MALARSKI PLENER W KOTACH
Uczestniczki pleneru w ogrodzie Państwa Teresy i …
19 czerwca grupa plastyczno-malarska pracująca pod kierunkiem Aleksandry Herisz wyjechała, zgodnie z kilkuletnią tradycją do domku letniskowego w Kotach k/Tworoga członkini grupy Teresy Dominiak i jej męża Remigiusza aby rozstawić swoje sztalugi w plenerze. Za dwa dni miało się rozpocząć lato. Jak się później okazało bardzo upalne. Jako temat wyjazdu wybrano „Hawaje”. Na wyspie witani i żegnani są goście dekorowani są naszyjnikami z kwiatów. Do każdej z siedmiu wysp przypisany jest określony kolor i gatunek kwiatu. Mając to na uwadze wszystkie panie ubrały się w białe bluzki oraz kolorowe spódnice, no i obowiązkowo każda z nich na szyi miała kolorowy wianek hawajski.
Tematem malarskim pleneru były kwiaty, a końcowym efektem było dziesięć obrazów namalowanych akrylem (dziewięć prac) i pastelami (jedna (praca). Obrazy pozostały w gościnnym domu i ozdobiły jego ściany – tak jak wszystkie namalowane w czasie poprzednich plenerów.
Gospodarze, Teresa i jej mąż, przyjęli gości bardzo serdecznie, co przełożyło się na miłą atmosferę i zaproszenie do Kotów także w przyszłym roku.
Kazimiera Wojtowicz
WARSZTATY ŚPIEWACZE CHÓRU
W dniach od 24 do 27 czerwca, chór „Wrzosy jesieni”, w czasie warsztatów śpiewaczych w Zawadzie Pilickiej, po raz dziewiąty przygotowywał się do nowego sezonu koncertowego. Przez cztery dni chórzyści, dwa razy dziennie – w sesji przedpołudniowej i w sesji popołudniowej, podzieleni na grupy według głosów (soprany, alty, tenory i basy), ćwiczyli się w emisji głosu i w innych elementach chóralnego śpiewu.
W Internecie przeczytać można, że emisja głosu to proces jego wytwarzania i wyprowadzania na zewnątrz w mowie i w śpiewie. Prawidłowa emisja głosu jest wypadkową: Postawy, Oddychania, Fonacji, Rezonansu i Artykulacji (POFRA). Zespolone w całość elementy tworzące POFRA są przedmiotem nauki prawidłowego tworzenia głosu (jego emisji).
Tyle teoria, a jak to przebiegało w praktyce opowiedzieć mogą tylko uczestnicy warsztatów, gdyby ich o to zapytacie. Głos odzwierciedla stan zdrowia człowieka, jego uczu-
cia, emocje, myśli, doświadczenia. W procesie komunikacji interpersonalnej, a występ chóru dla publiczności jest jej formą – podlega ocenie innych osób. To też z Internetu.
W planach, prowadzącej chór Moniki Woleńskiej, jest wprowadzenie do repertuaru wykonywanych przez zespół pieśni i piosenek, kilku nowych utworów. Zgodnie z dotychczasową polityką repertuarową chóru, będą to tak bardzo różne: piosenka „Wojenko, wojenko” śpiewana przez legiony Piłsudskiego w czasie I wojny światowej i „Oda do radości” - kantata 昀椀nałowa IX symfonii Ludwiga van Beethovena, w roku 1972 przyjęta przez Radę Europy i Wspólnotę Europejską jako hymn Unii Europejskiej.
W czasie każdych z dotychczasowych ośmiu warsztatów jedno popołudnie i wieczór poświęcone był na spotkanie chóru z przyjaciółmi, bo jak mawiano w starożytnych Rzymie Sine amicitia vita est nulla, czyli Bez przyjaźni nie ma życia. Tak też było i tym razem. We wtorek 25 czerwca do Zawady przyjechała grupa przyjaciół – chór „Canto Cantare” Uniwersytetu Trzeciego Wieku działającego na Politechnice Częstochowskiej i jego liderka Grażyna Omeljaniuk-Szulc.
Zgodnie z jeszcze jedną łacińską sentencją Verum est, ut bonos boni diligant, którą tłumaczy się na Prawdą jest, że zacni kochają zacnych, obydwie grupy spędziły kilka godzin na wspólnym śpiewaniu i zabawie.
W zeszłym roku bytomski chór przywitał gości z Częstochowy w kolorowych strojach charakterystycznych dla Bliskiego i Dalekiego Wschodu. W tym roku kolorem obowiązującym dla bytomskich chórzystów była czerń, a dodatkowym charakterystycznym atrybutem – miotły. Niestety,
Chór „Wrzosy Jesieni” czeka na zaproszonych gości z Częstochowy
albo może na szczęście, goście z Częstochowy przyjechali ubrani w stroje zakładane w czasie Nocy Świętojańskiej. Gdyby nie to, towarzyskie spotkanie przyjaciół przemieniło by się w sabat czarownic.
RK
W ŁAZACH PO RAZ SZESNASTY
14 września 2024 r. odbyła się w Łazach XVI Międzynarodowa Olimpiada Sportowa Uniwersytetów Trzeciego Wieku i Organizacji Senioralnych.
W tym roku liczba uczestniczących w zawodach reprezentacji i startujących zawodników, z powodu złej pogody i nadawanych przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa Alertów o zagrożeniach, była mniejsza niż w latach poprzednich.
Do Łaz przyjechało tylko 10 zespołów. Jak przystało weteranom (nasz Uniwersytet bierze udział w Olimpiadzie od pierwszej jej edycji w roku 2009) Bytom zameldował się u organizatorów jako pierwszy: 30 zawodników i zawodniczek oraz 15 kibiców.
Reprezentacja Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku i jej kibice na XVI Międzynarodowej Olimpiadzie Sportowej Uniwersytetów Trzeciego Wieku i Organizacji Senioralnych
Po rozdaniu pakietów startowych oraz o昀椀cjalnym otwarciu zawodów i zapaleniu znicza Olimpiady, rozpoczęły się sportowe zmagania w następujących dyscyplinach i konkurencjach: pływanie, lekkoatletyka, strzelanie z broni pneumatycznej, jazda na rowerze, kajaki, tenis stołowy, boule, brydż i szachy. Oczywiście z powodu ciągłych opadów deszczu większość konkurencji odbywała się pod dachem, co wymagało wprowadzenia przez organizatorów daleko niekiedy idących mody昀椀kacji przebiegu zawodów.
Efektem dobrego przygotowania naszych zawodników ale także, trzeba przyznać, mniejszej liczby startujących, jest lawina zdobytych medali. Słuchacze i słuchaczki Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku aż 11 razy stawali na podium dla zwycięzców.
Na najwyższym stopniu „pudła”, zdobywając złoty medal w pływaniu na dystansie 50 m stylem klasycznym, stanął Zbigniew Borkowiec.
Srebrne medale przypadły: ponownie Zbigniewowi Borkowcowi – tym razem na dystansie 50 m stylem dowolnym oraz Irenie Borkowiec w strzelaniu z pistoletu sportowego i Andrzejowi Bugajewskiemu w biegu.
Medale brązowe zawisły na piersiach: Andrzeja Bugajewskiego, Marianny Czajerek, Wiesława Rzepeckiego i Józefy Wachulskiej w biegach, Jana Cieplinskiego i Erwina Hermana w pływaniu, Henryka Duzdowskiego w szachach i Marii Ślęzak-Błaszczyk w rowerowym przełaju.
Uroczystość zakończenia Olimpijskich zmagań odbyła się przy nieśmiało wychodzącym zza chmur słońcu.
BYTOMSKA SENIORKA ROKU 2024
Wielu bytomian, seniorów po przejściu na zasłużoną emeryturę zaczyna społecznie działać na rzecz lokalnego środowiska. Swoją postawą łamią stereotypy i zmieniają sposób postrzegania osoby starszej. To między innymi ich zaangażowanie i przykład jest dla innych seniorów motywacją, do wyjścia z domu i aktywnego spędzania wolnego czasu. Chcąc uhonorować takie osoby za ich zaangażowanie na rzecz miasta i jego mieszkańców Bytomska Rada Seniorów postanowiła ich wyróżnić tytułem „Seniora Roku” i statuetką Ewy Tyburczyk.
Hildegarda Ewa Tyburczyk była społecznikiem z urodzenia. W okresie aktywności zawodowej, przez 40 lat pracowała jako nauczyciel w bytomskich i opolskich szkołach, jej zainteresowania pozazawodowe wiązały się przede z turystyką.
Ukończyła kurs przewodnika beskidzkiego oraz przewodnika po Górnośląskim Okręgu Przemysłowym. Po zakończeniu pracy zawodowej została słuchaczką Uniwersytet Trzeciego Wieku działającego na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, a po utworzeniu, w roku 2006, Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku wstąpiła w jego szeregi i przez następnych kilkanaście lat była przewodniczącą i zastępcą przewodniczącego Samorządu Słuchaczy. W roku 2014 Ewa, bo pod takim imieniem wszyscy ją znali, była inicjatorką a potem włączyła się w prace przygotowujące powołanie w Bytomiu reprezentacji starszych jego mieszkańców. Wiosną 2015 r. Prezydent Bytomia powołał do życia Bytomską Radę Seniorów. 30 kwietnia na pierwszym jej posiedzeniu, Hildegarda Ewa Tyburczyk zo-
stała wybrana na przewodniczącą Rady i funkcję tę pełniła aż do swojej śmierci w lipcu 2020 r.
Senior Roku wybierany jest w postępowaniu konkursowym. Kandydatów do nagrody mogą zgłaszać: organizacje pozarządowe, jednostki pomocy społecznej, instytucje kultury, podmioty kościelne, administracja publiczna, grupy nieformalne i osoby 昀椀zyczne. Zgodnie z regulaminem konkursu jego Kapituła wyboru dokonuje spośród zgłoszonych kandydatów mając na uwadze cztery cechy: działanie lub inicjatywy kandydata wpływające na poprawę jakości życia seniorów, otwartość kandydata na współpracę z innymi osobami i podmiotami, postawę kandydata w swoim środowisku oraz wpływ działalności kandydata na społeczność seniorów lub społeczność lokalną. Pierwszym laureatem wyróżnienia – Seniorem Roku 2023 – został Andrzej Święcicki, prezes Krajowego Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów w Bytomiu.
W tym roku Bytomskim Seniorem Roku została
Barbara Bej członkini Zarządu Samorządu Słuchaczy Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Dyplom i statuetkę Barbara Bej odebrała – z rąk przewodniczącego Rady Miejskiej Bytomia Michała Staniszewskiego – 26 września w czasie Balu Seniora zorganizowanego w Hali na Skarpie w Szombierkach.
Podczas swojej 45-letniej pracy w bytomskim Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie laureatka nagrody dokładnie poznała sprawy seniorów. Dzisiaj będąc już na emeryturze, oprócz działań podejmowanych w ramach funkcji sprawowanej w Bytomskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, udziela się aktywnie jako wolontariuszka na rzecz pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej „Kombatant” oraz
Seniorka Roku 2024 w otoczeniu słuchaczek i słuchaczy
Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku
współpracuje z kilkoma bytomskimi organizacjami pozarządowymi. Jest również koordynatorką i wolontariuszką programu Bytomski Telefon Seniora (Halo Aktywni 60+), gdzie swoją życzliwością i szeroką wiedzą wspiera każdego potrzebującego.
W roku akademickim 2023/2024 dzięki Barbarze Bej słuchacze naszego Uniwersytetu mieli okazję: w listopadzie 2023 – złożenia wizyty w Zamku Królewskim na Wawelu, w styczniu 2024 – udziału w spotkaniu Maria Callas in memoriam w Operze Śląskiej, w lutym 2024 – odwiedzenia Egzotarium w Sosnowcu oraz udziału w Bytomskim Salonie Poezji i Muzyki Anny Dymnej. Natomiast w marcu 2024 – zobaczenia spektaklu Kiss przedsta-
wionego w Teatrze Tańca i Ruchu „ROZBARK” przez bałkański duet muzyków i performerów Alice in WonderBand oraz wyjazdu na Jarmark Wielkanocny w Bierkowicach k/Opola. Potem w kwietniu 2024 - zobaczenia (z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca) Opery Śląskiej od strony kulis i wreszcie w maju 2024 - uczestniczenia w XXXIV Festiwalu Kwiatów i Sztuki w Zamku Książ w Wałbrzychu oraz zwiedzenia siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.
ARTYŚCI WE WŁASNYCH OCZACH (cz. III)
JACEK MALCZEWSKI
Dzisiaj ostatnia część cyklu o autoportretach wielkich malarzy, jej bohaterem będzie Jacek Malczewski. Nie było chyba w Polsce artysty, który pozostawił tyle autoportretów. Jego pasja przedstawiania samego siebie zdumiewa, ale i zastanawia. Oskarżano go o egotyzm i megalomanię, zarzucano mu nadmiar pychy i zamiłowanie do „kostiumerstwa” (na wielu autoportretach przedstawia siebie w dziwacznych przebraniach).
Zdaniem autorów zeszytu z serii „Wielcy malarze” poświęconemu Malczewskiemu: Galeria wizerunków własnych, niekończące się maskarady i kostiumy – to w gruncie rzeczy wciąż ponawiane pytanie o rolę artysty, autore昀氀eksja nad celem sztuki – na własnym przykładzie. Przyjrzyjmy się kilku autoportretom i zastanówmy się, jakie intencje mogły przyświecać ich autorowi, co może nie być łatwe, bo Malczewski był malarzem symbolistą, a symbole nigdy nie mają jednoznacznych i łatwych do odczytania sensów.
„Autoportret z hiacyntem” (Galeria Rogalińska Muzeum Narodowego w Poznaniu)
„Autoportret z hiacyntem” to obraz olejny o wymiarach 78x 59 z roku 1902, należy do Fundacji Raczyńskich
i znajduje się w Galerii Rogalińskiej Muzeum Narodowego w Poznaniu. Przedstawia półpostać artysty spoglądającego na widza. Ubrany jest w czarny płaszcz i zimową jeszcze czapkę. Lewą ręką przyciska do swego boku doniczkę z niebiesko-昀椀oletowym hiacyntem, a w dłoni trzyma pędzel.
Malarz stoi w przydomowym ogrodzie, prawdopodobnie na krakowskim Zwierzyńcu, gdzie mieszkał od 1900 roku. Dzień jest pogodny, wiosenny, o czym mogą świadczyć częściowo pozdejmowane chochoły, które zimą chroniły cenne rośliny. Nie mają tu one znaczenia symbolicznego, są tylko znakiem czasu, symbole są gdzie indziej. Jednym z nich, może najważniejszym, jest hiacynt. Od tego, intensywnego w swej barwie i zapachu kwiatu, pochodzi bowiem imię Jacynt, czyli Jacek.
Z tym imieniem wiąże się mitologiczna opowieść, którą możemy poznać z mitologii Parandowskiego. Hiakintos był ulubieńcem boga Apolla, który uczył go strzelania z łuku i gry na cytrze. Niestety, piękny chłopiec zwrócił też uwagę bożka wiatru Ze昀椀ra i kiedy jego uczucie nie zostało odwzajemnione, dmuchnął tak, że rzucony przez Apolla dysk zabił Hiakintosa. Z krwi chłopca, która skropiła ziemię wyrósł piękny kwiat, nazwany jego imieniem. Określa się go kwiatem miłości, ale i smutku, tęsknoty. Symbolizuje nagłą utratę tego, co przynosiło nam szczęście i nadawało sens naszym działaniom. Co więc może oznaczać doniczka pod pachą malarza? Stanisław Stopczyk w książeczce „Jacek Malczewski” ostrzega nas: Przykładem istotnych kłopotów, w jakie można by zabrnąć usiłując odczytać wszystkie treści zakamu昀氀owane w obrazach i portretach Malczewskiego, niechaj będzie popularny Autoportret z hiacyntem
z roku 1902. Zauważa, że wizerunek własny u Malczewskiego rozwija się w dwóch nurtach: pierwszy ewoluujący w kierunku ujęć symbolicznych (…) splatać się będzie częstokroć z wątkami demonstrującymi los człowieka oraz że drugi nurt to autoportrety kostiumowe.
Hiacynt, to symbol najważniejszy, znajdujący się w centrum obrazu, ale nie jedyny, w wiosennym ogrodzie znajdują się postaci tak dla Malczewskiego typowe – faun, grający na fujarce i rozbawione bachantki na skarpie powyżej czapki malarza. Cóż one mogą znaczyć? Agnieszka Wajroch, autorka katalogu do wystawy w Muzeum Narodowym w Poznaniu stawia taką tezę: Satyrowie i bachantki to wierni słudzy Dionizosa. Reprezentować oni mogą rzeczywistość stwarzaną przez sztukę, naznaczoną pierwotnymi instynktami, odwołującą się do zmysłów, 昀椀zyczną. Oznaczałoby to więc kontrast z historią Hiakintosa, która kieruje nas ku harmonijnej sferze duchowej, symbolicznej i umiarkowanej. Może to potwierdzać ciemny strój, powaga na twarzy przedstawionego artysty. Byłby to wizerunek nie tylko 昀椀zyczny, ale i duchowy, ideowy portret Malczewskiego.
Jacek Malczewski namalował bodaj więcej autoportretów niż Rembrandt, ale o ile Holender stworzył w ten sposób przejmującą historię swojego ciała i duszy, o tyle wizerunki własne Malczewskiego niewiele mówią o przemianach jego powierzchowności i prawie nic o jego wewnętrznych przeżyciach. Choć malarz prezentuje się w przeróżnych strojach i otoczeniu, jego charakterystyczna twarz o wysokim czole, ciężkich powiekach, odstających uszach i spiczastej bródce jest niemal wszędzie taka sama, nie zmienia jej upływ czasu, to jakby nie twarz, lecz maska. Malczewski ukazuje sie-
bie przeważnie w tej samej roli: artysty wyniesionego przez teoretyków modernizmu na zawrotne wyżyny.
„Autoportret w zbroi” (Muzeum Narodowym Warszawie”
Do nurtu portretów kostiumowych należy „Autoportret w zbroi” z 1914 r. olej na tekturze o wymiarach 54 x 65 centymetrów, znajdujący się w Muzeum Narodowym Warszawie, choć nie brakuje w nim także treści symbolicznych. Obraz wyróżnia się oszczędną kompozycją. Artysta ukazał się w popiersiu, lekko zwrócony w prawo. Patrzy prosto przed siebie w stronę widza. Jego tors i ramiona pokrywa szczelnie srebrna, wypolerowana zbroja, sięgająca wysoko pod szyję. Wiadomo, że elementy zbroi należały do re-
kwizytów, które artysta miał w swojej pracowni, ubierał w nią nie tylko siebie, ale także innych portretowanych, na przykład Aleksandra Wielopolskiego. Do masywnych naramienników przytwierdzone są odstające, metalowe umocnienia. Z przodu ma zatknięty za okucie pancerza jasnoróżowy kwiat. Za nim rozciąga się czarne, jednolite tło, które przecinają tylko dwie pionowe linie, przypominające proste, cienkie gałązki.
Cała kompozycja zamyka się w poziomym, prostokątnym, niemal kwadratowym polu obrazowym, którego centrum zajmuje artysta. „Autoportret w zbroi” ukazuje Malczewskiego jako zwycięskiego rycerza w służbie zakonu sztuki. Przebranie i upozowanie znamionują niezłomną i godną postawę. Rycerską dumę podkreśla śmiałe spojrzenie uważnych oczu. Zatknięty w blachy pancerza kwiat oznacza tu wybór najlepszego, niezłomnego rycerza na polu sztuki. Ideowe przesłanie tego wizerunku świadczy o głębokiej samowiedzy Malczewskiego, a昀椀rmacji własnego wyboru – sztuki jako drogi życia, przejawiającej się w niezależności postawy artystycznej.
Możliwa jest też inna interpretacja symbolu, jakim jest zbroja, który w kulturze europejskiej kojarzy się ze szlachetnością, rycerskością, obroną, historycznością rodu, nobilitacją. Dorota Kudelska w monogra昀椀i „Malczewski. Obrazy i słowa” wspomina intymne zapiski artysty, w których zbroja to rzeczywiście symbol szlachetności, jednak także rani i więzi. Jej zdaniem: Bardziej niż chroni, boleśnie krępuje ciało, ogranicza swobodę jego zmysłów, co jest ceną rozwoju ducha. Zbroja spełnia tu rolę przegrody między światem zewnętrznym a krainą ukrytą przed publicznością, widzącą tylko ozdoby i blask pancerza. Ceny sławy nikt postronny się nie domyśla.
Malczewski uwielbiał się przebierać, nie tylko do autoportretów, ale także w życiu codziennym. Jego muza i modelka Michalina Janoszanka wspomina w gawędziarskiej książce „Ostatni tercjarz”: Ubrany był zawsze oryginalnie w jakieś bluzki aksamitne a’la Rembrandt. Lubował się w kamizelkach kolorowych, których miał kilka. Na nogach nosił owijacze. Pamiętam pana Jacka w serdaku granatowym pani Gralewskiej... pamiętam w czapeczkach najrozmaitszych, hełmach, furażerkach, beretach. Według tych wspomnień Julia, kucharka Malczewskich miała zwyczaj powtarzać Dużo różnych widziałam, ale takiego nagłupiastego pana, jak nasz nigdy. Tę cechę szybko dostrzeżono i bez większej złośliwości wykpiwano. Andrzej Jakimowicz w monogra昀椀i „Jacek Malczewski” przytacza kuplet Jacka Symbolewskiego w szopce Zielonego Balonika:
Ni to pies, ni to bies,
Raz po razu zmieniam stan,
To w pirogu, to znów bez,
To profesor, to znów pan, Na Zwierzyńcu, czy też w Tyńcu.
Husarz, dziwka, krowa, chłop,
Wszędzie golę me symbole,
A ty zgaduj alboś czop.
Czy to sierść, czy to frak, Zawsze poznać zacny stan, Czy strój jest, czy stroju brak,
Zawsze jestem grecki Pan.
To w sweaterze przy panterze,
To z ogonem, to znów bez,
To ze skrzypką, to znów z rybką, Zgaduj bracie, kto to jest?
Ale nie zawsze było to tak zabawne jak w przytoczonym kuplecie. W zależności od przebrania, do którego dostro-
„Autoportret
w białym stroju” (Muzeum Narodowym w Krakowie)
jone są poza i gest, wymowa tych autoportretów oscyluje pomiędzy błazenadą, gorzką ironią lub surową powagą wynikającą z przeświadczenia o szczególnej misji artysty. Czasem łączy kilka konwencji w jednym autoportrecie.
„Autoportret w białym stroju” z 1914 roku, olej na płótnie o wymiarach 93x78 cm, który znajduje się w Muzeum Narodowym w Krakowie, uchodzi za dzieło wybitne i w dorobku malarza niezwykle istotne.
Malczewski prezentuje się w nim w półpostaci, ubrany w białą damską bluzkę z bu昀椀astymi rękawami i wiązanym kołnierzem ozdobionym złotą spinką oraz fantazyjny biały beret z ciasno opinającym skronie czerwonym otokiem. Biodra opasuje skórzany szeroki góralski pas, nałożony na wielobarwny pas tkaniny. Uroczysta poza, z prawą ręką wspartą na biodrze, lewą prezentującą pędzel jako atrybut powołania malarskiego, nadaje portretowi o昀椀cjalny, choć nie pozbawiony groteski charakter. Obraz, jak wszystkie dzieła symbolistyczne, nie poddaje się jednoznacznej interpretacji, można jedynie próbować odczytać jego znaczenie.„
Ujęcie postaci od dołu, fason bu昀椀astych rękawów, posągowa mina – tworzą efekt monumentalizacji, heroizacji bohatera. Siłą tego portretu jest kontrast: imponująca sylwetka przebrana w fałdy zwiewnej, muślinowej bluzki, fantazyjna kokarda spięta złotą szpilą, komiczna czapka nad czołem – kostium pajaca – ale jakaż w tej twarzy duma i determinacja!
Na stronie Muzeum Narodowego w Krakowie czytamy ciekawą koncepcję interpretacyjną autorstwa Wacławy Milewskiej: Wizerunek, rozpatrywany na tle innych portretów (…) zwraca uwagę połączeniem męskich i kobie-
cych, ludowych i szlacheckich oraz całkiem fantazyjnych elementów stroju, a także metaforyką użytych barw. Połączenie opozycyjnych wyróżników ubioru, traktowanego jako materialny znak osobowości, oznaczać może poczucie osiągnięcia przez artystę w postępie rozwoju własnego ducha androgynicznej pełni. Rzeczywiście, idea androgyne jako pierwotnej, utraconej pełni człowieka i koniecznego celu dążeń ludzkości stanowiła jeden z podstawowych problemów literackiego i artystycznego symbolizmu. Zgodnie z przekonaniami symbolistów, artyści i poeci, jako ludzie przekraczający intelektualne i duchowe horyzonty epoki, dążący do piękna i ideału, zawsze silniej odczuwali niepełność natury ludzkiej i potrzebę odzyskania utraconej doskonałości.
W dziele Malczewskiego symboliczną integrację osobowości podkreśla też zestaw barw. Dominująca w obrazie biel jest malarskim ekwiwalentem boskiej światłości, ale łączona jest z pierwiastkiem żeńskim. Z kolei plamy czerwieni stanowić mogą znak pierwiastka męskiego, a jednocześnie wyraz cierpienia ducha artysty-geniusza. Sama koncepcja monotonnej bieli, wydaje się ryzykowna, ale Malczewski rozegrał ją po mistrzowsku. Chłodna biel tła, re昀氀eksy słońca na czepcu i desce parapetu, błękitne cienie w załomach tkaniny – tworzą prawdziwą symfonię bieli, w której dźwięczą pojedyncze ciemne akcenty: szeroki pas, czerwony otok czepca, trójkąt brody.
Większość krytyków sztuki, jej teoretyków i pracowników galerii malarstwa twierdzi, że beret na głowie artysty przypomina nakrycie głowy mistrza patelni i jest wyrazem autoironii malarza. Niezupełnie się z tym zgadzam, chociaż beret wygląda groteskowo. Zauważyłam, że to, co określa-
ne jest jako czerwony otok, ma dla mnie wyraźne barwy biało-czerwone, a biorąc pod uwagę, że portret powstał w roku wybuchu I wojny światowej, ich symbolika może nas odsyłać do nadziei Polaków, że ważne wydarzenia europejskie przybliżą nas do odzyskania niepodległości. Skoro Malczewski był, jak twierdzą wszyscy liczący się historycy sztuki, malarzem arcypolskim, moja koncepcja odczytania tego symbolu może być uprawniona. Nie widzę w tym błazeństwa, autoironii, widzę bezmiar patriotyzmu i nadzieję na wolność umęczonego narodu.
Wydawałoby się, że nie ma nudniejszego typu obrazu niż portret. Nawet pejzaż czy martwa natura stwarzają więcej możliwości snucia ciekawej opowieści. Cóż można opowiedzieć o obrazie, który przedstawia jakiegoś człowieka, poważnego, w wymyślnej pozie, z intencją zachowania swojego wizerunku dla przyszłych pokoleń?
A jednak … dzieła mówią i warto ich posłuchać. Mam nadzieję, że udało mi się to przedstawić na przykładzie wizerunków własnych trzech wybitnych malarzy – Albrechta Durera, Rembrandta van Rjin i Jacka Malczewskiego.
Bożena Miś
W KRAJU KSIĘCIA DRAKULI
Już od kilku lat, zawsze we wrześniu, słuchacze Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku wyjeżdżają na kilkudniowe zwiedzanie kolejnego kraju Europy. W tym roku 74 uczestników wycieczki spotkało się na parkingu przy ul. Olimpijskiej i po zapakowaniu bagaży do czekającego autokary wyruszyło w środę 18 września 2024 r. o godz. 300 w kierunku Budapesztu, który był pierwszym miejscem zaplanowanym do zwiedzania. Po 8 godzinach
jazdy, z przerwami co 3 godz., podróżnicy dotarli do celu. Tutaj z miłym i mającym dużą wiedzę pilotem panem Bartkiem poznali urokliwe miejsca stolicy Węgier. Po czterech godzinach ruszyli w dalszą podróż w kierunku Rumunii do miejscowości Sebes w południowym Siedmiogradzie, gdzie zostali zakwaterowani w hotelu i zjedli obiadokolację. Wymęczeni podróżą poszli spać, aby następnego dnia po śniadaniu wyjechać do kopalni soli Turda (rum. Salina Turda), która obecnie, po jej zaadaptowania do celów turystycznych, muzealnych i leczniczych, uważana jest za najpopularniejszą atrakcję turystyczną Siedmiogrodu.
Następnie pojechali do miejscowości Alba lulia, gdzie zbudowano największą w Rumunii fortecę - cytadelę, w obrębie której znajdują się m.in. dwie katedry (średniowieczna katolicka i XX-wieczna prawosławna) oraz Batthyaneum – biblioteka z rzadkimi manuskryptami. Kolejny kierunek to najpierw miasto Sybin (rum. Sibiu) – o pięknej zabudowie porównywanej do naszego Krakowa, a następnie to już dojazd do miejscowości Predeal, najwyżej położonego miasta w Rumunii (1033-110 m. n.p.m.) i nocleg w jednym z tamtejszych hoteli. Rano, to smaczne śniadanie i wyjazd do Bukaresztu zwanym „Paryżem Bałkanów”. Po kilkugodzinnym zwiedzaniu stolicy Rumunii czas wolny, a następnie przejazd do miejscowości Jupiter, na rumuńskim wybrzeżu Morza Czarnego i zakwaterowanie się w trzygwiazdkowym hotelu, w którym grupa mieszkała przez kolejne 5 dni.
Czwarty dzień wycieczki, to pełna laba – czas spędzony na plaży i kąpiel w ciepłym morzu lub w basenie hotelowym oraz opalanie się na leżakach hotelowych. Wieczorem zabawa w hotelowej dyskotece. Następnego dnia
Uczestnicy wycieczki w Pałacu Parlamentu w Bukareszcie
po śniadaniu chętni na wycieczkę fakultatywną wyjechali na rejs statkiem po delcie Dunaju, a pozostali powtórzyli labę poprzedniego dnia aby wieczorem po kolacji tak jak wczoraj wspólnie się bawić i tańczyć. Kolejnego dnia wyjazd do bliskiego kurortu Mangalia, gdzie z pokładu statku wycieczkowego można było obserwować pracę drugiego największego portu Rumunii. Potem czas wolny i powrót do hotelu, zaliczając przed kolacją plażę lub basen,
a po niej kolejną dyskotekę. Następny dzień, to zwiedzanie Konstancy (rum. Constanța), największego rumuńskiego portu odległego o 30 km hotelu. Jej atrakcje to: cypel Konstancji, pomnik Owidiusza, Katedra Św. Piotra i Pawła, Duży Meczet i kasyno Paryż. Po powrocie jak zwykleczas na plażę, basen, kolację i zabawę. Kilkudniowy pobyt w pięknym hotelu skończył się śniadaniem i wyjazdem do Braszowa oraz Branu, w centralnej części Rumunii –atrakcją tego drugiego jest zamek legendarnego Drakulii, a potem przejazd w kierunku już wcześniej odwiedzonego hotelu w Sebes na nocleg. Ostatni dziewiąty dzień wycieczki, to powrót do Bytomia z przerwą połączoną ze zwiedzeniem Kluż-Napoka (rum. Cluj-Napoca), pięknego miasta z ładną Starówką. Do Bytomia globtroterzy dojechali o godzinie drugiej w nocy.
Wszystkim uczestnikom Rumunia się podobała tym bardziej, że dla większości był to pierwszy wyjazd do tego pięknego ale miejscami ciągle trochę dzikiego kraju, o zauważalnych dużych dysproporcji w odwiedzanych miastach i miasteczkach. Rumunia do Unii Europejskiej, weszła tylko 3 lata po Polsce, lecz my chyba lepiej ten czas wykorzystaliśmy.
Jak zwykle organizator wycieczki (biuro podróży) zapewnił jej właściwe przygotowanie i profesjonalną obsługę. Dwóch kierowców, panowie Bogdan i Rajmund, nie tylko bezpiecznie prowadzili autokar ale także w odpowiednich monetach zatrzymywali się na postojach i obsługiwali dla potrzebujących barek autobusowy. Pilot, pan Bartek, otrzymał od wszystkich szkolną ,,6-kę” za prowadzenie i sprawną organizacji całego programu wycieczki, cierpliwość i powtarzanie komunikatów oraz za dużą wiedzę o wszyst-
kich ciekawych mijanych miejscach od Bytomia do Rumunii. Jego anegdoty, fakty i różne historie dotyczące historii i sytuacji obecnej zwiedzanych lub mijanych miejsc, wysłuchiwane były z wielkim zainteresowaniem.
Jan Cieplinski
RANGA KATOWIC I BYTOMIA
NA PODZIELONYM GÓRNYM ŚLĄSKU (cz. III)
Od roku 1922 Bytom był nie tylko powiatem miejskim, ale i miastem powiatowym, a co za tym idzie siedzibą landratury powiatu wiejskiego. Mieściło się tutaj również szereg ważnych urzędów wykraczających swoją działalnością poza granice miasta, jak: Sąd Krajowy, Sąd Pracy, Urząd Kastralny, Urząd Budownictwa Nadziemnego, Państwowy
Dworzec kolejowy w Bytomiu w okresie międzywojennym (zdjęcie z zasobów Internetu)
Urząd Zdrowia, Instytut Higieny. Wzrosła też ranga bytomskich instytucji administracji gospodarczej, jak urzędy górnicze, które obecnie rozszerzyły swoją działalność na większą część należącego do Niemiec obszaru zagłębia. Miasto stało się siedzibą głównego ośrodka ratownictwa górniczego. Ogółem na terenie Bytomia znajdowało się ponad 40 różnych urzędów i instytucji.
Wzrost znaczenia miasto zawdzięczało także funkcjom związanym z ruchem granicznym. W tym celu utworzono w Bytomiu główny urząd celny o szerokim zakresie obowiązków i uprawnień. Podlegały mu wszystkie urzędy celne na granicy polsko-niemieckiej Górnego Śląska. Z nadgranicznym położeniem związany był wzrost znaczenia bytomskiego węzła kolejowego. Władze niemieckie przypisywały bytomskiemu dworcowi szczególne znaczenie, ustalając dla transportu wyjątkowo niskie taryfy przewozowe. Miasto było również ważnym węzłem w komunikacji pasażerskiej. Do Bytomia przybywało i opuszczało miasto ponad 200 pociągów osobowych dziennie. Przez miast przebiegały również pociągi dalekobieżne do Bukaresztu, Berlina, Monachium, Drezna, Lipska i Hamburga.
Tak więc, mimo przeszkód (nowa granica przecięła część linii kolejowych), Bytom stał się w okresie międzywojennym ważnym węzłem komunikacyjnym skupiającym ruch towarowy i osobowy o charakterze międzynarodowym, w tym tzw. mały ruch graniczny. W związku z narastającym ruchem granicznym zwiększyła się w mieście liczba hoteli, zakładów gastronomicznych i jadłodajni. Pomyślnie rozwijał się również handel. Rangę Bytomia jako miasta nadgranicznego wyznaczyło również utworzenie polskiego konsulatu (przeniesionego jednak w roku 1932 do Opola).
Beuthen in Oberschlesien – mapa z roku 1927 (z zasobów Cyfrowej Bibliotek Narodowej POLONA)
W roku 1922 Bytom został otoczony granicą państwową z trzech stron, co oderwało go od większej części jego dotychczasowego gospodarczego zaplecza i nie mogło pozostać bez wpływu na funkcjonowanie miejscowego przemysłu. Nowa granica podzieliła kopalnię „Hohenzollern-Paulus”, położoną na terenie Bytomia i Rudy Śląskiej, na część polską i część niemiecką. Podobnie wyglądała sytuacja w Szarleju i Radzionkowie. Fakt ten oddziaływał niekorzystnie na życie gospodarcze miasta.
Na terenie Bytomia i jego najbliższej okolicy znajdowało się nadal 7, spośród wszystkich 14 kopalń w granicach Rzeszy na Górnym Śląsku. Były to kopalnie: „Hohenzollern” („Szombierki”), „Grä昀椀n Johanna” („Bobrek”) – należące do
Gra昀氀ich Scha昀昀gotsche Werke G.m.b.H., kopalnie „Heintz” („Rozbark”) – własność Bergwerksgesellschaft Georg von Giesches Erben, kopalnia „Karsten_Zentrum” („Centrum”), która weszła do Schleisische Bergwerks – und Hütten Aktiengesellschaft oraz kopalnia „Preussen” („Miechowice”), która po roku 1922 stała się własnością odrębnej spółki
akcyjnej w Berlinie. W roku 1928 na krańcach miasta założono nową kopalnię „Beuthen” („Bytom”) – własność The Henckel von Donnesmarck Beuthen – Estates Limited.
W 1938 uruchomiono w Karbiu kolejną kopalnię „Berve-Schachtanlage” („Bobrek”).
W rejonie Bytomia koncentrowały się też wszystkie kopalnie rud cynku. Były to: „Fiedlersglük”, „Neue Victoria”, „Neurhof” („Orzeł Biały”), „Friedrich” oraz zbudowany w roku 1926 nowy szyb kopalni „Deutsch-Blei-Scharley”, którą eksploatowała spółka spadkobierców Gieschego. W 1937 roku rozpoczęła eksploatację kopalnia „Erwartung” w Miechowicach. W powiecie bytomskim znajdowała się też jedna huta „Jullienhüte” („Bobrek”) – własność koncernu Vereinigite Oberschleise Hüttenwerke AG w Gliwicach.
OznaczeniuBytomiawgospodarceNiemiecmożeświadczyć fakt, że przez cały okres międzywojenny wydobywano tu ok. 80% rud cynku i 30% rud ołowiu całych Niemiec. Tak więc Bytom odzyskał po 1922 roku rolę centralnego ośrodka przemysłowego dla niemieckiej części Górnego Śląska. Podział z 1922 roku przyczynił się do zainteresowania tą częścią Niemiec, którą do tej pory traktowano w ramach Rzeszy peryferyjnie. Kiedy po I wojnie światowej utracono, przejściowo okupowane przez Francuzów, Zagłębie Ruhry, zaczęto dostrzegać znaczenie przemysłu górnośląskiego dla gospodarki Rzeszy. Dodatkowym bodźcem dla rozwo-
ju przemysłu bytomskiego były postanowienia konwencji genewskiej, które dopuszczały do obrotu bezcłowego, w ramach tzw. ruchu (obrotu) uszlachetniającego, surowce i półfabrykaty pochodzące z jednej strony granicy, a przeznaczone do dalszej obróbki i sprzedaży po drugiej stronie. Centralna rola Bytomia w pozostającej przy Niemczech części zagłębia znalazła wyraz między innymi w dalszym rozwoju przemysłu spożywczego, zaspokającego potrzeby całej aglomeracji.
DZIAŁO SIĘ
22 maja – wycieczka słuchaczy Uniwersytetu do siedziby zespołu „Śląsk” w Koszęcinie na Dzień Seniora - Senior Aktywny Artystycznie
23 maja – występ Studia Piosenki „60-tka” na pikniku w ogrodzie Dziennego Domu Pomocy Senior-Wigor w Bytomiu-Szombierkach
23 maja – spotkanie klubu literacko-muzycznego „Liryczna Nuta” w Galerii „Pod Sztrychem” w MDK nr 1
24 maja – wykład otwarty Marty Lewandowskiej „Dyskryminacja osób starszych” w sali kameralnej MDK nr 1
25 maja – udział chóru „Wrzosy Jesieni” w piątej edycji Nocy Chórów w Rudzie Śląskiej
25 maja – wycieczka grupy słuchaczy Uniwersytetu do Krakowa na wystawę „Kaplica Sykstyńska. Dziedzictwo”
Joanna Stomska
27 maja – uroczyste zakończenie roku akademickiego 2023/2024 Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w sali widowiskowej Bytomskiego Centrum Kultury
28 maja – udział przedstawicieli Uniwersytetu w uroczystości zakończenia roku akademickiego 2023/2024 Piekarskiego Stowarzyszenia UTW w auli Zespołu Szkół Specjalnych w Piekarach Śl.
29 maja – wyjazd grupy słuchaczy Uniwersytetu do siedziby NOSPR w Katowicach
29 maja – zakończenie akcji „Kilometry w wodzie 60+” z udziałem słuchaczy Uniwersytetu
6 do 9 czerwca – wycieczka grupy słuchaczy Uniwersytetu do Grudziądza, Elbląga, Ostródy, Fromborka i Torunia
19 czerwca – wyjazd grupy plastyczno - malarskiej Aleksandry Herisz na plener malarski w Kotach
24 do 27 czerwca – wyjazd chóru „Wrzosy Jesieni” do Zawady Pilickiej na warsztaty śpiewacze
15 lipca – udział przedstawiciela Uniwersytetu w IX Sesji Obywatelskiego Parlamentu Seniorów w gmachu Sejmu w Warszawie
18 lipca – wycieczkowy rejs grupy słuchaczy Uniwersytetu Kanałem Gliwickim
31 sierpnia – udział słuchaczy Uniwersytetu w zawodach Nordic Walking – Cross Mol w Bytomiu-Miechowicach
6 września – „Aktywny Senior” piknik Uniwersytetu zorganizowany przez Uniwersytet wspólnie ze Spółdzielnią Mieszkaniową Miechowice
10 września – występ chóru „Wrzosy Jesieni” w Górnośląskim Parku Etnogra昀椀cznym w Chorzowie na IV Targach Silver Silesia
14 września – udział reprezentacji Uniwersytetu w XVI Międzynarodowej Olimpiadzie Sportowej Uniwersytetów Trzeciego Wieku i Organizacji Senioralnych w Łazach
15 września – piknik Uniwersytetu w Ostoi Leśnej w Bytomiu-Miechowicach
18 do 26 września – wycieczka grupy słuchaczy Uniwersytetu do Rumunii
24 września – udział przedstawicieli Uniwersytetu w II edycji Centralnego Klubu Pacjenta Fundacji „Z sercem do Pacjenta” w Centrum Kongresowym w Katowicach
W NASTĘPNYM NUMERZE
W chwili przygotowywania tego numeru do druku ciągle nie uregulowany jest status Uniwersytetu w nowym roku akademickim 2024/2025. Redakcja „Trzeciego Oddechu” ma nadzieję, że niezależnie od tego jakie ostatecznie zapadną decyzje w tej sprawie, w grudniu będzie się mógł ukazać kolejny numer kwartalnika. Ponieważ będzie to numer świąteczno-noworoczny na pewno napiszemy coś świąteczno-noworocznego, zachęcimy do sięgnięcia po ciekawą książkę i może zaprosimy do kina.
Redakcja
Redakcja
e-mail: utw@utw.bytom.pl
http://www.utw.bytom.pl
Zespół redakcyjny:
Ryszard Kłak [RK]
Gościnnie: Jan Cieplinski [JC], Bożena Miś [BM], Joanna Stomska [JS], Kazimiera Wojtowicz [KM]
Fotogra昀椀e: z zasobów Bytomskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku i z Internetu
Na okładce: słuchaczki Uniwersytetu w czasie pikniku „Aktywny Senior” zorganizowanego 6 września wspólnie ze Spółdzielnią Mieszkaniową „Miechowice”