Kurier Plus - e-wydanie 28 czerwca 2025

Page 1


POLISH WEEKLY MAGAZINE

NUMER 1606 (1906) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 28 CZERWCA 2025

Tomasz Bagnowski

Rozejm po ataku

Donald Trump w miniony weekend wyda³ rozkaz zbombardowania trzech oœrodków nuklearnych w Iranie, w tym najwa¿niejszego, znanego jako Fordo, umiejscowionego g³êboko pod ziemi¹, w górzystym terenie.

Atak ten przygotowa³ Izrael dokonuj¹c wczeœniej nalotów na stanowiska irañskiej obrony przeciwlotniczej, co umo¿liwi³o wys³anym przez USA bombowcom przeprowadzenie niczym nie zak³óconej akcji. Bombowce B-2 Spirit zrzuci³y najciê¿sze (13-14 ton) poza atomowymi bomby w amerykañskim arsenale, znane jako bunker buster, tak¿e na inne oœrodki wzbogacania uranu, o nieco mniejszym znaczeniu: Natanz i Isfahan. USA u¿y³y równie¿ pocisków manewruj¹cych Tomahawk, które zosta³y wystrzelone z okrêtu podwodnego USS Georgia. Wed³ug informacji samego prezydenta, a tak¿e szefa Pentagonu, ataki zakoñczy³y siê ca³kowitym sukcesem. Donald Trump powiedzia³, ¿e wszystkie cele zosta³y zniszczone.

Irañska odpowiedŸ by³a zdawkowa. Cieœnina Ormuz, kluczowa jeœli chodzi o transport ropy naftowej, nie zosta³a przez Iran zamkniêta. Kraj ten wystrzeli³ kilka rakiet

w kierunku amerykañskich baz wojskowych, którymi jest otoczony, ale nie spowodowa³y one ¿adnych zniszczeñ. Iran ostrzeg³ zreszt¹ wczeœniej Amerykanów o swoim ataku, który przeprowadzony zosta³ na potrzeby wewnêtrznej propagandy. Iran wed³ug Trumpa przysta³ równie¿ na rozejm z Izraelem. Zdjêcia satelitarne pokazuj¹ce miejsca zbombardowane przez USA przed i po ataku, udostêpnione przez Maxar Technologies, ukazuj¹ nowe kratery, zawalone wejœcia do tuneli oraz dziury na grzbiecie górskim. Widoczny jest równie¿ nienaruszony du¿y budynek na terenie Fordow, który mo¿e s³u¿yæ do kontroli wentylacji podziemnych sal wzbogacania uranu. Na razie trudno niezale¿nie oceniæ jak du¿e s¹ te zniszczenia. Z informacji podawanych przez ró¿ne media jeszcze przed atakiem wynika, ¿e Iran spodziewaj¹c siê napaœci, przeniós³ czêœæ materia³ów u¿ywanych w programie nuklearnym w inne miejsca.

➭ Noc Kupa³y w Wallington – str. 2

➭ Wypadek wypadkowi nierówny – str. 5

➭ Blender kulturalny – str. 5

➭ Harcerskie lato – str. 10

➭ Jak przygotowaæ siê do zakupu domu – str. 13

➭ Rozprawa z zalotnikami – str. 15

1 lipca – Œwiatowy Dzieñ Architektury – Nabrze¿e Greenpointu

Nie wyobra¿am sobie ¿ycia bez tworzenia

Marcin ¯urawicz

Doœæ wczeœniej zainteresowa³eœ siê muzyk¹. Urodzi³em siê w ¯ywcu w muzycznej rodzinie wiêc poniek¹d nie mia³em wyjœcia. Mój tata Jacenty Ignatowicz jest zawodowym muzykiem od lat zafascynowanym muzyk¹ góralsk¹. Mój dom rodzinny wype³niony by³ zawsze dŸwiêkami, a rozmaite instrumenty otacza³y mnie przez ca³e dzieciñstwo. Tata jest multiinstrumentalist¹ i samoukiem. Gra na wielu instrumentach ludowych, miêdzy innymi na dudach, okarynie, rozmaitych fujarkach i piszcza³kach, ale tak¿e potrafi zagraæ na klarnecie, skrzypcach czy saksofonie. Ojciec jest znanym w regionie i w ca³ej Polsce propagatorem tej muzyki. Podobnie zreszt¹ jak wujkowie od strony mamy, choæ akurat ona nie gra na niczym.

Jako góral z ¯ywca pod¹¿y³eœ jednak inn¹ muzyczn¹ drog¹.

Nie od razu. Odk¹d siêgam pamiêci¹ to widzê graj¹ceg ojca. By³ moim pierwszym nauczycielem i dziêki niemu posiadam tak¹, a nie inn¹ wra¿liwoœæ muzyczn¹.

I jestem mu za to bardzo wdziêczny. Pierwsze instrumenty na jakich uczy³em siê graæ to by³y si³¹ rzeczy instrumenty góralskie. Ojciec bardzo chcia³, abym gra³ na klarnecie i to w³aœnie klarnet by³ moim g³ównym instrumentem w podstawowej szkole muzycznej w ¯ywcu. Drugim by³ fortepian. Gitara jednak pojawi³a siê praktycznie w tym samym momencie mojego ¿ycia, ale nie w szkole, a na wakacjach. Mia³em wtedy dziesiêæ, mo¿e 11 lat. Ktoœ przyniós³ gitarê na jak¹œ imprezê, zacz¹³ na niej graæ i bardzo mi siê to spodoba³o. W domu mieliœmy gitary, ale jak wróci³em po tamtych wakacjach to spojrza³em na nie zupe³nie inaczej. I zacz¹³em na nich æwiczyæ ju¿ na powa¿nie. Pocz¹tkowo by³em samoukiem i podpatrywa³em, jak graj¹ koledzy i od nich uczy³em siê pierwszych zagrywek. Takie by³y czasy. Oczywiœcie o ¿adnym jazzie nie by³o wtedy mowy.

Tata nie by³by zadowolony?

Nie. Tata nie mia³ nic przeciwko ani gitarze, ani jazzowi. Co wiêcej. On uwielbia³ jazz.

Rozmowa z gitarzyst¹ jazzowym Paw³em Ignatowiczem, jednym z artystów wystêpuj¹cych podczas festiwalu jazzowego w CPS. ➭ 12 ➭ 6

Pawe³ Ignatowicz: – Muzyka dla mnie na³ogiem i tlenem.

Noc Kupa³y w Wallington

20 czerwca, doœæ przypadkowo znale¿liœmy siê w MM Art Studio w Wallington prowadzonym przez Magdalenê Majerowicz Lupiñski.

Odbywa³a siê tam Noc Kupa³y, znana tak¿e jako Noc Œwiêtojañska oraz koncert muzyki i piosenek Doroty Huculak.

To s³owiañskie œwiêto, zwi¹zane z letnim przesileniem, zgromadzi³o kilkadziesi¹t ubranych na bia³o pañ z wiankami na g³owach oraz panów w obowi¹zkowych bia³ych koszulach. Œwietnie bawiono siê przy dŸwiêkach gitary i œpiewie Doroty, a s³owa piosenek wyœwietlane na ekranie pozwala³y na wspólne œpiewanie.

Dorota Huculak znana i lubiana w polonijnym œrodowisku gra i œpiewa solo na ró¿nych imprezach. Korzysta z szerokiego repertuaru w sk³ad którego wchodz¹ szanty, poezja œpiewana, piosenki popularne, biesiadne i ludowe. Na to spotkanie wybra³a piosenki kojarz¹ce siê z Kupa³¹, z tematyk¹ nocy, mi³oœci, lata i ogniska, które w Studio ca³y czas siê pali³o.

Gospodyni wieczoru, Magdalena Majerowicz Lupinska, oprócz koncertów, spotkañ z artystami, w MM Art Studio prowadzi te¿ zajêcia artystyczne dla m³odzie¿y, koncerty relaksuj¹co-medytacyjne, spotkania z autorami ksi¹¿ek w ramach Przytuliska Literacko-Artystycznego, wystawy malarskie artystów z Clark oraz jej podopiecznych.

Imprezy, które w Art Studio siê odbywaj¹ maj¹ ciekaw¹ scenografiê, a na œcianach mo¿na podziwiaæ obrazy, ró¿nych autorów. Magdalena Majerowicz Lupiñski od 23 lat zawodowo pracuje dla tej samej firmy

projektuj¹c hafty na rêczniki i utensylia ³azienkowe. Art Studio to dodatkowe zajêcie i mocno anga¿uj¹ce j¹ hobby. Urok osobisty gospodyni, jej serdecznoœæ, goœcinnoœæ i pomys³owoœæ sprawia-

j¹, ¿e Studio ma grono sta³ych bywalców, którzy podejmuj¹ nowe wyzwania i chêtnie spêdzaj¹ tam czas.

VeinFactors – krok ku lepszemu ¿yciu

S¹ dni, kiedy czujesz ból nóg. Tych samych, które ca³e ¿ycie Ci s³u¿y³y – nios³y Ciê przez szko³ê, pracê, spacery, tañce i pielgrzymki.

Dziœ nios¹ coœ zupe³nie innego: obrzêk, pulsowanie, ¿ar, napiêcie, ciê¿ar. Ka¿dy krok boli. Ka¿de zdjêcie buta przypomina, ¿e coœ jest nie tak. A gdy przychodz¹ gor¹ce dni, to jakby ktoœ wsypa³ sól w rany – ¿y³y puchn¹, nogi parz¹, a cz³owiek chce tylko usi¹œæ i nie wstawaæ.

Mo¿e próbowa³eœ ju¿ wielu rzeczy. ¯ele z kasztanowca. Rajstopy uciskowe. Zimne prysznice. Poduszki pod nogi. Mo¿e Twój lekarz wzruszy³ ramionami. Mo¿e ju¿ nawet nie liczysz, ile razy s³ysza³eœ: „taki wiek”, „nic siê nie da zrobiæ”, „takie geny”. Mo¿e po prostu nauczy³eœ siê ¿yæ w bólu –wielu. Tylko czy naprawdê musisz? Nie mówimy o cudzie. Nie wciska my marzeñ w kapsu³kê. Mówimy o VeinFactors – Varicose Vein Com plex firmy Futurebiotics. O produk cie, który powsta³ nie w agencji marketingowej, ale w oparciu o naukê, badania i potrzeby tysiêcy ludzi takich jak Ty.

To nie przypadkowy suplement. To nie magiczne zio³o. To kompleks sk³adników, które od lat s¹ stosowane w leczeniu chorób ¿y³. Znajdziesz tu diosminê i hesperydynê – dwa naturalne flawonoidy, które wzmacniaj¹ œciany ¿y³, zmniejszaj¹ ich przepuszczalnoœæ i poprawiaj¹ odp³yw krwi z nóg do serca. Brzmi technicznie? Byæ mo¿e. Ale efekt jest prosty: mniej obrzêku, mniej bólu, mniej napiêcia.

Kolejny sk³adnik to escyna – aktywny wyci¹g z kasztanowca. Dzia³a przeciwzapalnie i uszczelniaj¹co. Sprawia, ¿e Twoje ¿y³y przestaj¹ siê rozci¹gaæ jak przegrzany balon i zaczynaj¹ pracowaæ, jak trzeba. Dodaj w¹krotkê azjatyck¹, która wspomaga produkcjê kolagenu i regeneracjê naczyñ krwionoruszczyk, który poprawia mikrokr¹¿enie i ³agodzi stany zapalne w hemoroidach – bo przecie¿ ¿ylaki to nie tylko nogi, ale te¿ okolice, o których niechêtnie siê mówi, choæ bol¹ najbardziej. Ale najwiêksz¹ si³¹ VeinFactors nie jest tylko sk³ad. Jest ni¹ synergia dzia³ania. Sk³adniki nie dzia³aj¹ osobno. One wspieraj¹ siê nawzajem. Wzmacniaj¹. Uzupe³niaj¹. I s¹ w tej kapsu³ce nieprzypadkowo. Do tego do³¹czono Bioperine – ekstrakt z pieprzu czarnego, który sprawia, ¿e organizm lepiej przyswaja wszystkie sub-

stancje. To nie sztuczka – to technologia absorpcji. ¯eby zadzia³a³o szybciej, skuteczniej, g³êbiej. WyobraŸ sobie dzieñ, w którym budzisz siê rano bez uczucia, ¿e ktoœ nala³ Ci w nogi cementu. Kiedy mo¿esz przejœæ kilka przecznic bez przystawania. A wieczorem nie boisz siê zdj¹æ skarpetek. Dzieñ, w którym mo¿esz powiedzieæ: „Jest naprawdê lepiej..”

To nie jest luksus. To nie jest mrzonka. To coœ, co mo¿esz osi¹gn¹æ – jeœli dasz sobie szansê.

VeinFactors to preparat, który mo¿e staæ siê Twoim codziennym sprzymierzeñcem. Dzia³a. Nie od razu jak tabletka przeciwbólowa, ale dzieñ po dniu, tydzieñ po tygodniu. Bo prawdziwe uzdrowienie potrzebuje czasu – ale te¿ konkretnego wsparcia.

Nie jesteœ sam. Markowa Apteka zna takie historie jak Twoja. Ludzie przychodz¹, próbuj¹, wracaj¹. I mówi¹: „Nie wierzy³em, a dziœ dziêkujê.” Nie czekaj, a¿ ból stanie siê nie do zniesienia. Nie czekaj, a¿ operacja bêdzie jedyn¹ opcj¹. Dzia³aj teraz – z g³ow¹, z sercem, z nauk¹. VeinFactors – Twój krok ku l¿ejszemu ¿yciu. Bo to, ¿e siê starzejemy, nie oznacza, ¿e mamy cierpieæ. A Ty nie jesteœ stworzony do bólu. I warto, ¿eby ka¿dy krok znowu dawa³ ci radoœæ

ZDJÊCIE: EUGENE BOBROWSKI

PIASA zaprasza

Polski Instytut Naukowy w Ameryce (PIASA) ostatnio coraz czêœciej przypomina siê polonijnemu œrodowisku organizuj¹c ciekawe spotkania.

Ju¿ w najbli¿szy pi¹tek 27 czerwca o godz. 18:00 Instytut bardzo serdecznie zaprasza na otwarcie zbiorowej wystawy „The Witching Woods”.

„The Witching Woods” to niezwyk³a podró¿ w g³¹b mitów i legend, które otaczaj¹ przesilenie letnie. Eksploruj¹c motywy przemiany i uzdrowienia, ekspozycja podkreœla znaczenie rytua³ów zwi¹zanych z ¿ywio³ami – ogniem i wod¹ – oraz symbolikê mitologicznego kwiatu paproci.

Inspirowana obchodami Nocy Œwiêtojañskiej oraz subtelnymi odniesieniami do „Snu nocy letniej” Williama Shakespeare’a, wystawa tworzy magiczn¹ i senno-fantastyczn¹ atmosferê, w której folklor, baœnie i natura splataj¹ siê w harmonijn¹ ca³oœæ.

Dziesiêciu artystów zaprezentuje ró¿norodne dzie³a – od malarstwa i rysunków po prace cyfrowe i rzeŸby – ukazu-

j¹ce fragmenty niezwyk³ej, niepokoj¹cej i eterycznej nocy przesilenia letniego.

Ta ekspozycja to nie tylko artystyczna przygoda, ale tak¿e g³êboka refleksja nad cyklem ¿ycia, natur¹ i magi¹, która nas otacza. Zapraszamy do odkrywania tej unikalnej wizji, która z pewnoœci¹ zachwyci i zainspiruje!

Artyœci:

Anne Marie Beckemeyer

Paige Coombe

Katherine Debicki

Kate Griffin

Michelle Harpster

Daniel Hickman

Natalia Pas-Dzioba

Sebastian Torrens

Joanna M. Wê¿yk

Gabriela Worosz

Kuratorem wystawy jest znakomita polska malarka Joanna M. Wê¿yk

Zapraszamy!

Adres Instytutu:

208 E 30th Street, New York 10016 (212) 686.4164

Tadeuszowi Antoniakowi

redaktor naczelna

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

sta³a wspó³praca Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

E-mail: kurier@kurierplus.com

Internet: www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

„Wieniec sprawiedliwoœci“

Gdy Jezus przyszed³ w okolice Cezarei Filipowej, pyta³ swych uczniów: „Za kogo ludzie uwa¿aj¹ Syna Cz³owieczego?” A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Jezus zapyta³ ich: „A wy za kogo Mnie uwa¿acie?”. Odpowiedzia³ Szymon Piotr: „Ty jesteœ Mesjasz, Syn Boga ¿ywego”. Na to Jezus mu rzek³: „B³ogos³awiony jesteœ, Szymonie, synu Jony. Albowiem cia³o i krew nie objawi³y ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otó¿ i Ja tobie powiadam: Ty jesteœ Piotr Opoka, i na tej opoce zbudujê mój Koœció³, a bramy piekielne go nie przemog¹”. Mt 16,13-18

Pytanie Jezusa skierowane do uczniów: „Za kogo ludzie uwa¿aj¹ Syna Cz³owieczego?” jest skierowane do ka¿dego z nas. OdpowiedŸ na nie decyduje o kszta³cie naszej doczesnoœci i wiecznoœci. Jeœli wyznamy jak Piotr, ¿e Jezus jest naszym Zbawc¹ i Panem, to stajemy na drodze, o której pisze œw. Pawe³ w Liœcie do Tymoteusza: „W dobrych zawodach wyst¹pi³em, bieg ukoñczy³em, wiarê ustrzeg³em. Na ostatek od³o¿ono dla mnie wieniec sprawiedliwoœci, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sêdzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim którzy umi³owali pojawienie siê Jego”.

Biegniemy przez ¿ycie ró¿nymi drogami, ale cel jest jeden – otrzymanie „wieñca sprawiedliwoœci”, wieñca zwyciêstwa i zbawienia. „Otrzymywanie” tego wieñca w naszej sytuacji mo¿e byæ inne ni¿ œwiêtych Piotra i Paw³a, których dzisiaj wspominamy i oddajemy im szczególn¹ czeœæ. Uroczystoœæ œwiêtych Piotra i Paw³a obchodzimy razem w jednym dniu, mimo ¿e ich osobowoœci i misje by³y tak ró¿ne. Jeden z nich zosta³ nazwany przez Jezusa „Opok¹”, drugi zaœ powo³any na „Aposto³a Narodów”.

Dlaczego wybrano dzieñ 29 czerwca na tê uroczystoœæ? Tego dnia bowiem staro¿ytni Rzymianie oddawali czeœæ legendarnym za³o¿ycielom Wiecznego Miasta Romulusowi i Remusowi. Legenda mówi, ¿e to oni po³o¿yli fundamenty pod miasto Rzym, byli jego za³o¿ycielami. Zaœ œwiêci Aposto³owie w Rzymie oddali swoje ¿ycie, po³o¿yli niejako chrzeœcijañskie fundamenty pod pogañski œwiat i przyczynili siê do rozkwitu wiary w Chrystusa. Zaœ inny, wa¿niejszy powód wyboru tego dnia opiera siê nie na legendzie, ale na faktach historycznych. Wskazuj¹ one, ¿e to w³aœnie 29 czerwca 258, w czasie przeœladowania chrzeœcijan przez cesarza Waleriana, w obawie przed sprofanowaniem relikwii Aposto³ów przeniesiono je do katakumb Kaliksta. Wczeœniej œw. Piotr by³ pochowany na Wzgórzu Watykañskim, zaœ

œw. Pawe³ w posiad³oœci œw. Lucyny przy drodze sotyjskiej. Przeniesienie relikwii œwiêtych w roku 258 by³o pocz¹tkiem oddawania wspólnej czci Aposto³ów Piotra i Paw³a w dzieñ 29 czerwca.

Popatrzmy jak ró¿nymi drogami pod¹¿ali ci dwaj Aposto³owie do „wieñca sprawiedliwoœci”. Œw. Piotr nosi³ wczeœniej imiê Szymon, zaœ œw. Pawe³ przed nawróceniem znany by³ jako Szawe³. Œw. Piotr pochodzi³ z Galilei, podobnie jak Chrystus, a œw. Pawe³ pochodzi³ z Tarsu w dzisiejszej Turcji. Œw. Piotr by³ cz³owiekiem biednym, surowym, niewykszta³conym i dalekim od teologii, ale szczerym, chêtnym i kochaj¹cym. Z jego ust pad³o spontaniczne wyznanie: „Ty jesteœ Mesjasz, Syn Boga ¿ywego”. Œw. Pawe³ by³ zaœ faryzeuszem, uczeniem rabina Gamaliela. By³ inteligentny, wykszta³cony, obdarzony darem s³owa.

Œwiêty Piotr zosta³ bezpoœrednio powo³any przez Jezusa i otrzyma³ w³adzê kluczy: „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwi¹¿esz na ziemi, bêdzie zwi¹zane w niebie, a co rozwi¹¿esz na ziemi, bêdzie rozwi¹zane w niebie”. Na obrazach przedstawiany jest czêsto z kluczami w rêku.

nym. Ukrzy¿owanie uwa¿ano za œmieræ haniebn¹ i okrutn¹. Wed³ug tradycji œw. Piotr mia³ prosiæ, aby ukrzy¿owano go g³ow¹ w dó³, poniewa¿ uwa¿a³, ¿e nie jest godny umieraæ jak Chrystus. Œw. Pawe³ zosta³ skazany na œciêcie – jako obywatel rzymski nie móg³ byæ skazany na tak hañbi¹c¹ œmieræ, jak¹ by³o ukrzy¿owanie.

Jezus zmieni³ imiê Szymona na Piotr, czyli ska³a, aby wskazaæ, ¿e bêdzie on niczym ska³a, na której zostanie zbudowany Koœció³. By³ nazywany ksiêciem Aposto³ów, poniewa¿ Chrystus uczyni³ go centrum i spoiwem jednoœci Koœcio³a, stra¿nikiem i nieomylnym nauczycielem ewangelicznej prawdy. Jezus wybra³ go, aby w naszym Koœciele by³ on znakiem jednoœci, stabilnoœci i nadziei, które s¹ tak potrzebne w dzisiejszym coraz bardziej zagmatwanym i zagubionym œwiecie.

Œwiêty Pawe³ zosta³ Aposto³em narodów. By³ w ci¹g³ym ruchu. Misja g³oszenia Królestwa Bo¿ego wœród pogan by³a najwa¿niejsz¹ decyzj¹, jak¹ kiedykolwiek podjêto w Koœciele. Pawe³ by³ ci¹gle w podró¿ach misyjnych.

Obydwaj Aposto³owie sprawiali, ¿e Koœció³ wychodzi³ do œwiata i jednoczeœnie pozostawa³ jako stabilne miejsce, jako cel, kierunek, dom i przystañ.

Œw. Pawe³, prawdopodobnie nigdy nie spotka³ Jezusa twarz¹ w twarz. By³ gorliwym faryzeuszem i przeœladowc¹ Koœcio³a. Uczestniczy³ w kamienowaniu œw. Szczepana, pierwszego mêczennika za wiarê. W drodze do Damaszku, gdzie mia³ aresztowaæ chrzeœcijan oœlepi³a go œwiat³oœæ nieba i powali³a na ziemiê. Oszo³omiony us³ysza³ g³os, ¿e przeœladuj¹c chrzeœcijan przeœladuje samego Chrystusa. To doœwiadczenie zmieni³o ca³e jego ¿ycie. Z gorliwego przeœladowcy chrzeœcijan sta³ siê gorliwym g³osicielem Ewangelii wœród pogan. Zacz¹³ podró¿owaæ i g³osiæ chwa³ê Chrystusa Zmartwychwsta³ego. Na obrazach przedstawiany jest z mieczem lub ksiêg¹.

Obydwaj Aposto³owie ponieœli œmieræ mêczeñsk¹ w czasie przeœladowañ wznieconych przez cezara Nerona. Œwiêty Piotr zosta³ skazany na ukrzy¿owanie. By³ to powszechnie stosowany sposób wymierzania kary œmierci w œwiecie staro¿yt-

Ta dope³niaj¹ca siê ró¿norodnoœæ potrzebna jest w Koœciele. Potrzebujemy stabilnoœci œw. Piotra i mobilnoœci œw. Paw³a. Spoiwem, które ³¹czy³o te dwie ró¿norodnoœci by³a mi³oœæ do Chrystusa i Jego Ewangelii. Tak jak Chrystus na ró¿nych drogach powo³a³ œw. Piotra i œw. Paw³a, my równie¿ jesteœmy powo³ani na wiele ró¿nych sposobów, aby pod¹¿aæ za Panem przez ca³e nasze ¿ycie. Chrystus buduje swój Koœció³ bazuj¹æ na ró¿norodnoœci swoich uczniów. Patrz¹c na drogê wiary œw. Piotra i Paw³a widzimy, jak Chrystus wykorzystuje ró¿norodnoœæ i odmiennoœæ wyznawców w budowaniu Koœcio³a, co wyznajemy w Sk³adzie Apostolskim: „Wierzê w jeden, œwiêty, powszechny i apostolski Koœció³”. Chrystus gromadzi swoich wyznawców w jednym Koœciele. Wci¹¿ wybiera do g³oszenia Ewangelii i posy³a w œwiat nowe zastêpy œwiadków, wœród których jest równie¿ miejsce dla ka¿dego z nas. Pytanie o nasz¹ przynale¿noœæ do Koœcio³a, o nasz¹ chrzeœcijañsk¹ to¿samoœæ, to pytanie o nasz¹ wiarê w Chrystusa oraz mi³oœæ do Boga i bliŸnich. Dziœ chcemy razem z Piotrem wyznaæ: „Ty jesteœ Mesjasz, Syn Boga ¿ywego” i powtórzyæ za œw. Paw³em: „Jemu chwa³a na wieki wieków. Amen”. ❍

Zapraszamy na strony Autora: ryszardkoper. pl i nytravelclub.pl

Wypadek wypadkowi nierówny

Kiedy niewinna osoba staje siê ofiar¹ wypadku, stara prawda daje o sobie znaæ –¿e taka osoba ma „pod górê”. Dzieje siê tak niezale¿nie od tego czy chodzi o wypadek budowlany, samochodowy lub jakikolwiek inny. Karty zawsze uk³adaj¹ siê niekorzystnie dla osoby, która dozna³a obra¿eñ. W normalnym œwiecie, du¿e firmy ubezpieczeniowe, producenci oraz wielkie jednostki ekonomiczne, takie jak miasta i stany, wsp³czu³yby tym, którzy zostaj¹ poszkodowani. Niestety, w naszych realiach to nie istnieje. Co gorsza, w wiêkszoœci przypadków te firmy uzyskuj¹ czêstokroæ wiêksz¹ ochronê prawn¹ ni¿ zwykli ludzie. Jak siê to dzieje? Przez lata lobbingu prowadzonego przez ogromne korporacje, s¹ one w stanie zmieniæ prawo na ich korzyœæ, czyni¹c dla ofiar wypadków praktycznie niemo¿liwym uzyskane odszkodowania. W efekcie stworzono system, w którym, od pocz¹tku, poszkodowani pracownicy musz¹ „iœæ pod górê”.

Jako doskona³y przyk³ad tego fenomenu mo¿e s³u¿yæ jedna z decyzji s¹du apelacyjnego w Nowym Jorku. W naszym stanie s¹ trzy poziomy s¹dów. S¹d apelacyjny stanowi drugi ich poziom i sk³ada siê z grupy sêdziów, do których nale¿y ocena prawid³owoœci obowi¹zuj¹cego prawa. Na szczêœcie w tym przypadku stanêli oni na wysokoœci zadania i na stra¿y osób poszkodowanych.

Sprawa dotyczy³a pasa¿era nowojorskiego autobusu. Zaraz po tym jak do nie-

go wsiad³, upad³, poniewa¿ kierowca zahamowa³ bardzo gwa³townie i nieoczekiwanie. W wyniku tego wypadku, poszkodowany pasa¿er dozna³ powa¿nych obra¿eñ cia³a. Autobus nale¿a³ do nowojorskiego systemu komunikacji miejskiej. Ich prawnicy zamiast pomóc poszkodowanej osobie, z³o¿yli wniosek do sêdziego o oddalenie ca³ego pozwu. To jest normalna taktyka prawników broni¹cych pozwanych. Oni bardzo czêsto u¿ywaj¹ prawa, które ca³y czas jest zmieniane na niekorzyœæ osób poszkodowanych w wypadkach, aby zmniejszyæ wartoœæ ich obra¿eñ lub te¿ ca³kowicie oddaliæ ich sprawê. Prawnicy komunikacji miejskiej u¿yli specjalnego przepisu prawa, który stanowi³, i¿ autobus musia³by zatrzymaæ siê w sposób „niezwyczajny oraz gwa³towny” aby osoba poszkodowana mog³a zaskar¿yæ komunikacjê miejsk¹ o odszkodowanie. Nale¿y tu zwróciæ szczególn¹ uwagê na fakt, i¿ zwykli kierowcy samochodowi nie maj¹ a¿ tak daleko posuniêtej ochrony prawnej jak kierowcy komunikacji miejskiej. Oznacza to, ¿e przepis ten nie chroni³by kierowcy takiego jak my przed pozwem s¹dowym, ale chroni „przewoŸników”.

W tym procesie prawnicy komunikacji miejskiej nie tylko stwierdzili, ¿e ich kierowca nie zatrzyma³ siê w „niezwyczajny” sposób, ale poszli dalej, twierdz¹c, i¿ ich kierowca, jeœli nawet zatrzyma³ siê w sposób gwa³towny, to by³o tak z powodu jakiejœ emergency. Najproœciej mó-

Blender kulturalny

Odk¹d wybuch³a wojna w Ukrainie, polski prozaik Szczepan Twardoch zaanga¿owa³ siê czynnie w pomoc walcz¹cym. „Jestem takim amatorskim, domoros³ym zaopatrzeniowcem tej wojny. Robiê to razem z Monik¹ Andruszewsk¹, bez której to by siê nie mog³o wydarzyæ, poniewa¿ to Monika jest od 11 lat na tej wojnie i to Monika tê wojnê zna lepiej ni¿ wielu ukraiñskich ¿o³nierzy. I to Monika jest prawie zawsze tam na miejscu. Wie, gdzie powinna nasza pomoc docieraæ, w jakiej formie, do kogo i tak dalej. I ona zarz¹dza t¹ stron¹ logistyczn¹, ja zajmujê siê zbieraniem pieniêdzy” – t³umaczy. Powodem by³o to, ¿e Twardoch, jak mówi „nie by³ w stanie znieœæ bezczynnoœci i bezradnoœci”. Zacz¹³ od samochodów, potem zbiera³ i wozi³ drony (wywiadowcze, uderzeniowe), a¿ w koñcu, z tych licznych podró¿y, narodzi³a siê ksi¹¿ka. „<Null> to bardzo wa¿ne pojêcie w wojskowej topografii. To pierwsza linia ukraiñskich pozycji, za któr¹ jest tylko szara strefa, a dalej pozycje rosyjskie. Na samych pozycjach by³em kilkukrotnie, ale staram siê tego nie eksponowaæ. To nie jest wa¿ne, gdzie by³em, zajmujê siê dostarczaniem pomocy ukraiñskim ¿o³nierzom. Zale¿y mi, aby broñ trafia³a bezpoœrednio do r¹k w³asnych tych ludzi, którzy potem tego sprzêtu u¿ywaj¹” – powiedzia³ Szczepan Twardoch w jednym z wywia-

dów. „Ta ksi¹¿ka to nie jest reporta¿. Zosta³a wymyœlona tak naprawdê przez mojego niemieckiego wydawcê (…). W pierwszym za³o¿eniu mia³a byæ ksi¹¿k¹ non fiction, ale po jakimœ czasie zrozumia³em, ¿e to nie jest moja wra¿liwoœæ, ¿e jestem powieœciopisarzem i ¿e to w formie powieœci znajdujê najpe³niejszy sposób wyrazu, opowiedzenia prawdy. Czy jednak coœ tam zmyœli³em? Nie” – stwierdzi³ jeden z najbardziej cenionych wspó³czesnych polskich pisarzy. Akcja powieœci „Null” dzieje siê wœród ukraiñskich wojskowych walcz¹cych z rosyjskim najeŸdŸc¹. G³ównym bohaterem jest Polak, pilot dronów, który do³¹czy³ do ukraiñskiego wojska. „To opowieœæ o gniewie, strachu, brudzie, odwadze, okrucieñstwie, wojennej mi³oœci i o tym, ¿e ¿ycie po wojnie jest prawie niemo¿liwe” – czytamy. „Polski pisarz przedstawia panoramê, jak sam pisze mena¿eriê, typów wojskowych: od pasywnych mobików chc¹cych zagrzebaæ siê w dziurze w ziemi, przez dziwaków, psychopatów i ludzi u³omnych, po ideowców, ochotników i bohaterów. Przy portretowaniu ludzi wojny Twardoch idzie jednak du¿o dalej ni¿ tylko reporterskie obserwacje. Widzimy, ¿e bohaterów „Nulla” kszta³towa³y pokoleniowe traumy siêgaj¹ce frontów II wojny œwiatowej i Afganistanu, wp³yw wspó³czesnych technologii

wi¹c, prawnicy komunikacji twierdzili, i¿ ich kierowca nie zrobi³ nic z³ego, ale jeœli nawet zrobi³, to by³a ku temu jakaœ przyczyna. Tego rodzaju podwójna obrona jest popularna wœród prawników broni¹cych pozwanych w procesach, szczególnie zaœ tych których prawo otacza dodatkow¹ ochron¹ jak w tym przypadku. W wielu procesach, kiedy brakuje doœwiadczenia prawnikowi reprezentuj¹cemu osobê poszkodowan¹, taka obrona mo¿e okazaæ siê bardzo skuteczna.

Na nieszczêœcie tego pasa¿era, sêdzia w pierwszej instancji uwierzy³ w argumenty prawników komunikacji miejskiej i oddali³ pozew. Z tego dok³adnie powodu, osoby poszkodowane potrzebuj¹ silnych prawników. Gdyby nie z³o¿ona apelacja, ta sprawa by³aby stracona. W apelacji, sêdziowie uznali, ¿e prawnicy miejscy u¿yli niew³aœciwej argumentacji i zmienili decyzjê s¹du pierwszej instancji, pozwalaj¹c na kontynuacjê procesu poszkodowanego pasa¿era. Pozwani, a w szczególnoœci du¿e korporacje, ubezpieczalnie oraz miasta walcz¹ w ten sposób w s¹dach ka¿dego dnia. Liczba ofiar wypadków, które zostaj¹ w ten sposób wykorzystane przez system gwa³townie wzrasta. Doœwiadczony prawnik, który zna prawo i wszelkie kruczki prawne, które stosuj¹ prawnicy broni¹cy tych najwiêkszych korporacji, mo¿e zmieniæ losy procesu. Dlatego tak wa¿ne jest, aby Pañstwo znali swoje prawa i korzy-

MissMedia

czy te¿ wychowania w œwiecie amerykañskiej i rosyjskiej militarnej popkultury. Kim wiêc jest twardochowski ¿o³nierz wspó³czesnej wojny? Ch³opcem graj¹cym w grê komputerow¹, helleñskim wojownikiem walcz¹cym o honor œwiata, Scyt¹ z chersoñskich stepów, humanoidem cz³owiekiem-dronem? Mo¿e wszystkim naraz?”. O tym mo¿na siê przekonaæ siêgaj¹c po najnowsz¹ propozycjê bestsellerowego autora.

*

Po osiemnastu latach przerwy Marek Kondrat wraca na wielki ekran! Aktor, który zadebiutowa³ w „¯ó³tej ci¿emce”, a potem zachwyca³ widzów kreacjami w „Dniu œwira”, „Psach” czy „Zaklêtych rewirach” przez niemal dwie dekady odmawia³ wystêpowania w filmach i nadeskach teatralnych. Jednak propozycji, któr¹ z³o¿y³ mu producent Rados³aw Drabik, nie móg³ odrzuciæ. < „Lalka” jest moj¹ ulubion¹ powieœci¹. Nigdy w ¿yciu aktorskim nie zdarzy³o mi siê znaleŸæ wœród jej bohaterów. Uda³o siê to mojemu ojcu w filmie Wojciecha Hasa. Teraz tê szansê dostajê od losu ja i chcê z niej skorzystaæ. Rzecki jest postaci¹ z „dwóch œwiatów” –mijaj¹cego i obecnego. To bliska mi perspektywa, która daje poczucie dotkliwej aktualnoœci tej powieœci. Wymarzona ekipa twórców dodaje mi odwagi” – tak o swoim powrocie i nowej roli opowiada Marek Kondrat.

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

stali z kancelarii, której prawnicy s¹ nie tylko doœwiadczeni, ale równie¿ posiadaj¹ wspó³czucie dla swoich klientów.

<Spe³ni³o siê jedno z najwiêkszych marzeñ, jakie jako twórca filmowy mog³em mieæ. W naszym filmie zagra Marek Kondrat! Jest to powód do dumy i radoœci dla wszystkich bior¹cych udzia³ w tej produkcji> – wtóruje mu Rados³aw Drabik. <Ignacy Rzecki, czyli stary subiekt, narrator w powieœci „Lalka” Boles³awa Prusa jest jej kluczow¹ postaci¹. W dotychczasowych ekranizacjach zagrali go Tadeusz Fijewski w filmie Wojciecha Jerzego Hasa oraz Bronis³aw Pawlik w serialu Ryszarda Bera. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e Marek Kondrat ma szansê zdobyæ serca wspó³czesnych widzów i stworzyæ niepowtarzaln¹ rolê, która bêdzie zapamiêtana na dekady. Ciekawostk¹ jest fakt, ¿e w ekranizacji Hasa rolê Henryka Szlangbauma zagra³ Tadeusz Kondrat – ojciec Marka Kondrata> – dodaje producent. Zdjêcia rozpoczn¹ siê w lipcu 2025 roku. Jeœli ktoœ mieszka w Warszawie i okolicach, mo¿e wzi¹æ udzia³ w superprodukcji. W mediach spo³ecznoœciowych pojawi³y siê og³oszenia o naborze statystów. Wymagane naturalne fryzury i brak tatua¿y!

Marek Kondrat

Polskie wczoraj i dziœ

Dwaj prezydenci - dwie epoki

Nazwiska prezydentów: Gabriela Narutowicza i Karola Nawrockiego zaczynaj¹ siê na literê „N”. Obydwaj politycy maj¹ jednak du¿o wiêcej wspólnego. Jeden i drugi poddani byli fali nienawiœci. O ile nagonka na Narutowicza trwa³a kilka dni i skoñczy³a siê jego zabójstwem, to kampania przeciwko Nawrockiemu trwa ju¿ pó³ roku i nic nie wskazuje na to ¿e ma siê zakoñczyæ.

Gabriel Narutowicz by³ wybitnym specjalist¹ w dziedzinie budownictwa wodnego. Du¿¹ czêœæ ¿ycia spêdzi³ w Szwajcarii, a po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci wróci³ do ojczyzny i zaanga¿owa³ siê w dzia³alnoœæ polityczn¹.

9 grudnia 1922 r. Zgromadzenie Narodowe - sejm i senat - wybra³o Narutowicza na urz¹d pierwszego prezydenta Rzeczpospolitej.

Natychmiast po wyborze skrajnie prawicowe si³y skupione wokó³ Narodowej Demokracji rozpoczê³y kampaniê nienawiœci przeciw prezydentowi elektowi. Zarzucano mu, ¿e nie zna Polski, poniewa¿ przebywa³ bardzo d³ugo zagranic¹. Mówiono o nim, ¿e jest „bezbo¿nikiem” (Narutowicz by³

bezwyznaniowcem). Ale najwiêksz¹ furiê wywo³a³ fakt, ¿e o wyborze pierwszego prezydenta RP zadecydowa³y g³osy mniejszoœci narodowych, g³ównie pos³ów i senatorów ze spo³ecznoœci ¿ydowskiej.

Nag³ówki prasy endeckiej g³osi³y „Hañba!” lub „Ich prezydent”. Pisano o „wyzwaniu rzuconym narodowi polskiemu”. W dniu zaprzysiê¿enia prezydenta próbowano zablokowaæ dojazd do gmachu sejmu. Powóz z Narutowiczem obrzucany by³ œniegiem i lodem. Pos³owie i senatorzy prawicy zbojkotowali uroczystoœæ zaprzysiê¿enia.

16 grudnia, podczas zwiedzania wystawy malarstwa w warszawskiej Zachêcie, Narutowicz zosta³ ugodzony kulami rewolwerowymi. Zabójc¹ okaza³ siê fanatyczny zwolennik endecji Eligiusz Niewiadomski. *

Historyk i dyrektor Instytutu Pamiêci Narodowej dr Karol Nawrocki zosta³ oficjalnie obywatelskim kandydatem na urz¹d prezydenta RP w listopadzie 2024 r. Wkrótce po og³oszeniu kandydatury Nawrockiego lewicowo-liberalne media zaczê³y analizowaæ jego ¿yciorys publikuj¹c ró¿ne niesprawdzone fakty oraz k³amstwa i pó³prawdy. Nawrocki nie wpisuje siê w wizerunek g³owy pañstwa oczekiwany przez elity intelektualno-artystyczne. Pochodzi z rodziny robotniczej. Wychowa³ siê w gdañskich blokach wybudowanych w latach 70-ych (tzw. blokowisko). W m³odoœci zajmowa³ siê aktywnie sportem. Nale¿a³ równie¿ do klubów kibiców, a wiêc w oczach swoich przeciwników politycznych by³ „kibolem”.

Czym bli¿ej do wyborów, tym fala nienawiœci wobec Nawrockiego wzrasta³a. Wykryto, ¿e kandydat na prezydenta wykupi³ komunaln¹ kawalerkê starszego, niepe³-

Rozejm po ataku

Naloty nie zniszczy³y te¿ rzecz jasna wiedzy i doœwiadczenia irañskich naukowców, którzy w razie potrzeby, bêd¹ w stanie program ten odtworzyæ. Po ataku najbli¿si wspó³pracownicy prezydenta Trumpa, wiceprezydent JD Vance i sekretarz stanu Marco Rubio przyst¹pili do ofensywy informacyjnej, przekonuj¹c, ¿e by³ on konieczny, bo Iran znalaz³ siê niebezpiecznie blisko wyprodukowania bomby atomowej. Rubio pytamy dlaczego USA dokona³y ataku, skoro wszystkie amerykañskie organizacje wywiadowcze, a tak¿e inspektorzy kontroluj¹cy irañski program nuklearny zgodnie twierdz¹, ¿e Iran nie produkuje bomby atomowej odpowiedzia³: „to nie ma znaczenia.” Vance z kolei zapewnia³, ¿e USA nie maj¹ zamiaru dokonywaæ inwazji na Iran, co mo¿na odebraæ jako próbê uspokojenia wyborców Trumpa, ¿e nie chce on powielaæ b³êdów Busha i Obamy i nie bêdzie prowadzi³ d³ugotrwa³ej wojny z Iranem.

Wypada wspomnieæ, ¿e amerykañsko-izraelska akcja, nie ma uzasadnienia w prawie miêdzynarodowym, ONZ nie potrafi jednak wyegzekwowaæ przestrzegania swojego statusu, co czyni tê organizacjê generalnie rzecz bior¹c bezu¿yteczn¹, jeœli chodzi o zapobieganie konfliktom zbrojnym. Czekaj¹c na dalsze doniesienia z regionu warto mo¿e przybli¿yæ w skrócie relacje miêdzy Stanami Zjednoczonymi, a Iranem, które od dziesiêcioleci cechuj¹ siê napiêciami i konfliktami.

Wszystko zaczê³o siê w 1953 roku, gdy USA i Wielka Brytania doprowadzi³y do obalenia demokratycznie wybranego premiera Iranu, Mohammada Mosaddegha, który próbowa³ znacjonalizowaæ irañski przemys³ naftowy, tak ¿eby dochody z wydobycia ropy trafia³y g³ównie do Iranu, a nie do zachodnich korporacji. Zamach stanu, przeprowadzony przede wszystkim przez CIA, wyniós³ do w³adzy szacha Mohammada Rezê Pahlawiego, czyni¹c Iran bliskim sojusznikiem USA na wiele lat.

nosprawnego mê¿czyzny. Nawrocki nigdy z niej nie korzysta³, nie mia³ nawet do niej kluczy, wyjaœni³, ¿e lokator bêdzie móg³ przebywaæ w mieszkaniu do koñca ¿ycia (czasowo znajduje siê w domu opieki). Ostatecznie po œmierci lokatora kawalerka ma byæ przeznaczona na cele dobroczynne. Znamienne, ¿e oskar¿enia w tej sprawie pochodz¹ od polityków, którzy przymykali oczy gdy setki rodzin by³o eksmitowanych z warszawskich domów zakupionych po niskich cenach przez „zrêcznych” deweloperów.

Strona internetowa Onet poda³a, ¿e Nawrocki sprowadza³ klientom prostytutki, kiedy pracowa³ jako ochroniarz w sopockim Grand Hotelu. Chocia¿ nie ma na to dowodów, a zeznania pochodz¹ od anonimowych œwiadków, lewicowy komentator Tomasz Lis nazywa prezydenta elekta „oszustem, alfonsem i przestêpc¹”. Nawrocki pozwa³ Onet w trybie cywilnym w sprawie o ochronie dóbr osobistych.

W drugiej turze wyborów Nawrocki pokona³ kandydata œrodowisk liberalno-lewicowych Rafa³a Trzaskowskiego i zo-

Wspó³praca z szachem, nawiasem mówi¹c ograbiaj¹cym i terroryzuj¹cym swój kraj, uk³ada³a siê tak dobrze, ¿e pod koniec lat 50-tych Stany Zjednoczone wspar³y irañskie d¹¿enia do rozwoju technologii j¹drowej w celach pokojowych, dostarczaj¹c reaktor i paliwo w ramach programu „Atoms for Peace.” To w³aœnie ten program Iran nastêpnie rozwin¹³. Kiedy zmêczeni dyktatur¹ Irañczycy w koñcu obalili szacha, w ramach Rewolucji Islamskiej w 1979 roku, do w³adzy w Iranie doszed³ inny dyktator, Ruhollah Chomeini, który ustanowi³ inn¹ dyktaturê, tym razem islamsk¹. W tym samym roku irañscy studenci zajêli amerykañsk¹ ambasadê w Teheranie i przetrzymywali 52 Amerykanów jako zak³adników przez ponad rok, co doprowadzi³o do zerwania stosunków dyplomatycznych i na³o¿enia sankcji przez USA.

W latach 80 USA wspiera³y Irak, dowodzony przez kolejnego dyktatora Saddama Husajna, który napad³ na Iran i zosta³ przez Amerykê poparty w wojnie przeciwko temu krajowi. USA uzna³y te¿ wtedy Iran za pañstwo sponsoruj¹ce terroryzm. Napiêcia wzros³y jeszcze bardziej w 1988 roku, gdy amerykañski okrêt wojenny ze-

sta³ prezydentem elektem. Jest to niezwykle dotkliwy cios dla tych œrodowisk oraz dla osób zwi¹zanych z aparatem obecnej w³adzy. Nie mog¹ one pogodziæ siê z faktem, ¿e wychowany na blokowisku „kibol” pokona³ kandydata znaj¹cego kilka jêzyków i pochodacego z rodziny o tradycjach artystycznych (ojciec Trzaskowskiego by³ znanym kompozytorem).

Prezydent Narutowicz ¿y³ i dzia³a³ w ca³kiem innej epoce ni¿ obecny prezydent elekt. Obydwaj stali siê przedmiotem kampanii nienawiœci. I tu podobieñstwo siê koñczy. Podstawowa ró¿nica polega na tym, ¿e Narutowicz atakowany by³ przez ugrupowania nacjonalistyczne, a Nawrocki jest obiektem ataków ze strony œrodowisk liberalno-lewicowych. Sytuacja Nawrockiego jest jednak du¿o trudniejsza. Sto lat temu, w czasach Gabriela Narutowicza, nie by³o telewizji i internetu, a radio stawia³o pierwsze kroki. Nie by³o równie¿ telefonów komórkowych ani mediów spo³ecznoœciowych, które zwielokrotniaj¹ nagonkê i podsycj¹ nienawiœæ. ❍

strzeli³ irañski samolot pasa¿erski, zabijaj¹c 290 osób znajduj¹cych siê na pok³adzie, b³êdnie identyfikuj¹c go jako maszynê wojskow¹. Prezydent George H. W. Bush powiedzia³ po tej tragedii: „nigdy nie bêdê przeprasza³ za Stany Zjednoczone – nie obchodzi mnie jakie s¹ fakty… Nie jestem kimœ, kto przeprasza za Amerykê.” W kolejnych dekadach Stany Zjednoczone wprowadza³y coraz surowsze sankcje, z powodu kontynuacji irañskiego programu nuklearnego oraz wsparcia dla organizacji takich jak Hezbollah, niechêtnych miêdzy innymi izraelskiej okupacji wojskowej i nielegalnemu osadnictwu na terenach palestyñskich. Chwilowe odprê¿enie nast¹pi³o w 2015 roku, kiedy Iran zgodzi³ siê ograniczyæ swój program nuklearny w zamian za z³agodzenie sankcji, jednak w 2018 roku USA pod rz¹dami prezydenta Trumpa jednostronnie wycofa³y siê z tego porozumienia (JCPOA) i ponownie na³o¿y³y sankcje. PóŸniej dochodzi³o ju¿ do bezpoœrednich amerykañskich i izraelskich ataków, w tym do zabicia przez USA w 2020 roku jednego z najwa¿niejszych irañskich genera³ów. Rozkaz w tej sprawie wyda³ równie¿ Donald Trump.

Gabriel Narutowicz Karol Nawrocki

Kartki z przemijania

W Dniu Ojca wyznajê, ¿e nie zawsze lubi³em swojego ojca. Wychowywa³ mnie bowiem po oficersku, wydaj¹c rozkazy, które musia³em wykonywaæ bez ¿adnego szemrania. Jego pas wojskowy wisia³ na widocznym miejscu i by³ nieustaj¹cym sygna³em ostrzegawczym wraz z rytualnym pytaniem: „czy mam ci przypomnieæ, czym ta skóra pachnie?”. Od czasu do czasu dostawa³em ni¹ lanie za przestêpstwa takie jak: skakanie z mostu do rzeki, czepianie siê doro¿ek lub sañ, p³ywanie na krach, wyk³ócanie siê z nauczycielami o sprawiedliwsze oceny, kwestionowanie dogmatów na lekcjach religii i wagarowanie. Po laniu musia³em g³oœno przeprosiæ Pana Boga i obiecaæ poprawê. I jemu, i rodzicom.

Przez s¹siadów i ch³opaków z okolic by³em nazywany – nie wiedzieæ czemu – „ksi¹¿¹tkiem” lub „lordzikiem”. Chuligani³em zatem ile wlezie, by udowodniæ, ¿e ¿adnym ksi¹¿¹tkiem ani lordzikiem nie jestem. Nie by³o wówczas tzw. ustawek, organizowa³o siê zatem ró¿ne zapasy, które mia³y udowodniæ, ¿e ch³opcy ze Œwidra s¹ lepsi od ch³opaków z Józefowa, Otwocka, Karczewa, a nawet z warszawskiej Pragi. Nie umia³em siê biæ, ale koreañscy koledzy z mojej szko³y nauczyli mnie, gdzie i jak przy³o¿yæ, ¿eby przeciwnik zwija³ siê z bólu. I za ten jego ból ja dostawa³em lanie. Rzeczonym pasem. PóŸniej by³o lanie za bicie siê z tymi¿ Koreañczykami. By³o to lanie podwójne, bo najpierw dostawa³em je od nich, a potem od tatusia mego rodzonego.

Wtorek w nocy

Nie lubi³em go, bo czas wolny organizowa³ mi tak, ¿e niemal w ogóle go nie mia³em. Koledzy z podwórka rozrabiali jak siê patrzy, a ja musia³em pomagaæ mamie w czynnoœciach domowych, zajmowaæ siê siostrami, staæ w gigantycznych kolejkach po mas³o, biegaæ po sklepach w poszukiwaniu chleba, którego w nich nigdy nie starcza³o. Musia³em tak¿e robiæ zakupy, nosiæ wêgiel i r¹baæ drewno wdowie po majorze zabitym w Katyniu, wyrêczaæ w zakupach wysiedlone z Warszawy hrabiny, które na wojnie straci³y mê¿ów i synów, sprawdzaæ, czy i jak siostry odrobi³y lekcje oraz samemu je odrobiæ, a wówczas du¿o zadawano. Kiedy mama przebywa³a w szpitalach na wielotygodniowych leczeniach, musia³em – na rozkaz ojca – prowadziæ dom. Rozpala³em pod kuchni¹ iw piecu, nosi³em wodê, zaplata³em siostrom warkocze i wi¹za³em kokardy, gotowa³em najprostsze potrawy i pra³em na tarze, u¿ywaj¹c szarego myd³a. Ojciec wraca³ z pracy póŸnym wieczorem i sprawdza³, czy w domu jest w³aœciwy porz¹dek, czy ubrania wytrzepane z kurzu i porz¹dnie u³o¿one na krzes³ach, czy buty na nastêpny dzieñ wypastowane i wyglansowane. Przed snem musieliœmy zdawaæ mu sprawozdanie z dnia i zmówiæ pacierz dziêkczynny, a zarazem proszalny. Na kolanach, ma siê rozumieæ. Ojciec modli³ siê z ty³u, s³uchaj¹c jednoczeœnie, czy modlimy siê szczerze. Jeœli szczeroœci nie s³ysza³, to trzeba by³o siê modliæ jeszcze raz. I to coraz g³oœniej. W niedziele i œwiêta s³u¿y³em do mszy. Przed ni¹ ojciec odpytywa³ mnie z ministranckiej ³aciny, a po niej sprawdza³, czy i jak zrozumia³em kazanie. Jeœli Ÿle, to musia³em wróciæ na sumê, by przyswoiæ sobie lepiej s³owo Bo¿e. By³o to bolesne, bo nie mogê klêkaæ zbyt czêsto i klêczeæ zbyt d³ugo…

Ojciec nie kupowa³ mi weso³ych ksi¹¿ek dla dzieci i m³odzie¿y, tylko ksi¹¿ki o tematyce historycznej, geograficznej i encyklopedie. Jakby tego by³o ma³o, stale przepytywa³ mnie ze Starego i Nowego Testamentu. Niewiedzê kara³ pracami pomocniczymi. A to musia³em razem z nim robiæ ró¿ne porz¹dki i coœ budowaæ, a to sadziæ drzewa ozdobne i owocowe, a to pieliæ i podlewaæ konewkami ogród warzywny, a to stawiaæ nowy drewniany p³ot lub ogrodzenie z siatki. Stale te¿ spraw-

Tydzieñ na kolanie

¿ycia mu tego nie zapomnê – mówi nam matka”.

Zawsze tak samo w polskim wymiarze sprawiedliwoœci. Tych maluczkich ³api¹ i surowo karz¹, chrzani¹c s³awetne „dura lex sed lex”. Gdy zawini¹ uprzywilejowani, to no wicie, rozumicie...

£ukasz Zboralski, dziennikarz, zajmuj¹cy siê kierowcami terroryzuj¹cymi polskie drogi od lat, pisze w internecie: „Dziœ na kursie reedukacyjnym mia³em ch³opaka, który o jeden dzieñ za d³ugo jeŸdzi³ z tymczasowym prawkiem (zapomnia³ odebraæ nowe). Policja chcia³a 2,5 tys. z³otych grzywny, 10 pkt i zakaz <kierowania samochodem> na szeœæ miesiêcy. S¹d da³ karê 200 z³ i 10 punktów.”

Jednoczeœnie zestawi³ to z wiadomoœci¹ z Onetu, ¿e „znany re¿yser spowodowa³ œmiertelny wypadek. Samochód z zawrotn¹ prêdkoœci¹ przebi³ barierki i wjecha³ na przeciwleg³y pas, taranuj¹c inne pojazdy. W wyniku karambolu zmar³a 10letnia dziewczynka, a szeœæ osób zosta³o powa¿nie rannych. Sprawc¹ jest znany re¿yser Krzysztof £. Niedawno s¹d uchyli³ mu zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. – Ten cz³owiek nigdy nas nie przeprosi³. Chcia³am, ¿eby zrozumia³, ¿e zginê³a moja córka, ¿e do koñca

Przynajmniej cieszmy siê, ¿e facet bêdzie mia³ proces, bo przecie¿ mogli orzec prokuratorzy „nisk¹ szkodliwoœæ czynu”.

I tak jest od zawsze. Czy Tusk, czy Kaczyñski, czy Ziobro czy Bodnar, neosêdziowie czy bodnarowcy, zawsze tak samo, nic siê nie zmienia, r¹czka r¹czkê myje, psia ich maæ!

Œroda

Pierwsze s³owa S³awosza Uznañskiego-Wiœniewskiego, drugiego Polaka w historii na orbicie, w kosmosie: „Drogie Polki i Polacy! Dziœ robimy ogromny krok w stronê przysz³oœci technologicznej Polski. Polski opartej na nauce, wiedzy i wizji. Niech ta misja bêdzie pocz¹tkiem epoki, w której nasza odwaga i nieustêpliwoœæ kszta³tuj¹ nowoczesn¹ Polskê dla nas i dla przysz³ych pokoleñ. Kosmos zawsze jednoczy³ ludzi. Zabieram dziœ z Ziemi cz¹stkê ka¿dego z Was. Waszej si³y, Waszej nadziei, Waszego zaufania. W Kosmosie nie jestem sam, reprezentujê

dza³, co czytam, czego s³ucham w radiu i co ogl¹dam w telewizji. Ubolewa³, ¿e nie mam zdolnoœci manualnych i technicznych. Próbowa³ je we mnie rozwijaæ, ale nic z tego nie wychodzi³o, poza kompleksami, w których tkwiê do dziœ. PóŸniej, kiedy by³o ju¿ wiadomo, ¿e bêdê li tylko niepraktycznym humanist¹, kaza³ mi siê wzorowaæ na redaktorze Karolu Ma³cu¿yñskim prowadz¹cym telewizyjne komentarze polityczne w programie „Monitor”. Kaza³ mi tak¿e prawid³owo akcentowaæ s³owa i mówiæ tak elegancko, jak mówili aktorzy Kazimierz Rudzki i Andrzej £apicki. Wulgaryzmy i agresywne zwroty nie wchodzi³y w rachubê. Sam by³ wychowany wedle najlepszych przedwojennych zasad i takich¿e wymaga³ ode mnie. Nie mia³ w tym wzglêdzie litoœci ani poczucia humoru, za co równie¿ go nie lubi³em. W tym nielubieniu by³em odosobniony, bowiem ojciec by³ osobnikiem powszechnie lubianym i cenionym za wiedzê oraz szachowe mistrzostwo. Podoba³ siê paniom, imponowa³ mê¿czyznom. Nigdy nie mówi³ o sobie. Kiedy po kilku latach dowiedzia³em siê, ¿e dosta³ dwie kule pod Lenino i by³ torturowanym wiêŸniem politycznym, jego ju¿ nie by³o. Nie zd¹¿y³em zatem go doceniæ i polubiæ tak, jak go dzisiaj doceniam i – mimo wszystko – lubiê. ❍

nas wszystkich. Z ca³ego serca dziêkujê Wam za zaufanie. Kosmos dla wszystkich. Space for everyone.” Przecie¿ to jakaœ „Seksmisja”. Ta mieszanka poprawnoœciowej gadaniny, gdzie wszystkie punkty musz¹ byæ uwzglêdnione, czy naprawdê kogoœ to zainspiruje? Dlaczego z tak wa¿nego wydarzenia robiæ przede wszystkim propagandê?

Ale cieszmy siê! Drugi Polak w kosmosie to wa¿na rzecz. Pytanie do wszystkich rz¹dów po 1989 r.: dlaczego musieliœmy na to czekaæ tak d³ugo, dlaczego mieliœcie w nosie – a przecie¿ by³y mo¿liwoœci w NASA – aspiracje, niech bêdzie, Polek i Polaków?

Œroda póŸniej

Oj, zdenerwowa³o nam siê S³oneczko, zdenerwowa³o.

Prezydent Trump i jego podw³adni ostro zaatakowali dziennikarzy oraz autorów cytowanego przez nich raportu wywiadu wojskowego i zapowiedzieli ostre tropienie „hydraulików”, którzy pozwolili na wyciek informacji, bo okaza³o siê, ¿e irañski potencja³ nuklearny nie zosta³ „ca³kowicie i spektakularnie” zniszczony w ostatnim ataku bombowym przeprowadzonym przez USA.

Jak nie zosta³ zniszczony, skoro prezydent Trump og³osi³, ¿e zosta³ zniszczony?

Jakim prawem ktoœ oœmiela siê poddawaæ w w¹tpliwoœæ oœwiadczzenie g³ównodowodz¹cego? Jakie tam, nie zniszczone, to¿ to

rêka podniesiona na dzielnych pilotów, którzy tymi 14 tonowymi bombami przybombili w Iran. Jakim prawem, kto, dlaczego? Sk¹d ta nerwowoœæ? Ano mo¿e st¹d, ¿e mo¿e siê okazaæ, i¿ bombardowanie –œwietnie wygl¹daj¹ce w mediach – jednak skutków tak wielkich nie odnios³o, co z kolei podwa¿a³oby kolejne osi¹gniêcie prezydenta Trumpa: zakoñczenie, na razie przynajmniej, 12-dniowej naparzanki pomiêdzy Izraelem, a Iranem. Premier Benjamin Netanjahu z przyjemnoœci¹ by kontynuowa³ niszczenie Iranu i jego potencja³u nuklearnego, najchêtniej amerykañskimi rêkoma. Donald Trump, z wielu wzglêdów, nie mo¿e sobie na to pozwoliæ.

¯eby by³o jasne: uwa¿am, ¿e prezydent USA uczyni³ dobrze, ¿e po ograniczonym ataku, szybko zdecydowa³ siê na zawieszenie broni z Iranem, zmuszaj¹c do tego i Izrael. Stany Zjednoczone maj¹ doœæ problemów w³asnych, aby anga¿owaæ siê w kolejne eskapady na Bliskim Wschodzie. Ale co prawda, to prawda. Wszystko wygl¹da³o jak ustawka i nie zamierzam udawaæ, ¿e tego nie widzê. Wygl¹da na to, ¿e USA uprzedzi³y Iran o ataku z soboty, zreszt¹ tamci wywieŸli, co mieli wywieŸæ. W „odwecie” Iran uprzedzi³ USA o poniedzia³kowym ataku na bazê w Katarze. Jeœli ten teatr by³ konieczny dla rozejmu, niech bêdzie, warto by³o. Choæ te tañce wokó³…

Jeremi Zaborowski

Marsz, marsz Polonia

Narodowe Sanktuarium Matki Bo¿ej Czêstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii, zwane popularnie Amerykañsk¹ Czêstochow¹, obchodzi piêkny jubileusz 70-lecia swojego istnienia. Twórca tego œwiêtego miejsca, polski zakonnik o. Micha³ Zembrzuski z Zakonu Œwiêtego Paw³a Pierwszego Pustelnika (potocznie nazywany paulinami), przyby³ statkiem do Nowego Jorku w 1951 roku. By³ pierwszym cz³onkiem Zakonu Paulinów, który wyl¹dowa³ na ziemi amerykañskiej.

Nale¿y przypomnieæ, ¿e to religijne zgromadzenie zosta³o za³o¿one na Wêgrzech w 1225 roku i tam uwa¿ane jest za zakon narodowy. To w³aœnie z Wêgier, z klasztoru Marianostre, ksi¹¿ê piastowski W³adys³aw Opolczyk w 1382 roku sprowadzi³ do Polski szesnastu paulinów, którym przekaza³ koœció³ parafialny Najœwiêtszej Maryi Panny na wzgórzu ko³o Starej Czêstochowy. Dwa lata póŸniej uczyni³ ich stra¿nikami Cudownego Obrazu Matki Bo¿ej Czêstochowskiej.

Na Wêgrzech klasztory paulinów przetrwa³y do 1786 roku, kiedy to zarz¹dzeniem cesarza Austrii Józefa II uleg³y kasacji. W Polsce w tym czasie Zakon Paulinów mia³ ponad 20 klasztorów. Niestety, okres rozbiorów spowodowa³, ¿e z nastaniem niepodleg³oœci w 1918 roku przetrwa³y tylko dwa klasztory: Jasna Góra w Czêstochowie i Ska³ka w Krakowie.

Gdy w latach miêdzywojennych na Wêgrzech podjêto wysi³ki na rzecz odrodzenia zakonu, pomoc nadesz³a od paulinów z Polski, którzy w 1934 roku wys³ali do Budapesztu 16 zakonników. W grupie tej znalaz³ siê 26-letni o. Micha³ Zembrzuski. Ten m³ody zakonnik pochodzi³ z ma³ej osady Szypu³ki, w parafii Janowiec, w ówczesnym powiecie M³awa na Mazowszu (obecnie pow. nidzicki, woj. mazursko-warmiñskie), gdzie przyszed³ na œwiat 16 grudnia 1908 roku. By³ najstarszym dzieckiem Maksymiliana Zembrzuskiego i Wiktorii z d. Tañska. Mia³ szeœcioro rodzeñstwa. Wczeœnie odkry³ w sobie powo³anie kap³añskie i w wieku 13 lat wst¹pi³ do Ni¿szego Seminarium O. O. Paulinów w Czêstochowie. Dalsz¹ naukê kontynuowa³ w gimnazjum Œw. Anny w Krakowie. Po zdaniu matury podj¹³ studia filozoficzno-teologiczne na miejscowym Wydziale Teologicznym Ksiê¿y Misjonarzy. 30 sierpnia 1926 roku otrzyma³ zakonny habit. Roczny nowicjat odby³ w klasztorze na Ska³ce w Krakowie. W 1927 roku w wieku 19 lat z³o¿y³ pierwsze œluby zakonne; natomiast œluby wieczyste 22 kwietnia 1933 roku. Po ukoñczeniu studiów otrzyma³ œwiêcenia kap³añskie 31 kwietnia 1934 roku na Jasnej Górze, a ju¿ 12 maja wraz z innymi paulinami wyjecha³ poci¹giem na Wêgry. By³o to mo¿liwe dziêki staraniom wêgierskiego arcybiskupa hrabiego Zichy Gyula, d¹¿¹cego do odrodzenia w jego ojczyŸnie Zakonu Paulinów. O. Zembrzuski wspomina³, ¿e najwiêksze wra¿enie zrobi³ na nim przyjazd poci¹gu do Budapesztu, gdzie na powitanie polskich zakonników przysz³y ogromne t³umy Wêgrów. Paulinom z Polski przekazano nowo wybudowany w samym sercu Budapesztu,

Wêgierski okres w ¿yciu o. Micha³a Zembrzuskiego,

twórcy Amerykañskiej Czêstochowy

na zboczu góry Gellerta klasztor i umiejscowion¹ w skalnej grocie wspania³¹ œwi¹tyniê pod wezwaniem Wielkiej Pani Wêgier – Magna Domina Hungarorum. W tej niezwyk³ej œwi¹tyni znalaz³o siê równie¿ miejsce na kaplicê Matki Bo¿ej Czêstochowskiej.

Budowniczy pauliñskich koœcio³ów

O. Micha³a Zembrzuskiego wkrótce wys³ano do oddalonego ponad 200 km od Budapesztu miasta Pecs. W zwi¹zku ze wzrastaj¹c¹ liczb¹ powo³añ kap³añskich mia³ tam zorganizowaæ nowicjat. Do tego celu przystosowa³ willê ofiarowan¹ przez arcybiskupa Zichy Gyula. Ju¿ w listopadzie 1934 roku rozpoczêli tam naukê nowicjusze przed podjêciem ostatecznej decyzji wst¹pienia do Zakonu Paulinów lub innego religijnego zgromadzenia.

Po otwarciu nowicjatu w Pecs, przeniesiono o. Micha³a do Budapesztu na stanowisko przeora tamtejszego klasztoru. Dziêki temu móg³ podj¹æ naukê na Budapeszteñskim Uniwersytecie. Jednak nie trwa³o to d³ugo, bowiem w 1935 roku ponownie przeniesiono go do Pecs, gdzie otrzyma³ zadanie wybudowania pauliñskiego koœcio³a. Poradzi³ sobie z tym du¿ym wyzwaniem i dwa lata póŸniej w 1937 roku nowa œwi¹tynia zosta³a poœwiêcona przez arcybiskupa hrabiego Zichy Gyula.

Rok póŸniej nowy koœció³ w Pecs odwiedzi³ Prymas Polski kardyna³ August Hlond, który przebywa³ w Budapeszcie na œwiatowym Kongresie Eucharystycznym. W Pecs kardyna³ Hlond konsekrowa³ g³ówny o³tarz w nowo zbudowanej œwi¹tyni. Dla miejscowej ludnoœci wêgierskiej jak idla i o. Zembrzuskiego by³o to wielkie wydarzenie.

Agresja hitlerowskich Niemiec na Polskê we wrzeœniu 1939 roku ca³kowicie zmieni³a sytuacjê polityczn¹ w Europie i dotychczasowe ¿ycie Polaków, gdziekolwiek siê znajdowali. Mimo to w 1940 roku przy wspó³udziale o. Micha³a Zembrzuskiego powsta³ w Palosszentkut (najwa¿niejsze miejsce pielgrzymkowe na Wêgrzech) kolejny pauliñski klasztor i szko³a. By³o to mo¿liwe dziêki przekazaniu tego miejsca Zakonowi Paulinów przez ministra spraw wewnêtrznych Ferenca Keresztes-Fischera, który docenia³ pracê paulinów na rzecz pielêgnowania na Wêgrzech chrzeœcijañskiego ducha i wiary. Konsekracja klasztoru i kaplicy nast¹pi³a 3 listopada 1940 roku. Tu¿ po tym wy-

darzeniu o. Zembrzuski zosta³ prze³o¿onym prowincjalnym Zakonu Paulinów na ca³ych Wêgrzech, co wi¹za³o siê z przenosinami do Budapesztu.

Z pomoc¹ dla uchodŸców z Polski W Budapeszcie, oprócz licznych obowi¹zków zwi¹zanych z rozwojem Zakonu Paulinów (powsta³y dwa nowe klasztory w Jakob Hegy i Soltvadkert), o. Zembrzuski mocno zaanga¿owa³ siê w organizowaniu pomocy polskich uchodŸcom, którzy w liczbie oko³o 150 tys. schronili siê na Wêgrzech po klêsce wrzeœniowej w 1939 roku. Ojciec Micha³ czêsto wyje¿d¿a³ do strefy przygranicznej celem zorientowania siê w sytuacji. Na miejscu zobaczy³, oprócz internowanych polskich ¿o³nierzy, tysi¹ce cywilnych rodaków pozbawionych œrodków do ¿ycia, przygnêbionych i za³amanych, oczekuj¹cych jakiegokolwiek wsparcia duchowego i moralnego. A takiego mogli udzieliæ przede wszystkim ksiê¿a. I g³ównie na tym kierunku skoncentrowa³a siê aktywnoœæ o. Zembrzuskiego i paulinów. Ojciec Micha³ w porozumieniu z Episkopatem Wêgierskim zorganizowa³ z pomoc¹ oko³o 85 polskich ksiê¿y-uchodŸców (g³ównie kapelanów wojskowych), Duszpasterstwo Polskie na Wêgrzech. Ta duchowa opieka przyczyni³a siê do u³atwienia dalszej ewakuacji polskich uchodŸców (g³ównie ¿o³nierzy) do krajów zachodnich, g³ównie do Francji, gdzie tworzy³a siê polska armia pod dowództwem gen. W³adys³awa Sikorskiego. Mimo upadku Francji w 1940 roku, na Wêgry wci¹¿ przybywali uchodŸcy z okupowanej Polski, g³ównie mê¿czyŸni zdolni do noszenia broni. Bywa³o, ¿e dziennie przedziera³o siê na Wêgry oko³o 200 osób. Wêgierskie ministerstwo spraw wewnêtrznych, kierowane przez przychylnie nastawionego do Polaków ministra Ferenca Keresztes-Fischera, organizowa³o i finansowa³o dla tych uchodŸców obozy, lokowane g³ównie w zachodniej czêœci Wêgier, aby u³atwiæ Polakom „ucieczkê” i dalsz¹ eskapadê w drodze do Anglii i na Bliski Wschód, gdzie organizowa³a siê Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich. W³adzom wêgierskim by³o to na rêkê, poniewa¿ mniejsza iloœæ uchodŸców to mniejsze wydatki bud¿etowe na ich utrzymanie. Polscy cywile i wojskowi, którzy zostali na Wêgrzech otrzymywali pomoc z ró¿nych stron m.in. za wstawiennictwem ksiêdza pra³ata Béli Vargi (pos³a do parlamentu Wêgier) i nuncjusza papieskiego na Wêgrzech kardyna³a Angelo Rotta. Obaj dostojnicy

O. Micha³ Zembrzuski. Lata 50. XX w.
Klasztor paulinów na zboczu Góry Gellerta w Budapeszcie. Widok dzisiejszy. Fot. Domena publiczna

koœcielni wspó³pracowali z o. Micha³em Zembrzuskim. Ks. pra³at Béla Varga, wielki przyjaciel Polaków (mi³oœci do Polski i Polaków nauczy³a go matka), za w³asne pieni¹dze kupi³ 10 akrów ziemi w Balatonboglar nad jeziorem Balaton i wybudowa³ tam du¿y budynek dla polskiego gimnazjum. Jego absolwenci po otrzymaniu matury mogli studiowaæ na wêgierskich uczelniach. Szko³a ta dzia³a³a od grudnia 1939 do póŸnej jesieni 1943 roku; przewinê³o siê przez ni¹ oko³o 800 uczniów.

Dzia³ania na rzecz utrzymaniu polskiego gimnazjum w Balatonboglar podejmowa³ prezes Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad UchodŸcami Polskimi Henryk S³awik (od stycznia 1941 roku przedstawiciel rz¹du RP na Wêgrzech) i zaprzyjaŸniony z nim delegat rz¹du wêgierskiego József (oryginalna, wêgierska pisownia tego imienia) Antall – szef Biura d/s UchodŸców w IX Wydziale Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych.

Z pomoc¹ dla polskich ¯ydów W masie uchodŸców wojennych z Polski, którzy dotarli na Wêgry by³o wiele tysiêcy ¯ydów – polskich obywateli. Najtrudniejszy by³ los osieroconych dzieci, które w nieprawdopodobnych okolicznoœciach wydosta³y siê z okupowanej Polski. Starsze, którym siê poszczêœci³o, przesz³y przez „zielon¹ granicê”; m³odsze przyje¿d¿a³y pod opiek¹ sanitariuszek w transportach Wêgierskiego Czerwonego Krzy¿a, zg³oszone jako cz³onkowie wêgierskich rodzin ewakuowanych z Generalnego Gubernatorstwa; jeszcze inne drog¹ konspiracyjn¹ przekazywane by³y z r¹k do r¹k na terenie okupowanej Polski i dalej przez S³owacjê na Wêgry. Niestety, los polskich ¯ydów na Wêgrzech w latach 1939-1944 by³ bardzo niepewny, bowiem pañstwo to bêd¹c sojusznikiem Niemiec, zmuszone by³o pod naciskiem Berlina przyj¹æ szereg anty¿ydowskich ustaw, które odsunê³y miejscowych ¯ydów od udzia³u w ¿yciu gospodarczym, politycznym i spo³eczno-kulturalnym. W tej sytuacji dla ¿ydowskich uchodŸców z okupowanej Polski ratunkiem by³o uzyskanie polskich i wêgierskich dokumentów poœwiadczaj¹cych ich aryjskie pochodzenie. Polskie paszporty z fa³szywymi danymi zacz¹³ tysi¹cami wystawiaæ Henryk S³awik, a jego wêgierski przyjaciel József Antall stosowne dokumenty wêgierskie. By³a to operacja œciœle konspiracyjna. Uczestniczyli w niej równie¿ wtajemniczeni polscy ksiê¿a m.in. o. Micha³ Zembrzuski, który by³ jednym z inspiratorów i organizatorów wystawiania ¯ydom fa³szywych metryk chrztu, niezbêdnych do wystawienia przez wêgierski urz¹d ds. cudzoziemców dokumentów legalizuj¹cych ich pobyt. O. Zembrzuski tak o tym wspomina³: Mieliœmy ponad 100 tys. uchodŸców z Polski. (…) Byli równie¿ i ¯ydzi. ¯ydów Niemcy chcieli dostaæ za wszelk¹ cenê. Z ¯ydów trzeba by³o zrobiæ katolików. (…) Wydaliœmy ¯ydom dobrze ponad tysi¹c [œwiadectw chrztu]. W ten sposób uratowaliœmy

Pocz¹tek budowy koœcio³a w Pecs. Ojciec Micha³ Zembrzuski (w bia³ym habicie) podczas wmurowania kamienia wêgielnego, 1936 r.

powa¿n¹ liczbê ¯ydów – mówi³ paulin. Dla tych, którzy chcieli ruszyæ dalej na Zachód do bezpiecznych krajów, równie¿ wystawiano fa³szywe metryki chrztu, pomagano za³atwiaæ paszporty i organizowano bilety. Zajmowali siê tym wtajemniczeni ksiê¿a z Duszpasterstwa Polskiego na Wêgrzech. W akcjê ratowania polskich ¯ydów na Wêgrzech zaanga¿owa³a siê równie¿ tamtejsza Polonia, np. Stanis³aw Vincenz kieruj¹cy polskim internatem w Rákóczifalva przechowa³ w nim na fa³szywych dokumentach 35 ¿ydowskich dzieci. W okolicach Budapesztu zorganizowano na prze³omie lat 1939-1940 kilka przytu³ków dla ¿ydowskich sierot z Polski m. in. w Csillaghegy, Szentendre i Leányfalu. W polskim gimnazjum w Balatonboglár uratowa³o siê 123 ¿ydowskich uczniów, a szko³¹ w Vác – gdzie znajdowa³y siê wy³¹cznie ¿ydowskie dzieci – kierowa³ dla zmylenia Niemców katolicki ksi¹dz.

Bardzo aktywna, wielokierunkowa dzia³alnoœæ o. Micha³a Zembrzuskiego na rzecz uchodŸców z okupowanej Polski by³a uwa¿nie obserwowana przez niemieck¹ agenturê. Niemcy robili wszystko, aby polskiego duchownego usun¹æ z Wêgier. Wobec ich nacisków na w³adze wêgierskie o. Micha³ Zembrzuski w 1942 roku dobrowolnie zastosowa³ wobec siebie areszt domowy, w którym przebywa³ do marca 1944 roku, tj. wkroczenia wojsk niemieckich na Wêgry. W przeddzieñ tego wydarzenia o. Micha³ zdo³a³ dotrzeæ do Egeru, gdzie odwiedzi³ obóz dla internowanych polskich oficerów, którzy ze wzglêdu na swój zaawansowany wiek pozostali w obozie internowania. Po wkroczeniu Niemców 19 marca 1944 roku o. Micha³ Zembrzuski nie mia³ z³udzeñ, co go czeka z ich strony i do koñca wojny ukrywa³ siê z pomoc¹ zakonnic oraz dwóch wêgierskich rodzin przed tropi¹cymi go funkcjonariuszami Gestapo. Po zajêciu Wêgier przez Armiê Czerwon¹ w 1945 roku o. Zembrzuski by³ dla odmiany poszukiwany przez sowieckie NKWD. Dopiero w 1947 roku powróci³ do klasztoru w Budapeszcie, ponownie jako prowincja³ Zakonu Paulinów. Jednak nie dane mu by³o spokojnie pracowaæ, poniewa¿ jego aktywnoœæ nie spodoba³a siê wêgierskim w³adzom komunistycznym. Za odpra-

Koœció³ pauliñski Œw. Emeryka w Pecs zbudowany przez o. Micha³a Zembrzuskiego w latach 1935-1937 wg. projektu Károly'a Weichingera.

wianie cyklicznych nabo¿eñstw ekspiacyjnych za grzechy narodowe, które przerodzi³y siê w ogromne manifestacje religijno-patriotyczne gromadz¹ce nawet do 100 tysiêcy wiernych, o. Micha³ zmuszony by³ opuœciæ Wêgry. Z pomoc¹ przyjació³ uda³o mu siê wyjechaæ do Wiednia i dalej do Rzymu, gdzie odda³ siê pracy duszpasterskiej wœród polskich uchodŸców, zostaj¹c kierownikiem sekcji polskiej Papieskiego Komitetu Pomocy. Z komunistycznych Wêgier wyjecha³ w porê, poniewa¿ na Zakon Paulinów spad³y tam represje. W 1950 roku zamkniêto wszystkie piêæ klasztorów, zakonników uwiêziono a jednego nawet powieszono. Mienie zakonu skonfiskowano, a w Budapeszcie s³awn¹ Skaln¹ Œwi¹tyniê w Górze Gellerta zamurowano. Jej ponowne otwarcie nast¹pi³o dopiero po upadku rz¹dów komunistycznych na Wêgrzech w 1989 roku.

Rzym i Amerykañska Czêstochowa Z perspektywy Rzymu o. Micha³ Zembrzuski ze zgroz¹ obserwowa³ dzia³ania komunistycznych w³adz wêgierskich wobec jego zakonnych braci. Obawia³ siê, ¿e podobny los mo¿e te¿ spotkaæ paulinów w Polsce. Celem ratowania Zakonu Paulinów wyjecha³ do Stanów Zjednoczonych, aby tam zak³adaæ nowe pauliñskie placówki. W lipcu 1951 roku przyp³yn¹³ statkiem do Nowego Jorku, maj¹c za ca³y maj¹tek 34 dolary i czterdzieœci centów. Przez dwa lata pracowa³ jako misjonarz wœród Polaków, Wêgrów i W³ochów. W 1953 roku kupi³ posiad³oœæ w Doylestown w Pensylwanii; by³o to 40 akrów ziemi z domem i zabudowaniem gospodarczym. Farmerski dom przerobiono na tymczasowy klasztor a stodo³ê na kaplicê. Po uzyskaniu wymaganych pozwoleñ koœcielnych i stanowych o. Micha³ Zembrzuski w 1955 roku, poœwiêci³ w Doylestown pierwsz¹ kaplicê Matki Bo¿ej Czêstochowskiej, która przez 11 lat s³u¿y³a jako Sanktuarium Matki Bo¿ej Jasnogórskiej w Ameryce, przyci¹gaj¹c z roku na rok coraz liczniejsze pielgrzymki. 16 paŸdziernika 1966 roku, w 1000-lecie chrztu Polski, mia³o miejsce uroczyste poœwiêcenie nowo zbudowanej œwi¹tyni obecnego Narodowego Sanktuarium Matki Bo¿ej Czêstochowskiej. Odby³o siê to w obecnoœci 130 tysiêcy wiernych oraz

prezydenta Stanów Zjednoczonych Lyndona B. Johnsona i jego rodziny. Idea o. Micha³a Zembrzuskiego o zakotwiczeniu Zakonu Paulinów na ziemi amerykañskiej ziœci³a siê. Klasztor w Doylestown sta³ siê domem macierzystym dla rozbudowanej przez jego nastêpców amerykañskiej prowincji Zakonu Paulinów. Obecnie w jej sk³ad wchodz¹ dwa klasztory w Pensylwanii (Doylestown i Kittanning), trzy parafie w stanie New York (New York City, Buffalo, Long Island) i jedna na Florydzie w Summerfield. O fascynuj¹cym ¿yciu i dokonaniach o. Micha³a Zembrzuskiego (zmar³ 16 stycznia 2003 r.) mo¿na dowiedzieæ siê wiêcej z filmu dokumentalnego pt. Beacon Hill –Amerykañska Czêstochowa. Film, który jest dostêpny na YouTube, powsta³ dziêki inicjatywie i staraniom polskiego lekarza z Nowego Jorku, dr. Henryka Cioczka (autor scenariusza i producent).

Filmowiec Jaros³aw Mazur z Lublina, autor zdjêæ do tego filmu, napisa³: O wartoœci cz³owieka najlepiej œwiadcz¹ jego dokonania, a ¿ycie i dzie³o o. Micha³a w moim przekonaniu wpisuj¹ siê w wielkie dziedzictwo kultury Polski i œwiata. Stworzy³ wyj¹tkowe miejsce spotkañ dla naszych rodaków. 40 tysiêcy osób odwiedza organizowany co roku we wrzeœniu festiwal polonijny. Rocznie do sanktuarium przybywa oko³o 300 tysiêcy ludzi. O. Micha³ stworzy³ uniwersaln¹ wartoœæ, trzeba j¹ tylko pokazaæ i rozpowszechniæ

FOT. ARCHIWUM SWAP Ÿród³a:

➦ Tadeusz Kopyœ, UchodŸcy polscy na Wêgrzech 1939-1944, [w:] Biuletyn IPN nr 3. Warszawa 2002. ➦ Ewa Hobrzyk, Alicja Ga³ach, Ojciec Micha³ Zembrzuski, twórca Amerykañskiej Czêstochowy, [w:] Dziennik Zwi¹zkowy, Chicago, 23-26 grudnia 1994. ➦ Uratowa³ ponad tysi¹c ¯ydów, sam cudem unikn¹³ œmierci z niemieckich r¹k. Zupe³nie nieznana historia heroicznego Polaka /P.A.P., 24 marca 2023/ ➦ Andrzej Dobrowolski, H. Cioczek: o. Zembrzuski uratowa³ w czasie wojny na Wêgrzech rzesze uchodŸców z Polski, w tym ¯ydów, P.A.P., 25 marca 2023.

Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz

Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003

e-mail: pava.swap@gmail.com www.pava-swap.org

Obchody rocznicy Konstytucji 3 Maja w Balatonboglar w 1942 r. Od lewej: ks. Jan St¹czek – prefekt szko³y, ks. pra³at Bela Varga, ks. arcybiskup Angelo Totta – nuncjusz papieski, jego sekretarz, o. Micha³a Zembrzuski. Z ty³u grupa oficerów polskich i francuskich oraz profesorowie gimnazjum.
O. Micha³ Zembrzuski (w bia³ym habicie) z grup¹ pielgrzymów w Doylestown, PA, przed pierwsz¹ kaplic¹ Matki Bo¿ej Czêstochowskiej, 1956 r.

Konkurs œpiewu w zastêpach – tematem biwaku by³a 40 rocznica Solidarnoœci

Harcerskie lato

Okres letnich harcerskich przygód przed nami. Po ca³ym roku spotkañ w izbach, przy parafiach, na uroczystoœciach i rzadkich wypadach w teren, nadszed³ czas zach³ystywania siê leœnymi klimatami, wêdrówek górskimi œcie¿kami, wœród jezior i potoków. Czas spotkania z natur¹. Kontemplowania cudów przyrody. Odnawiania starych przyjaŸni, nawi¹zywania nowych.

Hufiec Harcerek „Podhale” i Hufiec Harcerzy „Warmia” na wschodnim wybrze¿u swoje ambitne letnie plany rozpocz¹³ w Memorial Day Weekend na terenie YMC – Camp Mohawk w Lichfield CT.

Trzydniowy biwak, z noclegami dla m³odszych w kabinach, a dla starszych w namiotach, by³ d³ugo oczekiwan¹ nagrod¹ dla harcerskiej m³odzie¿y.

Lœni¹ca tafla jeziora, gêstwina lasków podszytych krzewami paproci, budzi³y powszechny zachwyt, a wspólne zajêcia i zabawy pod dachem wiat, a szczególnie przy ognisku ³atwo integrowa³y.

Harcerki i harcerze zjechali siê t³umnie z Pennsylvanii, New Jersey, Nowego Jorku, Massachusetts i Connecticut aby wspólnie prze¿yæ trzy dni z dala od ca³orocznych obowi¹zków, szkolnej nauki i miejskiego zgie³ku.

Biwakowe ¿ycie wygl¹da³o zupe³nie inaczej.

Patrole Wêdrowniczek i Wêdrowników uda³y siê na piesz¹ wycieczkê z noclegiem po drodze, na szlak Apalachów.

W jadalni – harcerze zaprosili harcerki na kolacjê. A przebrani s¹

w terenie.

Uroczyste podniesienie flag Poczty sztandarowe na otwarciu biwaku

M³odsi, pod opiek¹ instruktorów, poznawali tajniki harcowania, znajduj¹c wspólny harcerski jêzyk mimo tego, ¿e na codzieñ mieszkaj¹ daleko, bo czasem a¿ osiem godzin jazdy od siebie.

A jak to wszystko bêdzie przebiega³o formalnie w tym roku? Bêdzie siê dzia³o...

Akcja letnia oficjalnie rozpoczyna siê ju¿ pod koniec czerwca Koloniami Zuchowymi (7-11 lat) w CT i PA, nastêpnie odbêd¹ siê obozy na terenach Vermont i New Jersey (11-18 lat), potem Kursy Chor¹gwiane dla dru¿y-

nowych z ca³ej Ameryki oraz Z³azy dla mi³oœników wêdrówek. Letni kalendarz wype³niony jest po brzegi. Bêd¹ podró¿e, przygody i nowe przyjaŸnie, czêsto zawi¹zywane na ca³e ¿ycie.

Nie ogl¹daj siê za siebie. Kiedy wstaje brzask. Ruszaj dalej w œwiat. Nie zatrzymuj siê. Sam wybierasz swoj¹ drogê z wiatrem i pod wiatr. Czuwaj!

ZDJECIA Z ARCHIWUM ZHP
Wêdrownicy wybieraj¹ siê na szlak górski
do gry polowej
Wieczorne ognisko
Na Mszy Œw. polowej, ale wewn¹trz, bo lun¹³ deszcz
Sp³yw na jeziorze
Harcerki, Wêdrowniczki i Instruktorki Hufca Harcerek Podhale na biwaku

Perspektywa

Z góry widaæ strome zbocze wydmy i kilometry pustej pla¿y. Wieje od wody, wiêc nie czuæ jak s³oñce pali skórê. Niebieskie po horyzont. Uspokaja. Przy brzegu p³ynie foka. Pokazujemy j¹ sobie palcami. Po kwadransie pojawia siê pierwszy cz³owiek. Adam? – ¿artujemy. Okulary. Czapka z daszkiem. Siwiej¹ca broda. Nic wiêcej nie ma na sobie. Blada sylwetka odcina siê na tle kobaltowej toni. Nie wie, ¿e jest obserwowany. Idzie szybkim krokiem. W rêku trzyma butelkê wody. Pracuj¹ miêœnie poœladków. Gdzieœ niedaleko musi byæ pla¿a nudystów. Ale w zasiêgu wzroku tylko mewy.

K. wypuszcza drona. Kr¹¿y nad nami. Bzyczy. Jak natrêtny owad. Na zdjêciach, które obejrzymy po powrocie, trudno bêdzie zlokalizowaæ dwa ma³e punkty na niezmierzonej przestrzeni. Lubiê te fotografie. Ustawiaj¹ wszystko w odpowiedniej perspektywie. Pokazuj¹ nasz¹ znikomoœæ, niewa¿noœæ. Jesteœmy py³em w wielkim ob³oku kurzu; brudem pod paznokciem Ziemi. Niczym wiêcej.

Jan Latus

Siedzê przy stole, gra mi symfonia Schuberta, przez balkonowe drzwi widzê niebo z chmur¹ zwiastuj¹c¹ deszcz i palmy wyginaj¹ce siê na wietrze. Cichutko dzia³aj¹ca klimatyzacja utrzymuje temperaturê w pokoju - 22 C. Na œniadanie zjad³em sobie kanapkê: ciemny niemiecki chleb z twaro¿kiem Filadelfia i wypi³em kawê z mlekiem. Na lunch zjad³em pancit bihon, filipiñski przezroczysty (glass noodles), cienki makaron z warzywami i kawa³kami miêsa.

Rachunki zap³acone, zdrowie dopisuje, wiza wa¿na na d³ugi okres.

Mimo to, nie potrafiê osi¹gn¹æ wewnêtrznego spokoju. Czêœciowo wynika to z mojej budowy psychologicznej. Niew¹tpliwie mam od dziecka zespó³ ADHD. Mimo pozornego spokoju (siedzê, s³ucham ludzi, nie podnoszê g³osu, sprawiam wra¿enie cz³owieka kontroluj¹cego emocje), w œrodku ca³y czas coœ buzuje. Siedzenie przez d³ugi czas z ksi¹¿k¹ czy pisz¹c coœ jest dla mnie czymœ nienatu-

Spacerujemy w¹skimi œcie¿ynkami przecinaj¹cymi wzgórza. Uwa¿aj¹c, by nie poparzyæ siê truj¹cym bluszczem. Na szlaku mijamy jeszcze jedn¹ parê. Dwie starsze kobiety w sportowych strojach. Poza tym nikogo. Pusto. Cicho. Mo¿na by zrzuciæ tekstylia i udawaæ scenki z Ksiêgi Rodzaju. Pierwsi ludzie. Drzewo poznania. W¹¿-kusiciel. Zamiast tego kierujemy siê w stronê Domu na Bagnach. The Bog House, po³o¿ony wœród dawnych torfowisk w dolinie Pamet, zosta³ zbudowany oko³o 1830 roku. Do lat 60. XX wieku odbywa³y siê tam zbiory ¿urawiny. Dzisiaj stoi pusty. Okna zabite deskami. Kilka rachitycznych drzew. Tablica informacyjna. Jeszcze niedawno wokó³ posesji ros³y wysokie trawy. Dmuchawce, kaczeñce. Teraz trawnik wygolony do skóry. Siadam na chwilê w cieniu, odpocz¹æ. I niemal od razu zauwa¿am na rêkawie bluzki kleszcza! Zrywam siê, zdjêta groz¹. Bo mimo czêstego wchodzenia w bliski kontakt z natur¹, pierwszy raz zosta³am zaatakowana przez te perfidne pajêczaki! Dobrze, ¿e nikogo nie ma w pobli¿u. Mogê zdj¹æ i wytrzepaæ ubranie, zanim wsi¹dê do samochodu. W trakcie szczegó³owej obdukcji znajdujê jeszcze jednego gagatka – na nogawce spodni. Ale po powrocie do domu, pod prysznicem na œwie¿ym powietrzu, jeszcze raz dok³adnie sprawdzam ka¿dy milimetr skóry. Ostro¿noœci nigdy nie za wiele. *

Idziecie zobaczyæ Strawberry Moon? – pyta G., która zostawiwszy nam klucze do swojego piêknego domu w Harwich, wróci³a z mê¿em do Miasta. Chyba nie damy rady, padamy ze zmêczenia – odpisujê. Bo po przejœciu 18 tysiêcy kroków w upale, marzê tylko by po³o¿yæ siê spaæ. Zanim wyruszyliœmy na Przyl¹dek Dorsza obiecywa³am sobie, ¿e tym razem nie bêdziemy siê za¿ynaæ. W³¹czymy tryb kontemplacyjny. Brzuchem do góry. Na zwolnionych obrotach. Ale nie potrafiê. Za bardzo ceniê sobie widoki niezak³ócone cz³owiekiem, a takie dostêpne s¹ wy³¹cznie po zdobyciu siê na wysi³ek. Zwykle trzeba iœæ. Daleko. Czêsto pod górkê. Przez piach. Podmok³e ³¹ki. Trzêsawiska. Naraziæ na szwank. Zdrowie. I ¿ycie. Zaryzykowaæ. Zagryzienie przez komary. Albo mandat za parkowanie na dziko. Spieczone nosy. Odciski na stopach. Dziury w ubraniach. Plamy na nowiutkich, zamszowych butach. Nie ma nic za darmo. Jeœli chce siê mieæ kawa³ek oceanu tylko dla siebie, trzeba byæ zuchwa³ym i niezmordowanym. Albo… bardzo bogatym. Wtedy mo¿na kupiæ sobie raj. I odgrodziæ od reszty. Ale to opcja dostêpna dla nielicznych.

*

Jesieni¹ zbocza wzgórz w okolicach Truro czerwieniej¹. Okr¹g³e, niewielkie owoce mo¿na zrywaæ garœciami. Ale my wolimy chodziæ na grzyby. Amerykanie nie znaj¹ wild mushrooms i rzadko pory-

waj¹ siê na mykologiczne ³owy. Dziêki temu w sezonie polany uginaj¹ siê od dorodnych koŸlaków, maœlaków i prawdziwków. A wszystko to z widokiem na ocean. Jak z czytanki dla dzieci. Jak z obrazka. Czasami trzeba siê uszczypn¹æ. Tak jest piêknie. W paŸdzierniku inne jest œwiat³o. Wiêcej zamglonych poranków, deszczowych popo³udni. To wymarzona paleta dla artystów. Zgaszone kolory, pó³cienie lepiej siê fotografuj¹, ni¿ jadowite zielenie i ultramaryna. Jeden taki dzieñ zdarzy³ siê podczas tego wyjazdu. Zanosi³o siê na deszcz. Z samego rana pojechaliœmy do Orleans, bo tam znajdowa³ siê najbli¿szy sklep fotograficzny (musia³am kupiæ kartê pamiêci do aparatu, bo zapomnia³am zabraæ z domu). Postanowiliœmy zwiedziæ miasteczko. Obejrzeæ wiatrak nad zatok¹. I pobliskie pla¿e. Na pierwsz¹ prowadzi³ zielony tunel wysadzany kwiatami dzikiej ró¿y. Przy drugiej ros³y fioletowe roœliny, przypominaj¹ce pachn¹cy groszek. Nad wod¹ i grzbietami wydm unosi³a siê gêsta mg³a. W³aœnie tam zrobi³am najpiêkniejsze zdjêcia. W drodze powrotnej zaczê³o laæ. Zjechaliœmy na pobocze. Patrzy³am jak t³uste krople sp³ywaj¹ po szybach. W dali majaczy³a wystawa przydro¿nego sklepu z pami¹tkami. Drewniane boje, miniaturowe ¿aglówki, kutry, karmniki dla ptaków. Wszystkie odcienie niebieskiego. Trochê czerwonych i bia³ych plam. Gdyby oprawiæ ten widok w ramkê, by³by gotow¹ nautyczn¹ akwarel¹. Mo¿e kiedyœ j¹ namalujê. ❍

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Wewnêtrzny spokój

ralnym, wrêcz mêk¹. Oczywiœcie czasem musia³em siê do tego przymuszaæ: siedz¹c w klasie na lekcji, s³uchaj¹c wyk³adów, ucz¹c siê do egzaminu, zdaj¹c egzaminy.

Nie jest to tylko moja przypad³oœæ. Dzieci z ca³ego œwiata zmuszaj¹ siê, ¿eby siedzieæ spokojnie i s³uchaæ z uwag¹. Wyj¹tkiem s¹ uczniowie z Japonii, Korei i Chin, ale to inna planeta, jeœli chodzi o mental. Chodzi³em do szkó³ jeszcze w PRL-u– dyscypliny pilnowa³y wtedy nauczycielki socjopatki z rysem sadystycznym. Po lekcjach jednak, w domu i na podwórku, dzieci zachowywa³y siê tak jak powinny: biega³y, skaka³y, jeŸdzi³y na rowerze, gra³y w pi³kê.

Mo¿e w ogóle siedzenie w skupieniu nie jest stworzone dla cz³owieka? Pewnie s¹ tacy, którzy mog¹, zatracaj¹c siê w czasie, siedzieæ godzinami nad ksi¹¿k¹ albo studiowaæ partie szachów. Ja do nich nie nale¿ê i o ile siê orientujê, nie ma ani jednego takiego cz³owieka wœród 118 milionów Filipiñczyków, moich obecnych wspó³braci.

Jak wielokrotnie pisa³em, Filipiñczycy to du¿e dzieci, choæ dzieci dzieciate i z licznym potomstwem. Nigdy nie widzia³em –i nie zobaczê – Filipiñczyka czytaj¹cego przez godzinê ksi¹¿kê albo papierowy magazyn. Ktoœ powie, ¿e dziœ czyta siê na komputerze albo w telefonie. Zapewniam

jednak, ¿e tu nikt niczego nie czyta, nawet przeczytanie informacji na Google przekracza ich mo¿liwoœci.

Co Filipiñcztcy kiedyœ robili z wolnym czasem? Jak jeszcze nie by³o internetu i maszyn karaoke? Pewnie œpiewali bez akompaniamentu, popijaj¹c rum i pal¹c lulki. Dziœ ogólnonarodowy syndrom ADHD jest wzmacniany przez internetowe gry i zabawy. Taki neurotyk jak ja nie musi siê ju¿ zmuszaæ do siedzenia na krzeœle by coœ przeczytaæ. Mogê chodziæ z telefonem w garœci, byæ w nieustannym ruchu. A jak przysi¹dê, mogê czerpaæ kolorowe, obrazkowe, ruchome fragmenty nie d³u¿sze ni¿ dwie minuty, a na Tiktoku poni¿ej minuty.

Jestem ju¿ w po³owie felietonu (440 s³ów jak do tej pory), robiê wiêc sobie przerwê na kawê. Ci¹gle gra Schubert. Telewizor pozostaje w³¹czony, choæ zatrzyma³em film; skoñczê ogl¹daæ póŸniej.

Czy jestem nienormalny, bo nie mogê usiedzieæ na d³ugiej mszy, nudnym koncercie, przeci¹gaj¹cej siê ceremonii politycznej? Mo¿e jednak nie – ludzie zawsze lubili siê rozerwaæ. Nie siedzieli jak mumie w teatrze, lecz chodzili wokó³ ulicznych kuglarzy i grajków, zatrzymywali siê tylko na chwilê, po czym szli dalej. Koncerty i spektakle operowe nie mia³y nic z dzisiejszej solennoœci, kiedy to trzeba siedzieæ nieruchomo s³uchaj¹c

godzinnej symfonii Brucknera, a odkaszlniêcie wywo³uje potêpiaj¹ce spojrzenia. Kiedyœ w operze ludzie wchodzili i wychodzili, jedli i pili, gadali. Koncerty to by³y sk³adanki ró¿nych krótkich utworów w wykonaniu wielu artystów. Coraz wiêcej ludzi, zw³aszcza m³odych, mêczy siê dziœ na koncertach i preferuje s³uchanie muzyki w domu, gdzie mo¿na sobie równoczeœnie robiæ kawê, przegl¹daæ wiadomoœci, s³owem: dzieliæ uwagê na kilka rzeczy.

Nale¿ê do pokolenia, które, jeszcze za komuny, fascynowa³o siê sprzêtem graj¹cym. Oszczêdzaliœmy pieni¹dze, by kupiæ magnetofon Kasprzak czy radio Elizabeth. Potem s³uchaliœmy muzyki w skupieniu, przy zgaszonym œwietle. Jak przeczyta³em na amerykañskim forum dla audiofilów, ich hobby sta³o siê czymœ niezrozumia³ym. Ludzie nie wyobra¿aj¹ sobie siedzenia w skupieniu i ciszy, rozkoszuj¹c siê np. symfoni¹ Schuberta lub jazzem dobiegaj¹cym ze œwietnych g³oœników. Jeden audiofil przyzna³, ¿e lepiej mu siê s³ucha, gdy ma w³¹czony telewizor, bez fonii co prawda. Wzmacniacze z funkcj¹ streamer, czyli odtwarzaj¹ce muzykê z internetowych serwisów i stacji radiowych, coraz czêœciej maj¹ du¿y, kolorowy ekran, na którym wyœwietla siê ok³adka p³yty. S³uchaj¹c muzyki z telefonu mo¿na œledziæ tekst albo ogl¹daæ video clip. Takie clipy, z dawnych czasów stacji MTV, s¹ wyœwietlane tu w barach na du¿ych telewizorach. Sama muzyka z g³oœników ju¿ nie wystarcza.

Nie wyobra¿am sobie ¿ycia bez tworzenia

Bardziej ten tradycyjny, czyli nowoorleañski. A to akurat ten rodzaj jazzu, który z kolei mnie nigdy za bardzo nie interesowa³. Jednak, kiedy by³em na pocz¹tku liceum dosta³em od niego dwie p³yty jazzowe Kind of Blue Milesa Davisa i My Favorite Things Johna Coltrane’a, czyli by³a to absolutna klasyka jazzu, bynajmniej nie nowoorleañskiego. Gra³em wtedy na gitarze jakieœ kawa³ki rockowe, ale to by³o doœæ proste i powtarzalne. Kiedy us³ysza³em kompozycje Milesa i Coltrane’a, to by³o jedno wielkie wow i pomyœla³em, ¿e wspaniale by³oby w podobny sposób umieæ graæ i improwizowaæ na gitarze.

Na tych p³ytach zdaje siê nie ma gitary w ogóle.

Tak, ale zda³em sobie sprawê, ¿e muzycznie to znacznie wy¿sza szko³a jazdy w stosunku do tego co prezentowali wtedy moi muzyczni idole, jak chocia¿by Steve Vai. Oczywiœcie Vai to gitarzysta, a na wspomnianych p³ytach jak s³usznie zauwa¿y³eœ gitara nie wystêpuje, ale chodzi mi generalnie o rodzaj muzyki i mo¿liwoœci interpretacyjne jakie daje jazz. Myœlê, ¿e to by³ moment prze³omowy w moim spojrzeniu na muzykê, który zadecydowa³ te¿ o dalszej edukacji. W tym samym czasie pojawi³a siê na rynku wydawniczym w Polsce autobiografia Milesa Davisa. Po jej lekturze by³em ju¿ zupe³nie poch³oniêty jazzem i wiedzia³em co chcê w ¿yciu robiæ. To by³a te¿ chwila, kiedy zadecydowa³em, ¿e chcê w przysz³oœci znaleŸæ siê w Nowym Jorku. Kocham ¯ywiec, jest piêknie po³o¿ony w górach miêdzy dwiema rzekami nad jeziorem, ale tam nic wielkiego siê nie dzieje, jeœli chodzi o sztukê czy o kulturê. Ja natomiast chcia³em byæ w œrodowisku, które jest kreatywne, w miejscu, gdzie jest szeroki dostêp do teatrów czy muzeów. Gdzie istnieje du¿a scena muzyczna i rzesze odbiorców. Trudno o lepsze miejsce pod tym wzglêdem ni¿ Nowy Jork. Autobiografia Milesa tylko mnie utwierdzi³a w tym przekonaniu. Koñcz¹c liceum wiedzia³em, co chcê robiæ w ¿yciu. No i gdzie.

Nie od razu jednak znalaz³eœ siê w Nowym Jorku.

Po ukoñczeniu liceum uda³em siê na studia do Cieszyna, gdzie jest filia Uniwersytetu Œl¹skiego. Istniej¹ tam wydzia³y artystyczne, na których wyk³adowcami s¹ czêsto niesamowici pedagodzy. Studiowa³em gitarê jazzow¹, a jednym zmoich nauczycieli by³ profesor doktor habilitowany Karol Ferfecki, jednoczeœnie wyk³adowca na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Studia ostatecznie ukoñczy³em w 2005 roku, a nastêpnie kilka miesiêcy spêdzi³em na Wybrze¿u graj¹c w klubach muzycznych w Gdañsku. PóŸniej uda³em siê ju¿ w podró¿ do Nowego Jorku, do miasta, do którego nigdy bym nie przyjecha³, gdyby nie moja fascynacja muzyk¹, a jazzem w szczególnoœci.

Czym jest dla Ciebie jazz? Muszê przyznaæ, ¿e w ogóle nie lubiê s³owa jazz. Bo to wymyœlone s³owo i termin ma³o precyzyjny, w którym wszystko siê mieœci. A ja nie lubiê podzia³u na wymyœlone kategorie. Lubiê graæ ró¿norodn¹ muzykê i inspirowaæ siê wieloma rzecza-

mi. Mo¿e wiêc ³atwiej mi bêdzie odpowiedzieæ na pytanie, czym jest dla mnie muzyka w ogóle. Jest wszystkim. Na³ogiem i tlenem. Nie wyobra¿am sobie ¿ycia bez muzyki i bez tworzenia. Jest tym czymœ, co daje mi energiê i powód, ¿e codziennie w ogóle wstajê z ³ó¿ka.

Masz jakichœ gitarowych idoli, którzy wywarli najwiêkszy wp³yw na Twoj¹ twórczoœæ?

Dla mnie w muzyce nie chodzi wy³¹cznie o gitarê, czy jak¹œ wirtuozeriê. Wynika to z mojego spojrzenia na muzykê. S³uchaj¹c zwracam uwagê na sam¹ kompozycjê, harmoniê, wykorzystane instrumentarium i aran¿acjê. Inspiruje mnie wiêc ca³a muzyka bez podzia³u na gatunki. W³aœciwie dzielê j¹ jedynie na dobr¹ i z³¹. Dobra mi siê podoba, a z³a nie. W tej dobrej mieœci siê twórczoœæ wielu artystów. Mogê s³uchaæ kawa³ków Marilyna Masona czy Davida Bowiego, aby za chwilê przejœæ do utworów Igora Strawiñskiego i Jana Sebastiana Bacha, a zakoñczyæ na muzyce Johna Coltrane’a, czy Pata Mathennego. To oczywiœcie tylko przyk³ady, bo tych twórców jest naprawdê bardzo wielu. Nie mam wiêc swoich gitarowych idoli, ale mogê powiedzieæ o swoich ulubionych gitarzystach, których twórczoœæ na pewno stanowi dla mnie inspiracjê. Do tego grona nale¿¹ wspomniani ju¿ Steve Vai i Pat Metheny, ale te¿ John Scofield, czy Bill Frisell. To s¹ niesamowici artyœci, którzy dokonali czegoœ nowego, odkrywczego w jazzie.

Dopiero w Stanach zacz¹³eœ tworzyæ autorsk¹ muzykê.

Nagrywa³em jeszcze w Polsce, ale moje dwie p³yty autorskie powsta³y ju¿ tutaj, w Nowym Jorku. Debiutancki album pod tytu³em „Talk to you later” ujrza³ œwiat³o dziennie w 2008 roku. Nagraliœmy go w trio, czyli gitara, kontrabas i perkusja. Na tej instrumentalnej p³ycie znalaz³o siê piêæ moich kompozycji oraz dwa standardy jazzowe: Infant Eyes Wayne’a Shortera oraz The Sorcerer Herbiego Hancocka. Druga p³yta ukaza³a siê w 2016 roku i nosi nazwê Here and Now. To bardzo eklektyczny, instrumentalny album, który zawiera w sobie wiele ró¿nych gatunków muzycznych. Jest tam trochê elementów minimalizmu charakterystycznego dla twórczoœci Steve’a Reicha czy Phillipa Glassa, których uwielbiam. Jest te¿ drum

and bass, muzyka hinduska, amerykañski folk, a nawet pojawiaj¹ siê elektroniczne brzmienia. Reasumuj¹c wiele siê tam dzieje i jest to zupe³nie inna p³yta ni¿ mój debiut. Poza tym wszystko praktycznie zosta³o nagrane na ¿ywo i na tej p³ycie znajduj¹ siê wy³¹cznie moje kompozycje.

Kiedy mo¿na spodziewaæ siê Twoich kolejnych autorskich dokonañ?

Materia³u mam ju¿ na kilka nastêpnych p³yt, ale oczywiœcie powstawanie albumu to doœæ skomplikowany proces, który wi¹¿e siê równie¿ ze sporymi nak³adami finansowymi. Mam nadziejê, ¿e mój kolejny album uka¿e siê na jesieni tego roku, lub na wiosnê przysz³ego. Wiele jednak zale¿y od sponsorów, których aktualnie poszukujê. Na pewno na p³ycie znajd¹ siê moje kompozycje z motywami zapo¿yczonymi z wielu gatunków muzycznych, ale wszystko jak zawsze bêdzie mocno osadzone w muzyce improwizowanej, czyli w jazzie.

Jesteœ osob¹, która sporo koncertuje i to nie tylko w Nowym Jorku.

To prawda. Mo¿e nie gra³em w tych najwiêkszych i najbardziej znanych klubach w metropolii jak Blue Note, czy Village Vanguard, ale regularnie wystêpowa³em i wystêpujê w dziesi¹tkach pomniej-

szych, takich jak chocia¿by Smalls, Smoke, St. Mazie, czy te¿ w bardzo popularnym, ale nieistniej¹cym ju¿ niestety 55 Bar, gdzie chyba grali wszyscy, w tym m.in. Mike Stern, gitarzysta znany ze wspó³pracy z Milesem. Mia³em te¿ przyjemnoœæ wyst¹piæ w legendarnym Blues Alley w Waszyngtonie. Dodatkowo mia³em to szczêœcie, ¿e dane mi by³o poznaæ wielu znakomitych muzyków i wystêpowaæ z nimi na jednej scenie. Nowy Jork jak ma³o które miejsce na œwiecie daje tak¹ mo¿liwoœæ. Do grona tych najwybitniejszych, z którymi gra³em nale¿¹ z pewnoœci¹: kontrabasista Christopher „Chris” Tordini, pianiœci Julian Shore i Benito Gonzales, perkusiœci Ari Hoenig, Ferenc Nemeth i Antonio Sanchez. Ten ostatni znany jest miêdzy innymi ze wspó³pracy z Patem Methenym.

Co roku koncertujesz tak¿e w Polsce. Regularnie pojawiam siê w moim rodzinnym ¯ywcu, gdzie kilkakrotnie wystêpowa³em podczas festiwalu ¯ywiec miasto zmyS£ÓW, który odbywa siê ka¿dego roku na jesieni. Ostatni mój wystêp w kraju mia³ miejsce w zesz³ym roku w podwarszawskim Piasecznie, gdzie w tamtejszym centrum kultury mia³em okazjê zagraæ w wyœmienitymi muzykami, Piotrem Wyle¿a³em na fortepianie i Patrykiem Doboszem na perkusji.

Wystêpowa³eœ te¿ w Centrum Polsko S³owiañskim na Greenpoincie... Tak i to wielokrotnie, chocia¿ nigdy wxzeœniej podczas festiwalu. Od ponad 20 lat, z ma³ymi przerwami mieszkam na Greenpoincie, wiêc by³oby dziwne jakbym tam nigdy do tej pory nie zagra³. I nie ukrywam, ¿e bardzo lubiê tam wystêpowaæ. Cieszê siê, ¿e Centrum organizuje takie wydarzenia jak festiwal jazzowy i tym samym dzia³a aktywnie wspieraj¹c zarówno muzyków jak i promuj¹c kulturê muzyczn¹. Tym bardziej, ¿e nie ma tutaj ¿adnego klubu muzycznego, w którym regularnie odbywaj¹ siê koncerty. To bardzo wa¿ne, ¿e Centrum wype³nia tê przestrzeñ. Dziêkujê za rozmowê.

Pawe³ Ignatowicz: – Inspiruje mnie ca³a muzyka, bez podzia³u na gatunki.

El¿bieta

Baumgartner radzi

Jak przygotowaæ siê do zakupu domu

Dla wielu polskich imigrantów zakup domu to nie tylko inwestycja finansowa, ale równie¿ symbol stabilizacji i spe³nienia „amerykañskiego snu”. Jednak droga do posiadania w³asnego domu mo¿e byæ d³uga i pe³na wyzwañ, zw³aszcza gdy nie zna siê lokalnych realiów kredytowych i finansowych. Warto wiedzieæ, jak siê do tego procesu dobrze przygotowaæ, by nie przep³aciæ i unikn¹æ stresu zwi¹zanego z finansami.

Sprawdzenie i poprawa punktacji kredytowej

Pierwszym i absolutnie kluczowym krokiem jest zrozumienie w³asnej sytuacji kredytowej. W USA to tzw. credit score, czyli punktacja kredytowa, decyduje o tym, czy otrzymasz kredyt hipoteczny i na jakich warunkach. Im wy¿szy wynik, tym ni¿sze oprocentowanie po¿yczki, a to oznacza tysi¹ce dolarów oszczêdnoœci w d³u¿szym czasie.

Za³ó¿my, ¿e planujesz kupiæ dom za 400 tysiêcy dolarów. Usk³ada³eœ 80,000 dol. (20 proc) i chcesz zaci¹gn¹æ kredyt hipoteczny na 30 lat. Jeœli twoja punktacja kredytowa wynosi 620 (dolna granica dla wiêkszoœci po¿yczek), mo¿esz otrzymaæ ofertê oprocentowania na poziomie oko³o 7.5 proc. Wtedy twoja miesiêczna rata wynios³aby oko³o 2,950 dolarów, a ca³kowity koszt odsetek po 30 latach przekroczy 800 tysiêcy dolarów. Jeœli jednak poprawisz swoj¹ punktacjê do 740, mo¿esz uzyskaæ kredyt z oprocentowaniem 6.5 proc., co obni¿y twoj¹ ratê do oko³o 2,730 dolarów. Ró¿nica w ca³kowitym koszcie to ponad 72 tysi¹ce dolarów! Tyle mo¿esz zaoszczêdziæ, dbaj¹c wczeœniej o swoj¹ wiarygodnoœæ kredytow¹.

Punktacjê kredytow¹ poprawia siê przede wszystkim przez terminowe sp³acanie rachunków, obni¿enie zad³u¿enia na kartach kredytowych, nieotwieranie zbyt wielu nowych kont oraz monitorowanie raportów kredytowych pod k¹tem b³êdów. Warto pobieraæ bezp³atny raport co roku na stronie: AnnualCreditReport.com

Zbudowanie oszczêdnoœci na wk³ad w³asny

Wiêkszoœæ kredytów hipotecznych wymaga wk³adu w³asnego – przewa¿nie 20 proc. ceny domu. Dla domu o wartoœci 400 tysiêcy dolarów to a¿ 80 tysiêcy. Istniej¹ programy rz¹dowe i stanowe, które pozwalaj¹ na ni¿szy wk³ad, np. 3-5 proc., ale one wi¹¿¹ siê z wy¿szymi miesiêczny-

mi kosztami, wynikaj¹cymi z wy¿szych sp³at miesiêcznych plus z obowi¹zkowego ubezpieczenia kredytu – PMI. Oszczêdzanie na wk³ad w³asny wymaga planowania i dyscypliny. Dobrze jest otworzyæ osobne dobrze oprocentowane konto oszczêdnoœciowe i regularnie odk³adaæ nawet niewielkie kwoty, np. 500 dolarów miesiêcznie. Po dwóch latach daje to 12 tysiêcy dolarów – mo¿e nie starczy na pe³ny wk³ad, ale bêdzie znacz¹c¹ pomoc¹.

Co to jest PMI?

PMI (Private Mortgage Insurance) to prywatne ubezpieczenie kredytu hipotecznego, które chroni bank – nie kupuj¹cego – w przypadku, gdyby klient przesta³ sp³acaæ kredyt. Jest ono wymagane, gdy wk³ad w³asny wynosi mniej ni¿ 20 proc. wartoœci domu. Koszt PMI wynosi od 0.5 do 1.5 proc. rocznie od salda kredytu. Dla kredytu na 300,000 dolarów, roczny koszt PMI mo¿e wynieœæ oko³o 3,000 dol., czyli 250 dol. miesiêcznie. Ubezpieczenie to mo¿na zazwyczaj usun¹æ, gdy sp³acona czêœæ kredytu osi¹gnie 20 proc. wartoœci nieruchomoœci.

Koszty dodatkowe, o których wielu zapomina

Poza cen¹ domu i wk³adem w³asnym, trzeba byæ przygotowanym na inne wydatki: koszty zamkniêcia transakcji (closing costs), które mog¹ wynieœæ od 2 do 5 proc. ceny domu, inspekcja nieruchomoœci, honorarium prawnika, op³aty notarialne, podatki lokalne i ubezpieczenie nieruchomoœci. W niektórych stanach koszty te s¹ znaczne i bywaj¹ dla kupuj¹cych zaskoczeniem.

Na przyk³ad w stanie Nowy Jork koszt zamkniêcia dla domu za 400 tysiêcy mo¿e siêgn¹æ nawet 15 tysiêcy dolarów. Jeœli nie uwzglêdnisz tego w swoim bud¿ecie, mo¿esz mieæ problem z domkniêciem transakcji.

Pomoc rodziny – jak m¹drze skorzystaæ? W polskiej tradycji czêsto dzieci otrzymuj¹ wsparcie od rodziców przy zakupie pierwszego mieszkania czy domu. W USA nie jest inaczej – wielu imigrantów wspiera swoje dzieci, czasem nawet przekazuj¹c im du¿¹ czêœæ oszczêdnoœci. W USA dopuszczalne jest, by czêœæ wk³adu w³asnego pochodzi³a z darowizny od bliskiej osoby, np. rodziców. Trzeba jednak spe³niæ kilka warunków. Po pierwsze, pieni¹dze musz¹ byæ przekazane bez zobowi¹zania do ich zwrotu – darczyñca musi podpisaæ specjalne oœwiadczenie (gift letter). Po drugie, œrodki musz¹ byæ udokumentowane i przelane na konto kupuj¹cego odpowiednio wczeœnie. Banki dok³adnie analizuj¹ takie transakcje, wiêc nale¿y je wczeœniej zaplanowaæ.

Jeœli masz dzieci, które osi¹gnê³y sukces finansowy, warto te¿ rozwa¿yæ sytuacjê odwrotn¹ – byæ mo¿e to one mog¹ pomóc tobie? W niektórych rodzinach dochodzi do odwrócenia ról: dzieci wspieraj¹ rodziców, np. jako wspó³kredytobiorcy

(co-signer) lub udzielaj¹c bezzwrotnej po ¿yczki na wk³ad w³asny. Warto omówiæ to szczerze w gronie rodzinnym.

Zrozum lokalny rynek i warunki kredytowe Nie ka¿da okolica w USA jest taka sa ma. Ceny domów, podatki od nierucho moœci, dostêpnoœæ kredytów i pomocy ró¿ni¹ siê znacznie. Na przyk³ad w sta nach takich jak Floryda czy Teksas ceny nieruchomoœci mog¹ byæ znacznie ni¿sze ni¿ w Kalifornii czy Massachusetts. Warto zatem rozejrzeæ siê szerzej i nie ograniczaæ do jednego miasta.

Banki i unie kredytowe (credit unions) oferuj¹ ró¿ne warunki kredytów. Warto skorzystaæ z us³ug mortgage brokerów, którzy porównuj¹ oferty z wielu instytucji. Nie bój siê te¿ zapytaæ, czy s¹ programy dla osób kupuj¹cych pierwszy dom (first-time homebuyer) – czêsto wi¹¿¹ siê one z ulgami podatkowymi lub dop³atami do wk³adu.

Uzyskaj wstêpne zatwierdzenie kredytu Mortgage preapproval to proces, w którym bank ocenia twoj¹ zdolnoœæ kredytow¹ i okreœla, ile mo¿esz po¿yczyæ na zakup domu. Wymaga to analizy twojego dochodu, aktywów i historii kredytowej. Preapproval daje ci przewagê podczas negocjacji, poniewa¿ pokazuje sprzedaj¹cym, ¿e masz zabezpieczone finansowanie. Jest bardziej szczegó³owe ni¿ prekwalifikacja, poniewa¿ wymaga dostarczenia dokumentów i przeprowadzenia twardego zapytania kredytowego. Nie gwarantuje ostatecznej akceptacji kredytu, ale u³atwia proces zakupu domu.

Przygotuj siê mentalnie i organizacyjnie Zakup domu to proces, który trwa zwykle kilka, nawet kilkanaœcie miesiêcy – od wstêpnego zatwierdzenia kredytu (pre-approval), przez poszukiwanie domu, negocjacje, inspekcjê, a¿ po zamkniêcie trans-

El¿bieta Baumgartner

nie jest prawnikiem i nie udziela porad prawnych. Niniejszy artyku³ zosta³ napisany wy³¹cznie w celach informacyjnych. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „Otwieram biznes”, „Praca w Ameryce”, „Jak kupiæ dom m¹drze i nie przep³aciæ” i wielu innych.

S¹ one dostêpne w wersji elektronicznej w witrynie: www.PoradnikSukces.com tel. 1-718-224-3492

akcji. Wymaga to zaanga¿owania, cierpliwoœci i zaufanych doradców. Warto otaczaæ siê osobami mówi¹cymi po polsku, które maj¹ doœwiadczenie w obs³udze polonijnych klientów – agenci nieruchomoœci, doradcy finansowi, prawnicy.

Podsumowanie

Dla wielu rodzin dom to nie tylko dach nad g³ow¹, ale równie¿ oznaka sukcesu i bezpieczeñstwa. Aby jednak dojœæ do momentu, w którym odbierasz klucze do w³asnego mieszkania lub domu, potrzebne s¹ miesi¹ce przygotowañ: poprawa punktacji kredytowej, budowanie oszczêdnoœci, znajomoœæ lokalnych warunków rynkowych i, czêsto, wsparcie ze strony rodziny. Powodzenia! ❍

Jak pomniejszyæ podatki dowiesz siê z ksi¹¿ek El¿biety Baumgartner „Jak oszczêdzaæ na podatkach“. Przepisy podatkowe, jak rozliczyæ siê samodzielnie. Cena $20. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem. Podrêcznik agresywnej gry podatkowej“. Spadki, darowizny, przychody, inwestycje, sprzeda¿ mieszkania, konta w USA i w Polsce, walka z IRS. Ustawa o ujawnianiu kont zagranicznych FATCA. Cena $35.

Równie¿: „Emerytura reemigranta w Polsce”, „Powrót do Polski” i wiele innych. Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2025 i dostêpne tylko w wersji elektronicznej w witrynie www.PoradnikSukces.com, tel. 718-224-3492, poczta@poradniksukces.com. www.PoradnikSukces.com

Szukam pracy

Poszukujê pracy niewymagaj¹cej wysi³ku fizycznego.

Szybko siê uczê. Mam doœwiadczenie w bran¿y sprzeda¿owej. £atwo nawi¹zujê kontakty z ludzmi. Tel. 917.207.2449 – Darek

Wewnêtrzny spokój

Wrócê do otwieraj¹cej felieton samoobserwacji. Czêœci¹ planu emerytury, zw³aszcza takiej w odleg³ym, tropikalnym kraju, by³o znalezienie spokoju, a nawet œwiêtego spokoju. Ktoœ powie, s³usznie, ¿e od siebie samego, swoich demonów, s³aboœci i przyzwyczajeñ, siê nie ucieknie. Ale tu nie chodzi o robale w mojej g³owie. Chodzi o œwiat woko³o, który sta³ siê rozedrgany, niebezpieczny, pe³en napiêcia i obrzydliwy. Œwiat rz¹dzony przez psychopatów, ludzi z wyrokami, przestêpców, z³odziei i oszustów, demagogów i szarlatanów, za którymi pod¹¿a t³uszcza. Nie mówiê o jednym kontynencie, lecz o wszystkich. Czy da siê w ogóle o tym nie myœleæ i przez kolejne lata nawet nie spojrzeæ na wiadomoœci z Waszyngtonu, Warszawy, Manili? Tym bardziej, jeœli

jest to dziennikarz – czy taki mo¿e na stare lata wy³¹czyæ siê z odbioru, siedzieæ na balkonie hotelu i popijaj¹c whisky, s³uchaæ symfonii Schuberta? I tak przez kolejne lata? Albo czytaæ powieœci – i ani razu nie spojrzeæ na kolorowy ekran telefonu, ¿eby byæ na bie¿¹co?

Czytaj nasz tygodnik w internecie:

Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00

Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.

NA GAZOWE

● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS

● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY

● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION

● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152

718.326.9090

Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel.

Acupuncture and Chinese Herbal Center

Shu-Gui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D

– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● nerwobóle ● impotencjê

● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● depresjê ● nerwice

● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● wylewy krwi do mózgu

● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku

144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354

Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 19:00; tel. (718) 359-0956

1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223

Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-19:00, w niedziele 12:00 - 15:00; tel. (718) 266-1018 www.drshuguicui.com

Idzie na deszcz

Homer w malarstwie: Odyseja

Rozprawa z zalotnikami

W koñcowych ksiêgach Homer obficie korzysta z dwóch podstawowych chwytów literackich, póŸniej „skodyfikowanych” przez Arystotelesa jako istotne cechy dobrze skomponowanego dzie³a –rozpoznania i przywrócenia moralnego ³adu po naruszeniu naturalnego porz¹dku.

Nara¿ony na obelgi, wyzwiska i poszturchiwania Odys-¿ebrak usadowi³ siê w g³ównej sali swego domu, gdzie ucztuj¹ zalotnicy. Nawet zdoby³ ich szyderczy poklask po konflikcie z innym ³azêg¹, ciesz¹cym siê wzglêdami tych obwiesiów. Dosta³ za to przysmak nie lada – kozi „du¿y ¿o³¹dek nape³niony t³uszczem i krwi¹”. Nie jestem pewien czy dzisiaj chêtnie widzielibyœmy taki smako³yk na stole.

Biesiadnicy przyzwyczaili siê do obecnoœci Odyseusza jako w³óczêgi.

Blizna Odyseusza

W tym czasie Telemach spotyka siê z matk¹. Penelopa przypomina mu o s³owach samego Odyseusza przed wypraw¹ na Trojê: jeœli nie wrócê do czasu, gdy „zobaczysz zarost u naszego syna”, wtedy mo¿esz uznaæ, ¿e nie ¿yjê i powinnaœ wyjœæ ponownie za m¹¿. Z bólem, bo „zmieni³y siê dawne zwyczaje zalotów”: kiedyœ przynoszono podarki i jedzenie do domu tej, o której rêkê siê starano, a nie jedzono „za darmo cudzego dobytku”. Nasta³ wieczór, zalotnicy poszli do domu i wtedy Odys z synem wynieœli ca³¹ broñ z sali i zamknêli j¹ w osobnym pomieszczeniu. Odys spotyka Penelopê, która naturalnie nie rozpoznaje mê¿a w ¿ebraku. Mówi mu o przymusie ponownego ma³¿eñstwa. Opowiada, jak zwleka³a z t¹ decyzj¹ wymuszon¹ na niej przez kulturowy obyczaj, u¿y³a podstêpu mówi¹c amantom, ¿e wpierw musi utkaæ ca³un dla swego teœcia. Wprawdzie jeszcze ¿yje, ale trzeba byæ przygotowanym.

i tkam, i ca³ymi dniami tkam wielki pokrowiec, Atoli noc¹ tajemnie spruwam przy blasku pochodni, Co za dnia utkam (J. Wittlin)

Dwórki figluj¹ce z zalotnikami („te suki bezwstydne”) zdradzi³y jej sekret i teraz nie ma wyjœcia. Zdobêdzie siê na jeszcze jeden unik – próbê ³uku Odysa. Wyjdzie za tego, który potrafi dokonaæ wyczynu, jakim popisywa³ siê jej m¹¿. Na odejœcie nakazuje starej s³u¿¹cej, Euryjkei, umyæ nogi przybyszowi.

Starka zaœ, przyst¹piwszy, poczê³a myæ pana, I zaraz j¹ pozna³a – Blizna ta zadana Niegdyœ bia³ym k³em dzika. (L. Siemieñski)

Po tej bliŸnie rozpozna³a Odyseusza i ju¿ chcia³a daæ znaæ Penelopie, ¿e pan wróci³, ale ten „chwyci³ staruszkê – praw¹ rêk¹ za gard³o”, nakazuj¹c jej milczenie. Scenê tê wiernie odmalowa³ duñski artysta, Christoffer Eckersberger, do tego stopnia dok³adnie, ¿e nawet na kolumnie z ty³u umieœci³ wizerunek p³askorzeŸby przedstawiaj¹cej starcie Odysa z dzikiem.

Nadszed³ dzieñ i zalotnicy, jak zwykle butni, aroganccy i bezczelni, przyszli ponownie. Odyseusz rozwœcieczony z powodu doznawanych zniewag karci siebie: nie wolno daæ siê ponieœæ doraŸnym nastrojom, emocje nale¿y trzymaæ na wodzy i kierowaæ siê ch³odnym rozs¹dkiem. Nierozwa¿nym wybuchem gniewu mo¿e zaprzepaœciæ wszystko i samemu straciæ ¿ycie. Zemsta ma byæ dokonana starannie i na ch³odno.

Próba ³uku

Ka¿e Telemachowi zaryglowaæ drzwi i powiedzieæ kobietom, by zamknê³y siê w swych pokojach i nie wydawa-

³y g³osu. Zaœ zuchwa³ych m³odzieñców podjudza do rywalizacji o miano najlepszego. Probierzem bêdzie mocny ³uk Odyseusza: kto go napnie i puœci strza³ê tak, by przelecia³a przez ucha dwunastu toporów (jak to potrafi³ jego

w³aœciciel)? ¯wawo poustawia³ topory, ale ¿aden z biesiadników nie potrafi³ dokonaæ tej sztuki.

Odys-¿ebrak zawo³a³ wtedy: „mnie dajcie ten ³uk cudnie g³adzony, ¿ebym i ja spróbowa³ swych r¹k”.

Zalotnikom przesta³o siê to wszystko podobaæ, ale Telemach wrêczy³ ju¿ ³uk ¿ebrakowi, który bezb³êdnie sprosta³ zadaniu. Na czym polega³a ta sztuka mo¿na zorientowaæ siê z obrazu jednego z najwybitniejszych amerykañskich ilustratorów, N. C. Wyetha.

Odyseusz chwyci³ ³uk i strza³y, ujawni³, kim jest i zacz¹³ kolejno k³aœæ trupem zuchwa³ych zalotników. Wo³a³ przy tym do Telemacha, do pasterza œwiñ i wolarza, o którego lojalnoœci wczeœniej siê przekona³, aby szybko œpieszyli mu z pomoc¹, bo strza³ na d³ugo nie starczy. We czwórkê ruszyli na gromadê zalotników.

Mieli u³atwione zadanie. Po pierwsze, dzia³ali z zaskoczenia i opanowali sytuacjê natychmiast nim biesiadnicy zdo³ali siê zorientowaæ, co siê dzieje. Po drugie, byli przygotowani do walki i uzbrojeni. Przeciwnicy nie spodziewali siê ataku i tylko niektórzy mieli ze sob¹ krótkie miecze, dla parady raczej ni¿ do walki. Po trzecie, przez zaryglowanie drzwi schwytali zalotników w pu³apkê: nie mogli uciec ani – co wa¿ne dla dalszego rozwoju wydarzeñ – zawo³aæ po pomoc z zewn¹trz.

Wystraszeni goœcie próbowali pertraktowaæ z gospodarzem mówi¹c, ¿eby ich puœci³ wolno, a oni zbior¹ po rodzinach dobra i oddadz¹ to, co „w tej sali wypito i zjedzono”. Na nic siê zda³a ich perswazja. Po dramatycznej walce opisanej zgodnie z najlepsz¹ tradycj¹ „Iliady”, wszyscy zalotnicy polegli. Nastêpnie rzek³ do Euryklei, która zjawi³a siê w sali pe³nej trupów: „idŸ i wybierz mi kobiety w naszym domu, które s¹ wystêpne, a które bez winy”.

Christoffer Eckersberg – S³u¿¹ca rozpoznaje bliznê Odyseusza
Newell C. Wyeth – Próba ³uku

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.