Gazeta Weselna - Magdalena & Mirosław

Page 1


MIŁOŚĆ MIERZONA… SUWMIARKĄ!

CZYLI JAK PIĘKNA MAGDA ZAKOCHAŁA SIĘ W SOŁTYSIE

Gdyby ktoś kiedyś powiedział Magdzie, że porzuci ukochaną Rybną dla Woli Batorskiej, prawdopodobnie spojrzałaby na niego z takim samym powątpiewaniem, z jakim patrzy się na pizzę bez sera. Ale los bywa nieprzewidywalny, a miłość – jeszcze bardziej. Wszystko zaczęło się od... kiełbasy. A raczej od rodzinnego zakładu mięsnego, który tata Magdy kupił właśnie w Woli Batorskiej. Ona – świeżo upieczona pani inżynier technologii żywności – chcąc nie chcąc, spakowała walizki i przez pięć dni w tygodniu mieszkała w nowym miejscu. Sama, trochę obrażona na świat (i na tatę), bez znajomych, patrząc tęsknie na rolki stojące w kącie. Tymczasem gdzieś na drugim końcu wsi, strażak, sołtys i specjalista od transportu – Mirosław –usłyszał, że „na Woli pojawiła się nowa dziewczyna”. Wziął więc sprawy w swoje ręce i napisał do niej na Instagramie.

A jednak Mirek nie odpuścił. Codziennie rano wysyłał do niej wiadomość: „Dzień dobry, miłego dnia!”. Co na to Magda?

Prześcigała się w wymówkach: „Nie mogę się spotkać, bo piekę tort na miesięcznicę swoich urodzin” albo „Mam dziś pole dance na rolkach w górach”. Każda kolejna była bardziej absurdalna.

Po trzech miesiącach Mirek zaczął się wycofywać… W końcu ile można zabiegać o względy dziewczyny? Nie chce, to nie. I wtedy stało się coś dziwnego. Magda nagle chciała się spotykać. Wędrowali po górach, jeździli na rolkach, godzinami rozmawiali o wszystkim i o niczym. I wtedy zaiskrzyło. Ale nie jak z zapalniczki. To było raczej jak spokojne ognisko – najpierw cicho

Magda, jak na dociekliwą kobietę przystało, wygooglowała Mirka i… zdębiała. Zderzenie z rzeczywistością. Dla niej sołtys = starszy pan z wąsem, w kamizelce, pijący herbatę o 18:00, oglądając przy tym Teleexpress. Ale Mirek był uparty jak… ciasto drożdżowe – nie zawsze wyrasta od razu, ale jak już ruszy, to nie ma zmiłuj. W końcu odwiedził Magdę w pracy, a ona – ku swojemu zdziwieniu – ujrzała przed sobą całkiem młodego i całkiem przystojnego pana sołtysa, bez herbaty i bez kamizelki. Ich pierwsze spotkanie? Zgodnie stwierdzili, że „nawet okej, ale chyba nic z tego nie będzie”. Żadnych fajerwerków, motyli w brzuchu ani fanfar.

Magdalena

tli, potem grzeje, aż w końcu płonie pełnym ogniem.

W listopadzie – po zaledwie pół roku znajomości – zaklepali salę weselną. Bez zaręczyn, bez „oficjalnie jesteśmy parą”, za to z pełnym przekonaniem, że musi się udać! O tej decyzji wiedzieli tylko świadkowie.

O ironio, rok wcześniej Magda gotowa była podpisać petycję przeciwko Woli Batorskiej, a dziś... mieszka tam na stałe.

W kolejne urodziny, już w 2024 roku, Mirek zabrał ją do Francji. Jak przystało na kobietę z wyczuciem i szóstym zmysłem, domyśliła się, że będą zaręczyny. Sala zarezerwowana, data wybrana – pierścionek to tylko formalność. W końcu… sama go wybierała.

Jak to bowiem bywa z Mirkiem, nie obyło się bez męskiego romantyzmu. Nie wiedząc, jaki rozmiar wybrać, zostawił Magdzie pod ręką suwmiarkę, a sam… zadzwonił do niej na kamerce od jubilera. Tym sposobem wspólnie, jak przystało na nowoczesną parę, mierzyli palec, wybierając pierścionek na odległość.

A potem, pod Wieżą Eiffla, z romantyzmem nieco pokiereszowanym przez suwmiarkę, Mirek uklęknął i poprosił ją o rękę, a ona powiedziała „tak”.

Imię z biblijnym rodowodem. Wywodzi się od św. Marii Magdaleny, uczennicy Jezusa – a konkretnie jej przydomka „z Magdalii” (obecnie El-Me-dżel), czyli niewielkiego miasteczka nad jeziorem Genezaret w Palestynie. Tłumacząc na dzisiejsze realia: „dziewczyna z konkretnego miasta”. Pomimo biblijnego pochodzenia, w Polsce imię Magdalena pojawiło się późno, bo dopiero w XIII wieku. Noszą je kobiety zorganizowane, silne i niezależne, które intuicję mają jak radar – dlatego choć z początku nieufnie zerkają na nieznajomego z Instagrama, ostatecznie lądują z nim przed ołtarzem!

Mirosław

Imię o słowiańskich korzeniach, niosące ze sobą piękne i pozytywne znaczenie. Powstało z połączenia dwóch członów: „mir” – pokój, spokój lub świat, oraz „sław” –sława, chwała. Brzmi, jak zapowiedź porządnego człowieka, bo tłumaczy się je jako „ten, który sławi pokój” albo „sławny dzięki pokojowi”. Było popularne wśród dawnych Słowian, a w Polsce znane jest już od średniowiecza. Dziś Mirosław kojarzy się z człowiekiem zdecydowanym, pełnym energii, często zaangażowanym w życie społeczne. Człowiekiem czynu – jak choćby… sołtys z miłością w sercu i suwmiarką w ręku.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.