
5 minute read
IRLANDIA
Jeśli nie teraz, to kiedy? Drużyna Irlandii ma wszelkie argumenty, by przełamać klątwę ćwierćfinału i w końcu wejść do najlepszej czwórki w tegorocznym Pucharze Świata. Najpierw czeka ich jednak Puchar Sześciu Narodów, w którym nie tylko powalczą o końcowy triumf, ale mają też spore szanse na Wielkiego Szlema.
Zespół prowadzony przez Andy’ego Farrella ma za sobą bardzo udany rok 2022. W Pucharze Sześciu Narodów Irlandczycy byli słabsi jedynie od wielkoszlemowej Francji, a wyjazdowe spotkanie z Les Bleus w drugiej rundzie zeszłorocznych rozgrywek przegrali nieznacznie po walce do ostatnich minut. W pozostałych meczach turnieju spuszczali rywalom łomot. Po prostu.
Advertisement
Latem wybrali się do Nowej Zelandii po historyczne zwycięstwa z drużyną All Blacks, a jesienią wygrali wszystkie trzy jesienne testy w Dublinie: z RPA, Fidżi oraz Australią. Rok zakończyli z dziewięcioma zwycięstwami i tylko dwoma porażkami na koncie. Nikogo nie dziwi, że prowadzą w rankingu światowej federacji.
Kluczem do sukcesów w przypadku rugbowej reprezentacji Irlandii jest stabilizacja. Angielski trener Andy Farrell pracuje z zespołem od 2019 roku, a kilka ostatnich sezonów pozwoliło mu nie tylko na wypracowanie zwycięskiego stylu, ale też na znalezienie trzonu wyjściowej piętnastki. Każdy z zawodników zna swoje miejsce na boisku i zadania, jakie ma wykonać. Świetne wyniki wpłynęły na pewność siebie, którą drużyna z Zielonej Wyspy po prostu kipi.
Podstawą jest tu postawa silnej i niemal niezmiennej formacja młyna. Pewnie rozgrywane stałe fragmenty przynoszą punkty lub otwierają grę dla przebojowej formacji ataku, w której rotacji jest więcej, ale nie wpływa ona na poziom sportowy. Dodatkowo łącznicy młyna potrafią podporządkować się ścisłym założeniom taktycznym i to niezależnie od tego, który z graczy zaczyna mecz w koszulce z dziewiątką na plecach. Wszystko to sprawia, że mówimy o drużynie niemal kompletnej. Niemal….
Największą bolączką sztabu szkoleniowego reprezentacji Irlandii jest Johnny Sexton, a w zasadzie jego rosnąca z wiekiem podatność na kontuzje. Legendarny łącznik ataku mimo upływu lat prezentuje niezmiennie wysoką formę, ale robi to wtedy, kiedy gra. W 2022 roku zabrakło go na boisku w kilku spotkaniach, m.in. we wspomnianym meczu z Francuzami. Oczywiście Irlandczycy potrafią wygrywać pojedyncze mecze gdy 38-latek jest kontuzjowany, ale wygranie jednego meczu to zadanie o wiele łatwiejsze niż zwyciężenie w całym turnieju. Tym bardziej, że do sukcesu w Pucharze Sześciu Narodów niemal na pewno niezbędny będzie Wielki Szlem.
W tej kwestii Irlandia posiada jednak atut w postaci terminarza. Co prawda w tym roku zagra trzy mecze na wyjeździe, a dwa u siebie, ale przed własną publicznością zmierzy się z najgroźniejszymi rywalami – Francją i Anglią. Układani od podstaw przez Warrena Gatlanda Walijczycy, przebojowi acz chimeryczni
Szkoci oraz pukający do bram światowej czołówki Włosi nie powinni sprawić ekipie Andy’ego Farrella większych problemów. Dokładnie tak, jak rok temu.
Wróćmy jednak do formacji młyna, bo nie sposób pisać o Irlandii bez choćby wspomnienia rewelacyjnych w ostatnich miesiącach zawodników. W pierwszej linii brylują Andrew Porter, Tadhg Furlong i Dan Sheehan. Ten ostatni, mimo młodego wieku, zdaje się wyznaczać standardy dla nowocześnie grających młynarzy. W drugiej linii są niezniszczalni James Ryan i Tadhg Beirne. W trzeciej linii Farrell ma do dyspozycji starego wygę Petera O'Mahony'ego, twardego jak skała Caelana Dorisa i – uwaga – najlepszego rugbystę 2022 roku na świecie, czyli Josha van der Fliera. Konia z rzędem temu, kto wskaże lepszy młyn. Nie tylko w Pucharze Sześciu Narodów.
Za Irlandią przemawia też doświadczenie liderów. Johnny Sexton rozegrał już w karierze 109 międzynarodowych spotkań, łącznik młyna Conor Murray ma ich na koncie 100, a Peter O’Mahony – 89. Cian Healy, który jest ważnym uzupełnieniem przedstawionej wyżej pierwszej linii młyna, zasłużył na miano prawdziwego weterana światowych boisk. Przy jego nazwisku widnieje liczba 121 „czapeczek”. W kluczowych momentach wyrównanych meczów tysiące minut spędzonych na największych rugbowych arenach robią różnicę. Andy Farrell zdaje sobie z tego sprawę i dlatego w kilkuletnim cyklu przygotowań do tegorocznego Pucharu Świata postawił właśnie na doświadczenie. Powinno ono pomóc także „po drodze”, czyli w Pucharze Sześciu Narodów.
Tym bardziej, że styl gry preferowany przez Farrella jest idealnym połączeniem pragmatyzmu i przebojowości. To Irlandczycy, jeśli wymaga tego sytuacja, uparcie przenoszą piłkę kopami na połowę rywali i skupiają się na wypracowaniu przewagi terytorialnej. Potrafią też jednak przerywać linię obrony efektownym rajdami – zarówno zawodników ataku, jak i dynamicznego w tym przypadku młyna. Co więcej, gdy już zbliżą się do pola punktowego, nie panikują. Akcje są z pełną kontrolą finalizowane po kilku kolejnych fazach gry. Oglądamy więc rugbowe fajerwerki wymieszane z powagą i rutyną. To coś, czego od swoich zespołów oczekują wszyscy trenerzy świata. Andy Farrell może na tym polegać.
Co więc może pójść nie tak? Nic. Nawet jeśli znajdziemy rysy na niemal idealnym obrazie reprezentacji Irlandii, to są one o wiele mniej wyraźne niż u pozostałych uczestników Pucharu Sześciu Narodów. Dlatego zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie ten zespół jest największym faworytem do wygrania tegorocznego turnieju. I to z Wielkim Szlemem.
Robert GRZĘDOWSKI Polskie Radio
TRENER: ANDY FARRELL

Status boiskowej legendy zyskał w rugby league, ale pracę trenerską w rugby union wykonuje wyjątkowo skutecznie. Z drużyną Irlandii, którą prowadzi od 2019 roku, dotarł na szczyt światowego rankingu, ale wciąż brakuje mu… trofeów. Lata pracy Farrella nie przyniosły irlandzkiej federacji zwycięstwa w Pucharze Sześciu Narodów. Kibice liczą, że zmieni się to za kilka tygodni.
Najważniejszym zadaniem angielskiego szkoleniowca jest jednak odpowiednie przygotowanie zespołu do Pucharu Świata we Francji. To tam Irlandczycy spróbują przełamać klątwę ćwierćfinału i potwierdzić, że zasługują na wiele więcej. Długofalowy projekt Farrella przyniósł efekty w postaci świetnej gry już w 2022 roku. Pytanie, czy nie za wcześnie?
Odpowiedź poznamy już prawdopodobnie w czasie Pucharu Sześciu Narodów 2023, który Irlandczycy kończyć będą domowym meczem z Anglią. Dla trenera gospodarzy będzie to najprawdopodobniej oznaczało kolejny mecz przeciwko synowi Owenowi – ważnemu zawodnikowi angielskiej reprezentacji. Obaj zapewne liczą, że 18 marca w Dublinie decydować będą się nie tylko losy zwycięstwa w całym turnieju, ale też losy Wielkiego Szlema.
KAPITAN: JONATHAN SEXTON
Tegoroczny Puchar Sześciu Narodów będzie najprawdopodobniej jego ostatnim w karierze, bo 38-latek ma zakończyć przygodę z międzynarodowym rugby po jesiennym Pucharze Świata we Francji.
Łabędzi śpiew musi jednak w tym przypadku wybrzmieć donośnie, bo Sexton jest podstawowym reżyserem gry Irlandczyków. Oprócz niego w szerokim składzie na Puchar Sześciu Narodów znalazło się tylko dwóch łączników ataku: Ross Byrne i Jack Crowley. Ta dwójka zagrała łącznie w 16 meczach międzynarodowych. Johnny Sexton sam uzbierał 109 takich występów. Do turnieju podejdzie po miesięcznym odpoczynku spowodowanym kontuzją kości policzkowej i operacją. Wszystko przez spektakularną dziurę w tej kości, będącą efektem zderzenia z rywalem w noworocznym meczu zespołu Leinster.
Johnny Sexton ma szansę na wyprzedzenie innego legendarnego Irlandczyka Ronana O’Gary w historycznej klasyfikacji najlepiej punktujących zawodników Pucharu Sześciu Narodów. Obecny kapitan przez 13 lat gry w tym turnieju uzbierał 531 punktów. Wyprzedzi O’Garę, jeśli dorzuci do dorobku kolejnych 27 „oczek”. Szansa na to wydaje się spora, bo koledzy powinni dać mu dużo szans na próby podwyższeń. Wiele będzie jednak zależało od tego, czy rozegra pięć spotkań bez przerw spowodowanych kontuzjami.


PLAYER TO WATCH: JOSH VAN DER FLIER
Nie wypada patrzeć w innych kierunkach, gdy na boisku jest najlepszy rugbysta świata 2022 roku. Dynamiczny rwacz ma za sobą znakomite miesiące, których ukoronowaniem była nagroda w plebiscycie World Rugby.
30-latka doceniono za harówkę w defensywie, breakdownie i rucku, ale też za efektowne akcje z piłką w rękach. Dojrzałość i pewność w boiskowym zachowaniu pozwala mu idealnie realizować zadania wyznaczone przez trenera Farrella. Widać to było zwłaszcza podczas zeszłorocznej wyjazdowej serii meczów w Nowej Zelandii, którą van der Flier zakończył z przyłożeniem i nagrodą dla najlepszego zawodnika trójmeczu na koncie. Przyłożeń w 2022 zdobył zresztą więcej, bo w Six Nations zapunktował jeszcze przeciwko Szkocji, a potem jesienią w meczu z RPA. Przede wszystkim jednak Josh van der Flier niemal nie rozstaje się z boiskiem, gdy występuje w narodowych barwach. Z jedenastu zeszłorocznych meczów Irlandii opuścił tylko jedno – to najmniej prestiżowe – z Fidżi. Grał z reguły od deski do deski, a wyjątkiem w tej kwestii było pięć minut jednego ze spotkań z All Blacks, gdy zszedł na chwilę na zmianę czasową.
Andy Farrell ufa Joshowi van der Flierowi, a ten odpłaca się grą na najwyższym poziomie. Jeśli utrzyma formę, będzie jednym z liderów Irlandii w drodze do sukcesu w tegorocznym Pucharze Sześciu Narodów.