Gazeta Weselna - Klaudia & Luca

Page 1


CZWARTEK • 29 MAJA 2025

Klaudia & Luca

TA MIŁOŚĆ

BYŁA IM PISANA!

Spotkali się służbowo, zakochali się przypadkiem. A cała reszta? To historia, która była im pisana. I właśnie trzymasz ją w rękach!

Spotkali się w miejscu, gdzie raczej nikt nie spodziewa się znaleźć miłości – w pracy. Wysłani służbowo do malowniczego Varese na północy Włoch. Luca – spokojny jak włoski poranek, Klaudia – żywiołowa jak espresso po północy.

To on zrobił pierwszy krok, zapraszając ją na kolację.

Była zauroczona. Nie tylko grzybowym risotto, ale i tym, że nie był głośny i ekstrawertyczny jak typowy Włoch – był uważny i delikatny. A on? Zapamiętał jej oczy. Błękitne jak niebo. Tam właśnie – między jednym kęsem a drugim – zadziała się magia, choć wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że ta noc z fakturą opłaconą przez firmę może mieć ciąg dalszy.

Potem były miesiące pracy, przeprowadzki i przypadkowe rozmowy w kuchni biurowej.

Długo byli „tylko kolegami z pracy”. On ją onieśmielał swoją spokojem, ona jego rozbrajała śmiechem.

Aż nadszedł dzień, kiedy Luca miał wrócić do Włoch.

Klaudia postanowiła zorganizować mu pożegnanie. Po kolacji ze współpracownikami zostali sami, rozmawiając na ławeczce przy Piotrkowskiej do rana – jakby znali się od lat i mieli milion wspólnych tematów do omówienia.

A potem pojawiła się… ona – pewna wróżka, która przewidziała męża o zielonych oczach i przestrzegła przez tym o brązowych. Klaudia była wściekła – była pewna, że Luca ma brązowe. Oszust! Aż spojrzała raz jeszcze… i zrozumiała, że miłość czasem jest na wyciągnięcie ręki i ukrywa się w najmniejszych szczegółach.

Zaczęli się spotykać – choć najpierw ostrożnie, wszystko szybko nabrało tempa.

On pokazał jej góry i SPA w Bormio, zupełnie jakby chciał sprawdzić ją bez makijażu. Ona jemu – typowe polskie wesele, które zakończył… pod okiem kamer w ogródku jej rodziców. Przetrwali pandemię, wideorozmowy, rozbite auto w drodze na wakacje i noc w szpitalu rodem z horroru.

To w Belgii – między poranną kawą a wieczornym spacerem z psem – zrozumieli, że już nigdy nie chcą być osobno. A Luca zrozumiał, że stanowcze zapieranie się, że „on nigdy nie będzie spał z psem w łóżku”, było błędem. Gdyby tylko Bajka wiedziała, że tak kiedyś mówił! W końcu przeprowadzili się do Włoch. Dla Klaudii to był ogromny krok – bez pracy, bez języka, tylko z walizką w ręce i miłością w sercu. Zastanawiali się, co zrobić, żeby mogła zostać z Lucą tam na stałe, kiedy życie podsunęło im podpowiedź w okienku jednego z włoskich urzędów. „Najprościej będzie się pobrać”. I tak zrobili – 16 marca 2024, w Rovello Porro, wzięli cichy, kameralny ślub z pizzą zamiast tortu.

Zanim to jednak nastąpiło, Luca – wiedząc, że Klaudia zasługuje na więcej niż formalność – oświadczył się jej w Wenecji. We mgle tak gęstej, że widzieli tylko siebie i czubek gondoli, którą wtedy płynęli. I choć dopiero zapisali pierwszy rozdział tej historii, jedno jest pewne: ta bajka będzie miała jeszcze wiele, wiele pięknych stron.

Drodzy Goście!

Z całego serca dziękujemy za Waszą obecność.

Cieszymy się, że jesteście z nami w tym najpiękniejszym dla nas dniu.

Za wszystkie kilometry przebyte na nasz ślub.

Za każde miłe słowo, życzenia i rady.

Za ciepłe uśmiechy i szczere uściski dłoni.

Za każdy toast wypity za nasze zdrowie.

Za to, że jesteście z nami wtedy, gdy potrzebujemy tego najbardziej.

Za to, że dzięki Wam to wesele jest prawdziwym świętem miłości!

Życzymy Wam, aby ten dzień był dla Was równie niezapomniany jak dla nas.

Bawcie się dobrze!

DZIĘKUJEMY

WYWIAD Z PARĄ MŁODĄ

Ledwie wzięli ślub, a już udzielili wywiadu! Z pytaniami postanowili zmierzyć się osobno. Czy byli zgodni? Jeszcze jak! Nie wiemy, kto od kogo ściągał, ale... ich odpowiedzi pasują do siebie idealnie – zupełnie jak oni sami.

Zacznijmy od tego, że... to Wasz drugi ślub! Jaki był ten pierwszy, który wzięliście dość spontanicznie?

K: Właściwie to był bardzo szalony i intensywny miesiąc – przeprowadziłam się do Włoch i w okienku włoskiego urzędu okazało się, że najłatwiejszym i najtańszym sposobem, żebym mogła zostać we Włoszech bez pracy, jest... wyjście za mąż. Pamiętam, że Luca powiedział wtedy: „OK, no to się pobierzemy”. To pewnie były najmniej romantycznie oświadczyny świata – zresztą, nawet nie zapytał. (śmiech) Ale już wtedy wiedzieliśmy, że chcemy być razem na zawsze! Ślub wzięliśmy 16 marca 2024 roku, było bardzo kameralnie. Moi przyjaciele zrobili mi niespodziankę i przylecieli z Polski z moją mamą. Muszę przyznać, że byłam trochę zestresowana, bo wszystko odbywało się po włosku, ale miałam przy sobie mojego niezawodnego tłumacza – dzięki, Fabio! Po ceremonii udaliśmy się na aperitivo przygotowane przez mamę Luci, a następnie do restauracji na pizzę. Wieczorem świętowaliśmy z przyjaciółmi przy kolacji. Myślę, że to był bardzo udany dzień, mimo że dość spontanicznie zorganizowany.

L: O mój Boże, „spontaniczny”? Powiedzmy, że to był pierwszy krok – szybki ślub cywilny w ratuszu, zorganizowany trochę w pośpiechu… ale z całego serca. Wiedziałem jednak, że Klaudia zasługuje na coś więcej, coś wyjątkowego. Obiecałem jej, że będzie prawdziwy ślub, taki jak należy – z całym wachlarzem emocji i wszystkimi ważnymi osobami u naszego boku. I oto jesteśmy dzisiaj. Obietnica spełniona!

Pamiętacie jeszcze, jak to się wszystko zaczęło? Jak wspominacie swoje pierwsze spotkanie i początki związku?

L: Z Klaudią to nie była miłość od pierwszego wejrzenia – przynajmniej z mojej strony… Uczucie rosło z dnia na dzień, w sposób prawdziwy i głęboki. Niemal od razu ujęły mnie jej lekkość, sympatia i słodycz. Ale powiedzmy to sobie szczerze… zostaliśmy parą właśnie wtedy, gdy z powodów zawodowych zamieszkaliśmy w dwóch różnych krajach. To Klaudia zawsze najbardziej wierzyła w naszą miłość – bardziej niż ktokolwiek inny – i to ona naprawdę walczyła o to, żebyśmy się odnaleźli i zbudowali coś prawdziwego. I dziś jestem naprawdę szczęśliwy, że to zrobiła.

K: To zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwszy raz spotkali-

śmy się na wyjeździe służbowym. Luca napisał do mnie, czy chciałabym dołączyć do niego na kolacji hotelowej. Pomyślałam, że jest dość fajny – był miły, zadawał dużo pytań i doradził mi, żebym wzięła risotto. Ja się trochę przejmowałam, bo to był mój pierwszy samotny pobyt za granicą. Kilka tygodni później w związku z restrukturyzacją firmy obydwoje zaczęliśmy pracować w Łodzi. Byliśmy tylko znajomymi z pracy – kilka razy udało mi się go wyciągnąć na grupową kolację, ale nigdy nie było za wiele okazji do rozmów, aż do tego pamiętnego wieczoru, gdy przegadaliśmy całą noc, siedząc na ławce na Piotrkowskiej. Niedługo później Luca wyjechał, ale utrzymywaliśmy kontakt i staraliśmy się odwiedzać siebie nawzajem, nawet w trakcie COVID-u. Myślę, że nasze początku były trudne – przeszliśmy przez wszystkie możliwe fazy, od ziomków z pracy przez przy-

jaźń, a koniec końców po małżeństwo. Właściwie to całkiem zabawne – i nie było to planowane, ale bierzemy ślub bardzo blisko rocznicy naszego poznania się. Przypadek? (śmiech)

Czym jest dla Was miłość?

Gdybyście mieli napisać swoją własną definicję – jak by brzmiała?

K: Myślę, że miłość to wspieranie siebie nawzajem w tych najtrudniejszych chwilach, ale też cieszenie się razem ze swoim sukcesów. Nie jestem romantyczką – pewnie z nas dwojga to Luca jest bardziej romantyczny. Dla miłość to poczucie bezpieczeństwa, zaufanie i spokój. Kiedyś koleżanka z pracy zapytała, skąd wiedziałam, że Luca to ten jedyny – właściwie wtedy pierwszy raz się nad tym zastanowiłam i moja odpowiedź była prosta: „Bo mu ufam, a ja mam duże problemy z zaufaniem”.

L: Dla mnie miłość to pewność, że gdziekolwiek jestem, zawsze czeka na mnie bezpieczny port. To uczucie, gdy nie mogę się doczekać powrotu do domu… i widoku uśmiechniętej Klaudii. Największy dowód miłości? Zaufanie, jakie Klaudia okazała mi, decydując się przyjechać za mną do Włoch – do nowego kraju, zostawiając wszystko za sobą, by razem zacząć nowy rozdział naszego życia. To właśnie jest dla mnie miłość: wspólne budowanie czegoś, dzień po dniu, i nieustanne wybieranie siebie nawzajem.

Na przekór stereotypom – Luca to cichy i spokojny Włoch, a Klaudia głośna i zwariowana Polka. Jaki jest sekret Waszego związku?

K: Kompromis i rozmowa! Chyba nie ma innego przepisu. Przez te kilka lat nauczyliśmy się wiele od siebie. Luca daje mi spokój w moim chaotycznym działaniu, a ja uczę go bycia troszkę bardziej socjalnym i cieszenia się z małych głupot.

L: Powiedzmy, że odkąd poznałem Klaudię, naprawdę zacząłem wierzyć, że przeciwieństwa się przyciągają! (śmiech) Ja jestem raczej spokojny, a ona to niezmordowana gaduła – ale może właśnie w tym tkwi nasza siła. Oczywiście, jak każda para, czasem musimy iść na kompromisy… ale myślę, że właśnie to jest kluczem: nauczyć się słuchać, wychodzić sobie naprzeciw i każdego dnia na nowo wybierać tę drugą osobę. I jak dotąd, powiedziałbym, że całkiem nieźle nam to wychodzi!

Za co się pokochaliście i co lubicie w sobie nawzajem najbardziej?

L: Klaudia jest najsłodszą i najbardziej troskliwą osobą, jaką znam. Kocham nawet jej niepewność i drobne słabości – bo to właśnie one czynią ją jeszcze bardziej uroczą i ludzką. Ma niesamowitą uważność na szczegóły i zawsze wie, jak pokazać, że jej zależy – na mnie i na naszym związku. A poza tym jest też przepiękna… choć lepiej jej tego zbyt często nie mówić, bo jeszcze zacznie zadzierać nosa! (śmiech)

K: Kocham Lucę za spokój, nawet w tych najbardziej stresujących sytuacjach – ten człowiek ma takie pokłady spokoju, że gdyby przekształcić to w energię elektryczną, to świeciłby mocniej niż tysiąc słońc. Do tego poczucie humoru. Niektórzy pewnie się zdziwią, czytając to, ale

GDY SIĘ POZNALI, KLAUDIA NIE PRZYCHODZIŁA DO PRACY SAMA:

tak – Luca ma świetne poczucie humoru! A do tego jest troskliwy. Troska, którą obdarza mnie i naszą Bajkę każdego dnia, jest rozczulająca. Ten facet przejeżdża 350 km w każdy czwartek, żeby pobyć z nami przez weekend, a później kolejne 350 km, żeby wrócić do swojego mieszkania.

A wady też jakieś macie?

K: W przypadku Luci to zdecydowanie planowanie, że coś będzie robił i nie robienie tego. Jedyne planowanie, jakie mu dobrze wychodzi, to planowanie produkcji. (śmiech)

L: No cóż, jakiś drobny „defekt” się znajdzie… powiedzmy, że Klaudia jest dość uparta – naprawdę twarda sztuka! (śmiech) Jak już coś sobie postanowi, to bardzo trudno przekonać ją do zmiany zdania. A jeśli nie podejdzie się do rozmowy z odpowiednią delikatnością, to łatwo może dojść do sprzeczki. Wciąż uczę się, jak podejść do niej we właściwy sposób… pracuję nad tym!

To teraz przyznajcie: jeśli się kłócicie, to w jakim języku? O co najczęściej są te sprzeczki i kto jest osobą, która wyciąga rękę na zgodę jako pierwsza?

K: O głupoty! Na przykład o to, że Luca kroi chleb w powietrzu nad kuchenką gazową i wszystkie okruszki tam lecą. Albo o to, że ja nie zamykam za sobą szafek. Oboje miewamy potem chwilę refleksji i się przepraszamy, ale – jeśli mam być szczera – to chyba Luca szybciej wyciąga rękę na zgodę.

L: Uhhh, kiedy Klaudia się zdenerwuje, od razu lecą przekleństwa… po polsku! Repertuar znam już na pamięć. (śmiech) Najczęstszy powód naszych sprzeczek? Oczywiście moja praca, która czasami kradnie jej trochę za dużo czasu... i Bajeczka, nasz mały piesek. No i temat kolacji: według polskiej tradycji obiadokolacja musi być punkt 18:00! Każda minuta spóźnienia może być

idealnym pretekstem do wszczęcia małego wybuchu! (śmiech) Muszę jednak przyznać, że z biegiem lat Klaudia stała się bardziej elastyczna i ugodowa… chociaż nadal zdarza nam się dotrzeć do restauracji razem z pizzaioli –dokładnie w chwili, gdy podnoszą roletę! A jeśli chodzi

wane, niektóre trochę przypalone. A wszystko przyprawione sporą ilością miłości, ironii i chili.

L: Gdyby nasz związek był włosko-polskim daniem, byłoby to risotto z grzybami i pierogami z ogórkiem i cebulą. Bo to właśnie nas

o „godzenie się” — cóż… tutaj naprawdę widać różnice kulturowe: mi wszystko przechodzi po 4 minutach i 59 sekundach, jestem gotowy na zgodę od razu. Ona… potrzebuje trochę więcej czasu. Tak z jeden dzień. Jak dobrze pójdzie! (śmiech)

Gdyby Wasz związek był polsko-włoskim daniem, to co by się w nim znalazło?

K: Risotto z... kiszoną kapustą i karmelizowaną cebulką! Luca byłby ryżem – spokojny, cierpliwy, potrzebujący czasu, by rozwinąć pełnię smaku. Ja byłabym kiszoną kapustą –wyrazista, nie do przeoczenia, z charakterem i lekko kwaśnym humorem! Naszą cebulką byłyby wspólne przeżycia – niektóre lekko skarmelizo-

K: Jak dla mnie byłyby to wakacje w Livigno. Spędziliśmy wtedy bardzo spokojny tydzień we trójkę, chodziliśmy po górach. Nikt nas nie gonił, nie mieliśmy planu. Wszędzie była z nami Bajka – biegała po górach albo siedziała jak księżniczka w plecaku.

L: Nie wiem, czy to był najpiękniejszy, czy najzabawniejszy moment, ale na pewno idealne połączenie obu zdarzyło się podczas degustacji win, kiedy byliśmy na wakacjach na Kos, w Grecji. Powiedzmy, że byliśmy delikatnie wstawieni. (śmiech) Na szczęście nie musieliśmy prowadzić!

Pamiętam ten moment doskonale, bo między jednym kieliszkiem a drugim zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby pomyśleć o wszystkim, co już razem zbudowaliśmy… zaczęliśmy rozmawiać o przyszłości, marzeniach i wspólnych planach. A przy okazji właśnie tam zrobiłem najzabawniejsze zdjęcie Klaudii – wino mocno dało się we znaki i Klaudia była wyjątkowo… spontaniczna! (śmiech)

go, że to strata pieniędzy, ale się uparł – to była część jego planu. Po wejściu do gondoli, gondolier wyjął przygotowaną wcześniej butelkę Prosecco i kieliszki – i wtedy Luca się oświadczył. Oczywiście była to formalność, bo już mieliśmy zaplanowany ślub cywilny, ale chyba dla obojga był to emocjonalny moment, na którego wspomnienie pojawia się przyjemny dreszcz na karku.

najlepiej oddaje. Klaudia –ogórki i cebula w pierogach symbolizują jej słodycz i żywiołowość, a maggi dodaje nutkę tradycyjnej polskości. Ja jestem risotto z grzybami, typowym dla północnych Włoch – to moja spokojna natura i towarzyskość, a mozzarella di bufala wnosi kremowość i ciepło. Do tego dodajemy odrobinę papryczki chili, która symbolizuje energię i iskierkę, jaką Klaudia wnosi do naszego związku. Nie wiem, czy z tego wyszłoby dobre danie… ale nasza relacja smakuje wyśmienicie i działa perfekcyjnie!

Wyobraźcie sobie, że możecie zatrzymać na zawsze jeden wspólny moment. Jakie to byłoby wspomnienie?

Wasze zaręczyny – mimo że pogoda nie dopisała i z gondoli nie było widać za wiele – były tymi wymarzonymi?

K: Piękny moment! Jak wspomniałam wcześniej, Luca jest oazą spokoju, ale tego dnia był wyjątkowo zdenerwowany. Wszystko było zaplanowane, cały dzień. Najpierw restauracja, gdzie zjedliśmy obiad. Później spontanicznie podczas spaceru zaproponował gondolę – w sumie nie byłam przekonana, bo naprawdę nie było nic widać i do końca przekonywałam

L: Powiedzmy, że zobaczenie Wenecji spowitej tak gęstą mgłą było naprawdę wyjątkowym przeżyciem – zapanowała niemal magiczna atmosfera, pełna napięcia i oczekiwania. Widzieliśmy ją już w deszczu i w słońcu, ale nigdy wcześniej taką – otuloną mgłą niczym z filmu… dokładnie takiego, jakie uwielbia Klaudia! Ona oczywiście wyglądała przepięknie i – bądźmy szczerzy – trochę się tego spodziewała. (śmiech). Najtrudniejsza część dla mnie? Wybór pierścionka! Klaudia zostawiła bardzo konkretne wytyczne… więc znalezienie czegoś, co naprawdę by jej się spodobało, wcale nie było takie proste. Ale myślę, że ostatecznie się udało!

Przed Wami ślub numer dwa. Macie jakieś oczekiwania wobec tego dnia?

K: To dla nas okazja, żeby celebrować ten moment z najbliższymi. Doceniamy, że nasi najbliżsi z wielu zakątków świata dołączyli, żeby świętować z nami to wydarzenie. Dla mnie osobiście jest to ważny moment – mogę pokazać swój kraj i obyczaje włoskiej części rodziny, ale również chwila, w której wszystkie osoby najbliższe mojemu sercu są w jednym miejscu i mogą nareszcie się poznać.

L: Dla mnie to naprawdę ślub przez duże „Ś”. Dziś są ze mną najbliżsi: rodzina i przyjaciele – i to właśnie uważam za jedno z najgłębszych znaczeń tego dnia: dzielenie tak wyjątkowego momentu z tymi, którzy są nam bliscy, wspierają nas i szczerze nas kochają.

LUCA (TEN, KTÓRY TWIERDZIŁ, ŻE NIGDY NIE WPUŚCI PSA DO ŁÓŻKA) Z BAJKĄ.

Chciałbym, żeby ten dzień był wielkim świętem, pełnym radości i zabawy dla nas wszystkich. To także świetna okazja – zwłaszcza dla tych, którzy przyjechali z Włoch albo spoza Polski –by poznać ten pełen kultury i tradycji kraj. To kraj, z którym jestem bardzo związany – mieszkałem tu przez dwa lata i to właśnie tutaj spotkało mnie największe szczęście: poznałem moją przyszłą żonę.

Na koniec wcielcie się w rolę wróżki – jak ta, która przewidziała, że Klaudia wyjdzie za mąż za przystojniaka o zielonych oczach. Jak widzicie swoją przyszłość, co na Was czeka, jakie marzenia uda się spełnić?

K: Znając Lucę i jego zamiłowanie do przeprowadzek... na Włochach się nie skończy! (śmiech) Trudno powiedzieć, gdzie będziemy, ale

wiem, że będziemy razem. Jednym z naszych marzeń jest kupienie domku w górach i oczami wyobraźni już widzę nas pijących kawę przy dźwięku dzwonków na szyjach krów, które pasą się nieopodal. Wiem, że pojadę za tym człowiekiem na koniec świata i wierzę, że będziemy tam szczęśliwi, bo będziemy tam razem.

L: Gdybym miał wcielić się w rolę czarodzieja, powiedziałbym, że przyszłość przyniesie nam jeszcze wiele szczęśliwych chwil. Jeśli mam być szczery, już teraz czuję się ogromnie szczęśliwy i spełniony. Na nasze „jutro” nie proszę o cuda, tylko o to, byśmy dalej przeżywali razem piękne momenty – tak jak od 2019 roku aż do dziś. Byśmy tworzyli wspomnienia – jedno po drugim, które staną się fundamentem naszej wspólnej historii. Historii, która tak naprawdę… dopiero się zaczyna!

ODPOWIEDZ I SPRAWDŹ,

JAK

DOBRZE ICH ZNASZ?

1. Jak brzmią nazwiska Pary Młodej?

a. Mozarella i Barszcz

b. Chechłowska i Ghielmetti

c. Polońska i Italiński

2. Gdzie Klaudia i Luca wpadli na siebie po raz pierwszy?

a. W kolejce na Kasprowy Wierch

b. W windzie do nieba

c. Na wyjeździe służbowym w hotelu

3. Co Klaudia zamówiła podczas pierwszej kolacji we dwoje?

a. Włoską klasykę: risotto z grzybami

b. O zgrozo, pizzę hawajską!

c. Spaghetti jak w „Zakochanym kundlu”

4. Jakiego koloru oczy ma Luca, co nie od razu odnotowała Klaudia?

a. Brązowe jak espresso

b. Zielone jak nadzieja

c. Niebieskie jak Bałtyk

5. Gdzie Luca oświadczył się Klaudii?

a. W spowitej mgłą Wenecji

b. Na lotnisku w Radomiu

c. Przy okienku w urzędzie

0-3 PUNKTÓW

6. Co przydarzyło się tej dwójce podczas wizyty w Salerno?

a. Zamieszkali w pokoju z duchem

b. Zgubili pieniądze i nie mieli za co zjeść c. Rozbili auto i trafili do szpitala z horroru

7. Jak ma na imię pies Pary Młodej?

a. Bajka

b. Śnieżynka

c. Bójka

8. Jak Luca zakończył pierwsze polskie wesele, na którym był?

a. Śpiewaniem „Sto lat” na stole b. Przypadkowymi oświadczynami c. Stanem nietrzeźwości w ogrodzie

9. Co było dla Klaudii największym miłosnym wyzwaniem?

a. Przyjazd do Włoch bez pracy i języka

b. Oddanie Luce ostatniego kawałka pizzy

c. Nauczenie się „mówienia rękami”

10. Jakie jest wspólne hobby tej dwójki?

a. Wyciskanie na siłce

b. Kolekcjonowanie kapsli

c. Polsko-włoskie kłótnie

Twoja wiedza na temat Nowożeńców jest równie zaskakująca, jak śnieg na Saharze – pojawia się rzadko i znika, zanim zdążysz ją naprawdę dostrzec. Nie przejmuj się jednak – to da się naprawić. Czas zakasać rękawy i nadrobić zaległości w tej znajomości. Trzymamy kciuki za powodzenie tej misji!

4-7 PUNKTÓW

Tę dwójkę znasz całkiem dobrze, choć do zdobycia tytułu eksperta do spraw znajomości Pary Młodej jeszcze Ci trochę brakuje. Było blisko, ale dziś nie staniesz na podium ze złotym medalem na piersi. Wniosek? Czas spędzić jakiś miły weekend z Nowożeńcami – w końcu nic nie łączy tak, jak podróże.

8-10 PUNKTÓW

Znasz tę Parę Młodą lepiej niż własną kieszeń! Twoje odpowiedzi były celne jak strzała amora, która ich trafiła, a Twoja wiedza na temat tej dwójki jest tak duża, że niektórzy zastanawiają się, czy przypadkiem Ci nie podpowiadali. Z tej bitwy wychodzisz zwycięsko!

TRADYCJE ŚLUBNE POLSKI

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

Wyfrunięcie dzieci z rodzinnego gniazda przypieczętowane jest oficjalnym błogosławieństwem od matek i ojców, o które proszą nowożeńcy. W niektórych regionach podczas tego momentu klęczą oni na prześcieradle, które zgodnie ze zwyczajem miało służyć im w noc poślubną.

BRAMY WESELNE

Droga do małżeństwa nie jest łatwa, co zgodnie z tradycją mają podkreślić bramy. Para młoda musi pokonać je w drodze do kościoła, płacąc za przejazd stosowną ilością wódki. Dawniej tworzono je ze sznurków, kolorowych bibuł i kwiatów, aby przeszkodzić w korowodzie wiozącym parę młodą.

CHLEB, SÓL I...

WÓDKA

Nowożeńców chlebem i solą witają u progu sali rodzice. Panna młoda może zostać zapytana o to, co woli: chleb, sól czy pana młodego. Powinna odpowiedzieć wówczas, że wybiera „chleb, sól i pana młodego, żeby pracował na niego”. Władzę w małżeństwie będzie miał ten, kto podczas tego powitania trafi na kieliszek wypełniony wódką, a nie wodą.

TŁUCZENIE KIELISZKÓW

Po wzniesieniu pierwszego toastu młodzi rzucają kieliszkami za siebie – im więcej rozbitych fragmentów szkła, tym szczęśliwsze będzie małżeństwo. Jeśli któryś z kieliszków nie pięknie, należy dopomóc szczęściu i jak najszybciej zgnieść go butem.

PRZENOSZENIE PRZEZ PRÓG

Następnie pan młody może przenieść żonę przez próg domu weselnego. Nie tylko, aby symbolicznie wkroczyć w nowy rozdział życia, ale także po to, by nie kusić złego losu, gdyż potknięcie żony w progu to wróżba nieszczęścia.

PIERWSZY TANIEC

Pierwszy taniec otwiera oficjalnie zabawę weselną. Według tradycji miał pokazać dopasowanie pary młodej – jeśli plątaliby się w tańcu, mogłoby to oznaczać potknięcia w ich przyszłym życiu.

OCZEPINY

Gdy wybije północ, nadchodzi czas oczepin. Dawniej polegały na zdjęciu z głowy panny młodej wianka, ścięciu włosów i ozdobieniu ich tzw. czepcem, symbolem małżeństwa. Od niego wzięła się nazwa oczepin. Aktualnie z tego symbolicznego porzucenia panieństwa robimy element zabawy weselnej. Panna młoda rzuca welonem za siebie, a łapią go obecne na weselu panny. Ta, w której ręce wpadnie, ma wyjść za mąż jako pierwsza. Podobnie w przypadku pana młodego. Podczas oczepin para młoda ma zasłonięte oczy, aby to los zdecydował, kto złapie welon i muchę.

TORT WESELNY

Niegdyś para młoda miała wypiekać weselny kołacz/ korowaj samodzielnie i częstować nim gości. Dziś stawia się na torty zamawiane w cukierniach. Symbolika jest jednak taka sama – deserem należy podzielić się z gośćmi, aby podarowana im w ten sposób słodycz wróciła do pary młodej w duecie z dostatkiem.

DZIECIŃSTWO

PANNY MŁODEJ

DZIECIŃSTWO PANA MŁODEGO

POPULARNE PRZESĄDY ŚLUBNE

NOWE I STARE

Recepta na szczęśliwe małżeństwo? Coś starego (poszanowanie dla tradycji), coś nowego (wróżba dostatku), coś pożyczonego (dobre relacje z rodziną) i coś niebieskiego (gwarancja wierności małżonka). To elementy, które – według Brytyjczyków, bo stamtąd przywędrował ten zwyczaj – powinien zawierać strój każdej panny młodej.

NIE PRZED ŚLUBEM!

TRADYCJE ŚLUBNE WŁOCH

CONFETTI I BOMBONIERKI

Nie ma włoskiego wesela bez confetti – ale nie chodzi tu o kolorowe papierki! We Włoszech to lukrowane migdały, które wręcza się gościom w ozdobnych pudełeczkach, tzw. bombonierkach. Zazwyczaj podaje się pięć sztuk –symbolizujących zdrowie, szczęście, płodność, długowieczność i bogactwo. Goście zabierają je do domu jako słodką pamiątkę.

LA SCARPETTA DELLA SPOSA

W niektórych regionach pannie młodej wkłada się do buta monetę – na szczęście i pomyślność finansową. Dawniej praktykowano również wrzucanie drobnych do jej pantofelka podczas wesela, co było formą symbolicznego „posagu” od gości.

LA SERENATA

Na południu Włoch, zwłaszcza w Kampanii i na Sycylii, pan młody organizuje ukochanej serenatę. W noc poprzedzającą ślub przychodzi pod jej balkon w towarzystwie muzyków i przyjaciół, by śpiewać miłosne pieśni. To romantyczne widowisko często kończy się wspólnym poczęstunkiem dla sąsiadów.

ROTTURA DEL PIATTO

Na Sardynii, zaraz po ceremonii ślubnej, para młoda rozbija talerz wypełniony ryżem, ziarnem i monetami. Ten obrzęd ma zapewnić im dobrobyt, płodność i ochronę przed złymi duchami. Im drobniejsze odłamki, tym lepsza wróżba na przyszłość.

TAGLIO DELLA CRAVATTA

DROGA BEZ POWROTU

Kiedy narzeczeni wyruszą już z domu, nie wolno im zawracać. Jeśli czegoś zapomną, powinni poprosić kogoś z bliskich o przywiezienie niezbędnego przedmiotu. Przerwanie drogi do ślubu i zawrócenie przyniesie małżeństwu nieszczęście. Podobnie jak zbyt długie postoje w drodze na ślub – tych również się odradza, aby i przerw w miłości później nie było.

SŁOŃCE CZY DESZCZ

Pan młody nie może zobaczyć panny młodej przed ślubem w sukni. Jeżeli do tego dojdzie nieszczęście w małżeństwie murowane. A jeżeli podczas przymierzania sukni ślubnej, coś się popruje lub rozedrze, jej zszywanie jest zabronione – wróży to nieszczęście i łzy. Panna młoda nie powinna też przeglądać się w lustrze w pełnym stroju, jeśli chce uniknąć pecha.

Czy na ślubie wolno płakać? Czasem wzruszenie odbiera mowę, a łzy pojawiają się w kącikach oczu i nic nie możemy z tym zrobić. To nic złego! Zgodnie z przesądem, mimo że młodzi powinni do ślubu iść z radością, to łzy szczęścia mogą im przynieść na dalszą drogę życia wyłącznie radość.

MAŁŻEŃSKA WŁADZA

Kto ma większą szansę wieść prym w małżeństwie? Ten, którego dłoń znajduje się na górze, podczas kiedy ksiądz przykrywa dłonie

Ślub najlepiej brać w miesiącach z literą R w nazwie. Dlaczego? Czerwiec, sierpień, wrzesień – to właśnie wtedy pogoda jest najlepsza. A w końcu słońce to dobra wróżba dla przyszłych małżonków. Ulewny deszcz niesie niestety wróżbę przeciwną, choć drobną mżawkę osoby wierzące uznają za oznakę bożego błogosławieństwa na nową drogę życia.

małżonków stułą albo ten, kto okręci małżonka przy odchodzeniu od ołtarza w swoją stronę. Małżeńską kasę trzymać będzie natomiast ten, kto pod kościołem zbierze więcej pieniędzy spośród rozsypanych przez gości grosików.

BEZ POTKNIĘCIA

Zwyczaj nakazuje, aby mąż w trosce o bezpieczeństwo swojej świeżo upieczonej żony przeniósł ją przez próg – potknięcie żony symbolizuje bowiem potknięcia w małżeństwie. A pierwszy taniec? Oczywiście należy do nowożeńców, ale również jest wróżbą – plączące się kroki oznaczają, że w życiu będzie podobnie, małżeństwo będzie niezgodne i małżonkowie będą zmierzać w różne strony.

Podczas wesela świadkowie i przyjaciele pana młodego odcinają mu krawat, tną go na kawałki i sprzedają weselnikom. Uzyskane w ten sposób symboliczne datki trafiają najczęściej do „funduszu podróży poślubnej”. Trzeba tylko pilnować, żeby nieopatrznie nie wybrał na ten dzień muchy!

IL GIOCO DELLA GIARRETIERA

Podwiązka? Jak najbardziej – ale z włoskim temperamentem! Pan młody zdejmuje ją zębami, często przy gorącym aplauzie gości. Podczas gdy on rzuca podwiązką kawalerom, panna młoda zapisuje na podeszwie swojego buta imiona wszystkich niezamężnych przyjaciółek. Te, których imię nie zetrze się do końca nocy, mają największe szanse na kolejny ślub!

IL MANIFESTO NUZIALE

We włoskich miasteczkach i wsiach nie trzeba zaglądać na Facebooka, by wiedzieć, kto bierze ślub. Wystarczy rozejrzeć się po murach i ogrodzeniach – w wielu regionach para młoda (albo ich rodzina) rozwiesza plakaty zapowiadające ślub. Są one utrzymane w żartobliwej stylistyce nekrologów – z tą różnicą, że zamiast smutku głosi się radość i miłość.

16:30 NA POCZĄTEK

Staropolski rosół z makaronem

Pierś z kurczaka z mozzarellą i pomidorami

Roladki wieprzowe z prawdziwkami

Udko z kaczki w pomarańczach z sosem żurawinowym

Ziemniaki z koperkiem

Sos myśliwski

Surówka z kapusty pekińskiej

Mizeria

Surówka colesław

18:00 DESER

Sałatka owocowa z musem jogurtowym

19:00 II DANIE

Karkówka w sosie

Bukiet warzyw gotowanych na parze

Kluski śląskie

20:00 III DANIE

Kieszenie z kurczaka ze szpinakiem i fetą

Roladki z kurczaka z pesto, szynką i serem

Talarki ziemniaczane

Sałatka grecka

20:30 NA SŁODKO Naleśniki

21:00 TORT WESELNY

22:00 NA SŁONO Tatar

23:00 IV DANIE Gyros z frytkami

01:00 V DANIE Flaki wołowe

02:00 VI DANIE

Dorsz z piekarnika z warzywami

Zrazy z karkówki z chrzanem, boczkiem, ogórkiem i ziołami

Surówka z rukoli z rzodkiewką i kukurydzą / Buraczki

Duffinki / Kasza gryczana

03:00 VII DANIE Barszcz biały z pasztecikiem mięsnym

22:00 NA ZAKOŃCZENIE*

* Serwowane w bemarach

Pierogi z mięsem

Pierogi ruskie

DOSTĘPNE PRZEZ CAŁE WESELE

Kociołek z zupą: Krem z soczewicy

Stół wiejski

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.