NUMER 1630 (1930) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 13 GRUDNIA 2025
Tomasz Bagnowski
Likwidacja podwójnego obywatelstwa?
Senator Bernie Moreno, jeden ze zwolenników popieraj¹cego Donalda Trumpa ruchu MAGA, zg³osi³ projekt ustawy zakazuj¹cy podwójnego obywatelstwa w Stanach Zjednoczonych.
Moreno, podobnie jak wiceprezydent USA JD Vance pochodz¹cy ze stanu Ohio, formalnie przedstawi³ swój projekt na pocz¹tku grudnia. Exclusive Citizenship Act of 2025 ma na celu wyeliminowanie podwójnego obywatelstwa w Stanach Zjednoczonych i wymaga od ka¿dej osoby legitymuj¹cej siê amerykañskim paszportem, pe³nej i wy³¹cznej lojalnoœci wobec Stanów Zjednoczonych. Szczegó³owe przepisy projektu ustawy stwierdzaj¹, ¿e ¿adna osoba nie mo¿e równoczeœnie posiadaæ obywatelstwa USA i innego pañstwa, co ma dotyczyæ zarówno tych urodzonych w Stanach Zjednoczonych, jak i tych naturalizowanych. Zgodnie z projektem osoby posiadaj¹ce podwójne obywatelstwo bêd¹ musia³y w ci¹gu roku od wejœcia w ¿ycie ustawy z³o¿yæ pisemne oœwiadczenie o zrzeczeniu siê obywatelstwa obcego pañstwa lub zrzec siê obywatelstwa amerykañskiego, w piœmie do odpowiednich instytucji amerykañskich. Brak dzia³ania w wyznaczonym terminie skutkuje wed³ug ustawy uznaniem, ¿e osoba „dobrowolnie zrzek³a siê” amerykañskiego obywatelstwa,
zgodnie z paragrafem 349 (a) ustawy o imigracji i obywatelstwie. Takie osoby bêd¹ traktowane w Stanach Zjednoczonych jak cudzoziemcy, niezale¿nie od ich przesz³oœci. Projekt senatora z ruchu MAGA przewiduje równie¿, ¿e ka¿dy obywatel amerykañski, który dobrowolnie nabêdzie obywatelstwo obce po wejœciu w ¿ycie ustawy, automatycznie traci obywatelstwo amerykañskie.
Odpowiedzialny za szczegó³owe regulacje dotycz¹ce deklaracji, weryfikacji i prowadzenia rejestrów obywateli (w tej chwili USA nie gromadz¹ formalnie danych o podwójnych obywatelach) odpowiadaæ ma sekretarz stanu, który bêdzie dzia³a³ w porozumieniu z prokuratorem generalnym i sekretarzem bezpieczeñstwa krajowego. Celem projektowanych przepisów jest eliminacja „konfliktu interesów i podzielnej lojalnoœci”.
Senator Bernie Moreno, urodzony w Kolumbii i naturalizowany jako obywatel Stanów Zjednoczonych w wieku 18 lat, w swoich oœwiadczeniach t³umacz¹cych projekt podkreœla w³asne doœwiadczenie jako nowego obywatela.
WYDANIE
➭ Op³atkowe spotkania – str. 2
➭ Wypadek na chodniku... – str. 5
➭ Piotr Alexewicz w Centrum Polsko S³owiañskim – str. 5
➭ Król srirachy – str. 10
➭ Co robiæ, gdy ICE puka do drzwi – str. 13
➭ Szarlataneria – str. 15
Joseph Conrad - po drugiej stronie smugi cienia
Chris Miekina
Józef Conrad Korzeniowski to w polskiej kulturze postaæ unikalna. Urodzi³ siê jako obywatel rosyjski, czu³ siê Polakiem, aby ostatecznie zostaæ Anglikiem i w nowej ojczyŸnie staæ siê jednym z najwa¿niejszych pisarzy swojego pokolenia.
Wielu uwa¿a, ¿e Korzeniowski wtapiaj¹c siê w angielsk¹ kulturê zapomnia³ o Polsce, ale ta jego relacja do miejsca sk¹d pochodzi³ by³a bardziej skomplikowana ni¿ siê wydaje. W wywiadzie dla „Tygodnika Ilustrowanego” zapytany o jego stosunek do Polski powiedzia³: „Nie mogê myœleæ o Polsce czêsto, bo gorzko, boleœnie, Ÿle. ¯yæ nie móg³bym”.
Trudno dziœ sobie wyobraziæ, aby Conrad móg³ zupe³nie wyrzuciæ polskoœæ ze swojej duszy.
Urodzi³ siê na Kresach, w Berdyczowie, 3 grudnia 1857 roku. Jego ojciec – Apollo Korzeniowski – sam by³ pisarzem, a tak¿e t³umaczem literatury francuskiej i angielskiej. To z pewnoœci¹ mia³o ogromny wp³yw na intelektualny rozwój m³odego Józefa. Jego matk¹ by³a Ewa z Bobrowskich, której brat by³ jednym z naczelników powstania styczniowego. Zaanga¿owani w ruch niepodleg³oœciowy rodzice Conrada przeprowadzili siê z Berdyczowa do Warszawy i to mo¿na uznaæ za moment zwrotny w jego ¿yciu, bo by³ to pocz¹tek jego nieustannej podró¿y jak¹ kontynuowa³ przez resztê ¿ycia.
Za dzia³alnoœæ patriotyczn¹ i narodow¹ w³adze carskie skonfiskowa³y maj¹tek Korzeniowskich, a Apollo zosta³ skazany na zes³anie. Od tego momentu rodzina musia³a ¿yæ ubogo, nigdzie nie zagrzewaj¹c miejsca na zbyt d³ugo. Wyjechali najpierw do Czernichowa, a potem do Wo³ogdy, gdzie rodzice Józefa podupadli na zdrowiu. Matka chorowa³a na gruŸlicê, a ojciec na serce. Probowali podreperowaæ zdrowie przenosz¹c siê najpierw do Kijowa, a potem do Odessy, ale po drodze matka Józefa zmar³a, a ojcu ze wzglêdu na kiepski stan zdrowia car darowa³ winy. Korzeniowscy znów ruszyli w drogê: najpierw do Lwowa, a potem do Krakowa, gdzie Apollo znalaz³ pracê w redakcji czasopisma „Kraj” wydawanego przez ksiêcia Adama Sapiehê. Mia³ tam byæ specjalist¹ od spraw rosyjskich bo w Rosji mieszka³ i angielskich, ze wzglêdu na doskona³¹ znajomoœæ jêzyka. Krótko potem schorowany zmar³, a Józef Korzeniowski zosta³ sierot¹. Pocz¹tkowo jego opiekunk¹ zosta³a babka, Teofila Bobrowska i przyjaciel rodziny, hrabia W³adys³aw Mniszek. Potem opiekê nad nim przej¹³ drugi brat matki – Tadeusz.
Choinka pod Rockefeller Center. Na drzewku jest 50 000 œwiate³ek, a na szczycie gwiazda Swarovskiego, wa¿¹ca 400 kg i mieni¹ca siê 3 milionami kryszta³ów.
Portret pisarza autorstwa sztucznej inteligencji
Spotkania op³atkowe
Magii Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia poddaj¹ siê prawie wszystkie polonijne instytucje, stowarzyszenia, szko³y i parafie.
Na ile miejsce w Kurierze pozwoli bêdziemy odnotowywaæ te uroczystoœci.
„Œwiat na Ciebie czeka Panie” – od tej piêknej adwentowej pieœni rozpoczêto œwi¹teczne spotkanie w Domu Weterana. Dostojnych goœci: przedstawicieli w³adz Polski, organizacji polonijnych oraz delegacje placówek weteranów SWAP z NY, NY i PA powita³ komen dant Okrêgu 2 Marek Chroœcielewski. Piêknie przystrojona sala, mi³a atmosfera, wzruszenie i radoœæ ¿e jesteœmy razem by³a widoczna ju¿ przy powitaniach.
Zuchy i harcerki zaœpiewa³y
„Œwiat na Ciebie czeka Panie,” „Przeka¿my sobie znak pokoju” i „Œwiat³o z Betlejem”, a nastêpnie dzieli³y siê Œwiat³em Pokoju z goœæmi spotkania. Mimo wojny na Bliskim Wschodzie harcerstwo podtrzymuje tradycje i przekazuje ogieñ z Groty Narodzenia Pana ludziom dobrej woli z nadziej¹ na pojednanie miêdzy narodami. Uznana wokalistka jazzowa Ma³gorzata Staniszewska zaœpiewa³a kilka klasycznych polskich kolêd w ciekawych aran¿acjach zapraszaj¹c goœci do wspólnego œpiewu.
Duchowym akcentem by³o dzielenie siê op³atkiem wczeœniej poœwiêconym przez ojca Micha³a Czy¿ewskiego paulina i sk³adanie ¿yczeñ. Po ³amaniu siê op³atkiem jest kolacja. I u nas tradycji sta³o siê zadoœæ, wszystkie potrawy które znalaz³y siê na op³atkowym stole by³y bezmiêsne i bardzo smaczne. W serdecznej atmosferze, s³uchaj¹c kolêd, patrz¹c na zdjêcia
z poprzednich spotkañ mieliœmy czas na wspomnienia i mi³e rozmowy. Do zobaczenia za rok!
We wtorek, 2 grudnia br. w restauracji Giando on the Water odby³ siê wieczór op³atkowy Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej dla Cz³onków PSFCU ze stanu Nowy Jork. Kontynuuj¹c wieloletni¹, piêkn¹ tradycjê, przedstawiciele Rady Dyrektorów, Komisji Nadzorczej, Zarz¹du oraz kierownictwa oddzia³ów Naszej Unii, wraz z Cz³onkami PSFCU celebrowali przedœwi¹teczne spotkanie, które jak ¿adna inna okazja oddaje niepowtarzalny charakter Naszej Unii. Wœród zaproszonych goœci znaleŸli siê m. i. konsul generalny RP Mateusz Sakowicz, przedstawiciele organizacji polonijnych, szkó³, parafii oraz firmy i osoby prywatne wspó³pracuj¹ce z Polsko-S³owiañsk¹ Federaln¹ Uni¹ Kredytow¹. Dyrektor Wykonawczy PSFCU Bogdan Chmielewski podsumowa³ rekordowy rok dla Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej. Zwróci³ te¿ uwagê na olbrzymie wsparcie, jakiego udziela Unia polonijnej spo³ecznoœci w postaci stypendiów, dotacji dla organizacji polonijnych, jak i pomocy w finansowaniu wydarzeñ polonijnych, które w sumie przekracza kwotê trzech milionów dolarów rocznie. Z kolei Przewodnicz¹cy Rady Dyrektorów Krzysztof Matyszczyk w swoim wyst¹pieniu skoncentrowa³ siê na wspó³pracy z polonijnymi organizacjami i pielêgnowaniu polskich wartoœci i tradycji. Wieczór swoim wystêpem uœwietni³a laureatka stypendium dla „Wschodz¹cej
Œwiêta Bo¿ego Narodzenia to czas, kiedy sto³y uginaj¹ siê pod pysznymi potrawami, a my – z radoœci¹ – poddajemy siê tradycyjnej degustacji pierogów, pasztetu, bigosu, karpia, a czasem nawet „nocnych dok³adek”. Niestety, w tym œwi¹tecznym kuli narnym zachwycie kryje siê ma³y wróg, który lubi przypomnieæ o sobie akurat wtedy, gdy najmniej tego potrzebujemy: kwas moczo wy. A jego nadmiar mo¿e prowadziæ do moczanowej – choroby, która potrafi dos³ow nie zwaliæ z nóg.
Dna moczanowa bierze siê z dania kryszta³ków moczanu sodu w stawach, co wywo³uje stan zapal ny, obrzêk i bardzo silny ból – naj czêœciej w obrêbie du¿ego palca stopy, ale tak¿e w kolanach, ³okciach czy nadgarstkach. Statystycznie dna moczanowa czêœciej dopada mê¿czyzn, zw³asz-
cza po 40. roku ¿ycia, a dodatkowo lubi osoby, które nie odmówi¹ sobie dobrego miêska, podrobów, czerwonego wina i póŸnowieczornych przek¹sek. W³aœnie dlatego okres œwi¹teczny dla wielu osób oznacza nie tylko radoœæ, ale i ryzyko „œwi¹tecznego ataku stawu”. Co wa¿ne – dna moczanowa nie jest wy³¹cznie spraw¹ kulinarnych grzeszków. Ma swoje pod³o¿e metaboliczne, leczeniu stosuje siê leki zmniejszaj¹ce wytwarzanie kwasu moczowego. Jednak istniej¹ równie¿ metody naturalnego wsparcia organizmu, które mog¹ zmniejszyæ czêstotliwoœæ lub intensywnoœæ zaostrzeñ. I tu z pomoc¹ przychodzi Uricel – suplement diety wykorzystuj¹cy w³aœciwoœci natury, znane od wieków w fitoterapii.
Gwiazdy Naszej Unii” z 2023 r., Kaeyra”, która zaprezentowa³a repertuar obejmuj¹cy amerykañskie œwi¹teczne piosenki oraz tradycyjne polskie kolêdy. Przed prze³amaniem siê op³atkiem modlitwê poprowadzi³ biskup Witold Mroziewski. ¯yczenia sk³adane by³y w atmosferze wzruszeñ, wdziêcznoœci, podziêkowañ oraz serdecznoœci.
Podobne wieczory op³atkowe dla Cz³onków PSFCU odby³y siê 4 grudnia w Garfield, NJ oraz 6 grudnia w Glen Ellyn, IL.
W sk³adzie Uricelu znajdziemy przede wszystkim ekstrakt z wiœni, bogaty w antocyjany – naturalne zwi¹zki o silnym dzia³aniu przeciwzapalnym, które w badaniach wi¹zano z obni¿eniem poziomu kwasu moczowego. Kolejnym sk³adnikiem jest chanca piedra – roœlina popularna w Ameryce Po³udniowej, wspieraj¹ca pracê nerek i procesy oczyszczania organizmu. Kurkuma, diabelski pazur, nasiona selera czy korzeñ juki maj¹ natomiast w³aœciwoœci przeciwzapalne i mog¹ ³agodziæ bolesnoœæ stawów.
Brzmi jak lista sk³adników z apteczki babci? Trochê tak! Ale w³aœnie w tym tkwi ich urok i skutecznoœæ – natura od dawna mia³a sposoby na to, co my dopiero dziœ nazywamy dn¹ moczanow¹.
Oczywiœcie – Uricel nie zastêpuje leczenia zaleconego przez lekarza i nie jest „cudownym lekiem na œwiêta”. To naturalne wsparcie organizmu, które mo¿e pomóc z³agodziæ stan zapalny, poprawiæ samopoczucie i zmniejszyæ ryzyko kolejnych epizodów bólowych. A jeœli do³o¿ymy do tego odrobinê umiaru przy œwi¹tecznym stole (wiem, wiem – to nie jest ³atwe!) oraz szklankê wody miêdzy jednym pierogiem, a drugim – jest szansa, ¿e Œwiêta min¹ nie tylko smacznie, ale i bez nieznoœnego bólu palucha.
Dlatego ¿ycz¹c Pañstwu zdrowych, spokojnych i jak najmniej „bolesnych” Œwi¹t, serdecznie polecam Uricel – naturalne wsparcie w walce z dn¹ moczanow¹, dostêpny w Markowej Aptece. Niech te Œwiêta przynios¹ radoœæ, zdrowie i jak najmniej… kwasu – zarówno tego chemicznego, jak i rodzinnego przy stole!
Czy chcesz, ¿eby Twoje dziecko mówi³o po polsku?
Wiesz jakie atuty ma dwujêzycznoœæ, jak bardzo rozwija mózg i zwiêksza funkcje poznawcze?
Chcesz, ¿eby Twoje dziecko uczy³o siê polskiego i angielskiego?
Œwietna szansa przed Tob¹. Szko³a podstawowa numer 34 na Greenpoincie, maj¹ca œwietne miejsce w nowojorskim rankingu placówek edukacyjnych, przyjmuje zapisy do klas dwujêzycznych, obejmuj¹cych przedszkole i klasy od pierwszej do pi¹tej. Do kindergarten nale¿y zapisaæ siê przez stronê internetow¹: www.myschools.nyc do 23 stycznia 2026 roku, wybieraj¹c szko³ê 34 i program dual language (polsko-angielski).
Szko³a jest bardzo lubiana przez dzieci i ceniona przez rodziców i co wa¿ne - nie wymaga rejonizacji.
– G³ównym celem programów dwujêzycznych w amerykañskich szko³ach publicznych jest to, aby dzieci – ucz¹ce siê jêzyka angielskiego – mia³y wsparcie jêzyka rodzimego. Kiedyœ, programy dwujêzyczne, istnia³y tylko po to, aby pomóc dzieciom w szybszym nauczeniu siê jêzyka angielskiego. Obecnie nastawione s¹ na to, ¿eby dzieci mog³y nie tylko zdobywaæ wiedzê w dwóch jêzykach, ale tak¿e zapoznaæ siê z innym obszarem kulturowym – powiedzia³a Alicja Winnicki, która w 2015 roku, jako pierwsza otworzy³a Po-
lish Dual Language Program (program dwujêzyczny, polsko-angielski) na terenie stanu Nowy Jork (w³aœnie w PS 34).
W wywiadzie, który udzieli³a Kurierowi w 2020 roku doda³a: – Wszystkie badania naukowe dotycz¹ce dwujêzycznoœci udowadniaj¹, ¿e osoby dwujêzyczne maj¹ bardzo czêsto przewagê nad tymi, którzy pos³uguj¹ siê tylko jednym jêzykiem. Dwu- lub wielojêzyczni uczniowie, osi¹gaj¹ np. lepsze wyniki na testach i egzaminach, nie mówi¹c ju¿ o mo¿liwoœciach, które otwieraj¹ siê przed osobami biegle mówi¹cymi w kilku jêzykach. Dwujêzycznoœæ pozwala na g³êbsze zrozumienie kultury w³asnej lub dla nas nowej, swobodne poruszanie siê w ró¿nych obszarach kulturowych oraz korzystanie z bogatszych Ÿróde³ naukowych. (...) Dodam te¿, ¿e wiele badañ naukowych wskazuje na to, ¿e dwujêzycznoœæ przyczynia siê do zwiêkszonej sprawnoœci umys³owej w ka¿dym wieku. Po wiêcej informacji na temat zapisów mo¿esz zadzwoniæ do Deise Kowalski: (718) 389-5842 lub napisaæ e-maila: Dkowalski@schools.nyc.gov
sta³a wspó³praca
redaktor naczelna
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Gdy Jan us³ysza³ w wiêzieniu o czynach Chrystusa, pos³a³ swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteœ Tym, który ma przyjœæ, czy te¿ innego mamy oczekiwaæ?” Jezus im odpowiedzia³: „IdŸcie i oznajmijcie Janowi to, co s³yszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskuj¹, chromi chodz¹, trêdowaci zostaj¹ oczyszczeni, g³usi s³ysz¹, umarli zmartwychwstaj¹, ubogim g³osi siê Ewangeliê. A b³ogos³awiony jest ten, kto nie zw¹tpi we Mnie”. Gdy oni odchodzili, Jezus zacz¹³ mówiæ do t³umów o Janie: „Co wyszliœcie obejrzeæ na pustyni? Trzcinê ko³ysz¹c¹ siê na wietrze? Ale co wyszliœcie zobaczyæ? Cz³owieka w miêkkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich s¹ ci, którzy miêkkie szaty nosz¹. Po co wiêc wyszliœcie? Zobaczyæ proroka? Tak, powiadam wam, nawet wiêcej ni¿ proroka. On jest tym, o którym napisano: „Oto Ja posy³am mego wys³añca przed Tob¹, aby przygotowa³ Ci drogê”. Mt 11, 2-9
Trzecia Niedziela Adwentu nazywana jest Niedziel¹ „Gaudete”, czyli niedziel¹ radoœci. Jest to jeden z dwóch dni w roku, kiedy kap³an mo¿e sprawowaæ liturgiê w szatach koloru ró¿owego. Nazwa tej niedzieli pochodzi od s³ów antyfony na wejœcie: „Gaudete in Domino”, czyli „Radujcie siê zawsze w Panu”. Czytania liturgiczne na tê niedzielê s¹ pe³ne radoœci z zapowiadanego przyjœcia Chrystusa, naszego Zbawiciela. Liturgia adwentowa sprawowana jest w szatach liturgicznych fioletowego koloru. Ta barwa powstaje ze zmieszania b³êkitu i czerwieni, które symbolicznie wyra¿aj¹ to co duchowe i to co cielesne, a zatem fiolet oznacza napiêcie miêdzy duchem, a cia³em. Po³¹czenie b³êkitu i czerwieni symbolizuje dokonane przez Wcielenie Chrystusa zjednoczenie tego co boskie z tym co ludzkie. Ró¿owy kolor szat liturgicznych III Niedzieli Adwentu jest bardziej radosny, niesie wiêcej œwiat³a, co trafnie wpisuje siê w bliskoœæ czasow¹ dnia Bo¿ego Narodzenia.
Tradycja œwiêtowania Niedzieli „Gaudete” ma pocz¹tki w czasach, gdy Adwent mia³ typowo postny charakter. Teraz, gdy Adwent obchodzony jest jako czas radosnego oczekiwania na Bo¿e Narodzenie, ta niedziela stanowi kulminacyjny punkt tego okresu. Radoœæ dnia Bo¿ego Narodzenia nied³ugo siê spe³ni. Adwent jest wyj¹tkowym czasem dla chrzeœcijan. S³owo adwent pochodzi z jêzyka ³aciñskiego „adventus”, które oznacza przyjœcie. Dla staro¿ytnych Rzymian s³owo to, oznacza³o oficjalny przyjazd cezara. Dla chrzeœcijan to radosny czas przygotowania na przyjœcie Pana. St¹d te¿ Adwent jest nie tyle czasem pokuty, ile raczej czasem pobo¿nego przygotowania i radosnego oczekiwania.
W miarê zbli¿ania siê dnia Bo¿ego Narodzenia ogarnia nas radoœæ pamiêtana z beztroskiego dzieciñstwa.
Jednak czytania liturgiczne na dzisiejsz¹ niedzielê nie tylko podkreœlaj¹ radoœæ œwi¹tecznego dnia Bo¿ego Narodzenia, ale wprowadzaj¹ nas w nastrój drugiego wymiaru Adwentu, którym jest Paruzja, czyli przyjœcie Jezusa w czasach ostatecznych, a tak¿e proponuj¹ pewne postawy, które przygotuj¹ nas na przyjœcie Pana. W pierwszym czytaniu s³yszymy s³owa proroka Izajasza: „Odwagi! Nie bójcie siê! Oto wasz Bóg… On sam przychodzi, by was zbawiæ”. Zapowiedzi przyjœcia Boga w czasach ostatecznych, nieod³¹cznie zwi¹zane s¹ z koñcem œwiata, co mo¿e budziæ zrozumia³y lêk, niezale¿nie od tego, czy to bêdzie nasz indywidualny koniec, czy apokaliptyczny. Bóg przychodzi do nas w czasach ostatecznych, aby nas zbawiæ i to jest powód do radoœci.
W drugim czytaniu z Listu œw. Jakuba Aposto³a s³yszymy s³owa: „Trwajcie cierpliwie, bracia, a¿ do przyjœcia Pana…. Tak i wy b¹dŸcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjœcie Pana jest ju¿ bliskie”. Mamy pobo¿nie i cierpliwie oczekiwaæ na przyjœcie Pana w naszym ¿yciu, a nie gor¹czkowo wyszukiwaæ pseudoprorockich zapowiedzi rych³ego koñca œwiata. Poniewa¿ nie znamy czasu drugiego przyjœcia Pana, dlatego potrzebujemy umocnienia cnoty cierpliwoœci.
Ewangelia mówi o Janie Chrzcicielu, który cierpliwie próbuje rozwa¿yæ i rozeznaæ, czy Jezus rzeczywiœcie jest Mesjaszem. Arcybiskup i pisarz Alban Goodier w swojej ksi¹¿ce zatytu³owanej „¯ycie publiczne naszego Pana Jezusa Chrystusa” tak pisze o œw. Janie Chrzcicielu: „Czy mo¿emy sobie teraz wyobraziæ pierwsze pojawienie siê Jana Chrzciciela? Przyby³ i stan¹³ na pustyni nad rzek¹, u bramy prowadz¹cej do Judei, w miejscu wci¹¿ uœwiêconym pamiêci¹ proroka Eliasza, tu¿ przy g³ównej drodze, któr¹ musia³ przechodziæ zapracowany œwiat. By³a to dziwaczna postaæ, nieokrzesana,
zaniedbana, przera¿aj¹ca, harmonizuj¹ca z otoczeniem, o jasnym umyœle, nieugiêta, nieustraszona, niemaj¹ca wzglêdu na nikogo, nie prosz¹ca o nic, dla której œwiat ze swoimi os¹dami nie mia³ ¿adnego znaczenia, choæ pokazywa³, ¿e zna go na wylot, zna wszystkie jego problemy. Przyszed³ jako cenzor ludzi, a jednak zjednywa³ ich sobie swoj¹ ca³kowit¹ szczeroœci¹, mówi¹c im wprost prawdê o nich samych i zmuszaj¹c ich do przyznania mu racji”.
Za swoj¹ nieugiêt¹ postawê Jan Chrzciciel zosta³ uwiêziony, a póŸniej œciêty za to, ¿e wytkn¹³ królowi Herodowi jego zwi¹zek z Herodiad¹, ¿on¹ swego brata Filipa. Nazwa³ ten zwi¹zek cudzo³óstwem. Król Herod ¿ywi³ respekt do proroka: „Herod bowiem czu³ lêk przed Janem, widz¹c, ¿e jest mê¿em prawym i œwiêtym, i bra³ go w obronê. Ilekroæ go pos³ysza³, odczuwa³ du¿y niepokój, ale chêtnie go s³ucha³”. Jednak za namow¹ Herodiady uwiêzi³ go: „A Herodiada zawziê³a siê na niego i chcia³a go zg³adziæ, lecz nie mog³a”. Nadarzy³a siê jednak taka okazja. Król zachwycony tañcem córki Herodiady obieca³ jej wszystko o co go poprosi, a ta za namow¹ matki poprosi³a o g³owê Jana. I tak Jan Chrzciciel przypieczêtowa³ mêczeñsk¹ krwi¹ œwiadectwo o Mesjaszu.
Œw. Jan przebywaj¹c w celi wiêziennej chcia³ siê upewniæ, a mo¿e rozwiaæ w¹tpliwoœci co do osoby Mesjasza. Dlatego wysy³a swoich uczniów do Jezusa z zapytaniem, czy rzeczywiœcie On jest Tym, na którego czekaj¹: „Czy Ty jesteœ Tym, który ma przyjœæ?” Jezus nie odpowiada wprost, tylko nawi¹zuje do proroka Izajasza, który mówi jaki bêdzie œwiat, gdy pojawi siê na nim Mesjasz: „…niewidomi wzrok odzyskuj¹, chromi chodz¹, trêdowaci zostaj¹ oczyszczeni, g³usi s³ysz¹, umarli zmartwychwstaj¹, ubogim g³osi siê Ewangeliê”. To wszystko dzieje siê za spraw¹ Jezusa, a zatem jest On Mesjaszem i królestwo niebieskie zaczyna siê realizowaæ w ziemskiej rzeczywistoœci. Niewidomy kaznodzieja, przyci¹gaj¹cy t³umy czêsto powtarza³: „By³em œlepy, a teraz widzê”. Cuda dokonywane przez Jezusa s¹ przede wszystkim znakami przyjœcia Mesjasza i uzdrowieñ natury duchowej. Szczególnie w okresie Adwentu proœmy Jezusa o cuda uzdrowienia natury duchowej, które przygotuj¹ nas na przyjœcie Pana. ❍
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper.pl i nytravelclub.pl
Wypadek na chodniku w Brooklynie: Czy kierowca, który dosta³ udaru, mo¿e ponosiæ odpowiedzialnoœæ?
Szokuj¹ca prawda o „nag³ych przypadkach medycznych” i ubezpieczeniu
To mia³o byæ zwyk³e œrodowe popo³udnie na Coney Island – dopóki 86-letni kierowca nagle nie straci³ panowania nad minivanem i nie wjecha³ na chodnik zabijaj¹c 89-letni¹ kobietê i rani¹c kolejne dwie osoby. Policja podejrzewa, ¿e mê¿czyzna móg³ doznaæ udaru mózgu za kierownic¹. Choæ to dramatyczne zdarzenie, rodzi ono pytanie, o którym wiêkszoœæ ludzi nie myœli, dopóki nie jest za póŸno: co siê dzieje prawnie, jeœli kierowca, który potr¹ci³ pieszego, dozna³ nag³ego ataku choroby – czy nadal ponosi ON odpowiedzialnoœæ?
Zgodnie z prawem stanu Nowy Jork, odpowiedŸ zale¿y od tego, czy ten atak by³ przewidywalny. Jeœli kierowca nie mia³ ¿adnych wczeœniejszych objawów, diagnozy ani sygna³ów ostrzegawczych – prawo mo¿e ca³kowicie zwolniæ go z winy. To tzw. „obrona nag³ego przypadku medycznego”. S¹d uznaje, ¿e osoba, która traci przytomnoœæ bez ostrze¿enia, nie mo¿e byæ uznana za winn¹ utraty panowania nad pojazdem. Ale jeœli kierowca mia³ objawy ostrzegawcze – zawroty g³owy, omdlenia, os³abienie lub chorobê, która powinna go powstrzymaæ przed prowadzeniem auta –wtedy taki „nag³y przypadek” staje siê zaniedbaniem. W takiej sytuacji kierowca odpowiada prawnie tak samo jak ka¿dy inny, kto prowadzi nieostro¿nie. Ró¿nica miêdzy prawdziwym nag³ym przypadkiem, a zaniedbaniem zwykle sprowadza siê do dokumentacji medycznej i opinii bieg³ych.
S¹dy nie wierz¹ kierowcom „na s³owo” – wymagaj¹ dowodów medycznych potwierdzaj¹cych, ¿e udar, zawa³ czy utrata przytomnoœci nast¹pi³y bez ostrze¿enia. Jeœli takich dowodów brakuje, obrona siê rozpada, a poszkodowani mog¹ dochodziæ pe³nego odszkodowania. Wielu ludzi nie wie, ¿e ubezpieczenie dzia³a tak samo niezale¿nie od przyczyny wypadku.
System no-fault w Nowym Jorku wyp³aca przynajmniej 50 000 USD na osobê za koszty leczenia i utracone dochody, nawet jeœli nikt nie ponosi winy. To oznacza, ¿e ofiary potr¹ceñ na chodniku otrzymuj¹ natychmiastow¹ pomoc finansow¹. Jeœli jednak obra¿enia s¹ powa¿ne – np. z³amanie, oszpecenie, trwa³e ograniczenie sprawnoœci lub œmieræ – poszkodowani mog¹ pozwaæ sprawcê o odszkodowanie za ból i cierpienie.
Ka¿dy kierowca w Nowym Jorku musi te¿ posiadaæ ubezpieczenie odpowiedzialnoœci cywilnej – co najmniej 25 000 USD za obra¿enia i 50 000 USD za œmieræ jednej osoby. Takie polisy obejmuj¹ zarówno przypadki zaniedbania, jak i prawdziwe nag³e zdarzenia medyczne. Nawet jeœli s¹d nie uzna winy kierowcy, ubezpieczenie mo¿e pokryæ podstawowe œwiadczenia. Gdy suma ubezpieczenia nie wystarcza, mo¿na siêgn¹æ po w³asne ubezpieczenie kierowcy niedoubezpieczonego (SUM/UM) – wiele osób je ma, nie zdaj¹c sobie z tego sprawy.
A teraz wyobraŸ sobie ten sam wypadek, ale z udzia³em ciê¿arówki. Prawo i zasady ubezpieczenia pozostaj¹ takie sa-
me – lecz kwoty s¹ znacznie wiêksze. Ciê¿arówki i pojazdy flotowe zwykle maj¹ co najmniej 1 000 000 USD ubezpieczenia, a czasem wiêcej, zgodnie z przepisami federalnymi lub zasadami firmowymi. To oznacza, ¿e ofiary potr¹cenia przez ciê¿arówkê na chodniku mog¹ uzyskaæ du¿o wy¿sze odszkodowanie. Firmy transportowe maj¹ te¿ obowi¹zek monitorowaæ stan zdrowia kierowców. Jeœli pozwol¹ prowadziæ osobie z powa¿nymi problemami medycznymi, mog¹ same zostaæ poci¹gniête do odpowiedzialnoœci. Dlatego doœwiadczeni prawnicy analizuj¹ dokumentacjê medyczn¹, dane GPS i zapisy bezpieczeñstwa, by wykazaæ zaniedbanie firmy. W prostych s³owach: Nag³e i ca³kowicie nieprzewidywalne zdarzenie medyczne mo¿e zwolniæ z winy – ale ubezpieczenie i tak wyp³aca œwiadczenia. Przewidywalny problem zdrowotny lub zwyk³a nieostro¿noœæ to zaniedbanie – i mo¿na ¿¹daæ pe³nego odszkodowania. Wypadki z ciê¿arówkami oznaczaj¹ wy¿sze ubezpieczenia i wiêksz¹ odpowiedzialnoœæ. Twoje w³asne ubezpieczenie mo¿e zapewniæ dodatkow¹ ochronê, jeœli polisa sprawcy siê wyczerpie. Wniosek: nawet jeœli wypadek wydaje siê „nieunikniony”, ofiary i ich rodziny czêsto maj¹ prawne mo¿liwoœci dzia³ania. Licz¹ siê szczegó³y – historia medyczna, relacje œwiadków i opinie ekspertów. Dlatego szybkie rozpoczêcie dochodzenia ma ogromne znaczenie.
Piotr Alexewicz w Centrum Polsko S³owiañskim
Ostatnio, trochê przypadkiem, wœród promocyjnych emaili natrafi³em na informacjê, ¿e w Centrum Polsko S³owiañskim ma Greenpoincie wyst¹pi Piotr Alexewicz, zdobywca pi¹tego miejsca w XIX Miêdzynarodowym Konkursie Chopinowskim i Nagrody Publicznoœci. Artystê w USA promowa³o Towarzystwo Chopinowskie ze stanu Connecticut.
Przypuszczam, ¿e gdyby informacja o wydarzeniu trafi³a przed koncertem na szpalty Kuriera Plus, to zaowocowa³oby to nieco wiêksz¹ frekwencj¹.
Ubolewam, ¿e tak znakomity pianista gra³ w sumie dla paru tuzinów s³uchaczy.
Organizatorzy koncertu na Brooklynie nie zapewnili niestety s³uchaczom drukowanych programów, a ich usprawiedliwieniem by³o to, ¿e artysta ponoæ zmienia³ swój program. Prezentuj¹cy i reprezentuj¹cy pianistê pan Andrzej Gromadowski mened¿er firmy Polski Express, odczyta³ z estrady tytu³y kompozycji. Nie da³bym g³owy, ¿e publicznoœæ je zapamiêta³a. Nie wiedzieliœmy czy w programie nast¹pi przerwa (nie nast¹pi³a), natomiast po brawach, jakimi nagrodzono pianistê po fina³owym Polonezie Es-dur nast¹pi³o kilkadziesi¹t sekund niewygodnej ciszy: ludzie siedzieli we wci¹¿ zaciemnionej sali, nie wiedz¹c czy ju¿ wychodziæ, czy czekaæ, a¿ zapal¹ œwiat³a. W koñcu pan Piotr pojawi³ siê powtór-
nie przy fortepianie, aby uraczyæ nas bisem. Tyle, jeœli chodzi o sprawy organizacyjne, które w szczególnych przypadkach budz¹ moj¹ ciekawoœæ i uwagê. Wiêcej! W³aœciwie mnie fascynuj¹!
Powróæmy do muzyki.
Godzinny program obejmowa³, jak mo¿na by³o przewidzieæ, repertuar z konkursu chopinowskiego. Z pierwszego etapu us³yszeliœmy Fantazjê f-moll op. 49 i Nokturn E-dur op. 62 No. 2. Nie muszê wspominaæ z jak¹ satysfakcj¹ s³ucha³em tych wszystkich kompozycji wiedz¹c, ¿e tego wieczoru bêdzie to tylko jedna fantazja, a nie jedna z piêciu których zdarza³o mi siê s³uchaæ dziennie podczas Konkursu. I jeden Polonez Fantazja, a nie cztery, jak podczas fina³ów. Nie da siê ukryæ – pomaga to w odbiorze i s³ucha siê utworu jakby na nowo.
Zerkn¹³em na swoje zapiski z przes³uchañ i obok nokturnu znalaz³em jedno tylko s³owo gorgeous, czyli wspaniale, œlicznie, przepiêknie. I tym razem nie by³o powodu, abym zmieni³ zdanie. Fantazjê pan Piotr zagra³ nie mniej imponuj¹co: te same walory, a wiêæ powaga, dojrza³oœæ, opanowanie, piêkna epicka narracja, które us³yszeliœmy w Warszawie, obecne by³y i tym razem. Tym, co by³o znacznie trudniejsze do opanowania tego wieczoru, by³ fortepian: pó³koncertowy Steinway, dobry, ale nie o tak piêknym dŸwiêku jak te warszawskie, cudownie
przygotowane na miêdzynarodowy konkurs. Ale doskonali pianiœci nawet z tych przeciêtniejszych instrumentów potrafi¹ wydobyæ nieoczekiwanie piêkne brzmienie. Alexewicz potwierdzi³ tê regu³ê osi¹gaj¹c nie tylko dŸwiêczne, noœne forte, ale ujmuj¹ce, delikatne pianissima. Polonez Fantazja to dla mnie chopinowski „Hamlet”- dzie³o, o którym zarówno ka¿dy wytrawny s³uchacz i ka¿dy wykonawca ma w³asne wyobra¿enie. Ta fantazja spowita w szaty poloneza wymaga kolosalnej wyobraŸni i w³aœciwie pianistycznego aktorstwa. Ale istniej¹ te¿ inne pu³apki wykonawcze w postaci kontroli pulsu, kontroli elementu fantazji, utrzymania balansu w wielotematycznej kodzie i wreszcie aktorskiej umiejêtnoœci obrócenia siê czasami ty³em od publicznoœci, która z zapartym oddechem oczekuje na kolejn¹ kwestiê. Innymi s³owy – potrzebna jest gra pauzami. To wszystko zasadniczo Alexewiczowi siê uda³o i znalaz³em w jego wykonaniu wiele fascynuj¹cych rozwi¹zañ i przejmuj¹cych momentów jeœli nawet idelna wersja istnieje jedynie w mojej w³asnej g³owie.
Te ostatnie obecne by³y jeszcze bardziej w stylowych, czêsto ujmuj¹cych i œwietnie odczutych czterech Mazurkach op. 41, gdzie szczególnie w No. 1 e-moll i No. 4 cis-moll te przejmuj¹ce, ba, mo¿e nawet tragiczne echa wydaj¹ siê byæ wszechobecne. Natomiast mazurek No. 2 H-dur, z nieoczekiwanymi, radykalnymi zmianami harmoniczny-
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
Jeœli Ty lub ktoœ bliski zosta³ potr¹cony na chodniku w Nowym Jorku – przez samochód, dostawczaka lub ciê¿arówkê – skontaktuj siê z The Platta Law Firm. Zbadamy t³o medyczne i ubezpieczeniowe kierowcy, ujawnimy ka¿de zaniedbanie i zawalczymy o pe³ne odszkodowanie, na jakie zas³ugujesz. ❍
mi, posiada³ ten swój zawadiacki charakter. Czy zaskoczy³aby mnie nagroda za mazurki w³aœnie dla tego pianisty? Na pewno nie po jego nowojorskim recitalu. Na zakoñczenie programu Andante Spianato i Wielki Polonez Es-dur op. 22 wykonane zosta³y z ca³ym blaskiem, wirtuozeri¹, i nale¿ytym wdziêkiem. Jedynym, uroczym zreszt¹ bisem, by³ zagrany z elegancj¹ i polotem „Valse” z suity 6 Utworów fortepianowych Respighiego. Tak. tego od „Pinii rzymskich”. Zakoñczê stwierdzeniem, którym czasami komentujê wystêpy, gdy krytyka staje siê niemal zbêdna – s³ucha³em Alexewicza z komfortem. Zrobi³ na mnie wra¿enie doskona³ym rzemios³em i wielk¹ muzykalnoœci¹. Jestem bardzo ciekaw jak wypadnie jego maj¹cy nast¹piæ wkrótce recital w Filharmonii Narodowej, bo w przeciwieñstwie do stosunkowo wyrozumia³ego Nowego Jorku, w Warszawie trzeba bêdzie znowu graæ przed kochaj¹c¹, ale bardzo wyrobion¹ publicznoœci¹.
Piotr Alexewicz
Polskie wczoraj i dziœ
Kazimierz Wierzbicki
Szczeciñski grudzieñ 1956 r.
Jesieni¹ 1956 r. Polska prze¿ywa³a pokojow¹ rewolucjê.
W paŸdzierniku nowy przywódca rz¹dz¹cej PZPR W³adys³aw Gomu³ka potêpi³ stalinowskie metody rz¹dzenia i og³osi³ program demokratyzacji. W ca³ym kraju mia³y miejsce wiece i manifestacje na których pojawia³y siê has³a niezale¿noœci od Zwi¹zku Sowieckiego.
W listopadzie Polacy zostali zaszokowani brutaln¹ interwencj¹ wojsk sowieckich na Wêgrzech i st³umieniem narodowego powstania nad Dunajem. W wielu miastach organizowano pomoc materialn¹ i medyczn¹ dla braci Wêgrów. Zaci¹gano warty honorowe i wywieszano polskie i wêgierskie flagi narodowe.
Kraj kipia³ nienawiœci¹ do komunistycznej dyktatury i kremlowskich w³adców. Potrzebna by³a tylko iskra aby nast¹pi³ wybuch. Taka w³aœnie iskra pojawi³a siê w Szczecinie, gdzie w grudniu 1956 r. dosz³o do zajœæ i wielotysiêcznych demonstracji. antykomunistycznych.
grudnia, wczesnym wieczorem w centrum miasta milicja próbowa³a aresztowaæ pijanego mê¿czyznê. Zatrzymany opiera³ siê i krzycza³: Za co mnie zamykacie? Jestem Polakiem!
W ci¹gu kilku minut wokó³ miejsca zajœcia zgromadzi³ siê pokaŸny t³um. Pobito jednego z funkcjonariuszy i przewrócono samochód milicyjny. Ludzie zablokowali ulicê wstrzymuj¹c tramwaje. Milicja zdo³a³a jednak wsadziæ pijanego do karetki pogotowia i odwieŸæ go na komisariat.
Na miejsce zdrzenia przyby³o kilku dodatkowych milicjantów, którzy pa³kami próbowali rozgoniæ t³um. W odpowiedzi zostali obrzuceni kamieniami. Jeden z funkcjonariuszy u¿y³ gazu ³zawi¹cego, co spowodowa³o, ¿e czêœæ zgromadzonych zaczê³a uciekaæ. Po kilku minutach t³um zebra³ siê ponownie. Wznoszono okrzyki: Milicja morduje ludzi!
Demonstranci zaatakowali miejscowy komisariat oraz wiêzienie. Po pewnym czasie manifestacja rozdzieli³a siê na kilka grup. Jedna z nich wdar³a siê do konsulatu sowieckiego i zdemolowa³a jego wnêtrze. Skandowano has³a antykomunistyczne. Pojawi³ siê równie¿ transparent: „Precz sowieci od Wêgier. Precz od Polski”.
W póŸnych godzinach nocnych zdo³ano zaprowadziæ wzglêdny spokój. W t³umieniu demonstracji wziê³y udzia³ jednostki Korpusu Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego (KBW). Pojawi³y siê równie¿ studenckie i robotnicze patrole. W zamieszkach rannych zosta³o kilkadziesi¹t osób z czego osiem trafi³o do szpitala.
Za czynny udzia³ w zajœciach i ataki na funkcjonariuszy aresztowano kilkadziesi¹t osób, które stanê³y przed s¹dem. Og³oszo-
ne wyroki wynosi³y od kilku miesiêcy do czterech lat.
Si³om porz¹dkowym, bior¹cym udzia³ w pacyfikacji zarzucano brak koordynacji, opiesza³oœæ oraz ignoracjê. Przyk³adowo, dowódctwo jednostek KBW nie wiedzia³o, ¿e w mieœcie znajduje siê konsulat ZSRR.
Rezultatem rewolty szczeciñskiej’56 by³o utworzenie specjalnych jednostek do t³umienia demonstracji antyrz¹dowych. Pocz¹tkowo nosi³y one nazwê Grupy
Likwidacja podwójnego obywatelstwa?
W komunikacie prasowym z 1 grudnia nazywa miêdzy innymi obywatelstwo amerykañskie honorem i przywilejem, wymagaj¹cym pe³nego zaanga¿owania. „Chcesz byæ Amerykaninem? To wszystko albo nic. Czas zakoñczyæ podwójne obywatelstwo raz na zawsze” –stwierdza senator.
Moreno to jeden z nowych polityków Partii Republikañskiej, który znalaz³ siê w senacie dziêki poparciu Donalda Trumpa. Obecny prezydent wspiera³ jego kandydaturê, wówczas gdy Moreno startowa³ przeciwko innemu republikaninowi w prawyborach w Ohio, a tak¿e póŸniej kiedy pokona³ ju¿ we w³aœciwych wyborach swojego demokratycznego konkurenta. Nale¿y on do grupy polityków œciœle kojarzonych z Trumpem i ruchem MAGA, takich jak kongresmenka Elise Stefanik z Nowego Jorku, która chce zast¹piæ na stanowisku gubernatora stanu, demokratyczn¹ polityk Kathy Hochul, czy Anna Paulina Luna, która zg³osi³a projekt ustawy o dodaniu g³owy Trumpa do s³ynnego
pomnika Mount Rushmore, obok znajduj¹cych siê tam ju¿ g³ów: George’a Washingtona, Thomasa Jeffersona, Theodora Roosevelta i Abrahama Lincolna. Pomys³ likwidacji podwójnego obywatelstwa wpisuje siê w szerszy kontekst polityki imigracyjnej Donalda Trumpa, teoretycznie wymierzonej w nielegalnych imigrantów, w praktyce wyraŸnie jednak zmierzaj¹cej do ograniczenia jakiejkolwiek emigracji.
Trump zaraz na pocz¹tku swojej drugiej kadencji wyda³ dekret zakazuj¹cy automatycznego przyznawania obywatelstwa osobom urodzonym na terenie Stanów Zjednoczonych. Dekret na razie nie obowi¹zuje, z uwagi na to, ¿e jego wejœcie w ¿ycie zablokowa³y po licznych pozwach s¹dy ni¿szych instancji. Sprawa nie jest jednak rozstrzygniêta. S¹d Najwy¿szy zapowiedzia³ niedawno, ¿e rozpatrzy tê kwestiê, co nast¹pi prawdopodobnie w maju lub czerwcu przysz³ego roku. Jaki bêdzie wyrok nie wiemy, warto jednak przypomnieæ, ¿e s¹d z konserwatywn¹
wiêkszoœci¹, gdzie a¿ trzech sêdziów wprowadzi³ Donald Trump, bez wiêkszych problemów zmienia³ ju¿ obowi¹zuj¹c¹ w USA wyk³adniê konstytucji. Sta³o siê tak na przyk³ad w przypadku prawa aborcyjnego. Przez blisko 50 lat obowi¹zywa³a zasada, ¿e prawo do przerwania ci¹¿y mo¿na wywieœæ z przepisów konstytucyjnych, ale w czerwcu 2022 roku S¹d Najwy¿szy, bez zmiany jakichkolwiek ustawy uzna³, ¿e nie mo¿na, na skutek czego mamy dziœ stany, w których aborcja jest przestêpstwem i stany, w których jest ona legalna.
Administracja Trumpa konsekwentnie wprowadza tak¿e przepisy utrudniaj¹ce legaln¹ migracjê lub integracjê imigrantów mieszkaj¹cych ju¿ w Ameryce. W grudniu 2020 roku, podczas jego pierwszej kadencji, wprowadzono now¹, trudniejsz¹ wersjê testu na obywatelstwo, zwiêkszaj¹c pulê pytañ ze 100 do 128 i podnosz¹c próg poprawnych odpowiedzi. Biden chwilowo odwo³a³ te przepisy, ale Trump przywróci³ je po wyborze na drug¹ kadencjê. Obowi¹-
Operacyjne MO. Po pewnym czasie zmieniono nazwê na Zmotoryzowane Odwody MO (ZOMO).
W grudniu 2011 r., w 55-t¹ rocznicê wydarzeñ, w centrum Szczecina ods³oniêto pami¹tkow¹ tablicê. W uroczystoœci bra³ udzia³ prezydent miasta oraz ambasador Republiki Wêgierskiej. W szczeciñskim muzeum miejskim znajduje siê sta³a ekspozycja poœwiêcona grudniowym wypadkom 1956 r. ❍
W grudniu 2011 r., w 55-t¹ rocznicê wydarzeñ, w Szczecinie ods³oniêto pami¹tkow¹ tablicê. W uroczystoœci bra³ udzia³ prezydent miasta oraz ambasador Republiki Wêgierskiej. Senator Bernie Moreno
zuj¹ce obecnie zmiany proceduralne obejmuj¹ m.in. du¿o bardziej rygorystyczn¹ weryfikacjê wniosków i surowsze zasady jêzykowe. Wed³ug osób, które przechodzi³y ju¿ nowy test, egzaminatorzy sprawdzaj¹ tak¿e „lojalnoœæ” wobec Stanów Zjednoczonych, weryfikuj¹c na przyk³ad opinie wyra¿ane w mediach spo³ecznoœciowych.
Kartki z przemijania
Nie nad¹¿am z zapamiêtywaniem zmian zachodz¹cych na East Village w pobli¿u wie¿owca, w którym mieszkam. Wczoraj by³ tu sklep i apteka, dziœ jest pub z bilardem albo restauracyjka z jedzeniem japoñskim, tajskim, chiñskim, gruziñskim, meksykañskim lub palestyñskim. Wczoraj by³a galeria lub galeryjka sztuki, dziœ jest sklep z u¿ywan¹ odzie¿¹ lub salon fryzjerski. Polskich sklepów i sklepików ju¿ dawno tu nie ma, zaœ z naszych restauracji osta³a siê jeno skromna „Little Poland” przy Drugiej Alei. Po licznych zmianach, jakie niedawno zasz³y w Alei A, pizzeria s¹siaduje teraz z pizzeri¹, pralnia z pralni¹, pub z pubem i knajpka z knajpk¹. W nocy z pi¹tku na sobotê i z soboty na niedzielê wylewaj¹ siê z nich grupy m³odych ludzi i ha³asuj¹ przekrzykuj¹c siê nawzajem. Brzydkie wyrazy fruwaj¹ w powietrzu, mieszaj¹c siê rozdzieraj¹cymi wrzaskami, ju¿ to z ponarkotykowego przera¿enia, ju¿ to z radoœci istnienia, wzmocnionej trunkami. Podobnie jest na s¹siednich ulicach oraz w Alejach B i C. Wspomniane galerie i galeryjki sztuki maj¹ krótki ¿ywot, bo porywaj¹cych dzie³ w nich niewiele. Najczêœciej s¹ to prezentacje wizualnych pomys³ów i prowokacji mniejszych lub wiêkszych. Takich np. jak stosy butów na parapecie, majtki na le¿aku, ca³uj¹ce siê krzes³a i obrazy olejne przedstawiaj¹ce mêskie lub damskie ty³ki w skórzanych spodniach.
Marek So³tysik – wybitny malarz, poeta, pisarz, eseista, historyk sztuki i wyk³adowca w krakowskiej ASP
Œroda
twierdzi, ¿e mamy teraz czasy neobarbarzyñstwa. I ja siê z nim zgadzam. Zgadzam siê równie¿ czêœciowo z Waldemarem £ysiakiem, prawicowo-konserwatywnym pisarzem i autorem „Malarstwa Bia³ego Cz³owieka”. Otó¿ napisa³ on, ¿e „Sztuka europejska – zarówno sztuka antyczna, jak i sztuka nowo¿ytna – by³a sztuk¹ w najlepszym sensie tego s³owa, zaœ tzw. sztuka wspó³czesna nie jest sztuk¹, tylko hucp¹ bezczelnie okreœlan¹ jako sztuka przez produkuj¹cych i lansuj¹cych j¹ farmazonów”. W jego przekonaniu „Malarstwo obecnej doby zas³uguje wy³¹cznie na miano bohomazów, zaœ rzeŸba – wszelkie owe instalacje, performances i inne happeningowe wyg³upy – to niesmaczny jarmark trójwymiarowych grepsów lub wulgaryzmów i doprawdy nic wiêcej”. Ja a¿ tak ostro sprawy nie widzê, ubolewam jednak, ¿e wiêkszoœæ obecnych malarzy i rzeŸbiarzy ma niewiele istotnych rzeczy do powiedzenia.
Mam du¿o ksi¹¿ek o sztuce. Nikt poza mn¹ doñ nie zagl¹da, choæ zachêcam. M³odzi ludzie, którzy mnie odwiedzaj¹, mówi¹ o pó³kach, które groŸnie siê pod nimi uginaj¹, nie interesuj¹ siê natomiast piêknymi tomami, które na nich stoj¹.
Coraz czêœciej widujê w mediach i na ulicach kobiety w sukienkach lub spódnicach. Niemal wszystkie polityczki, ministry, urzêdniczki, artystki i celebrytki chodz¹ dziœ w spodniach. Czy lepiej siê w nich czuj¹? Tê spodniow¹ modê zainicjowa³a przed laty ówczesna kanclerz/kanclerka Niemiec Angela Merkel.
Na wspomnianych ulicach East Village widujê brodatych i w¹satych mê¿czyzn ubranych i przyozdobionych jak kobiety. W Warszawie tak¿e widywa³em takich osobników. Czy ta przebieranka jest rodzajem zabawy lub prowokacji, czy oznak¹ g³êbszej potrzeby psychicznej?
Boli mnie ka¿de trwa³e rozstanie z drugim cz³owiekiem, do którego dosz³o w moim ¿yciu. A takich rozstañ
Tydzieñ na kolanie
Ameryki ju¿ jest przestarza³a i trzeba j¹ odrzuciæ. Co zamiast? Zapewnienie „równowagi si³”, by ¿adne inne mocarstwo nie osi¹gnê³o pozycji dominuj¹cej. Dotyczy to równie¿ Europy, która w dokumencie zosta³a poddana najmocniejszej krytyce, w stylu znanym z wypowiedzi wiceprezydenta JD Vance’a.
Spad³a na nas jak grom z medialnego nieba w czwartek wieczorem. Choæ czekaliœmy d³ugo, mimo wszystko zaskoczy³a. Strategia bezpieczeñstwa narodowego USA.
W oficjalnej, opublikowanej ju¿ w pi¹tek strategii, stwierdzono, ¿e polityka USA w sprawie Europy powinna traktowaæ jako priorytet m.in. powrót do stabilnoœci strategicznej w relacjach z Rosj¹, umo¿liwienie Europie wziêcia odpowiedzialnoœci za w³asn¹ obronê i zapobieganie dalszemu rozszerzaniu NATO.
„Minê³y ju¿ czasy, kiedy Stany Zjednoczone podtrzymywa³y ca³y porz¹dek œwiatowy jak Atlas” – napisano, co oznaczaæ ma przeniesienie odpowiedzialnoœci za bezpieczeñstwo w poszczególnych regionach na sojuszników Ameryki.
W dokumencie mówi siê, ¿e „niefortunna koncepcja globalnej dominacji”
Najwa¿niejsza jest Pó³kula Zachodnia wprost nazwana przestrzeni¹, któr¹ Ameryka zamierza odzyskaæ na zasadach Doktryny Monroe’a 2.0. Relokacja produkcji, zwalczanie karteli, powstrzymywanie wp³ywów Chin i Rosji, na tym ma polegaæ centrum bezpieczeñstwa USA, swoiœcie wysuniêta obrona wewnêtrzna –od Arktyki na pó³nocy po przyl¹dek Horn na po³udniu, a mo¿e i Antarktydê. Priorytetem jest te¿ Indo-Pacyfik: to tam rozstrzygnie siê przysz³oœæ w rywalizacji z Chinami.
A Europa? Niby wa¿na, ale przedstawiona jako s³abiak, kulturowo i cywilizacyjnie, z demografi¹ na granicy za³amania, kryzysem to¿samoœci narodowej, niekontrolowan¹ migracj¹, s³owem lewackim przechy³em, który tak zwalcza Trump w Ameryce. A skoro tak, to kochani Europejczycy, radŸcie sobie g³ównie sami i to
Andrzej Józef D¹browski by³o sporo. Z ró¿nych powodów i niekoniecznie z mojej winy. Interesuje mnie jednak los osób, które zniknê³y z pola mojego widzenia. Niestety du¿a czêœæ z nich ju¿ nie ¿yje. Istniej¹ jednak w mojej pamiêci. Z biegiem czasu coraz silniej.
Zawsze za du¿o wszystkiego sobie wyobra¿am. Ju¿ od wczesnego dzieciñstwa. I potem bywam zawiedziony, ¿e rzeczywistoœæ jest inna od moich wyobra¿eñ. Pocieszam siê jednak stwierdzeniem Jana Jakuba Rousseau, ¿e „œwiat rzeczywistoœci ma swoje granice, zaœ œwiat wyobraŸni jest nieograniczony”. Pocieszam siê równie¿ przekonaniem Alberta Einsteina, i¿ „wyobraŸnia jest wa¿niejsza od wiedzy”.
szybko. Tym bardziej, ¿e obronnie Europa nie ma potencja³u, interoperacyjnoœci, zapasów sprzêtu, gotowoœci bojowej i przemys³u zbrojeniowego na poziomie takim, aby broniæ siê sama. USA podkreœlaj¹, ¿e wojna w Ukrainie uwidoczni³a te s³aboœci w sposób bezlitosny: przez dziesi¹tki lat wszystko wisia³o na Amerykanach, ale ko³derka za krótka i Wujek Sam w du¿ej mierze chce zakrêcæ kurek z pieniêdzmi i ¿o³nierzami, bye, bye Europo, radŸ sobie g³ównie sama.
Choæ pojawia siê pozytywnie wyró¿nienie Europy Œrodkowej, Wschodniej i Po³udniowej, w tym Polski, to jednak wydŸwiêk ogólny nie jest najlepszy. Polska i ca³a Europa musz¹ mocno stan¹æ na nogach, bo jak nie… to nikt specjalnie nam pomagaæ nie bêdzie, a przecie¿ dos³ownie za miedz¹ mamy najwiêksz¹ wojnê od Drugiej Œwiatowej i agresywn¹ Rosjê, która znów marzy o podbojach.
Jak napisa³ Micha³ K³osowski we „Wszystko, co najwa¿niejsze”: Dla Polski to moment historyczny. Mo¿emy albo wejœæ do pierwszej ligi pañstw odpowiedzialnych i suwerennych, albo mo¿emy pozostaæ w z³udzeniu, ¿e ktoœ inny zadba za nas o nasz¹ przysz³oœæ. Nowa Strategia Bezpieczeñstwa Narodowego USA nie jest wiêc tylko ostrze¿eniem, ale zaproszeniem. To klasyczne amerykañskie call to action. Do powrotu powagi, do realnej
polityki, do myœlenia o pañstwie na serio. Bo czasem lepiej podj¹æ radykaln¹ decyzjê i siê obudziæ, nawet jeœli tkwi³o siê w piêknym œnie.
My, Polacy, lubim sielanki, ale czas siê przebudziæ, bo tu¿ obok ruski but depcze ukraiñsk¹ ziemiê.
Czwartek
Adwent. Przejœcie z Mroku do Œwiat³a Nowego Œwiata. Przejœcie symboliczne, ku Nowemu ¯yciu.
Czy z Jezusem, czy bez, w zale¿noœci od wiary, ale wykorzystajmy ten czas Oczekiwania, na zmianê.
Raczej Zmianê, na lepsze, ale zmianê siebie - zostawmy zmienianie innych, im samym. Jak?
Napisa³ m¹drze ojciec Krzysztof Pa³ys: Rozmowa z blisk¹ mi osob¹, która niemal codziennie dotyka z³a i zderza siê ze œmierci¹.
Wszêdzie, gdzie jestem noszê na sobie szkaplerz Matki Bo¿ej z Gwadelupy. I mam przekonanie, ¿e to Ona podpowiedzia³a mi trzy zasady, które pomagaj¹ zachowaæ wewnêtrzn¹ wolnoœæ: nie os¹dzaj, nie zazdroœæ, nie k³am.
Nie os¹dzaj, nie zazdroœæ, nie k³am. Brzmi jak program Adwentu. Wcale nie ³atwy, ale warto.
Jeremi Zaborowski
Marsz, marsz Polonia
W³adys³aw Stanis³aw Reymont (1867-1925)
W setn¹ rocznicê œmierci
Na 5 grudnia 2025 roku przypad³a setna rocznica œmierci W³adys³awa Stanis³awa Reymonta.
Pisarz znany jest przede wszystkim z kilku powieœci, w tym nagrodzonej Literack¹ Nagrod¹ Nobla „Ch³opi” (ukoñczonej w 1909), „Komediantka” (wyd. 1897), „Fermenty” (cd. „Komediantki”), „Ziemia obiecana” (powieœæ o £odzi wydana w 1899), „Wampir” (wyd. 1911). Przez osiem lat tj. 1910-1918 pracowa³ nad trylogi¹ historyczn¹ insurekcyjn¹ „Rok 1794”; pisa³ nowele (np. „Œmieræ” 1892), opowiadania np.: „Przed œwitem”, „Komurasaki”, „Ave Patria”, „Senne dzieje”, „Marzyciel”, a jedno z d³u¿szych to „Sprawiedliwie” z 1899 r.; reporta¿e, w tym „Pielgrzymka do Jasnej Góry”. Jest autorem ksi¹¿ki o treœci fantastycznej pt. „Bunt”, o buncie zwierz¹t na folwarku, czyli jakby uprzedzi³ Orwella. Nale¿y do najbardziej poczytnych pisarzy M³odej Polski obok: ¯eromskiego, Przybyszewskiego, Kasprowicza, Sieroszewskiego, Tetmajera; by³ cz³onkiem Zwi¹zku Zawodowego Pisarzy Polskich i szefem Oddzia³u Warszawskiego.
W³aœciwe nazwisko pisarza to Rejment, urodzony 7 V 1867 we wsi Kobiele Wielkie w woj. ³ódzkim, w chwili jego urodzenia wieœ le¿a³a w guberni piotrkowskiej w zaborze rosyjskim; na chrzcie œwiêtym nadano mu imiona Stanis³aw W³adys³aw. Matka Antonina z Kopczyñskich (pisano j¹ te¿ Kupczyñska) by³a szlachciank¹ i zajmowa³a siê domem, ojciec Józef by³ organist¹ w koœciele w Kobielach Wlk.; mieli siedmioro dzieci. Nazwisko na Reymont i odwrócon¹ kolejnoœæ imion zmieni³ po rozpoczêciu kariery literackiej i opublikowaniu w 1891 r. opowiadania „Pracy!” – w³aœnie pod pseudonimem Reymont. W tym czasie jeŸdzi³ z trup¹ teatraln¹, pisa³ i publikowa³ kolejne opowiadania. Zanim sta³ siê zawodowym pisarzem, od 1890 r. uczy³ siê w Warszawie na krawca i zdoby³ dyplom czeladnika, uszy³ na ów dyplom frak. I tu przypomina mi siê piosenka Feliksa Konarskiego „Ref-Rena” o przedwojennym krawcu, co prawda nie z miasta £odzi, a z Bia³egostoku, Dawidzie Rozenblacie. Te¿ szy³ fraki, ludzie zachwycali siê, ale i dziwili, jak on to robi, ¿e to ma „taki szyk”?: (…) Same zachwyty siê s³ysza³o, ¿e a¿ mi³o by³o ¿yæ. Bo to nie s¹ ¿adne cuda, ka¿dy frak siê musi udaæ, Gdy prócz ig³¹ go siê sercem bêdzie szyæ. (…) Niewiele chyba fraków uszy³ pan W³adys³aw, bo pracowa³ póŸniej jako pomocnik geometry, myœla³ o stanie zakonnym, nie chcia³ te¿ byæ organist¹ – o co ojciec bezskutecznie zabiega³. Tu³a³ siê po kraju z grupami teatralnymi st¹d dobrze znane realia ¿ycia aktorów opisane w „Komediantce”. Ojciec, zmêczony ¿yciowymi wyborami i poszukiwaniami przez syna swojego miejsca na Ziemi stwierdzi³, ¿e nie bêdzie z niego ani aktor, ani pisarz. Za³atwi³ mu wiêc posadê na Kolei Warszawsko-Wiedeñskiej jako urzêdnika – ni¿szego funkcjonariusza kolei i tak¹ pracê podj¹³ w 1889 r. Zachowa³ siê ma³y murowany z czerwonej ceg³y domek dró¿nika tu¿ przy torach kolejowych w Lipcach Reymontowskich k. Skierniewic, gdzie chwilowo mieszka³ i zapewne tworzy³. Bo pan W³adys³aw nie zrezygnowa³ z marzeñ, a je¿eli chodzi o literaturê, pisarstwo, by³ samoukiem, kimœ, kto dziêki w³asnej sile, wytrwa³oœci i pracowitoœci dochodzi do zamierzonych celów. Jemu siê powiod³o. W 1893 r. zamieszka³ w Warszawie, pisa³, wydawa³; ubogo, ale ¿y³ tam i z pisarstwa, mia³ blisko do œwiata literackiego, wydawnictw.
£ódŸ przemys³owa i powieœæ o niej Reymont, jako m³ody cz³owiek ¿y³ w bliskoœci £odzi, która by³a najwiêkszym miastem w guberni piotrkowskiej. Gdy mia³ rok, rodzice przeprowadzili siê do Tuszyna pod £odzi¹. Nie uda³o mu siê dostaæ do gimnazjum w £odzi, a na d³u¿ej przyjecha³ do tego miasta w 1896 r. i mieszka³ tu przez kilka miesiêcy, kompletowa³ materia³y do nowej ksi¹¿ki „Ziemia obiecana”, zatrudni³ siê nawet jako robotnik w fabryce. Zamieszka³ w oficynie kamienicy przy ul. Wschodniej 50. W £odzi przebywa³ jeszcze w latach 1897-1898, zatrzymywa³ siê u przyjació³ Juliusza GoŸliñskiego oraz ³ódzkiego poety, pisarza i publicysty Artura Gliszczyñskiego. Panowie ci pomogli mu tu w wielu kwestiach podczas zbierania materia³ów do ksi¹¿ki. W £odzi pisarz przesiadywa³ w s³ynnej cukierni „S³odka dziurka” Roszkowskiego przy ul. Piotrkowskiej (bywa³ tam i Rubinstein jako dziecko), chodzi³ do restauracji w hotelu Victoria, gdzie obserwowa³ lodzermenszów, rozmawia³ z nimi, s³ucha³ ich rozmów, robi³ notatki. Stworzy³ fikcyjnych bohaterów – choæ prawdziwych, bo szybko rozszyfrowano, kto jest kim w jego powieœci. „Ziemia obiecana” to bardzo realistyczna i barwna opowieœæ o £odzi przemys³owej, rozwijaj¹cym siê bezwzglêdnym kapitalizmie, uzale¿nieniu cz³owieka od maszyn. To opowieœæ o mieœcie fabrycznym rozpêdzonym ju¿ w interesach w koñcu XIX w., gdy doprowadzono do niego kolej – bocznicê od Kolei Warszawsko-Wiedeñskiej, z Koluszek. £ódzk¹ bur¿uazjê stanowili g³ównie Niemcy, mniej ¯ydzi, choæ Izrael Poznañski rywali-
zowa³ o miano najbogatszego przemys³owca w Królestwie Polskim z warszawskim przemys³owcem i finansist¹ Stanis³awem Leopoldem Kronenbergiem, tak¿e jak Poznañski ¯ydem, ale ewangelikiem. Wtedy w £odzi produkowa³o siê m.in. du¿o tanich i z³ej jakoœci perkali wywo¿onych poci¹gami do Rosji, sk¹d poci¹gi te wraca³y z bawe³n¹ uprawian¹ w Kazachstanie, by przerobiæ j¹ na przêdzê, na perkale i wywieŸæ do Rosji... W £odzi przemys³ w³ókienniczy rozwija³ siê w trzech kierunkach: len, we³na, bawe³na; ka¿da z tych bran¿ mia³a swojego króla, fabryki zatrudnia³y po kilkanaœcie tysiêcy robotników. Tworzono miasta w mieœcie, bo du¿y fabrykant budowa³ obok fabryki osiedla domów dla robotników (do dziœ zachowane np. Ksiê¿y M³yn, Ogrodowa), pa³ac dla siebie, zak³ada³ parki i ogrody; fabrykanci budowali szpitale, szko³y, koœcio³y katolickie. Niestety panowa³ wielki wyzysk, jakby proporcjonalnie do obrotów i zysku fabrykanta. Wielcy fabrykanci mieli tak¿e pa³ace w Berlinie, Pary¿u, Zurychu; aktywa i w tamtejszych bankach. No a bohaterowie powieœci Reymonta, trzej m³odzi przedsiêbiorczy przyjaciele lodzermensze: Polak Karol Borowiecki, Niemiec Max Baum i ¯yd Moryc Welt te¿ postanawiaj¹ za³o¿yæ fabrykê. I zak³adaj¹.
Ksi¹¿ka ukazywa³a siê najpierw od 1897 roku w odcinkach w „Kurierze Codziennym”, drukiem wydana zosta³a w dwóch tomach w 1899 roku.
Niestety, nawet ciekawie zrealizowany film fabularny „Ziemia obiecana” w re¿. Andrzeja Wajdy zosta³ w finale strasznie przek³amany, jest niezgodny z treœci¹ powieœci i antypolski m.in. w scenach, gdy polski przedsiêbiorca wydaje rozkaz policji do strzelania do polskich robotników. To k³amstwo, bo film ma ten sam tytu³ co powieœæ, zrealizowano go dok³adnie na jej podstawie – a nie np. na jej motywach. Brak te¿ wyjaœnienia na koñcu filmu, ¿e czêœæ scen nie oddaje prawdy z treœci ksi¹¿ki. Karol Borowiecki u Reymonta staje siê cz³owiekiem bardzo uczynnym i pomocnym innym ludziom, jest filantropem, to Polak, który pomaga³ Polakom – a nie strzela³ do nich! Film Wajdy by³ nominowany do Oscara. Dlaczego nie zdoby³ Oscara? – mówiono, ¿e ¯ydzi amerykañscy zablokowali go. Dlaczego? T³umaczenie przez niektórych, ¿e z powodów antysemickich jest œmieszne, to nie jest antysemicki obraz. Powodem niechêtnego patrzenia i ew. atak na ten film – w sumie propagandowy – by³o wg mnie ukazanie przez pisarza (i re¿ysera si³¹ rzeczy) sukcesów zwyciêskiego i przedsiêbiorczego Polaka, Karola Borowieckiego! A przecie¿ jak uczy ostatnio historia, Polak niechêtnie jest pokazywany przez pewne œrodowiska w Ameryce, jako pozytywna i np. przedsiêbiorcza postaæ, ma mieæ tu negatywny wizerunek.
Z kolei Roman Dmowski pochwali³ powieœæ „Ziemia obiecana” m.in. za prawdziwie pokazane antagonizmy rasowo-kulturowe polsko-¿ydowskie, za relacje miêdzyludzkie. Powieœæ sfilmowano w Polsce ju¿ przed wojn¹, w 1927 r., a „Ch³opów” w 1922.
Pary¿ Reymont du¿o podró¿owa³ po Europie, w Pary¿u bywa³ wielokrotnie, po wojnie wyje¿d¿a³ do Stanów Zjednoczonych. Gdy w trakcie pracy na kolei, w 1900 r. uleg³ pod Warszaw¹ wypadkowi, d³ugo potem siê leczy³, m.in. w Krakowie, gdzie pozna³ opiekuj¹c¹ siê nim Aureliê
Szab³owsk¹ z domu Schatzschneider. W procesie s¹dowym otrzyma³ ogromne (ok. 40.000 rubli) odszkodowanie, co postawi³o go na nogi, pozwoli³o i na czêstsze podró¿e. Odszkodowanie wywalczy³ – naci¹gaj¹c nieco fakty – prawnik Cezary Jellenta. NieŸle przy tym „oskuba³” poszkodowanego w wypadku, bior¹c bardzo wysokie honorarium; udowadnia³, ¿e s³ynny przecie¿ ju¿ pisarz straci³ zdolnoœci i mo¿liwoœci pracy twórczej. Ale maj¹c tak du¿e i „œwie¿e” œrodki do ¿ycia, czas, komfort i stabilizacjê finansow¹ Reymont zacz¹³ nie tylko du¿o pisaæ, ale w 1901 roku uda³ siê z ww. Aureli¹ – teraz narzeczon¹ (zostawi³a dla Reymonta mê¿a) w podró¿ po Europie, pojechali do W³och, póŸniej w 1902 do Bretanii, Pary¿a. O¿eni³ siê z ni¹, œlub wziêli w Krakowie w 1902 r., kupi³ te¿ pierwszy maj¹tek ziemski. Pani Aurelia by³a kobiet¹ dobrze wykszta³con¹, w Warszawie zaprzyjaŸni³a siê z ¿on¹ ¯eromskiego Ann¹, zna³a jêzyk francuski i uwielbia³a Pary¿, mówiono na ni¹ Lala, albo Lila; Reymont by³ jej drugim mê¿em. Ma³¿onkowie pomieszkiwali jakiœ czas tj. pomiêdzy 1908 a 1918 w domu jej rodziców w Otwocku. Gdy pisarz umiera³, ona przebywa³a w tym czasie w Pary¿u; zmar³a w 1944 roku. W Pary¿u pisarz bywa³ u W³adys³awa Mickiewicza (1838-1926, syna poety Adama), który by³ znanym tam dzia³aczem polonijnym, animatorem ¿ycia polskiej kolonii, ksiêgarzem, bibliotekarzem, publicyst¹ i wydawc¹. W 1910 r. w Pary¿u powsta³o – niezale¿nie od Towarzystwa Polskiego Literacko-Artystycznego – Towarzystwo Artystów Polskich (TAP), które finansowa³ W³adys³aw Koœcielski. W TAP aktywnie dzia³a³y tak znane postaci jak: W³adys³aw Mickiewicz, Stefan ¯eromski, Olga Boznañska, Wac³aw Sieroszewski, Xawery Dunikowski, Tadeusz Makowski, W³adys³aw Skoczylas, Leopold Gottlieb, Eugeniusz Zak, Stanis³aw i Bronis³awa Ostrowscy, Boles³aw D³ugoszowski (póŸniejszy s³ynny p³k Wieniawa), Andrzej Strug, Leon Schiller, Mela Muter i w³aœnie bawi¹cy tam W³adys³aw Stanis³aw Reymont.
W Pary¿u i Warszawie w latach 1901-1908 powstawa³a powieœæ „Ch³opi”; publikowa³ j¹ w odcinkach w „Tygodniku Ilustrowanym”.
Pan dziedzic i „Ch³opi”
Powieœæ „Ch³opi” sk³ada siê z czterech tomów: „Jesieñ”, „Zima”, „Wiosna”, „Lato”. Charakteryzuj¹ j¹ przede wszystkim obszerne i piêkne opisy przyrody, folkloru, stosunków na polskiej wsi koñca XIX wieku. Gdy pisarz mieszka³ w Lipcach chodzi³ na zabawy, wesela, chrzciny, pogrzeby, podgl¹da³ ¿ycie ludzi, robi³ notatki, wszystko co go ciekawi³o zapamiêtywa³. To podobnie jak Fryderyk Chopin, stoj¹cy pod oknami izb weselnych i zabaw, bior¹cy udzia³ w do¿ynkach i ws³uchuj¹cy siê w granie kapel ludowych, tañcz¹cy z wiejskimi dziewczynami, zbiera³ przyœpiewki by póŸniej przerobiæ te mazurki, oberki, kujawiaki, krakowiaki, pieœni i polonezy na œpiewne utwory fortepianowe.
Mówi siê o rozmachu epickim powieœci, ¿e idealnie ukazuje ¿ycie ludzi w zgodzie z natur¹ i jest jej podporz¹dkowane, ¿ycie w rytmie czterech pór roku w³aœnie. Mo¿na przypomnieæ tu s³owa o Polsce i polskim klimacie wypowiedziane przez Artura Rubinsteina, ¿e w Polsce jest sta³y rytm w przyrodzie, cztery powtarzaj¹ce siê pory roku, uporz¹dkowane jak w czterech czêœciach symfonii Mozarta i nie ma mowy o pomy³ce. Jest du¿o m¹droœci ¿yciowej w tej powieœci, hardoœci, potêga ch³opów. Oto np. Maciej Boryna mówi: – „Cudzego nie chcê, swojego nie dam”! Kr¹¿y³a anegdota, jak Wincenty Witos namówi³ skutecznie Reymonta, by zapisa³ siê do PSL „Piast” (przeciwne lewackiemu PSL „Wyzwolenie”). Polityk powiedzia³ do pisarza: – Obaj zarobiliœmy na ch³opach... Reymont podobnie jak np. Paderewski pragn¹³ posiadaæ maj¹tek ziemski, gospodarowaæ na nim jak przysta³o na polskiego szlachcica z rodzimy ziemiañskiej. A poniewa¿ po œmierci ojca w 1904 r. posiad³oœæ rodziców tj. m³yn Pra¿ki-Wolbórka wykupi³a najm³odsza siostra pisarza Helena Za³êska i sp³aci³a rodzeñstwo, zatem w lutym 1912 r. W³adys³aw kupi³ maj¹tek z dworem w Char³upi Wielkiej k. Sieradza. Przy dworze by³ park, sad owocowy, stawy, ³¹ki – wszystko dochodowe. Pisarz dobrze prowadzi³ swój maj¹tek, bywa³ m.in. u okolicznych dziedziców, w tym czêstym goœciem by³ u Kazimierza Walewskiego w pa³acu w Tub¹dzinie. Przyjaciele wys³ali mu takie oto rymowane ¿yczenia imieninowe:
Niech zdrowie Twoje kwitnie, Nowy tom co roku siê wytnie I niech co roku do Char³upi, Parê w³óczek siê dokupi.
Jednak bodaj po dwóch latach sprzedali ten maj¹tek, w du¿ej mierze spowodowane to by³o niechêci¹ ¿ony pisarza do tutejszego wiejskiego ¿ycia w odleg³oœci od centrów kulturalnych.
W 1920 r. zakupi³ kolejny maj¹tek ziemski, teraz w Ko³aczkowie k. Wrzeœni w Wielkopolsce. By³ tam –i jest do dziœ – okaza³y piêtrowy pa³ac z po³ XIX w., dziewiêcioosiowy z czterokolumnowym portalem, naczó³kowym dachem.
£ódzki pisarz Tadeusz Gicgier odnotowa³ relacje ch³opów spisane po wojnie, którzy pamiêtali dziedzica Reymonta. Ci, którzy pracowali u niego mówili, ¿e lubi³ z nimi rozmawiaæ, dba³ o pracowników folwarcznych. Jeden z nich wspomina³:
– „Reymont wstawa³ przed wschodem S³oñca, szed³ w pole i rozgl¹da³ siê d³ugo na wszystkie strony. Z rozumem Reymonta by³o chyba coœ nie w porz¹dku, bo pola by³y o tej wczesnej porze puste, ludzie nie pracowali to nie trzeba by³o ich pilnowaæ, nie trzeba by³o udzielaæ im wskazówek, to o co tu w³aœciwie chodzi³o?”. No to dajmy cytat z „Ch³opów”:
– (…) A pod nimi [chmurami] jak okiem siêgn¹æ, le¿a³y szare pola niby olbrzymia misa o modrych wrêbach lasów – misa, przez któr¹ jak srebrne przêdziwo rozb³ys³e w s³oñcu, migota³a siê w skrêtach rzeka spod olch i ³ozin nadbrze¿nych. Na dnie kotliny, dooko³a stawu, le¿a³a wieœ i gra³a w s³oñcu jesiennymi barwami sadów. (Jesieñ);
– Drugie kury ju¿ pia³y, noc by³a póŸna, pola, pogr¹¿one w g³êboki sen odpoczywania, jakby dycha³y niekiej cichuœkim chrzêstem i jakimœ echem dziennych zabiegów i trosk – jak dycha maæ, kiej przylgnie wpoœród dzieci¹tek dufnie œpi¹cych na jej ³onie (Wiosna).
Literacka Nagroda Nobla; inne honory Akapit o tej wa¿nej nagrodzie dajê pod koniec tekstu, bo i nagroda przysz³a pod koniec ¿ycia pisarza, a i on sam bêd¹c ju¿ schorowany i os³abiony, sarkastycznie wyra¿a³ siê o jej przyznaniu w tym w³aœnie momencie jego ¿ycia. Przysz³a za póŸno… Na wieœæ o otrzymaniu Nobla napisa³:
–
„Chory jestem, odszed³em wewnêtrznie od œwiata. Nieznany wczoraj i lekcewa¿ony przez rodaków, dzisiaj muszê braæ pozê s³awnego cz³owieka. Czy to nie warte œmiechu?”. Wymownie brzmi¹ te¿ jego s³owa z „Komediantki”, ¿e: „Si³ê cz³owieka mierzy siê iloœci¹ jego nieprzyjació³”. Nagrodê Nobla przyznano mu 13 listopada 1924 roku, rok przed œmierci¹. Otrzyma³ j¹ w dziedzinie literatury za powieœæ „Ch³opi”. Pokona³ wówczas tak s³awnych kontrkandydatów jak: Stefan ¯eromski, Tomasz Mann, Maksym Gorki, Thomas Hardy.
Gdy rozesz³a siê wieœæ, ¿e pisarz otrzyma³ Nagrodê Nobla, nadesz³y doñ tysi¹ce listów, ale wiêkszoœæ nie z gratulacjami, a z proœb¹ o pomoc finansow¹... A Nagrodê w jego imieniu odebra³ w grudniu polski pose³ w Szwecji (nie by³o tam wówczas ambasady tylko poselstwo) Alfred Wysocki, który odczyta³ list Reymonta. Pisarz by³ chory i nie móg³ pojechaæ.
W sierpniu, dok³adnie 15 VIII 1925 w dniu Wniebowziêcia Najœwiêtszej Maryi Panny, tak¿e Matki Boskiej Zielnej, w Wierzchos³awicach „u Wincentego Witosa” zorganizowano huczne „Do¿ynki Reymontowskie” ku czci pisarza, by³ na nich obecny, przyby³o 15.000 ludzi g³ównie ch³opów; zosta³ cz³onkiem PSL „Piast”.
Zmar³ 5 grudnia 1925 r. w Warszawie, by³ pod opiek¹ siostry Kamili, jej mê¿a i syna. Pogrzeb odby³ siê w dwa tygodnie po pogrzebie ¯eromskiego, Reymonta pochowano na Starych Pow¹zkach, serce pisarza z³o¿ono 4 XII 1929 r. w filarze koœcio³a-bazyliki Œwiêtego Krzy¿a, obok serca Fryderyka Chopina. Mszê Œw. celebrowa³ JE kardyna³ Aleksander Kakowski.
Du¿a nagroda pieniê¿na noblowska zosta³a przy wdowie po Reymoncie, nie mieli dzieci. A poniewa¿ wysz³a za m¹¿ po raz trzeci, teraz za ¯yda mecenasa Leona Czeszera, Antoni S³onimski pisa³ ¿artobliwie, ¿e to Czeszer by³ pierwszym Polakiem pochodzenia moj¿eszowego, który dosta³ literack¹ Nagrodê Nobla.
* * *
W ka¿dym niemal polskim mieœcie, a tak¿e na wsiach, s¹ ulice imienia W³adys³awa Reymonta, imiê to nosi wiele szkó³, instytucji kultury, s¹ nagrody jego imienia. W Lipcach jest Muzeum Regionalne imienia W³. Reymonta i jego popiersie przed nim, symboliczny grób Boryny na cmentarzu parafialnym, w 2025 r. ustawiono nowy pomnik pisarza ko³o domku dró¿nika, w którym mieszka³, przy torach. Na kamieniu, na którym ustawiono br¹zow¹ rzeŸbê na jednej z tablic napisano wersalikami:
W³adys³aw Stanis³aw Reymont 1867-1925, Pisarz noblista, narodowy piewca wsi polskiej, najs³ynniejszy kolejarz œwiata.
W 1924 r. pisarz otrzyma³ Wielk¹ Wstêgê Orderu Odrodzenia Polski, 25 czerwca 1925 r. nagrodzono go komandori¹ Legii Honorowej, w 2018 roku otrzyma³ poœmiertnie Order Or³a Bia³ego. Pierwszy pomnik Reymonta (mosiê¿ne popiersie) postawiono w latach 30. w parku pa³acowym w Ma³kowie k. Sieradza, pisarz bywa³ tu u Pstrokoñskich. Poniewa¿ skradziono je w 1936 r., po wojnie w 1967 r. odbudowano go ustawiaj¹c replikê, ale w 2012 r. i tê skradziono… Ludzie mówili, ¿e z³odzieje ukradli go na z³om, zostawili tablicê. W £odzi na placu imienia pisarza ods³oniêto w 1978 r. jego pos¹g; g³az z tablic¹ pami¹tkow¹ jest w Je¿owie k. £odzi, w Tuszynie plac i g³az Reymonta, „stare” popiersie z 2016 r. w Lipcach Reymontowskich, kamienna rzeŸba w Z³otoryi, pomnik z 1977 r. w Ko³aczkowie przedstawiaj¹cy Reymonta obejmuj¹cego ramionami Jagnê i Macieja Borynê. Nie ma w Polsce muzeum W. S. Reymonta, w Muzeum Miasta £odzi zlikwidowano kilka lat temu pokój (izbê) Reymonta, za to urz¹dzono dwa pokoje z pami¹tkami po Jerzym Kosiñskim… Pisarz powiedzia³: – Jeœli praca moja przynios³a Polsce po¿ytek, to spe³ni³em tylko swój obowi¹zek wobec Ojczyzny.
Redakcja: Jolanta Szczepkowska, Teofil Lachowicz
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com www.pava-swap.org
Domek dró¿nika w Lipcach Reymontowskich, fot. arch. Urzêdu Gminy Lipce Reymontowskie
Warszawa, Bazylika Œwiêtego Krzy¿a, filar z sercem W³. Reymonta (z lewej)
Król srirachy
Po raz pierwszy spróbowa³em srirachê bardzo póŸno, bo jakieœ osiem, a mo¿e dziesiêæ lat temu.
Ten ostry, pikantny sos sta³ siê nagle najmodniejszym dodatkiem na amerykañskich sto³ach, musia³em wiêc go spróbowaæ. Po polaniu srirach¹ hamburgera mia³em ³zy w oczach, a s³owa wiêz³y mi w gardle. Nie ze wzruszenia bynajmniej. Sos okaza³ siê tak ostry, ¿e dla niezbyt przystosowanego do pikantnoœci polskiego podniebienia wydawa³o siê, ¿e pali ¿ywym ogniem. Wówczas myœla³em, ¿e po wasabi ju¿ nic mnie wiêcej nie zaskoczy, a¿ do momentu, kiedy na stole pojawi³a siê charakterystyczna butelka z zielon¹ nakrêtk¹ i pokaŸnym kogutkiem, znakiem rozpoznawczym firmy (przepraszam za wyra¿enie) „Huy Fong”. Kogut jak siê okaza³o nie ma nic wspólnego z sosem, a sta³ siê logo firmy „Huy Fong”, bo jest chiñskim znakiem zodiaku jej w³aœciciela – Davida Trana.
W dzisiejszych, zdominowanych przez naukê czasach nawet stopieñ pikantnoœci da siê obliczyæ i mo¿na ustaliæ jego parametry. S³u¿y do tego skala Scoville’a, na której sriracha ma 2500 jednostek. Oznacza to, ¿e trzeba ten sos rozcieñczyæ wod¹ 2500 razy aby sta³ siê obojêtny dla naszych kubków smakowych i to podpowiada, ¿e srirachê nale¿y traktowaæ z respektem. Czy jest coœ ostrzejszego w smaku ni¿ sriracha? Oczywiœcie! Taka papryczka roœnie w Ameryce, nosi nazwê Carolina Reaper i w skali Scoville’a ma dwa miliony jednostek! Mo¿na siê zastanawiaæ czy jest to jeszcze jedzenie, czy ju¿ paliwo rakietowe. Chipsy z t¹ papryczk¹ sprzedawane s¹ na sztuki, ka¿de w osobnym, hermetycznym opakowaniu.
Jednak to sriracha wziê³a œwiat szturmem, sta³a siê modna i zyska³a miano hipsterskiego keczupu. Jej sk³ad nie jest skomplikowany, bo to w zasadzie sos z czerwonej, ostrej papryki, octu, kiszonego czosnku, cukru i soli. Nazwa sosu pochodzi od tajlandzkiej miejscowoœci Si Racha gdzie tworzy siê wiele takich ostrych sosów.
Srirachê na amerykañskich sto³ach wypromowa³ wietnamski imigrant David Tran, który uzna³, ¿e sos mo¿na robiæ jedynie ze œwie¿ych – nigdy suszonych –czerwonych papryczek jalapeno. Papryczki te zbiera siê raz do roku. W 2016 roku zebrano ich 45 milionów kilogramów. Taka iloœæ wydaje siê wrêcz astronomiczna,
ale to w³aœnie iloœæ ogranicza – i to skutecznie – produkcjê srirachy, bo mo¿na jej wyprodukowaæ tylko tyle, na ile wystarczy œwie¿ych papryczek. Sriracha sta³a siê tak popularna, ¿e sprzedaje siê na pniu i firma „Huy Fong” nie potrzebuje inwestycji w reklamê. Roczne obroty firmy przekraczaj¹ miliard dolarów! To sprawia, ¿e inni tak¿e chcieliby zarobiæ na tym pikantnym sosie, zw³aszcza, ¿e nazwa sriracha nie ma praw autorskich i mo¿e jej u¿ywaæ ka¿dy. Podobnie jest z charakterystycznym kszta³tem butelki. Okazuje siê jednak, ¿e jeœli na butelce srirachy nie ma loga z kogutkiem firmy „Huy Fong”, wielu smakoszy sosu traci nim zainteresowanie.
W³aœciciel marki David Tran stwo rzy³ wokó³ swojego produktu prawdzi wy kult, do którego radoœnie do³¹czy³ autor tego tekstu. Trana nie skusi³y intratne propozycje kupna jego firmy. Chce aby zosta³a ona w rodzinie. Obecnie prezesem firmy jest jego syn, a wiceprezesem córka. Kiedy Tran zak³ada³ swoj¹ firmê nie myœla³ o pieni¹dzach i bogactwie. Chcia³ jedynie, aby ka¿dy mi³oœnik tego sosu mia³ go tyle, ile zapragnie, za rozs¹dn¹ cenê. Powiedzia³ wówczas tak¿e, ¿e bêdzie go produkowa³ tak d³ugo, a¿ nie bêdzie wiêcej chêtnych do jego kupna. Na to jednak zdecydowanie siê nie zanosi.
w ci¹gu kolejnych trzech lat przenieœæ produkcjê do dwa razy wiêkszego obiektu w Kalifornii, gdzie produkowano trzy tysi¹ce butelek srirachy na godzinê.
W 2013 roku David Tran dosta³ nakaz s¹dowy, by natychmiast zamkn¹æ fabrykê. Powodem by³ ostry zapach papryczek, który unosi³ siê po ca³ej okolicy i ludzie wpadli w panikê s¹dz¹c, ¿e gdzieœ w okolicy ulatnia siê gaz ³zawi¹cy. Tran nie chcia³ siê przenosiæ, bo jego dostawcy mieli swoje plantacje w okolicy i do ich sprzeda¿y nie potrzebowali poœredników.
David Tran jest Chiñczykiem, ale urodzi³ siê w Wietnamie. Swoj¹ przygodê z ostrymi sosami rozpocz¹³ w 1975 roku. Jego pierwszy, ostry sos to satay z papryk¹, który by³ pakowany w s³oiczki po jedzeniu dla dzieci, zbierane pracowicie przez jego rodzinê. Dostarcza³ swój sos do sklepów i restauracji rozwo¿¹c go rowerem. Kiedy w Wietnamie komuniœci zaczêli przeœladowaæ Chiñczyków, uciek³ do Hong Kongu na pok³adzie tajwañskiego frachtowca „Huey Fong”. Nazwa statku sta³a siê dla niego inspiracj¹ dla nazwy firmy, któr¹ ostatecznie za³o¿y³ w Ameryce. Zauwa¿y³, ¿e oferta pikantnych sosów w Kalifornii, gdzie siê osiedli³, jest bardzo uboga i ropocz¹³ produkcjê w³asnych sosów, w tym tak¿e srirachy. Sprzedawa³ je póŸniej wprost ze swojego mocno zu¿ytego, niebieskiego Chevroleta. Nieoczekiwanie jego sosy zaczê³y gwa³townie zyskiwaæ na popularnoœci. Siedem lat póŸniej otworzy³ pierwsz¹ fabryczkê by
Na rok wstrzymano produkcjê, a wœród smakoszy ostrego sosu wybuch³a panika ka¿dy kto móg³ robi³ zapasy srirachy. Tymczasem Tran zamówi³ dla fabryki nowy rodzaj filtra, który eliminowa³ gryz¹cy zapach i pozwoli³ odwiedzaæ miejsce produkcji sosu ka¿demu, kto uwa¿a³, ¿e to tajne zak³ady produkcji gazów bojowych. Wznowienie produkcji uspokoi³o sytuacjê na rynku, bo ulubiony ostry sos znów by³ ³atwy do zdobycia. W ostrych papryczkach wystêpuje kilka zwi¹zków chemicznych, które podra¿niaj¹ b³ony œluzowe, ga³ki oczne, usta i zatoki. Jednym z nich jest kapsaicyna, która zwalcza infekcje grzybiczne i ró¿ne niepo¿¹dane drobnoustroje. Reaguje ona z tym miejscem naszego uk³adu nerwowego, które informuje nas, gdy coœ jest za gor¹ce albo ma napiêcie elektryczne. W takiej sytuacji mózg zaczyna produkowaæ endorfiny aby zmniejszyæ ból i dopaminê aby uspokoiæ. Jedno i drugie daje w efekcie odczucie przyjemnoœci i dlatego jest tylu amatorów pikantnych potraw, bez których nigdy nie powsta³aby fortuna Trana. Wzrost firmy, mimo niew¹tpliwego sukcesu, nie jest jednak systematyczny, a powód tego jest prozaiczny. Mimo, ¿e rynek wch³ania³ ka¿de iloœci sosu sriracha, to najs³abszym ogniwem okazali siê producenci papryczek. Plony nie zawsze siê udawa³y, bo Kaliforniê zaczê³y nawiedzaæ katastrofalne po¿ary, powodzie, a po nich susze. Z tego powodu od czasu do czasu trzeba by³o ograniczaæ produkcjê. Znów zaczê³o siê kupowanie sosów na zapas i handel srirach¹ w internecie. Butelka, która w sklepie sprzedawana by³a za piêæ dolarów na wolnym rynku osi¹-
ga³a cenê 30 dolarów! „Huy Fong” zerwa³a tak¿e kontrakt ze swoim najstarszym i najwiêkszym dostawc¹ papryczek, firm¹ „Underwood Ranches”, bo podniesiono tam ceny i ta sama iloœæ papryczek kosztowa³a pó³tora miliona dolarów wiêcej. Po 28 latach wspó³pracy sprawa trafi³a do s¹du, do którego poda³y siê nawzajem obie strony, po ka¿dym wyroku wnosz¹c kolejne apelacje. „Underwood Ranches” podpisa³o kontrakty na d³ugoletnie dzier¿awy ziemi, na której uprawiano czerwone jalapeno. Utrata najwiêkszego odbiorcy oznacza³a, ¿e firma pójdzie w ruinê, zw³aszcza ¿e zainwestowano tak¿e w unikalne kombajny do zbioru papryki. Kombajny te filmowali wys³ani na przeszpiegi ludzie Trana, który wys³a³ je wszystkim konkurentom „Underwood Ranches”. By³ to brzydki proces i zarabiali na nim wy³¹cznie prawnicy. Informacje na ten temat pojawia³y siê w g³ównych, amerykañskich mediach. Ostatecznie s¹d uzna³, ¿e firma Davida Trana musi wyp³aciæ prawie 24 miliony dolarów z tytu³u odszkodowañ. W odpowiedzi „Huy Fong” zrezygnowa³o z kupowania papryczek od „Underwood Ranches”, które zaczê³o produkowaæ w³asn¹ srirachê! W 2022 roku „Huy Fong” wstrzyma³o na jakiœ czas produkcjê sosów ze wzglêdu na brak papryczek, bo meksykañskie plantacje zniszczy³a susza. Rok póŸniej ponownie wstrzymano produkcjê i to samo zrobiono w 2024 roku. Powodem znów by³ brak surowca, co jest zaskakuj¹ce, bo nie ma z nim problemów konkurencja Davida Trana. Taka sama sytuacja mia³a miejsce w bie¿¹cym, 2025 roku. Najwiêcej stracili na tym smakosze tego sosu nawet, kiedy okaza³o siê, ¿e zrobienie go w domowych warunkach wcale nie jest trudne! Powsta³o tak¿e wiele innych firm, które produkuj¹ srirachê i mo¿na j¹ kupiæ w ka¿dym sklepie spo¿ywczym. Tyle, ¿e na butelkach i s³oikach tych firm nie ma ju¿ kogutka, czyli loga „Huy Fong”, co dla wielu oznacza, ¿e smak nie mo¿e byæ tak dobry jak legendarne sosy zrobione przez Davida Trana. I sam muszê przyznaæ, ¿e jest coœ w tej magii oryginalnego produktu, bo widz¹c na sklepowej pó³ce butelkê z kogutkiem i zielon¹ nakrêtk¹, bez zastanowienia wk³adam j¹ do koszyka, zadowolony, ¿e magiczny smak srirachy znów sta³ siê czeœci¹ mojego menu.
Na sprzeda¿ dom na Mazurach
- 400 m do jeziora, okolice Gi¿ycka (lub zamiana na apartament w NJ / NY)
Powierzchnia domu: 283 m2
Powierzchnia dzia³ki: 626 m2
Rok budowy: 2006
Murowany budynek, dwukondygnacyjny, z mo¿liwoœci¹ prowadzenia dzia³alnoœci gospodarczej na dole. Tel. 973-303-5320
Sk³adniki na srirachê
David Tran
Œwiat³o
Pocz¹tek grudnia. Skowyt wiatru. Skostnia³e d³onie. Po jesieni zosta³o trochê nieuprz¹tniêtych liœci. I gnij¹ce za oknem dynie. Kiedy pêkn¹ od mrozu, ptaki wydziobi¹ miêkkie. Z rozsypanych pestek nie wyrosn¹ kolejne. Ogrodnik zd¹¿y uprz¹tn¹æ resztki zanim nadejdzie wiosna. Grudzieñ – jak pisze poeta* – to miesi¹c, gdy zostawa³o siê nawiasem w mroku, niczym wiêcej. Zapala³o latarnie i œwiece. ¯eby przywróciæ s³oñce, którego powrót nigdy nie by³ oczywisty. Pochodnie. Lampy. Byle nie pogr¹¿yæ siê w ciemnoœci. Nie run¹æ w otch³añ.
Myœlê o tym, rozpl¹tuj¹c sznurek œwiate³ek na choinkê. Rozmarynow¹. W doniczce. Nie pamiêtam kiedy mieliœmy prawdziwe drzewko. To musia³o byæ zanim pojawi³y siê koty. Jedenaœcie lat temu. Mo¿e wiêcej. Pierwsz¹, miesi¹c po przylocie do Nowego Jorku, przyniós³
* Lars Gustafsson, Grudzieñ Stany wewnêtrzne
znajomy w prezencie. Mieszkaliœmy wtedy na Astorii. W ogromnym mieszkaniu wy³o¿onym granatow¹ wyk³adzin¹. W³aœnie to zapamiêta³am najlepiej. Wyk³adzinê. Gor¹ce grzejniki. Spanie na dmuchanych materacach. Widok z okna na Manhattan. Samoloty lataj¹ce na LaGuardiê. Nie mieliœmy ¿adnych ozdób. Wyciêliœmy z papieru. By³ karp. Z polskiego sklepu. Pierogi. Barszcz. Znajomi znajomych przyszli w odwiedziny. Piliœmy australijskie wino.
W styczniu spad³ œnieg. Ogromny. Wstaliœmy rano i by³o jak w bajce. Pó³metrowe zaspy, s³oñce i niebo w ultramarynie. Z kraju pamiêta³am zawiesiste, pochmurne. A tu nagle b³êkit jak z folderu biura podró¿y reklamuj¹cego „szusowanie we w³oskich Alpach”. Nie do wiary. Jest gdzieœ zdjêcie z tej pierwszej amerykañskiej zimy. Pozujê na schodach przeciwpo¿arowych. W we³nianym sweterku w odcieniu turkusowym. I pasuj¹cej kolorystycznie czapce. Kiedy wys³a³am je do Polski, ktoœ napisa³ – nawet œnieg jest u was bardziej fotogeniczny. Wtedy o Ameryce myœlano inaczej, ni¿ dziœ. Du¿o siê przez te dwadzieœcia lat zmieni³o.
Ale nie grudniowy splin. Melanchujnia koñca roku. Której nie mo¿na pozwoliæ siê rozpanoszyæ, rozsi¹œæ. Trzeba zaprz¹c wszystkie si³y i œrodki. Mo¿na zacz¹æ od… zmys³ów. Naj³atwiej – smaku i zapachu. Które otworz¹ w g³owie odpowiednie zapadki. I poprowadz¹ do miejsc i czasów, gdy by³o bezpiecznie. I bajecznie. Czyli do dzieciñstwa.
Zgodnie z now¹ œwieck¹ tradycj¹, spotykamy siê co roku na wspólnym pieczeniu pierników. A póŸniej ich ozdabianiu. Graj¹ kolêdy. Pachnie imbirem, ga³k¹ muszkato³ow¹ i cynamonem. W drinkach p³ywaj¹ korale ¿urawiny. I ga³¹zki rozmarynu. Jest œwi¹tecznie. Serdecznie. Blisko. Na stole – przed i po pracy – l¹duj¹ przysmaki. A ka¿dy zabiera w inn¹ podró¿. Na przyk³ad takie zwyk³e, wydawa³oby siê, zapiekanki z pieczarkami. Kiedy jad³am je po raz ostatni? To musia³o byæ jeszcze w Poznaniu. Na Placu Teatralnym sta³a budka (sprawdzam, stoi nadal), w której serwowano pó³metrowe bagietki z gor¹cym farszem. Po baletach, przed pó³noc¹, w oczekiwaniu na ostatni tramwaj, kupowaliœmy jedn¹ na pó³. Sosy sp³ywa³y po brodzie. Pachnia³a przypieczona cebulka i roztopiony ser. Do tego surówki – z modrej i w³oskiej kapusty. Smak beztroski. Z kolei kostka piernikowa, któr¹ przywioz³a kole¿anka, to opowieœæ o Cioci B.,
spacerach jesiennymi ulicami rodzinnego miasta, zakurzonych ksi¹¿kach i sklepie „U Ajentek”. Mo¿e jeszcze wst¹pimy po kawa³ek ciasta? – pyta³a retorycznie B., kiedy odbiera³am j¹ z pracy. Uwielbia³am odwiedzaæ stare poniemieckie mury wrzesiñskiego liceum, a szczególnie bibliotekê, w której pracowa³a, gdy przesta³a uczyæ. Siada³yœmy w salonie, na talerzykach udaj¹cych porcelanê l¹dowa³ kawa³ek piernika przek³adanego powid³ami, obok sta³a szklanka z metalowym koszyczkiem, a w niej paruj¹ca herbata, do tego obowi¹zkowo srebrna ³y¿eczka i taka¿ cukiernica. Z tamtymi popo³udniami kojarz¹ mi siê jeszcze miniaturowe wydania fraszek Sztaudyngera i poezji Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Opowieœci o przystojnym ksiêdzu z pobliskiej parafii. I lekcje polskiego, których wspólnie udziela³yœmy Amerykance z Peace Corps. *
Godziny mijaj¹. P³ynie rzeka wspomnieñ. Uk³adamy na stole pierniki. W kszta³cie gwiazdy, choinki, serca. Trzy tygodnie do Œwi¹t. Niech bêd¹ pe³ne s³oñca. Niech grzej¹ od œrodka. ❍
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Coœ dla smakoszy
Jan Latus
Dziœ napiszê same mi³e rzeczy. Bo bêdzie o jedzeniu.
Wielokrotnie ju¿ pisa³em – a wtóruj¹ mi inni cudzoziemcy – ¿e filipiñskie jedzenie jest najgorsze w Azji Po³udniowo-Wschodniej. Z wyj¹tkiem bicol express, czyli tutejszej odmiany zielonego curry z kurczakiem, nie ma tu pikantnych potraw. Wszystko jest md³e, pocz¹wszy od bia³ego ry¿u, a skoñczywszy na spaghetti, do którego tutejsi kucharze dodaj¹ cukier. Przede wszystkim jednak wydaje mi siê, ¿e tu ludzie po prostu nie maj¹ serca do gotowania. W Kuala Lumpur dziadek na moich oczach sma¿y³ na woku makaron z miêsem, podobnie w Tajlandii uliczne dania gotowane by³y na bie¿¹co. Tu inaczej: kobita nasma¿y rano kurczaków, ugotuje jakieœ fasolki i to potem stoi ca³y dzieñ na stole przy drodze. Jak siê nie sprzeda, wystawiane jest nastêpnego dnia. Filipiñczykom nie przeszkadza te¿ zupe³nie, ¿e jedzenie – nawet to ociekaj¹ce t³uszczem – jest zimne. Na dworze jest upa³, a poza tym mieszaj¹ to miêso i warzywa z ciep³ym ry¿em.
Prawda, mia³em mówiæ same mi³e rzeczy. No to powiem, ¿e przy wszystkich tych
s³usznych zastrze¿eniach, po prostu do tutejszego jedzenia siê przyzwyczai³em i mi s³u¿y. Potwierdzaj¹ to – najlepsze od kilkudziesiêciu lat – wyniki badania krwi. Cukier 90, ciœnienie 120 na 70, waga cia³a 65 kg!
Kilka dañ bardzo polubi³em. Pancit bihon, czyli cienki, przezroczysty makaron, zwany w Stanach cellophane noodles, z kurczakiem, marchewk¹ i innymi warzywami. Potrawka wieprzowa z krwi¹ dinuguan, przypominaj¹ca w smaku polsk¹ zupê czerninê. Œwiniak opiekany nad ogniem, a¿ skóra stanie siê chrupi¹ca. Tutejsza odmiana gulaszu, zwane caldereta, z marchewk¹, fasolk¹ szparagow¹, ziemniakami, z wo³owiny, kurczaka lub – wersja najlepsza – d³ugo duszonej koziny. Kurczak adobo, czyli w specjalnej marynacie z czosnku i sosu sojowego. Inny gulasz, zwany menudo, z miêsem i kawa³kami w¹tróbki. Pulpety wieprzowe w sosie pomidorowym. Sinigang to kwaskowata (dziêki dodaniu owocu tamarynd), czysta zupa z kurczakiem lub ryb¹. Tinola to ichni rosó³ z kurczaka. Bulalo to ciê¿ka zupa na wo³owinie z koœci¹ ze szpikiem. Laing, czyli ichnie, d³ugo gotowane zielsko, przypominaj¹ce nasz szpinak. Ryby prosto z morza i prosto przyrz¹dzone – z grilla albo usma¿one na oleju: tilapia, bangus (monkfish, po polsku ¿abnica), sardynki, sardele (anchovies). Jedz¹ te¿ surow¹ rybê w marynacie z octem i cebul¹, zwan¹ ceviche, czyli dok³adny odpowiednik peruwiañskiego przysmaku. Lubiê ma³e chiñskie piero¿ki shomai, z nadzieniem z kurczaka, wieprzowiny lub krewetek oraz
shiopao, rodzaj chiñskiej dro¿d¿owej bu³y z nadzieniem z wieprzowiny w s³odkim, miodowym sosie (pork bun w Nowym Jorku). Na ulicy mo¿na kupiæ grillowan¹ kukurydzê oraz kandyzowane i sma¿one banany oraz s³odkie ziemniaki.
Bêd¹c kiedyœ z Jenny na wsi kupiliœmy goszcz¹cej nas rodzinie, podp³yn¹wszy ³odzi¹ do rybaków, wiadro ma³¿ i wiadro ostryg. Wiadomo – œwie¿e, wiêc dobre. Oczywiœcie jedliœmy je z ry¿em.
Niez³e s¹ te¿ filipiñskie fast foody. Chowking sprzedaje jedzenie chiñskie (zupy, piero¿ki, kurczaki). Jollibee to najs³awniejsze filipiñska sieæ, sprzedaj¹ca (super
s³odkie) spaghetti, hamburgery i pikantne, sma¿one kurczaki z ry¿em, naprawdê dobre i kosztuj¹ce oko³o trzy dolary. W sieci Inasal mo¿na kupiæ kurczaka z ro¿na z ry¿em, z nieograniczonymi dok³adkami. Sieæ Jollibee rozpycha siê po ca³ym œwiecie, ma ju¿ restauracje w Rzymie, Los Angeles, Nowym Jorku. Wiadomo, ¿e Filipiñczycy pracuj¹cy za granic¹ têskni¹ do swojego, znanego z dzieciñstwa jedzenia, choæby nam siê wydawa³o byle jakie.
Zagraniczne restauracje na Filipinach maj¹ fataln¹ reputacjê wœród ekspatów. I tutaj wygrywa Tajlandia albo Malezja. Ja jednak mam nierozwiniête, prymitywne kubki smakowe. Po prostu smakuje mi wiele rzeczy i nie grymaszê. Wiem na przyk³ad, ¿e tutejsza wo³owina z wychudzonych krów jest okropna, a ta importowana z Australii lub USA – bardzo droga. Tak wiêc na steki do restauracji nie chodzê. Wypatrzy³em w koñcu jedn¹ niez³¹ pizzeriê, a ko³o domu mam restauracje: amerykañsk¹, hindusk¹, koreañsk¹, filipiñsk¹. Znowu ekspaci ostrzegaj¹: nie chodŸcie po barach, nie chodŸcie po restauracjach, bo na taki hulaszczy tryb ¿ycia wasze emeryturki nie pozwalaj¹. No nie wiem, mi jakoœ starcza. W nowej kawiarni ko³o domu kupujê sobie w³osk¹ pastê z kurczakiem ($4,50) lub filipiñski ry¿ z jajkiem i miêsem ($4). Albo, za rogiem, moje ulubione tuna pesto spaghetti ($4). W amerykañskiej restauracji podaj¹ wypasione, angielskie lub amerykañskie œniadanie (darmowe dolewki kawy) za $7. W hinduskiej ostra ryba vindaloo z chlebkiem naan to te¿ $7. W mojej ulubionej hamburgerowni podwójny burger kosztuje dwa dolary. Nie znam obecnych cen nowojorskich, ale na pewno s¹ du¿o wy¿sze. Na pewno te¿ du¿o wiêcej p³aci³bym w restauracjach w Warszawie.
Joseph Conrad - po drugiej stronie smugi cienia
Bobrowski by³ prawnikiem, cz³owiekiem spokojnym i ceni¹cym sobie stabilnoœæ. Z pewnoœci¹ nie by³ heroicznym patriot¹ tak jak jego brat Stefan. ¯ycie jednak go nie oszczêdza³o, bo w krótkim czasie zmar³a jego ¿ona i córka. Przyjmuj¹c nastoletniego Józefa Korzeniowskiego pod opiekê traktowa³ go jak w³asnego syna. Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e sta³ siê on jego oczkiem w g³owie.
Józef przyzwyczajony do nieustannej zmiany miejsc lubi³ podró¿e i z przyjacielem Adamem Pullmanem pojecha³ do Szwajcarii, gdzie na zwiedzaniu kraju zamierza³ spêdziæ kilka tygodni. W tym czasie w Krakowie wybuch³a cholera i jego wuj i opiekun Tadeusz Bobrowski, doradzi³ mu aby pozosta³ za granic¹ na sta³e. By³y ku temu powa¿ne powody, bo Józef móg³ zostaæ w ka¿dej chwili powo³any do s³u¿by wojskowej w armii cara, a nie pozwala³o na to jego delikatne zdrowie, w tym powtarzaj¹ce siê ataki epilepsji. Dziœ uwa¿a siê, ¿e powodem tej choroby by³a trauma jak¹ prze¿y³ w dzieciñstwie. Tymczasem podró¿uj¹cy przez Niemcy Józef zacz¹³ marzyæ o tym, aby zostaæ marynarzem i zwiedziæ œwiat. Podzieli³ siê tym ze swoim wujem i nieoczekiwanie Tadeusz Bobrowski zaaprobowa³ tak¹ decyzjê. Wierzy³, ¿e fizyczna praca na statku dobrze zrobi m³odemu, ¿¹dnemu przygód cz³owiekowi. Wys³a³ mu listy polecaj¹ce i pieni¹dze pozwalaj¹ce na ca³kiem wygodne ¿ycie w Marsylii. To tam m³ody Korzeniowski zaci¹gn¹³ siê na statek i podró¿owa³ do Hiszpanii, na Haiti, do Wenezueli i Kolumbii. Nie by³ wolny od s³aboœci, bo nie tylko nieszczêœliwie siê zakocha³, ale wpad³ tak¿e w szpony hazardu i zaci¹gn¹³ powa¿ne d³ugi. By³ tak zdesperowany, ¿e zacz¹³ myœlec o samobójstwie. Wtedy w Marsylii pojawi³ siê jego wuj, który nie tylko wszystkie d³ugi sp³aci³, ale tak¿e podniós³ siostrzeñcowi wysy³ane co miesi¹c kieszonkowe.
¯ycie wróci³o do normy i w 1895 r. Józef, ju¿ jako Joseph Conrad wyda³ pierwsz¹, napisan¹ po angielsku powieœæ „Szaleñstwo Almayera”. Jego wuj niestety nie doczeka³ tego momentu – zmar³ rok wczeœniej, zostawiaj¹c swojemu podopiecznemu ca³y swój maj¹tek.
Józef Korzeniowski wiedzia³ ju¿ wtedy, ¿e zostanie pisarzem, bo spadek da³ mu finansow¹ stabilizacjê. Powstaj¹ wówczas jego najs³ynniejsze dzie³a: „Lord
Jim”, Smuga cienia” i ciemnoœci”.
Historiê opisan¹ w œci „Lord Jim” czêsto traktuje siê jako osobisty rozrachunek Conrada ze swoim polskim baga¿em. Statek symbolizuje ojczyznê. Jego opuszczenie zamiast heroicznego pozosta nia na pok³adzie, to powa¿na decyzja i w tej powieœci Con rad rozlicza siê ze swoimi wyborami. Mimo, ¿e pisze po angielsku, sam staj¹c siê Anglikiem, tak naprawdê „Lorda Jima” w pe³ni mog¹ zrozumieæ tylko Polacy.
Dwa lata póŸniej Conrad napisa³ „J¹dro ciemnoœci” i jest to powieœæ nie tylko trudna, ale tak¿e taka, któr¹ nie³atwo polubiæ. Oparta na w¹tku biograficznym pisarza z czasów, kiedy pisarz w 1890 roku zostaje kapitanem okrêtu, ¿egluj¹cego do Afryki, do Konga. Ma to byæ misja cywilizacyjna, w której Europa przynosi Afryce swój sposób myœlenia i kulturê, ale okazuje siê, ¿e cywilizowana Europa daje z siebie wszystko co najgorsze: nietolerancjê, okrucieñstwo, chciwoœæ i egoizm. Trzyletni kontrakt Conrada koñczy siê gwa³townie, gdy zapada on na febrê.
Conrad mia³ ju¿ wtedy w³asn¹ rodzinê. Jego ¿on¹ zosta³a piêtnaœcie lat od niego m³odsza Jessie George. Mia³ z ni¹ dwóch synów: dwa lata po œlubie Borysa, a szeœæ
moment w ¿yciu, w którym nastêpuje pierwsze rozliczenie z przesz³oœci¹ i podsumowanie w³asnych dokonañ. Jest to swoisty rachunek sumienia. To jednak co Conrad mia³ na myœli, to przekroczenie pewnej nieuchwytnej granicy, gdzie z jednej strony koñcz¹ siê m³odzieñcze marzenia i idea³y, a z drugiej zaczyna siê czêsto gorzka i odarta z piêkna prawda na temat ¿ycia. „Smuga cienia” to historia o utracie z³udzeñ i dorastaniu do tego, aby staæ siê uczciwym cz³owiekiem. To w³aœnie sta³o siê udzia³em jego syna Borysa. „Smuga cienia” to najbardziej uniwersalna powieœæ Josepha Conrada.
lat póŸniej Johna. W wyniku wypadku, ¿ona Conrada sta³a siê inwalidk¹ i odpowiedzialnoœæ za rodzinê spad³a wyl¹cznie na barki pisarza. Co prawda jego powieœci szybko zyska³y uznanie krytyków, którzy zachwycali siê jego technik¹ pisarsk¹, ale nie prze³o¿y³o siê to na popularnoœæ, bo czytelnicy uwa¿ali, ¿e jego narracja jest chaotyczna. Za to wierzy³ w niego rz¹d brytyjski, który dwukrotnie przyzna³ mu specjalne stypendium aby nie zrezygnowa³ z pisania.
Sukces przynios³a mu wydana w 1913 roku powieœæ „Gra losu”, publikowana jednoczeœnie w Anglii i Ameryce. Conrad wreszcie sta³ siê pisarzem wa¿nym, a jego wczeœniejsze powieœci by³y wielokrotnie wznawiane. W 1914 roku Korzeniowski odwiedzi³ Polskê, kraj, którego nie by³o wówczas na mapie. W swoich szkicach z podro¿y pisarz jednak nieustannie u¿ywa tej nazwy.
Kiedy odwiedza³ ziemie polskie pod rosyjskim zaborem zasta³a go wieœæ o wybuchu wojny. Powracaj¹c pospiesznie przez Kraków, cudem unikn¹³ austriackiego internowania. Na wojnê poszed³ za to Borys i Conrad patrzy³ jak jego syn traci tam bezpowrotnie swoj¹ m³odoœæ i niewinnoœæ. To wtedy zacz¹³ pisaæ „Smugê cienia”, która przez nas Polaków nie jest zbyt dobrze zrozumiana. Uwa¿amy j¹ za ten melancholijny
Do Polski twórczoœæ Josepha Conrada dociera³a w t³umaczeniach. Pokoleniem, które dorasta³o na jego powieœciach by³o z pewnoœci¹ pokolenie Kolumbów. Dziœ jednak Conrada czyta siê coraz rzadziej, a po³¹czenie romantyzmu z pozytywizmem i symbolizmu z impresjonizmem nie przemawia tak mocno jak sto lat temu. Postawy ludzkie jakie opisywa³ nie s¹ dla wspó³czesnego czytelnika atrakcyjne, bo m³odzi ludzie maj¹ dziœ zupe³nie inne marzenia. To sprawia, ¿e Conrad sta³ siê pisarzem niemal¿e ca³kowicie zapomnianym. Zarzuca mu siê nawet, ¿e ten syn polskich patriotów ca³y swój ogromny talent ofiarowa³ Anglii i o Polsce nic prawie nie napisa³. Niesprawiedliwoœci¹ by³oby jednak uznaæ, ¿e o Polsce zapomnia³. W Anglii jego glos na temat Polski siê liczy³ i by³ s³uchany w œrodowiskach, do których bez niego nikt by nie dotar³. Jego opowiadanie „Ksi¹¿ê Roman” pokazuje jak wielka przepaœæ kulturowa dzieli Polaków i Rosjan. W swojej powieœci pt. „W oczach Zachodu” pisze o rosyjskich biesach i zachodniej idealizacji Rosji, o której mówi, ¿e: „tygrys nie zmienia swoich prêg, a lampart cêtek”. Po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci Conrad opublikowa³ tekst pt. „Zbrodnia rozbiorów”, w której przypomnia³ Zachodowi, ¿e Polska przed rozbiorami by³a obok Francji najbardziej liberalnym krajem Europy. T³umaczy³ system ustroju demokracji szlacheckiej i jedynej w historii œwiata udanej unii dwóch ca³kowicie suwerennych pañstw: Polski i Litwy. Do koñca ¿ycia pamiêta³ sk¹d pochodzi i przekaza³ to swoim dwóm angielskim synom. Starszy Borys stan¹³ na czele Joseph Conrad Society, a m³odszy John do nazwiska Conrad do³o¿y³ polskie nazwisko ojca – Korzeniowski.
Tadeusz Bobrowski
Apollo Korzeniowski Conrad na ok³adce magazynu Time
Joseph Conrad - karykatura Lowa, 1923 r.
Joseph Conrad
Na pok³adzie ¿aglowca
El¿bieta Baumgartner radzi
Co robiæ, gdy ICE puka do drzwi
Dla wielu imigrantów bez uregulowanego statusu imigracyjnego w Stanach, dŸwiêk pukania do drzwi mo¿e wywo³aæ parali¿uj¹cy strach. ICE – czyli Immigration and Customs Enforcement – to federalna agencja odpowiedzialna za egzekwowanie przepisów imigracyjnych. Dzia³ania ICE koncentruj¹ siê g³ównie na osobach z wyrokami karnymi lub z decyzjami deportacyjnymi. Poluje na nich w zak³adach pracy, na ulicach lub w aresztach, gdzie osoby s¹ ju¿ zatrzymane przez inne s³u¿by. Zdarza siê jednak, choæ rzadko, ¿e funkcjonariusze ICE odwiedzaj¹ domy prywatne, próbuj¹c zatrzymaæ osoby bez dokumentów. Co wtedy zrobiæ? Jak chroniæ siebie i swoj¹ rodzinê? Nasz artyku³ odpowiada na te pytania krok po kroku.
ICE nie mo¿e wejœæ bez nakazu Najwa¿niejsza zasada: ICE nie ma prawa wejœæ do twojego domu bez nakazu s¹dowego. Nakaz musi byæ podpisany przez sêdziego i zawieraæ konkretne dane – imiê i nazwisko osoby, której dotyczy, dok³adny adres oraz powód zatrzymania. Nakaz administracyjny, czyli ten wydany przez ICE, nie daje funkcjonariuszom prawa do wejœcia do mieszkania bez zgody domowników.
Jeœli ICE puka do drzwi, nie otwieraj od razu. Zapytaj przez zamkniête drzwi: „Czy maj¹ nakaz s¹dowy?” Jeœli odpowiedz¹, ¿e tak – poproœ, aby pokazali go przez szybê lub wsunêli pod drzwi. SprawdŸ, czy nakaz jest podpisany przez sêdziego i czy dotyczy osoby mieszkaj¹cej pod tym adresem. Jeœli nie maj¹ takiego nakazu, masz prawo odmówiæ wpuszczenia ich do œrodka.
Nie podpisuj niczego bez zrozumienia
Funkcjonariusze ICE mog¹ próbowaæ nak³oniæ ciê do podpisania dokumentów –np. zgody na dobrowoln¹ deportacjê. Nigdy nie podpisuj niczego, czego nie rozumiesz. Masz prawo do t³umacza, do konsultacji z prawnikiem, do czasu na przemyœlenie. Podpisanie dokumentu mo¿e oznaczaæ rezygnacjê z prawa do obrony, apelacji czy wniosku o azyl.
Jeœli ICE wrêcza ci jakiekolwiek papiery, powiedz spokojnie: „Nie podpisujê niczego bez prawnika.” To twoje prawo i nie mo¿e byæ ci odebrane.
Masz prawo do milczenia
W sytuacji zatrzymania masz prawo do milczenia. Nie musisz odpowiadaæ na py-
tania dotycz¹ce miejsca urodzenia, statusu imigracyjnego, daty przyjazdu do USA. Mo¿esz powiedzieæ: „Korzystam z prawa do milczenia.” Nie musisz podawaæ ¿adnych informacji, które mog¹ zostaæ u¿yte przeciwko tobie.
Jeœli masz przy sobie dokumenty, które potwierdzaj¹ legalny pobyt – np. zielon¹ kartê, wizê, pozwolenie na pracê – mo¿esz je okazaæ. Jeœli nie masz takich dokumentów, nie pokazuj fa³szywych. Pos³ugiwanie siê podrobionymi dokumentami jest przestêpstwem i mo¿e pogorszyæ twoj¹ sytuacjê.
Przygotuj plan awaryjny
Ka¿da osoba bez dokumentów powinna mieæ przygotowany plan awaryjny na wypadek zatrzymania. Dotyczy to szczególnie rodziców dzieci urodzonych w USA. Co powinno znaleŸæ siê w takim planie?
➦ Kopie aktów urodzenia dzieci
➦ Pe³nomocnictwa dla osoby, która mo¿e siê nimi zaj¹æ
➦ Lista kontaktów: prawnik, szko³a, lekarz, s¹siedzi
➦ Dokumenty medyczne, ubezpieczenia, numery Social Security dzieci
➦ Informacja o miejscu pracy, godzinach, trasie dojazdu.
Warto przechowywaæ te dokumenty w jednym miejscu, dostêpnym dla zaufanej osoby. Mo¿na te¿ przygotowaæ „pakiet kryzysowy” – kopie najwa¿niejszych dokumentów w kopercie, któr¹ mo¿na przekazaæ bliskim w razie zatrzymania.
Naucz dzieci, co robiæ
Dzieci obywateli USA maj¹ prawo do opieki, edukacji i ochrony. Jeœli rodzic zostanie zatrzymany, dziecko nie powinno zostaæ samo. Warto porozmawiaæ z dzieæmi – w sposób dostosowany do ich wieku –o tym, co robiæ w sytuacji kryzysowej. Kto je odbierze ze szko³y? Gdzie zadzwoniæ? Jakie s³owa powiedzieæ nauczycielowi?
Nie chodzi o straszenie dzieci, lecz o przygotowanie ich na sytuacjê, która mo¿e siê wydarzyæ. Dziecko powinno znaæ imiê i nazwisko rodzica, adres zamieszkania, numer telefonu do osoby zaufanej. Warto te¿ poinformowaæ szko³ê, kto ma prawo odebraæ dziecko w razie nag³ej sytuacji.
Zapisz numer do prawnika
Ka¿da osoba bez dokumentów powinna mieæ zapisany numer telefonu do prawnika imigracyjnego. Najlepiej, jeœli jest to osoba, która zna twoj¹ sytuacjê, ma dostêp do dokumentów i mo¿e szybko zareagowaæ. Numer powinien byæ zapisany w telefonie, w notesie, w dokumentach awaryjnych. W razie zatrzymania mo¿esz powiedzieæ: „Chcê rozmawiaæ z moim prawnikiem.”
Jeœli nie masz jeszcze prawnika, warto poszukaæ lokalnych organizacji, które oferuj¹ bezp³atn¹ pomoc prawn¹ – np. Catholic Charities, United We Dream, lokalne parafie i kliniki. W du¿ych miastach dzia³aj¹ te¿ polonijne organizacje, które pomagaj¹ w kontaktach z urzêdami i t³umaczeniach.
Nie wpuszczaj ICE do domu bez nakazu
To warto powtórzyæ: ICE nie ma prawa wejœæ do twojego domu bez nakazu s¹dowego. Jeœli funkcjonariusze próbuj¹ wejœæ si³¹, nie stawiaj oporu fizycznego – to mo¿e zostaæ uznane za przestêpstwo. Zamiast tego, dokumentuj sytuacjê: nagraj telefonem, zapisz nazwiska, datê, godzinê. Jeœli masz œwiadka – s¹siada, wspó³lokatora – poproœ o pomoc w dokumentowaniu. Po zdarzeniu skontaktuj siê z prawnikiem i organizacj¹ pomocow¹. Mo¿esz z³o¿yæ skargê, domagaæ siê odszkodowania, a przede wszystkim – uzyskaæ ochronê prawn¹.
Co robiæ po zatrzymaniu?
Jeœli zostaniesz zatrzymany przez ICE, nie panikuj. Masz prawo do kontaktu z prawnikiem, do milczenia, do obrony. Nie podpisuj niczego bez konsultacji. Zapytaj, gdzie zostaniesz przewieziony, jaki jest numer sprawy, kto jest odpowiedzialny za twoje zatrzymanie. Jeœli masz dzieci, poinformuj funkcjonariuszy, ¿e s¹ pod twoj¹ opiek¹ i wymagaj¹ zabezpieczenia.
Rodzina powinna jak najszybciej skontaktowaæ siê z prawnikiem, organizacj¹ pomocow¹, szko³¹, pracodawc¹. Warto
El¿bieta Baumgartner
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Planowanie spadkowe”, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
mieæ przygotowan¹ listê dzia³añ – kto dzwoni, kto zajmuje siê dzieæmi, kto informuje szko³ê.
Nadzieja i solidarnoœæ Choæ sytuacja osób bez dokumentów w USA jest trudna, nie jest beznadziejna. Wiele osób uzyskuje legalizacjê – przez ma³¿eñstwo, sponsorowanie przez doros³e dzieci, azyl, programy ochronne. Warto znaæ swoje prawa, mieæ plan awaryjny, szukaæ wsparcia. Nie jesteœ sam. Warto rozmawiaæ, edukowaæ siê, dzieliæ informacj¹. ICE mo¿e pukaæ do drzwi, ale to ty decydujesz, czy je otworzysz. ❍
Wracasz do Polski?
Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów. „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego do Polski. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Ksi¹¿ka dla osób pozostaj¹cych w USA.
Równie¿: „Amerykañskie emerytury“, „Ubezpieczenie Social Security“, „Obywatelstwo z przeszkodami“, „Planowanie spadkowe“, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem“, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i wiele innych.
Ksi¹¿ki s¹ dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, www.PoradnikSukces.com
Szukaj¹ pracy:
➦ 63-letni mê¿czyzna szuka dorywczej pracy lub na weekendy
Tel. 347.280.8434 –Tadeusz
➦ Szukam pracy niezbyt obci¹¿¹j¹cej fizycznie.
Szybko siê uczê. Mam doœwiadczenie w bran¿y sprzeda¿owej i dobrze sobie radzê w kontaktach z klientami.
Tel. 917.207.2449 – Darek
Coœ dla smakoszy
➭ 11
Jeszcze bardziej polubi³em tu ostre, koreañskie jedzenie – Koreañczyków jest tu mnóstwo. Jak te¿ pisa³em, jest tu kilka restauracji i sklepów niemieckich, jest te¿ szwajcarski Swiss Chalet. Czasem pójdê sobie na sznycla z ziemniakami puree i zasma¿an¹ kapust¹. Albo zupê gulaszow¹. Albo bia³¹ kie³basê z preclem, czyli specjalnoœæ bawarsk¹. Kilka razy zjad³em dobre, japoñskie sashimi, a popularne s¹ miejsca sprzedaj¹ce japoñsk¹ zupê z makaronem, czyli ramen. Z w¹tków polskich, jak ju¿ pisa³em, kupujê topiony serek gouda, kwaszone ogórki (produkcji firmy Conagra
w Chicago!) i wedlowskie czekolady, którymi wszyscy Filipiñczycy, gdy je spróbuj¹, siê zachwycaj¹. A mój przyjaciel Krzysztof i jego filipiñska ¿ona oferuj¹ mi, a to kie³basê ja³owcow¹, a to peklowan¹ golonkê. Tak wiêc nie narzekam. Gdybym mia³ du¿o pieniêdzy i mieszka³ w Nowym Jorku, Pary¿u czy nawet w Warszawie, móg³bym jadaæ lepiej. Ale, jak powiedzia³em, kubki smakowe zaniedba³em na korzyœæ po³¹czeñ neuronowych w mózgu. Tak wiêc dziœ zjem niemieck¹ kaszankê z ogórkiem kwaszonym i musztard¹, a jutro – niemieckie szprotki w oleju z ciemnym chlebem. A pojutrze – filipiñski ry¿ z warzywami i kurczakiem. ¯yæ, nie umieraæ!
Czytaj nasz tygodnik w internecie:
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00
Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
Fortunato Brothers
NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com
Szarlataneria
Niedaleko od karcianych kanciarzy sytuowali siê w dawnym popularnym wyobra¿eniu oszuœci „lekarze” – znachorzy. Malarstwo, zw³aszcza holenderskie, obfituje w obrazy przedstawiaj¹ce takich szalbierzy ¿eruj¹cych i na ludzkim nieszczêœciu (chorzy chwytali siê ka¿dej sposobnoœci na wyzdrowienie) i na naiwnoœci –tym silniej wykorzystywanej, ¿e „oficjalna medycyna” nie sta³a jeszcze niedawno bynajmniej na szczególnie wy¿szym poziomie; co w praktyce oznacza³o: odró¿nienie rzetelnego medyka od sprzedawcy „olejku wê¿owego” (snake oil) nie by³o wcale ³atwe.
£amig³ówka ze znachorem
Obraz znakomitego Gerarda Dou pt. „Szarlatan” powsta³ w 1652 r. jest w³aœciwie dla nas dziœ ju¿ ma³o czytelny, w sensie – trudny (niemo¿liwy?) do zrozumienia. Wzorem wielu sobie wspó³czesnych twórców artysta ten poutyka³ na p³ótnie scenki, postaci, przedmioty, które by³y w zamyœle malarskimi rebusami odsy³aj¹cymi do znanych jemu wspó³czesnym powiedzeñ, przys³owiowych zwrotów, anegdotycznych zachowñ. Ich rozwi¹zywanie bawi³o dawnych odbiorców i stanowi³o o dodatkowej atrakcji obrazu; dla nas obecnie niemo¿liwe do rozwik³ania. Kim jest kobieta prominentnie wyeksponowana, podcieraj¹ca dziecko? Co ma oznaczaæ – aluzjê do sprzedawanego przez znachora specyfiku. Zarazem dama owa sma¿y placki, chyba na sprzeda¿? Czy ch³op z taczkami wype³nionymi œwie¿o zebranymi jarzynami ma wyobra¿aæ przeciwieñstwo handlu szarlatana? Dziœ ekologicznie myœl¹cy powiedzieliby – niew¹tpliwie: natura i jej produkty s¹ zdrowe, a oszust sprzedaje nie wiadomo co? Co ma komunikowaæ postaæ ch³opczyka (w dole, pod nogami stoj¹cych) wabi¹cego ptaszka? Czy to metafora handlarza: jak dziecko próbuje zanêciæ naiwne stworzonko, tak i on chce zwabiæ ³atwowiernych? Dlaczego jednym z najwa¿niejszych detali obrazu jest zabity zaj¹c przywi¹zany za nogi do d³ugiego kija? A piesek – zawsze wa¿ny w sztuce holenderskiej?
Szarlatan roz³o¿y³ swój towar poœród holenderskiego krajobrazu – w g³êbi wysokie zabudowania miejskie, daleko w tle – wiatraki. Uschniête drzewo z lewej i pleni¹cy siê ³opian tak¿e s¹ zapewne znacz¹cymi elementami ca³ej kompozycji. Na prowizorycznym stoliku przykrytym dywanem siedzi tresowana ma³pka: kuglarstwo, a nie rzetelna sztuka medyczna. Wokó³ zebrali siê gapie – raczej sceptyczni albo zgo³a przeœmiewcy wobec zachêt oszusta; niektórzy jednak os³upieli ze zdumienia, jak ów mê¿czyzna w futrzanej czapce z zaj¹cem na ramieniu czy kobieta po prawej stronie z koszem na rêku – ³atwowierni klienci znachora. Z ty³u jakieœ osoby wyci¹gaj¹ rêce z monetami, gotowe kupiæ reklamowany specyfik. W tej warstwie przedstawienia mamy do czynienia z typow¹ scenk¹ rodzajow¹. K³opotów interpretacyjnych dok³ada mê¿-
czyzna siedz¹cy w oknie po prawej stronie. Nie ulega w¹tpliwoœci: to autoportret samego malarza. Co on tu robi pod dzbanem wisz¹cym na metalowym uchwycie? Bezsprzecznie – jest to re¿yser ca³ego przedstawienia. Czy¿by wiêc obraz by³ rozbudowanym konceptem na temat sztuki malarskiej?
Kamieñ i kwiat g³upoty
Spoœród wielu niekiedy bardzo drastycznych wyobra¿eñ znachorów (zw³aszcza humorystycznie sadystycznych scen wyrywania zêbów) jednym z bardziej znanych jest satyryczny obrazek Hieronima Boscha umownie zwany „Wycinanie kamienia g³upoty”. Ani tytu³ nie jest oryginalny, ani s³ynny holenderski artysta nie jest autorem ca³ego dzie³a – zapewne jedynie t³a, mo¿e pomys³u kompozycyjnego?
Na zielonej ³¹ce na wzgórku widzimy cz³owieka przywi¹zanego do wysokiego krzes³a, który poddaje siê operacji okreœlonej w tytule. W dawnych wiekach popularny by³ koncept, i¿ g³upota jest skutkiem jakiegoœ materialnego czynnika w g³owie – kamienia (tak jak kamienia w nerkach); „ma pstro w g³owie” – g³osi popularne polskie powiedzenie: miast szarej materii, kolory têczy.
Kamieñ ów zak³óca zdrowe myœlenie, tote¿ – w konsekwencji – jego usuniêcie uleczy g³upotê. Naturalnie nigdy w rzeczywistoœci takiej operacji nie przeprowadzano, ale popularne (powiedzmy Boscha) wyobra¿enie medycznego szarlatana odnosi³oby siê do kogoœ twierdz¹cego, ¿e zna lekarstwo na ba³wañstwo i gotów jest ka¿dego tumna z jego przypad³oœci ule czyæ.
Widzimy wiêc takiego oszusta –¿eby nie by³o w¹tpliwoœci ów szal bierz i wydrwigrosz przedsta wiony zosta³ z kretyñskim lej kiem jako nakryciem g³owy – ochron¹ przed nap³ywem zdrowych myœli – jak z otwartej g³owy naiw niaka wyci¹ga, ale nie kamieñ, lecz kwiat. W operacji towarzyszy mu mê¿czyzna czuwaj¹cy nad prawid³owym przebiegiem procesu „odg³upiania” g³upiego. W rêku trzyma flakon z jak¹œ zapewne cudown¹ mikstur¹ i drug¹ udziela b³ogos³awieñstwa dla tego rodzaju poczynañ. Wyobra¿ony zosta³ na kszta³t duchow nego z gatunku tych, którzy szerz¹ zabobon i ciemnotê. Przy nim trzecia postaæ –bieta opiera siê o okr¹g³y stolik z fantazyjn¹ podstaw¹. Na dzimy dwa przynajmniej kwiatki, za pewne wczeœniej wyci¹gniête z go idioty. Chyba nie reprezentuje on tedy przypadku ciê¿kiego og³upienia, ale lek-
kiego, durnowatego mato³ka. Widaæ, g³owie mia³ ca³¹ kwietn¹ ³¹kê, nie zaœ kamienie. Kobieta przypatruje siê operacji, a na g³owie trzyma ksiêgê – amulet, popularny przedmiot w tamtych i wczeœniejszych wiekach – mo¿e nie taki opas³y tom, ale ma³y modlitewnik, albo inne dewocjonalia w rodzaju zapisanych skrawków papieru z fragmentem modlitwy, zaklêciem, itp., czêsto noszony przez zabobonnych ciemniaków.
Ozdobny napis u góry iu do³u obrazu g³osi: „Mistrzu, wytnij mi ten kamieñ, nazywam siê Lubbert Das”. By³o to imiê czêsto spotykanie holenderskiej literaturze owego okresu kojarzone kimœ, kto przejawia wysoki stopieñ og³upienia.
Niestety, nie ma ju¿ miejsca na przedstawienie innych, czêsto zabawnych, wizerunków szalbierzy medycznych, znachorów albo rzetelnych lekarzy. Zastawiam wiêc temat i œpieszê do innych… ❍