Nie każda podróż zaczyna się na lotnisku. Niektóre zaczynają się... przy grillu – i czasem są najpiękniejsze. Tak było w tym przypadku!
To był zwyczajny weekend, jakich wiele. Kasia – studentka informatyki z Białegostoku, odwiedzała rodzinne strony. Marek – świeżo upieczony student prawa, akurat też przyjechał wtedy do Suwałk, z Warszawy.
Żadne z nich nie planowało niczego wielkiego. Ot, spotkanie ze znajomymi. Los postanowił jednak wcisnąć im bilet w pierwszym rzędzie na zupełnie inną wyprawę – taką, która miała rozpocząć się niepozornie, a trwać przez całe życie.
Ona zapamiętała, jak się zachowywał. On –w co była ubrana i jakie miała perfumy. To było jedno z tych spotkań, po których zostaje z nami na dłużej coś więcej niż tylko wspomnienie pieczonych nad ogniem kiełbasek – przeczucie, że tego wieczoru nie zapomną tak łatwo.
Przez kolejne lata mijali się, zupełnie jak dwa samoloty na równoległych trasach – blisko, ale bez przecięcia. Jeśli się spotykali, to w gronie wspólnych znajomych. Wiedzieli, że jest między nimi jakaś nić porozumienia, ale oboje skupiali się na swoich priorytetach – studiach,
pracy, dorosłości.
A potem... kontakt się urwał. Na półtora roku.
Spotkali się ponownie zupełnie przypadkiem – dzień przed weselem wspólnych znajomych (dziś: Świadków na ich ślubie!). Tym razem nie byli już pasażerami na gapę na trasie swoich żyć. Byli gotowi. Przegadali pół nocy i... coś zaiskrzyło na nowo.
Niedługo potem Kasia wyjechała na miesiąc na Maltę, ale w sercu i w myślach miała ze sobą Marka. Po powrocie ruszyli w podróż we dwoje. Dosłownie. Warszawa -Suwałki, Suwałki-Warszawa, i tak w kółko. Krążyli między miastami aż w końcu stwierdzili: „Wystarczy!”. I zamieszkali razem na warszawskiej Woli.
KasIa pracowała zdalnie, Marek chodził do biura. Szybko jednak zrozumiał, że najlepiej we dwoje żyje się w podróży, więc przebranżowił się – zamieniając biurko na laptopa, a szafkę na dokumenty na walizkę. Po ponad roku, dwa dni przed Walentynkami, zaskoczył Kasię – oświadczając się, w swoim stylu. Nie było
fajerwerków ani widoku na ocean. Był za to market, dres, torby z zakupami i rozczochrane włosy – prawdziwe życie. A w nim – klęczący Marek i pytanie: „Czy chcesz zostać moją żoną?”. Pytanie, na które ona... nie odpowiedziała! Nie było wyczekiwanego „tak”, bo jedyne, co Kasia mogła z siebie wydusić, brzmiało: „Ale jesteś tego pewny?”. Był. I w tej podróży nie było już odwrotu. W 2023 roku spełnili swoje wielkie marzenie: wyjechali na pół roku na Bali, łącząc pracę zdalną z rajskimi zachodami słońca i jazdą skuterem po palmowych alejkach. Tam naprawdę poczuli, że ich życie może być wielką podróżą – czasem w sandałach, czasem z GPS-em bez zasięgu, ale zawsze razem.
Dziś wrócili do Suwałk, gdzie mieszkają na chwilę przed kolejnym lotem. W listopadzie ruszają na Bali – tym razem w podróż poślubną. A kiedy wrócą... planują kolejny przystanek: własny dom. Może z kominkiem, może z hamakiem. Ale z pewnością z jednym wspólnym biletem na całą resztę życia.
Kochani Goście!
Za wszystkie kilometry, które przebyliście w drodze na nasz ślub. Za każde miłe słowo, życzenia i rady na przyszłość. Za ciepłe uśmiechy i szczere uściski dłoni. Za każdy toast wypity za nasze zdrowie. Za to, że jesteście z nami wtedy, gdy potrzebujemy tego najbardziej. Dzięki Wam to wesele jest prawdziwym świętem miłości i wspaniałym początkiem nowej podróży, która jest przed nami.
WYDANIE SPECJALNE • NA PAMIĄTKĘ DNIA ŚLUBU
PARY MŁODEJ Test zgodności
Czasem wystarczy kilka pytań, by przekonać się, jak dobrze się znamy. Kasia i Marek podjęli wyzwanie i sprawdzili swoją zgodność w teście składającym się z 30 pytań. Efekt? 90% zgodności. To bardzo dobry wynik!
Choć porozumienie między nimi jest godne pozazdroszczenia, w kilku pytaniach wyraźnie się rozminęli. Na przykład: każde z nich uważa, że to drugie skradło ten pierwszy, najważniejszy pocałunek – jakby chcieli oddać sobie nawzajem ten romantyczny gest.
Nie byli też zgodni w kwestii tego, kto ładniej śpiewa, kto jest rozsądniejszy i... kto rządzi pilotem od telewizora. Te rozbieżności są całkiem urocze. Nie zabrakło też ważnych deklaracji – zgodnie przyznali, że zaszczytny tytuł głowy rodziny przypadnie... Markowi!
PRZESĄDY ŚLUBNE
COŚ NOWEGO
I STAREGO
Chcesz mieć szczęśliwe małżeństwo? Brytyjczycy mają na to przepis: coś starego (bo tradycja rzecz święta), coś nowego (na bogato, bo kto by nie chciał), coś pożyczonego (żeby teściowie byli zadowoleni) i coś niebieskiego (dla wierności, bo wiadomo, że lepiej dmuchać na zimne). To wszystko powinno znaleźć się w stroju panny młodej.
SKRYTKA NA KASĘ
Panna młoda powinna w dniu ślubu włożyć do buta monetę – na szczęście i dostatek. A pan młody? On też może dołożyć cegiełkę od siebie, wkładając do kieszeni drobniaka, by zawsze mieć na wspólne marzenia (i na piwo, rzecz jasna). Podobno warto, żeby te monety zostały w butach aż do końca uroczystości – i nie ma, że zaczynają już cisnąć!
NIE PRZED ŚLUBEM!
Mówi się, że pan młody nie może zobaczyć swojej wybranki w sukni przed ślubem, bo to przynosi pecha. A jeśli podczas przymiarki coś się popruje albo rozerwie – nie łatajcie tego na szybko! To ponoć wróży łzy i dramaty, bo można przypadkie „przyszyć” do siebie nieszczęście. Panna młoda powinna też unikać oglądania się w lustrze w pełnym rynsztunku – żeby nie odgonić szczęścia.
DROGA BEZ POWROTU
Kiedy młodzi wyruszą w drogę na ślub, nie wolno im zawracać. Żadnego „bo ja zapomniałam welonu!”. Lepiej poprosić kogoś z rodziny o dostarczenie zguby, gdyż zawracanie to zła wróżba. I nie przeciągajcie postoju na trasie – może to zwiastować późniejsze przerwy w uczuciach, a kto by chciał robić sobie „przerwę od miłości” skoro świadomie idzie przed ołtarz ją ślubować?
CZASEM SŁOŃCE, CZASEM DESZCZ
Ślub najlepiej brać w miesiącach z literą R w nazwie. Czerwiec, sierpień, wrzesień – to właśnie wtedy pogoda jest najlepsza. A w końcu słońce to dobra wróżba dla przyszłych małżonków. Ulewny deszcz niesie niestety wróżbę przeciwną, choć drobną mżawkę można uznać za oznakę bożego błogosławieństwa na nową drogę życia. Wniosek: jak pogoda płacze, ale z umiarem – to na szczęście.
NIE PŁACZ EWKA
Czy na ślubie wolno płakać? Jeszcze jak! Czasem wzruszenie odbiera mowę, a łzy pojawiają się w kącikach oczu i nic nie możemy z tym zrobić. To nic złego! Zgodnie z przesądem, mimo że młodzi powinni do ślubu iść z radością, to łzy szczęścia mogą im przynieść na dalszą drogę życia wyłącznie radość.
MAŁŻEŃSKA WŁADZA
Kto ma większą szansę wieść prym w małżeństwie? Ten, kto położy dłoń na wierzchu, podczas gdy ksiądz przykrywa dłonie małżonków stułą albo ten, kto okręci małżonka przy odchodzeniu od ołtarza w swoją stronę. Małżeńską kasę trzymać będzie natomiast ten, kto pod kościołem zbierze więcej pieniędzy spośród rozsypanych przez gości grosików.
BEZ POTKNIĘCIA
Zwyczaj nakazuje, aby mąż w trosce o bezpieczeństwo swojej żony przeniósł ją przez próg – to wszystko w trosce o małżeństwo, bo jej potknięcie symbolizuje potknięcia na nowej drodze życia. A pierwszy taniec? To również wróżba! Jeśli nogi się plączą, to może oznaczać małżeńskie potyczki i marsz w różnych kierunkach. Ale spokojnie, zawsze można zgonić to na „stres przed kamerami”!
– PUCHATKU! – CO, PROSIACZKU?
– NIC – RZEKŁ PROSIACZEK, BIORĄC PUCHATKA ZA ŁAPKĘ. – CHCIAŁEM SIĘ TYLKO UPEWNIĆ, CZY JESTEŚ.
WYWIAD z Rodzicami Nowożeńców
Jaki jest sekret udanego małżeństwa?
ALICJA ( Mama Marka ): Nie wiem, czy istnieje związek idealny, ale myślę, że można stworzyć udane małżeństwo, w którym partnerzy czują się bezpiecznie. Taki związek musi opierać się na przyjaźni, zaufaniu, szczerości i rozmowach.
TADEUSZ (Tata Kasi): I chodzenie na kompromisy też.
A co zrobić, jeśli pojawi się kryzys?
ALICJA: Według mnie najlepszym sposobem na łagodzenie konfliktów w związku jest ROZMOWA. Najważniejsze i zarazem najtrudniejsze jest spokojne wysłuchanie drugiej strony i znalezienie kompromisu.
DOROTA: Mąż musi pamiętać, że żona ma zawszę rację, więc on jest winny.
TADEUSZ: To prawda, żona ma zawsze rację.
Czy świętowanie rocznic ślubu ma znaczenie?
ALICJA: Według mnie tak. Ważne jest, aby nie popaść w rutynę, tylko wciąż pamiętać, dlaczego jesteście razem.
DOROTA & TADEUSZ: Naszym zdaniem to akurat nie ma istotnego znaczenia. Nie jest to najważniejsze, zwłaszcza po 30 latach związku.
Jakie rodzinne tradycje powinni pielęgnować Kasia i Marek?
ALICJA: Myślę, że warto podtrzymać tradycję corocznych spotkań rodziny Rapackich. Kto wie, może kiedyś Kasia z Markiem zorganizują takie spotkanie w swoim wymarzonym domu z ogrodem.
DOROTA & TADEUSZ: Spędzanie świąt w dużym gronie rodzinnym.
Jakimi dziećmi byli Nowożeńcy?
ALICJA: Marek jako dziecko był bardzo grzeczny i spokojny. Potrafił godzinami bawić się klockami LEGO (do dzisiaj przechowuję wszystkie jego klocki). Bardzo lubił też jeździć ze mną samochodem na długie wycieczki po Suwalszczyźnie i jako 3-4-letnie dziecko rozpoznawał marki wszystkich mijanych samochodów. Później, będąc już w szkole, też nie sprawiał większych kłopotów. Ze względu na moją pracę zmianową w szpitalu musiał sam radzić sobie z opieką nad psem, lekcjami i samotnością.
DOROTA: Od razu po urodzeniu Kasia stała się największą miłością mojego życia. Była dzieckiem idealnym – nie licząc tego, że codziennie od godziny 17 do pójścia spać płakała, marudziła, grymasiła i była niezadowolona.
PS. Całe szczęście, że teraz mieszka z Markiem.
TADEUSZ: Najbardziej pamiętam, jak ambitna była –chciała malować, tańczyć, śpiewać i uczestniczyć we wszystkich zajęciach, jakie były dostępne.
Z czego jesteście najbardziej dumni jeśli chodzi o swoje dzieci?
ALICJA: Teraz, kiedy Marek jest dorosły, jestem dumna z niego, że poradził sobie ze wszystkimi problemami z czasów szkolnych oraz ukończył studia prawnicze. Cieszę się też, że znalazł pracę którą lubi i która daje mu dużo satysfakcji.
TADEUSZ: Muszę przyznać, że udała mi się córka!
DOROTA: Jestem dumna z Kasi – to mój największy sukces. Z jednej strony jest
bardzo silna, z drugiej bardzo wrażliwa. Jeżeli zechce, może przenosić góry – tylko szkoda, że czasami jej się nie chce.
Jakie było Wasze pierwsze wrażenie, kiedy poznaliście przyszłych synową / zięcia?
ALICJA: Kiedy zobaczyłam Kasię po raz pierwszy, pomyślałam „fajna dziewczyna”. Przy bliższym poznaniu z każdym kolejnym razem zyskiwała w moich oczach coraz bardziej.
DOROTA: Na początku pomyślałam, że Marek jest przystojny, ale nieśmiały, bo nic nie mówił, co uważam za zaletę. Wniosek z tego, że z zięciem się kochamy.
TADEUSZ: Moja pierwsza myśl: „wreszcie jest nadzieja na wnuki”.
Jaka była Wasza reakcja, gdy dowiedzieliście się o zaręczynach?
ALICJA: Dla mnie zaręczyny Kasi i Marka nie były zaskoczeniem – wiedziałam o nich wcześniej.
DOROTA & TADEUSZ: Spodziewaliśmy się tego i byliśmy bardzo zadowoleni. Marek jest inteligentny i spełnia nasze oczekiwania. Spodziewamy się, że wnuki będą rozmawiać płynnie już w wieku 1.5 roku.
Ślub już niebawem. Jest trochę stresu czy raczej jesteście spokojni?
ALICJA: Ślub bardzo mnie stresuje. Naprawdę podziwiam Kasię i Marka, że sami wszystko planują i załatwiają. Wierzę w nich, ale pewnie do końca będę denerwować się, czy wszystko pójdzie zgodnie z ich planem.
DOROTA & TADEUSZ: U nas raczej spokojnie i bez stresu. Najważniejsze, że młodzi się ze sobą nie kłócą.
O czym nie powinna zapominać dobra żona?
ALICJA: Dobra żona powinna pamiętać, aby zawsze wspierać męża, mówić o swoich uczuciach i potrzebach, a wszystkie ważne decyzje podejmować wspólnie.
TADEUSZ: Nie powinna zapominać, aby czasem pochwalić i docenić wysiłki męża.
DOROTA: Kasiu, pamiętaj, że jesteś najmądrzejsza. Po pewnym czasie mąż zrozumie, że masz rację.
A o czym musi zawsze pamiętać dobry mąż?
ALICJA: Dobry mąż powinien pamiętać, aby często kupować żonie kwiaty.
DOROTA & TADEUSZ: Żeby mówić żonie, że ją kocha.
Jak myślicie, biorąc pod uwagę chraktery Kasi i Marka, jakim małżeństwem według Was będą?
ALICJA: Mam nadzieję, że dobrym i zgodnym.
DOROTA & TADEUSZ: Na pewno zgodnym i kochającym się. W razie czego córka może postraszyć mamusią.
Czy jest coś, co chcielibyście powiedzieć Nowożeńcom na początku tej nowej drogi w ich życiu?
ALICJA: Życzę Wam, aby Wasze wspólne życie było pełne miłości, szczęścia, radości, wzajemnego wsparcia i spełniania marzeń.
DOROTA & TADEUSZ: Kochamy Was!
Kochani Rodzice,
Wiedzieliśmy, że ten moment kiedyś nadejdzie – moment, w którym trzeba będzie powiedzieć coś mądrego, a łzy wzruszenia będą odbierały mowę. Pozwólcie więc, że przelejemy wszystko to, co mamy w sercu, na papier – żebyście zawsze mogli wrócić do tych słów.
Niech słowem przewodnim tego listu będzie:
DZIĘKUJEMY
Za dzieciństwo pełne wycieczek – tych zaplanowanych i tych spontanicznych, tych bliższych i tych całkiem dalekich. Dziękujemy, że zamiast usiąść z herbatą i odpocząć, organizowaliście nam czas wolny jak najlepsi rodzinni animatorzy.
Za to, że kibicowaliście naszym hobby – wszystkim (bez wyjątku!), dając nam przestrzeń do rozwijania swoich pasji i poszukiwania siebie.
Dziękujemy za każdy plasterek na zdrapane kolano, buziaka na pocieszenie i ocieranie łez, gdy działy się nasze dziecięce dramaty. Do dziś dajecie nam poczucie bezpieczeństwa i tę pewność, że możemy przyjść do Was z każdym problemem i zmartwieniem.
Za pomoc w nauce, kiedy myśleliśmy, że logarytm to nowy gatunek dinozaura, ale też na etapie studiów, gdy dzwoniliście do nas z troską i wspieraliście, żebyśmy – wchodząc w tę dorosłość – mieli tylko z górki. Bez Was nie byłoby to tak łatwe.
Dziękujemy za wytrzymywanie naszego nastoletniego buntu i cierpliwość do nas, gdy kolejny raz przewracaliśmy oczami. Za to, że przypominaliście nam o wizytach u dentysty, kiedy my twierdziliśmy, że przecież nie jest to nam potrzebne. I za wsparcie finansowe, kiedy ostatnie pieniądze „niechcący” wydaliśmy na imprezie.
Wspaniale było mieć świadomość, że nawet gdy powiemy, że nie jesteśmy głodni, znikniecie w kuchni jak ninja, a chwilę później na stole pojawi się gorący rosół. Każda taka chwila i każdy rodzinny obiad to dla nas najpiękniejsze wspomnienia.
Przede wszystkim jednak dziękujemy za obecność.
Za to, że jesteście obok, że wspieracie, kochacie, śmiejecie się razem z nami (a czasem z nas), i że dziś – w tym ważnym dla nas dniu – możemy powiedzieć z pełnym sercem: „Kochamy Was bardzo!”
Z miłością i wdzięcznością, Kasia i Marek
NAJWIĘKSZYM SZCZĘŚCIEM JEST PRZEKONANIE, ŻE JESTEŚMY KOCHANI, TACY, JACY JESTEŚMY, A RACZEJ POMIMO TEGO, JACY JESTEŚMY.
RODZICE PANA MŁODEGO
RODZICE PANNY MŁODEJ
Powrót do dzieciństwa
Dzieciństwo jest jak podróż. Chcesz zwiedzić wszystko jak najszybciej, a potem żałujesz, że się tak szybko skończyło.
SUWALSKIE TRADYCJE WESELNE
KOROWAJ
Korowaj to nie był zwykły chleb – to serce dawnych wesel na Suwalszczyźnie. Wypiekany tylko raz, tuż przed ślubem, przez grupę doświadczonych kobiet (tzw. korowajnice), był symbolem dostatku, płodności i pomyślności dla młodej pary. Jego wypiekowi towarzyszyły rytuały – klaskanie, stukanie łopatą w strop i śpiewy – wszystko po to, by „rósł piękny i szczęśliwy jak nowe małżeństwo”. Co w nim suwalskiego? Przede wszystkim lokalne warianty oraz charakterystyczne ozdoby z ciasta: łabędzie, warkocze, kwiatuszki i zielone gałązki. Do tego pieśni pogranicza – z wpływami litewskimi i białoruskimi – które śpiewano przy wyrabianiu i dzieleniu wypieku. Wszystko po to, by nie popękał – wierzono, że to zwiastuje pecha.
ZYDELEK
Zanim panna młoda wyruszy do kościoła, zanim zacznie się prawdziwa zabawa – jest jeszcze czas na moment pełen ciszy i wzruszenia. Chodzi o „siadanie na zydelku”, czyli symboliczne pożegnanie z domem rodzinnym. Panna młoda siada na małym, prostym stołku – zydelku –w kuchni albo izbie rodzinnego domu. Przed nią stają rodzice albo chrzestni, błogosławiąc ją na nowe życie. Niekiedy ojciec kładzie rękę na głowie córki, a matka podaje białą chusteczkę –na łzy wzruszenia, które się pojawią. W tle nie gra jeszcze muzyka. Czasem ktoś zanuci cicho dawną pieśń, czasem tylko słychać tykanie zegara. Choć dziś nie wszyscy o tym zwyczaju pamiętają, na niektórych wsiach Suwalszczyzny nadal się go kultywuje.
WYKUPINY
Na Suwalszczyźnie zanim pan młody dostanie swoją wybrankę, musi ją… wykupić! A to nie byle formalność. To prawdziwe
widowisko: pełne żartów, przyśpiewek i lokalnych smaczków. Kiedy orszak weselny dociera pod dom panny młodej, w progu czeka drużyna negocjacyjna – świadkowie, kuzynostwo, sąsiedzi. Żeby przejść dalej, pan młody musi się postarać. Czasem wystarczy klasyczna wódka, ale częściej trzeba sięgnąć po coś bardziej „regionalnego” – np. suwalski samogon. Towarzyszą temu przyśpiewki typu: „Hejże gospodarze –otwierajcie wrota. To idzie wesela, nie żadna hołota!”. A panna młoda? Czeka za drzwiami i słucha, jak pan młody o nią zabiega.
BRAMY
Dalej wcale nie jest łatwiej – na drodze do kościoła na parę młodą czekają bramy weselne, a każda kolejna to prawdziwa niespodzianka. Bramy to nic innego jak spontaniczne „blokady” ustawiane przez sąsiadów, znajomych albo zupełnie obcych ludzi, którzy dowiedzieli się, że coś się święci. Wystarczy kilka wstążek, balony, grabie, a czasem... ciągnik rolniczy, żeby zatrzymać kolumnę samochodów. I nie ma przejazdu –trzeba się wykupić! W ruch idzie najczęściej flaszka, uśmiech i dobra gadka. Ale bywa, że trzeba wykonać zadanie: zaśpiewać coś radośnie, zatańczyć z przypadkową ciocią, albo... zgadnąć imiona wszystkich dzieci sąsiadów z drugiego końca wsi. Wszystko to przy akompaniamencie tłumu.
PRZYŚPIEWKI
Jeśli gdzieś na weselu słychać skrzypce, bębenek i śpiew tak dziarski, że aż ziemia drży pod nogami – to możliwe, że jesteś na Suwalszczyźnie. Tutaj muzyka jest nie tylko tłem do tańca. To żywioł, rytuał i… lokalna duma. Suwalskie przyśpiewki potrafią być serdeczne, zadziorne albo złośliwe – ale zawsze śpiewane z serca. Często mają formę dialogu – kobiety kontra mężczyźni, drużbowie
kontra druhny, a czasem... panna młoda kontra teściowa! W repertuarze są: oberek, polka, walczyk, ale też melodie z wpływami litewskimi i białoruskimi – długie, zawodzące nuty, śpiewane „na głosy”. No i oczywiście przyśpiewki improwizowane – o gościach i nie tylko.
ZIEMNIAK
Na Suwalszczyźnie mówi się, że muzyka trzyma gości na parkiecie, ale jedzenie trzyma ich przy siłach. I to nie byle jakie! Tutejsze menu to solidna porcja... ziemniaka! Na suwalskim stole królują kartacze –wielkie, ziemniaczane kluski z mięsnym farszem i rumianą okrasą, pachnące czosnkiem i majerankiem. Obok kartaczy? Babka ziemniaczana – z boczkiem i cebulką, złocista, chrupiąca z wierzchu, a w środku miękka. Albo kiszka ziemniaczana – trochę mniej znana, ale za to wyjątkowo charakterystyczna. A kiedy goście zaczynają mówić „już nic nie zjem”, pojawia się żur – gorący, kwaśny, na swojskim zakwasie. To klasyk tutejszych poprawin.
OCZEPINY
A kiedy wybija północ, nadchodzi czas... oczepin. Muzyka cichnie, światła przygasają, a wszystkie oczy kierują się na pannę młodą. Bo teraz zaczyna się to, co najważniejsze po ślubie – oczepiny. Symboliczne przejście z panieństwa w stan małżeński. Nazwa tego zwyczaju pochodzi od słowa „czepiec”, czyli nakrycia głowy mężatki, które w dawnych czasach zakładano pannie młodej w miejsce wianka lub welonu. Tradycja oczepiny przetrwała do dziś, choć po czepcu już ani śladu. Dziś welon (lub wianek) ląduje w rękach jednej z panien – która go złapie, wyjdzie za mąż jako pierwsza. Pan młody próbuje równie celnie trafić muchą. Potem przychodzą zabawy – quizy, tańce, konkursy – a wszystko w duchu radości i śpiewu.
ŚLUBNE ZWYCZAJE NA ŚWIECIE
NIEMCY
Hallo! Czy są tu jacyś drwale? Spodobałoby się Wam na niemieckim weselu! To tu para młoda musi wspólnie przepiłować pień drzewa jako dowód, że razem są w stanie pokonać wszelkie przeciwności losu. Na tym jednak nie koniec trudów, bo w trakcie wesela następuje porwanie panny młodej, którą odnaleźć i uwolnić z rąk rodzinnych rzezimieszków musi pan młody.
STANY ZJEDNOCZONE
Typowe dla USA jest rehearsal dinner, czyli… próbne wesele. To okazja do zapoznania się obu rodzin, aby już na właściwym weselu atmosfera była luźniejsza. Poza pierwszym tańcem pary młodej, w USA standardem są też pierwsze tańce z rodzicami: father-daughter dance oraz mother-son dance. Nikogo nie dziwi tu też lista prezentów – nowożeńcy wybierają sklep i wskazują, czego potrzebują, aby następnie goście mogli kupić im coś tam z utworzonej listy.
JAPONIA
W Japonii para młoda zamiast garnituru i sukni ubiera kimono – kobiety w kolorze czerwonym, a panowie czarnym. Ślubu udziela duchowny zwany nakodo. Ceremonia odbywa się w świątyni przy dźwiękach tradycyjnych instrumentów i w towarzystwie tylko najbliższej rodziny. Wieńczy ją dziewięciokrotne napicie się sake wraz z... rodzicami – tuż po założeniu sobie obrączek. Na weselu z kolei goście usadzani są przy stołach zawsze według pozycji, rangi i zajmowanych stanowisk społecznych.
WŁOCHY
Każdy ślub we Włoszech poprzedza huczne ogłoszenie tej nowiny – w tygodniu poprzedzającym imprezę znajomi pary młodej rozwieszają w mieście plakaty, które zawiadamiają mieszkańców o nadchodzącym ożenku –pomysłowe, dopracowane i opatrzone żartobliwymi hasłami. Z kolei dzień przed ślubem pan młody wybiera się z wizytą pod dom rodzinny wybranki, aby... zaśpiewać jej serenadę lub dwie.
INDONEZJA
Zanim para młoda w Indonezji weźmie ślub, musi się… zmoczyć. Ten weselny śmigusdyngus nazywa się siraman i ma oczyścić narzeczonych z grzechów. Stara indonezyjska tradycja ślubna, która wróży pomyślność w małżeństwie to także tłuczenie glinianego dzbana oraz... gliniane pieniądze – goście mogą wymienić je na specjalny deser z lodu i galaretki. Ta tradycja nosi nazwę dodol dawet
NORWEGIA
Jeśli Norweg się zaręcza, jego wybranka może spodziewać się tygodni pełnych niespodzianek! Zgodnie z tradycją wiking musi dowieść, że jest jej wart – i vice versa, bo panuje tu równouprawnienie. I choć z pozoru Norwedzy są lekko oziębli, to są bardzo uczuciowym narodem. A do tego całuśnym! Wystarczy, że goście na norweskim weselu zaczną stukać sztućcami w kieliszki albo głośno tupać –wówczas para młoda musi się pocałować (odpowiednio) na krześle lub pod stołem.
Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.
Nasza mapa
MIEJSCA, KTÓRE ODWIEDZILIŚMY
MIEJSCA, Z KTÓRYCH PRZYJECHALIŚCIE
WŁOSKIE
BALI
KUALA LUMPUR
BANGKOK
REGULAMIN
BEZPIECZNEJ PODRÓŻY PRZEZ DZISIEJSZE WESELE
1. Start imprezy planowany jest na początku – lądowanie, gdy para młoda zaśnie, a kapela przestanie grać.
2. Kto pojawi się na weselu w złym nastroju, będzie rozweselany.
3. Zabrania się rzucania kwiatów w młodych, jeśli są w wazonie.
4. Nie toleruje się pustych kieliszków, dlatego będą one natychmiast napełniane przez dzisiejszą załogę pokładową.
5. Jeśli alkohol wyleje się na odzież, prosimy nie panikować! Kolejna butelka już szykuje się do odlotu i za chwilę zostanie podana.
6. Podróże poszukiwawcze pod stołem są surowo zabronione.
7. Osoby, które zgubią wątek, nie muszą go szukać. Rano będzie można go odebrać w biurze rzeczy zagubionych.
8. Wszystkim panom radzi się przynajmniej raz zatańczyć z własną małżonką, jeśli nie chcą przedwcześnie zakończyć podróży.
9. Odbijanie partnerek do tańca możliwe wyłącznie za zgodą żony.
10. Przy opuszczaniu imprezy należy zabrać ze sobą swojego partnera – bez wymian, przesiadek i pozostawiania bagażu!
11. Reklamacje rejsu weselnego rozpatrywane będą tylko, gdy zgłaszający zorganizuje wesele wyższych lotów w ciągu 6 miesięcy.
12. Każdy z uczestników jest zobowiązany do przestrzegania zasad pod groźbą przymusowego lądowania na zmywaku.
HUMOR
MĄŻ-MYŚLIWY
Mąż-myśliwy telefonuje do domu: – Kochanie, za 2 godziny będę w domu.
– A jak tam łowy? – pyta żona. – Jakby ci to powiedzieć… przez miesiąc nie kupujemy mięsa. – Oo, a co upolowałeś? Dzika? Jelenia? – dopytuje kobieta. – Nic. Przepiłem całą pensję…
TRUFLE
Żona budzi się w nocy, wyrwana ze snu własnym, głośnym chrumknięciem. Przerażona obraca się do męża i ze spokojem zauważa, że ten śpi. „Uff, nie słyszał” – stwierdza w myślach, po czym układa się z powrotem do snu. Po chwili zza pleców dobiega ją rozbawiony głos męża:
– Co? Trufle się przyśniły?
ONA TEMU WINNA
Żona mówi do męża:
– Kochanie, jutro nasza 25 rocznica ślubu. Może ubiję kurę?
– A co ona winna?
BACA-MORDERCA
– Dlaczego zamordował pan żonę? – zadaje pytanie sędzia. Baca milczy. Chcąc ustalić motyw zbrodni, sędzia pyta więc dalej: – Może była złą gospodynią?
– Każdy by sobie życzył takiej gospodyni! W domu cysto, obiad na cas.
– To może o dzieci nie dbała? Biła je?
– Broń Boże! Wzorowa matka!
– To może w łóżku się nie sprawdzała?
– Wysokie Sądzie, niejedną młódkę mogłaby dużo naucyć!
– To dlaczego zamordowaliście żonę?
– wzdycha sędzia z rezygnacją.
– A bo, prosę Wysokiego Sądu, tak łogólnie… była męcąco.
KRZYŻÓWKA
ze znajomości Nowożeńców
PIONOWO:
2. Od niego się zaczęło i na nim się kończy.
4. Wzniesiony za zdrowie Nowożeńców.
6. Od lat przemierzają je we dwoje.
7. Dziedzina, z którą obydwoje są związani zawodowo.
9. Niektórzy twierdzą, że kończy się wraz ze ślubem.
11. Ona jest po informatyce. A co skończył on?
12. Kasia nie wyobraża sobie bez niej dnia.
14. Marek zapamiętał je z pierwszego spotkania z Kasią.
15. Z pewnością maluje się dziś na ich twarzach.
16. Kasia zajmuje się nimi w pracy.
POZIOMO:
1. To ona ich połączyła – przez nią dziś tu jesteśmy.
3. Miasto rodzinne, do którego wrócili po latach.
5. Idealne na zaręczyny – chyba że zrobi się to 2 dni przed.
8. Idealny prezent dla tej dwójki – do kolekcji.
10. Kierunek: podróż poślubna.
13. Małżeński GPS – w pakiecie z aktem ślubu.
HASŁO GŁÓWNE to
ODPOWIEDZ NA PYTANIA I SPRAWDŹ,
JAK DOBRZE ICH ZNASZ?
1. Gdzie poznali się Kasia i Marek?
a. W muzeum sztuki doczesnej
b. Na grillu u znajomych
c. Podczas kontroli lotniskowej
2. Co Kasia robiła, gdy Marek się jej oświadczał?
a. Ćwiczyła jogę śmiechu
b. Malowała paznokcie na czerwono
c. Rozpakowywała zakupy z marketu
3. Co powiedziała zamiast „tak”?
a. „Czekaj, error mi wyskoczył”
b. „Ale jesteś tego pewny?”
c. „Gdzie jest ukryta kamera?”
4. Gdzie pojechali razem na pół roku, spełniając marzenie o pracy zdalnej?
a. Na Bali
b. Do Zakopanego
c. Do Mordoru
5. Jakie hobby miała Kasia-nastolatka?
a. Kolekcjonowanie kapsli
b. Trenowanie aksolotli do zawodów
c. Tłumaczenie książek z angielskiego
0-5 PUNKTÓW
Twoja wiedza na temat Nowożeńców jest równie zaskakująca, jak śnieg na Saharze – pojawia się rzadko i znika, zanim zdążysz ją naprawdę dostrzec. Nie przejmuj się jednak – to da się naprawić. Czas zakasać rękawy i nadrobić zaległości w tej znajomości. Trzymamy kciuki za powodzenie tej misji!
6. Czym Marek zajmuje się zawodowo?
a. Testuje cierpliwość innych ludzi
b. Jest specem od automatyzacji testów
c. Hodowlą cyfrowych dinozaurów
7. Kiedy Młodzi zamieszkali razem?
a. Po trzech miesięcznicach związku
b. Gdy spadł śnieg i zasypało drogi
c. Jak zaczęły się promocje w IKEA
8. Co wspólnie kolekcjonują?
a. Gry planszowe
b. Bilety z komunikacji miejskiej
c. Porzucone paragony z Biedronki
9. Do czego służyła aplikacja, którą Kasia stworzyła na studiach?
a. Symulowania rozmów z kotem
b. Kalkulowania opłacalności randek
c. Zarządzania kosztami domowymi
10. W jakiej dyscyplinie Marek zdobył tytuł Wicemistrza Polski?
a. E-sport: League of Legends
b. Futbol amerykański
c. Wyścigi wózkami sklepowymi
6-10 PUNKTÓW
Tę dwójkę znasz całkiem dobrze, choć do zdobycia tytułu eksperta do spraw znajomości Pary Młodej jeszcze Ci trochę brakuje. Było blisko, ale dziś nie staniesz na podium ze złotym medalem na piersi. Wniosek? Czas spędzić jakiś miły weekend z Nowożeńcami – w końcu nic nie łączy tak, jak podróże.
11. Czym zawodowo zajmuje się Kasia?
a. Sprawdza wytrzymałość klawiatur
b. Pracuje jako programistka baz danych
c. Jest projektantką mody dla robotów
12. Na jakie zajęcia sportowe uczęszczała w Warszawie?
b. Pchnięcie beretem i bieg z mopem
b. Skoki przez kanapę i bieg po kawę
c. Pole dance i... rugby kobiece
13. Czym od 2 lat pasjonuje się Marek?
a. Wyszukiwaniem najlepszych memów
b. Łowiectwem – zdał egzamin myśliwego
c. Zbieraniem puszek po energetykach
14. Co Kasia planuje z wyprzedzeniem?
a. Stroje na imprezy przebierane
b. Zmiany fryzury Marka
c. Wege pikniki nad wodą
15. Gdzie zamierzają wybrać się w podróż poślubną?
a. Po raz kolejny na Bali
b. Do Pacanowa do Koziołka Matołka
c. Na Marsa – tam ich jeszcze nie było
11-15 PUNKTÓW
Znasz tę Parę Młodą lepiej niż własną kieszeń! Twoje odpowiedzi były celne jak strzała amora, która ich trafiła, a Twoja wiedza na temat tej dwójki jest tak duża, że niektórzy do teraz zastanawiają się, czy przypadkiem Ci nie podpowiadali. Z tej bitwy wychodzisz zwycięsko!
11b, 12c, 13b, 14a, 15a
TABLICA
OGŁOSZEŃ
FOTOLUSTRO
Od 20:00 do 23:00 możecie cyknąć sobie zdjęcia w naszym fotolustrze. Nie zapomnijcie wkleić jednej fotki do księgi gości – chcemy mieć pamiątkę od Was!
DRINKBAR
Od 18:00 do 01:00 nasi mistrzowie będą serwować zza baru specjalnie dla Was najlepsze drinki. Wpadnijcie do nich po coś kolorowego i pysznego!
TRANSPORT
Powrót z wesela do Suwałk (w okolice dworca PKS): bus odjeżdża około 3.00.
Dojazd na poprawiny: bus z Suwałk do Silaine wyruszy o 11:30 (też spod dworca PKS).
POPRAWINY
Widzimy się jutro o 12:00 – w tym samym miejscu. Zapraszamy wszystkich, wstęp wolny. Jedyne wymaganie: weźcie ze sobą dobry humor!
ZUPA
Krem z białych warzyw
DANIE GŁÓWNE
Pierś z kurczaka faszerowana pieczarkami w sosie śmietanowym
Kotlet de volaille z panierką panko, masełkiem i koperkiem