Przegląd szkolny wydanie 2

Page 1

Document Title

1


W tym numerze:

Rozdział „Niecodzienne spotkania” Wywiad Emilii Martyny z 7b z Art Landem w Keflaviku - s.5 Rozdział „Być Polakiem” Wypracowanie wyróżnionej w konkursie „Być Polakiem”, Mileny Biedy - s.8 Rozdział „Informacje i ciekawostki” Turniej „Misia Wojtka” - s.14 Wiersz naszej nauczycielki, Pani Jolanty Leśniak s.16 Planer Fundacji Edukacji Polonijnej na bieżący rok szkolny do wydruk - s.18 Przewodniczący koła redakcyjno –medialnego, Igor Kabała Wiceprzewodnicząca, Emilia Zuzanna Martyna Koordynator projektu, Anna Krzanowska

PAŹDZIERNIK 2021

Rozdział „Poznajmy się” Liwia – „Królowa Polski” - s.3


POZNAJMY SIĘ!

KRÓLOWA POLSKI Cześć! Nazywam się Liwia Joanna Brach. Urodziłam się 31 października 2008 roku w Polsce, ale wychowywałam się w Paryżu do 10 roku życia. Od 3 lat mieszkam na Islandii. Mam czteroletniego brata Matéo. Posiadam dwa koty: Bellę i Cleo. Islandia bardzo mi się podoba, ponieważ panuje tu cisza i spokój. Lubię ją za czyste powietrze, przepiękne wodospad. Latem jest tu najpiękniej. Najbardziej lubię czytanie książek w języku angielskim, piłkę nożną, pływanie. Najcenniejsze dla mnie jest spędzanie czasu z moją rodziną. Poza tym lubię rysować, chodzić do szkoły oraz spędzać czas z przyjaciółmi. Na kolejnej stronie załączyliśmy wiersz, który wyrecytowałam na uroczystości wręczenia sztandaru naszej szkole w Ambasadzie RP w Reykjaviku. To wiersz Marii Konopnickiej, który został dopasowany do wspomnianej uroczystości przez Panią Jolantę Leśniak. Bycie Królową Polski było dla mnie zaszczytem i zostanie w mojej pamięci na długie lata. Liwia Brach, 6b 3



Stronę tę poświęcamy dwóm prowadzącym kółko artystyczne dla polskich dzieci i młodzieży w Keflaviku.

NIECODZIENNE SPOTKANIA

Serdecznie zachęcamy wszystkie dzieci i młodzież naszej szkoły do uczestnictwa w tych niecodziennych spotkaniach. Zachęcamy do zapoznania się z wywiadem Emilii Zuzanny Martyny z 7b. Gościła u Seweryna i Natalii w dniu 6.10.2021r. Emilia: Kiedy postanowiliście stworzyć kółko artystyczne? Natalia: Pomysł narodził się znacznie wcześniej, ale zaczęliśmy przygotowania dopiero pół roku temu. Wcześniej prowadziliśmy takie warsztaty w Polsce, więc postanowiliśmy przenieść je na ten teren. Emilia: Czy długo zajęły wam przygotowania do założenia kółka? Seweryn: Przygotowania? Na pewno, musieliśmy wymyślić tematykę zajęć oraz przygotować wszystkie potrzebne do tego materiały. Trudno dokładnie określić ile dokładnie zajęło nam to czasu, ponieważ każde zajęcia mają inny temat, są inne rzeczy do zrobienia i materiały do przygotowania. Emilia: Jakie warunki i szanse mają polskie dzieci w Keflaviku, by wziąć udział w tych zajęciach? Natalia: Zapewniamy dobre warunki, każde dziecko do nas może przyjść jak tylko ma chęć. Cieszymy się, że dzieci wybierają właśnie nas, choć jest wiele miejsc, w których dzieci mogą praktykować malarstwo . Seweryn: Jest przestronna sala, dużo miejsca, a z naszej strony robimy wszystko, by zapewnić dobre warunki uczestnikom. Ale wiadomo, że jeśli ktoś nie chce, lub nie lubi rysowania, to nie zmuszamy do tego. Przecież nie chcemy nikogo zrazić do malarstwa. Dla nas największym szczęściem jest, kiedy dzieci wychodzą z zajęć szczęśliwe. Emilia: Jak mniej więcej wyglądają takie zajęcia? Natalia: Każde zajęcia mają inną tematykę. Na początku każdych spotkań tłumaczymy i pokazujemy dzieciom co będziemy robić, ponieważ ważne jest to, żeby poznały technikę, jaką będą pracować. Wiadomo, że najwięcej uwagi potrzebują młodsze dzieci, ponieważ starsze mają już jakieś doświadczenie.

5


Ale zawsze pomagamy dzieciom, jeśli czegoś nie rozumieją lub nie potrafią. W trakcie zajęć i na końcu zawsze robimy dzieciom zdjęcia z ich pracami, ponieważ wiemy, że każdy rodzic lubi widzieć swoje dziecko zadowolone i uśmiechnięte. Emilia: Jak sami oceniacie wasze zajęcia? Natalia: Ciężko nam powiedzieć, ale będąc na miejscu tych dzieci, sprawiałoby nam to dużą frajdę poznając nowe techniki malarskie. Sami też jesteśmy zadowoleni, że mogliśmy zapoznać dzieci z tajnikami malarstwa. Emilia: Jaka najśmieszniejsza sytuacja wydarzyła się w waszej pracy? Seweryn: Najśmieszniejsza sytuacja? Było bardzo dużo takich zdarzeń. Trudno jest wybrać jedną. Dzieci są bardzo różne, bardzo dużo mówią i są bardzo towarzyskie. Cieszymy się, że mają tysiące pomysłów na minutę, czasem trudno przewidzieć co wymyślą, są spontaniczne i szczere. Dużo się śmieją i rozmawiają ze sobą na naszych zajęciach. Często jest tak, że ktoś powie coś zabawnego i nagle wszyscy zaczynają się śmiać. Od razu jest przyjemniej. Emilia: Jaki jest wasz ulubiony malarz? Natalia: Moim ulubionym malarzem jest oczywiście mój mąż Seweryn. Seweryn: Za to moimi ulubionymi malarzami są Gerhard Richter- niemiecki artystaoraz Georges De La Tour- malarz francuski. Emilia: Jaka jest najprostsza metoda, by powstał obraz? Seweryn: Jest to abstrakcja, ponieważ w abstrakcji trzeba iść na żywioł. Polega ona na stworzeniu czegoś co akurat siedzi nam w głowie. Może to być po prostu jedna czarna kropka na białym tle, ale mogą to być również wielokolorowe plamy, rozstawione gdziekolwiek na kartce lub płótnie. Abstrakcję może zrobić każdy i bardzo do tego zachęcam.

Emilia: Jakie ukończyliście szkoły? Natalia: Seweryn skończył malarstwo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i jest magistrem sztuki. Ma wiele lat nauki malarstwa za sobą oraz ponad dwudziestoletnie doświadczenie w branży. Ja natomiast jestem nauczycielem i menadżerem artysty.


Emilia: Z jakiego miejsca w Polsce pochodzicie? Natalia: Jedno z nas pochodzi z Zamościa, a drugie z Lublina. Oboje za to studiowaliśmy w Lublinie i tam również zaczęliśmy pracować. Emilia: Jakie są wasze pasje życiowe? Seweryn: Moją pasją jest malowanie obrazów, grafik lub murali. Kiedyś była też jazda na rowerze, z której zrezygnowałem po przeprowadzce do Islandii. Natalia: Oboje lubimy podróżować po Islandii spacery.

i chodzić na

Emilia: Czy jesteście zadowoleni z wyników waszej pracy? Natalia: Sprawia nam to satysfakcję i chcemy kontynuować naszą pracę.


Drogi czytelniku, oto wyróżniona w konkursie praca Mileny Biedy z naszej szkoły. Wychowawca i nauczyciel: mgr Ewelina Ośmiałowska. P.S.: W TYM MIEJSCU POZDRAWIAMY GORĄCO WSZYSTKICH UCZNIÓW NASZEJ SZKOŁY W REYKJAVIKU!!!!

BYĆ POLAKIEM Nagrodzone wypracowanie Mileny Biedy z tegorocznego konkursu “Być Polakiem”. Miłego czytania!

Milena Bieda, Strych, piwnica, szafa – lamus czy kopalnia polskich wspomnień? Ewa wstała dziś w dobrym humorze, bo był to pierwszy dzień wakacji. Zaraz po przebudzeniu poszła pobiegać ze swoją koleżanką Árnheiður. Czerwcowe promienie słońce ogrzewały delikatnie ich policzki. A niewiele było słonecznych dni tu, gdzie mieszkała. Islandia rzadko rozpieszczała pogodą swoich mieszkańców. Jeszcze dwa miesiące temu, całe miasto było przyozdobione białym puchem śniegu. Teraz drzewa i trawa miały odcień żywej zieleni, a termometr wskazywał 13 stopni. Prawdopodobnie był to jeden z najcieplejszych dni tego lata, bo temperatury rzadko są wyższe niż ta. Dziewczyny przebiegały obok szkoły, którą wczoraj skończyły na uroczystej akademii. Ewa rozmyślała jak 9 lat temu przeprowadziła się na tę wyspę, jak pierwszy raz poszła do islandzkiej szkoły, jak nie rozumiała nic z tego, co słyszała dookoła. Wczoraj opuściła mury szkoły jako 16-letnia dziewczyna znająca islandzką kulturę, tradycję, kuchnię i język. Árnheiður to Islandka, która jako pierwsza podeszła do Ewy, kiedy ta nie umiała nic powiedzieć, ale z czasem, dzięki przebywaniu z nią, nauczyła się mówić po islandzku. Razem też pójdą do tego samego liceum po wakacjach. Ewa nawet nauczyła ją mówić odrobinę po polsku. – Gleðilegt sumarfrí! – Po przebiegnięciu kilku kółek po okolicy, życząc sobie nawzajem udanych wakacji, rozeszły się. Gdy Ewa wróciła do domu, rodzice siedzieli na kanapie, oglądając telewizję, islandzki kanał RÚV, jedząc cynamonową przekąskę „kanilsnúðar”. – Jak się czujesz, Ewo? – zapytali wesoło rodzice. – Świetnie, Islandia w taki słoneczny dzień wygląda zupełnie inaczej. Cieszę się, bo teraz z pewnością, mogę schować do szafy moje zimowe kurtki i wszystkie te ocieplane ubrania.

8


– Nie bądź niczego taka pewna. Wiesz jakie powiedzenie mają Islandczycy „Poczekaj 5 minut, a pogoda się zmieni”– zaśmiał się tata Ewy. – Chcemy podarować ci prezent na zakończenie szkoły. Polecisz na tydzień do Polski. Masz samolot dziś o 17-tej. Będziesz mieszkać u babci. Niestety my nie możemy polecieć z tobą, przez naszą pracę.– Powiedzieli poważnym tonem głosu. – No nie wiem... Nie jestem pewna czy chcę. – Ewo, potraktuj to jako wspaniałą przygodę. Na myśl o Polsce w głowie miała tylko kilka wspomnień, które pamiętała jak przez mgłę. Dziewczyna nie była ani razu w swoim ojczystym kraju od wyprowadzki, pomimo to zgodziła się i od razu wzięła się za pakowanie rzeczy. Stwierdziła, że może będzie to lepsze, niż kolejne wakacje spędzone na wyspie. Rodzice odwieźli ją na lotnisko przekonując, że spodoba jej się w Polsce. Szybko pożegnała się z nimi, a gdy wsiadła do samolotu, nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła. Wszystko działo się bardzo szybko. – Drodzy Państwo, jest godzina 21.00, a lot trwał 4 godziny i 27 minut. Wylądowaliśmy w Warszawie. Miłego pobytu. – Ewę przebudził głos stewardessy. Gdy wyszła z samolotu, pierwsze co poczuła, to okropnie zanieczyszczone powietrze. Tutaj oddychało jej się inaczej niż na Islandii, gdzie powietrze jest bardzo czyste. Było już ciemno na zewnątrz. W kraju, gdzie mieszka, niedawno zaczęły się białe noce. Słońce nie zachodziło podczas tego okresu. Zapatrzyła się w niebo i dostrzegła masę migających gwiazd. Już dawno nie widziała ich tylu. Pod lotniskiem czekała na nią ciotka, która miała ją podwieźć do domu babci. Całą drogę Ewa wpatrywała się w okno samochodu. – Byłaś bardzo dzielna, że przyleciałaś tu sama. – Dziękuję. Cóż za piękne gwiazdy... Ilu ludzi mieszka w Warszawie? – Około 2 milionów, a gwiazdy jak gwiazdy – roześmiała się ciotka. – W Reykjavíku mieszka około 130 tysięcy, a oba te miasta są stolicami. To spora różnica. – To prawda. – Ciotka przytaknęła głową i wjechała na małe podwórko. Wysadziła Ewę i odjechała. Stał tam żółty, jednopiętrowy domek. Kiedy drzwi otworzyły się, pojawiła się w nich postać starszej kobiety. To była babcia Jadzia. Na widok wnuczki po policzku staruszki stoczyła się łza wzruszenia.


– Ewuniu...jak ty urosłaś! Teraz stoi przede mną prawdziwa młoda dama. Witaj w domu dziecino. – Cieszę się, że tu jestem! – Odpowiedziała radośnie Ewa. Dziewczyna powiedziała prawdę. Pomimo tego, że na początku nie była przekonana do wakacji w Polsce, teraz myślała, że ten tydzień może być całkiem ciekawy. Babcia nie wydawała jej się obca. W momencie, gdy ją zobaczyła wszystkie wspomnienia, które pamiętała jak przez mgłę, wydały jej się tak przejrzyste. – Dopiero dziś dowiedziałam się, że tu przylecę. Miałam dużo wrażeń jak na jeden dzień. – Rozumiem, idź odpocząć – powiedziała babcia, gładząc jej czoło i wskazując na drzwi pokoju. – Dobranoc babciu. – Szepnęła i położyła się w starannie zaścielonym łóżku i zasnęła. * Następnego dnia dziewczyna wstała z samego rana i postanowiła rozejrzeć się po domu. Gdy przechodziła obok spiżarni dostrzegła, że drzwi na strych są uchylone. Weszła po schodach prowadzących do góry i jej oczom ukazał się malutki strych. Panował na nim zapach starości, ale wyglądał na zadbany. Babcia Jadzia krzątała się od kąta do kąta nucąc coś. – Co tu robisz, babciu? – spytała, zaciekawiona strychem, który widziała po raz pierwszy. – Chciałabym, aby te wakacje były dla ciebie wyjątkowe. Jak wiesz jesteś moją jedyną wnuczką. Ja i twój dziadek mieliśmy małą tajemnicę. – Tajemnicę?! – spytała zaskoczona Ewa. – Tak. Zaraz po zakończeniu II wojny światowej, zrobiliśmy kapsułę czasu. Planowaliśmy ją otworzyć na nasze wspólne 60 urodziny, ale niespodziewana choroba dziadka, przez którą umarł nie pozwoliła nam na to. Zakopaliśmy ją w 1945 roku i pomyślałam, że skoro będziesz u mnie mogłybyśmy odkopać ją razem. – To niesamowite, że zrobiliście coś takiego! – Gdzieś tu powinien być klucz do piwnicy. Tam będzie mapa, gdzie zakopaliśmy kapsułę. Zobacz w tej komodzie obok okna. – Ewa otworzyła komodę, gdzie był zegar skrzyniowy z wysuwanym gniazdem. Przyjrzała się mu, wysuwając gniazdo i ujrzała tam zardzewiały klucz, podając go babci. – To ten. Chodź teraz za mną. Powiedziała wesoła. Podążając za babcią, zeszła z nią do ciemnej piwnicy, gdzie unosił się silny zapach kartofli.


– Tu chowałam się przez połowę wojny. To było najstraszniejszych 6 lat w moim życiu. – Ewa zauważyła jak w jednym momencie oczy babci zmieniły się z radosnych na zaszklone i smutne. Po około kwadransie szukania, odnalazły mapę. Otworzyły ją. Zaznaczone było na niej gwiazdką miejsce 30 centymetrów od lewej strony sosny. W ogródku babci była tylko jedna sosna. Idąc do ogrodu, wzięły też łopatę. Ewa zaczęła wykopywać ziemię. Nie było to łatwe. Ewa już dawno nie przebywała w tak wysokiej temperaturze. Doskwierał upał, ale pomimo lejącego się z niej potu nie chciała przestać kopać. W pewnym momencie poczuła jak łopata zatrzymała się na czymś twardym. Babcia podeszła do wykopanej dziury w ziemi i była pewna, że to ta sama skrzynia, którą zakopała kilkadziesiąt lat wcześniej. Podniosła drewnianą skrzynkę, gładząc spróchniałe drewno. – Zuch dziewczyna. Mogłybyśmy otworzyć to na górze? – Pewnie. Babcia i Ewa wróciły na strych. Dziewczyna otworzyła ostrożnie skrzynkę i wysypała wszystko co w niej było. W kapsule czasu babci i dziadka była wyrwana, zżółknięta strona z gazety, na której widniało „2 września 1945, nastał wyczekiwany koniec wojny. Zwycięstwo Polaków”, teczkę i czarno-białe zdjęcie zrobione niedługo po zakończeniu II wojny światowej, ukazujące Warszawę. Zdjęcie przedstawiało zrujnowane budynki, co było przerażające dla Ewy. To nie była ta sama Warszawa, którą widziała jadąc z lotniska. Wtedy wszystko było w gruzach, a teraz miasto wyglądało kolorowo i tętniło życiem. – Czy tak naprawdę wyglądało kiedyś to miasto?! – Zdjęcie nie pokazuje wszystkiego. Wszędzie panowały zniszczenia, brud i bieda. Państwo było słabe, brakowało dostępnych lekarstw i jedzenia. Pamiętam jak wojna się zaczęła. Miałam 22 lata i aby móc studiować dalej musiałam zostać uczestniczką tajnego nauczania. Poznałam tam Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Rozmawialiśmy tylko raz, jednak podczas tego spotkania podzielił się ze mną swoim wierszem. – Babcia podała jej teczkę z kapsuły. W środku była jedna kartka, a na niej napisane: (...) I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc, i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut zło. Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką. Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?. Ewa dokładnie przeanalizowała treść wiersza. Była w nim rozpacz, z jaką nigdy nie miała do czynienia i poczuła jakby chwilowo cofnęła się do czasów wojny i zobaczyła zastrzelonego młodego chłopaka, który oddał swoje życie za ojczyznę.


– Proszę, opowiedz mi więcej. – Powiedziała ze wzruszeniem. – Byłam sanitariuszką przez ten cały czas. To było wykańczające, ale nigdy nie traciłam wiary, że nadejdą lepsze czasy. Chodziło tu o mój kraj. Kraj, w którym będą żyły moje dzieci, wnuki i przyszłe pokolenia. Przez ten cały czas pomogłam wielu osobom, przynajmniej tyle mogłam zrobić. Podczas wojny zarówno mój brat i twój dziadek byli żołnierzami. Niemieccy żołnierze mojemu bratu zmasakrowali ciało i gdy go znaleziono było za późno. Wtedy już nie żył. On też, podobnie jak Krzysztof Kamil Baczyński, poświęcił swoje życie dla Ojczyzny. Twój dziadek natomiast wrócił z wojny. Bronił swojego kraju najlepiej jak mógł, a po wojnie każdego dnia zachwycał się wolną Polską. Patrzył na nią z nadzieją. Przez całe życie dla mojego brata i twojego dziadka najważniejsza była Ojczyzna. – To ogromne poświęcenie. Chciałabym być taka jak Wy. – Nie bądź jak my, pamiętaj tylko o swoim pochodzeniu. Od tamtego dnia babcia każdego wieczora, uczyła wnuczkę patriotycznych pieśni i śpiewały je razem. Cały tydzień uczyła ją też gotować polskie potrawy. Ewa codziennie odwiedzała strych, słuchając babci opowiadającej o rzeczach się tam znajdujących. Wcześniej pomyślałaby, że mogą znajdować się tam tylko „bezużyteczne graty”, ale meble babci miały swoją historię. I to czyniło je pięknymi. Codziennie też chodziła na spacery i starała się, tak jak dziadek, zachwycać się wolną Polską. Dziadkowie stali się dla niej inspiracją i sprawili, że będąc tu pojawiło się w niej silne uczucie, którego nigdy dotąd nie znała. Poczuła, że to właśnie tu jest jej miejsce na ziemi. Pojawiło się wzruszenie w jej młodym sercu, jak piękna jest jej własna ojczyzna, jak wiele wycierpiały te ziemie, po których mogła teraz spacerować. Urzekło ją wszystko co widziała. Ewa czuła cały czas, jakby ojczyzna mówiła do niej– „Tu jesteś zawsze mile widziana!”. * Nadszedł dzień powrotu Ewy na Islandię. – Byłam tylko tydzień w Polsce, ale dziękuję za wszystko, przez ten czas dużo się nauczyłam. – Ewo, chciałam tylko, żebyś znała swoje korzenie. – Babcia ze łzami przytuliła dziewczynę, po czym ta wsiadła do taksówki. Opuszczając jej dom, Ewie przypomniało się jak babcia nuciła jednego wieczoru: (...) Jest takie miejsce, taki kraj. Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi, zwycięskiej chwały nadejdą dni. Dopomóż Boże i wytrwać daj! Tu nasze miejsce, to nasz kraj! Zrozumiała teraz znaczenie słów tej piosenki, jak wiele ludzie poświęcili podczas wojny, by ona mogła kształcić się, podróżować, zachwycać się widokami i być wolna. Teraz wie, że ojczyzna to nie tylko kraj urodzenia, ale także jedność, uczucie przynależności i historia.


Ten tydzień sprawił, że wracała do rodziców jako inna osoba. Pomimo powrotu na Islandię, Polska będzie teraz cały czas w jej sercu. Zawdzięcza to przede wszystkim wspólnym chwilom spędzonym z babcią, jej mądrości, doświadczeniu oraz historii rodziny, przywołanej po przez kapsułę czasu jej dziadków. Dzięki rzeczom w niej znalezionych, spojrzała na historię Polski inaczej i doceniła jeszcze bardziej, że w jej żyłach płynie polska krew.


Drodzy Czytelnicy, Z przyjemnością zawiadamiamy, iż IPN i Fundacja EduSEN organizują obecnie II polonijny turniej „Misia Wojtka”, w którym biorą udział starsze klasy naszej Szkoły w Reykjaviku.

Pozdrawiamy serdecznie nauczycielkę p. Ewelinę Ośmiałowską i Jej wychowanków, a naszych kolegów i koleżanki. Trzymamy KCIUKI!!!


Zgodnie z informacjami podanymi przez panią mgr Ewelinę Ośmiałowską, Marcel z Tytusem zajęli wczoraj (20.10) DRUGIE miejsce w grupie F. Za miesiąc rewanż…

Grupa naszej szkoły nazywa się „Islandzkie misie”. Kibicujcie, śledźcie przebieg kolejnych wydarzeń na stronie: http://gry.ipn.gov.pl/miswojtek/


Dzień Edukacji Narodowej 2021 Wtorek, 5 października.

CIEKAWOSTKI SZKOLNE

W tym miejscu chcemy upamiętnić wiersz poświęcony Nauczycielom naszej Szkoły, który został napisany przez Pani ą mgr Jolantę Leśniak w okresie przedwakacyjnym tego roku. Nigdy nie straci na swojej aktualności i Dzień Edukacji Narodowej jest wyśmienitą okazją, by poświęcić uwagę „Pielgrzymom” naszej Szkoły. Każdemu z nas nasuwa się pytanie podczas czytania „Pielgrzymów”: Zostaniemy tu na zawsze? A może wrócimy? Ile trwać tu b ędziemy?

Foto z archiwum p. Jolanty Leśniak

1 6


Jolanta Leśniak Pielgrzymi Jestesmy tu, na dalekiej wyspie, na końcu swiata, nie dlatego, że ojczyzna wyrzuciła nas ze swojego łona. Ojczyzna nas wykarmiła, wyleczyła, wykształciła, zanurzyła w historii jakiej nie ma żaden inny naród. Dała chleb na drogę - bo to Matka, a matka daje swoim dzieciom to co najlepsze. A dobre dzieci pamiętają. Każdy z nas nosi w sobie jej korzeń, który wyrasta z niezapomnianych krajobrazów: zbożowych pol, habrowych łąk, zielonych lasów, powietrza, słońca i nieba, ktore karmią Nas jak kromka chleba. Ten korzeń w nas jest, rośnie i woła. Nie sposób go z siebie wyrwać. Ci, ktorzy to robia, stają się jak bezimienni ślepcy, którzy gubią drogę. Bo matki nie da się zapomnieć. Ten korzeń to największe dziedzictwo Polaków, cenniejszy od srebra i złota. Wychodzimy nad brzeg oceanu, na klify i wulkany, Patrzymy na odlatujące samoloty. A kiedy tylko możemy, wsiadamy do nich i lecimy do niej…

A kiedy tylko postawimy stopę w jej soczyste trawy, zobaczymy latające nad nami bociany, poczujemy zapach fiołków i lasów sosnowych, grzybów i malin, Otworzymy drzwi naszych bliskich, poczujemy dotyk przyjaznej dłoni, łzę i promień słońca na policzku, będziemy wiedzieć, że jesteśmy w domu. Na tej dalekiej wyspie, na końcu świata, Która karmi nas godziwym chlebem, patrzymy nie przez swoje okna, nie na swoje ogrody, w których nie nasz wiatr tańczy między drzewami. Jesteśmy tu, bo tak trzeba, bo potrzebują nas polskie dzieci i trwamy. Jedni zostaną tu na zawsze, inni wrócą do ojczyzny, która przygarnie ich - jak zawsze -do matczynego łona. Póki co, tu jesteśmy, nasyceni i zabezpieczeni. Umacniajmy się nawzajem: słowem, uśmiechem, przychylnością, radością, wspólnie wypitą kawą, jak dobra rodzina Polaków. Aby urosły nam skrzydła, na których możemy wrócić do domu.


Planer od Fundacji Edukacji Polonijnej do wydruku


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.