HISTORIA
PEWNEJ MIŁOŚCI
OD „To skończy się źle” DO „Żyli długo i szczęśliwie”
NIEKTÓRE HISTORIE MIŁOSNE ZACZYNAJĄ SIĘ FILMOWO. INNE OD POZORNIE ZWYKŁEGO GRILLA, KTÓRY PO CZASIE
OKAZUJE SIĘ BYĆ WCALE NIE TAKI ZWYKŁY. I OD 3 X NIE, KTÓRE NA KOŃCU I TAK PROWADZI DO FINAŁOWEGO TAK.
To były wakacje 2017 roku, gdy spotkali się po raz pierwszy. Bartek od pierwszej chwili wiedział, że Iza to ktoś wyjątkowy. Tak bardzo, że gdy tylko wyszła, krzyczał na całą ulicę, że ją kocha i chce z nią być. Sąsiedzi pewnie do dziś to pamiętają tego wariata, który wykrzykiwał miłosne wyznania w ciemną noc.
Problem polegał na tym, że Iza… nie była przekonana. Co prawda w tamte wakacje spotykali się często, chodzili na spacery i jeździli razem na wycieczki rowerowe, ale gdy Bartek zapytał, czy chce z nim być, usłyszał „nie”. Każdy, kto zna Bartka, wie jednak, że on nie poddaje się tak łatwo. Zapytał drugi raz – i drugi raz usłyszał „nie”. W myśl zasady, że do trzech razy sztuka, podjął jeszcze jedną próbę. Wtedy Iza
powiedziała „to się źle skończy” i… pocałowali się pierwszy raz. Nie od razu chciała mówić rodzicom o nowym chłopaku, ale –zrządzeniem losu – jeszcze tego samego dnia jej mama minęła ich razem w mieście. Sprawa się wydała. Bywa i tak! Potem było już tylko z górki – masa wspólnych chwil, śmiechu i… bukietów kwiatów, z którymi Bartek czekał na Izę pod jej liceum. Mając zaledwie 17 lat, wsiedli w samolot i ruszyli za granicę – sami, choć rodzice mieli pełne głowy obaw. Spędzili niezapomniany tydzień, patrząc na siebie tak, jakby poza nimi świat nie istniał. I tak już zostało – świat wokół się zmienia, a oni zawsze widzą przede wszystkim siebie nawzajem.
Pokochali podróżowanie – odwiedzili już ra-
zem Czechy, Turcję, Grecję i Egipt, a to dopiero początek ich podróżniczych planów. Najpiękniej wspominają jednak tamten wyjazd w Bieszczady, w 2022 roku. Mglisty poranek i taras z widokiem, który bardziej przypominał mleczną zasłonę niż pejzaż. I właśnie tam, zamiast bajkowych krajobrazów, Iza zobaczyła coś znacznie piękniejszego – Bartka na kolanach, z pierścionkiem w dłoni i sercem bijącym jak oszalałe. Łzy same napłynęły jej do oczu. Odpowiedź mogła być tylko jedna. Tym razem Iza zgodziła się bez chwili zawahania. I choć ta historia zaczęła się od słów „to się źle skończy” – to chyba nikt nie ma wątpliwości, że… lepiej skończyć się nie mogła!
Zeskanuj poniższy kod QR i podziel się z nami momentami, które udało Ci się uchwycić dziś w kadrze. Dziękujemy!
WYWIAD Z PARĄ MŁODĄ
Pamiętacie swoje pierwsze spotkanie?
B: Pamiętam, jakby to było wczoraj. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Izę, od razu wpadła mi w oko. Jej uroda idealnie wpisywała się w mój gust. Od razu doceniłem jej poczucie humoru i dystans do siebie. Jak na swój wiek była bardzo zorganizowana i błyskotliwa. Spodobało mi się, że lubi spędzać czas aktywnie, podobnie jak ja. To dlatego później często spotykaliśmy się na spacerach albo wycieczkach rowerowych.
I: Na pierwszym spotkaniu też od razu zwróciłam uwagę na Bartka. Mimo że dopiero co się poznaliśmy, rozmowa od razu się „kleiła”. Może dlatego, że – jak się później okazało – Bartek to po prostu gaduła. (śmiech) Spodobało mi się wtedy jego poczucie humoru i otwartość. To nasze pierwsze spotkanie na pewno miało wpływ na to, że dziś jesteśmy razem.
Nie zostaliście jednak parą od razu?
To prawda. Ale, mimo że Iza odmówiła bycia razem, nadal chcieliśmy utrzymywać kontakt jako znajomi. Dobrze nam się rozmawiało i spędzało czas we dwoje. Lubiliśmy wycieczki rowerowe, razem jeździliśmy na rolkach lub spotykaliśmy się wspólnie z naszymi znajomymi. Kiedy oboje odpuściliśmy i nie dążyliśmy na siłę do związku, tylko po prostu fajnie spędzaliśmy razem czas, okazało się, że naprawdę coś mogłoby z tego być. Postanowiliśmy, że spróbujemy związku i to była dobra decyzja – jak widać.
Dziś łączy Was nawet miejsce pracy.
Tak, choć pracujemy w dwóch różnych działach: handlowym oraz IT. Dodatkowo nasze biura znajdują się w dwóch budynkach. Bardzo rzadko mijamy się na korytarzu, zazwyczaj ma to miejsce na stołówce w porze obiadowej. Gdy się widujemy, raczej nie ukrywamy tego, że jesteśmy parą – czasami się przytulimy albo damy sobie szybkiego buziaka. Po
pracy staramy się jednak oddzielać życie prywatne od zawodowego, choć nie zawsze to wychodzi –głównie przez to, że oboje mamy dość stresującą pracę i potrzebujemy czasem ten stres odreagować po godzinach. Staramy się cały czas wypracować ten work-life balance
Jak wygląda dla Was idealny wolny wieczór?
Taki bez żadnych zmartwień i obowiązków. Lubimy razem gotować, dlatego wspólnie przygotowany i zjedzony posiłek to obowiązkowy punkt takiego wieczoru – często zakończony jakimś deserem, ponieważ oboje jesteśmy fanami słodyczy. Do tego dobre wino, nastrojowe świeczki i oczywiście wspólne oglądanie filmu lub serialu, które w takim klimacie potrafi czynić cuda i na nowo naładować nam baterie.
A skąd pomysł na taniec – Wasze nowe hobby?
Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad jakąś aktywnością, którą moglibyśmy robić wspólnie. Taniec był jedną z opcji, które rozważaliśmy, ale nie mieliśmy wtedy ani czasu, ani motywacji, żeby zapisać się na kurs. W wakacje (rok przed weselem) na stronie naszego Centrum Kultury pojawiła się informacja, że od września rusza kurs tańca dla początkujących. Stwierdziliśmy, że to idealna okazja na spróbowanie naszych sił. Poszliśmy na pierwsze zajęcia trochę niepewni, ale okazało się, że jest to coś totalnie dla nas. Oboje bardzo polubiliśmy tę formę aktywności i nie możemy się doczekać kolejnego kursu w tym roku. Taniec bardzo nam pomógł w rozładowywaniu złych emocji – nieraz mieliśmy kiepski dzień, a po zajęciach humor zmieniał się o 180 stopni.
Relaksują Was też podróże. Którą z nich pamiętacie najbardziej?
Zdecydowanie naszą pierwszą podróż za granicę, do Norwegii. Mieliśmy wtedy niespełna 18 lat i oboje pierwszy raz lecieli-
śmy samolotem. Dostaliśmy zaproszenie od siostry Bartka, która mieszka tam razem z mężem. Wykupiła nam karty na komunikację miejską, dzięki czemu mogliśmy na własną rękę zwiedzić prawie całe Oslo. Widzieliśmy m.in. skocznię narciarską Holmenkollbakken, operę w Oslo czy muzeum Wikingów. Do tej pory miło wspominamy tę wycieczkę.
A który moment z tych 8 lat był najbardziej wzruszający?
I: Może zabrzmi to bardzo sztampowo, ale moment zaręczyn. Mieliśmy zaplanowany wyjazd w Bieszczady i gdy byliśmy już w drodze nad Solinę, zatrzymaliśmy się na tarasie widokowym. Domyślałam się, że to się wydarzy, a mimo to nie byłam w stanie powstrzymać wzruszenia. Przez emocje nie mogłam wydusić z siebie „tak” i jedynie pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Na tarasie byliśmy sami i podziwialiśmy panoramę gór, co dodatkowo tworzyło magiczną atmosferę dla tej chwili.
Czego nauczyliście się o sobie przez te wszystkie lata?
Przez te osiem wiele się o sobie dowiedzieliśmy, ale ciągle potrafimy zaskoczyć się czymś nowym. Przede wszystkim nauczyliśmy się tego, że nie wszystko jest czarno-białe. Pod wieloma aspektami jesteśmy inni i każde z nas mocno trzyma się swojego zdania. Oboje lubimy mieć rację, jednak z czasem nauczyliśmy się dostrzegać perspektywę drugiej strony i dochodzić do kompromisów. Często do niektórych spraw podchodzimy zbyt emocjonalnie, jednak druga osoba zawsze wspiera i potrafi podejść do sprawy „na chłodno”.
W czym jesteście do siebie najbardziej podobni, a w czym wręcz odwrotnie?
I: W wielu rzeczach bardzo się różnimy, począwszy od gustu muzycznego. Bartek jest fanem mocniejszych brzmień – jego ulubionym
zespołem jest Rammstein, podczas gdy ja jestem fanką popu i radiowych hitów. Bartek jest straszną gadułą i nie ma problemu z rozpoczęciem rozmowy nawet z obcymi, podczas gdy ja jestem bardziej introwertyczna. Różni nas też umiejętność organizacji – u mnie wszystko musi być zaplanowane od A do Z, natomiast Bartek na wszystko ma czas, co nie raz potrafi doprowadzić do zgrzytu między nami. Na szczęście, jeśli chodzi o to, co jest w nas podobne, łączy nas podejście do życia oraz wizja na przyszłość. Oboje skupiamy się teraz na rozwoju kariery, ale jednocześnie chcemy cieszyć się życiem – częściej podróżować, chodzić na koncerty i podchodzić do codzienności z większym luzem.
Jak to jest być w takim szczęśliwym związku – dobrze?
B: Moim zdaniem to nie jest tak, że dobrze albo że niedobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym: ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości – nawet pozornie uniwersalne –bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które, by tak rzec, pomaga nam się rozwijać. Ja miałem szczęście, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu – życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo: „Ale jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę radość?” A ja odpowiadam, że to proste – to umiłowanie życia. To właśnie ono sprawia, że dzisiaj kochamy się mocno, a jutro... kto wie? Dlaczego by nie oddać się pracy społecznej i nie za-
cząć, ot, choćby sadzić... znaczy... marchew.
Przygotowania do ślubu mijają Wam równie poetycko?
Nadal do nas nie dociera to, że bierzemy ślub. Początkowo nawet się nie stresowaliśmy, a przygotowania były fajną zabawą. Większy stres przyszedł kilka miesięcy przed ślubem, kiedy musieliśmy już dopracowywać wszystkie szczegóły ceremonii i wesela. Wtedy przekonaliśmy się, o ilu rzeczach trzeba pamiętać, organizując taką imprezę. Znaczną część rzeczy przygotowaliśmy sami, ponieważ Iza lubi rzeczy DIY, a Canva to jej ulubiona strona. (śmiech) Projektowaliśmy zarówno menu oraz numerki, które znajdują się na stołach, jak i tablicę z planem stołów. Sami odnowiliśmy też skrzynkę na koperty, którą dał nam kiedyś dziadek Bartka. Kosztowało nas to trochę pracy, jednak efekt to wszystko wynagrodził. Mogliśmy też razem spędzić czas, robiąc coś wspólnie. Patrząc na ogrom rzeczy, które trzeba było przygotować, chcielibyśmy, aby ten dzień już nastąpił –żebyśmy w końcu mogli świętować go razem z naszymi gośćmi.
Jakie macie marzenia i plany na wspólną przyszłość?
Aktualnie naszym największym marzeniem jest pierwsze M na własność i mamy nadzieję, że niedługo się ono spełni. Chcemy też poświęcić więcej czasu na naszą pasję, którą przez ostatnie lata trochę zaniedbaliśmy – czyli podróżowanie. Mamy jeszcze wiele miejsc, które chcielibyśmy razem zwiedzić. Za jakiś czas chcielibyśmy również powiększyć naszą rodzinę, ale... z tym się jeszcze nie spieszymy!
KRZYŻÓWKA o Nowożeńcach
PIONOWO:
2. Tyle razy Bartek pytał Izę, czy chce z nim być.
6. Od niedawna jest ich nowym wspólnym hobby.
7. Iza jest nią z wykształcenia.
10. Tyle lat minęło od dnia zapoznania do ślubu.
12. Rękodzieło, którym zajmuje się Iza.
13. Bartek czekał z nimi na Izę pod szkołą.
14. Jeśli spędzają czas aktywnie, to właśnie na nich.
POZIOMO:
1. To ona ich połączyła i dzięki niej tu jesteśmy.
3. Na nim spotkali się po raz pierwszy.
4. Góry, które były świadkiem ich zaręczyn.
5. Była tłem dla oświadczyn Bartka.
8. Na takim stanowisku pracuje Bartek.
9. Pasja tej dwójki mierzona kilometrami.
11. Przekazywana przez dziadka i tatę pasja Bartka.
JAKIM GOŚCIEM WESELNYM JESTEŚ?
1. Ile razy miałaś/eś okazję zaszaleć na parkiecie jako gość weselny?
a. to moje... pierwsze wesele b. policzę na palcach jednej ręki c. tak dużo, że nie do uwierzenia d. jestem kolekcjonerem winietek!
2. Czy zawsze potwierdzasz swoją obecność na weselu?
a. nigdy – powinni wiedzieć, czy będę b. nie, chyba że dzwonią i błagają c. staram się, ale pamięć już nie ta d. oczywiście! przecież na mnie liczą!
3. Czy zdarzyło Ci się potwierdzić, że będziesz, a potem się nie pojawić?
a. to mój ukryty antytalent b. tak, ale miałam/em dobrą wymówkę c. nie, szanuję budżet nowożeńców d. zawsze na miejscu wydarzeń!
4. Jaka jest Twoja największa motywacja do przyjścia na wesele?
a. idę, bo nie wypada odmówić b. liczę na garść świeżych ploteczek c. jedzenie, alkohol i zabawa d. dobrych imprez nigdy dość!
5. Co najczęściej dajesz młodym w prezencie z okazji ślubu?
a. jaki prezent? jestem gościem! b. jakiś kurzołap i kwiatki do tego c. na leniwca: bon podarunkowy d. klasyka gatunku: koperta z wkładką
Najwięcej odp. A
ANTYFAN WESEL
Starasz się unikać wesel, bo to nie Twój klimat. Jeśli już się na jakimś pojawiasz, znikasz po angielsku szybciej, niż na salę wjeżdża tort. Nie przejmuj się, nawet tak zagorzałego przeciwnika wesel da się wyciągnąć na parkiet!
6. Co myślisz na temat przydzielania gościom miejsc przy stołach?
a. mam zasady i siadam, gdzie chcę b. bez różnicy, byle jedzenie było blisko c. to sensowne, gdy wesele jest duże d. tak! nie lubię wyścigów do krzeseł...
7. Co zrobisz, gdy na stół wjedzie danie niegodne MasterChefa?
a. skomentuję, aż im w pięty pójdzie b. ponarzekam sobie za plecami c. wezmę to, co wygląda najbezpieczniej d. zjem, bo babcia patrzy
8. Jak oceniasz swoje zdolności przetrwania podczas misji „wesele”?
a. max. 2 godziny i mnie nie ma b. ewakuuję się zaraz po oczepinach c. energia do rana, potem jestem wrakiem d. wesele? ja się dopiero rozkręcam!
9. Z czym najchętniej wychodzisz do domu po zakończeniu wesela?
a. z zastawą, bo akurat w domu brakuje b. z serią dziwnych zdjęć w telefonie c. z pełnym żołądkiem i ciężką głową d. z ciastem i nowymi znajomościami
10. Czy chętnie oglądasz nagrania lub zdjęcia ze ślubu i wesela?
a. wolę obejrzeć mecz albo serial b. z grzeczności zerknę, jeśli podeślą c. tak, szukam na nich zawsze siebie d. zwołuję rodzinkę i robimy seans
Najwięcej odp. B
WESELNY MARUDA
Z reguły chadzasz tylko na wesela najbliższych, bo wypada. Nie jesteś duszą towarzystwa, nie bierzesz udziału w zabawie. Twoją ulubioną weselną rozrywką jest komentowanie wszystkiego. Na szczęście nikt nie traktuje tego marudzenia serio!
Najwięcej odp. C
GOŚĆ IDEALNY
Jesteś gościem, który umie się zachować. I choć nie zawsze bawisz się dobrze, nigdy tego nie okazujesz, szanując innych weselników. Nic dziwnego, że wszyscy chętnie zapraszają Cię na wesela – takiego gościa ze świecą szukać!
Najwięcej odp. D WESELNIK NA 100%
Nie ma wesela, na którym by Cię nie było. Jesteś duszą towarzystwa, nie schodzisz z parkietu, kochasz przejmować stery wodzireja. I choć czasem w weselnym szaleństwie trochę Cię poniesie, to młodzi zawsze wspominają Cię z uśmiechem!