Kurier Plus - e-wydanie 5 kwietnia 2025

Page 1


POLISH WEEKLY MAGAZINE

NUMER 1594 (1894) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 5 KWIETNIA 2025

Oburzenie na Ukrainie

Nowa propozycja umowy surowcowej przedstawiona niedawno Ukrainie przez Stany Zjednoczone znacz¹co ró¿ni siê od wczeœniejszych ustaleñ i nie zawiera ¿adnych gwarancji bezpieczeñstwa – twierdz¹ ukraiñscy urzêdnicy

Dokument, którego treœæ wyciek³a do mediów, wywo³a³ konsternacjê w Kijowie i mo¿e doprowadziæ do dalszych napiêæ miêdzy Ukrain¹, a administracj¹ Donalda Trumpa. Prezydent Wo³odymyr Ze³enski poinformowa³ niedawno, ¿e jego kancelaria otrzyma³a nowy projekt umowy od Waszyngtonu. Jak podkreœli³, ró¿ni siê on od wczeœniejszego porozumienia, które negocjowa³a wicepremier Julia Swyrydenko. „Jest to zupe³nie inny dokument, zawiera zapisy, które nie by³y wczeœniej omawiane, oraz elementy, które obie strony ju¿ odrzuci³y” –powiedzia³ Ze³enski. Prezydent Ukrainy podkreœli³ jednoczeœnie, ¿e szczegó³owo przeanalizuje propozycjê dopiero po tym, jak prawnicy potwierdz¹ jej zgodnoœæ z ukraiñskim prawem i konstytucj¹. Doda³ równie¿, ¿e Ukraina nie podpisze ¿adnego porozumienia, które mog³oby zaszkodziæ jej d¹¿eniom do cz³onkostwa w Unii Europejskiej. Z kolei sekretarz skarbu USA Scott Bessent wyrazi³ nadziejê, ¿e negocjacje zakoñcz¹ siê w ci¹gu najbli¿szych tygodni i ¿e uda siê sfinalizowaæ umowê.

Wed³ug ukraiñskich urzêdników nowy projekt porozumienia zak³ada, ¿e dotychczasowa pomoc wojskowa i gospodarcza Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy zostanie potraktowana jako d³ug, który Kijów bêdzie musia³ sp³aciæ z zysków uzyskanych dziêki eksploatacji swoich surowców. Dodatkowo umowa daje USA „prawo pierwszeñstwa” przy wszelkich inwestycjach zwi¹zanych z ukraiñskimi zasobami mineralnymi i energetycznymi, co de facto oznacza³oby amerykañsk¹ kontrolê nad kluczowymi sektorami gospodarki Ukrainy.

„To wygl¹da tak, jakbyœmy przegrali wojnê z USA i teraz mielibyœmy p³aciæ do¿ywotnie reparacje” – stwierdzi³ jeden z ukraiñskich urzêdników, komentuj¹c projekt umowy.

➭ Co zrobiæ jeœli dozna³eœ urazu oka na budowie – str. 5

➭ Przesz³oœæ i dziœ – str. 7

➭ Masowe egzekucje w Katyniu – str. 8-9

➭ Krewetki bez koñca – str. 10

➭ Sprzeda¿ na eBay - co warto wiedzieæ – str. 13

➭ Podobizna poety – str. 15

➭ 6

Projekt zak³ada równie¿ utworzenie funduszu zarz¹dzaj¹cego inwestycjami, w którego piêcioosobowej radzie trzech cz³onków pochodzi³oby ze Stanów Zjednoczonych, a tylko dwóch z Ukrainy. Co wiêcej, ukraiñscy przedstawiciele musieliby zostaæ zatwierdzeni przez Waszyngton i mogliby zostaæ odwo³ani w dowolnym momencie.

2 kwietnia minê³o 20 lat od œmierci œw. Jana Paw³a II. W polonijnych organizacjach i koœcio³ach trwaj¹ uroczystoœci zwi¹zane z t¹ rocznic¹.

Trêdowata polskiej literatury

Helena Mniszkówna – autorka najs³ynniejszego polskiego melodramatu.

Zapamiêtana zosta³a dziêki powieœci „Trêdowata”, uwa¿anej za najs³ynniejszy polski melodramat. Po nocach pisa³a historiê guwernantki Stefanii Rudeckiej, któr¹ pokocha³ Ordynat Michorowski. Jej powieœci cieszy³y siê ogromn¹ popularnoœci¹ i wzbudza³y skrajne reakcje.

Helena Mniszkówna urodzi³a siê 24 maja 1878 roku w maj¹tku Kurczyce na Wo³yniu (obecnie Ukraina). Rodzice zapewnili jej gruntowne, domowe wykszta³cenie. W³ada³a czterema jêzykami obcymi, malowa³a i gra³a na wielu instrumentach. Jej ojciec, Micha³ Mniszek Tchórznicki, jako plenipotent hrabiego Mêciñskiego, w³aœciciela rozleg³ych dóbr, zabiera³ swe córki Helenê i Józefinê na inspekcje. Ma³a Helenka odwiedza³a z ojcem liczne dwory i z wypiekami na twarzy obserwowa³a ¿ycie ich mieszkañców, s³uchaj¹c anegdot i barwnych opowieœci. Ojciec rozkocha³ j¹ tak¿e w lekturze utworów Henryka Sienkiewicza. Recytowa³a z pamiêci ca³e strony z „Trylogii” i na czeœæ Heleny Kurcewiczówny, póŸniejszej ¿ony pana Skrzetuskiego (z „Ogniem i mieczem”) nazywano j¹ Halszk¹. Po raz pierwszy Mniszkówna wysz³a za m¹¿, maj¹c zaledwie 19 lat, a jej wybrankiem by³ ziemianin W³adys³aw Chy¿yñski. Krótko po œlubie ma³¿onkowie przenieœli siê do maj¹tku W³adys³awa w Platerowie na Litwie. Helena czyta³a tam wiele francuskich powieœci i nagle sama poczu³a po-

wo³anie literackie, bo to w³aœnie tam powsta³ pomys³ napisania „Trêdowatej”. Jej ma³¿eñstwo trwa³o zaledwie szeœæ lat. W³adys³aw nagle zmar³ w 1903 roku, Helena zosta³a wdow¹ z dwiema córkami i przenios³a siê do maj¹tku rodziców w Sabni, niedaleko Soko³owa Podlaskiego. Tam ostatecznie da³a upust swojej literackiej pasji i zaczê³a pisaæ debiutanck¹ powieœæ „Trêdowata”. W liœcie do Kornela Makuszyñskiego wyzna³a, ¿e „Pióro moje przeistacza siê w niesfornego wierzchowca i niesie jak opêtane. Mam w sercu ten nieszczêsny nerw bazgrania”.

Siedemset stron rêkopisu „Trêdowatej” pracowicie przeczyta³ sam Boles³aw Prus (by³ koleg¹ ze studiów stryja autorki) i zawyrokowa³, ¿e rzecz jest godna druku. Sta³ siê tym samym ojcem chrzestnym twórczoœci Mniszkówny. Po us³yszeniu tej opinii „uniesiona sza³em radoœci rêce Prusa przycisnê³am do ust” napisa³a w swoich wspomnieniach Helena. Jej ojciec nie mia³ wyjœcia i pe³en najgorszych przeczuæ wspar³ finansowo debiut literacki córki.

Medispirant Mineralny firmy Aflofarm

– skuteczna ochrona inspirowana natur¹

W codziennym ¿yciu, gdy stres, wysi³ek fizyczny i zmienne warunki pogodowe wystawiaj¹ nas na próbê, potrzeba skutecznej ochrony przed potem staje siê czymœ wiêcej ni¿ tylko kwesti¹ higieny – to podstawa komfortu i pewnoœci siebie.

Na szczêœcie jest produkt, który ³¹czy sku tecznoœæ dzia³ania z ³agodnoœci¹ dla skóry –to Medispirant Mineralny renomowanej firmy Aflofarm.I co najwa¿niejsze –ju¿ dostêpny w Markowej Aptece Pharma cy, gdzie znajdziesz sprawdzone, bezpieczne i polecane przez specjalistów preparaty. Medispirant Mineralny nie jest zwy k³ym antyperspirantem – to zaawanso wana emulsja ochronna w formie roll -on, stworzona z myœl¹ o osobach, które pragn¹ nie tylko skutecznej walki z potem, ale tak¿e troski o wra¿liw¹ skórê. Jego sekret tkwi w przemyœlanej kompozycji sk³adników aktywnych, któ-

re dzia³aj¹ harmonijnie, zapewniaj¹c d³ugotrwa³¹ œwie¿oœæ i komfort.

Kluczowym sk³adnikiem preparatu jest a³un potasowy (Potassium Alum) – naturalny minera³ znany ze swoich w³aœciwoœci œci¹gaj¹cych i antyseptycznych. Dzia³a on w sposób delikatny, nie blokuj¹c gruczo³ów potowych, ale reguluj¹c ich pracê, co pozwala ograniczyæ nadmierne pocenie siê, zachowuj¹c przy tym naturaln¹ równowagê skóry.

Nie mniej wa¿nym sk³adnikiem s¹ jony srebra Citrate) – silny, naturalny œrodek antybakteryjny. To w³aœnie one skutecznie zwalczaj¹ bakterie odpowiedzialne za powstawanie nieprzyjemnego zapachu potu, dziêki czemu skóra pozostaje œwie¿a i czysta przez d³ugi czas – bez koniecznoœci ponownej aplikacji produktu w ci¹gu dnia. W trosce o pielêgnacjê skóry, Medispirant Mineralny wzbogacono o olej z nasion bawe³ny (Gossypium Herbaceum Seed Oil). Ten delikatny sk³adnik dzia³a ³agodz¹co, nawil¿aj¹co i ochronnie, wspieraj¹c regeneracjê skóry i zapobiegaj¹c jej wysu-

szeniu. Jest idealny nawet dla skóry wra¿liwej, sk³onnej do podra¿nieñ, szczególnie po depilacji. W sk³adzie specyfiku znajdziemy równie¿ glicerynê, Methylpropanediol oraz Caprylyl Glycol, które odpowiadaj¹ za odpowiednie nawil¿enie skóry, poprawiaj¹ konsystencjê produktu i zapewniaj¹ jego komfortowe rozprowadzanie. Brak alkoholu to dodatkowy atut –produkt nie szczypie, nie piecze, nie wywo³uje reakcji alergicznych. Neutralne pH i subtelny, nienarzucaj¹cy siê zapach sprawiaj¹, ¿e Medispirant Mineralny nie tylko chroni, ale te¿ doskonale wspó³gra z codzienn¹ pielêgnacj¹ i perfumami.

Ten wyj¹tkowy antyperspirant, ³¹cz¹cy si³ê minera³ów i doœwiadczenie farmaceutyczne, znajdziesz w Markowej Aptece Pharmacy – miejscu, w którym zdrowie i jakoœæ id¹ w parze. Zaufaj sprawdzonym rozwi¹zaniom, siêgnij po Medispirant Mineralny i poczuj komfort oraz œwie¿oœæ, na jak¹ zas³ugujesz – ka¿dego dnia.

Kartki z przemijania

Andrzej

Józef

D¹browski

Wiêkszoœæ znanych mi polskich trumpistów po obu stronach Atlantyku popiera plan przy³¹czenia Grenlandii do USA. Plan ten popiera tak¿e wielu Amerykanów z prawej strony sceny politycznej. Prezydent Donald Trump zapowiedzia³ w rozmowie ze stacj¹ NBC aneksjê tej lodowej wyspy, podkreœlaj¹c prowokacyjnie: „WeŸmiemy Grenlandiê. Tak, na sto procent” i dodaj¹c: „istnieje du¿e prawdopodobieñstwo, ¿e moglibyœmy to zrobiæ bez u¿ycia si³y wojskowej, ale nie wykluczam ¿adnej opcji”. Ciarki mnie przesz³y, kiedy to do mnie dotar³o. Nastêpnego dnia Jens-Frederik Nielsen, szef grenlandzkiego rz¹du, odniós³ siê do tego planu na Facebooku: „Prezydent Trump mówi, ¿e USA przejm¹ Grenlandiê. Pozwólcie mi wyraziæ siê jasno: Stany Zjednoczone tego nie zrobi¹. Nie przynale¿ymy do nikogo. Sami zdecydujemy o naszej przysz³oœci”. Czy zatem zanosi siê na powa¿ny konflikt z Grenlandi¹ i zarazem z Dani¹, do której ona formalnie nale¿y? Przecie¿ mo¿e on spowodowaæ konflikt z NATO i Uni¹ Europejsk¹? Bardzo siê tego bojê. Zamiast u³o¿yæ siê jakoœ z Kopenhag¹, Grenlandi¹ iz NATO w sprawie nowych amerykañskich potrzeb obronnych, ekonomicznych i strategicznych, Trump po dyktatorsku chce narzuciæ swoj¹ wolê i pokazaæ przy okazji, ¿e reakcje innych pañstw nic go nie obchodz¹. W tym miejscu przypomnieæ nale¿y, ¿e Ameryka mo¿e bez ¿adnych ograniczeñ utrzymywaæ i rozwijaæ swoje bazy na Grenlandii i dotychczas nie by³y one w ¿aden sposób kwestionowane przez Daniê.

Do straszliwego konfliktu mo¿e dojœæ równie¿ w relacjach z Kanad¹, jeœli Trump

nadal bêdzie naciska³ na przy³¹czenie jej do USA jako 51 stanu. Pomys³ ten nie wywo³a³ entuzjazmu wœród olbrzymiej wiêkszoœci Kanadyjczyków i dziœ mo¿na mówiæ wrêcz o wrogim nastawieniu wielu z nich do Trumpa i jego administracji. Skoro mowa o wrogoœci, to wyznam, i¿ ja sam jej doznajê ze strony trumpistów, kiedy pytam m.in. dlaczego nie oburza ich udzia³ ¿o³nierzy pó³nocnokoreañskich w najeŸdzie na Ukrainê, bestialstwo so³datów rosyjskich wobec ludnoœci cywilnej i uprowadzanie, a nastêpnie rusyfikowanie tysiêcy ukraiñskich dzieci? Doznajê jej, kiedy pytam o trumpistowski projekt wysiedlenia wszystkich Palestyñczyków ze Strefy Gazy i uczynienie z ich ojczyzny riwiery turystyczno-wypoczynkowej zarz¹dzanej przez Izrael. Ci¿ trumpiœci patrz¹ na mnie z najwy¿sz¹ niechêci¹, kiedy mówiê, ¿e nie uwa¿am za moralne ¿¹danie zwrotu amerykañskich nak³adów przeznaczonych na pomoc Ukrainie, walcz¹cej heroicznie z przewa¿aj¹cymi si³ami rosyjskimi, wspieranymi przez wspomnianych ¿o³nierzy pó³nocnokoreañskich. S³owem – pomo¿emy wam, jeœli otrzymamy zap³atê w postaci np. dostêpu do waszych zasobów mineralnych i elektrowni atomowych. Zabijcie mnie, ale nie uwa¿am tego za szlachetne. Wiem, wiem – jestem niedzisiejszy, naiwny i niebiznesowy, ale powtarzam: uwa¿am to postêpowanie za ohydne i nie maj¹ce niczego wspólnego z chrzeœcijañskim systemem wartoœci.

Z takim¿e systemem niczego wspólnego nie ma walka o fotel prezydencki w Polsce. Ile¿ w niej nienawiœci, ile¿ potrzeby zmia¿d¿enia konkurenta, ile¿ fa³szywych oskar¿eñ! Wszystkie chwyty s¹ dozwolone i zyskuj¹ aprobatê spo³eczn¹. ¯aden potencjalny autorytet przeciw nim nie protestuje. Piszê „potencjalny”, bo rzeczywistych autorytetów dziœ nie ma. Najgorsze zaœ jest to, ¿e z tej¿e walki nie wy³ania siê taka wizja przysz³ej Polski, która porwa³aby zdecydowan¹ wiêkszoœc spo³eczeñstwa i doprowadzi³a do jego zjednoczenia. W mojej subiektywnej opinii ¿aden z obecnych kandydatów na prezydenta Rzeczypospolitej nie jest godny tego stanowiska. ¯aden bowiem nie odznacza

siê charyzm¹, g³êbi¹ myœlow¹ i pionem moralnym godnym naœladowania. W konkluzji ponawiam pytanie: czy w ojczyŸnie naszej nie ma mêdrca, który móg³by zjednoczyæ naród, zakoñczyæ wojnê polsko-polsk¹ i w duchu Oœwiecenia skupiæ energiê rodaków wokó³ najwa¿niejszych rodzimych zadañ i koniecznoœci?

Stanis³aw Lem w „Powrocie z gwiazd”, wydanym po raz pierwszy w 1961 roku, przewidzia³ rzeczywistoœæ, któr¹ mamy dzisiaj. Oto dowód – „Ca³e popo³udnie spêdzi³em w ksiêgarni. Nie by³o w niej ksi¹¿ek. Nie drukowano ich ju¿ od pó³ wieku bez ma³a. A tak siê na nie cieszy³em, po mikrofilmach, z których sk³ada³a siê biblioteka >>Prometeusza<<. Nic z tego. Nie mo¿na ju¿ by³o szperaæ po pó³kach, wa¿yæ w rêce tomów, czuæ ich ciê¿aru, zapowiadaj¹cego rozmiar lektury. Ksiêgarnia przypomina³a raczej elektronowe laboratorium.

Wystawa „Krzy¿“ na Manhattanie

13 kwietnia, w Niedzielê Palmow¹, w koœciele œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika, po mszy œwiêtej o godzinie 12:00, zostanie otwarta wystawa polonijnych artystów zatytu³owana „Krzy¿”. Bêd¹ na niej rysunki, grafiki, obrazy olejne i pastele, zwi¹zane z krzy¿em.

redaktor naczelna Zofia Doktorowicz-K³opotowska

To druga z kolei wystawa o tej tematyce, pierwsza mia³a miejsce w ubieg³ym roku, w koœciele Stanis³awa Kostki na Greenpoincie.

Zachêcamy do obejrzenia tej skromnej, kameralnej ekspozycji i przy okazji odwiedzenia jedynego polskiego ko-

sta³a wspó³praca

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

Ksi¹¿ki to by³y kryszta³ki z utrwalon¹ treœci¹. Czytaæ mo¿na je by³o przy pomocy optonu. By³ nawet podobny do ksi¹¿ki, ale o jednej, jedynej stronicy miêdzy ok³adkami. Za dotkniêciem pojawia³y siê na niej kolejne karty tekstu”.

œcio³a katolickiego na Manhattanie, w którym bywali tacy luminarze polityki i kultury, jak m.in. Boles³aw Wieniawa D³ugoszowski, Helena Modrzejewska i Jan Lechoñ. 101 E 7 Street New York, NY10009 (miêdzy Alej¹ A i 1)

fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6

Tel: (718) 389-3018

E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
Stanis³aw Lem w swoim mieszkaniu. Fot. PAP/I. Jarosiñska

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Wypuœæ kamieñ z rêki

Wówczas uczeni w Piœmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietê, któr¹ pochwycono na cudzo³óstwie, a postawiwszy j¹ na œrodku powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, kobietê tê dopiero pochwycono na cudzo³óstwie. W Prawie Moj¿esz nakaza³ nam takie kamienowaæ. A Ty, co mówisz?” Mówili to wystawiaj¹c Go na próbê, aby mieli o co Go oskar¿yæ. Lecz Jezus nachyliwszy siê pisa³ palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ci¹gu Go pytali, podniós³ siê i rzek³ do nich: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na ni¹ kamieñ”. J 8, 3-7

Na niebie s³oñca coraz wiêcej, w ogródkach pierwsze wiosenne kwiaty, pêczniej¹ p¹ki drzew, ga³¹zki wierzby pokrywaj¹ siê baziami, aby staæ siê czêœci¹ polskich palm, które wkrótce przyniesiemy do poœwiêcenia. Czujemy budz¹ce siê ¿ycie w przyrodzie. W mojej pamiêci od¿ywaj¹ obrazy ¿ó³tych kaczeñcy na podmok³ych ³¹kach moich rodzinnych stron oraz bia³ych i ¿ó³tych narcyzów w przydomkom ogródku, które piêknie siê zgrywa³y z wybielonymi na œwiêta drewnianymi œcianami rodzinnego domu. To wszystko nieod³¹cznie kojarzy³o siê z radosnym dniem Zmartwychwstania Pañskiego, na który czekaliœmy z niecierpliwoœci¹. Jednak ta radoœæ stymulowana zewnêtrznymi znakami nie by³a najwa¿niejsza.

Najwa¿niejsza radoœæ rodzi siê w sercu, gdzie spotykamy siê z mi³osiernym Bogiem, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia. Do Jezusa przyprowadzono kobietê przy³apan¹ na cudzo³óstwie. Wed³ug prawa moj¿eszowego powinna byæ ukamienowana. Jednak faryzeusze, nie uczynili tego, bo zwietrzyli w tym swój interes – okazjê do skompromitowania Jezusa: „Mówili to wystawiaj¹c Go na próbê, aby mieli o co Go oskar¿yæ”. Jednak sprawa przybra³a niespodziewany obrót. Jezus nie wpada³ w zastawion¹ przez faryzeuszy pu³apkê. Uczonym faktycznie nie chodzi³o o Prawo. Kobieta cudzo³o¿na by³a tylko pretekstem, którym chciano siê instrumentalnie pos³u¿yæ oskar¿yæ Jezusa. Ka¿da Jego wypowiedŸ mog³aby siê obróciæ przeciwko Niemu. Je¿eli przysta³by na sugestiê kamienowania, zdradzi³by swoj¹ misjê: „albowiem Bóg nie pos³a³ Syna na œwiat po to, aby œwiat potêpi³, ale po to, by œwiat zosta³ przez Niego zbawiony”. Je¿eli wda³by siê w spór, ¿¹daj¹c odst¹pienia od kary, uznany by zosta³ za odstêpcê i przeciwnika Boga.

Ewangeliczna jawnogrzesznica doœwiadczy³a spotkania z mi³osiernym Bo-

giem. Jezus nie do³¹cza do grona oskar¿ycieli, tylko pochyla siê, jakby nie chcia³ jej zawstydzaæ spojrzeniem na jej grzesznoœæ: „Lecz Jezus nachyliwszy siê pisa³ palcem po ziemi”. Œwiêty Hieronim sugeruje, ¿e Jezus wylicza³ w ten sposób grzechy oskar¿ycieli. Niewykluczone, ¿e tak by³o. Trzeba widzieæ tak¿e to, ¿e kobieta, któr¹ do Jezusa przyprowadzono, nie wypiera³a siê winy, nie usprawiedliwia³a, nie wskazywa³a na wspólników jej grzechów, nie twierdzi³a, ¿e jest bez grzechu. Chrystus przyj¹³ jej milcz¹ce wyznanie winy i przebaczy³. „IdŸ, a od tej chwili ju¿ nie grzesz!”

Wielki Post ma nas doprowadziæ tak jak jawnogrzesznicê do spotkania z mi³osiernym Bogiem. Jesteœmy tak¿e grzesznikami, ludŸmi, którzy czasami b³¹dz¹. Spotkaniu z mi³osierdziem Bo¿ym sprzyja atmosfera Wielkiego Postu, któr¹ tworz¹ pieœni wielkopostne, nabo¿eñstwa drogi krzy¿owej i gorzkich ¿ali, post, ja³mu¿na i wzmo¿ona modlitwa.

Szczególne miejsce na naszej drodze spotkania z mi³osierdziem Bo¿ym odgrywaj¹ rekolekcje, których zwieñczeniem jest sakrament pojednania. Konstytucja Lumen gentium poucza, ¿e w sakramencie pokuty wierni otrzymuj¹ od mi³osierdzia Bo¿ego przebaczenie zniewagi wyrz¹dzonej Bogu i równoczeœnie jednaj¹ siê z Koœcio³em, któremu grzesz¹c zadali ranê, a który przyczynia siê do ich nawrócenia mi³oœci¹, przyk³adem i modlitw¹. W sakramencie pojednania Bóg w swoim mi³osierdziu nie tylko jedna nas ze sob¹, ale te¿ daje nam moc, potrzebn¹ do pojednania siê z braæmi i siostrami oraz do ¿ycia z nimi w przyjaŸni.

Sakrament pojednania, czyli spowiedzi jest œwiêtym znakiem naszego spotkania

z mi³osiernym Bogiem, jak to siê sta³o w przypadku ewangelicznej jawnogrzesznicy. Œw. Jan Vianney, proboszcz z Ars i wielki spowiednik, mówi³, ¿e w sakramencie pokuty to nie grzesznik wraca do Boga, aby Go prosiæ o przebaczenie: to Bóg biegnie za grzesznikiem i prowadzi go na powrót do Siebie. Dziêki Chrystusowi otrzymujemy nowe ¿ycie. Aby jednak otrzymaæ je, potrzebne jest osobiste spotkanie z Mi³oœci¹ mi³osiern¹, z Bogiem, który czule pochyla siê nad swoim dzieckiem, odró¿niaj¹c wyraŸnie grzech od grzesznika. Jezus nie potêpi³ kobiety, to nie znaczy, ¿e toleruje grzechy. Chcia³ On pomóc kobiecie, zmieniæ i uratowaæ jej ¿ycie. Jest to równie¿ wskazówka dla nas, abyœmy uœwiadomili sobie, ¿e nie mamy prawa os¹dzaæ i potêpiaæ innych, bo jesteœmy grzeszni i nie mo¿emy zobaczyæ, co jest w sercu osoby, któr¹ potêpiamy.

S¹ chwile, kiedy chcemy wzi¹æ „kamieñ” i rzuciæ w grzeszników, ale zanim to zrobimy trzeba us³yszeæ w sercu g³os Jezusa, który pyta nas: Czy jesteœ bez grzechu? Co zrobi³eœ, aby grzesznika sprowadziæ na dobr¹ drogê?. Jeden z ksiê¿y opowiada³

historiê, która mia³a miejsce na Filipinach. Po zamkniêciu baz wojskowych USA w miastach Olongapo i Angeles prostytutki straci³y klientów. Wiele z nich w poszukiwaniu „pracy” przenios³o siê do Manili i na ulicach Mabini i Ermita pod latarniami czeka³y na swoich klientów. Kilku oddanych i zaanga¿owanych chrzeœcijan postanowi³o pomóc tym kobietom wróciæ do normalnego ¿ycia. Poœwiêcali im wiele czasu, znajdywali dla nich pracê, a najwa¿niejsze okazywali im ¿yczliwoœæ. Pewnego razu poszli do najbli¿szego koœcio³a, aby zapytaæ, czy mogliby wieczorem skorzystaæ z sali konferencyjnej na spotkanie z prostytutkami, aby porozmawiaæ z nimi i spróbowaæ im pomóc. Kiedy niektórzy parafianie us³yszeli, dla kogo jest organizowane to spotkanie, byli zgorszeni i odmówili wynajêcia sali. Mo¿na powiedzieæ, ¿e chwycili „kamienie” jak ewangeliczny t³um zgromadzony wokó³ jawnogrzesznicy.

Naœladowanie Jezusa nie polega na rzucaniu „kamieniami”, aby zmieniæ grzeszne drogi innych. Królestwo Bo¿e, które objawia Jezus, zaczyna siê od uœwiadomienia sobie w³asnych grzechów i upadków, naszej odpowiedzialnoœci za z³o spo³ecznoœci, w której ¿yjemy, z³o dzisiejszego œwiata. W tych ostatnich dniach Wielkiego Postu coraz g³oœniej docieraj¹ do nas s³owa wzywaj¹ce nas, abyœmy „kamienie” trzymane w rêku, przemieniali na kamienie wêgielne pod budowê Bo¿ego Królestwa sprawiedliwoœci i mi³osierdzia w tym konkretnym czasie i w tym konkretnym miejscu naszego ¿ycia.

Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl

Lorenzo Lotto – Chrystus i cudzo³o¿na kobieta

Co zrobiæ jeœli dozna³eœ urazu oka na budowie?

Pozwy w zwi¹zku z urazami oka s¹ zdecydowanie rzadsze ni¿ inne rodzaje urazów doznanych w miejscu pracy. W³aœnie dlatego wa¿nym jest znalezienie prawnika, który ma doœwiadczenie w sprawach tego typu.

Jeœli dozna³eœ uszkodzenia oka w czasie pracy, Twój prawnik w sprawach o uraz oka upewni siê, ¿e sprawa mo¿e byæ wniesiona do s¹du na podstawie Kodeksu Przemys³owego. Kodeks Przemys³owy 23-1.8 przewiduje czêœciowo, ¿e pracownicy budowlani powinni byæ wyposa¿eni w atestowane œrodki ochrony oczu. Jeœli pracodawca nie zapewni³ odpowiednich œrodków ochrony oczu i dozna³eœ urazu oka, mo¿esz otrzymaæ odszkodowanie.

W niedawnej sprawie pracownik budowlany zatrudni³ prawnika, gdy dozna³ urazu oka. Jego prze³o¿ony poleci³ mu u¿yæ helldoga do rozbijania ska³, ¿eby zrobiæ miejsce dla rur kanalizacyjnych. Podczas gdy w poprzedniej pracy u¿ywa³ helldogów, nigdy nie u¿ywa³ modelu z zewnêtrznym spustem. Helldog by³ d³ugi na dwie stopy oraz wa¿y³ 25 funtów. Napêdzany by³ sprê¿ark¹ powietrza.

Gdy pracownik naciska spust, element helldoga wybija siê i rozbija ska³ê. W dniu wypadku pracownik próbowa³ wymieniæ czêœæ helldoga, gdy maszyna by³a wci¹¿ pod³¹czona do sprê¿arki powietrza. Podczas tej próby trzyma³ helldoga do góry nogami. W pewnym momencie t³ok maszyny wybi³ siê i mocno uderzy³ go w twarz. Jak stwierdzi³ sam pracownik, wczeœniej tego samego dnia dokona³ dok³adnie tej samej operacji wymiany

Œroda z rana

i wszystko przebieg³o bez niespodzianek. Mimo za³o¿onych okularów ochronnych zapewnionych przez pracodawcê, pracownik dozna³ powa¿nych uszkodzeñ oka oraz nosa. Dok³adniej rzecz ujmuj¹c, wymaga³ natychmiastowej operacji w celu naprawy rogówki uszkodzonego oka. Prawnik zajmuj¹cy siê doznanym urazem zauwa¿y³, ¿e ten wypadek spowodowa³ trwa³e uszkodzenie oka.

Pracownik pozwa³ zarówno miasto, jak i bezpoœredniego pracodawcê, który wygra³ przetarg na us³ugê (poni¿ej zbiorczo nazywanych pozwanymi). Poœród zarzutów znalaz³o siê miêdzy innymi naruszenie Kodeksu Przemys³owego 23-1.8. Jego prawnik argumentowa³, ¿e to w³aœnie naruszenie zasad Kodeksu Przemys³owego doprowadzi³o do uszkodzenia oka. Jednak pozwani starali siê ze wszystkich si³, aby sprawa zosta³a oddalona. Stali na stanowisku, ¿e winê za uszkodzenie ponosi tylko

Tydzieñ na kolanie

federacji S³awomir Mentzen z 19-procentowym poparciem (spadek o 3 pkt proc.). To mijanka w stosunku do sonda¿u z pocz¹tku marca, gdy na drugim miejscu by³ Mentzen, który móg³ wówczas liczyæ na 22-procentowe poparcie, a na trzecim Nawrocki – z poparciem 21 procent badanych.

Jak siê nami gra, manipuluje.

Sonda¿ prezydencki Instytutu Badañ Pollster przeprowadzonego dla „Super Expressu”. „Mentzen traci na aborcji. Sensacyjny sonda¿ prezydencki!” – krzyczy bulwarówka.

„Nawrocki zyskuje w wyœcigu, spadek poparcia dla Trzaskowskiego. WyraŸnie traci te¿ Mentzen! Przez s³owa o aborcji i studiach? SONDA¯” – to z kolei przychylny Karolowi Nawrockiemu, portal wPolityce.pl braci Karnowskich.

A my patrzymy co w tym sonda¿u. A tam informacje nastêpuj¹ce. Gdyby pierwsza tura wyborów prezydenckich odby³a siê w najbli¿sz¹ niedzielê, kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafa³ Trzaskowski uzyska³by 35 proc. g³osów, co oznacza spadek o 2 pkt proc. wzglêdem badania z pocz¹tku marca. Na drugim miejscu – wed³ug nowego sonda¿u – znalaz³by siê popierany przez PiS kandydat obywatelski Karol Nawrocki, na którego chcia³oby zag³osowaæ 23 procent respondentów (wzrost o 2 pkt proc.). Trzecie miejsce zaj¹³ z kolei kandydat Kon-

„Mentzen jednak nie mo¿e zapominaæ o tym, ¿e – tego typu wydarzenia, jakie mia³y miejsce ostatnio – jego s³owa o p³atnych studiach czy aborcji mog¹ wywróciæ te sonda¿e i spowodowaæ, ¿e nie wejdzie do drugiej tury – oceni³ dla „Super Expressu” politolog z UKSW, dr Bart³omiej Machnik. Tak¿e portal wPolityce wybija: „W najnowszym badaniu S³awomir Mentzen traci z kolei a¿ trzy punkty procentowe.”

Spadek jest, niew¹tpliwie. Czy sensacyjny? Czy to „a¿ trzy punkty procentowe”? No wiêc przechodzimy do ostatniej linijki tekstu z „Super Expressu”, a tam stoi jak wó³: Badanie zrealizowane przez Instytut Badañ Pollster w dniach 31 marca – 1 kwietnia 2025 roku metod¹ CAWI na próbie 1007 doros³ych Polaków. Struktura próby by³a reprezentatywna dla obywateli Polski w wieku 18+. Maksymalny b³¹d oszacowania wyniós³ oko³o trzy procent.

Te trzy procent oznacza, ¿e Mentzen rzeczywiœcie móg³ te trzy procent straciæ, a móg³ te trzy procent zyskaæ.

Czyli de facto przedzia³ poparcia polityka Konfederacji to tak naprawdê 16-22 procent,

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

i wy³¹cznie pracownik i ¿e zgodnie z przepisami Kodeksu Przemys³owego otrzyma³ on odpowiedni¹ ochronê oka. Pracownik sprzeciwi³ siê wnioskowi pozwanych. Po pierwsze, w odniesieniu do argumentu o jedynej przyczynie, s¹d stwierdzi³, ¿e zarówno miasto, jak i pracodawca zachowali siê niedbale, ignoruj¹c potrzebê przeszkolenia pracownika w u¿ywaniu helldoga z zewnêtrznym spustem. S¹d nie przyj¹³ równie¿ argumentów pozwanych dotycz¹cych zapewnienia ochrony oczu – mimo i¿ zapewniono okulary ochronne, s¹d uzna³ ¿e by³a to ochrona nieadekwatna do wykonywanych obowi¹zków i ¿e potrzebna by³a pe³na zas³ona twarzy. I rzeczywiœcie – prawnik poszkodowanego móg³ argumentowaæ, ¿e taki typ zas³ony móg³ ochroniæ jego klienta przed uszkodzeniem oka. Tak wiêc wniosek pozwanych zosta³ oddalony, a sprawa toczy³a siê dalej na rozprawie. Choæ urazy oka s¹ rzadkie, mog¹ mimo to spowodowaæ powa¿ne uszkodzenia iw jednej chwili wywróciæ ¿ycie cz³owieka do góry nogami. Jeœli doznasz powa¿nego urazu oka, nie wahaj siê skontaktowaæ z doœwiadczonym prawnikiem w sprawach od urazu oka, specjalizuj¹cym siê w sprawach dotycz¹cych szkód osobowych. ❍

jak i pozosta³ych liderów: Trzaskowski 3832%, Nawrocki 20-26%, po uwzglêdnieniu b³êdu. To trochê inaczej ni¿ „wywracanie sonda¿y” czy „wyraŸne tracenie”.

Do tego badanie metod¹ CAWI (ang. Computer-Assisted Web Interview – wspomagany komputerowo wywiad przy pomocy strony WWW) czyli gdy respondent jest proszony o wype³nienie ankiety w formie elektronicznej i nie ma kontaktu twarz¹ w twarz z ankieterem.

Pachnie mniejsz¹ wiarygodnoœci¹? Bingo, bo tak jest. Jeœli do tego dodamy legendarn¹ wiarygodnoœæ polskich sonda¿owni… mo¿emy powiedzieæ jedno: w biegu na razie licz¹ siê Trzaskowski, Nawrocki i Mentzen –i to ktoœ z tej trójki zostanie najprawdopodobniej prezydentem RP – ale jakie miêdzy nimi s¹ ró¿nice, Bóg raczy wiedzieæ.

Œroda

A my wci¹¿ czekamy na „Dzieñ Wyzwolenia” jak ochrzci³ og³oszenie decyzji o wprowadzeniu nowych taryf celnych prezydent USA Donald Trump.

Przeb¹kuje siê o „brudnej piêtnastce” czyli 15 krajach, których c³a odwetowe maj¹ dotkn¹æ najbardziej. Pewniki to Chiny, Meksyk, Kanada i… Irlandia, ale jak to z Trumpem, nic nigdy do koñca nie wiadomo. Sam jest re¿yserem, producentem i g³ównym aktorem show, wiêc bêdzie „mia³ fun” trzymaj¹c wszystkich w napiêciu do koñca.

Osobiœcie wiarê, ¿e c³a uzdrowi¹ gospodarkê i nagle sprowadz¹ tysi¹ce, miliony dobrze p³atnych miejsc pracy do USA, uwa¿am za wysoce naiwn¹. Bo na c³ow¹ akcjê, bêdzie celna reakcja, za któr¹ zap³ac¹ pewnie dostarczyciele us³ug z Ameryki, bo tu USA ma nadwy¿kê. Œwiat jest zbyt powi¹zany, ¿eby pomog³y mu takie ³atwe rozwi¹zania. Raczej bêdzie chaos, spadnie na rynkach finansowych i gie³dach, mo¿e wejdziemy w recesjê. Bardzo chcia³bym siê myliæ – dla dobra wszystkich Amerykanów – naprawdê, bardzo, ale chyba nie tym razem: s³abo widzê te kolejne sukcesy Donalda Trumpa… ❍

Jeremi Zaborowski
Rafa³ Trzaskowski (KO), Karol Nawrocki (PiS) i S³awomir Mentzen (Konfederacja)

Polskie wczoraj i dziœ

To by³a dobra telewizja...

Inauguracyjny program telewizyjny w Polsce mia³ miejsce w paŸdzierniku 1952 r. Trwa³ pó³ godziny a ogl¹dany byl zaledwie na kilkunastu odbiornikach.

Przez kolejne kilka lat program emitowany by³ tylko raz w tygodniu i móg³ byæ odbierany jedynie w Warszawie. Du¿e znaczenie mia³o ukoñczenie budowy Pa³acu Kultury w 1955 r. i umieszczenie anteny nadawczej na szczycie obiektu, na wysokoœci 227 metrów. Pozwoli³o to na odbiór programów w promieniu 55 kilometrów.

Iloœæ dni nadawania by³a stopniowo zwiêkszana. W kwietniu 1956 mo¿na by³o odbieraæ telewizjê ju¿ piêæ razy w tygodniu. Codzienna emisja rozpoczê³a siê w roku 1961. Prze³omowe znaczenie mia³o utworzenie regionalnych oœrodków telewizyjnych w latach 1956–1961, w siedmiu najwiêkszch miastach Polski.

Przez pierwsze kilka lat iloœæ odbiorców TV by³a bardzo ograniczona. Telewizory znajdowa³y siê w biurach rz¹dowych, Domach Kultury, w niektórych szko³ach i wy¿szych uczelniach. Do roku 1956 zakup odbiornika telewizyjnego przez osoby prywatne by³ prawie niemo¿-

liwy, ale pod koniec lat 50-tych telewizory znajdowa³y siê ju¿ w tysi¹cach gospodarstw domowych. Jednak przeciêtnie zarabiaj¹cy obywatel nie móg³ jeszcze sobie na posiadanie telewizora pozwoliæ. Modne by³o chodzenie „na telewizjê” do s¹siadów lub znajomych, szczególnie przy okazji najbardziej ciekawych programów, jak na przyk³ad sprawozdañ sportowych. W œwietlicach wiejskich, wa¿ny mecz pi³karski mog³o ogl¹daæ jednoczeœnie nawet kilkadziesi¹t osób. Tak by³o nawet w miejscowoœciach bez elektryfikacji. Telewizor dzia³a³ dziêki pod³¹czeniu do generatora.

Pierwszym polskim odbiornikiem telewizyjnym by³a „Wis³a” z malutkim ekranem 18 cm/24 cm (!). Pod koniec lat 50ych pojawi³y siê lepsze telewizory („Belweder”, „Wawel”). Du¿ym powodzeniem cieszy³ siê wêgierski „Orion”.

Do roku 1970 istnia³ tylko jeden kana³) polskiej telewizji. Mimo to prezentowane w nim programy sta³y na wysokim poziomie. Okres od koñca lat 50-ych do koñca 60-ych mo¿na swobodnie nazwaæ z³otymi latami polskiej TV.

Jednym z najlepszych programów publicystycznych by³o prowadzone przez Irenê Dziedzic Tele-Echo. By³ to pierwszy telewizyjny talk show, w którym przeprowadzano wywiady ze znanymi osobami.

Z programów rozrywkowych wyró¿nia³ siê Kabaret Starszych Panów okreœlany niekiedy jako komedia absurdu. Autorami i prowadz¹cymi kabaret byli Jerzy Wasowski i Jeremi Przybora. W programie wystêpowa³a czo³ówka polskich aktorów, z których najwiêksz¹ sensacj¹ by³a niezwykle atrakcyjna Kalina Jêdrusik zwana czêsto polsk¹ „sex-bomb¹”.

Raz w tygodniu telewidzowie ogl¹dali Teatr Sensacji „Kobra”, równie¿ ze znanymi i lubianymi aktorami.

Oburzenie na Ukrainie

„Jaki to ma sens? Nawet jeœli Ukraiñcy bêd¹ w tej radzie, nie bêd¹ mieli ¿adnego realnego wp³ywu” – dodaje anonimowy urzêdnik, cytowany w „The Washington Post.”

Reakcje w ukraiñskim parlamencie dotycz¹ce nowej propozycji by³y jednoznacznie negatywne. Deputowany Jaros³aw ¯eleŸniak okreœli³ projekt jako „przera¿aj¹cy”. „To nie jest po prostu niekorzystne porozumienie. To umowa, która w obecnym kszta³cie jest dla Ukrainy wrêcz szkodliwa” – powiedzia³. W publicznym wpisie w serwisie Telegram ¯eleŸniak zauwa¿y³, ¿e projekt daje USA dostêp do wszystkich zasobów mineralnych, naftowych i gazowych Ukrainy, a zyski mia³yby byæ natychmiast przekszta³cane na waluty obce i transferowane za granicê. Ponadto Stany Zjednoczone mia³yby otrzymaæ prawo do blokowania sprzeda¿y ukraiñskich surowców innym

pañstwom. „Brakuje w tym jakichkolwiek gwarancji bezpieczeñstwa dla Ukrainy. Ani œladu. To trzeba zmieniæ i to natychmiast” – podkreœli³ deputowany. Niektórzy analitycy sugeruj¹, ¿e obecna wersja umowy mo¿e byæ jedynie elementem negocjacyjnej strategii USA, maj¹cej na celu uzyskanie jak najkorzystniejszych warunków przed finalnym porozumieniem. „Ta umowa jest niejasna i nieprecyzyjna. Rozumiem, dlaczego rz¹d w Kijowie jest zaniepokojony” – stwierdza amerykañski prawnik specjalizuj¹cy siê w inwestycjach na Ukrainie. Drew Horn, by³y urzêdnik doradzaj¹cy administracji Trumpa w sprawach surowcowych, zaznacza, ¿e istnieje „realna biznesowa potrzeba” tego porozumienia, przyznaj¹c jednoczeœnie, ¿e negocjacje bêd¹ trudne.

Dla Ukrainy kluczow¹ kwesti¹ pozostaje bezpieczeñstwo kraju. W³adze w Kijowie liczy³y, ¿e ewentualna umowa bê-

Wysoki poziom reprezentowa³ Teatr Telewizji emitowany w ka¿dy poniedzia³ek. Z wielu œwietnych spektakli mo¿na wymieniæ: „Czarownice z Salem” Artura Millera w re¿yserii Zygmunta Hubnera, „Kartotekê” Tadeusza Ró¿ewicza w re¿yserii Konrada Swinarskiego, „Mazepê” S³owackiego w re¿yserii Gustawa Holoubka lub „Noc listopadow¹” Wyspiañskiego wyre¿yserowan¹ przez Andrzeja Wajdê. *

Na pocz¹tku lat 60-ych pojawi³y siê pierwsze polskie seriale. Najwiêkszym powodzeniem cieszy³a siê „Stawka wiêksza ni¿ ¿ycie” w re¿yserii Janusza Morgensterna ze Stanis³awem Mikulskim w roli g³ównej. Serial nadawany by³ pra-

wie we wszystkich krajach bloku wschodniego, jak równie¿ w Szwecji i w Finlandii. Ocenia siê, ¿e by³ ogl¹dany przez ponad miliard telewidzów. Dyrekcja TVP nie zapomnia³a o najm³odszych oferuj¹c ciekawie zrealizowane filmy rysunkowe pokazywane czêsto w ramach s³ynnej „Dobranocki”. M³ode pokolenie zachwyca³o siê serialami zagranicznymi (np. „Znak Zorro” i „Bonanza”). Dzisiaj, dziêki telewizji satelitarnej widzowie mog¹ ogl¹daæ setki kana³ów krajowych i zagranicznych, które nie zawsze reprezentuj¹ godziwy poziom literacko-artystyczny. Wiêkszoœæ Polaków nie wie lub nie pamiêta, ¿e kiedyœ istnia³a bardzo dobra, czarno-bia³a telewizja. ❍

dzie zawieraæ konkretne gwarancje amerykañskiego wsparcia na wypadek przysz³ej agresji Rosji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy podkreœla mimo wszystko, ¿e Kijów bêdzie nadal d¹¿y³ do porozumienia z USA, które „bêdzie korzystne dla obu stron i zapewni strategiczn¹ obecnoœæ amerykañskiego biznesu na Ukrainie na d³ugie lata”.

Sam Ze³enski nie zamierza chyba spieszyæ siê z decyzj¹. Jego stanowisko jest ³agodniejsze ni¿ wspomnianego wy¿ej ukraiñskiego pos³a i sugeruje chêæ dalszego przeci¹gania podpisania umowy, by daæ Ukrainie czas na negocjacje. Ze³enski k³adzie nacisk na to, ¿e umowa musi byæ dostosowana do ukraiñskiego prawa oraz zapewniaæ d³ugoterminowy interes kraju.

Prezydent Rosji W³adimir Putin zaproponowa³ w ostatnich dniach utworzenie tymczasowego rz¹du na Ukrainie pod nadzorem ONZ. Kreml twierdzi, ¿e taki

rz¹d móg³by przygotowaæ demokratyczne wybory i doprowadziæ do porozumienia pokojowego z Rosj¹. W niektórych mediach trwaj¹ spekulacje o mo¿liwym zast¹pieniu Ze³enskiego innym politykiem. Kadencja obecnego prezydenta skoñczy³a siê w maju zesz³ego roku, a wybory nie odby³y siê ze wzglêdu na wojnê. Ukraina posiada ogromne zasoby surowców, w tym minera³y ziem rzadkich. Szczególne znaczenie maj¹: lantan, cer, neodym, erb oraz skand, wykorzystywane w nowoczesnych technologiach, takich jak elektronika, turbiny wiatrowe czy lasery. Ukraina posiada równie¿ z³o¿a litu, kluczowego do produkcji baterii i pojazdów elektrycznych. Znaczna czêœæ tych z³ó¿ znajduje siê na terenach okupowanych przez Rosjê, co mo¿e wzmacniaæ pozycjê Moskwy w negocjacjach.

Starsi Panowie – Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski

Przesz³oœæ i dziœ

Du¿a wystawa fotografii Zosi ¯eleskiej Bobrowski w Centrum Polsko-S³owiañskim prezentuje zaledwie drobny wycinek osi¹gniêæ artystki.

Od ponad 30 lat towarzyszy³a wszelkim imprezom polonijnym (i nie tylko), fotografowa³a Nowy Jork, ludzi, wydarzenia, uwiecznia³a setki postaci ze œrodowiska polskiego (i nie tylko), uczestniczy³a w wystawach zbiorowych fotografików i organizowa³a w³asne, ma³e ekspozycje – najczêœciej tematycznie zawê¿aj¹ce pole widzenia jej obiektywu – a to wielkanocna parada kapeluszy, a to tradycyjne „œniadania z Jagie³³¹”, a to Parada Pu³askiego (œwietny zbiór zdjêæ w czerwieni przedstawiaj¹cych dzieci i m³odzie¿ obecn¹ na tej imprezie), a to inne uroczystoœci, zgromadzenia, posiedzenia, zjazdy.

Zosia ¯eleska-Bobrowski by³a wszêdzie, gdzie siê coœ dzia³o – czy to wizyta papie¿a, czy twórców filmowych w Fundacji Koœciuszkowskiej, spotkania grup zainteresowañ; by³a na uroczystoœciach œwieckich i koœcielnych, wydarzeniach sportowcych i ca³kiem zwyczajnych –z ¿ycia codziennego.

Ekspozycjê „Past & Present” nawet trudno nazwaæ retrospektyw¹ jej pracy. Nie jest mo¿liwy przegl¹d wszystkich dokonañ artystki. Jedyne, co w³aœnie zrobiono na tej wystawie, na której pokazano setki zdjêæ, to reprezentatywny wybór jej bogatej twórczoœci. Podziêkowania nale¿¹ siê kuratorowi Januszowi Skowronowi za ogromny wysi³ek selekcji fotografii i pogrupowania ich w w¹tki tematyczne oraz zrêczne rozmieszczenie ich na planszach w wielkiej pokoœcielnej sali CPS. Podziêkowania nale¿¹ siê tak¿e Centrum Polsko S³owiañskiemu za zgodê na zorganizowanie takiej wystawy i udostêpnienie obszernego pomieszczenia, gdzie swobodnie rozstawiæ mo¿na by³o sztalugi, aby zwiedzaj¹cy mieli ³atwy dostêp do prezentowanych prac.

Zosia Zeleska Bobrowski nale¿y do najwa¿niejszych artystek œrodowiska polskiego w Nowym Jorku, wiêc taka wystawa, pierwsza tego rodzaju, jest swoistym i nale¿nym ho³dem z³o¿onym niestrudzonej fotografce.

Znamy j¹ wszyscy z fotoreporterki, gdy obwieszona aparatami fotograficzny-

mi, z torbami z pomocnym sprzêtem, krêci³a siê wœród ludzi zgromadzonych na jakiejœ imprezie. Mo¿na na tej wystawie obejrzeæ jej œwietne „twarze Parady Pu³askiego”, obrazowe upamiêtnienie tradycyjnych „œniadañ wielkanocnych” Polaków pod pomnikiem króla W³adys³awa Jagie³³y, sprawozdanie fotograficzne z wizyty Lecha Wa³êsy w Nowym Jorku i wizyty papie¿a Jana Paw³a II. Serie zdjêæ w ramach tych cyklów pozwalaj¹ lepiej ni¿ jedna fotografia odtworzyæ w pamiêci przebieg i nastrój wydarzeñ tamtych dni. Upamiêtnia czas przesz³y i miniony, zatrzymuje na wiecznoœæ (w metaforycznym sensie) ludzi i miejsca, których ju¿ dawno nie ma, bo nie ¿yj¹, albo po prostu nie ma ich takich, jakimi byli w tej jednej chwili, gdy znaleŸli siê w obiektywie artystki. Nostalgiczne dla ogl¹daj¹cych dziœ (choæ intencja w czasie ich powstawania by³a inna) obrazy z Piwnicy pod Baranami mog¹ s³u¿yæ jako przyk³ad takich przedsiêwziêæ. Nie tylko czysto reporterskie s¹ jej „sprawozdania” zdjêciowe z kilku Salonów fotograficznych, czyli dorocznych wystaw prac cz³onków Klubu Fotografika, zwykle maj¹cych miejsce w Konsulacie RP. Sama artystka, dzia³aczka tego Klubu, jest emocjonalnie zwi¹zana z ludŸmi tego gremium, z ich osi¹gniêciami. To by³y wydarzenia bliskie jej uczuciowo i zawodowo, maj¹ wiêc bardziej osobisty charakter. Uwiecznienie niektórych scen z performances znanego artysty (i krewnego) Krzysztofa Zarêbskiego tak¿e zaliczy³bym do tej kategorii.

Ale w zwi¹zku z tym… Zosia ¯eleska Bobrowski jest przede wszystkim artystk¹ tej sztuki. Aparat fotograficzny s³u¿y jej jako narzêdzie kreowania obrazów. Efektowna seria zdjêæ z cyklu „Okna/Windows” by³a ju¿ kiedyœ pokazywana. Teraz w Centrum Polsko-S³owiañskim mo¿na obejrzeæ j¹ ponownie. Okna dla niej to nie martwe otwory w domach; to miejsca ¿ywe, które ludziom stoj¹cym w nich otwieraj¹ œwiat, by w nim uczestniczyæ, a tak¿e ci na zewn¹trz znajduj¹ siê pod bacznym (niekiedy), obojêtnym (zwykle) wzrokiem przygl¹daj¹cych siê z domu, co siê dzieje. Okna to wgl¹d w sferê prywatnoœci, intymnoœci. Poza tym w oknach mo¿na dojrzeæ wiele interesuj¹cych scen, bo okno to przede wszystkim rama, jak obrazu, dzie-

³a sztuki, na przyk³ad kobiece akty. Artystka sama sobie s³u¿y³a za modelkê i jako atrakcyjna kobieta mog³a stworzyæ na przestrzeni dziesiêcioleci wiele (zak³adam, ¿e na wystawie ogl¹damy tylko czêœæ) ciekawych kompozycji – kolorowych i czarno bia³ych.

Niezmiernie wa¿n¹ czêœci¹ jej dorobku s¹ portrety – twarze s³ynnych i twarze osób „z ulicy”. Ci drudzy, na moment wydobyci z t³umu, staj¹ siê postaciami z w³asn¹ osobowoœci¹, wygl¹dem, istnieniem. Ci pierwsi, to przede wszystkim podobizny ludzi znanych, rozpoznawanych na zdjêciach, w wiêkszoœci tych, którzy ju¿ nie ¿yj¹; na przyk³ad seria zdjêæ Czes³awa Mi³osza, zbli¿eñ twarzy poety, ju¿ mocno starszego cz³owieka. On i inni utrwaleni przez artystkê, o¿ywaj¹ na fotografiach, „o¿ywaj¹” w naszej pamiêci. Byli tu z nami, stanowili czêœæ œrodowiska polskiego w Nowym Jorku, Ameryce, Polsce. Fotografia jak wspomnia³em ociera siê o nieœmiertelnoœæ: to co przemija, jest chwilowe i ulotne, na zdjêciu, dobrym zdjêciu, a z takimi mamy do czynienia, jest, trwa, istnieje w takiej postaci, w jakiej zosta³o w pewnej chwili utrwalone przez artystkê. Prac Zosi ¯eleskiej Bobrowski na wystawie jest tyle, ¿e nie sposób wszystkich omówiæ. Mo¿na jedynie zasygnalizowaæ krêgi tematyczne, wspomnieæ o wybranych fotografiach.

Ods³oniêcie „³aweczki“ Jana Karskiego. W œrodku konsul Ewa Juñczyk-Ziomecka, 2007 r.
Ods³oniêcie Pomnika Katyñskiego, 1991 r. Zosia ¯eleska-Bobrowski - autoportret
Zosia w dniu wernisa¿u na tle portretów swego autorstwa
Ewa Rubinstein (córka pianisty), 1991 r.
Lech Wa³êsa na Paradzie Pu³askiego, od lewej Marek Skulimowski, Michael Bloomberg, Antoni i Lunia Chroœcielewscy, 2005 r.
Prezydent Lech Kaczyñski z ¿on¹ w koœciele Œw. Stanis³awa Kostki na Greenpoincie, 2007 r.

Marsz, marsz Polonia

85. rocznica rozpoczêcia masowych egzekucji w Katyniu

Tej nocy zg³adzono Wolnoœæ W katyñskim lesie… Zdradzieckim strza³em w czaszkê Pokwitowano Wrzesieñ.

Marian Hemar, Katyñ (fragment)

85 lat temu na terenie Zwi¹zku Sowieckiego zosta³a dokonana jedna z najwiêkszych w historii zbrodni na jeñcach wojennych. Na pocz¹tku kwietnia 1940 roku NKWD (Narodnyj Komissariat Wnutriennych Die³ – Ludowy Komisariat Spraw Wewnêtrznych), stanowi¹cy sowieck¹ policjê polityczn¹, przyst¹pi³ do systematycznego mordowania tysiêcy polskich obywateli.

17 wrzeœnia 1939 roku w godzinach porannych nast¹pi³a inwazja sowiecka na Polskê. Na tereny wschodnich województw Rzeczypospolitej wkroczy³o blisko 1 mln ¿o³nierzy Armii Czerwonej, nale¿¹cych do Frontu Ukraiñskiego oraz Frontu Bia³oruskiego. Agresja wschodniego s¹siada by³a nastêpstwem tajnego protoko³u paktu Ribbentrop-Mo³otow podpisanego 23 sierpnia 1939 roku.

Po zajêciu wschodnich obszarów Rzeczypospolitej Sowieci pospiesznie wcielili je do swoich republik: Ukraiñskiej i Bia³oruskiej. Od pierwszych chwil inwazji konsekwentnie izolowali lub zabijali na miejscu tych, których uznawali za reprezentantów grupy przywódczej, która po odzyskaniu niepodleg³oœci Polski w 1918 roku stworzy³a struktury niezawis³ego i samodzielnego pañstwa polskiego, szczególnie kadrê oficersk¹. G³ównym celem by³o trwa³e zniszczenie polskiej pañstwowoœci. By³ to odwet za klêskê poniesion¹ w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Wobec aresztowanych Sowieci nie stosowali regu³ prawa miêdzynarodowego, dlatego z tak¹ konsekwencj¹ trwali póŸniej przy sformu³owanym przez siebie k³amstwie. W³adze sowieckie z góry zaplanowa³y systemow¹ eliminacjê polskich obywateli. Szef NKWD £awrientij Beria ju¿ 19 wrzeœnia 1939 r. powo³a³ Zarz¹d do Spraw Jeñców Wojennych i Internowanych przy NKWD oraz nakaza³ utworzenie sieci obozów. Do sowieckiej niewoli trafi³o ponad 200 tys. polskich jeñców. Oprócz zawodowych ¿o³nierzy byli to liczni rezerwiœci, którzy przed wybuchem wojny tworzyli elitê polskiego spo³eczeñstwa: lekarze, prawnicy, nauczyciele szkolni i akademiccy, in¿ynierowie, litera-

Notatka szefa NKWD £awrentija Berii do Józefa Stalina z marca 1940 roku, z propozycj¹ wymordowania polskich jeñców z podpisami: Stalina, Woroszy³owa, Mo³otowa, i Mikojana

ci, dziennikarze, dzia³acze polityczni, urzêdnicy pañstwowi i samorz¹dowi oraz ziemianie, kapelani katoliccy, prawos³awni, protestanccy, a tak¿e wyznania moj¿eszowego. Ponadto na obszarach zachodniej Bia³orusi i Ukrainy funkcjonariusze NKWD przeprowadzili masowe aresztowania przedstawicieli polskich s³u¿b mundurowych, urzêdników pañstwowych oraz osób, które uznali za wspó³pracowników polskiego wywiadu lub kontrwywiadu. W paŸdzierniku 1939 roku sowiecka policja polityczna dokona³a selekcji, w wyniku której oficerów oddzielono od podoficerów i szeregowych. Tych ostat-

nich przekazano stronie niemieckiej, skierowano do pracy przymusowej w obozach Gu³agu lub zwolniono. Polskich oficerów Sowieci zamknêli w wielkich obozach zbiorczych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, nad którymi pieczê mia³o NKWD. Trafi³o tam wielu genera³ów, m.in. Mieczys³aw Smorawiñski, Bronis³aw Bohaterewicz, Stanis³aw Haller, Franciszek Sikorski. Wœród osadzonych znaleŸli siê tak¿e funkcjonariusze mundurowi, szczególnie Policji Pañstwowej. Pierwszy obóz – kozielski – zosta³ zorganizowany w budynkach poklasztornych. Kozielsk by³ niewielk¹ miejscowoœci¹ po-

³o¿on¹ oko³o 250 km na po³udniowy wschód od Smoleñska przy linii kolejowej Smoleñsk – Tu³a. Sowiecki obóz po³o¿ony by³ w odleg³oœci oko³o 5 km od miasta Kozielsk i 7 km od tamtejszej stacji kolejowej. Funkcjê jego komendanta pe³ni³ starszy lejtnant NKWD Wasilij Niko³ajewicz Korolow. W kwietniu 1940 roku, a wiêc tu¿ przed likwidacj¹ obozu w Kozielsku przetrzymywano w nim oko³o 4,5 tysi¹ca jeñców wszystkich rodzajów si³ zbrojnych. Najwiêkszym sowieckim obozem jenieckim by³ Ostaszków. Utworzono go na miejscu dawnego monasteru Ni³owa Pustyñ, wzniesionego na wyspie Sto³bnyj, znajduj¹cej siê na jeziorze Seliger. Obóz znajdowa³ siê w odleg³oœci oko³o 10 km od Ostaszkowa niedaleko linii kolejowej Wielkie £uki –Bo³ogoje, oko³o 300 km na pó³nocny zachód od Moskwy. Na wyspê o powierzchni 5 hektarów prowadzi³ most o d³ugoœci 75 metrów. Mo¿na siê by³o tam dostaæ równie¿ szlakiem wodnym. Komendantem obozu by³ major NKWD – Pawie³ Fiodorowicz Borisowiec. W momencie likwidacji obozu w kwietniu 1940 roku znajdowa³o siê w nim ponad 6,5 tysi¹ca jeñców. W Ostaszkowie wiêzieni byli funkcjonariusze Policji Pañstwowej, Stra¿y Granicznej, Stra¿y Wiêziennej, ¿o³nierze Korpusu Ochronny Pogranicza, ¯andarmerii Wojskowej, podoficerowie i szeregowi wywiadu. Oprócz nich w obozie znalaz³a siê grupa ksiê¿y, prawników i osadników wojskowych z wschodnich województw Rzeczypospolitej. Trzeci z obozów jenieckich znajdowa³ siê w Starobielsku nad rzek¹ Ajdar w obwodzie woroszy³owgradzkim na Ukrainie, w odleg³oœci oko³o 230 km na po³udniowy wschód od Charkowa. Jego komendantem by³ kpt. Aleksiej Gieorgijewicz Bierie¿kow. 1 kwietnia 1940 roku tu¿ przed likwidacj¹ obozu w Starobielsku znajdowa³o siê oko³o 3900 polskich jeñców. W obozach NKWD prowadzono dzia³alnoœæ propagandow¹ i agitacjê. Polscy oficerowie byli poddawani przes³uchaniom. Dzia³aniami tymi kierowali specjalnie wydelegowani sowieccy funkcjonariusze. Starali siê zwerbowaæ Polaków do wspó³pracy, ale zdecydowana wiêkszoœæ odmówi³a. Nieliczni oficerowie, którzy przystali na sowieckie warunki mieli byæ wykorzystani w obozach jako agentura, a w przysz³oœci przy tworzeniu jednostek wspó³pracuj¹cych z Sowietami. Jedn¹ z takich osób by³ p³k Zygmunt Berling, póŸniejszy dowódca 1. Dywizji Piechoty im. Koœciuszki i 1. Armii ludowego WP. W pierwszych dniach marca 1940 roku Ludowy Komisarz Spraw Wewnêtrznych –£awrientij Beria skierowa³ do sowieckiego

przywódcy Józefa Stalina s³ynn¹ tajn¹ notatkê nr 794/B, w której po zdefiniowaniu, ¿e polscy jeñcy wojenni (14736 osób – w tym 97 proc. Polaków) oraz wiêŸniowie w wiêzieniach Zachodniej Bia³orusi i Ukrainy (18 632 osoby, z tego 1207 oficerów i 5141 policjantów – ogó³em 57 proc. Polaków) stanowi¹ zdeklarowanych i nie rokuj¹cych nadziei poprawy wrogów w³adzy sowieckiej, pe³nych nienawiœci do ustroju sowieckiego, stwierdzi³, ¿e NKWD ZSRR uwa¿a za uzasadnione rozstrzelanie 14,7 tys. jeñców i 11 tys. wiêŸniów z wiêzieñ na terenie Ukrainy i Bia³orusi. Mia³o siê to odbyæ „bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakoñczeniu œledztwa i aktu oskar¿enia”.

5 marca 1940 roku Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Wszechzwi¹zkowej Partii Komunistycznej bolszewików –WKP (b) w tajnej uchwale podjê³o decyzjê o skazaniu na œmieræ tysiêcy polskich jeñców i wiêŸniów politycznych, przebywaj¹cych w obozach oraz wiêzieniach na terenie Zwi¹zku Sowieckiego. Pod uchwa³¹ widniej¹ podpisy: Józef Stalin, Kliment Woroszy³ow, Wiaczes³aw Mo³otow, Anastazy Mikojan. Na piœmie znajduje siê te¿ adnotacja, ¿e wniosek popieraj¹ Michai³ Kalinin i £azar Kaganowicz. Wysy³kê skazanych prowadzono na podstawie list dyspozycyjnych przysy³anych z Moskwy. Funkcjonariusze NKWD przyst¹pili do realizacji morderczego rozkazu. Transporty Polaków z obozów specjalnych, w sowieckiej dokumentacji zwane „roz³adowywaniem obozów”, rozpoczê³y siê 3 kwietnia 1940 r. z Kozielska, dzieñ póŸniej z Ostaszkowa i 5 kwietnia ze Starobielska. Przez nastêpnych szeœæ tygodni Polacy wywo¿eni byli z obozów grupami do miejsc kaŸni. Egzekucje na jeñcach wykonywali funkcjonariusze terenowych jednostek NKWD.

Oficerów z Kozielska transportowano poci¹gami w grupach od stu do trzystu osób do stacji kolejowej Gniezdowo ko³o Smoleñska, a stamt¹d specjalnymi samochodami wiêziennymi do lasu w pobli¿u Katynia. Czêœæ z nich uœmiercano w willi wypoczynkowej na terenie lasu, sk¹d cia³a przewo¿one by³y do do³ów œmierci. Pozosta³ych prowadzono ze zwi¹zanymi rêkami, pojedynczo nad krawêdŸ do³u i tam zabijano strza³ami w ty³ g³owy. Ogó³em zamordowanych zosta³o 4410 jeñców z obozu w Kozielsku, ocala³o – 178.

Jeñcy z najwiêkszego z obozów –Ostaszkowa, przeznaczonego dla policjantów i ¿andarmerii wojskowej, transportowani byli do wewnêtrznego wiêzienia Zarz¹du NKWD w Kalininie (dzisiaj Twer). Zabijano ich w tym budynku, w specjalnie przystosowanej do tego celi wiêziennej. Miejscem pochówku cia³ by³ las ko³o wsi Miednoje. Ogó³em zamordowano 6314 jeñców, ocala³o – 127 osób.

Z obozu w Starobielsku jeñców wywo¿ono kolej¹ do Charkowa, gdzie trafiali do wewnêtrznego wiêzienia tamtejszego Zarz¹du NKWD. Tam byli mordowani. Zw³oki przewo¿ono ciê¿arówkami i grzebano w lesie w okolicach wsi Piatichatki ko³o Charkowa (dzisiaj jest to ju¿ teren miasta). £¹cznie zginê³o 3739 jeñców ze Starobielska, ocala³o – 90.

Ponadto na mocy tej samej decyzji zamordowanych zosta³o ok. 3 tys. Polaków z wiêzieñ na Ukrainie i drugie tyle na Bia³orusi oraz po-

nad 1 tys. Na Bia³ostocczyŸnie, ³¹cznie ponad 7 tys. osób. W latach 90. XX w., masowe groby odkryte zosta³y w Bykowni ko³o Kijowa (Ukraina) oraz w Kuropatach w pobli¿u Miñska (Bia³oruœ). £¹cznie w ramach zbrodni katyñskiej Sowieci zamordowali nie mniej ni¿ 21768 osób. Jak wygl¹da³o przygotowywanie oficerów do pierwszego transportu, który wyrusza³ z obozu kozielskiego, mo¿na dowiedzieæ siê z relacji wiêŸnia Kozielska, Stanis³awa Swianiewicza, profesora ekonomii, prawnika, pisarza i sowietologa. Znalaz³ siê on w niewielkiej grupie polskich oficerów, których Sowieci oszczêdzili. We „Fragmentach kozielskich” Swianiewicz opisa³ kompletowanie pierwszego transportu jeñców, których wywieziono na rozstrzelanie do Katynia: W dniu 3 kwietnia 1940 roku, w godzinê poprzedzaj¹c¹ wydanie obiadu byliœmy wszyscy zebrani na sali, w której mieszkaliœmy. By³a to w bloku naprzeciwko ³aŸni niedu¿a izba, w której z wielkim trudem na dwa piêtra nar wepchniêto oko³o 40 oficerów, przewa¿nie kawalerzystów, i przewa¿nie z tych co w ostatnim tygodniu wrzeœnia 1939 roku pod dowództwem genera³a Andersa usi³owali przebiæ siê na Wêgry. Nagle wszed³ „stre³ok” i wezwa³ por. K. W samym fakcie wezwania nie by³o niczego nadzwyczajnego. Ci¹gle kogoœ wzywano dla uzupe³nienia ró¿nych danych w kartotekach. Lecz „stre³ok” doda³ sakramentalne s³owa znane we wszystkich obozach i wiêzieniach jak Zwi¹zek Sowiecki jest d³ugi i szeroki: „Sobirajtes z wieszczami”. Oznacza³o to, ¿e por. K. bêdzie odseparowany od nas i wywieziony w jakimœ nieznanym kierunku (…) Prawie jednocze-

œnie nap³ywaæ zaczê³y wiadomoœci o wezwaniu szeregu innych kolegów z ró¿nych bloków. Naliczono ju¿ kilkudziesiêciu imiennie wezwanych, którym kazano uk³adaæ rzeczy i przygotowywaæ siê do podró¿y. By³o jasnym, ¿e dawno spodziewana likwidacja obozu kozielskiego ju¿ siê rozpoczê³a (…) Odje¿d¿aj¹cych prowadzono do tzw. „klubu”, gdzie by³a du¿a sala, w której czasami urz¹dzono dla nas wyœwietlanie filmów propagandowych. Wejœcie do „klubu” by³o strze¿one przez stre³ków, którzy puszczali tylko wezwanych. T³um jeñców sta³ przed klubem, tworz¹c szpalery pomiêdzy którymi przechodzili wezwani. Niektórzy z nich nie mieli ¿adnych rzeczy oprócz p³aszcza lub czasami tylko koca. Byli to przewa¿nie liniowi oficerowie, z tych co do ostatniej chwili walczyli, a potem jeszcze, manewruj¹c pomiêdzy niemieckimi i sowieckimi oddzia³ami, usi³owali przebiæ siê na Wêgry. Inni dŸwigali po kilka walizek, byli to przewa¿nie przedstawiciele ewakuowanych na Wschód szpitali, s³u¿b i instytucji ty³owych, które zosta³y zagarniête przez oddzia³y sowieckie. Odje¿d¿aj¹cych ¿egnano okrzykami, pe³nymi wiary w przysz³oœæ i nadziei udzia³u w walce (…) By³o to coœ jakby swego rodzaju œwiêto zjednoczenia Armii Polskiej, obchodzone w niewoli, lecz nie podejrzewano, ¿e by³o to zjednoczenie w obliczu tej Pani, która wszystkich jednoczy i równa, która tka swoje ciemne t³o dla barwnych blasków ¿ycia i która szczególnie kocha ¿o³nierzy w okresie wojny – Pani Œmierci. Spoœród wszystkich jeñców uwiêzionych w „obozach specjalnych” ocala³o 395 osób, które przewieziono do obozu Pawliszczew Bor, a nastêpnie do Griazowca ko³o Wo³ogdy. Ocalali s¹dzili, ¿e ich koledzy znajduj¹ siê

w podobnych obozach w innych miejscach. Jednak po wywiezionych „œlad zagin¹³”, a rodziny poszukuj¹ce informacji o bliskich dostawa³y fa³szywe odpowiedzi. Mo¿liwoœci poszukiwania „zaginionych” pojawi³y siê wraz z podpisaniem 14 sierpnia 1941 roku polsko-sowieckiej umowy wojskowej. Na jej podstawie formowano Armiê Polsk¹ w ZSRS, w szeregi której przybywali Polacy odzyskuj¹cy wolnoœæ na mocy wydanego dwa dni wczeœniej dekretu Prezydium Rady Najwy¿szej ZSRS o amnestii. Pod rozkazy gen. W³adys³awa Andersa trafiali obywatele polscy przetrzymywani dotychczas w wiêzieniach, obozach pracy i miejscach zes³ania na terenie ZSRS. Z rozkazu gen. Andersa, powsta³o specjalne biuro sztabu Armii Polskiej do spraw poszukiwania zaginionych, które gromadzi³o informacje o poszukiwanych oficerach. Kierowa³ nim rotmistrz Józef Czapski. Przedstawiciele w³adz polskich podejmowali tak¿e próby bezpoœrednich interwencji w Moskwie. Ambasador Polski w ZSRS prof. Stanis³aw Kot kilkakrotnie prowadzi³ rozmowy na temat zaginionych jeñców z Andriejem Wyszyñskim, zastêpc¹ Komisarza Spraw Zagranicznych ZSRS. Specjaln¹ notê do w³adz sowieckich w sprawie wyjaœnienia losu zaginionych skierowa³ 15 paŸdziernika 1941 roku polski premier gen. W³adys³aw Sikorski. Jednak pozosta³a ona bez odpowiedzi. Sikorski nie uzyska³ równie¿ informacji na ten temat w czasie rozmowy z Józefem Stalinem 3 grudnia 1941 roku w Moskwie. Wraz z up³ywem czasu mo¿liwoœci wyjaœnienia sytuacji nie ulega³y poprawie. Utrudnia³o je narastaj¹ce napiêcie w stosunkach polsko-sowieckich, spowodowane m.in. pogarszaj¹c¹ siê sytuacj¹ bytow¹ Armii Polskiej w ZSRS oraz naciskami Stalina na wys³anie polskiego wojska na front wschodni. Doprowadzi³o to ostatecznie w 1942 roku do ewakuacji ¿o³nierzy i ich rodzin do Iranu. W lipcu 1942 roku polscy robotnicy przymusowo zatrudnieni przez Niemców do pracy przy torach kolejowych w okolicach Smoleñska, przypadkowo odkryli w Katyñskim Lesie fragmenty zakopanych polskich mundurów i odznaczeñ wojskowych. Znalezione miejsce oznaczyli brzozowym krzy¿em. O znalezisku poinformowali Niemców, którzy w lutym i marcu nastêpnego roku na terenie Katynia przeprowadzili pierwsze badania grobów. 13 kwietnia 1943 roku radio berliñskie poinformowa³o o odkryciu masowych do³ów w Katyniu, w których zakopane by³y cia³a polskich oficerów. Niemieckie gazety wydawane w jêzyku polskim zaczê³y publikowaæ listy z nazwiskami zidentyfikowanych ofiar. Za zbrodniê katyñsk¹ Stalin natychmiast obci¹¿y³ win¹ Niemców. Przez lata w³adze ZSRR konsekwentnie zaprzecza³y swojej odpowiedzialnoœci. Dopiero 13 kwietnia 1990 roku oficjalnie przyzna³y, ¿e by³a to „jedna z ciê¿kich zbrodni stalinizmu”.

ZDJ. NAC

Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz

Adres redakcji:

P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003

e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org

Enkawudziœci podczas æwiczeñ strzeleckich. Ilustracja z ksi¹¿ki Thomasa Urbana pod tytu³em Katyñ. Zbrodnia i walka propagandowa wielkich mocarstw
Jeden z masowych grobów polskich oficerów w Katyniu

Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca

Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca

Mówi siê, ¿e USA to kraina befsztyków i hamburgerów i niew¹tpliwie coœ w tym jest, bo restauracje i bufety, które podaj¹ ten rodzaj jedzenia mo¿na spotkaæ niemal¿e na ka¿dym kroku. Ten stereotyp utkwi³ tak mocno w ludzkiej œwiadomoœci, ¿e ma³o kto zauwa¿y³, ¿e w Ameryce z podobn¹ pasj¹ zjada siê krewetki!

Potrawy z krewetek podaje siê w wielu amerykañskich punktach gastronomicznych, wœród których s¹ takie, gdzie za 25 dolarów mo¿na zamówiæ tzw. endless shrimps i zjeœæ tyle krewetek ile dusza zapragnie. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e krewetki to najpopularniejsze na amerykañskich sto³ach owoce morza. Statystyczny Amerykanin zjada rocznie 2,5 kilograma tych skorupiaków. Niewiele? Pomnó¿my to przez ponad 300 milionów obywateli tego kraju i wtedy liczba ta staje siê naprawdê imponuj¹ca.

W USA krewetki mo¿na dostaæ dos³ownie wszêdzie, o ka¿dej porze dnia, choæ by³o to nie do pomyœlenia jeszcze pó³ wieku temu.

Krewetki to skorupiaki, które doskonale przystosowuj¹ siê do ka¿dego œrodowiska naturalnego. Jest ich ponad cztery tysi¹ce gatunków i ¿yj¹ w tak nieprzyjaznych miejscach jak lodowate wody Antarktydy, mroczny Ba³tyk czy mocno zanieczyszczona Odra. Na nasze talerze trafia jednak tylko kilka ich gatunków, a powodem dlaczego krewetki s¹ takie smaczne jest… kolagen.

Krewetki zrzucaj¹ swoj¹ chitynow¹ skorupkê kilka razy w ci¹gu swojego krótkiego ¿ycia. Ich miêsiste cia³o ma w sobie ogromn¹ iloœæ kolagenu, który buduje kolejn¹ skorupkê i to w³aœnie kolagen powoduje, ¿e miêso krewetek jest soczyste i nie pachnie ryb¹.

Ludzie zjadali krewetki od zarania dziejów, pod warunkiem, ¿e mieszkali blisko morskiego wybrze¿a. Jak wiêkszoœæ owoców morza krewetki ³atwo siê psuj¹ i nie mo¿na ich przechowywaæ bez zamra¿arki lub choæby lodówki. Ich nadmiar przetwarzano na sos rybny, a czasami je suszono. Jeden i drugi sposób przechowywania krewetek by³ popularny w Azji. a w Ameryce nikt nie mia³ o tym pojêcia a¿ do czasu, kiedy przyjechali tu pierwsi przybysze z Chin. Natychmiast dostrzegli ogromne iloœci krewetek w Zatoce San Francisco. £owili je, suszyli, a potem wysy³ali na sprzeda¿ do Chin.

Kiedy kalifornijskie wody zosta³y zanieczyszczone przez cywilizacjê i wytrzebiono z nich wszystkie krewetki, azjatyccy przybysze przenieœli siê nad Zatokê Meksy… Amerykañsk¹, gdzie mieszkali w delcie Mississippi, buduj¹c swoje domy na palach wbitych w wodê. Z³owione tam krewetki gotowano i suszono na wielkich, wisz¹cych na palach sieciach. Nastêpnie „tañczono” na nich w specjalnych, jutowych butach, dziêki czemu wysuszo na skorupka odpada³a, a krewetki wysy³ano na sprzeda¿. Po³ów tych skorupiaków by³ sezonowy, bo krewetki ¿eruj¹ blisko wybrze¿a tylko w okreœlonych porach roku. Nie trwa³o to d³ugo, bo wraz z wynalezieniem silnika

Diesla rybacy ruszyli za krewetkami na morze. W tym czasie wynaleziono tak¿e konserwy, w które pakowano z³owione w sieci skorupiaki i wysy³ano je na amerykañskie Wschodnie Wybrze¿e. Problem by³ jednak w tym, ¿e ma³o kto tam wiedzia³ co z takimi krewetkami mo¿na zrobiæ.

Pocz¹tek XX wieku zmieni³ œwiat nie do poznania. Swoj¹ szansê dosta³y tak¿e krewetki, które trafi³y do barów koktajlowych. Bary te powstawa³y w miejscach, gdzie grano jazz – rodzaj muzyki zupe³nie do tej pory œwiatu nieznany. Kiedy w USA wprowadzono prohibicjê, w kieliszkach zamiast alkoholu podawano krewetki z puszki w pikantnym sosie i by³ to najelegantszy ze wszystkich koktajli.

Po II wojnie œwiatowej do powszechnego u¿ytku wesz³y lodówki i mro¿one krewetki zast¹pi³y te konserwowe. Krewetki w szampañskich kieliszkach wygl¹da³y wspaniale, ale ma³o kto wiedzia³, ¿e do pracy przy obieraniu ich ze skorupek zatrudniano g³ównie dzieci i za tak¹ pracê p³acono grosze. Dzieci pracowa³y bez rêkawiczek i bez butów, a enzymy zawarte w krewetkach niszczy³y dzieciêce d³onie i stopy. Na szczêœcie nie trwa³o to d³ugo. Kiedy o tym procederze zaczê³a pisaæ prasa, szybko wynaleziono maszyny do obierania krewetek. Niektórzy uwa¿aj¹ tak¹ maszynê za najwiêksze osi¹gniêcie ludzkoœci, bo usuwa ona tak¿e maleñki przewód pokarmowy skorupiaka.

Krewetkowe kutry w Zatoce Amerykañskiej ci¹gnê³y za sob¹ d³ugie sieci, w które wpada³y nie tylko krewetki, ale przede wszystkim morskie ¿ó³wie. Krewetkow¹ flotyllê w latach 70-tych nazywano „zabójcami ¿ó³wi”. Ginê³o ich tak du¿o, ¿e w pewnym momencie wpisano je na listê gatunków zagro¿onych wyginiêciem. Krewetkowcy musieli znaleŸæ rozwi¹zanie tego problemu i je znaleŸli. Urz¹dzenie nazywa siê TED co jest skrótem od turtle excluder device czyli „urz¹dzenie do wykluczania ¿ó³wi”. Jest to rodzaj klatki, która wpuœci ma³e krewetki, ale nie wpuœci wielkiego ¿ó³wia, który dziêki temu unika z³apania siê w sieci. Od 1987 roku TED jest obowi¹zkowy na wszystkich kutrach po³awiaj¹cych krewetki, a populacja ¿ó³wi zaczê³a rosn¹æ. Byæ mo¿e jednak wynika to st¹d, ¿e w Zatoce Amerykañskiej po³awia siê coraz mniej krewetek. Wszystko to za spraw¹ krewetkowej rewolucji, do jakiej dosz³o w Azji. Robiono tam wszystko co mo¿liwe aby iloœæ krewetek by³a jak najwiêksza. Zauwa¿ono, ¿e rozmna¿aj¹ siê one w p³yci-

znach lasów namorzynowych na wybrze¿u i takie miejsca grodzono siatk¹ aby chroniæ skorupiaki przed drapie¿nikami. Tak rozpocz¹³ siê proces hodowli tych skorupiaków. Pierwsze krewetkowe farmy z prawdziwego zdarzenia powsta³y w Japonii, gdzie hodowano krewetki z cenionego gatunku Kuruma.

Zanim jednak krewetkami nie zaj¹³ siê dr Motosako Fud¿inaga nikt nie wiedzia³ nawet jak wygl¹daj¹ larwy krewetek. Okaza³o siê, ¿e aby dosz³o do tar³a krewetek musz¹ byæ one karmione specyficznym rodzajem pokarmu, ale nawet wtedy rozmna¿aj¹ siê niechêtnie. Do dziœ nie wiadomo jak na to wpadli Japoñscy naukowcy, ale okaza³o siê, ¿e jeœli samicy odci¹æ umieszczone na szypu³ce jedno oko, to natychmiast staje siê p³odna. Brzmi to niezbyt przyjemnie, ale jest skuteczne. Powoli udomawiano kolejne gatunki krewetek, które lubi³y ¿yæ w zat³oczonych i wype³nionych mêtn¹ wod¹ zbiornikach. Od lat 90-tych krewetki hodowane s¹ i sprzedawane na masow¹ skalê. Tajscy rolnicy, którzy uprawiaj¹c ry¿ klepali biedê, po przejœciu na hodowlê krewetek zaczêli zarabiaæ dziesiêæ razy wiêcej. Nieoczekiwanie wykwintne i dotychczas drogie krewetki sta³y siê tanie i dostêpne, a ludzie pokochali je jeœæ. Od tego momentu spo¿ycie krewetek w Ameryce nieustannie wzrasta. Zdecydowanie przyczyni³ siê do tego film „Forest Gump”, w którym g³ówny bohater ¿y³ z po³owów krewetek. Dziœ krewetki w Ameryce sma¿y siê, grilluje i gotuje. S¹ szasz³yki z krewetek, krewetki po kreolsku, gumbo, w panierce i z patelni, s¹ zupy krewetkowe i krewetkowe gulasze. Nadal podaje siê ch³odny i pikantny koktajl krewetkowy. Czy ¿yjemy w krewetkowym raju? OdpowiedŸ brzmi: nie!

Krewetki w naturze najbardziej lubi¹ mangrowce, które tworz¹ niezwykle z³o¿ony ekosystem, bêd¹cy podstaw¹ istnienia dla wielu morskich zwierz¹t. Lasy namorzynowe chroni¹ tak¿e przed huraganami, ale wycina siê je bezlitoœnie tworz¹c przestrzeñ do hodowli krewetek. Z kolei te krewetki,

które hodowano w specjalnie stworzonych dla nich stawach, ¿yj¹ w potwornym zagêszczeniu i we w³asnych odchodach, co wywo³uje szereg powa¿nych chorób. Do tego hodowlane krewetki trzeba czymœ karmiæ i w tym celu od³awia siê w morzu ca³e ³awice narybku, który nie ma szans dorosn¹æ. Na ³odziach rybackich, które ³api¹ ryby na pokarm dla krewetek najczêœciej pracuj¹ dzieci. Warunki s¹ tam koszmarne, bo ³odzie rybackie s¹ nieustannie w morzu. Ludzie pracuj¹cy na tych ³odziach czêsto nie widz¹ sta³ego l¹du przez dwa lata, bo na tyle podpisuj¹ kontrakty. Po³owy na brzeg zawo¿¹ inne ³odzie. Taka praca to w³aœciwie odmiana niewolnictwa. Kiedy œwiat siê o tym dowiedzia³ przestano sprowadzaæ krewetki z Tajlandii i dziœ wiêkszoœæ krewetek jedzonych w Ameryce pochodzi z Indii. Wiele jednak wskazuje, ¿e warunki ludzi pracuj¹cych przy krewetkach w Indiach wcale nie s¹ lepsze od tych w Tajlandii. Do tego w hodowli krewetek masowo stosuje siê antybiotyki. Mo¿na je wykryæ, ale sprawdza siê zaledwie jeden procent przywiezionych do Ameryki krewetek. Dla porównania w Europie sprawdza siê pod k¹tem substancji farmakologicznych a¿ 50 procent sprowadzanych tam skorupiaków.

Import tanich krewetek z Azji zniszczy³ po³owy dzikich krewetek amerykañskich. Coraz mniej ludzi zajmuje siê po³owami krewetek bo jest to nieop³acalne. Nawet w Nowym Orleanie 90 proc. sprzedawanych tam krewetek pochodzi z importu. Oznacza to koniec po³awiaczy krewetek na amerykañskim Po³udniu.

Krewetki wchodz¹ wiêc w kolejny zakrêt swojej dynamicznej kariery. Czy na naszych sto³ach pozostan¹ ju¿ tylko sprowadzane z Azji, krewetki hodowlane? Oznacza to nie tylko u¿ywanie niebezpiecznych œrodków farmakologicznych, ale tak¿e straszne warunki pracuj¹cych tam ludzi. Czy mo¿e jednak ograniczymy trochê apetyt na krewetki i bêdziemy kupowaæ te z³owione w amerykañskich wodach? Warto czasami o tym pomyœleæ nad talerzem „niekoñcz¹cych siê” krewetek. ❍

Praca na krewetkowej farmie

S³oje

Nie pamiêtam, ile mia³am wtedy lat. Na pewno potrafi³am ju¿ sk³adaæ litery. Ale jeszcze nie bardzo rozumia³am co czytam. Mimo wszystko chêtnie siêga³am po tê niewielk¹ ksi¹¿eczkê. Która wygl¹da³a jak dla lalki. Albo bardzo ma³ego dziecka. Mia³a czerwon¹, tward¹ ok³adkê. A na niej narysowan¹ ró¿ê. Mieœci³a siê w d³oni.

Le¿a³a na jednej z pó³ek w mieszkaniu ulubionej cioci. Mebloœcianka, na wysoki po³ysk, by³a ogromna. I od zawsze mnie fascynowa³a. Nie mieliœmy takich mebli w domu. Rodzice lubili otwart¹ przestrzeñ. Lekkie, skandynawskie wzornictwo. Choæ wtedy w Polsce nikt jeszcze nie s³ysza³ o firmie IKEA. Przepastne szafy zagracaj¹ce pokoje, na których pyszni³y siê kryszta³owe wazy z plastykowymi owocami, wydawa³y mi siê dostojne. Mo¿e nawet piêkne. A jak któryœ z kolegów otwiera³ kluczykiem tzw. barek, w którym czêœciej ni¿ wytrawne alkohole mo¿na by-

³o znaleŸæ gazetki z go³ymi babami, mebloœcianka nabiera³a dodatkowych walorów. Dlaczego nie mamy szafy na nó¿kach z tysi¹cem szuflad? I boazerii na œcianie? I czegoœ, na co mówi¹ „kotary”? – pyta³am mamê popowrocie od kole¿anek z klasy. Bo to jest brzydkie – odpowiada³a. I mia³a racjê. Ale wtedy tego nie rozumia³am. Uwielbia³am mebloœciankê u Cioci H., szczególnie kiedy zagl¹daliœmy w jej bebechy. Poszukuj¹c koœci do gry albo bierek. Czasami ze stosów starych rachunków i dokumentów udawa³o siê wygrzebaæ zapomnian¹ czarno-bia³¹ fotografiê. I wtedy snu³a siê wielow¹tkowa opowieœæ o ludziach, którzy ¿yli bardzo dawno temu, czyli przed wojn¹.

Na korytarzu, obok lustra, wisia³o coœ, co dzisiaj mo¿na by nazwaæ „tekstylnym organizer’em” (sprawdzi³am, ta kuriozalna nazwa funkcjonuje!). By³ to d³ugi kawa³ek materia³u z wieloma kieszeniami, z których wychyna³y szczotki do w³osów i grzebienie. Obok wisia³y korale z bursztynu, nale¿¹ce do zmar³ej przedwczeœnie Babuni. A gdzieœ w kuchni, czy na stoliku w sypialni, g³oœno tyka³ budzik. Ten dŸwiêk te¿ by³ czymœ, czego nie zna³am z domu. Kojarzy³ mi siê ze staroœci¹. Zapachem kropli na serce. I maœci¹ z tygry-

sem. Wystêpowa³ w miejscach, w których ¿yli chorzy i zniedo³ê¿niali. Przywodzi³ na myœl domy seniora i szpitale. Tykaj¹cy budzik – jak tykaj¹ca bomba, zwiastowa³ rych³y koniec. Tak myœla³am, bêd¹c oœmioletni¹ dziewczynk¹. I ba³am siê tego dŸwiêku.

Bywa³o, ¿e w mieszkaniu przy ulicy S³owackiego pachnia³o past¹ do butów. Na widok moich ub³oconych albo przemokniêtych trzewików, Ciocia H. wyci¹ga³a spod pieca zestaw pierwszej pomocy i zabiera³a siê do pracy. Przetarte na mokro, osuszone i starannie wyglancowane odpoczywa³y nastêpnie pod kaloryferem, a w ca³ym domu unosi³a siê woñ wosku, terpentyny i gumy arabskiej. Kiedy po kilku godzinach, zak³ada³am ciep³e jeszcze, lœni¹ce kozaki czy sztyblety, przepe³nia³a mnie nieopisana radoœæ. Podobnie jak na widok babki piaskowej, któr¹ Ciocia H. wyci¹ga³a z prodi¿a, albo zapiekanek z patelni, których by³a niekwestionowan¹ mistrzyni¹.

Ale wróæmy do tajemniczego przedmiotu w czerwonej obwolucie. O którym pomyœla³am dzisiaj, z samego rana, gdy tylko przeczyta³am anons rozmowy z Ma³gorzat¹ Czyñsk¹, autork¹ „Zgie³ku serca”. To niewielkie cacuszko, które przez lata chcia³am wydêbiæ od rzeczonej cioci, to by³ tomik wierszy Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej „Poca³unki”. Na mikroskopijnych karteczkach znajdo-

wa³y siê miniatury, których szybko nauczy³am siê na pamiêæ. Nie widzia³am Ciê ju¿ od miesi¹ca. I nic. Jestem mo¿e bledsza, trochê œpi¹ca, trochê bardziej milcz¹ca. Lecz widaæ mo¿na ¿yæ bez powietrza. Albo: Gdy siê mia³o szczêœcie, które siê nie trafia: czyjeœ cia³o i ziemiê ca³¹, a zostanie tylko fotografia, to – to jest bardzo ma³o… Prosta poezja mi³osna. Któr¹, jak opowiada autorka biografii poetessy, kiedyœ trzeba by³o broniæ powtarzaj¹c, ¿e przecie¿ koledzy Skamandryci te¿ cenili jej wiersze. A przecie¿, twierdzi Czyñska, to w³aœnie te kawa³ki przetrwa³y próbê czasu. „Pawlikowska-Jasnorzewska jest nowoczeœniejsza od Lechonia, S³onimskiego, nawet Tuwima. Osobista i szalenie uniwersalna” – czytam przy œniadaniu. I nie wiem, czy siê z t¹ diagnoz¹ zgadzam. Ale wiem na pewno, ¿e te liryczne drobiazgi dokona³y stosownego poruszenia w ma³oletnim jestestwie i na wiecznoœæ od³o¿y³y w s³ojach pamiêci. Sprawi³y, ¿e nie ba³am siê poezji. Przeciwnie – chcia³am z ni¹ obcowaæ. I tak zosta³o do dzisiaj. Nawet jeœli pokój z mebloœciank¹, lustrem i bursztynowym naszyjnikiem jest zamkniêty na cztery spusty. A klucz nie le¿y pod s³omiank¹. Ani wycieraczk¹.

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Sybaryta w Trzecim Œwiecie

Jan Latus

Budzê siê o siódmej rano. Jest cicho, mimo, ¿e okno na balkon pozostaje otwarte. Mam szereg opcji: mogê zasun¹æ wielkie drzwi balkonowe i korzystaæ z cichego, japoñskiego klimatyzatora, nastawiaj¹c na nim po¿¹dan¹ temperaturê. Niektórzy jednak Ÿle znosz¹ klimatyzacjê, podobno szkodzi –wrêcz zabija! – zupe³nie jak mikrofala. Mogê poprzestaæ na podwieszonym pod sufitem wiatraku i wybraæ jedn¹ z jego trzech prêdkoœci; pracuje bezszelestnie. Ja jednak najbardziej lubiê teraz spanie przy otwartym oknie. W nocy jest tu relatywnie ch³odno –22-24C – i wieje wiatr. Czujê siê czêœci¹ tego tropikalnego miejsca, choæ przecie¿ mieszkam na drugim piêtrze, na tyle wysoko, by zraziæ wiêkszoœæ komarów. Ró¿nica miêdzy luksusem, a jedynie wygod¹ tkwi w szczegó³ach. W moim tanim hotelu te¿ by³ klimatyzator, ale by³a to podwieszona w oknie wielka, ha³asuj¹ca szafka, znana nam ze starych nowojorskich mieszkañ. Teraz mam klimatyzacjê pokazuj¹c¹ postêp technologiczny ludzkoœci. W poprzednim hotelu telewizor mia³ mniejszy ekran, a g³oœnik rzêzi³. W nowym

mogê z przyjemnoœci¹ ogl¹daæ filmy. W starym musia³em raz na dwa miesi¹ce odladzaæ lodówkê, niczym poczciw¹ „Fokê” w moim komunistycznym dzieciñstwie. Nowy pokój jest hermetyczny. W starym pod drzwiami wejœciowymi prze³azi³y karaluchy. W ruderze V-Jour Hotel na kontuarze ledwie mieœci³y siê (kupione przeze mnie) elektryczny czajnik i maszynka do robienia ry¿u; butla z propanem z palnikiem do gotowania by³a stawianana zewn¹trz. W nowym pokoju mam zabudowan¹ szafkami du¿¹ kuchniê z eleganck¹, czteropalnikow¹ elektryczn¹ kuchni¹ indukcyjn¹, wyci¹gaj¹cym zapachy okapem, wielk¹ lodówk¹ Samsung z oddzieln¹ zamra¿ark¹, kuchni¹ mikrofalow¹, a nawet piekarnikiem (produkcji w³oskiej). Paradoksalnie, to luksusowe wyposa¿enie kuchni przyczyni siê do finansowych oszczêdnoœci. Gdy ktoœ mieszka w hotelu, na walizkach, musi wszystko kupowaæ na mieœcie. Gdy ma siê w swoim condo du¿¹ kuchniê i stó³ jadalny, mo¿na siê zabawiaæ w robienie sa³atek, gotowanie zup i zapraszanie goœci. Wszystkie ró¿nice tkwi¹ w szczegó³ach. Nie zauwa¿aj¹ pewnie tego pracownicy hotelu, bo czy ma on dwie gwiazdki czy piêæ, zarabiaj¹ podobne, œmieszne pieni¹dze, rzêdu osiem dolarów za dzieñ. Mo¿e w lepszym miejscu dostaj¹ jednak lepsze napiwki?

Jak ogromna wiêkszoœæ mojego pokolenia, wychowywa³em siê w raczej skrom-

nych warunkach, no i ówczesna technologia nie pozwala³a na wiele, dziœ oczywistych, udogodnieñ ¿ycia. St¹d zakorzeniona u mnie sk³onnoœæ do zadowalania siê – spartañskimi jak na dzisiejsze wymagania – warunkami. Gotowaæ zupê na jednopalnikowej kuchence? Tak przecie¿ gotowa³a moja babcia, gdy byliœmy na wsi na wakacjach. Upa³y, otwarte okna, muchy, komary, mrówki… wszystko to by³o nieuchronnym kompromisem, gdy chcia³o siê ¿yæ blisko natury. W póŸniejszym ¿yciu, zw³aszcza tym amerykañskim, mia³em okazjê – nie na sta³e, ale jednak od czasu do czasu – zakosztowaæ luksusów. Niezmanierowany bogactwem, cieszy³em siê jak dziecko gdy otrzyma³em upgrade biletu lotniczego do klasy business; spêdzi³em noc w piêciogwiazdkowym hotelu w Las Vegas, Jerozolimie czy Mumbaju; raz czy drugi zjad³em ostrygi i steka; spryska³em siê wod¹ Diora. Takie luksusy nie by³y – i nigdy nie sta³y siê – czymœ sta³ym, wiêc ju¿ niezauwa¿alnym, w moim ¿yciu. Pozosta³y luksusami.

Postêp technologiczny i obni¿ka cen wielu sprzêtów spowodowa³y, ¿e dziœ w Polsce nawet ma³o zarabiaj¹ca sekretarka lub student ma zmywarkê, du¿y telewizor i samochód, obuwa siê w galeriach handlowych i jada sushi. Mieszkaj¹c na Filipinach przypominam sobie czasy, gdy wymienione rzeczy by³y luksusem – nie bêdê wiêc mia³ problemu ich nie maj¹c.

Tak mi siê mieszka w Azji – inaczej ni¿ dziœ w Polsce czy Skandynawii, gdzie wszystko wokó³ jest nowoczesne, markowe, ekologiczne i estetyczne. Przez kilka ostatnich lat pomieszkiwa³em wprawdzie w wielkim, luksusowym apartamencie w Kuala Lumpur w Malezji, ale i w najtañszych pokojach hotelowych (takich bez okien). Jada³em w dobrych restauracjach, ale czêœciej – na ulicy. Mieszkam teraz w relatywnym luksusie i… mam jakieœ dziwne poczucie winy. Nie tylko u siebie samego – podejrzewam, ¿e wielu obserwuj¹cych moje ¿ycie odczuje niesmak, a przynajmniej nie bêdzie zachwyconych faktem, ¿e wybra³em teraz luksus. No bo jak¿e to tak mieszkaæ wygodnie w biednym kraju? Jak mo¿na patrzeæ na tropiki przez szybê klimatyzowanego pokoju? Czy nie powinienem raczej spaæ na pod³odze w rozgrzanej do nieprzytomnoœci izbie, jadaæ z ulicznych stoisk kurczaka odgrzewanego w trzydniowym oleju i piæ lokalny gin lub rum, odpowiedniki polskiej „jagodzianki na koœciach”? Nie oszukam jednak rzeczywistoœci. Jestem bia³ym facetem z – wysok¹ jak na tutejsze zarobki – amerykañsk¹ emerytur¹. Musz¹ dbaæ o zdrowie, ¿eby jeszcze przez d³ugie lata dzieliæ siê tymi pieniêdzmi z m³odymi narzeczonymi oraz personelem hotelowym. Tak wiêc, chc¹c nie chc¹c, muszê chodziæ na okresowe badania do dobrych klinik, od czasu do czasu zjeœæ w zagranicznej restauracji solidnego kotleta, dokupywaæ sobie witaminy i dobre kosmetyki.

Trêdowata polskiej literatury

Ona sama modli³a siê o to, ¿eby sprzeda³o siê chocia¿ sto ksi¹¿ek. Nie przeczuwa³a nawet, ¿e bêdzie ich setki tysiêcy. „Trêdowata” odnios³a ogromny sukces. Ca³y nak³ad rozszed³ siê w warszawskich ksiêgarniach w ci¹gu zaledwie kilku dni.

Recenzenci ksi¹¿ki byli jednak mniej przychylni od autora „Lalki”. Jeden z nich uwa¿a³, ¿e autorka, zamiast pisaæ, „powinna siê raczej zaj¹æ sadzaniem kur na jajach”. Inny twierdza³, ¿e du¿ej si³y woli trzeba, aby przebrn¹æ przez ten p³ód kobiecej grafomanii. Jeszcze inny okreœli³ ksi¹¿kê jedynie jako æwiczenie próbne, które powinno spocz¹æ na dnie szuflady, a najlepiej trafiæ do pieca.

Œrodowisko literackie po k¹tach szepta³o, ¿e Mniszkówna to grafomanka i zaczê³o spychaæ j¹ na margines. W ca³ym dwudziestoleciu miêdzywojennym gazety przeprowadzi³y z ni¹ tylko jeden wywiad! Jedyne jej zdjêcie opublikowa³ „Kurier Warszawski”. Autorka sta³a na tle dworku w Sabniach, a podpis brzmia³: „Tam, gdzie tworzy³a autorka „Trêdowatej”. Mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e Mniszkówna podzieli³a los swojej bohaterki, staj¹c siê „trêdowat¹” polskiej literatury.

Co ³askawsi uznawali j¹ za spadkobierczyniê prozy Rodziewiczówny. Wytykano jej nadmiern¹ egzaltacjê i nikt nie prorokowa³ jej dalszych sukcesów.

Na przekór zgryŸliwym s¹dom „Trêdowata” sta³a siê bestsellerem. Do koñca dwudziestolecia miêdzywojennego wznawiano j¹ 16 razy i tylko „Quo vadis” Sienkiewicza mia³o wy¿sze nak³ady.

„Trêdowat¹” dwukrotnie przeniesiono na ekrany. Pierwszy film z 1926 roku by³ niemy i nie doczeka³ naszych czasów. Rolê Stefci gra³a w nim Jadwiga Smosarska, g³ówna femme fatale ówczesnej polskiej kinematografii. Druga adaptacja (1936) mia³a ju¿ dŸwiêk, a w Stefciê wcieli³a siê przeœliczna El¿bieta Barszczewska, która zagra³a w doborowej obsadzie z Mieczys³aw¹ Æwikliñsk¹, Józefem Wêgrzynem, Franciszkiem Brodniewiczem, Boles³awem Mierzejewskim i Kazimierzem Junosza-Stêpowskim. Tymczasem Mniszkówna nie wypuszcza³a pióra z rêki i zaraz po „Trêdowatej” napisa³a jej kolejn¹ czêœæ pt. „Ordynat Michorowski”, która nie dorównywa³a pierwszej ksi¹¿ce i uwa¿ana by³a za synonim kiczu. Nie by³o to jednak przeszkod¹ w realizacji kolejnego kasowego filmu. Bêd¹c ju¿ wdow¹ i mieszkaj¹c w Sabniach pisarka zakocha³a siê w m³odszym od niej o cztery lata, gospodaruj¹cym w s¹siedztwie Polaku o niemieckim nazwisku Adolfie Lortschu. By³ to typ bawi-

damka i utracjusza, tote¿ szybko popad³ w d³ugi, straci³ maj¹tek i uciek³ do Kijowa. Ta przykra przygoda pos³u¿y³a jej za kanwê powieœci „Panicz”, w której lekkomyœlny Adolf opisany jest jako Ryszard Denhoff, a Helena ukrywa siê pod postaci¹ malarki Iry. Pisarka jednak szybko posz³a po rozum do g³owy i znalaz³a solidniejsz¹ partiê w osobie ziemianina Antoniego Radomyskiego, za którego wysz³a za m¹¿.

Mniszkówna zamieszka³a w maj¹tku mê¿a Rogale pod £ukowem i aktywnie uczestniczy³a w ¿yciu tamtejszej spo³ecznoœci. Zak³ada³a ochronki, szko³y dla dziewcz¹t, przewodniczy³a Ko³u Ziemianek, a nawet nale¿a³a do organizacji Przysposobienia Wojskowego. Wszystkie przedsiêwziêcia finansowa³a samodzielnie z dochodów uzyskanych ze sprzeda¿y swoich powieœci. Do dworu w Rogalach zaprasza³a pocz¹tkuj¹cych literatów i artystów, pozwalaj¹c im spêdzaæ tam ca³e lato. Biblioteka we dworze liczy³a sobie ponad trzy tysi¹ce ksi¹¿ek.

Po sprzedaniu maj¹tku Rogale, przenios³a siê do Kuchar na ziemi p³ockiej, gdzie jej m¹¿ kupi³ 300 ha ziemi.

To ma³¿eñstwo przetrwa³o 21 lat, a ze zwi¹zku z Antonim przysz³y na œwiat dwie córki, bliŸniaczki. Antoni zmar³ w 1931 roku na atak serca i Helena ponownie zosta³a wdow¹. W tym okresie niestrudzenie produkowa³a kolejne romansid³a. ¯aden nie dorówna³ „Trêdowatej”, ale wci¹¿ dzia³a³a jej magia i kolejne powieœci œwietnie siê sprzedawa³y. „Gehenna”, „Czciciele Szatana”, Kwiat magnolii” czy „Magnesy serc” osi¹ga³y rekordowe nak³ady.

Wydawcy nie zadawali sobie w ogóle trudu, ¿eby ingerowaæ w tekst. Nie starali siê choæ trochê oczyœciæ go z nieznoœnych groteskowych metafor i ze s³ownej nieporadnoœci. Czytelników to nie odstrasza³o. Nie zaszkodzi³a Mniszkównie nawet satyryczna imitacja „Trêdowatej” autorstwa Magdaleny Samozwaniec pod tytu³em „Na ustach grzechu”.

Ta nadzwyczajna potêga kiczu, jakim jest „Trêdowata” i ca³a w³aœciwie twórczoœæ Mniszkówny, mocno da³a siê we znaki krytykom i historykom literatury. Jakby tego by³o ma³o jej melodramaty przetrwa³y nawet zderzenie z nowym ustrojem. Pocz¹tkowo zakazano czytania jej powieœci, a jej ksi¹¿ki wycofano z bibliotek. Czytelniczki rêcznie przepisywa³y ca³e rozdzia³y i po¿ycza³y sobie rêkopisy. Kiedy w latach 70-tych wznowiono „Trêdowat¹”, ca³y nak³ad sprzeda³ siê w ci¹gu godziny. W 1976 roku Jerzy Hoffman nakrêci³ kolejn¹ adaptacjê powieœci z El¿biet¹ Starosteck¹ i Leszkiem Tele-

WYDAWNICTWOLITERACKIE

HELENAMNISZEK

szyñskim w rolach g³ównych. Film obejrza³o dziesiêæ milionów widzów. Wiêcej ni¿ „Ogniem i mieczem” nakrêcone przez tego samego re¿ysera.

Jeszcze przed upadkiem PRL-u, krakowskie Wydawnictwo Literackie wznowi³o ksi¹¿kê w dwustutysiêcznym (!) nak³adzie. W œlad za tym posz³y lawinowo reedycje innych utworów pisarki, wypuszczane przez ró¿ne efemeryczne firmy, wietrz¹ce ³atwy zarobek. I do dziœ, mimo licznej konkurencji, maj¹ one swych czytelników i nie grozi im kurz na pó³kach bibliotecznych wypo¿yczalni.

Jaros³aw Iwaszkiewicz (który czêsto odwiedza³ dwór pisarki w Kucharach) przestrzega³ przed lekcewa¿eniem spo³ecznego znaczenia „Trêdowatej”. Uwa¿a³, ¿e powieœæ kryje wart¹ zbadania tajemnicê. Czêœci tej tajemnicy upatrywa³ w ludowoœci fabu³y, w jej baœniowym pochodzeniu, a popyt na literaturê popularn¹ wynika³ z awansu kulturowego coraz szerszych krêgów ludnoœci.

Mniszkówna wstrzeli³a siê precyzyjnie w to zapotrzebowanie, staj¹c siê nieformalnym klasykiem gatunku. Na tej samej fali wyp³ynê³a tak¿e Rodziewiczówna, pisarka o niebo lepsza i graj¹ca na strunach wielu innych emocji.

Historyk literatury Julian Krzy¿anowski uwa¿a³, ¿e bezsporn¹ zas³ug¹ ckliwej twórczoœci Mniszkówny by³o to, ¿e „powiod³a o krok naprzód prymitywnych czytelników do nowoczesnej literatury”. Sêk w tym, ¿e Mniszkówna nie wyciska³a ³ez jedynie kucharkom, szwaczkom i pannom s³u¿¹cym. Niew¹tpliwie „Trêdowata” (tak samo jak i ksi¹¿ki Rodziewiczówny) trafia³a i nadal trafia do r¹k bardziej wyrobionych, a nawet i wybrednych odbiorców. Podczas okupacji Niemcy wyrzucili Mniszkówn¹ z dworu w Kucharach, gdzie samotnie prowadzi³a gospodarstwo. Znów przenios³a siê do Sabni i zamieszka³a u siostry. By³a ju¿ wówczas schorowana i trzy lata póŸniej, 18 marca 1943 roku, zmar³a w wyniku wylewu krwi do mózgu. Zd¹¿y³a jednak napisaæ jeszcze dwa romanse, „S³oñce” i „Smak mi³oœci”, wydane ju¿ poœmiertnie. Pod koniec wojny Sabnie i okolice znalaz³y siê pod ogniem artylerii sowieckiej. W rezultacie po drewnianym dworze, zbudowanym w pocz¹tkach XIX wieku bez u¿ycia gwoŸdzi, nie zosta³o œladu. Zniszczeniu uleg³y te¿ wszelkie zabudowania gospodarcze.

Autorkê „Trêdowatej” w Sabniach pamiêtaj¹ doskonale. Jest patronk¹ tamtejszego gimnazjum i szko³y podstawowej, a przed urzêdem gminy stoi pami¹tkowy kamieñ. Do postaci Mniszkówny nawi¹zuje te¿ symbolicznie dodana do herbu gminy otwarta ksi¹¿ka (nietrudno zgadn¹æ, jaki ma tytu³). Grób pisarki znajduje siê na cmentarzu w Zembrowie.

1 stycznia 2014, zgodnie z polskim prawem autorskim o wygaœniêciu praw autorskich 70 lat po œmierci autora, wszystkie utwory Heleny Mniszkówny wesz³y do domeny publicznej, przez co sta³y siê „w³asnoœci¹ publiczn¹” i s¹ dostêpne dla ka¿dego, do wykorzystania w dowolnym celu.

Helena Mniszkówna z córkami
Kadr z filmu Trêdowata z Jadwig¹ Smosarsk¹
El¿bieta Starostecka w filmie Trêdowata
Helena Mniszkówna przy pracy

El¿bieta Baumgartner radzi

Sprzeda¿ na eBay - co warto wiedzieæ

Przysz³a wiosna, wiêc pora na wiosenne porz¹dki. Warto uprz¹tn¹æ dom i pozbyæ siê rzeczy, których ju¿ nie u¿ywasz. Mo¿esz je sprzedaæ na wyprzeda¿y gara¿owej (garage sale) lub na eBay –w ten sposób nie tylko opró¿nisz przestrzeñ, ale równie¿ zarobisz dodatkowe pieni¹dze. Sprzeda¿ online pozwala dotrzeæ do szerszego grona kupuj¹cych i czêsto uzyskaæ lepsz¹ cenê za swoje przedmioty. Zanim zaczniesz sprzedawaæ na eBay, warto poznaæ kilka kluczowych zasad, które pomog¹ ci dzia³aæ skutecznie.

Za³o¿enie konta sprzedaj¹cego

Ka¿dego dnia na eBay kupowane i sprzedawane s¹ tysi¹ce przedmiotów, zarówno nowych, jak i u¿ywanych. Platforma dzia³a w 37 krajach i generuje sprzeda¿ o wartoœci miliardów dolarów rocznie. Mo¿e to byæ œwietny sposób na dodatkowy zarobek lub nawet rozwój w³asnego biznesu. Nale¿y zacz¹æ od za³o¿enia konta sprzedawcy.

Jeœli masz ju¿ konto na eBay jako kupuj¹cy, mo¿esz ³atwo przejœæ na sprzeda¿. Jeœli nie, wystarczy utworzyæ konto, potwierdziæ swoj¹ to¿samoœæ (np. przez telefon lub kartê kredytow¹) i wybraæ sposób regulowania op³at sprzeda¿owych (np. karta kredytowa, przelew, PayPal). eBay oferuje szczegó³owe instrukcje w jêzyku polskim, które pomog¹ ci przejœæ przez ten proces. Pamiêtaj, ¿e dok³adne wype³nienie danych oraz wybór odpowiedniej metody p³atnoœci to kluczowe kroki, które pozwol¹ unikn¹æ problemów z transakcjami. Sam eBay s³u¿y u¿ytkownikom radami: ➦ ebay.com/help/selling/selling/start-selling-ebay?id=4081

Tworzenie oferty sprzeda¿y

Aby skutecznie sprzedawaæ na eBay, musisz przygotowaæ atrakcyjne og³oszenie. Oto najwa¿niejsze kroki:

➦ Wybór kategorii – wybierz odpowiedni¹ kategoriê dla swojego przedmiotu, aby kupuj¹cy mogli go ³atwo znaleŸæ.

➦ Tytu³ i opis – u¿yj jasnego, zwiêz³ego tytu³u zawieraj¹cego kluczowe s³owa, np. „Nowy telefon Samsung Galaxy Z Flip6 – 128GB, czarny”. Je¿eli sprzedajesz odzie¿, podaj nie tylko rozmiar, ale i dok³adne wymiary.

➦ Zdjêcia – dodaj wysokiej jakoœci zdjêcia, które dobrze pokazuj¹ produkt. Unikaj ciemnych, rozmazanych fotografii – im lepiej wygl¹da przedmiot, tym wiêksza szansa na sprzeda¿.

➦ Okreœlenie stanu przedmiotu – zaznacz, czy produkt jest nowy, u¿ywany czy uszkodzony. Zrób zdjêcia wszelkich skaz przedmiotu (np. ma³ej plamki na bluzce), by rozczarowany nabywca nie zechcia³ zwróciæ ci zakupu.

➦ Opcje sprzeda¿y – mo¿esz ustawiæ opcjê „Kup teraz” lub wystawiæ produkt na aukcji, gdzie licytacja mo¿e zwiêkszyæ ostateczn¹ cenê.

➦ Metody p³atnoœci i wysy³ki – okreœl, jakie metody p³atnoœci akceptujesz oraz w jaki sposób wysy³asz przedmiot (np. poczta, UPS).

➦ Warunki zwrotów – kupuj¹cy chêtniej dokonuj¹ zakupu, jeœli maj¹ mo¿liwoœæ zwrotu. Okreœl, kto p³aci za zwrotn¹ przesy³kê: ty czy klient.

Co warto sprzedawaæ?

Przede wszystkim – postaraj siê up³ynniæ to, czego chcia³byœ siê pozbyæ. „Œmiecie jednego cz³owieka s¹ skarbem dla innego” – mówi przys³owie. Masz zbêdny aparat fotograficzny, zapomniane futro czy balow¹ sukniê ¿ony, firmowy japoñski nó¿, narzêdzia Craftsmana? Z pewnoœci¹ gdzieœ walaj¹ siê niechciane prezenty. Mo¿esz je up³ynniæ na eBay.

Na eBay ludzie szukaj¹ okazji – unikalnych przedmiotów, kolekcjonerskich obiektów oraz tañszych alternatyw dla produktów dostêpnych w sklepach. Jeœli chcesz zacz¹æ sprzeda¿, oto kilka popularnych kategorii:

➦ Elektronika – smartfony, laptopy, tablety i akcesoria elektroniczne.

➦ Odzie¿ i obuwie – szczególnie markowe ubrania w dobrym stanie.

➦ Ksi¹¿ki i podrêczniki – szczególnie akademickie, które s¹ poszukiwane przez studentów.

➦ Gry i konsole – zarówno nowe, jak i u¿ywane gry oraz akcesoria gamingowe.

➦ Przedmioty kolekcjonerskie – monety, znaczki, karty kolekcjonerskie i inne unikalne rzeczy.

Jeœli myœlisz o d³ugoterminowej dzia³alnoœci, warto przeanalizowaæ rynek, sprawdziæ popularne produkty i œledziæ trendy. Mo¿esz wykorzystaæ narzêdzia takie jak Google Trends czy raporty eBay dotycz¹ce najlepiej sprzedaj¹cych siê przedmiotów.

Strategie sprzeda¿y

Niektórzy sprzedawcy zajmuj¹ siê tzw. arbitra¿em – kupuj¹ produkty po ni¿szej cenie, a nastêpnie sprzedaj¹ je dro¿ej, gdy wzrasta na nie popyt. Przyk³adem jest handel akademickimi podrêcznikami, które studenci sprzedaj¹ po zakoñczeniu semestru, a które na pocz¹tku roku akademickiego mo¿na sprzedaæ dro¿ej.

Inn¹ popularn¹ strategi¹ jest dropshipping – sprzeda¿ towarów bez posiadania ich na stanie. Oznacza to, ¿e produkt jest wysy³any bezpoœrednio od dostawcy do klienta z pominiêciem sprzedawcy. Jest to wygodne, ale wymaga znajomoœci wiarygodnych hurtowni i producentów.

Niektórzy inwestuj¹ w hurtowy zakup towarów i odsprzedaj¹ je z zyskiem, ale

wi¹¿e siê to z ryzykiem i wymaga dobrego rozeznania w rynku. Warto równie¿ oferowaæ promocje, np. darmow¹ wysy³kê lub rabaty na wiêksze zamówienia, aby zachêciæ kupuj¹cych do dokonania zakupu.

Koszty sprzeda¿y eBay pobiera prowizjê od sprzeda¿y, która mo¿e wynosiæ do 10 proc., a dodatkowo PayPal pobiera oko³o 3 proc. wartoœci transakcji. Koszty wysy³ki równie¿ trzeba wzi¹æ pod uwagê – warto skorzystaæ z serwisów umo¿liwiaj¹cych drukowanie etykiet w domu, co pozwala zaoszczêdziæ czas i pieni¹dze. Aby unikn¹æ strat, nale¿y dok³adnie kalkulowaæ ceny i uwzglêdniaæ wszystkie koszty.

Budowanie reputacji sprzedawcy Na eBay funkcjonuje system ocen, który wp³ywa na twoj¹ wiarygodnoœæ jako sprzedawcy. Kupuj¹cy oceniaj¹ zgodnoœæ produktu z opisem, komunikacjê, szybkoœæ wysy³ki i op³aty. Aby budowaæ dobr¹ reputacjê, warto dbaæ o jakoœæ obs³ugi klienta, szybko odpowiadaæ na pytania i przyjmowaæ zwroty. Pozytywne opinie zwiêkszaj¹ zaufanie kupuj¹cych i mog¹ wp³yn¹æ na zwiêkszenie sprzeda¿y.

Dodatkowo warto regularnie aktualizowaæ swoje oferty, dbaæ o profesjonalne

El¿bieta Baumgartner

nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”, „Obywatelstwo z przeszkodami”, „¯ycie od nowa: Jak uporz¹dkowaæ problemy w urzêdach” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492

zdjêcia i opisy oraz oferowaæ konkurencyjne ceny.

Podsumowanie

Choæ trudno utrzymaæ siê wy³¹cznie ze sprzeda¿y na eBay, jest to dobry sposób na opró¿nienie szaf i na dodatkowy dochód. Nawet jeœli zdecydujesz siê sprzedaæ tylko rzeczy, których ju¿ nie potrzebujesz, zyskasz nie tylko pieni¹dze, ale równie¿ wiêcej przestrzeni w swoim domu. Jeœli natomiast zdecydujesz siê na d³ugoterminowy handel, warto zainwestowaæ czas w naukê, analizê rynku i budowanie swojej marki jako sprzedawcy. Powodzenia w sprzeda¿y na eBay! ❍

Jak pomniejszyæ podatki

dowiesz siê z ksi¹¿ek El¿biety Baumgartner

„Jak oszczêdzaæ na podatkach“.

Przepisy podatkowe, jak rozliczyæ siê samodzielnie. Cena $20. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem. Podrêcznik agresywnej gry podatkowej“.

Spadki, darowizny, przychody, inwestycje, sprzeda¿ mieszkania, konta w USA i w Polsce, walka z IRS. Ustawa o ujawnianiu kont zagranicznych FATCA. Cena $35. Równie¿: „Emerytura reemigranta w Polsce”, „Powrót do Polski” i wiele innych. Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2025 i dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com. www.PoradnikSukces.com

Sybaryta w Trzecim Œwiecie

➭ 11

Nie przesadza³bym zreszt¹ z tym poczuciem winy. W Polsce te¿ jest mnóstwo osób ubo¿szych ode mnie – to ci legendarni emeryci, którzy musz¹ utrzymywaæ siê za jakieœ œmieszne pieni¹dze. Ze wszystkimi siê nie podzielê, bo nie jestem miliarderem (najbogatszy obecnie cz³owiek œwiata oœwiadczy³ zreszt¹, ¿e najwiêksz¹ s³aboœci¹ zachodu jest empatia). Wybaczcie starszemu panu to zami³owanie do sybarytyzmu. Raczej bym je w sobie

Szukam pracy

t³umi³, ale tu wszyscy – od m³odych filipiñskich dziewczyn po szwedzkich starców –mówi¹ mi: – Dogadzaj sobie, zapracowa³eœ na to ca³e ¿ycie, nie wiesz przecie¿, jak d³ugo bêdziesz ¿y³ (O, Michael z pokoju 405 w³aœnie umar³ wczoraj!), napij siê czasem dobrej whisky i zjedz p¹czka, relaksuj siê i nie myœl za du¿o!

Do serca powinienem sobie wreszcie wzi¹æ tê ostatni¹ radê.

59-letni mê¿czyzna szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym. Tel. 646.220.5832 – Jacek

Szukam pracy

Mê¿czyzna 63-letni szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym.

Tel. 347.280.8434 – Tadeusz

Biuro Micha³a Pankowskiego zmieni³o adres

Znane Biuro Rozliczania Podatków Micha³a Pankowskiego zmieni³o adres.

Dzia³a teraz przy 67 West Street #435, 4 piêtro, Greenpoint. ¯eby umówiæ siê na spotkanie wystarczy zatelefonowaæ 917. 847. 8594

Mile widziani dawni i nowi klienci

NA GAZOWE

● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS

● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY

● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION

● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z

– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê

● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice

● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu

● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku

144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354

Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956

1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223

Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com

Podobizna poety Podobizna poety Podobizna poety Podobizna poety Podobizna poety Podobizna poety Podobizna

poety Podobizna poety Podobizna poety

I

liada ju¿ siê skoñczy³a wraz z pogrzebem Hektora, ale ja jeszcze nie skoñczy³em z „Iliad¹” – dok³adniej – z pewnymi malarskimi przedstawieniem zwi¹zanymi z poematem i jego twórc¹. Wiele z nich musia³em od³o¿yæ na bok, czêsto z wielkim ¿alem, ale po prostu nie by³o ju¿ miejsca.

Istnia³ czy nie istnia³?

Zajmijmy siê obrazami dotycz¹cymi autora, umownie nazywanego Homerem, choæ raczej tak siê nie nazywa³ ów byæ mo¿e anonimowy artysta. Niektórzy przychylaj¹ siê do opinii, ¿e nosi³ imiê Melesigenes, wed³ug apokryficznego ¿ywota poety, a homer to nazwa pospolita okreœlaj¹ca wykonawców pieœni, w tym zwi¹zanych z wojn¹ o Helenê. Utworów z tzw. cyklu trojañskiego by³o dziewiêæ, znamy ich zawartoœæ ze streszczeñ, ale same dzie³a zaginê³y – zachowa³y siê tylko te dwa i jako utwory najdoskonalsze zosta³y spisane w VI w. p.n.e. Czy Homer by³ autorem „Iliady”? Trwa na ten temat zaciek³a i w³aœciwe daremna debata. Jedni dowodz¹, i¿ oryginalna pieœñ o gniewie Achillesa sk³ada³a siê z kilku zaledwie ksi¹g; resztê do³¹czali inni wykonawcy. Zatem wed³ug tego pogl¹du „Iliada” jak¹ znamy jest sk³adank¹ prac rozmaitych pieœniarzy w czasach, kiedy pisma nie znano jeszcze w Grecji. Druga frakcja dowodzi, i¿ to Homer by³ tym najwiêkszym bardem, który po³¹czy³ luŸne pieœni wykonywane przez wêdrownych wajdelotów i nada³ im w³asny, artystycznie spójny, dojrza³y kszta³t jaki znamy dziœ w postaci „Iliady”.

Apoteoza Homera

W ka¿dym razie, kiedy wybitny Jean-Auguste-Dominique Ingres ukoñczy³ w 1827 r. sw¹ s³ynn¹ „Apoteozê Homera” przedstawi³ wizualnie utrwalon¹ ju¿ od prawie 30 wieków tradycyjn¹ opiniê: najwspanialszym poet¹ wszechczasów jest Homer, a wokó³ niego gromadz¹ siê „pomniejsi” twórcy – wcale wybitni, jednak wywodz¹cy sw¹ sztukê z jednego Ÿród³a. Na podwy¿szeniu siedzi Homer, tradycyjnie przedstawiany jako œlepiec, u jego stóp dwie symboliczne postaci – „Iliada” –to ta dziewoja w czerwonej sukni i „Odyseja” – w zielonej. Obok z lewej, ów pó³nagi brodacz ze zwojem papieru to dramatopisarz Sofokles. Z lewej, w czerwonej opoñczy, niemal plecami zwrócony do widza stoi Dante, twórca „Boskiej komedii”. Poni¿ej z bródk¹ – jego póŸniejszy, najwiêkszy rywal w literaturze w³oskiej, Torquato Tasso, twórca wspania³ego poematu „Jerozolima wyzwolona”, a jeszcze poni¿ej, w czêœci widoczna tylko twarz Williama Szekspira. Z prawej, na przyk³ad, Molier, komediopisarz – w ciemnym p³aszczu z obfit¹ peruk¹, obok zaœ – ubrany na bia³o to Micha³ Anio³. Ingres w³¹czy³ w orszak homerowy nie tylko pisarzy i poetów, ale tak¿e myœlicieli, malarzy, rzeŸbiarzy –artystów w najogólniejszym sensie tego s³owa, skoro sztuka jako taka, czyli dzia³alnoœæ obliczona na piêkno wyrazu w s³owie, na p³ótnie, w kamieniu czy po prostu – w myœli, zaczê³a siê w³aœnie w staro¿ytnej Grecji od Homera, w kolebce cywilizacji zachodniej.

Wêdrowny wajdelota

Jean-Baptiste Auguste Leloir przedstawi³ Homera a lir¹, siedz¹cego poœród uwa¿nych s³uchaczy, oczywiœcie m³odych i urodnych, chciwie s³uchaj¹cych jego pieœni. Zadumani, zamyœleni, ch³on¹ s³owa barda, doceniaj¹ s³owny kunszt utworu i piêkno wykonania. Ca³oœæ skomponowana w idyllicznie wyobra¿onej dawnej Grecji, w porywaj¹cym krajobrazie z klasyczn¹ budowl¹ (œwi¹tyni¹) w tle. Mit staro¿ytnej Grecji w ca³ej okaza³oœci, w jaki dziœ chcemy wierzyæ.

I zmiana nastroju – trzeci obraz, francuskiego akademika Williama-Adolphe Bouguerau nosi tytu³ „Homer i jego przewod-

nik”. Zgodnie z tradycj¹, niewidomego, bosonogiego pieœniarza tak¿e bosy ch³opiec prowadzi kamienist¹ œcie¿k¹. W dalekim tle – morze. W tym przedstawieniu Homer nie jest uwielbianym pieœniarzem, wyczekiwanym niecierpliwie poet¹, którego utworów ka¿dy chce s³uchaæ. W wyobra¿eniu Bouguerau, niezmiernie cenionego za ¿ycia akademika francuskiego, jest on wêdrownym dziadem przeganianym przez wieœniaków, obszczekiwanym przez wiejskie psy. Za jedyn¹ nagrodê ma wyzwiska i przekleñstwa, za zap³atê kamienie, które niejako symbolicznie niesie w rêku ów ch³opiec. Poetów

(artystów) w tym œwiecie nie potrzeba – powiada nam malarz – przeszkadzaj¹, niczego praktycznego nie wytwarzaj¹, niepokoj¹ tylko ludzi przypominaniem im o wartoœciach wa¿niejszych ni¿ ich zwyk³e materialne bytowanie i cielesne przyjemnoœci. Czytelnika niech nie dziwi, ¿e Homer na trzech zamieszczonych tu obrazach wygl¹da tak samo. Artyœci, jak przysta³o na mistrzów akademizmu, wzorowali siê na znanym popiersiu przedstawiaj¹cym poetê – rzymskiej kopii starogreckiego orygina³u. Dzie³o to ma rzekomo odzwierciedlaæ podobiznê autora „Iliady” i „Odysei”. Ale czy rzeczywiœcie? ❍

Jean-Auguste-Dominique Ingres – Apoteoza Homera
Czes³aw Karkowski
Auguste Leloir – Homer
William-Adolphe Bouguereau – Homer i jego przewodnik

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.