Przyjaciel Rodziny 2/2020

Page 1

ISSN: 2391-9906

2/2020 (15)

CYWILIZACJA ŻYCIA KONTRA

CYWILIZACJA ŚMIERCI


str. 16

Premiera filmu „To nic takiego”

Tekst numeru Porady rodzinne

str. 18

Licznik aborcji tyka

Siostry uratowane!

str. 19

02 Jan Paweł II: Kultura życia kontra kultura śmierci 08 Jak trudne przeżycia wpływają na rodzinę? 12 Jak mądrze i sprawiedliwie wychować rodzeństwo?

Nasze działania

16 Premiera filmu „To nic takiego” 17 Sukces kampanii „Genderowa karta” 18 Siostry w Staniątkach uratowane 20 Nasze akcje społeczne 22 Wystąpienia eksperckie

Wiara Biografie Historia

Wydawca: Centrum Życia i Rodziny Adres redakcji: ul. Nowogrodzka 42 lok. 501 00-695 Warszawa tel. 22 629 11 76 e-mail: przyjaciel@czir.org

23 Oto stoję u drzwi i kołaczę... 27 Emilia i Karol Wojtyłowie w drodze na ołtarze 32 Kiedy bolszewicy szli na Warszawę...

Redaktor prowadzący: Marta Ogonowska-Polkowska Projekt graficzny i DTP: Rafał Kossowski / Korekta: Ewa Micyk Zdjęcia: Jet Set/REPORTER – okładka; Jarek Praszkiewicz/FORUM – okładka; NAC – 1, 2, 5, 6; Shutterstock – 8, 23; Pixabay – 11, 12, 15; CZiR – 16, 17, 18, 20, 22; Wikipedia – 27, 29, 35, 36; Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego – 25; pinakoteka.zascianek.pl – 32 ISSN: 2391-9906, Nakład: 20 000 egz.


Szanowni Państwo, minione miesiące były dla nas wszystkich nowym doświadczeniem. Pandemia koronawirusa przynajmniej na jakiś czas zmieniła naszą rzeczywistość. W pewnym momencie, po serii decyzji najważniejszych urzędników i polityków, oraz zaleceń Ministerstwa Zdrowia i wielu lekarzy, nasze życie gwałtownie zwolniło i utraciło smak. Ta trudna i niecodzienna sytuacja sprawiła, że na pewien czas musieliśmy zrezygnować ze spotkań z najbliższymi. Nie mogliśmy uczestniczyć w Mszy Świętej, ani czerpać radości z wielu codziennych „małych przyjemności”. Pomimo tych trudności uważam, że z okresu pandemii wychodzimy umocnieni, bogatsi o wiedzę i różne doświadczenia. Spędzając czas w samotności lub w wąskim gronie rodziny, wielu z nas znalazło chwilę na zastanowienie się nad tym, co w życiu jest ważne. W mojej opinii o wielu z tych spraw mówił Jan Paweł II, którego w tym numerze wspominamy w setną rocznicę jego urodzin. „Cywilizacja miłości” – te dwa słowa zawierają w sobie potężną spuściznę świętego Polaka, którą są miłość i szacunek do każdego życia poczętego, miłość do dzieci, rodziców i dziadków. To wyjątkowa rola małżeństwa i rodzicielstwa, które dają początek i warunki do rozwijania się najbardziej bezbronnych – naszych pociech. Ufam, że rodzina – tak często dziś atakowana przez „tęczową ideologię” – zostanie obroniona przez nas wszystkich, którzy wzięli sobie do serca słowa Jana Pawła II: „Rodzina Bogiem silna, staje się siłą człowieka i całego narodu”.

IN/WA/2317/01/01

W tym wakacyjnym czasie życzę Państwu wytchnienia od codziennych trudności, w towarzystwie najbliższych, oczywiście z lekturą najnowszego „Przyjaciela Rodziny” w ręku.

Paweł Ozdoba Prezes Centrum Życia i Rodziny


2

TEKST NUMERU

JAN PAWEŁ II: KULTURA ŻYCIA KONTRA KULTURA ŚMIERCI Jan Pospieszalski

Karol Wojtyła mówił, że nie tylko matka ponosi odpowiedzialność za aborcję... „Znajdujemy się dziś w samym centrum dramatycznej walki między kulturą śmierci a kulturą życia” Kiedy po raz pierwszy usłyszałem te słowa Jana Pawła II, pomyślałem, że mam do czynienia z metaforą poety, dramatopisarza, człowieka o wielkiej intuicji literackiej (Potem papież wielokrotnie używał też określenia „cywilizacja śmierci”). Im dłużej jednak obserwowałem zmiany zapoczątkowane rewolucją seksualną zachodzące na Zachodzie, a potem u nas, uświadomiłem sobie, że to nie literacka figura, lecz raport o stanie świata. Papież, używając terminu

cywilizacja śmierci, celnie diagnozuje złożony system ogarniający naukę, kulturę, politykę, prawo, instytucje, biznes, edukację, całe życie społeczne. droga... Opatrzność Boża wezwała Karola Wojtyłę do objęcia steru Kościoła właśnie w epoce, gdy następuje gwałtowna i bezprecedensowa konfrontacja na polu ideowym i obyczajowym. W latach 70. w Stanach Zjednoczonych zalegalizowano aborcję. W konsekwencji tysiące, a potem lawinowo setki tysięcy ludzkich istnień ulegają zgła-


3 dzeniu. Dekadę wcześniej w aptekach praktycznie całego zachodniego świata dostępne były już pigułki antykoncepcyjne. Upowszechnienie się antykoncepcji i zalegalizowanie aborcji w wielu krajach świata, i stosowanie jej na masową skalę, Jan Paweł II nazywa spiskiem przeciwko życiu. Ten spisek nie jest zjawiskiem samym w sobie. Jest skutkiem głębokich przemian mentalnych, jakie nastąpiły we współczesnym świecie. Papież nie ogranicza się do potępienia tego zbrodniczego zjawiska, ale wnikliwie analizuje idee, które najpierw zauważalne są w kulturze, na uniwersytetach, także w kulturze prawnej. Te prądy przenikają do ustawodawstwa, a potem poprzez normotwórczą funkcję prawa i ogromny wpływ mediów, i kultury masowej, deprawują sumienia całych ludzkich wspólnot.

łecznych i moralnych przyrzeczeń, Prymas Wyszyński umieszcza wezwanie do bezkompromisowej i radykalnej obrony życia poczętego. (Kolejne wezwania to m.in. nierozerwalność małżeństwa i ochrona dzieci przed deprawacją.) Wielka Nowenna, ten ogromny program duszpasterski, rozpisany na 10 lat, adresowany był do ludu. Karol Wojtyła, równolegle, na KUL, formuje przyszłe elity. Troska o obronę życia jest głęboko zakorzeniona w jego wykładach o ludzkiej płciowości, małżeństwie i seksualności. To wtedy powstaje fundamentalna praca „Miłość i Odpowiedzialność”. Potem, obserwując zaangażowanie biskupa Wojtyły w prace Soboru Watykańskiego, w wystąpieniach dotyczących małżeństwa i rodziny widzimy głęboką znajomość problematyki, której wielu ojców soborowych nie docenia albo z której nie zdaje sobie sprawy. Nie jest Przyszły papież, Karol Wojtyła, jako dusz- też tajemnicą, że w powstawaniu encyklipasterz dojrzewa w rzeczywistości PRL, ki Pawła VI, Humanae Vitae (1968), Karol gdzie komuniści od połowy lat 50. znoszą Wojtyła również miał swój udział. zakaz aborcji. Przerywanie ciąży szybko staje się codzienną praktyką. Stan mental- prawda ny lekarzy i całego personelu medycznego Nic więc dziwnego, że w momencie, gdy dobrze ilustruje świadectwo mojej mamy. krakowski kardynał obejmuje stolicę PiotroGdy przychodziła do lekarza, informując, wą, w centrum jego nauczania znajdują się, że jest w ciąży, lekarz pytał, czy już rodziła integralnie potraktowane, kwestie małżeńi ile razy. Kiedy mama mówiła, że to trze- stwa, rodziny, ludzkiej seksualności i obrocia, czwarta, a potem kolejna ciąża (jestem ny życia. W pierwszych latach pontyfikatu jednym z dziewięciorga dzieci), reakcja le- Jan Paweł II organizuje cykl katechez dotykarza była zawsze taka sama: „no to co (?)... czących małżeństwa i powołuje Instytut dla usuwamy”. Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Inauguracja Instytutu zapowiedziana była na Kościół w Polsce staje wobec zbrodni dzień 13 maja 1981 r. Znamienne, że wtedy aborcji na masową skalę (najłagodniejsze właśnie ma miejsce cudowne ocalenie od szacunki mówią o 300 tys. aborcji rocz- kuli zamachowca, które, wg słów samego nie). W tych realiach łatwiej zrozumieć, Jana Pawła, dzieje się za sprawą Matki Najdlaczego w Ślubach Jasnogórskich Narodu świętszej, w rocznicę Objawień Fatimskich. Polskiego (1956) rozpoczynających Wielką Po latach siostra Łucja dos Santos, wizjonerNowennę Milenijną, jako pierwsze z 6 spo- ka z Fatimy wyzna, że Matka Boża przepoPRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


4

TEKST NUMERU

wiedziała ostateczną batalię między Bogiem a Szatanem, która zostanie stoczona na polu małżeństwa i rodziny. Prawda o świętości i godności życia głoszona przez polskiego papieża, zawarta w niezliczonych homiliach, konferencjach, naukach stanowych, listach apostolskich, dokumentach watykańskich rozbrzmiewa dokładnie w epoce, która odrzuca chrześcijańską antropologię, tworząc nowe, nieludzkie prawa. Jan Paweł II „summę” tego nauczania zbiera w monumentalną pracę ‒ encyklikę Evangelium Vitae (1995). Wyjątkową rangę encykliki widzimy już w nazwie. To jedyny dokument Kościoła Powszechnego, który nosi w tytule słowo „Ewangelia”. Autor we wstępie podkreśla: Ewangelia miłości Boga do człowieka, Ewangelia godności osoby ludzkiej i Ewan-

Upowszechnienie się antykoncepcji i zalegalizowanie aborcji w wielu krajach świata, i stosowanie jej na masową skalę, Jan Paweł II nazywa „spiskiem przeciwko życiu”.

gelia życia, stanowią jedną i niepodzielną Ewangelię. Gorąco zachęcam do przeczytania lub przypomnienia sobie tego niezwykłego tekstu. Głęboki teologiczny, filozoficzny traktat zawiera wnikliwą i bardzo szczegółową analizę współczesnego społeczeństwa i jego moralnej zapaści, ale też podaje drogę wyjścia. Autor przywołuje scenę z tekstu Mateusza Ewangelisty, gdy bogaty

młodzieniec pyta Jezusa: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? ‒ Jeśli chcesz osiągnąć życie, odpowiada Jezus, zachowuj przykazania, i jako pierwsze wymienia ‒ nie zabijaj. Jan Paweł podkreśla, że Bóg dając człowiekowi życie żąda, by człowiek to życie kochał szanował i rozwijał. W ten sposób dar Boga staje się zobowiązaniem i zadaniem dla człowieka. To zobowiązanie dotyczy nas wszystkich, szczególnie dzisiaj, gdy na skutek dopuszczalności aborcji i rozpowszechnienia się praktyki „przerywania ciąży”, w wielu krajach ludzie tracą stopniowo zdolność do rozróżnienia między dobrem i złem. Deprawacja sumień i oswajanie z zabijaniem nienarodzonych, uruchamia prawdziwe struktury grzechu. Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością, lub ‒ po prostu ‒ samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo którego należy wyeliminować. wolność bez prawdy? Ten śmiercionośny egoizm jest radykalnym zagrożeniem dla kultury praw człowieka i podważa sam sens demokracji. Czynnikiem bowiem, który w ostateczności kształtuje współżycie społeczne, staje się siła. To powrót do barbarzyństwa i zaprzeczenie tego, do czego dążyło państwo prawa jako wspólnota, w której „racja siły” zostaje zastąpiona przez „siłę racji”. Jan Paweł apeluje o odwagę, która pozwala spojrzeć prawdzie w oczy i nazwać rzeczy po imieniu, nie ulegając wygodnym kompromisom. Kompromis bowiem to pokusa oszukiwania siebie. Jakże wymownie brzmi to dziś, szczególnie


5

Wojtyła cierpiał z powodu decyzji komunistów o zniesieniu zakazu aborcji w Polsce w kontekście wypowiedzi ‒ także przedstawicieli Kościoła, którzy kurczowo obstają przy obecnej ustawie, czyli tzw. kompromisie aborcyjnym. Papież wzywa do bezkompromisowej obrony życia, do której zobowiązani są wszyscy chrześcijanie i ludzie dobrej woli. Evangelium Vitae niezwykle sugestywnie opisuje zbrodnię aborcji, ukazując ją w całej prawdzie. Tym, kto zostaje zabity, jest istota najbardziej niewinna, jaką można w ogóle sobie wyobrazić i nie sposób uznać jej za napastnika. Jest słaba, bezbronna do tego stopnia, że pozbawiona jest nawet tej znikomej obrony, jaką stanowi dla nowonarodzonego dziecka jego błagalne kwilenie i płacz. odpowiedzialność Papież podkreśla również, odpowiedzialność ojca jako współsprawcy, a często może głównego odpowiedzialnego. Ale nie tylko. Moralną odpowiedzialność po-

noszą: rodzina, przyjaciele, którzy często wywołują presję i zmuszają do przerwania ciąży. Z tej odpowiedzialności nie są zwolnieni lekarze i pracownicy służby zdrowia. Odpowiedzialni również są ci, którzy popierają i zatwierdzają prawa dopuszczające „przerywanie ciąży”, jak również ci, którzy zarządzają instytucjami służby zdrowia, w których dokonuje się ten proceder. Krąg odpowiedzialnych za zbrodnie aborcji, pisze Papież, obejmuje również tych, którzy przyczyniali się do upowszechnienia permisywizmu seksualnego i postawy lekceważenia macierzyństwa. Dziś, w dobie dyskusji o wszelkich „kartach LGBT”, edukacji seksualnej opartej na tzw. standardach WHO, to wskazanie jednoznacznie określa odpowiedzialność decydentów władz oświatowych, nauczycieli, a także rodziców, którzy lekceważą skutki deprawacji realizowanej pod płaszczykiem „polityki równości” czy PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


6

TEKST NUMERU

W encyklice Evangelium Vitae papież ukazuje prawdę o świętości i godności życia profilaktyki. Jan Paweł znakomicie rozpoznaje też rolę ponadnarodowych instytucji ‒ międzynarodowych fundacji, stowarzyszeń, które prowadzą programową walkę o legalizację i rozpowszechnianie aborcji na świecie. Proceder „przerywania ciąży” wykracza więc poza sfery odpowiedzialności poszczególnych osób, a zło przyjmuje wymiar społeczny. Widząc i przewidując stały rozwój nauki, Jan Paweł II powołał zespół wybitnych ekspertów, aby zgłębiali problematykę życia w jego najwcześniejszej fazie, nie po to, by relatywizować moment poczęcia, ale po to, by naukowymi argumentami zaświadczać i przypieczętować niezmienne nauczanie Kościoła. Owoc prokreacji od pierwszego momentu swego istnienia, ma prawo do bezwarunkowego szacunku, jaki moralnie

należy się ludzkiej istocie. Przedmiotem troski papieża były badania na embrionach i biomedyczne eksperymenty. W Karcie Praw Rodziny (październik 1983 r.) papież kategorycznie ostrzega, że wykorzystywanie embrionów i płodów ludzkich jako przedmiotu eksperymentów jest przestępstwem przeciwko godności istot ludzkich, które mają prawo do takiego samego szacunku jak każdy człowiek. Rozwój techniki i nauk medycznych przynosi pokusę wykorzystywanie embrionów i tkanek płodów ludzkich do wyprodukowania materiału biologicznego stosowanego w transplantacji. To proceder absolutnie niedopuszczalny, jest to zabójstwo niewinnych istot ludzkich. Papież zwraca uwagę na prenatalne techniki diagnostyczne, które wprawdzie pozwalają na wczesne wykrycie ewentualnych zaburzeń w rozwoju nienarodzonego dziecka, jednak


7 w istocie często nie służą terapii, lecz dokonaniu aborcji. Przyznanie sobie prawa do mierzenia wartości ludzkiego życia według kryteriów zdrowia fizycznego, pisze papież, to postawa haniebna! To otwarcie drogi do dzieciobójstwa i eutanazji. rachunek sumienia To co Jan Paweł II w Evangelium Vitae potrafił napisać językiem kategorycznym, wykrzyczał w formie gwałtownego oskarżenia, podczas pielgrzymki w 1991 r. w Kielcach. Nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej! (…) To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy

Jan Paweł II apeluje o odwagę, która pozwala spojrzeć prawdzie w oczy i nazwać rzeczy po imieniu, bez ulegania wygodnym kompromisom.

wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Na koniec wracam do cytatu, od którego zacząłem: Znajdujemy się w samym centrum zmagań między kulturą śmierci a kulturą życia. Znajdujemy się, czyli nie ktoś, nie jacyś „oni”, tylko Ty i ja. Ponosimy wszyscy odpowiedzialność. To od nas zależy, czy okażemy się godni być świadkami Jezusa Chrystu-

sa i uczniami wielkiego naszego rodaka. I kolejny wniosek. W kwestii życia nie ma pola kompromisu. Ochrona życia, postawa ochrony daru Bożego, jest zobowiązaniem. Ewangelia Życia nie zostawia miejsca na tak zwane chrześcijaństwo bezobjawowe. 15 lat po odejściu Jana Pawła potrzebujemy ustawicznego przypominania jego nauczania. Pokolenie, które właśnie wchodzi w dorosłość, to ludzie, którzy nie doświadczyli tamtych wspólnotowych liturgii z Janem Pawłem II. Dziś pewnie myślą o założeniu rodziny lub eksperymentują w luźnych związkach. Powinniśmy dać im szansę zaczerpnąć z tego wielkiego bogactwa, jakie zostawił nasz święty papież. Młodzi znajdą tam wszystko, zarówno drogę chrześcijańskiej wolności, godność osoby ludzkiej, godność i wyjątkowość kobiety, a także radość i piękno życia seksualnego. Teologia ciała Jana Pawła II to niesamowite bogactwo. Obdarowywanie siebie nawzajem, przez kobietę i mężczyznę, zjednoczenie cielesne staje się tak doniosłe, osiąga taki poziom, o jakim nie śniło się twórcom rewolucji seksualnej. Powinniśmy wytrwale przypominać dorobek Jana Pawła II, bo obecnie częściej słyszymy o imigrantach, ekologii i zrównoważonym rozwoju, niż o najbardziej dojmującym problemie naszej epoki. Czasu jest niewiele. Ten globalny spisek przeciwko życiu, od dwóch pokoleń skutkuje zapaścią demograficzną. Wymierająca Europa sprawia wrażenie, jakby nie chciało się już nam żyć. Tylko przyjęcie odważnej i pełnej witalności Ewangelii Życia może odwrócić spiralę samozagłady.

Jan Pospieszalski – dziennikarz, muzyk, publicysta PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


8

PORADY RODZINNE

JAK TRUDNE PRZEŻYCIA WPŁYWAJĄ NA RODZINĘ? Janusz Wardak

Wszelkie intensywne przeżycia kształtują nie tylko każdego człowieka, ale też rodzinę jako społeczność. Szczególnie silny wpływ mają na nas doświadczenia trudne. Oczywiście, szczęście czy radość również pozostawiają w nas ślad, ale z pewnością nie tak samo wyraźny jak ból, rozczarowanie czy intensywny smutek. Wydaje się, że szczęście ma na nas duży wpływ wtedy, gdy jest długotrwałe, zaś przeżycia negatywne odbijają się w nas nawet wówczas, gdy trwają bardzo krótko.

Czas pandemii był z pewnością okresem wielkich zmian w rodzinach i nie wszystkie z nich były negatywne. W wielu przypadkach tygodnie wymuszonego przebywania z najbliższymi były odbierane jako dobry czas nadrabiania zaległości w byciu razem, budowały poczucie solidarności w trudnościach. Jednak pełna ocena tych zmian jest przed nami, dopiero z dłuższej perspektywy będziemy w stanie ocenić realny wpływ pandemii na każdego z nas i na nasze rodziny. Tym bardziej, że ten czas jeszcze się nie skończył.

Pandemia jest dla wielu rodzin czasem próby, ale i szansą na zbliżenie


9 Zastanówmy się więc tymczasem nad tym, jak trudne przeżycia wpływają na rodzinę, bo przecież nie tylko o koronawirusa tu chodzi – to nie jest z pewnością ostatnia trudna sytuacja, z jaką przyjdzie nam się zmierzyć. Trudne sytuacje są czymś absolutnie normalnym w życiu każdego człowieka i każdej społeczności, dlatego powinniśmy nie tyle unikać ich za wszelką cenę, co właściwie się do nich przygotować. Możemy to zrobić, przede wszystkim budując siłę rodziny na co dzień. Jeśli dzieci i małżonkowie doświadczają tego, że życie rodzinne jest piękne, daje im poczucie bezpieczeństwa, mogą na siebie wzajemnie liczyć, to w sytuacjach wyjątkowych zostanie to potwierdzone. Nie wolno jednak za wszelką cenę zabiegać o to, by codzienność rodzinna była sielanką niczym z reklamy – nawet drobne niedogodności stopniowo nas uodporniają i wzmacniają, dlatego wszyscy w rodzinie, także dzieci, powinni mieć okazję ich na co dzień doświadczać. Pamiętajmy więc w pierwszej kolejności o fundamentalnym dla wychowania rozróżnieniu rzeczy, które są dla dzieci dobre, od takich, które są dla nich przyjemne. Jeśli nie będziemy na siłę unikali jakichkolwiek konfliktów w rodzinie, zamiatając problemy pod dywan, jeśli będziemy mądrze wymagający wobec dzieci, jeśli będziemy konsekwentni, nie rezygnując z wcześniej ustalonych zasad tylko dlatego, że dzieci są z nich niezadowolone, jeśli nie będziemy ulegali wszelkim zachciankom dzieci, to mamy szansę wychować ich na osoby odporne na trudne sytuacje, takie, które w obliczu trudności będą szukały rozwiązań, a nie się załamywały. Warto zatem zapytać siebie nie tylko o to, jak wpłynie na nas ta trudna sytuacja, ale także o to, jak przygotować naszą rodzinę

na podobne sytuacje w przyszłości. Można wymienić kilka sposobów na to, by nasze dzieci potrafiły lepiej radzić sobie z trudnościami: 1. Zwracanie uwagi na to, by w domu NIE panowała atmosfera narzekania. Narzekanie wpływa bardzo negatywnie na człowieka, a w szczególności na życie rodzinne. Powoduje, że zamiast zmierzyć się z trudnością, upatrujemy jej przyczyn na zewnątrz, a przez to pozostajemy bierni, bo uważamy, że i tak nie mamy na nią wpływu. 2. Umożliwienie dzieciom zmierzenia się z różnymi drobnymi niedogodnościami. Nie należy robić tragedii z tego, że dzieci zmokły na deszczu, trochę dłużej pozostały głodne czy spragnione, że musiały porządnie się zmęczyć. 3. Stwarzanie okazji do przeżycia przygody. Przygoda to z zasady coś nieprzewidywalnego, ale jednocześnie dla większości z nas przyjemnego. Dajmy zatem naszym dzieciom szansę przeżycia przygody. Wystarczy krótki biwak, mała wycieczka w nieznane, nocny spacer po lesie, aby dziecko przekonało się, że w mierzeniu się z nieznanym można doznać także wielu pozytywnych wrażeń, że może to być dobre doświadczenie. 4. Kształtowanie samodzielności. Dziecko staje się samodzielne, kiedy samo dba o swoje sprawy, odpowiednio do wieku wypełnia obowiązki domowe i szkolne, podejmuje samodzielnie decyzje. Takie dziecko ma silne i adekwatne poczucie własnej wartości, ponieważ wie, że z wieloma sytuacjami może sobie poradzić, PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


10 PORADY RODZINNE nie musi w każdej chwili oglądać się na rodziców. 5. Kształtowanie dojrzałej wiary w Boga. Wbrew temu, co zarzucają wierzącym ateiści, osoby wierzące nie są bierne czy bezradne w obliczu trudności, „bo potrafią liczyć tylko na Boga”. Osoba dojrzale wierząca potrafi odróżniać to, za co my sami jesteśmy odpowiedzialni i co trzeba należycie wypełniać, od tego, co należy z ufnością powierzać Bogu. Wiemy, że w trudnych czasach – wojen, klęsk żywiołowych, epidemii – ujawniały się zarówno postawy bohaterskie, jak i zbrodnicze. Kiedy przyglądamy się temu, co powodowało, że losy różnych ludzi w tych sytuacjach zwracały się w jedną lub drugą

Nie wolno jednak za wszelką cenę zabiegać o to, by codzienność rodzinna była sielanką niczym z reklamy – nawet drobne niedogodności stopniowo nas uodporniają i wzmacniają, dlatego wszyscy w rodzinie, także dzieci, powinni mieć okazję ich na co dzień doświadczać.

stronę, nietrudno zauważyć, że ogromny wpływ miały na to ich pochodzenie. Wspaniałe rodziny wydawały z siebie w trudnych czasach prawdziwych bohaterów. Znamy ich bardzo wielu, szczególnie z okresu ostatniej wojny światowej.

Ale także w czasach współczesnych nie brakuje takich historii. Jedną z nich, chyba za mało w Polsce znaną, jest historia Chemy (czyt. czemy) Pich i jego rodziny. Chema pochodził z bardzo dużej rodziny, w której – tak jak w każdej - chwile piękne przeplatały się z trudnymi. Jednak w pewnym momencie rodzinę dotknęła tragedia, która wiele osób całkowicie by załamała i zniechęciła do rodziny jako takiej. Chema też przeżył chwile załamania, ale potrafił się z tego podnieść i założyć swoją własną, niesamowitą rodzinę z Rosą, która wydała na świat 18 dzieci. Ich życie również było bardzo mocno naznaczone trudnymi doświadczeniami (zmarła trójka dzieci), ale wszyscy, którzy mieli okazję ich spotkać (z autorem włącznie) mogli przekonać się o tym, jak można być szczęśliwym i radosnym, i jak wiele można dawać od siebie innym pomimo tak trudnych doświadczeń. W końcu przyszło najtrudniejsze doświadczenie – u Chemy zdiagnozowano raka wątroby i zmarł on zaledwie trzy tygodnie po diagnozie. Wielu powiedziałoby, że to tragedia, która przekreśla wszystko, z której rodzina nie ma szansy się podnieść. A jednak stało się zupełnie inaczej. Zarówno żona, jak i dzieci przyjęli śmierć Chemy z oczywistym bólem, ale także ogromnym spokojem, który można było zobaczyć na jego pogrzebie (uczestniczyło w nim niemal 6000 osób!) i w późniejszym czasie. Dzisiaj – trzy lata po jego śmierci – nadal tworzą bardzo kochającą się, radosną i otwartą na potrzeby innych rodzinę. Cała historia Chemy została pięknie i wzruszająco opisana przez jego brata w dostępnej po polsku książce „Chema Postigo – trudna historia wielkiego szczęścia”.


11

Rodziny w kwarantannie w domach jeszcze bardziej doceniają siebie Podsumowując, wróćmy do postawionego w tytule pytania o wpływ trudnych przeżyć na rodzinę i o to, czy ten ostatni czas może mieć na nas pozytywny wpływ. Jeśli chodzi o samą pandemię – to w tym momencie trudno jest na to jednoznacznie odpowiedzieć. Po pierwsze dlatego, że czas pandemii jeszcze się nie skończył, a jej skutki będziemy mogli ocenić dopiero z dłuższej perspektywy. Po drugie dlatego, że był to czas zupełnie wyjątkowy, niespotykany wcześniej w historii, więc nie mamy z czym go porównać ani do czego odnieść. Nie wiemy też oczywiście tego, z jakimi trudnościami przyjdzie się zmierzyć w przyszłości naszej rodzinie i całemu światu. Dotychczasowe doświadczenie wskazuje jednak na to, że silne rodziny wychodzą

z trudnych sytuacji umocnione, a słabe – osłabione. Warto więc wyciągać z tego wnioski i myśleć o tym, by wzmacniać naszego rodziny, budować ich siłę każdego dnia, niezależnie od tego, co nas czeka.

Janusz Wardak – od 25 lat szczęśliwy mąż i ojciec dziesięciorga dzieci w wieku od 3 do 23 lat. Jeden z założycieli Akademii Familijnej. Stały gość audycji „Wychowywać, ale jak?” w Radiu Warszawa. Kilkuletni wicedyrektor szkoły dla chłopców „Żagle” Stowarzyszenia „Sternik”. Aktualnie mówca, trener i niezależny doradca edukacyjny, członek Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


12 PORADY RODZINNE

JAK MĄDRZE I SPRAWIEDLIWIE WYCHOWYWAĆ RODZEŃSTWO? Agnieszka Caban

Mieć siostrę lub brata to świadomość, że jest ktoś, na kim zawsze można polegać Pamiętacie Państwo biblijne historie: Abla i Kaina, Jakuba i Ezawa, Józefa i jego braci? Zachęcam do poczytania i przypomnienia, a nawet przeanalizowania ich pod kątem naszych postaw rodzicielskich i braterskich. Znajdziemy tam bliskie więzy krwi i tyle zazdrości, bólu, żalu, niesprawiedliwości. Trudne relacje między rodzeństwem to odwieczny problem, czasem tak bolesny, że wymaga bardzo długiego procesu pojednania i odbudowy wzajemnego zaufania, zanim możliwe będzie doświadczenie szczerej braterskiej miłości.

Kto jest temu winien? Niestety w dużej mierze odpowiadamy za to my ‒ rodzice. Popełniamy błędy z wielu powodów i na skutek zbiegu różnych okoliczności. Zwykle kierujemy się dobrymi, zdawałoby się logicznymi, intencjami, a czasem działamy nieświadomie, pod wpływem własnych trudnych doświadczeń, raniąc zarówno dziecko, w którym narasta poczucie krzywdy i odrzucenia z naszej strony, jak i dziecko, które w jakiś sposób szczególnie wyróżniamy i darzymy większą akceptacją, uwagą, empatią, uznaniem, przywilejami. Wprowa-


13 dzając rywalizację i porównywanie w relacje braterskie czy siostrzane, szykujemy sobie i dzieciom niezbyt miłą wizję przyszłości, rujnujemy łączące ich mosty. Aby można było powiedzieć, że nasze dzieci „kochają się jak bracia”, trzeba strzec się pewnych błędów i wyciągać wnioski z tych, które się popełniło samemu lub których skutki widzimy w wielu rodzinach dookoła. I tu zaczyna się sztuka, którą jest wychowanie dzieci i samowychowanie siebie. Jak wychowywać dzieci sprawiedliwie, bez faworyzowania jednego? Płeć, wygląd, cechy charakteru, zdolności, wiek, stan zdrowia, stosunek do nauki, czy cokolwiek innego, nie powinno być powodem warunkowania i stopniowania miłości, ani porównywania. Miłość bezwarunkowa ‒ taka, jaką darzy nas Bóg, jest dla nas bezcennym pierwszym drogowskazem. Dzieci, aby dobrze się rozwijać, potrzebują od nas tej właśnie miłości. Bez względu na to, czy zafundujemy im ciągłe karcenie czy bezkrytyczne uwielbienie, ranimy je bardzo głęboko. Mamy w każdym z naszych dzieci widzieć człowieka, który obumrze wewnętrznie lub skarłowacieje bez naszej dobrze pojętej miłości. Aby dzieci mogły stać się dojrzałe jako dorośli i obdarzać w przyszłości wzajemnym szacunkiem i miłością, nie powinniśmy ich stawiać w boksach rywalizacji, ale w kole współpracy i szacunku. Unikajmy porównań które wyróżnia jedno z dzieci: „Szkoda, że twój brat nie potrafi się tak skupić nad lekcjami jak ty” albo „Ładnie zjadasz wszystko z talerza. Nie to co twoja siostra.” Lepiej mówić: „Widzę, że wytrwale uczysz się słówek. Brawo!”, „Masz dobry apetyt! Będziesz mieć dużo sił do zabawy”. Powstrzymujmy się od porównywania. Zamiast to robić względem rodzeństwa, stawiając je w niekorzystnym

świetle lub wyróżniając pozytywnie któreś z nich, mówmy tylko, co nam się podoba lub nie w zachowaniu dziecka, do którego się zwracamy. Przydaje się do tego schemat: opisujemy to, co widzimy albo opisujemy, co czujemy lub co należy zrobić. Pułapką jest też celowe faworyzowanie dzieci, wyróżnianie któregoś z powodu jakichś jego cech czy „zasług”. Wszystkie strony płacą za to ogromną cenę. Biblijny Jakub źle zrobił, faworyzując Józefa, który zyskał fałszywe mniemanie o sobie i wywyższał się. Jego bracia czuli się niekochani przez ojca i ich zranione uczucia

Pamiętajmy, że jeśli nasze pociechy nie nauczą się wzajemnie szanować i kochać w dzieciństwie, jeśli nie dostaną od nas jasnego komunikatu płynącego nie tylko ze słów, ale i naszych postaw, to ich relacje w życiu dorosłym mogą być nacechowane obojętnością lub wrogością. doprowadziły prawie do tragedii. Ojciec zyskał wiele lat zgryzot i cierpień. Relacje między wszystkimi były, delikatnie mówiąc, nieznośne i nieszczere. Nikt z nas nie chce takiej sytuacji w rodzinie. Gdy widzimy nasze dzieci skaczące sobie do oczu, zapytajmy się siebie, jaka głęboka potrzeba jest w nich niespełniona (i nie chodzi tu o kolejne wytwory materialne, PRZYJACIEL RODZINY 1/2020 2/2020 (14) (15)


14 PORADY RODZINNE ale głód miłości, prawdy, dobra, naszej uwagi). Pamiętajmy, że jeśli nasze pociechy nie nauczą się wzajemnie szanować i kochać w dzieciństwie, jeśli nie dostaną od nas jasnego komunikatu płynącego nie tylko ze słów, ale i naszych postaw, to ich relacje w życiu dorosłym mogą być nacechowane obojętnością lub wrogością. Pewnie chcielibyśmy, by się wzajemnie wspierali, pomagali sobie, chętnie spędzali czas ze sobą. Dlatego nie porównujmy ich do siebie, inaczej dajemy dzieciom narzędzie do chorej rywalizacji i zazdrości: „Twój

Dzieci nie muszą być traktowane jednakowo, ale tak jakby były wyjątkowe. brat to zawsze dostaje piątki, ścieli łóżko, pamięta o moich imieninach itd.” Może zagrażać nam też inna niezdrowa wersja faworyzowania: „Ola jest jeszcze taka malutka. Ty za nią posprzątaj” albo: „Krzyś jest chory, więc powinien jeść więcej owoców od ciebie” czy: „Karol zawsze robi mi zakupy, więc mogę mu pozwolić na więcej niż tobie. (Może wracać do domu po 22)”. Jeśli przerodzi się to w rutynowe podejście i jedno z dzieci będzie zwolnione z rozwoju na swoim poziomie, stanie się tyranem dla drugiego, a nawet może rościć sobie prawo, że wszystko mu się należy kosztem rodzeństwa, a wyręczanie go to obowiązek wszystkich dookoła. Z kolei dziecko, które poczuje się odrzucone i „gorsze” w oczach rodzica i niestety automatycznie w oczach „lepszego” brata lub siostry, może nosić

w sobie ogromne rozgoryczenie, które będzie fatalnie rzutować na ich dalsze relacje. Uczenie dzieci empatii względem rodzeństwa, okazywania życzliwości drobnymi gestami, mówienie o każdym z szacunkiem, jest dużo lepszym rozwiązaniem. Dzieci nie muszą być traktowane jednakowo, ale tak jakby były wyjątkowe. Stosujmy dobre komunikaty. Zamiast dawać równe ilości i mówić: „Proszę, masz tyle samo winogron, co twoja siostra”, dawaj zgodnie z indywidualnymi potrzebami: „Chcesz kilka kulek, czy całą kiść?”. Pożądane praktyki i umiejętności możemy wypracować dzięki udziałowi w II części warsztatów „Szkoła dla rodziców i wychowawców - rodzeństwo bez rywalizacji” lub praktykując podpowiedzi zawarte w książce „Rodzeństwo bez rywalizacji. Jak pomóc własnym dzieciom żyć w zgodzie, by samemu żyć z godnością” Adele Faber i Elaine Mazlish. Pytanie w stylu: „Mamo, kogo kochasz bardziej?” jest z gruntu źle postawione. Zazdrosnemu o rodzeństwo dziecku mówmy: „Każde z was jest dla mnie wyjątkowe. Ty jesteś moją jedyną Anią. Na całym świecie nie ma drugiej takiej jak ty. Nikt nie myśli, nie czuje i nie uśmiecha się tak jak ty. Bardzo się cieszę, że jesteś moją córką”. Nie da się kochać „po równo” i „tak samo”. To złudzenie i dziecko wyczuwa fałsz. Inaczej okazujemy miłość noworodkowi, inaczej synowi, który właśnie przegrał mecz, jeszcze inaczej córce, która dostała się na wymarzone studia. Gdybyśmy chcieli obdarować przykładowo naszego 2-latka i 15-letnią córkę takim samym prezentem na święta, zakrawałoby to na absurd. Nikt nie będzie zadowolony. Tak samo absurdem jest okazywanie czułości i życzliwości


15

To rodzice od pierwszych dni życia budują relacje rodzeństwa tylko 2-latkowi, a jednocześnie obojętne odesłanie 15-latki po zakupy dla „małego”. Kochajmy indywidualnie, niepowtarzalnie każde dziecko, ale bądźmy przy tym ostrożni i uważni na jego potrzeby, uczucia. (Jeśli temu, który uwielbia się przytulać powiemy, że teraz nie mamy czasu, bo nie chcemy go faworyzować, gdyż jego brat nie lubi przytulania, to okażemy mu w ten sposób sprawiedliwość?). Zamiast starać się, by dzieci dostały wszystko w równych ilościach, weźmy pod uwagę indywidualne potrzeby każdego dziecka. Bądźmy też wrażliwi na potrzebę poświęcania dzieciom naszego czasu. Przeznaczmy każdemu dokładnie tyle, ile faktycznie potrzebuje. Jeśli widzimy spalone mosty lub obojętność między dorosłymi dziećmi, które nie potrafią ze sobą rozmawiać, szanować się, okazywać sobie życzliwości i patrzeć jak brat na

brata, czas uderzyć się w piersi i zastanowić, na jakie słowa i gesty z naszej strony mogą czekać gdzieś w głębi swego serca. Przyznanie się do błędu ‒ przeproszenie za wyrządzone zło, jest przejawem dojrzałej miłości. Rehabilitacja brata lub siostry w oczach tej drugiej strony może również okazać się niezbędna, gdy źle mówiliśmy o jednym z dzieci przy innych, nastawialiśmy przeciwko niemu lub traktowaliśmy obojętnie, jakby nie istniało. Tu warto przywołać historię Kopciuszka. Macocha z pewnością nie budowała dobrych relacji w rodzinie.

Agnieszka Caban – szczęśliwa żona Marka, mama piątki dzieci, współzałożycielka Fundacji na Rzecz Wspierania Rodziny „Źródła” oraz NSP „Źródła”, nauczycielka, tutor, trenerka kreatywności. PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


16 NASZE DZIAŁANIA

PREMIERA FILMU „TO NIC TAKIEGO” 17 marca br. w warszawskiej Kinotece odbył się pokaz filmu dokumentalnego produkcji Centrum Życia i Rodziny pt. „To nic takiego”, przedstawiającego zagrożenia płynące z powszechnie promowanej edukacji seksualnej wg standardów WHO. Film jest niezwykle ważny także ze względu na to, że ujawniono w nim dotychczas nieznane fakty na temat podstaw edukacji seksualnej i jej twórców. W dyskusji po premierze filmu uczestniczyli m.in. jego twórcy: Kazimierz Przeszowski oraz Agnieszka Marianowicz-Szczygieł, a także psycholog dr Andrzej Margasiński. Zdaniem tego ostatniego, uczestniczymy w swego rodzaju wojnie kulturowej, którą można zaobserwować także w obszarze edukacji seksualnej. Dr Margasiński stwierdził, że ten film będzie doskonałym orężem, by się temu przeciwstawić. W dyskusji głos zabrali również licznie zebrani widzowie wśród nich znany publicysta, dziennikarz

i przyjaciel Centrum Życia i Rodziny - Jan Pospieszalski. Szczególne podziękowania za wsparcie produkcji filmu zostało skierowane do Darczyńców i Przyjaciół Centrum Życia i Rodziny, którzy zaangażowali się w projekt swoimi darowiznami oraz modlitwami. Wiceprezes Kamil Zwierz zaznaczył, że będą podjęte działania, by dokument „To nic takiego” dotarł do szerokiego grona odbiorców, w szczególności rodziców i pedagogów, którzy mają wpływ na wychowanie młodego pokolenia Polaków, a także samorządowców oraz dyrektorów szkół, którzy w dzisiejszym świecie spotykają się z propozycjami promowania lewicowej agendy poprzez programy edukacyjne i społeczne. Patronat medialny nad filmem „To nic takiego” objęły: portal PCh24.pl oraz Telewizja Republika.

Wiele osób na premierze dziękowało autorom za podjęcie tak trudnej tematyki


17

SUKCES KAMPANII „GENDEROWA KARTA” (POZNAŃ)

ęcy 14 tysi w ó podpiosnało przek odę wojew

Centrum Życia i Rodziny nie pozwoli na deprawację dzieci Wojewoda Wielkopolski wydał dokument, w którym stwierdził, że genderowa uchwała przyjęta przez radnych Poznania „istotnie narusza prawo”. Oznacza to, że niebezpieczne przepisy zawarte w Europejskiej Karcie Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym nie wejdą w życie. To sukces społeczników i Centrum Życia i Rodziny, które apelowało o podjęcie takiej decyzji. Nasz przedstawiciel został także przyjęty przez Wojewodę Wielkopolskiego na spotkaniu, podczas którego wyjaśnił wszelkie wątpliwości i niebezpieczeństwa płynące z zapisów genderowej karty. Po przeprowadzeniu analiz prawnych i zapoznaniu się z uwagami zgłaszanymi w tej sprawie przez Centrum Życia i Rodziny oraz Społeczną Radę Edukacji i Wychowania „Rodzinny Poznań”, Wojewoda Wiel-

kopolski zdecydował o tym, że genderowa karta nie weszła w życie, także dlatego, że jej zapisy wykraczały poza zakres kompetencji samorządu. Niebezpieczna uchwała przyjęta przez Radę Miasta Poznań głosami radnych Koalicji Obywatelskiej, zawierała w sobie szereg niebezpiecznych zapisów, m.in. nawiązujących do ideologii gender. Zwracało na to uwagę Centrum Życia i Rodziny, które przygotowało petycję z apelem o podjęcie rozstrzygnięcia nadzorczego przez Wojewodę Wielkopolskiego. Petycję na stronie www.genderowakarta.pl poparło ponad 14 tys. osób. Wszystkie podpisy zostały osobiście przekazane wojewodzie Łukaszowi Mikołajczykowi. – Cieszymy się, że głos tysięcy polskich rodzin został dostrzeżony – mówił Paweł Ozdoba, ówczesny wiceprezes Centrum Życia i Rodziny. PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


18 NASZE DZIAŁANIA

SIOSTRY W STANIĄTKACH URATOWANE Na początku kwietnia Siostry Benedyktynki z Opactwa w Staniątkach znalazły się w niezwykle dramatycznej sytuacji. Ze względu na panującą na świecie pandemię koronawirusa, mniszki utraciły wszystkie swoje źródła dochodu, a ich los „zawisł na włosku”. Z pomocą Benedyktynkom przyszło Centrum Życia i Rodziny, które zorganizowało zbiórkę środków na utrzymanie mniszek w tym niezwykle trudnym dla nich okresie. Sukces akcji i hojność darczyńców przerosły oczekiwania organizatorów akcji, a także samych Sióstr Benedyktynek.

Dzięki zbiórce za pośrednictwem strony internetowej, na utrzymanie mniszek i Opactwa zebrano 494 171 zł. Cała ta kwota została przekazana przez Centrum Życia i Rodziny na potrzeby Sióstr Benedyktynek. Mniszki wyraziły swoją głęboką wdzięczność za okazane dobro i zapewniły o modlitwie w intencji wszystkich Darczyńców. – Cieszymy się, że naszą akcją zwróciliśmy uwagę opinii publicznej na problemy zakonów kontemplacyjnych, które często wymagają wsparcia wiernych – mówi Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny.

iśmy

zebral

blisko na io pół milych złot

Wiele ludzkich serc otworzyło się w czasie pandemii, hojnie wspierając Siostry


19

AKCJA „LICZNIK ABORCJI” 24 kwietnia br. Centrum Życia i Rodziny uruchomiło akcję „Zatrzymaj aborcję”, która zwraca uwagę na to, że w wyniku tzw. przesłanki eugenicznej, każdego dnia statystycznie ginie troje dzieci. Tym samym niezwykle istotne jest jak najszybsze procedowanie obywatelskiego projektu „Zatrzymaj aborcję”, który trafił do prac w Sejmowej Komisji Zdrowia oraz Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Każdy internauta może przynaglić polityków do prac nad ustawą, składając swój podpis na stronie www.licznikaborcji.pl. Oprócz samej petycji, do polityków każdego tygodnia spływa aktualna, szacowana liczba dzieci uśmierconych ze względu na podejrzenie niepełnosprawności lub choroby zagrażającej życiu, a także wybrane komentarze i apele internautów, którzy domagają się przegłosowania

inicjatywy zwiększającej ochronę życia. Centrum Życia i Rodziny podkreśla, że Konstytucja gwarantuje każdemu człowiekowi prawną ochronę życia, niezależnie od jego wieku lub stanu zdrowia. Co więcej, nakłada na władze obowiązek pomocy w zabezpieczeniu egzystencji osobom niepełnosprawnym. Także sygnowana przez Polskę Konwencja Praw Dziecka opowiada się za ochroną życia od momentu poczęcia. Tym samym, szybkie procedowanie projektu „Zatrzymaj aborcję”, staje się jeszcze bardziej zasadne, ponieważ pozwoli ostatecznie zlikwidować tzw. przesłankę eugeniczną.

W OBRONIE PROFESORA NALASKOWSKIEGO Wybitny naukowiec prof. Aleksander Nalaskowski ponownie może mieć problemy na swojej uczelni. Wszystko za sprawą aktywistów LGBT ze stowarzyszenia „Pracownia Różnorodności”, którzy zaskarżyli decyzję władz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika o umorzeniu dawnego postępowania. W tej sytuacji każdy może wesprzeć prof. Aleksandra Nalaskowskiego, podpisując apel w jego obronie dostępny na stronie www.muremzaprofesorem.pl. Autorem petycji jest Centrum Życia i Rodziny, któ-

re także poprzednim razem angażowało się i wspierało atakowanego przez „tęczowe środowiska” pedagoga. W jego obronie stanęło już ponad 50 tys. osób, które złożyły swój podpis pod apelem do władz uczelni. „Uniwersytety muszą być miejscem swobodnej debaty, wolności prowadzenia badań naukowych oraz stosowania jednakowych standardów i wymogów etycznych wobec wszystkich członków środowiska akademickiego. Nie możemy pozwolić, by zamieniły się w inkubatory neomarksistowskiej ideologii i ochronki dla jej akuszerów” – piszą autorzy w apelu do władz uczelni i środowiska akademickiego. PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


20 NASZE DZIAŁANIA

„NIE” DLA TYCH REKLAM. PODPISY JUŻ W KRRIT

śmy

złożyli

niemal 13 000 w ó podpis

Nasza reakcja pokazała zdecydowany sprzeciw wobec deprawujących reklam 10 czerwca br. Centrum Życia i Rodziny rozpoczęło zbiórkę podpisów pod petycją do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o interwencję w sprawie reklam pokazujących intymny kontakt dwóch mężczyzn tej samej płci. W ciągu kilku tygodni apel dostępny na stronie www.niedlatychreklam.pl podpisało blisko 13 tys. osób. Podpisy i apel do KRRiT zostały złożone w siedzibie instytucji. Z kolei 7 lipca doszło do spotkania Pawła Ozdoby, prezesa Centrum Życia i Rodziny z członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji prof. Januszem Kaweckim. Podczas spotkania rozmawiano nie tylko o wspomnianej wyżej petycji, ale także na temat monitoringu nie-

moralnych treści, które zagrażają dzieciom. Centrum Życia i Rodziny podkreśla, że nie oznacza to jednak zakończenia zbiórki podpisów, ponieważ wiele wskazuje na to, że spot, wobec którego zainicjowano protest jest tylko preludium. Jak donoszą media, jesienią w kolejnych materiałach będą pokazywane historie poszczególnych par – w tym też dwóch panów. Co więcej, do KRRiT spływają w ostatnim czasie liczne skargi ze strony zwolenników ideologii LGBT. Każda krytyka tych „tęczowych” postulatów wygłoszona na antenie jest oficjalnie zgłaszana – jakżeby inaczej – jako „mowa wykluczenia i pogardy”.


21

ZWIERZYNIEC OBRONIONY PRZED LOBBY LGBT 10 czerwca br. Centrum Życia i Rodziny rozpoczęło zbiórkę podpisów pod petycją do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o interwencję w sprawie reklam pokazujących intymny kontakt dwóch mężczyzn tej samej płci. W ciągu kilku tygodni apel dostępny na stronie www.niedlatychreklam.pl podpisało blisko 13 tys. osób. Podpisy i apel do KRRiT zostały złożone w siedzibie instytucji. Z kolei 7 lipca doszło do spotkania Pawła Ozdoby, prezesa Centrum Życia i Rodziny z członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji prof. Januszem Kaweckim. Podczas spotkania rozmawiano nie tylko o wspomnianej wyżej petycji, ale także na temat monitoringu nie-

moralnych treści, które zagrażają dzieciom. Centrum Życia i Rodziny podkreśla, że nie oznacza to jednak zakończenia zbiórki podpisów, ponieważ wiele wskazuje na to, że spot, wobec którego zainicjowano protest jest tylko preludium. Jak donoszą media, jesienią w kolejnych materiałach będą pokazywane historie poszczególnych par – w tym też dwóch panów. Co więcej, do KRRiT spływają w ostatnim czasie liczne skargi ze strony zwolenników ideologii LGBT. Każda krytyka tych „tęczowych” postulatów wygłoszona na antenie jest oficjalnie zgłaszana – jakżeby inaczej – jako „mowa wykluczenia i pogardy”.

LICZNE WYRAZY POPARCIA DLA PROF. BUDZYŃSKIEJ Centrum Życia i Rodziny przekazało pani prof. Ewie Budzyńskiej blisko 5 tys. kartek z życzeniami i podziękowaniami oraz księgę pamiątkową, zawierającą ponad 1400 wpisów ze strony dlapaniprofesor.pl, utworzonej w ramach akcji „Napisz kartkę do prof. Ewy Budzyńskiej”.

w obronie fundamentalnych wartości życia i rodziny.

Pani Profesor Ewa Budzyńska, choć odważna i nieustępliwa w obronie wartości, to równocześnie delikatna i wrażliwa kobieta. Nagonka na nią głęboko ją dotknęła. Dlatego Centrum Życia i Rodziny zachęcało ludzi dobrej woli do okazania Pani Profesor wyrazów wsparcia i solidarności poprzez wysłanie ciepłych słów otuchy w ramach wdzięczności za jej niezłomną postawę PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


22 NASZE DZIAŁANIA

WYSTĄPIENIA MEDIALNE I EKSPERCKIE Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny oraz Kazimierz Przeszowski, dyrektor Biura Analiz CŻiR regularnie występują w mediach o ogólnopolskim zasięgu, gdzie mówią o zagrożeniach dla rodziny, instytucji małżeństwa, a także aktywności Centrum Życia i Rodziny. Naszych ekspertów mogli Pastwo zobaczyć w stacjach TVP Info, TVN24, Telewizji Republika oraz TV Trwam, ale także wysłuchać w Radiu Maryja czy Polskim Radiu 24. O naszych działaniach pisała również prasa oraz informowały portale internetowe, wśród nich PCh24. pl oraz serwis Niedziela.pl. Ponadto przedstawiciele naszej Fundacji występują w roli ekspertów w debatach, konferencjach i filmach dokumentalnych, dzieląc się rzetelną wiedzą na temat zagrożeń szerzącej się ideologii LGBT oraz propagowanej edukacji seksualnej wg Standardów WHO. W ostatnim czasie wystąpili m.in. w filmie dokumentalnym

„Ich prawdziwe cele”, wyprodukowanym przez PCh24.pl. Natomiast wcześniej wzięli udział w debacie pt. „Gdy seksedukatorzy zapukają do drzwi szkoły”, odbywającej się w Krakowie.

ZA SYMPATYKÓW I DARCZYŃCÓW W trudnym dla wielu okresie epidemii koronawirusa sił dodają ufność i wiara w Bożą Opatrzność. Dlatego też przedstawiciele Centrum Życia i Rodziny 1 kwietnia br. uczestniczyli we Mszy świętej w intencji wszystkich Sympatyków i Darczyńców Centrum Życia i Rodziny. Ofiara Mszy świętej była sprawowana w parafii pw. św. Stanisława w Skierniewicach. Wspólnej modlitwie towarzyszyły relikwie św. Joanny Beretty Molli, patronki Obrońców Cywilizacji Życia.


WIARA

23

OTO STOJĘ U DRZWI I KOŁACZĘ… o. Jacek Leśniarek OMI

Od „zawsze” wiele osób ma problem z uczestnictwem w niedzielnej Eucharystii Niezwykle delikatne i subtelne Słowa Jezusa: Oto stoję u drzwi i kołaczę (Ap 3, 20) są wciąż aktualnym wezwaniem dla nas ochrzczonych ‒ dzieci Kościoła Świętego. Dlaczego? Ponieważ dzięki łasce chrztu świętego jesteśmy adresatami i dziedzicami Bożych obietnic, które spełnią się co do joty wobec nas. Słowa z listu biskupa polowego Sił Zbrojnych USA Timothy’ego P. Broglio: „Msza święta jest dla katolików jak krwiobieg (life blood) i nie można jej tak łatwo ignorować”. Nigdy i w żadnej sytuacji, bo Eucharystia to serce i życiodajna moc, nie tylko Kościoła, ale też całego świata, a nawet wszechświata.

Sami aniołowie nam „zazdroszczą” tej niezasłużonej łaski i korzą się w niewypowiedzianym uniżeniu i zachwycie przed Jezusem ukrytym w okruchach i w kroplach wina konsekrowanych w czasie Eucharystii. Natomiast upadli aniołowie lękają się boskiej mocy Eucharystii i wszystko czynią, by nas od niej odwieść na wszelkie sposoby. Zmora epidemii, która wybiła cały świat z dotychczasowego rytmu, może być tego potwierdzeniem. Jaki nagłówek czy tytuł nadać powyższym słowom? Jedynym słusznym i uzasadnionym będzie tylko ten, który zachęci nas do większej gorliwości i wdzięczności wobec nieocePRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


24 NASZE DZIAŁANIA nionego i niedocenianego (niestety!) przez nas daru Najświętszej Eucharystii. Chociaż Jezus daje wspaniałe obietnice, to jednak od „zawsze” wielu spośród dzieci Kościoła ma problem z aktywnym uczestnictwem w niedzielnej Eucharystii. I powodów tego stanu rzeczy jest tyle, ilu jest ludzi chcących się usprawiedliwić z powodu nieobecności na uczcie z Najważniejszą Osobą spośród ludzi. Z Jezusem, który objawia się nam zawsze jako Bóg Miłości. Od kilku miesięcy dodatkowym powodem rezygnacji z Uczty Eucharystycznej jest niestety panika wywołana epidemią, która nas nęka. A strach ma zawsze wielkie i wybału-

Bóg lubi, gdy Go sercem zdobywamy i tracimy czas dla Niego tak na poważnie. Jest zauroczony odważnymi i stałymi w uczuciach sercami. szone oczy. Nie chcę tutaj negować wszelkich słusznych argumentów z dziedziny medycyny, higieny i naszego szlachetnego zdrowia. One są niepodważalne, więc słowa bp. Broglio nie są wezwaniem do buntu przeciw zdrowej logice. Oczywiście każdy argument na pozór logiczny może być także użyty do manipulacji (a niestety są sytuacje, w których tak właśnie bywa!). Mam jednak ogromną nadzieję (a nadzieja nasza nie może nas zawieść, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego), że argumenty z dziedziny medycyny i zasad higieny nie są wykorzystywane prze-

ciwko „zniechęcaniu” nas do udziału w tak ważnym wydarzeniu zbawczym. Przecież tu chodzi o moje i Twoje zbawienie, które dokonuje się za sprawą boskiej mocy Eucharystii. Bez niej nie ma przyszłości dla świata i dla nas, dlatego nasze zbawienie nie może się dokonać skutecznie bez mego czynnego udziału w misterium Miłości Boga. Od wielu lat używam w dyskusji pewnej analogii wobec tych, którzy tak bezsensownie i bezmyślnie rezygnują z niedzielnej Mszy świętej. Na nieracjonalne argumenty moich rozmówców mam swój argument. Jeden. Jedyny. Zawsze moich oponentów pytam o to: czy dostrzegają różnicę pomiędzy patrzeniem na jedzenie lub mówieniem o nim, a samym procesem spożywania jedzenia? Dla mnie odpowiedź jest jedna i prosta: TAK! Jednak zdecydowana większość moich rozmówców udaje, że nie wie, o co mi konkretnie chodzi. Być może tylko udają, że nie rozumieją, bo boją się przyznać do tego, że ich argumentacja jest nieracjonalna. A kto lubi otwarcie się przyznawać do swoich porażek i popełnionych błędów… Nikt z nas. Prawda zawsze boli i obnaża naszą małość wobec wielkoduszności Boga. Jezus Chrystus w Wielki Czwartek w Wie-czerniku powiedział do Apostołów pełen wzruszenia: „Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał” (Łk 22, 15). Od tamtej pory nic się nie zmieniło w pragnieniu Serca Jezusowego. I nic się nie może zmienić, gdyż Jezus miłość wobec nas traktuje „śmiertelnie poważnie”. To my jesteśmy czasem, a nawet częściej niż czasem, niepoważni.


HISTORIA

Wczoraj i dziś, i jutro Jezus tak samo gorąco chce spożywać Ucztę z nami. Jego pragnienie bycia z nami, dla nas i w nas jest wciąż nienasycone. Ale my jesteśmy coraz bardziej obojętni i niewzruszeni na nieugaszone pragnienie Jego Serca, które jest gorejącym ogniem miłości wobec nas. Ale jakie to ma znaczenie dla naszych letnich lub może już i lodowatych serc. Tylko głębia mego serca jest zdolna choć odrobinę pojąć głębię miłości Serca Jezusowego. Eucharystia od momentu śmierci Jezusa na wzgórzu Golgoty jest wstrząsającą ofiarą, a zatem łączy się z trudem, bólem, poświęceniem ‒ wręcz z narażaniem siebie w każdym wymiarze. Nie będzie całopalnej ofiary bez mojej ofiary, bez mojej pozytywnej odpowiedzi. Nie ma Eucharystii bez dramatu krzyża. Ta jedyna w swoim rodzaju Ofiara godna jest każdej ofiary z naszej strony. Nawet „zdrówka naszego (o które tak się

25

panicznie lękamy i ciągle go sobie życzymy ‒ chociaż i tak go w sobie mamy coraz mniej), a także i życia. Bo Jezus siebie dla nas nie oszczędzał. W całości się nam oddał. Bezkompromisowo. Bez narzekań. Bez żadnego „ale…”. A my mamy tyle „ale…”, by siebie usprawiedliwić, wytłumaczyć, wybielić i chorobliwie bronić… A przecież tak często w naszej codzienności tak bezsensownie narażamy swoje życie i zdrowie z bardziej błahych powodów i dla wymiernych korzyści. Nawet dla złych i niemoralnych!!! A gdy idzie o moje zaangażowanie serca, duszy, umysłu i ciała dla Jezusa Eucharystycznego, to lista argumentów nas usprawiedliwiających nie ma końca. Ileż też razy poświęcaliśmy siebie dla tych, których szczerze kochamy… I tu nie ma żadnej dyskusji, bo tu chodzi o tych, których kochamy, więc jesteśmy gotowi na każdą ofiarę (chodzi mi tylko o te godziwe moralnie). Jeśli

Bez Chleba Eucharystycznego nie da się normalnie żyć i uczciwie kochać PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


26 WIARA więc się dyspensuję od spotkania z Jezusem Eucharystycznym ‒ to czy moja miłość wobec Niego jest prawdziwa i szczera? A nasze życie szybko przemija… Niestety zbyt szybko. Coraz szybciej je tracimy w machinie bezsensownego pośpiechu. A tu coraz bliżej moment spotkania z Pełnią Miłości i Życia ‒ Jezusem. Co powiemy wtedy na swe usprawiedliwienie…? Jaki argument będzie odpowiednio mocny, by wybielił nasze nierozważne postępowanie. Niebo według Jezusa zdobędą jedynie ci, którzy są niestrudzeni w walce o zajęcie pierwszego miejsca w nim. Eucharystia ‒ to właśnie jest już niebo. Na niej kosztujemy niebiańskie smaki. Boga samego. Bez tego nieba na ziemi, nie będzie dla nas „nieba w niebie”. Bóg lubi, gdy Go sercem zdobywamy i tracimy czas dla Niego tak na poważnie. Jest zauroczony odważnymi i stałymi w uczuciach sercami. Bilet z wieczną rezerwacją do nieba otrzymują tylko ci o walecznym sercu. Niebo nie jest dla serc o zapachu „ciepłych klusek”. Zdobywanie nieba w trudzie dnia codziennego nie jest możliwe bez Eucharystii. A Bóg nie jest bankierem, więc nie bierze do nieba za pieniądze, ale też nie bierze za ich brak. O moim zbawieniu nie decyduje to, czy mój żołądek karmię jedynie suchą pajdą chleba, czy pachnącą i smaczną pizzą włoską. Decyduje natomiast moja miłość do Jezusa i bliźniego. A nie mam sił kochać czułością Boga bez „Chleba Miłości” ‒ jakim jest Komunia Święta. Patrzeniem w ekran się nie nasycimy Jezusem. Przypominam tym z nas, którzy czas epidemii wykorzystują, by siebie usprawiedliwiać z błahego powodu

niebycia w kościele na Mszy Świętej. Dobry Bóg nigdy nie pragnie od nas niczego ponad to, co możemy Jemu dać. Jednak każdy ma oddać Bogu wszystko to, co powinien: siebie, swe serce, swój czas, swą obecność przy Nim. Nazywa siebie Emanuelem – czyli Bogiem z nami, dla nas i nigdy bez nas!!! Nie wystarczy Bogu dawać tylko resztki czy ochłapy ze swego życia. Zasługuje On na więcej, czyli na wszystko z naszej strony. Nie wystarczy zatem dać tyko „coś” (czyli niewiele), lecz siebie i to całego ‒ tak jak Jezus siebie wciąż nam daje bez wszelakich zastrzeżeń. W Wielki Piątek Jezus tak mocno oddał nam siebie, że nie miał siły żyć. I umarł za nas i tylko dla nas. Ostatecznie prawdziwa Miłość nigdy nie umiera. To ja umieram bez niej. Bez Chleba Eucharystycznego nie da się normalnie żyć i uczciwie kochać. A wszyscy chcemy być uważani za normalnych. Eucharystia jest rękojmią naszej normalności wszelako pojętej. Wielu z nas ludzi stało się „nienormalnymi” właśnie przez to, że ją zanegowali, zaniechali i odrzucili. Kardynał Hans Urs von Balthasar napisał w jednym ze swych teologicznych rozważań: miłość nie chce innej zapłaty ‒ niż miłości wzajemnej. Bo miłość nie może być mierzona niczym innym jak tylko miłością. Nie może być mierzona jedynie jej dziełami, wiarą, cierpieniem (nawet dobrowolnym), mistyką, a nawet złożeniem w ofierze życia. Ceną godną miłości jest tylko odwzajemniona miłość.

o. Jacek Leśniarek OMI


BIOGRAFIE

27

EMILIA I KAROL WOJTYŁOWIE W DRODZE NA OŁTARZE Prezentujemy fragmenty nowej książki Mileny Kindziuk „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II”

Ślub Emilii i Karola odbył się 10 lutego 1906 r. w Krakowie (…) Dzieje małżeństwa Emilii i Karola nie budziłyby większego zainteresowania, gdyby nie Jan Paweł II, świadek ich życia – należy to wyraźnie, raz jeszcze, podkreślić. I zapewne bez niego nie doszłoby do tego, że stali się kandydatami na ołtarze. Tak jednak w historii Kościoła już bywało. Wśród wielu świętych dnia codziennego, zupełnie anonimowych, o których ten świat nigdy się nie dowie, znaleźli się rodzice znanych dzieci. (…) Jan Paweł II także nie byłby tym samym

człowiekiem, tym samym kapłanem, aktorem i poetą, biskupem i filozofem, wreszcie Papieżem, gdyby nie jego najbliżsi. Jak sam bowiem mówił na wadowickim rynku w czasie pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 r.: Miłość moich najbliższych dawała mi poczucie bezpieczeństwa i mocy, nawet wtedy, gdy przychodziło zetknąć się z doświadczeniem śmierci i trudami codziennego życia w niespokojnych czasach. To w rodzinie Papież uczył się kochać i rozumieć świat. Zdobywał wiedzę i wiaPRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


28 BIOGRAFIE rę, uczył się patriotyzmu i miłości do ludzi. W takim duchu wychowywali go rodzice, w domu, którego okna wychodziły na kościół, a codzienne życie toczyło się w rytm

Miłość moich najbliższych dawała mi poczucie bezpieczeństwa i mocy, nawet wtedy, gdy przychodziło zetknąć się z doświadczeniem śmierci i trudami codziennego życia w niespokojnych czasach.

tego, co trwałe i wiekuiste. Przypominał im o tym widoczny z okien mieszkania zegar słoneczny z zachowanym do dziś napisem: „Czas ucieka, wieczność czeka”. Nie ma wątpliwości, że duchowość Papieża w pewnej mierze uformowała się w rodzinie, przede wszystkim dzięki postawie i wierze rodziców. Jest o tym przekonany kardynał Stanisław Dziwisz, który przez ponad czterdzieści lat był przy Janie Pawle II i słuchał także jego wspomnień. Zapewne dlatego kardynał Dziwisz tak chętnie przystał na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego małżeństwa Emilii i Karola Wojtyłów. ‒ Traktuję to jako dopełnienie osobowości Ojca Świętego, a także jako obowiązek wdzięczności wobec Papieża. Nadto Emilia i Karol Wojtyłowie mogą stać się przykładem dla współczesnych rodzin. Przykładem mocnym i wyraźnym – stwierdza ksiądz kardynał.

(…) Czy można więc stwierdzić, że było wolą Jana Pawła II, aby jego rodzice zostali wyniesieni na ołtarze? ‒ Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat wprost, nie w takich terminach. Można było jednak wyczuć, że Ojciec Święty jest wewnętrznie przekonany, iż jego rodzice, a także brat Edmund, wiedli życie świętych – podkreśla kardynał Stanisław Dziwisz. W tym duchu zresztą Jan Paweł II wypowiadał się publicznie. Wspominał, że jego matka heroicznie znosiła cierpienie, że składała mu ręce do modlitwy i uczyła pierwszego pacierza. Przywoływał w pamięci chwile, kiedy budził się w nocy i widział swego ojca klęczącego na podłodze, przy zapalonej lampie, zatopionego w modlitwie. (…) Proces beatyfikacyjny małżeństwa Wojtyłów rozpoczął się w setną rocznicę urodzin Papieża Polaka. Toczą się dwa odrębne postępowania prawno-kanoniczne: Emilii i Karola, prowadzone przez dwa niezależne trybunały beatyfikacyjne, chociaż wątek ich wspólnego życia małżeńskiego jest także istotny. Procedura beatyfikacyjna nie zna bowiem wspólnego postępowania dla niemęczenników. Do wyniesienia na ołtarze niezbędny jest również cud za ich wstawiennictwem, ale już jeden jest, wspólny dla obu postępowań, jak wyjaśnia ojciec profesor Szczepan Praśkiewicz, Karmelita Bosy, relator watykański Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Ciekawe jest natomiast – jak zaznacza ksiądz doktor Andrzej Scąber, delegat arcybiskupa krakowskiego ds. kanonizacji –


29 że dzięki swym wypowiedziom o rodzicach Jan Paweł II pośrednio staje się jednym ze świadków całego procesu beatyfikacyjnego. Proces Emilii i Karola toczy się na drodze heroiczności cnót. Ma zatem wykazać, czy w swojej codzienności prowadzili oni życie ludzi świętych, pełne wiary, nadziei, miłości, męstwa. Nie byli bowiem męczennikami, nie dokonali spektakularnych czynów, tylko zmagali się z tysiącem zwyczajnych, najbardziej prozaicznych spraw. Zajmowali się domem, wychowywali dzieci. Ciężko pracowali odpoczywali. Modlili się. Wiedzieli, co znaczy radość życia, i umieli się nim cieszyć, ale też doświadczali przeciwności losu, poznali wartość cierpienia. małżeństwo wojtyłów Emilia i Karol Wojtyłowie byli małżeństwem dwadzieścia trzy lata.

(…) Ceremonia zaślubin odbyła się 10 lutego 1906 roku. Emilia i Karol wymienili się obrączkami w dużym barokowym kościele pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła na Starym Mieście w Krakowie. (…) Wizerunek pary młodej na starej czarno-białej fotografii wskazuje, że każdy szczegół związany z tym wyjątkowym dniem w życiu Wojtyłów był przez nich mocno dopracowany. (…) ‒ Żyli po prostu po bożemu – przyznaje ksiądz Zdzisław Kałwa, który ponad czterdzieści lat mieszka w Wadowicach. Rozmawiał z ludźmi, którzy znali Emilię i Karola. – Mówiono mi, że to byli dobrzy ludzie, bardzo pobożni. Same dobre opinie o nich słyszałem – dodaje. (…) – Wojtyłowie byli przybyszami w tutejszym mieście. Nie mieli tu ani rodziny,

Wojtyłowie byli małżeństwem przez 23 lata, na zdjęciu z synem Edmundem PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


30 BIOGRAFIE ani też większego kręgu przyjaciół. Ponadto Karol ze względu na swą pracę w kancelarii wojskowej musiał zachować pewną wstrzemięźliwość w kontaktach. Wreszcie Emilia była chora, nieraz leżała w łóżku. Dlatego nie zapraszali gości, nie wydawali wielkich przyjęć, żyli skromnie – zaznacza Eugeniusz Mróz. (…) Być może to ranga wojskowego nadawała tej rodzinie taki prestiż. Chociaż trzeba przyznać, że sama „pani Wojtyłowa” (tak o niej mówiono w Wadowicach) uchodziła w mieście za damę. Kobietę dystyngowaną, mającą swój styl. Można to z resztą dostrzec na starych fotografiach, na których Emilia zawsze jest w długiej sukni i eleganckiej biżuterii, niekiedy w kapeluszu. (…) Jesienią 1919 roku okazało się, że Emilia spodziewa

Proces Emilii i Karola toczy się na drodze heroiczności cnót. Ma zatem wykazać, czy w swojej codzienności prowadzili oni życie ludzi świętych, pełne wiary, nadziei, miłości, męstwa.

się dziecka. (…) Radość z powiększenia rodziny nie mogła jednak trwać długo. Nadeszła niepokojąca wiadomość. (…) – Kiedy Wojtyłowa była w drugim miesiącu ciąży, od lekarza, znanego ginekologa i położnika wadowickiego, doktora Jana

Moskały, usłyszała diagnozę, że jej ciąża jest poważnie zagrożona i nie ma szans ani na jej donoszenie, ani na urodzenie żywego i zdrowego dziecka. Dla niej samej rokowania też miały być tragiczne: poród miała przypłacić życiem. Jeśli niemowlę przeżyje – ona miała umrzeć. Aby więc ratować siebie, Emilia powinna dokonać aborcji – oznajmił jej doktor Moskała. Nie chciał nawet prowadzić tej ciąży, zdecydowanie nalegał na aborcję. (…) Zaczęli wiec szukać innego lekarza. – A że powszechnym uznaniem cieszył się doktor wszech nauk lekarskich Samuel Taub przyjmujący na terenie koszar, Karol właśnie do niego się zwrócił o pomoc w ratowaniu życia żony i poczętego dziecka – twierdzi Michał Siwiec-Cielebon. (…) – Doktor Taub potwierdził, że istnieje ryzyko powikłań przy porodzie, ze śmiercią Emilii włącznie. Nie proponował jednak aborcji. Co więcej – wyraził zgodę na poprowadzenie ciąży Wojtyłowej. Zastrzegł jedynie, że podejmie się ryzyka na wyraźną prośbę obojga małżonków oraz na ich odpowiedzialność. (…) Było zrozumiałe, że małżeństwo Wojtyłów nie chciało się zgodzić na aborcję, czyli na śmierć swojego dziecka. Ale ich decyzja o urodzeniu dziecka nawet kosztem życia Emilii stanowiła pewną formę heroizmu. Bez wątpienia też wypływała ona z głębokiej wiary. (…) Był 18 maja 1920 roku. Tego dnia było wyjątkowo gorąco jak na tę porę roku. Temperatura dochodziła do trzydziestu stopni Celsjusza. (…) Drugi syn Emilii i Karola Wojtyłów urodził się 18 maja


31 1920 roku około godziny siedemnastej. Był to wyjątkowo duży, silny, zdrowy chłopak, który głośno płakał, jakby chciał przekrzyczeć ludzi śpiewających litanię w pobliskim kościele.

którego zapytano, czy przyjmuje wybór na papieża. Oboje – matka i syn, swoim fiat godzili się na rezygnację z siebie. Jakby wiedzieli, że tylko dzięki temu rodzi się to, co wielkie.

(…) Tak jak słowo „tak”, które wypowiedziała w 1920 roku Emilia Wojtyłowa, musiało być jednym z najtrudniejszych słów w całym jej życiu, tak w 1978 roku, „tak” – było najtrudniejszym słowem dla jej syna,

Tekst zredagowała Marta Ogonowska-Polkowska z wybranych fragmentów książki Mileny Kindziuk pt.: „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II”.

modlitwa o beatyfikację sług bożych emilii i karola wojtyłów Boże bogaty w miłosierdzie, dziękuję Ci za Twoją służebnicę Emilię, którą obdarzyłeś powołaniem żony i matki. Prowadzona Twoim Duchem, wiernie Ci służyła i dała świadectwo gotowości oddania życia, aby poczęte dziecko mogło się urodzić. Dziękuję Ci za Twojego sługę Karola, którego obdarzyłeś powołaniem męża i ojca. Zawsze wierny Tobie i trwający na modlitwie, z miłością spełniał swoją misję, troszcząc się o codzienne potrzeby rodziny i pamiętając o biednych. Dziękuję Ci za miłość Emilii i Karola uświęconą sakramentem małżeństwa i za ich dzieci – owoc tej miłości, a szczególnie za św. Jana Pawła II, któremu przekazali wiarę i którego prowadzili do Ciebie. Wszechmogący Boże, otocz chwałą ołtarzy tych, którzy gorliwie pełnili Twoją wolę. Pomóż im, dzięki świadectwu ich życia, ciągle na nowo odkrywać świętość małżeństwa i rodziny, znaczenie codziennej miłości i potrzebę niesienia pomocy potrzebującym. Racz przez wstawiennictwo Twoich sług, Emilii i Karola, udzielić mi łaski, o którą z wiarą i ufnością proszę (wymień prośbę). Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Książkę Mileny Kindziuk „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św, Jana Pawła II” można zamówić w Wydawnictwie Esprit:

www.esprit.com.pl tel. 12 267 05 69 ksiegarnia@esprit.com.pl


32 HISTORIA

KIEDY BOLSZEWICY SZLI NA WARSZAWĘ… Piotr Dmitrowicz

Jedna z najważniejszych bitew w historii świata na obrazie Jerzego Kossaka „W wielu sytuacjach historycznych Polska była przedmurzem Europy przeciw inwazji azjatyckiej. W żadnym atoli momencie zasługi położone przez Polskę nie były większe, w żadnym momencie niebezpieczeństwo nie było groźniejsze” – Józef Piłsudski. Sto lat temu na przedpolach Warszawy rozstrzygały się losy nie tylko państwa polskiego. Stawką w tym, co w istocie było starciem cywilizacyjnym była wolna od komunizmu i czerwonego terroru Europa.

odrzucić wroga od granic W listopadzie 1918 roku zaczęła rodzić się wolna i niepodległa Polska, z tak wielkim trudem składana z „trzech nierównych połówek”, jak pisał Stefan Żeromski. Nie mieliśmy jeszcze określonych granic, parlamentu ani konstytucji, ale dla Józefa Piłsudskiego jasne było jedno: „Wolna Polska nie może być istotnie swobodna, dopóki naokoło panuje wciąż hasło niewolniczego poddawania woli narodowej przemocy terroru. Polska osiągnąwszy największy skarb na ziemi, to jest wolność, zdecydowała się odrzucić


33 wszystko, co wolności zagraża jak najdalej od swych granic”. To, że bolszewicy stanowią realne zagrożenie dla niepodległej Polski, pokazały już pierwsze miesiące 1919 roku, kiedy to Sowieci zajęli Mińsk i Wilno tworząc Litewsko-Białoruską Republikę Rad. Już 12 stycznia dowództwo sowieckie wydało rozkaz rozpoczęcia operacji o wiele mówiącej nazwie „Tarcza Wisła”, której celem było zajęcie Polski, aby przyjść z pomocą rewolucji w Niemczech. Posunięcia sowieckie na przestrzeni kolejnych miesięcy dokładnie wskazywały na agresywny charakter działań wobec Polski, by użyć słów Lenina […] „sprawdzimy za pomocą bagnetów czy w Polsce nie dojrzała już proletariacka rewolucja socjalistyczna”. Dla wyprzedzenia sowieckiego ataku niezbędny był sojusz z Dyrektoriatem Ukraińskiej Republiki Ludowej i dowódcą atamanem Petlurą. Po jego zawarciu, 25 kwietnia od Prypeci do Dniestru ruszyła polska ofensywa, nazwana wyprawą kijowską. 7 maja Polacy wkroczyli do Kijowa. Powołany został ukraiński rząd Izaaka Mazepy, który niestety nie był w stanie przekonać Ukraińców do rozbudowy wojska i wspólnej walki z bolszewicką armią. 14 maja ruszyło sowieckie kontruderzenie na północy. Blisko 80-tysięczną armią dowodził młody i ambitny Michaił Tuchaczewski. Zagrożona okrążeniem 3 Armia generała Edwarda Rydza Śmigłego 10 czerwca opuszcza Kijów. Rozpoczyna się dramatyczny odwrót. Jak się wkrótce okaże, losy wojny będą rozstrzygać się pod Warszawą. po trupie polski Jaki los czekał Polaków w razie ewentualnego zwycięstwa bolszewików pokazuje słynny fragment rozkazu 1423 generała Michaiła Tuchaczewskiego. 2 lipca 1920 roku nakazywał on: „Utopcie zbrodniczy

rząd Piłsudskiego w krwi rozgromionej armii polskiej. […] Poprzez trupa białej Polski prowadzi droga do światowego pożaru. Na bagnetach zaniesiemy szczęście i pokój pracującej ludzkości”. Jeszcze dobitniej przyszłość Polski i świata opisał brytyjski dyplomata lord Edgar Vincent D’Aberon. W 1920 roku był on członkiem Misji Międzysojuszniczej w Polsce mógł na własne oczy obserwować dramatyczne wydarzenia tego gorącego lata. W napisanej 12 lat później książce pt. „Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata pod Warszawą

„Wolna Polska nie może być istotnie swobodna, dopóki naokoło panuje wciąż hasło niewolniczego poddawania woli narodowej przemocy terroru”. Józef Piłsudski

1920 r.” stwierdzał między innymi: „Gdyby Karol Młot nie powstrzymał inwazji Saracenów po Tours, dziś w szkołach w Oksfordzie nauczano by Koranu. (…) Gdyby Piłsudskiemu i Weygandowi nie udało się pod Warszawą powstrzymać triumfalnego marszu Armii Czerwonej, przyniosłoby to w rezultacie nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, lecz również fundamentalne zagrożenie całej zachodniej cywilizacji. Bitwa pod Tours ocaliła naszych przodków przed jarzmem Koranu; jest rzeczą prawdopodobną, że bitwa pod Warszawą ocaliła Europę Środkową i część Zachodniej przed o wiele większym niePRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


34 HISTORIA bezpieczeństwem: przed fanatyczną tyranią sowiecką”. 1 lipca 1920 roku, a więc dzień przed cytowanym wyżej rozkazem generała Tuchaczewskiego Sejm RP powołał Radę Obrony Państwa na czele której stanął Józef Piłsudski. Dwa dni później powołano Armię Ochotniczą, pod dowództwem generała Józefa Hallera. Do armii zgłaszali się uczniowie, nieraz całymi klasami. Ci, którzy mieli mniej niż 17 lat musieli uzyskać zgodę rodziców. Do końca września 1920 roku zgłosiło się 105 tysięcy ochotników. Polskie społeczeństwo wykazywało się niesamowitą ofiarnością. Na rzecz wojska oddawano pieniądze, kosztowności i konie. Polacy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co może przynieść przegrana w tym starciu. W latach trzydziestych ukazała się książka pod tytułem „O uczniu żołnierzu”. Były to poruszające relacje młodych ludzi, którzy będąc wtedy uczniami gimnazjum zaciągali się do Wojska Polskiego. „Gdyby bolszewicy zalali Polskę – wspominał uczeń krakow-

Dawajcie jej Wasze mienie, gdy Was dziś ojczyzna wzywa do Pożyczki Odrodzenia. Dawajcie jej ofiarę Waszego życia, gdy zagrożona o nią woła”. Prymas Edmund Dalibor

skiego Gimnazjum imienia Jana III Sobieskiego – stracilibyśmy wszystko, a więc i życie nasze nie byłoby wiele warte. Trzeba więc, spełniwszy obowiązek względem ojczyzny, przyczynić się do odparcia wrogów”.

Inny z bohaterów wojny 1920 roku, 19-letni Bartłomiej Jankowski tak pisał w liście do rodziców: „Często myślę o Was tam, o setki wiorst odległości ode mnie, ale tak mi się to wydaje naturalne, że nie w domu jestem i chleba spokojnie po cywilnemu nie spożywam [...] spłacam dług Ojczyźnie, dan, który każdy prawy Polak musi złożyć i... dziś tu... a jutro tam... trzeba być gotowym w każdej chwili”. Dla Jankowskiego ta chwila przyszła 7 czerwca 1920 roku. Zginął w walkach pod Żytomierzem. Pośmiertnie został uhonorowany Krzyżem Virtuti Militari. Można powiedzieć, ot, jeszcze jedna „zwykła”, „niezwykła” historia nastoletniego bohatera wojny 1920 roku. w obronie wiary „Komuniści – to nieprzejednani wrogowie fanatyzmu religijnego i ceremonii religijnych. Komunizm został stworzony po to, aby wypowiedzieć religii walkę” – te słowa Włodzimierza Lenina pokazują doskonale, jakie cele przyświecały bolszewickim hordom idącym na Polskę, ale nie oddają całej głębi dramatyzmu. Dla Lenina, Stalina i innych komunistów pod pojęciem „walki z religią”, kryła się tak naprawdę krwawa eksterminacja duchownych, zniszczenie budowli kościelnych lub ich zamienienie na magazyny i muzea ateizmu i likwidacja wszelkich swobód religijnych. To wszystko, robili zresztą z ogromnym zapałem od 1917 roku w Rosji, to wszystko miało się też stać udziałem Polski, zamienionej w Republikę Rad. Kościół w naszym kraju przez cały okres zaborów był ostoją polskości i niejako zastępował nieistniejące państwo. Duchowni wspierali kolejne powstania, angażowali się w działalność niepodległościową. Tak też było w momencie odzyskiwania przez Polskę niepodległości, a w 1920 roku, kiedy Polacy


35

PRZYJACIEL RODZINY 1/2020 (14)


36 HISTORIA

Żołnierze maszerujący przez Warszawę na bój z bolszewikami w sierpniu 1920 r. szukali też duchowego wsparcia i mobilizacji Kościół ponownie stanął na wysokości zadania. 6 lipca 1920 roku prymas Edmund Dalbor razem z kardynałem Aleksandrem Kakowskim w liście pasterskim do wiernych pisali: „Dawajcie jej Wasze mienie, gdy Was dziś ojczyzna wzywa do Pożyczki Odrodzenia. Dawajcie jej ofiarę Waszego życia, gdy zagrożona o nią woła”. Z kolei obradujący na Jasnej Górze episkopat Polski ogłosił akt poświęcenia Narodu Polskiego – Najświętszemu Sercu Jezusa i powtórnego obrania Najświętszej Maryi Panny Królową Polski. Duchowni masowo napływali jako kapelani do wojska, podtrzymywali na duchu, agitowali. „Stanął ksiądz przed ołtarzem, mówił długo o Polsce, o jej ciężkich losach i o szlachetnych dążeniach do uwolnienia się spod jarzma niewoli, poczem nakreślił znak krzyża świętego nad pochylonymi głowami ochotników i zakończył uroczyście «Idźcie w imię Boga na bój…

na cierpienia na śmierć»” – wspominał jeden z uczniów lwowskiego gimnazjum imienia Stanisława Żółkiewskiego. czerwona pożoga Determinację Polaków w obronie swojego kraju wzmagały okrucieństwa Armii Czerwonej, która „niosąc płomień rewolucji na Zachód” niosła śmierć i cierpienie, szacuje się, że bolszewicy wymordowali przynajmniej 20 tysięcy jeńców polskich wziętych do niewoli. Niektórych mordowano jeszcze na polu bitwy. Izaak Babel dziennikarz wojenny przy Konarmii Budionnego pisał w swoich opowiadaniach: „Błagamy, żeby nie zabijać jeńców. Apanasenko umywa ręce, Szeko bąknął dlaczego nie; odegrało to potworną rolę. Nie patrzyłem im w twarze, przebijali pałaszami, dostrzeliwali, trupy na trupach, jednego jeszcze obdzierają, drugiego dobijają, jęki, krzyki, charkot[…]” Porażające było nie-


37

Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem”. Jan Paweł II

zwykłe okrucieństwo z jakim mordowano. W jednym z raportów polskiej strony można było przeczytać jak bolszewicy potraktowali schwytanych jeńców: „Po odparciu wroga i przywróceniu starych pozycji znaleziono z rozprutymi brzuchami, powyrywanymi wnętrznościami, porąbanymi czaszkami, pokłutymi pachwinami, poprzestrzeliwanych kulami dum–dum”. Szerokim echem odbiło się spalenie szpitala w Berdyczowie i wymordowanie przez bolszewików około 600 rannych z całym personelem medycznym. Sowieci nie oszczędzali też ludności cywilnej. Gwałty, rabunki i niszczenie wszystkiego co napotkano na drodze, to była codzienność Armii Czerwonej. Oddajmy głos Stefanowi Żeromskiemu, który w zakazanym w PRL-u opowiadaniu „Na plebani w Wyszkowie”, tak pisał: „Na ich sumieniu leżą zgwałcenia przez dzicz sołdacką naszych dziewcząt i kobiet. Na ich sumieniu leży zniweczenie nie zasobów i skarbów materialnych, bo te mają wartość względną i mogą być poweto-

wane, lecz zniszczenie zabytków przeszłości, unikatów, pamiątek po pradziadach, ojcach, dzieciach, potłuczenie kulami witraży i dzieł sztuki bezmiernym trudem artystów wykonanych w kamieni, drzewie, metalu, malowideł i tworów ludzkiego marzenia […] które rzesza ciemnych moskiewskich rozłogów tutaj przygnana zdruzgotała, rozkradła, uszkodziła i uniosła, a które już nigdy ludzkich oczu cieszyć nie będą […]”. dług W sierpniu 1920 roku nasi przodkowie pobili w Bitwie Warszawskiej Armię Czerwoną. Obronili niepodległość powstającego po ponad stu dwudziestu latach niewoli państwa. Był to ogromny, nadludzki niemal wysiłek całego społeczeństwa. II Rzeczpospolita, choć przetrwała tylko dwadzieścia lat, wykształciła młode pokolenie Polaków, dzięki którym przetrwaliśmy potworne czasy II wojny światowej, a potem komunizmu. Winniśmy im wszystkim pamięć i wdzięczność. 13 czerwca 1999 roku podczas odwiedzin cmentarza poległych w 1920 roku w Radzyminie tak mówił o tym papież Jan Paweł II: „Chociaż na tym miejscu najbardziej wymowne jest milczenie, to przecież czasem potrzebne jest także słowo. I to słowo chcę tu pozostawić. Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem”. Szacunek i pamięć dla naszych przodków, to fundament.

Piotr Dmitrowicz – Dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego PRZYJACIEL RODZINY 2/2020 (15)


WSPÓLNIE BRONIMY ŻYCIA I RODZINY Centrum Życia i Rodziny stoi na czele Marszów dla Życia i Rodziny, odbywających się każdego roku w ponad 100 miastach Polski. To największy ruch społeczny w obronie ludzkiego życia i instytucji rodziny w Polsce. Misją Centrum Życia i Rodziny jest: • obrona i promowanie życia ludzkiego od poczęcia do naturalnego kresu. • obrona i promowanie rodziny opartej na trwałym i szczęśliwym małżeństwie kobiety i mężczyzny, otwartym na przyjęcie i wychowanie z miłością dzieci. • ochrona dzieci i młodzieży przed demoralizacją i obrona prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Centrum Życia i Rodziny działa wyłącznie dzięki zaangażowaniu i wsparciu ludzi dobrej woli – jesteśmy wdzięczni każdemu naszemu Dobroczyńcy! Zapraszamy na naszą stronę internetową www.czir.org


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.