9 minute read

Publikujemy nagrodzone wypracowanie uczennicy naszej szkoły, Mileny Biedy, z tegorocznego konkursu “Być Polakiem”………………………….s

Drogi czytelniku, oto nagrodzona praca konkursowa Mileny Biedy !!! Wychowawca i nauczyciel: mgr Ewelina Ośmiałowska. P.S.: W TYM MIEJSCU POZDRAWIAMY GORĄCO WSZYSTKICH UCZNIÓW NASZEJ SZKOŁY W REYKJAVIKU!!!!

Nagrodzone wypracowanie

Advertisement

Mileny Biedy z tegorocznego konkursu “Być Polakiem”. Miłego czytania !

Milena Bieda, Strych, piwnica, szafa – lamus czy kopalnia polskich wspomnień?

Ewa wstała dziś w dobrym humorze, bo był to pierwszy dzień wakacji. Zaraz po przebudzeniu poszła pobiegać ze swoją koleżanką Árnheiður. Czerwcowe promienie słońce ogrzewały delikatnie ich policzki. A niewiele było słonecznych dni tu, gdzie mieszkała. Islandia rzadko rozpieszczała pogodą swoich mieszkańców. Jeszcze dwa miesiące temu, całe miasto było przyozdobione białym puchem śniegu. Teraz drzewa i trawa miały odcień żywej zieleni, a termometr wskazywał 13 stopni. Prawdopodobnie był to jeden z najcieplejszych dni tego lata, bo temperatury rzadko są wyższe niż ta. Dziewczyny przebiegały obok szkoły, którą wczoraj skończyły na uroczystej akademii. Ewa rozmyślała jak 9 lat temu przeprowadziła się na tę wyspę, jak pierwszy raz poszła do islandzkiej szkoły, jak nie rozumiała nic z tego, co słyszała dookoła. Wczoraj opuściła mury szkoły jako 16-letnia dziewczyna znająca islandzką kulturę, tradycję, kuchnię i język. Árnheiður to Islandka, która jako pierwsza podeszła do Ewy, kiedy ta nie umiała nic powiedzieć, ale z czasem, dzięki przebywaniu z nią, nauczyła się mówić po islandzku. Razem też pójdą do tego samego liceum po wakacjach. Ewa nawet nauczyła ją mówić odrobinę po polsku. – Gleðilegt sumarfrí! – Po przebiegnięciu kilku kółek po okolicy, życząc sobie nawzajem udanych wakacji, rozeszły się. Gdy Ewa wróciła do domu, rodzice siedzieli na kanapie, oglądając telewizję, islandzki kanał RÚV, jedząc cynamonową przekąskę „kanilsnúðar”. – Jak się czujesz, Ewo? – zapytali wesoło rodzice. – Świetnie, Islandia w taki słoneczny dzień wygląda zupełnie inaczej. Cieszę się, bo teraz z pewnością, mogę schować do szafy moje zimowe kurtki i wszystkie te ocieplane ubrania.

– Nie bądź niczego taka pewna. Wiesz jakie powiedzenie mają Islandczycy „Poczekaj 5 minut, a pogoda się zmieni”– zaśmiał się tata Ewy.

– Chcemy podarować ci prezent na zakończenie szkoły. Polecisz na tydzień do Polski. Masz samolot dziś o 17-tej. Będziesz mieszkać u babci. Niestety my nie możemy polecieć z tobą, przez naszą pracę.– Powiedzieli poważnym tonem głosu.

– No nie wiem... Nie jestem pewna czy chcę.

– Ewo, potraktuj to jako wspaniałą przygodę.

Na myśl o Polsce w głowie miała tylko kilka wspomnień, które pamiętała jak przez mgłę. Dziewczyna nie była ani razu w swoim ojczystym kraju od wyprowadzki, pomimo to zgodziła się i od razu wzięła się za pakowanie rzeczy. Stwierdziła, że może będzie to lepsze, niż kolejne wakacje spędzone na wyspie. Rodzice odwieźli ją na lotnisko przekonując, że spodoba jej się w Polsce. Szybko pożegnała się z nimi, a gdy wsiadła do samolotu, nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła. Wszystko działo się bardzo szybko.

– Drodzy Państwo, jest godzina 21.00, a lot trwał 4 godziny i 27 minut. Wylądowaliśmy w Warszawie. Miłego pobytu. – Ewę przebudził głos stewardessy.

Gdy wyszła z samolotu, pierwsze co poczuła, to okropnie zanieczyszczone powietrze. Tutaj oddychało jej się inaczej niż na Islandii, gdzie powietrze jest bardzo czyste. Było już ciemno na zewnątrz. W kraju, gdzie mieszka, niedawno zaczęły się białe noce. Słońce nie zachodziło podczas tego okresu. Zapatrzyła się w niebo i dostrzegła masę migających gwiazd. Już dawno nie widziała ich tylu. Pod lotniskiem czekała na nią ciotka, która miała ją podwieźć do domu babci. Całą drogę Ewa wpatrywała się w okno samochodu.

– Byłaś bardzo dzielna, że przyleciałaś tu sama.

– Dziękuję. Cóż za piękne gwiazdy... Ilu ludzi mieszka w Warszawie?

– Około 2 milionów, a gwiazdy jak gwiazdy – roześmiała się ciotka.

– W Reykjavíku mieszka około 130 tysięcy, a oba te miasta są stolicami. To spora różnica.

– To prawda. – Ciotka przytaknęła głową i wjechała na małe podwórko.

Wysadziła Ewę i odjechała. Stał tam żółty, jednopiętrowy domek. Kiedy drzwi otworzyły się, pojawiła się w nich postać starszej kobiety. To była babcia Jadzia. Na widok wnuczki po policzku staruszki stoczyła się łza wzruszenia.

– Cieszę się, że tu jestem! – Odpowiedziała radośnie Ewa.

Dziewczyna powiedziała prawdę. Pomimo tego, że na początku nie była przekonana do wakacji w Polsce, teraz myślała, że ten tydzień może być całkiem ciekawy. Babcia nie wydawała jej się obca. W momencie, gdy ją zobaczyła wszystkie wspomnienia, które pamiętała jak przez mgłę, wydały jej się tak przejrzyste.

– Dopiero dziś dowiedziałam się, że tu przylecę. Miałam dużo wrażeń jak na jeden dzień.

– Rozumiem, idź odpocząć – powiedziała babcia, gładząc jej czoło i wskazując na drzwi pokoju.

– Dobranoc babciu. – Szepnęła i położyła się w starannie zaścielonym łóżku i zasnęła.

* Następnego dnia dziewczyna wstała z samego rana i postanowiła rozejrzeć się po domu. Gdy przechodziła obok spiżarni dostrzegła, że drzwi na strych są uchylone. Weszła po schodach prowadzących do góry i jej oczom ukazał się malutki strych. Panował na nim zapach starości, ale wyglądał na zadbany. Babcia Jadzia krzątała się od kąta do kąta nucąc coś.

– Co tu robisz, babciu? – spytała, zaciekawiona strychem, który widziała po raz pierwszy.

– Chciałabym, aby te wakacje były dla ciebie wyjątkowe. Jak wiesz jesteś moją jedyną wnuczką. Ja i twój dziadek mieliśmy małą tajemnicę. – Tajemnicę?! – spytała zaskoczona Ewa.

– Tak. Zaraz po zakończeniu II wojny światowej, zrobiliśmy kapsułę czasu. Planowaliśmy ją

otworzyć na nasze wspólne 60 urodziny, ale niespodziewana choroba dziadka, przez którą umarł nie pozwoliła nam na to. Zakopaliśmy ją w 1945 roku i pomyślałam, że skoro będziesz u mnie mogłybyśmy odkopać ją razem. – To niesamowite, że zrobiliście coś takiego!

– Gdzieś tu powinien być klucz do piwnicy. Tam będzie mapa, gdzie zakopaliśmy kapsułę. Zobacz w tej komodzie obok okna.

– Ewa otworzyła komodę, gdzie był zegar skrzyniowy z wysuwanym gniazdem. Przyjrzała się mu, wysuwając gniazdo i ujrzała tam zardzewiały klucz, podając go babci.

– Tu chowałam się przez połowę wojny. To było najstraszniejszych 6 lat w moim życiu. – Ewa zauważyła jak w jednym momencie oczy babci zmieniły się z radosnych na zaszklone i smutne.

Po około kwadransie szukania, odnalazły mapę. Otworzyły ją. Zaznaczone było na niej gwiazdką miejsce 30 centymetrów od lewej strony sosny. W ogródku babci była tylko jedna sosna. Idąc do ogrodu, wzięły też łopatę. Ewa zaczęła wykopywać ziemię. Nie było to łatwe. Ewa już dawno nie przebywała w tak wysokiej temperaturze. Doskwierał upał, ale pomimo lejącego się z niej potu nie chciała przestać kopać. W pewnym momencie poczuła jak łopata zatrzymała się na czymś twardym. Babcia podeszła do wykopanej dziury w ziemi i była pewna, że to ta sama skrzynia, którą zakopała kilkadziesiąt lat wcześniej. Podniosła drewnianą skrzynkę, gładząc spróchniałe drewno.

– Zuch dziewczyna. Mogłybyśmy otworzyć to na górze?

– Pewnie.

Babcia i Ewa wróciły na strych. Dziewczyna otworzyła ostrożnie skrzynkę i wysypała wszystko co w niej było. W kapsule czasu babci i dziadka była wyrwana, zżółknięta strona z gazety, na której widniało „2 września 1945, nastał wyczekiwany koniec wojny. Zwycięstwo Polaków”, teczkę i czarno-białe zdjęcie zrobione niedługo po zakończeniu II wojny światowej, ukazujące Warszawę. Zdjęcie przedstawiało zrujnowane budynki, co było przerażające dla Ewy. To nie była ta sama Warszawa, którą widziała jadąc z lotniska. Wtedy wszystko było w gruzach, a teraz miasto wyglądało kolorowo i tętniło życiem.

– Czy tak naprawdę wyglądało kiedyś to miasto?!

– Zdjęcie nie pokazuje wszystkiego. Wszędzie panowały zniszczenia, brud i bieda. Państwo było słabe, brakowało dostępnych lekarstw i jedzenia. Pamiętam jak wojna się zaczęła. Miałam 22 lata i aby móc studiować dalej musiałam zostać uczestniczką tajnego nauczania. Poznałam tam Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Rozmawialiśmy tylko raz, jednak podczas tego spotkania podzielił się ze mną swoim wierszem.

– Babcia podała jej teczkę z kapsuły. W środku była jedna kartka, a na niej napisane: (...) I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc, i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło. Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką. Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?.

Ewa dokładnie przeanalizowała treść wiersza. Była w nim rozpacz, z jaką nigdy nie miała do czynienia i poczuła jakby chwilowo cofnęła się do czasów wojny i zobaczyła zastrzelonego młodego chłopaka, który oddał swoje życie za ojczyznę.

– Byłam sanitariuszką przez ten cały czas. To było wykańczające, ale nigdy nie traciłam wiary, że nadejdą lepsze czasy. Chodziło tu o mój kraj. Kraj, w którym będą żyły moje dzieci, wnuki i przyszłe pokolenia. Przez ten cały czas pomogłam wielu osobom, przynajmniej tyle mogłam zrobić. Podczas wojny zarówno mój brat i twój dziadek byli żołnierzami. Niemieccy żołnierze mojemu bratu zmasakrowali ciało i gdy go znaleziono było za późno. Wtedy już nie żył. On też, podobnie jak Krzysztof Kamil Baczyński, poświęcił swoje życie dla Ojczyzny. Twój dziadek natomiast wrócił z wojny. Bronił swojego kraju najlepiej jak mógł, a po wojnie każdego dnia zachwycał się wolną Polską. Patrzył na nią z nadzieją. Przez całe życie dla mojego brata i twojego dziadka najważniejsza była Ojczyzna.

– To ogromne poświęcenie. Chciałabym być taka jak Wy.

– Nie bądź jak my, pamiętaj tylko o swoim pochodzeniu.

Od tamtego dnia babcia każdego wieczora, uczyła wnuczkę patriotycznych pieśni i śpiewały je razem. Cały tydzień uczyła ją też gotować polskie potrawy. Ewa codziennie odwiedzała strych, słuchając babci opowiadającej o rzeczach się tam znajdujących. Wcześniej pomyślałaby, że mogą znajdować się tam tylko „bezużyteczne graty”, ale meble babci miały swoją historię. I to czyniło je pięknymi. Codziennie też chodziła na spacery i starała się, tak jak dziadek, zachwycać się wolną Polską. Dziadkowie stali się dla niej inspiracją i sprawili, że będąc tu pojawiło się w niej silne uczucie, którego nigdy dotąd nie znała. Poczuła, że to właśnie tu jest jej miejsce na ziemi. Pojawiło się wzruszenie w jej młodym sercu, jak piękna jest jej własna ojczyzna, jak wiele wycierpiały te ziemie, po których mogła teraz spacerować. Urzekło ją wszystko co widziała. Ewa czuła cały czas, jakby ojczyzna mówiła do niej– „Tu jesteś zawsze mile widziana!”.

Nadszedł dzień powrotu Ewy na Islandię.

– Byłam tylko tydzień w Polsce, ale dziękuję za wszystko, przez ten czas dużo się nauczyłam.

– Ewo, chciałam tylko, żebyś znała swoje korzenie. – Babcia ze łzami przytuliła dziewczynę, po czym ta wsiadła do taksówki.

Opuszczając jej dom, Ewie przypomniało się jak babcia nuciła jednego wieczoru: (...) Jest takie miejsce, taki kraj. Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi, zwycięskiej chwały nadejdą dni. Dopomóż Boże i wytrwać daj! Tu nasze miejsce, to nasz kraj! Zrozumiała teraz znaczenie słów tej piosenki, jak wiele ludzie poświęcili podczas wojny, by ona mogła kształcić się, podróżować, zachwycać się widokami i być wolna. Teraz wie, że ojczyzna to nie tylko kraj urodzenia, ale także jedność, uczucie przynależności i historia.

Ten tydzień sprawił, że wracała do rodziców jako inna osoba. Pomimo powrotu na Islandię, Polska będzie teraz cały czas w jej sercu. Zawdzięcza to przede wszystkim wspólnym chwilom spędzonym z babcią, jej mądrości, doświadczeniu oraz historii rodziny, przywołanej po przez kapsułę czasu jej dziadków. Dzięki rzeczom w niej znalezionych, spojrzała na historię Polski inaczej i doceniła jeszcze bardziej, że w jej żyłach płynie polska krew.

This article is from: