POLISH WEEKLY MAGAZINE
NUMER 1594 (1894) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 5 KWIETNIA 2025
Tomasz Bagnowski
NUMER 1594 (1894) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 5 KWIETNIA 2025
Tomasz Bagnowski
Nowa propozycja umowy surowcowej przedstawiona niedawno Ukrainie przez Stany Zjednoczone znacz¹co ró¿ni siê od wczeœniejszych ustaleñ i nie zawiera ¿adnych gwarancji bezpieczeñstwa – twierdz¹ ukraiñscy urzêdnicy
Dokument, którego treœæ wyciek³a do mediów, wywo³a³ konsternacjê w Kijowie i mo¿e doprowadziæ do dalszych napiêæ miêdzy Ukrain¹, a administracj¹ Donalda Trumpa. Prezydent Wo³odymyr Ze³enski poinformowa³ niedawno, ¿e jego kancelaria otrzyma³a nowy projekt umowy od Waszyngtonu. Jak podkreœli³, ró¿ni siê on od wczeœniejszego porozumienia, które negocjowa³a wicepremier Julia Swyrydenko. „Jest to zupe³nie inny dokument, zawiera zapisy, które nie by³y wczeœniej omawiane, oraz elementy, które obie strony ju¿ odrzuci³y” –powiedzia³ Ze³enski. Prezydent Ukrainy podkreœli³ jednoczeœnie, ¿e szczegó³owo przeanalizuje propozycjê dopiero po tym, jak prawnicy potwierdz¹ jej zgodnoœæ z ukraiñskim prawem i konstytucj¹. Doda³ równie¿, ¿e Ukraina nie podpisze ¿adnego porozumienia, które mog³oby zaszkodziæ jej d¹¿eniom do cz³onkostwa w Unii Europejskiej. Z kolei sekretarz skarbu USA Scott Bessent wyrazi³ nadziejê, ¿e negocjacje zakoñcz¹ siê w ci¹gu najbli¿szych tygodni i ¿e uda siê sfinalizowaæ umowê.
Wed³ug ukraiñskich urzêdników nowy projekt porozumienia zak³ada, ¿e dotychczasowa pomoc wojskowa i gospodarcza Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy zostanie potraktowana jako d³ug, który Kijów bêdzie musia³ sp³aciæ z zysków uzyskanych dziêki eksploatacji swoich surowców. Dodatkowo umowa daje USA „prawo pierwszeñstwa” przy wszelkich inwestycjach zwi¹zanych z ukraiñskimi zasobami mineralnymi i energetycznymi, co de facto oznacza³oby amerykañsk¹ kontrolê nad kluczowymi sektorami gospodarki Ukrainy.
„To wygl¹da tak, jakbyœmy przegrali wojnê z USA i teraz mielibyœmy p³aciæ do¿ywotnie reparacje” – stwierdzi³ jeden z ukraiñskich urzêdników, komentuj¹c projekt umowy.
PE£NE WYDANIE KURIERA
➭ Co zrobiæ jeœli dozna³eœ urazu oka na budowie – str. 5
➭ Przesz³oœæ i dziœ – str. 7
➭ Masowe egzekucje w Katyniu – str. 8-9
➭ Krewetki bez koñca – str. 10
➭ Sprzeda¿ na eBay - co warto wiedzieæ – str. 13
➭ Podobizna poety – str. 15
➭ 6
Projekt zak³ada równie¿ utworzenie funduszu zarz¹dzaj¹cego inwestycjami, w którego piêcioosobowej radzie trzech cz³onków pochodzi³oby ze Stanów Zjednoczonych, a tylko dwóch z Ukrainy. Co wiêcej, ukraiñscy przedstawiciele musieliby zostaæ zatwierdzeni przez Waszyngton i mogliby zostaæ odwo³ani w dowolnym momencie.
2 kwietnia minê³o 20 lat od œmierci œw. Jana Paw³a II. W polonijnych organizacjach i koœcio³ach trwaj¹ uroczystoœci zwi¹zane z t¹ rocznic¹.
Helena Mniszkówna – autorka najs³ynniejszego polskiego melodramatu.
Chris Miekina
Zapamiêtana zosta³a dziêki powieœci „Trêdowata”, uwa¿anej za najs³ynniejszy polski melodramat. Po nocach pisa³a historiê guwernantki Stefanii Rudeckiej, któr¹ pokocha³ Ordynat Michorowski. Jej powieœci cieszy³y siê ogromn¹ popularnoœci¹ i wzbudza³y skrajne reakcje.
Helena Mniszkówna urodzi³a siê 24 maja 1878 roku w maj¹tku Kurczyce na Wo³yniu (obecnie Ukraina). Rodzice zapewnili jej gruntowne, domowe wykszta³cenie. W³ada³a czterema jêzykami obcymi, malowa³a i gra³a na wielu instrumentach. Jej ojciec, Micha³ Mniszek Tchórznicki, jako plenipotent hrabiego Mêciñskiego, w³aœciciela rozleg³ych dóbr, zabiera³ swe córki Helenê i Józefinê na inspekcje. Ma³a Helenka odwiedza³a z ojcem liczne dwory i z wypiekami na twarzy obserwowa³a ¿ycie ich mieszkañców, s³uchaj¹c anegdot i barwnych opowieœci. Ojciec rozkocha³ j¹ tak¿e w lekturze utworów Henryka Sienkiewicza. Recytowa³a z pamiêci ca³e strony z „Trylogii” i na czeœæ Heleny Kurcewiczówny, póŸniejszej ¿ony pana Skrzetuskiego (z „Ogniem i mieczem”) nazywano j¹ Halszk¹. Po raz pierwszy Mniszkówna wysz³a za m¹¿, maj¹c zaledwie 19 lat, a jej wybrankiem by³ ziemianin W³adys³aw Chy¿yñski. Krótko po œlubie ma³¿onkowie przenieœli siê do maj¹tku W³adys³awa w Platerowie na Litwie. Helena czyta³a tam wiele francuskich powieœci i nagle sama poczu³a po-
wo³anie literackie, bo to w³aœnie tam powsta³ pomys³ napisania „Trêdowatej”. Jej ma³¿eñstwo trwa³o zaledwie szeœæ lat. W³adys³aw nagle zmar³ w 1903 roku, Helena zosta³a wdow¹ z dwiema córkami i przenios³a siê do maj¹tku rodziców w Sabni, niedaleko Soko³owa Podlaskiego. Tam ostatecznie da³a upust swojej literackiej pasji i zaczê³a pisaæ debiutanck¹ powieœæ „Trêdowata”. W liœcie do Kornela Makuszyñskiego wyzna³a, ¿e „Pióro moje przeistacza siê w niesfornego wierzchowca i niesie jak opêtane. Mam w sercu ten nieszczêsny nerw bazgrania”.
Siedemset stron rêkopisu „Trêdowatej” pracowicie przeczyta³ sam Boles³aw Prus (by³ koleg¹ ze studiów stryja autorki) i zawyrokowa³, ¿e rzecz jest godna druku. Sta³ siê tym samym ojcem chrzestnym twórczoœci Mniszkówny. Po us³yszeniu tej opinii „uniesiona sza³em radoœci rêce Prusa przycisnê³am do ust” napisa³a w swoich wspomnieniach Helena. Jej ojciec nie mia³ wyjœcia i pe³en najgorszych przeczuæ wspar³ finansowo debiut literacki córki.
W codziennym ¿yciu, gdy stres, wysi³ek fizyczny i zmienne warunki pogodowe wystawiaj¹ nas na próbê, potrzeba skutecznej ochrony przed potem staje siê czymœ wiêcej ni¿ tylko kwesti¹ higieny – to podstawa komfortu i pewnoœci siebie.
Na szczêœcie jest produkt, który ³¹czy sku tecznoœæ dzia³ania z ³agodnoœci¹ dla skóry –to Medispirant Mineralny renomowanej firmy Aflofarm.I co najwa¿niejsze –ju¿ dostêpny w Markowej Aptece Pharma cy, gdzie znajdziesz sprawdzone, bezpieczne i polecane przez specjalistów preparaty. Medispirant Mineralny nie jest zwy k³ym antyperspirantem – to zaawanso wana emulsja ochronna w formie roll -on, stworzona z myœl¹ o osobach, które pragn¹ nie tylko skutecznej walki z potem, ale tak¿e troski o wra¿liw¹ skórê. Jego sekret tkwi w przemyœlanej kompozycji sk³adników aktywnych, któ-
re dzia³aj¹ harmonijnie, zapewniaj¹c d³ugotrwa³¹ œwie¿oœæ i komfort.
Kluczowym sk³adnikiem preparatu jest a³un potasowy (Potassium Alum) – naturalny minera³ znany ze swoich w³aœciwoœci œci¹gaj¹cych i antyseptycznych. Dzia³a on w sposób delikatny, nie blokuj¹c gruczo³ów potowych, ale reguluj¹c ich pracê, co pozwala ograniczyæ nadmierne pocenie siê, zachowuj¹c przy tym naturaln¹ równowagê skóry.
Nie mniej wa¿nym sk³adnikiem s¹ jony srebra Citrate) – silny, naturalny œrodek antybakteryjny. To w³aœnie one skutecznie zwalczaj¹ bakterie odpowiedzialne za powstawanie nieprzyjemnego zapachu potu, dziêki czemu skóra pozostaje œwie¿a i czysta przez d³ugi czas – bez koniecznoœci ponownej aplikacji produktu w ci¹gu dnia. W trosce o pielêgnacjê skóry, Medispirant Mineralny wzbogacono o olej z nasion bawe³ny (Gossypium Herbaceum Seed Oil). Ten delikatny sk³adnik dzia³a ³agodz¹co, nawil¿aj¹co i ochronnie, wspieraj¹c regeneracjê skóry i zapobiegaj¹c jej wysu-
szeniu. Jest idealny nawet dla skóry wra¿liwej, sk³onnej do podra¿nieñ, szczególnie po depilacji. W sk³adzie specyfiku znajdziemy równie¿ glicerynê, Methylpropanediol oraz Caprylyl Glycol, które odpowiadaj¹ za odpowiednie nawil¿enie skóry, poprawiaj¹ konsystencjê produktu i zapewniaj¹ jego komfortowe rozprowadzanie. Brak alkoholu to dodatkowy atut –produkt nie szczypie, nie piecze, nie wywo³uje reakcji alergicznych. Neutralne pH i subtelny, nienarzucaj¹cy siê zapach sprawiaj¹, ¿e Medispirant Mineralny nie tylko chroni, ale te¿ doskonale wspó³gra z codzienn¹ pielêgnacj¹ i perfumami.
Ten wyj¹tkowy antyperspirant, ³¹cz¹cy si³ê minera³ów i doœwiadczenie farmaceutyczne, znajdziesz w Markowej Aptece Pharmacy – miejscu, w którym zdrowie i jakoœæ id¹ w parze. Zaufaj sprawdzonym rozwi¹zaniom, siêgnij po Medispirant Mineralny i poczuj komfort oraz œwie¿oœæ, na jak¹ zas³ugujesz – ka¿dego dnia.
Andrzej
Józef
D¹browski
Wiêkszoœæ znanych mi polskich trumpistów po obu stronach Atlantyku popiera plan przy³¹czenia Grenlandii do USA. Plan ten popiera tak¿e wielu Amerykanów z prawej strony sceny politycznej. Prezydent Donald Trump zapowiedzia³ w rozmowie ze stacj¹ NBC aneksjê tej lodowej wyspy, podkreœlaj¹c prowokacyjnie: „WeŸmiemy Grenlandiê. Tak, na sto procent” i dodaj¹c: „istnieje du¿e prawdopodobieñstwo, ¿e moglibyœmy to zrobiæ bez u¿ycia si³y wojskowej, ale nie wykluczam ¿adnej opcji”. Ciarki mnie przesz³y, kiedy to do mnie dotar³o. Nastêpnego dnia Jens-Frederik Nielsen, szef grenlandzkiego rz¹du, odniós³ siê do tego planu na Facebooku: „Prezydent Trump mówi, ¿e USA przejm¹ Grenlandiê. Pozwólcie mi wyraziæ siê jasno: Stany Zjednoczone tego nie zrobi¹. Nie przynale¿ymy do nikogo. Sami zdecydujemy o naszej przysz³oœci”. Czy zatem zanosi siê na powa¿ny konflikt z Grenlandi¹ i zarazem z Dani¹, do której ona formalnie nale¿y? Przecie¿ mo¿e on spowodowaæ konflikt z NATO i Uni¹ Europejsk¹? Bardzo siê tego bojê. Zamiast u³o¿yæ siê jakoœ z Kopenhag¹, Grenlandi¹ iz NATO w sprawie nowych amerykañskich potrzeb obronnych, ekonomicznych i strategicznych, Trump po dyktatorsku chce narzuciæ swoj¹ wolê i pokazaæ przy okazji, ¿e reakcje innych pañstw nic go nie obchodz¹. W tym miejscu przypomnieæ nale¿y, ¿e Ameryka mo¿e bez ¿adnych ograniczeñ utrzymywaæ i rozwijaæ swoje bazy na Grenlandii i dotychczas nie by³y one w ¿aden sposób kwestionowane przez Daniê.
Do straszliwego konfliktu mo¿e dojœæ równie¿ w relacjach z Kanad¹, jeœli Trump
nadal bêdzie naciska³ na przy³¹czenie jej do USA jako 51 stanu. Pomys³ ten nie wywo³a³ entuzjazmu wœród olbrzymiej wiêkszoœci Kanadyjczyków i dziœ mo¿na mówiæ wrêcz o wrogim nastawieniu wielu z nich do Trumpa i jego administracji. Skoro mowa o wrogoœci, to wyznam, i¿ ja sam jej doznajê ze strony trumpistów, kiedy pytam m.in. dlaczego nie oburza ich udzia³ ¿o³nierzy pó³nocnokoreañskich w najeŸdzie na Ukrainê, bestialstwo so³datów rosyjskich wobec ludnoœci cywilnej i uprowadzanie, a nastêpnie rusyfikowanie tysiêcy ukraiñskich dzieci? Doznajê jej, kiedy pytam o trumpistowski projekt wysiedlenia wszystkich Palestyñczyków ze Strefy Gazy i uczynienie z ich ojczyzny riwiery turystyczno-wypoczynkowej zarz¹dzanej przez Izrael. Ci¿ trumpiœci patrz¹ na mnie z najwy¿sz¹ niechêci¹, kiedy mówiê, ¿e nie uwa¿am za moralne ¿¹danie zwrotu amerykañskich nak³adów przeznaczonych na pomoc Ukrainie, walcz¹cej heroicznie z przewa¿aj¹cymi si³ami rosyjskimi, wspieranymi przez wspomnianych ¿o³nierzy pó³nocnokoreañskich. S³owem – pomo¿emy wam, jeœli otrzymamy zap³atê w postaci np. dostêpu do waszych zasobów mineralnych i elektrowni atomowych. Zabijcie mnie, ale nie uwa¿am tego za szlachetne. Wiem, wiem – jestem niedzisiejszy, naiwny i niebiznesowy, ale powtarzam: uwa¿am to postêpowanie za ohydne i nie maj¹ce niczego wspólnego z chrzeœcijañskim systemem wartoœci.
Z takim¿e systemem niczego wspólnego nie ma walka o fotel prezydencki w Polsce. Ile¿ w niej nienawiœci, ile¿ potrzeby zmia¿d¿enia konkurenta, ile¿ fa³szywych oskar¿eñ! Wszystkie chwyty s¹ dozwolone i zyskuj¹ aprobatê spo³eczn¹. ¯aden potencjalny autorytet przeciw nim nie protestuje. Piszê „potencjalny”, bo rzeczywistych autorytetów dziœ nie ma. Najgorsze zaœ jest to, ¿e z tej¿e walki nie wy³ania siê taka wizja przysz³ej Polski, która porwa³aby zdecydowan¹ wiêkszoœc spo³eczeñstwa i doprowadzi³a do jego zjednoczenia. W mojej subiektywnej opinii ¿aden z obecnych kandydatów na prezydenta Rzeczypospolitej nie jest godny tego stanowiska. ¯aden bowiem nie odznacza
siê charyzm¹, g³êbi¹ myœlow¹ i pionem moralnym godnym naœladowania. W konkluzji ponawiam pytanie: czy w ojczyŸnie naszej nie ma mêdrca, który móg³by zjednoczyæ naród, zakoñczyæ wojnê polsko-polsk¹ i w duchu Oœwiecenia skupiæ energiê rodaków wokó³ najwa¿niejszych rodzimych zadañ i koniecznoœci?
Stanis³aw Lem w „Powrocie z gwiazd”, wydanym po raz pierwszy w 1961 roku, przewidzia³ rzeczywistoœæ, któr¹ mamy dzisiaj. Oto dowód – „Ca³e popo³udnie spêdzi³em w ksiêgarni. Nie by³o w niej ksi¹¿ek. Nie drukowano ich ju¿ od pó³ wieku bez ma³a. A tak siê na nie cieszy³em, po mikrofilmach, z których sk³ada³a siê biblioteka >>Prometeusza<<. Nic z tego. Nie mo¿na ju¿ by³o szperaæ po pó³kach, wa¿yæ w rêce tomów, czuæ ich ciê¿aru, zapowiadaj¹cego rozmiar lektury. Ksiêgarnia przypomina³a raczej elektronowe laboratorium.
13 kwietnia, w Niedzielê Palmow¹, w koœciele œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika, po mszy œwiêtej o godzinie 12:00, zostanie otwarta wystawa polonijnych artystów zatytu³owana „Krzy¿”. Bêd¹ na niej rysunki, grafiki, obrazy olejne i pastele, zwi¹zane z krzy¿em.
redaktor naczelna Zofia Doktorowicz-K³opotowska
To druga z kolei wystawa o tej tematyce, pierwsza mia³a miejsce w ubieg³ym roku, w koœciele Stanis³awa Kostki na Greenpoincie.
Zachêcamy do obejrzenia tej skromnej, kameralnej ekspozycji i przy okazji odwiedzenia jedynego polskiego ko-
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
Ksi¹¿ki to by³y kryszta³ki z utrwalon¹ treœci¹. Czytaæ mo¿na je by³o przy pomocy optonu. By³ nawet podobny do ksi¹¿ki, ale o jednej, jedynej stronicy miêdzy ok³adkami. Za dotkniêciem pojawia³y siê na niej kolejne karty tekstu”.
œcio³a katolickiego na Manhattanie, w którym bywali tacy luminarze polityki i kultury, jak m.in. Boles³aw Wieniawa D³ugoszowski, Helena Modrzejewska i Jan Lechoñ. 101 E 7 Street New York, NY10009 (miêdzy Alej¹ A i 1)
fotografia Zosia ¯eleska-Bobrowski wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 6
Tel: (718) 389-3018
E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Ks. Ryszard Koper
Wówczas uczeni w Piœmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietê, któr¹ pochwycono na cudzo³óstwie, a postawiwszy j¹ na œrodku powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, kobietê tê dopiero pochwycono na cudzo³óstwie. W Prawie Moj¿esz nakaza³ nam takie kamienowaæ. A Ty, co mówisz?” Mówili to wystawiaj¹c Go na próbê, aby mieli o co Go oskar¿yæ. Lecz Jezus nachyliwszy siê pisa³ palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ci¹gu Go pytali, podniós³ siê i rzek³ do nich: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na ni¹ kamieñ”. J 8, 3-7
Na niebie s³oñca coraz wiêcej, w ogródkach pierwsze wiosenne kwiaty, pêczniej¹ p¹ki drzew, ga³¹zki wierzby pokrywaj¹ siê baziami, aby staæ siê czêœci¹ polskich palm, które wkrótce przyniesiemy do poœwiêcenia. Czujemy budz¹ce siê ¿ycie w przyrodzie. W mojej pamiêci od¿ywaj¹ obrazy ¿ó³tych kaczeñcy na podmok³ych ³¹kach moich rodzinnych stron oraz bia³ych i ¿ó³tych narcyzów w przydomkom ogródku, które piêknie siê zgrywa³y z wybielonymi na œwiêta drewnianymi œcianami rodzinnego domu. To wszystko nieod³¹cznie kojarzy³o siê z radosnym dniem Zmartwychwstania Pañskiego, na który czekaliœmy z niecierpliwoœci¹. Jednak ta radoœæ stymulowana zewnêtrznymi znakami nie by³a najwa¿niejsza.
Najwa¿niejsza radoœæ rodzi siê w sercu, gdzie spotykamy siê z mi³osiernym Bogiem, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia. Do Jezusa przyprowadzono kobietê przy³apan¹ na cudzo³óstwie. Wed³ug prawa moj¿eszowego powinna byæ ukamienowana. Jednak faryzeusze, nie uczynili tego, bo zwietrzyli w tym swój interes – okazjê do skompromitowania Jezusa: „Mówili to wystawiaj¹c Go na próbê, aby mieli o co Go oskar¿yæ”. Jednak sprawa przybra³a niespodziewany obrót. Jezus nie wpada³ w zastawion¹ przez faryzeuszy pu³apkê. Uczonym faktycznie nie chodzi³o o Prawo. Kobieta cudzo³o¿na by³a tylko pretekstem, którym chciano siê instrumentalnie pos³u¿yæ oskar¿yæ Jezusa. Ka¿da Jego wypowiedŸ mog³aby siê obróciæ przeciwko Niemu. Je¿eli przysta³by na sugestiê kamienowania, zdradzi³by swoj¹ misjê: „albowiem Bóg nie pos³a³ Syna na œwiat po to, aby œwiat potêpi³, ale po to, by œwiat zosta³ przez Niego zbawiony”. Je¿eli wda³by siê w spór, ¿¹daj¹c odst¹pienia od kary, uznany by zosta³ za odstêpcê i przeciwnika Boga.
Ewangeliczna jawnogrzesznica doœwiadczy³a spotkania z mi³osiernym Bo-
giem. Jezus nie do³¹cza do grona oskar¿ycieli, tylko pochyla siê, jakby nie chcia³ jej zawstydzaæ spojrzeniem na jej grzesznoœæ: „Lecz Jezus nachyliwszy siê pisa³ palcem po ziemi”. Œwiêty Hieronim sugeruje, ¿e Jezus wylicza³ w ten sposób grzechy oskar¿ycieli. Niewykluczone, ¿e tak by³o. Trzeba widzieæ tak¿e to, ¿e kobieta, któr¹ do Jezusa przyprowadzono, nie wypiera³a siê winy, nie usprawiedliwia³a, nie wskazywa³a na wspólników jej grzechów, nie twierdzi³a, ¿e jest bez grzechu. Chrystus przyj¹³ jej milcz¹ce wyznanie winy i przebaczy³. „IdŸ, a od tej chwili ju¿ nie grzesz!”
Wielki Post ma nas doprowadziæ tak jak jawnogrzesznicê do spotkania z mi³osiernym Bogiem. Jesteœmy tak¿e grzesznikami, ludŸmi, którzy czasami b³¹dz¹. Spotkaniu z mi³osierdziem Bo¿ym sprzyja atmosfera Wielkiego Postu, któr¹ tworz¹ pieœni wielkopostne, nabo¿eñstwa drogi krzy¿owej i gorzkich ¿ali, post, ja³mu¿na i wzmo¿ona modlitwa.
Szczególne miejsce na naszej drodze spotkania z mi³osierdziem Bo¿ym odgrywaj¹ rekolekcje, których zwieñczeniem jest sakrament pojednania. Konstytucja Lumen gentium poucza, ¿e w sakramencie pokuty wierni otrzymuj¹ od mi³osierdzia Bo¿ego przebaczenie zniewagi wyrz¹dzonej Bogu i równoczeœnie jednaj¹ siê z Koœcio³em, któremu grzesz¹c zadali ranê, a który przyczynia siê do ich nawrócenia mi³oœci¹, przyk³adem i modlitw¹. W sakramencie pojednania Bóg w swoim mi³osierdziu nie tylko jedna nas ze sob¹, ale te¿ daje nam moc, potrzebn¹ do pojednania siê z braæmi i siostrami oraz do ¿ycia z nimi w przyjaŸni.
Sakrament pojednania, czyli spowiedzi jest œwiêtym znakiem naszego spotkania
z mi³osiernym Bogiem, jak to siê sta³o w przypadku ewangelicznej jawnogrzesznicy. Œw. Jan Vianney, proboszcz z Ars i wielki spowiednik, mówi³, ¿e w sakramencie pokuty to nie grzesznik wraca do Boga, aby Go prosiæ o przebaczenie: to Bóg biegnie za grzesznikiem i prowadzi go na powrót do Siebie. Dziêki Chrystusowi otrzymujemy nowe ¿ycie. Aby jednak otrzymaæ je, potrzebne jest osobiste spotkanie z Mi³oœci¹ mi³osiern¹, z Bogiem, który czule pochyla siê nad swoim dzieckiem, odró¿niaj¹c wyraŸnie grzech od grzesznika. Jezus nie potêpi³ kobiety, to nie znaczy, ¿e toleruje grzechy. Chcia³ On pomóc kobiecie, zmieniæ i uratowaæ jej ¿ycie. Jest to równie¿ wskazówka dla nas, abyœmy uœwiadomili sobie, ¿e nie mamy prawa os¹dzaæ i potêpiaæ innych, bo jesteœmy grzeszni i nie mo¿emy zobaczyæ, co jest w sercu osoby, któr¹ potêpiamy.
S¹ chwile, kiedy chcemy wzi¹æ „kamieñ” i rzuciæ w grzeszników, ale zanim to zrobimy trzeba us³yszeæ w sercu g³os Jezusa, który pyta nas: Czy jesteœ bez grzechu? Co zrobi³eœ, aby grzesznika sprowadziæ na dobr¹ drogê?. Jeden z ksiê¿y opowiada³
historiê, która mia³a miejsce na Filipinach. Po zamkniêciu baz wojskowych USA w miastach Olongapo i Angeles prostytutki straci³y klientów. Wiele z nich w poszukiwaniu „pracy” przenios³o siê do Manili i na ulicach Mabini i Ermita pod latarniami czeka³y na swoich klientów. Kilku oddanych i zaanga¿owanych chrzeœcijan postanowi³o pomóc tym kobietom wróciæ do normalnego ¿ycia. Poœwiêcali im wiele czasu, znajdywali dla nich pracê, a najwa¿niejsze okazywali im ¿yczliwoœæ. Pewnego razu poszli do najbli¿szego koœcio³a, aby zapytaæ, czy mogliby wieczorem skorzystaæ z sali konferencyjnej na spotkanie z prostytutkami, aby porozmawiaæ z nimi i spróbowaæ im pomóc. Kiedy niektórzy parafianie us³yszeli, dla kogo jest organizowane to spotkanie, byli zgorszeni i odmówili wynajêcia sali. Mo¿na powiedzieæ, ¿e chwycili „kamienie” jak ewangeliczny t³um zgromadzony wokó³ jawnogrzesznicy.
Naœladowanie Jezusa nie polega na rzucaniu „kamieniami”, aby zmieniæ grzeszne drogi innych. Królestwo Bo¿e, które objawia Jezus, zaczyna siê od uœwiadomienia sobie w³asnych grzechów i upadków, naszej odpowiedzialnoœci za z³o spo³ecznoœci, w której ¿yjemy, z³o dzisiejszego œwiata. W tych ostatnich dniach Wielkiego Postu coraz g³oœniej docieraj¹ do nas s³owa wzywaj¹ce nas, abyœmy „kamienie” trzymane w rêku, przemieniali na kamienie wêgielne pod budowê Bo¿ego Królestwa sprawiedliwoœci i mi³osierdzia w tym konkretnym czasie i w tym konkretnym miejscu naszego ¿ycia.
Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl
Pozwy w zwi¹zku z urazami oka s¹ zdecydowanie rzadsze ni¿ inne rodzaje urazów doznanych w miejscu pracy. W³aœnie dlatego wa¿nym jest znalezienie prawnika, który ma doœwiadczenie w sprawach tego typu.
Jeœli dozna³eœ uszkodzenia oka w czasie pracy, Twój prawnik w sprawach o uraz oka upewni siê, ¿e sprawa mo¿e byæ wniesiona do s¹du na podstawie Kodeksu Przemys³owego. Kodeks Przemys³owy 23-1.8 przewiduje czêœciowo, ¿e pracownicy budowlani powinni byæ wyposa¿eni w atestowane œrodki ochrony oczu. Jeœli pracodawca nie zapewni³ odpowiednich œrodków ochrony oczu i dozna³eœ urazu oka, mo¿esz otrzymaæ odszkodowanie.
W niedawnej sprawie pracownik budowlany zatrudni³ prawnika, gdy dozna³ urazu oka. Jego prze³o¿ony poleci³ mu u¿yæ helldoga do rozbijania ska³, ¿eby zrobiæ miejsce dla rur kanalizacyjnych. Podczas gdy w poprzedniej pracy u¿ywa³ helldogów, nigdy nie u¿ywa³ modelu z zewnêtrznym spustem. Helldog by³ d³ugi na dwie stopy oraz wa¿y³ 25 funtów. Napêdzany by³ sprê¿ark¹ powietrza.
Gdy pracownik naciska spust, element helldoga wybija siê i rozbija ska³ê. W dniu wypadku pracownik próbowa³ wymieniæ czêœæ helldoga, gdy maszyna by³a wci¹¿ pod³¹czona do sprê¿arki powietrza. Podczas tej próby trzyma³ helldoga do góry nogami. W pewnym momencie t³ok maszyny wybi³ siê i mocno uderzy³ go w twarz. Jak stwierdzi³ sam pracownik, wczeœniej tego samego dnia dokona³ dok³adnie tej samej operacji wymiany
Œroda z rana
i wszystko przebieg³o bez niespodzianek. Mimo za³o¿onych okularów ochronnych zapewnionych przez pracodawcê, pracownik dozna³ powa¿nych uszkodzeñ oka oraz nosa. Dok³adniej rzecz ujmuj¹c, wymaga³ natychmiastowej operacji w celu naprawy rogówki uszkodzonego oka. Prawnik zajmuj¹cy siê doznanym urazem zauwa¿y³, ¿e ten wypadek spowodowa³ trwa³e uszkodzenie oka.
Pracownik pozwa³ zarówno miasto, jak i bezpoœredniego pracodawcê, który wygra³ przetarg na us³ugê (poni¿ej zbiorczo nazywanych pozwanymi). Poœród zarzutów znalaz³o siê miêdzy innymi naruszenie Kodeksu Przemys³owego 23-1.8. Jego prawnik argumentowa³, ¿e to w³aœnie naruszenie zasad Kodeksu Przemys³owego doprowadzi³o do uszkodzenia oka. Jednak pozwani starali siê ze wszystkich si³, aby sprawa zosta³a oddalona. Stali na stanowisku, ¿e winê za uszkodzenie ponosi tylko
federacji S³awomir Mentzen z 19-procentowym poparciem (spadek o 3 pkt proc.). To mijanka w stosunku do sonda¿u z pocz¹tku marca, gdy na drugim miejscu by³ Mentzen, który móg³ wówczas liczyæ na 22-procentowe poparcie, a na trzecim Nawrocki – z poparciem 21 procent badanych.
Jak siê nami gra, manipuluje.
Sonda¿ prezydencki Instytutu Badañ Pollster przeprowadzonego dla „Super Expressu”. „Mentzen traci na aborcji. Sensacyjny sonda¿ prezydencki!” – krzyczy bulwarówka.
„Nawrocki zyskuje w wyœcigu, spadek poparcia dla Trzaskowskiego. WyraŸnie traci te¿ Mentzen! Przez s³owa o aborcji i studiach? SONDA¯” – to z kolei przychylny Karolowi Nawrockiemu, portal wPolityce.pl braci Karnowskich.
A my patrzymy co w tym sonda¿u. A tam informacje nastêpuj¹ce. Gdyby pierwsza tura wyborów prezydenckich odby³a siê w najbli¿sz¹ niedzielê, kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafa³ Trzaskowski uzyska³by 35 proc. g³osów, co oznacza spadek o 2 pkt proc. wzglêdem badania z pocz¹tku marca. Na drugim miejscu – wed³ug nowego sonda¿u – znalaz³by siê popierany przez PiS kandydat obywatelski Karol Nawrocki, na którego chcia³oby zag³osowaæ 23 procent respondentów (wzrost o 2 pkt proc.). Trzecie miejsce zaj¹³ z kolei kandydat Kon-
„Mentzen jednak nie mo¿e zapominaæ o tym, ¿e – tego typu wydarzenia, jakie mia³y miejsce ostatnio – jego s³owa o p³atnych studiach czy aborcji mog¹ wywróciæ te sonda¿e i spowodowaæ, ¿e nie wejdzie do drugiej tury – oceni³ dla „Super Expressu” politolog z UKSW, dr Bart³omiej Machnik. Tak¿e portal wPolityce wybija: „W najnowszym badaniu S³awomir Mentzen traci z kolei a¿ trzy punkty procentowe.”
Spadek jest, niew¹tpliwie. Czy sensacyjny? Czy to „a¿ trzy punkty procentowe”? No wiêc przechodzimy do ostatniej linijki tekstu z „Super Expressu”, a tam stoi jak wó³: Badanie zrealizowane przez Instytut Badañ Pollster w dniach 31 marca – 1 kwietnia 2025 roku metod¹ CAWI na próbie 1007 doros³ych Polaków. Struktura próby by³a reprezentatywna dla obywateli Polski w wieku 18+. Maksymalny b³¹d oszacowania wyniós³ oko³o trzy procent.
Te trzy procent oznacza, ¿e Mentzen rzeczywiœcie móg³ te trzy procent straciæ, a móg³ te trzy procent zyskaæ.
Czyli de facto przedzia³ poparcia polityka Konfederacji to tak naprawdê 16-22 procent,
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
i wy³¹cznie pracownik i ¿e zgodnie z przepisami Kodeksu Przemys³owego otrzyma³ on odpowiedni¹ ochronê oka. Pracownik sprzeciwi³ siê wnioskowi pozwanych. Po pierwsze, w odniesieniu do argumentu o jedynej przyczynie, s¹d stwierdzi³, ¿e zarówno miasto, jak i pracodawca zachowali siê niedbale, ignoruj¹c potrzebê przeszkolenia pracownika w u¿ywaniu helldoga z zewnêtrznym spustem. S¹d nie przyj¹³ równie¿ argumentów pozwanych dotycz¹cych zapewnienia ochrony oczu – mimo i¿ zapewniono okulary ochronne, s¹d uzna³ ¿e by³a to ochrona nieadekwatna do wykonywanych obowi¹zków i ¿e potrzebna by³a pe³na zas³ona twarzy. I rzeczywiœcie – prawnik poszkodowanego móg³ argumentowaæ, ¿e taki typ zas³ony móg³ ochroniæ jego klienta przed uszkodzeniem oka. Tak wiêc wniosek pozwanych zosta³ oddalony, a sprawa toczy³a siê dalej na rozprawie. Choæ urazy oka s¹ rzadkie, mog¹ mimo to spowodowaæ powa¿ne uszkodzenia iw jednej chwili wywróciæ ¿ycie cz³owieka do góry nogami. Jeœli doznasz powa¿nego urazu oka, nie wahaj siê skontaktowaæ z doœwiadczonym prawnikiem w sprawach od urazu oka, specjalizuj¹cym siê w sprawach dotycz¹cych szkód osobowych. ❍
jak i pozosta³ych liderów: Trzaskowski 3832%, Nawrocki 20-26%, po uwzglêdnieniu b³êdu. To trochê inaczej ni¿ „wywracanie sonda¿y” czy „wyraŸne tracenie”.
Do tego badanie metod¹ CAWI (ang. Computer-Assisted Web Interview – wspomagany komputerowo wywiad przy pomocy strony WWW) czyli gdy respondent jest proszony o wype³nienie ankiety w formie elektronicznej i nie ma kontaktu twarz¹ w twarz z ankieterem.
Pachnie mniejsz¹ wiarygodnoœci¹? Bingo, bo tak jest. Jeœli do tego dodamy legendarn¹ wiarygodnoœæ polskich sonda¿owni… mo¿emy powiedzieæ jedno: w biegu na razie licz¹ siê Trzaskowski, Nawrocki i Mentzen –i to ktoœ z tej trójki zostanie najprawdopodobniej prezydentem RP – ale jakie miêdzy nimi s¹ ró¿nice, Bóg raczy wiedzieæ.
Œroda
A my wci¹¿ czekamy na „Dzieñ Wyzwolenia” jak ochrzci³ og³oszenie decyzji o wprowadzeniu nowych taryf celnych prezydent USA Donald Trump.
Przeb¹kuje siê o „brudnej piêtnastce” czyli 15 krajach, których c³a odwetowe maj¹ dotkn¹æ najbardziej. Pewniki to Chiny, Meksyk, Kanada i… Irlandia, ale jak to z Trumpem, nic nigdy do koñca nie wiadomo. Sam jest re¿yserem, producentem i g³ównym aktorem show, wiêc bêdzie „mia³ fun” trzymaj¹c wszystkich w napiêciu do koñca.
Osobiœcie wiarê, ¿e c³a uzdrowi¹ gospodarkê i nagle sprowadz¹ tysi¹ce, miliony dobrze p³atnych miejsc pracy do USA, uwa¿am za wysoce naiwn¹. Bo na c³ow¹ akcjê, bêdzie celna reakcja, za któr¹ zap³ac¹ pewnie dostarczyciele us³ug z Ameryki, bo tu USA ma nadwy¿kê. Œwiat jest zbyt powi¹zany, ¿eby pomog³y mu takie ³atwe rozwi¹zania. Raczej bêdzie chaos, spadnie na rynkach finansowych i gie³dach, mo¿e wejdziemy w recesjê. Bardzo chcia³bym siê myliæ – dla dobra wszystkich Amerykanów – naprawdê, bardzo, ale chyba nie tym razem: s³abo widzê te kolejne sukcesy Donalda Trumpa… ❍
Inauguracyjny program telewizyjny w Polsce mia³ miejsce w paŸdzierniku 1952 r. Trwa³ pó³ godziny a ogl¹dany byl zaledwie na kilkunastu odbiornikach.
Przez kolejne kilka lat program emitowany by³ tylko raz w tygodniu i móg³ byæ odbierany jedynie w Warszawie. Du¿e znaczenie mia³o ukoñczenie budowy Pa³acu Kultury w 1955 r. i umieszczenie anteny nadawczej na szczycie obiektu, na wysokoœci 227 metrów. Pozwoli³o to na odbiór programów w promieniu 55 kilometrów.
Iloœæ dni nadawania by³a stopniowo zwiêkszana. W kwietniu 1956 mo¿na by³o odbieraæ telewizjê ju¿ piêæ razy w tygodniu. Codzienna emisja rozpoczê³a siê w roku 1961. Prze³omowe znaczenie mia³o utworzenie regionalnych oœrodków telewizyjnych w latach 1956–1961, w siedmiu najwiêkszch miastach Polski.
Przez pierwsze kilka lat iloœæ odbiorców TV by³a bardzo ograniczona. Telewizory znajdowa³y siê w biurach rz¹dowych, Domach Kultury, w niektórych szko³ach i wy¿szych uczelniach. Do roku 1956 zakup odbiornika telewizyjnego przez osoby prywatne by³ prawie niemo¿-
liwy, ale pod koniec lat 50-tych telewizory znajdowa³y siê ju¿ w tysi¹cach gospodarstw domowych. Jednak przeciêtnie zarabiaj¹cy obywatel nie móg³ jeszcze sobie na posiadanie telewizora pozwoliæ. Modne by³o chodzenie „na telewizjê” do s¹siadów lub znajomych, szczególnie przy okazji najbardziej ciekawych programów, jak na przyk³ad sprawozdañ sportowych. W œwietlicach wiejskich, wa¿ny mecz pi³karski mog³o ogl¹daæ jednoczeœnie nawet kilkadziesi¹t osób. Tak by³o nawet w miejscowoœciach bez elektryfikacji. Telewizor dzia³a³ dziêki pod³¹czeniu do generatora.
Pierwszym polskim odbiornikiem telewizyjnym by³a „Wis³a” z malutkim ekranem 18 cm/24 cm (!). Pod koniec lat 50ych pojawi³y siê lepsze telewizory („Belweder”, „Wawel”). Du¿ym powodzeniem cieszy³ siê wêgierski „Orion”.
Do roku 1970 istnia³ tylko jeden kana³) polskiej telewizji. Mimo to prezentowane w nim programy sta³y na wysokim poziomie. Okres od koñca lat 50-ych do koñca 60-ych mo¿na swobodnie nazwaæ z³otymi latami polskiej TV.
Jednym z najlepszych programów publicystycznych by³o prowadzone przez Irenê Dziedzic Tele-Echo. By³ to pierwszy telewizyjny talk show, w którym przeprowadzano wywiady ze znanymi osobami.
Z programów rozrywkowych wyró¿nia³ siê Kabaret Starszych Panów okreœlany niekiedy jako komedia absurdu. Autorami i prowadz¹cymi kabaret byli Jerzy Wasowski i Jeremi Przybora. W programie wystêpowa³a czo³ówka polskich aktorów, z których najwiêksz¹ sensacj¹ by³a niezwykle atrakcyjna Kalina Jêdrusik zwana czêsto polsk¹ „sex-bomb¹”.
Raz w tygodniu telewidzowie ogl¹dali Teatr Sensacji „Kobra”, równie¿ ze znanymi i lubianymi aktorami.
„Jaki to ma sens? Nawet jeœli Ukraiñcy bêd¹ w tej radzie, nie bêd¹ mieli ¿adnego realnego wp³ywu” – dodaje anonimowy urzêdnik, cytowany w „The Washington Post.”
Reakcje w ukraiñskim parlamencie dotycz¹ce nowej propozycji by³y jednoznacznie negatywne. Deputowany Jaros³aw ¯eleŸniak okreœli³ projekt jako „przera¿aj¹cy”. „To nie jest po prostu niekorzystne porozumienie. To umowa, która w obecnym kszta³cie jest dla Ukrainy wrêcz szkodliwa” – powiedzia³. W publicznym wpisie w serwisie Telegram ¯eleŸniak zauwa¿y³, ¿e projekt daje USA dostêp do wszystkich zasobów mineralnych, naftowych i gazowych Ukrainy, a zyski mia³yby byæ natychmiast przekszta³cane na waluty obce i transferowane za granicê. Ponadto Stany Zjednoczone mia³yby otrzymaæ prawo do blokowania sprzeda¿y ukraiñskich surowców innym
pañstwom. „Brakuje w tym jakichkolwiek gwarancji bezpieczeñstwa dla Ukrainy. Ani œladu. To trzeba zmieniæ i to natychmiast” – podkreœli³ deputowany. Niektórzy analitycy sugeruj¹, ¿e obecna wersja umowy mo¿e byæ jedynie elementem negocjacyjnej strategii USA, maj¹cej na celu uzyskanie jak najkorzystniejszych warunków przed finalnym porozumieniem. „Ta umowa jest niejasna i nieprecyzyjna. Rozumiem, dlaczego rz¹d w Kijowie jest zaniepokojony” – stwierdza amerykañski prawnik specjalizuj¹cy siê w inwestycjach na Ukrainie. Drew Horn, by³y urzêdnik doradzaj¹cy administracji Trumpa w sprawach surowcowych, zaznacza, ¿e istnieje „realna biznesowa potrzeba” tego porozumienia, przyznaj¹c jednoczeœnie, ¿e negocjacje bêd¹ trudne.
Dla Ukrainy kluczow¹ kwesti¹ pozostaje bezpieczeñstwo kraju. W³adze w Kijowie liczy³y, ¿e ewentualna umowa bê-
Wysoki poziom reprezentowa³ Teatr Telewizji emitowany w ka¿dy poniedzia³ek. Z wielu œwietnych spektakli mo¿na wymieniæ: „Czarownice z Salem” Artura Millera w re¿yserii Zygmunta Hubnera, „Kartotekê” Tadeusza Ró¿ewicza w re¿yserii Konrada Swinarskiego, „Mazepê” S³owackiego w re¿yserii Gustawa Holoubka lub „Noc listopadow¹” Wyspiañskiego wyre¿yserowan¹ przez Andrzeja Wajdê. *
Na pocz¹tku lat 60-ych pojawi³y siê pierwsze polskie seriale. Najwiêkszym powodzeniem cieszy³a siê „Stawka wiêksza ni¿ ¿ycie” w re¿yserii Janusza Morgensterna ze Stanis³awem Mikulskim w roli g³ównej. Serial nadawany by³ pra-
wie we wszystkich krajach bloku wschodniego, jak równie¿ w Szwecji i w Finlandii. Ocenia siê, ¿e by³ ogl¹dany przez ponad miliard telewidzów. Dyrekcja TVP nie zapomnia³a o najm³odszych oferuj¹c ciekawie zrealizowane filmy rysunkowe pokazywane czêsto w ramach s³ynnej „Dobranocki”. M³ode pokolenie zachwyca³o siê serialami zagranicznymi (np. „Znak Zorro” i „Bonanza”). Dzisiaj, dziêki telewizji satelitarnej widzowie mog¹ ogl¹daæ setki kana³ów krajowych i zagranicznych, które nie zawsze reprezentuj¹ godziwy poziom literacko-artystyczny. Wiêkszoœæ Polaków nie wie lub nie pamiêta, ¿e kiedyœ istnia³a bardzo dobra, czarno-bia³a telewizja. ❍
dzie zawieraæ konkretne gwarancje amerykañskiego wsparcia na wypadek przysz³ej agresji Rosji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy podkreœla mimo wszystko, ¿e Kijów bêdzie nadal d¹¿y³ do porozumienia z USA, które „bêdzie korzystne dla obu stron i zapewni strategiczn¹ obecnoœæ amerykañskiego biznesu na Ukrainie na d³ugie lata”.
Sam Ze³enski nie zamierza chyba spieszyæ siê z decyzj¹. Jego stanowisko jest ³agodniejsze ni¿ wspomnianego wy¿ej ukraiñskiego pos³a i sugeruje chêæ dalszego przeci¹gania podpisania umowy, by daæ Ukrainie czas na negocjacje. Ze³enski k³adzie nacisk na to, ¿e umowa musi byæ dostosowana do ukraiñskiego prawa oraz zapewniaæ d³ugoterminowy interes kraju.
Prezydent Rosji W³adimir Putin zaproponowa³ w ostatnich dniach utworzenie tymczasowego rz¹du na Ukrainie pod nadzorem ONZ. Kreml twierdzi, ¿e taki
rz¹d móg³by przygotowaæ demokratyczne wybory i doprowadziæ do porozumienia pokojowego z Rosj¹. W niektórych mediach trwaj¹ spekulacje o mo¿liwym zast¹pieniu Ze³enskiego innym politykiem. Kadencja obecnego prezydenta skoñczy³a siê w maju zesz³ego roku, a wybory nie odby³y siê ze wzglêdu na wojnê. Ukraina posiada ogromne zasoby surowców, w tym minera³y ziem rzadkich. Szczególne znaczenie maj¹: lantan, cer, neodym, erb oraz skand, wykorzystywane w nowoczesnych technologiach, takich jak elektronika, turbiny wiatrowe czy lasery. Ukraina posiada równie¿ z³o¿a litu, kluczowego do produkcji baterii i pojazdów elektrycznych. Znaczna czêœæ tych z³ó¿ znajduje siê na terenach okupowanych przez Rosjê, co mo¿e wzmacniaæ pozycjê Moskwy w negocjacjach.
Du¿a wystawa fotografii Zosi ¯eleskiej Bobrowski w Centrum Polsko-S³owiañskim prezentuje zaledwie drobny wycinek osi¹gniêæ artystki.
Od ponad 30 lat towarzyszy³a wszelkim imprezom polonijnym (i nie tylko), fotografowa³a Nowy Jork, ludzi, wydarzenia, uwiecznia³a setki postaci ze œrodowiska polskiego (i nie tylko), uczestniczy³a w wystawach zbiorowych fotografików i organizowa³a w³asne, ma³e ekspozycje – najczêœciej tematycznie zawê¿aj¹ce pole widzenia jej obiektywu – a to wielkanocna parada kapeluszy, a to tradycyjne „œniadania z Jagie³³¹”, a to Parada Pu³askiego (œwietny zbiór zdjêæ w czerwieni przedstawiaj¹cych dzieci i m³odzie¿ obecn¹ na tej imprezie), a to inne uroczystoœci, zgromadzenia, posiedzenia, zjazdy.
Zosia ¯eleska-Bobrowski by³a wszêdzie, gdzie siê coœ dzia³o – czy to wizyta papie¿a, czy twórców filmowych w Fundacji Koœciuszkowskiej, spotkania grup zainteresowañ; by³a na uroczystoœciach œwieckich i koœcielnych, wydarzeniach sportowcych i ca³kiem zwyczajnych –z ¿ycia codziennego.
Ekspozycjê „Past & Present” nawet trudno nazwaæ retrospektyw¹ jej pracy. Nie jest mo¿liwy przegl¹d wszystkich dokonañ artystki. Jedyne, co w³aœnie zrobiono na tej wystawie, na której pokazano setki zdjêæ, to reprezentatywny wybór jej bogatej twórczoœci. Podziêkowania nale¿¹ siê kuratorowi Januszowi Skowronowi za ogromny wysi³ek selekcji fotografii i pogrupowania ich w w¹tki tematyczne oraz zrêczne rozmieszczenie ich na planszach w wielkiej pokoœcielnej sali CPS. Podziêkowania nale¿¹ siê tak¿e Centrum Polsko S³owiañskiemu za zgodê na zorganizowanie takiej wystawy i udostêpnienie obszernego pomieszczenia, gdzie swobodnie rozstawiæ mo¿na by³o sztalugi, aby zwiedzaj¹cy mieli ³atwy dostêp do prezentowanych prac.
Zosia Zeleska Bobrowski nale¿y do najwa¿niejszych artystek œrodowiska polskiego w Nowym Jorku, wiêc taka wystawa, pierwsza tego rodzaju, jest swoistym i nale¿nym ho³dem z³o¿onym niestrudzonej fotografce.
Znamy j¹ wszyscy z fotoreporterki, gdy obwieszona aparatami fotograficzny-
mi, z torbami z pomocnym sprzêtem, krêci³a siê wœród ludzi zgromadzonych na jakiejœ imprezie. Mo¿na na tej wystawie obejrzeæ jej œwietne „twarze Parady Pu³askiego”, obrazowe upamiêtnienie tradycyjnych „œniadañ wielkanocnych” Polaków pod pomnikiem króla W³adys³awa Jagie³³y, sprawozdanie fotograficzne z wizyty Lecha Wa³êsy w Nowym Jorku i wizyty papie¿a Jana Paw³a II. Serie zdjêæ w ramach tych cyklów pozwalaj¹ lepiej ni¿ jedna fotografia odtworzyæ w pamiêci przebieg i nastrój wydarzeñ tamtych dni. Upamiêtnia czas przesz³y i miniony, zatrzymuje na wiecznoœæ (w metaforycznym sensie) ludzi i miejsca, których ju¿ dawno nie ma, bo nie ¿yj¹, albo po prostu nie ma ich takich, jakimi byli w tej jednej chwili, gdy znaleŸli siê w obiektywie artystki. Nostalgiczne dla ogl¹daj¹cych dziœ (choæ intencja w czasie ich powstawania by³a inna) obrazy z Piwnicy pod Baranami mog¹ s³u¿yæ jako przyk³ad takich przedsiêwziêæ. Nie tylko czysto reporterskie s¹ jej „sprawozdania” zdjêciowe z kilku Salonów fotograficznych, czyli dorocznych wystaw prac cz³onków Klubu Fotografika, zwykle maj¹cych miejsce w Konsulacie RP. Sama artystka, dzia³aczka tego Klubu, jest emocjonalnie zwi¹zana z ludŸmi tego gremium, z ich osi¹gniêciami. To by³y wydarzenia bliskie jej uczuciowo i zawodowo, maj¹ wiêc bardziej osobisty charakter. Uwiecznienie niektórych scen z performances znanego artysty (i krewnego) Krzysztofa Zarêbskiego tak¿e zaliczy³bym do tej kategorii.
Ale w zwi¹zku z tym… Zosia ¯eleska Bobrowski jest przede wszystkim artystk¹ tej sztuki. Aparat fotograficzny s³u¿y jej jako narzêdzie kreowania obrazów. Efektowna seria zdjêæ z cyklu „Okna/Windows” by³a ju¿ kiedyœ pokazywana. Teraz w Centrum Polsko-S³owiañskim mo¿na obejrzeæ j¹ ponownie. Okna dla niej to nie martwe otwory w domach; to miejsca ¿ywe, które ludziom stoj¹cym w nich otwieraj¹ œwiat, by w nim uczestniczyæ, a tak¿e ci na zewn¹trz znajduj¹ siê pod bacznym (niekiedy), obojêtnym (zwykle) wzrokiem przygl¹daj¹cych siê z domu, co siê dzieje. Okna to wgl¹d w sferê prywatnoœci, intymnoœci. Poza tym w oknach mo¿na dojrzeæ wiele interesuj¹cych scen, bo okno to przede wszystkim rama, jak obrazu, dzie-
³a sztuki, na przyk³ad kobiece akty. Artystka sama sobie s³u¿y³a za modelkê i jako atrakcyjna kobieta mog³a stworzyæ na przestrzeni dziesiêcioleci wiele (zak³adam, ¿e na wystawie ogl¹damy tylko czêœæ) ciekawych kompozycji – kolorowych i czarno bia³ych.
Niezmiernie wa¿n¹ czêœci¹ jej dorobku s¹ portrety – twarze s³ynnych i twarze osób „z ulicy”. Ci drudzy, na moment wydobyci z t³umu, staj¹ siê postaciami z w³asn¹ osobowoœci¹, wygl¹dem, istnieniem. Ci pierwsi, to przede wszystkim podobizny ludzi znanych, rozpoznawanych na zdjêciach, w wiêkszoœci tych, którzy ju¿ nie ¿yj¹; na przyk³ad seria zdjêæ Czes³awa Mi³osza, zbli¿eñ twarzy poety, ju¿ mocno starszego cz³owieka. On i inni utrwaleni przez artystkê, o¿ywaj¹ na fotografiach, „o¿ywaj¹” w naszej pamiêci. Byli tu z nami, stanowili czêœæ œrodowiska polskiego w Nowym Jorku, Ameryce, Polsce. Fotografia jak wspomnia³em ociera siê o nieœmiertelnoœæ: to co przemija, jest chwilowe i ulotne, na zdjêciu, dobrym zdjêciu, a z takimi mamy do czynienia, jest, trwa, istnieje w takiej postaci, w jakiej zosta³o w pewnej chwili utrwalone przez artystkê. Prac Zosi ¯eleskiej Bobrowski na wystawie jest tyle, ¿e nie sposób wszystkich omówiæ. Mo¿na jedynie zasygnalizowaæ krêgi tematyczne, wspomnieæ o wybranych fotografiach.
Tej nocy zg³adzono Wolnoœæ W katyñskim lesie… Zdradzieckim strza³em w czaszkê Pokwitowano Wrzesieñ.
Marian Hemar, Katyñ (fragment)
85 lat temu na terenie Zwi¹zku Sowieckiego zosta³a dokonana jedna z najwiêkszych w historii zbrodni na jeñcach wojennych. Na pocz¹tku kwietnia 1940 roku NKWD (Narodnyj Komissariat Wnutriennych Die³ – Ludowy Komisariat Spraw Wewnêtrznych), stanowi¹cy sowieck¹ policjê polityczn¹, przyst¹pi³ do systematycznego mordowania tysiêcy polskich obywateli.
17 wrzeœnia 1939 roku w godzinach porannych nast¹pi³a inwazja sowiecka na Polskê. Na tereny wschodnich województw Rzeczypospolitej wkroczy³o blisko 1 mln ¿o³nierzy Armii Czerwonej, nale¿¹cych do Frontu Ukraiñskiego oraz Frontu Bia³oruskiego. Agresja wschodniego s¹siada by³a nastêpstwem tajnego protoko³u paktu Ribbentrop-Mo³otow podpisanego 23 sierpnia 1939 roku.
Po zajêciu wschodnich obszarów Rzeczypospolitej Sowieci pospiesznie wcielili je do swoich republik: Ukraiñskiej i Bia³oruskiej. Od pierwszych chwil inwazji konsekwentnie izolowali lub zabijali na miejscu tych, których uznawali za reprezentantów grupy przywódczej, która po odzyskaniu niepodleg³oœci Polski w 1918 roku stworzy³a struktury niezawis³ego i samodzielnego pañstwa polskiego, szczególnie kadrê oficersk¹. G³ównym celem by³o trwa³e zniszczenie polskiej pañstwowoœci. By³ to odwet za klêskê poniesion¹ w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Wobec aresztowanych Sowieci nie stosowali regu³ prawa miêdzynarodowego, dlatego z tak¹ konsekwencj¹ trwali póŸniej przy sformu³owanym przez siebie k³amstwie. W³adze sowieckie z góry zaplanowa³y systemow¹ eliminacjê polskich obywateli. Szef NKWD £awrientij Beria ju¿ 19 wrzeœnia 1939 r. powo³a³ Zarz¹d do Spraw Jeñców Wojennych i Internowanych przy NKWD oraz nakaza³ utworzenie sieci obozów. Do sowieckiej niewoli trafi³o ponad 200 tys. polskich jeñców. Oprócz zawodowych ¿o³nierzy byli to liczni rezerwiœci, którzy przed wybuchem wojny tworzyli elitê polskiego spo³eczeñstwa: lekarze, prawnicy, nauczyciele szkolni i akademiccy, in¿ynierowie, litera-
Notatka szefa NKWD £awrentija Berii do Józefa Stalina z marca 1940 roku, z propozycj¹ wymordowania polskich jeñców z podpisami: Stalina, Woroszy³owa, Mo³otowa, i Mikojana
ci, dziennikarze, dzia³acze polityczni, urzêdnicy pañstwowi i samorz¹dowi oraz ziemianie, kapelani katoliccy, prawos³awni, protestanccy, a tak¿e wyznania moj¿eszowego. Ponadto na obszarach zachodniej Bia³orusi i Ukrainy funkcjonariusze NKWD przeprowadzili masowe aresztowania przedstawicieli polskich s³u¿b mundurowych, urzêdników pañstwowych oraz osób, które uznali za wspó³pracowników polskiego wywiadu lub kontrwywiadu. W paŸdzierniku 1939 roku sowiecka policja polityczna dokona³a selekcji, w wyniku której oficerów oddzielono od podoficerów i szeregowych. Tych ostat-
nich przekazano stronie niemieckiej, skierowano do pracy przymusowej w obozach Gu³agu lub zwolniono. Polskich oficerów Sowieci zamknêli w wielkich obozach zbiorczych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, nad którymi pieczê mia³o NKWD. Trafi³o tam wielu genera³ów, m.in. Mieczys³aw Smorawiñski, Bronis³aw Bohaterewicz, Stanis³aw Haller, Franciszek Sikorski. Wœród osadzonych znaleŸli siê tak¿e funkcjonariusze mundurowi, szczególnie Policji Pañstwowej. Pierwszy obóz – kozielski – zosta³ zorganizowany w budynkach poklasztornych. Kozielsk by³ niewielk¹ miejscowoœci¹ po-
³o¿on¹ oko³o 250 km na po³udniowy wschód od Smoleñska przy linii kolejowej Smoleñsk – Tu³a. Sowiecki obóz po³o¿ony by³ w odleg³oœci oko³o 5 km od miasta Kozielsk i 7 km od tamtejszej stacji kolejowej. Funkcjê jego komendanta pe³ni³ starszy lejtnant NKWD Wasilij Niko³ajewicz Korolow. W kwietniu 1940 roku, a wiêc tu¿ przed likwidacj¹ obozu w Kozielsku przetrzymywano w nim oko³o 4,5 tysi¹ca jeñców wszystkich rodzajów si³ zbrojnych. Najwiêkszym sowieckim obozem jenieckim by³ Ostaszków. Utworzono go na miejscu dawnego monasteru Ni³owa Pustyñ, wzniesionego na wyspie Sto³bnyj, znajduj¹cej siê na jeziorze Seliger. Obóz znajdowa³ siê w odleg³oœci oko³o 10 km od Ostaszkowa niedaleko linii kolejowej Wielkie £uki –Bo³ogoje, oko³o 300 km na pó³nocny zachód od Moskwy. Na wyspê o powierzchni 5 hektarów prowadzi³ most o d³ugoœci 75 metrów. Mo¿na siê by³o tam dostaæ równie¿ szlakiem wodnym. Komendantem obozu by³ major NKWD – Pawie³ Fiodorowicz Borisowiec. W momencie likwidacji obozu w kwietniu 1940 roku znajdowa³o siê w nim ponad 6,5 tysi¹ca jeñców. W Ostaszkowie wiêzieni byli funkcjonariusze Policji Pañstwowej, Stra¿y Granicznej, Stra¿y Wiêziennej, ¿o³nierze Korpusu Ochronny Pogranicza, ¯andarmerii Wojskowej, podoficerowie i szeregowi wywiadu. Oprócz nich w obozie znalaz³a siê grupa ksiê¿y, prawników i osadników wojskowych z wschodnich województw Rzeczypospolitej. Trzeci z obozów jenieckich znajdowa³ siê w Starobielsku nad rzek¹ Ajdar w obwodzie woroszy³owgradzkim na Ukrainie, w odleg³oœci oko³o 230 km na po³udniowy wschód od Charkowa. Jego komendantem by³ kpt. Aleksiej Gieorgijewicz Bierie¿kow. 1 kwietnia 1940 roku tu¿ przed likwidacj¹ obozu w Starobielsku znajdowa³o siê oko³o 3900 polskich jeñców. W obozach NKWD prowadzono dzia³alnoœæ propagandow¹ i agitacjê. Polscy oficerowie byli poddawani przes³uchaniom. Dzia³aniami tymi kierowali specjalnie wydelegowani sowieccy funkcjonariusze. Starali siê zwerbowaæ Polaków do wspó³pracy, ale zdecydowana wiêkszoœæ odmówi³a. Nieliczni oficerowie, którzy przystali na sowieckie warunki mieli byæ wykorzystani w obozach jako agentura, a w przysz³oœci przy tworzeniu jednostek wspó³pracuj¹cych z Sowietami. Jedn¹ z takich osób by³ p³k Zygmunt Berling, póŸniejszy dowódca 1. Dywizji Piechoty im. Koœciuszki i 1. Armii ludowego WP. W pierwszych dniach marca 1940 roku Ludowy Komisarz Spraw Wewnêtrznych –£awrientij Beria skierowa³ do sowieckiego
przywódcy Józefa Stalina s³ynn¹ tajn¹ notatkê nr 794/B, w której po zdefiniowaniu, ¿e polscy jeñcy wojenni (14736 osób – w tym 97 proc. Polaków) oraz wiêŸniowie w wiêzieniach Zachodniej Bia³orusi i Ukrainy (18 632 osoby, z tego 1207 oficerów i 5141 policjantów – ogó³em 57 proc. Polaków) stanowi¹ zdeklarowanych i nie rokuj¹cych nadziei poprawy wrogów w³adzy sowieckiej, pe³nych nienawiœci do ustroju sowieckiego, stwierdzi³, ¿e NKWD ZSRR uwa¿a za uzasadnione rozstrzelanie 14,7 tys. jeñców i 11 tys. wiêŸniów z wiêzieñ na terenie Ukrainy i Bia³orusi. Mia³o siê to odbyæ „bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakoñczeniu œledztwa i aktu oskar¿enia”.
5 marca 1940 roku Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Wszechzwi¹zkowej Partii Komunistycznej bolszewików –WKP (b) w tajnej uchwale podjê³o decyzjê o skazaniu na œmieræ tysiêcy polskich jeñców i wiêŸniów politycznych, przebywaj¹cych w obozach oraz wiêzieniach na terenie Zwi¹zku Sowieckiego. Pod uchwa³¹ widniej¹ podpisy: Józef Stalin, Kliment Woroszy³ow, Wiaczes³aw Mo³otow, Anastazy Mikojan. Na piœmie znajduje siê te¿ adnotacja, ¿e wniosek popieraj¹ Michai³ Kalinin i £azar Kaganowicz. Wysy³kê skazanych prowadzono na podstawie list dyspozycyjnych przysy³anych z Moskwy. Funkcjonariusze NKWD przyst¹pili do realizacji morderczego rozkazu. Transporty Polaków z obozów specjalnych, w sowieckiej dokumentacji zwane „roz³adowywaniem obozów”, rozpoczê³y siê 3 kwietnia 1940 r. z Kozielska, dzieñ póŸniej z Ostaszkowa i 5 kwietnia ze Starobielska. Przez nastêpnych szeœæ tygodni Polacy wywo¿eni byli z obozów grupami do miejsc kaŸni. Egzekucje na jeñcach wykonywali funkcjonariusze terenowych jednostek NKWD.
Oficerów z Kozielska transportowano poci¹gami w grupach od stu do trzystu osób do stacji kolejowej Gniezdowo ko³o Smoleñska, a stamt¹d specjalnymi samochodami wiêziennymi do lasu w pobli¿u Katynia. Czêœæ z nich uœmiercano w willi wypoczynkowej na terenie lasu, sk¹d cia³a przewo¿one by³y do do³ów œmierci. Pozosta³ych prowadzono ze zwi¹zanymi rêkami, pojedynczo nad krawêdŸ do³u i tam zabijano strza³ami w ty³ g³owy. Ogó³em zamordowanych zosta³o 4410 jeñców z obozu w Kozielsku, ocala³o – 178.
Jeñcy z najwiêkszego z obozów –Ostaszkowa, przeznaczonego dla policjantów i ¿andarmerii wojskowej, transportowani byli do wewnêtrznego wiêzienia Zarz¹du NKWD w Kalininie (dzisiaj Twer). Zabijano ich w tym budynku, w specjalnie przystosowanej do tego celi wiêziennej. Miejscem pochówku cia³ by³ las ko³o wsi Miednoje. Ogó³em zamordowano 6314 jeñców, ocala³o – 127 osób.
Z obozu w Starobielsku jeñców wywo¿ono kolej¹ do Charkowa, gdzie trafiali do wewnêtrznego wiêzienia tamtejszego Zarz¹du NKWD. Tam byli mordowani. Zw³oki przewo¿ono ciê¿arówkami i grzebano w lesie w okolicach wsi Piatichatki ko³o Charkowa (dzisiaj jest to ju¿ teren miasta). £¹cznie zginê³o 3739 jeñców ze Starobielska, ocala³o – 90.
Ponadto na mocy tej samej decyzji zamordowanych zosta³o ok. 3 tys. Polaków z wiêzieñ na Ukrainie i drugie tyle na Bia³orusi oraz po-
nad 1 tys. Na Bia³ostocczyŸnie, ³¹cznie ponad 7 tys. osób. W latach 90. XX w., masowe groby odkryte zosta³y w Bykowni ko³o Kijowa (Ukraina) oraz w Kuropatach w pobli¿u Miñska (Bia³oruœ). £¹cznie w ramach zbrodni katyñskiej Sowieci zamordowali nie mniej ni¿ 21768 osób. Jak wygl¹da³o przygotowywanie oficerów do pierwszego transportu, który wyrusza³ z obozu kozielskiego, mo¿na dowiedzieæ siê z relacji wiêŸnia Kozielska, Stanis³awa Swianiewicza, profesora ekonomii, prawnika, pisarza i sowietologa. Znalaz³ siê on w niewielkiej grupie polskich oficerów, których Sowieci oszczêdzili. We „Fragmentach kozielskich” Swianiewicz opisa³ kompletowanie pierwszego transportu jeñców, których wywieziono na rozstrzelanie do Katynia: W dniu 3 kwietnia 1940 roku, w godzinê poprzedzaj¹c¹ wydanie obiadu byliœmy wszyscy zebrani na sali, w której mieszkaliœmy. By³a to w bloku naprzeciwko ³aŸni niedu¿a izba, w której z wielkim trudem na dwa piêtra nar wepchniêto oko³o 40 oficerów, przewa¿nie kawalerzystów, i przewa¿nie z tych co w ostatnim tygodniu wrzeœnia 1939 roku pod dowództwem genera³a Andersa usi³owali przebiæ siê na Wêgry. Nagle wszed³ „stre³ok” i wezwa³ por. K. W samym fakcie wezwania nie by³o niczego nadzwyczajnego. Ci¹gle kogoœ wzywano dla uzupe³nienia ró¿nych danych w kartotekach. Lecz „stre³ok” doda³ sakramentalne s³owa znane we wszystkich obozach i wiêzieniach jak Zwi¹zek Sowiecki jest d³ugi i szeroki: „Sobirajtes z wieszczami”. Oznacza³o to, ¿e por. K. bêdzie odseparowany od nas i wywieziony w jakimœ nieznanym kierunku (…) Prawie jednocze-
œnie nap³ywaæ zaczê³y wiadomoœci o wezwaniu szeregu innych kolegów z ró¿nych bloków. Naliczono ju¿ kilkudziesiêciu imiennie wezwanych, którym kazano uk³adaæ rzeczy i przygotowywaæ siê do podró¿y. By³o jasnym, ¿e dawno spodziewana likwidacja obozu kozielskiego ju¿ siê rozpoczê³a (…) Odje¿d¿aj¹cych prowadzono do tzw. „klubu”, gdzie by³a du¿a sala, w której czasami urz¹dzono dla nas wyœwietlanie filmów propagandowych. Wejœcie do „klubu” by³o strze¿one przez stre³ków, którzy puszczali tylko wezwanych. T³um jeñców sta³ przed klubem, tworz¹c szpalery pomiêdzy którymi przechodzili wezwani. Niektórzy z nich nie mieli ¿adnych rzeczy oprócz p³aszcza lub czasami tylko koca. Byli to przewa¿nie liniowi oficerowie, z tych co do ostatniej chwili walczyli, a potem jeszcze, manewruj¹c pomiêdzy niemieckimi i sowieckimi oddzia³ami, usi³owali przebiæ siê na Wêgry. Inni dŸwigali po kilka walizek, byli to przewa¿nie przedstawiciele ewakuowanych na Wschód szpitali, s³u¿b i instytucji ty³owych, które zosta³y zagarniête przez oddzia³y sowieckie. Odje¿d¿aj¹cych ¿egnano okrzykami, pe³nymi wiary w przysz³oœæ i nadziei udzia³u w walce (…) By³o to coœ jakby swego rodzaju œwiêto zjednoczenia Armii Polskiej, obchodzone w niewoli, lecz nie podejrzewano, ¿e by³o to zjednoczenie w obliczu tej Pani, która wszystkich jednoczy i równa, która tka swoje ciemne t³o dla barwnych blasków ¿ycia i która szczególnie kocha ¿o³nierzy w okresie wojny – Pani Œmierci. Spoœród wszystkich jeñców uwiêzionych w „obozach specjalnych” ocala³o 395 osób, które przewieziono do obozu Pawliszczew Bor, a nastêpnie do Griazowca ko³o Wo³ogdy. Ocalali s¹dzili, ¿e ich koledzy znajduj¹ siê
w podobnych obozach w innych miejscach. Jednak po wywiezionych „œlad zagin¹³”, a rodziny poszukuj¹ce informacji o bliskich dostawa³y fa³szywe odpowiedzi. Mo¿liwoœci poszukiwania „zaginionych” pojawi³y siê wraz z podpisaniem 14 sierpnia 1941 roku polsko-sowieckiej umowy wojskowej. Na jej podstawie formowano Armiê Polsk¹ w ZSRS, w szeregi której przybywali Polacy odzyskuj¹cy wolnoœæ na mocy wydanego dwa dni wczeœniej dekretu Prezydium Rady Najwy¿szej ZSRS o amnestii. Pod rozkazy gen. W³adys³awa Andersa trafiali obywatele polscy przetrzymywani dotychczas w wiêzieniach, obozach pracy i miejscach zes³ania na terenie ZSRS. Z rozkazu gen. Andersa, powsta³o specjalne biuro sztabu Armii Polskiej do spraw poszukiwania zaginionych, które gromadzi³o informacje o poszukiwanych oficerach. Kierowa³ nim rotmistrz Józef Czapski. Przedstawiciele w³adz polskich podejmowali tak¿e próby bezpoœrednich interwencji w Moskwie. Ambasador Polski w ZSRS prof. Stanis³aw Kot kilkakrotnie prowadzi³ rozmowy na temat zaginionych jeñców z Andriejem Wyszyñskim, zastêpc¹ Komisarza Spraw Zagranicznych ZSRS. Specjaln¹ notê do w³adz sowieckich w sprawie wyjaœnienia losu zaginionych skierowa³ 15 paŸdziernika 1941 roku polski premier gen. W³adys³aw Sikorski. Jednak pozosta³a ona bez odpowiedzi. Sikorski nie uzyska³ równie¿ informacji na ten temat w czasie rozmowy z Józefem Stalinem 3 grudnia 1941 roku w Moskwie. Wraz z up³ywem czasu mo¿liwoœci wyjaœnienia sytuacji nie ulega³y poprawie. Utrudnia³o je narastaj¹ce napiêcie w stosunkach polsko-sowieckich, spowodowane m.in. pogarszaj¹c¹ siê sytuacj¹ bytow¹ Armii Polskiej w ZSRS oraz naciskami Stalina na wys³anie polskiego wojska na front wschodni. Doprowadzi³o to ostatecznie w 1942 roku do ewakuacji ¿o³nierzy i ich rodzin do Iranu. W lipcu 1942 roku polscy robotnicy przymusowo zatrudnieni przez Niemców do pracy przy torach kolejowych w okolicach Smoleñska, przypadkowo odkryli w Katyñskim Lesie fragmenty zakopanych polskich mundurów i odznaczeñ wojskowych. Znalezione miejsce oznaczyli brzozowym krzy¿em. O znalezisku poinformowali Niemców, którzy w lutym i marcu nastêpnego roku na terenie Katynia przeprowadzili pierwsze badania grobów. 13 kwietnia 1943 roku radio berliñskie poinformowa³o o odkryciu masowych do³ów w Katyniu, w których zakopane by³y cia³a polskich oficerów. Niemieckie gazety wydawane w jêzyku polskim zaczê³y publikowaæ listy z nazwiskami zidentyfikowanych ofiar. Za zbrodniê katyñsk¹ Stalin natychmiast obci¹¿y³ win¹ Niemców. Przez lata w³adze ZSRR konsekwentnie zaprzecza³y swojej odpowiedzialnoœci. Dopiero 13 kwietnia 1990 roku oficjalnie przyzna³y, ¿e by³a to „jedna z ciê¿kich zbrodni stalinizmu”.
ZDJ. NAC
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
Adres redakcji:
P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003
e-mail: pava.swap@gmail.com tel. 212-473-0580, www.pava-swap.org
Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca Krewetki bez koñca
Mówi siê, ¿e USA to kraina befsztyków i hamburgerów i niew¹tpliwie coœ w tym jest, bo restauracje i bufety, które podaj¹ ten rodzaj jedzenia mo¿na spotkaæ niemal¿e na ka¿dym kroku. Ten stereotyp utkwi³ tak mocno w ludzkiej œwiadomoœci, ¿e ma³o kto zauwa¿y³, ¿e w Ameryce z podobn¹ pasj¹ zjada siê krewetki!
Potrawy z krewetek podaje siê w wielu amerykañskich punktach gastronomicznych, wœród których s¹ takie, gdzie za 25 dolarów mo¿na zamówiæ tzw. endless shrimps i zjeœæ tyle krewetek ile dusza zapragnie. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e krewetki to najpopularniejsze na amerykañskich sto³ach owoce morza. Statystyczny Amerykanin zjada rocznie 2,5 kilograma tych skorupiaków. Niewiele? Pomnó¿my to przez ponad 300 milionów obywateli tego kraju i wtedy liczba ta staje siê naprawdê imponuj¹ca.
W USA krewetki mo¿na dostaæ dos³ownie wszêdzie, o ka¿dej porze dnia, choæ by³o to nie do pomyœlenia jeszcze pó³ wieku temu.
Krewetki to skorupiaki, które doskonale przystosowuj¹ siê do ka¿dego œrodowiska naturalnego. Jest ich ponad cztery tysi¹ce gatunków i ¿yj¹ w tak nieprzyjaznych miejscach jak lodowate wody Antarktydy, mroczny Ba³tyk czy mocno zanieczyszczona Odra. Na nasze talerze trafia jednak tylko kilka ich gatunków, a powodem dlaczego krewetki s¹ takie smaczne jest… kolagen.
Krewetki zrzucaj¹ swoj¹ chitynow¹ skorupkê kilka razy w ci¹gu swojego krótkiego ¿ycia. Ich miêsiste cia³o ma w sobie ogromn¹ iloœæ kolagenu, który buduje kolejn¹ skorupkê i to w³aœnie kolagen powoduje, ¿e miêso krewetek jest soczyste i nie pachnie ryb¹.
Ludzie zjadali krewetki od zarania dziejów, pod warunkiem, ¿e mieszkali blisko morskiego wybrze¿a. Jak wiêkszoœæ owoców morza krewetki ³atwo siê psuj¹ i nie mo¿na ich przechowywaæ bez zamra¿arki lub choæby lodówki. Ich nadmiar przetwarzano na sos rybny, a czasami je suszono. Jeden i drugi sposób przechowywania krewetek by³ popularny w Azji. a w Ameryce nikt nie mia³ o tym pojêcia a¿ do czasu, kiedy przyjechali tu pierwsi przybysze z Chin. Natychmiast dostrzegli ogromne iloœci krewetek w Zatoce San Francisco. £owili je, suszyli, a potem wysy³ali na sprzeda¿ do Chin.
Kiedy kalifornijskie wody zosta³y zanieczyszczone przez cywilizacjê i wytrzebiono z nich wszystkie krewetki, azjatyccy przybysze przenieœli siê nad Zatokê Meksy… Amerykañsk¹, gdzie mieszkali w delcie Mississippi, buduj¹c swoje domy na palach wbitych w wodê. Z³owione tam krewetki gotowano i suszono na wielkich, wisz¹cych na palach sieciach. Nastêpnie „tañczono” na nich w specjalnych, jutowych butach, dziêki czemu wysuszo na skorupka odpada³a, a krewetki wysy³ano na sprzeda¿. Po³ów tych skorupiaków by³ sezonowy, bo krewetki ¿eruj¹ blisko wybrze¿a tylko w okreœlonych porach roku. Nie trwa³o to d³ugo, bo wraz z wynalezieniem silnika
Diesla rybacy ruszyli za krewetkami na morze. W tym czasie wynaleziono tak¿e konserwy, w które pakowano z³owione w sieci skorupiaki i wysy³ano je na amerykañskie Wschodnie Wybrze¿e. Problem by³ jednak w tym, ¿e ma³o kto tam wiedzia³ co z takimi krewetkami mo¿na zrobiæ.
Pocz¹tek XX wieku zmieni³ œwiat nie do poznania. Swoj¹ szansê dosta³y tak¿e krewetki, które trafi³y do barów koktajlowych. Bary te powstawa³y w miejscach, gdzie grano jazz – rodzaj muzyki zupe³nie do tej pory œwiatu nieznany. Kiedy w USA wprowadzono prohibicjê, w kieliszkach zamiast alkoholu podawano krewetki z puszki w pikantnym sosie i by³ to najelegantszy ze wszystkich koktajli.
Po II wojnie œwiatowej do powszechnego u¿ytku wesz³y lodówki i mro¿one krewetki zast¹pi³y te konserwowe. Krewetki w szampañskich kieliszkach wygl¹da³y wspaniale, ale ma³o kto wiedzia³, ¿e do pracy przy obieraniu ich ze skorupek zatrudniano g³ównie dzieci i za tak¹ pracê p³acono grosze. Dzieci pracowa³y bez rêkawiczek i bez butów, a enzymy zawarte w krewetkach niszczy³y dzieciêce d³onie i stopy. Na szczêœcie nie trwa³o to d³ugo. Kiedy o tym procederze zaczê³a pisaæ prasa, szybko wynaleziono maszyny do obierania krewetek. Niektórzy uwa¿aj¹ tak¹ maszynê za najwiêksze osi¹gniêcie ludzkoœci, bo usuwa ona tak¿e maleñki przewód pokarmowy skorupiaka.
Krewetkowe kutry w Zatoce Amerykañskiej ci¹gnê³y za sob¹ d³ugie sieci, w które wpada³y nie tylko krewetki, ale przede wszystkim morskie ¿ó³wie. Krewetkow¹ flotyllê w latach 70-tych nazywano „zabójcami ¿ó³wi”. Ginê³o ich tak du¿o, ¿e w pewnym momencie wpisano je na listê gatunków zagro¿onych wyginiêciem. Krewetkowcy musieli znaleŸæ rozwi¹zanie tego problemu i je znaleŸli. Urz¹dzenie nazywa siê TED co jest skrótem od turtle excluder device czyli „urz¹dzenie do wykluczania ¿ó³wi”. Jest to rodzaj klatki, która wpuœci ma³e krewetki, ale nie wpuœci wielkiego ¿ó³wia, który dziêki temu unika z³apania siê w sieci. Od 1987 roku TED jest obowi¹zkowy na wszystkich kutrach po³awiaj¹cych krewetki, a populacja ¿ó³wi zaczê³a rosn¹æ. Byæ mo¿e jednak wynika to st¹d, ¿e w Zatoce Amerykañskiej po³awia siê coraz mniej krewetek. Wszystko to za spraw¹ krewetkowej rewolucji, do jakiej dosz³o w Azji. Robiono tam wszystko co mo¿liwe aby iloœæ krewetek by³a jak najwiêksza. Zauwa¿ono, ¿e rozmna¿aj¹ siê one w p³yci-
znach lasów namorzynowych na wybrze¿u i takie miejsca grodzono siatk¹ aby chroniæ skorupiaki przed drapie¿nikami. Tak rozpocz¹³ siê proces hodowli tych skorupiaków. Pierwsze krewetkowe farmy z prawdziwego zdarzenia powsta³y w Japonii, gdzie hodowano krewetki z cenionego gatunku Kuruma.
Zanim jednak krewetkami nie zaj¹³ siê dr Motosako Fud¿inaga nikt nie wiedzia³ nawet jak wygl¹daj¹ larwy krewetek. Okaza³o siê, ¿e aby dosz³o do tar³a krewetek musz¹ byæ one karmione specyficznym rodzajem pokarmu, ale nawet wtedy rozmna¿aj¹ siê niechêtnie. Do dziœ nie wiadomo jak na to wpadli Japoñscy naukowcy, ale okaza³o siê, ¿e jeœli samicy odci¹æ umieszczone na szypu³ce jedno oko, to natychmiast staje siê p³odna. Brzmi to niezbyt przyjemnie, ale jest skuteczne. Powoli udomawiano kolejne gatunki krewetek, które lubi³y ¿yæ w zat³oczonych i wype³nionych mêtn¹ wod¹ zbiornikach. Od lat 90-tych krewetki hodowane s¹ i sprzedawane na masow¹ skalê. Tajscy rolnicy, którzy uprawiaj¹c ry¿ klepali biedê, po przejœciu na hodowlê krewetek zaczêli zarabiaæ dziesiêæ razy wiêcej. Nieoczekiwanie wykwintne i dotychczas drogie krewetki sta³y siê tanie i dostêpne, a ludzie pokochali je jeœæ. Od tego momentu spo¿ycie krewetek w Ameryce nieustannie wzrasta. Zdecydowanie przyczyni³ siê do tego film „Forest Gump”, w którym g³ówny bohater ¿y³ z po³owów krewetek. Dziœ krewetki w Ameryce sma¿y siê, grilluje i gotuje. S¹ szasz³yki z krewetek, krewetki po kreolsku, gumbo, w panierce i z patelni, s¹ zupy krewetkowe i krewetkowe gulasze. Nadal podaje siê ch³odny i pikantny koktajl krewetkowy. Czy ¿yjemy w krewetkowym raju? OdpowiedŸ brzmi: nie!
Krewetki w naturze najbardziej lubi¹ mangrowce, które tworz¹ niezwykle z³o¿ony ekosystem, bêd¹cy podstaw¹ istnienia dla wielu morskich zwierz¹t. Lasy namorzynowe chroni¹ tak¿e przed huraganami, ale wycina siê je bezlitoœnie tworz¹c przestrzeñ do hodowli krewetek. Z kolei te krewetki,
które hodowano w specjalnie stworzonych dla nich stawach, ¿yj¹ w potwornym zagêszczeniu i we w³asnych odchodach, co wywo³uje szereg powa¿nych chorób. Do tego hodowlane krewetki trzeba czymœ karmiæ i w tym celu od³awia siê w morzu ca³e ³awice narybku, który nie ma szans dorosn¹æ. Na ³odziach rybackich, które ³api¹ ryby na pokarm dla krewetek najczêœciej pracuj¹ dzieci. Warunki s¹ tam koszmarne, bo ³odzie rybackie s¹ nieustannie w morzu. Ludzie pracuj¹cy na tych ³odziach czêsto nie widz¹ sta³ego l¹du przez dwa lata, bo na tyle podpisuj¹ kontrakty. Po³owy na brzeg zawo¿¹ inne ³odzie. Taka praca to w³aœciwie odmiana niewolnictwa. Kiedy œwiat siê o tym dowiedzia³ przestano sprowadzaæ krewetki z Tajlandii i dziœ wiêkszoœæ krewetek jedzonych w Ameryce pochodzi z Indii. Wiele jednak wskazuje, ¿e warunki ludzi pracuj¹cych przy krewetkach w Indiach wcale nie s¹ lepsze od tych w Tajlandii. Do tego w hodowli krewetek masowo stosuje siê antybiotyki. Mo¿na je wykryæ, ale sprawdza siê zaledwie jeden procent przywiezionych do Ameryki krewetek. Dla porównania w Europie sprawdza siê pod k¹tem substancji farmakologicznych a¿ 50 procent sprowadzanych tam skorupiaków.
Import tanich krewetek z Azji zniszczy³ po³owy dzikich krewetek amerykañskich. Coraz mniej ludzi zajmuje siê po³owami krewetek bo jest to nieop³acalne. Nawet w Nowym Orleanie 90 proc. sprzedawanych tam krewetek pochodzi z importu. Oznacza to koniec po³awiaczy krewetek na amerykañskim Po³udniu.
Krewetki wchodz¹ wiêc w kolejny zakrêt swojej dynamicznej kariery. Czy na naszych sto³ach pozostan¹ ju¿ tylko sprowadzane z Azji, krewetki hodowlane? Oznacza to nie tylko u¿ywanie niebezpiecznych œrodków farmakologicznych, ale tak¿e straszne warunki pracuj¹cych tam ludzi. Czy mo¿e jednak ograniczymy trochê apetyt na krewetki i bêdziemy kupowaæ te z³owione w amerykañskich wodach? Warto czasami o tym pomyœleæ nad talerzem „niekoñcz¹cych siê” krewetek. ❍
Nie pamiêtam, ile mia³am wtedy lat. Na pewno potrafi³am ju¿ sk³adaæ litery. Ale jeszcze nie bardzo rozumia³am co czytam. Mimo wszystko chêtnie siêga³am po tê niewielk¹ ksi¹¿eczkê. Która wygl¹da³a jak dla lalki. Albo bardzo ma³ego dziecka. Mia³a czerwon¹, tward¹ ok³adkê. A na niej narysowan¹ ró¿ê. Mieœci³a siê w d³oni.
Le¿a³a na jednej z pó³ek w mieszkaniu ulubionej cioci. Mebloœcianka, na wysoki po³ysk, by³a ogromna. I od zawsze mnie fascynowa³a. Nie mieliœmy takich mebli w domu. Rodzice lubili otwart¹ przestrzeñ. Lekkie, skandynawskie wzornictwo. Choæ wtedy w Polsce nikt jeszcze nie s³ysza³ o firmie IKEA. Przepastne szafy zagracaj¹ce pokoje, na których pyszni³y siê kryszta³owe wazy z plastykowymi owocami, wydawa³y mi siê dostojne. Mo¿e nawet piêkne. A jak któryœ z kolegów otwiera³ kluczykiem tzw. barek, w którym czêœciej ni¿ wytrawne alkohole mo¿na by-
³o znaleŸæ gazetki z go³ymi babami, mebloœcianka nabiera³a dodatkowych walorów. Dlaczego nie mamy szafy na nó¿kach z tysi¹cem szuflad? I boazerii na œcianie? I czegoœ, na co mówi¹ „kotary”? – pyta³am mamê popowrocie od kole¿anek z klasy. Bo to jest brzydkie – odpowiada³a. I mia³a racjê. Ale wtedy tego nie rozumia³am. Uwielbia³am mebloœciankê u Cioci H., szczególnie kiedy zagl¹daliœmy w jej bebechy. Poszukuj¹c koœci do gry albo bierek. Czasami ze stosów starych rachunków i dokumentów udawa³o siê wygrzebaæ zapomnian¹ czarno-bia³¹ fotografiê. I wtedy snu³a siê wielow¹tkowa opowieœæ o ludziach, którzy ¿yli bardzo dawno temu, czyli przed wojn¹.
Na korytarzu, obok lustra, wisia³o coœ, co dzisiaj mo¿na by nazwaæ „tekstylnym organizer’em” (sprawdzi³am, ta kuriozalna nazwa funkcjonuje!). By³ to d³ugi kawa³ek materia³u z wieloma kieszeniami, z których wychyna³y szczotki do w³osów i grzebienie. Obok wisia³y korale z bursztynu, nale¿¹ce do zmar³ej przedwczeœnie Babuni. A gdzieœ w kuchni, czy na stoliku w sypialni, g³oœno tyka³ budzik. Ten dŸwiêk te¿ by³ czymœ, czego nie zna³am z domu. Kojarzy³ mi siê ze staroœci¹. Zapachem kropli na serce. I maœci¹ z tygry-
sem. Wystêpowa³ w miejscach, w których ¿yli chorzy i zniedo³ê¿niali. Przywodzi³ na myœl domy seniora i szpitale. Tykaj¹cy budzik – jak tykaj¹ca bomba, zwiastowa³ rych³y koniec. Tak myœla³am, bêd¹c oœmioletni¹ dziewczynk¹. I ba³am siê tego dŸwiêku.
Bywa³o, ¿e w mieszkaniu przy ulicy S³owackiego pachnia³o past¹ do butów. Na widok moich ub³oconych albo przemokniêtych trzewików, Ciocia H. wyci¹ga³a spod pieca zestaw pierwszej pomocy i zabiera³a siê do pracy. Przetarte na mokro, osuszone i starannie wyglancowane odpoczywa³y nastêpnie pod kaloryferem, a w ca³ym domu unosi³a siê woñ wosku, terpentyny i gumy arabskiej. Kiedy po kilku godzinach, zak³ada³am ciep³e jeszcze, lœni¹ce kozaki czy sztyblety, przepe³nia³a mnie nieopisana radoœæ. Podobnie jak na widok babki piaskowej, któr¹ Ciocia H. wyci¹ga³a z prodi¿a, albo zapiekanek z patelni, których by³a niekwestionowan¹ mistrzyni¹.
Ale wróæmy do tajemniczego przedmiotu w czerwonej obwolucie. O którym pomyœla³am dzisiaj, z samego rana, gdy tylko przeczyta³am anons rozmowy z Ma³gorzat¹ Czyñsk¹, autork¹ „Zgie³ku serca”. To niewielkie cacuszko, które przez lata chcia³am wydêbiæ od rzeczonej cioci, to by³ tomik wierszy Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej „Poca³unki”. Na mikroskopijnych karteczkach znajdo-
wa³y siê miniatury, których szybko nauczy³am siê na pamiêæ. Nie widzia³am Ciê ju¿ od miesi¹ca. I nic. Jestem mo¿e bledsza, trochê œpi¹ca, trochê bardziej milcz¹ca. Lecz widaæ mo¿na ¿yæ bez powietrza. Albo: Gdy siê mia³o szczêœcie, które siê nie trafia: czyjeœ cia³o i ziemiê ca³¹, a zostanie tylko fotografia, to – to jest bardzo ma³o… Prosta poezja mi³osna. Któr¹, jak opowiada autorka biografii poetessy, kiedyœ trzeba by³o broniæ powtarzaj¹c, ¿e przecie¿ koledzy Skamandryci te¿ cenili jej wiersze. A przecie¿, twierdzi Czyñska, to w³aœnie te kawa³ki przetrwa³y próbê czasu. „Pawlikowska-Jasnorzewska jest nowoczeœniejsza od Lechonia, S³onimskiego, nawet Tuwima. Osobista i szalenie uniwersalna” – czytam przy œniadaniu. I nie wiem, czy siê z t¹ diagnoz¹ zgadzam. Ale wiem na pewno, ¿e te liryczne drobiazgi dokona³y stosownego poruszenia w ma³oletnim jestestwie i na wiecznoœæ od³o¿y³y w s³ojach pamiêci. Sprawi³y, ¿e nie ba³am siê poezji. Przeciwnie – chcia³am z ni¹ obcowaæ. I tak zosta³o do dzisiaj. Nawet jeœli pokój z mebloœciank¹, lustrem i bursztynowym naszyjnikiem jest zamkniêty na cztery spusty. A klucz nie le¿y pod s³omiank¹. Ani wycieraczk¹.
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Jan Latus
Budzê siê o siódmej rano. Jest cicho, mimo, ¿e okno na balkon pozostaje otwarte. Mam szereg opcji: mogê zasun¹æ wielkie drzwi balkonowe i korzystaæ z cichego, japoñskiego klimatyzatora, nastawiaj¹c na nim po¿¹dan¹ temperaturê. Niektórzy jednak Ÿle znosz¹ klimatyzacjê, podobno szkodzi –wrêcz zabija! – zupe³nie jak mikrofala. Mogê poprzestaæ na podwieszonym pod sufitem wiatraku i wybraæ jedn¹ z jego trzech prêdkoœci; pracuje bezszelestnie. Ja jednak najbardziej lubiê teraz spanie przy otwartym oknie. W nocy jest tu relatywnie ch³odno –22-24C – i wieje wiatr. Czujê siê czêœci¹ tego tropikalnego miejsca, choæ przecie¿ mieszkam na drugim piêtrze, na tyle wysoko, by zraziæ wiêkszoœæ komarów. Ró¿nica miêdzy luksusem, a jedynie wygod¹ tkwi w szczegó³ach. W moim tanim hotelu te¿ by³ klimatyzator, ale by³a to podwieszona w oknie wielka, ha³asuj¹ca szafka, znana nam ze starych nowojorskich mieszkañ. Teraz mam klimatyzacjê pokazuj¹c¹ postêp technologiczny ludzkoœci. W poprzednim hotelu telewizor mia³ mniejszy ekran, a g³oœnik rzêzi³. W nowym
mogê z przyjemnoœci¹ ogl¹daæ filmy. W starym musia³em raz na dwa miesi¹ce odladzaæ lodówkê, niczym poczciw¹ „Fokê” w moim komunistycznym dzieciñstwie. Nowy pokój jest hermetyczny. W starym pod drzwiami wejœciowymi prze³azi³y karaluchy. W ruderze V-Jour Hotel na kontuarze ledwie mieœci³y siê (kupione przeze mnie) elektryczny czajnik i maszynka do robienia ry¿u; butla z propanem z palnikiem do gotowania by³a stawianana zewn¹trz. W nowym pokoju mam zabudowan¹ szafkami du¿¹ kuchniê z eleganck¹, czteropalnikow¹ elektryczn¹ kuchni¹ indukcyjn¹, wyci¹gaj¹cym zapachy okapem, wielk¹ lodówk¹ Samsung z oddzieln¹ zamra¿ark¹, kuchni¹ mikrofalow¹, a nawet piekarnikiem (produkcji w³oskiej). Paradoksalnie, to luksusowe wyposa¿enie kuchni przyczyni siê do finansowych oszczêdnoœci. Gdy ktoœ mieszka w hotelu, na walizkach, musi wszystko kupowaæ na mieœcie. Gdy ma siê w swoim condo du¿¹ kuchniê i stó³ jadalny, mo¿na siê zabawiaæ w robienie sa³atek, gotowanie zup i zapraszanie goœci. Wszystkie ró¿nice tkwi¹ w szczegó³ach. Nie zauwa¿aj¹ pewnie tego pracownicy hotelu, bo czy ma on dwie gwiazdki czy piêæ, zarabiaj¹ podobne, œmieszne pieni¹dze, rzêdu osiem dolarów za dzieñ. Mo¿e w lepszym miejscu dostaj¹ jednak lepsze napiwki?
Jak ogromna wiêkszoœæ mojego pokolenia, wychowywa³em siê w raczej skrom-
nych warunkach, no i ówczesna technologia nie pozwala³a na wiele, dziœ oczywistych, udogodnieñ ¿ycia. St¹d zakorzeniona u mnie sk³onnoœæ do zadowalania siê – spartañskimi jak na dzisiejsze wymagania – warunkami. Gotowaæ zupê na jednopalnikowej kuchence? Tak przecie¿ gotowa³a moja babcia, gdy byliœmy na wsi na wakacjach. Upa³y, otwarte okna, muchy, komary, mrówki… wszystko to by³o nieuchronnym kompromisem, gdy chcia³o siê ¿yæ blisko natury. W póŸniejszym ¿yciu, zw³aszcza tym amerykañskim, mia³em okazjê – nie na sta³e, ale jednak od czasu do czasu – zakosztowaæ luksusów. Niezmanierowany bogactwem, cieszy³em siê jak dziecko gdy otrzyma³em upgrade biletu lotniczego do klasy business; spêdzi³em noc w piêciogwiazdkowym hotelu w Las Vegas, Jerozolimie czy Mumbaju; raz czy drugi zjad³em ostrygi i steka; spryska³em siê wod¹ Diora. Takie luksusy nie by³y – i nigdy nie sta³y siê – czymœ sta³ym, wiêc ju¿ niezauwa¿alnym, w moim ¿yciu. Pozosta³y luksusami.
Postêp technologiczny i obni¿ka cen wielu sprzêtów spowodowa³y, ¿e dziœ w Polsce nawet ma³o zarabiaj¹ca sekretarka lub student ma zmywarkê, du¿y telewizor i samochód, obuwa siê w galeriach handlowych i jada sushi. Mieszkaj¹c na Filipinach przypominam sobie czasy, gdy wymienione rzeczy by³y luksusem – nie bêdê wiêc mia³ problemu ich nie maj¹c.
Tak mi siê mieszka w Azji – inaczej ni¿ dziœ w Polsce czy Skandynawii, gdzie wszystko wokó³ jest nowoczesne, markowe, ekologiczne i estetyczne. Przez kilka ostatnich lat pomieszkiwa³em wprawdzie w wielkim, luksusowym apartamencie w Kuala Lumpur w Malezji, ale i w najtañszych pokojach hotelowych (takich bez okien). Jada³em w dobrych restauracjach, ale czêœciej – na ulicy. Mieszkam teraz w relatywnym luksusie i… mam jakieœ dziwne poczucie winy. Nie tylko u siebie samego – podejrzewam, ¿e wielu obserwuj¹cych moje ¿ycie odczuje niesmak, a przynajmniej nie bêdzie zachwyconych faktem, ¿e wybra³em teraz luksus. No bo jak¿e to tak mieszkaæ wygodnie w biednym kraju? Jak mo¿na patrzeæ na tropiki przez szybê klimatyzowanego pokoju? Czy nie powinienem raczej spaæ na pod³odze w rozgrzanej do nieprzytomnoœci izbie, jadaæ z ulicznych stoisk kurczaka odgrzewanego w trzydniowym oleju i piæ lokalny gin lub rum, odpowiedniki polskiej „jagodzianki na koœciach”? Nie oszukam jednak rzeczywistoœci. Jestem bia³ym facetem z – wysok¹ jak na tutejsze zarobki – amerykañsk¹ emerytur¹. Musz¹ dbaæ o zdrowie, ¿eby jeszcze przez d³ugie lata dzieliæ siê tymi pieniêdzmi z m³odymi narzeczonymi oraz personelem hotelowym. Tak wiêc, chc¹c nie chc¹c, muszê chodziæ na okresowe badania do dobrych klinik, od czasu do czasu zjeœæ w zagranicznej restauracji solidnego kotleta, dokupywaæ sobie witaminy i dobre kosmetyki.
Ona sama modli³a siê o to, ¿eby sprzeda³o siê chocia¿ sto ksi¹¿ek. Nie przeczuwa³a nawet, ¿e bêdzie ich setki tysiêcy. „Trêdowata” odnios³a ogromny sukces. Ca³y nak³ad rozszed³ siê w warszawskich ksiêgarniach w ci¹gu zaledwie kilku dni.
Recenzenci ksi¹¿ki byli jednak mniej przychylni od autora „Lalki”. Jeden z nich uwa¿a³, ¿e autorka, zamiast pisaæ, „powinna siê raczej zaj¹æ sadzaniem kur na jajach”. Inny twierdza³, ¿e du¿ej si³y woli trzeba, aby przebrn¹æ przez ten p³ód kobiecej grafomanii. Jeszcze inny okreœli³ ksi¹¿kê jedynie jako æwiczenie próbne, które powinno spocz¹æ na dnie szuflady, a najlepiej trafiæ do pieca.
Œrodowisko literackie po k¹tach szepta³o, ¿e Mniszkówna to grafomanka i zaczê³o spychaæ j¹ na margines. W ca³ym dwudziestoleciu miêdzywojennym gazety przeprowadzi³y z ni¹ tylko jeden wywiad! Jedyne jej zdjêcie opublikowa³ „Kurier Warszawski”. Autorka sta³a na tle dworku w Sabniach, a podpis brzmia³: „Tam, gdzie tworzy³a autorka „Trêdowatej”. Mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e Mniszkówna podzieli³a los swojej bohaterki, staj¹c siê „trêdowat¹” polskiej literatury.
Co ³askawsi uznawali j¹ za spadkobierczyniê prozy Rodziewiczówny. Wytykano jej nadmiern¹ egzaltacjê i nikt nie prorokowa³ jej dalszych sukcesów.
Na przekór zgryŸliwym s¹dom „Trêdowata” sta³a siê bestsellerem. Do koñca dwudziestolecia miêdzywojennego wznawiano j¹ 16 razy i tylko „Quo vadis” Sienkiewicza mia³o wy¿sze nak³ady.
„Trêdowat¹” dwukrotnie przeniesiono na ekrany. Pierwszy film z 1926 roku by³ niemy i nie doczeka³ naszych czasów. Rolê Stefci gra³a w nim Jadwiga Smosarska, g³ówna femme fatale ówczesnej polskiej kinematografii. Druga adaptacja (1936) mia³a ju¿ dŸwiêk, a w Stefciê wcieli³a siê przeœliczna El¿bieta Barszczewska, która zagra³a w doborowej obsadzie z Mieczys³aw¹ Æwikliñsk¹, Józefem Wêgrzynem, Franciszkiem Brodniewiczem, Boles³awem Mierzejewskim i Kazimierzem Junosza-Stêpowskim. Tymczasem Mniszkówna nie wypuszcza³a pióra z rêki i zaraz po „Trêdowatej” napisa³a jej kolejn¹ czêœæ pt. „Ordynat Michorowski”, która nie dorównywa³a pierwszej ksi¹¿ce i uwa¿ana by³a za synonim kiczu. Nie by³o to jednak przeszkod¹ w realizacji kolejnego kasowego filmu. Bêd¹c ju¿ wdow¹ i mieszkaj¹c w Sabniach pisarka zakocha³a siê w m³odszym od niej o cztery lata, gospodaruj¹cym w s¹siedztwie Polaku o niemieckim nazwisku Adolfie Lortschu. By³ to typ bawi-
damka i utracjusza, tote¿ szybko popad³ w d³ugi, straci³ maj¹tek i uciek³ do Kijowa. Ta przykra przygoda pos³u¿y³a jej za kanwê powieœci „Panicz”, w której lekkomyœlny Adolf opisany jest jako Ryszard Denhoff, a Helena ukrywa siê pod postaci¹ malarki Iry. Pisarka jednak szybko posz³a po rozum do g³owy i znalaz³a solidniejsz¹ partiê w osobie ziemianina Antoniego Radomyskiego, za którego wysz³a za m¹¿.
Mniszkówna zamieszka³a w maj¹tku mê¿a Rogale pod £ukowem i aktywnie uczestniczy³a w ¿yciu tamtejszej spo³ecznoœci. Zak³ada³a ochronki, szko³y dla dziewcz¹t, przewodniczy³a Ko³u Ziemianek, a nawet nale¿a³a do organizacji Przysposobienia Wojskowego. Wszystkie przedsiêwziêcia finansowa³a samodzielnie z dochodów uzyskanych ze sprzeda¿y swoich powieœci. Do dworu w Rogalach zaprasza³a pocz¹tkuj¹cych literatów i artystów, pozwalaj¹c im spêdzaæ tam ca³e lato. Biblioteka we dworze liczy³a sobie ponad trzy tysi¹ce ksi¹¿ek.
Po sprzedaniu maj¹tku Rogale, przenios³a siê do Kuchar na ziemi p³ockiej, gdzie jej m¹¿ kupi³ 300 ha ziemi.
To ma³¿eñstwo przetrwa³o 21 lat, a ze zwi¹zku z Antonim przysz³y na œwiat dwie córki, bliŸniaczki. Antoni zmar³ w 1931 roku na atak serca i Helena ponownie zosta³a wdow¹. W tym okresie niestrudzenie produkowa³a kolejne romansid³a. ¯aden nie dorówna³ „Trêdowatej”, ale wci¹¿ dzia³a³a jej magia i kolejne powieœci œwietnie siê sprzedawa³y. „Gehenna”, „Czciciele Szatana”, Kwiat magnolii” czy „Magnesy serc” osi¹ga³y rekordowe nak³ady.
Wydawcy nie zadawali sobie w ogóle trudu, ¿eby ingerowaæ w tekst. Nie starali siê choæ trochê oczyœciæ go z nieznoœnych groteskowych metafor i ze s³ownej nieporadnoœci. Czytelników to nie odstrasza³o. Nie zaszkodzi³a Mniszkównie nawet satyryczna imitacja „Trêdowatej” autorstwa Magdaleny Samozwaniec pod tytu³em „Na ustach grzechu”.
Ta nadzwyczajna potêga kiczu, jakim jest „Trêdowata” i ca³a w³aœciwie twórczoœæ Mniszkówny, mocno da³a siê we znaki krytykom i historykom literatury. Jakby tego by³o ma³o jej melodramaty przetrwa³y nawet zderzenie z nowym ustrojem. Pocz¹tkowo zakazano czytania jej powieœci, a jej ksi¹¿ki wycofano z bibliotek. Czytelniczki rêcznie przepisywa³y ca³e rozdzia³y i po¿ycza³y sobie rêkopisy. Kiedy w latach 70-tych wznowiono „Trêdowat¹”, ca³y nak³ad sprzeda³ siê w ci¹gu godziny. W 1976 roku Jerzy Hoffman nakrêci³ kolejn¹ adaptacjê powieœci z El¿biet¹ Starosteck¹ i Leszkiem Tele-
WYDAWNICTWOLITERACKIE
szyñskim w rolach g³ównych. Film obejrza³o dziesiêæ milionów widzów. Wiêcej ni¿ „Ogniem i mieczem” nakrêcone przez tego samego re¿ysera.
Jeszcze przed upadkiem PRL-u, krakowskie Wydawnictwo Literackie wznowi³o ksi¹¿kê w dwustutysiêcznym (!) nak³adzie. W œlad za tym posz³y lawinowo reedycje innych utworów pisarki, wypuszczane przez ró¿ne efemeryczne firmy, wietrz¹ce ³atwy zarobek. I do dziœ, mimo licznej konkurencji, maj¹ one swych czytelników i nie grozi im kurz na pó³kach bibliotecznych wypo¿yczalni.
Jaros³aw Iwaszkiewicz (który czêsto odwiedza³ dwór pisarki w Kucharach) przestrzega³ przed lekcewa¿eniem spo³ecznego znaczenia „Trêdowatej”. Uwa¿a³, ¿e powieœæ kryje wart¹ zbadania tajemnicê. Czêœci tej tajemnicy upatrywa³ w ludowoœci fabu³y, w jej baœniowym pochodzeniu, a popyt na literaturê popularn¹ wynika³ z awansu kulturowego coraz szerszych krêgów ludnoœci.
Mniszkówna wstrzeli³a siê precyzyjnie w to zapotrzebowanie, staj¹c siê nieformalnym klasykiem gatunku. Na tej samej fali wyp³ynê³a tak¿e Rodziewiczówna, pisarka o niebo lepsza i graj¹ca na strunach wielu innych emocji.
Historyk literatury Julian Krzy¿anowski uwa¿a³, ¿e bezsporn¹ zas³ug¹ ckliwej twórczoœci Mniszkówny by³o to, ¿e „powiod³a o krok naprzód prymitywnych czytelników do nowoczesnej literatury”. Sêk w tym, ¿e Mniszkówna nie wyciska³a ³ez jedynie kucharkom, szwaczkom i pannom s³u¿¹cym. Niew¹tpliwie „Trêdowata” (tak samo jak i ksi¹¿ki Rodziewiczówny) trafia³a i nadal trafia do r¹k bardziej wyrobionych, a nawet i wybrednych odbiorców. Podczas okupacji Niemcy wyrzucili Mniszkówn¹ z dworu w Kucharach, gdzie samotnie prowadzi³a gospodarstwo. Znów przenios³a siê do Sabni i zamieszka³a u siostry. By³a ju¿ wówczas schorowana i trzy lata póŸniej, 18 marca 1943 roku, zmar³a w wyniku wylewu krwi do mózgu. Zd¹¿y³a jednak napisaæ jeszcze dwa romanse, „S³oñce” i „Smak mi³oœci”, wydane ju¿ poœmiertnie. Pod koniec wojny Sabnie i okolice znalaz³y siê pod ogniem artylerii sowieckiej. W rezultacie po drewnianym dworze, zbudowanym w pocz¹tkach XIX wieku bez u¿ycia gwoŸdzi, nie zosta³o œladu. Zniszczeniu uleg³y te¿ wszelkie zabudowania gospodarcze.
Autorkê „Trêdowatej” w Sabniach pamiêtaj¹ doskonale. Jest patronk¹ tamtejszego gimnazjum i szko³y podstawowej, a przed urzêdem gminy stoi pami¹tkowy kamieñ. Do postaci Mniszkówny nawi¹zuje te¿ symbolicznie dodana do herbu gminy otwarta ksi¹¿ka (nietrudno zgadn¹æ, jaki ma tytu³). Grób pisarki znajduje siê na cmentarzu w Zembrowie.
1 stycznia 2014, zgodnie z polskim prawem autorskim o wygaœniêciu praw autorskich 70 lat po œmierci autora, wszystkie utwory Heleny Mniszkówny wesz³y do domeny publicznej, przez co sta³y siê „w³asnoœci¹ publiczn¹” i s¹ dostêpne dla ka¿dego, do wykorzystania w dowolnym celu.
Przysz³a wiosna, wiêc pora na wiosenne porz¹dki. Warto uprz¹tn¹æ dom i pozbyæ siê rzeczy, których ju¿ nie u¿ywasz. Mo¿esz je sprzedaæ na wyprzeda¿y gara¿owej (garage sale) lub na eBay –w ten sposób nie tylko opró¿nisz przestrzeñ, ale równie¿ zarobisz dodatkowe pieni¹dze. Sprzeda¿ online pozwala dotrzeæ do szerszego grona kupuj¹cych i czêsto uzyskaæ lepsz¹ cenê za swoje przedmioty. Zanim zaczniesz sprzedawaæ na eBay, warto poznaæ kilka kluczowych zasad, które pomog¹ ci dzia³aæ skutecznie.
Za³o¿enie konta sprzedaj¹cego
Ka¿dego dnia na eBay kupowane i sprzedawane s¹ tysi¹ce przedmiotów, zarówno nowych, jak i u¿ywanych. Platforma dzia³a w 37 krajach i generuje sprzeda¿ o wartoœci miliardów dolarów rocznie. Mo¿e to byæ œwietny sposób na dodatkowy zarobek lub nawet rozwój w³asnego biznesu. Nale¿y zacz¹æ od za³o¿enia konta sprzedawcy.
Jeœli masz ju¿ konto na eBay jako kupuj¹cy, mo¿esz ³atwo przejœæ na sprzeda¿. Jeœli nie, wystarczy utworzyæ konto, potwierdziæ swoj¹ to¿samoœæ (np. przez telefon lub kartê kredytow¹) i wybraæ sposób regulowania op³at sprzeda¿owych (np. karta kredytowa, przelew, PayPal). eBay oferuje szczegó³owe instrukcje w jêzyku polskim, które pomog¹ ci przejœæ przez ten proces. Pamiêtaj, ¿e dok³adne wype³nienie danych oraz wybór odpowiedniej metody p³atnoœci to kluczowe kroki, które pozwol¹ unikn¹æ problemów z transakcjami. Sam eBay s³u¿y u¿ytkownikom radami: ➦ ebay.com/help/selling/selling/start-selling-ebay?id=4081
Tworzenie oferty sprzeda¿y
Aby skutecznie sprzedawaæ na eBay, musisz przygotowaæ atrakcyjne og³oszenie. Oto najwa¿niejsze kroki:
➦ Wybór kategorii – wybierz odpowiedni¹ kategoriê dla swojego przedmiotu, aby kupuj¹cy mogli go ³atwo znaleŸæ.
➦ Tytu³ i opis – u¿yj jasnego, zwiêz³ego tytu³u zawieraj¹cego kluczowe s³owa, np. „Nowy telefon Samsung Galaxy Z Flip6 – 128GB, czarny”. Je¿eli sprzedajesz odzie¿, podaj nie tylko rozmiar, ale i dok³adne wymiary.
➦ Zdjêcia – dodaj wysokiej jakoœci zdjêcia, które dobrze pokazuj¹ produkt. Unikaj ciemnych, rozmazanych fotografii – im lepiej wygl¹da przedmiot, tym wiêksza szansa na sprzeda¿.
➦ Okreœlenie stanu przedmiotu – zaznacz, czy produkt jest nowy, u¿ywany czy uszkodzony. Zrób zdjêcia wszelkich skaz przedmiotu (np. ma³ej plamki na bluzce), by rozczarowany nabywca nie zechcia³ zwróciæ ci zakupu.
➦ Opcje sprzeda¿y – mo¿esz ustawiæ opcjê „Kup teraz” lub wystawiæ produkt na aukcji, gdzie licytacja mo¿e zwiêkszyæ ostateczn¹ cenê.
➦ Metody p³atnoœci i wysy³ki – okreœl, jakie metody p³atnoœci akceptujesz oraz w jaki sposób wysy³asz przedmiot (np. poczta, UPS).
➦ Warunki zwrotów – kupuj¹cy chêtniej dokonuj¹ zakupu, jeœli maj¹ mo¿liwoœæ zwrotu. Okreœl, kto p³aci za zwrotn¹ przesy³kê: ty czy klient.
Co warto sprzedawaæ?
Przede wszystkim – postaraj siê up³ynniæ to, czego chcia³byœ siê pozbyæ. „Œmiecie jednego cz³owieka s¹ skarbem dla innego” – mówi przys³owie. Masz zbêdny aparat fotograficzny, zapomniane futro czy balow¹ sukniê ¿ony, firmowy japoñski nó¿, narzêdzia Craftsmana? Z pewnoœci¹ gdzieœ walaj¹ siê niechciane prezenty. Mo¿esz je up³ynniæ na eBay.
Na eBay ludzie szukaj¹ okazji – unikalnych przedmiotów, kolekcjonerskich obiektów oraz tañszych alternatyw dla produktów dostêpnych w sklepach. Jeœli chcesz zacz¹æ sprzeda¿, oto kilka popularnych kategorii:
➦ Elektronika – smartfony, laptopy, tablety i akcesoria elektroniczne.
➦ Odzie¿ i obuwie – szczególnie markowe ubrania w dobrym stanie.
➦ Ksi¹¿ki i podrêczniki – szczególnie akademickie, które s¹ poszukiwane przez studentów.
➦ Gry i konsole – zarówno nowe, jak i u¿ywane gry oraz akcesoria gamingowe.
➦ Przedmioty kolekcjonerskie – monety, znaczki, karty kolekcjonerskie i inne unikalne rzeczy.
Jeœli myœlisz o d³ugoterminowej dzia³alnoœci, warto przeanalizowaæ rynek, sprawdziæ popularne produkty i œledziæ trendy. Mo¿esz wykorzystaæ narzêdzia takie jak Google Trends czy raporty eBay dotycz¹ce najlepiej sprzedaj¹cych siê przedmiotów.
Strategie sprzeda¿y
Niektórzy sprzedawcy zajmuj¹ siê tzw. arbitra¿em – kupuj¹ produkty po ni¿szej cenie, a nastêpnie sprzedaj¹ je dro¿ej, gdy wzrasta na nie popyt. Przyk³adem jest handel akademickimi podrêcznikami, które studenci sprzedaj¹ po zakoñczeniu semestru, a które na pocz¹tku roku akademickiego mo¿na sprzedaæ dro¿ej.
Inn¹ popularn¹ strategi¹ jest dropshipping – sprzeda¿ towarów bez posiadania ich na stanie. Oznacza to, ¿e produkt jest wysy³any bezpoœrednio od dostawcy do klienta z pominiêciem sprzedawcy. Jest to wygodne, ale wymaga znajomoœci wiarygodnych hurtowni i producentów.
Niektórzy inwestuj¹ w hurtowy zakup towarów i odsprzedaj¹ je z zyskiem, ale
wi¹¿e siê to z ryzykiem i wymaga dobrego rozeznania w rynku. Warto równie¿ oferowaæ promocje, np. darmow¹ wysy³kê lub rabaty na wiêksze zamówienia, aby zachêciæ kupuj¹cych do dokonania zakupu.
Koszty sprzeda¿y eBay pobiera prowizjê od sprzeda¿y, która mo¿e wynosiæ do 10 proc., a dodatkowo PayPal pobiera oko³o 3 proc. wartoœci transakcji. Koszty wysy³ki równie¿ trzeba wzi¹æ pod uwagê – warto skorzystaæ z serwisów umo¿liwiaj¹cych drukowanie etykiet w domu, co pozwala zaoszczêdziæ czas i pieni¹dze. Aby unikn¹æ strat, nale¿y dok³adnie kalkulowaæ ceny i uwzglêdniaæ wszystkie koszty.
Budowanie reputacji sprzedawcy Na eBay funkcjonuje system ocen, który wp³ywa na twoj¹ wiarygodnoœæ jako sprzedawcy. Kupuj¹cy oceniaj¹ zgodnoœæ produktu z opisem, komunikacjê, szybkoœæ wysy³ki i op³aty. Aby budowaæ dobr¹ reputacjê, warto dbaæ o jakoœæ obs³ugi klienta, szybko odpowiadaæ na pytania i przyjmowaæ zwroty. Pozytywne opinie zwiêkszaj¹ zaufanie kupuj¹cych i mog¹ wp³yn¹æ na zwiêkszenie sprzeda¿y.
Dodatkowo warto regularnie aktualizowaæ swoje oferty, dbaæ o profesjonalne
nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”, „Obywatelstwo z przeszkodami”, „¯ycie od nowa: Jak uporz¹dkowaæ problemy w urzêdach” i wielu innych. S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492
zdjêcia i opisy oraz oferowaæ konkurencyjne ceny.
Podsumowanie
Choæ trudno utrzymaæ siê wy³¹cznie ze sprzeda¿y na eBay, jest to dobry sposób na opró¿nienie szaf i na dodatkowy dochód. Nawet jeœli zdecydujesz siê sprzedaæ tylko rzeczy, których ju¿ nie potrzebujesz, zyskasz nie tylko pieni¹dze, ale równie¿ wiêcej przestrzeni w swoim domu. Jeœli natomiast zdecydujesz siê na d³ugoterminowy handel, warto zainwestowaæ czas w naukê, analizê rynku i budowanie swojej marki jako sprzedawcy. Powodzenia w sprzeda¿y na eBay! ❍
dowiesz siê z ksi¹¿ek El¿biety Baumgartner
„Jak oszczêdzaæ na podatkach“.
Przepisy podatkowe, jak rozliczyæ siê samodzielnie. Cena $20. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem. Podrêcznik agresywnej gry podatkowej“.
Spadki, darowizny, przychody, inwestycje, sprzeda¿ mieszkania, konta w USA i w Polsce, walka z IRS. Ustawa o ujawnianiu kont zagranicznych FATCA. Cena $35. Równie¿: „Emerytura reemigranta w Polsce”, „Powrót do Polski” i wiele innych. Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2025 i dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com. www.PoradnikSukces.com
➭ 11
Nie przesadza³bym zreszt¹ z tym poczuciem winy. W Polsce te¿ jest mnóstwo osób ubo¿szych ode mnie – to ci legendarni emeryci, którzy musz¹ utrzymywaæ siê za jakieœ œmieszne pieni¹dze. Ze wszystkimi siê nie podzielê, bo nie jestem miliarderem (najbogatszy obecnie cz³owiek œwiata oœwiadczy³ zreszt¹, ¿e najwiêksz¹ s³aboœci¹ zachodu jest empatia). Wybaczcie starszemu panu to zami³owanie do sybarytyzmu. Raczej bym je w sobie
Szukam pracy
t³umi³, ale tu wszyscy – od m³odych filipiñskich dziewczyn po szwedzkich starców –mówi¹ mi: – Dogadzaj sobie, zapracowa³eœ na to ca³e ¿ycie, nie wiesz przecie¿, jak d³ugo bêdziesz ¿y³ (O, Michael z pokoju 405 w³aœnie umar³ wczoraj!), napij siê czasem dobrej whisky i zjedz p¹czka, relaksuj siê i nie myœl za du¿o!
Do serca powinienem sobie wreszcie wzi¹æ tê ostatni¹ radê.
59-letni mê¿czyzna szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym. Tel. 646.220.5832 – Jacek
Szukam pracy
Mê¿czyzna 63-letni szuka lekkiej pracy w œrodowisku polskojêzycznym.
Tel. 347.280.8434 – Tadeusz
Znane Biuro Rozliczania Podatków Micha³a Pankowskiego zmieni³o adres.
Dzia³a teraz przy 67 West Street #435, 4 piêtro, Greenpoint. ¯eby umówiæ siê na spotkanie wystarczy zatelefonowaæ 917. 847. 8594
Mile widziani dawni i nowi klienci
NA GAZOWE
● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS
● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY
● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION
● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê
● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice
● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu
● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku
144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354
Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956
1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223
Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com
I
liada ju¿ siê skoñczy³a wraz z pogrzebem Hektora, ale ja jeszcze nie skoñczy³em z „Iliad¹” – dok³adniej – z pewnymi malarskimi przedstawieniem zwi¹zanymi z poematem i jego twórc¹. Wiele z nich musia³em od³o¿yæ na bok, czêsto z wielkim ¿alem, ale po prostu nie by³o ju¿ miejsca.
Istnia³ czy nie istnia³?
Zajmijmy siê obrazami dotycz¹cymi autora, umownie nazywanego Homerem, choæ raczej tak siê nie nazywa³ ów byæ mo¿e anonimowy artysta. Niektórzy przychylaj¹ siê do opinii, ¿e nosi³ imiê Melesigenes, wed³ug apokryficznego ¿ywota poety, a homer to nazwa pospolita okreœlaj¹ca wykonawców pieœni, w tym zwi¹zanych z wojn¹ o Helenê. Utworów z tzw. cyklu trojañskiego by³o dziewiêæ, znamy ich zawartoœæ ze streszczeñ, ale same dzie³a zaginê³y – zachowa³y siê tylko te dwa i jako utwory najdoskonalsze zosta³y spisane w VI w. p.n.e. Czy Homer by³ autorem „Iliady”? Trwa na ten temat zaciek³a i w³aœciwe daremna debata. Jedni dowodz¹, i¿ oryginalna pieœñ o gniewie Achillesa sk³ada³a siê z kilku zaledwie ksi¹g; resztê do³¹czali inni wykonawcy. Zatem wed³ug tego pogl¹du „Iliada” jak¹ znamy jest sk³adank¹ prac rozmaitych pieœniarzy w czasach, kiedy pisma nie znano jeszcze w Grecji. Druga frakcja dowodzi, i¿ to Homer by³ tym najwiêkszym bardem, który po³¹czy³ luŸne pieœni wykonywane przez wêdrownych wajdelotów i nada³ im w³asny, artystycznie spójny, dojrza³y kszta³t jaki znamy dziœ w postaci „Iliady”.
Apoteoza Homera
W ka¿dym razie, kiedy wybitny Jean-Auguste-Dominique Ingres ukoñczy³ w 1827 r. sw¹ s³ynn¹ „Apoteozê Homera” przedstawi³ wizualnie utrwalon¹ ju¿ od prawie 30 wieków tradycyjn¹ opiniê: najwspanialszym poet¹ wszechczasów jest Homer, a wokó³ niego gromadz¹ siê „pomniejsi” twórcy – wcale wybitni, jednak wywodz¹cy sw¹ sztukê z jednego Ÿród³a. Na podwy¿szeniu siedzi Homer, tradycyjnie przedstawiany jako œlepiec, u jego stóp dwie symboliczne postaci – „Iliada” –to ta dziewoja w czerwonej sukni i „Odyseja” – w zielonej. Obok z lewej, ów pó³nagi brodacz ze zwojem papieru to dramatopisarz Sofokles. Z lewej, w czerwonej opoñczy, niemal plecami zwrócony do widza stoi Dante, twórca „Boskiej komedii”. Poni¿ej z bródk¹ – jego póŸniejszy, najwiêkszy rywal w literaturze w³oskiej, Torquato Tasso, twórca wspania³ego poematu „Jerozolima wyzwolona”, a jeszcze poni¿ej, w czêœci widoczna tylko twarz Williama Szekspira. Z prawej, na przyk³ad, Molier, komediopisarz – w ciemnym p³aszczu z obfit¹ peruk¹, obok zaœ – ubrany na bia³o to Micha³ Anio³. Ingres w³¹czy³ w orszak homerowy nie tylko pisarzy i poetów, ale tak¿e myœlicieli, malarzy, rzeŸbiarzy –artystów w najogólniejszym sensie tego s³owa, skoro sztuka jako taka, czyli dzia³alnoœæ obliczona na piêkno wyrazu w s³owie, na p³ótnie, w kamieniu czy po prostu – w myœli, zaczê³a siê w³aœnie w staro¿ytnej Grecji od Homera, w kolebce cywilizacji zachodniej.
Wêdrowny wajdelota
Jean-Baptiste Auguste Leloir przedstawi³ Homera a lir¹, siedz¹cego poœród uwa¿nych s³uchaczy, oczywiœcie m³odych i urodnych, chciwie s³uchaj¹cych jego pieœni. Zadumani, zamyœleni, ch³on¹ s³owa barda, doceniaj¹ s³owny kunszt utworu i piêkno wykonania. Ca³oœæ skomponowana w idyllicznie wyobra¿onej dawnej Grecji, w porywaj¹cym krajobrazie z klasyczn¹ budowl¹ (œwi¹tyni¹) w tle. Mit staro¿ytnej Grecji w ca³ej okaza³oœci, w jaki dziœ chcemy wierzyæ.
I zmiana nastroju – trzeci obraz, francuskiego akademika Williama-Adolphe Bouguerau nosi tytu³ „Homer i jego przewod-
nik”. Zgodnie z tradycj¹, niewidomego, bosonogiego pieœniarza tak¿e bosy ch³opiec prowadzi kamienist¹ œcie¿k¹. W dalekim tle – morze. W tym przedstawieniu Homer nie jest uwielbianym pieœniarzem, wyczekiwanym niecierpliwie poet¹, którego utworów ka¿dy chce s³uchaæ. W wyobra¿eniu Bouguerau, niezmiernie cenionego za ¿ycia akademika francuskiego, jest on wêdrownym dziadem przeganianym przez wieœniaków, obszczekiwanym przez wiejskie psy. Za jedyn¹ nagrodê ma wyzwiska i przekleñstwa, za zap³atê kamienie, które niejako symbolicznie niesie w rêku ów ch³opiec. Poetów
(artystów) w tym œwiecie nie potrzeba – powiada nam malarz – przeszkadzaj¹, niczego praktycznego nie wytwarzaj¹, niepokoj¹ tylko ludzi przypominaniem im o wartoœciach wa¿niejszych ni¿ ich zwyk³e materialne bytowanie i cielesne przyjemnoœci. Czytelnika niech nie dziwi, ¿e Homer na trzech zamieszczonych tu obrazach wygl¹da tak samo. Artyœci, jak przysta³o na mistrzów akademizmu, wzorowali siê na znanym popiersiu przedstawiaj¹cym poetê – rzymskiej kopii starogreckiego orygina³u. Dzie³o to ma rzekomo odzwierciedlaæ podobiznê autora „Iliady” i „Odysei”. Ale czy rzeczywiœcie? ❍