie jest wszechobecne i odmieniane przez wszystkie przypadki. Istnieje wiele kur sów, organizowane są liczne spotkania, podczas których tre nerzy uczą, że Twój sukces zale ży od dobrego planu. Okej, choć w swoim życiu jestem dość cha otyczny, zgadzam się, że pewne kwestie dobrze jest rozplano wać i mieć wszystko uporząd kowane. To często znacznie usprawnia funkcjonowanie i podnosi jego wydajność. Jed nak nasze planowanie nie ogra nicza się tylko do następnego dnia czy tygodnia. Nasze pla ny sięgają dużo dalej, w przy

szłość. Rodzice często planują przyszłość swoich dzieci czy na wet wnuków, młodzi planują jak będzie wyglądała ich pra ca, rodzina i całe dorosłe życie. W tym całym planowaniu trze ba jednak zadać sobie bardzo istotne pytanie. Czy w tych na szych poważnych planach jest w ogóle miejsce dla Boga? Czy biorę pod uwagę Jego zdanie? Czy przeszło nam przez myśl, żeby zastanowić się, czy to mo je knowanie jest zgodne z wo lą Boga?

My, ludzie żyjący blisko Kościoła często mamy tak, że wymyślamy jakieś pobożne cele, akcje, działania, zajmu jemy się całą organizacją, sta ramy się przygotować wszystko jak najlepiej, a dopiero na sa mym końcu zwracamy się do Boga z pytaniem, czy faktycz nie On tego chce, czy to będzie też Jego dzieło, czy tylko na sze – ludzkie. Jakbyśmy chcieli, żeby nam tylko przybił piecząt kę na końcu umowy, bo wte dy będziemy spokojni, że nasz wysiłek nie poszedł na marne. Chcemy przylepić Pana Boga do naszych planów. Choć sam często się na tym łapię uważam, że to nie jest sposób, w jaki po winien funkcjonować chrześ cijanin. Każdy z nas wezwany jest do tego, aby odkrywać wo lę Boga zarówno w tych dużych, jak i w tych małych rzeczach. Uczeń Jezusa wszystkie sprawy swojego życia powinien podda wać pod osąd Boga. Pod osąd Ojca, przez którego wszystko zostało stworzone. Który stwo

CHARYZMAT6 FORMACJA
ŁATWO SIĘ UFA, GDY WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU. SPRAWA SIĘ KOMPLIKUJE, KIEDY POJAWIA SIĘ MROK, CIERPIENIE I NIEPEWNOŚĆ. fot. pixabay.

rzył i nas. Dlatego też, zanim podejmiemy decyzję, powinni śmy prosić Boga, aby nam pod powiedział co dalej, aby nam wskazał odpowiednią dro gę. Oczywiście On nie stanie przed nami i nie powie, co na leży zrobić, nie poklepie po ra mieniu jak drugi człowiek albo nie pogrozi nam paluszkiem. Pan Bóg odpowiada w sposób dość intymny, zakamuflowa ny, ale zawsze odpowiada. Po mysł i pokusa zaczynają się na tę samą literę. Przypadek? Nie sądzę, dlatego zachęcam, żeby zapraszać Pana Boga na obrady.

W tym miejscu chcę się z Wami podzielić doświad czeniem, które mocno dotyka właśnie kwestii, nad którą po chylamy się w tym rozważaniu. Zanim zostałem dyrektorem w Rzepedzi byłem na trzech parafiach, w międzyczasie zo stałem też odpowiedzialny za Szkołę Nowej Ewangeliza cji w naszej archidiecezji, oraz Diecezjalną Diakonię Ewange lizacji. Bycie wikarym wiąże się z wieloma obowiązkami: szko ła, posługa w parafii, prowadze nie różnych grup parafialnych, do tego obowiązki związane z SNE, które są bardzo wyma gające, a na które często bra kowało mi czasu i nie mogłem się im oddać w pełni. Opowie działem o tym kiedyś naszemu Arcybiskupowi w jednej z na szych rozmów. Kilka dobrych miesięcy trwało, aż wyklaro wała się ostateczna decyzja, po której Arcybiskup oświad czył mi, że zostanę dyrekto rem w Domu Rekolekcyjnym w Rzepedzi. Pierwsze co pomy ślałem – nie, tylko nie to. Tu byłem wikarym, teraz zostanę dyrektorem. Znów czeka mnie mnóstwo dodatkowych zajęć, spraw, załatwień, obowiązków i znów braknie czasu na ewan gelizację. Ksiądz Arcybiskup jednak widział w tym plan, sens i wiedział, że to będzie dla mnie dobre. Ja jeszcze wte dy nie umiałem tego dostrzec, jednak po namyśle zgodziłem się. Miałem duże opory, bałem się, że to może się nie udać, ale pod posłuszeństwem zgodzi łem się, bo wiedziałem, że ta ki jest plan mojego pasterza.

Nie musiałem długo czekać, że by Pan Bóg pokazał mi, że to także Jego plan. Choć funkcja ta faktycznie wiąże się z wielo ma sprawami administracyj nymi, gospodarczymi itp., daje mi również przestrzeń, której nie miałbym będąc wikarym na jakiekolwiek parafii. Dzie lę się tym, ponieważ my często zaciągamy hamulec i mówi my – stop, nie zgadzam się, to nie wygląda tak, jak chcia łem. A Pan Bóg spokojnie cze ka, aż w końcu dostrzeżemy Jego palec w tym, co dzieje się w naszym życiu, a czego często próbujemy się pozbyć.

Jest taki tekst ks. Blach nickiego, który według mnie świetnie wpasowuje się w nasze rozważania: „Nasze życie mu simy przeżyć w odniesieniu do Chrystusa, naszego Pana. Nie możemy tak żyć, jak gdybyśmy sami byli panami swego życia, jakbyśmy mogli realizować tyl ko swoje własne interesy, spra wy, plany, jak gdybyśmy nie musieli zdać rachunku z tego, co czynimy”. No właśnie, nie możemy żyć jakbyśmy byli pa nami swego życia. Ani ja, ani Ty nie jesteśmy ostatecznie wład cami naszego życia, choć często właśnie tak nam się wydaje. Ma my wrażenie, że złapaliśmy Pana Boga za kostki i możemy wszyst kim kierować. To bardzo złudne.

W przyjmowaniu Bożego planu bardzo istotna jest kwe stia zaufania – czy ja ufam Bo gu? Podobnie jak w relacjach międzyludzkich, otaczamy się osobami, którym ufamy, które w pewien sposób wypróbowali śmy, czy możemy im powierzyć różne sprawy, bo nie chcemy zostać zawiedzeni. To całkiem normalne. Z Panem Bogiem nie mamy takiego luksusu, jak z człowiekiem. Nie da się Go zo baczyć z każdej strony, nie wie my do końca, jaki On jest, ani jaki jest Jego plan. Nie jesteśmy w stanie omówić z Nim wszyst kich szczegółów, podczas gdy taką mozliwość daje nam kon takt z człowiekiem. Pewne rze czy są ukryte i będą objawiać się dopiero z czasem. Nie da się przełożyć kalki z człowieka na Boga. Pan Bóg jest zbyt wielki i nieogarniony, żebyśmy mogli

zamknąć go w naszych sche matach i koncepcjach. Każdy jednak, kto zdobędzie się na to zaufanie nie mając wszystkich danych, wszystkich odpowie dzi i stuprocentowej pewno ści, jeśli mimo tego zawierzy się Bogu, zobaczy wielkie rzeczy w swoim życiu. W ten właśnie sposób objawia się nasza wiara. Czy ja wierzę Bogu?

Ks. Blachnicki podpowiada nam jeszcze jedną bardzo cie kawą rzecz: „W pierwszej chwi li buntujemy się wobec sytuacji, wobec postępowania Boga, kie dy pogrążamy się w mro ku cierpienia, niepewności, ale właśnie w tej sytuacji musimy się zdobyć na zaufanie w stop niu heroicznym. Bo godzien jest Bóg tego, by Mu zaufać, a wartość zaufania jest tym większa, im mniej rozumie my, im mniej mamy światła”. Kapitalne jest to stwierdzenie. Kiedy to czytamy, wydaje się dość oczywiste, ale czy przekła da się to na nasze życie? Łatwo się ufa, gdy wszystko jest w po rządku. Sprawa się komplikuje, kiedy pojawia się mrok, cier pienie i niepewność. Stoisz na zakręcie i Pan Bóg pyta – wcho dzisz w to? Potrafisz wtedy Mu ufać i dalej stawiać Go na pierwszym miejscu? Jesteś da lej przekonany, że wszystko będzie dobrze? Takie sytuacje bardzo szybko weryfikują moje zaufanie względem Boga. Przy zwyczailiśmy się, że decyzję po dejmujemy wtedy, gdy mamy pięć argumentów za i zero prze ciw. Nie zawsze tak będzie. Nie raz będzie tak, że światła będzie mało, ale zawsze mamy zapew nienie, że jest Bóg, który darzy nas wsparciem i nigdy nas nie zawiedzie.

Pan Bóg się zatroszczy, tylko módl się, ufaj, czuwaj. On py ta, czy mu zaufasz. Kiedy zaczy namy przyjmować wolę Boga, z czasem nabieramy wprawy i uczymy się coraz lepiej odczy tywać Jego znaki. Spróbujmy się z tym zmierzyć. Spróbujmy zerknąć do naszego „kalenda rza” i sprawdzić, czy jest w nim Pan Bóg, czy widzę Jego wolę czy nie, czy widzę owoce moich wyborów czy nie? Na to Ci bło gosławię+

CHARYZMAT 7FORMACJA
CZY W NASZYCH PLANACH JEST MIEJSCE DLA BOGA? CZY BIORĘ POD UWAGĘ JEGO ZDANIE?

NA DRODZE WIARY

W Ewangelii wg św. Jana można odnaleźć kilka charakterystycznych sytuacji, zachowań, postaw, które doprowadziły do wiary tych, którzy zetknęli się z Jezusem Chrystusem. Przytoczono te opisy wydarzeń, w których Ewangelista wyraźnie stwierdza, że osoba, względnie grupa ludzi uwierzyła. Dotyczyło to uczniów, różnych osóbzarówno Żydów jaki i pogan, w czasie kiedy Jezus nauczał, czynił cuda, kiedy zmartwychwstał.

UCZNIOWIE:

Dwaj pierwsi uczniowie zo baczyli Jezusa, usłyszeli co mówił o Nim Jan Chrzciciel –poszli za Nim (J1, 36-37). Py tają Jezusa o Jego życie, aby bliżej Go poznać. Pozostają z Nim (J1, 38-39). Rozpoznają w Jezusie Mesjasza, to znaczy Chrystusa (J1, 41). Nie zatrzy mują tego dla siebie. Swoim do świadczeniem wiary dzielą się i przyprowadzają innych do Je zusa: Andrzej - Szymona (J1, 42); Filip - Natanaela (J1,46). Po słowach, które skierował do nich Jezus, wyznają: Filip - że Jezus jest tym „o którym pisał Mojżesz w Prawie i pro rocy” (J1, 45b), a Natanael –że Jezus jest „Synem Bożym, Królem Izraela” (J1, 49). Ucz niowie szczególnie umacniali się w wierze, gdy widzieli cuda, które czynił Jezus.

Gdy Jezus uczynił pierwszy znak w Kanie Galilejskiej, „ob jawił swoją chwałę i uwierzy li w Niego Jego uczniowie” (J2, 11). Uczniowie byli świadka mi cudów: rozmnożenia chleba (J6, 1-15), kroczenia Jezusa po jeziorze (J6,16-21), uzdrowie nia niewidomego od urodzenia (J9, 1-7), wskrzeszenia Łazarza (J11, 1-44) i „wielu innych zna ków, które Jezus uczynił wobec uczniów. Są gotowi (np. Piotr) życie oddać za Chrystusa (J13 ,37b), ale także maja wątpliwo ści, nie poznają w Jezusie Boga Ojca ( J 14, 5. 8) i jednocześnie wyznają wiarę w Niego: „od Bo ga wyszedłeś” (J16, 31).

Uczniowie uwierzyli gdy Je zus zmartwychwstał. Uczeń „ujrzał pusty grób i uwierzył” (J20, 8b). „Gdy więc zmar twychwstał, przypomnieli sobie Jego uczniowie, że to powie dział i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J2,22). Aby umocnić uczniów w wierze, Jezus ukazuje się im po zmar twychwstaniu. Tomasz wątpił, dopiero gdy ujrzał zmartwych

wstałego Jezusa, uwierzył (J20,28-29). Piotr trzykrotnie zapiera się, że jest uczniem Je zusa (J18, 17.25.27), po zmar twychwstaniu trzykrotnie wyznaje, że miłuje Jezusa ( J 21,15-19).

SAMARYTANKA

Kobieta spotyka Jezusa, po dejmuje z Nim rozmowę, jest zdziwiona, prowadzi dialog, py ta, prosi Jezusa „aby dał jej wo dy żywej”; opowiada o sobie, o swoich trudnych, życiowych sprawach, zwierza się Jezusowi. Podczas tej rozmowy rozpozna je w Jezusie proroka; gdy wyja wia, że wie o przyjściu Mesjasza, Chrystusa, słyszy od Jezusa „Je stem nim Ja, który z Tobą mó wię”. PO tym spotkaniu świadczy o Jezusie wobec Samarytan, „którzy uwierzyli w Niego dzię ki słowu kobiety”. Samaryta nie zapraszają i słuchają Jezusa i o „wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo” (J4, 7-41).

DWORZANIN

Człowiek ten usłyszał, że Je zus przybył, więc udał się do Niego z prośbą, aby uzdrowił je go syna. Ponawia prośbę, wie rzy, że Jezus może uzdrowić. Gdy Jezus powiedział „Idź , syn twój żyje”, „uwierzył dworzanin słowu Jezusa”, rozpoznał, że to Jezus uczynił cud uzdrowienia jego syna i „uwierzył on sam i cała jego rodzina” (J4, 46-54.)

NIEWIDOMY OD URODZENIA

Ślepiec jest posłuszny po leceniom Jezusa i doznaje cu du uzdrowienia wzroku (J9, 6-7), po czym daje świade ctwo o uzdrowieniu przez Je zusa (J9, 9-11,15b). Wyznaje, że Jezus jest prorokiem (J9, 17), broni publicznie nadzwy czajności cudu i przekonuje o bóstwie Jezusa (J9, 24- 33). Zapytany przez Jezusa, wyznaje wiarę w Niego jako Syna Czło

wieczego i oddaje Mu pokłon (J9, 35-38).

MARTA I MARIA – SIOSTRY ŁAZARZA

Kobiety powiadamiają Je zusa o chorobie Łazarza (J11, 3b), gdyż wierzą, że On ura tuje go od śmierci. Marta wy chodzi na spotkanie z Jezusem, Maria oczekuje na Niego w do mu (J11, 20). Marta wyznaje, że wierzy, iż Bóg Ojciec wysłu chuje wszelkie prośby Jezusa (J11,22). Na zapytanie Jezu sa Marta wyznaje: „Tak Panie! Ja wciąż wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (J11, 26-27). Marta ma jednak wątpliwości, co do wskrzeszenia ciała bra ta Łazarza, Jezus wzywa ją do wiary (J11, 39-40). Tymczasem Maria przychodzi do Jezusa, upada Mu do nóg i wyznaje, że tylko On miał moc uchronić Ła zarza od śmierci (J11, 32). Ma ria także namaszcza Jezusowi nogi (J12, 3)

NIKODEM

Ten człowiek przychodzi do Jezusa w nocy, wyznaje iż widzi w Jezusie nauczyciela wysłanego przez Boga, który czyni znaki, bo Bóg jest z Nim (J3, 1-2). Słucha mowy Jezusa, zadaje pytania, nie obrusza się na napomnie nia Jezusa (J3, 3-13). To Niko dem przynosi mirrę i aloes do namaszczenia ciała Jezusa przed złożeniem go do grobu (J19, 39).

LUD

Tumy szukają Jezusa, odnaj dują Go, rozmawiają, słuchają Jezusa, domagają się uczynie nia widomego znaku (J6, 2230). Kiedy ludzie słuchali nauki Jezusa o Jego bóstwie „wielu uwierzyło w Niego”(J8, 23-30). Gdy zobaczyli cud rozmnożenia chleba, mówili „Ten prawdzi wie jest prorokiem, który miał przyjść na świat” (J 6, 14). Wielu Żydów ujrzawszy cud wskrze szenia Łazarza uwierzyło (J11, 45; J12, 11). Wybiegli także na przeciw Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy i „wołali Hossan na! Błogosławiony, który przy chodzi w imię Pańskie oraz „Król izraelski!”(J12, 13). Wielu przy było do Niego; na podstawie świadectwa Jana wielu uwierzy ło w Jezusa (J10, 41-42), a dzię ki słowu uczniów będą wierzyć w Jezusa (J17, 20). Wielu też w Niego uwierzyło, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyzna wali się, aby ich nie wyłączo no z synagogi. Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką, aniżeli chwałę Bożą (J12, 42-43).

KATALOG

Z analizy powyższych tekstów Ewangelii wg Św. Jana możemy zestawić katalog cha rakterystycznych postaw na drodze do wiary.

CI, KTÓRZY UWIERZYLI:

• dostrzegali Jezusa

• spotykali się z Jezusem

• wybiegali naprzeciw Jezusa

• oczekiwali na Jezusa

• zapraszali do siebie Jezusa

• słuchali Jego słowa

• wierzyli w słowa Jezusa

• byli posłuszni poleceniom Je zusa

• podejmowali rozmowę, dialog z Jezusem, pytali, prosili

• przedstawiali trudne sprawy życiowe, zwierzali się Jezu sowi

• z pokorą przyjmowali napo mnienia Jezusa

• szli za Nim

• poznawali Jego życie i naukę

• pozostawali, trwali przy Nim

• dzielili się z innymi doświad czeniem wiary, świadczyli o Jezusie

• przyprowadzali innych do Je zusa

• dawali wiarę świadectwu in nych o Jezusie

• byli świadkami cudów

• domagali się od Jezusa uczy nienia znaku

• wierzyli w cudowną moc Je zusa, że Jezus może uzdrowić, uratować od śmierci

• bronili prawdziwości cudu i przekonywali o bóstwie Je zusa

• rozpoznawali w Nim Mesjasza

• wyznawali wiarę, że Jezus jest „Synem Bożym, Królem Izra ela”, „wyszedł od Boga”, jest Prorokiem, Synem Człowie czym, Bóg jest z Nim

• wyznawali, że miłują Jezusa

• byli gotowi życie oddać za Chrystusa

• wołali Hossanna

• oddawali pokłon Jezusowi, namaszczali nogi, ciało Jezusa

• widzieli i uwierzyli w zmar twychwstałego Jezusa.

CI, KTÓRZY UWIERZYLI

TAKŻE:

• mieli wątpliwości, nie rozpo znawali w Jezusie Boga

• zapierali się Jezusa

• nie przyznawali się do Jezusa

• wydali Jezusa na ukrzyżowa nie

• wątpili w zmartwychwstałe go Jezusa.

Rozważmy jaka jest na sza postawa w drodze do wia ry i prośmy: Panie, przymnóż nam wiary!

CHARYZMAT8
FORMACJA

Dobrze, że tu jesteś, czyli dlaczego nie powinniśmy bać się konfesjonału

Mieliście kiedyś poczucie, że jesteście beznadziejni, bo ciągle popełniacie te same błędy? Non stop upadacie i grzeszycie, mimo starań nie widzicie poprawy? Czy baliście się kiedyś pójść do spowiedzi ze względu na wstyd, jaki czuliście? Ja też.

CIĘŻKI CZAS

To był dla mnie trudny okres w życiu. Matura, wkraczanie w dorosłość, wybiera nie swojej ścieżki życiowej, większa odpo wiedzialność i samodzielność. Chciałam, by wszystko wyszło niemal idealnie, rów nież żebym ja była perfekcyjna. Nie było to proste. W natłoku obowiązków często za pominałam o pogłębianiu relacji z rodziną, przyjaciółmi czy też z Bogiem. Starałam się mimo wszystko być dobra we wszystkich sferach życia, w nauce, obowiązkach do mowych, w relacjach z przyjaciółmi. Gdy coś mi nie wychodziło próbowałam na tychmiast to naprawić. Na początku szło mi naprawdę nieźle, poznałam nawet chło paka, z którym jakiś czas później zaczę łam się spotykać. Wszystko zaczynało iść w dobrym kierunku, nawet obostrzenia zluzowano, dzięki czemu mogłam więcej odwiedzać bliskich i chodzić w różne miej sca.

UPADEK

W moim otoczeniu pojawiało się coraz więcej pokus. Znajomi zaczęli się obracać w innym towarzystwie, po części ja rów nież. Brakowało mi chwili rozluźnienia, dlatego stwierdziłam, że mogę się trochę zabawić. Przecież to taki fajny sposób, by ulżyć sobie w obowiązkach i codziennym, niemal już dorosłym życiu. Na początku delikatnie poznawałam nieznane mi do świadczenia. Z początku czułam się bar dzo dobrze, z czasem jednak, gdy więcej próbowałam nowych rzeczy, zaczęłam od czuwać, że coś jest nie tak. To nie byłam prawdziwa ja.

WYRZUTY SUMIENIA

Zauważyłam, że to co robię wcale nie jest dobre, mimo iż przyjemne, psuło mnie od środka. Zrobiło mi się przykro i żało wałam. Postanowiłam, że pójdę do moje go spowiednika i z nim porozmawiam. Po wizycie w konfesjonale poczułam się spo kojniej. Zmotywowana stwierdziłam, że małymi kroczkami podążę ku zmianie na lepsze. I rzeczywiście, zaczęłam rezygno wać z drobnych rzeczy, udawało mi się. Czułam satysfakcję, jednak ta chwila nie trwała długo. Szybko zdałam sobie spra

wę, że zabrnęłam w to tak daleko, że nie potrafię z niektórych rzeczy zrezygnować. Próbowałam, stawiałam sobie granice, ale nie wychodziło. Nie potrafiłam powiedzieć „nie”. Zdarzało się, że powracałam do tego, co było wcześniej. Przystępowałam do spo wiedzi, aby nabrać siły i motywacji, by się nie poddawać, by pamiętać, że każdy upa da, ale zawsze można powstać. Ale nieste ty, to nic nie dało. Nic się nie zmieniało, a ja byłam tak bardzo zdesperowana i roz żalona, że zaczęłam z tej bezsilności pła kać. Wstydziłam się siebie i tego co robię, czułam się okropnie, gdy dzień po spowiedzi nie mogłam już przyjąć Komunii Świę tej.

SPOWIEDŹ

Z powodu wyrzutów sumienia jakie mnie męczyły, zaczęłam unikać spowie dzi. A nawet bać się jej. Z zewnątrz moje życie wyglądało normalnie, ale wewnątrz panował chaos. Z jednej strony walka, aby skończyć z czymś, co mnie niewoli, z dru giej strony bezsilność, że się nie da. Wal czyłam, upadałam i tak w kółko. Chciałam przystąpić do spowiedzi, aby pozbyć się te go, co we mnie złe, ale ciągle to odkłada łam: bo za duża kolejka, bo za mało czasu, a może innym razem… Gdy w końcu decy dowałam się stanąć w kolejce do konfesjo nału, zbierało mi się na płacz. Czułam, że nie jestem godna wybaczenia, w głowie po jawiały mi się myśli: „ciekawe, co ksiądz o mnie pomyśli… pewnie na mnie nakrzy czy…”. Minął dość długi czas, gdy w końcu zdecydowałam się przystąpić do spowie dzi. Stwierdziłam, że nieważne co usłyszę, ja wiem, że zasługuję na naganę, wiem, że źle zrobiłam i przyjmę to na siebie. Odwagi

dodawał mi fakt, że akurat szłam do księ dza, którego nie znałam, ani on mnie, tak było mi zawsze łatwiej.

„DOBRZE, ŻE TU JESTEŚ”

Zestresowana szybko powiedziałam wszystko co miałam na sumieniu, a potem usłyszałam głos: „dobrze, że tu jesteś”. Nie pamiętam, co jeszcze powiedział kapłan, ale byłam bardzo wzruszona. „Jak to, tylko tyle?” – zastanawiałam się. Spodziewałam się nagany, zwrócenia mi uwagi, a tu usły szałam coś takiego. Ucieszyłam się, słowa te trafiły do mnie bardziej, niż niejedno ka zanie. Od tamtej pory już się nie bałam, już nie unikałam spowiedzi, bo wiedziałam, że robię dobrze, że przychodzę. Wiedziałam, że zawsze zostanę wysłuchana, otrzymam wybaczenie i drugą szansę. I nikt mnie nie potępi. Od tamtej pory niemal przed każ dą spowiedzią powtarzam sobie te słowa, które wtedy usłyszałam od kapłana. Po magają mi uwierzyć w siebie i powrócić po kolejnym i kolejnym upadku. Dodają mi odwagi.

NIE BÓJCIE SIĘ

Jeśli kiedykolwiek poczujecie, że jeste ście do niczego czy będziecie chcieli się poddać, nie rezygnujcie ze spowiedzi. Niech będzie ona waszą deską ratunku, za każdym razem, gdy coś Wam nie wyj dzie. Nie wstydźcie się podchodzić do kon fesjonału, pamiętajcie, że czeka na Was tam ktoś, kto zawsze wybacza, kto otwo rzy Wam drzwi do nowego życia, do zmia ny na lepsze, kto da Wam motywację i siłę, by powstać po upadku. Nieważne z jakich grzechów się spowiadasz, po prostu „do brze, że tu jesteś”.

CHARYZMAT 9MŁODZIEŻ
Katarzyna Chmiel fot. pixabay.

Czuła obecność

Święty Szarbel jest w Polsce coraz bardziej popularny. Znamy go z niezawodnego wstawiennictwa, czy jednak równie znana jest jego duchowość i kraj, z którego pochodził?

Aleksander Bańka, autor książki o niezwykłym mnichu, przybliża nam obie te kwestie w rozmowie z moderatorem diecezjalnym Ruchu Światło-Życie.

Ks. Bartlomiej Zakrzewski: Pamiętasz? Kiedy w Libanie dojechaliśmy na miejsce, pod klasztor, zapytaliśmy młodego taksówkarza, czy na nas poczeka. Powiedział że chętnie poczeka, a w ogóle sam pójdzie do św. Szarbela, bo ma parę spraw. Maronici wiedzą, kogo mają, znają swoją tożsamość i nie tracą czasu. Jak to się stało, że Liban pojawił się także w Twoim życiu?

Aleksander Bańka: Przede wszystkim pojawił się dlatego, że pojawił się św. Szarbel. To są rzeczywistości mocno po wiązane ze sobą. Ten święty jakoś wszedł bardziej w moje życie. Próbowałem zrekonstru ować jego życie i duchowość – bo nie były to sprawy takie jednoznaczne. W wielu doku mentach, mniej lub bardziej oficjalnych, które są w obie gu, trudno jest dociec, jak to było z tym Szarbelem, z je go duchowością, życiem, do mem rodzinnym… No i kiedy próbowałem to zgłębić bar dziej od strony intelektualnej, wykorzystując materiały które miałem dostępne w Polsce, do szedłem w pewnym momencie do ściany. Okazało się, że nie jestem w stanie pewnych rze czy zrekonstruować, nie będąc na miejscu. W pewnym mo mencie pojawiła się okazja, że by do Libanu wyjechać i pewne rzeczy sprawdzić, zweryfiko wać. Jak tam pojechałam raz, to ten świat początków chrześ cijaństwa, tradycji monastycz nej i piękna, surowości tego kraju i głębi duchowej na ty le mnie urzekł, że nie tylko zro zumiałem lepiej Szarbela, ale także zostawiłem tam sporą część mojego serca. Liban stal się taką moją moją miłością, do której bardzo lubię wracać no i odkryciem, bo to jest częśćZiemi Świętej! Nie tylko grani czy z Izraelem, ale Jezus i jego

apostołowie byli tam, chodzi li w tych miejscach. Stopy Pana Jezusa odciskały ślady na zie mi Libanu. Ale jest to także kraj ogromnej duchowej tradycji.

Powiedziałeś, że Liban to przede wszystkim Twoje spotkanie ze świętym Szarbelem. Brzmi dość abstrakcyjnie. Co to znaczy: spotkałem św. Szarbela?

Tak nazywam to moje do świadczenie. Oczywiście nie by ło tak, że przyszedł i stanął przy mnie, choć czasami w życiu różnych ludzi tak robi (śmiech). Miałem podobne duchowe do świadczenie dokładnie 4 ma ja 2014 roku. Podczas jednego ze spotkań, które odbywały się w naszym Centrum Duchowo ści, miałem bardzo silne po czucie obecności św. Szarbela, które później trwało przez dłu gie tygodnie. Szarbel poszedł ze mną, „wszedł” do mojego domu, wywołując jakiś rodzaj rewolucji. Dał mi szereg zna ków, bym mógł poznać, że jest w moim życiu jakoś obecny, jest obecny w mojej rodzinie, że z jakiegoś względu stanął na mojej ścieżce życiowej. Było to dla mnie tak głębokie doświad czenie i tak poruszające ducho wo, że stawiałem sobie pytanie, co ten święty ode mnie chce i dlaczego tak dziwnie wkroczył do mojego życia? Kiedy stara łem się to jakoś tak wszystko połączyć w jedną całość zro zumiałem, że zaprasza mnie do tego, żebym zrekonstruo wał jego życie i duchowość, że by dać go poznać w Polsce. Bo jest u nas znany z cudów, zna ków, ale ciągle nie znamy jego duchowości i życia. Myślę, że do tego chce nas zaprosić i ta ka jest moja misja, żeby spró bować te elementy pokazać. Tak krok po kroku św. Szar bel prowadzi mnie, najpierw do Libanu, potem w inne jeszcze miejsca związane z jego osobą.

Tak, to chyba właśnie on ukła da moje życie w tym wymiarze.

To jest niezwykle; można stwierdzić, że generalnie to on Cię wybrał, nie Ty jego.

Zupełnie nie miałem takiej intencji, żeby się nim zajmo wać. Czasami twarz tego świę tego gdzieś tam pojawiała mi się w mediach czy gazetach, za wsze mnie poruszała ale nie byłem jakoś bardzo mocno sku piony na poszukiwaniu infor macji o nim. Po tym mocnym doświadczeniu wszedł w mo je życie, a ja jeszcze kilka dni czy tygodni wcześniej nie po wiedziałbym, że będę się kimś takim zajmował. Okazało się, że ten jeden dzień i następu jące po nim tygodnie zmieniły wszystko. Był taki moment, kie dy zamówiłem sobie że obrazek św. Szarbela do domu. Przy szedł 8 maja, symbolicznie –w datę jego urodzin. To jest też dzień, kiedy wiele lat wcześniej on pokazał się grupie mnichów w klasztorze św. Marona i dał sobie zrobić zdjęcie. Ja tych dat w ogóle wcześniej nie koja rzyłem, same mi się narzucały. Wpisały się w cały system zna ków, które okazały się dla mnie bardzo istotne. Pokazały mi, że św. Szarbel ma jakiś plan i że po prostu mogę mu się do cze goś przydać.

Jako chrześcijanie, wyznajemy wiarę w świętych obcowanie. Czyli, krótko mówiąc, na Twoim przykładzie: św. Szarbel przychodzi do Ciebie, wybiera Ciebie… Dlaczego?

Jesteś kimś wyjątkowym? Czy może, Twoim zdaniem, każdy z nas mógłby prowadzić takie życie duchowe albo otwierać się na świętych i zaprzyjaźnić się z nimi?

Jestem przekonany, że jest właśnie tak, jak mówisz. Nie mam poczucia żadnej wyjątko wości ani jakichś specjalnych

zasług, które sprawiły że aku rat w moim życiu tak zdarzy ło. Jestem przekonany że każdy z nas mógłby znaleźć czy wska zać wiele takich doświadczeń duchowych w swoim życiu, któ re łączą się z jakąś szczególną interwencją Pana Boga. Mo je doświadczenie ze św. Szar belem tłumaczę tak, że pewnie mam jakieś dary i talenty, tak jak każdy z nas, i one na pew nym etapie – jeśli żyjemy z Pa nem Bogiem w relacji i więzi – po prostu się „przydają” Pa nu Bogu. On chce nimi się po służyć; daje nam talenty po to, żebyśmy mogli służyć Jemu. Może to, co potrafię, przyda się także św. Szarbelowi. Zu pełnie świadomie chcę dać się użyć w tym wymiarze, bo to jest bezpieczne. Takie „użycie” nas nie uszkadza, ale rozwija. Dla tego myślę sobie, że ten święty nie tylko wkroczył w moje ży cie w taki sposób, ale na wie le sposobów wkracza w życie wielu z nas, czy może wkroczyć, jeśli będziemy go prosili. Jeśli mamy w sercu taką miłość pa sję do relacji z nim, to na pew no odpowie i zupełnie nie mam poczucia, że jest to kwestia ja kiejś wyjątkowości. To kwestia konsekwencji; tego, że chcemy żyć głęboko z Panem Bogiem i że dajemy Mu przestrzeń, że by naszym życiem dysponował. Wtedy Pan Bóg traktuje to bar dzo poważnie .

A więc to także kwestia relacji. Spróbujmy wyjaśnić… Jeżeli ktoś by mnie zapytał o moją relację z Aleksandrem Bańką, to mógłbym powiedzieć: Olek jest taki i taki; to wynika z mojej relacji, mam wiele doświadczeń. Teraz przenieśmy to na Twoje doświadczenie spotkania ze św. Szarbelem. Jaki on jest? Czy po tym jego odejściu do królestwa niebieskiego, przecież jest świętym, po

CHARYZMAT10 NOWA KULTURA
ks. Bartłomiej Zakrzewski fot. B. Zakrzewski.

tym ziemskim życiu, jego charakter się zmienił? Jak tego doświadczasz? Co możesz powiedzieć właśnie z doświadczenia, a nie z książek? A może właśnie trochę z książek, z badań naukowych?

Jeśli chodzi badania, mogę powołać się na relacje świad ków. Wszystkie osoby, które miały z nim kontakt podkre ślały, że biła z niego ogrom na dobroć i życzliwość. Miłość emanowała z jego postaci, twa rzy, zachowania. Ludzie, któ rzy z nim obcowali nigdy nie czuli się źle w jego towarzy stwie mimo, że on sam milczał, odpowiadał tylko pytany, nie był osobą która inicjuje spotkanie czy rozmowę. Świadko wie przywołują doświadczenie ogromnego pokoju i rodzaju wyjątkowej duchowej blisko ści, mocy, dobroci która z niego biła. Postać milczącego, skry tego pod kapturem zakonni ka, który jednocześnie emanuje dobrocią, życzliwością, miłoś cią do ludzi – robiła ogromne wrażenie. Moje doświadcze nie jest doświadczeniem blisko ści, i mimo skrytości Szarbela – dużej czułości, rodzaju bez pieczniej obecności. Tak bym to określił, próbując opisać mo je przeżycie jego osoby, jego obecności w moim życiu. Kie dy o nim myślę to traktuję go jak duchowego mistrza. Ojco wie pustyni często byli okre ślani mianem „Abba”, starzec, taki bezpieczny, dobry ojciec do którego idziemy jak do mi strza. Dla mnie Szarbel jest ta kim mistrzem towarzyszącym mi w drodze do Boga, tak go przeżywam. Nie jest to jednak dystans, raczej bardzo bliska, czuła obecność.

Poznając św. Szarbela dowiedziałem się, że był człowiekiem szalenie posłusznym, aż do przesady. I to mnie w jakiś sposób zniechęciło do jego postaci… Na przykład ta historia, gdy nowicjusze pracowali z nim w polu, był czas na posiłek i go nie zawołali albo wydawali mu polecenia, jakby byli jegoprzełożonymi. Św. Szarbel wykonywał wszystkie zadania. Czy aby to nie przesada? Kosztem własnej godności?

Wbrew pozorom było to za chowanie racjonalne. W zako nie maronitów, w czasie gdy był tam św. Szarbel, istnia ła pewna gradacja posłuszeń stwa. Najbardziej ćwiczeni

w posłuszeństwie byli nowicju sze, by sprawdzić ich gotowość do przyjęcia święceń. Potem ten rygor trochę słabł. Szar bel, wchodząc w nowicjat, przyjął to wymaganie i jedno cześnie wśród nowicjuszy był najbardziej posuszny. Wypeł niał sumiennie regułę zakonu, ponieważ dla mnicha regu ła jakby zabezpiecza ich dro gę do nieba, jest jak wola Boga. Szarbel do końca pragnął być ostatni, więc w swoim później szym życiu, jako mnich, eremi ta zachował wszystkie praktyki z czasów nowicjatu. Celowo i świadomie nadal postępował jak nowicjusz: pochylał głowę czekając na błogosławieństwo przełożonego, nie podnosił wzroku, w sytuacji jakiejś drob nej przewiny czy zarzutu klę kał, prosząc o przebaczenie. To były zachowania nowicjusza, które kontynuował po to, żeby nie być traktowanym jak ten, co ma większe kompetencje czy większą godność. Gdy przydzie lono mu pod opiekę nowicju szy, nadal starał się być jednym z nich, pozostawać na końcu grupy, więc celowo zawsze tak się ustawiał. Miał też wyjątko we poczucie hierarchii. Była ta ka historia gdy jeden z ojców do pustelni św. Szarbela przy niósł winogrona prosząc, by ten ich skosztował. Nawet pró bował użyć swego autorytetu i nakazać posilenie się owoca mi. Pustelnik odmówił wyjaś niając, że w pierwszym rzędzie winien jest posłuszeństwo swo jemu przełożonemu i to jego musi zapytać o zgodę. Nie było to zatem bezrefleksyjne wykonywanie poleceń. Św. Szarbel wiedział komu w tym momen cie podlega i rygorystycznie te go przestrzegał. Znamienne jest, że to posłuszeństwo da wało całkowitą wolność. Bo to jest tak, że ci którym podle gam, mogą dysponować moim życiem całkowicie; jeśli się na to zgadzam i mam wewnętrz ną wolność – to znaczy, że nie mam już żadnych przywiązań, nie mam żadnych potrzeb włas nych, wyzbyłem się wszystkie go ze względu na Chrystusa.

A więc żadna decyzja przełożo nego nie jest w stanie zrobić mi krzywdy, zburzyć mojego po koju, spowodować zamętu. Ta kie posłuszeństwo jest de facto możliwe, gdy mamy całkowitą wolność w relacji do świata i do siebie. Szarbel był właśnie oso bą tego rodzaju.

Czyli – krótko mówiąc – posłuszeństwo było

sposobem na to, by jeszcze bardziej zjednoczyć się z Chrystusem? Tak. Było przejawem naj wyższej wolności. Wszyscy, którzy go w tym posłuszeństwie podziwiali, mówili, że jest to dowód największej wolności, do jakiej święty doszedł. Nie miał już żadnych swoich po trzeb, a wszystko realizował ze względu na Chrystusa. Nakaz przełożonego, postanowienie reguły, były dla niego głosem Chrystusa.

Dlaczego, twoim zdaniem, święty Szarbel jest jednym z niewielu świętych, który czyni tak wiele cudów a zarazem znaków? Czy to właśnie wynika z tego, że już tutaj, na ziemi, osiągnął tak wielki stopień doskonałości w Chrystusie, że teraz ma większy przystęp do Pana Boga? Jak myślisz, dlaczego akurat właśnie on jest takim mocnym znakiem i zarazem skutecznym, tak bardzo epifanijnym, czyli objawiający się tu i teraz?

Myślę sobie, że to dlatego, że Bóg chce go uczynić pewnym znakiem dla świata. Widocz nie jego osoba, jego cechy są nam w tym czasie szczególnie potrzebne. Jestem przekona ny, że tymi predyspozycjami są pokora i posłuszeństwo, któ re Szarbel miał, a które Bóg chce na ten czas uczynić szcze gólnym znakiem dla Kościo ła. I jeszcze głęboka modlitwa, głębokie życie duchowe, asce tyczne i mistyczne. To jest coś, do czego Pan Bóg chce nas w szczególny sposób zaprosić. Jest to lekarstwo na wiele bo lączek współczesnego świata; takie lekarstwo, o którym za pomnieliśmy. Może Bóg chce, żebyśmy je odkryli. Dlatego po kazuje nam św. Szarbela, dlate go jest tyle cudów i znaków za jego wstawiennictwem, ponie waż widząc je ludzie pytają, za czyją przyczyną one się dzieją. Odkrywają człowieka żyjącego w stopniu heroicznym pokorą i posłuszeństwem… Więc mo że Bóg mówi nam, że to jest ra tunek?

Chyba dosłownie dla całego świata… Gdy byłem w Libanie dowiedziałem się, że święty Szarbel nie tylko uzdrawia chrześcijan, ale cuda i znaki za jego wstawiennictwem dzieją się także wśród wyznawców islamu.

Tak, to jest święty łączą cy Kościół wschodni i zachod

ni, bo w swojej duchowości ma bardzo wiele takich łączących elementów. Jest także w Liba nie znaczącą postacią dla mu zułmanów, Jest tam jakby swego rodzaju zwornikiem jed ności pomiędzy nimi i chrześ cijanami. Jego posługa, życie, uzdrowienia, cuda i znaki mają być może za zadanie wnieść coś nowego i ważnego we wzajem nych stosunkach. Wydaje mi się, że św. Szarbel w tym obsza rze jeszcze nam pokaże swoje szczególne prowadzenie, obja wi wolę Bożą dla relacji chrześ cijaństwa i islamu.

Raymond Nader powiedział, że Szarbel jest chyba jedyną drogą do Chrystusa dla muzułmanów, żywym kerygmatem, tajemnicą największej miłości Boga do człowieka, która się dokonała w Chrystusie i dla mnie jest bardzo znamienne, że Pan Bóg sam ewangelizuje przez św. Szarbela. Stąd, w mojej ocenie, niezwykłość tej postaci. Od tak dawna nieżyjącej, a wciąż obecnej i tak współcześnie potrzebnej. Jak zatem ma się współczesny Kościół w Libanie? Jak żyją tam chrześcijanie? Czy jest to obca dla nas rzeczywistość?

Jest to Kościół bardzo bra terski, żyjący takimi relacjami wewnętrznymi mocnej, niż my. Zdecydowanie mniejszy, bo w Libanie maronitów jest pół tora miliona, a poza granicami w sumie chyba około dwuna stu milionów. Ta libańska część jest bardzo żywa, aktywna, dy namiczna. Może właśnie dla tego, żeby nie zatracić swojej tożsamości w świecie muzuł mańskim, trzymają się razem, mają zasadniczo dobre, bra terskie relacje. Jest to Kościół oparty w dużej mierze na tra dycyjnych formach pobożno ści i duchowości monastycznej, ale także żywy, ewangelizują cy, pełen młodych ludzi i dzieci. Myślę, że jest to Kościół, któ ry może być dla nas znakiem na przyszłość; być może za chwilę i my, chrześcijanie w Polsce bę dziemy w mniejszości. Kościół maronicki pokazuje nam po głębiony styl życia duchowego, bardziej oparty na Słowie, kon templacji, pracy, rodzaju życia nieco monastycznego – w ry sie skupienia, ciszy, pogłębio nej modlitwy. Są to elementy bardzo nam przydatne; może my je odkrywać i adaptować w naszym życiu duchowym, w naszych relacjach z Panem Bogiem i między sobą.

CHARYZMAT 11NOWA KULTURA

Skarb na pustyni

Świadectwo podobno powinno być krótkie i radosne, a jego centrum ma stanowić osoba Chrystusa. Odłóżmy jednak na bok sztywne zasady i spójrzmy, co naprawdę w duszy gra oazowiczom, którzy przeżyli wakacyjne rekolekcje,przebiegające w tym roku pod hasłem „Życie w świetle”.

tował. Zostałam utwierdzona przez Niego, że zaufanie Mu, Jego planowi i miłości to naj lepszy wybór, jakiego mogę dokonać. W trakcie Paschy do tarło do mnie, że jeżeli się Mu powierzę, to On wypełni swo ją obecnością mój strach przed samotnością, Od tamtego czasu nieustannie wierzę w Jego po zostawanie przy mnie: ducho wo i przez osoby, które mi daje. Nie był to łatwy czas, bo zmę czenie i zmierzenie się ze swo imi lękami jest trudne, ale na pewno był on bardzo owocny i dużo we mnie zmienił.

Ola

Nauczyłam się zaufania i to chyba najważniejsza rzecz. Kie dy nie potrafisz poruszać się po ciemku, potrzebujesz światła. Trochę trudniej jest jak świat ło widzisz przed sobą, ale pod nogami masz kamienie i dziury, i nie wiesz, gdzie postawić kro ki. Czasami musisz zamknąć oczy i dać się poprowadzić. Właśnie ja zamknęłam oczy idąc po tej wyboistej ścieżce. Poza tym uczę się dostrzegać Boga w każdej twarzy i w każ dym uśmiechu.

Marcysia

to brzmi, nie wydaje się być ja kąś niezwykłą przemianą, ja ciągle mam te same problemy, słabości, grzechy, a nawet po jawiają się nowe, ale na tych re kolekcjach Bóg zasiał we mnie pewne ziarno i dał mi dużo okazji do jego pielęgnacji te raz i w przyszłości. Myślę, że jestem wezwana do tego, aby ponawiać te prawdy, które Pan Bóg ciągle daje mi poznać, że on mnie kocha i ma dla mnie wspaniały plan, że ja jestem grzesznikiem, odwróciłam się od Niego, że On wciąż mnie ko cha i dał nam Jezusa, aby mnie z tego wyciągnął, aby mnie zba wił i aby ponawiać decyzję, któ rą podjęłam dzięki Niemu, że to Jezus jest moim Panem i mo im Zbawicielem. Nie zawsze o tym pamiętam, poświęcam temu wystarczającą uwagę, nie wiem jeszcze, jak oddać kiero wanie swoim życiem Jezusowi, ale chyba też dlatego Bóg da je mi doświadczyć tego, że jest przede mną droga, że dał mi miejsca i środki, dzięki którym ciągle się uczę. Powołuje mnie do dojrzałej relacji z Nim, bo mnie pragnie już teraz w mo jej słabości, niewiedzy, bra ku umiejętności i jest we mnie sprawcą dobra.

W czasie 15 dni rekolek cji Bóg dotykał mojego serca wiele razy. Pokazywał mi mo ją niewolę, w którą jestem uwi kłany, tak samo jak Izraelici byli uwikłani w niewolę egip ską. Bóg jednak nie pozosta wia nas samych, posyła Jezusa, który jest nowym Mojżeszem. Za jego przewodnictwem jeste śmy w stanie przeżyć Exodus, czyli wyjście z niewoli naszych grzechów do wolności Dzieci Bożych, podobnie jak Izraelici przeszli suchą nogą przez Mo rze Czerwone.

W czasie tych rekolekcji do świadczyłem tego, że Bóg wkra cza w historię mojego życia. Potrzebna na to jest moja cią gła zgoda, moje „amen”, któ re jest odpowiedzią na Jego wolę. Po wypowiedzeniu tych słów dałem się poprowadzić, a Pan rozświetlał ciemności na mojej drodze, zabierał mój lęk i uzdalniał mnie do zaufania Jemu. Najpełniej odczułem to podczas odnowienia przyrze czeń chrzcielnych, kiedy świa domie oddałem się Jezusowi i jeszcze bardziej wszczepiłem się w jego Miłość.

Jednak wydarzenia tych re

kolekcji to dopiero początek. Bóg ciągle pokazuje mi kolej ne przestrzenie mojego życia, w których nie jestem wolny.

On chce, żebym oddał się Mu całkowicie. To wszystko jed nak trwa i podobnie jak Izra elici szli 40 lat przez pustynię do ziemi Kanaan, tak ja mam świadomość, że jeszcze prze de mną długa droga, na której na szczęście nie jestem sam, bo wiem, że ze mną kroczy ktoś potężniejszy od mojego grze chu, ktoś kto pokonał śmierć, ktoś kto potrafi mi dać nowe ży cie i wiem, że jeśli będę słuchał Jego głosu to nigdy się nie za chwieję.

Kuba

Na początku bardzo się ba łam, że nic na tych rekolekcjach do mnie nie dotrze, ponieważ w ostatnim czasie bardzo do świadczyłam Bożej miłości i Je go obecności w moim życiu. I w sumie bardzo się cieszę, że się myliłam. Poznanie powtór ne Boga w codzienności było cudowne. On otworzył mi oczy na to, jak bardzo On działał przez ostatnie lata w moim ży ciu, jak mnie zmieniał i kształ

Do Oazy należę odkąd tyko pamiętam. Miałam dzięki te mu okazję poznać wielu ani matorów. Jako dziecko Boże wręcz marzyłam, by zostać jed nym z nich. Rozeznawałam to bardzo długo, bo aż do tych rekolekcji. A Jezus w wielu znakach i słowach mi w tym po mógł. Podczas Paschy, gdy szli śmy tylko za światłem paschału wsłuchując się w otaczającą nas naturę, usłyszałam w sercu: tak, to jest dobra droga. Na pu styni zaś w końcu ukaże się oa za i nie będzie to fatamorgana, tylko skarb, który będę doce niać do końca życia.

Wiktoria

W te wakacje pojechałam naOazę Nowego Życia I stopnia. Pan Bóg zmienił mnie w cza sie tych rekolekcji. Nie byłam o tym przekonana, ale z per spektywy czasu widzę we mnie pewną znaczącą zmianę. Przez treści, które mi dawał, do świadczenie wspólnoty, dru giego człowieka, kerygmatu, a chyba przede wszystkim ży wego spotkania z Nim, pobu dzenia we mnie wiary, dał mi chęć do dalszej pracy. Wiem jak

Na rekolekcjach Oazy Dzie ci Bożych skupialiśmy się na modlitwie Ojcze Nasz. Najbar dziej zainteresował mnie Na miot Spotkania, ponieważ jest to czas, w którym rozważamyfragmenty Pisma Świętego. Bardzo lubię też śpiewać dlate go cieszę się, że poznałam du żo fajnych piosenek. Wracając do Namiotu Spotkania, posta nowiłam robić sobie taki sam w domu, a nie tylko na oazie. Pomimo trudności doceniam, że poznałam tu dużo miłych lu dzi i cieszę się, że mogłam tak spędzić wakacje.

Przed tą oazą często śmia łem się i rozmawiałem w koś ciele, przy okazji rozpraszając inne osoby, które próbowały skupić się na rozmowie z Bo giem. Na tej oazie podczas jednej z adoracji Najświętsze go Sakramentu niektóre oso by płakały i przez prawie całą adorację się z nich śmiałem. Kiedy się skończyła, animator mojej grupy wytłumaczył mi, że płacz nie jest zły i nie jest po

CHARYZMAT12 TEMAT NUMERU
Julia
Maja Fiejdasz ONŻII 1t. Przemyśl, fot. Maja Fiejdasz.

wodem do wyśmiewania. Wte dy zrozumiałem, że robiłem źle. Teraz kiedy ktoś w kościele roz mawia lub robi jakieś dziwne rzeczy, staram się pohamować mój śmiech i nie rozmawiać.

Po raz pierwszy miałem oka zję pojechać na oazę wakacyj ną. Jadąc tam myślałem, że wszystko wiem i że niczego się nie nauczę. Jednak od samego początku pobytu, uświadomi łem sobie, jak bardzo się my liłem. Moja pokora względem Boga i bliźnich stawała się co raz głębsza. Każdego dnia uczy łem się również słuchać tego, co Pan Bóg chce mi przekazać poprzez ciszę, która towarzy szyła mi podczas licznych ad oracji i namiotów spotkania.

Każdy punkt programu bardzo zmieniał moje myślenie. Jezus przemawiał do mnie poprzez księży oraz animatorów i in nych uczestników. Dzięki nim mogłem poznać prawdę o so bie. Była ona czasem bolesna.

co nie mogłem jej w pełni prze żyć. Dla przykładu, wcześniej sze przygotowania trwały od 5 do 7 minut, a teraz zajęło mi to pół dnia. Różnica w spowiedzi była piorunująca. Właśnie wte dy Pan Bóg pokazał mi jaki na prawdę jestem i jak bardzo mu na mnie zależy. Były również momenty słabości, ale zawsze Jezus podnosił mnie swoją oj cowską ręką i prowadził dalej. Podsumowując, rekolekcje te całkowicie zmieniły moją oso bę, duchowość i spojrzenie na świat, przez pryzmat miłości i radości z tego w kogo wie rzę i na kim opieram całe swo je życie. Do końca życia będę wdzięczny Bogu za to, jak wiel ką łaskę mi okazał, dając moż liwość spędzenia tego czasu w gronie tak wspaniałych ludzi i doświadczania niesamowitych przygód. Patrząc po ludzku, moje rekolekcje się skończyły, ale po Bożemu one dopiero się rozpoczynają.

Antoni

Zobaczyłem, jak Chrystus dzia ła przez innych ludzi. Jednak kulminacyjnym punktem był dzień spowiedzi, która całkowi cie odmieniła mnie i moje ży cie, które dotychczas bardzo powierzchownie prowadziłem. Zdałem sobie sprawę z tego, że tak naprawdę praktycznie ni gdy prawidłowo nie przygoto wałem się do spowiedzi, przez

Tegoroczny III stopień OND to moje pierwsze rekolekcje oazowe i w ogóle moja pierw sza styczność z Ruchem Świat ło-Życie. Do wzięcia w nich udziału zostałem namówio ny przez jedną z uczestniczek. Jak zapewne wszyscy oazowi cze, przyjeżdżając tutaj byłem bardzo zmęczony rokiem szkol nym i obciążony emocjonalnie.

Szukałem oderwania od co dzienności, relaksu i nowych znajomości. Tak więc pierwsze dni zaskoczyły mnie swoją or ganizacją i intensywnością. Po nadto relacje towarzyskie nie układały się po mojej myśli, przez co czułem sporą frustra cję i nie potrafiłem się dobrze odnaleźć w tym otoczeniu. Do piero po upływie kilku dni zrozumiałem swój błąd. Za bar dzo skupiałem się na ludziach i swoich sprawach, a za mało na Bogu. Gdy powierzyłem Je zusowi problemy i wątpliwości, On dał mi upragniony pokój serca i radość z każdego dnia. Zrozumiałem, czym napraw dę jest oaza – miejscem spot kania z kochającym Bogiem i Panem. Kiedy relacje z Nim postawimy na pierwszym miej scu, On uwolni nas od na szych bólów i problemów oraz ześle nam wiele łask, postawi na naszej drodze wspaniałych i życzliwych ludzi oraz da nam poczucie Swojej obecności. Je zus odmienił moje patrzenie na zgromadzonych w Nim lu dzi i przeżywane wydarzenia. Dzięki Niemu każde z nich sta ło się dla mnie przyjemnością i prawdziwym odpoczynkiem dla duszy. Oaza z pewnością nie należy do najłatwiejszych rekolekcji. Nie jest ona formą relaksu, jakiego doświadcza my na co dzień. Wymaga sporo wysiłku i zaangażowania. Jed nak dobrze przeżywana zapisze się w pamięci na wiele lat, jako czas prawdziwej odnowy.

Podczas tych rekolekcji na prawdę spotkałem Jezusa.

W drugim człowieku, w głoszo nym Słowie, w Najświętszym Sakramencie, spowiedzi świętej oraz każdym nowym dniu. Kie dy to dosłownie poczułem Jego bezkresną miłość i radość życia, jaką mnie obdarza. Pobyt tutaj mocno podbudował moją wia rę w przyszłość Kościoła, dał mi nową energię do dawania świa dectwa wiary moim rówieśni kom. Nauczył mnie również, jak ważne jest powierzanie Bo gu swojej codzienności. On wie najlepiej, co jest dla nas do bre i prowadzi nasze życie tak, aby nie było łatwe, lecz kształ cące i umacniające w wierze. Podsumowując, turnus oazo wy nie zawsze jest łatwy, lekki i przyjemny, ale przeżyty z Bo giem może stać się najlepszym i najbardziej przełomowym wy darzeniem w życiu młodego człowieka.

Na oazę pojechałem głównie z inicjatywy rodziców. Wcześ niej jeździłem na oazy, ale mia łem dłuższą przerwę, przez co wydawało mi się, że nie ma sen su jeździć na taką formę wy poczynku na wakacjach. Na rekolekcje jechałem z nasta wieniem, że przeżyje te piętna ście dni bezowocnie i po prostu wrócę do domu, jakby nic się nie stało. Najbardziej przeło mowym wydarzeniem dla mnie na rekolekcjach było przyjęcie Pana Jezusa, jako swojego Pa na i Zbawiciela, co uświadomi

ciąg dalszy na str. 14

CHARYZMAT 13TEMAT NUMERU
Filip
OND III 2t. Adamówka, fot. Ola Magoń. ONŻ III 3t. Przemyśl, fot.Wiktor Dziura.

ło mi, że warto wpuścić Pana Jezusa do swojego życia i od dać Mu wszystkie trudne spra wy, które są dla mnie ciężkie. Podczas trwania rekolekcji za cząłem bardziej otwierać się na Pana Boga, ale też na innych lu dzi, co sprawiało, że coraz lepiej przeżywało mi się oazę. My ślę, że czas oazy był dla mnie bardzo owocny, jak nigdy do tąd zbliżyłem się do Boga, ale też poznałem świetnych ludzi. I choć myślałem, że nigdy wię cej nie pojadę na oazę, to po tych rekolekcjach wiem że chcę się dalej formować.

Pierwszy raz byłam na Oa zie Wakacyjnej. Jechałam do Adamówki z ciekawością, ja kimś strachem przed nowym, co zastanę, jak będzie, kogo po znam… itp. Z drugiej strony by łam szczerze podekscytowana, że właśnie tam, Bóg mnie po kierował. Pierwszy dzień oa zy utkwił mi mocno w pamięci. Już po zakwaterowaniu, pozna niu części osób, rozmawialiśmy i odkrywaliśmy miłość Bo żą. Kiedy przed rozpoczęciem chwilkę się pomodliliśmy i wte dy nie wiedziałam jak to się sta ło, nie wiedziałam dlaczego… ale pamiętam, że już po rozpo częciu Mszy św. przeszedł mnie ciepły dreszcz. Bardzo ciężko było mi powstrzymać się od łez. Zrozumiałam, że to był DuchŚwięty, który ogarnął mnie i dodał mi sił. Właśnie dzięki tej miłości przeżyłam tak duchowo Eucharystię. Ważnym dla mnie

czasem był dzień przyjęcia Je zusa jako swojego Pana i Zba wiciela. Zrozumiałam wtedy, że pomimo trudności Jezus ciągle mnie kocha i nigdy nie zostawi.

On ciągle puka do mojego ser ca, chce pomóc posprzątać ba łagan codziennych trudności, upadków, on zawsze chce z na mi być, nieważne w jakim jeste śmy stanie, Jezus i tak podaje nam Swoją dłoń. Takim mo mentem duchowym, którego również doświadczyłam, była odnowa przyrzeczeń chrzciel nych. Niezależnie od wieku je stem Dzieckiem Boga, który mnie kocha i nie zostawi i to jest cudowne.

Każdy dzień rekolekcji był wyjątkowy, ponieważ wiem, że ten czas to dar od Pana Boga. W Namiocie Spotkania, gdzie jestem sam na sam z Bogiem i te wszystkie inne momenty dnia powodują, że w tych ma łych rzeczach, których na co dzień nie dostrzegam, odkry wam działanie Boga i to jest niezwykłe i piękne. Tak na prawdę dopiero tutaj odczułam prawdziwą wspólnotę, gdzie nikt mnie nie ocenia, obdarza miłością, szanuje, a wręcz trak tuje jak członka rodziny.

Oaza Nowego Życia I° była czwartą oazą wakacyjną w mo im życiu, ale to właśnie ona by ła tą najważniejszą. Mam na myśli to, że właśnie ta jedynka nauczyła mnie najwięcej i miała duży wpływ na moje myślenie i życie. Te rekolekcje nie były ła

twe, dlatego że plan dnia był bardzo napięty i wymagający. Było także wiele emocjonują cych szczytów i nabożeństw. To podczas ich trwania mieliśmy zmierzyć się ze swoimi słaboś ciami, grzechem i to właśnie na nich najprzejrzyściej widziałem Jezusa. Dzięki przyjęciu Go ja ko Jedynego Pana i Zbawicie la już na początku oazy, miał On czas, żeby "zapuścić korze nie" w mojej duszy i zacząć ją zmieniać. Czynił mnie bardziej otwartym na częstsze dostrze ganie Go w moim codziennym życiu. Dzięki wszystkim wyda rzeniom, jakie miały miejsce na tych rekolekcjach, chcę dalej się formować - czuję, że to nie jest mój koniec w Ruchu Światło -Życie.

Łukasz

Czas tych rekolekcji był dla mnie przede wszystkim przy pomnieniem, że miłości trze ba się ciągle uczyć. Nie tylko dawania jej innym, ale także przyjmowania jej. Często trwa łam w błędnym przekonaniu, że moja potrzeba bycia kocha ną jest egoistyczna, że przede wszystkim powinnam dawać miłość, a nie ją otrzymywać. Je zus przez wiele sytuacji pokazy wał mi jednak, że to jest dobre pragnienie i uczył mnie (i wciąż uczy!), że bycie zależnym to nie oznaka słabości, ale coś zupeł nie naturalnego i potrzebne go. Rekolekcje pokazały mi też mocno, czym jest posiadanie siebie w dawaniu siebie.

Animatorka

Na oazie jestem drugi raz. Dziękuję Bogu za to, że dał mi myśl, abym pojechała na oa zę wakacyjną, ponieważ na niej pogłębiłam swoją wiarę, napełniłam się Duchem Świętym, za uważyłam piękno Boga, Jego miłość do mnie. Zauważyłam też Boga w drugim człowieku poprzez moje animatorki, Księ dza Moderatora i uczestników. Jestem im bardzo wdzięczna, że pokazują mi to piękno Boga. W piąty dzień na zakończenie Tajemnic Radosnych mieliśmy Adorację Najświętszego Sa kramentu. Poruszyły mnie sło wa czytane przez animatorów z kilku Ewangelii. Patrząc na Najświętszy Sakrament uświa domiłam sobie, że Jezus pa trzy na mnie ze swoją miłością i wierzy w mój każdy cel, w każ dą relację, która nawiązuję.

Maja

Tegoroczne Spotkanie Młodych Archidiecezji

Przemyskiej odbyło się 22 i 23 kwietnia. W związku z niepewną sytuacją w Polsce, ponownie forma była inna niż przed pandemią, aczkolwiek miała już więcej wspólnego z pierwotnym programem.

JAK TO WSZYSTKO

WYGLĄDAŁO?

W piątkowy wieczór w ko legiacie pw. Bożego Ciała na nabożeństwo adoracji Krzy ża zgromadziła się młodzież z okolic Jarosławia oraz oso by, które były w stanie sa me zorganizować powrót do domu lub nocleg. Ku za skoczeniu większości orga nizatorów, frekwencja była wysoka. Podczas tego punk tu programu abp Adam Szal wygłosił homilię. W jej trak cie ukazał młodym wielkość Krzyża w naszym życiu. Po wiedział zebranym: „KościółŚwięty, Matka nasza, pro wadzi nas do Krzyża nie tyl ko dzisiaj, gdy będziemy Go adorować [...], ale także wie le razy w ciągu naszego ży cia”. Część osób zdziwiło odwołanie do autora powie ści „Mały Książę”, Antoine de Saint-Exupéry. Miało to na celu ukazanie rozpięto ści całego ludzkiego bytu na przestrzeni dwóch drzew − tego w raju i Drzewa Krzyża. Wszyscy, którzy przybyli do świątyni usłyszeli ważne sło wa metropolity przemyskie go, mówiącego nam, że nieść krzyż, to być wiernym swo jemu powołaniu. Na koniec nabożeństwa głos zabrał abp senior Józef Michalik, wyra żając swoją wdzięczność za obecność młodych. Stwier dził, że nigdzie w Polsce nie ma takiej młodzieży, jaka jest w archidiecezji przemyskiej. Biskup Krzysztof Chudzio również podzielił się swoi mi spostrzeżeniami i zazna czył, że ważnym elementem naszego życia jest umiejęt ność oparcia się na Krzyżu.

CHARYZMAT14 TEMAT NUMERU
ciąg dalszy ze str. 13
Monika Stankiewicz DKS ODB 3t. Helusz. fot. Kasia Kozłowska.

OTWARCI NA BOGA

Nawiązał do słów Jana Pawła II, który mówił, by nie bać się otworzyć drzwi swojego serca dla Chrystusa. Następnie każ dy mógł podejść do Krzyża i in dywidualnie adorować Jezusa. Medytacji modlitewnej towa rzyszył śpiew Diakonii Muzycz nej Archidiecezji Przemyskiej. Moment ten wzbogacały ko mentarze archidiecezjalnego duszpasterza młodzieży − księ dza Marcina Wilka. To on po wiedział, że jeśli chcemy iść do nieba, to droga wiedzie przez Krzyż.

W sobotę, 23 kwietnia, od samego rana do kościołów stacyjnych przyjeżdżała do Jarosławia młodzież z całej ar chidiecezji. Pierwszym punk tem programu było zawiązanie wspólnoty, podczas którego została przywitana młodzież z każdego dekanatu. Następnieodbyła się Msza Święta. W ko legiacie Eucharystii przewod niczył abp Adam Szal, a śpiew animowała Diakonia Muzycz na Archidiecezji Przemyskiej. Natomiast w kościele NMP Królowej Polski głównym cele bransem był abp senior Józef Michalik, a oprawa muzyczna została zorganizowana przez parafialną grupę oazową wraz z zaprzyjaźnionymi muzyka mi. Następnie młodzież została rozesłana na spotkania w gru pach. Po tym owocnym cza sie młodzi mogli uczestniczyć w koncertach z cyklu „Dum ni z Ewangelii”. Na placu pod kolegiatą mieli możliwość od wiedzać stoiska, przy których mogli rozmawiać o powołaniu i na inne tematy. W międzycza sie miały miejsce różne akcje ewangelizacyjne, na przykład rozdawanie Słowa Bożego. W pierwszym koncercie wy stapił zespół klerycki Spes. Nie którzy wyjątkowo niecierpliwie wyczekiwali tej chwili. Młodzież dobrze się bawiła, tak samo, jak podczas tańca integracyj nego, który również znalazł się w programie. Następnie swój repertuar zaprezentował zespół Bankruci, a przy okazji Szkoła Nowej Ewangelizacji przedsta wiła swój program. Ten mo ment z pewnością był chwilą refleksji i pozwolił uczestnikom

wyciszyć się przed kolejnymi punktami spotkania. W dalszej kolejności odbyła się promocja Światowych Dni Młodzie ży. W ramach akcji #Replay. Panama ta wspólnota popro wadziła Koronkę do Bożego Mi łosierdzia.

Po wprowadzeniu Krzy ża SMAP miał miejsce koncertDiakonii Muzycznej. Śpiewano utwory o tematyce patriotycz no-religijnej. Później nastąpi ło wystawienie Najświętszego Sakramentu, które zapocząt kowało Wieczór Chwały, pro wadzony przez zespół Creator z Przeworska. Następnie zebra ni przeszli ulicami Jarosławia, zwieńczeniem procesji było błogosławieństwo. Na zakoń czenie spotkania były podzię kowania. Ogłoszeno miejsce, w którym za rok młodzi będą przeżyć kolejne SMAP. Teraz potrzeba modlić się o to, aby śmy w Sanoku mogli spotkać się w pierwotnej, trzydniowej formie.

CO SĄDZ Ą MŁODZI?

Ponieważ należę do Diako nii Muzycznej Archidiecezji Przemyskiej, teoretycznie mam większą możliwość obserwa cji zebranych, niż oni siebie na wzajem. Nie biorę też udziału w niektórych punktach progra mu, takich jak spotkania w gru pach. Jednak mogę stwierdzić, że obecnie wydarzenia takie jak SMAP, są bardzo potrzeb ne. Podczas adoracji Krzy ża widzieliśmy wielu młodych, którzy na własną rękę wybrali się do Jarosławia, by przeżywać ten czas jak najlepiej. Zacho wania były różne, ale wystąpiła jedna, główna tendencja. Pod chodzący do Krzyża prawdzi wie doświadczali bliskości Boga a krótkie przyklęknięcie zamie niało się w coraz dłuższe prze bywanie przy Chrystusie. Część osób pogrążona była w swoich myślach, niektórzy skupiali się na tekstach pieśni. Każdy prze żywał to na swój sposób. To było piękne. W sobotę, gdy cho dziłam po placu wokół sceny, raz po raz byłam sympatycz nie zaskakiwana. Nierzadko na takich wydarzeniach moż na spotkać osoby z kartkami

„free hugs”. W Jarosławiu rów nież ich nie zabrakło. Niemniej jednak otwartość na drugiego człowieka była wręcz niespo tykana. Nie było podziałów, każdy z każdym mógł i chciał rozmawiać. Rano podeszły do nas osoby, które z zaciekawie niem pytały kiedy coś zacznie się dziać. To piękne świade ctwo, że nawet jeśli ktoś nie jest stricte związany z takimi wyda rzeniami, to jednak mogą one zainteresować przechodnia.

Podczas rozmowy z księżmi dowiedziałam się, że wiele mło dych przystąpiło w tym czasie do sakramentu pokuty i pojed nania. Byłam obecna przy sytu acji, gdy jedna z osób podeszła do księdza i poprosiła o możli wość spowiedzi. Ten sakrament części osób kojarzy się ze stre sem. Chociaż nie powinno tak być, niektórzy zastanawiają się nad tym, co ksiądz sobie o nich pomyśli. Jednak takie mo menty ukazują, że młodzi sami pragną kontaktu z Bogiem.

Pozwoliłam sobie zapytać kilka obecnych osób na SMA Pie o to, czym dla nich było to Spotkanie.

***

SMAP 2022 był dla mnie wyjątkowym wydarzeniem − to kolejny raz, gdy doświadczy łem tego, jak Pan Bóg mówi do mnie i jak działa w moim życiu. On nigdy nie milczy i nigdy nie przestaje działać. To my cza sami tego nie widzimy lub nie słyszymy. Temat tegorocznego spotkania − Posłani w pokoju Chrystusa − to zarazem wielkie odkrycie w moim życiu ducho wym. Od wtedy (gdy to piszę minął już miesiąc od SMAPu) co chwila doświadczam na no wo pokoju w sercu i cały czas Pan Bóg posyła mnie z tym po kojem. Po prostu... Idę do ludzi na studiach, w pracy, w dusz pasterstwie, na oazie, w domu, do taty, babci, do bezdomnych i czuję, wierzę, że niosę im tenpokój. Duch Święty daje mi na wet siłę, by o tym mówić. Tak po prostu, na przykład: „Przyszed łem przynieść Ci pokój Chry stusa", „Cześć! Przyszedłem zwiastować Ci pokój!", „Joł! Po kój temu domowi!". I rozmowa

toczy się dalej. Doświadczenie w moim własnym sercu Chry stusowego pokoju owocuje te raz codziennie w konkretnych wydarzeniach. W niesieniu te go pokoju ludziom w Krako wie, gdzie studiuję, w Krośnie − skąd pochodzę − i w innych miastach, gdzie zostałem po słany przez ubiegły miesiąc.Jestem otwarty na Ducha Świę tego, by posyłał mnie, gdzie tylko chce z tym CHRYSTUSO WYM POKOJEM. Chwała Pa nu!

~ Kamil Habrat (animator)

Czym był dla mnie wyjazd na SMAP? Zupełnie nowym doświadczeniem. Na Spotka nie Młodych pojechałem po raz pierwszy już jako kleryk, i od razu zaskoczyła mnie ot wartość i energia tych, którzy uczestniczyli w wydarzeniach pod sceną. Koncerty, spotka nia, a wieczorem adoracja i procesja pokazały mi, że mło dzież jednak chce zbliżać się do Boga i szukać go szczegól nie w drugim człowieku. Dla mnie było to mocne doświad czenie wspólnoty zwróconej ku Jezusowi. W przyszłym roku mam nadzieję na uczestnicze nie w całości spotkania, bo czu ję, że naprawdę warto!

SMAP to wyjątkowe wyda rzenie. Ze sceny wyraźnie da ło się zauważyć radość, z jaką młodzież przybyła na to spot kanie. Wspólne tańce i śpie wy przyczyniły się do jeszcze większego uwielbienia Boga. Spragniona modlitwy mło dzież powierzyła Wszechmogą cemu swoje życiowe problemy podczas wieczornej adoracji. Serdecznie zapraszam na Spot kanie Młodzieży Archidiece zji Przemyskiej, które odbędzie się w następnym roku. Zapro szenie to kieruję szczególnie do osób, które w takim spotkaniu jeszcze nie uczestniczyły. To właśnie na SMAPie doświad czysz wspólnoty oraz zawiążesz długotrwałe relacje.

~ Milena Rogalińska (Diakonia Muzyczna)

CHARYZMAT 15MŁODZIEŻ
CHARYZMAT16 FOTORELACJA
ODB 1t. Rzepedź. fot. Jakub Pelc. ODB 2t. Rzepedź. fot. Zuzanna Mercik. ODB 2t. Rzepedź. fot. Zuzanna Mercik. ODB 2t. Rzepedź. fot. Zuzanna Mercik. ODB 3t. Helusz. fot. Kasia Kozłowska. OND I 2t. Helusz. fot. Julia Gościńska. ODB 3t. Helusz. fot. Kasia Kozłowska. OND I 2t. Helusz. fot. Julia Gościńska.
ONŻ I 1t.
Rzepedź. fot. Julia Sroczyk.
ONŻ
I 1t. Rzepedź. fot. Szymon Zając. OND II 2t. Ropienka. fot. Wiktor Dziura. OND II 2t. Ropienka. fot. Wiktor Dziura. OND I 2t. Helusz. fot. Julia Gościńska. ODB 3t. Helusz. fot. Kasia Kozłowska.
CHARYZMAT18 FOTORELACJA
OND III 2t. Adamówka. fot. Ola Magoń. ONŻ I 2t. Adamówka. fot. Oliwia Kotecka. ONŻ II 2t. Rzepedź. fot. Paulina Hućko. ONŻII 1t. Przemyśl. fot. Maja Fiejdasz. OR II 3t. Stara Wieś. fot. Wiktor Dziura. ONŻ II 2t. Rzepedź. fot. Paulina Hućko. ONŻ I 2t. Adamówka. fot. Oliwia Kotecka. ONŻ I 1t. Rzepedź. fot. Julia Sroczyk.

WYPRZEDZAJĄC NAPODWÓJNEJ CIĄGŁEJ

Nie ma wątpliwości, że zostaliśmy stworzeni do życia z drugim człowiekiem. Jest to tak oczywista oczywistość, że samo tłumaczenie tego faktu staje się w pewnym momencie nudne. Jednak możemy dostrzec w tym wszystkim małyhaczyk. Życie z innymi to jedno, a jak ono powinno wyglądać, to już osobna kwestia.

Dwunasty rozdział Listu do Rzymian zatytułowa no „Obowiązki chrześcijan”. Możemy tam znaleźć peryko pę „Stosunek do współbraci”.Św. Paweł pośród wielu waż nych wskazówek zapisał dwie, na które warto zwrócić uwagę. „W miłości braterskiej nawza jem bądźcie życzliwi. W oka zywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie” (Rz 12,10). Nie można patrzeć na te stwier dzenia osobno. Tak naprawdę część z drugiego zdania wyni ka z miłości, zapisanej chwilę wcześniej.

Do najnowszych zmian w polskim taryfikatorze man datów kierowcy przyzwyczaja ją się od pierwszego dnia 2022 roku. Kwestia wyprzedzania pojazdu, wiążąca się z przekro czeniem linii podwójnej ciągłej nie została zawarta w noweli zacji przepisów. Mimo to każ dy kierujący samochodem stara się unikać sytuacji najechania na nią, aby zachować w kiesze ni 200 zł (które w miejscach niedozwolonych może zwięk szyć się aż do 1000 zł). Uczest nicy ruchu drogowego zdają sobie sprawę z konsekwencji niedostosowania się do prze pisów, ale czy my – chrześcija nie i oazowicze – zdajemy sobie sprawę z rezultatów odrzucania wskazówek św. Pawła?

Zanim zaczniemy się za stanawiać nas skutkami, war to pomyśleć o przyczynie. Jak więc możemy „wyprzedzać się” w czci? O co dokładnie cho dzi z tą życzliwością w miłości braterskiej? Z pomocą mo że przyjść Karol de Foucauld – jeden z siódemki „najśwież szych” świętych Kościoła Ka tolickiego. 15 maja br. papież Franciszek wyniósł do chwa ły ołtarza francuskiego trapistę i pustelnika. To na podstawie pozostawionych przez Karo la reguł, 17 lat po jego śmierci, powstała pierwsza wspólnota, która następnie przerodziła się w Zgromadzenie Małych Braci Jezusa. Zaś w 1939 roku z ini cjatywy Magdaleny Hutin po wstało żeńskie zgromadzenie kompletacyjne Małych Sióstr Jezusa.

Wyróżnikiem duchowo ści św. Karola de Foucaulda, oprócz życia ukrytego (naśladowanie życia Świętej Rodzi ny w Nazarecie) i kontemplacji, jest przede wszystkim miłość wobec bliźniego. To poprzez nią w praktyce realizują się wszyst kie założenia zgromadzeń Ma łych Braci i Sióstr. Jednak zadania te nie są przypisane tylko i wyłącznie do tych zgro madzeń. Każdy z nas, na wzór

św. Karola, powinien wcielać w swoje życie większą miłość do drugiego.

ADORATIO – KONTAKT –MIŁOŚĆ

Skąd czerpać siły, aby da rzyć bliźnich swoją miłością i być w tym wszystkim jeszcze życzliwym, jak wskazuje na to św. Paweł? Mały Brat Jezusa miał na to jedną radę: Adoruj Najświętszy Sakrament. Taka forma modlitwy była dla nie go najprostszą odpowiedzią na pytanie o obecność Jezusa. Nie może więc dziwić fakt, że kon templacja jest jednym z fila rów duchowości francuskiego świętego. De Foucauld nie za trzymywał się tylko na trwaniu przy Panu ukrytym w Hostii. Pragnął wszelkie łaski, któ re otrzymał na modlitwie ad oracyjnej, nieść dalej. Dzięki uwielbianiu Najświętszego Sa kramentu miał on siły, by ob darowywać drugiego człowieka miłością. Przebywając, rozma wiając, patrząc na kogoś, św. Karol zawsze pragnął widzieć i adorować w nim Jezusa.

ZAŚWIEĆ!

Wyprzedzając samochód na drodze, zawsze włączamy kie runkowskaz – w ten sposób dajemy innym sygnał świet lny, że planujemy wykonać ten

manewr. „Wyprzedzając się” w okazywaniu czci wobec dru giego, nie mamy dosłownej możliwości włączenia świateł ka ostrzegawczego przed nami. To nawet nie o to chodzi, aby każdy kto nas widzi, miał po dane jak na tacy, że w danym momencie pragniemy okazać naszą życzliwość wobec bliź niego. Pomimo tego to światło z nami jest, a nawet Jest. TymŚwiatłem przecież jest Pan Bóg, który nas uzdalnia, aby nieść dobro do innych. To dzięki Nie mu jesteśmy w stanie adorować Go w naszych najbliższych, ale także w całkiem obcych nam osobach. To On sprawia, że ktoś może także i w nas zoba czyć prawdziwe oblicze miło ści Boga.

Karol de Foucalud napisał, że jego apostolatem powinna być dobroć. „By inni widząc mnie, mogli stwierdzić: ponie waż ten człowiek jest tak dobry – jego religia musi być dobra. Jeśli mnie zapytają: dlaczego jestem taki łagodny i dobry, od powiem: ponieważ jestem sługą o wiele bardziej lepszego niż ja; o gdybyście mogli wiedzieć, jak dobry jest mój Mistrz Jezus”. Skąd możemy się dowiedzieć, jak dobry jest Jezus? Wystarczypatrzeć na Jego Światło, płyną ce z Najświętszego Sakramen tu. Tam wszystko widać.

CHARYZMAT 19FORMACJA
PAN BÓG NAS UZDALNIA, ABY NIEŚĆ DOBRO DO INNYCH. TO DZIĘKI NIEMU JESTEŚMY W STANIE ADOROWAĆ GO W NASZYCH NAJBLIŻSZYCH.
DKS
Karol de Foucauld. fot. domena publiczna.

Alicja

Świadectwo Alicji

Mam 45 lat, jestem mężatką, mamą trzech córek. Od sześciu lat należę do Odnowy w Duchu Świętym „Maranatha” w bazylice mniejszej p.w. Trójcy Świę tej w Krośnie. Pełnię tam funkcje lide ra, jestem również odpowiedzialna za Rycerstwo Niepokalanej oraz Apostolat Margaretka. Z Ruchem Światło - Życie nie wiele miałam wspólnego poza tym, że mo ja wspólnota Odnowy korzystała z posługi i formacji przy Oazowej Wspólnocie Życia Miłosiernego Chrystusa Sługi we Wrocan ce. Uczestniczyliśmy w Seminarium Odno wy Wiary, Seminarium Odnowy Kościoła oraz z warsztatach modlitwy wstawienni czej. Osobiście korzystam z kierownictwa duchowego u ks. Daniela Trojnara, jest też moim spowiednikiem; raz w miesią cu jeżdżę do Wspólnoty na dni skupienia.Oazowa Wspólnota Życia, ich posługa, za angażowanie oraz pomoc ukazały mi pięk no ich życia, żywego Kościoła, domu który jest otwarty dla każdego.

Od ponad roku pytałam Pana Jezusa, czy rzeczywiście moim miejscem w Koś ciele jest Odnowa, ponieważ czułam, że Pan chce ode mnie czegoś więcej. Dużo się modliłam i prosiłam o światło Ducha Świętego. Mój ojciec duchowy zapropono wał mi udział w Oazie Nowego Życia I st. dla Dorosłych obiecując, że podczas tych rekolekcji Maryja mi wszystko uporząd kuje. Bez wahania, już w styczniu zapi sałam się na Oazę, która miała odbyć się w Medjugorie, miejscu dla mnie wyjątko wym i świętym. 28 czerwca 2022 roku,

po Mszy Świętej w kościele we Wrocan ce, wraz z grupą 45 osób wyjechaliśmy do Medjugorie, tym samym rozpoczęłam swo je pierwsze rekolekcje oazowe i mogłam uczestniczyć w tym historycznym wyda rzeniu, jakim była pierwsza oaza w Medju gorie. Piękno żywego Kościoła, konkretne treści, wyprawy otwartych oczu, szkoła modlitwy, odkrywanie światła Ewangelii w rozmowach, nauka śpiewu, to wszystko było dla mnie bogactwem, prezentem od Maryi. Codziennie chodziliśmy na wieczor ne adoracje Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Uczestniczyliśmy w pięknym i bogatym w przeżycia duchowe spotka niu i koncercie skrzypaczki Melindy Dumi trescu, która poświęciła swoje życie Matce Bożej, założyła w Medjugorie wspólnotę i codziennie podczas adoracji swoją grą na skrzypcach upięknia uwielbienie Pana Je zusa. Melinda była zachwycona naszą oa zą oraz działalnością ks. Daniela i OazowejWspólnoty Życia Miłosiernego Chrystusa Sługi, zapowiedziała nawet swój przyjazd do Wrocanki.

Będąc w Medjugorie nie mogliśmy po minąć wyjścia do Podbrdo – góry objawień Maryi, gdzie wspólnie odmawialiśmy ró żaniec, był też czas na Namiot Spotkania i dialog z Panem Bogiem. Odwiedziliśmy również wspólnotę Cenacolo – Wieczernik, gdzie wysłuchaliśmy pięknych i wzrusza jących świadectw młodych ludzi. Trochę zwiedzaliśmy; była wycieczka do pobli skiej Tihaljiny, gdzie znajduje się kościół p.w. św. Eliasza, a w nim cudowna figu

ra Matki Bożej. Z okazji 25 rocznicy ob jawień została ofiarowana Maryi aureola ze złotych gwiazd, jako dar serca polskich pielgrzymów. Ten wizerunek Maryi jest rozpowszechniony na cały świat. Ksiądz zabrał nas do Mostaru, urokliwego miasta, w którym mieliśmy sposobność napicia się dobrej bośniackiej kawy. Codziennie, w czasie wolnym, korzystaliśmy ze spa cerów po pięknych okolicach Medjugo rie, często chodziliśmy na pyszne lody, no i oczywiście na zakupy. Ale najważniej szym punktem każdego dnia była Eu charystia. Dla mnie jako lidera, nowym i ważnym doświadczeniem było dać się prowadzić animatorowi mojej grupy. Ra dek poradził sobie z tym doskonale. To też ukazało mi, że potrafię ustąpić miejsca i odnalazłam się w tej nowej sytuacji.

Chylę czoła przed Oazową Wspólnotą Życia we Wrocance, ks. moderatorem Danielem Trojnarem, animatorami: Ba sią, Radkiem, Martą-Lodzią, Olą, oraz ks. Krzysztofem. Podziwiam ich profesjona lizm, bardzo dobre przygotowanie anima torów do posługi, życzliwość, otwarcie na drugiego człowieka. Każdy z uczestników mógł zawsze zwrócić się o pomoc duchową czy też normalną rozmowę. Chapeau bas! Radość przebywania we Wspólnocie, „po godne wieczory”, śpiew, taniec, rozmowy, jak również wsparcie w trudnościach, ludz kie słabości, to wszystko uczyło mnie ko chać drugiego człowieka takim, jaki jest, a nie takim, jakim ja chciałabym aby był. Mocnym przeżyciem dla każdego i każ dej z nas był „poważny wieczór”, podczas którego poznaliśmy świadectwo życia wieloletniego animatora Ruchu Światło-Ży cie, świadka cierpienia Grzegorza Mroczki, który po długich zmaganiach z chorobą od szedł do Pana.

„Oto stoję u drzwi i kołaczę: Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, Wej dę do niego i będę z nim wieczerzał a on ze mną” (Ap. 3,20). To słowo życia z czwar tego dnia oazy, w którym udaliśmy się do małej miejscowości Surmanci, gdzie znaj duje się kościół z ikoną cudownego obrazu Jezusa Miłosiernego, by tam podczas MszyŚwiętej, w świadomym i wolnym akcie ser ca przyjąć Chrystusa jako osobistego Zba wiciela i Pana. Po zakończonej Eucharystii wyruszyliśmy procesją z figurą Niepokala nej, z zapalonymi świecami w rękach nad rzekę. Tam zakończyliśmy to piękne na bożeństwo, nasz pierwszy szczyt. Zapalone świece to symbol, że Słowo Boże oświe ca drogę naszego życia, którą idziemy za Chrystusem.

Podczas oazy doświadczyłam rów nież trudności, zmagań związanych z tzw. kryzysem środka. Ten czas przypadł na dziewiąty dzień, niesienie Krzyża. Mimo zmęczenia i ludzkiej niemocy, wyruszy

CHARYZMAT20 OAZA DOROSŁYCH
Śnieżek

łam wraz ze wspólnotą na drogę krzyżo wą na Krizevac. Droga Krzyżowa ukazała mi, że gdy byłam w słabości i utrudzeniu, właśnie wtedy poprosiła mnie o pomoc sio stra Józefa. Chciała, abym podała jej rękę i pomogła wyjść na górę. Przeżyłam niesa mowite doświadczenie, że pomagając dru giemu człowiekowi, niosąc z nim krzyż, nagle moja niemoc odeszła. Byłam pełna radości, miłości i energii. Te siły pochodziły od Pana Jezusa. „Gdy Duch Święty zstą pi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (Dz. 1, 8).

Każdy z nas jest posłany, by głosić in nym w prawdzie o Bogu, Jego miłości, jak również dzielić się świadectwem swojego spotkania Boga Żywego. Jesteśmy dłuż nikami względem wszystkich ludzi ale i świadkami, naszym zadaniem jest gło szenie Ewangelii. Również i my zostaliśmy posłani, by z mocą Ducha Świętego wyjść na ulice Medjugorie i ewangelizować. To było dla mnie piękne zadanie i konkret ne wyzwanie, z którym sobie świetnie po radziłam. Na placu przy kościele p.w. św. Jakuba w Medjugorie wraz z siostrą Józe fą, Marią i Basią, w trakcie rozmowy, dzie liłam się świadectwem z napotkaną tam grupą pielgrzymów z Polski i za ich zgodą modliłyśmy się z nimi, czego efektem by ło przyjęcie przez całą grupę pielgrzymów Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i Pa na. To cudowne przeżycie kolejny raz uka zało mi piękno żywego Kościoła. Często w swoich wspólnotach adorujemy samych siebie, zamykając się we własnym towarzy stwie, boimy się opuścić swoją strefę kom fortu. Dla mnie to konkretny kierunek, ewangelizacja, do której posyła mnie DuchŚwięty. Na koniec naszego pobytu w Med jugorie pojechaliśmy na Chorwację, by tam na plaży cieszyć się kąpielą w morzu i uro kami piękna chorwackiej przyrody. To była wisienka na torcie.

W ostatni dzień oazy, 13 lipca 2022 ro ku, z pragnienia serca przeżyłam wpro wadzenie do deuterokatechumenatu, ponieważ wiem, że bez Kościoła nie doj dę do dojrzałej wiary. Pragnę postępować jak dzieci światłości, bo chcę stać się na

prawdę człowiekiem duchowym. Medjugo rie to miejsce, w którym Maryja w sposób szczególny prosi o modlitwę za Jej uko chanych synów – kapłanów, to tutaj po wstał Apostolat Margaretka. Moje serce zapragnęło, by właśnie w Medjugorie nasi kapłani otrzymali od nas taki piękny pre zent, jakim jest modlitwa za nich. W dniu agapy, po zakończonej Eucharystii, dwie grupy siedmioosobowe złożyły przyrze czenie dożywotniej modlitwy za ks. Danie la i ks. Krzysztofa. To sedno Margaretki. Weronika narysowała piękne laurki na pa miątkę tego uroczystego dnia. Dzień ostat ni, to także pełen radości czas wspólnego świętowania, jakim była agapa. Urzeczona byłam rozpoczęciem tego wieczoru polone zem. To były piękne chwile dziękczynienia Maryi za cudowne przeżycia rekolekcji oazo

wych, na których byłam bardzo szczęśliwa.Oaza Nowego Życia I st. dla Dorosłych w Medjugorie była rozpakowaniem pre zentu, jaki przygotował dla mnie DuchŚwięty i Jego oblubienica Maryja. Kon kretna i piękna formacja oraz charyzmatRuchu Światło-Życie, postać sługi Boże go ks. Franciszka Blachnickiego ukazały mi, że drogą wymagania życia wewnętrz nego podążam już od dawna. Niebywa łym było dla mnie odkrycie tego. Miłość do Kościoła, codzienna Eucharystia, prakty ka Namiotu Spotkania, studiowanie Słowa Bożego, Liturgia Godzin - modlitwa Jutrz nią i Nieszporami, Maryja której jestem niewolnikiem i rycerzem, regularna spo wiedź, nowa kultura i styl życia, od ośmiu lat jestem członkiem KWC, dzielę się do brami materialnymi, to wszystko praktykuję od lat. Będąc w Odnowie, Duch Święty prowadził mnie drogą życia wewnętrznego Diakonii Ruchu Światło-Życie. Po po wrocie z Medjugorie jeszcze przez miesiąc rozeznawałam swoją drogę. 15 sierpnia podjęłam decyzję o rezygnacji z posługi lidera Odnowy w Duchu Świętym i odejściu z niej. Z pragnienia serca konkretnej formacji, a taką daje mi Ruch Światło-Życie, od 3 września włączam się do grupy for macyjnej uczniów Chrystusa, Oazy Doro słych we Wrocance. Daję Panu Jezusowi czystą, podpisaną przeze mnie kartkę, na której jest tylko napisane w = W, bo nicze go bardziej nie pragnę niż pełnienia woli Bożej, a jest nią świętość. Mocno trzymam się ręki Maryi i Pana Jezusa, niech Oni prowadzą mnie drogą, którą przygotował dla mnie Bóg. Bogu niech będą dzięki za piękne dzieło sługi Bożego ks. FranciszkaBlachnickiego jakim jest Ruch Światło-Ży cie, Ruch zawierzony Niepokalanej, mojej ukochanej Matce.

CHARYZMAT 21OAZA DOROSŁYCH
 FOT.

ks. Arkadiusz Wojnicki

Φως ἱλαριον

Greckie słowo ΦΩΣ jest znane każdemu oazowiczowi. Nie sposób wyobrazić sobie zarówno teologii, jak i liturgii bez symboliki światła.

Wielu członków Ruchu Światło-Życie

słyszało lub czytało katechezę Ojca Franciszka o pięciu źródłach światła, prze znaczoną m.in. na pierwszy dzień ORD1. Dlaczego jednak starożytni chrześcijanie na ścianach katakumb pisali ΦΩΣ, krzy żując je z ΖΩΗ? Zanim przejdziemy do li turgicznego wykorzystania znaku światła,weźmiemy do ręki Pismo Święte w języku greckim2, poszukując w nim obecności te go właśnie słowa.

NIECHAJ SIĘ STANIE ŚWIATŁOŚĆ.

Słowo φως spotykamy już w trzecim wersecie Starego Testamentu. Autor poe matu o stworzeniu świata umieszcza je na samym początku sekwencji stwór czych słów Boga: „Wtedy Bóg rzekł: «Nie chaj się stanie światłość (φως)!» I stała sięświatłość (φως)” (Rdz 1,3). Światło zostaje natychmiast opisane na dwa sposoby: naj pierw – jako pierwsze spośród stworzeń –zostaje obdarzone mianem καλον, co może oznaczać zarówno „dobre”, jak i „piękne”. Po wtóre – zostaje oddzielone od ciem ności (σκοτος). Wielokrotnie motyw tenbędzie powracał na kartach Pisma Święte go – światło będzie zawsze kontrastem do ciemności, zarówno w dosłownym, fizykal nym znaczeniu, jak i we wszystkich swoich symbolicznych konotacjach3. Na zakoń czenie pierwszego dnia stworzenia świat ło otrzymuje imię: „Dzień” (ἡμερα; Rdz 1,5). To słowo stanie się miarą nie tylko poematu, ale i fundamentem kalendarza. Bardzo często to właśnie „dzień” będzie synonimem καιρος – punktowego czasu, nazywanego nieraz „czasem zbawienia”, który jest momentem szczególnego Bo żego działania. Ta idea realizowana przez słowo Boże będzie powracać chociażby we wspomnieniu tajemnicy dnia w modlitwie eucharystycznej („...zjednoczeni z całym Kościołem uroczyście obchodzimy święty dzień...”) czy w przywoływanym w liturgii, szczególnie Wielkanocy, Psalmie 118 („Oto dzień, który Pan uczynił” – w. 24).

Stary Testament zna następujące zna czenia światła:

• W przybytku Starego Przymierza ma się palić nieustanne światło, zgodnie z prze pisami Prawa (Wj 27,20; Kpł 24,2; 2Krn 4,20). Świecznik stojący w miejscu świętym jest nazywany „lampą Izraela” albo „światłem Pana”. U Izajasza to sam JHWH jest światłem Izraela (Iz 10,17; 60,1.19-20).

• Światło oznacza obecność Boga (Ps 4,7; Ps 36,10; Ha 3,4; Iz 2,5; Ba 4,2; 5,9), a On sam jest odziany światłem (Ps 104,2). Fakt, że słup ognia towarzyszył Izraelitom w czasie przejścia przez Mo rze Czerwone, prowadzi do nazwania Boga „światłością świętych”, czyli Na rodu Wybranego (Mdr 18,1; Za 14,5-7).

• Słowo Boże (także rozumiane jako Pra wo) jest światłem (Ps 119,105; Prz 6,23; Syr 50,29; Oz 6,5).

• Istnieje związek frazeologiczny „świat ło oczu” (Tb 10,5; Ps 38,11; Ba 3,14) oznaczający najczęściej radość, ale i ży cie doczesne. To także dwa najczęstsze symboliczne znaczenia światła: życie (Tb 14,10; Ps 49,20; Hi 3,16.20; 33,28; Syr 22,11; Mi 7,9; Iz 53,11; Ba 3,20), nieraz w wyrażeniu „światło życia” (Ps 56,14; Prz 16,15; Hi 33,30), oraz radość (Est 8,16; Ps 89,16; 97,11; Prz 13,9; Hi 29,24).

• Często w późniejszej literaturze poja wia się także odniesienie do światła ja ko sprawiedliwości (Mdr 5,6; Syr 32,16; So 3,5; Iz 51,4; 58,8; 62,1), wierności (Ps 43,3), jawności (Hi 28,11) i mądro ści (Mdr 7,10.26.29).

• Jeden raz światło otrzymuje przydaw kę, która może zaskakiwać dzisiejszego czytelnika: jest ono słodkie (sic! – Koh 11,7).

• Co ciekawe, także „duch człowieka” zo staje nazwany „światłem Pana” (Prz 20,27), a bliżej nieokreślone światło u Proto-Izajasza (Iz 9,1) Sługa Pański u Deutero-Izajasza (Iz 42,6; 49,6) i Je ruzalem u Trito-Izajasza (Iz 60,3) stają się światłością dla narodów/pogan.

ON JEST ŚWIATŁEM.

Nowy Testament – co nie powinno dzi wić – podąża za wyznaczonymi w Starym Testamencie kluczami interpretacyjnymi:

• Bóg jest światłem (2 Kor 4,6; 1 J 1,5; Ap 22,5) i zamieszkuje w świetle (1 Tm 6,16). Światło jest znakiem towarzy szącym objawieniu Boga (Dz 9,3; 12,7; 22,6.9.11; 26,13) oraz jest – podobnie jak w ST – udziałem świętych (Kol 1,12).

• Także Syn Boży, Jezus, jest światłem (J 3,19; 12,35; Ap 21,24), w sposób szcze gólny „światłem świata” (J 8,12; 9,5; 11,9-10; 12,46), w ten sposób wypełnia jąc proroctwo Izajasza (Mt 4,16 = Iz 9,1; Łk 2,32; Dz 13,47 = Iz 49,6; Ap 21,24), i jest – tak jak w ST – odziany w świat ło (Mt 17,2).

• Ludzie są nazwani światłem (Mt 5,14.16), szczególnie Jan Chrzciciel (J 5,35), zaś Paweł otrzymuje powoła nie zaniesienia światła poganom (Dz 26,23).

• Światło ma analogiczne znaczenie sym boliczne, jednak zmienia się punkt cięż kości – najczęściej oznacza ono jawność (Mt 10,27; Łk 8,16-17; 11,33; 12,3; J 3,21; Ef 5,13-14) i prawdę (J 1,9; J 3,2021; Ef 5,9; 1 J 2,8), ale także sprawied liwość (2 Kor 6,14; Ef 5,9), prawość (Ef 5,9; 1 J 2,9), miłość (1 J 2,10) i życie (J 1,4); pojawia się również znane ze ST wyrażenie „światło życia” (J 8,12).

• Pojawiają się jednak nowe idee teolo giczne: Bóg zostaje nazwany „Ojcem świateł” (Jk 1,17), zaś chrześcijanin ma ubrać „zbroję światła” (Rz 13,12).

Dwie najważniejsze oryginalne nowote stamentalne idee chciałbym omówić szcze gółowo, dlatego że naświetlają (nomen omen) nam one rozumienie „życia w świet le”. Szczególne znaczenie będzie miał dla nas J 12,36, gdyż zawiera on je obie: „Do póki światłość macie, wierzcie w światłość, abyście byli synami światłości”.

„Wierzyć w światło” (J 12,36.46) moż na utożsamić z wiarą w samego Jezusa. To wyrażenie należy odczytać w kontekście całego fragmentu J 12,20-50, będącego epilogiem pierwszej części Ewangelii Ja na („księgi znaków”), zastępującego scenę modlitwy w Ogrójcu obecną u synoptyków. Uważny lektor znajdzie w nim wszystkie charakterystyczne dla czwartej Ewangelii idee teologiczne:

• Powszechność zbawienia, które wprawdzie bierze początek od Żydów (J 4,22), ale ostatecznie obejmuje nie tylko „na ród”, lecz wszystkie „rozproszone dzieci Boże” (J 11,52), włącznie z „innymi ow cami” (J 10,16);

• Pragnienie oglądania Boga, które mo że być zrealizowane jedynie w Jezusie (J 1,18; 12,21; 14,9);

• Kluczowe pojęcia: „godziny” (12,23), „chwały” (12,23.43), „sądu”, „świata” (12,31) „wywyższenia” (12,32);

• Ideę oddania życia (10,11.15.17; 12,2425; 15,13);

• Jedność Jezusa z Ojcem (5,17; 10,30; 12,28.44-45.49-50);

• Wypełnienie się Pisma w Jezusie (2,17.22; 5,39; 7,38; 12,15.38-41.48; 19,28.36-37).

CHARYZMAT22 AMEN DODATEK DIAKONII LITURGICZNEJ
DDL cz. 1

„Wiara w światło”, czy też „życie w świetle”, oznacza zatem: (1) wchodze nie z Bogiem w relację polegającą na oglą daniu Go „twarzą w twarz”, zgodnie ze starotestamentalnym obrazem Namio tu Spotkania; pobożność związaną z odda niem „chwały” i „wywyższeniem”, to jest z kultem adoracji i uwielbienia (2) jed ność z Bogiem na podobieństwo jedności Ojca i Syna w Duchu Świętym, opartą na całkowitym posłuszeństwie w wypełnianiu woli Bożej; (3) przyjęcie drugiego człowie ka (każdego!) w postawie bezinteresow

nej miłości (ἀγαπη), posuniętej aż do ofiary z własnego życia.

Do zrealizowania tego są zdolni jedy nie uczniowie Jezusa, chrześcijanie, czyli „synowie/dzieci światła” (Łk 16,8; J 12,36; Ef 5,8; 1 Tes 5,5). Te słowa również należy odczytać w kontekście perykop, w których są zawarte (Łk 16,1-15; Ef 5,8-14; 1 Tes 5,1-11). Choć są one kierowane do trzech różnych grup adresatów, mają w sobie po dobny motyw zestawienia ze sobą postawy niewłaściwej i właściwej:

Łk 16,1-15 Ef 5,8-14 1 Tes 5,1-11

„Dzieci światłości” Uczniowie Jezusa Chrześcijanie Chrześcijanie

Postawa „dzieci światłości”

Pozyskiwanie przy jaciół, hojność, wierność, służba jednemu panu

Prawość, sprawied liwość, prawda, jawność

Czuwanie, trzeź wość, wiara, mi łość, nadzieja zbawienia, budo wanie innych

Przedstawiciele ciemności faryzeusze „oni” „oni”, „inni”

Postawa „ciem ności”

Służba dwom panom (dwu licowość), nieuczci wość, chciwość, hipokryzja

ABY CHODZIĆ W ŚWIETLE ŻYCIA.

To krótkie przedstawienie każe nam so bie zadać przynajmniej kilka pytań, zanim wejdziemy w nowy rok formacyjny, szcze gólnie jeśli mamy podjąć w nim posługę:

• Czy jestem rzeczywiście wierny/a jed nemu Panu – Jezusowi Chrystusowi, któryjest Światłem? Czy wyrazem tego jest moje nieustanne trwanie w łasce uświęcającej?

• Czy moje postępowanie jest przejrzy ste? Czy mam świadomość kierujących mną motywacji, czy je oczyszczam? Czy podejmuję moje decyzje w świetle słowa Bożego?

• Czy jestem wierny/a praktyce codzien nego Namiotu Spotkania, który jest dla

Bezowocne uczyn ki, to, o czym wstyd mówić

To, co zasługuje na gniew, sen, pijań stwo

mnie stawaniem w świetle Bożej obecno ści?

• Czy Boże światło jest dla mnie słodkie, czy jest źródłem radości? Czy nie odczu wam wiary, uczestnictwa w praktykach re ligijnych czy w spotkaniach formacyjnych jako nieznośnego ciężaru?

• Czy widać w moim życiu owoce po stępowania w świetle – budowanie relacji, wiarę, nadzieję i miłość, prawdę, spra wiedliwość, hojność, czujność, trzeźwość (abstynencję)?

• Komu zanoszę światło, którym jestem?

1) „Poprzez element światła, mającego wcielać się w życie, należy rozumieć światło rozu mu, światło sumienia, światło słowa Bożego, światło Chrystusa jako wzoru osobowego, który należy naśladować, i światło Kościoła: Lumen gentium, Kościoła, który dba o nie skażony przekaz poprzednich źródeł światła oraz o ich należną interpretację w aktual nych sytuacjach”.

2) We wszystkich odniesieniach biblijnych będziemy posługiwać się pierwszorzędniegreckim tekstem Pisma Świętego, zarówno starożytnym tłumaczeniem Starego Testa mentu nazywanym Septuagintą (LXX), jak i wydaniem krytycznym Nowego Testamen tu; dopiero wtórnie – tłumaczeniem Biblii Tysiąclecia.

3) Por. Wj 10,23; Ps 112,4; 139,12; Koh 2,13; Hi 12,22.25; 17,12; 18,6.18; 26,10; 29,3; Mdr 18,4; Am 5,18.20; 8,9; Iz 5,20; 42,16; 45,7; 50,10; 58,10; 59,9; Jr 13,16; Lm 3,2; Ez 32,7-8; Dn 2,22; 3,72; Mt 6,23; 10,27; Łk 11,35; J 1,5; J 3,19-20; 8,12; 12,35.46; Dz 26,18; Rz 2,19; 13,12; 2 Kor 6,14; Ef 5,8; Kol 1,12-13; 1 Tes 5,5; 1 P 2,9; 1 J 2,8.9.

CHARYZMAT 23AMEN DODATEK DIAKONII LITURGICZNEJ

FOTOGALERIA

Pielgrzymka Ruchu 2022. fot. M. Fiejdasz.
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.