Jest coś niezmiernie zabawnego w upadkach Harry’ego. Książę jest czymś w rodzaju wentyla, który upuszcza powietrza z pompowanego przez wieki balonu brytyjskiej monarchii, a przy okazji odgrywa absolutnie stereotypową rolę królewskiego enfant terrible.
Może oni tam, na dworze, w pałacach, rozpisują sobie własne życiowe scenariusze? Jest i nienaruszalna matrona (królowa Elżbieta), i ekscentryczny staruszek (książę Filip), i rodzinny prymus (William), i odrzucany przez poddanych nudziarz (Karol), a ostatnio przybyła boska królewna z wieży (Kate). W tej menażerii musi więc być miejsce dla skandalisty, wirtuoza chaosu i nieokiełznanego źrebięcia, które czasem puszcza się galopem po zasnutych pajęczyną korytarzach królewskiego majestatu i – trzeba przyznać – wnosi tam ożywczy powiew świeżości.