LAJF Magazyn Lubelski #83

Page 1

75 latTeatru Muzycznego w Lublinie 2022/83/4

Safebox24 to pierwszy, ogólnopolski, niezależny operator depozytowo-skarbcowy. W 2019 roku Safebox24, wybudował od podstaw nowoczesny, bezpieczny, certyfikowany skarbiec w Warszawie, z dostępem do skrytek depozytowych 24/7. W 2020 roku Safebox24 wybudował kolejny obiekt w centrum Krakowa - najbardziej nowoczesny, auto matyczny obiekt skarbcowo-depozytowy w Polsce, również z dostępem do skrytek depozytowych 24/7. W 2022 roku Safebox24 przejął najstarszy prywatny skarbiec w Polsce – obiekt skarbcowo-depozytowy w Lublinie oraz obiekt skarbcowo-depozytowy w Szczecinie. Obecnie Safebox24 rozpoczął pracę nad nowoczesnym skarbcem w centrum Łodzi. Docelowo Safebox24 planuje otwarcie kilkunastu obiektów skarbcowo-depozytowych na terenie Polski i za granicą.

SKARBCE SAFEBOX24:

• SKARBIEC WARSZAWA - UL. KOSZYKOWA 49A, LU4, 00-659 WARSZAWA

• SKARBIEC KRAKÓW - UL. ŚW. SEBASTIANA 16, LU2, 31-049 KRAKÓW

• SKARBIEC LUBLIN - UL. KOWALSKA 5, 20-115 LUBLIN

• SKARBIEC SZCZECIN - UL. ŚLĄSKA 43A, 70-431 SZCZECIN

• SKARBIEC ŁÓDŹ (WKRÓTCE) - OGRODY GEYERA, UL. PIOTRKOWSKA 293/305, 90-369 ŁÓDŹ

UBEZPIECZENIE I PRZECHOWYWANIE

W skarbcach Safebox24 każda skrytka depozytowa jest ubezpieczona od wszelkich ryzyk w Lloyd’s Insurance Company S.A., światowego lidera w ubezpie czeniach wysokiej klasy obiektów skarbcowo-depo zytowych. Każdy klient ma możliwość ubezpieczenia skrytki depozytowej w wybranym przez siebie limicie do 1 miliona złotych, bez ujawniania zawartości W skrytce depozytowej można przechowywać m.in. ważne dokumenty, oszczędności, metale szlachetne, diamenty, broń bez amunicji, dyski i archiwa danych czy też pamiątki o wartości sentymentalnej. Skrytka depozytowa może być wynajęta i ubezpieczona przez osobę fizyczną lub na firmę. Do każdej skrytki można ustanowić pełnomocników.

METALE SZLACHETNE

Mennica.Online to nowoczesny dealer złota i innych metali szlachetnych w postaci sztabek oraz monet inwestycyjnych. Oferujemy produkty najwyższej

konkurencyjne

i

obsługę Klienta. Mennica. Online oferuje sprzedaż i dostawę metali

i monet inwe stycyjnych w skarbcach Safebox24

jakości,
ceny
profesjonalną
szlachetnych na terenie całej Polski oraz przechowywanie sztabek
www.safebox24.pl www.mennica.online tel. +48 22 122 52 35 kom. +48 600 977 207 Idealbox Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, 00-545 Warszawa, ul. Marszałkowska 58, wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy pod numerem KRS:0000657685, NIP:951-242-67-29, REGON:366307249, Kapitał zakładowy: 93.000 zł, w całości wpłacony.

J

akie miejsce na polskiej scenie zajmuje Teatr Muzyczny w Lublinie? Odpowiedzi poszukaliśmy u źródła dyrektor Kamili Lendzion, śpiewaczki operowej i operetkowej występującej na wielu prestiżowych scenach polskich i zagranicznych, a przez wiele lat związanej m.in. z Teatrem Muzycznym w Lublinie. W nim w 2018 roku zadebiutowała w roli dyrektora. Znając świat opery i operetki od podszewki, wzbogaciła repertuar, przyciągając nowe grupy publiczności. Teatr Muzyczny w Lublinie, świętujący właśnie 75-lecie istnienia, stał się rozpoznawalną marką. Na czas drugiej już kadencji Kamila Lendzion ma wiele planów dla lubelskiego teatru, nie tylko muzycznych.

Minęły już dwa lata, odkąd Białorusini upomnieli się o swoje prawa po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Pokojowe demonstracje spotkały się z przemocą ze strony władz. O gorących ludzkich sercach i lodowatych powie wach geopolityki. O przemocy i represjach. Ale też o miłości i sztuce. O ojczystej Białorusi i o „nowym domu” Lublinie. O tym wszystkim można przeczytać w rozmowie Grzegorza Zawistowskiego ze Zmicerem Waynowskim w drugą rocznicę białoruskiej „aksamitnej rewolucji”.

W dziale kultury piszemy o Malwinie Masternak, woka listce oraz kompozytorce jazzowej i premierze jej debiutanc kiego albumu „Perspektywa”, który został nagrany z między narodową grupą muzyków. Dawna i odległa sztuka zawitała do nas w Muzeum Narodowym w Lublinie zostanie otwarta wystawa „Magia starożytnego Egiptu”, przedstawiająca histo rię, religię, kulturę oraz życie codzienne tego czasu.

Przedstawiamy również temat zdrowia w wywiadzie „Zdrowe nerki to podstawa” z dr hab. Anną Steć, superinter nistką i nefrolożką, która opowiedziała Klaudii Olender, jak dbać o ten cenny organ. Dla Seniorów mamy jeszcze artykuł „Opaska ratująca życie SOS dla Seniora”.

Wszyscy czujemy, że przyszedł czas, aby spoważnieć. Za dbać zarówno o własny dobrostan, jak i planety, stanąć zdecy dowanie w obronie podstawowych praw człowieka, znaleźć autorytety, które byłyby wyznacznikiem naszego postępowa nia. To konieczne w dynamicznie zmieniającym się świecie, w którym cierpimy na „chroniczne zaabsorbowanie”.

Redaktor naczelny 3magazyn lubelski 4(83) 2022
foto Emil Zięba
od redakcji
4 magazyn lubelski 4(83) 2022…taki LAJF 3 od redakcji 6 tygiel 8 z okładki 16 fotorelacja 3 Jakie miejsce na polskiej scenie zajmuje Teatr Muzyczny w Lublinie?… Piotr Nowacki 6 Marsz z uśmiechem… Zbiory polarne… Oczyszczanie… Umiemy celebrować… Czytanie Narodowego… Dla kochających… 8 Teatr to życie w 75 lat Teatru Muzycznego w Lublinie | rozmawiali z Kamilą Lendzion Anna Ignasiak i Piotr Nowacki 14 Festiwal kaszy i żurawiny – GRYCZAKI 2022 6–7 sierpnia Janów Lubelski foto Rafał Wrona 18 społeczeństwo 22 biz-nius 28 historia 38 społeczeństwo 16 Opaska ratująca życie – SOS dla Seniora tekst Justyna Kloc 24 Chleb, bułeczki, rogale... Eksport w trudnych czasach Przyszłość pieniądza w kolekcji 26 W okowach geopolityki | rozmowa Grzegorza Zawistowskiego z Zmicerem Waynowskim 35 Stanisław Kieroński – „Aforyzmy, zamyślone pytania i sentencje” | tekst Alicja Lejcyk-Kamińskai 18 Pod … lubelska gmina Głusk zdrowie 25 społeczeństwo Wojewódzkie Święto Plonów za nami 32 kultura Przepowiednie | tekst i foto Robert Pranagal 40 Rozbudzić ciekawość „Magia starożytnego Egiptu” | tekst Anna Ignasiak 0 20 Zdrowe nerki to podstawa tekst Klaudia Olender, foto Robert Pranagal 32 kultura Przepowiednie | tekst i foto Robert Pranagal 48 felieton 50 okruchy kultury 52 historia 66 felieton 43 Lubię wiedzieć | Pytania człowieka w ruchu tekst Maciej Wijatkowski | foto Hanna Skok 46 Hieronim Łopaciński (30 IX 1860–25 VIII 1906) Barwne wejście w inny wymiar Sztuka ponad wszystko, czyli… Redaktorów trzeba doceniać 48 Skok na docenta tekst i foto Mariusz Gadomski 54 Kobieta w… Najlepszy czas na zmiany jest teraz! Chcesz zmiany, bądź zmianą | tekst Bea Furmaniak 44 kultura Wewnętrzne obrazy świata Album „Perspektywa” Malwiny Masternak 46 EXODUS – stygmaty czasu Bluesowe brzmienie w Lublinie Odpowiedzialność za słowo 50 natura Kocie emocje | tekst Magdalena Świątkowska foto Gabriela Świątkowska 57 Z dziennika coacha – ODWAGA droga do szczęścia tekst Dorota Piwońska 88 50 68 58 winna końcówka Prawa podstawowe | tekst Łukasz Kubiak foto Paul Hanaoka | Unsplash 6 58504840 35322616 1483

prenumerata

info/prenumer

LAJF magazyn lubelski

Lublin 20-010 ul. Dolna Panny Marii 3 e-mail: redakcja@lajf.info tel. 81 440-67-64, 887-090-604

Redaktor naczelny: Piotr Nowacki (now) p.nowacki@lajf.info

Sekretarz redakcji: Anna Ignasiak (ann) a.ignasiak@lajf.info

Korekta: Magdalena Grela-Tokarczyk

Współpracownicy i korespondenci: Michał Fujcik (fó), Marek Podsiadło (pod), Marta Mazurek (maz), Izolda Boguta (izo), Klaudia Olender (kol), Filip Sawicki (sawi), Paweł Chromcewicz (chro), Anna Viljanen (av), Łukasz Kubiak (kub), Grzegorz Zawistowski (greg)

Foto: Marcin Pietrusza (qz), Maks Skrzeczkowski (maks), Michał Patroń (moc), Olga Michalec-Chlebik (mich), Olga Bronisz (obro), Krzysztof Stanek (sta), Robert Pranagal (gal), Jakub Borkowski (bor), Natalia Wierzbicka (nat), Łukasz Parol (parol), Andrzej Mikulski (mik)

Skład

REKLAMA i MARKETING: reklama@lajf.info i praca@lajf.info

Wydawca: KONO media sp. z o.o, 20-010 Lublin ul. Dolna Panny Marii 5 Prezes Zarządu: Piotr Nowacki (now) p.nowacki@lajf.info Regon 061397085, NIP 946 26 38 658, KRS 0000416313 e-mail: kono.media.sp.zoo@gmail.com

Treści zawarte w czasopiśmie „LAJF magazyn lubelski” chronione są prawem autorskim. Wszelkie przedruki całości lub fragmentów artykułów możliwe są wyłącznie za zgodą wydawcy. Odpowiedzialność za treści reklam ponosi wyłącznie reklamodawca. Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów tekstów, nadawania śródtytułów i zmiany tytułów. Nie identyfikujemy się ze wszystkimi poglądami wyrażanymi przez autorów na naszych łamach. Nie odsyłamy i nie przechowujemy materiałów niezamówionych. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wydawnictwo ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy, jeśli ich treść lub forma są sprzeczne z linią programową bądź charakterem pisma (art. 36 pkt. 4 prawa prasowego) oraz interesem wydawnictwa KONO media sp. z o.o. Egzemplarz bezpłatny.

w e j d ź n a Cena prenumeraty rocznej to 79zł Opłata pokrywa koszty pakowania i wysyłki Liczba egzemplarzy w prenumeracie:  11 egzemplarzy
i z a p i s z s i ę n a p r e n u m e r a t ę m a g a z y n l u b e l s k i zna
LAJF magazyn lubelski 2022/4/83 ISSN 2299–1689
& DTP: logos@typolino.pl L 5 7890 22 77
REKLAMA
5magazyn lubelski 4(83) 2022
Soliści baletu Teatru Muzycznego w Lublinie Sofiya Kiykovska Filip Krzyżelewski –foto Grzegorz Winnicki

Marsz z uśmiechem na ustach Najbliższe spotkania uczestników Nordikiady 2022 odbędą się 9 paź dziernika w Dęblinie i 6 listopada w Tomaszowie gm. Puławy. Organizato rzy, czyli Fundacja BezMiar, jak co roku zachęcają do aktywności fizycznej, kontaktu z naturą i przyłączania się do społeczności ludzi o pozytywnym nastawieniu do życia. Każdy rajd ma swoje odrębne wydarzenie i na każdy z nich są oddzielne zapisy. Uczestnicy pokonują trasy pod opie ką wykwalifikowanych instruktorów. Uczą się prawidłowej techniki nor dic walking, ćwiczą i maszerują, pokonując trasy biegnące przez piękne tereny województwa lubelskiego. Pasjonaci tego sportu przeszli w tym roku wiele kilometrów, spotkali się już bowiem w Kraśniku, Annopolu, Krasnobrodzie, Lublinie, Radzyniu Podlaskim, Janowcu n/Wisłą, Nałęczo wie, Kodniu i Puławach. Na każdym rajdzie było prawie 200 uczestników! Dodatkową atrakcją był udział znanej w środowisku osobistości ze świata nordic walking. Przybyły całe grupy walkerów m.in. z Białej Podlaskiej, Puław, Ryk, Dęblina, Annopola, Kraśnika, Świdnika, Otwocka, Kozienic i wielu innych miejsc. Cały cykl rajdów pod wspólną nazwą NORDIKIADA 2022 jest współfinansowany przez województwo lubelskie. Więcej infor macji i zapisy na poszczególne rajdy na www.bezmiar.org. (ann)

Zbiory polarne w nowej siedzibie

Muzeum Badań Polarnych powstało w październiku 2020 roku z inicjaty wy fundacji „Zupełnie Inny Świat” oraz Andrzeja Piotrowskiego, który w prze szłości pracował m.in. w Instytucie Paleobiologii PAN, Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym i Muzeum Ewolucji w Ogrodzie Botanicznym PAN. Ce lem działania tej instytucji jest upamiętnianie i gromadzenie dorobku polskich badaczy Arktyki i Antarktydy. O powstanie takiej placówki od lat zabiegał też Komitet Badań Polarnych Polskiej Akademii Nauk, ponieważ polska działalność naukowa prowadzona w Arktyce i Antarktydzie plasuje nasz kraj w czołówce państw podejmujących badania na tych terenach. Wśród zbiorów placówki są ogromne ilości zdjęć, książek i map terenów arktycznych, zbiory prof. Alek sandra Kosiby z jego wypraw na Grenlandię, w tym kości morsa i elementy odzieży używanej przez Eskimosów, a także sanie, książki, kalendarze, ska mieniałości z Sachalinu i Wysp Kurylskich, bursztyny, kopie podpisanych przez Polskę traktatów polarnych oraz obrazy związane z polarnym światem. Teraz Puławskie Muzeum Badań Polarnych zostanie przeniesione do filii UMCS przy ul. 4. Pułku Piechoty Wojska Polskiego 18 w Puławach. 8 września br. w siedzi bie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego w Lublinie przedsta wiciele trzech stron podpisali porozumienie dotyczące nabycia budynku. (ann)

Oczyszczanie przez malowanie

Już niebawem będzie można zobaczyć końcowy efekt prac nad ekologicznym muralem, powstającym na zewnętrznej ścianie Centrum Recyklingu Ekopak w Lublinie przy ul. Metalurgicznej 9b w Lublinie. Ini cjatorem projektu jest firma Ekopak, wchodząca w skład Grupy Kom-Eko. Mural zajmie powierzchnię 1200 m² i będzie prawdopodobnie najwięk szą taką realizacją graficzną w województwie lubelskim. Zamierzeniem firmy było w przystępnej, komiksowej formie pokazać rolę segregacji i przetwarzania odpadów w realizacji idei zrównoważonego rozwoju przez spółki Grupy Kom-Eko na Lubelszczyźnie. Mural ilustruje wędrów kę odpadów od odzysku i recyklingu po produkcję energii. Do jego po wstania użyto specjalnego lakieru pochłaniającego zanieczyszczenia. In nowacyjna samoczyszcząca powłoka fotokatalityczna pozwala utrzymać budynek nie tylko w czystości i zmniejszyć znacząco koszty utrzymania i konserwacji, ale również jest elementem odpowiedzialnego, ekolo gicznego myślenia o nieruchomościach. Pełni też bardzo istotną funkcję oczyszczania powietrza ze smogu i spalin. Tylko 100 m² powierzchni mu ralu na hali Ekopaku pokrytych lakierem fotokatalitycznym oczyszcza tyle powietrza, co 30 dużych drzew liściastych. Autorem projektu jest lubelska agencja reklamowa Ansza, zaś wykonawcą AeroMat. (ann)

6 magazyn lubelski 4(83) 2022
foto UMWL w Lublinie foto Ekopak Sp. z o.o. foto Fundacja BezMiar
tygiel

Umiemy celebrować tradycję

30. edycja Europejskich Dni Dziedzictwa pod hasłem „Połączeni dziedzictwem” odbyła się w drugi i trzeci weekend września. Nie zabrakło tematycznego zwiedzania, na które za prosiło Muzeum Czartoryskich w Puławach, Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, Piwnica Pod Fortuną, Kockie Stowarzyszenie Oświatowo-Regionalne oraz Państwowe Muzeum na Maj danku. W Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie obchody EDD przebiega ły pod hasłem „Połączeni słowem”. Tutaj przygotowano sesję naukową i wystawę pt. „Józef Ignacy Kraszewski – dziennikarz, redaktor, wydawca, drukarz”. W wydarzeniu wzięli udział zarówno znawcy twórczości pisarza, jak i specjaliści w dziedzinie dziennikarstwa. „Połącze ni w tańcu od średniowiecza po lata 20.” było propozycją Fundacji Belriguardo. Warsztaty oraz spektakl odbyły się w Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej. W Gołę biu centralnym punktem obchodów EDD pod hasłem „Wymalowane dziedzictwem” było odsłonięcie muralu upamiętniającego postać hetmana Stefana Czarnieckiego oraz bitwę stoczoną pod Gołębiem w 1656 r. Wśród przygotowanych wydarzeń znalazło się także coś dla miłośników rękodzieła. Na warsztaty ze zdobienia kafli motywami huculskimi zaprosił Dom Kuncewiczów – Oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, natomiast piękno i symbolikę ikon można było wspólnie odkrywać w Muzeum Wsi Lubelskiej podczas przygotowanych warsztatów z malarstwa ikonowego, a była to jedynie część wydarzeń w ramach tegorocznych Europejskich Dni Dziedzictwa w naszym województwie. (ann)

Czytanie Narodowego Wieszcza

Lekturą w ramach „Narodowego Czytania” w roku 2022 – Roku Romanty zmu Polskiego były „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza. W Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego utwór czytali m.in. Bartło miej Bałaban – Członek Zarządu Województwa Lubelskiego, Iwona Hofman –Dyrektor Instytutu Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach UMCS w Lublinie i Kierownik Pracowni Badań nad Instytutem Literackim w Paryżu UMCS oraz Tadeusz Sławecki – Dyrektor WBP im. H. Łopacińskiego w Lublinie. Niespo dzianką okazały się dwie dodatkowe atrakcje – znakomite wykonanie przez Dorotę Mościbrodzką utworu Mariana Hemara pt. „Maryla”, pokazującego, jak żywe są tradycje romantyzmu w literaturze współczesnej, oraz „Potańcówka z Marianem Hemarem”, która odbyła się w Pałacu Lubomirskich, a przygo towana została przez Muzeum Narodowe w Lublinie. Na koniec wydarzenia w WBP wystąpiła „Trupa z szafy bibliotecznej” – amatorski zespół teatralny złożony z pracowników WBP w Lublinie. Dla uczestników „Narodowego Czy tania” Dyskusyjny Klub Książki przygotował książkowe niespodzianki – za winięte w szary papier kryły swoją tematykę. Wydarzeniu towarzyszyła też wystawa „Nasi romantyczni Mistrzowie” w Autorskiej Galerii Hol Biblioteki. W bibliotecznej Księgarni „U Hieronima” natomiast można było nabyć okolicz nościowe wydania „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza. (ann)

Dla kochających muzykę

Za nami 55. Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju, wydarzenie organizo wane nieprzerwanie od 1967 roku. Światowej sławy polscy artyści spotkali się w Pi jalni Głównej, by oddać hołd twórczości Jana Kiepury – znanego polskiego śpiewa ka i aktora występującego na najbardziej zaszczytnych scenach operowych świata. W 2022 roku przypada 120. rocznica urodzin tego wybitnego tenora. Podczas całe go festiwalu wystąpiły liczne gwiazdy operowe, można było posłuchać koncertów z udziałem najlepszej orkiestry oraz obejrzeć spektakle baletowe i teatralne. Do gwiazd festiwalu należały Aleksandra Kurzak, Grażyna Brodzińska, Rafał Bartmiń ski, Tomasz i Agnieszka Kuk, Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny oraz artyści Baletu Opery Lwowskiej. Na wszystkich melomanów oraz fanów kul tury czekały różnorodne występy, między innymi – „Podróż ze Śląskiem”, balet „Giselle” czy wreszcie „Koncert galowy – magiczny świat operetki”. Po raz trzeci swoim udziałem w Festiwalu im. Jana Kiepury wszystkich fanów fortepianowego brzmienia zaszczyciła Beata Szałwińska, polska pianistka na co dzień mieszkająca w Luksemburgu, z prapremierowym wykonaniem „Concerto de Paris op 32 nr 2”. W ramach koncertu „Wieczór przebojów – hiszpańskie zarzuele i nie tylko” wystą pili jedni z najlepszych polskich śpiewaków operowych – Iwona Sobotka i Arnold Rutkowski, a towarzyszyła im Orkiestra Filharmonii im. K. Szymanowskiego w Kra kowie pod kierunkiem znakomitego dyrygenta Zbigniewa Gracy. (ann)

7magazyn lubelski 4(83) 2022
foto Mikołaj Bała foto Maria Kowalczyk | Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” (ann)
8 magazyn lubelski 4(83) 2022 75 lat Teatru Muzycznego w Lublinie Teatr to życie foto Grzegorz Winnicki wywiad

Operetka i komedia muzyczna zawsze miały w Lublinie swoją wierną publiczność, w kilka miesięcy po Wiedniu czy Paryżu Lublin oglądał najnowsze spektakle. Teatr Muzyczny w Lublinie, działający od 1947 roku, godnie kontynuuje te świetne tradycje. W bogatym dorobku posiada najznakomitsze pozycje muzyki operowej, operetkowej, baletowej i musicalowej, takie jak „La Traviata” Giuseppe Verdiego, „Baron cygański” Johanna Straussa, „Księżniczka czardasza” Imre Kálmána, „Kraina uśmiechu” Franza Lehára, „Czajkowski – Taniec miłości”, a także „Skrzypek na dachu” Jerry’ego Bocka, grany już od 1994 roku, i „Hallo Szpicbródka” na podstawie legendarnego filmu Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody. Ostatnią dużą produkcją była operetka „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa w reżyserii Artura Barcisia. Realizację ambitnego programu umożliwia niezwykle zdolny zespół artystyczny, w skład którego wchodzą soliści, chór, balet i orkiestra. Teatr współpracuje też ze znakomitymi solistami operowymi z całej Polski oraz znanymi i cenionymi reżyserami, scenografami i dyrygentami. Instytucja przewiduje propozycje dla wszystkich grup wiekowych, dla młodszych widzów wystawiając m.in. bajki i spektakle edukacyjne. Teatr Muzyczny w Lublinie wciąż się rozwija i buduje coraz silniejszą pozycję na muzycznej mapie Polski. O tym, jak naprawdę szeroka jest jego oferta i co przygo towuje dla publiczności w najbliższym czasie z Dyrektor Teatru – Kamilą Lendzion rozmawiali Anna Ignasiak i Piotr Nowacki, foto Grzegorz Winnicki, Karolina Deptuś i Aneta Sobiesiak.

Gdy w roku 2018 przyszła Pani do Teatru Muzycz nego jako zupełnie nowa osoba, jak wyglądała sytuacja w tej instytucji?

Z Teatrem Muzycznym w Lublinie związana je stem od drugiego roku studiów, już wówczas wy konując główne partie sopranowe w spektaklach wchodzących w skład repertuaru Teatru, zatem na sza wspólna historia toczy się od prawie dwudziestu lat… Instytucję tę znam można powiedzieć od pod szewki, chociaż w tamtym czasie moimi macierzy stymi teatrami były Teatr Muzyczny w Łodzi i War szawska Opera Kameralna. W 2018 roku pojawiłam się ponownie w lubelskim środowisku artystycznym, ale w zupełnie innym charakterze niż dotąd, bowiem jako kandydat na stanowisko dyrektora tejże instytu cji. To stanowisko mam zaszczyt piastować już piąty sezon, rozpoczynający moją drugą kadencję w Te atrze. Zanim jednak pochłonął mnie Teatr, w najlep szym tego słowa znaczeniu, podkreślam to z pełną świadomością, dzieliłam swoją drogę artystyczną między scenę operową, operetkową a impresariat, który sprawiał mi nie mniej, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że więcej satysfakcji i spełnienia niż zawód, do którego zostałam przygotowana i wy kształcona. Agencja artystyczna, którą wtedy prowa dziłam, nauczyła mnie publiczności w każdym tego słowa znaczeniu: szacunku do niej, odpowiedniego doboru repertuaru, a co najważniejsze satysfakcji obopólnej, zarówno publiczności, jak i wykonaw ców… Lublin zawsze był w moim sercu mocno za korzeniony, występy na rodzimej scenie za każdym razem niosły za sobą mnóstwo emocji… Emocji związanych nie tylko z radością występowania w ro dzinnym mieście, ale głównie z oczekiwaniami, jakie w głębi duszy stawiałam tej instytucji z racji regional nej solidarności. Zawsze uważałam, że Operetka Lu belska jest absolutnie niedocenianą sceną muzyczną w Polsce. Widząc pewne niewykorzystane sfery potencjału Teatru Muzycznego, zarówno artystów, jak i samego miejsca, mając już też koncepcję dzia łania, zdecydowałam się startować na stanowisko dyrektora tej instytucji. Wśród wielu kandydatów do

objęcia tej funkcji pojawiły się tak już doświadczone i uznane postaci, jak Kazimierz Kowalski, były dyrek tor Krzysztof Kutarski, Iwona Sawulska czy Sylwester Kostecki, zatem zadanie było o tyle trudniejsze, gdyż stawałam w szranki z osobami, które posiadały już doświadczenie w zarządzaniu takimi instytucjami jak teatr. Niemniej jednak udało mi się wygrać konkurs, co zapewne było niemałym zaskoczeniem w środo wisku artystycznym, bo przecież do tej pory moje nazwisko kojarzyło się wyłącznie ze sceną. I tak oto 1 września 2018 roku zostałam powołana na stano wisko dyrektora Teatru Muzycznego w Lublinie i od tego momentu zaczęłam wdrażać swój plan zmiany instytucji.

W jaki sposób potencjał Teatru Muzycznego był niewykorzystany i co Pani zaproponowała w ramach swojego programu?

Jestem rodowitą lublinianką, jednak czas stu diów i częściowo pracy spędziłam poza rodzinnym miastem, koncertując właściwie na wszystkich sce nach muzycznych i operowych w Polsce, co dawało przestrzeń do obserwacji i refleksji. To, co mnie bola ło najbardziej i zastanawiało to fakt, że lubelski Teatr Muzyczny z tak fantastycznie wypracowaną historią i renomą przez poprzednich dyrektorów i dyrygen tów od pewnego czasu nie miał swojego miejsca na muzycznej mapie Polski i popadł niejako w niebyt ar tystyczny. Brakowało spektakularnych premier, arty stów gościnnych, którzy wraz z solistami rodzimymi Teatru podnosiliby rangę tej instytucji. Może to tylko moje subiektywne obserwacje, bo przecież każdy z dyrektorów realizował swoje plany repertuarowe tak, jak mu w duszy grało i chciał dla swojej instytucji jak najlepiej. Trudno zatem mówić o niewykorzysta nym potencjale, a raczej o różnej optyce spojrzenia na teatr i jego artystyczny kształt i przyszłość. Każdy z dyrektorów budował to miejsce na swój unikato wy sposób, zostawił w nim część siebie, to ponie kąd dzięki nim jestem tu dziś i mogę kontynuować 75-letnią tradycję Operetki Lubelskiej i za to jestem ogromnie wdzięczna.

9magazyn lubelski 4(83) 2022

Jestem osobą bardzo wymagającą w stosunku do sztuki, jej wykonywania, jak i zarządzania nią.

I takie wymagania stawiam głównie przed sobą jako dyrektorem instytucji, którą dane mi jest kierować. Według moich skromnych kryteriów co podkreślę ten Teatr stać na miano najlepszej sceny operetko wej w Polsce! Moim marzeniem, a właściwie celem było przywrócić lata świetności tej instytucji z cza sów znakomitego dyrektora Andrzeja Chmielarczyka czy Jacka Bonieckiego. Dowodem na to, że mi się to udało, jest decyzja (sprzed dosłownie kilkunastu dni!) Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Pio tra Glińskiego o przyznaniu Teatrowi Muzycznemu w Lublinie Brązowego Medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Jaka była Pani wizja tej instytucji?

Teatr Muzyczny w Lublinie zasługuje, by być marką samą w sobie. Zasługuje na renomę, na którą pracuje już 75 lat. Posiada niezwykle bogatą tradycję operetkową, którą pochwalić się mogą właściwie już nieliczne siostrzane instytucje w Polsce. Dlatego też uważałam, że należy wykorzystywać maksymalnie każde, nawet najmniejsze szanse, jakie dają takim instytucjom jak nasza projekty ministerialne. Dzięki nim możemy realizować szereg ciekawych wyda rzeń, nie tylko premier muzycznych, ale i warsztatów różnego rodzaju. Ponadto, współpraca z fundacjami i stowarzyszeniami umożliwia realizację projektów, które otwierają Teatr na szerszą widownię, dzięki którym Teatr staje się miejscem otwartym i przy jaznym, pokazując swoje inne oblicze, zauważane w środowisku, budując dzięki temu swoją nową po zycję wśród teatrów muzycznych w Polsce.

Dzięki takim projektom rozkwitają artyści, któ rzy mogą realizować swoje najskrytsze marzenia artystyczne, ale i talenty pedagogiczne czy wręcz terapeutyczne! To przecież ludzie tworzą teatr! Jego niepowtarzalną atmosferę… I to oni są zarówno jego historią, jak i przyszłością. Wszystkie nasze zespoły artystyczne reprezentują bardzo wysoki poziom wy konawczy, czego dowodem jest współpraca z wy śmienitymi dyrygentami, reżyserami, choreografami czy śpiewakami najważniejszych scen operowych w Polsce. I każdy z tych zespołów jest autonomicz ną grupą artystów, docenianą na scenie. Bardzo mi zależało np. na tym, aby balet Teatru Muzycznego w Lublinie był odrębną grupą artystów, która ma nie tylko za zadanie towarzyszyć solistom na scenie, być dla nich tłem podczas spektakli, ale jest równo rzędnym partnerem, ponieważ reprezentują bardzo wysoki poziom absolutnie zasługujący na docenie

nie. Uważam Teatr Muzyczny w Lublinie za jeden z ostatnich bastionów klasycznej operetki i obiecuję być temu wierna. Natomiast od początku kierowania tą instytucją pragnęłam rozszerzyć grupę jej publicz ności. Teatr ma oczywiście swoją wierną publiczność, kochającą przede wszystkim wspomnianą operetkę, ja jednak pragnęłam nowej grupy widzów ludzi młodych, osób z niepełnosprawnościami; chciałam uczynić tę instytucję miejscem spotkań poświęco nych różnego rodzaju muzyce, a także innym dyscyplinom sztuki.

Co wobec tego pojawiło się na scenie Teatru pod Pani dyrekcją?

Obok operetki musical, mono dram, koncerty, bajki, ale i spotkania artystów Fundacji Nieprzetartego Szlaku, warsztaty dla młodzie ży, również dla młodych ludzi ze spektrum autyzmu. W miarę moż liwości zapraszamy tych artystów pod dach Teatru, udostępniając im sale, a nasi artyści czynnie bio rą udział w organizowanych przez nich warsztatach. Pragnęłam uczy nić ten Teatr miejscem spotkań otwartym dla każdego. Obecnie włączyliśmy się także w działania pomocowe poświęcone psychiatrii dzieci i młodzieży w Lublinie i ich efektami już niedługo będziemy mo gli się pochwalić.

Uważam, że udało mi się w ciągu tych czterech lat kierowania Teatrem wydobyć potencjał tego miejsca i jego zespołu, choć wiele wyzwań jeszcze przed nami! Może także dzięki temu, że sama jestem artystką, potrafię lepiej zrozumieć ambicje i oczeki wania artystów, nie tylko solistów, ale też muzyków. Jestem dyrektorem, który pozwala rozwijać się artystom poza miejscem swojego stałego zatrudnienia, ponieważ to procentuje. Procentuje po ziomem, doświadczeniem i spełnieniem artystycznym artyści wracają do na szego Teatru bogatsi o nowe doświad czenia współpracy z innymi solistami czy dyrygentami. Dzięki temu wzra sta poziom instytucji, bo przecież dobry teatr to przede wszystkim szczęśliwy i spełniony artysta!

10 magazyn lubelski 4(83) 2022

Co udało się zrealizować z działań, których wcze śniej w lubelskim Teatrze Muzycznym nie było?

Czas był raczej mało stabilny i mało płodny dla instytucji kultury z uwagi na pandemię.

Dla nas przeciwnie. Teatr uaktywnił się bar dzo w mediach społecznościowych. W ten sposób ogromnie poszerzyliśmy grupę naszych fanów. Teatr Muzyczny w Lublinie pierwszy raz w historii zdobył nagrody teatralne, m.in. Nagrodę im. Jana Kiepury. Od dwóch lat zapraszani jesteśmy jako instytucja na wszystkie prestiżowe festiwale odbywające się na terenie całej Polski (Festiwal im. Jana Kiepury w Kry nicy-Zdroju, Festiwal im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej czy Przestrzenie Sztuki w Lubli nie). Nasz Teatr zawsze albo inauguruje powyższe wydarzenia, albo je kończy uroczystą galą muzyczną, co jest dowodem na bezsprzecznie wysoki poziom Teatru Muzycznego w Lublinie. Kolejny sukces to ponowne pozyskanie utraconych w poprzednich kadencjach sponsorów, takich jak Bogdan ka, która zniknęła przecież na wiele lat jako sponsor strategiczny, a wró ciła dwa lata temu, z czego bardzo się cieszymy.

Inni sponsorzy, których

nego, technicznego czy administracyjnego, ponieważ wszyscy tworzymy tę instytucję i nie wyobrażam so bie, by z ludźmi niezbędnymi do prawidłowego funk cjonowania teatru można było się pożegnać. Udało nam się przebudować pensje artystów z dwuskład nikowej na jednoskładnikową, co wśród teatrów muzycznych jest dużym wyczynem i bardzo ważną zmianą dla artystów. W czasie pandemii nie grali, do stawali wówczas podstawowe wynagrodzenie, bez tzw. nadgrań. Obecnie, jeśli podobna sytuacja się powtórzy, ich zarobki nie zmniejszą się, nadal będą zarabiać godnie, ponieważ podstawa ich wynagro dzenia wzrosła. Ponadto w czasie pandemii tworzy liśmy wydarzenia na potrzeby mediów społeczno ściowych. Były to koncerty małoobsadowe z uwagi na obostrzenia, które jednak tak się spodobały, że gdy wróciliśmy już do tradycyjnego grania, kontynu owaliśmy je „Gwiazdka z Muzycznym”, „W duecie z Muzycznym”, „Po polsku z Muzycznym”. Czas pan demii utwierdził nas jeszcze w przekonaniu, że Teatr Muzyczny jest potrzebny był odskocznią od trud nej rzeczywistości. Spotkania w sieci były niezwykłe, zarówno dla publiczności, jak i artystów.

Czym przyciągnęliście Państwo młodą publicz ność?

udało nam się po zyskać, to PKO BP, Toyota, Azoty Puławy. Z powodzeniem piszemy projekty ministerialne, co wcze śniej zdarzało się rzadko. Obecnie przynajmniej dwa, a czasem trzy projekty na cztery przechodzą, co zapewnia nam dofinansowa nie. Ogromnym sukcesem są premiery, co nie było łatwe do zrealizowania w obecnej rzeczywistości, gdy sytu acja finansowa instytucji kultury jest niełatwa. Nie zmniejszyliśmy też za trudnienia artystycz

W pewnym stopniu zmieniliśmy repertuar. Obok wspominanej już przeze mnie operetki, która ma swoich fanów w różnym wieku, również młodych, musieliśmy zaproponować coś nowego i świeże go, stąd cykl „Po polsku z Muzycznym”, gdzie pojawiły się rockowe przeboje, znane młod szej publiczności. Bardzo istotnym w budo waniu nowej grupy publiczności był też pro jekt „Nie gniewaj się na mnie Polsko” z okazji Święta Niepodległości, którym chciałam poka zać inny sposób podchodzenia do uczczenia tego rodzaju świąt, nie ocierając się o patos. Udało nam się to, co zaowocowało obecnością młodych twarzy na naszych koncertach, a premiera „Zemsty nietope rza” w reżyserii Artura Barcisia była najlepszym do wodem na to, że wciąż z sukcesem otwieramy się na młodego widza.

Na czym polega zaangażowanie Teatru w działa nia na rzecz psychiatrii dzieci i młodzieży?

Od zawsze był to dla mnie ważny temat, bolał mnie fakt zaniedbania tego obszaru, a w sercu tliła się chęć działania na jego rzecz. W Polsce odczu walny jest brak specjalistów, którzy chcieliby się zająć tą dziedziną i nie ma się co dziwić, ponieważ jest ona bardzo trudna i wymagająca. Doskonale też

11magazyn lubelski 4(83) 2022 foto Karolina Deptuś

zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest w odpo wiednim stopniu finansowana. Naszym zadaniem jest kształcenie przyszłych pokoleń publiczności poprzez sztukę i teatr; nie możemy zapominać, że chcąc mieć widza w przyszłości, musimy wycho wywać go już od dziecka. Jeżeli dziecko wycho wuje się w rodzinie, która dba o jego psychiczny i emocjonalny rozwój, to w sposób naturalny po znaje teatr razem z rodzicami czy placówkami edu kacyjnymi. Inaczej jest, gdy rodzina, w której przy szło mu dorastać, dojrzewać, jest pełna deficytów wszelkiego rodzaju, uniemożliwiających zdrowe funkcjonowanie w społeczeństwie, zniekształcając funkcje poznawcze. Całkiem niedawno, bo zaled wie dwa lata temu, powstał Oddział Psychiatrii dla Dzieci i Młodzieży przy Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie. Jako instytucja Samorządu Województwa Lubelskiego pomagamy im w każdy możliwy sposób, od zbierania rzeczy, takich jak zeszyty, długopisy, kredki, farby, papier kolorowy itp., przez wykonywanie pięknych grafik, które ozdobią ściany szpitalnych sal, by młodym pacjentom choć trochę ułatwić powrót do zdro wia, po udział naszych artystów, którzy zadekla rowali swoją pomoc w postaci prowadzonych tam warsztatów. W pomoc włączył się również Areszt Śledczy w Lublinie, konkretnie osadzeni i osadzo ne, którzy wykonywali własnoręcznie przepiękne maskotki na Dzień Dziecka. Należy pamiętać, że dzieci, które mają problemy natury psychicznej, są często bardzo wrażliwymi i utalentowanymi osobami i nawet w takim miejscu, a może nawet przede wszystkim w takim miejscu, należy im stworzyć przestrzeń do kontaktu z muzyką czy sztuką wszelakich dyscyplin, bowiem terapia po przez sztukę jest bardzo ważnym elementem na drodze powrotu do zdrowia. Pragniemy również wprowadzić cykl spotkań ze sztuką w siedzibie naszej instytucji, by atmosfera Teatru także poma gała w budowaniu być może muzycznych marzeń tych młodych osób. Co więcej, już niebawem, bo 7 października, odbędzie się organizowany przez Teatr Muzyczny w Lublinie wyjątkowy koncert charytatywny na rzecz dzieci i młodzieży z I Kliniki Psychiatrii, Psychoterapii i Wczesnej Interwencji przy SPSK nr 1 w Lublinie, podczas którego wy stąpią Kayah i Viki Gabor. Odbędzie się również krótka konferencja na temat zdrowia psychicznego dzieci, podczas której wykład wygłosi dr n. med. Agata Makarewicz, pracująca w tym oddziale. Chciałabym, aby to wydarzenie przyjęło charakter cykliczny i uświadamiało mieszkańcom wagę za gadnienia zdrowia psychicznego.

Czy młodzi ludzie interesują się również tradycyj nymi widowiskami Teatru Muzycznego?

Sztuka, by pozostać atrakcyjna, musi się tro chę zmieniać, a my musimy być czujni i gotowi na

te zmiany. Nie może być zadufana i zapatrzona w siebie, tkwiąc w ustalonych, bezpiecznych, lecz mało atrakcyjnych ramach. Teatr ma misję i tą misją jest edukowanie, skłanianie do refleksji, ale i roz bawianie publiczności, i tylko zdrowa równowaga jest w stanie zarówno utrzymać stałego widza, jak i pozyskać młodą, bardzo wymagającą publiczność. Wydaje mi się, a nawet jestem tego pewna, że Teatr Muzyczny w Lublinie wychodzi z tej batalii o mło dzież z tarczą, czego dowodem są grupy młodzie ży na naszych produkcjach, przyjeżdżające do nas z całej Polski. Dostajemy maile z podziękowaniami i recenzjami naszych spektakli. W mediach społecz nościowych które, jak wiadomo, są mekką mło dego widza pojawia się szereg opinii, i to sprawia, że przekonujemy się, że trzeba zmieniać się dla na szych widzów, bo dzięki temu oni wierzą w to, że warto chodzić do teatru.

Teatr Muzyczny jest rzeczywiście bardzo widoczny, zarówno w Lublinie, jak i w kraju. Co planuje Pani w nadchodzącym okresie?

Przez ostatnie cztery lata skupiliśmy się na po wrocie Teatru Muzycznego w Lublinie do peletonu muzycznego w Polsce. Skoncentrowaliśmy się na szlifowaniu poziomu artystycznego, m.in. poprzez takie przedstawienia, jak „Zemsta nietoperza”, „Kraina uśmiechu” czy „Hallo Szpicbródka”, a także przedstawienia baletowe, bajki dla najmłodszych czy widowiska patriotyczne. Teraz nadszedł na reszcie czas, by przypomnieć publiczności lubel skiej, i nie tylko, że teatr muzyczny to oprócz operetki, musicalu czy koncertów również ope ra. Dlatego też w tym sezonie wznawiamy dobrze znany naszej publiczności spektakl „La Traviata” w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego, ale poku simy się również o premierę, stanowiącą mam na dzieję początek ogromnego festiwalu, który chcia łabym stworzyć w naszym województwie, bo kto jak nie województwo lubelskie na to najbardziej zasługuje? Nie zdradzę jeszcze szczegółów same go festiwalu, otworzy go natomiast musical „Jesus Christ Superstar” w reż. Tomasza Mana. W głów ne role wcielą się nie tylko wspaniali śpiewacy, ale i znani aktorzy. Szczegóły tych projektów będą się pojawiały sukcesywnie na naszej stronie teatralnej oraz w mediach społecznościowych. To są plany na ten sezon.

Mam oczywiście wiele planów na kolejne pięć lat, gdyż moja głowa jest pełna pomysłów, a i zespół, którym mam zaszczyt zarządzać, wnosi do naszych planów repertuarowych wiele świeżego powiewu. Na sto procent po Teatrze Muzycznym w Lublinie można spodziewać się zaangażowania w pomoc tam, gdzie okaże się ona niezbędna, ponieważ czujemy to głęboko w naszych sercach i jesteśmy przekonani, że również tego rodzaju misję powinna spełniać taka instytucja kultury jak nasz Teatr!

12 magazyn lubelski 4(83) 2022

Jakie jeszcze wydarzenia w związku z 75-leciem Teatru Muzycznego Pani przewiduje?

Odbędzie się cykl comiesięcznych koncertów ju bileuszowych, pierwszy już we wrześniu: „Operetka na poważnie, opera na wesoło” z udziałem oczywi ście naszych artystów, w reż. Anny Barańskiej-Wró blewskiej. W październiku będzie można wysłuchać genialnego koncertu Klezmafour, zespołu łączącego muzykę bałkańską z klezmerską, który wystąpi w to warzystwie naszej orkiestry. Warto podkreślić, że jego liderem jest Andrzej Czapliński, muzyk związany z naszym teatrem od wielu lat. Zespół fantastycznie zadebiutował w „Mam Talent”. Trzeci z cyklu kon certów będzie hołdował muzyce musicalowej. A już w styczniu zaprosimy wszystkich wielbicieli operetki

na przepiękny koncert pt. „Uśmiechnij się z Kiepurą”, a przez tę operetkową podróż przeprowadzi naszych widzów Łukasz Lech. Z okazji naszego jubileuszu znajdzie się również coś dla kolekcjonerów i pasjo natów sztuki fotografii teatralnej, przygotowujemy bowiem wyjątkowo piękny album ze zdjęciami, uka zujący Teatr Muzyczny od momentu powstania po dzień dzisiejszy i mam nadzieję, że publiczność poko cha tę publikację. Pamiętamy także o każdym z dy rektorów, którzy na przestrzeni lat tworzyli ten Teatr, zostawiając część swojej duszy wszyscy zostaną uhonorowani. Dzięki tym wszystkim postaciom mogę być tu, gdzie jestem, i z zaszczytem prowadzić ten Teatr niełatwą, ale satysfakcjonującą drogą do sukcesu.

13magazyn lubelski 4(83) 2022
foto Aneta Sobiesiak
fotorelacja FESTIWAL KASZY I ŻURAWINY – GRYCZAKI 2022 | 6–7 sierpnia Janów Lubelski | foto Rafał Wrona
15magazyn lubelski 4(83) 2022

Opaska ratująca życie – SOS dla Seniora

tekst Justyna Kloc Dział Lubelskiej Opaski Medycznej w Zespole Ośrodków Wsparcia

foto Dział Lubelskiej Opaski Medycznej w Zespole Ośrodków Wsparcia

Seniorzy biorący udział w programie, otrzymują opaskę na nadgarstek, dzięki której mogą wezwać pomoc. Opaska umożliwia także monitorowanie funkcji życiowych. Każda z nich posiada jeden przycisk SOS do bezpośredniego połączenia się z Centrum Teleopieki. Dodatkowo ma ona możliwość wykonania pomiaru parametrów życiowych takich jak pomiar tętna. Wyposażona jest też w detektor upadku, czujnik zdjęcia i założenia opaski, lokalizator GPS oraz pomiar poziomu ładowania baterii. Centrum Teleopieki, z którym łączy się opaska życia pełni opiekę nad podopiecznymi 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Ratownicy medyczni zatrudnieni w Centrum Teleopieki odbierają alarmy wysyłane przez opaskę, nawiązują i utrzymują kontakt z użytkownikiem. Kontakt ten utrzymywany jest od chwili odebrania takiego alarmu, aż do momentu przybycia pomocy. Dodatkowo monitorują stan techniczny opasek oraz poziom ich naładowania. Użytkownik opaski może również sam połączyć się z Centrum Teleopieki, wciskając przycisk SOS. W sytuacji upadku połą czonego z omdleniem, opaska łączy się z Centrum Teleopieki automatycznie, przesyłając informację o zaistniałym zdarzeniu oraz lokalizacji osoby potrzebującej pomocy, nawet jeśli taka osoba jest nieprzytomna.

Usługa teleopieki jest całkowicie bezpłatna. Wszystkie koszty pokrywa Gmina Lublin, a bezpośrednim realizatorem jest Zespół Ośrodków Wsparcia w Lublinie przy ul. Lwowskiej 28.

Dbając o potrzeby lubelskich Seniorów, a także kontynuując działania na rzecz ich bezpieczeństwa, Gmina przystąpiła do ogłoszonego przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej programu „Korpus Wsparcia Seniorów” na rok 2022, w ramach którego kolejne osoby otrzymały opaski bezpieczeństwa. W programie bierze udział 200 seniorów, korzystając z usługi teleopieki do 31 grudnia 2022 roku. Usługa, tak jak przy poprzednich programach realizowanych przez Gminę Lublin, jest całkowicie bezpłatna. Obecny projekt jest finansowany z Funduszu przeciwdziałania „Covid-19”. Aby skorzystać z usługi teleopieki i otrzymać opaskę życia należy spełnić następujące kryteria:

• mieć ukończone 65 lat,

• być mieszkańcem Lublina,wyrazić zgodę na udział w programie, przestrzeganie regulaminu i na przetwarzanie da nych osobowych niezbędnych podczas rekrutacji i realizacji usługi teleopieki.

16 magazyn lubelski 4(83) 2022
Program „SOS dla Seniora”, który obejmuje usługę teleopieki świadczoną przez wyspecjalizowane Centrum Tele opieki wraz z opaską telemetryczną przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii realizowany jest przez Zespół Ośrod ków Wsparcia w imieniu Gminy Lublin już od września 2019 roku.
społeczeństwo

„Opaski życia” pozwalają Seniorom czuć się bezpiecznie. Są oni świadomi tego, że w każdej sy tuacji mogą otrzymać natychmiastową pomoc. Wie lu z nich obawiając się o swoje zdrowie, pozostaje w domu nie uczestnicząc w życiu społecznym. Dzięki bezpieczeństwu jakie dają opaski, otwierają się na nowe możliwości: podniesienie sprawności fizycznej, udział w różnych wydarzeniach kulturalnych. W co raz mniejszym stopniu odczuwają samotność czy też wykluczenie społeczne.

Seniorzy, którzy zgłaszają się do projektów to w większości osoby samotne, z niepełnospraw nościami, prowadzące zazwyczaj jednoosobowe gospodarstwo. W wielu przypadkach to dzieci lub wnuki seniorów składają wnioski w imieniu swoich rodziców czy dziadków. W obawie o ich zdrowie oraz niejednokrotnie ze względu na brak możliwości spra wowania stałej opieki, posiadanie takiego urządzenia jak opaska wraz z usługą całodobowej teleopieki dla ich rodziców czy dziadków jest rozwiązaniem, które zapewnia wszystkim komfort, a przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, a także stałą opiekę.

Jak pokazują przykłady, Seniorzy dostrzegają wiele zalet korzystania z „opasek życia”. Jedną z ta kich osób, która niejednokrotnie podkreśla, że opaska uratowała życie, jest Pan Henryk Pietrzak mieszka niec Lublina. Wystarczy jeden przycisk, żeby uratować życie powtarza Pan Henryk. Główną i najważniejszą zdecydowanie zaletą posiadania takiej opaski, jest to, że jeżeli senior źle się poczuje, to w każdej chwili może naci snąć przycisk i połączyć z Telecentrum. Miałem taką sy tuację, będąc na zajęciach w Ośrodku, że poczułem się źle. Jednak nie dałem tego po sobie poznać i wróciłem do domu. Zacząłem się czuć coraz gorzej, nie wiedzia łem co się ze mną dzieje, dlatego nacisnąłem przycisk SOS na opasce. Opaska nawiązała połączenie z Tele centrum. Dzięki szybkiej interwencji, została wezwana do mnie pomoc. Zostałem zabrany do szpitala, gdzie przeszedłem operację i spędziłem tam aż dwa tygodnie. Lekarze powiedzieli, że dzięki posiadaniu opaski urato wałem sobie życie. Jestem już bardzo przyzwyczajony do tego, że opaskę mam zawsze założoną na nadgar stek i zdejmuję ją jedynie do naładowania. Pan Henryk jest uczestnikiem Centrum Usług Socjalnych przy ul. Lwowskiej 28 w Lublinie, gdzie Seniorzy mogą poko nywać trudności życia codziennego, podtrzymywać swoją sprawność psychoaktywną poprzez trening umysłu oraz podtrzymywać więzi społeczne. Dzięki takim działaniom osoby starsze mogą jak najdłużej samodzielnie i sprawnie funkcjonować, jednocześnie aktywnie uczestnicząc w życiu.

Pan Bolesław Mazur mieszka w Lublinie sam. Ma rodzinę, jednak dzieci mieszkają poza naszym mia stem. Pan Bolesław uczęszcza do jednego z naszych najstarszych ośrodków Centrum Dziennego Poby tu nr 3, który mieści się w samym sercu miasta Lublin, przy ulicy Niecałej 16. Jest to miejsce, gdzie lubelscy Seniorzy aktywizują się fizycznie, psychicznie oraz

społecznie. Mają możliwość uczestniczyć w zaję ciach terapeutycznych: plastycznych, muzycznych, literackich, psychologicznych oraz ruchowych. Jak mówi Pan Bolesław, lubi tu przychodzić, ponieważ panuje tu niezwykle rodzinna atmosfera. W związku z tym, że mieszka sam, zgłosił się do programu, aby otrzymać opaskę życia. Opaska ta daje mi poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że zawsze jestem pilnowany mówi Pan Bolesław. Zdarzyło mi się kilka razy użyć przycisku SOS. Zawsze było to w sytuacji, gdy czułem, że coś się ze mną zaczyna złego dziać. W każdej z tych sytuacji, otrzymałem natychmiastową pomoc. Wszyscy, którzy tam pracują, są bardzo mili i bardzo pomocni. Czasem sobie porozmawiamy o tym jak mija nam dzień. Opaska jest dla mnie dość prosta w użytkowaniu. Już tak się przyzwyczaiłem, że ją mam na ręku. Jak zdejmuję do ładowania, to czuję jakby czegoś mi brakowało. Nie boję się wyjść z domu, bo wiem, że w każdej chwili mogę otrzymać natychmiastową pomoc.

Teleopieka jest przyszłością, co zwłaszcza poka zał czas pandemii, dlatego Lublin tak chętnie bierze udział w programach korzystających z jej dobro dziejstw, a ułatwiających funkcjonowanie oraz czu wanie nad życiem i zdrowiem seniorów.

Więcej informacji na temat „opasek życia” można uzyskać pod numerem telefonu +48 539 867 635, (81) 466 55 60 oraz na stronie internetowej Zespołu Ośrodków Wsparcia w Lublinie www.zow.lublin.eu

Artykuł finansowany ze środków z Programu „Korpus Wsparcia Seniorów” na rok 2022.

KORPUS WSPARCIA SENIORÓW 212 340,84 zł 212 340,84 zł

Pod … lubelska gmina głusk

Gmina Głusk położona jest blisko Lublina i Świdnika. Jest gminą wiejską z elementami bardzo dynamicz nie rozwijającej się zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej. Podmiejski charakter miejscowości wchodzą cych w skład gminy sprawia, że są one idealnym miejscem do zamieszkania dla osób pracujących w Lublinie, ceniących spokój i ciszę wiejskiego środowiska. Przez gminę przebiega ważny szlak komunikacyjny – droga wojewódzka Lublin–Biłgoraj. Wójtem gminy jest Jacek Anasiewicz.

Na terenie gminy znajduje się doskonała baza dydaktyczna, kulturalna, sportowa i rekreacyjna, liczne place zabaw dla najmłodszych, a także tereny zielone, lasy i aleje spacerowe. Przez gminę przebiega szlak rowerowy o długości ok. 37 kilometrów, łączący się ze szlakiem lubelskim. W skład gminy wchodzi 16 sołectw. Ważnym ośrodkiem jest miejscowość Dominów, gdzie od 2013 roku mieści się siedziba urzędu gminy. Jest to nowo czesny, trzykondygnacyjny obiekt przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, wyposażony w windę i skupiający wszystkie referaty służące mieszkańcom podczas załatwiania wszelkich spraw administracyjnych. W budynku urzędu funkcjonuje przedszkole, Gminny Zakład Komunalny Głusk Spółka z o.o., Biblioteka-Cen trum Kultury oraz filia banku. Gmina rozwija się i jest chętnie wybierana jako dobra lokalizacja na budowę domu jednorodzinnego. Atutem pobudzającym ruch inwestycyjny na terenie gminy są aktualne plany zagospo darowania przestrzennego umożliwiające budowę nowych domów. W ciągu roku na pobyt stały w gminie mel duje się średnio 400 osób, a ilość wydawanych pozwoleń na budowę przez Starostwo Powiatowe w Lublinie plasuje gminę w czołówce powiatu lubelskiego. Na obecną chwilę gminę Głusk zamieszkuje ok. 12 600 osób. Mieszkańcy cenią gminę za spokój, bezpieczeństwo, czyste powietrze i dobry dojazd do Lublina. Samorząd jest przyjazny mieszkańcom, troszczy się o stan środowiska naturalnego, dobry dostęp komunikacyjny, tereny rekreacyjne oraz dba o wszelkie usługi poprawiające ich komfort życia. To wszystko możliwe jest dzięki licznym przedsięwzięciom dofinansowanym ze środków m.in. Unii Europejskiej. Realizowane są inwestycje w obszarze oświaty, sportu i rekreacji, dróg lokalnych i powiatowych, gospodarki wodno-ściekowej, ochrony środowiska oraz odnawialnych źródeł energii. Gmina od wielu lat bardzo skutecznie pozyskuje dotacje z zewnętrznych źródeł finansowania.

Gmina może się pochwalić m.in. ponad 50 km sieci kanalizacyjnej wykonanej w ostatnich latach za kwotę blisko 27 mln złotych, w tym prawie 14 mln zł środków zewnętrznych. Jako jeden z nielicznych samorządów gmina Głusk w 2019 roku oddała do użytku nowy budynek szkoły w Kalinówce z salą gimnastyczną wybudo wany w technologii pasywnej wraz z modernizacją istniejącej części za ponad 18 mln złotych, z czego ponad 10 mln zostało pozyskane ze środków unijnych. Aktualnie rozpoczyna się rozbudowa szkoły podstawowej w Prawiednikach, na którą pozyskano środki z Rządowego Funduszu: Polski Ład: Program Inwestycji Strate gicznych, a w planach jest rozbudowa kolejnych szkół i przedszkoli. W ciągu ostatnich dwóch lat oddano do dyspozycji mieszkańców ponad 500 instalacji fotowoltaicznych, wykonanych na ich domach za kwotę ponad 9 mln zł. W realizacji jest projekt modernizacji oświetlenia polegający na wymianie ponad 913 opraw oświe

tleniowych na energooszczędne ledowe z inteligent nym sterowaniem za kwotę 3 mln zł. W ubiegłym roku zakończyła się realizacja projektu partnerskie go 11 gmin z Lubelskiego Obszaru Funkcjonalnego „Mobilny LOF”, którego gmina Głusk była Liderem. To jeden z największych projektów zrealizowanych w ramach ZIT. Na swoje inwestycje związane z bu dową punktów przesiadkowych, chodników, ścieżek rowerowych czy zakupu autobusu elektrycznego gminy otrzymały dofinansowanie ponad 96 mln złotych, z czego gmina Głusk ponad 17 milionów. Potwierdzeniem aktywności samorządu jest ostatni rok, gdzie pomimo pandemii udało się zrealizować wszystkie zaplanowane na 2021 rok inwestycje, a wydatki inwestycyjne opiewały na kwotę ok. 17,5 mln zł. Nie bez znaczenia jest tu dobra współpraca Wójta i Rady Gminy. Samorząd gminny w ciągu ostatnich lat uczestni czy w rankingach publikowanych przez wiele insty tucji zajmujących się analizą inwestycji, czy kondycji finansowej samorządów, w tym sprawności w pozy skiwaniu środków zewnętrznych. W jednym z bar dziej miarodajnych rankingów, gdzie dane opraco wywane są na podstawie danych GUS, gmina Głusk niezmiennie odbiera statuetki za zajęcie czołowych miejsc jako gmina prorozwojowa, prośrodowiskowa i przyjazna mieszkańcom.

Ostatni okres, a szczególnie rok 2022 jest ważny dla jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych z te renu gminy Głusk. Oddano do użytku rozbudowaną remizę OSP Wilczopole. Trwają prace przy przebu dowie remizy OSP Mętów oraz OSP Ćmiłów, które również będą pełniły funkcje świetlic środowisko wych w ramach projektu rewitalizacji gminy Głusk. Ponadto samorząd aktywnie uczestniczy w inicjaty wach pomocy walczącej Ukrainie przekazując sprzęt gaśniczy, tak bardzo potrzebny naszym sąsiadom.

Na terenie gminy prężnie działają instytucje kul tury: Biblioteka Centrum Kultury, świetlice śro dowiskowe ( Głuszczyzna, Kazimierzówka, Kliny, Majdan Mętowski, Abramowice Prywatne), które organizują liczne imprezy skierowane do szerokiego grona odbiorców od najmłodszych po seniorów, np. plenerowy Dzień Dziecka, Noc Świętojańska, Do żynki Gminne. W gminie działa wiele grup artystycz nych, takich jak Orkiestra Dęta Gminy Głusk, Zespół Tańca Ludowego „Mały Głusk”, Zespół Śpiewaczy „Głuskowianki”, grupa teatralna dla dorosłych „Być kobietą”. Gmina jak i jej jednostki wspierane są przez aktywnie działające na jej terenie stowarzyszenia oraz Koła Gospodyń Wiejskich, których jest aż 11 na 16 miejscowości.

Władze samorządowe z wójtem gminy Jackiem Anasiewiczem są otwarte na różnego rodzaju inicja tywy. Przykładem takiego działania jest utworzenie w Dominowie Filii Wydziału Komunikacji, Transportu i Drogownictwa Starostwa Powiatowego w Lublinie. Samorząd zdecydował się na takie rozwiązanie, by ułatwić życie mieszkańcom. Do tej pory ci, którzy starali się o dowód rejestracyjny czy prawo jazdy albo chcieli załatwić inne sprawy z zakresu komu nikacji, musieli jeździć do Lublina. Kolejnym przy kładem aktywności osób zarządzających gminą są projekty, dzięki którym pozyskiwanie są środki na sfinansowanie kosztów usuwania wyrobów zawie rających azbest. Organizowane są zbiórki odpadów z tzw. wystawki odpadów wielkogabarytowych z go spodarstw i posesji z terenu gminy.

Przed samorządem gminnym kolejne wyzwania, w tym nowa perspektywa funduszy unijnych czy konkursy na środki rządowe, które z pewnością dzię ki doświadczonej kadrze i sprawności władz gminy wpłyną na dalszy rozwój podlubelskiej gminy Głusk.

Wójt gminy głusk jacek anasieWicz

Zdrowe nerki to podstawa tekst Klaudia Olender foto Robert Pranagal

Rozmowa z dr hab. n. med. Anną Steć, prof. UM, superinternistką i nefrolożką z Katedry i Kliniki Nefrologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.

Podobno Chińczycy mawiają, że „jak ktoś ma silne nerki, to ma szczęśliwe życie”. Według medycyny chińskiej w nerkach mieści się energia, kwintesencja życia. Z kolei w symbolice judaistycznej nerki są siedzibą duszy. My jednak przypisujemy im bardziej przyziemną rolę i zaczynamy doceniać je dopiero wtedy, kiedy przestają poprawnie funk cjonować. Dlaczego nerki są takie ważne?

Nerki pełnią kluczową rolę w organizmie, są narządem, bez którego nie możemy żyć. Przede wszystkim regulują naszą gospodarkę kwasowo-za sadową, elektrolitową, pomagają usunąć nadmiar wody z organizmu, działają też oczyszczająco, bo usuwają wszelkie toksyny. Nerki są także cennym narządem endokrynnym, który produkuje wiele waż nych, wręcz niezbędnych dla życia substancji, takich jak witamina D czy erytropoetyna, potrzebna do pro dukcji czerwonych ciałek krwi.

Z jakimi problemami pacjenci najczęściej zgłaszają się do poradni? Ich wizyty wynikają z zaniedbania czy może bardziej z profilaktyki?

Spectrum pacjentów, którzy przychodzą do poradni, jest bardzo szerokie. To zarówno osoby skierowane przez lekarza rodzinnego z powodu nieprawidłowych wyników analizy moczu, ale i oso by z ciężkimi chorobami nerek, które zgłosiły się ze względu na objawy np. typowe dla chorych kłębusz

ków nerkowych. Odwiedzają nas także pacjenci z in fekcjami dróg moczowych, przewlekłymi chorobami nerek, którzy kontrolują poziom kreatyniny i innych marketów nerkowych, a także ci, którzy są przygo towywani do zabiegów dializ. Wśród pacjentów na szej poradni dominują osoby powyżej 60. roku życia, które zgłaszają się ze współistniejącymi chorobami przewlekłymi. Z kolei u młodszych pacjentów naj częściej diagnozuje się kłębuszkowe choroby nerek.

Choroby przewlekłe to zmora naszych czasów –rozwijają się latami, bardzo długo pozostając nie zauważone. Które z nich wpływają na pracę nerek, sprawiają, że te narządy przestają działać?

Najczęstszymi przyczynami przewlekłej choro by nerek są choroby cywilizacyjne, w tym cukrzyca, nadciśnienie tętnicze i miażdżyca, poza tym należy wspomnieć o różnych typach kłębuszkowych zapa leń nerek, zwykle o charakterze autoimmunologicz nym. Wpływ na nerki mają również choroby tkanki łącznej i schorzenia reumatologiczne. Oprócz tego jest jeszcze cały panel chorób genetycznych, do któ rych należy zaliczyć w pierwszej kolejności wielotor bielowatość nerek i chorobę Alporta. Niewydolność nerek mogą powodować także nawracające zakaże nia układu moczowego. Szacuje się, że w Polsce bli sko 4,5 mln osób cierpi na przewlekłą chorobę nerek, a 80 tys. osób z jej powodu umiera przedwcześnie.

20 magazyn lubelski 4(83) 2022 zdrowie

Być może to tylko wierzchołek góry lodowej i tych osób jest więcej, bo w początkowej fazie przewlekła choroba nerek przebiega dyskretnie, nie przeszka dza w codziennym życiu, przez co nie skłania poten cjalnych chorych do wykonywania badań. Dopiero w momencie, kiedy objawy nasilają się i uniemożli wiają normalne funkcjonowanie, pacjenci zgłaszają się do lekarza. I wtedy najczęściej okazuje się, że je dyną możliwością leczenia jest już tylko to nerkoza stępcze, czyli dializy albo przeszczep nerki.

Mówi się, że wczesna diagnostyka ratuje życie. A jak jest w przypadku nerek – czy wczesne rozpoznanie chorób nerkowych daje szansę na ich całkowite wyleczenie?

Przewlekła choroba nerek to cichy zabójca. To przebiegła i progresywna choroba, początkowo jest niezauważalna, a w momencie jej wykrycia często jest już zbyt późno, aby ją cofnąć. Często powtarzam moim studentom na zajęciach, że nerka po wielu latach choroby staje się niczym suszona rodzynka nie powróci już nigdy do wcześniejszej formy, nie stanie się z powrotem jędrnym winogronem. Prze wlekła choroba nerek to postępujący, nieodwracalny proces, który można spowolnić, jeśli wcześniej wyko na się podstawowe badania diagnostyczne. Musimy o tym pamiętać, bo nerki w większości ich przewle kłych chorób nie bolą.

Skoro nerki nie bolą, to skąd możemy wiedzieć, że są chore? Jakiego typu objawy mogą sugerować, że dzieje się z nimi coś złego? Żeby narząd bolał, musi mieć unerwienie czucio we, czyli zakończenia bólowe. W przypadku nerek takie zakończenia występują tylko w torebce, miąższ jest ich pozbawiony. Przewlekłe choroby nerek o podłożu cukrzycowym czy nadciśnieniowym zwią zane są właśnie początkowo ze zmianami w miąższu, zupełnie bezbólowymi. To, co powinno nas skłonić do wizyty u lekarza i zrobienia badań w kierunku chorób nerek, to przede wszystkim pojawiające się obrzęki, czyli gromadzenie się nadmiaru wody w organizmie. Takie obrzęki w godzinach porannych mogą pojawić się wokół oczu i okolic lędźwiowych, natomiast w godzinach wieczornych zwykle wokół kostek, kończyn dolnych. Kolejną kwestią, która powinna nas zaniepokoić, to zespół przewlekłego zmęczenia, brak sił i spadek energii życiowej. Ten stan może świadczyć o rozwijającej się anemii albo o nadmiarze toksyn, które niewydalone z ciała, gro madzą się, powodując stopniowe wyniszczenie i za trucie organizmu. Taką sytuację możemy porównać do garażu, w którym stoi samochód z włączonym sil nikiem i wydobywające się spaliny stopniowo zatru wają osobę, która znajduje się w aucie. Analogicznie, to zatrucie dzieje się wewnątrz organizmu, powodu je zmęczenie, wkrótce rozpad mięśniowy, osłabienie serca. Do badań powinny zmotywować nas także

wahania ciśnienia tętniczego. Problem jednak w tym, że większość z nas go nie mierzy. W pierwszej fazie chorób nerek mogą także wystąpić np. bóle głowy, wynikające z nadciśnienia tętniczego, zmiany skórne, zaburzenia regularności oddawania stolca czy zmia ny w objętości wydalanego moczu, a nawet w jego kolorze czy strukturze, np. pienisty mocz może świadczyć o dużej zawartości białka. Jakie zatem należy wykonać badania, aby spraw dzić stan nerek? Na jakie parametry powinniśmy zwrócić szczególną uwagę?

W kierunku chorób nerek tak naprawdę wystar czą dwa badania: analiza moczu i badanie krwi, ozna czenie w niej poziomu kreatyniny i wskaźnika GFR, czyli przesączania kłębuszkowego, na podstawie którego możemy ocenić wydolność naszych narzą dów. Te dwa podstawowe badania są refundowane przez NFZ. Jeśli jednak chcielibyśmy wykonać je sa modzielnie, to zapłacimy za nie ok. 20 zł. To niewiel ka kwota, ale jeśli choroba jest wykryta wcześniej, to jest jeszcze dużo do zrobienia. Możemy oczywiście poszerzyć naszą profilaktykę o podstawową morfo logię, żeby sprawdzić czy np. nie mamy anemii, która może być objawem przewlekłej choroby nerek, czy o panel elektrolitów.

I jak często należy wykonywać takie badania?

Wszystko zależy od tego, czy mamy w wywia dzie rodzinnym genetyczne obciążenia jeśli tak, to trzeba badać się częściej. Częściej badać powinny się również osoby, które cierpią na przewlekłe choroby, które z kolei sprzyjają przewlekłej chorobie nerek, tj. cukrzyca, nadciśnienie czy choroby reumatologiczne oraz osoby po 60. roku życia. Pozostali wystarczy, że zbadają się raz w roku.

Istnieje wiele „teorii” związanych z nerkami. Czy to prawda, że piwo oczyszcza nerki i pomaga po zbyć się kamieni nerkowych, a twarda woda z kra nu powoduje ich tworzenie?

Oczywiście piwo nie jest zdrowe dla nerek i nie wiąże się z nim żadne terapeutyczne działanie. Nato miast zdrowe jest przyjmowanie dużej ilości płynów i pewnie stąd wziął się ten mit dotyczący korzystnego picia piwa, bo kiedy się je spożywa, to zazwyczaj w du żych objętościach. Poza tym piwo zawiera alkohol, a alkohol jest toksyną, która może upośledzać funkcję nerek, a przy okazji wątroby i innych narządów. Za tem, jeśli zamiast piwa wypijemy dwa litry wody, to na pewno bardziej wyjdzie nam to na zdrowie.

Gdy nerki przestają funkcjonować, pierwszą i nie kiedy ostatnią deską ratunku są dializy. Czy dializa zawsze może oznaczać śmierć nerki?

Jeśli mówimy o pacjentach, którzy mają prze wlekłą chorobę nerek, to zwykle rozpoczęcie dializ oznacza u nich fazę schyłkową choroby, czyli fazę,

21magazyn lubelski 4(83) 2022

kiedy nie ma już odwrotu i szansy na poprawę. Ale zdarzają się też sytuacje, gdy u pacjentów dializowa nych w przypadku ostrego uszkodzenia, stan nerek ulegał poprawie. Pamiętam pacjenta, który miał cho robę reumatologiczną i był leczony immunosupresyj nie. Po kilku miesiącach dializoterapii, mimo że odbył wiele takich zabiegów, udało się przywrócić funkcję nerek. W przypadku pacjentów, którzy chorują już kilkanaście lat, przewlekła choroba nerek leczona hemodializoterapią zwykle oznacza dializę do końca życia. Drugą opcją jest przeszczep, ale też nie każdy pacjent do tego przeszczepu się kwalifikuje.

Jak pacjenci reagują na taką diagnozę? Właściwie w przypadku dializ jedyną alternatywą jest śmierć. Rzeczywiście dla niektórych osób, zwłaszcza tych starszych, dializy są równoznaczne z końcem życia i początkowo nie chcą się na nie zgodzić. Jed nak wraz z postępem choroby, gdy pacjenci zaczy nają się czuć coraz gorzej i stopniowo dołączają się kolejne, bardzo nieprzyjemne objawy, takie jak osłabienie, duszność, ból głowy, dezorientacja, ból brzucha czy krwawienie z przewodu pokarmowego, decydują się na rozpoczęcie zabiegów dializ, gdyż nie są już w stanie dłużej znieść tak bardzo dokucz liwych objawów. Myślę, że dla każdego, niezależnie od wieku, rozpoczęcie dializ jest szokiem i ogromną traumą. Dializy zmieniają codzienne funkcjonowanie pacjentów. Zarówno hemodializa, która odbywa się w szpitalu trzy razy w tygodniu, średnio po cztery godziny, i wiąże się z koniecznością przyjeżdżania na zabiegi, jak i dializa metodą otrzewnową, tzw. domo wa, zmieniają dotychczasowy rytm życia pacjentów. Niektórzy pacjenci mówią mi, że czują się, jakby „su fit spadł im na głowę”, bo ich życie zmienia się o 180 stopni. Opowiadają, że tracą wolność, że nie mogą przemieszczać się bez ograniczeń, ponieważ muszą wrócić do domu lub szpitala i wykonać dializy, które przedłużają im życie. Pamiętam młodego pacjenta, który właściwie nie miał żadnych objawów, poza nadciśnieniem tętniczym, którego nie kontrolował. Zjawił się w szpitalu praktycznie już w fazie schyłko wej, z małymi marskimi nerkami, zakwalifikowany od razu do dializoterapii, która była jedyną opcją prze dłużenia mu życia. Nie mógł uwierzyć w diagnozę, to było dla niego bardzo traumatyczne przeżycie. Z czasem jednak pacjenci akceptują stan, w którym się znajdują, odnajdują się w nim, przyzwyczajają do nowej rzeczywistości. Jednak najtrudniejsza jest ta decyzja, którą muszą podjąć na początku. Nie jest łatwo namówić pacjentów do dializ.

Pewnie jeszcze trudniej namówić pacjentów do przeszczepu nerki?

Właśnie nie, pacjenci zdecydowanie chętniej zgłaszają się na przeszczep, bo widzą w nim szansę na zupełnie nową jakość życia, wolność od dializ. Niestety, zwłaszcza w okresie pandemii, czas ocze

kiwania na przeszczep wydłużył się. I choć średnio mamy około tysiąca osób na liście oczekujących na przeszczep nerki, to nasze obecne możliwości nie pokrywają w pełni tych potrzeb.

No właśnie – pandemia. Czy COVID-19 miał wpływ na choroby nerek?

Najgorzej COVID-19 przeszły osoby ze zdiagno zowaną wcześniej chorobą nerek. Mam tu na myśli pacjentów po przeszczepie na immunosupresji, czyli na takich lekach, które zmniejszają ryzyko odrzucenia organu kosztem zwiększonego ryzyka infekcji, oraz pacjentów hemodializowanych, którzy odbywali za biegi w szpitalu. W tej grupie odsetek śmiertelności spowodowany zakażeniem koronawirusem wyniósł około 25 procent. Nieco lepiej sprawa wyglądała w przypadku pacjentów dializowanych otrzewnowo, ponieważ oni wykonywali zabiegi w swoich domach, przez co nie byli narażeni na kontakt z innymi, poten cjalnie zakażonymi SARS-CoV-2 pacjentami. U osób wcześniej niezdiagnozowanych sam COVID-19 bardzo często powodował ostre uszkodzenie nerek. W przebiegu ciężkiego zakażenia koronawirusem obserwowaliśmy na oddziałach intensywnej terapii ostrą niewydolność nerek, która istotnie pogarszała rokowania u tych pacjentów. Na Oddziale Nefrologii SPSK4 również obecnie obserwujemy zwiększony odsetek pacjentów z różnego typu problemami ner kowymi, które prawdopodobnie wiążą się z przecho rowaną infekcją, wywołaną przez SARS-CoV-2. Można zatem powiedzieć, że COVID-19 jest no wym czynnikiem ryzyka chorób nerek, obok tych genetycznych czy tych związanych ze współchoro bowością. Co jeszcze może mieć wpływ na poja wienie się chorób nerek?

Na pewno czynniki toksyczne mają bardzo duży wpływ na pojawienie się chorób nerek. Pamiętam młodego pacjenta, mechanika samochodowego, który trafił do nas z ostrym uszkodzeniem nerek przez nasilony, długotrwały kontakt z lakierem sa mochodowym. Zaobserwowaliśmy także powikła nia nerkowe u pracowników fabryk, zwłaszcza tam, gdzie np. przy produkcji baterii korzysta się z ołowiu czy innych metali ciężkich, bo intensywny kontakt z tymi pierwiastkami często prowadzi do tzw. nefro patii. Co jeszcze? Chciałabym wymienić tu przede wszystkim nadużywanie leków, zwłaszcza tych prze ciwbólowych, typu ketoprofen czy ibuprofen. Są po wszechnie dostępne, co daje mylne złudzenie, że są bezpieczne. A niestety te leki często mogą prowadzić do upośledzenia funkcji nerek. Już Paracelsus, ojciec medycyny nowożytnej, mówił, że o tym, co jest tru cizną, decyduje dawka, bo „wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”. Dlatego nie rozumiem na przykład, skąd wzięła się moda na przyjmowanie witaminy D w dużych, we terynaryjnych dawkach. Oczywiście wszyscy wiemy,

22 magazyn lubelski 4(83) 2022

że witamina D jest potrzebna do życia, ale przyjmowanie takich końskich dawek może dla niektórych skończyć się uszkodzeniem nerek.

A oczyszczające diety ketogenne, w których spożywa się duże ilości białka kosztem tłuszczów i węglowodanów?

To kolejny czynnik ryzyka. Diety ketogenne, jak sama nazwa wskazuje, wprowadzają organizm w stan ketozy, czyli dokładnie taki sam stan, jak przy niewyrównanej cukrzycy. Dochodzi do spa lania wolnych kwasów tłuszczowych na tzw. drodze alternatyw nej, z wytworzeniem bardzo niebezpiecznych ciał ketonowych. Ich nadmiar w organizmie może prowadzić nawet do śpiączki. Moż na powiedzieć, że ketoza to stan kacheksji, w którym organizm stopniowo zmniejsza swoją masę, ale jest to chudnięcie bardzo niezdrowe. W mojej opinii żadna „dieta cud” nie zastąpi dobrze zbilansowanego, codziennego odżywiania i wysiłku fizycznego. Poza tym warto przy okazji wspomnieć, że otyłość jest także czyn nikiem ryzyka niewydolności nerek. Osoba, która rozpoczyna die tę ketogenną powinna dokładnie przebadać się, bo rozpoczynanie diety wysokobiałkowej przy współistnieniu choroby nerek może skutkować nasilonym białkomoczem, a w konsekwencji nawet schyłkową niewydolnością nerek. Chciałabym jeszcze przestrzec przed nadużywaniem leków moczopędnych i przeczyszczających, bo odwodnienie to również jedna z najczęstszych przyczyn ostre go uszkodzenia nerek.

Pacjenci i studenci mówią o Pani w samych superlatywach, po równują do polskiej Doktor House. Co sprawiło, że zainteresowała się Pani tą dziedziną medycyny? Nefrolog to taki superin ternista, „detektyw medycyny”, pewnie w dzieciństwie lubiła Pani czytać kryminały?

Ojej, nie spodziewałam się, że tak mówią, ale zaszczyt i duża przyjemność to słyszeć. Nie czytałam w dzieciństwie krymina łów (uśmiech). W zasadzie mój pomysł na nefrologię narodził się dopiero na stażu, kiedy miałam do czynienia z dializoterapią, przeszczepami nerek, z pacjentami, którym wszczepialiśmy cew niki do dializ otrzewnowych. Kiedy przyjrzałam się z bliska pracy nefrologa, to dostrzegłam, że to taki internista, który nie tylko zajmuje się nerkami, ale i sercem, wątrobą i wszystkimi innymi narządami. Patrzy na człowieka holistycznie. Żeby być dobrym lekarzem, trzeba przede wszystkim być dobrym, empatycznym człowiekiem, tego nie da się wyuczyć. Myślę, że o tym, jak po strzegają nas pacjenci, decyduje, jak ich traktujemy, np. czy pod chodzimy do nich z sercem, wyrozumiałością, empatią, czy potra fimy postawić się w ich sytuacji.

I na koniec, co zrobić, żeby nerki nie chorowały? Jak temu za pobiegać?

Przede wszystkim warto prowadzić zdrowy styl życia, dbać o wystarczającą ilość ruchu, bo siedzący tryb bardziej sprzyja oty łości, która z kolei może prowadzić do przewlekłych chorób nerek. Musimy także pamiętać o przyjmowaniu odpowiedniej ilości pły nów, czyli pić dużo wody. Unikajmy za to alkoholu, palenia tytoniu i innych używek oraz nadużywania leków. Osoby, które mają cho roby nerek w rodzinie, oraz te, które cierpią na przewlekłe choroby cywilizacyjne, powinny częściej przeprowadzać badania profilak tyczne, żeby na wczesnym etapie spowolnić progresję chorób ne rek. Dbajmy o nasze nerki, bo zdrowe nerki to podstawa.

23magazyn lubelski 4(83) 2022

Chleb, bułeczki, rogale...

Lubelskie Święto Chleba, organizowane przez Cech Rzemiosł Spożywczych w Lu blinie, w ciągu ponad 20 lat zyskało renomę nie tylko lokalną, ale również ogólno polską. Ukoronowaniem tego faktu było podniesienie rangi lubelskiego święta w 2012 roku do Ogólnopolskiego Święta Chleba. Do tej pory wydarzenie przyciągnęło blisko 50 wystawców i ponad 20 tys. gości. Tegoroczne XXIV Lubelskie Święto Chleba pod hasłem „Wpływ dobrego jedzenia na jakość widzenia” odbyło się w gościnnych ple nerach Muzeum Wsi Lubelskiej. Większość stoisk i atrakcji zostało umieszczonych na terenie ekspozycji pt. „Miasteczko Prowincjonalne”, nawiązującej do tradycji, bardzo ważnej dla lubelskich rzemieślników piekarstwa. Chleb, bułeczki, rogale i słynne Lu belskie Cebularze ChoG nabrały tu podwójnie dobrego smaku. Lubelskie Święto Chleba to jak co roku przede wszystkim spotkanie rzemieślników piekarstwa i cukiernictwa z Lubelszczyzny z konsumentami. Było też doskonałą okazją do popularyzacji giną cego zawodu piekarza poprzez udział młodzieży ze szkół zawodowych z wojewódz twa lubelskiego. Nie zabrakło warsztatów piekarsko-kulinarnych i konkursów wiedzy. W trakcie trwania imprezy można było zbadać sobie wzrok, zasięgnąć porad wykwa lifikowanych optyków na temat doboru okularów i wziąć udział w konsultacjach doty czących wpływu żywności na jakość naszego wzroku. Wydarzenie promuje również postawy racjonalnych zakupów zdrowych produktów i niemarnowania chleba. (ann)

Eksport w trudnych czasach

Kongres Eksportu 2022, organizowany przez Krajowe Stowarzyszenie Eksporterzy Rzeczypospolitej Polskiej, to spotkanie gospodarcze poświęcone kluczowym problemom polskiego eksportu, skierowane do przedstawicieli firm zajmujących się handlem zagra nicznym, nauki oraz przedstawicieli administracji rządowej i samorządowej. Tegoroczna edycja pn. „Współczesne wyzwania eksportu a bezpieczeństwo Polski” odbędzie się 24 li stopada w Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji w Lublinie. Celem Kongresu jest inicjowanie, prowadzenie i wspieranie działań na rzecz polskiego eksportu oraz ochrony interesów go spodarczych przedsiębiorców trudniących się handlem zagranicznym. Kongres eksportu będzie jak co roku dobrą okazją do rozpowszechniania informacji o działalności prowadzo nej przez polskie przedsiębiorstwa poza granicami kraju. Dla przedsiębiorców zajmujących się handlem zagranicznym i firm, które planują rozpoczęcie takiej działalności, przewidzia na jest pomoc organizacyjno-prawna oraz w nawiązaniu kontaktów handlowych. Wykład inauguracyjny pt. „Współczesne wyzwania eksportu w warunkach destabilizacji między narodowej” wygłosi prof. dr hab. Andrzej Podraza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, Kierownik Katedry Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa. Sesje poświęcone będą „Zmianom czynników makroekonomicznych w eksporcie” oraz „Desta bilizacji eksportu żywności i jej wpływu na gospodarkę światową”. (ann)

Przyszłość pieniądza w kolekcji

Walletmor Ltd. to jedyny na świecie producent implantów płatniczych. Prezes i założyciel firmy Wojciech Paprota niedawno mógł cieszyć się ze sprzedaży tysięcznego implantu, a już pojawiła się kolejna okazja do sa tysfakcji – jego produkt trafił do kolekcji Centrum Pieniądza NBP, groma dzącego przeróżne eksponaty związane z historią pieniądza i populary zującego wiedzę ekonomiczną przy użyciu najnowocześniejszych technik multimedialnych. Nowy nabytek jest wszczepianym pod skórę mikropro cesorem z anteną umieszczonym w bezpiecznym biopolimerze. Działa jak zwykła karta, co oznacza, że z implantu można korzystać niemal na ca łym świecie. Przedmiot waży mniej niż jeden gram, a jego wymiary to ok. 0,5 mm × 7 mm × 28 mm. Wykorzystuje bezprzewodową i bezdotykową technologię bliskiego zasięgu Near Field Communication (NFC), podobnie jak telefony komórkowe. Dokonując zapłaty, posiadacz musi po prostu przyłożyć go do terminala płatniczego. Na ten moment sprzedaż prowa dzona jest w Europejskim Obszarze Gospodarczym oraz Stanach Zjedno czonych. Tegoroczne plany ekspansji firmy dotyczą także krajów Bliskiego Wschodu. Centrum Pieniądza NBP, dzięki nabyciu implantu płatniczego, pragnie zachęcić zwiedzających do dyskusji o przyszłości pieniądza. (ann)

24 magazyn lubelski 4(83) 2022
foto Muzeum Wsi Lubelskiej
foto Walletmor Ltd.
foto Wyższa Szkoła Ekonomii i Innowacji w Lublinie
biz-nius

ŚwiętoWojewódzkie Plonów za nami

11 września na Lotnisku Aeroklubu Lubelskiego w Radawcu Du żym, gm. Konopnica, odbyły się Dożynki Wojewódzkie 2022, organizowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego, Starostwo Powiatowe w Lublinie i Centrum Spotkania Kultur. Święto roz poczęło się tradycyjnym korowodem dożynkowym, w którym Gospoda rze, czyli Marszałek Województwa Lubelskiego Jarosław Stawiarski oraz Starosta Lubelski Zdzisław Antoń, witali delegacje dożynkowe z poszcze gólnych gmin powiatu lubelskiego, a później z województwa lubelskiego. Podczas wydarzenia rozstrzygnięty został konkurs pt. „Najpiękniejsza Posesja Powiatu Lubelskiego”. W kategorii „Zagroda wiejska (gospodar stwo rolne)” laureatami zostali: I miejsce posesja pana Roberta Sło wińskiego, m. Piotrowice, gm. Strzyżewice, II miejsce posesja państwa Marianny i Henryka Wieprzowskich, m. Walentynów, gm. Krzczonów i III miejsce posesja pani Ireny Jasielskiej, m. Gałęzów Kolonia Druga, gm. Bychawa. Natomiast w kategorii „Zabudowa mieszkaniowa jednorodzin na” laureatami ogłoszono: I miejsce posesja pani Lidii Gromek, m. Dys, gm. Niemce, II miejsce posesja pani Marty Budziak, m. Marysin, gm. Jast ków i III miejsce posesja pani Ewy Bukała, m. Wandzin, gm. Bychawa. Poznaliśmy również laureatów Powiatowego Konkursu Wieńców Dożynkowych. Zostali nimi w kategorii „Wieniec Tradycyjny”: I miejsce Koło Gospodyń Wiejskich Lawenda ze Stasina, gm. Wojciechów, II miej sce Koło Gospodyń Wiejskich w Pawlinie, gm. Konopnica i III miejsce Koło Gospodyń Wiejskich z Karolina, gm. Garbów. Natomiast w Kategorii „Wieniec Nowoczesny” laureatami ogłoszono: I miejsce Koło Gospodyń Wiejskich w Łuszczowie Pierwszym i Drugim, gm. Wólka, II miejsce Koło Gospodyń Wiejskich „Bychawczanki" z Bychawy i III miejsce Koło Go spodyń Wiejskich w Czerniejowie, gm. Jabłonna. W trakcie wydarzenia nie zabrakło tańców i śpiewów. O dobry na strój zgromadzonej publiczności zadbali Cookies Band, DEJW oraz Dawid Kwiatkowski. Gwiazdą wieczoru był Zespół Wilki. Pomimo niesprzyjają cych warunków atmosferycznych uczestnikom wydarzenia dopisywały humory, a sielska atmosfera pozwoliła zarówno świętować, jak i odpocząć od trudów dnia codziennego.

25magazyn lubelski 4(83) 2022
foto Starostwo Powiatowe w Lublinie

W okowach geopolityki

Minęły właśnie dwa lata gdy Białorusini masowo zaprotestowali przeciwko sfałszowanym przez władze wyborom. To wy starczający dystans czasowy żeby do tych zdarzeń powrócić. O gorących ludzkich sercach i lodowatych powiewach geopolityki. O przemocy i represjach. Ale też o wolności, miłości i sztuce. O ojczystej Białorusi i o „nowym domu” – Lublinie. O tym wszystkim w rozmowie Grzegorza Zawistowskiego z fotografem, aktorem, człowiekiem pióra, Zmicerem Waynowskim

Zapewne Zmicer pamiętasz, że po zamachu na World Trade Center, w geście solidarności, wielu ludzi na całym świecie poczuło się no wojorczykami. Podobnie po krwawej strzela ninie w paryskiej redakcji tygodnika „Charlie Hebdo”. Wówczas wielu z nas współodczuwając dramat zaatakowanych symbolicznie chciało być Francuzami. Z kolei dwa lata temu, w sierpniu 2020 roku, pod wpływem waszej „aksamitnej rewolucji”, miliony ludzi na całym świecie w swych sercach poczuło się Białorusinami. Mnie także, jak wielu innych, poniosła wówczas potężna fala empatii i wsparcia dla protestujących. Czy tam gdzie wówczas byłeś, na placach i ulicach Mińska, czuliście choć tro chę to nasze wsparcie?

Czuliśmy wyjątkowość tego co się wówczas działo w nas i na naszych ulicach. Czuliśmy też autentyczne zainteresowanie świata. Oczywiście, momentami dawało się też wyczuć niedowierza nie, że to się może udać. Ale fakt pozostaje faktem przez pewien czas Białoruś przebiła się na czo łówki światowych serwisów.

A czy potrafisz powiedzieć dlaczego obie te fale –fala protestów i fala poparcia dla protestujących – po kilku miesiącach opadły?

Odpowiedzi na tak postawione pytanie nie da się zawrzeć w kilku zdaniach. Przyczyn takiego stanu rzeczy było naprawdę wiele.

To może zacznę od bardziej szczegółowej kwe stii. Po stłumieniu waszych wolnościowych pro testów miałem przez chwilę z tyłu głowy taką myśl: czy aby Bracia Białorusini nie przesadzili z aksamitnością swojej rewolucji? Może zamiast zdejmować buty i wchodzić w czystych skarpet kach na ławki trzeba było rzucać kamieniami i butelkami z benzyną?

Nie sądzę by taka strategia skończyła się czymś więcej niż rozlew krwi. Strażnikiem obecnego po rządku w moim kraju jest Rosja. Jeśli ktoś wcześniej w to wątpił, musi to przyjąć po 24 lutego 2022 roku. Choć formalnie państwo to ma ustrój demokratycz ny i federacyjny, tak naprawdę jest scentralizowaną azjatycką satrapią. Analogicznie przywódcy Rosji. Choć formalnie mają tytuł prezydenta zachowują

26 magazyn lubelski 4(83) 2022
historia

się według azjatyckich wzorców, niczym chan albo satrapa. Zaś pozycję chana wyznaczają nowe podbo je oraz trzymanie w twardych ryzach ziem już wcze śniej podbitych. Zmiękczenie kursu wobec uciemię żonych jest w tym systemie odbierane jako oznaka słabości chana. Tak wygląda sytuacja od strony na szego wschodniego sąsiada. A od strony Zachodu?

Od strony Europy wolnych narodów? Kilka lat temu białoruski pisarz Alhierd Zacharewicz napisał dramat „Psy Europy”. Kiedy zapytano go dlaczego tak swoją sztukę zatytułował odpowiedział, że dla niego Biało rusini są właśnie psami Europy. Wszyscy je słyszą ale nikt nie rozumie o co im chodzi. Wszyscy je słyszą ale nikt tak do końca nie wie co chcą innym przekazać.

Czyli z jednej strony mamy tutaj groźne pomruki ze wschodu. Zaś z tej drugiej, życzliwe niezrozu mienie Zachodu. To jeśli chodzi o konteksty geopolityczne, zewnętrzne. A te wewnętrzne?

Gdy spojrzymy na czynniki wewnętrzne zauważy my, że mieszkańcy Białorusi są bardziej zróżnicowani niż Polacy. Również w swoim stosunku do obecnej władzy i do ulicznych protestów. Żeby to zrozumieć musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić. Zacznijmy od przyjrzenia się białoruskiemu społeczeństwu. To swoista mozaika. Daleko jej do monolitu. To również społeczna piramida. Na jej wierzchołku mamy bardzo wąską grupę osób dzierżących władzę. Poniżej wi dzimy grupę, do której mnie można zaliczyć. To tak zwana klasa kreatywna. Zwykle są to ludzie dobrze wykształceni, ludzie biznesu, artyści, przedstawiciele wolnych zawodów, osoby na kierowniczych stanowi skach. Wszyscy oni mogą się bogacić albo rozwijać w swoich dziedzinach. Muszą jednak spełnić jeden ważny warunek. Nie mogą w jakikolwiek sposób an gażować się politycznie przeciwko władzy.

Rozumiem ten mechanizm, bo sam urodziłem się i wzrastałem w podobnej rzeczywistości – w PRL. A jak wygląda podstawa tej społecznej piramidy?

Podstawę piramidy tworzą dwie grupy stano wiące zdecydowaną większość białoruskiego społe czeństwa. Pierwsza z nich to odpowiednicy waszych Nowaków i Kowalskich. Zwyczajni ludzie. Mają mniej niż klasa kreatywna, nie są tak wyraziści, nie są tak aktywni społecznie. Mają jednak pracę, mają miesz kanie lub dom. Mają emeryturę, mają kartofelki i po midorki na działce pod miastem. Mają zagraniczne wyjazdy zarobkowe. Jak dobrze pójdzie, również zagraniczne wakacje. Innymi słowy, mają małą sta bilizację.

Domyślam się, że podobnie jak u nas, ludziom tym niekiedy trudno jest związać koniec z końcem. Zarobki w Twoim kraju nie należą do wysokich a ceny niektórych produktów są wyższe niż w Polsce. Pewnie są szczęśliwi mogąc wówczas dorobić parę rubli do pensji czy też do emerytury.

27magazyn lubelski 4(83) 2022

Dokładnie tak. Ostatnim elementem piramidy jest grupa, której chyba u was nie było nawet w PR L-u. To osoby, które mentalnie nie wyszły (i raczej już nie wyjdą) ze Związku Radzieckiego. Bo chociaż samo imperium runęło 30 lat temu, to w głowach i sercach milionów ludzi ono żyje sobie spokojnie do dziś. Ludzie z tej grupy wobec protestujących najczę ściej przyjmowali postawę agresywnej obojętności lub nawet otwartej wrogości. Możemy ich znaleźć na niektórych moich zdjęciach z protestów, choć stara łem się na nich za bardzo nie skupiać

Rozumiem, że ludzie ci to wielki hamulcowy dla osób takich jak Ty. Dla osób chcących się rozwijać. Chcących żyć w wolnej i demokratycznej Białorusi. Domyślam się też, że grupa homo sovieticus sta nowi naturalną podporę dla autorytarnej władzy i jej niedemokratycznych metod rządzenia. Co za tem pękło w tym społecznym układzie lojalnościo wym, że dwa lata temu tak wielu Białorusinów odważyło się zaprotestować przeciwko fałszer stwom wyborczym?

W powszechnym odczuciu przełomem była epi demia covid-19.

Rozwiń to proszę.

Nawet w kraju autorytarnym, takim jak Białoruś,

istnieje pewien rodzaj konsensusu społecznego. Oby watele deklarują, że będą posłuszni wobec władzy. Władza w nagrodę „za dobre sprawowanie” zapewnia ludziom w miarę spokojną i bezpieczną egzystencję.

To taka wykoślawiona wersja państwa opiekuń czego.

Coś w tym rodzaju. Problem w tym, że miesz kańcy Białorusi nie czuli w najtrudniejszym okresie pandemii by władza coś dla nich robiła. By się o nich troszczyła. Zamiast tego oficjalne media nadawały kompromitujące wypowiedzi „przywódcy narodu”, który najzwyczajniej kpił z rzeczywistego zagrożenia. A o tym, że takie zagrożenie wówczas istniało społe czeństwo wiedziało z internetu i z zagranicznych me diów. Białoruś należała do tych wyjątkowych miejsc na mapie świata, w których covidowe ograniczenia wprowadzane były oddolnie lub zostały na władzy w jakiś sposób wymuszone. W większości krajów było dokładnie odwrotnie.

Innymi słowy, człowiek, którego imienia wolisz nie wymieniać, był już nie tylko ekscentrycznym dyktatorem. Dla wielu Białorusinów stał się w tym czasie odklejonym od rzeczywistości błaznem, niebezpiecznym szaleńcem. Kimś, kto może na wszystkich ściągnąć poważne kłopoty.

28 magazyn lubelski 4(83) 2022

Dokładnie. Takie lekceważące traktowanie real nego niebezpieczeństwa i realnych ludzkich lęków o siebie i o zdrowie najbliższych, skumulowało ol brzymi ocean społecznej frustracji i gniewu. Takie emocje muszą prędzej czy później znaleźć jakiejś ujście. I znalazły. Wybory w 2020 roku nie były prze cież pierwszymi, które władza sfałszowała. Ta wła dza, w ten czy inny sposób, manipulowała czy oszu kiwała przy wszystkich wyborach. A jednak tama społecznej cierpliwości przelała się dopiero dwa lata temu. To nie znaczy, że wcześniej nie było protestów czy nie było opozycji. Wszystko to było i wcześniej. Nigdy jednak manifestacje niezadowolenia nie osią gnęły tak dużej skali, tak dużego rezonansu społecz nego. Nigdy w historii Białorusi tak wielu protestują cych nie wyszło na ulicę. Nigdy wcześniej tylu ludzi nie przełamało lęku przed represjami.

Jeśli mógłbym to wszystko o czym mówisz do cze goś porównać, to chyba tylko do polskiej rewolucji Solidarności z początku lat osiemdziesiątych. Skala i doniosłość tego co się wówczas w Polakach za działo jest chyba podobna. Ale zejdźmy na poziom mikro-opowieści. Zejdźmy na poziom Twojego życia i Twojego udziału w tym co się wówczas wy darzyło. Przez cały ten czas chodziłeś na protesty. Co więcej, fotografowałeś je. Te zdjęcia to rodzaj zapisu dokumentalnego. Nie chodzi w nich o wy-

studiowane kadry a o „gorący”, pełen emocji prze kaz z miejsca zdarzeń.

To prawda. Znalazłem się tam bo nie mogło mnie tam nie być. Gdy tylko mogłem chodziłem na wszelkie protesty. Fotografowałem niejako przy okazji. Są to zdjęcia wykonane przez świadomego uczestnika, a nie tylko obserwatora zdarzeń. To bar dzo ważna okoliczność ich powstania. Dodam, że chodząc przez niemal cztery miesiące na demon stracje celowo nie zakładałem kamizelki prasowej.

Nie chciałem zanadto rzucać się w oczy „czarnym”. Nie chciałem też zanadto różnić się od innych de monstrantów. Chciałem wtopić się w tłum. Być jak najbliżej ludzi i zdarzeń by uchwycić i sfotografo wać DUSZĘ białoruskiego protestu. Nie fotografo wałem aparatem cyfrowym a analogowym. Zakła dałem czarno-białą kliszę o nieco mniejszej czułości niż matryca w lustrzance cyfrowej. Wszystko dlate go by wyeliminować kolory i inne zbędne szczegóły. Bo żeby uchwycić istotę tego na czym ci zależy mu sisz zredukować do minimum niepotrzebne szcze góły. One są jak zgiełk, jak szum zagłuszający to, co jest dla nas najistotniejsze.

Twoja opowieść o masowych protestach poka zuje jeszcze jeden ich wymiar. Nie geopolityczny, nie socjologiczny, nie psychologiczny a duchowy. W bardzo poruszający sposób mówisz o tym w wy-

29magazyn lubelski 4(83) 2022

reżyserowanym przez Pawła Passiniego spektaklu „Najpiękniejszy wschód… Pamięć fotograficzna”.

To prawda. Gdzieś na głębszym poziomie moje zdjęcia nie są prostą opowieścią o protestach. To nie jest też typowa opowieść o walce dobra ze złem. Gdzieś na najgłębszym poziomie jest to opowieść o MIŁOŚCI. Jest to opowieść o naszym PRZEBU DZENIU. Tym osobistym, indywidualnym. I tym społecznym, wspólnotowym. Niektórzy mogą to odebrać jako swoisty paradoks. Pomimo całego dra matyzmu sytuacji, a może właśnie dzięki temu dra matyzmowi, na wielu moich zdjęciach z protestów można dostrzec tą najjaśniejszą, najszlachetniejszą i najpiękniejszą stronę ludzkiej natury.

Zauważyłem to. Oglądając te fotografie nietrud no o wzruszenie, a nawet łzy. Ale chciałbym Cię jeszcze zapytać o sferę symboli. Protestujący Bia łorusini budując swoją tożsamość, po raz kolejny sięgnęli do przepastnego worka genealogii. I co z niego wyciągnęli? Drzewiec z biało-czerwono -białą chorągwią i Pogoń. Nie zrobiliście tego jako koło miłośników historii. Zrobiliście to z silnej potrzeby autoidentyfikacji. Z potrzeby znalezienia oparcia w kanonie realnych społecznych wartości. O tym, że wybraliście właściwe symbole świadczą histeryczne reakcje władzy. Jej irytacja i ogromna

determinacja w zwalczaniu opozycyjnej, niepodle głościowej symboliki.

To prawda. Sam tego doświadczyłem. Na szczę ście niegroźnie. Po moim aresztowaniu i przewiezie niu wraz z innymi demonstrantami do więzienia pod dano mnie swoistemu „testowi flagi”. Pojedynczo wzywano nas do naczelnika. Gdy nadeszła moja ko lej otworzyłem drzwi do jego gabinetu. Na podłodze, tuż za drzwiami leżała biało-czerwono-biała flaga. Przeskoczyłem przez nią by jej nie podeptać. Następ nie podszedłem do biurka by podpisać jakiś doku ment. Naczelnik widząc jak wszedłem do gabinetu zrobił się cały czerwony na twarzy. To był naprawdę wielki chłop, z bardzo grubą szyją. Cały purpurowy i sapiący ze złości. W pewnym momencie zaczął na mnie wykrzykiwać: „zaraz wywlekę Cię przed budy nek i pokarzę Ci prawdziwą flagę państwową a nie to coś co ma leżeć pod onucami”. Do dziś nie wiem jak to się stało, ale spłynął na mnie wówczas jakiś niewzruszony spokój i siła. Pozwolono mi wrócić do współwięźniów i jakimś cudem wyszedłem z tej sy tuacji bez szwanku.

Miałeś dużo szczęścia. Ale wszystko co dobre też musi się kiedyś skończyć. Po jakimś czasie panowie w czerni znów sobie o Tobie przypo mnieli.

30 magazyn lubelski 4(83) 2022

To prawda. Żeby uniknąć ponownego aresztowa nia podjąłem decyzję o opuszczeniu kraju. Miałem na to tak naprawdę godzinę. Szybki kurs na mińskie lotnisko i lot do Warszawy. Tam poradzono mi żebym jechał do Lublina.

No i przyjechałeś. Powiedzieć, że żyjesz obok nas to tak, jakby nic nie powiedzieć. Gdzie bym nie poszedł trafiam na Ciebie. Przede wszystkim fo tografujesz. Masz już za sobą dwie wystawy the REM sleep oraz Głosy Lublina. Lada dzień, już w październiku, możemy spodziewać się trzeciej. Piszesz (Portal Rozstaje), współtworzysz spektakle i grasz w nich jako aktor (Wygnańcy, Najpięk niejszy Wschód… Pamięć fotograficzna). Bierzesz udział w panelach dyskusyjnych (min. Wschodni Ekspres). Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać. Skąd na to wszystko znajdujesz czas i energię? Zawsze taki byłeś, czy jest to jakiś rodzaj ucieczki do przodu? Swoiste panaceum na smutny los biało ruskiego wygnańca.

W spektaklu Wygnańcy, inspirowanym Emigran tami Sławomira Mrożka, padają słowa: „Między emi

grantem a uchodźcą przycupnął wygnaniec. Między krajem ojczystym gdzie czeka na niego więzienie, a krajem docelowym gdzie nikt na niego nie czeka, przycupnął wygnaniec. Między utraconą przeszło ścią a niedostępną przyszłością przycupnął wygna niec”. Powodów do smutku na pewno nie brakuje. Ale pamiętajmy, że życiowe trudności to nie tylko negatywy. To także, gdy właściwie do tego podej dziemy, potężny motor naszego rozwoju. Również na tym najgłębszym, duchowym poziomie. W za sadzie zaraz po przyjeździe stało się dla mnie jasne, że zostanę tutaj raczej na dłużej. Podjąłem wówczas ważne postanowienie, którego się trzymam do dziś: wszystkiemu co nowe będę mówić TAK.

Piękne postanowienie. I piękna puenta całej na szej rozmowy. Dziękuję Ci serdecznie. To ja dziękuję.

*** Zamieszczone w tekście fotografie pochodzą z projektu Zmicera Wajnowskiego „Głosy Lublina”.

31magazyn lubelski 4(83) 2022
kultura

tekst i foto Robert Pranagal

Czy zdarzyło Ci się kiedyś zobaczyć coś niezwykłego, czego nie można było natychmiast zrozumieć albo jednoznacznie wytłuma czyć? Nie wiesz, skąd to się wzięło, nie rozumiesz, po co jest ani dlaczego się tu znalazło. Jest jak znak, którego sensu nie potrafisz odgadnąć. Wkrótce o tym zapominasz, jednak obraz tkwi gdzieś głęboko w podświadomości. Mija czas i wreszcie wydarza się coś, co przywołuje ten zapomniany widok i sprawia, że poznajesz jego ukryte znaczenie. Masz odczucie jak w déjà vu – nagle dociera do Ciebie, że ten pogrzebany w pamięci, pozornie pozbawiony znaczenia obraz był niczym zapowiedź bieżących wydarzeń. Trudno w to uwierzyć, a jednocześnie nie da się tak po prostu odrzucić, składając na karb zwykłego przypadku. Zastanawiasz się, jak to jest możliwe i nie znajdujesz żadnego logicznego ani realistycznego wytłumaczenia.

PRZEPOWIEDNIE to cykl montaży pierwotnie inspirowany niezwykłymi motywami dostrzeżonymi w ogólnie dostępnej przestrzeni. Do motywów tych dobudowano kontekst w sposób potęgujący surrealizm sytuacyjny. Powstałe obrazy nie ukrywają, że są montaża mi, jednak ich natura uniemożliwia jednoznaczne określenie, które fragmenty są czystą manipulacją, a które stanowią obraz zastanej rzeczywistości. Stawia to przed widzem trudną do rozwikłania zagadkę i skłania do refleksji nad naszą percepcją rzeczywistości. To, co pierwotnie było formą zabawy w wykreowanie wizualnie atrakcyjnego obrazu, z biegiem czasu okazało się czymś więcej. Po szczególne montaże nabrały nowych znaczeń w kontekście ostatnich dramatycznych zmian dotykających współczesnego człowieka. Wydają się wręcz profetyczne i niestety nie napawają optymizmem

33magazyn lubelski 4(83) 2022 PRZEPOWIEDNIE
34 magazyn lubelski 4(83) 2022

Stanisław Kieroński –zamyślone„Aforyzmy,pytania i sentencje”

–zamyślone„Aforyzmy,pytania i sentencje”

Dawno na naszych łamach nie pisaliśmy o poezji. Teraz mamy przyjemność zaprezentować utwory z najnowszego tomiku Stanisława Kierońskiego pt. „Aforyzmy, zamyślone pytania i sentencje”. Autor to absolwent filologii polskiej UMCS, nauczyciel, księgarz, animator kultury, autor tomów wierszy i artykułów publicystycznych oraz działacz związkowy i polityczny. Wstęp do tomiku, zamieszczony poniżej napisała Alicja Lejcyk-Kamińska, artystka, reportażystka radiowa i telewizyjna, pisarka oraz animatorka życia kulturalnego Lublina. Stanisława Kierońskiego i Alicję Lejcyk-Kamińską łączy licząca sobie pół wieku przyjaźń, oparta na powinowactwie dusz, a trwająca od czasów „polonistycznej ławy” poprzez wspólny udział w wielu wydarzeniach o charakterze artystycznym i literackim. A. Lejcyk-Kamińska śledzi twórczość poety od czasu późnego acz dojrzałego debiutu w 2016 roku, odbierając ją zarówno jako odbicie jego drogi życiowej, jak i poetyckiego widzenia świata oraz starannie wypracowanego warsztatu, dzięki któremu w minimum formy potrafi zawrzeć maksimum przekazu – prawdziwe abstrakcje liryczne. (red)

Rzadki to przywilej móc towarzyszyć artyście w jego drodze twórczej, miałam i mam to szczęście w przy padku Stanisława Kierońskiego. Od pół wieku nasze „losy” są powiązane. Najpierw jako studenci polo nistyki z ostatniej ławki na wykładach, ćwiczeniach z poetyki czy łaciny, często przeciwnicy w zażartych dyskusjach nad literaturą piękną, ale zawsze wspie rający się w czasie kolejnych sesji egzaminacyjnych. Na studiach nasze wybory też były podobne, speł nialiśmy się jako aktorzy w teatrze „DREN 59”, potem dzieliliśmy się marzeniami o dziennikarstwie. Staszek pracował w Radiu Akademickim, ja zdobywałam szli fy w Redakcji Młodzieżowej Radia LUBLIN.

W dorosłym życiu nasze losy wciąż biegną po dobną drogą, mieszkamy nawet obok siebie. No i na świat przyszliśmy tego samego dnia 18 stycznia, wprawdzie Staszek z rocznym wyprzedzeniem, ale On już ma to w genach, zawsze musi być pierwszy. Przez pół wieku wspieraliśmy się radami w działal ności na rzecz lubelskiej kultury, przeżywali wspólne niepowodzenia, ale i cieszyli się z naszych osiągnięć. Myślę więc, że nie będzie nadużyciem nazwanie go moim Przyjacielem.

Przyjacielem, który dość późno postanowił ujaw nić się czytelnikowi. Jego debiutancki tomik Włóczę się po życiu, wydany w roku 2016, nie tylko dla mnie

35magazyn lubelski 4(83) 2022
foto Marek Dybek
kultura

był zaskoczeniem. Autor, Stanisław Kieroński, obja wił się jako dojrzały poeta. Włóczę się po życiu jest za pisem jego peregrynacji życiowych, od młodzieńcze go buntu i niezgody na brak wolności po piętnowanie obłudy i kłamstwa. Dla nas, pokolenia powojennego, wychowującego się na literaturze romantycznej, wolność, miłość, honor to nie były puste słowa. Sta szek zawsze powtarzał, że najważniejsza jest prawda i wolność myślenia. Może dlatego, choć bardzo dzi wiłam się, że oddaje swe talenty polityce, popierałam go i głosowałam, wierząc, tak jak pewnie większość z nas, że uczciwość w polityce jest możliwa.

Od wydania pierwszego tomu poezji Stanisła wa Kierońskiego minęło 5 lat, a ja wciąż wracam do wierszy z tego pierwszego tomu, bo tam właśnie znajduje się wiele odpowiedzi na nurtujące mnie py tania, wiersze te są również zapowiedzią drogi po etyckiej w przyszłości.

jak trudno znaleźć gwiazdę przewodnią w przesycie samego siebie całopaliłem się w ogrodzie życia rąbałem drewno nie patrząc gdzie lecą wióry kłamałem i płakałem grałem o siebie znaczonymi kartami kochałem i przeklinałem szydziłem i przepraszałem klękałem przed ołtarzami i odwracałem się do nich plecami stawałem sobą koło siebie przychodziłem i odchodziłem wojny wypowiadałem z nadzieją na pokój rozejmy zawierałem z konieczności maszerowałem w czwórce wedle rozkazu mięśnie naprężałem na musztrze paradnej upadałem i wstawałem dawałem siebie i zabierałem a ty pytasz mnie czy jestem niewinny (Włóczę się po życiu)

I jeszcze jeden wiersz jesteśmy tylko dzisiaj, któ ry zapowiada przyszłe zmiany: ciążenie w kierunku liryki filozoficznej oraz ograniczenia rozbudowanej formy wypowiedzi:

jesteśmy tylko dzisiaj wczoraj tylko byliśmy spłaciwszy daninę nieszczęść może będziemy jutro (Włóczę się po życiu)

Te wiersze stają się dla mnie „gwiazdą przewodnią” w zrozumieniu jego zmagania z życiem i poezją. Mam przed sobą najnowsze dzieło Staszka, jego przemyślenia zawarte w ostatnim siódmym tomie Aforyzmy, zamyślone pytania i sentencje Znałam je w większości z „telefonów”, bowiem każdą naszą rozmowę kończył przeważnie jakąś złotą myślą,

część tych aforyzmów znałam też z poprzednich to mików. Sama nie wiem, kiedy zaczęłam nazywać je abstrakcjami lirycznymi i coraz częściej skupiałam się na tych skrótach myślowych Staszka, które już wcze śniej pojawiły się w jego tomikach poetyckich, a te zostały poddane szczegółowej analizie przez moich znakomitych kolegów z roku, zajmujących się zawo dowo oceną literatury.

Twórczość Staszka Kierońskiego odkryła się dla czytelników późno, choć moi koledzy, poeci z nasze go roku, twórcy grupy poetyckiej Samsara Zbyszek Fronczek, Staszek Królik, Józek Osmoła, Andrzej Pawluczuk (przedwcześnie zmarły nasz znakomity kolega) znacznie wcześniej cieszyli się wierszami Staszka, tak jak i publikacjami własnych tomików wierszy. Staszek Kieroński, wciąż zajęty polityką czy „ratowaniem” kultury, zwyczajnie nie miał czasu. Ale poezja, jak rozpalona lawa, buzowała, by w końcu wybuchnąć szerokim strumieniem. I to, że wydaje od 2016 roku już siódmy tom swoich wierszy, świadczy o gorejącym płomieniu poezji w jego głowie. W ser cu. W jego trzewiach.

Trudno nie zacytować niektórych sformułowań Zbyszka Fronczka prezesa lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, redaktora naczel nego dwumiesięcznika „LUBLIN. Kultura i Społe czeństwo”, który ocenia swego kolegę po „fachu”: W swych tekstach Stanisław Kieroński jest poetą, nie politykiem. Nie każdy tekst jest poezją, nie każde wystą pienie poruszającym przemówieniem. Teksty zawarte w omawianym tomie (Włóczę się po życiu) to prawdzi wa kunsztowna poezja. Nasz autor posiada niebywałą sprawność warsztatową, wrażliwość, ale i intuicję… Anna Łukowska (dr filozofii) zwraca uwagę na pasję autora: Po pierwsze lubi pisać, tworzyć. Autor lubi ludzi, co jest pierwszoplanową cechą jego poezji. Interesuje go wyłącznie człowiek i jego kondycja w świecie, zwłaszcza przemijanie chwil ulotnych, zdarzeń i sytuacji uniwersa lizowanych na doświadczeniach innych ludzi. Staszek konstruuje własną filozofię życia. Wiele wierszy ma charakter filozoficzno-refleksyjny, są swoistym credo człowieka jako „trzciny myślącej”, że użyję spopularyzo wanego przez stulecia określenia Błażeja Pascala (posłowie do: Włóczę się po życiu)

Profesor dr hab. Janina Szczęśniak, we wstępach do czwartego i piątego tomu wierszy, podkreśla symbo likę zawartą w wierszach Staszka: Symboliści twierdzi li, że poezja wcale nie musi być rozumiana, ona powinna być przede wszystkim przeżywana! (podkreślenie J. Sz.) Zobowiązywać czytelników do głębokich emocji, anty cypować kompleks uczuć i repertuar sytuacji poetyckich ujęć, być stymulatorem sygnałów i przeżyć. (…) Twór czość Stanisława Kierońskiego scala symboliczne prze żywania z zachętą do wyborów etycznych, zapraszając czytelników do egzystencjalnej przygody. Czwarty tom poezji »Między piętrami wyobraźni« łączy wielki temat

36 magazyn lubelski 4(83) 2022

o ontologicznym charakterze, który dotyczy poszukiwań przez twórcę istoty rzeczywistości, osi świata oraz sensu istnienia (wstęp do: Między piętrami wyobraźni). Z ko lei we wstępie do tomu piątego Rozplątuję węzły Ja nina Szczęśniak zauważa: Warstwę liryczną utworów wzbogacają również konfrontacje intelektualne z moty wami sztuki (np. muzyki Chopina, literatury Owidiusza, Kochanowskiego czy Norwida). Tom »Rozplątuję węzły« przykuwa uwagę odbiorcy także oryginalnymi środkami ekspresji artystycznej…

Cytowane zdania na temat konfrontacji intelek tualnej z innymi sztukami utwierdziły mnie w przeko naniu, że podświadomie nazwanie jego aforyzmów abstraktami jest słuszne. Termin abstrakcja liryczna, wymyślony przez Georgesa Mathieu w roku 1949, od nosił się do sztuki niefiguralnej, do obrazu jako piękna nieprzemijającego. Stwierdzenie to z powodzeniem możemy przeszczepić na grunt poezji. Abstrakcyjność w literaturze rozumie się poprzez odwołanie właśnie do innych sztuk pięknych: plastyki, muzyki. Najwięcej podobieństw dostrzec można pomiędzy malarstwem a literaturą. Mam świadomość, że podobieństwa te nie są relacjami prostymi, gdyż konwencje i sposoby uprawiania znacznie je komplikują. Literatura po etyckość dzieła od zawsze fascynuje plastyków, mu zyków. Malarze często przejmują, parafrazując, całe tematy do swoich obrazów. Wyrazem genialnej syn tezy i wzajemnego przenikania jest twórczość Stani sława Wyspiańskiego. Muzyczność dzieła najbardziej zbliża do sztuki abstrakcyjnej. To uproszczenie kom pozycji „konieczność wewnętrzna” twórcy, zapis jego zmagań z tworzywem, które poddaje „obróbce”. Przecież ilustracje muzyczne to nic innego jak zapis poetyckiej myśli autora nutami. Abstrakcja wedle Wasyla Kandinsky'ego (jednego z twórców tego kie runku w sztuce) nie miała być oderwana od wszelkiej rzeczywistości, lecz miała odpowiadać „treści we wnętrznej”, czyli prezentować „duszę” twórcy i wła śnie jego zmagania z tworzywem, miała przemawiać tak jak malarstwo przedstawiające.

U Stanisława Kierońskiego piękno to: piękno uniesiona zgoda zmysłów ponad czasem i przestrzenią (piękno, z tomu Rozplątuję węzły) albo między białymi plamami a czarnymi między nieobecnością a trwogą między przejściami a rozdrożami

stajemy się w niezgłębionych tajnikach stworzenia (między białymi, z tomu Rozplątuję węzły)

Jestem przekonana, że abstrakcja w każdym rodzaju sztuki: muzyce, plastyce czy poezji to wyżej zorga nizowana forma wypowiedzi, daleko wykraczają ca poza jej ramy. W literaturze tę formę przejmuje symbol czy metafora, będąca kluczem odmykającym wrota wyobraźni. Poeta bowiem ma wiele możliwo ści wydobywania ze słowa jego znaczeń utajonych bądź tworzenia znaczeń całkiem nowych. Takie ze stawienia nazywamy tropami i właściwość ta nie ogranicza się do języka literatury. Niezliczona ilość tropów istnieje dziś w mowie potocznej, ale czy ktoś zastanawia się nad „drapaczem chmur”, „dzieckiem szczęścia”, czy analizuje epitety, metafory, porów nania, symbole jako figury stylistyczne? Oczywi ście, nie. Czytelnik, biorąc do ręki tomik poezji czy powieść, nawet nie zastanawia się nad „zabiegami” stylistycznymi twórcy. Dla czytelnika równie waż ne jest jego własne przeżycie artystyczne. Twórca według francuskiego filozofa i pisarza (o polskich korzeniach) Henryka Bergsona kieruje się intuicją, poznaje świat najgłębiej i najpełniej, staje się dzięki temu objawicielem jedynej prawdy. Bergson degra duje intelekt jako instrument poznawczy, sądzi, że kieruje nim ciasny praktycyzm. Motorem twórczego działania jest „pęd życiowy”, usytuowany w głębi ży wego świata, i tylko artysta jest kompetentny oce nić jego wewnętrzne bogactwo, ową żywą jaźń, tym samym tylko sztuka jest zdolna do poznania prawd absolutnych, którymi dotąd zajmowała się filozofia…

życie ludzkie toczy się pod dyktando kolorów czerwonego żółtego zielonego białego czarnego niebieski i różowy walczą o uśmiech pokoju (życie ludzkie, z tomu Rozplątuję węzły)

Liryka jest pierwotnym, najstarszym rodzajem lite rackim, w niej zachodzą najbardziej elementarne zjawiska psychologiczne. Okoliczność, że obraz po etycki może stać się postacią formy wewnętrznej, jest możliwa dzięki samej istocie liryki, jej spontanicz ności, pociągającej za sobą krótkość utworu. Istotę liryki stanowi liryzm, pojęcie trudne do sprecyzowa nia, rodzaj fluidu „wydzielanego” przez obraz czy sło wo, powodujący w psychice odbiorcy falę wzruszeń. A jednak każdy utwór literacki, czy szerzej: każde dzieło sztuki, jest związane z jakimiś przeświadcze niem, problemem filozoficznym.

37magazyn lubelski 4(83) 2022

budujemy i czcimy w dobrej wierze burzymy i osądzamy w dobrej wierze co z tą wiarą (budujemy i czcimy, z tomu Aforyzmy...)

Literatura jest rezonansem życia społecznego. Wszelkie kataklizmy i przewroty dziejowe zmienia ją człowieka, jego postawę wobec rzeczywistości. Poeta jako organizm nadwrażliwy reaguje pierwszy. Znamieniem wysokiej kultury artystycznej jest dys krecja, a nie narzucanie myśli, uczuć czy przeżyć, by te nie odciskały się od razu, lecz stawały się kataliza torem dla naszych już indywidualnych odczuć.

wszędzie gubimy klucze do szczęścia wszędzie też możemy je odnaleźć

(wszędzie gubimy, z tomu Między piętrami wyobraźni)

Poezja Stanisława Kierońskiego wymyka się prostym ocenom, autor często miesza różne formy, figury sty listyczne i wciąż zaskakuje różnorodnością, tym sa mym tworząc własny kanon poetycki. Mam wrażenie, że Staszek jest poetyckim impresjonistą, zajmującym się rejestrowaniem niezwykłych, często ulotnych momentów przeżyć. Często wracam do jego wierszy i wciąż zachwyca mnie Staszka wrażliwość na otacza jącą rzeczywistość, a pytania, które stawia, zmuszają do sięgnięcia w głąb własnych przeżyć estetycznych.

może to mną mierzy ktoś chwilę może ja to miara a jednak dotykam przecież całym sobą to wszystko (może to mną mierzy ktoś chwilę, z tomu Aforyzmy...)

Aforystyka jest sztuką trudną do „zrecenzowania”, wymaga ciągłej uwagi, pewnej „czujności” estetycz nej i często coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się znajome i oczywiste, wcale takie być nie musi. Aforyzmy Stanisława Kierońskiego są dla mnie znakiem, wskazówką, może nawet impresją, która zarejestrowała przelotny moment uchwycony przez twórcę, a który ja właśnie, czytając, powinnam od tworzyć.

nie ma pożegnań w chwilach przemijania na granicy istnienia nie ma powrotów a jest rozpacz i żal bezbrzeżny (nie ma pożegnań w chwilach przemijania, z tomu Aforyzmy...)

Stanisław Kieroński stworzył coś jeszcze, co na zywam „spiętrzonym” aforyzmem. W tych swoich przemyśleniach łamie podstawową zasadę klasycz nego aforyzmu jako zwięzłego sformułowania, przeważnie jednozdaniowego. A jednak jego afory zmy wciąż pozostają prawdami ogólnymi o charak terze filozoficznym, psychologicznym czy moralnym i odznaczają się specyficzną, jemu tylko daną, styli styczną wyrazistością i błyskotliwością.

jeśli nie słuchasz serca

jeśli nie słuchasz serca pogubisz się w układzie krążenia pogubisz się w układzie krążenia jeśli nie słuchasz rozumu jeśli nie słuchasz rozumu bywasz własnością groźnego tłumu bywasz własnością groźnego tłumu jeśli nie zapalasz światła innym potkniesz się o własne nogi jeśli nie zapalasz światła innym jeśli nie umiesz słuchać potkniesz się o własne nogi nie bądź spowiednikiem innych bo ukradniesz im rozgrzeszenie jeśli nie umiesz słuchać zagrodzisz drogę do nieba nie bądź spowiednikiem innych bo ukradniesz im rozgrzeszenie zagrodzisz drogę do nieba

(jeśli nie słuchasz serca, z tomu Aforyzmy…) W oryginalnym zapisie wiersz jest scalony, chcąc jednak pokazać „wielopiętrowość” aforyzmu, podzieliłam go, pokazując jego istotę.

Sentencje, maksymy, złote myśli, aforyzmy czy przestrogi moralne Stanisława Kierońskiego, jak by śmy ich nie nazwali, „rozrzucone” w pięciu tomikach jego poezji, intrygują, ale dopiero scalone i zaprezen towane w jednym tomie stają się nie tylko zapisem czasów, w których przyszło żyć i tworzyć autorowi, a dla nas, czytelników, stają się cenną wskazówką, i być może przestrogą dla kolejnych pokoleń.

jeśli nie chcesz pomóc włącz światła postojowe nie przeszkadzaj inni wyciągną kasztany z ognia ale czy ty będziesz mógł się modlić (jeśli nie chcesz, z tomu Zbieram słowa)

tekst Alicja Lejcyk-Kamińska, Lublin,

kwietnia

16
2021 r.

Stanisław Kieroński urodzo

ny 18 stycznia 1947 roku w Łodzi. Absol went filologii polskiej UMCS w Lublinie. Nauczyciel, księgarz, animator kultury, działacz związkowy, spółdzielczy i po lityczny. W latach studenckich członek teatru „Dren 59”, dziennikarz Radia Aka demickiego, przewodniczący Koła Na ukowego Polonistów i Koła Naukowego Aksjologicznego. Instruktor teatralny, zrealizował wiele spektakli z udziałem dzieci, młodzieży i studentów. Jeden z organizatorów Marca ’68 w Lublinie.

Pełnił wiele funkcji, m.in.: wice przewodniczącego Okręgowej Komisji

Związku Zawodowego Pracowników Książki, Prasy, Radia i Telewizji, wice przewodniczącego ZG Stowarzyszenia Animatorów Kultury w Polsce, członka Rady Krajowej i wiceprzewodniczącego Rady Wojewódzkiej SLD, członka Rady Nadzorczej i przewodniczącego Rady Programowej Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz Rady Programowej

TVP Lublin. Pracował m.in. w PP Dom Książki, Zespole Szkół Ekonomicznych im. Augusta i Juliusza Vetterów oraz jako nauczyciel akademicki UMCS w Lublinie. Był współtwórcą i pierwszym dyrekto rem Młodzieżowego Domu Kultury im. Vetterów, dyrektorem Wojewódzkiego Domu Kultury i Państwowego Zaoczne go Studium Oświaty i Kultury Dorosłych w Lublinie. Prowadził własną działalność gospodarczą. Posiada odznaczenia pań stwowe, wiele wyróżnień i odznak ho norowych. Zasłużony Działacz Kultury, laureat nagród Ministra Kultury i Sztuki oraz Ministra Oświaty i Wychowania. Wyróżniony Medalem Prezydenta Mia sta Lublin. W 2020 r. uhonorowany Me dalem Mickiewicz-Puszkin.

Obecnie pełni funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miasta Lublin i przewodniczącego Rady Miej skiej SLD w Lublinie.

Jest autorem artykułów publicystycznych doty czących edukacji, wychowania i upowszechniania kultury, publikowanych m.in. w „Lubelskim Roczniku Pedagogicznym”, „Kurierze Lubelskim”, „Inspiracjach”, „Kwartalniku WDK” oraz dwumiesięczniku „Lublin. Kultura i społeczeństwo”.

Jest współredaktorem obok Zbigniewa Wło dzimierza Fronczka i Stanisława Rogali książki „Ma rzec’68 w Lublinie” opublikowanej w 2019 r. przez Wydawnictwo POLIHYMNIA, którego nakładem ukazały się również zbiory jego wierszy „Włóczę się po życiu” (2016 r.), „Zbieram słowa” (2017 r.), „Za myślenia” (2018 r.), „Między piętrami wyobraźni”

(2019 r.) oraz „Rozplątuję węzły” (2020 r.). W 2020 roku brał udział w międzynarodowym festiwalu poezji w Wilnie Poezijos tiltai (Mosty poetyckie). W 2021 roku nakładem Wydawnictwa Lubelskiego AZ ukazał się kolejny zbiór jego wierszy pt. „Zagu bione sumienie”. Wiersze autorstwa Stanisława Kie rońskiego zostały również zamieszczone w publikacji zbiorowej „Spacer z Minerwą po słowach...” wydanej przez Towarzystwo Przyjaciół Nałęczowa w 2018 r., drukowane były także w kwartalnikach „Akcent”, „Lublin. Kultura i Społeczeństwo”, w „Tygodniku Po wszechnym” oraz w Piśmie Artystyczno-Literackim Stowarzyszenia Twórczego POLART „HYBRYDA”. W 2021 roku opublikowany został obszerny wybór wierszy „Bosy i bogaty” pod auspicjami Oddziału Lu belskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i krakow skiego Instytutu Literatury.

39magazyn lubelski 4(83) 2022

ROZBUDZIĆ CIEKAWOŚĆ

„Magia starożytnego Egiptu”

tekst Anna Ignasiak foto Muzeum Narodowe w Lublinie

Pierwsza wystawa zabytków starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie, ówczesnym Muzeum Lubelskim na Zamku, miała miejsce w 1995 roku. Nosiła tytuł „Religia starożytnego Egiptu” i była organizowana głównie przez Muzeum Narodowe w Warszawie we współpracy z lubelską placówką. Obec na ekspozycja przybliżająca dawną kulturę i cywilizację kraju nad Nilem, zatytułowana „Magia starożytnego Egiptu”, planowana była już od kilku lat, a dobrym momentem na jej otwarcie było zbiegnięcie się w czasie dwóch rocznic: 200-lecia odczytania hieroglifów i 100-lecia odkrycia grobowca Tutenchamona. Zabytki pre zentowane na wystawie pochodzą ze zbiorów Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Muzeum Archeologii w Krakowie, Muzeum Narodowego w Warszawie oraz Muzeum Uniwersytetu Warszaw skiego. Ekspozycję można będzie oglądać od 30 września 2022 do 5 marca 2023.

Sama koncepcja wystawy narodziła się już oko ło ośmiu lat temu. Pomysłodawca i kurator Maciej Drewniak wykonał wówczas jej pierwsze wizualiza cje. Należy pamiętać, że to przede wszystkim rodzaj eksponatów definiuje aranżację wystawy, a zabytki archeologiczne są szczególnie trudne do pokaza nia. Zamykanie ich po prostu w gablotach mijało się z celem. Autorka aranżacji ekspozycji Karolina Fan drejewska dokonała swego rodzaju rewolucji w pier wotnej wizji kuratora po to, by jak najlepiej pogodzić jego zamysł z dostępnymi artefaktami i przestrzenią muzeum przeznaczoną na wystawę. Wystawa dzie li się na zasadnicze strefy odnoszące się do historii, kultury, religii i życia codziennego oraz obrzędów po grzebowych, ukazując najistotniejsze aspekty świata starożytnych Egipcjan.

Podróż w czasie

Gdy myślimy o starożytnym Egipcie, nieodmiennie przychodzą nam na myśl faraonowie i piramidy. Nie zapominajmy jednak również o innych mieszkańcach tego państwa. Na lubelskiej wystawie ich życie poka zane zostało pokazane przede wszystkim za pomocą sugestywnych malowi deł, na potrzeby wystawy wyko nanych na ścianach muzealne go wnętrza, a wzorowanych na wyobrażeniach z egip skich grobów i świątyń. Odzwierciedlają strefy

Fragment bloku granitowego z pozostałością tekstu w znakach klinowych i hieroglifach, Okres Późny, ok. 664–332 r. p.n.e., kamień, wym. 22 × 19 × 8 cm, Instytut Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego

40 magazyn lubelski 4(83) 2022
kultura

wystawy i ilustrują najważniejsze zagadnienia. Dzięki nim możemy zobaczyć m.in. prace, jakie jeszcze za życia wykonywali zmarli, np. urzędnik czy jego ro botnicy. Stanowią jednocześnie kontekst dla zabyt ków umieszczonych na ekspozycji, np. w tle wzor nika do malowania niewielkiego fragmentu skały z wyrzeźbioną kratownicą, pochodzącego z Okresu Ptolemejskiego, II w. p.n.e., znajduje się malowidło ze Świątyni Hatszepsut ilustrujące, jak używano takiego przedmiotu. W starożytnym Egipcie wykonawca ma lowidła ściennego trzymał w ręku wzornik, na któ rym była np. postać podzielona kratownicą na sek cje. Podobną kratownicę, ale odpowiednio większą, malowano na ścianie, dzięki czemu wiadomo było, który fragment postaci w danym polu odwzorować. Zabytki ekspozycji opatrzone są podpisami, nie ma jednak żadnych plansz z dodatkowymi informacja mi do czytania. W zamian są audioguidy. Używając ich, dowiemy się np. do czego służyła alabastrowa waza o płaskim wylewie czy też jakie było przezna czenie kompletu dwóch naczyń. Aspekt estetyczny tych oraz pozostałych eksponatów wystawy jest na pewno godny uwagi, ponieważ nawet najmniejszy przedmiot znamionuje wielki kunszt. W cywilizacji starożytnego Egiptu fundamentalną rolę odgrywała rzeka Nil, ponieważ stanowiła źródło płodności tam tejszej ziemi. Na naszą wyobraźnię na pewno podzia łają dodane do ekspozycji dźwięki wody oraz życia toczącego się przy niej.

Ekspozycja ma postać sal połączonych krętymi przejściami, stopniowo budującymi wrażenie prze bywania we wnętrzu piramidy grobowej. Z koryta rza trzeba wejść do jakiegoś zakamarka, wycofać się i pójść dalej po to, by napotkać kolejny. Atmosfera zbudowana została również odpowiednio dobra nym oświetleniem. Audioguide pozwala swobodnie iść przez wystawę, obcując z tym co najważniejsze,

czyli z zabytkiem. W części poświęconej religii, poka zującej w formie malowidła ściennego Sąd Ozyrysa, którym ma miejsce ważenie serca zmarłego i pre zentującej trzy arkusze „Księgi Umarłych”, słyszymy jej tekst czytany przez profesjonalnego lektora. Są to sentencje, które zmarły miał wypowiadać, by móc kontynuować swą podróż w zaświatach. Największe emocje na zwiedzających czekają w kluczowym miejscu wystawy zaaranżo wanej komorze grobowej, w której pre zentowany będzie wyjątkowy zabytek Sarkofag Neferiit z okresu Nowego Państwa, ok. 1400 ok. 1295 r. p.n.e.

Trwałość natury ludzkiej

Starożytny Egipt jest jedną z niewielu cywilizacji tak nam bliskich, pomimo znacznego dystansu czasowego. Wspomniana w tytule wystawy „magia” nie odnosi się jedynie do religii tego państwa, ale rów nież do faktu, że tak długo pa miętamy o tej kulturze. To silne poczucie wspólnoty z ów cześnie żyjącymi ludźmi ma swoje uzasadnienie.

Rzeźba siedzącej postaci męskiej na tronie, Okres Późny ok. 664–332 r. p.n.e., kamień, wym. 25 × 14 × 6 cm, Instytut Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego

41magazyn lubelski 4(83) 2022
Waza, Nowe Państwo, XVIII dynastia, ok. 1550–1295 r. p.n.e., alabaster egipski, wym. 15,5 × 14,5 cm, Instytut Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego

egzystencji, przemijanie, lęk i na starożytnych Egipcjan z eksponatów wystawy z Okresu Późnego, przywodzący karmiącej Dzieciątko starożytnych Egipcjan, warunków będą składano dary, ma zaświaty, a także wytwarzane z drew fajansu, dzięki i zwykli śmier zwolnienia

silnie prze Ukazana została Jerzego Kawalero miała miej w Lublinie 1 paź zostały też pokazy lżejszego repertuaru po obejrzeniu m.in. o tym, w przedstawionym czekają warsz opracowany został ze starożytnego tematów, choćby wykonywania naczynia, prezento będą odbywały pracowników z in przekazujące

podkreśla, o państwie, które ist nawet dużo rola muzealnej jak „Magia pewnej dozy wie zachęcić do Dlatego polecamy w Lublinie i zwiedze rozbudzi apetyt spodziewać plątaninę koryta skarabeusze.

ilustrowany katalog stanowiący zbiór zabytkach wystawy o charakterze popu

Figura klęczącego mężczyzny, Okres Późny, XXVI dynastia, ok. 650–600 r. p.n.e., granit, wym. 32,6 × 12,5 × 15 cm, Instytut Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego

W RUCHU

Lubię wiedzieć, że płacąc podatki, mogę zaufać lu dziom powołanym do wydatkowania moich pieniędzy. Że ustanowione prawa i porządek społeczny dotyczą wszystkich. Że uchybienia i przestępstwa będą rozliczo ne i ewentualnie ukarane. Lubię to wiedzieć, tyle że nie wiem, bo rzeczywistość sugeruje zgoła coś innego.

Sierpień, wakacje, to i ludzi w mieście mniej, bo wyjechali wypoczywać. Ja wypoczywam zwyczajowo jesienią, kiedy tłumy oblegające najbliższe prawdziwe morze Śródziemne pojadą do domów. Zażenowanie brakiem patriotyzmu w stosunku do Bałtyku skutecznie, od lat, tłumi we mnie rachunek zysków i strat, nie tylko finansowych.

Ponieważ chwilowo nie wypoczywam, zatem pra cuję. Jako współuczestnik ruchu miejskiego mogę być znakomitym i wyczerpującym temat źródłem rzetelnej informacji o kondycji naszych kierowców i dróg. Pra cownie socjologiczne i inżynieryjno-drogowe, zapra szam do kontaktu!

Nie będę pisał o bezmyślności i zwykłej głupocie kierowców, bez względu na płeć, choć ze wskazaniem. To temat bez dna, podobnie jak wspomniana głupota, a w dzisiejszych czasach trzeba rozważnie dawkować energię potrzebną do zasilania komputera, zanim przej dziemy na gęsie pióra.

Napiszę dziś kilka pytań do powodujących naszą jaz dą zza biurek. Nie wierzę, że są kierowcami. Kierowcy nie wydawaliby zelowanych bezmyślnością rozporzą dzeń i nie sygnowaliby protokołów odbioru spartaczo nych inwestycji.

Któż, do ciężkiego grzyba, wydaje zezwolenia na zarobkowy przewóz ludzi dwudziestokilkuletnim Ma tizem?! Za jego kierownicą siedzi młodszy od samo chodu kierowca, bez wątpienia pochodzący zza mórz i oceanów, dysponujący umiejętnościami zawodowy mi, które zanikają po wyczerpaniu baterii smartfona! Nie wymyśliłbym tego, choć wyobraźnię mam bujną. Nie tak dawno spotkałem się z takim „maska w maskę” na ulicy jednokierunkowej, znakomicie, wręcz na chalnie oznakowanej! „Why, mister?!” jak płaczliwie

Lubięwiedzieć

pytał mojego kolegę odpędzany sprzedawca na bag dadzkim suku.

Kto podpisał odbiór sygnalizacji świetlnej, która włą cza zielone światło do skrętu w lewo na pięć sekund?! Jeśli wiadomo kto, zapraszam do ustawienia się na lewym pa sie z Alei Józefa Piłsudskiego w ul. Narutowicza. Są olbrzy mie szanse na spotkanie tam pani, której samochód gasł trzykrotnie przy próbie ruszenia w lewo, w związku z czym my, kierowcy stojący za nią, weszliśmy na wyżyny słowo twórstwa wulgarnego. Takich skrzyżowań jest wiele.

Dlaczego na łuku wiaduktu „nad Krochmalną” obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h? Ha! Wiemy dlaczego! Łuk wiodący w prawo pochylony jest w lewo! Dlaczego ograniczono nas, kierowców, a nie wypłatę lub wolność projektantów i wykonawców dro gi?! Dlaczego nadal aprobuje się fuszerkę i bylejakość, szermując jednocześnie europejskością?! To samo do tyczy wyjazdu ekspresówką z Lublina w kierunku War szawy: dlaczego nagle ogranicza się prędkość do 60 km/h?! Nie ma tam żadnego zjazdu, przejścia dla pie szych, niczego, co mogłoby stwarzać zagrożenie. A co jest? Niewłaściwe pochylenie zakrętu! Gotcha!

Bardzo mi się podoba kierunek, w którym podąża moje miasto. Tym bardziej chciałbym, by podążało z ro zumem.

Może jeszcze doczekam usunięcia z przestrzeni miejskiej grządek marchewki i krzaków porzeczek (dzia łek!)? Może dożyję widoku policjantów drogówki wle piających mandaty za gapienie się w smartfon i wstręt do kierunkowskazów? Może inżynierię ruchu miejskie go da się kiedyś sparować z zawodowymi, doświad czonymi kierowcami, a nie tylko z prawymi czy lewymi budżetami inwestycji? Może...

Maciej Wijatkowski - ur. 1962 r. w Lublinie. Filolog angielski, publicysta lotniczy, autor wielu tekstów, w tym felietonów, reżyser i autor programów tv, aktor estradowy. Były członek „Bractwa Satyrycznego LOŻA 44”.
43magazyn lubelski 4(83) 2022 felieton PYTANIA CZŁOWIEKA

WeWnętrzne obrazy śWiata

Album „Perspektywa” Malwiny Masternak uka zał się 7 września nakładem SJRecords Jest owocem ostatnich kilku lat Jej życia. Został nagrany w Hiszpa nii z międzynarodową grupą muzyków, których ar tystka poznała studiując w Berklee College of Music oraz Berklee Global Jazz Institute w Bostonie Iñigo Ruiz de Gordejuela (fortepian), Jort Terwijn (kontra bas), Dani Lizarraga (perkusja). Na jednym z utworów gościnnie zagrała perkusistka Terri Lyne Carrington (6-krotna zdobywczyni Grammy Awards).

Nagranie go według wokalistki zajęło tylko kil ka dni, jednak historia, którą opowiada, rozciąga się na przestrzeni znacznie dłuższego okresu. Podróżo wanie po wielu krajach, spotkania z różnorodnymi kulturami muzycznymi, mierzenie się z wieloma od miennymi sposobami myślenia, zostanie żoną i mamą te doświadczenia ukształtowały jej obecną, niepo wtarzalną perspektywę: sposób, w jaki widzi i słyszy świat. I z tej perspektywy jak mówi Malwina Master nak śpiewa na swoim debiutanckim albumie. Album doskonale odzwierciedla globalności sceny jazzowej. Wokalistka śpiewa na nim polsku i angielsku, towa rzyszy jej para Hiszpanów i Holender, a gościnnie gwiazda amerykańskiego jazzu Terri Lyne Carington.

Utwory na albumie są skomponowane w więk szości przez Malwinę Masternak, kilka skomponowa

ła wspólnie z pianistą Iñigo Ruiz de Gordejuela, który jest także producentem muzycznym albumu. Na pły cie słychać, że wokalistka czerpie inspiracje zarówno z tradycyjnego jak i współczesnego jazzu. Obok wła snych kompozycji wykonała również trzy standardy jazzowe. Utworom pulsującym szybszym rytmem np. dnia codziennego „Farmer’s Market”, towarzyszą kompozycje spokojniejsze, bardziej refleksyjne jak „Oczekiwanie” o naturze miłości. W utworze „Nadia” poświęconym niedawno narodzonej córce w jazzo wej linii melodycznej słychać chwilami echo polskiej kolędy, co wzrusza jeszcze bardziej. „A kto patrzy z góry, najłatwiej się myli” fragment tekstu tytu łowego utworu „Perspektywa” to zawsze aktualna myśl i przestroga, podana oczywiście w miękkiej, sto nowanej formie. (ann)

Malwina Masternak wokalistka, kompozytorka, zajmująca się wszystkimi odcieniami wokalistyki ja zzowej i jej pokrewnymi od standardów w ich kla sycznym brzmieniu po współczesne formy muzycz ne. Malwina ukończyła prestiżowy Berklee Global Jazz Institute w Bostonie, gdzie jej wykładowcami byli między innymi Terry Lyne Carrington, George Garzone, Danilo Perez, Luciana Souza, Joe Lovano oraz John Patitucci. Wokalistka brała udział w licz

44 magazyn lubelski 4(83) 2022
kultura

nych koncertach w Polsce i za granicą. Występowała m.in. w USA i Kanadzie, Azji, Europie i Ameryce Po łudniowej. Masternak wystąpiła w wielu znanych klubach jazzowych m.in. Birdland, Rockwood Mu sic Hall, Ryles Jazz Club, Scullers Jazz Club, Regatta Bar, Cornelia St. Café, Smalls oraz Coca-Cola Dizzy Jazz Club w Nowym Jorku, w którym wystąpiła wraz z John Patitucci. Malwina jest także pasjonatką edu kacji. Już jako studentka założyła wokalny zespół jazzowy, pisząc do niego aranże i czerpiąc inspiracje zarówno z jazzu, jak i muzyki klasycznej, z którą to właśnie zaczęła swo ją przygodę z muzy ką. Podczas pobytu w Bostonie prowa dziła klub „Kobiety w Jazzie” tętniącą życiem organizację promującą kobiety kompozytorki.

W 2019 woka listka wykładała wo kal na Uniwersytecie, Musikene w San Se bastian (Hiszpania), a aktualnie wykłada w programie onli ne w Conservatorio de Chile (Santiago), gdzie uczy wokalu i improwizacji.

Iñigo Ruiz de Gordejuela pianista jazzowy, kom pozytor oraz pedagog urodzony w Hiszpanii. Po ukończeniu Konserwatorium Jesus Guridi w Vitorii otrzymał stypendium na studia w Berklee College of Music, gdzie uczył się m.in. u JoAnne Brackeen, Ala ina Malleta, Vadima Neselovskyi'ego, George'a Ga rzone'a, Laszlo Gardony'ego, Dave'a Santoro. Na ostatnim roku w Berklee uzyskał specjalizację z teorii jazzu i muzyki popularnej. W 2016 roku Iñigo otrzy mał pełne stypendium na studia magisterskie w New England Conservatory, gdzie Jego wykładowcami byli m.in Miguel Zenon, Ethan Iverson, Jason Moran, John McNeil, Ken Schaphorst i Frank Carlberg. Dzie lił scenę m.in. z Guillermo Kleinem, Donnym Mc Caslinem, Miguelem Zenonem, Davem Hollandem, Fredem Herschem, Ran Blake, Darcy James Argue, Carmen Lundy. W 2014 roku założył grupę Ama lur, z którą nagrał swój pierwszy album. Jego drugi album Urjauzia, wspólnie z gitarzystą Adriánem Fer nándezem, ukazał się w 2017 roku, a w 2018 roku otrzymał nagrodę Best Album Award na BBK JAZZ Awards. W 2019 roku wydał album Surrogate Acti vities Nonet, nagrany w Bostonie w USA. Projekt ten łączy baskijską muzykę ludową z odd-time grooves. Od 2020 roku wykłada w Conservatorio Superior de Navarra w Pamplonie.

Jort Terwijn holenderski kontrabasista, kompozytor. Jort studiował na ArtEZ University of Arts (Arn hem), L’ESMUC (Barcelona) oraz Conservatorium van Amsterdam. Uczęszczał na lekcje z wieloma świa towej sławy basistami m.in. Ernst Glerum, Horacio Fumero, Joe Martin i Joe Sanders. Można Go posłu chać na albumach takich artystów jak: BAZGA (Unity Records), Lucas Martinez Project (FreshSounds) i Teis Semey Quintet (Triptekk). Jort wydał swoją pierwszą płytę jako lider w marcu 2021 r.

Daniel Lizarraga

hiszpański perkusista jazzowy. Ukończył studia licencjackie w Conservatorio Su perior de Musica de Navarra oraz ma gisterskie w Con servatorio Superior Musikene. Od tego czasu występował z uznanymi na świecie muzykami, takimi jak Robin Eubanks, Masa Kamaguchi, Bruce Saunders, Chris Kase, Federico Lechner itp. Wystąpił m.in na Ja zzaldi, Jazzfermín, Re stless Culture, Festival of Monzón Jazz czy Getxo Jazz Festival.

Gościnnie:

Terri Lyne Carrington amerykańska perkusist ka jazzowa, kompozytorka, producentka i pedagog. Występowała z Dizzym Gillespie, Stanem Getzem, Clarkiem Terrym, Herbie Hancockiem, Wayne Shor terem, Joe Sample, Al Jarreau, Yellowjackets i wie loma innymi. Zdobyła trzy nagrody Grammy, w tym nagrodę 2013 za najlepszy album instrumentalny jazzowy. Carrington jest założycielem i dyrektorem artystycznym Berklee Institute for Jazz and Justi ce oraz Carr Center w Detroit, MI. Zasiada również w Radzie Dyrektorów Akademii Nagraniowej, Radzie Dyrektorów Międzynarodowego Stowarzyszenia Kompozytorów i Kompozytorów Jazzowych oraz Ra dzie Doradczej The History Makers and New Music w Stanach Zjednoczonych.

Płyta CD jest dostępna w sprzedaży

www.sjrecords.eu (http://www.sjrecords.eu/?fbclid=IwAR1Br mRqLt3zA8gv8-A0Bl02Qv_EfJcHZxMQ6Im CWSGJvjcpU4AhznNNS10) 45magazyn lubelski 4(83) 2022

Hieronim Łopaciński

(30 IX 1860–25 VIII 1906)

25 sierpnia 2022 roku przypada 116. roczni ca śmierci Hieronima Łopacińskiego, lubelskiego uczonego, językoznawcy, bibliofila, etnografa, regionalisty. W latach 1879–1883 studiował fi lologię na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Był profesorem filologii i historii w gimnazjum w Lublinie. W 1900 roku został powołany na członka korespondenta krakowskiej Akademii Umiejętności (późniejszej PAU). Był odznaczony Orderami św. Anny (1896) i św. Stanisława (1888). Zajmował się słownic twem gwarowym, obrzędami ludowymi, historią Lublina, bibliologią i latynistyką. Prowadził bada nia nad rękopisami i inkunabułami w archiwach prowincjonalnych. Gromadził pamiątki histo ryczne związane z Lublinem z XVII-XIX w. Zmarł przedwcześnie w wyniku obrażeń odniesionych w nieszczęśliwym wypadku, który miał miejsce 24 sierpnia 1906 roku. Rok po śmierci wybitnego profesora lubelskiego gimnazjum powstała Bi blioteka Publiczna im. Hieronima Łopacińskiego, a jej kontynuatorką i spadkobierczynią jest Woje wódzka Biblioteka Publiczna im. Hieronima Łopa cińskiego, która w roku 2022 świętuje 115. roczni cę działalności. W przeddzień rocznicy śmierci Patrona Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie, 24 sierpnia, zostały złożone kwiaty na jego grobie na cmenta rzu przy ul. Lipowej w Lublinie. (ann)

Redaktorów trzeba doceniać

Barwne wejście w inny wymiar

16 września 2022 roku w Galerii Wirydarz w Lublinie miało miejsce otwarcie wystawy Józefa Panfila, autora cyklów obrazów, takich jak widoki z pracowni, portrety, martwe natury, pejzaże pol skie i pejzaże śródziemnomorskie, architektura i wnętrza świątyń. Ekspozycja pt. „Porta” składa się z najnowszych dzieł malarza. „Rok 1994, ple ner malarski na Santorini. Uliczka w Karterados i pomalowana na zielono furtka w zaułku, kon trastująca z bielą odrapanych ścian, czerwienią kwiatów i skrawkiem ostrego błękitu nieba. Tak wyglądał pierwszy motyw z drzwiami w moim malarstwie. Jest coś tajemniczego i przykuwają cego uwagę w tych wejściach, prostych furtecz kach, bogatych w detale bramach czy wspania łych portalach kościołów Południa, skąpanych w słońcu. Światło podkreśla urodę architektury, wydobywając fakturę ścian, kamieni, odpadają cych tynków, przebarwień i zacieków. Na takim tle drzwi, często niebieskie lub cynobrowe. To jest temat malarski, uwodzący mnie i zachwycający od lat” – napisał artysta w tekście programowym do wystawy. Józef Panfil uprawia malarstwo olejne i rysunek (pejzaż, portret, martwa natura). Prowadzi też seminaria z malarstwa i rysunku na Wydziale Malarstwa Europejskiej Akademii Sztuk. Jego wystawa potrwa do 24 października br. (ann)

Sztuka ponad wszystko, czyli nowy album Beaty Szałwińskiej i Aleksandra Anisimova

Od kilku lat Beata Szałwińska i Aleksander Anisimov pracowali nad płytą „Rachmaninoff Romances”, której oficjalna premiera odbyła się w czerwcu. W albumie melomani znajdą nie tylko duety, ale także fortepianowe wykonania solowe – łącznie 28 pieśni Sergiusza Rachmaninowa. Ar tyści planują już kolejne wspólne projekty. „Rach maninoff Romances” to efekt współpracy dwóch wyjątkowych artystów, którzy po raz pierwszy wystąpili razem podczas koncertu charytatywne go na rzecz Ukrainy 8 lat temu. Aleksander Ani simov z natury bardziej ekspresyjny na co dzień, tę część swojego charakteru z łatwością przenosi na twórczość. Sprawia to, że interpretacje pieśni, które wykonuje, tchną ogromną żywością i za pewniają intensywność wrażeń. Występy tego wybitnego basa zabierają słuchaczy w podróż do innego wymiaru. Kontrastuje to wyraźnie z filigranową wrażliwością gry Beaty Szałwiń skiej, która w swoich występach zawiera zawsze ogromne pokłady muzycznej poezji. Potrafi za chować intymność swojej interpretacji poprzez pozostawanie w harmonii z samą sobą i otacza jącym światem, a wirtuozeria jej gry zachwyca każdą publiczność. (ann)

Od kilku lat Beata Szałwińska i Aleksander Anisimov pracowali nad płytą „Rachmaninoff Roman ces”, której oficjalna premiera odbyła się w czerwcu. W albumie melomani znajdą nie tylko duety, ale także fortepianowe wykonania solowe – łącznie 28 pieśni Sergiusza Rachmaninowa. Artyści planują już kolejne wspólne projekty. „Rachmaninoff Romances” to efekt współpracy dwóch wyjątkowych ar tystów, którzy po raz pierwszy wystąpili razem podczas koncertu charytatywnego na rzecz Ukrainy 8 lat temu. Aleksander Anisimov z natury bardziej ekspresyjny na co dzień, tę część swojego charakteru z łatwością przenosi na twórczość. Sprawia to, że interpretacje pieśni, które wykonuje, tchną ogrom ną żywością i zapewniają intensywność wrażeń. Występy tego wybitnego basa zabierają słuchaczy w podróż do innego wymiaru. Kontrastuje to wyraźnie z filigranową wrażliwością gry Beaty Szałwiń skiej, która w swoich występach zawiera zawsze ogromne pokłady muzycznej poezji. Potrafi zachować intymność swojej interpretacji poprzez pozostawanie w harmonii z samą sobą i otaczającym światem, a wirtuozeria jej gry zachwyca każdą publiczność. (ann)

46 magazyn lubelski 4(83) 2022
foto WBP im. Hieronima Łopacińskiego
foto Festiwal Stolica Języka Polskiego
foto Galeria Sztuki Wirydarz
foto FACE ITokruchy kultury

EXODUS – stygmaty czasu

18 sierpnia w lubelskim Centrum Spotkania

Kultur odbył się wernisaż wystawy Bogusława

Lustyka EXODUS – stygmaty czasu. Od połowy lat 60., gdy artysta z wyróżnieniem ukończył warszawską Akademię Sztuk Pięknych, nieprze rwanie wyraża się poprzez malarstwo, rzeźbę, grafikę użytkową oraz performans. Dodajmy, że w różnych okresach swojej twórczości zdobył także wiele prestiżowych nagród jako twórca plakatu. Łącznie ma na swoim koncie ponad 60 autorskich wystaw i projektów realizowanych w kraju oraz za granicą (m.in. w USA, Niemczech, Szwecji i Francji). Zaprezentowane w CSK prace to pokłosie realizowanego od czterech lat projektu poświęconego wypędzeniom oraz ucieczkom przed prześladowaniami. Artysta wykonał je w kilku różnych technikach. W tym w oryginalnej, autorskiej technice CrushArtu. W wersji Lustyka sprowadza się ona do tworzenia antropoidal nych, płaskich figur oraz powiązanych z nimi przedmiotów poprzez zgniatanie sztywnych, nieelastycznych materiałów. Zazwyczaj jest to karton lub tektura. Swoboda operowania różny mi technikami, sprawność warsztatowa oraz spój ność artystycznego przekazu to bez wątpienia mocne strony warszawskiego artysty. Jednakże wyjątkowość prezentowanej ekspozycji wyraża się dla mnie w czymś jeszcze. Oto w pełni ukształ

towany, dojrzały artysta podjął bardzo odważną próbę wyartykułowania oraz zuniwersalizowania swoich dziecięcych doświadczeń i wspomnień. A najwcześniejsze jego wspomnienia to prawdzi we antypody dziecięcej sielanki i beztroski. Prze pełniony schron, płacz dzieci, bombardowania. Marsz wypędzonych pośród zgliszczy i ludzkich zwłok. Na koniec obóz przejściowy w Pruszko wie, selekcja i długa tułaczka w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. W czasie powstania warszawskiego podobny los spotkał ponad pół miliona mieszkańców stolicy. Tych oczywi ście, którzy mieli szczęście przeżyć. Można więc przyjąć, że wystawa Lustyka jest artystycznie przetworzonym dziennikiem podróży, w którą wyruszył z doszczętnie spalonej powstańczej Warszawy przerażony Boguś, czteroletni wygna niec. Nietrudno się domyślić, że w pamięci i wnę trzu dorosłego już Bogusława podróż ta trwała dalej. W tej czy innej formie trwa zapewne do dziś. Zatem nie tylko poziom artystyczny ekspozycji, ale również jej wymiar edukacyjny, terapeutycz ny czy egzystencjalny przemawia za tym, byśmy i my, wspólnie z artystą, w tę podróż mogli wyru szyć. Zwłaszcza że po latach względnego pokoju koszmar wojen, masowych ucieczek i przesiedleń niebezpiecznie się do nas przybliżył. Wystawę możemy odwiedzać do 2 października. (greg)

Bluesowe brzmienie w Lublinie

Przed nami 12. edycja Chatka Blues Festival. Lubelskie święto bluesa odbędzie się w tym roku w dniach 23–24 września 2022 r. w Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka oraz w nowym miejscu – Centrum Handlowym Vivo! Lublin. Podobnie jak w latach ubiegłych, do Lubli na zawitają wyjątkowi artyści, prezentujący różne odcienie bluesa. Impreza odbywa się cyklicznie od 2010 roku, to jeden z najciekawszych bluesowych festiwali we wschodniej Polsce. W tym roku kon certy festiwalowe rozpocznie legenda polskiego bluesa – Kasa Chorych. Zespół po latach powraca do Lublina i ponownie zagra na scenie CHBF. Na drugi dzień imprezy organizatorzy zapraszają do Chatki Żaka, gdzie wystąpi w formule akustycznej Arek Zawiliński – autor muzyki, tekściarz, wokalista, gitarzysta posługujący się technikami fingerpic king slide i bottelneck. Gwiazdą tego wieczoru i 12. edycji CHBF będzie mieszkający w Los Angeles wokalista i gitarzysta Daryl Strodes, który uraczy widzów doskonałą mieszanką Blues/R&B/Funk/ Jazz. Organizatorem przedsięwzięcia jest Fundacja Obszar Działań Artystycznych (ODA). Współorgani zatorami są Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i Akademickie Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka. Pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym festiwalu jest Adam Bartoś. (ann)

Odpowiedzialność za słowo

Znany jest już laureat Nagrody „Człowiek Słowa” 8. edycji Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szcze brzeszynie. Został nim Marian Turski, polski historyk, dziennikarz i działacz społeczny. W rozmowie z Iwo ną Hofman po wręczeniu nagrody powiedział: „Moi drodzy słuchacze – od 24 lutego – wy jesteście świad kami historii – to rzecz niezmiernie ważna. Czuję, że moja rola się totalnie zmienia. To jest tak, jak wtedy, kiedy opowiadali mi moi rodzice o swoich przeżyciach z pierwszej wojny – byli jej świadkami, brali w tym udział i ja to miałem wniesione w siebie, może i w geny – nie wiem. Ale liczyło się to, co ja sam widziałem, przeżyłem. Otóż moim zdaniem od czasów Buczy, od czasów tego, co się działo w Ukrainie – od tego czasu wy jesteście również świadkami historii, wy będziecie to przekazywać bardziej niż to, co ja wam przekazuję. I w tym sensie moja rola jest już inna”. Nagroda „Człowiek Słowa” przyznawana jest od 2017 roku przez Radę Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Uhonorowani do tej pory to: Wie sław Myśliwski, Maja Komorowska, Urszula Kozioł, Tadeusz Sobolewski i rok temu ks. prof. Michał Hel ler. Laudację o nagrodzonym Marianie Turskim wygłosiła prof. Iwona Hofman, która powiedziała m.in.: „W osobie Mariana Turskiego honorujemy odpowiedzialny stosunek do języka, słowa i mowy. Języka czystego i klarownego, słowa rzeczowego i dobrego, mowy szlachetnej i prawej. Jeśli język jest muzyką słów, to w mowie Mariana Turskiego brzmi harmonia, wynikająca ze spójności jego postawy wobec ludzi, spraw i wartości. Najważniejsze spośród tych wartości to: empatia i współczucie”. (ann)

47magazyn lubelski 4(83) 2022
foto Grzegorz Zawistowski
foto Festiwal Stolica Języka Polskiego
foto Fundacja Obszar Działań Artystycznych

SKOK NA DOCEN TA

Napad na znanego lubelskiego lekarza w 1971 roku odbił się w mieście głośnym echem. Sprawcy zostali schwytani, sąd ich osądził, poszli do więzienia. Ale ta historia miała ciąg dalszy.

W środę 10 listopada 1971 roku Polska Agen cja Prasowa przekazała informację o przekroczeniu z nadwyżką przez przemysł uspołeczniony paździer nikowego planu sprzedaży wyrobów i usług. Szcze gólnie korzystne wskaźniki odnotowano na odcinku skupu żywca. W całym kraju odbywały się konferen cje aktywu partyjnego przed VI zjazdem PZPR.

Milion w używanych banknotach!

W Lublinie było chłodno, od rana wiał silny wiatr, spodziewano się pierwszych w tym roku opadów śniegu. Około godziny 11.30 z akademika przy szpi talu im. Jaczewskiego wyszła para młodych ludzi. Jedno z nich miało na sobie płaszcz w kratę, bardzo szerokie spodnie, na głowie kapelusz, a na nogach buty na koturnie. Kapelusz i długi do ziemi płaszcz nosił także drugi młody człowiek. W szalonych i ko lorowych latach 60. i 70. taka była moda. Dzwony na lubelskich kościołach wybijały połu dnie, gdy wspomniana dwójka dotarła do kamienicy na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Wieniawskiej. Weszli po schodach na drugie piętro i zadzwonili do drzwi mieszkania znanego lubelskiego lekarza chirur ga, wówczas docenta Mieczysława Zakrysia. O jego bogactwie krążyły po Lublinie legendy. Otworzyła pani docentowa.

Dzień dobry. My do pana docenta w pilnej sprawie. Moja siostra jest poważnie chora i potrze buje pomocy powiedział jeden z niespodziewa nych gości, wskazując stojącą za nim drobną postać w kraciastym płaszczu. Gospodyni odparła, że męża nie ma, zresztą nie przyjmuje w domu pacjentów.

W pewnej chwili mężczyzna popchnął ją w głąb mieszkania i obezwładnił silnym chwytem. Do środ

ka weszła jego siostra. Zamknęła za sobą drzwi i odezwała się zupełnie niekobiecym głosem.

Milion albo życie! Natychmiast dawaj forsę, bo inaczej cię zakatrupię!

Rzekoma dziewczyna okazała się mężczyzną. Jej długie włosy były peruką. Przebieraniec sięgnął po nóż i przystawił ostrze do szyi ledwie żywej ze strachu żony docenta. Uderzył ją na odlew w twarz. Jego wspólnik przetrząsał w tym czasie mieszkanie. Nie wiedział, gdzie szukać. Przebieraniec znowu gro ził docentowej. Uznała, że musi ustąpić. Wskazała miejsce, gdzie z mężem przechowywali pieniądze, przeznaczone na najpilniejsze wydatki. 9 tysięcy zł, 10 dolarów USA i niewielka ilość bonów PKO nie za dowoliło rabusiów.

Nakazali jej zebrać do wieczora resztę pieniędzy, czyli różnicę brakującą do miliona i dostarczyć go

tekst i foto Mariusz Gadomski
48 magazyn lubelski 4(83) 2022 historia

tówkę pod ławkę na placu Litewskim. Milion miał być w używanych banknotach, najlepiej tysiączłotowych.

Studenci rabusie

Zaraz po ich wyjściu Lucyna Zakrysiowa zatelefono wała do męża i o wszystkim mu opowiedziała. Do cent zdecydował, że trzeba zwrócić się o pomoc do milicji. W komendzie wojewódzkiej od razu po przy jęciu zgłoszenia przestępstwa utworzono grupę ope racyjną, której zadaniem było schwytanie bandytów i ustalenie wszelkich okoliczności tej sprawy.

O umówionej godzinie do ławki podszedł drobny niewysoki mężczyzna. Został błyskawicznie otoczo ny i powalony na ziemię przez milicjantów. Skuli go kajdankami i zaprowadzili na komendę.

Był to 21-letni Benedykt K., student Wydziału Lekarskiego IV roku Akademii Medycznej w Lublinie. Urodzony w Leżajsku. Mieszkał w akademiku przy szpitalu Jaczewskiego. W trakcie przeszukania zaj mowanego przez niego pokoju milicja znalazła cały zrabowany u Zakrysiów łup, a także kilka damskich peruk i kompletny strój kobiecy, w którym mężczy zna wystąpił podczas napadu rabunkowego.

W kilka godzin później ujęto drugiego napastni ka. Był to 22-letni Ryszard S., również student me dycyny. Obaj zatrzymani przyznali się do napadu i zostali aresztowani.

Napad na żonę znanego lekarza stanowił nie lada sensację dla mieszkańców Lublina. Mieczysław Za kryś był nie tylko wybitnym chirurgiem, do którego ustawiały się kolejki pacjentów, ale barwną, nietu zinkową postacią. Uchodził za perfekcjonistę. Słynął z ciętego języka i potrafił w dosadnych słowach skry tykować błąd pielęgniarki czy lekarza. Ale lubił też pożartować. Gdy na korytarzach Kliniki Chirurgicznej przy ul. Staszica rozlegał się jego głos o charaktery stycznym nosowym brzmieniu, podwładni mogli być pewni, że „będzie się działo”.

Na drugi dzień prasa poinformowała o zdarze niu i o zatrzymaniu podejrzanych studentów. Potem na blisko miesiąc zapadła cisza. Jeden ze sprawców, Benedykt K., był bowiem nie tylko wzorowym stu dentem, dwukrotnym laureatem nagrody rektorskiej, ale również przewodniczącym Rady Wydziałowej Związku Studentów Polskich, organizacji uchodzącej za akademicką przybudówkę PZPR. Trudno więc się dziwić, że gazety nie rozpisywały się o sprawie.

Prokuratura Powiatowa dla Miasta Lublina za kończyła postępowanie przygotowawcze w niespeł na miesiąc po napadzie. Akt oskarżenia przeciwko Benedyktowi K. i Ryszardowi S. wpłynął do Sądu Wojewódzkiego w Lublinie 3 grudnia 1971 r.

Ustalono, że „mózgiem” akcji był Benedykt K. To on wpadł na pomysł napadu na mieszkanie znane go chirurga, z którym de facto miał wykłady na uczel ni. Starannie przygotował się do skoku. Z teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie wypożyczył kilka dam

skich peruk. Dokupił poszczególne części kobiecego stroju. W pierwszych dniach listopada przeprowadził w mieszkaniu docenta rozpoznanie. Udając zatro skanego o chorą matkę syna, bacznie się rozglądał, chcąc poznać rozkład poszczególnych pomieszczeń i miejsce, w którym znajdował się telefon. W plan napadu wtajemniczył Ryszarda S., kolegę ze studiów. Wspólnik, zdaniem biegłych, był jedynie posłusznym wykonawcą poleceń kolegi.

Obaj kierowali się pobudkami materialnymi. Acz kolwiek Benedykt K. twierdził, że impulsem była też kradzież roweru, popełniona na jego szkodę przed kilkoma miesiącami.

Właśnie od tego się zaczęło... Jakiś bunt we wnętrzny, potrzeba rewanżu wyjaśniał.

Wyroki zapadły 1 lutego 1972 r. Sąd Wojewódz ki w Lublinie uznał oskarżonych winnymi. Skazał Benedykta K. na 10 lat więzienia. Ryszard S. został potraktowany nieco łagodniej. Usłyszał wyrok 7 lat pozbawienia wolności.

Ucieczka jak w filmie Benedykt K. trafił do zakładu karnego we Włodawie. Pracował tam społecznie, redagował więzienną ga zetkę, malował propagandowe plakaty. Miał pozy tywny wpływ na współwięźniów. Cieszył się zaufa niem strażników.

Ale nie zamierzał odsiedzieć całego wyroku. 11 listopada 1972 roku, dokładnie w rocznicę napa du, uciekł z więzienia. Tego dnia samochód z zakła du oczyszczania miasta przyjechał do zakładu kar nego po odbiór śmieci. Benedykt K., który kręcił się po dziedzińcu więziennym, wykorzystał nieuwagę strażników i wskoczył do bębna śmieciarki. Była to ucieczka jak w sensacyjnym filmie.

Personel zakładu karnego powiadomił milicję, która zorganizowała pościg za zbiegiem. Nie przyniósł on rezultatu. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że Be nedykt K. wydostał się ze śmieciarki wkrótce po wy jeździe samochodu poza teren więzienia; najprawdo podobniej, gdy kierowca zatrzymał się na światłach.

Były obawy, że będzie chciał się zemścić na oskarżycielu i sędziach, którzy wydali na niego wy rok. Ale trzymał się z daleka od Lublina. Wiadomo, że odwiedził rodzinę w Leżajsku. W marcu 1973 r. został wraz z dziewczyną zatrzymany przez milicję na Wybrzeżu podczas próby nielegalnego przekrocze nia granicy. Ponoć chcieli przedostać się do Szwecji. Za ucieczkę z więzienia dołożono mu 2 lata do od siadki. W całości odbył karę. Po wyjściu na wolność dokończył studia medyczne. Praktykował na prowin cji, prawdopodobnie pod zmienionym nazwiskiem. Zmarł na początku XXI wieku.

Profesor Mieczysław Zakryś kierował lubelską Kliniką Chirurgiczną do 1981 roku. Zmarł 26 kwiet nia 2001 r. w wieku 91 lat. Jego żona Lucyna ode szła w 1979 r.

49magazyn lubelski 4(83) 2022

Kocie emocje

Często emocje regulują zachowanie zarówno u nas, ludzi, jak i u zwierząt. Są one przyczyną różnego ro dzaju zachowań naszych czworonogów, od radości do agresji. Dzisiaj skupimy się na najczęstszym pro blemie behawioralnym, z jakim zgłaszają się opieku nowie kotów na agresji ich kocich podopiecznych. Dla przypomnienia, agresywność kotów i psów jest to, najprościej ujmując, prezentowanie zachowań agresywnych w nieodpowiednich sytuacjach i wo bec nieodpowiednich obiektów, gdzie klasyfikacja, czy sytuacja jest odpowiednia czy nie, należy już do ludzkiego opiekuna.

Możemy przede wszystkim wyróżnić trzy kate gorie emocjonalne kociej agresji:

1. Agresja motywowana popędem łowieckim, bazująca na naturalnych wzorcach zachowa nia drapieżnika związanych ze zdobywaniem pożywienia (wypatrywanie, podkradanie się, pogoń, chwycenie, zabicie, zjedzenie). Za chowania łowieckie są nagradzane emocjami satysfakcji i radości i są prezentowane przez koty często bez związku ze zdobywaniem pokarmu, będąc także elementami zabawy. Są motywowane frustracją i zwykle są sku teczne w sensie uzyskania wzmocnienia, dlatego są odporne na niepowodzenia, a ich taktyka jest modyfikowana i doskonalona na podstawie rezultatów.

50 magazyn lubelski 4(83) 2022 natura
tekst
Magdalena Świątkowska
foto
Gabriela Świątkowska

2. Agresja motywowana strachem. Aby przeżyć, trzeba zmierzyć się z wszelkiego rodzaju zagro żeniami. Czy to wynikającymi ze strony innych przedstawicieli własnego gatunku, czy ze strony innych gatunków. Strach jest bardzo pierwotną ewolucyjnie emocją, której zadaniem jest mobili zacja organizmu i uruchomienie jednej ze strategii przetrwania 5F (F pierwsze litery od angielskich słów: flight, fight, freeze, faint, flirt) ucieczki, walki, zastygnięcia w bezruchu, omdlenia lub załagodzenia. Strategie zachowania w sytuacji zagrożenia są właściwe gatunkowo, a koty sto sują zwykle ucieczkę. Jednakże koty, decydując się na jakieś zachowanie w konkretnej sytuacji, uczą się, jaki skutek ono przyniesie. Jeśli kot nie będzie miał możliwości ucieczki, a walka okaże się skuteczna, będzie ją stosował w podobnych okolicznościach. Agresja motywowana strachem jest zwykle nacechowana wysokim ładunkiem emocjonalnym, a przynosząc zwierzęciu natych miastową ulgę i odsunięcie zagrożenia, jest po tencjalnie uzależniająca. Najlepiej zaobserwować taki rodzaj zachowania w gabinetach weteryna ryjnych, gdzie kot przy najprostszym zabiegu, np. obcinania pazurów, nie ma możliwości ucieczki, czasem jest wręcz unieruchomiony w objęciach opiekuna.

3. Agresja ofensywna motywowana złością. Celem tego zachowania jest utrzymanie, zdobycie lub rywalizacja o cenne zasoby, takie jak terytorium, pożywienie czy dostęp do reprodukcji. W tym przypadku również zachowanie w konkretnej sy tuacji jest wybierane i doskonalone przez ucze nie się. Agresja ofensywna dotyczy zwłaszcza samców i jest uruchamiana w okresie dojrzewa nia, bowiem testosteron chroni zwierzę przed uczuciem lęku. Emocje związane z rywalizacją oscylują między strachem i uczuciem satysfak cji, są więc w dużej mierze pozytywne i jeśli za chowanie jest skuteczne, jest ono potencjalnie uzależniające, co powoduje, że kot (inne gatunki zwierząt również) chętnie je powtarza.

Zawsze agresja, czy będzie ją pokazywał kot czy pies, zakłóca relacje czworonoga z domownikami. Ludzie, biorąc zwierzę pod swój dach, oczekują od czwo ronoga (psa lub kota) bezpośredniego, fizycznego kontaktu z nim bez koncentrowania się na emocjach, uczuciach czy nastroju zwierzęcia. Dodatkowo cha rakter kociej agresji jest zupełnie inny niż psi, gdzie kot od razu w niekomfortowej dla niego sytuacji, np. wzięcie na ręce, atakuje z wbiciem zębów i pazurów praktycznie bez sygnałów ostrzegawczych. Pies, jeśli nie jest karcony za warczenie, najczęściej ostrzega warczeniem. Agresja obejmuje zachowania powią zane z chęcią zwiększenia dystansu społecznego wobec obiektu agresji, obrony lub uzyskania dostę

51magazyn lubelski 4(83) 2022

pu do cennych zasobów czy zdobycia pożywienia w przypadku drapieżników. James O’Heare definiuje agresję jako „atak, zamierzony atak lub groźbę ataku na innego osobnika”. Definicja ta podkreśla, że agre sja jest zachowaniem żywej istoty wobec innej żywej istoty oraz że zachowanie to niekoniecznie musi wią zać się z chęcią wyrządzenia krzywdy, a więc także atak motywowany popędem łowieckim jest według tej definicji agresją. Zwierzęta są ewolucyjnie i bio logicznie przygotowane do zachowań agresywnych, które wyewoluowały, dając im określone korzyści i w konsekwencji umożliwiając sukces reprodukcyj ny. Agresja służy obronie w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia, zdobyciu lepszych możliwości reproduk cyjnych, obronie potomstwa czy ważnych z punktu widzenia przetrwania zasobów, takich jak pożywie nie czy terytorium ma więc z natury charakter ada ptacyjny. Zwierzęta dziedziczą właściwe gatunkowo wzorce zachowań agresywnych.

Pamiętać należy jednak, że agresja podlega pro cesom uczenia się. Zwierzę, używając taktyk ataku lub grożenia prychanie, syczenie, doskonali zacho wanie na podstawie jego efektów (warunkowanie instrumentalne).

Koty z natury asocjalne nie mają tak bogatego sposobu komunikowania agresji jak psy, stąd też ich ataki są niemal natychmiastowe i skutkujące zra nieniami. Psy natomiast jako zwierzęta społeczne wypracowały system zrytualizowanej komunikacji, składający się z agresywnych sygnałów grożących.

Zapobiega to otwartym konfliktom, walce i związa nymi z tym zranieniami czy uszczerbku na zdrowiu.

Badania ostatnich kilkudziesięciu lat pokazują, jak istotną rolę w regulacji zachowania ssaków od grywają emocje i zawiadujący nimi układ limbiczny. Najprościej można zdefiniować emocje jako impulsy do działania, stany pobudzenia psychicznego (su biektywne odczucia) i fizjologicznego.

W życiu zwierząt innych niż człowiek emocje pełnią szczególną rolę regulacji zachowania, umoż liwiając przetrwanie w świecie obfitującym w nagłe wyzwania i niebezpieczeństwa. Ważną cechą emo cji u kotów jest ich natychmiastowość i zmienność, dzięki czemu zwierzę potrafi błyskawicznie zareago wać w sytuacji, gdy poczuje się zagrożone bez możli wości ucieczki czy wybrania innej strategii niż walka. Klasyfikacji podstawowych emocji dokonał już Karol Darwin w pracy „O wyrazie uczuć u człowieka i zwie rząt”, wyróżniając 6 podstawowych emocji: radość, strach, złość, smutek, zdziwienie, obrzydzenie. Natomiast współczesny amerykański neurolog i psychobiolog estońskiego pochodzenia Jaak Pank sepp, będący twórcą pojęcia neurobiologii afek tywnej, określającego dziedzinę nauki zajmującą się neurobiologicznymi mechanizmami emocji, skla syfikował podstawowe emocje ssaków w oparciu o badania pobudzenia w różnych obszarach mózgu, wyróżniając siedem podstawowych systemów emo cjonalnych. Są to: poszukiwanie, strach, wściekłość, pożądanie, opieka, panika i zabawa.

52 magazyn lubelski 4(83) 2022

Można pokusić się o stwierdzenie, że emocje są czynnikami wzmacniającymi zachowanie, sprawia jącymi, że zwierzę uczy się i powtarza zachowanie w podobnych okolicznościach. Obecnie duży nacisk kładzie się na stosowanie pozytywnych wzmocnień pierwotnych (jedzenie) i wtórnych (komenda słow na), co uruchamia pozytywne emocje i umożliwia na uczenie kota lub psa danego zachowania. W naszym otoczeniu coraz więcej osób zajmujących się beha wiorystyką zwierząt towarzyszących czy treningiem czworonogów podkreśla, że swoją pracę opiera na pozytywnym szkoleniu.

Pamiętać należy, że jeśli efektem danego zacho wania jest odczucie przez zwierzę ulgi, stanowić bę dzie ono dla niego silne wzmocnienie zarówno dla zachowań lękowych, jak i dla agresji.

Wartym podkreślenia jest to, że agresja nie jest stanem choroby, a jest naturalnym zachowaniem przystosowawczym potrzebnym do przetrwania, które jest wyzwalane i regulowane przez emocje. W niektórych jednak sytuacjach agresja nie zapew nia dobrego funkcjonowania, a jej prezentowanie jest podejmowane przez zwierzę jako jedyna moż liwa strategia poradzenia sobie z jakąś trudną sytu acją. Oczywiście różne czynniki chorobowe mogą nasilać lub w niektórych przypadkach wręcz wywo ływać agresję.

Pracując z naszymi zwierzętami towarzyszącymi, pamiętajmy, aby brać pod uwagę ich emocje, które są przyczyną agresywnych zachowań. Celem naszej pracy z podopiecznym/naszym współdomownikiem powinna być w pierwszej kolejności zmiana jego emocji lub umożliwienie ich ekspresji w sposób inny niż poprzez zachowania agresywne. Równolegle za stanówmy się, czy nasz kot/pies ma zapewniony do brostan i spełnione potrzeby wynikające z gatunku czy rasy.

Magdalena Świątkowska

Behawiorysta Centre of Applied Pet Ethology (COAPE). Członek Stowarzyszenia Behawiorystów i Tre nerów COAPE. Trener psów. Współpracuje z Wyższą Szkołą Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie oraz Centrum Rozwoju Personalnego we Wrocławiu w zakre sie prowadzenia kursów i szkoleń z tematyki behawioru zwierząt towarzyszących. Ukończyła wiele kursów z za kresu behawiorystyki zwierząt towarzyszących. Była Go spodarzem i Sekretarzem na ringach podczas Euro Dog Show w Nadarzynie w 2018 roku oraz IV Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych w Lublinie w 2019 roku. Wspie ra stowarzyszenia i fundacje oraz schroniska działające na rzecz zwierząt. Miłośniczka molosów, a prywatnie wła ścicielka dwóch bokserek: 6-letniej Tosi i 15-miesięcznej Whoopi.

Tel.+48 604 37 25 85 e-mail: magdalena.swiatkowska@strefapsa.pl http://facebook.com/StrefaPsaPL

53magazyn lubelski 4(83) 2022

KOBIETA

Układam się od nowa...

Nie tak zupełnie od zera...

Czy Świat poczeka na Mnie?

Czy zdążę zobaczyć go całego, jeśli tylko zechcę?

W moim obecnym, który tworzę wokół swoje go domu, zrobiłam miejsce na siebie, na swoją dro gę, odwagę i wybory, na przyzwolenie, by być nie idealnym Rodzicem, Kobietą i Człowiekiem.

Idealny obraz Mnie po prostu nie istnieje, a by cie perfekcyjną w oczach innych jest czymś zupeł nie niemożliwym.

Niedługo czas zamknie cicho drzwi, a ja na swojej linii życia znajdę inne miejsce, rzeczywistość i ludzi.

Pragnę i nie mogę się doczekać, by ubrać się w najpiękniejszy uśmiech spełnienia, okryć swoimi celami, zarzucić wiarę, nadzieję i miłość w drodze do nowego miejsca dla siebie.

Nie chcę żałować, że nie stać mnie było na ży cie, jakie miałam w zasięgu ręki i wystarczyło tylko po nie sięgnąć z myślą, że cena jest tego warta.

Dlatego jedyne, co mogę jeszcze zrobić, to ustawić się w różnych kolejkach po szczęście i wle wać w siebie wdzięczność za to, co mnie spotkało, czego doświadczam i co jeszcze na mnie czeka.

Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.

Ufamy pozorom, własnym domysłom, uspra wiedliwiamy fikcję i puszczamy w niepamięć auten tyczność, dlatego ja w zgodzie ze sobą opowiadam Wam własne historie, a nie pod dyktando innych.  Pokazuję swoją autentyczność, własne prze konania i we współpracy z samą sobą manifestuję poziom wolności w wyrażaniu siebie.

Nie jest to łatwe, szczególnie wtedy, gdy przycho dzą dni, które mi szepczą:

54 magazyn lubelski 4(83) 2022 felieton
W… NAJLEPSZY CZAS NA ZMIANY JEST TERAZ! CHCESZ ZMIANY, BĄDŹ ZMIANĄ tekst Bea Furmaniak foto archiwum prywatne

jesteś beznadziejna i nie jesteś fajna,  niczego konkretnego nie osiągnęłaś i straciłaś tyle szans,  nieraz zawiodłaś swoje dzieci, nie byłaś wystarczająco dobrą Matką i nie dałaś im dobrego startu, ciekawych perspektyw, nie umiesz stworzyć stabilnego, trwałego związku,

MultiDziewczyna po 50 prowadzi IG, pokazuje siebie, a nawet porwała się na felietony, my śląc, że jej to wychodzi, kogo to interesuje? czym Ty się zaczęłaś zajmować na stare lata? praca online i co jeszcze?

weź się do konkretnej pracy i przestań bujać w obłokach.

Słowa, które burzą wiarę we własne szanse, możliwości i perspektywy.

Nie mam pojęcia, skąd i dlaczego je wykopuję, nie umiem ich zlokalizować na mapie kon kretnych wydarzeń, a w połączeniu z zabójcami marzeń niweczą moją perspektywę, atakują ze zdwojoną siłą, zaciskają, zamykają i wypierają.

Kryzys następuje, gdy przestaję akceptować siebie, gdy życie próbuje mnie zmienić, a ja uparcie każdego dnia odtwarzam się taką, jaka jestem.

Kiedy chcę osiągnąć wysokie standardy życia dla siebie i bliskich, a są one nieosiągalne lub okupione zbyt wysokim wysiłkiem, wpływa to na moje samopoczucie, a w konsekwencji wywołuje negatywne emocje.

Kiedy zapach smutku i żalu nie pozwala niczemu odejść, a w obawie przed krytyką czy zlepkiem opinii innych odsuwam szanse i możliwości, by wydarzyło się coś wspaniałego.

Po kilkumiesięcznej pracy z poziomu wysokiej świadomości, pracy nad uwalnianiem i uświadomieniem, uczę się mówić:  spójrz na siebie, masz 51 lat i świetnie się trzymasz,  ludzie Cię lubią, bo jesteś szczera, prawdziwa i przyjacielska,  osiągnęłaś tak wiele, sama, w pojedynkę, a każda stracona szansa zbliżyła Cię do tego, kim jesteś,  masz cudowne córki, a Twoja miłość jest dla Nich najwyższą siłą i największą wartością, aby doznać prawdziwego uczucia, trzeba utracić jakichś mężczyzn po drodze,  nigdy nie jest za późno, żeby pójść inną drogą, zacząć wszystko od nowa i raz jeszcze spróbować,  są dwie rzeczy, które można podarować drugiemu człowiekowi: słowo i czas. Wystarczy się tylko rozejrzeć, by dostrzec, że komuś jesteś bliska i potrzebna,  rób to, co Ci sprawia przyjemność, i żyj według własnych zasad, stawiaj na ciągły rozwój i nowe projekty, które będą Cię kształtować i czynić jeszcze ciekawszą.

55magazyn lubelski 4(83) 2022 SZAMPAN i PERŁY O Celebracji Życia Manifestowaniu Siebie Okazywaniu Własnych Pragnień

Najlepszą rzeczą na żal, który jeszcze do mnie powraca, jest przyzwolenie, że nie muszę szukać siebie, tylko two rzyć od nowa.

Bo trudne sytuacje nie przydarzają się mnie tylko dla mnie, a rany to miejsca, przez które dociera światło. Zapragnęłam podróży, która przełamie moją codzienność, zainspiruje do dalszego działania, zdobywania nowych do świadczeń, poznawania ludzi i manifestowania marzeń.

Zatem kiedy powinnam zacząć?

Natychmiast, bo moje pragnienie jest silniejsze niż wątpliwości.

Ile czasu potrzebuję na jego realizację?

Nigdy nie mam wystarczającej ilości czasu, bym mogła zrobić wszystko, ale mam wystarczającą ilość, by zrobić to, co dla mnie najważniejsze teraz.

Co powinnam zrobić, by osiągnąć swój cel?

Każdego dnia przełamuję ograniczające mnie blokady i obowiązujące zasady.

Bo to nie rzeczywistość mnie rozczarowuje, tylko fakt, że nie jest ona taka, jak moje oczekiwania.

Dlatego każdego dnia pracuję nad moimi oczekiwania mi, a nawet chcę się ich pozbyć, by z dużą otwartością i na stawieniem przyjąć to, co nieznane, zauważyć te najmniej oczekiwane zdarzenia.

Wiem, że jeśli chcę zobaczyć, jak zmienia się świat, muszę sama dla siebie stać się zmianą.

Dano mi skrzydła, ale jak miałam latać, skoro nauczo no mnie, że mam klęczeć i bić się w pierś „Moja wina”.

Moje przebudzenie to decyzja, że mogę inaczej niż mnie nauczono i że obwinianie rodzi przekonanie o wła snej małości i poczuciu winy.

Dlatego wstałam z kolan, gdy zrozumiałam, że nie ma żadnego oddzielania pomiędzy Stwórcą a Moją kreacją.

Bowiem moja wielkość nie tkwi w tym, że jestem w stanie zmienić świat, ale w tym, że jestem w stanie zmie nić samą siebie.

Rok temu mówiłam, że za rok.

Miesiąc temu obiecałam, że za miesiąc.  Wczoraj zapewniałam, że jutro.

Dziś jestem gotowa na zmianę, która choć prosta, wcale nie jest łatwa

Nie zawsze uda się za pierwszym razem. Wszyscy popeł niamy błędy i ponosimy ich konsekwencje.

Nie warto porównywać się do innych. Lepiej wzoro wać się na ludziach, którzy szukają drogi do osiągnięcia założonych celów.

Nie myśl, ile jest jeszcze do zrobienia. Skup się na pierwszym kroku, jaki masz przed oczami, a kiedy do niego dojdziesz, wyznacz sobie kolejny.

Nie szukaj wymówek. Z góry zaplanuj dla nich odpo wiednie rozwiązania.

Nie zaczynaj od planu. Ustal cele, które będą mierzal ne, na które będziesz miała wpływ i które będziesz mogła kontrolować.

Najważniejsza jest WYTRWAŁOŚĆ w ich dążeniu i droga, jaką obrałaś, by je osiągnąć.

Ja każdego dnia robię kolejny krok w pracy nad sobą, kształtowaniu wizerunku swojego i swojej marki, jej rozpo znawalności, budowaniu relacji międzyludzkich, godzeniu roli Mamy i Kobiety, która chce żyć na własnych zasadach.

To wszystko okupione jest błędami, jakie popełniam, próbami, jakie podejmuję i pokonywaniem własnych sła bości, które mnożą się po drodze.

Jak wyróżnić się z tłumu, pokazać wartości, którymi się kieruję i w które wierzę, wzbudzać zaufanie, wiarygodność i być autentyczną?

Bo z jednej strony stoją za tym słowa, zdjęcia i treści, a z drugiej prawda, jaka mi przyświeca w tym medialnym tłumie.

Szacunek to podstawa dla mnie i moich odbiorców, bo przytłoczeni informacjami i ofertami, chcemy zachować pry watność zgodnie z rzeczywistością w naszym realnym życiu.

Nie zaczęłam od zera, a od doświadczenia.

Stworzyłam wizerunek stylisty, w który uwierzyło wie le Kobiet.

Odkryłam przed Nimi, w co i jak się ubrać, by podobały się swojemu odbiciu w lustrze.

Sprawiłam tym samym, że ubrania Je cieszą, a zakupy są przyjemnością.

Prawda o mnie, moim stylu życia, przemianach, pracy ma bezpośredni wpływ na jakość relacji z Nimi i zaufaniu, jakim mnie obdarzyły.

Dlatego swoją markę osobistą opieram na korelacji, a biznes online na sprawdzonych i godnych polecenia mar kach kosmetycznych.

Moje propozycje świeżych kosmetyków i urządzeń do domowego SPA konsekwentnie testuję na sobie i każdego dnia podziwiam efekty na mojej skórze, która jest w znako mitej kondycji i witalności.

Nie chcę być bezczynna w swoich postanowieniach sukcesu i gotowości do jego osiągnięcia, dlatego jestem w nieprzerwanym ruchu, bo życie jest płynne, a ja stano wię jego ciągły rytm.

Nie mam już czasu bać się porażek czy oceny innych, dlatego nie zrezygnuję z szans, które mogą pomóc mi za walczyć o swoje marzenia.

Ale i one nie zrealizują się z dnia na dzień, przypad kiem, może kiedyś, z kimś, bo cena sukcesu jest większa.

Myślisz, że mnie nie stać, że nie zasługuję, że są lepsi?

Lepszość polega na determinacji, treningu, silnej woli i pracy, a ja jestem gotowa do podróży w przyszłość.

Czym w nią pojadę?

Content z marką Ford pomógł mi wybrać pojazd, który na każdej płaszczyźnie spełnia moje oczekiwania, a szcze gólnie że nie przejadę przez życie NIEZAUWAŻONA.

BEA MultiDziewczyna po 50. Inspiratorka do bycia piękną na zewnątrz i od wewnątrz info.beaconcept@gmail.com Instagram beafurmaniak56 magazyn lubelski 4(83) 2022

Dorota Piwońska

Moją pasją są ludzie Od 14 lat pełnię funkcję zarządzającego zespołami ludzi w sektorze finansowym – ING Bank, wcześniej Bank Milennium.

Moją pasją są ludzie. Inspirują mnie swoją wyjątkowością i talentami.

Z Dziennika Coacha – ODWAGA droga do szczęścia

Czym jest ODWAGA?

Znaczenie tego słowa zwykle traktujemy z dystansem, myśląc, że to nas nie dotyczy. Tak naprawdę każdy z nas ma z odwagą do czynienia na co dzień. Tylko czy mamy tego świadomość? Patrzymy na alpinistów zdobywających K2, przyspiesza nam tętno i czuje my podziw. Och! Oni mają odwagę! Nie tylko oni. Ty też możesz ją mieć.

Ktoś sprawdził, że w Biblii słowa „nie bój się” i „nie lękaj się” padają 365 razy. Tak jakby śmy to zadanie mieli wpisane na każdy dzień. Przychodzą do mnie takie refleksje:

Czy wyrażenie przez nas własnego zdania czasami nie jest naszym aktem odwagi? Czy powiedzenie tak banalnego, a jak niezwykłego i często mocnego słowa TAK chcę lub NIE nie zgadzam się, nie jest w niektórych sytuacjach dla nas aktem odwagi? Kiedy ostatnio poprosiłeś o podwyżkę, awans?

NIE to piękne, magiczne i bardzo pozytywne słowo. Nie bój się go. Przez nie tworzysz i wyznaczasz własne granice. Musisz zadać sobie jednak pytanie: czy masz je wyznaczone w zgodzie ze sobą? Czy powiedzenie NIE to jest Twój akt odwagi? Pokazania innym, kim naprawdę jesteś? Ile razy tkwiło w gardle, nie zostało wypowiedziane, chociaż tak bardzo chciałeś to zrobić?

Czy wyrażanie otwarcie własnych opinii nie jest czasem aktem odwagi? Czy kochanie siebie lub kogoś bez lęku, ograniczeń, nie jest aktem odwagi?

Czy ufanie sobie, swoim wyborom przy podejmowaniu decyzji nie jest aktem odwagi?

Zmiana pracy, miejsca zamieszkania?

Wyjście na scenę i wystąpienie publiczne czy dla niektórych ludzi nie jest aktem odwagi?

Otworzenie firmy po latach pracy w korporacji, czyż nie jest to akt odwagi?

Przykładów może być mnóstwo. Każdy z nas ma swój własny akt odwagi.

Możesz być alpinistą własnego życia. Wiem, bo doświadczam tego na co dzień.

Nasze życie jest aktem odwagi. Jeżeli tylko potrafimy stanąć za sobą. Przełamać wła sny strach , obawę, tkwiące w nas ograniczenia. Żyć odważnie to są te chwile, w których możemy poczuć dumę z samych siebie. Czy widzisz te momenty? Czy potrafisz za nie docenić samego siebie?

Czym zatem jest ta ODWAGA?

Po pierwsze ZAUFANIEM sobie, że cokolwiek się stanie, dam sobie radę. Po drugie wyjściem ze strefy komfortu możesz poczuć, że masz do czynienia z jakimś ryzykiem, coś zyskasz, lecz możesz też stracić. Kolejny czynnik to pojawienie się impulsu, czucia tego, czego naprawdę pragniesz. I decydujący ostatni krok decyzja… Just do it!

Stajesz za sobą pomimo wszystkich obaw i lęków.

Tak, inni będą Cię od tego odwodzić. Będziesz słyszał też głos własnego Ego, które wrzuci Ci wątpliwości, lecz pomimo tego idziesz do przodu, działasz!

I to jest ODWAGA, życie z pasją do samego siebie. Bądź zaangażowany, żyj z pasją, płyń za tym, co mówi Ci serce, ufaj sobie, doświadczaj.

Bo czeka na Ciebie SZCZĘŚCIE.

Zadam ostatnie pytanie.

Czy bycie szczęśliwym nie jest Twoim osobistym aktem odwagi?…

Mentor, Life and Business Coach, Mediator

57magazyn lubelski 4(83) 2022
dorota piwońska.k@gmail.com
felieton

Prawa podstawowe

tekst Łukasz Kubiak foto Paul Hanaoka | Unsplash

nie można dać czeGoś, czeGo się nie ma. To prawda pachnąca tautologią. A jednak! Wiele życiowych mielizn wynika z zapoznania tego fun damentalnego prawa. Żyjemy nie tylko na kredyt bankowy nieustannie wystawiamy czeki, dekla rując miłość, przyjaźń i bliskość, którą, i owszem, bardzo chcielibyśmy przeżywać. Możliwość realiza cji tych czeków, z iście bankową bezwzględnością, dość szybko weryfikuje rzeczywistość. Promieniu jemy radością rodem z taniej reklamy, pokazując całemu światu naszą prywatność na facebooku. Radość zaraża radością, tutaj jednak, jak można się tego spodziewać, fałszywy uśmiech odwzajemnia ny jest fałszywym polubieniem. Pozujemy na in teligentnych, kalkując cudze poglądy, wchłaniając je jak papkę, bez trudu przeżucia i przetrawienia. Za fasadą kategorycznych sądów wypowiadanych tonem mędrca kryje się jednak kompletny kretyn. Tym mocniej wykrzykujemy nie swoje frazy, im większy w nas lęk, że fasada popęka i dokona się wielka demaskacja. Z braku skłonności do maso chizmu używam tu liczby mnogiej żyjemy, pro mieniujemy, pokazujemy, pozujemy. Tak naprawdę jednak znam to wszystko z doświadczenia bo to przecież ja żyję, promieniuję, pokazuję i pozuję. Ten w lustrze to niestety ja.

Nie można dać czegoś, czego się nie ma. Ponie waż rodzimy się nadzy, wszystko co mamy zostało nam dane. Jeśli są w naszym życiu blask prawdy, bliskość, szczery uśmiech i mądrość, jeśli jest w na szym życiu życie to zawsze jest darowane, nigdy wykreowane.

Istnieją wina będące płynną ikoną obdarowania.

Muscadet z okolic Nantes na zachodzie Fran cji, książkowo nazywany Melon de Bourgogne, jest

szczepem dającym wina o nutach cytrusowych i słonych. W winnicy wymaga dużo pracy, tak by nie tchnął pustką i bezbarwnością. Więcej aby Muscadet naprawdę pociągał i fascynował, potrze buje dość specyficznego winiarskiego zabiegu, który nazywany jest leżakowaniem sur lie, czyli nad osa dem. Najogólniej rzecz ujmując, polega on na długim (od kilku miesięcy do lat) kontakcie wina z osadem drożdżowym, powstającym po fermentacji. Taka in terakcja wzbogaca wino, powoduje, że nabiera kre mowości, intensywności, oleistości, aromaty stają się cięższe, wielowymiarowe. Wina długo leżakowane sur lie pięknie rozwijają się w kontakcie z tlenem, dlatego po otwarciu butelki dobrze jest je przelać do dekantera i nie za bardzo schładzać. Dostajemy wte dy bonus, zamiast jednej butelki kilka, bo z biegiem czasu degustacji doznania smakowe potrafią bardzo się zmieniać. Oczywiście rynek pełen jest tanich, supermarketowych Muscadetów, które są pijalne, dobrze grają z gorącym latem i owocami morza. To dla nich program minimum. Są jednak Muscadety, po wieloletnim dojrzewaniu w podziemnych kadziach, z wybranych siedlisk, jak Clisson, Château-Thébaud, Goulaine, Mouzillon-Tillières czy Vallet, które swoim bogactwem powalają na kolana. Uwodzą nutami po marańczy, grejpfrutów, ziół, pieprzu, soli, uwodzą pa radoksem, bo są i tłuste, i świeże, i kremowe, i ostre jak brzytwa, i soczyste, i taniczne. Oto nieskompliko wany, prostoduszny, szczery młokos, dojrzewa, intry gując oryginalnością, nieprzewidywalnością, tajem niczością bez utraty kwantu swej młodości. Świeci światłem, które otrzymał, jednak nie za darmo, nie lekką ręką. Okupem był przecież czas, największy z darów. Bo nie można dać czegoś, czego się nie ma, i nie można mieć czegoś, czego się nie otrzymało.

58 magazyn lubelski 4(83) 2022 winna końcówka

W pierwszym półroczu 2021 roku Port Lotniczy Lublin wprowadził do swojej oferty usług obsługę przesyłek towarowych cargo.

Wydarzenie to zapoczątkowało współpracę z fir mami spedycyjnymi obsługującymi importerów oraz, w pierwszej kolejności, eksporterów z Lubel skiego. Szczególną aktywność wykazują przedsię biorstwa z branży motoryzacyjnej, które w dwojaki sposób wykorzystują działalność terminala cargo. Wysyłka towarów odbywa się zarówno drogą lotni czą, jak i kołową – w systemie RFS (ang. Road Feeder Service). Obsługa transportów lotniczych pozwala na utrzymanie ciągłości produkcji poprzez sprawne dostarczenie komponentów wprost na linie monta żowe lubelskich fabryk. Rola usługi cargo jest w tym wypadku nie do przecenienia w łańcuchach dostaw lokalnych przedsiębiorstw. Bez wątpienia działal ność cargo lotniska pomaga uatrakcyjnić potencjał gospodarczy i wzmacnia znaczenie regionu lubel skiego.

Przesyłki przed nadaniem są mierzone i ważone, a także poddawane kontroli bezpieczeństwa. Na stępnie, po sporządzeniu niezbędnej dokumentacji, przeprowadzana jest odprawa celna. Warto podkre ślić, że usługi cargo są świadczone przez Port Lotni czy Lublin 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. W takim samym systemie działa na lotnisku oddział celny, co gwarantuje eksporterowi szybką realizację niezbędnych procedur celnych. Ostatnim etapem obsługi przesyłek towarowych jest ich załadunek na samolot lub samochód ciężarowy. W tym drugim przypadku przesyłka dostarczana jest transportem kołowym na inne europejskie lotnisko, skąd trans portowana jest samolotem szerokokadłubowym do odbiorcy na innym kontynencie.

Bardzo ważne jest, że głównymi odbiorcami usługi cargo, oferowanej przez Port Lotniczy Lublin, są lo kalni przedsiębiorcy. Port jest jednak otwarty i liczy

na współpracę oraz nawiązywanie nowych relacji biznesowych z różnymi podmiotami. Port Lotniczy Lublin od początku uruchomienia obsługi cargo podjął współpracę z bezpośrednim sąsiadem, PZL Świdnik. Każdego miesiąca za pośrednictwem lu belskiego lotniska wysyłane są elementy konstruk cyjne śmigłowców AW 119 i AW 139 do odbiorców w USA.

Warto wspomnieć, że przy tej okazji lubelski port lotniczy odwiedzany jest przez rzadko spotykane statki powietrzne, które obsługują terminal cargo. W sierpniu 2021 roku na płycie lotniska gościł IŁ76 z Azerbejdżanu, na pokładzie którego znajdowało się niemal 14 ton ładunku dla odbiorcy z południo wej Polski.

Lublin Airport Cargo od początku działalności dąży do rozwoju oraz poszerzenia portfolio świadczo nych usług. Dotyczy to dodatkowych obszarów zwiększających atrakcyjność i poszerzających moż liwości lotniska. Obecnie Port Lotniczy Lublin stara się o certyfikację AHAC, po otrzymaniu której bę dzie mógł obsługiwać również materiały specjalne go przeznaczenia, jak akumulatory, ogniwa, zasady, kwasy, farby itp. Wypracowywana jest także stra tegia zmian w ramach infrastruktury w kontekście świadczenia usług przechowywania i obsługi to warów specjalnych. Działalność w zakresie obsługi cargo pozwala przenieść akcenty z dotychczas wy łącznie pasażerskiej obsługi, a także dywersyfiko wać źródła przychodów, co jest tym bardziej istotne w czasie szczególnie trudnym dla całej branży trans portowej.

FORD MUSTANG MACH E MOŻESZ MIEĆ ELEKTRYKA,A MOŻESZ MIEĆ IKONĘ W 100% elektryczny Ford Mustang Mach-E łączy ponad 50 lat dziedzictwa Mustanga z najnowocześniejszą technologią elektryczną. Piękny, innowacyjny i ikoniczny. Zapewnia zasięg zeroemisyjny nawet do 610 km. Wybierz nowego Forda Mustanga Mach-E i odkryj przyjemność podróżowania samochodem elektrycznym. Carrara Lublin 20-230 Lublin, ul. Turystyczna 45 (81) 746 11 44, www.sampleford.com W zależności od wariantu i wersji zużycie energii elektrycznej wynosi od 16,5 do 19,5 kWh/100 km, emisja CO 2 0 g/km, zasięg od 400 km do 610 km (dane na podstawie świadectw homologacji typu). Zużycie energii elektrycznej i emisja CO 2 zostały określone zgodnie ze Światową Zharmonizowaną Procedurą Testów Pojazdów Lekkich (WLTP). Na zdjęciu Ford Mustang Mach-E w wersji AWD. www.ford-lublin.pl
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.