
5 minute read
Mozajowo
Lubosz Karwat
www.karwat-mozaika.pl | www.facebook.com/LuboszKarwat
Advertisement
Zaczniemy może od najnowszych świeżości związanych z Targami Budma 2023. Wszyscy wiemy, jak bardzo utrudniono nam życie przez ostatnie 2 lata. Jak sobie przypomnę zamykanie lasów… Dobra, nie o tym miało być. Po co się denerwować, chociaż teraz możemy się z tego śmiać, pod warunkiem, że wyciągniemy z tego wnioski.
Z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi współpracuję już bardzo długo. Oczywiście byłem wielokrotnie na targach kamieniarskich. Może mnie kojarzycie? Targi branżowe nie były takie wielkie – możliwe, że na siebie nawet wpadliśmy. Na Budmie byłem również kilkukrotnie, ale te ostatnie wspominam chyba najlepiej. Może dlatego, że miałem fajne stoisko, może fajne mozaiki, które spotykały się z bardzo pozytywnym odbiorem, a może dlatego, że jestem starszy i mam więcej dystansu do sytuacji i ludzi, z którymi się spotykałem przez te 4 dni…
W pierwszych dniach jeszcze podchodziłem do ludzi dosyć poważnie, czyli bardzo chętnie rozmawiałem, tłumaczyłem, opowiadałem o mozaikach, o możliwościach kamienia, rodzajach kamienia, parametrach itd. Lecz w kolejnych dniach chęć ta zaczęła we mnie przygasać, a raczej zaczęła przekształcać się w adekwatne podejście do ludzi – upraszczając: na głupie pytanie słyszeli głupią odpowiedź. Tak mi się to spodobało, że zacząłem aktywnie podtrzymywać dziwne dyskusje.
Stoisko miałem jak zwykle otwarte, każdy mógł śmiało wejść, oglądać i macać mozaiki. A także zagadywać do nas – w końcu od tego tam byliśmy. Na środku stoiska był stół, na którym układaliśmy wzór iglicy MTP z kamiennych tesser. Zaczęliśmy ten projekt na targach Stone w 2022 roku, a mieliśmy go ukończyć na Budmie 2023 – mozaika 120 na 200 centymetrów z ponad 25 tysięcy centymetrowych kosteczek kamienia widoczna na sąsiednim zdjęciu. Teksty typu: „Żona, ty nic nie robisz w domu, ja Ci przywiozę odpadów z roboty, to będziesz takie układać – zobacz jakie to łatwe i proste” to standard, przywykłem. Ale zdarzył się pan, który podszedł, poruszał kamieniami tam, gdzie dopiero zostały przyklejone (zrywając spoiwo) i rzekł: „To takie dobre, antypoślizgowe.” Odparłem: „Tak” uśmiechając się i licząc, że zobaczy tam coś więcej oprócz faktury. Gdy już chciałem mu wyjaśnić co to jest i do czego służy, on dalej oceniał pracę jako wspaniały wynalazek antypoślizgowy. Straciwszy motywację do prostowania jego koncepcji podsumowałem, że „będzie się o to wspaniale buty wycierało”. Pan usatysfakcjonowany moim poparciem dla jego wniosków, oddalił się dumnie.
Lubię targi bardziej niż wystawy. Może dlatego, że więcej się dzieje, że ludzie tam przychodzący nie tylko poklepują cię po ramieniu pijąc wino i mówiąc: „Tak, wspaniałą sztukę robisz. Rób to dalej”, bo to nie rozwija. Krytyka jakakolwiek mnie osobiście prowadzi do refleksji, dlaczego ktoś tak to odebrał. Może mój przekaz w mozaice kojarzy się inaczej, niż myślałem – mimo, że iglica była prawie biała na ciemnym, kontrastowym tle. Tak też było z panem od antypoślizgowej powierzchni. Może kiedyś się wywrócił na lodzie, a może żona kazała mu zrobić schody do domu z polerowanego granitu, a może rzeczywiście faktura mozaiki była tak mocna, że pierwsze skojarzenie miał właśnie takie. Nie oceniam tego, raczej odbieram jako ciekawostkę, która uczy.

Było też sporo ciekawych, poważniejszych rozmów – pomysłów na logotypy firm, realizacje dla deweloperów, aby uatrakcyjnić ich nową inwestycję. Ale to były standardowe rozmowy, do których najczęściej dochodzi podczas targów, więc nie będę nimi zanudzał. Za to opowiem jeszcze jedną historię: z ekipą remontową. Normalni faceci, którzy pracują na budowie – też kiedyś pracowałem na budowie i wiem jak to jest.
Ekipa 5-6 chłopa wbija na stoisko z delikatną – choć zimną i twardą – ale sztuką. I wpadają w zachwyt (nie przechwalam się – opisuję sytuację). Inna sprawa, że to było już późne popołudnie, a chłopaki byli tu od rana i zdążyli zwiedzić tylko jedną halę. Co robili przez ten dzień? Nie wiem, nie wnikam, ale byli weseli, uśmiechnięci i raczej zadowoleni z tego powodu, że tu są.
Wszyscy byli bardzo wrażliwi, przynajmniej w tamtym momencie, na sztukę. Jeden z ekipy był jakby bardziej czuły i bardziej wrażliwy na moją pracą niż pozostali. On kontemplował każdy element mozaiki, zastanawiał się dlaczego ten jeden kawałek tak został docięty, a nie inaczej, i zadawał pytania bardzo konkretne. I nie wiem, czy dla mnie jest to już rutyna, ale dla niego każdy element składowy całego obrazu miał swoją historię. I to począwszy od momentu narodzin kamienia, czyli wydobycia z Matki Ziemi, do momentu ostatecznego przeznaczenia – w tym wypadku zastosowania go w takiej formie w mozaice. Ten pan autentycznie przeżywał, odczuwał emocje gdy patrzył, dotykał mozaiki. To było fantastyczne, zazdrościłem mu, że tak ma. Ja nigdy tak nie miałem. Może i dobrze, bo nigdy nie sprzedałbym żadnej mozaiki i jak każdy utalentowany artysta miałbym pokaźną kolekcję prac, z którymi nie mógłbym się rozstać… A w moim wypadku mam do dyspozycji raptem trzy mozaiki, które jeszcze wykorzystuję do prezentacji samego siebie i tego co robię, zanim oddam klientom, którzy je zamówili.

Po wizycie tego właśnie młodego człowieka doszedłem do kilku wniosków. Począwszy od tego, że jestem niewrażliwym na sztukę gruboskórnym facetem i aż dziw, że zajmuję się mozaiką artystyczną od 16 lat – po wniosek bardziej przyziemny, że aby podziwiać moje mozaiki, trzeba najpierw coś spalić lub wypić – albo najlepiej jedno i drugie – wtedy efekt interakcji ze sztuką się wzmaga. Tak więc spodziewajcie się modernizacji stoiska Pracowni na kolejnych targach. :-)
A tak bardziej serio, to warto się wystawiać, pokazywać, rozmawiać, spotykać z ludźmi; doprowadzać do pewnych sytuacji tylko po to, aby potem móc to opisać i wyciągać wnioski. To chyba nazywa się rozwojem. I nie wiem jak Wy, ale ja z roku na rok coraz chętniej jeżdżę na targi. Nie zamykam się w internecie, który – nie powiem – daje mi pracę, ale jednak nie zastąpi prawdziwego życia.
Żyjmy więc, cieszmy się, poznawajmy ludzi i róbmy biznesy. Kolejność nie jest przypadkowa.