POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1612 (1912) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 9 SIERPNIA 2025
Tomasz Bagnowski
NUMER 1612 (1912) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 9 SIERPNIA 2025
Tomasz Bagnowski
Walka o stanowisko burmistrza Nowego Jorku z Zohranem Mamdanim jako zwyciêzc¹ prawyborów Partii Demokratycznej, to jedno z najciekawszych wydarzeñ politycznych w dziejach Nowego Jorku, od czasu kampanii Eda Kocha, w latach 70 i 80 XX wieku.
Podobnie jak Koch, Mamdani wy³ania siê jako outsider, który rzuci³ wyzwanie establishmentowi, pokonuj¹c Andrew Cuomo, reprezentanta dynastii politycznej, od dziesiêcioleci decyduj¹cej o losach stanu i miasta. To porównanie nie jest przypadkowe, obie kampanie ³¹cz¹ zarówno personalia jak i walka o duszê Nowego Jorku, a potencjalne zwyciêstwo Mamdaniego mog³oby zrewolucjonizowaæ sposób, w jaki metropolia ta funkcjonuje, po czêœci tak jak uczyni³ to niegdyœ Koch.
W 1977 roku Ed Koch przebi³ siê przez polityczny establishment Nowego Jorku, wygrywaj¹c wybory w trakcie kryzysu finansowego, kiedy miasto balansowa³o na krawêdzi bankructwa. Jego kampania by³a pe³na dramatyzmu, zmierzy³ siê w niej nie z kim innym jak z Mario Cuomo (przysz³ym gubernatorem Nowego Jorku i ojcem by³ego gubernatora i obecnego kandydata na burmistrza Andrew Cuomo)
oraz sprawuj¹cym urz¹d burmistrzem miasta Abe Beame’em. Koch podobnie jak dziœ Mamdani, do zdobycia popularnoœci wykorzystywa³ swoj¹ bezkompromisow¹ retorykê i przede wszystkim bezpoœredni kontakt z wyborcami. S³ynne pytanie zadawane pasa¿erom metra: „Jak mi idzie?”, czy przedstawianie siê potencjalnym wyborcom na ulicy: „Jestem Ed Koch i walczê o urz¹d burmistrza”, przesz³y do historii. Koch, choæ pocz¹tkowo niedoceniany, zdo³a³ zjednoczyæ zró¿nicowane grupy wp³ywowych wyborców miêdzy innymi ¯ydów, W³ochów, konserwatystów, czêœciowo tak¿e wyborców polskiego pochodzenia, pod has³em pragmatyzmu dziêki czemu ostatecznie wygra³, choæ nie bez kontrowersji. Jedn¹ z nich by³a na przyk³ad kwestia jego orientacji seksualnej, co wówczas jeszcze stanowi³o powa¿ny problem wizerunkowy.
S³awosz Uznañski-Wiœniewski
➭ Pierwszy dzieñ Powstania Warszawskiego – str. 3
➭ W jaki sposób wypadek na wykopie budowlanym... – str. 5
➭ Pszczo³y droga przez wieki – str. 5
➭ Cytaty z wypowiedzi prezydenta Nawrockiego – str. 7
➭ Nowe prze¿ycia i przyjaŸnie na ca³e ¿ycie – str. 10
➭ Myl¹ce obietnice us³ug finansowych – str. 13
S³awosz Uznañski-Wiœniewski to drugi w historii Polak, który na krótko opuœci³ nasz¹ planetê i wraz z amerykañsk¹ misj¹ Ax-4 dotar³ do Miêdzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS, gdzie spêdzi³ dwa i pó³ tygodnia. Zabra³ ze sob¹ na orbitê oko³oziemsk¹ flagê Polski, która by³a ju¿ w kosmosie z poprzednim polskim kosmonaut¹, Miros³awem Hermaszewskim. Hermaszewski, mimo podesz³ego wieku, jeszcze przed lotem S³awosza przekaza³ mu wszystkie cenne informacje i doœwiadczenia na temat codziennego ¿ycia w stanie niewa¿koœci.
Mimo, ¿e ka¿dego tygodnia jakaœ firma kosmiczna wysy³a swój pojazd na orbitê oko³oziemsk¹, to loty za³ogowe w kosmos nadal s¹ czymœ wyj¹tkowym. Nie tylko s¹ niebezpieczne, ale tak¿e bardzo drogie. Wybór odpowiedniego kandydata do takiego lotu wymaga spe³nienia przez niego ogromnej liczby rozmaitych kryteriów i S³awosz Uznañski, w swojej drodze do podró¿y kosmicznej musia³ pokonaæ a¿ 22500 konkurentów! W listopadzie 2022 roku zosta³ przydzielony do Rezerwy Astronautów przy Europejskiej Agencji Kosmicznej i Uznañski do dziœ uwa¿a ten dzieñ, za jeden z najwa¿niejszych w swoim ¿yciu. Do tego momentu – jak sam twierdzi – przygotowywa³ siê 13 lat. Rok póŸniej przydzielono go do Korpusu Astronautów i wiedzia³ ju¿, ¿e poleci w kosmos, ale jego lot wielokrotnie przek³adano. Ostatecznie start ekspedycji „Ax-4” odby³ siê 25 czerwca 2025 r. i polski astronauta przebywa³ w kosmosie przez osiemnaœcie
dni. Po tym czasie kapsu³a pasa¿erska typu „Dragon”, o nazwie „Grace”, zbudowana przez firmê „SpaceX” wyl¹dowa³a bezpiecznie w oceanie u wybrze¿y San Diego 15 lipca. S³awosz Uznañski-Wiœniewski urodzi³ siê 12 kwietnia 1984 roku w 23 rocznicê historycznego lotu kosmicznego sowieckiego kosmonauty i pierwszego cz³owieka, który opuœci³ Ziemiê, Jurija Gagarina. Dzieñ ten okaza³ siê dla niego znamienny, bo lot w kosmos sta³ siê celem jego ¿ycia. Uzna³, ¿e urodzi³ siê do eksploracji kosmosu, ale aby tam dotrzeæ czeka³a go d³uga i ¿mudna droga. S³awosz pochodzi z rodziny inteligenckiej. Jego rodzice s¹ historykami sztuki. Ojciec, Piotr Uznañski, prowadzi w £odzi galeriê. Przez wiele lat by³ prezesem £ódzkiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki. S³awosz ma m³odszego brata Miko³aja.
W tym roku, po raz pierwszy w piêknie odnowionym CCNS Pete McGuinness Oœrodku dla Seniorów, przy 715 Leonard Street, celebrowano Noc Œwiêtojañsk¹.
To wydarzenie by³o nie tylko okazj¹ do wspólnej zabawy, ale przede wszystkim wzruszaj¹cym powrotem do tradycji z rodzinnego kraju – wspomnieñ o ogniskach, wiankach, tañcach i magii najkrótszej nocy w roku.
„Takie wydarzenia s¹ niezwykle wa¿ne
pozwalaj¹ wróciæ do korzeni i odnaleŸæ wspólnotê w nowej rzeczywistoœci. ¯yj¹c w nowej ojczyŸnie, z dala od miejsc dzieciñstwa, trudno jest zachowaæ kulturowe korzenie. Dlatego takie spotkania maj¹ ogromne znaczenie – pozwalaj¹ wróciæ wspomnieniami do dawnych czasów, buduj¹ poczucie wspólnoty i daj¹ przestrzeñ do dzielenia siê tym, co bliskie sercu” – podkreœli³a dyrektor oœrodka, Agata Skowroñska.
Seniorzy cieszyli siê z obecnoœci funkcjonariuszy NYPD z jednostki Crime Prevention Unit, Precinct 94, którzy pojawili siê jako goœcie specjalni. Ich obecnoœæ nie tylko podkreœli³a znaczenie budowania bezpiecznej i wspieraj¹cej siê spo³eczno-
œci, ale równie¿ da³a seniorom mo¿liwoœæ bezpoœredniego kontaktu, zadawania pytañ i wyra¿enia trosk dotycz¹cych bezpieczeñstwa w dzielnicy.
Podczas spotkania mieliœmy mo¿liwoœæ podziwiania piêknie przygotowanych
wianków i bia³ych strojów, które nierozerwalnie kojarz¹ siê z t¹ wyj¹tkow¹ noc¹. Nie zabrak³o równie¿ œwietnej muzyki, o któr¹ zadba³ DJ Tomasz Ha³ata, œpiewu, tañców i innych elementów tradycji – dostosowanych do mo¿liwoœci uczestników.
¿o³¹dek gra marsza, a jelita wystukuj¹ w³asne preludium... czas na ALL-Zyme!
Zespó³ jelita dra¿liwego, wzdêcia, uczucie pe³noœci, niestrawnoœæ, zgaga, refluks, przelewanie, nudnoœci, a nawet tajemnicze „bulgotania” po sa³atce z broku³ów – to nie nowe dania w modnej restauracji, ale codziennoœæ milionów osób na ca³ym œwiecie.
Choroby gastroenterologiczne, choæ czêsto lekcewa¿one, potrafi¹ skutecznie uprzykrzyæ ¿ycie. Bo co to za randka, kiedy cz³owiek zamiast patrzeæ w oczy ukochanej, koncentruje siê na nie wypuœciæ niechcianej melodii z I tu na scenê wchodzi ON – z baletnicy, precyzj¹ zegarmistrza i noœci¹ sztabu ratowniczego: ALL Rainbow Light.
Ten suplement to coœ wiêcej ni¿ tylko mieszanka enzymów – to jak szwaj carski scyzoryk dla Twojego uk³adu pokarmowego. WyobraŸ sobie ar miê mikroskopijnych pomocni ków, którzy nie tylko wiedz¹, co robiæ, ale robi¹ to z uœmiechem.
Proteazy? Rozk³adaj¹ bia³ka na aminokwasy jak zawodowcy. Lipazy? T³uszcze siê ich
boj¹. Amylazy? Na wêglowodany patrz¹ jak dziecko na puzzle – szybka uk³adanka i po k³opocie. ALL-Zyme jest tylko dla tych, co ju¿ maj¹ problemy. To produkt równie¿ dla tych, którzy chc¹ ich unikn¹æ. Jedna kapsu³ka przy posi³ku to jak zaproszenie osobistego dietetyka i trenera trawienia do swojego sto³u. Nie ocenia, nie krytykuje, tylko pomaga. Dyskretnie i skutecznie. Szczególnie zadowoleni bêd¹ ci, którzy: po wypiciu mleka czuj¹, ¿e w³aœnie wypowiedzieli wojnê w³asnemu ¿o³¹dkowi, zjedzeniu fasolki staj¹ siê niebezpieczni towarzysko, talerzu makaronu musz¹ odpoczywaæ jak po maratonie, –a nawet ci, którzy po prostu… chc¹ poczuæ siê lekko.
Formu³a ALL-Zyme to efekt lat badañ Rainbow Light – firmy, która nie wrzuca do kapsu³ek przypadkowych sk³adników, tylko tworzy synergiczne kompozycje enzymów z dodatkiem wspieraj¹cych zió³. W sk³adzie znajdziesz m.in. bromelainê z ananasa, papainê z papai, ekstrakty z imbiru i kopru w³oskiego, które nie tyl-
Seniorzy dzielili siê wspomnieniami, jak œwiêtowano Noc Œwiêtojañsk¹ w Polsce, kraju ich m³odoœci. Ich uœmiechy, wzruszenie i radoœæ pokaza³y, ¿e te tradycje nadal ¿yj¹ w ich sercach.
Mamy nadziejê, ¿e Noc Œwiêtojañska stanie siê now¹, piêkn¹ tradycj¹ w oœrodku Pete McGuinness Older Adult Center i jeszcze silniej po³¹czy nasz¹ spo³ecznoœæ.
*
CCNS Pete McGuinness Older Adult Center, czêœæ Catholic Charities Brooklyn and Queens, przy 715 Leonard Street, to miejsce spotkañ dla osób po szeœædziesi¹tce, znane z wielokulturowoœci i zespo³u mówi¹cego po polsku, angielsku, hiszpañsku i w³osku. Klub liczy ponad 600 cz³onków, z czego blisko 90 procent to osoby polskiego pochodzenia. Oœrodek s³u¿y spo³ecznoœci Greenpointu od 51 lat. Seniorzy mog¹ korzystaæ z domowych obiadów, wsparcia socjalnego oraz aktywnoœci sprzyjaj¹cych zdrowiu fizycznemu i psychicznemu, dziêki czemu oœrodek staje siê dla wielu drugim domem.
ko wspomagaj¹ trawienie, ale i ³agodz¹ napiêcia w uk³adzie pokarmowym. To jakby ktoœ w œrodku Twojego brzucha zapali³ œwiat³o, rozsun¹³ zas³ony i powiedzia³: „Oddychaj. Ju¿ po wszystkim.”
Nie oszukujmy siê – ¿yjemy szybko, jemy byle jak, stresujemy siê niemal wszystkim, a nasze ¿o³¹dki cierpi¹ w ciszy. Dlatego ALL-Zyme to nie luksus, ale logiczny wybór. Dla zdrowia, dla komfortu, dla… reszty domowników (którzy zas³uguj¹ na ciche noce).
Podsumowuj¹c – czy jesteœ mi³oœnikiem bigosu, bezglutenowcem, wegetarianinem, czy niedzielnym smakoszem – ALL-Zyme pomo¿e Ci pokochaæ jedzenie na nowo. Bo dobre trawienie to dobre ¿ycie. A ¿ycie, drogi czytelniku, zaczyna siê od œrodka. ALL-Zyme dostêpny jest w Markowej Aptece – jak wszystko, co najlepsze.
Tylko nie zapomnij siê uœmiechn¹æ – Twój brzuch ju¿ to zrobi³.
1 sierpnia 1944 roku by³am zawiadomiona oko³o po³udnia, ¿e powstanie przeciwko Niemcom zacznie siê o pi¹tej po po³udniu. Mia³yœmy przybyæ na zbiórkê naszego oddzia³u Szarych Szeregów o trzeciej, aby zostaæ przydzielone do jednego z walcz¹cych oddzia³ów, jako ³¹czniczki, aby nosiæ listy i meldunki.
Zbiórka by³a zaplanowana w mieszkaniu rodziców naszej dru¿ynowej Haliny, przy ulicy Ksi¹¿êca 3. By³o to blisko naszego gimnazjum spó³dzielczo-handlowego przy Placu Trzech Krzy¿y 8, gdzie w³aœnie skoñczy³am pierwszy rok nauki. Mia³am wiêc 14 lat.
By³a to wówczas jedyna szko³a œrednia otwarta dla Polek. Oprócz regularnego nauczania przedmiotów handlowych dla sekretarek i ksiêgowych i jêzyka niemieckiego, programu kontrolowanego przez Niemców, uczêszcza³am tam na tajne komplety geografii, historii i literatury polskiej. Lecz nie by³a to nauka regularna, bo musia³am imaæ siê ró¿nych dorywczych prac w chwilach wolnych od szko³y. Mój ojciec by³ aresztowany przez Gestapo w 1943 r. i myœleliœmy, ¿e zosta³ rozstrzelany jak jego towarzysze niedoli.
W szkole nale¿a³am do grupy harcerek Szarych Szeregów, które mia³y siedzibê w budynku Towarzystwa G³uchoniemych obok naszej szko³y przy Placu Trzech Krzy¿y. Mój pseudonim by³ Inka. Przygotowa³yœmy siê na walkê z Niemcami.
1 sierpnia oko³o godziny drugiej wsiad³am do tramwaju do Œródmieœcia, aby zd¹¿yæ na nasz¹ zbiórkê. Powiedzia³am mamie, ¿e jadê do szko³y na kurs maszynopisania. Mia³am ze sob¹ chlebak z banda¿ami, wod¹ utlenion¹, jodyn¹ i latarkê. Jadê ulic¹ Wolsk¹, która jest g³ówn¹ arteri¹ Warszawy Wschód-Zachód. Wygl¹da, ¿e armia niemiecka wycofuje siê z Warszawy. Ulic¹ Wolsk¹ ci¹gn¹ tabory wojskowe i samochody pe³ne towarów, zrabowanych na wschodzie.
Na nastêpnym przystanku wsiad³a do tramwaju Basia, moja m³odsza kole¿anka ze szko³y podstawowej przy ulicy Bema. Wspomina³yœmy naszego uwielbianego dyrektora Maciejewskiego, który zosta³ rozstrzelany przez Niemców za prowadzenie tajnych kompletów polskiego w naszej szkole. Powiedzia³am jej o zebraniu Szarych Szeregów dla ³¹czniczek i Basia zdecydowa³a siê przy³¹czyæ do nas.
Oko³o piêtnastej przyby³yœmy na Plac Trzech Krzy¿y, a nastêpnie posz³yœmy Ksi¹¿êc¹ w dó³ w stronê Wis³y. Wkrótce by³yœmy pod drzwiami mojej dru¿ynowej przy Ksi¹¿êcej 3. Gdy wesz³yœmy na trzecie piêtro czeka³y ju¿ tam moje dwie kole-
Janowska ps. „Inka“, harcerka Szarych
¿anki: Krysia Duszyñska z mojej ³awki i Wanda z innej klasy. Ale drzwi by³y zamkniête i dru¿ynowej Haliny nie by³o. Czeka³yœmy na ni¹ na schodach a¿ zaczê³o siê robiæ ciemno.
W miêdzyczasie, strzelaniny siê wzmaga³y naoko³o nas. By³o coraz gorêcej. S³ychaæ by³o turkotanie karabinów maszynowych i wybuchy. Wygl¹da³yœmy przez okno na Most Poniatowskiego, który powstañcy próbowali zdobyæ i gdzie odbywa³a siê zaciek³a bitwa z Niemcami.
Ostatecznie dosz³yœmy do wniosku, ¿e nasza dru¿ynowa gdzieœ zosta³a zatrzymana przez walki i widocznie nie mog³a po nas wróciæ. Zdecydowa³yœmy siê wyjœæ z budynku i iœæ w stronê Œródmieœcia. Bieg³yœmy do Placu Trzech Krzy¿y, a potem w prawo w Nowy Œwiat. Niemcy jeŸdzili ju¿ tam samochodami z zamontowanymi karabinami maszynowymi i strzelali do przechodz¹cych ludzi, wiêc chowa³yœmy siê po bramach. Tak dobieg³yœmy do rogu Królewskiej, ko³o Hotelu Europejskiego na Krakowskim Przedmieœciu przy Placu Pi³sudskiego, gdzie roz³¹czy³yœmy siê: Krysia i Wanda posz³y prosto w stronê Bielan, a ja z Basi¹ skrêci³yœmy w stronê Ogrodu Saskiego i ulicy Królewskiej.
Bieg³yœmy przez plac przed Pa³acem Saskim, a Niemcy strzelali do nas na oœlep. Bardzo przystojny ch³opak w moim
sta³a wspó³praca
wieku, biegn¹cy obok mnie, pad³ na chodnik. Spojrza³am na niego i nigdy nie zapomnê wyrazu jego umieraj¹cych oczu. Tak chcia³am mu pomoc, ale bieg³yœmy dalej, pogane morderczym turkotaniem karabinów maszynowych.
Wpad³yœmy z Basi¹ na Królewsk¹, aby siê schowaæ przed Niemcami, lecz z bramy kamienicy numer 6 wyszli ¿o³nierze niemieccy z karabinami i zatrzymali nas. W bramie by³o du¿o ludzi, którzy siedzieli na schodach i rozmawiali o tym gdzie powstañcy walcz¹ i kiedy nas uwolni¹. Niemcy nas pilnowali i ci¹gle przybywa³o nowych ludzi, zatrzymywanych na ulicy. Siadamy na schodach i cicho rozmawia-
Irena Œwi¹tkowska z Mieczys³awem Madejskim w 2019 r. w Oyster Bay, Long Island. W tym samym czasie, kiedy Irena byla uwiêziona przez Niemcow w kamienicy Królewska 6, Madejski walczyl z powstancami po drugiej stronie ulicy . Spotkali siê w Nowym Jorku szeœædziesi¹t kilka lat póŸniej.
my. Wszyscy s¹ bardzo podekscytowani. Ciesz¹ siê, ¿e mo¿e nied³ugo bêdziemy wolni. Ufamy, ze powstañcy dotr¹ do nas i nas wyzwol¹. Spotykamy mê¿czyznê w œrednim wieku, który mieszka niedaleko nas na ulicy Pr¹dzyñskiego. Decydujemy, ¿e na drugi dzieñ, je¿eli tylko bêdziemy mogli uwolniæ siê od Niemców, pójdziemy razem w stronê naszych domów na Woli. Zrobi³o siê póŸno. Mieszkañcy tego domu wyszli na schody i wynieœli nam coœ do jedzenia. PóŸniej wziêli kobiety i dzieci do swoich mieszkañ na noc. Mê¿czyŸni zostali na klatce schodowej. Ja z Basi¹ dosta³yœmy puchow¹ pierzynê i spa³yœmy na pod³odze. Syn i córka gospodyni poszli do powstania. Gospodyni dala mi sukienkê swojej córki, albowiem moja by³a zupe³nie podarta. Zasypia³yœmy do orkiestry karabinów i wybuchów.
Na ca³ej Królewskiej s³ychaæ by³o strzelaniny i pali³y siê domy. Powstañcy byli po drugiej stronie ulicy. Widzieliœmy przez wybite okna jak biegaj¹ i strzelaj¹. Wszyscy byli dobrej myœli, ¿e zwyciê¿ymy. Niestety w nocy, wszyscy mê¿czyŸni, którzy zostali na klatce schodowej, zostali rozstrzelani przez Niemców, razem z moim nowym znajomym. Po wyzwoleniu Warszawy w styczniu 1945 r., posz³am do jego domu na Pr¹dzyñskiego, aby zawiadomiæ o œmierci jego rodzinê. Lecz dom by³ spalony i spod ruin wystawa³y szkielety.
redaktor naczelna Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc.
Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com
Internet: www.kurierplus.com
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
Ks. Ryszard Koper
Niech bêd¹ przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy b¹dŸcie podobni do ludzi oczekuj¹cych swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyæ, gdy nadejdzie i zako³acze. Szczêœliwi owi s³udzy, których pan zastanie czuwaj¹cych, gdy nadejdzie. Zaprawdê, powiadam wam: Przepasze siê i ka¿e im zasi¹œæ do sto³u, a obchodz¹c, bêdzie im us³ugiwa³. Czy o drugiej, czy o trzeciej stra¿y przyjdzie, szczêœliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, ¿e gdyby gospodarz wiedzia³, o której godzinie przyjœæ ma z³odziej, nie pozwoli³by w³amaæ siê do swego domu. Wy te¿ b¹dŸcie gotowi, gdy¿ o godzinie, której siê nie domyœlacie, Syn Cz³owieczy przyjdzie. £k 12, 35-40
Rozgwie¿d¿one sierpniowe niebo przywodzi mi na myœl wiele piêknych wspomnieñ z lat mojego dzieciñstwa. Rozpoczyna³ siê czas zwózki zbo¿a z pól. Drabiniasty wóz pe³en pachn¹cych chlebem snopów, a na tych snopach siedzia³ tata i podœpiewywa³ ulubione piosenki lub t³umaczy³ mi tajemnice rozgwie¿d¿onego nieba. Podk³ad muzyczny przygotowywa³y przepiórki i inne polne stworzenia wieczornej pory. Z tego te¿ powodu najbardziej lubi³em ostatni kurs drabiniastego wozu ze zbo¿em, bo dotyka³ ju¿ zmierzchu, który zapala³ gwiazdy na niebie. Jad¹c na wozie z ciekawoœci¹ spogl¹dam na sierpniowe niebo moich rodzinnych stron. Wioska pogr¹¿a³a siê w ciemnoœci, a nad g³ow¹ jawi³o siê niebo z miliardami gwiazd. Czyste powietrze sprawia³o, ¿e Galaktyka Drogi Mlecznej, gêsto usiana gwiazdami wygl¹da jak œwietlisty ob³ok, który mo¿e siê kojarzyæ z rozlanym mlekiem. W po³owie sierpnia na niebie pojawia³ siê deszcz spadaj¹cych „gwiazd”. A dzieje siê to za spraw¹ regularnie pojawiaj¹cego siê w tym czasie roju meteorytów Perseidy. W ci¹gu godziny mo¿na zobaczyæ kilkadziesi¹t spadaj¹cych gwiazd. Stare s³owiañskie wierzenia mówi³y, ¿e spadaj¹ca gwiazda jest Latawic¹, z³owró¿bn¹ bogini¹ przestworzy, której powinni siê strzec m³odzi ch³opcy. Zaœ póŸniejsza ludowa legenda mówi, ¿e spadaj¹ce gwiazdy spe³niaj¹ nasze dobre marzenia. Wystarczy tylko o ich pomyœleæ w czasie spadania meteorytu. A trzeba siê z tym spieszyæ, bo rozb³yska on na u³amek sekundy.
Ta sama tradycja nazywa deszcz meteorytów ³zami œwiêtego Wawrzyñca, który p³acze za odchodz¹cym latem.
Na niebie widzimy wiêcej zwiastunów odchodz¹cego lata. Znikaj¹ powoli na horyzoncie nieba letnie gwiazdozbiory £abêdzia, Lutni i Or³a, a pojawiaj¹ siê jesienne konstelacje gwiazd Perseusza, An-
dromedy i Ryb. Wpatruj¹c siê w niezg³êbiony kosmos, stajemy wobec tajemnicy Wszechœwiata i naszego w nim miejsca. Otwarty umys³ szuka Stwórcy tych cudów. Szukanie dope³nia wiar¹, która przekracza umys³owe ograniczenia. Oczyma wiary na rozgwie¿d¿onym niebie mo¿emy dostrzec przychodz¹cego Syna Cz³owieczego, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia.
Zauroczeni piêknem rozgwie¿d¿onego nieba i jego Stwórc¹ przechodzimy do nieba w znaczeniu metafizycznym, nadprzyrodzonym, które stanie siê w naszym udzia³em w niespodziewanym czasie. Dlatego te¿ na to przejœcie trzeba byæ przygotowanym. W dzisiejszej Ewangelii Chrystus przypomina nam o tym w s³owach: „Niech bêd¹ przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie”.
To metaforyczne okreœlenie, oznacza gotowoœæ i czujnoœæ. Odnosi siê do sytuacji, w której ktoœ jest przygotowany na nadchodz¹ce wyzwania lub obowi¹zki. Metafora ta ma swoje korzenie w tradycji, gdzie s³udzy przepasywali biodra i trzymali zapalone pochodnie, aby oœwietliæ drogê wracaj¹cemu panu i byæ gotowymi do pomocy. S³udzy w Palestynie oczekiwali na pana przed domem, gotowi z zapalonymi pochodniami, aby oœwietliæ mu drogê i nie zasn¹æ.
W przypowieœci ewangelicznej metafora ta wskazuje na Jezusa, który wzywa do czujnoœci i oczekiwania na Jego przyjœcie w czasie, gdy nasza ziemska droga dobiegnie kresu. Mo¿emy przygotowywaæ siê na to spotkanie nie nazywaj¹c go po imieniu, ale nasze ¿ycie uk³ada siê w drogê, która prowadzi do tego celu, do spotkania z Chrystusem.
Rok temu u pisarki Amy Ettinger zdiagnozowano agresywn¹ postaæ raka. W serii esejów opublikowanych w „The Washington Post” Ettinger jasno i szczerze opisa³a
koniec swojego ¿ycia. W jednym ze swoich pierwszych esejów opisa³a piêæ rzeczy, których nauczy³a siê w ci¹gu 49 lat ¿ycia:
1. ”Dowiedzia³am siê, ¿e trwa³a mi³oœæ polega na znalezieniu kogoœ, kto bêdzie dla ciebie wsparciem”. Po tragicznej pierwszej mi³oœci w wieku nastoletnim Amy zrozumia³a, czego pragnie w mi³oœci: „Potrzebowa³am partnera, który pomóg³by mi poczuæ siê dobrze samej ze sob¹, kogoœ stabilnego, godnego zaufania i wolnego od ca³ego tego romantycznego dramatu”. Amy i jej m¹¿ Dan, z którym jest od 25 lat, znaleŸli w sobie wzajemne wsparcie i sta³oœæ.
2. „Z pasj¹ d¹¿y³am do wymarzonej kariery”. Chocia¿ rodzina i nauczyciele zniechêcali j¹ do kariery pisarskiej, Amy niestrudzenie d¹¿y³a do zrealizowania swoich marzeñ. Pracowa³a jako dziennikarka dla „The New York Timesa”, „The Washington Post”, CNN i NPR. W roku 2017 napisa³a ksi¹¿kê „Sweet Spot: An Ice Cream Binge Through America”, która zosta³a entuzjastyczne przyjêta przez czytelników i recenzentów. Wyk³ada³a na Uniwersytecie Stan-
forda i by³a mentork¹ wielu m³odych pisarzy i dziennikarzy.
3. ”Nigdy nie mia³am listy rzeczy do zrobienia przed œmierci¹; zamiast tego mówi³am ¿yciu ‘tak”. Amy pisze „stara³am siê mówiæ ‘tak” g³osowi, który podpowiada³ mi, ¿e powinnam wyjœæ i coœ zrobiæ teraz, nawet gdy decyzja wydawa³a siê zupe³nie niepraktyczna”. ¯y³a zgodnie z powiedzeniem: „pieni¹dze zawsze wracaj¹, ale jeœli przegapisz jakieœ doœwiadczenie, okazja mo¿e nigdy nie wróciæ”. 4. „Znalaz³am w ¿yciu ludzi, którzy akceptuj¹ mnie tak¹, jaka jestem”. Opisuj¹c siebie jako „trochê pustelnika”, Amy nigdy nie próbowa³a „ukrywaæ tego, kim jestem, ani za to przepraszaæ” i sk³ania³a siê ku „ludziom, którzy mnie rozumiej¹ i akceptuj¹, a nie chc¹ mnie zmieniæ”. Dziêki temu „moje przyjaŸnie s¹ autentyczne. Od czasu diagnozy mia³am okazjê mówiæ moim przyjacio³om, jak bardzo ich kocham. Oni te¿ mi to powiedzieli i g³êboko to czujê”. 5. „Mieszkam tam, gdzie chcê, chocia¿ nieraz na to nas nie staæ”. Amy, jej m¹¿ i córka mieszkali wœród sekwoi w pó³nocnej Kalifornii, jednym z najpiêkniejszych miejsc do ¿ycia. Amy i jej rodzina rozmawiali o zmianie miejsca zamieszkania „ale moi przyjaciele i nasza spo³ecznoœæ pisarska s¹ w Santa Cruz, a moja córka kocha swoich przyjació³ i szko³ê, wiêc mój m¹¿ i ja postanowiliœmy zostaæ. Moja rodzina nigdy nie bêdzie mia³a domu – przynajmniej nie za mojego ¿ycia – ale przynajmniej umieram poœród ludzi, którzy mnie kochaj¹…”. Jest to taki ludzki trop, który ukazuje nam Chrystus, trop prowadz¹cy na spotkanie z naszym Zbawc¹. ❍
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Wypadek w wykopach budowlanych jest niezwykle niebezpieczny.
Jak wiemy, niektórzy wykonawcy odstêpuj¹ od swoich pierwotnych planów, gdy na szali le¿y ''dotrzymanie terminu''. Nowy plan, stworzony pod wp³ywem chwili, nie zawsze spe³nia wymogi bezpieczeñstwa. W rezultacie mo¿e to naraziæ robotników na znaczne ryzyko wypadków na budowie.
O tym, ¿e wypadek w wykopach budowlanych mo¿e mieæ tragiczne konsekwencje, przekona³ siê monter systemu zraszaczy. Trzydziestolatek pracowa³ dla podwykonawcy przy budowie budynku mieszkalnego. Odniós³ on obra¿enia podczas kopania rowu na podwórzu rezydencji. Kamienny mur oporowy przylegaj¹cy do rowu run¹³ i zrani³ lew¹ kostkê i stopê mê¿czyzny. W rezultacie dozna³ on z³amania trójkostkowego. Poszkodowany pozwa³ firmê nadzoruj¹c¹ projekt o odszkodowanie za doznane obra¿enia.
Podczas procesu ³awa przysiêg³ych stwierdzi³a, ¿e pozwany-nadzoruj¹cy by³ generalnym wykonawc¹ na tej budowie. To pozwany wybiera³ podwykonawców, koordynowa³ prace oraz mia³ uprawnienia do kierowania i nadzorowania wszystkich pracowników. Nadzorowa³ on równie¿ poszkodowanego mê¿czyznê. Ponadto ³awa przysiêg³ych uzna³a pozwanego (generalnego wykonawcê) odpowiedzialnym za obra¿enia cia³a, których dozna³ pracownik budowlany. Generalny wykonawca nie zbudowa³ muru zgodnie z pierwotn¹ specyfikacj¹. Nie zapewni³ równie¿ rozs¹dnej
Prosto z ula
i odpowiedniej ochrony oraz bezpieczeñstwa poszkodowanemu. W istotny sposób przyczyni³o siê to do spowodowania wypadku w wykopach budowlanych.
£awa przysiê³ych przyzna³a powodowi (pracownikowi budowlanemu) 2 640000 dolarów z tytu³u kosztów leczenia oraz jako zadoœæuczynienie za ból i cierpienie. Generalny wykonawca nie zgodzi³ siê z werdyktem ³awy i zwróci³ siê do sêdziego o jego uchylenie. Sêdzia odrzuci³ wniosek generalnego wykonawcy wyjaœniaj¹c, ¿e pozwany przed³o¿y³ pierwotnie plan budowy muru oporowego z zaprawy. Zamiast tego pozwany poleci³ zbudowaæ mur z kamieni bez wykorzystania zaprawy. Zgodnie z zeznaniami bieg³ego powo³anego przez powoda, mur z kamieni nie by³ tak stabilny, jak mur, o którym by³a mowa w pierwotnie zatwierdzonych planach. Sposób, w jaki robotnicy zbudowali mur sprawi³, ¿e by³ on mniej stabilny ni¿ ten pierwotnie zaprojektowany, co doprowadzi³o do wypadku w wykopach budowlanych. Bieg³y powoda zezna³, ¿e jego zdaniem mur nie zawali³by siê, gdyby wykopany obok rów zosta³ wykonany zgodnie z pierwotnym planem. Sêdzia wyraŸnie stwierdzi³, ¿e pozwany by³ zaanga¿owany w wykopy pod posesjê w pobli¿u muru i nie zapewni³ powodowi rozs¹dnej i odpowiedniej ochrony, ani bezpieczeñstwa. Prawnicy reprezentuj¹cy generalnego wykonawcê nie poddali siê i odwo³ali siê od decyzji sêdziego.
Sêdziowie Drugiego Departamentu S¹du Apelacyjnego (który rozpatruje odwo-
³ania od decyzji s¹dów w hrabstwach Kings i Queens) podtrzymali decyzjê sêdziego s¹du pierwszej instancji. Uzasadnili, ¿e ³awa przysiêg³ych mia³a racjonalne podstawy, aby wydaæ taki werdykt, a S¹d mo¿e uchyliæ werdykt ³awy tylko pod wp³ywem szczególnych okolicznoœci. S¹d Apelacyjny odrzuci³ oskar¿enia pozwanego, jakoby œwiadkowie powoda mieli k³amaæ. S¹dy na ogó³ zwracaj¹ siê do ³awy przysiêg³ych w kwestii oceny wiarygodnoœci œwiadków. £awa wys³uchuje zeznañ œwiadków i jest w stanie najlepiej rozstrzygn¹æ kwestie faktyczne. Ponadto Drugi Departament stwierdzi³, ¿e kwota zas¹dzona na poczet przysz³ych wydatków medycznych powinna zostaæ nieznacznie obni¿ona, poniewa¿ pierwotna kwota mia³a charakter spekulacyjny. W zwi¹zku z tym Drugi Departament utrzyma³ w mocy werdykt na ³¹czn¹ kwotê 2 600 000 dolarów. Nasi prawnicy nie tylko z zapa³em siê procesuj¹, ale równie¿ s¹ skuteczni przy apelacjach w sprawach o obra¿enia cia³a. Sprawy dotycz¹ce wypadków na budowie czêsto obejmuj¹ z³o¿one kwestie prawne. Potrzebujesz kancelarii, która nie tylko zrobi wra¿enie na ³awie przysiêg³ych, ale tak¿e przekona do swoich racji najlepsze umys³y prawnicze w s¹dach apelacyjnych. Kancelaria The Platta Law Firm nigdy nie stroni od walki w s¹dach apelacyjnych. W 2011 r. nasza firma skierowa³a sprawê Wilinski v. 334 East 92nd Housing Development Fund Corp. do najwy¿szej instancji w stanie Nowy Jork, S¹du Apelacyjnego. Nasza udana apelacja nie tylko ustanowi³a nowy precedens, ale tak¿e rozszerzy³a ochronê pracowników budowlanych w ca³ym stanie Nowy Jork. Je¿eli mia³eœ wypadek w wykopach budowlanych, zadzwoñ do doœwiadczonych prawników z kancelarii The Platta Law Firm i skorzystaj z naszej bezp³atnej konsultacji. ❍
Pierwsze œlady zbierania miodu przez ludzi siêgaj¹ zamierzch³ych czasów – mo¿na przyj¹æ, ¿e zaczê³o siê to tysiêcy lat temu!
Najstarszy znany dowód to malowid³o w jaskini Cuervas de la Arafia w Hiszpanii, datowane na oko³o 8000 r. p.n.e.. Przedstawia ono cz³owieka siêgaj¹cego po plastry miodu wœród roju pszczó³. Jak mówi¹ Ÿród³a, pocz¹tkowo ludzie prawdopodobnie tylko rabowali dzikie ule, ale ju¿ w staro¿ytnym Egipcie – oko³o 2400 r. p.n.e. – istnia³y pierwsze zorganizowane formy pszczelarstwa. Egipcjanie hodowali pszczo³y w cylindrycznych ulach z gliny i potrafili transportowaæ je na barkach wzd³u¿ Nilu, by zawsze by³y blisko kwitn¹cych roœlin. W kulturach takich jak sumeryjska, grecka, czy rzymska, miód by³ ceniony nie tylko jako po¿ywienie, ale równie¿ w celach leczniczych i rytualnych. W Egipcie uwa¿ano go za dar bogów, a jego spo¿ycie mia³o wp³ywaæ na ¿ycie pozagrobo-
we. Faraon Ramzes III ofiarowa³ bogu Nilu a¿ 15 ton miodu! Miód sk³adano w ofierze bóstwom, a ze wzglêdu na jego w³aœciwoœci konserwuj¹ce, u¿ywano go do balsamowania cia³ zmar³ych.
Dla staro¿ytnych Greków miód by³ darem bogów – nie bez powodu mówili oni o „ambrozji”, czyli nektarze po³¹czonym z nieznan¹ ludziom bosk¹ substancj¹. W staro¿ytnych Indiach miód by³ jednym ze œwiêtych pokarmów u¿ywanych w religijnych rytua³ach. Symbolizowa³ czystoœæ, p³odnoœæ i bosk¹ ³askê.
W skrócie: miód by³ traktowany jako substancja sakralna, ³¹cz¹ca ludzi z boskoœci¹, ¿yciem i œmierci¹.
W œredniowieczu miód i wosk by³y niezwykle cenne. Cukier jeszcze nie by³ szeroko dostêpny, wiêc miód by³ g³ównym Ÿród³em s³odyczy, a wosk pszczeli u¿ywano do œwiec w koœcio³ach i klasztorach, gdzie czystoœæ p³omienia mia³a znaczenie liturgiczne.
Pszczo³y hodowano g³ównie w barciach, czyli naturalnych lub wydr¹¿anych
dziuplach drzew w lasach, szczególnie w Europie Œrodkowej i Wschodniej. Barcie by³y w³asnoœci¹ konkretnych osób lub zakonów, a bartnicy, czyli leœni pszczelarze cieszyli siê presti¿em i specjalnymi przywilejami. Istnia³y prawa bartne – zbiór zasad reguluj¹cych opiekê nad pszczo³ami, a nawet wymierzaj¹ce kary za kradzie¿ miodu.
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
Marek Tomaszewski
Z czasem zaczêto równie¿ u¿ywaæ koszy s³omianych (ulów typu skep), które ustawiano bli¿ej zabudowañ – by³ to krok w kierunku bardziej dostêpnej i œwiadomie kontrolowanej hodowli. Wspó³czesne pszczelarstwo to po³¹czenie tradycji ze wspó³czesn¹ nauk¹ i technologi¹. Obecnie u¿ywa siê drewnianych lub plastikowych uli z ruchomymi ramkami, co umo¿liwia przegl¹danie uli bez ich niszczenia.
Pszczo³y hoduje siê nie tylko dla miodu, ale równie¿ dla zapylania upraw – to kluczowe dla produkcji ¿ywnoœci na ca³ym œwiecie. Pojawi³y siê te¿ nowe wyzwania, jak choroby pszczó³ (np. warroza) i pestycydy, które zagra¿aj¹ pszczo³om. Co ciekawe, istniej¹ dziœ tak¿e inteligentne ule, które zbieraj¹ dane o temperaturze, wilgotnoœci i aktywnoœci pszczó³, co pozwala pszczelarzom szybko reagowaæ na problemy w ulu bez jego otwierania. To coœ w rodzaju smart home – tylko dla pszczó³.
Józef Pi³sudski urodzi³ siê trzy lata po upadku powstania styczniowego. Klêska powstania, o którym du¿o mówi³o siê w jego domu, mia³a olbrzymi wp³yw na rozwój duchowy m³odego Ziuka. PóŸniej, kiedy rozpocz¹³ dzia³alnoœæ konspiracyjn¹, argumentowa³, ¿e Rosja jest wrogiem numer jeden dla narodu polskiego. Mia³ pod tym wzglêdem du¿o racji, gdy¿ imperium carskie zajê³o ponad 80 procent obszaru przedrozbiorowej Rzeczpospolitej i by³o g³ównie odpowiedzialne za upadek pañstwa polskiego.
Przysz³y marsza³ek widzia³ relacje ze wschodnim s¹siadem tak¿e w kategoriach konfliktu miêdzy europejsk¹ i ³aciñsk¹ Polsk¹, a azjatyck¹ i mongolsk¹ Rosj¹. Z chwil¹ odzyskania niepodleg³oœci Pi³sudski, jako Naczelnik Pañstwa, uwa¿a³, ¿e polska racja stanu wymaga zaanga¿owania siê na Wschodzie. Twierdzi³. ¿e dla mocarstw zachodnich Polska jest jedynie pionkiem do gry. Argumentowa³, ¿e Zachód najchêtniej widzia³by Rzeczpospolit¹ jako ma³e pañstwo wciœniête miêdzy Niemcy i Rosjê. Popiera³ jagielloñsk¹ ideê federacji narodów Europy wschodniej – Polski, Litwy, Bia³orusi, Ukrainy.
W tym celu, ju¿ w lutym 1919 r. wojsko polskie rozpoczê³o ofensywê na Litwie i Bia³orusi gdzie bolszewicy organizowali Socjalistyczn¹ Republikê Rad. W po³owie kwietnia oddzia³y Pi³sudskiego wkroczy³y do Wilna, którego wiêkszoœæ mieszkañców stanowili Polacy. Drug¹ co do wielkoœci grupê reprezentowa³a ludnoœæ ¿ydowska, a Litwinów by³o zaledwie trzy procent.
Naczelnik wyda³ odezwê do mieszkañców by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego, która g³osi³a: „Kraj Wasz od stukilkudziesiêciu lat nie zna swobody, uciskany przez wrog¹ przemoc – rosyjsk¹, niemieck¹, bolszewick¹ – przemoc, która nie pytaj¹c ludnoœci narzuca³a jej obce wzory postêpowania, krêpuj¹c wolê, czêsto ³ami¹c ¿ycie. (...) Chcê daæ Wam mo¿noœæ rozwi¹zania spraw wewnêtrznych, narodowoœciowych i wyznaniowych tak jak sami ¿yczyæ sobie bêdziecie bez jakiegokolwiek gwa³tu lub nacisku ze strony Polski.”
Rz¹d polski wys³a³ do Kowna delegacjê na rokowania z w³adzami niedawno utworzonej Republiki Litewskiej. Litwini stanowczo odrzucili polsk¹ propozycjê federalizacji i za¿¹dali zwrotu Wilna.
Jesieni¹ 1919 r. Polacy prowadzili rokowania z przywódc¹ Bia³ej Rosji genera³em Antonem Denikinem, który proponowa³ wspólne uderzenie na bolszewików. Negocjacje zakoñczy³y siê fiaskiem gdy¿ Denikin g³osi³ has³o odbudowy Rosji w granicach z 1914 roku. Dlatego Pi³sudski sta³ na stanowisku, ¿e popieranie Denikina by³oby sprzeczne z polsk¹ racj¹ stanu. Naczelnik mia³ powiedzieæ póŸniej, ¿e gdyby dosz³o do sojuszu z Bia³ymi nie by³oby bolszewików i nie by³oby równie¿ Polski.
Koch w 1981 roku, wygra³ jednak wybory ponownie, wtedy ju¿ w glorii burmistrza, który ocali³ miasto z kryzysu finansowego i jednoczeœnie poprawi³ dostêpnoœæ tanich mieszkañ.
Mamdani, trochê podobnie jak Koch, przyszed³ z zewn¹trz, jako radny z progresywnym profilem, reprezentuj¹cy demokratyczny socjalizm i mimo g³oœnej kampanii wyborczej jednak doœæ niespodziewanie pokona³ w prawyborach „stabilnego” kandydata Andrew Cuomo, co wywo³a³o furiê elit biznesowych i bliskiego mu lobby pro-izraelskiego. Kampania Mamdaniego, przypomina chaotyczn¹, ale jednoczeœnie autentyczn¹ energiê Kocha, wnosz¹c przy tym nowe elementy zwi¹zane z to¿samoœci¹ imigracyjn¹ i globaln¹ polityk¹.
Si³a Mamdaniego tkwi w szerokim wsparciu jakie zyskuje. Jego program ma zwolenników nie tylko wœród grup progresywnych, które ceni¹ jego wizjê sprawiedliwoœci spo³ecznej, w tym walkê z nierównoœciami gospodarczymi i naciskiem na dostêp do tanich mieszkañ, ale
tak¿e lepiej sytuowanych wyborców. Co szczególnie warte podkreœlenia Mamdani zdoby³ równie¿ wiêkszoœæ g³osów lepiej wykszta³conych nowojorczyków, wœród których wygra³ w prawyborach. Budowana przez niego koalicja przekracza tradycyjne podzia³y typowe dla Nowego Jorku iw tym sensie przypomina sukces Kocha w zjednoczeniu ró¿norodnych grup w 1977 roku, gdy zdo³a³ on przemówiæ zarówno do prostych pracowników i jednoczeœnie nowojorczyków z klasy œredniej. Kampaniê Mamdaniego mo¿na ju¿ dziœ nazwaæ historyczn¹, poniewa¿ stawia ona pod znakiem zapytania tradycyjny uk³ad w³adzy w Nowym Jorku. Jeœli Mamdani wygra, mo¿e to oznaczaæ prze³om w sposobie funkcjonowania miasta, ograniczenie wp³ywu elit biznesowych, szczególnie potentatów na rynku nieruchomoœci. Koch w 1977 r. uratowa³ Nowy Jork przed bankructwem, wprowadzaj¹c rz¹dy oparte na pragmatyzmie, ale te¿ na kontrowersjach, jak ciêcia bud¿etowe czy kontrakty z deweloperami. Mamdani móg³by próbowaæ wprowadziæ w Nowym
Pi³sudski uwa¿a³, ¿e Polska powinna byæ oddzielona od Rosji niepodleg³¹ Ukrain¹. Dlatego w kwietniu zawar³ porozumienie z przywódc¹ Ukraiñskiej Republiki Ludowej atamanem Petlur¹. Wojsko polskie mia³o pomóc Ukraiñcom w wyzwoleniu Kijowa od bolszewików. W maju 1920 r. oddzia³y polskie wkroczy³y do ukraiñskiej stolicy.
Jednak ofensywa Armii Czerwonej na froncie bia³oruskim i ukraiñskim zmusi³a Polaków do wycofania siê na ziemie etnicznej Polski. W Bitwie Warszawskiej bolszewicy ponieœli klêskê ale idea federacji polsko-ukraiñskiej nie zosta³a zrealizowana. Dla Pi³sudskiego by³a to dotkliwa pora¿ka. Byæ mo¿e nie rozumia³, ¿e
Jorku rz¹dy progresywne, testuj¹c na przyk³ad w³asny pomys³ miejskich sklepów spo¿ywczych, dziœ raczej wyœmiewany przez przeciwników. Gdyby jednak okaza³ siê on skuteczny i lubiany przez mieszkañców miasta ostrze krytyki przeciwników zosta³oby przytêpione. Trochê tak jak niepopularna kampania innego burmistrza NYC, Billa de Blasio, ograniczenia w mieœcie prêdkoœci do 25 mil na godzinê, która wydatnie przyœni³a siê do zmniejszenia liczby wypadków œmiertelnych.
ludy Europy Wschodnie prze¿y³y w XIX wieku renesans swej kultury, to¿samoœci narodowej oraz jêzyka i nie by³y zainteresowane udzia³em w federacji z jakimkolwiek krajem. D¹¿y³y do utworzenia w³asnych, suwerennych pañstw. Polska zdo³a³a utrzymaæ Galicjê Wschodni¹ ze Lwowem, wileñszczyznê, Wo³yñ oraz zachodni¹ Bia³oruœ. Rzeczpospolita mia³a doœæ siln¹ pozycjê w Europie Wschodniej i do roku 1939 by³a gwarantem zachowania status quo w tej czêœci kontynentu. Mo¿na zaryzykowaæ stwierdzenie, ¿e w okresie miêdzywojennym Polska by³a mocarstwem œredniej kategorii. W pó¿niejszym okresie Marsza³ek popiera³ tzw. ruch prometejski, który propagowa³ ideê wyzwolenia narodów znajduj¹cych siê pod jarzmem Zwi¹zku Sowieckiego. Nazwa ruchu pochodzi od tytana mitologii greckiej Prometeusza, który zerwa³ krêpuj¹ce go kajdany. Prometeizm XX wieku odnosi³ siê g³ównie do Ukrainy oraz republik kaukazkich – Gruzji, Armenii, Azerbejd¿anu. Jak wiadomo, pod koniec ubieg³ego stulecia narody Europy Wschodniej odzyska³y suwerennoœæ. Nast¹pi³ równie¿ rozpad Zwi¹zku Sowieckiego, a republiki wchodz¹ce w jego sk³ad og³osily niepodleg³oœæ. Obecnie, panuj¹cy od ponad 20 lat dyktator Rosji postawi³ sobie za cel odbudowê imperium rosyjskiego w granicach dawnego ZSRR. Œwiadczy o tym trwaj¹ca od ponad trzech lat agresja na Ukrainê. Rz¹dz¹cy Bia³orusi¹ Aleksander £ukaszenko jest praktycznie marionetk¹ Moskwy. W ubieg³ym roku Putin zdo³a³ zainstalowaæ w Gruzji niezwykle przyjazny sobie rz¹d. Byæ mo¿e w XXI wieku konieczna bêdzie odbudowa ruchu prometejskiego. ❍
Jak istotnym politykiem sta³ siê Zohran Mamdani widaæ po wzroœcie ataków na niego. Dalsza kampania, podobnie jak w przypadku Kocha, bêdzie prawdopodobnie pe³na prób podkopywania jego osobistej reputacji. Niewykluczone, ¿e na którymœ etapie dojdzie do bardziej radykalnej interwencji rz¹du federalnego. Trump wczeœniej sugerowa³ ju¿ aresztowanie Mamdaniego jeœli bêdzie on prowadzi³ dzia³ania utrudniaj¹ce akcje s³u¿b imigracyjnych, przeprowadzaj¹cych aresztowania wœród osób bez uregulowanego statusu informacyjnego. Bêdziemy musieli aresztowaæ Mamdaniego, nie potrzebujemy w kraju radykalnego komunisty – powiedzia³ prezydent USA. Mimo to Mamdani ma spore szanse na zwyciêstwo, ostatnio szacowane na 60-70 proc., musi jednak utrzymaæ zgromadzon¹ ju¿ energiê spo³eczn¹ i trochê podobnie jak Koch, w 1977 roku, znaleŸæ sposób na pokonanie sceptyków czy wahaj¹cych siê. Historia pokazuje, ¿e outsiderzy mog¹ triumfowaæ, ale cena czasem bywa wysoka. Koch zmaga³ siê z krytyk¹ przez ca³e swoje urzêdowanie, co z ca³¹ pewnoœci¹ bêdzie te¿ losem Mamdaniego, jeœli faktycznie zostanie burmistrzem.
Bardzo przyjemnie p³ywa mi siê wœród ciep³ych fal u brzegów Far Rockaway, Breezy Point i Coney Island! Ile¿ niebanalnych pomys³ów przychodzi mi wówczas do g³owy! Niecenzuralnych, oœwieceniowych, liberalnych, libertyñskich, nieprawomyœlnych i niebogoojczyŸnianych. Bez machania bia³oamarantow¹ flag¹ i skandowania hase³ narodowos³usznych oraz wrogich w stosunku do wszelkich innoœci. Po ponad godzinie wychodzê z tych¿e fal, zataczaj¹c siê tak mocno, jakbym duszkiem wypi³ æwiartkê wódki. Polskiej, ma siê rozumieæ. Pêdzonej cichaczem przez zakonników w… (Nie zdradzê, bo obieca³em dochowaæ tajemnicy). Bywa, ¿e równowagê ³apiê dopiero po dwóch lub trzech minutach. I niestety wówczas pomys³y te odp³ywaj¹ wraz z rzeczonymi falami w s³oneczn¹ lub sin¹ dal. Mo¿e kiedyœ dostanê w prezencie wodoszczelny dyktafon do ich nagrywania. Ju¿ dziœ siê oñ bezczelnie przymawiam, przypominaj¹c, ¿em wielce biedny emeryt.
Na oceanicznym brzegu rosyjsko-¿ydowskiej dzielnicy Brighton Beach natrafi³em ma grupê biesiaduj¹cych Rosjan, wœród których obiektem adoracji by³a pokaŸna papuga. Co chwila wykrzykiwa³a skrzecz¹co has³o: „Putin”. Dlaczego nie Trump, zapyta³em tych¿e Rosjan, jak na rasowego antytrumpistê przysta³o. „Bo go nienawidzimy za to, co teraz chce zrobiæ Rosji” – odpowiedzieli. To dlaczego tu jesteœcie – zapyta³em z w³aœciw¹ sobie prowokuj¹c¹ naiwnoœci¹, „bo tu mamy lepsze ¿ycie”, odpowiedzieli szczerze nasi wschodni „przyjaciele”.
Pi¹tek – 1 sierpnia
81 lat temu. Powstanie. Mit jest mocny, jak polska si³a przetrwania. Ale tak naprawdê powinniœmy sp³acaæ d³ug: czyniæ Polskê silniejsz¹ i piêkniejsz¹, aby nigdy wiêcej. Baczyñski. Niesamowite jak ta atmosfera zag³ady, mordu, krwi musia³a wrêcz tkwiæ w powietrzu, skoro tak gêsto sp³ywa³a do jego wierszy.
„Kochany” – szumi piosenka, wiêc wtedy obejm¹ ramiona wiêcej ni¿ obj¹æ mo¿na, kochaj¹c jedno cia³o.
D³oñ wielka kszta³ty fa³duje za nieba czarn¹ zas³on¹ i kreœli na niej zwierzêta lini¹ dr¿¹c¹ i bia³¹.
A potem œwit siê rozlewa. Broñ w k¹cie ostyg³a i czeka.
Pnie siê w¹¿ bia³y milczenia, przeci¹g³y wydaje syk.
I zaraz dodali – „Putina kochamy, bo jest dzisiaj najwiêkszym politykiem na œwiecie i nie pozwala odebraæ sobie Ukrainy, która jest wraz z Krymem odwieczn¹ czêœci¹ Rosji”. A ty kto, zapytali. Czy popierasz Ze³enskiego i tych jego ukraiñskich idiotów, którzy nie chc¹ byæ Rosjanami? Tak, popieram – odpowiedzia³em. No to „idi od siuda” („odejdŸ st¹d”), us³ysza³em w odpowiedzi. A zatem odszed³em. No, bo co mia³em zrobiæ? Ukrêciæ ³eb tej papudze?
Ze szko³y podstawowej nr 5 w podwarszawskim Œwidrze, w której uczy³em siê w latach 1956-63, wynios³em niez³¹ znajomoœæ niemal wszystkiego, pocz¹wszy od fizyki, chemii, matematyki, biologii, historii Polski, geografii i historii literatury polskiej. Akademie ku czci Rewolucji PaŸdziernikowej i Pierwszego Maja by³y obowi¹zkowe, ale by³y te¿ narodowe uroczystoœci rocznicowe. W przedstawieniach szkolnych gra³em nie tylko Kaya w „Królowej œniegu” i ró¿nych królewiczów oraz ksi¹¿¹t w adaptacjach bajek i ksi¹¿ek lekturowych, ale tak¿e Romualda Traugutta, Tadeusza Koœciuszkê, hrabiego we fragmentach „Pana Tadeusza” i Szczêsnego we fragmentach „Horsztyñskiego”. Jedna z moich œwiderskich wychowaczyñ – Jadwiga Gardocka, zna³a na pamiêæ ca³ego „Pana Tadeusza” i recytowa³a go na kolejnych godzinach wychowawczych. Wraz z kole¿ankami i kolegami s³ucha³em jej bardziej intensywnie ni¿ ksiê¿y na ambonie. By³y wzruszenia przy „Koncercie Jankiela”. Podobnie by³o przy „Pieœni Wajdeloty” i „Œmierci Pu³kownika”. „Sowiñski w okopach Woli” S³owackiego rozpala³ nasz¹ wyobraŸniê do granic ekstazy, a „Testament mój” wzrusza³ do ³ez. W tej¿e szkole na lekcjach œpiewu nauczy³em siê najpopularniejszych kolêd, pieœni patriotycznych, pieœni partyzanckich i piosenek z Powstania Warszawskiego. Na lekcjach gimnastyki nauczy³em siê tañczyæ poloneza, oberka, kujawiaka, krakowiaka, mazura i polkê, o której siê dowiedzia³em, ¿e jest nie polskim, a czeskim tañcem ludowym. Dziœ szlag mnie trafia, kiedy widzê jak obecna ministra (!) edukacji narodowej i jej „œwiat³e” doradczynie ograniczaj¹ do minimum wszelkie kanony, powo³uj¹c siê na wygodê uczniów oraz na wymogi nowoczesnoœci i europeizacji. A przecie¿ jedno da siê bez trudu pogodziæ
I wtedy budz¹ siê p³acz¹c, bo strza³y pêkaj¹ z daleka, bo œnili, ¿e dziecko poczêli ca³e czerwone od krwi.
Ostatni znany nam wiersz, z dat¹ „13 lipca 1944”. Nieca³y miesi¹c póŸniej ju¿ nie ¿y³.
Œroda
No i oficjalnie mamy nowego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Marsza³ek Sejmu RP, Szymon Ho³ownia zrobi³, jak zapowiedzia³: zwo³a³ i otworzy³ dzisiaj posiedzenie Zgromadzenia Narodowego. Po czym Karol Nawrocki z³o¿y³ przysiêgê: „Obejmuj¹c z woli Narodu urz¹d Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyœcie przysiêgam, ¿e dochowam wiernoœci postanowieniom Konstytucji, bêdê strzeg³ niez³omnie godnoœci Narodu, niepodleg³oœci i bezpieczeñstwa Pañstwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyœlnoœæ obywateli bêd¹ dla mnie zawsze najwy¿szym nakazem”. Przysiêgê zakoñczy³ s³owami: „Tak mi dopomó¿ Bóg”. I zosta³ szóstym prezydentem Trzeciej Rzeczypospolitej wybranym w wyborach powszechnych (genera³ Wojciech Jaruzelski zosta³ wybrany przez parlament).
Andrzej Józef D¹browski
z drugim. Kiedy s³yszê, ¿e jêzyk Jana Kochanowskiego jest ju¿ niezrozumia³y dla dzisiejszych uczniów, to mam ochotê zapytaæ tê¿e ministrê, w jakim jêzyku uczniowie angielscy przerabiaj¹ Szekspira, Marlowe’a i Miltona?
Ani chybi bêd¹ potrzebne pozaszkolne lekcje dokszta³caj¹ce, a mo¿e nawet tajne komplety. Ponownie polecam swe us³ugi w zakresie historii kultury polskiej na tle kultury europejskiej. Nie jestem partyjny, nie jestem absolwentem Collegium Humanum/Tumanum i mam dyplom wybitnego pedagoga, przyznany mi przez odnoœne w³adze. Mogê go okazywaæ na ka¿de wezwanie. Podobnie jak i order za zas³ugi dla kultury polskiej.
Marek So³tysik – wybitny malarz, pisarz, historyk sztuki i wyk³adowca w krakowskiej ASP twierdzi, ¿e mamy teraz czasy neobarbarzyñstwa. I ja siê z nim zgadzam. Dodam jeszcze od siebie, ¿e wszechobecny dzisiaj rap jest przejawem nie tylko tego¿ barbarzyñstwa, ale i stanu umys³u.
Letni Atlantyk czyni mnie s³onym. Lubiê takim byæ. ❍
Uroczystoœæ Zaprzysiê¿enia. Karol Nawrocki z rodzin¹
Czego siê spodziewaæ? Najlepiej powiedzia³ sam prezydent Nawrocki, wyg³aszaj¹c pó³godzinne przemówienie. Z werw¹, bez kartki, z g³owy, z du¿¹ dawk¹ energii. Najlepiej wiêc przytoczyæ tu obszerne fragmenty.
– Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym obywateli, a w³adzê sprawuje naród. Witam naród polski! W granicach Rzeczypospolitej i poza granicami Rzeczypospolitej! – rozpocz¹³ orêdzie Prezydent Karol Nawrocki.
– Bêdê g³osem tych, którzy chc¹ Polski suwerennej, Polski, która jest w Unii Europejskiej, ale która nie jest Uni¹ Europejsk¹. Jest Polsk¹ i pozostanie Polsk¹ – podkreœli³. Karol Nawrocki zapowiedzia³, ¿e bêdzie g³osem Polaków, którzy chc¹ Polski bezpiecznej, Polski wspieraj¹cej edukacjê dzieci i Polski, która inwestuje w swój
rozwój. Zapowiedzia³, ¿e bêdzie konsekwentnie realizowa³ program, z jakim szed³ do wyborów, w tym m.in. koniecznoœæ realizacji strategicznych inwestycji, m.in. Centralnego Portu Komunikacyjnego, którego budowê – w okrojonym kszta³cie – obecny rz¹d znacz¹co spowolni³. Jak przekaza³, ju¿ w czwartek z³o¿y w Sejmie projekt ustawy dotycz¹cy powrotu CPK do jego „tradycyjnego kszta³tu”, byœmy „znaleŸli swoje gospodarcze ko³o zamachowe na kolejne dekady”. Karol Nawrocki podkreœli³ te¿ koniecznoœæ przywrócenia w Polsce praworz¹dnoœci. – Ciê¿ko nazwaæ praworz¹dnym pañstwo, w którym nie dzia³a i nie funkcjonuje legalnie wybrany Prokurator Krajowy. Bezpieczeñstwo prawne polskich obywateli, którzy czekaj¹ na sprawiedliwe wyroki i porz¹dek konstytucyjno–prawny pañstwa polskiego jest dla mnie du¿o wa¿niejszy ni¿ samozadowolenie jednej z klas spo³ecznych w Polsce – zaznaczy³ Prezydent RP. Przypomnia³, ¿e od wielu lat s³u¿y³ Polsce w ró¿nych instytucjach, ale w œwiecie polityki funkcjonuje dopiero od niedawna. –I byæ mo¿e powiem to z polityczn¹ naiwnoœci¹, ale wierzê, i¿ uda nam siê porozumieæ w sprawach zasadniczych dla Polski i wy³¹czyæ je ze sporu politycznego – przekaza³.
Sanitariuszka „Ma³gorzatka” to najpiêkniejsza, jak¹ znam, na pierwszej linii do ostatka promienny uœmiech niesie nam.
Napisana podczas powstania warszawskiego piosenka upamiêtnia Janinê Za³êsk¹-Niewiarowsk¹ (1919-1994), pseud. „Ma³gorzata” – sanitariuszkê z pu³ku „Baszta”.
1 sierpnia obchodzimy Narodowy Dzieñ Pamiêci Powstania Warszawskiego, dzieñ ho³du dla wszystkich powstañców warszawskich. Nie sposób jednak mówiæ o powstaniu, nie podkreœlaj¹c roli kobiet w powstañczej armii. Walczy³y, kocha³y i umiera³y. Sanitariuszki, ³¹czniczki, kucharki, ale tak¿e snajperki i minerki. Wszystkie wykaza³y siê niespotykan¹ determinacj¹ w walce o wolnoœæ i swoje ukochane miasto.
Kwestie zwi¹zane z udzia³em kobiet w powstaniu wyjaœniono dopiero 12 sierpnia 1944 r. w rozkazie gen. Chruœciela nr 15. Podkreœlono w nim, ¿e wszystkie kobiety, które w okresie konspiracji z³o¿y³y przysiêgê i zosta³y zaliczone w stan formacji AK, zgodnie z rozkazami Komendy G³ównej Armii Krajowej nr 59, 129 i 1367 zosta³y zobowi¹zane do s³u¿by w czasie powstania warszawskiego. Oprócz nich do udzia³u w walce zg³osi³o siê równie¿ wiele ochotniczek pozostaj¹cych wczeœniej poza konspiracj¹.
Trudno precyzyjnie okreœliæ, ile kobiet wziê³o udzia³ w dzia³aniach powstañczych. Podaje siê liczby od ok. 12 do nawet 22 tysiêcy. To prawie 30 procent wszystkich ¿o³nierzy Armii Krajowej walcz¹cych w powstaniu. Wykonywa³y wiele zadañ pomocniczych i tym samym stanowi³y cenne uzupe³nienie oddzia³ów mêskich.
Do walk powstañczych wesz³o 7 tys. kobiet z Wojskowej S³u¿by Kobiet, której komendantk¹ by³a Maria Wittek ps. Mira. By³a to struktura dzia³aj¹ca w ramach Zwi¹zku Armii Zbrojnej – Armii Krajowej, która powstawa³a ju¿ od wrzeœnia 1939 r. Te kobiety przesz³y szkolenie z ³¹cznoœci, medycyny, ale tak¿e z u¿ycia broni. P³ynnie w³¹czy³y siê do akcji, poniewa¿ by³y do tego przygotowywane przez ca³y okres konspiracji. By³y przede wszystkim ³¹czniczkami i sanitariuszkami, ale pe³ni³y tak¿e inne wa¿ne funkcje, m.in. gasi³y po¿ary, budowa³y barykady, odkopywa³y ludzi spod gruzów. Kiedy trzeba by³o, chwyta³y za broñ, walczy³y na równi z mê¿czyznami. Do Wojskowej S³u¿by Kobiet w³¹czono tak¿e zespo³y harcerek przeszkolonych w zakresie ³¹cznoœci i s³u¿by sanitarnej.
W Armii Krajowej by³ m.in. typowo kobiecy Oddzia³ „Dysk”, czyli Dywersja i Sabota¿ Kobiet, który zajmowa³ siê akcjami dywersyjnymi i sabota¿owymi. Wspomnieæ trzeba równie¿ s³ynne Kobiece Patrole Minerskie
pod dowództwem Zofii Franio ps. Doktor, które zajmowa³y siê produkcj¹ œrodków walki, ale te¿ bra³y udzia³ w najs³ynniejszym udanym ataku przeprowadzonym przez powstañców, czyli w zdobyciu PAST-y 20 sierpnia. To kobiety – saperki wysadzi³y mury PAST-y.
Musimy pamiêtaæ o grupie kobiet, które prowadzi³y sekretariaty. Chocia¿by Stefania Aluchna ps. „Ala” by³a szefow¹ kancelarii dowódcy Powstania Warszawskiego. Kobiety dzia³a³y równie¿ w Komendzie G³ównej Armii Krajowej, a tak¿e w dowództwach poszczególnych zgrupowañ czy kompanii.
Najwiêcej, bo a¿ ok. 5 tys., by³o pielêgniarek i sanitariuszek. Drug¹ co do wielkoœci grupê stanowi³y ³¹czniczki, których w momencie wybuchu powstania by³o a¿ 783. Zespó³ kolporterek Biura Informacji i Propagandy sk³ada³ siê z 43 do 45 osób, kobiecy oddzia³ sabota¿owo-dywersyjny „Dysk” z 85 kobiet, natomiast minerek by³o ok. 16. Wiele kobiet, niezale¿nie od przydzielonych im zadañ, pe³ni³o jednoczeœnie s³u¿bê ³¹czniczek i sanitarn¹. Powstañcy we wspomnieniach czêsto podkreœlaj¹, ¿e uczestniczki zrywu, nie tylko wprowadza³y do oddzia³ów pewn¹ harmoniê, ale równie¿ zachowywa³y siê wspaniale, wykazywa³y siê ogromn¹ odwag¹. Znamy wzruszaj¹ce historie ze Starego Miasta i z Mokotowa, gdzie sanitariuszki, chocia¿ wiedzia³y, ¿e zgin¹, zostawa³y z kolegami w szpitalach, kiedy nie wszystkich rannych mo¿na by³o ewakuowaæ. Taki los spotka³ chocia¿by Ewê Matuszewsk¹ ps. Mewa, która 26 wrzeœnia zosta³a z rannymi w punkcie sanitarnym przy al. Niepodleg³oœci. Godzinê póŸniej zosta³a rozstrzelana, a nastêpnie zginêli jej koledzy. Praca sanitariuszek podczas ataku stanowi³a œmiertelne niebezpieczeñstwo, tak¿e przetransportowanie postrzelonych kolegów do szpitala na noszach by³o niebezpiecznym i trudnym do wykonania zadaniem. Jednego rannego przenosi³y przewa¿nie dwie sanitariuszki, czasem pomagali im koledzy z oddzia³u lub cywile. Bardzo czêsto mu-
sia³y dŸwigaæ nie tylko ¿o³nierza, ale tak¿e jego broñ, poniewa¿ powstañcy niechêtnie rozstawali siê z visami b¹dŸ stenami. Gdy oddzia³y wycofywa³y siê kana³ami do innej dzielnicy, to w³aœnie sanitariuszki zajmowa³y siê transportem rannych. One organizowa³y te¿ punkty opatrunkowe w czasie akcji bojowych. Podczas walk na cmentarzach wolskich, jeden z takich punktów mieœci³ siê w grobowcu. W sierpniu 1944 roku powstañcy warszawscy musieli walczyæ nie tylko z okupantem, ale tak¿e z g³odem. Brakowa³o zapasów ¿ywnoœci. Zupa plujka, chleb z ¿o³êdzi, go³êbie, a nawet kawa³ki koniny stawa³y siê rarytasami w powstañczej kuchni polowej. Aby walcz¹cy na barykadach ¿o³nierze otrzymali ciep³y posi³ek, kuchnie musia³y funkcjonowaæ blisko pierwszej linii, czyli w miejscu, gdzie kule œwista³y w ró¿nych kierunkach. Czasem niemieckie pociski nios³y gotuj¹cym kobietom œmieræ. Tak zakoñczy³y siê losy garkuchni w podziemiach pa³acu Krasiñskich, gdzie kilka m³odych dziewcz¹t prowadzi³o kuchniê i sto³ówkê karmi¹c¹ 300 ¿o³nierzy ze s³ynnego „Parasola”. 27 sierpnia Luftwaffe przeprowadzi³o nalot, a pociski spad³y
na pa³ac, grzebi¹c ¿ywcem wszystkie dziewczêta z kuchni. Przez kilkanaœcie godzin próbowano je jeszcze odkopaæ. Niestety ¿adnej z nich nie uda³o siê ocaliæ.
Wsparciem i nieocenion¹ pomoc¹ w tym trudnym czasie by³a praca pe¿etek – praczek, szwaczek i kucharek
kobiet bêd¹cych cz³onkiniami kobiecej organizacji Pomoc ¯o³nierzowi (P¯), nale¿¹cej do struktur Biura Informacji i Propagandy Komendy G³ównej AK. Pe¿etki mia³y pomagaæ i sprawowaæ opiekê nad ¿o³nierzami AK, czêsto równie¿ nad ludnoœci¹ cywiln¹. Ich s³u¿ba polega³a na tworzeniu gospód, w których powstañcy mogli zjeœæ, a ranni i chorzy – uzyskaæ opiekê. Gospody mia³y dawaæ chwile wytchnienia umêczonym walkami powstañcom, byæ namiastk¹ normalnoœci. Mo¿na by³o pos³uchaæ w nich radia, muzyki z patefonu, pograæ w szachy. Pe¿etki dba³y te¿ o odzie¿ bior¹cych udzia³ w walkach – pra³y j¹ i cerowa³y. Organizowa³y ¿o³nierzom dostêp do aktualnej powstañczej prasy. Maj¹c sta³y kontakt z powstañcami, by³y ³¹cznikiem informacji pomiêdzy nimi a ludnoœci¹ cywiln¹. Organizowa³y równie¿ wydarzenia kulturalne – koncerty i wystêpy znanych warszawskich artystek i artystów. W powstaniu warszawskim uczestniczy³y równie¿ s³ynne aktorki: Danuta Szaflarska, Alina Janowska, Irena Kwiatkowska. Danuta Szaflarska by³a sanitariuszk¹ w 72. pu³ku piechoty Armii Krajowej, dzia³aj¹cym w Œródmieœciu. Uczestniczy³a w organizowaniu koncertów dla powstañców i ludnoœci cywilnej, w których wystêpowali m.in. Hanna Brzeziñska, Mira Zimiñska, Mieczys³aw Fogg, skrzypaczka Irena Dubiska oraz Irena Kwiatkowska. Alina Janowska przy³¹czy³a siê do powstania ju¿ pierwszego dnia. By³a ³¹czniczk¹ dowództwa batalionu „Kiliñski”, pod pseudonimem Alina i Setka – z uwagi na to, ¿e mo¿na by³o na ni¹ liczyæ w stu procentach. Na pewno wiele razy ryzykowa³a ¿ycie, choæ nigdy nie mówi³a o swoich wojennych prze¿yciach. £¹czniczki zwykle posiada³y przy sobie obci¹¿aj¹ce materia³y, wiêc ich los by³ przes¹dzony. Doskonale wiedzia³y, co czeka na nie w gestapowskich katowniach. Dlatego wiêkszoœæ z nich, chc¹c unikn¹æ za³amania siê na torturach, nosi³a przy sobie truciznê. Obawiaj¹c siê, ¿e jedna kapsu³ka mo¿e ulec zniszczeniu w trakcie bicia, wszywa³y pod poszewkê p³aszcza czy w ko³nierzyk bluzki, nawet po kilka. Choæ by³y bardziej przebieg³e i odporne psychicznie od swoich kolegów, nawet najostro¿niejsze ³¹czniki czêsto wpada³y. Œrednio ich konspiracyjna praca trwa³a tylko trzy miesi¹ce – ma³o która mia³a szansê do¿yæ do koñca wojny. £¹czniczki którym nie uda³o siê w porê za¿yæ cyjanku poddawane by³y bestialskim torturom. We wspomnieniach i relacjach kobiet, zarówno uczestniczek powstania, jak i ludnoœci cywilnej, czêsto pojawiaj¹ siê w¹tki losów kobiet zgwa³conych przez ¿o³nierzy niemieckich oraz ¿o³daków RONA (brygada rosyjskich kolaborantów na niemieckim ¿o³dzie). Niebezpiecznym miejscem by³a Ochota i Zieleniak, gdzie kobiety by³y wyci¹gane z t³umu i gwa³cone. Tragiczny los spotka³ równie¿ kobiety na Woli, a tak¿e na Starówce czy Czerniakowie. W ten sposób ginê³y, a jeœli prze¿y³y, przechodzi³y traumê, która zostawa³a z nimi na ca³e ¿ycie. Najbardziej dramatyczny wydŸwiêk maj¹ s³owa Ireny Suryn, sanitariuszki i ³¹czniczki IV Obwodu Ochota, która po latach milczenia zdecydowa³a siê po raz pierwszy opowiedzieæ o tym, co j¹ spotka³o: „Gwa³cili. Przecie¿ nie musia³am siê baæ, bo przez to wszystkie dziewczyny musia³y przejœæ. (…)”. Dla wielu powstañców traumatycznym doœwiadczeniem by³y kana³y. Zapewni³y walcz¹cej Warszawie mo¿liwoœæ utrzymania ³¹cznoœci, koordynacji prowadzonych dzia³añ oraz wzajemnej pomocy miêdzy dzielnicami. Dawa³y nadziejê na ocalenie i dalsz¹ walkê. Ale we wspomnieniach tych, którzy prze¿yli, zapisa³y siê dantejskie sceny, rozpacz i œmieræ. Pozostawia³y g³êboki œlad w psychice i traumê, z któr¹ trzeba siê by³o zmagaæ przez lata. Jednak byli i tacy, którzy w kana³ach czuli siê bezpieczniej ni¿ na powierzchni. Tak¹ osob¹ by³a Natalia Sendys ps. Zyta, dziewiêtnastoletnia ³¹czniczka ze Starego Miasta, studentka medycyny, do której przylgn¹³ przydomek „Królowa kana³ów”. Sama opowiada³a: „no sporo tych tras zrobi³am. (…) Po prostu doœæ czêsto bywa³am w Œródmieœciu i wraca³am zarówno z pras¹, z granatami, jak i z prowadzeniem jakichœ ludzi. Mój wzrost temu sprzyja³”.
Wœród kobiet, bior¹cych udzia³ w powstaniu, niema³¹ czêœæ stanowi³y polskie siostry zakonne. W czasie drugiej wojny œwiatowej – w tym równie¿ w powstaniu war-
szawskim – siostry zakonne dzieli³y los innych Polaków pod okupacj¹ niemieck¹ lub sowieck¹ oraz na terenach wcielonych do III Rzeszy. Domy zakonne by³y miejscem tajnego nauczania, przechowywania ¯ydów (zw³aszcza dzieci), opieki medycznej, a przy tym wszystkim – by³y oœrodkami promieniuj¹cymi modlitw¹. Zakonnice razem z innymi Polakami ginê³y od kul, wybuchów czy pod gruzami lub by³y wywo¿one do niemieckich obozów i sowieckich ³agrów.
Siostry z warszawskich domów zakonnych w ró¿ny sposób w³¹cza³y siê w powstanie warszawskie: przygarniaj¹c ludnoœæ cywiln¹ pozbawion¹ domu, otwieraj¹c punkty sanitarne i szpitaliki, karmi¹c ludzi. Nie zaniedbywa³y przy tym swojej podstawowej misji, jak¹ by³o os³anianie Warszawy modlitw¹. W czasie powstania wspomaga³y walcz¹cych tak, jak tylko mog³y. Pra³y banda¿e, piek³y chleb, me³³y zbo¿e. Codziennie w ich klasztorze odprawiano Msze Œwiête. W niedziele budowano o³tarz polowy. Mieszkañcy Warszawy przychodzili do zakonnic, szukaj¹c wsparcia duchowego. Siostry przedziera³y siê te¿ do ró¿nych punktów stolicy, œpiesz¹c rannym z ostatni¹ pos³ug¹. Uczestniczy³y równie¿ w pogrzebach, chrztach i œlubach.
Sakramentki na Nowym Œwiecie – ¿yj¹ce za klauzur¹ mniszki – w sierpniu 1944 r. udostêpni³y powstañczej s³u¿bie zdrowia wiêkszoœæ pomieszczeñ i same w³¹czy³y siê do pomocy. Ca³y klasztor, ³¹cznie z korytarzami i piwnicami, zape³niony by³ rannymi. Wszystko odbywa³o siê pod ostrza³em niemieckim i nalotami. Pod gruzami zginê³o wtedy ponad trzydzieœci mniszek, piêciu ksiê¿y i du¿a liczba osób niezidentyfikowanych.
Do historii przesz³a „twierdza zmartwychwstanek” przy ul. Krasiñskiego – powstañczy szpital, a potem silny punkt oporu na ¯oliborzu.
Siostry szarytki w swoim ogrodzie na Powiœlu hodowa³y piêæ krów. Gdy wybuch³o powstanie, od razu zorganizowa³y punkt wydawania mleka na kartki. Dziêki temu matki mia³y czym karmiæ dzieci.
W klasztorze sióstr Serca Jezusa Konaj¹cego znalaz³o siê miejsce na jad³odajniê, szpital polowy oraz schronienie dla tysi¹ca mieszkañców stolicy. Zakonnice opatrywa³y rannych, gotowa³y posi³ki. By³ to tak¿e punkt kontaktowy ³¹czniczek. Kolejne dni warszawskiego powstania up³ywa³y na nieustannej pomocy udzielanej potrzebuj¹cym.
Po upadku Powstania kobiety mia³y wybór – mog³y wyjœæ z ludnoœci¹ cywiln¹ albo pójœæ do niewoli jak ¿o³nierze. Czu³y siê jednak ¿o³nierzami i du¿a czêœæ, czyli ok. trzy tysi¹ce kobiet, posz³a do niewoli. Trafi³y do stalagów i oflagów na terenie III Rzeszy, podobnie jak ich koledzy.
Trudno precyzyjnie okreœliæ, ile kobiet poleg³o w powstaniu warszawskim. Podczas walk zginê³o, zaginê³o lub zosta³o rozstrzelanych prawdopodobnie ok. 700-800 sanitariuszek i pielêgniarek. Powa¿ne straty odnotowano tak¿e wœród ³¹czniczek. Wiele z nich zginê³o w kana³ach lub zosta³o zasypanych pod gruzami wal¹cych siê domów. Ogó³em straty te wynosi³y prawdopodobnie ok. 300 kobiet, nie licz¹c harcerek pozostaj¹cych w s³u¿bie WSK. Ponadto w powstaniu warszawskim zginê³o m.in. 8 kolporterek Centralnego Kolporta¿u KG AK, 11 cz³onkiñ „Dysku”, 8 minerek oraz kilkanaœcie kobiet s³u¿¹cych w „Wawrze”. Wed³ug danych z Muzeum Powstania Warszawskiego kobiet ¿o³nierzy znanych z imienia i nazwiska, które zginê³y w powstaniu warszawskim, jest blisko 1200. Czeœæ ich pamiêci!
Redakcja: Jolanta Szczepkowska, Teofil Lachowicz Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com www.pava-swap.org
Obóz hufca harcerek „Podhale”
Tegoroczny obóz odby³ siê w drugiej po³owie lipca na terenie „Bieszczady” w stanie Vermont, który nale¿y do hufca harcerzy „Warmia”.
Jak wiadomo ka¿dej instruktorce, obóz jest zwieñczeniem ca³orocznej pracy w dru¿ynach, okazj¹ do zdobycia sprawnoœci terenowych oraz nastêpnego stopnia na drabince s³u¿by harcerskiej. Jest te¿ dobr¹ zapraw¹ dla m³odej komendy.
Istruktorki pierwszego stopnia, Przewodniczki, musz¹ siê wykazaæ udan¹ akcj¹ letni¹, zanim przyznany im bêdzie, po intensywnym kursie, stopieñ Podharcmistrzyni.
Dwutygodniowy pobyt na ³onie natury poprzedza wielomiesiêczna praca. Ciekawe zajêcia, wycieczki, zdobycie podstawowych wiadomoœci obozowania i terenoznawstwa, sprowadzenie ekwipunku, zaopatrzenie gospodarcze - wszystko to przygotowane jest przez m³ode si³y pod okiem hufcowej oraz instruktorek, które bezinteresownie poœwiêcaj¹ swój czas nie tylko w planowaniu, ale tak¿e na realizacjê tego planu w plenerze.
Hufiec harcerzy „Warmia” rozbi³ swój obóz w pobli¿u. Niektóre zajêcia by³y prowadzone wspólnie i wtedy ch³opcy mogli siê popisaæ swoimi umiejêtnoœciami, „opiekuj¹c” siê dziewczêtami.
Dziewczêta wiod³y prym w œpiewie, a ch³opcy pokazywali co potrafi¹ w ró¿nego rodzaju sportach.
Zwróci³am siê do uczestniczek obozu z proœb¹ aby podzieli³y siê swoimi obozowymi wra¿eniami.. Niektóre z nich po raz pierwszy wyjecha³y na takie „samodzielne” wakacje w lesie. Stawianie namiotów, budowanie urz¹dzeñ obozowych u¿ywaj¹c techniki pionierskiej przekazanej przez „wygi” obozowe z roku na rok m³odszemu pokoleniu, forsowne wspinaczki po górach i s³u¿ba przy wielkich garach w kuchni mog¹ odstraszyæ najdzielniejsze i czêsto rozpieszczone wygodami ¿ycia dziewczêta. Jednak¿e pisz¹ tak:
„Na obozie mog³am siê zbli¿yæ do innych harcerek, z niektórymi zaprzyjaŸniæ. Nauczy³am siê te¿ wêz³ów, piosenek i gier. Wspinaczka by³a trudna, ale, przekonywa³am innych, ¿e nie by³o tak Ÿle. Na pocz¹tku zg³osi³am siê tylko na tydzieñ pobytu, ale teraz chcê zostaæ na ca³e dwa tygodnie bo bym bardzo têskni³a za wzystkimi i wszystkim.” „Podobaj¹ mi siê ogniska i wszystkie gry. Bardzo lubiê przebywaæ z przyjació³kami i z nowo poznanymi harcerkami. Na zawsze bêdê pamiêta³a wyprawy nad jezioro i wycieczki w góry. Nie mogê siê doczekaæ na to, co siê bêdzie dzia³o w drugim tygodniu. Mam nadziejê, ¿e bêdzie ³adna pogoda, ale nawet jak nie, to te¿ bêdzie fajnie.” „Na obozie jest wspaniale, szczególnie dlatego, ¿e jesteœmy blisko natury i mo¿emy zapomnieæ o ca³ym œwiecie.” „Przyjecha³am na obóz, aby spróbowaæ czegoœ nowego. Jestem szczêœliwa, bardzo kocham tu wszystko. Wspinanie po górach nie by³o ³atwe, ale warto by³o dojœæ na szczyt, bo robi³yœmy to w fajnym towarzystwie.” „Wszystko jest takie trudne, i wszystko mnie boli, ale uwielbiam moje nowe przyjació³ki i razem jest nam bardzo
weso³o, szczególnie na ogniskach.” „W nastêpnym roku na sto procent bêdê chcia³a przyjechaæ na obóz. Jest fajnie z kole¿ankami - bawi³yœmy siê super na dyskotece.” „Ciesze siê, ¿e przyjecha³am na obóz. Wycieczka w góry by³a taka ciê¿ka, ¿e a¿ chcia³o mi siê p³akaæ, ale ja i moje kole¿anki by³yœmy z siebie dumne, ¿e da³yœmy radê.” „Ogólnie bardzo mi siê podoba na obozie. Zosta³am zastêpow¹,
i bardzo siê z tego cieszê. Czasem mamy zajêcia z ch³opakami, wiêc zawar³am nowe znajomoœci. Obóz nie jest taki intensywny jak Zlot, jest spokojniej i czuje siê wiêcej przyjaŸni.”
* Zapewne wszystkie uczestniczki obozu wyjad¹ z pe³nymi plecakami wra¿eñ i nowo zdobytej wiedzy. Tak jak doros³e instruk-
torki, bêd¹ pamiêta³y beztroskie, choæ intensywne chwile spêdzone z kole¿ankami, z którymi utrzymaj¹ przyjaŸñ na ca³e lata –bo wszyscy w harcerstwie, to jedna rodzina, starszy i m³odszy, ch³opak czy dziewczyna. Czuwaj!
Weronika Kwiatkowska
œmy na obiad do knajpki na rogu. W³oska trattoria serwuje domowy makaron i pyszne sosy. Jak u babci… z Bolonii. Wyœmienita lasagne Tortelloni w sza³wiowym sosie. Kalafior pod beszamelem. A na deser tiramisu. Niebo w gêbie.
*
Przysz³a burza. I skoñczy³o siê inferno Znowu mo¿na by³o otworzyæ okna. Odetchn¹æ. Wczeœniej by³a upalna œroda. 30 lipca. Dzieñ moich urodzin. K. urwa³ siê z pracy i zabra³ mnie na pla¿ê. By³o pusto. Powietrze sta³o. Woda mia³a idealn¹ temperaturê. I wydawa³a siê aksamitna. Atlantyk od strony zatoki przypomina ogromne jezioro. Mo¿na p³ywaæ godzinami. Ale mi nie wolno. Tzn. mogê, ale tylko na plecach. Od ¿abki cierpi krêgos³up. Styl klasyczny obci¹¿a odcinek lêdŸwiowy. Kraul, pó³ biedy. Piesek – ujdzie. Ale najbezpieczniej grzbietowym. Nie wiedzia³am. I forsowa³am siê niepotrzebnie. Po kilku wyjazdach nad ocean znowu zaczê³o boleæ. Dopisa³am kolejn¹ stratê do listy rzeczy ulubionych, z których muszê zrezygnowaæ. Jest, niestety, coraz d³u¿sza. W czwartek przyjecha³y kole¿anki. Przynios³y prezenty i dobre s³owo. Posz³y-
Sobota s³oneczna, bezchmurna. Znowu jedziemy na Long Island. Znajoma ¿artuje, ¿e powinnam zostaæ honorowym mieszkañcem wyspy. To prawda! Gdyby ci, którzy chc¹ siê mnie st¹d pozbyæ wiedzieli, jak¹ mi³oœci¹ darzê ten kawa³ek œwiata, w ilu tekstach i na ilu fotografiach opiewa³am jego piêkno, musieliby siê zawstydziæ. I zmieniæ zdanie. Ale tego nie zrobi¹. Wiêc w myœlach ¿egnam siê z ka¿dym z tych miejsc. A noc¹ œniê, ¿e jestem ju¿ po drugiej stronie Wielkiej Wody. I nie ma powrotu. Budzê siê z uczuciem lêku i dojmuj¹cego smutku. Na u³amek sekundy przestajê oddychaæ. A potem œwiadomoœæ wraca na miejsce. I czujê ulgê. ¯e ci¹gle jestem. Tutaj. Czyli gdzie? W domu. Bo po dwudziestu latach Nowy Jork jest moim, naszym domem. Tyle, ¿e my – wed³ug nowej polityki w³adz – jesteœmy dzikimi lokatorami.
Jan
Latus
Codziennie po po³udniu do basenu w moim hotelu wchodzi starszy, bia³y mê¿czyzna. Systematycznie, z dobr¹ technik¹, zanurzaj¹c siê pod wodê przy ka¿dym wyrzuceniu ramion – p³ynie klasyczn¹ ¿abk¹ – pokonuje kilka d³ugoœci basenu. Robi to nawet wtedy, kiedy pada deszcz. A deszcz, warto przypomnieæ, przera¿a Filipiñczyków. Chowaj¹ siê pod daszki i gêste drzewa, zas³aniaj¹ siê parasolami, a gdy jednak nie ma rady i id¹ zmokniêci ulic¹, w ich oczach widaæ przera¿enie. Woda z nieba w ich mniemaniu szkodzi cz³owiekowi, jest nieczysta. Co innego igraszki wodne. Filipiñczycy uwielbiaj¹ chodziæ raz na jakiœ czas, jak wyskrobi¹ pieni¹dze na bilety, do „resortów”, co w przypadku mojego miasta Angeles City oznacza basen lub kilka basenów otoczonych budynkami, w których s¹ ³awki, sto³y do jedzenia, grille do pieczenia, prysznice, toalety. Tak jak pewnie w ka¿dym narodzie, s¹ tu ludzie, którzy wody siê boj¹ i nie potrafi¹ p³ywaæ. Takie s¹ na przyk³ad matki moich dwóch znajomych, Marii i Jenny. Ale obie te dziewczyny, jak siê przekona³em, absolutnie nie boj¹ siê wody – nurkuj¹, robi¹ jakieœ fi-
Jak squattersi. ¯yjemy poza systemem. Poza prawem. Mimo to, a mo¿e w³aœnie dlatego, ci¹¿ymy ku œwiat³u. ¯eby rozgoniæ. Ciemne, sk³êbione zas³ony. We œnie. I na jawie. Waterdrinker Farm zaprasza na Sunflower Festival. Mo¿na poogl¹daæ zwierzêta za p³otem. T³uste œwinki œpi¹ce w b³ocie. Zmêczone upa³em kozy szukaj¹ce cienia. D³ugonogie emu. Nakrapiane osio³ki. Kury i pawie. A potem brodziæ w z³otych polach s³oneczników. I odganiaæ od pszczó³. ¯eby jakoœ uzasadniæ bilet wstêpu w wysokoœci 20 dolarów, na polanach ustawiono atrapy miniaturowych holenderskich domków. S¹ zagrody z lawend¹. Wiatraki i wymalowane na wrzosowo altanki. Stary, poroœniêty dzikim winem rower oraz zabytkowy samochód tylko czekaj¹, by pos³u¿yæ za rekwizyty do instagramowych zdjêæ. Ale na sesjê jest za gor¹co. Poza tym jesteœmy zbyt starzy. I zbyt zmêczeni. Wiêc udajemy siê w stronê wodopoju. Lokalny browar oferuje dobrze zmro¿one trunki. Wybieram Watermelon Summer, z owocow¹, orzeŸwiaj¹c¹ nut¹, a K. tradycyjnie, o mocy napêdu silnikowego – Tractor Fuel. W zestawie frytki i wypiekane w okolicy chocolate cookies
W drodze do Cordwood Landing Park zahaczamy o sad brzoskwiniowy. Za odpowiedni¹ op³at¹ mo¿na samemu zrywaæ owoce. Ale kolejka chêtnych odstrasza. Kupujemy kobia³kê ¿ó³tych œliwek, które
smakuj¹ jak mirabelki i jedziemy dalej, w stronê oceanu. Nie znam tej pla¿y, ale by³am ju¿ w okolicy. Kole¿anka wys³a³a rolkê z insta, ¿e niby hidden gem i koniecznie trzeba zobaczyæ. No to idziemy. Z plecakiem. I parasolem. Przez las. Ale wczeœniej parkujemy na zakazie, jak szeœæ innych aut, które nie zmieœci³y siê w wyznaczonym barierkami miejscu. Po kwadransie spaceru docieramy do brzegu. Pla¿a jest w¹ska. Kamienista. Wysokie skarpy nadaj¹ jej charakteru. Ale woda jakaœ mêtna. Nikt siê nie k¹pie. Du¿o alg – mówi K. i pokazuje na po³acie zgni³ych roœlin wyrzuconych na brzeg. Rozbijamy obóz. I wyci¹gamy siê jak jaszczurki. Na kamieniach.
Dzieñ ma siê ku koñcowi. W drodze powrotnej mijamy schody, które – jak informuje tabliczka – prowadz¹ do prywatnego klubu na skarpie. (Wstêp wzbroniony! MEMBERS ONLY!). Sceneria wydaje siê znajoma. Czy nie gra³y w serialu, który ostatnio ogl¹da³am, „Sirens”? Mo¿liwe. Wspinamy siê do po³owy, robimy kilka zdjêæ i zawracamy.
Wychodzimy z lasu prosto na patrol wypisuj¹cy mandaty. Park Ranger uœmiecha siê przepraszaj¹co, ale pozostaje nieustêpliwy. Na szczêœcie mamy ze sob¹ magiczn¹ wizytówkê, która – po raz kolejny – ratuje nas z opresji. Chyba lepiej, ¿eby ten ukryty klejnot Long Island pozosta³ dla nas tajemnic¹ – ¿artuje K., a ja przyznajê mu racjê.
W¹tpiê, byœmy kiedykolwiek tu wrócili. ❍
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
dzie przemêczaæ. Bo, mimo, ¿e lotnisko przez ca³y tydzieñ jest puste, podstawowa ekipa: celnicy, odprawa biletowa, stra¿nicy, sprz¹tacze, jednak musi byæ.
ko³ki, przep³yn¹ pod wod¹ ca³¹ d³ugoœæ basenu. Ale p³ywaæ nie potrafi¹ – próbowa³em im pokazywaæ, ¿e s¹ ró¿ne style: klasyczny, kraul, delfin, grzbietowy, ale nie by³y zainteresowane. Przep³yn¹ parê metrów pieskiem, zanurkuj¹, pochlapi¹ innych, poœmiej¹ siê. Woda to przecie¿ zabawa, a nie miejsce do systematycznego wysi³ku, æwiczeñ, jak u tego herosa z mojego hotelu.
W poprzednim hotelu te¿ nie zauwa¿y³em, ¿eby jakikolwiek Filipiñczyk traktowa³ basen jako miejsce uprawiania sportu.
Tu jest za gor¹co, ¿eby ludziom chcia³o siê uprawiaæ sport, w ogóle siê ruszaæ. Dlatego siê tylko pluskaj¹ wieczne dzieci.
Relacje z wod¹ s¹ tu trudne. Co prawda Filipiny to ponad siedem tysiêcy wysp ale, jak mo¿na siê domyœlaæ, wiele z nich, te najmniejsze, to jakiœ skalisty cypelek, na którym ledwo zmieœci³by siê jeden dom. Ale jak ten dom postawiæ, skoro wszystko trzeba transportowaæ ³odziami? I jak tam mieszkaæ, skoro trudno siê z wyspy wydostaæ, gdy coœ z³ego, jak choroba, siê wydarzy?
Filipiny s¹ ci¹gle biednym krajem. Tych wysp nie ³¹cz¹, jak w Chinach czy Japonii, wielokilometrowe mosty-cudy in¿ynierii budowlanej, ani tunele. Lotniska w najwiêkszych miastach s¹ ruchliwe, ale na biedniejszych wyspach, jak Samar, wygl¹daj¹ jakby mia³y sto lat. W mieœcie Calbayog, gdzie mieszka Maria, samolot do Manili odlatuje raz w tygodniu. I dlatego bilety s¹ drogie. ¯artowa³em, ¿e za³atwiê Marii pracê na lotnisku to siê nie bê-
Wyspiarski charakter kraju wp³yn¹³ na mentalnoœæ mieszkañców. Na odizolowanych wyspach mówiono swoistymi dialektami. Nawet dzisiaj, przy fatalnym stanie infrastruktury, poruszanie siê po kraju jest mordêg¹. Z Manili do prowincji Bicol, miejsca urodzenia Jenny, jechaliœmy vanem dziesiêæ godzin. Lotniska tam nie ma, wiêc szybciej siê nie da. Miêdzy wiêkszymi wyspami kursuj¹ promy i s¹ one zaskakuj¹co szybkie i wygodne. Maj¹ trzy klasy; na najni¿szym pok³adzie nie ma klimatyzacji, ale przez otwarte okna wieje morska bryza. Na pok³adzie œrodkowym jest jak w samolocie: klimatyzacja, na ekranach leci film, w bufecie mo¿na kupiæ kawê lub zupkê. Na najwy¿szym pok³adzie jest mo¿e 10-20 miejsc; siedzi siê w saloniku na sofach, kawa jest gratis. S¹ te¿ wolniejsze statki, p³yn¹ce z Manili na inne wyspy; na tych statkach œpi siê w nocy na ³ó¿kach. Podró¿ bywa uci¹¿liwa – odleg³oœæ tê samolot pokona³by w godzinê. Niektórzy jednak wol¹ statek, bo zabieraj¹ ze sob¹ samochód i w ogóle du¿o rzeczy, na przyk³ad z powodu przeprowadzki. Relacje Filipiñczyków z wod¹ s¹ chore. Jako tropikalny archipelag wysp, powinni trzepaæ straszn¹ kasê zapraszaj¹c turystów przepiêkne, czyste pla¿e. Niestety, tych piêknych i czystych pla¿ jest ledwie kilka: Boracay, El Nido, Bohol. Najbli¿ej mojego miasta po³o¿ony nadmorski resort, Subic Bay, ma pla¿ê szarobur¹ i brudn¹. Tak¿e zbudowane przy pla¿y hoteliki nie powalaj¹ piêkn¹ architektur¹. Podobnie rzecz ma siê w kurorcie Puerto Gallera, gdzie najbli¿ej mieszkañcom Manili.
Tajlandia bije na g³owê Filipiny, jeœli idzie o sprzedawanie piêkna swojej przyrody, w tym pla¿. Filipiñczycy nie maj¹ doœæ pieniêdzy, aby zagospodarowaæ te tysi¹ce kilometrów linii brzegowej. A mieszkañcy prowincji, którzy akurat mieli to szczêœcie, ¿e urodzili siê nad morzem, zupe³nie tego nie doceniaj¹. Owszem, czerpi¹ zyski ze sprzeda¿y ryb, ale jest ich coraz mniej (zmiany klimatyczne i nadmierne po³owy), ale na pla¿ê tak dla rozrywki czêsto nie chodz¹. Dlaczego? Bo wszêdzie wokó³ siebie rozrzucaj¹ plastiki, œmieci, wypuszczaj¹ do wody fekalia. Mo¿e tak musi byæ. To, czym zachwycaj¹ siê turyœci, dla autochtona nie istnieje. Poka¿cie mi górala, który z zachwytem estety patrzy na góry. Ale mo¿e przesta³bym wyz³oœliwiaæ siê na Filipiñczyków i ich wodowstrêt. Jest teraz pora deszczowa i leje codziennie przez kilka godzin. Zdumiewaj¹ce, ¿e w po³o¿onej niedaleko Malezji, pora deszczowa wygl¹da³a inaczej: la³o jak z cebra, ale zazwyczaj tylko popo³udniu, powiedzmy od trzeciej do pi¹tej, jak w zegarku. Filipiny nawiedzaj¹ te¿ tajfuny. To ju¿ nie ¿arty: odwo³ywane s¹ rejsy promów i samolotów, a w Angeles City przez tydzieñ by³y zamkniête szko³y. Tajfun tu nie dotar³, nawet ulic nie zala³o, ale w innych prowincjach, jak w moim ukochanym, górskim mieœcie Baguio, dzia³y siê dantejskie sceny, jak obsuwanie siê na drogi zboczy gór.
A u nas wieœ cicha, wieœ spokojna. Dziadek, nawet gdy jest ulewa, p³ywa codziennie w basenie, w koñcu deszczówka te¿ jest ciep³a. Obserwujê go, siedz¹c na le¿aku na balkonie i trzymaj¹c w rêku szklankê. I nie, to nie jest woda.
W 2008 roku S³awosz obroni³ pracê magistersk¹ na Politechnice £ódzkiej, gdzie studiowa³ elektronikê i telekomunikacjê i zaj¹³ siê technologiami kosmicznymi. Szybko doceniono jego zdolnoœci i po uzyskaniu stypendium we Francji obroni³ tam pracê doktorsk¹. W 2011 r. zosta³ zatrudniony w unikalnej placówce badawczej, jak¹ jest Europejska Organizacja Badañ J¹drowych (CERN) w szwajcarskiej Genewie.
W Wielkim Zderzaczu Hadronów by³ specjalist¹ od systemów elektronicznych odpornych na promieniowanie, ale interesowa³o go dos³ownie wszystko. Dziêki doœwiadczeniom zdobytym w CERN sta³ siê niezwykle wszechstronnym in¿ynierem i nadal pracowal nad technologiami kosmicznymi. To wówczas uzna³, ¿e jest w stanie zrealizowaæ swoje marzenia o locie w kosmos i aby staæ siê astronaut¹ postanowi³ przejœæ testy w ESA.
Jak siê okaza³o, jego specjalistyczna wiedza, to tylko po³owa sukcesu. Drug¹ po³owê stanowi³y wymagaj¹ce testy fizyczne i psychiczne. Wszystkie jego reakcje na stres i zdolnoœci obserwacyjne by³y monitorowane przez psychiatrów. Intensywny trening przed lotem kosmicznym mia³ miejsce w placówce ESA, w Kolonii. Jeszcze pracuj¹c w CERN, korzystaj¹c z ka¿dej swojej wolnej chwili, wyrusza³ S³awosz Uznañski w Alpy i tak mu siê spodoba³a wspinaczka wysokogórska, ¿e po Alpach zacz¹³ podró¿owaæ w Himalaje.
Szefowie ESA bardzo chwal¹ S³awosza i szef tej agencji kosmicznej, Josef Aschbacher na konferencji prasowej w grudniu 2024 r. powiedzia³: „Od momentu wybrania go mniej wiêcej pó³tora roku temu, S³awosz sta³ siê jasno œwiec¹c¹ gwiazd¹”. Sam S³awosz przyznaje, ¿e bardzo pomog³a mu szczegó³owa obserwacja swojego kolegi z ESA, Szweda Marcusa Wandta, który polecia³ w kosmos w misji Ax-3. Jest to wa¿ne, bo wyprawa w kosmos to nie egzotyczna wycieczka, a ciê¿ka praca. Polak realizowa³ powierzone mu zadania i dokona³ na Stacji Kosmicznej ponad 60 zleconych mu eksperymentów naukowych, a jego czas na ISS by³ zaplanowany co do minuty. Trzynaœcie z eksperymentów zosta³o zleconych przez polskie instytucje badawcze.
Kiedy pierwszy Polak w kosmosie
Miros³aw Hermaszewski – powróci³
w 1978 r. na Ziemiê, po wspólnej, polsko-sowieckiej wyprawie na stacjê kosmiczn¹ „Salut-6”, przeszed³ na emeryturê i resztê ¿ycia spêdzi³ w glorii bohatera. Dziœ jednak za³ogowy lot w kosmos mocno spowszednia³ i Bartosz Uznañski-Wiœniewski nie zamierza spocz¹æ na laurach. Chce nadal pracowaæ nad kosmicznymi technologiami i planuje zostaæ wyk³adowc¹ uniwersyteckim. Nie musi martwiæ siê o pracê, bo wci¹¿ czeka na niego etat w CERN, gdzie przed lotem w kosmos wzi¹³ urlop bezp³atny. Nie ukrywa, ¿e nadal ma kosmiczne plany. Na pytanie jakie? Czy chcia³by dolecieæ na Ksiê¿yc lub kto wie – mo¿e na Marsa? Odpowiada, ¿e stawia sobie ogromne cele, bo marzyæ nikt mu nie zabroni. Nie ma jednak w¹tpliwoœci, ¿e te dwa i pól tygodnia na orbicie oko³oziemskiej zupe³nie zmieni³y jego ¿ycie.
Przede wszystkim zdaje sobie sprawê z wagi swojego osi¹gniêcia. Eksploracja kosmosu to przysz³oœæ naszej burzliwie rozwijaj¹cej siê cywilizacji. S³awosz chce swoj¹ postaw¹ stworzyæ wzór do naœladowania dla innych m³odych Polaków po to, by uwierzyli, ¿e wszystko jest mo¿liwe i oni tak¿e mog¹ pójœæ w jego œlady. Jednoczeœnie jest cz³owiekiem skromnym i nie zamierza zostaæ celebryt¹. Reprezentuje Polskê i ca³e pokolenie Polaków: naukowców, studentów i nauczycieli, uwa¿aj¹c, ze kosmos nie jest tylko dla elity, lecz dla ka¿dego.
W sk³ad miêdzynarodowej za³ogi Ax-4 oprócz Polaka weszli: Peggy Whitson (USA) – dowodz¹ca wypraw¹, Shubhanshu Shukla (Indie) – pilot oraz Tibor Kapu (Wêgry) – specjalista.
Misja Ax-4 by³a czwart¹ komercyjn¹ wypraw¹ realizowan¹ przez prywatn¹ firmê kosmiczn¹ „Axiom Space”. Udzia³ w niej Polaka to rezultat umowy podpisanej miêdzy Ministerstwem Rozwoju i Technologii, a ESA na przygotowanie i przeprowadzenie polskiej misji technologiczno-naukowej IGNIS na Stacjê Kosmiczn¹ ISS. W realizacji tego programu kosmicznego bierze udzia³ tak¿e Polska Agencja Kosmiczna jako agencja wykonawcza MRiT.
S³awosz Uznañski-Wiœniewski zabra³ w kosmos polskie pierogi! Nie jest to b³aha sprawa, bo jedzenie w kosmosie musi spe³niæ nies³ychanie surowe wymagania. Polskimi pierogami zachwyca³a siê ca³a za³oga stacji kosmicznej.
W ¿yciu prywatnym S³awosz Uznañski-Wiœniewski jest niespokojnym duchem. Uwielbia dalekie podró¿e w trudno dostêpne miejsca na œwiecie. Jest ¿eglarzem i czêsto bierze udzia³ w regatach. Na pocz¹tku tego roku stan¹³ na œlubnym kobiercu i poœlubi³, ³odziankê Aleksandrê Wiœniewsk¹, obecnie pos³ankê na Sejm. Poznali siê na jej wiecu wyborczym, który odby³ siê dwa lata wczeœniej na ulicy Piotrkowskiej w £odzi. S³awosz wyzna³, ¿e pokona³ go uœmiech piêknej pos³anki i z miejsca siê w niej zakocha³. Na pierwszej randce spotkali siê kilka tygodni póŸniej, a ich zwi¹zek szybko nabra³ powa¿nych kszta³tów. Zarêczyli siê latem 2024 roku w Teksasie, by w styczniu 2025 roku wzi¹æ œlub w £odzi. Ich obr¹czki s¹ stopem kosmicznego meteorytu z pociskiem jaki ¿ona polskiego astronauty, wczeœniej pracowniczka orga-
nizacji humanitarnych, przywioz³a z jednej ze swoich misji w Iraku. Impreza weselna jednak jeszcze siê nie odby³a, bo postanowiono, ¿e zostanie ona wydana popowrocie S³awosza z kosmosu. Po œlubie S³awosz do³¹czy³ do swojego nazwiska tak¿e nazwisko ¿ony. Powiedzia³, ¿e ten akt symbolizuje równoœæ w ich zwi¹zku. Dla wielu osób taka decyzja by³a nieco kontrowersyjna, bo zrywa³a z tradycj¹. Teœciem S³awosza jest Rados³aw Wiœniewski, bogaty polski przedsiêbiorca, Jego maj¹tek szacuje siê na 300 milionów z³otych. Teœciowa S³awosza z pochodzenia jest Tajk¹ z chiñskimi korzeniami.
Obecnie polski astronauta wyruszy³ w kolejn¹ podro¿ i jest to podró¿ poœlubna. Ma to byæ podro¿ po miejscach, które ukszta³towa³y oboje ma³¿onków: Bliski Wschód, gdzie Aleksandra jeŸdzi³a w misjach humanitarnych, a potem Francja i Szwajcaria, bo tam ostatecznie nabra³ formy i treœci charakter i osobowoœæ S³awosza Uznañskiego-Wiœniewskiego.
Na orbicie oko³oziemskiej S³awosz Uznañski-Wiœniewski powiedzia³ znamienne s³owa: „Kosmos zawsze jednoczy³ ludzi. Zabieram dziœ z Ziemi cz¹stkê ka¿dego z was. Waszej si³y, waszej nadziei, waszego zaufania. W kosmosie nie jestem sam. Reprezentujê nas wszystkich. Z ca³ego serca dziêkujê wam za zaufanie.”
Mo¿na mieæ pewnoœæ, ¿e polski astronauta nie zamierza spocz¹æ na laurach i jeszcze nie raz o nim us³yszymy w kolejnej kosmicznej przygodzie jaka niew¹tpliwie go czeka.
Na ulotkach wygl¹daj¹ przekonuj¹co: „Zerowe oprocentowanie!”, „Gwarantowana stopa zwrotu!”, „¯adnych ukrytych op³at!”, „Oszczêdzisz tysi¹ce dolarów!” – te has³a przyci¹gaj¹ uwagê, ale te¿ budz¹ w¹tpliwoœci. Szczególnie w œwiecie finansów, gdzie ma³e druczki potrafi¹ zmieniæ sens ca³ej umowy.
Wiele osób – nawet tych z d³ugoletnim doœwiadczeniem na tutejszym rynku – daje siê nabraæ na g³adkie s³owa agentów ubezpieczeniowych, „niezale¿nych” doradców finansowych, poœredników kredytowych, a tak¿e przedstawicieli banków i firm inwestycyjnych. Ich obietnice brzmi¹ atrakcyjnie, ale nierzadko koñcz¹ siê frustracj¹, strat¹ pieniêdzy i wieloletnimi zobowi¹zaniami, których nie da siê ³atwo cofn¹æ. Jak siê przed tym chroniæ? Po pierwsze – trzeba wiedzieæ, z czym mamy do czynienia.
„Zerowe oprocentowanie” – ale tylko przez chwilê
To jeden z najczêstszych chwytów marketingowych przy kartach kredytowych i kredytach konsumenckich. Promocje typu 0 procent APR przez 12 lub 18 miesiêcy brzmi¹ œwietnie – i mog¹ rzeczywiœcie dzia³aæ na nasz¹ korzyœæ, jeœli ca³oœæ zostanie sp³acona w terminie. Problem zaczyna siê wtedy, gdy choæby jeden miesi¹c spóŸnienia powoduje cofniêcie promocyjnych warunków i naliczenie odsetek wstecz, czêsto na poziomie 25–30 procent rocznie.
Wiele z tych ofert zawiera tzw. deferred interest – czyli „odroczone odsetki”. To oznacza, ¿e jeœli nie sp³acisz pe³nej kwoty w wyznaczonym czasie, zap³acisz wszystkie odsetki od pierwszego dnia –tak, jakby promocji w ogóle nie by³o.
„Gwarantowana inwestycja” – czyli marketingowa iluzja Jeœli ktoœ mówi, ¿e zainwestujesz pieni¹dze „bez ryzyka” i z „gwarantowan¹ stop¹ zwrotu”, powinno zapaliæ siê czerwone œwiat³o. W rzeczywistoœci ¿adna inwestycja rynkowa nie jest ca³kowicie bezpieczna. Nawet tzw. „produkty strukturyzowane” – które rzekomo chroni¹ kapita³ – czêsto maj¹ z³o¿on¹ strukturê, wysokie op³aty i ograniczon¹ p³ynnoœæ. Szczególnie ryzykowne s¹ „indeksowane” polisy ubezpieczeniowe na ¿ycie (indexed universal life insurance), które re-
klamuje siê jako sposób na oszczêdzanie na emeryturê z gwarancj¹ zysku. W praktyce: klient p³aci wysokie sk³adki, op³aty administracyjne po¿eraj¹ du¿¹ czêœæ zysku, a rzeczywista wartoœæ inwestycji zale¿y od warunków rynkowych i konstrukcji produktu, który zwykle rozumie tylko jego twórca.
Wniosek: Chcesz mieæ gwarancjê bezpieczeñstwa, trzymaj pieni¹dze w banku. Wiele nie zarobisz, ale bêdziesz spaæ spokojnie.
„¯adnych op³at” – dopóki nie przeczytasz drobnego druku
Firmy oferuj¹ce konta maklerskie, platformy inwestycyjne, plany emerytalne czy nawet aplikacje do zarz¹dzania bud¿etem czêsto reklamuj¹ swoje us³ugi jako „darmowe” lub „bez prowizji”. Ale to nie znaczy, ¿e nie zarabiaj¹. Wrêcz przeciwnie –zysk ukryty jest gdzie indziej.
Czêsto pobierane s¹ op³aty za nieaktywnoœæ, wyp³atê œrodków, przewalutowanie lub nawet za konsultacje, które wydawa³y siê darmowe. W przypadku funduszy inwestycyjnych i ubezpieczeñ, op³aty bywaj¹ wbudowane w strukturê produktu – tak, ¿e klient nie widzi ich bez analizy pe³nej dokumentacji.
Warto te¿ uwa¿aæ na „bezp³atne konsultacje” z doradcami, którzy s¹ wynagradzani za sprzeda¿ konkretnych produktów przez prowizjê. Ich porady rzadko s¹ obiektywne – nawet jeœli nosz¹ tytu³ financial advisor.
„Oszczêdzisz tysi¹ce” – ale tylko na papierze
Firmy oferuj¹ce debt consolidation, czyli konsolidacjê d³ugów, czêsto obiecuj¹, ¿e pomog¹ „pozbyæ siê d³ugów i zaoszczêdziæ tysi¹ce dolarów”. Technicznie – mo¿e to byæ prawda. Ale co nie jest mówione g³oœno, to fakt, ¿e taka konsolidacja czêsto wyd³u¿a okres sp³aty i obni¿a miesiêczne raty kosztem wiêkszego ca³kowitego kosztu.
Innym przyk³adem s¹ firmy oferuj¹ce „negocjacje z IRS” w sprawie zaleg³ych podatków. Czêsto pobieraj¹ wysokie op³aty z góry, obiecuj¹c uzyskanie tzw. offer in compromise – ugody podatkowej. W praktyce niewiele osób kwalifikuje siê do takiej ugody, a firma nie ponosi odpowiedzialnoœci, jeœli IRS odmówi.
„To idealne rozwi¹zanie dla ciebie” – czyli oferta szyta pod prowizjê Sprzeda¿ produktów finansowych – takich jak ubezpieczenia, plany emerytalne, konta oszczêdnoœciowe dla dzieci – wci¹¿ w du¿ej mierze oparta jest na prowizjach. To oznacza, ¿e osoba polecaj¹ca ci konkretny produkt mo¿e zarobiæ tysi¹ce dolarów za podpisanie jednej wiêkszej umowy. Niestety, prowizje nie s¹ przyznawane za dopasowanie produktu do rzeczywistych potrzeb klienta, lecz za jego sprzeda¿. Jeœli doradca poleca ci polisê na ¿ycie z miesiêczn¹ sk³adk¹ 600 dolarów, warto zadaæ pytanie: czy naprawdê tego potrzebujesz? Czy to rozwi¹zanie pasuje
do twojej sytuacji finansowej? A mo¿e po prostu jesteœ kolejnym klientem w czyimœ planie sprzeda¿y?
Co mo¿esz zrobiæ, by siê chroniæ?
1. Nie podpisuj niczego od razu – Jeœli ktoœ naciska, ¿e „to ostatnia szansa” albo ¿e „oferta koñczy siê dziœ”, to znaczy, ¿e nie chce daæ ci czasu do namys³u. A ka¿da dobra decyzja finansowa wymaga namys³u.
2. Zawsze czytaj drobny druk – Umowy i regulaminy bywaj¹ d³ugie i nieczytelne, ale warto przynajmniej przejrzeæ sekcje dotycz¹ce op³at, ryzyka i warunków rozwi¹zania umowy.
3. Zadawaj pytania – Jeœli czegoœ nie rozumiesz, poproœ o wyt³umaczenie prostym jêzykiem. A jeœli odpowiedŸ ciê nie satysfakcjonuje – poszukaj drugiej opinii.
4. Unikaj doradców pracuj¹cych na prowizji – Szukaj fee-only financial advisors, którzy pobieraj¹ wynagrodzenie za czas i wiedzê, a nie za sprzeda¿ produktów.
5. Nie wierz w gwarancje bez pokrycia – Zw³aszcza w inwestycjach i kredytach. Zyski nigdy nie s¹ gwarantowane – a jeœli ktoœ obiecuje „bezpieczny zysk”, to z regu³y przemilcza ryzyko.
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in.
„Amerykañskie emerytury, czyli jak zapewniæ sobie dostatni¹ przysz³oœæ”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Praca w Ameryce” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
Podsumowanie W œwiecie finansów warto kierowaæ siê zasad¹ ograniczonego zaufania. Jeœli coœ brzmi zbyt piêknie, by by³o prawdziwe –prawdopodobnie takie w³aœnie jest.
„Obiecanki, cacanki, a g³upiemu radoœæ” – mówi stare przys³owie. Dziœ warto je przet³umaczyæ na jêzyk nowoczesnych finansów: nie ka¿da promocja, oferta czy doradztwo s³u¿y twojemu interesowi. W erze z³o¿onych produktów i agresywnego marketingu, zdrowy rozs¹dek i umiejêtnoœæ zadawania pytañ s¹ najwa¿niejszym zabezpieczeniem twoich pieniêdzy. ❍
Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów. „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego do Polski. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Ksi¹¿ka dla osób pozostaj¹cych w USA.
Równie¿: „Amerykañskie emerytury“, „Ubezpieczenie Social Security“, „Obywatelstwo z przeszkodami“, „Planowanie spadkowe“, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem“, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i wiele innych.
Ksi¹¿ki s¹ dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, www.PoradnikSukces.com
➦ 63-letni mê¿czyzna szuka dorywczej pracy lub na weekendy
Tel. 347.280.8434 –Tadeusz
➦ Poszukujê pracy niewymagaj¹cej wysi³ku fizycznego.
Szybko siê uczê. Mam doœwiadczenie w bran¿y sprzeda¿owej.
£atwo nawi¹zujê kontakty z ludzmi.
Tel. 917.207.2449 – Darek
Jeremi Zaborowski
Na zakoñczenie zacytowa³ œp. Lecha Kaczyñskiego („Warto byæ Polakiem”) i nawi¹za³ do doœwiadczeñ Ojców Niepodleg³oœci, którzy budowali woln¹ Polskê po ponad stu latach zaborów. – Mówili z ró¿nych perspektyw, ale jednym g³osem – podkreœli³, cytuj¹c Józefa Pi³sudskiego („Niepodleg³oœæ nie jest nam dana raz na zawsze”), Romana Dmowskiego („Jesteœmy Polakami i mamy obowi¹zki polskie”), Wincentego Witosa („Polska musi trwaæ wiecznie”), Wojciecha Korfantego (który przypomina³, ¿e g³ówn¹ funkcj¹ pañstwa jest s³u¿-
ba obywatelom), Ignacego Daszyñskiego („Trzeba s³u¿yæ spo³eczeñstwu, ciê¿ko pracowaæ i spo³eczeñstwa s³uchaæ”), Ignacego Jana Paderewskiego („Walczyæ trzeba z tymi, którzy naród pchaj¹ do upadku i do upodlenia”).
Swoje pierwsze orêdzie Prezydent RP zakoñczy³ s³owami: – Niech Bóg b³ogos³awi Polsce! Niech ¿yje Polska!
Patrz¹c na kwaœne miny w ³awach rz¹dowych, zapowiada siê niez³a jazda na linii rz¹d, premier Donald Tusk, a prezydent Karol Nawrocki. Tusk, po posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego, przyznajmy to, stara³ siê zgrabnie podj¹æ rzucon¹ rêkawicê: „Muszê z cierpliwoœci¹ s³uchaæ s³ów, które niekoniecznie oddaj¹ rzeczywistoœæ, ale jakieœ marzenia. OK, damy sobie radê. Myœlê, ¿e pan prezydent szybko przyzwyczai siê do realnej sytuacji w Polsce. Realn¹ sytuacj¹ jest – pan prezydent reprezentuje, a rz¹d rz¹dzi.”
Zobaczymy jak siê si³y roz³oz¹.
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00
Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653
T³umaczenia
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com
B
odaj-¿e najczêstszy temat dawnych obrazów dotyczy pracy w polu, na roli, w gospodarstwie wiejskim. Problematyka powszechna, eksploatowana do rozmaitych celów. Zwykle jednak pochwa³y ¿ycia wiejskiego („wsi spokojna, wsi weso³a…”), pastoralnej sielskoœci, bogactwa przyrody, uczciwej, prawdziwej egzystencji w bezpoœrednim kontakcie z natur¹. Dopiero w XIX wieku zaczêto dostrzegaæ drug¹, raczej mroczn¹ stronê wiejskiego bytowania – prymitywizm i nêdzê, harówkê i wyzysk, zacofanie. Nie sposób wyczerpaæ tych w¹tków, z koniecznoœci wiêc zwrócê uwagê na kilka zaledwie tematów, rozsianych zreszt¹ po ca³ym cyklu; innymi s³owy, bêdê do tego rodzaju malarstwa wraca³ kilkakrotnie.
Na pocz¹tek s³ynny (w Wielkiej Brytanii) „Wóz na siano” Johna Constable’a – chyba najpopularniejszy na wyspach obraz rodzajowy. Wielkich rozmiarów dzie³o przedstawia wóz zaprzêgniêty w trzy konie, którym dwaj ch³opi wjechali do rzeki. Z lewej dom z m³ynem, z prawej – otwarta perspektywa szerokiej ³¹ki. Wzd³u¿ brzegu biegnie pies, obszczekuje woŸniców, zapewne dlatego, ¿e wjechali do wody. I tyle. Zdawa³oby siê – nic nadzwyczajnego.
Nie ma siê tedy co dziwiæ, ¿e pocz¹tkowo malunek przyjêto w Anglii bardzo powœci¹gliwie i Constable nie móg³ znaleŸæ nabywcy na swe p³ótno. Entuzjastycznie natomiast zosta³ obraz powitany we Francji, gdzie na wystawie w 1824 r. sta³ siê wrêcz malarsk¹ sensacj¹. Dopiero po zachwytach u s¹siada Anglicy zaczêli inaczej spogl¹daæ na „Wóz na siano”. Dziœ jest obiektem namiêtnej adoracji do tego stopnia, ¿e nawet upamiêtniono jako cel turystycznych pielgrzymek miejsce, z którego artysta spogl¹da³ na rzekê, wóz i konie, by nastêpnie namalowaæ obraz. No có¿, nikt nie jest prorokiem we w³asnym kraju… Czytelnik tego tekstu popatrzy na reprodukcjê, wzruszy ramionami i co najwy¿ej zapyta: a có¿ w nim takiego wielkiego? Ogl¹damy przecie¿ bardzo sprawn¹ rêk¹ namalowany obraz rodzajowy, jakich wiele. Ale w tamtych latach w malarskich ujêciach wieœ by³a miejscem, gdzie mieszka arystokracja angielska, zamo¿ne rodziny, bogaci w³aœciciele ziemscy korzystaj¹cy z uroków sielskiej egzystencji: dogl¹dania maj¹tku, przyjêæ na wolnym powietrzu, konnych przeja¿d¿ek, polowañ i podobnych rozrywek typowych dla ¿ycia pró¿niaczego. Na obrazie Constable’a nie ma „pañstwa” – wyobra¿ono natomiast ch³opów na wozie, m³yn, czyli miejsce pracy,
w dali – pastwisko. Jeœli malowano ch³opów, to tylko pastuszków i pasterki, czyli sielankowych przebierañców, którzy bawili siê w wieœniaków. Wraz z Constablem realizm malarski wkroczy³ pod strzechy. Okaza³ siê tematem samym w sobie.
Widzimy: wóz stoi w raczej p³ytkiej rzece. Dlaczego? Jedni mówi¹: ch³opi w³aœnie wy³adowali siano, zatrzymali siê, by och³on¹æ i koniom daæ siê napiæ wody. Inni krytycy, lepiej obeznani z wiejskimi praktykami, twierdz¹, ¿e wjechali do wody, aby och³odziæ rozgrzane metalowe obrêcze na ko³ach i wskutek tego zsuwaj¹ce siê w upale z drewnianych otoków. Tak czy inaczej, ów postój w rzece sygnalizuje konieczn¹ przerwê w sianokosach. Na obra-
zie panuje wielki spokój, ale tak naprawdê komunikuje on intensywn¹ pracê w polu, któr¹ trzeba szybko skoñczyæ nim siê pogoda zmieni. A przerwy na odpoczynek czy usprawnienie wozu s¹ konieczn¹ pauz¹, aby ¿niwa mog³y postêpowaæ sprawnie.
Jakie siano we Francji?
Dla odmiany przyjrzyjmy siê innemu wozowi, tym razem z sianem, namalowanemu siedemdziesi¹t kilka lat póŸniej przez francuskiego malarza wsi, a zw³aszcza ¿niwiarzy, Juliena Dupre. Tematyka, któr¹ eksploatowa³ niemi³osiernie, znajdowa³a chêtnych nabywców, sam artysta dba³ o swoj¹ reputacjê – nie mog³o byæ paryskiego dorocznego salonu bez jego dzie³a. Artysta ubiega³ siê o wszelkie mo¿liwie nagrody i zaszczyty (z powodzeniem).
Uczy³ te¿ malarstwa, malowa³, sprzedawa³ swe nieco „podrasowane” rodzajowe widoki, które siê niezmiennie podoba³y.
Jego „Zbiór siana” nawi¹zuje wprost i bezpoœrednio do dzie³a Constable’a. Na obrazie Juliena Dupre ch³opi pracuj¹ gor¹czkowo, aby zd¹¿yæ z zebraniem siana przed nadci¹gaj¹c¹ burz¹, deszczem. Ciemne niebo z prawej sugeruje wzbieraj¹c¹ ulewê. Nie mo¿na pozwoliæ sobie choæ na chwilê odpoczynku: mê¿czyzna nabiera wid³ami jak najwiêcej skoszonej trawy podaje w górê drugiemu, który na szczycie sterty siana uk³ada kolejne porcje na wozie, aby siê trzyma³y. Dwie kobiety w kolorowych chustkach na g³owie grabi¹ pozosta³oœci z pola. Nic siê nie mo¿e zmarnowaæ.
Wieœ jest skrzêtna, pracowita, funkcjonuj¹ca zgodnie z rytmem natury – nie tylko sezonów, ale tak¿e dostosowuje siê do zmian pogody. Wieœ przy tym jest „weso³a” w malarskim sensie, czyli kolorowa: trawa jest bardzo zielona, ch³opi barwnie ubrani, sk¹pe, ale jednak soczyste i rozmaite barwy rozweselaj¹ widok – w domyœle: w przeciwieñstwie do brudnych, ponurych miast przemys³owych. Na potwierdzenie – obraz tego samego malarza pt. „Powrót z pracy w polu”. ❍