Ta dwójka wzięła ślub i właśnie z tej okazji powstało to specjalne wydanie ślubnej gazety - pełnej miłości i niespodzianek, które czekają na odkrycie. Rozgośćcie się, zajrzyjcie na dalsze strony i bawcie się dziś tak, jakby jutra miało nie być.
Poznajcie nas lepiej!
CZYLI KIM JESTEŚMY, CO ROBIMY I CO NAS KRĘCI
Cześć! Skoro już zdecydowaliście się świętować z nami ten wyjątkowy dzień, to chcemy się Wam trochę bardziej przedstawić – tak od serca (ale bez stresu, kartkówki nie będzie).
SYLWIA – mistrzyni ogarniania rzeczy niemożliwych, pracuje w firmie ubezpieczeniowej, więc jeśli coś może pójść nie tak… to Sylwia już ma na to polisę. Jej największe pasje to fotografia (ma talent do łapania najpiękniejszych momentów – nawet kiedy Adrian mruga) i podróże. Gdy tylko może, pakuje plecak, bierze aparat i rusza odkrywać nowe miejsca – zarówno te egzotyczne, jak i te za rogiem.
ADRIAN – człowiek wielu zawodów i pasji. Zaczynał jako dziennikarz, potem był urzędnikiem państwowym (tak, zna tajemnice kolejek w urzędach!), a obecnie pracuje w banku, gdzie liczby, tabelki i skomplikowane procedury stały się jego nowymi przyjaciółmi. Po godzinach przeobraża się w komentatora sportowego – na własnej kanapie. Piłka nożna, siatkówka, skoki narciarskie – jeśli to sport, Adrian pewnie już to śledzi, analizuje i kibicuje (czasem zbyt emocjonalnie).
Razem tworzymy zgrany duet, który świetnie się uzupełnia – on robi analizę ryzyka, ona znajduje najpiękniejsze światło. On kibicuje, ona robi zdjęcia stadionu. On planuje, ona działa. I właśnie tak wspólnie idziemy przez życie… a teraz także przez to wesele.
Do zobaczenia na parkiecie!
WIECZÓR PANIEŃSKI
Data: 11–13 lipca 2025
Miejsce akcji: okolice Zakopanego
Bohaterowie: Daria (świadkowa i głównodowodząca), Magda, Łucja, Tobiasz i przyszła Panna Młoda
DZIEŃ 1
|
Zakopiański mocny start
Piątek rozpoczął się z przytupem – dosłownie, bo jeszcze dobrze nie zdążyliśmy się rozgościć w Zakopanem, a już ruszyliśmy na pierwszy obiad. I to nie byle jaki! W roli głównej: góral-kelner, który był bardziej przekonujący niż handlarz na Krupówkach. Proponował naleweczki hasłami typu:
„Na jedną nóżkę, hej!”
„Na drugą nóżkę, hej!”
Zachęceni urokiem i lokalnym folklorem, daliśmy się wciągnąć... i portfele też. Naleweczki okazały się droższe niż cały obiad. Góralska szkoła biznesu działa bezbłędnie. Mimo wszystko – było warto. Smakowało, rozgrzało i rozśmieszyło.
Po małym szoku cenowym ruszyliśmy na szybkie zakupy do Biedronki (bo jak panieński, to z zaopatrzeniem), a następnie – do naszej bazy wypadowej, czyli uroczego domku z widokiem na góry. Sylwia (czyli ja) –niczym panna młoda z reality show –miała zakryte oczy i została zaprowadzona do pokoju, by się „ogarnąć”, podczas gdy reszta ekipy przeobrażała salon w magiczną przestrzeń do świętowania. Kiedy zeszłam na dół… szczęka mi opadła. Brokatowe girlandy, balony, świecące napisy i przekąski jak z instagramowych tablic – wszystko dopięte na ostatni cekin. Punktem kulminacyjnym wieczoru był filmik „Życie panieńskie Sylwii”
– podróż sentymentalno-komediowa przez moje najzabawniejsze momenty życia. Ryczałam… głównie ze śmiechu.
Potem nadszedł czas na zabawy: szoty za błędne odpowiedzi (nie było zmiłuj!), rozpoznaj nas na zdjęciach z dzieciństwa, quiz wiedzy o Adrianie (czyli przyszłym mężu), ciekawostki ze świata, które okazały się mniej oczywiste niż przypuszczaliśmy.
Wieczór zakończył się tańcami, a po 21 przeszliśmy do naszej prywatnej strefy SPA – balii z bąbelkami. Były drinki, wygłupy i rozmowy pod gwiazdami. Po powrocie do domku –piżama party i dalsza zabawa do ok. 1 w nocy. Słowem: idealny wieczór panieński w rytmie śmiechu i relaksu.
DZIEŃ 2 | Plot twist i gorące źródła
Sobota zaczęła się od śniadania u gospodarza – domowego, sycącego, dokładnie takiego, jakiego potrzebowaliśmy po nocy pełnej wrażeń.
Plan dnia? Otóż tu pojawił się element zaskoczenia. Zostałam poinformowana, że jedziemy na spływ Dunajcem. Szykowałam się psychicznie na ponton, kapok i rwący nurt. Tymczasem… zajeżdżamy pod Termy Chochołowskie. Ekipa zrobiła mnie jak dzieciaka w „Ukrytej Kamerze”. Ale było warto – baseny, jacuzzi z widokiem na góry, spokój i drinki. Idealne lekarstwo na wszelkie objawy „zmęczenia imprezowego”.
Po powrocie – szybki obiadek u gospodarza, a potem… napad na mennicę! Serio! Trafiliśmy do Escape Roomu z motywem Domu z papieru – czyli mojego absolutnie ulubionego. Emocje, zagadki, adrenalina i wspólna akcja – jak w prawdziwym serialu. (Spoiler: udało się uciec, więc ślub nadal aktualny).
Dzień zakończył się szybkim spacerem po Krupówkach i powrotem do naszego domku na kolejną imprezę. Tym razem tańczyliśmy, śmialiśmy się i piliśmy do ok. 3 w nocy.
DZIEŃ 3 | Powrót do rzeczywistości
Niedzielny poranek był powolny, ale pełen wdzięczności. Około 12 wyruszyliśmy na pociąg powrotny do Warszawy z garściami pełnymi wspomnień, zdjęć i anegdot, które będą krążyć po grupie na Messengerze przez długie miesiące.
PS: Wartością absolutnie nie do przecenienia były… króliczki! Tak, tak – małe, mięciutkie, pachnące i przeurocze futrzaki, które miały swoją zagrodę tuż pod naszym domkiem. Można było je głaskać, tulić, wąchać, a nawet prowadzić z nimi filozoficzne rozmowy. Trzeba było jedynie uważać – te króliki to nie były byle jakie króliczki, a cwaniaki z Zakopanego. W jednej chwili się tuliły, a w drugiej już kombinowały, jak uciec przez płot. Ale co się nagłaskaliśmy – to nasze!
Podsumowując: Weekend był pełen śmiechu, zaskoczeń, dobrego jedzenia, relaksu, kreatywności i przede wszystkim – miłości i wsparcia od najbliższych osób. Taki wieczór panieński to marzenie –spełnione w 200%. Dziękuję mojej ekipie – jesteście najlepszym dream teamem na świecie!
WIECZÓR KAWALERSKI
Data: 4–6 lipca 2025
Miejsce akcji: okolice Olsztyna Bohaterowie: Dawid, Kuba, Piotrek, Mateusz i przyszły Pan Młody
DZIEŃ 1 | Szok limuzynowy i pub trip
Wszystko zaczęło się w piątek, kiedy chłopaki zorganizowali z przytupem rozpoczęcie mojego kawalerskiego. Dawid, jak przystało na wzorowego świadka, przygotował dla każdego z nas okolicznościowe koszulki, które będą nam przypominać o tym niezwykłym weekendzie do końca życia. Gdy podjechała po mnie limuzyna, przez pierwsze 5 minut byłem jak zawieszony – zero słów, tylko szeroko otwarte oczy i pustka w głowie. Luksus na kołach, błysk fleszy (no dobra, to były reflektory), a wewnątrz – pełen klimat i energia jak z hollywoodzkiego filmu o... kawalerach, wiadomo. Limuzyna zawiozła nas prosto na olsztyńską starówkę, gdzie rozpoczęliśmy coś, co moglibyśmy nazwać ambitnym PubTour de Olsztyn. Od baru do baru, z uśmiechami i żartami, które z godziny na godzinę stawały się coraz śmielsze (i mniej logiczne). Planowaliśmy też tatuaż – ale że nikt nie chciał wrócić z „Wieczoru Kawalerskiego z Literówką”, ostatecznie odpuściliśmy.
DZIEŃ 2 | Voldemort, kręgle i czakry
Sobota przywitała nas łaskawie –bez kaca-giganta, ale z pewną miękkością w ruchach. Po porannej regeneracji ruszyliśmy do escape roomu. Tematyka: Harry Potter, konkretnie pokój Lorda Voldemorta. Emocje? Jak na egzaminie z SUM-ów. Każdy z nas próbował znaleźć przedmioty, które unieszkodliwią Voldka na zawsze. Próbowaliśmy też udowodnić, kto byłby lepszym czarodziejem niż Harry – choć niektórzy z nas zdecydowanie bliżej mieli do Gilderoya Lockharta.
Później były kręgle. Tu warto zaznaczyć jedno: Mateusz, nasz faworyt w tej dyscyplinie... dzielnie walczył, ale musiał uznać wyższość Kuby, który z precyzją godną profesjonalisty posyłał kule w kręgle jak snajper. Piotrek, pełniący rolę „rozpraszacza” Mateusza, miał w tym swój wkład – wątpliwej etyki, ale wielce zabawny. Wieczorem wróciliśmy do naszego magicznego domku w lesie nad jeziorem, gdzie zrobiliśmy grilla, polaliśmy zmrożonej substancji i planowaliśmy spokojny wieczór. Tylko że... nad jeziorem trwały poprawiny po weselu. Jak nie skorzystać? Na miejscu poznaliśmy lokalną legendę – wodzireja. Mówił z prędkością kałasznikowa, miał spojrzenie
Ekipa z panieńskiego!
jakby jedną nogą był w tym, a drugą w innym wymiarze. Po krótkiej pogawędce wróciliśmy do domku, ale nasz nowy znajomy – jak na postać astralną przystało – zmaterializował się znowu i pojawił w naszym domku. Pokazał nam kilka karcianych sztuczek, które nawet działały, ale zaraz potem przeszedł do tematów „głębszych”: czakry, ciała astralne, życie zgodne z wibracjami wszechświata. Od tego momentu był już tylko Astralem – nie do podrobienia.
DZIEŃ 3 | Sentymentalne zakończenie
W niedzielę, już na spokojnie i z lekkim rozrzewnieniem, odwiedziliśmy Kortowo – miasteczko studenckie, które było moim domem przez pięć pięknych lat. Spacery po znajomych uliczkach, wspominki, śmiechy i cicha refleksja: jak to wszystko szybko mija, a jednocześnie zostaje w głowie na zawsze. Po tych ostatnich chwilach w miejscu pełnym wspomnień, każdy z nas rozjechał się w swoją stronę – bogatszy o wspólne doświadczenie, uśmiechy i niejedną historię, która pewnie będzie wracać przy piwie przez długie lata.
Podsumowując: Weekend kawalerski był wszystkim, czym powinien być: zaskakujący, śmieszny, bez przesady, ale z przygodami. Była limuzyna, puby, magia i kręgle, grill, impreza nad jeziorem i nawet wizyta z innego wymiaru. A to wszystko z ekipą, która potrafi bawić się razem jak bracia. Za to wielkie dzięki, Panowie! PS. Astral, jeśli to kiedyś przeczytasz – namaste
Ekipa z kawalerskiego!
WUPPERTAL [NIEMCY] Z wizytą u cioci i wujka
PARYŻ [FRANCJA] Pierwszy raz za granicą
ŁEBA [POLSKA] Krótki wypad nad morze
ZAKOPANE [POLSKA] Pierwsza wspólna podróż
18-21.07.2024
02-06.02.2023
NASZE PODRÓŻE
HURGHADA 04-11.02.2024
WŁOCHY Objazdowa wycieczka
NASZE WESELE...
OD KUCHNI!
Nie samą miłością człowiek żyje, dlatego zadbaliśmy o to, żeby i dusza, i żołądek były dziś szczęśliwe.
18:00 • NA ROZGRZEWKĘ
Startujemy z rozmachem!
Klasyka, która nigdy nie zawodzi:
ROSÓŁ Z MAKARONEM – domowy, pachnący, jak od babci, FLAKI WOŁOWE – dla tych, którzy wiedzą, co dobre,
A do tego:
ROLADKA DROBIOWA
ZIEMNIACZKI Z MASEŁKIEM SURÓWKA Z KAPUSTY I BURACZKI
Tuż po pierwszym tańcu • PRZEKĄSKA DLA KONESERÓW
TATAR WOŁOWY z pełnym rynsztunkiem: cebulka, ogórek, jajeczko i dużo miłości.
20:00 • SZYNKA Z EFEKTEM WOW
Na scenę wkracza SZYNKA PŁONĄCA W SOSIE PIECZENIOWYM, serwowana przez samego szefa kuchni. Uwaga – będzie ogień! (Dosłownie).
21:00 • MIĘSNA UCZTA, AKT II
Do wyboru – i jeden, i drugi wariant robi robotę: KARKÓWKA / ŻEBERKA a do tego królowa tradycji: KAPUSTA ZASMAŻANA – ciepła, treściwa, taka do tańca i do różańca.
22:00 • SŁODKA KULMINACJA
Wjeżdża TORT WESELNY – wielopiętrowy, piękny i słodki, jak nasze uczucie. Cukiernik dał z siebie wszystko, my też – jedzcie na zdrowie!
23:00 • DLA NOCNYCH GŁODOMORÓW
Do wyboru, do koloru: PIECZONY SCHAB – klasyka z pazurem; ZRAZY W SOSIE PIECZENIOWYM – zawijane niespodzianki.
01:00 • DUET IDEALNY
Miękkie, soczyste POLĘDWICZKI I SZASZŁYKI – podane o porze, kiedy tańce stają się najbardziej kreatywne.
02:30 • NOCNY KLASYK!
Ostatni ciepły posiłek – BARSZCZYK CZERWONY Z KROKIETEM Z MIĘSEM. Tak, wiemy, że to właśnie na to wszyscy czekacie. Idealne zakończenie nocy (albo początek śniadania?).
Smacznego!
I pamiętajcie – jedzcie śmiało, miłość nie tuczy!
JAKIM GOŚCIEM WESELNYM JESTEŚ?
1. Ile razy miałaś/eś okazję zaszaleć na parkiecie jako gość weselny?
a. to moje... pierwsze wesele b. policzę na palcach jednej ręki c. tak dużo, że nie do uwierzenia d. jestem kolekcjonerem winietek!
2. Czy zawsze potwierdzasz swoją obecność na weselu?
a. nigdy – powinni wiedzieć, czy będę b. nie, chyba że dzwonią i błagają c. staram się, ale pamięć już nie ta d. oczywiście! przecież na mnie liczą!
3. Czy zdarzyło Ci się potwierdzić, że będziesz, a potem się nie pojawić?
a. to mój ukryty antytalent b. tak, ale miałam/em dobrą wymówkę c. nie, szanuję budżet nowożeńców d. zawsze na miejscu wydarzeń!
4. Jaka jest Twoja największa motywacja do przyjścia na wesele?
a. idę, bo nie wypada odmówić b. liczę na garść świeżych ploteczek c. jedzenie, alkohol i zabawa d. dobrych imprez nigdy dość!
5. Co najczęściej dajesz młodym w prezencie z okazji ślubu?
a. jaki prezent? jestem gościem! b. jakiś kurzołap i kwiatki do tego c. na leniwca: bon podarunkowy d. klasyka gatunku: koperta z wkładką
Najwięcej odp. A
ANTYFAN WESEL
Starasz się unikać wesel, bo to nie Twój klimat. Jeśli już się na jakimś pojawiasz, znikasz po angielsku szybciej, niż na salę wjeżdża tort. Nie przejmuj się, nawet tak zagorzałego przeciwnika wesel da się wyciągnąć na parkiet!
6. Co myślisz na temat przydzielania gościom miejsc przy stołach?
a. mam zasady i siadam, gdzie chcę b. bez różnicy, byle jedzenie było blisko c. to sensowne, gdy wesele jest duże d. tak! nie lubię wyścigów do krzeseł...
7. Co zrobisz, gdy na stół wjedzie danie niegodne MasterChefa?
a. skomentuję, aż im w pięty pójdzie b. ponarzekam sobie za plecami c. wezmę to, co wygląda najbezpieczniej d. zjem, bo babcia patrzy
8. Jak oceniasz swoje zdolności przetrwania podczas misji „wesele”?
a. max. 2 godziny i mnie nie ma b. ewakuuję się zaraz po oczepinach c. energia do rana, potem jestem wrakiem d. wesele? ja się dopiero rozkręcam!
9. Z czym najchętniej wychodzisz do domu po zakończeniu wesela?
a. z zastawą, bo akurat w domu brakuje b. z serią dziwnych zdjęć w telefonie c. z pełnym żołądkiem i ciężką głową d. z ciastem i nowymi znajomościami
10. Czy chętnie oglądasz nagrania lub zdjęcia ze ślubu i wesela?
a. wolę obejrzeć mecz albo serial b. z grzeczności zerknę, jeśli podeślą c. tak, szukam na nich zawsze siebie d. zwołuję rodzinkę i robimy seans
Najwięcej odp. B WESELNY
MARUDA
Z reguły chadzasz tylko na wesela najbliższych, bo wypada. Nie jesteś duszą towarzystwa, nie bierzesz udziału w zabawie. Twoją ulubioną weselną rozrywką jest komentowanie wszystkiego. Na szczęście nikt nie traktuje tego marudzenia serio!
Najwięcej odp. C
GOŚĆ IDEALNY
Jesteś gościem, który umie się zachować. I choć nie zawsze bawisz się dobrze, nigdy tego nie okazujesz, szanując innych weselników. Nic dziwnego, że wszyscy chętnie zapraszają Cię na wesela – takiego gościa ze świecą szukać!
Najwięcej odp. D WESELNIK NA 100%
Nie ma wesela, na którym by Cię nie było. Jesteś duszą towarzystwa, nie schodzisz z parkietu, kochasz przejmować stery wodzireja. I choć czasem w weselnym szaleństwie trochę Cię poniesie, to młodzi zawsze wspominają Cię z uśmiechem!