
Natka & Darek
Wyobraźcie to sobie: lipiec, gorące słońce, góry odbijające się w tafli jeziora i pewna ekipa, która bierze udział w jednej z najlepiej zaplanowanych akcji romantycznych w dziejach rodzinnych spisków. Tak, to właśnie historia zaręczynowa tej dwójki.
W rolach głównych: Darek, pilnujący pierścionka jak smok skarbu, i Natalka, która kompletnie niczego się nie spodziewała.
Na pierwszy ogień poszła Tatralandia – baseny pod gołym niebem, w których można zapomnieć o całym świecie. Ale to była tylko rozgrzewka. Prawdziwe widowisko miało się odbyć dzień później – nie byle kiedy, bo w miesięcznicę ich związku.
Plan był misterny, a w jego realizację wciągnięta cała ekipa. Ania i Marcin – świeżo po ślubie – mieli najlepszą przykrywkę: własną sesję zdjęciową. Wyruszyli więc wcześniej, by nad Popradzkim Stawem przygotować dla zakochanych piknik jak z filmu.
Darek z Natką i resztą ekipy zebrali się nieco później. Droga do celu nie była może najtrudniejsza, ale w upale każdy krok po kamieniach i korzeniach wydawał się dłuższy niż powinien.
W tym czasie Ania i Marcin biegli niemal sprintem, żeby zdążyć rozłożyć koc, koszyk i wszystkie drobiazgi, które miały stworzyć klimat. I udało się – wszystko wyglądało tak, jakby zaraz miała się tam rozegrać scena z hollywoodzkiego romansu.
Gdy Darek dostał sygnał, że teren
gotowy, zaprosił Natkę na spacer wokół jeziora. I wtedy los postanowił podkręcić dramaturgię. Po drugiej stronie jeziora faktycznie jakaś para młoda robiła sobie zdjęcia, a Natalka była przekonana, że to Ania i Marcin – szli więc w ich stronę.
Kiedy dotarli na wskazane Darkowi miejsce, jej pierwszą reakcją było: „Wracamy! To nie nasze!”. Spanikowała, ale on uśmiechnął się i odparł: „Skoro ktoś zostawił, to może skorzystamy z okazji?”. Powiedzieć, że nie była przekonana do tego pomysłu, to jak nie powiedzieć nic, dlatego trzeba było działać szybko.
Darek nie przeciągał ani chwili dłużej. Uklęknął na jedno kolano, wyjął niebieskie pudełeczko z pierścionkiem i zapytał w końcu: „Czy zostaniesz moją żoną?”.
W tym momencie wszystko – góry, jezioro, piknik i cała misterna intryga – przestało mieć znaczenie. Liczyło się tylko to jedno słowo, które wypowiedziała Natalka.
I tak właśnie, na tle słowackich Tatr, do ich historii dopisany został kolejny rozdział – ten, który zaprowadził ich prosto do dnia, w którym to czytacie.