Oliwia & Tomasz
[NEWS DNIA] TO NIE BYŁA
[NEWS DNIA] TO NIE BYŁA
PAMIĘTACIE, JAK SIĘ POZNALIŚCIE?
O: No pewnie! To było w pierwszej klasie liceum, na lekcjach niemieckiego. Tomek od razu zrobił na mnie duże wrażenie, ale byłam zdecydowanie zbyt nieśmiała, żeby w ogóle pomyśleć o zagadaniu. Dlatego cieszyłam się, kiedy pani przydzieliła nas do wspólnego ćwiczenia – to właśnie wtedy zaczęliśmy rozmawiać. I tak, od słowa do słowa, nasza znajomość szybko przerodziła się w przyjaźń – ale nigdy w nic więcej. Przez całe liceum byłam przekonana, że Tomek to niestety… nie moja liga. (śmiech) Gdybym tylko wtedy wiedziała, że ja też mu się podobałam, może nasze życie mogłoby potoczyć się trochę inaczej. Ale z perspektywy czasu to chyba dobrze, bo zebraliśmy różne doświadczenia, te dobre i te złe, zanim nasze drogi znów się zeszły.
T: Tak, też to pamiętam doskonale. Jak po raz pierwszy zobaczyłem Oliwię wtedy na lekcji niemieckiego, od razu mnie zauroczyła. Czułem, że się polubimy, choć nie spodziewałem się wtedy, że ta znajomość doprowadzi nas aż do ślubnego kobierca.
CZYLI TO NIE BYŁA MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA?
T: O nie, na pewno nie od razu! (śmiech) Musieliśmy trochę poczekać – nasze drogi zeszły się ponownie dopiero po ośmiu latach. Ale mimo upływu czasu, zawsze gdzieś tam mieliśmy siebie w sercach i głowach. Początki związku były trudne, przejście z przyjaźni do relacji partnerskiej zajęło nam kilka miesięcy. W końcu jednak odnaleźliśmy wspólny język, Oliwia mnie do siebie dopuściła i wszystko zaczęło układać się cudownie. Nasza miłość przypomina wykres S&P 500 – rośnie z czasem, mimo wzlotów i spadków!
O: W relacji przyjacielskiej odnajdywaliśmy się doskonale, ale kiedy postanowiliśmy dać sobie szansę w relacji romantycznej, coś poszło nie tak. Rzeczywiście zajęło nam kilka miesięcy, zanim znaleźliśmy wspólny język i zaczęliśmy się naprawdę doceniać jako partnerzy. Przyznaję bez bicia –
z mojej strony to trwało trochę (dużo) dłużej, zanim udało mi się zburzyć ten przysłowiowy mur i w pełni otworzyć serducho na tego cudownego człowieka, który jest już moim mężem.
GDYBYŚCIE MOGLI WRÓCIĆ
DO PIERWSZYCH LAT RAZEM, ZMIENILIBYŚCIE COŚ?
T: Pewnie znalazłoby się kilka takich momentów... Zdarzyło się, że wzajemnie się raniliśmy, ale dużo rozmawiamy – również o tych trudnych sprawach – i dzięki temu uczymy się siebie na nowo. Rozmowa to klucz.
O: To prawda. Padło kilka przykrych słów i zdarzyło nam się zranić nawzajem swoimi czynami. Mimo to – niczego bym nie zmieniała. Wszystko, co się wydarzyło, miało wpływ na to, jak wygląda nasza relacja teraz. Doceniamy się, potrafimy rozmawiać, słuchać, mówić o emocjach. Ufamy sobie.
A CZYM JEST DLA WAS MIŁOŚĆ?
O: To trudne pytanie. Miłość, którą czuję do mojego przyszłego męża, jest uczuciem tak niesamowicie wyjątkowym, że trudno ująć ją w słowach – ale postaram się. Czuję spokój, bezpieczeństwo, ciepło... taką cichą pewność, że jestem dokładnie tam, gdzie powinnam być – we właściwym miejscu. Kiedy nawet najzwyklejsze momenty i codzienna rutyna stają się czymś niezwykłym. Radość z codzienności: wspólne gotowanie obiadów, oglądanie filmów, spacery za rękę, jedzenie lodów na śniadanie, narzekanie podczas robienia brzuszków... i to wszystko z poczuciem, że mogę być w pełni sobą, a on nadal mnie kocha. To trochę tak, jakbym ciągle była na randce, z której wraca się z motylami w brzuchu. Wiem, że to brzmi, jak scenariusz napisany do głupiej komedii romantycznej, ale kiedy naprawdę się pokocha, nagle okazuje się, że gramy główne role właśnie w takim filmie. Tak, to kolejny banał… (śmiech)
T: Dla mnie miłość to uczucie, które daje spokój, bezpieczeństwo i poczucie, że nawet w najtrudniejszych chwilach mamy siebie.
JAKIE JEST WASZE
NAJPIĘKNIEJSZE WSPÓLNE WSPOMNIENIE?
O: Bardzo trudno jest wybrać ten jeden, najbardziej wyjątkowy moment, bo do wielu z nich wracamy z uśmiechem. Gdybym jednak miała wskazać tylko jeden, wybrałabym coś z naszej codzienności, bo według mnie jest w niej najwięcej magii.
T: My po prostu oboje wierzymy, że każdy dzień może być wyjątkowy. Dla mnie to są zdecydowanie te chwile, kiedy jesteśmy tylko we dwoje, a ja nie mam przy sobie telefonu i nie przeglądam aukcji samochodów na OLX! (śmiech)
DWIE NAJLEPSZE I DWIE NAJGORSZE CECHY WASZEJ DRUGIEJ POŁOWY TO...?
O: Trudno wybrać tylko dwie najlepsze cechy, bo Tomek ma ich zdecydowanie więcej! Na pewno ma największe, najpiękniejsze i najbardziej szczere, wypełnione miłością serce. Do tego jest opiekuńczy, troskliwy, cierpliwy i niesamowicie wyrozumiały, szczególnie jeśli chodzi o moje (rzadkie!) humorki. A najgorsze? Hmm… może to, że denerwuje się, kiedy przebieram się milion razy przed wieczornym wyjściem. Albo że czasem przytakuje, chociaż wcale mnie nie słucha. (śmiech)
T: Najlepsze w Oliwii? Prawdziwość – nie udaje nikogo, tylko jest sobą. I świetna organizacja, szczególnie jeśli chodzi o nasz wspólny czas. Najsłabsze? Nadmierne zamartwianie się i czasem trochę za dużo zazdrości.
JAKA JEST WASZA RECEPTA NA SZCZĘŚLIWY ZWIĄZEK?
O: Zdecydowanie rozmowa zamiast domysłów! Zawsze staramy się szybko i wprost mówić, jeśli coś nam nie pasuje – i szukamy wspólnych rozwiązań. Dużo czasu spędzamy razem, ale dbamy też o to, by mieć przestrzeń tylko dla siebie.
T: Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać! Na początku nie było to łatwe, ale teraz jest naturalne – jak tylko coś nas zdenerwuje albo zasmuci, mówimy o tym i po chwili, albo po kilku godzinach (ale nigdy po dniach), wszystko wraca do normy.
ALE POKŁÓCIĆ TEŻ WAM SIĘ MIMO WSZYSTKO ZDARZA?
T: Oj tak, oczywiście, że się zdarza! Zazwyczaj o pierdoły – najczęściej zaczyna ten, kto ma gorszy dzień,
a kończy ten, kto szybciej ochłonie. Jeśli już się to zdarza, po prostu mówimy sobie, co nas ruszyło i rozładowujemy napięcie śmiechem albo przytuleniem.
O: Najczęściej zaczynam ja – jak jestem głodna. Kończy Tomek – kiedy ugotuje nam coś dobrego. (śmiech)
A tak serio, zdarzają się różnice zdań, zwłaszcza w codziennych sprawach, gdy jesteśmy zmęczeni albo coś nas stresuje. Staramy się nie przerzucać winy, tylko mówić o emocjach i naprawdę słuchać siebie nawzajem. Rozładowujemy napięcie rozmową… albo dystansem. Czasem wystarczy 10 minut i wracamy z zupełnie inną perspektywą.
JAK WSPOMINACIE
SWOJE ZARĘCZYNY?
O: Wybraliśmy się autostopem nad polskie morze. Tomek w czasach liceum często podróżował w ten sposób, a dla mnie to była pierwsza taka przygoda. Wyjechaliśmy w piątek po pracy, a w sobotę rano do udało nam się dotrzeć Sopotu (po BARDZO zimnej nocy w namiocie na stacji). Dzień spędziliśmy, odpoczywając, a wieczorem – po kolacji – usiedliśmy na plaży: z kocem, pizzą, Prosecco, muzyką i zachodem słońca w tle. Robiłam zdjęcie, kiedy mój pierścionek spadł i przepadł w piasku. Tomek się uparł, że na pewno go znajdziemy, ale ja tylko machnęłam ręką! Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, a po jakiejś chwili Tomek wyciągnął z piasku… pierścionek. „Znalazłem!” – powiedział. Odwróciłam się, spojrzałam na niego i pierwsze, co przyszło mi do głowy, to: „Ale… to nie jest mój pierścionek!”. Już po chwili wszystko stało się jasne! To był piękny wyjazd.
T: To były wyjątkowe zaręczyny! Noc w namiocie była rzeczywiście chłodna – 6 stopni w czerwcu! – ale przygoda była niesamowita. Oświadczyny odbyły się na plaży w Sopocie – był zachód słońca i pizza, a Prosecco właściwie dwa – na odwagę dla mnie! Oliwia zgubiła swój zwykły pierścionek w piasku, a ja przez godzinę udawałem, że go szukam… aż w końcu ukradkiem wyciągnąłem pierścionek zaręczynowy z plecaka i ukryłem go w piasku. Po chwili go „znalazłem” i wręczyłem Oliwii. Było mnóstwo emocji, niedowierzania i radości – no i oczywiście powiedziała „tak”!
A POTEM ZACZĘŁY SIĘ PRZYGOTOWANIA DO ŚLUBU. JAK MIJA WAM TEN CZAS?
T: Chill & luz. Większość spraw ogarnęła Panna Młoda i zrobiła to perfekcyjnie! Stres? Minimalny. Rodzice
się pisze MIŁOŚĆ?
pewnie chcieliby, żebyśmy się trochę bardziej denerwowali, ale spokojnie –to dzięki nim jesteśmy tacy spokojni, bo tak właśnie nas wychowali.
O: No właśnie, przygotowania idą bardzo sprawnie i zupełnie bez stresu, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w styczniu tego roku zmienialiśmy salę, miejsce i datę wesela! Okazuje się, że bez problemu da się zorganizować całe wesele w 3-4 miesiące. (śmiech) Ogromne wsparcie dali nam rodzice, którzy bardzo zaangażowali się w przygotowania i niesamowicie nam ze wszystkim pomogli. Pewnie też dzięki temu wszystko idzie tak gładko. Jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni!
JAKIEŚ PLANY NA TĘ WSPÓLNĄ PRZYSZŁOŚĆ?
T: Po weselu planujemy gdzieś wyjechać i odpocząć.
O: O tak, w pierwszej kolejności na pewno odpoczynek. Marzy mi się tydzień na ciepłej plaży, żeby na spokojnie odetchnąć, wygrzać się i pobyć tylko we dwoje, już jako małżeństwo. Później planujemy kilka nieco dalszych podróży w cudownym towarzystwie (bilety do Stanów już mamy!). To taka nasza najbliższa perspektywa na kilka miesięcy.
T: A potem? W dłuższej perspektywie chcielibyśmy powoli powiększać rodzinę – marzy nam się dwójka dzieci, ale zobaczymy, co przyniesie życie.
CO POWIEDZIELIBYŚCIE SOBIE Z PRZYSZŁOŚCI – TEJ DWÓJCE, KTÓRA PRZECZYTA TE SŁOWA
NP. W 10 ROCZNICĘ ŚLUBU?
O: I jak tam po 10 latach? Szybko minęło, co? A przed Wami jeszcze kolejne 10, 15, 20 lat! Nie przestawajcie się doceniać. Chodźcie na randki! Kochajcie się i śmiejcie razem z najgłupszych rzeczy. Mówcie sobie o wszystkim – o najgorszych i najlepszych rzeczach, które spotykają Was każdego dnia. Od najważniejszych spotkań po smak pysznego ciastka, które zjedliście. Jedźcie do Mysłowic na Istne Lody Rzemieślnicze. Rozmawiajcie! Ugotujcie wspólnie obiad, chodźcie na długie spacery bez telefonu. Róbcie rzeczy, na które nie zawsze macie ochotę. Idźcie w góry, zapiszcie się na JapFest albo wybierzcie się razem na Silesia Ring!
T: I pamiętajcie, żeby zawsze tak jak dziś rozmawiać – bez niedomówień, bez tłumienia emocji. I żebyś nadal cieszyć się wspólnie z tych najprostszych, codziennych chwil.
„Lhotse”
⨯
Pierwszy taniec? Zatańczą go oczywiście do „Lhotse” w wykonaniu Miuosha i Julii Pietruchy!
Emocje, które wywołuje w nich ta piosenka, są nie do podrobienia. Za każdym razem, gdy ją słyszą, robi się jakoś bardziej wzruszająco... i tak romantycznie, że pewnego razu padła nawet obietnica trekkingu na base camp Lhotse w pierwszą rocznicę ślubu (chociaż Oliwia ma lekkie wątpliwości, czy Tomek na pewno wiedział, w co się pakuje).
Co tak naprawdę sprawia, że ten utwór jest tak magiczny? Wystarczy wsłuchać się w tekst – mówi więcej o miłości niż niejeden poradnik:
„Każdy ma swój szczyt jak Kukuczka Lhotse”
O tym, że czasem najpiękniejszy szczyt to wspólne życie: z poranną kawą i nieposkładanym praniem.
„Z Tobą obok, z nią na rękach Za nic więcej nie muszą mnie pamiętać”
O tym, że najważniejsze jest, by być razem – i że to piękne, gdy ktoś zawsze jest tuż obok. „Jestem zbyt słaby, by nie móc już iść Za silny, by świadomie przestać”
I trochę o tym, że z pewnością bywało i będzie ciężko – ale razem łatwiej idzie się naprzód, gdy ma się świadomość, że robi się to nie tylko dla siebie.
Wszystko, czego potrzebujesz, to miłość. Ale odrobina czekolady od czasu do czasu też nie zaszkodzi.
1. Wesele zaczyna się na początku, a kończy, gdy Młodzi zasną.
2. Kto pojawi się na weselu w złym nastroju będzie rozweselany.
3. Wszystkich gości uprasza się o korzystanie z Pokoju Wspomnień i pozostawienie pamiątkowego nagrania dla Nowożeńców.
4. Podróże poszukiwawcze pod stołem są surowo wzbronione.
5. Osoby mające uwagi dotyczące wesela zobowiązane będą do zorganizowania lepszego w przeciągu pół roku.
6. Nie toleruje się pustych kieliszków. Dlatego, w celu uniknięcia zaglądania do nich zbyt głęboko, będą natychmiast napełniane.
7. Osoby, które zgubią wątek, nie muszą go szukać. Rano sala będzie gruntownie zamiatana i wtedy będzie go można odebrać.
8. Zabrania się rzucania kwiatami w kierunku pary młodej, jeśli znajdują się jeszcze w wazonie.
9. Nie należy więcej pić, gdy nie jest się już w stanie wypowiedzieć płynnie zdania: „stół z powyłamywanymi nogami”.
10. Radzi się wszystkim panom przynajmniej raz zatańczyć z własną małżonką. Kosztuje to tylko parę minut, a unika się w ten sposób wielu kłopotów.
11. Jeśli alkohol wyleje się na odzież, prosimy nie panikować! Za chwilę zostanie przyniesiona następna butelka.
12. Zabrania się kobietom przewracania oczami oraz używania innych środków w celu zmuszania mężczyzn do pójścia do domu.
13. Osoby idące do domu proszone są o zabranie swoich partnerów. Nie dopuszcza się przy tym żadnych zamian.
14. Jeśli ktoś zobaczy, że jest na sali sam, oznacza to, że zabawa dobiegła końca i trzeba wracać do domu.
15. Każdy z uczestników jest zobowiązany do przestrzegania powyższych zasad pod groźbą zmywania naczyń po weselu.
ŚLUB
Podane godziny są orientacyjne i mogą ulec nieznacznej zmianie w trakcie wesela. 14:00
WSPÓLNY TOAST
ŻYCZENIA
OBIAD
PIERWSZY TANIEC
SESJA ZDJĘCIOWA
KOLACJA
PIZZA FOODTRUCK
SZTUCZNE OGNIE (FAJERWERKI)
TORT WESELNY
PODZIĘKOWANIA
DLA RODZICÓW
OCZEPINY
PIONOWO:
2. Imię świadka Panny Młodej.
3. Wymarzona marka samochodu Młodego
5. Wzniesiony dziś za zdrowie Młodych.
7. Gdzie Młodzi będą mieszkać?
10. Jego miesiąc to czerwiec, a jej...
11. Co oznacza ich wspólne nazwisko?
13. Ulubiony drink Pana Młodego.
POZIOMO:
1. W jakim mieście urodziła się Panna Młoda?
4. O północy na weselu.
6. Nowożeńcy spotkali się tam po raz pierwszy.
8. Jak nazywa się pies Pana Młodego?
9. Wiecie, że Mama Panny Młodej i Mama Pana Młodego mają tak samo na imię. Jak brzmi?
12. W jakim mieście Para Młoda się zaręczyła?
Jeśli trzymacie w rękach tę gazetę, to znaczy, że jesteście częścią jednego z najważniejszych dni w naszym życiu – i za to ogromnie Wam dziękujemy!
Dziękujemy, że w tym pięknym i ważnym dla nas dniu zdecydowaliście się pojawić u naszego boku. Za najpiękniejsze życzenia, wspólną zabawę do białego rana i za wszystkie cenne rady. Za każdy taniec i każdy wzniesiony kieliszek!
Ten dzień zapamiętamy na zawsze – nie tylko dzięki zdjęciom, ale przede wszystkim dzięki Wam.
Mamy nadzieję, że czujecie się u nas dobrze, że nóżka chodzi, a kieliszki nie stoją puste!
Dziękujemy, że jesteście z nami. Kochamy Was mocno!
ROZWIĄZANIE: PODZIEL SIĘ PIĘKNEM CHWILI!
ZESKANUJ KOD TELEFONEM
I DODAJ DO FOLDERU ZDJĘCIA ORAZ FILMY, KTÓRE DZIŚ ZROBIŁAŚ/EŚ.
DZIĘKUJEMY!
Bo w życiu to wszystko lepiej smakuje, jak jest przyprawione miłością. Trzeba jej dodawać wszędzie. Gdzie się tylko da.