WZIĘLI ŚLUB!

NAJPIĘKNIEJSZA PARA MŁODA? JEST. NAJZIMNIEJSZA WÓDKA? JEST. NAJLEPSZE JEDZENIE? JEST.
Drodzy Goście
Nie macie wyjścia. Na miano Najlepszych Weselników trzeba sobie zasłużyć. Pijcie, jedzcie i bawcie się do białego rana, ale nie zapomnijcie, że po każdej dobrej imprezie wraca się do domu z nieco cięższą głową. Udanej zabawy!
Choć mogłoby się wydawać, że losy Oli Jakutowicz (a właściwie już Czajki!) i Michała Czajki połączyły się w jakiejś magicznej scenerii – przypadkowym spotkaniu na ulicy, spojrzeniu przez półkę z książkami czy na ławce w parku – to prawda jest bardziej… nowoczesna. Nasza historia zaczęła się tam, gdzie zaczyna się wiele pięknych opowieści XXI wieku – na Tinderze.
AUTORKA: PANNA MŁODA
Pierwsze spotkanie miało miejsce 15 listopada 2020 roku. Od tego momentu wszystko zaczęło układać się tak, jakbyśmy znali się od zawsze. Bo kiedy spotykasz tego kogoś, to czas i przestrzeń nagle robią się drugoplanowe.
Na początku nasza znajomość była – delikatnie mówiąc… spowita mgłą tajemnicy. Chodziliśmy na randki, o których wiedzieli tylko wtajemniczeni (czyli my sami).
Bliskim mówiliśmy, że „idziemy się spotkać ze znajomymi”, a tak naprawdę każde wyjście kończyło się długim spacerem – często bez celu, ale zawsze z uśmiechem.
To właśnie podczas jednego z takich zimowych spacerów wydarzyło się coś, co mogłoby spokojnie konkurować z najlepszymi scenami romantycznych filmów. Bitwa na śnieżki, śmiech, mróz szczypiący w policzki i nagle… pierwszy pocałunek. W śniegu. W tej jednej magicznej chwili, kiedy cały świat zamilkł, a liczyliśmy się tylko my.
W każdej relacji przychodzi ten ważny moment – poznanie rodziców. W naszym przypadku Michał miał okazję „zaliczyć” ten etap przy okazji moich urodzin w marcu. Brzmi niewinnie? No to słuchajcie dalej. Michał, dzielny jak zawsze, przyszedł – mimo
że właśnie dochodził do siebie po COVID-zie. Czuł się naprawdę kiepsko i większą część urodzin spędził… w toalecie. Nie była to najbardziej reprezentacyjna wersja przyszłego zięcia, jaką można sobie wyobrazić. Ale! Tu na scenę wkracza mój tata – człowiek o wielkim sercu i jeszcze większej wiedzy ludowej.
Lekarstwo? Domowy bimberek. Jeden kieliszek i… Michał wrócił do życia. Od tamtej pory panowie znaleźli wspólny język – i to nie tylko za sprawą wysokoprocentowych specyfików. Można powiedzieć, że to był początek pięknej męskiej przyjaźni.
Spotkanie z przyszłymi teściami potrafi być stresujące. Ale nie dla Oli! Rodzice Michała postanowili sprawdzić, z kim mają do czynienia – zabrali mnie… do lasu. Serio. Prawdziwy wypad na łono natury –z dala od zasięgu, asfaltu i miejskich wygód. Test? Można tak powiedzieć. Na szczęście – ku uciesze wszystkich – las, busz i bliskość natury okazały się dla mnie nie tylko do zniesienia, ale wręcz fascynujące! Polubiłam to od razu i bez udawania. Wędrówki, kempingi, wieczory przy ognisku –to wszystko szybko stało się naszą wspólną pasją. Michał, który od zawsze kocha naturę, poczuł, że łączy nas coś naprawdę wyjątkowego. A jego rodzice? Chyba uznali, że
test zaliczony na szóstkę z plusem.
Z czasem nasza relacja zaczęła nabierać tempa – i to nie tylko emocjonalnie. Coraz częściej podróżowaliśmy razem: raz w nasze ukochane Karkonosze, raz na spokojne Mazury, a innym razem – trochę dalej, do słonecznej Chorwacji. Każda z tych podróży zbliżała nas do siebie i pokazywała, że razem potrafimy czerpać radość z najprostszych chwil. W końcu przyszła też pora na wielki krok –wspólne mieszkanie. Wyprowadzka i początki „dorosłego życia” we dwoje były… intensywne. Było trochę stresu, trochę nerwów, trochę kartonów rozsypanych po całym mieszkaniu –ale przede wszystkim ogrom nauki o sobie nawzajem. I choć nie zawsze było idealnie, to każde doświadczenie jeszcze bardziej cementowało naszą więź. Równolegle kończyliśmy studia, zdobywaliśmy tytuły naukowe i wspieraliśmy się w codziennych wyzwaniach. To był czas prób, ale i dowód na to, że potrafimy być dla siebie oparciem. Bo miłość to nie tylko romantyczne kolacje, ale też cierpliwość w codzienności, zrozumienie, gdy jest ciężko, i trzymanie się za rękę, nawet kiedy wszystko inne się sypie. Zakochaliśmy się też… w Italii. Włoskie jedze-
nie, widoki i klimat skradły nam serca. Do tego stopnia, że nawet krótki weekend we Włoszech potrafił dać nam radość na tygodnie. Choć pierwsza nasza wyprawa do Neapolu zaczęła się nietypowo – uciekł nam samolot! Stres? Ogromny. Ale też kolejna lekcja. Nikt nie rzucał walizką, nikt nie zgrzytał zębami –zamiast tego pojawiła się myśl: jesteśmy razem, damy radę.
I daliśmy.
Aż w końcu przyszedł ten moment –wrzesień 2023 roku i nasza podróż do malowniczej Słowenii. Już wcześniej czułam, że coś się święci… Ale starałam się nie dawać po sobie poznać. Przynajmniej tak mi się wydawało – Michał wiedział, że się domyślam.
Podróżowaliśmy po pięknym kraju, spaliśmy pod namiotem,
biwakowaliśmy, chłonęliśmy każdą chwilę. Aż pewnego dnia wspięliśmy się na górę Mangart. To tam – na tej szczytowej, surowej, a jednocześnie magicznej wysokości – miało się wydarzyć coś, co zapamiętamy na całe życie. Kiedy zaczynaliśmy wspinaczkę, było pochmurno. Na szczycie wiatr był tak silny, że Michał… nawet nie miał szansy się podnieść. Od razu więc klęknął – choć, trzeba przyznać, idealnie pasowało to do chwili. Zapytał, czy chcę zostać jego żoną. Byłam wzruszona do granic. Oczywiście, że powiedziałam tak.
I wtedy – jak w najlepszym filmie – wiatr przegnał wszystkie chmury. Wyszło słońce. Dosłownie i metaforycznie. Był to jeden z najpiękniejszych momentów w naszym życiu. Moment, w któ-
rym wiedzieliśmy, że wszystko, co przeszliśmy, prowadziło nas dokładnie tutaj.
Ostatnie miesiące spędziliśmy, planując ten dzień, wkładając serce w każdy szczegół. I choć przygotowania bywały intensywne (delikatnie mówiąc!), to wszystko robiliśmy z myślą o tym, by dzisiaj – właśnie tutaj, z Wami – celebrować to, co najważniejsze: miłość, bliskość i wspólne życie.
Dziękujemy, że jesteście z nami. Dziękujemy za śmiech, wsparcie, wzruszenia i obecność. Bo chociaż ta historia opowiada o nas dwojgu, to dziś nie byłaby tak piękna bez Was – naszych rodzin, przyjaciół i bliskich. A co dalej? Cóż…
„I żyli długo i szczęśliwie” – ale najpierw zatańczą, zjedzą ciasto i wzniosą toast za miłość.


HOROSKOP

KOZIOROŻEC (22.12 – 19.01)
Górskie hale i strome turnie to Twój chleb powszedni, Koziorożcu. Dziś wspiąłeś się na wyżyny i osiągnąłeś najwyższy poziom dobrej zabawy. W nadchodzącym tygodniu zejdź jednak trochę na ziemię, urządzając sobie odpoczynek wojownika.

RYBY (19.02 – 20.03)
Nikt tak dobrze, jak Ty nie wie, że rybka lubi pływać – także w kieliszku. W tej konkurencji nie miałaś sobie równych, Rybko. W nadchodzącym tygodniu pływaj raczej spokojnie: biorąc długie, relaksacyjne kąpiele w wannie pełnej piany. Należy Ci się!

BYK (20.04 – 22.05)
Było byczo, Byku? Świetnie, ale poślubna korrida już się skończyła. Pora wrócić ze słonecznej Hiszpanii i po raz ostatni zabawić się w matadora, ujarzmiając weselny temperament: daj sobie czas na wypoczynek i myśl ciepło o młodej parze.

RAK (22.06 – 22.07)
Gdy o huczne zabawy chodzi, każdy Rak jest na „tak”. Na tej imprezie nie było drugiego tak wybitnego gościa! Teraz pomyśl jednak o regeneracji po weselnych trudach. Dobrze wiesz, jak to zrobić: wystarczy zaszyć się na jakiś czas tam, gdzie raki zimują.

PANNA (23.08 – 22.09)
Gdzie gra muzyka, tam każda Panna bryka. Doskonale wiesz, że pełne pasji pląsy na parkiecie to Twoja tajna broń i nie wahasz się jej używać! Jednak w następnym tygodniu skup się przede wszystkim na zasłużonym odpoczynku i pielęgnacji swych wdzięków.

SKORPION (23.10 – 21.11)
Woda ognista pali równie mocno, co jad Skorpiona, ale Ty się nie lękasz niczego. Gdy wchodzisz na parkiet, wszyscy wstrzymują oddech – teraz jednak pora na odpoczynek… może czas na wakacje w Egipcie? W końcu to starożytne miejsce Skorpiona.

WODNIK PAN MŁODY (20.01 – 18.02)
Popłynąłeś, Wodniku. Wesele było wspaniałe, ale w następnym tygodniu unikaj zabawy z wodą (zwłaszcza tą ognistą). Skoncentruj się na nowym sporcie wodnym: pij 2 litry wody dziennie. Niech każdy łyk zdrowia będzie toastem za miłość.

BARAN PANNA MŁODA (21.03 – 19.04)
Powiedzmy to sobie otwarcie: w ostatnim czasie potulnym barankiem raczej nie byłaś. Wzięłąś Wodnika za rogi i wspólnie pokazaliście, że parkiet jest Wasz. Wytańczyliście sobie szczęście i pomyślność. Teraz pora na tydzień… regeneracji stóp.

BLIŹNIĘTA
(23.05 – 21.06)
Ze względu na dwoistość swojej natury Bliźnięta bawią się zawsze podwójnie dobrze, więc weseliłeś się ze zdwojoną mocą. Czego się nie robi dla tak wspaniałej pary! Ten tydzień spędź spokojnie: potrzebujesz odpoczynku do kwadratu!

LEW (23.07 – 22.08)
Niezastąpiony król dżungli wszędzie okazuje swój majestat. Pokazałeś, że królujesz na każdym polu, Lwie. Misję „wesele” rozegrałeś po królewsku. Teraz więc pora na odpoczynek władcy – w tym tygodniu relaksuj się w zaciszu swych królewskich komnat.

WAGA (23.09 – 22.10)
Ponoć Waga to powaga… ale nie w ten weekend. Odważyłaś się, Wago, na wielkie wyczyny. Nikt tak nie umie krzesać hołubców na parkiecie. Nawet po wielu toastach każdej Wadze towarzyszy równowaga… i oby tak przez cały tydzień.

STRZELEC (22.11 – 21.12)
Ty na weselu to STRZAŁ w 10! Trafiłeś w gusta wszystkich weselników, Strzelcu. Młodzi cieszyli się, mając w swych szeregach takiego wodzireja. W tym tygodniu odstaw jednak łuk i strzały. Nawet tak wystrzałowy Strzelec musi czasem odpocząć.
Nazwy pokrewieństw po staropolsku
PO MIECZU CZY PO KĄDZIELI?
Zacząć należy oczywiście od podziału na linię PO MIECZU (od strony ojca) oraz PO KĄDZIELI (od strony matki). To odwołanie się do tradycyjnego podziału ról w małżeństwie – kiedy matka przędzie (kądziel to pęk włókien do przędzenia), ojciec walczy (stąd symboliczny miecz). Przodków ze strony ojca nazywano AGNATAMI, a ze strony matki – KOGNATAMI.
WUJEK, STRYJEK I RESZTA
Rodzeństwo rodziców określamy dziś jako wujostwo. Dawniej jednak WUJ był zarezerwowany tylko dla brata matki. Jego żona to WUJENKA lub WUJNA. Natomiast brat ojca to STRYJ, którego żoną jest STRYJENKA lub STRYJNA. To określenia, które można jeszcze czasami spotkać w użyciu, choć powoli odchodzą do lamusa.
Z kolei siostra naszego rodzica – zarówno ojca, jak i matki – to CIOTKA. Przy czym jej męża nie określilibyśmy dawniej wujkiem, ale użylibyśmy na swój sposób uroczego terminu POCIOT lub NACIOT.
Kuzynostwo ojca i matki również można nazwać wujami, ciotkami i stryjami, rozróżniając ich ewentualnie jako tych dalszych.
Jeśli mówimy o wujkach, stryjkach i ciotkach, warto wspomnieć też o ich dzieciach. Dziś to po prostu kuzynostwo. Dawniej mieliśmy BRACI i SIOSTRY CIOTECZNYCH (po kądzieli) oraz STRYJECZNYCH (po mieczu).
KIEDY RODZEŃSTWO MA DZIECI
My też stajemy się odpowiednio wujami, stryjami i ciotkami, gdy naszemu rodzeństwu rodzą się dzieci. Kim one są dla
nas? W przypadku siostry określenia SIOSTRZENIEC i SIOSTRZENICA funkcjonowały dawniej i używane są dzisiaj. Jednak dzieci brata były BRATANKAMI i BRATANICAMI tylko dla kobiety, a dla mężczyzny były to SYNOWCE i SYNOWICE (lub NIEWIASTKI). Terminami równie zapomnianymi są NIECI i NIEŚCIORY, czyli ogólne określenie potomstwa rodzeństwa.
MAŁŻEŃSTWO, CZYLI SWAĆBA
Przejdźmy do tematu dnia! Dziś, gdy dwoje ludzi bierze ślub, stają się małżeństwem. Dawniej określilibyśmy to powiązanie jako SWADŹBA (ewentualnie SWAĆBA) od czasownika „swatać”.
Ze swaćbą wyraziście kojarzy się także określenie SWAT – lub w żeńskiej wersji: SWATKA – czyli rodzice męża córki. Nie nazwiemy już tak jednak rodziców żony syna. Ci w staropolszczyźnie nosili odpowiednio nazwy: WSPÓŁTEŚĆ i WSPÓŁTEŚCIOWA.
Oczywiście TEŚĆ i TEŚCIOWA (dawniej także CIEŚĆ i CIEŚCIOWA) to rodzice żony. Aktualnie oba te określenia utrwaliły się również jako określenie rodziców męża, podczas gdy dawniej kobieta nazwałaby ich odpowiednio ŚWIEKREM lub ŚWIEKIEREM (ojciec męża) oraz ŚWIEKRĄ (matka męża).
Istnieją też odpowiednie określenia na żonę syna oraz męża córki. Dzisiejsza synowa to w dawnych czasach SNECHA lub – nieco zdrobnialej – SNESZKA. Tylko mąż córki od zawsze był i jest ZIĘCIEM, choć niegdyś funkcjonowało też bardzo urocze określenie
ZIĘTASZEK.
WIELKI WUJ
I WIELKA CIOTKA
Jeśli chodzi o seniorów rodu, czyli naszych dziadków i babcie, w staropol-
szczyźnie nazywano ich mniej zdrobniale: DZIAD i BABA.
My kiedyś bylibyśmy nie wnuczkami, ale odpowiednio WNĘKIEM lub WNĘKĄ, WNĘCZKĄ, WNUKWIĄ. Istniały też określenia wnucząt uniwersalne, które można było użyć niezależnie od płci, czyli DZIECIĘCIE lub CZĘD.
A jak nazwać siostrę lub brata jednego z naszych dziadków? Na to też mieli kiedyś określenia! Siostra babki to WIELKA CIOTKA lub PRACIOTKA, natomiast brat babki WIELKI WUJ, STARY WUJ lub PRZEDWIEĆ.
Jeśli chodzi o rodzeństwo dziadka, to dla sióstr stosowano takie samo określenie, ale bracia byli już dla wnucząt nie wielkimi wujami, a WIELKIMI STRYJAMI, PRASTRYJAMI albo (dość zabawnie jak na dzisiejsze standardy językowe) PRZESTRYJAMI.
DALSZE
STOPNIE POWINOWACTWA
I kiedy wydawałoby się, że to już wszyscy… to dopiero początek! W staropolszczyźnie funkcjonowało określenie na każdego powinowatego, czyli krewnego małżonka. O siostrze męża żona powiedziałaby kiedyś ZEŁWA, ŻEŁWIA, ZOŁWA, ZEŁWICA lub ŻOŁWICA, a o jej mężu ZEŁWIN. Podczas gdy brat męża to DZIEWIERZ, a jego żona –JĄTREW lub JĄTREWKA. Z drugiej strony wygląda to podobnie. Siostra żony dla jej męża to ŚWIEŚĆ, a jej mąż jest PASZENOGIEM. Natomiast brat żony nosił nazwę SZURZY lub SZURZYN i jego żoną była SZURZYNA. Tylko żona brata to niezmiennie BRATOWA, natomiast mąż siostry to znany po dziś dzień SZWAGIER (choć swego czasu nazywano go też SWAKIEM).




NASZE
NAJPIĘKNIEJSZE
CHWILE
WE DWOJE





WESELNA EKIPA DO ZADAŃ SPECJALNYCH
ZDJĘCIA
Magdalena Cichecka magdyzdjecia www.magdyzdjecia.pl

FILM
Tomek ze Studia Jetmax jetmax_studio www.jetmax.pl

MUZYKA
DJ Adamix dj.adamix www.djadamix.pl


KOORDYNACJA ŚLUBU & FOTOBUDKA
Izabela Harcej z Bell Eve www.belleve.pl
KWIATY
Kwiatowe Inspiracje kwiatowe_inspiracje_szczecin
+48 506 899 834
TORT WESELNY
Aneta z Tortu jak Bajka tortjakbajka_slub

+48 607 806 657
W twoich rękach: www.gazetaweselna.pl




OBIAD
ZUPA
Rosół domowy z makaronem własnego wyrobu
DANIE GŁÓWNE
Kotlet Devolay z serem i masłem
Karkówka duszona z warzywami a’la Lila Park
Ziemniaki pieczone
Kluski śląskie
Surówka z białej kapusty Buraczki
CIEPŁA PRZEKĄSKA
SERWOWANA OK. 21:00
Mix mięs pieczonych: udka i podudzia
Frykadelki
SZYNKA PŁONĄCA
SERWOWANA OK. 01:00
DRUGIE DANIE
SERWOWANE OK. 02:00
Zupa gulaszowa
ZIMNE ZAKĄSKI
DOSTĘPNE CAŁY CZAS
Deska mięs
Sałatka z kurczakiem, kiełkami mung i kukurydzą serwowana na tartinkach
Sałatka grecka
Krakersy z ricottą oraz humusem
Jaja faszerowane
Śledzik (różne smaki)
Tortilla faszerowana
Roladki serowo-szpinakowe z łososiem wędzonym
Pieczywo
DODATKOWO
Wiejski stół Kącik słodkości