To miało być zwykłe lato – słońce, muzyka i plaża. Dziewczyny z Pomorza i chłopaki z Podlasia. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że pewna sobotnia noc ściągnie z nieba nie tylko najpiękniejsze gwiazdy, ale też odpowiedzi na modlitwy. Dosłownie.
Marika ruszyła wtedy wraz z przyjaciółkami na imprezowy weekend do Mielna. Jak to mówią: co wydarzy się w Mielnie, zostaje w Mielnie... chyba że poznasz tam miłość swojego życia!
Sebastian przyjechał na kawalerski swojego kumpla Pawła. Była zgrana ekipa i był plan: Sunrise Festival. Zabawa do białego rana i… Przystań z Jezusem – jak się później okazało niezwykle kluczowa w tej historii.
Bo właśnie tam Sebastian i spółka, nieco rozbujani przez promile, stanęli przed księdzem –takim prawdziwym, nie z TikToka. Zaczęła się rozmowa o wierze, o życiu, o tym, że nie każda impreza kończy się moralnym kacem. W końcu zapytał, czy mają jakieś intencje. Sebastian zgłosił się pierwszy: chciał pomodlić się o dobrą żonę. Wszyscy złapali się za ręce i odśpiewali „Ave Maria”. Na festiwalu muzyki elektronicznej!
Bóg najwyraźniej miał wtedy bardzo dobry zasięg w Mielnie, bo to, co wydarzyło się 24 godziny później, jest jak scenariusz dobrego filmu.
Albo po prostu cud.
To był 23 lipca, sobota. Klub „Bajka”. Marika stała wtedy na piętrze, w dłoni miała Aperol –stąd właśnie wziął się drink Panny Młodej. Muzyka grała w tle, kiedy do środka wszedł… ON. Sebastian. Jak wyjęty z teledysku. Czas zatrzymał się wtedy na chwilę, a oni widzieli tylko siebie.
Krótka wymiana spojrzeń, kilka słów i pierwszy taniec.
Tyle wystarczyło.
Tamtego wieczoru opowiedział jej tę historię – o modlitwie, o księdzu, o tym, że wczoraj prosił Boga o żonę. Marika śmiała się, ale jednocześnie coś poruszyło jej serce. Bo czy naprawdę da się zmyślić coś tak absurdalnie uroczego?
W międzyczasie Asia, zawsze czujna, wyłapała akcent Sebastiana.
- Skąd jesteś?
- Z Podlasia. - Wiedziałam!
Wtedy w głowie Mariki po raz pierwszy pojawiła się myśl: „To chyba tylko letnia przygoda. Ja z Pomorza, on z Podlasia. Za daleko…” Ale Sebastian miał inny plan!
Najpierw kupił jej... wszystkie róże, jakie w koszu miała dziewczyna sprzedająca je obok klubu. Wyciągnął ostatni banknot – 500 zł z kieszonki „na czarną godzinę”. Najwyraźniej uznał, że właśnie nadeszła. Uhandlował wtedy jeszcze koszyk, bo – jak stwierdził – „róże zasługują na godną oprawę”
Potem, zamiast rozejść się do hoteli i zakończyć ten wieczór, zadzwonił do Pawła i poprosił go o przyniesienie na plażę... koca.
Odsiecz przybyła szybko, z walizką wypchaną hotelową pościelą i butelką coli z domieszką whisky. Śmiali się, że wygląda jak w delegacji – tak też powstał Drink Pana Młodego.
W czwórkę – Marika, Sebastian, Asia i Natalia – wylądowali na plaży. Siedzieli, śmiali się i wspólnie podziwiali wschód słońca.
Było coś magicznego w tamtej chwili.
I kiedy mogło wydawać się, że to koniec, Sebastian napisał pierwszy raz. Chciał się spotkać i koniec końców dopiął swego, dołączając do dziewczyn na plaży. Po -
tem znów wyskoczyli coś zjeść razem.
Był naprawdę zdeterminowany, żeby nie stracić tego kontaktu!
Tydzień później przyjechał do Mariki pod pretekstem pompy do regeneracji, którą – jak się później okazało –mógł wysłać do serwisu kurierem. Ale nie byłoby wtedy pierwszego spotkania „po”.
Później Marika odwiedziła Podlasie. Myślała,
że to będzie inna planeta. A było... zaskakująco dobrze. I z każdym dniem coraz bardziej jak w domu.
Sebastian co jakiś czas rzucał: „To kiedy się przeprowadzasz?” , ale ona śmiała się tylko. W końcu jednak pomyślała: „W sumie... co mam do stracenia?”
Tym sposobem po pół roku znajomości zamieszkali razem, a miłość między nimi kwitła
dzień po dniu. Rok później wrócili do Mielna. Te same miejsca, te same uśmiechy, ale już inne uczucia –głębsze i pewne. W dzień wyjazdu Sebastian zasłonił Marice oczy i rzucił krótkie: „Mam niespodziankę” Nie wiedziała, że zabiera ją do domków na wodzie. W środku – róże, świece, kolacja, a chwilę później on na kolanie z pierścionkiem w ręce.
TEN DZIEŃ...
23.07.2022
NASZE PIERWSZE SPOTKANIE
Również: data rozpoczęcia związku – przyjęliśmy, że będzie to dzień naszego poznania.
31.07.2022
PIERWSZA WIZYTA SEBASTIANA U MARIKI
14.08.2022
PIERWSZA WIZYTA
MARIKI W DOMU SEBASTIANA
23.07.2023
NASZA ZARĘCZYNY
26.06.2024
NARODZINY MAKSIA
17.01.2023
PRZEPROWADZKA I WSPÓLNE ZAMIESZKANIE
09/10.2023
PIERWSZE WAKACJE WE DWOJE
Wybraliśmy się wtedy na Teneryfę (patrz: zdjęcie poniżej) i to był nasz pierwszy wyjazd za granicę.
02.05.2025
WZIĘLIŚMY ŚLUB!
Wywiad Z PARĄ MŁODĄ
Poznaliście się dzień po tym, jak Sebastian pomodlił się o dobrą żonę. Jak myślicie: Wasze spotkanie to czysty przypadek czy jednak nie?
Uważamy, że to było przeznaczenie, że nic się nie dzieje bez przyczyny, ale szczęściu też trzeba pomóc. To spotkanie to był znak, a od nas zależało, jak historia potoczy się dalej.
To była miłość od pierwszego wejrzenia? Czy na mocniejsze bicie serca trzeba było jednak trochę poczekać?
Miłość to może za dużo powiedziane – to było mocne zauroczenie. Przez pierwsze tygodnie lataliśmy nad ziemią z wrażenia, uśmiechnięci od ucha do ucha, jednak po jakimś czasie zdaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy spojrzeć na naszą relację z rozsądkiem. Nie ma konkretnej daty, kiedy stwierdziliśmy, że to, co czujemy, to jest właśnie to. Od początku, właściwie od naszego poznania się, zachowywaliśmy się jak para, ale słowa „kocham Cię” padły dopiero pod koniec października.
A czym właściwie jest według Was prawdziwa miłość?
Miłość to dla nas wzajemne wsparcie, wspólne wartości i cele w życiu, poświęcanie się, odpuszczanie, oddanie się drugiej osobie, dopełnianie siebie nawzajem, poczucie, że zawsze możesz z drugą osobą poroz-
mawiać, na każdy temat. Miłość to też polubienie naszych wad, robienie małych rzeczy z myślą o drugiej osobie.
Dzielące Was kilometry –mimo początkowych obaw – nie okazały się wcale przeszkodą. Wygrała miłość?
Jedna osoba musiała zrezygnować z całego swojego dotychczasowego życia i przeprowadzić się do tej drugiej, inaczej to by się nie udało.
A jaki jest sekret tego, że stworzyliście razem tak fajny i udany związek?
My po prostu jesteśmy do siebie dopasowani, uzupełniamy się, potrafimy rozmawiać. Z charakteru jesteśmy trochę przeciwieństwami – Sebastian bardziej poważny, ja bardziej wyluzowana. Jednak z czasem to się trochę wypośrodkowało – ja spoważniałam, a Sebastian wyluzował.
Za co się pokochaliście – takie dwie najważniejsze rzeczy? I, dla równowagi, co uważacie za swoje największe wady?
MARIKA: Sebastiana pokochałam przede wszystkim za charakter. To dojrzały zdecydowany facet, który z szacunkiem podchodzi do kobiet. Potrafi małymi gestami pokazać, jak wiele dla niego znaczę. Zawsze mogę na niego liczyć, potrafi mi poprawić humor, znaleźć rozwiązanie każ-
dego problemu, zawsze wysłucha. Nigdy nawet nie marzyłam o takim mężu. Kocham go za to, jakim ojcem jest dla naszego synka – nie mogłam wymarzyć sobie lepszego, bardziej zaangażowanego i troskliwego taty dla Maksia. Jest dla mnie największym wsparciem. A wady? Też ma. (śmiech) Wtrącanie do wszystkiego swoich pięciu groszy i spóźnialstwo.
SEBASTIAN: Kocham Marikę za normalność i piękno w jednym –coś, co trudno znaleźć w jednej osobie. Za zwykle proste chwile, które wypełniają naszą codzienność. Za nasze igraszki i smutaski, wspólne inspiracje i pomysły. Za każdy uśmiech i żarty, ale też za opierdziel, gdy ma rację. A przede wszystkim za to poświęcenie na początku i spróbowanie wspólnego życia, które to wszystko zapoczątkowało. No i najważniejsze: za to, jaką jest wspaniała Mamą dla naszego Maksia – opiekuńczą, oddaną, cierpliwą, kochaną! Kocham nawet to, jak kopie w nocy i wbija mi palce w żebra, kiedy chrapię. (śmiech)
Jakie jest Wasze najpiękniejsze wspólne wspomnienie? Poza zaręczynami, bo one są pewnie poza konkurencją.
Zawsze z uśmiechem wracamy do dnia, w którym się poznaliśmy. Gdy patrzymy na zdjęcia z tamtego czasu, przypominamy sobie, jak to było i co czuliśmy.
...GDY SIĘ POZNALIŚMY
...GDY SIĘ ZARĘCZYLIŚMY
A te wspomniane zaręczyny. Jak je wspominacie? Udało się zaskoczyć?
MARIKA: Nikt nigdy się tak dla mnie nie postarał. Były to wymarzone zaręczyny, w domku na wodzie, dopracowane w każdym stopniu. Były nawet łabędzie, które pływały za oknem, kiedy jedliśmy!
SEBASTIAN: Zaręczyny zacząłem planować ok. miesiąc przed wyjazdem do Mielna. Rozmyślałem, jak to ma wyglądać i szukałem ciekawych miejsc. Teraz wspominam to wszystko bardzo dobrze, ale wtedy bardzo mocno się stresowałem, co Marika odczuła przez cały nasz pobyt w Mielnie. Zawsze chciałem, żeby ten dzień był zaskoczeniem i wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale – jak to w życiu bywa – nie jest to takie proste. Finalnie wszystko się udało, Marika niczego się nie spodziewała i była bardzo zaskoczona pierścionkiem, miejscem i cała tą romantyczną aranżacją.
MARIKA. To prawda, nie spodziewałam się, że to wydarzy się właśnie tam. Dopiero po fakcie zrozumiałam, dlaczego Sebastian się dziwnie zachowywał przez ostatnie dni – po prostu był zestresowany. Pierwsi dowiedzieli się oczywiście rodzice, a później rodzeństwo i znajomi.
SEBASTIAN: Udało się też zrobić zdjęcia, więc mamy piękną pamiątkę tego wyjątkowego dla nas dnia. Ale najważniejsze, że było „TAK”!
Jak mijają Wam przygotowania do ślubu? Z małym Maksiem u boku to chyba niełatwe zadanie. Stres już jest?
Nie przypuszczaliśmy, że w trójkę może to być takie czasochłonne i powolne, ale już jesteśmy na końcówce. Stres pojawił się, jak zaczęliśmy rozdawać ostatnie zaproszenia, spinać wszystkie terminy i uzgodnienia z podwykonawcami. Większość zadań i przemyśleń robimy wspólnie, ale dużą pomocą okazali się rodzice i rodzeństwo, które pomaga w opiece nad Maksiem, kiedy nie może go być razem z nami. Na tym ostatnim etapie często zadawaliśmy sobie pytanie „po co nam to wszystko”, ale chyba warto było! (śmiech)
Jakie są Wasze plany na przyszłość? Miłość już macie, syna też – jakieś jeszcze marzenia do spełnienia?
Działkę z drzewem też już mamy! (śmiech) Na pewno marzy nam się dom i rodzeństwo dla Maksia. Ale w pierwszej kolejności: rodzinny odpoczynek.
Czego chcielibyście życzyć sobie z okazji ślubu?
Kochany Mężu,
z okazji naszego ślubu chciałabym Ci życzyć, żebyś zawsze patrzył na mnie tak, jak patrzyłeś pierwszy raz. Żebyśmy potrafili się wspierać, doceniać i cieszyć sobą. Niech każdy kolejny dzień w małżeństwie będzie pełen radości i miłości. Życzę nam również, żebyśmy w natłoku obowiązków nie zapominali dbać o siebie, żeby nasze uczucie rosło dzień za dniem i żebyśmy mieli wystarczająco zdrowia i siły, aby rozwiązać wszystkie problemy i pokonać każdą przeszkodę.
Kocham Cię całym sercem!
Twoja Marika
Moja Najdroższa Mariczko, w dniu naszego ślubu życzę Ci smacznej kawusi z rana i promieni słońca, które będą rozświetlać Twój uśmiech na twarzy. Radosnych przygotowań, zero stresu i trochę głupkowania. Niech ten dzień będzie kolejnym rozdziałem naszej bajki. Życzę Ci, żebyś mogła zawsze na mnie polegać, wspierać i tulić się w moich ramionach. Cierpliwości i wyrozumiałości do mnie, żeby ten ogień naszej miłości nigdy nie wygasł, a nasze kolejne wspólne godziny, dni i lata nie przestawały nas zaskakiwać oraz inspirować do okazywania uczucia i tworzenia cały czas kochającej się rodziny.
Twój Sebastian
Zakochani Odkrywcy
MARIKA
ur. 20 kwietnia 1998 to numerologiczna
Ma w sobie wrodzoną siłę, ambicję i czar, który sprawia, że rozkochała w sobie Sebastiana już na pierwszej randce. Kobieta konkretna, z pazurem, ale i sercem na dłoni. Kiedy stawia sobie cel, to nie ma przebacz – on po prostu musi się spełnić.
WSPÓLNA DROGA ŻYCIA
VS.
SEBASTIAN
ur. 11 marca 1990 to numerologiczna
To złoty chłopak – ciepły, opiekuńczy, rodzinny. Jak trzeba, to pomodli się o żonę, wykupi wszystkie róże, i jeszcze się upewni, że nikomu nie jest zimno na plaży. Ma duszę dżentelmena i anioła stróża, a serce z miejscem tylko dla Mariki.
MIŁOŚĆ NIE POLEGA NA TYM, ABY WZAJEMNIE SOBIE SIĘ PRZYGLĄDAĆ.
LECZ, ABY PATRZEĆ RAZEM W TYM SAMYM KIERUNKU.
Antoine de Saint-Exupéry
To duet spod liczby pięć: gotowy na przygodę życia! Ich związek jest jak dobra impreza w Mielnie, roadtrip po Polsce i piknik na plaży w jednym – rzadko kiedy jest nudno. Marika to siła, Sebastian to serce – kompletnie szaleni, uroczy i absolutnie stworzeni dla siebie.
WIBRACJA DNIA ŚLUBU
Siódemka to duchowość, przeznaczenie i głęboka więź. To ślub nie tylko z miłości, ale też z poczuciem, że to musiało się wydarzyć. Idealna wibracja dla pary, która wie, że połączyło ich coś naprawdę pięknego. Tego dnia wszystko zagra!
WIBRACJA WSPÓLNEGO NAZWISKA
Nazwisko WYSZYŃSCY oznacza potęgę, działanie, sukces i moc! Ósemka niesie ze sobą energię siły, ambicji i materialnego spełnienia. To wibracja ludzi, którzy potrafią wspólnie budować – dosłownie i w przenośni: rodzinę, dom, stabilne życie. 5 7 8
NASZA MIŁOŚĆ W OBIEKTYWIE
POLSKIE TRADYCJE ŚLUBNE
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO
Wyfrunięcie dzieci z rodzinnego gniazda przypieczętowane jest oficjalnym błogosławieństwem od matek i ojców, o które proszą nowożeńcy. W niektórych regionach podczas tego momentu klęczą oni na prześcieradle, które zgodnie ze zwyczajem miało służyć im w noc poślubną.
BRAMY WESELNE
Droga do małżeństwa nie jest łatwa, co zgodnie z tradycją mają podkreślić bramy (gdzieniegdzie zwane: ślogi). Para młoda musi pokonać je w drodze do kościoła, płacąc za przejazd wódką. Dawniej tworzono je ze sznurków, kolorowych bibuł i kwiatów, aby przeszkodzić w korowodzie wiozącym parę młodą.
CHLEB, SÓL I...
WÓDKA
Nowożeńców chlebem i solą witają u progu sali rodzice. Panna młoda może zostać zapytana o to, co woli: chleb, sól czy pana młodego. Powinna odpowiedzieć wówczas, że wybiera „chleb, sól i pana młodego, żeby pracował na niego”. Władzę w małżeństwie będzie miał ten, kto podczas tego powitania trafi na kieliszek wypełniony wódką, a nie wodą.
TŁUCZENIE KIELISZKÓW
Po wzniesieniu pierwszego toastu młodzi rzucają kieliszkami za siebie – im więcej rozbitych fragmentów szkła, tym szczęśliwsze będzie małżeństwo. Następnie pan młody może przenieść żonę przez próg domu weselnego.
GORZKA WÓDKA
Tradycyjna przyśpiewka, która ma zachęcać nowożeńców do pocałunków. Podczas toastu goście śpiewają „Gorzka wódka, gorzka wódka, trzeba ją osłodzić”, na co młodzi muszą odpowiedzieć pocałunkiem, którego długość często „mierzy się” wraz z biesiadnikami, odliczając od dziesięciu.
OCZEPINY
Gdy wybije północ, nadchodzi czas oczepin. Dawniej polegały na zdjęciu z głowy panny młodej wianka, ścięciu włosów i ozdobieniu ich tzw. czepcem, symbolem małżeństwa. Od niego wzięła się nazwa oczepin. Aktualnie z tego symbolicznego porzucenia panieństwa robimy element zabawy weselnej. Panna młoda rzuca welonem za siebie, a łapią go obecne na weselu panny. Ta, w której ręce wpadnie, ma wyjść za mąż jako pierwsza. Podobnie w przypadku pana młodego. Podczas oczepin para młoda ma zasłonięte oczy, aby to los zdecydował, kto złapie welon i muchę.
TORT WESELNY
Niegdyś para młoda miała wypiekać weselny kołacz/korowaj samodzielnie i częstować nim gości. Dziś stawia się na torty zamawiane w cukierniach. Symbolika jest jednak taka sama –deserem należy podzielić się z gośćmi, aby podarowana im w ten sposób słodycz wróciła do pary młodej w duecie z dostatkiem.
Kociewie Podlasie
VS.
PULTROWANIE
Na Kociewiu, zanim jeszcze nadejdzie ten wielki dzień, odbywa się pultrowanie – znane też jako polterabend. W przeddzień ślubu, pod domem panny młodej gromadzą się sąsiedzi, znajomi i rodzina, by tłuc szkło i porcelanę na szczęście młodej parze. Im głośniej brzęczy, tym lepiej wróży! A po „narobieniu hałasu” obowiązkowo częstuje się gości domowymi wyrobami i kieliszkiem czegoś mocniejszego.
MASZKI
Tutaj wesele bez maszek jest jak tort bez wisienki. Na parkiet wpadają przebierańcy – w strojach tak dziwnych i kolorowych, że nikt nie jest do końca pewien, kto jest kim. Baba z brodą? Diabeł z widłami? Kominiarz z wiadrem na głowie? Wszystko dozwolone! Maszki tańczą, żartują, przemykają między stołami, a ich głównym zadaniem jest… rozbawić gości i przynieść młodym szczęście.
KAWALERSKIE
Na Podlasiu wszystko zaczyna się… jeszcze zanim młody dotrze w dniu ślubu do wybranki swojego serca. Tradycja nakazuje mu bowiem... krótką przerwę na toast, albo dwa. Mowa o zwyczaju, w którym pan młody wraz z drużbami zatrzymuje się po drodze do domu panny młodej, by wypić ostatni kieliszek jako kawaler. Czasem w polu, czasem przy drodze, czasem w zaprzyjaźnionym domu – ważne, by z humorem.
SWATY
A gdy kawaler przyjeżdża wreszcie pod dom panny młodej, jej rodzice, zamiast od razu ją zawołać, fundują mu psikusa – w drzwiach pojawia się mężczyzna przebrany w suknię ślubną, który w komediowym stylu zaczyna wdzięczyć się do zaskoczonego kawalera. Młody oczywiście nie daje się zwieść i prosi o „tę prawdziwą” – zanim jednak w progu pojawi się jego narzeczona, sytuacja powtarza się trzykrotnie.
W INNYCH REGIONACH
Śląsk i Opolszczyzna KOŁACZ
Na Śląsku i Opolszczyźnie tydzień przed weselem rodzinę, sąsiadów i znajomych obdarowuje się ciastem. Ale nie zwykłym! Chodzi o śląski „kołocz”, tradycyjnie z serem, jabłkami lub makiem. Każda obdarowana osoba dostaje także czasem gałązkę mirtu i kartkę z wierszykiem. Przyjęcie kołacza oznaczało dawniej, że gość pojawi się na weselu. Czasem ci, którzy roznoszą kołacz, są poprzebierani za różne postacie np. księdza, zakonnicę lub pannę młodą.
Podkarpacie
ZWIADY
Na czym polegają podkarpackie Zwiady? Rodzina pana młodego wysyła do rodziców panny młodej zaufaną osobę (najczęściej jest to świadek
lub starosta). Zadanie jest proste: przekonać ich oraz ich córkę do wybranka. Zwyczajowo na koniec następują negocjacje wysokości posagu (tzw. poseliny).
Łódzkie WYKRADANIE BUTÓW
Ten zwyczaj praktykuje się zwłaszcza na terenie łódzkiego, ale w tej lub innej formie pojawia się także w innych regionach. Polega na tym, że podczas wesela goście zabierają buty (tzw. fanty) parze młodej, czasem tylko pannie młodej. Zadaniem jest wykupienie fantów, ale walutą jest tradycyjnie wódka.
Lubelszczyzna WYPROWADZINY
Dzień ślubu rozpoczynają wyprowadziny. To tradycja, która ma symbolizować wzbranianie się kawalera przed ożenkiem.
I mimo że dziś panowie raczej świadomie decydują się na ślub, to na Lubelszczyźnie i tak wyprowadzani są z domu przez druhny lub siostry, które oddają pana młodego w ręce przyszłej żony.
Wielkopolska ZMÓWINY
W Wielkopolsce do dziś pielęgnuje się tradycję tzw. zmówin – czyli oficjalnych zaręczyn. Zmówiny to spotkanie dwóch rodzin, podczas którego ustala się szczegóły ślubu, a niegdyś także posagu. Spotkanie to miało charakter uroczysty i stanowiło symboliczne przypieczętowanie przyszłego związku – z błogosławieństwem rodziców.
Mazowsze
ZBIERANIE NA WÓZEK
Tradycja popularna na Mazowszu to zbieranie
na wózek. Przed oczepinami para młoda wychodzi na parkiet i rozpoczyna „odbijanego”. Goście mogą zatańczyć z panną lub panem młodym, ale za taniec trzeba zapłacić. Symboliczne kwoty zgodnie ze zwyczajem mają być przekazane na wózek dla pierwszego dziecka.
Małopolska OBGRYWKA
Obgrywka to małopolska tradycja weselna. Wodzirej, zaraz po obiedzie, podchodzi z kapelą do każdego gościa i śpiewa o nim krótką rymowankę – wymyślaną na bieżąco. Kapeli towarzyszą dwie osoby (jedna z rodziny panny młodej, a druga od pana młodego), które podpowiadają, kto jest kim i co o danej osobie można zaśpiewać. Za obgranie goście wrzucają drobniaki do koszyka – zwyczajowo przekazywane są one dla zespołu.
Skąd przyjechali
nasi goście?
POMORSKIE
GDAŃSK
POGÓDKI
BRUSY
SKARSZEWY STAROGARD GDAŃSKI
PINCZYN KAROLEWO
BIAŁYSTOK
WYSOKIE MAZOWIECKIE
SZEPIETOWO
LONDYN
NIEMCY
PODLASKIE
WARSZAWA
REDA
Kochani Goście!
ZA TO, ŻE JESTEŚCIE
DZIŚ Z NAMI.
Za to, że bawicie się najlepiej i nie schodzicie z parkietu. Za wszystkie cenne rady (te lepsze i gorsze też). Za każdy taniec i każdy wzniesiony kieliszek. Za wszystkie wspomnienia dzisiejszego wieczoru, o których wstyd będzie opowiadać.
PIJEMY WASZE ZDROWIE!
Poniższy QR kod przeniesie Was do galerii zdjęć z tego dnia –wystarczy go zeskanować.
Podzielcie się z nami zdjęciami i filmami, które dziś zrobiliście.
KRZYŻÓWKA
ZE ZNAJOMOŚCI PARY MŁODEJ
PIONOWO:
2. Wymodlił ją sobie Sebastian.
3. To ona połączyła tę dwójkę.
6. Imię ich pierwszego syna.
8. Ulubiony drink Panny Młodej.
10. Miesiąc poznania i zaręczyn.
11. Liczba lat, które ich dzielą.
12. Region, który stał się ich domem.
14. Wybrali się tam na pierwsze wakacje.
POZIOMO:
1. Miasto w tle historii tej dwójki. 4. Klub, w którym się poznali. 5. Nazwa drinka Pana Młodego. 7. Za zdrowie Nowożeńców!
9. Kupił je za ostatnie pieniądze.
13. Maluje się dziś na ich twarzach.
01:30 A potem? Oczywiście... zabawa do białego rana!