
4 minute read
Wywiad z ukraińskim artystą malarzem Danylo Movchanem
UKRAINA DANYLO MOVCHAN
DANYLO MOVCHAN urodził się we Lwowie w 1979 roku. Studiował w Lwowskiej Wyższej Szkole Sztuk Zdobniczych i Stosowanych, a następnie – w Lwowskiej Narodowej Akademii Sztuk na Wydziale Sztuki Sakralnej. Zajmuje się pisaniem ikon, malowaniem i konserwacją. Uczestnik wielu wystaw zbiorowych. Jego dzieła przechowywane są w kościołach i prywatnych kolekcjach w Ukrainie, Białorusi, Polsce, Niemczech, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Zwykle pracuje z deską i płótnem. Maluje temperą jajeczną, tworząc farbę z żółtka, jasnego piwa i pigmentów. W domu pisze ikony do muzyki rozrywkowej.
Advertisement



WAR IN UKRAINE


Nie ma spokoju, aby kontynuować sztukę
W swoich pracach czerpiesz z estetyki i mistycyzmu, należącego do wschodniej sztuki pisania ikon. W tym świecie kontemplowanie ikony jest zarazem drogą do boga i cudem, a ikonopis – ikonopisarz, czyli jej autor, odrywa się od nawyku oczekiwania konkretnych treści poznawczych. Niejako traci więc na splendorze twórcy. Jest jedynie narzędziem, przekazem. Tymczasem Twoje malarstwo jest niepowtarzalne. Czym to wytłumaczyć?
Na swój sposób staram się wsłuchiwać w swój wewnętrzny głos. Nie potrafię i nawet nie chcę docenić mojej specyficznej relacji z Bogiem. Po prostu pomysły przychodzą do mnie i w ten sposób rodzą się nowe kompozycje, nowe obrazy. Sądzę, że każdy artysta tak ma. Wciąż jednak – jako artysta – pozostaję pod wpływem środowiska oraz kultury, w której się obracam, z której czerpię inspirację. Kiedy zagłębisz się w to środowisko, pomysły same spływają do ciebie. Natomiast aspekty chrześcijańskie są dodatkowym paliwem dla mojej sztuki. Dają mi do myślenia.
Postaci na Twoich obrazach zdają się podchodzić do widza. Są jak żywcem wzięte z dziecięcych bajek. Wielu z nich towarzyszy surowe, białe tło. Tym samym łączysz świat religijnych znaków ze światem laickim, który niekoniecznie potrafi zinterpretować bizantyjskie ikony. Czy nie zarzuca Ci się lekceważenia zasad kanonu ikonostasu?
Podchodzę do tego tematu bardzo warunkowo i twórczo. To jest droga, to jest kierunek, który świadomie wybrałem. W sztuce sakralnej nie można, nie należy po prostu wziąć tematu i powielić go. Widzę to, patrząc przez stulecia ikonografii. Nowe formy zawsze są potrzebne, aby współcześni mogli zrozumieć prawdy chrześcijaństwa.




Czy łatwiej jest dziś być ikonopisarzem, kiedy świat stał się bardziej czarno-biały? Zero-jedynkowy w opisywaniu zła i dobra? Właśnie, w palecie tradycyjnych barw ikon jakie kolory malują dobro, a jakie zło?
Nie zgodzę się z tym twierdzeniem. Nie mogę powiedzieć, że świat stał się czarno-biały. Wręcz przeciwnie, kolory stały się wyraźniejsze, bardziej żywe. Ponieważ to uczucia stały się bardziej dotkliwe i coraz ważniejsze w zrozumieniu tego, co dzieje się obecnie w świecie. Otacza nas wiele barw, sporo z nich bardzo dobrze się prezentuje. Zło na moich obrazach wciąż to jednak czerń.
Od ponad miesiąca w Twojej ojczyźnie trwa wojna. Pozostajesz w bombardowanym Kijowie. My tę wojnę obserwujemy spoza wciąż bezpiecznych granic, z perspektywy. Przepełnia nas przede wszystkim podziw dla niezwykłej postawy broniących się Ukraińców. Jest w Was niezwykła godność i powściągliwość w wyliczaniu krzywd i cierpień, brak roszczeń, jakiegokolwiek krzyczenia o swoich krzywdach i o cierpieniu. To niezwyczajne. Kojarzy mi się ze skupieniem wspólnym kontemplacji ikony, z pełną świadomością znaczenia tego, co się dzieje.
Na początku było kilka dni szoku. Dla mnie, dla mojej rodziny. Dla wszystkich dokoła. W końcu jednak zdałem sobie sprawę, że muszę dalej tworzyć. Pokazywać nową rzeczywistość. Oczywiście, pojawiło się mnóstwo nowych pytań – z mojego artystycznego punktu widzenia – zaczęło brakować kolorów oraz słów, aby przekazać tę tragedię. Zauważyłem, że mój tak zwany język artystyczny – sposób mojej komunikacji ze światem – zmienił się od czasów tej wojny. Od kilku lat rysuję na papierze, akwarelami. W tej chwili okazało się to niezmiernie dobrą techniką, która daje mi możliwość szybkiego wdrożenia pomysłu. W strefie wizualnej znów mamy do czynienia z obrazami rzeczywistej, niezmetaforyzowanej śmierci. Wracają wyobrażenia ginących królów, poległych w walce ze złem świętych oraz rycerzy. Rzezi niewinnych. Średniowieczne memy. Wydaje się, że dzieło malarza ikon, ikonopisa, ma dziś szczególny sens i przesłanie.
Czy w tym strasznym dla Ukrainy czasie wojny sztuka (Twoja sztuka) ocala twórcę, więc i jego rodzinę, odbiorców? Od zwątpienia, niszczącej rozpaczy?
Nie potrafię ocenić tego teraz, kiedy nam w Ukrainie grozi śmierć. Grozi nam też zniszczenie przestrzeni kulturowej, naszego dorobku. Nadal tworzę, aby przeżyć te koszmarne dni i noce. W czasie wojny przestałem malować ikony. Nie ma wystarczająco spokoju w moim sercu, aby kontynuować tę świętą sztukę. [MK]
