Podróż przez życie Dominik Rolek
„[…]Zagłębiłem się w szczegóły, opowiedziałem mu o łodzi, która została zbudowana pośrodku gór, gdzie wody było tylko tyle, ile przyniósł deszcz, który dał jej powołanie i powód do istnienia. Opowiedziałem mu o tych, którzy zdecydowali się zaryzykować, o legendach o górze, która nie chce trzymać się lądu, o mitach i legendach Majów głosem ich ludu.” - fragment opowiadania „¡Delfines!”, autorstwa SubGaleano, Maj 2021 Prolog Iskra nadejdzie z południa. Iskra płynie z południa. Płynie na małym żaglowcu - „Górze”. Iskra rozpaliła ogień na południu. Ta iskra jest wszystkimi nami, nie ma twarzy i twarzy posiada wiele. Nie ma płci i płci ma wiele , mówi językami przodkiń i przodków, bogiń i bogów, mówi ciszą. Wędruje szlakami, którymi i my wędrujemy, przecinając pogranicza, spoglądając na porośnięte mchem kamienie węgielne. Granica rozpływa się w słowach pogranicza. Południe leży zaś na północ od północy, na wschód od zachodu i na zachód od wschodu. Południe leży tam, gdzie zazwyczaj leży północ – wyobrażony środek i cywilizacja. Południe na poza-mapach jest tam, gdzie być w naszym mniemaniu nie powinna. Jest tam gdzie jej nie ma i gdzie jest. Na ziemiach majańskich duchów i w starych, drewnianych chatach w Puszczy Sandomierskiej. Iskrą jest rozpad, iskrą jest zmiana. Iskrą jest świat poza światem, choć świat swój posiadający. Bez granic, choć zakorzeniony, bez władców, choć z bogami, którzy chodzili tańcząc. A było ich siedmiu. Horyzont jest iskrą. Horyzont to stary świat w nowych barwach, chrząszcz uwięziony między linami a relingiem. Horyzont w barwach iskry, która nie jest sama w sobie zamknięta, a składa się z wielu mniejszych iskier poza sobą. Horyzont jest nowym w starym i odwrotnie. Ogień płonie gdy iskry tańcują. Podróż zaczyna się tam, gdzie kończy się postój.
ilustracje: Kamila Kochanowska
28
Historia opowiadania Oczy zamaskowanych mówią więcej. Działo się to od wielu wieków. W tym ostatnim, który przeminął niedawno, historia odrodziła się, by być na nowo opowiadana. W tej historii jest Morze, Stary Antoni oraz Księżyc, która jest kobietą. W tej historii zwykli ludzie powstali, by zmierzyć się z oprawcą. Historia opowiadana rozpoczyna się w sierpniu 1521 roku. Hiszpańscy konkwistadorzy w pozłacanej misji bożej, zajmują ostatni bastion Azteków – Tenochtitlán. Rozpoczyna się proces, brutalny i nieludzki. Cywilizowanie barbarzyńców, pogan, dzikich. Później jest krew – bordowe łzy dzieci Ziemi. Panowie dzierżący magiczną buławę. Ich ubiór zmienia się z biegiem czasu, ich twarze mienią się w kolorach przeszłości. Później, lat kilkaset w przód z gardeł ludu wydobywa się krzyk. Na kartach tej historii, opowiadanej po dziś dzień pojawia się mężczyzna ze spiczastym wąsem. Jego kapelusz z dużym rondem odbija promienie. Jest rok 1910. Początek rewolucji. Plan de Ayala. Mężczyzna z wąsem to ten, który w niedalekiej przyszłości ma zwrócić ziemię lokalnym wspólnotom ziemskim ejidos. Cztery lata miną nim mieszkańcy stolicy ówczesnego Meksyku będą ze zdziwieniem spoglądać na chodzących od domu do domu chłopów, proszących o wodę oraz pożywienie. Woodrow Wilson, który pełni wtedy urząd prezydenta, głowy północnych krain, odrzuci starania Emiliano Zapaty oraz Pancho Villi. Nigdy później nie zaistnieją jako sojusznicy tego pierwszego. Dwa ostatnie lata (1917-1919) to czas polowania na Zapatę. Zdradzony, zostaje zastrzelony w wiosce Morelos. Zje go ziemia Cuautli. Jest rok 1994. Dwanaście miesięcy krzyku młodych zapatystów budzi moje zmęczone, fizyczne oczy, gdzieś na południu, wśród Hanysów. W styczniu tego roku rebelianci mówią po raz pierwszy głosem wszystkich. Rozpoczyna się podróż. Trwa ona nieprzerwanie aż do teraz. Na twarzach ludzi, którzy zmarginalizowani istnieli przez stulecia pojawiają się Paliacates i Pasamontañas. Ich oczy zaczynają mówić głosami wykluczonych, głosami tysięcy wzburzonych, głosami wszystkich bogów i bogiń. Głosami wszystkich przodków. Dwadzieścia siedem lat później, ich krzyk słychać nieprzerwanie. Ich krzyk staje się krzykiem poza granicą ich jestestwa. Ich krzyk to pokłosie milczenia północy. Ich krzyk staje się iskrą z południa.