Może coś Więcej, nr 13

Page 58

jednak jest to raczej tło dla poczynań bohaterów. W różnych odcinkach fabuły pojawiają się ZZ-mani, z czarno -różowymi emblematami na mundurach, flagi ZZ w pewnym momencie ozdabiają cały hotel. Romantyczny monsieur Gustave, zaznacza widzowi, że jego noga w tak zbrukanym miejscu już więcej nie postanie. Jednak los zechce inaczej. Wes Anderson bardzo często korzysta z misternych, miniaturowych makiet, sprawiając, że widz ma wrażenie jakby poruszał się po świecie rodem z bajek i dziecięcych zabaw. Postaci w filmie, niczym małe lalki prezentują różne style i postawy. W Grand Budapest Hotel pojawia się niesamowita obsada, najmniejsze role odgrywają znamienici aktorzy, i czy pojawiają się na ekranie na minutę, czy na dwie wprowadzają swoją własną specyfikę do każdej postaci. Nadal jednak trzymając się ram wyznaczonych przez reżysera. Chyba to nazywa się sztuką aktorską? W monsieur Gustava wcielił się Ralph

s. 58

Finnes. Doskonale odnajdując się w roli wąsatego blondyna o zniewieściałej posturze i poetyckiej duszy, z lekką obsesją na punkcie doświadczenia w każdej dziedzinie życia, a co za tym idzie i starszych kobiet. W młodego Zero Moustafe przemienia się Tony Revolori, aktor, który dopiero stawia pierwsze kroki na wielkim ekranie, a jednak nikt ze starszej i zdecydowanie hollywoodzkiej obsady nie przyćmił jego talentu. Razem, niczym Kubuś fatalista i jego pan, tworzą zgrany i intrygujący duet. Spotykamy tu również nagiego, wytatuowanego w bohomazy Harveya Keitela. William Dafoe okazuję się być wampirzo -mrocznym płatnym zabójcą. Edwart Norton to przesadnie miły policjant, a Bill Murray należy do tajnej siatki hotelowych konsjerżów. Na szczególną pamięć zasługuje również, dawno nie widziany, Jeff Goldblum wcielający się w rolę adwokata i egzekutora spadku po Madame D pana Kovacsa. W szarym, wełnianym płaszczu do ziemi prezentuje się nad wyraz

dostojnie. Właściwie każdej postaci pojawiającej się na ekranie należałoby oddać należytą cześć. Często po wydaniu nowych, filmowych tworów Andersona dochodziły mnie słuchy, że są to piękne obrazy jednak bez pokrycia w fabule. W Grand Budapest Hotel mamy wątek kryminalny odwołujący się subtelnie do filmów Guya Richiego czy szkatułkową formę budowania linii fabularnej, Anderson snuje opowieści w opowieściach. Dziewczyna siedząca przy pomniku Pisarza otwiera jego książkę. Pisarz już w podeszłym wieku opowiada historię powstania dzieła skierowaną wprost do widzów. Wreszcie sam Zero Moustafa porywa nas do meandrów swojej pamięci. Historia wydaje nam się więc bardzo odległa, a świat w niej przedstawiony już dawno nie istnieje. Zniszczyła go II Wojna Światowa, a nazistowska propaganda stała się istnym zamachem na wszelaką kulturę. Postaci przesiąknięte są tęsknotą za dawnym, a my odczuwamy ją wraz z nimi. Ci,


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.