W saunie 6 2017

Page 1


W SAUNIE MAGAZYN O SAUNACH I SAUNOWANIU

PATRONAT:

KOBIECA STRONA SAUNOWANIA www.wsaunie.pl


ZDROWE SAUNOWANIE Sanowanie a soczewki kontaktowe .............. 1 Herbata najlepszym napojem do sauny ...3

OSOBOWOŚCI Sauna Jam Session .....………………................ 7 Saunamistrz Marcin – Harnaś z Białki ............................................... 12

REKOMENDACJE Terma Bania ... ................................ 14 Sauna Top 2017 ................................ 21

SAUNY SWIATA Tunezyjski Hammam ......................... 22 Ganbanyoku – sauna skalna .......................... 27 Oseny – Japońskie Termy .............................. 29 Japońskie Sento ................................ 31 Furo – Japońska Balia ..................................... 33 W czym tkwi sekret japonek ........................... 34

Jestem magistrem wychowania fizycznego i zdrowotnego, wieloletnim pedagogiem, instruktorką odnowy biologicznej, masażystką. Temat zdrowia, aktywnego wypoczynku i spędzania czasu wolnego zawsze był i jest mi bliski. Nie lubię stać w miejscu, dlatego nieustannie szukając nowych ścieżek i wyzwań, zdecydowałam się zostać saunamistrzynią. Jest to praca trudna i wymagająca ale przede wszystkim to zajęcie pełne pasji, dające niesłychaną energię i motywację do działania. Idąc krok dalej, postanowiłam założyć bloga, by zakrzewić w Was drogie Panie (i Panowie) ducha odkrywcy i zaprosić na wycieczkę po świecie saunowym. Artykuły, które tutaj prezentuję pochodzą z tej własnie strony. Mam nadzieję, że pozwolicie się porwać i zostaniecie - a może już jesteście - saunowiczami, a żadna sauna ani związane z nią "rytuały" nie będą Wam obce. Życzę miłej lektury... Sylwia Kamińska - Konkol

KOBIECA STRONA SAUNOWANIA www.wsaunie.pl


Saunowanie Kontaktowe

A

Soczewki

Xenia Banitka

Regularne odwiedzanie sauny ma bardzo dobry wpływ na nasz organizm, higienę i odpoczynek psychiczny. Osoby noszące soczewki kontaktowe często zapytują czy jest to bezpieczne, aby je tam nosić. Zwolenników noszenia soczewek podczas relaksu w saunie jest tylu samo, co i przeciwników takiego rozwiązania. Głównym argumentem podnoszonym przeciwko ich noszeniu w saunie są ekstremalne temperatury , jakie w niej panują. Przeciwnicy uważają, że mogą one doprowadzić do szybkiego wysuszenia materiału soczewki, co może przyczynić się do podrażnień, a nawet przyssania się soczewki do oka. W efekcie taka sytuacja może utrudnić zdjęcie soczewki z naszych oczu. Zwolennicy uważają, że soczewki są wręcz idealnym rozwiązaniem podczas wizyty w saunie. Sądzą, iż w przeciwieństwie do okularów nie musimy się w tym względzie obawiać zaparowania szkieł oraz przegrzanych oprawek dotykających twarzy. Szkła kontaktowe mogą dać komfort i poczucie pewności.


Prawdą jest, że w saunie napotkamy na ekstremalne warunki, które mogą być przeszkodą do noszenia zarówno okularów, jak i soczewek. Jednak, o ile nie jesteśmy w stanie zapobiec zaparowaniu szkieł okularów oraz przegrzewania ich oprawek, o tyle ryzyku przedwczesnego wysuszenia soczewek możemy zapobiec, w zdecydowanej większości wypadków. By zapobiec wysuszeniu materiału soczewki wystarczy, że przed wejściem oraz chwilę po opuszczeniu sauny, nawilżymy nasze oczy specjalnymi kroplami do oczu. W tej roli najlepiej sprawdzają się krople zawierające kwas hialuronowy, który jest naturalnym składnikiem ludzkich łez. Pomaga on nawilżać całą powierzchnię oka. Każdy z nas posiada inną wrażliwość wzroku i czasem może zdarzyć się, iż nawet po użyciu kropli nawilżających oraz stosowaniu szkieł jednodniowych wystąpią niepożądane efekty. Może to być swędzenie, zaczerwienie, a także nagła suchość oczu. W takim przypadku zawsze należy zdjąć soczewki i przy następnej wizycie w saunie nie ponawiać próby ich zakładania. Na szczęście tego typu sytuacje przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności występują bardzo rzadko. Większość z nas bez problemu będzie mogła cieszyć się prawidłową korekcją wzroku w warunkach sauny, jakie zapewniają soczewki kontaktowe. Czy wilgotność powietrza panująca w saunie może sprawić jakikolwiek problem w przypadku noszenia soczewek? Niestety, może ono sprzyjać rozwijaniu się różnych bakterii, które mogą osiadać na powierzchni szkieł kontaktowych.

Dlatego w przypadku saun parowych doradza się korzystanie z soczewek jednodniowych, które należy zdjąć zaraz po wyjściu, a założyć świeżą parę, co zabezpieczy nas przed przedostawaniem się wirusów, grzybów i bakterii wprost do naszych oczu.


Po opuszczeniu sauny wskazane jest wyrzucić soczewki jednodniowe lub wypłukać miesięczne soczewki w płynie, który zdezynfekuje ich powierzchnię.

Herbata Najlepszym Napojem Do Sauny Szymon Konkol

Niewiele osób ma świadomość, że ogromny wpływ na dobre samopoczucie podczas kąpieli w saunie, ma picie odpowiednich napojów. W celu ugaszenia pragnienia w saunie zaleca się miedzy innymi gorącą lub zimną herbatę. Zielona, ziołowa, biała, czerwona, czarna? Herbata jest jednym z najpopularniejszych napojów, które spożywamy. Wiele osób pije ją wręcz nałogowo, codziennie, nigdy nie poprzestając na jednej filiżance. Herbata kojarzy się z leniwymi wieczorami pod kocem, z rozgrzaniem w chłodne dni czy z pretekstem do spotkania się ze znajomymi. Dla wielu konieczna jest również w czasie choroby. Czy jest jednak dobra na wszystko i przede wszystkim jak działa na nasze zdrowie?


Herbata dobra na wszystko? Herbata jest zdrowa, warto ją pić, ponieważ dobrze wpływa na nasz organizm. Wszystko jednak zależy od tego, w jaki sposób oraz przez jaki czas będziemy ją zaparzać. Warto zacząć od tego, że herbata zawiera teinę, dzięki czemu może nas pobudzić, kiedy jesteśmy zmęczeni, oczyścić organizm i wspomóc pracę żołądka. Picie herbaty wspomaga również walkę z próchnicą, dzięki zawartym w tym napoju związkom fluoru. Zdrowe zęby i żołądek to nie wszystko. Wypicie naparu może również zrelaksować i uspokoić. Poza tym przeciwdziała wielu chorobom, np. wątroby czy układu krążenia. Herbata pomoże również w skupieniu się i koncentracji na wykonywanej czynności. Nie odmawiajmy więc sobie kolejnego kubka wypitego w czasie pracy. Napój jest również dobrym rozwiązaniem dla osób, które przez palenie papierosów uszkodziły swoje DNA. Mocna, gorzka herbata bywa z kolei pomocna przy zatruciach pokarmowych. Warto dodać również, że napój ten zmniejsza ryzyko zawału serca oraz zawiera katechiny, które zapobiegają pojawieniu się i hamują rozwój komórek nowotworowych. Pozytywnych zdrowotnych właściwości jest tak dużo, że naprawdę nie należy się martwić, że wypiliśmy dzisiaj 3 filiżanki herbaty i mamy ochotę na więcej. Oczywiście, nie można także przesadzać, ponieważ przyjmuje się, że jeżeli użyjemy więcej niż 600 mg herbaty dziennie, możemy ją po prostu przedawkować. Co oczywiste, przedawkowanie może nieść ze sobą nieprzyjemne dolegliwości. Przelicza się jednak, że 600 mg to ok. 10 szklanek, jest to więc spora liczba, którą najpewniej trudno przekroczyć.


Gorąca czy zimna, z dodatkami czy bez?

Amerykańscy naukowcy, w trakcie badań, proponowali jednej grupie picie zimnych płynów, a drugiej - gorącą herbatę. Zostało udowodnione, że zimne napoje obniżają temperaturę tylko w jamie ustnej, a gorąca herbata obniża temperaturę całego ciała o 1 - 2oC. Dlatego herbata jest najlepszym napojem do sauny, szczególnie z dodatkiem liści czarnej porzeczki, maliny, poziomki oraz miodu. Od dawna wiadomo, że w liściach herbaty znajduje się powyżej stu pierwiastków i żaden z nich nie jest szkodliwy dla człowieka. Właściwości zdrowotne. Warto przyjrzeć się konkretnym zdrowotnym właściwościom herbaty. Przykładowo herbata czarna, najbardziej popularna, pobudza nasz organizm, dodaje energii, zwiększa koncentrację, przyśpiesza pracę żołądka, zmniejsza stres, obniża ciśnienie krwi, sprawia, że zęby są mniej narażone na próchnicę, zmniejsza ryzyko zakrzepów, a mocny napar może nawet zapobiegać i zmniejszać ryzyko zachorowania na nowotwory. Okłady z czarnej herbaty zmniejszają opuchliznę i zaczerwienienie oczu. Zielona herbata z kolei działa przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo, pomaga w pozbyciu się zanieczyszczeń z organizmu, obniża poziom cholesterolu, zmniejsza ryzyko rozwoju nowotworu, chroni zęby przed próchnicą, pomaga w zmniejszeniu stresu, działa przeciwwrzodowo i – podobnie jak herbata czarna – pomaga w problemach z oczami, warto bowiem przemywać je zieloną herbatą w czasie zapalenia spojówek. Biała herbata pobudza tak efektywnie, że może z powodzeniem zastąpić kawę. Podobnie jak opisane wcześniej rodzaje, pomaga w skoncentrowaniu się i posiada antyoksydanty zapobiegające rozwojowi komórek nowotworowych. Poza tym picie białej herbaty opóźnia proces starzenia się skóry, poprawia pracę układu immunologicznego, czyli zwiększa odporność organizmu oraz łagodzi zdenerwowanie.


Czerwona herbata jest natomiast idealnym napojem dla osób, które chcą się odchudzić. Po pierwsze przyśpiesza metabolizm, oczyszcza organizm i pomaga w spalaniu tkanki tłuszczowej. Tak jak inne herbaty, również i czerwona zawiera fluor czy teinę. Warto pamiętać, że jest moczopędna i pomaga w usunięciu toksyn z organizmu. Dzięki czerwonej herbacie poprawiamy swój nastój oraz pamięć. Zdrowe są również herbatki ziołowe, których jest naprawdę mnóstwo. Mięta pomoże na przejedzenie, melisa w problemach ze snem, poza tym zrelaksuje i uspokoi, z kolei np. bratek pomoże oczyścić organizm, przez co stanie się pomocny w walce z trądzikiem czy dodatkowymi kilogramami. Ważną rolę odgrywają także dodatki, np. herbata z imbirem pomoże w walce z przeziębieniem lub mdłościami.

Przeciwwskazania Pamiętajmy jednak, żeby nie parzyć zbyt mocnej herbaty, gdyż wówczas o wiele łatwiej o przedawkowanie. Poza tym taki napój wypity na pusty żołądek może wywołać nudności i kiepskie samopoczucie. Czarna herbata źle wpływa na organizm dziecka, dlatego warto unikać długiego parzenia i najmłodszym podawać słabą herbatę, najlepiej owocową lub z dodatkami. Tanina zawarta w czarnej herbacie sprawia, że wchłanianie żelaza jest gorsze, dlatego też popijanie posiłków tym napojem nie jest zalecane. Przedawkowanie może objawiać się nadpobudliwością, bezsennością, bólami głowy, drżeniem mięśni czy kołataniem serca.Zielona herbata nie jest zalecana w dużych ilościach dla osób chorujących na anemię, gdyż picie tego napoju w nadmiarze sprawia, że wchłanianie wapnia i żelaza jest mniejsze. Fani bawarki, czyli herbaty z mlekiem, powinni pamiętać, że czarna herbata w takim połączeniu nie działa na układ krążenia Herbaty pite w odpowiednich ilościach są bardzo dobre dla naszego zdrowia. Poza tym są smaczne, doskonale rozgrzewają i można je podawać w przeróżnych kombinacjach. Pijmy herbaty na zdrowie i korzystajmy z ich właściwości!


Sauna Jam Session Jerzy Portokalia

No i się stało proszę państwa, się stało! Czternastego. Jakby się ktoś pytał czerwca zresztą czternastego. Roku bieżącego, do powozu mechanicznego zasiadłem i w drogę ruszyłem. Oczywiście w bagażniku komplet ręczników, czapa saunowa i wszystko już było jasne że do sauny śmigam. Człowiek ogolony, kudły na głowie elegancko uczesane, przyodziewek zacny, a nie jakieś tam tekstylne tałatajstwo, czyli? Jakby nie mówić pan w świat jedzie. Nawet mój pieso „zakumał” że właściciel w planach podróż ma, skoro takie zamieszanie w chałupie od rana. Jako że człowiek dobrze ponad 500 km śmigać miał, to? Globus elektroniczny na szybę się założyło i maszyneria raz dwa drogę zaplanowała. Ze względu na powiedzmy względy, oraz okoliczności okolicznościowe i pewnego rodzaju „zamotanie” do saunarium EDF-u lekko się człowiek spóźnił a i ździebko zamotał w dojeździe w wyniku czego? Pod szlabanem pojawił się jegomość zbrojny, spluwę bowiem „skubaniec” miał i dróżkę do saunaium pokazał. Mało by brakowało abyśmy na jakiejś turbinie w tej elektrowni saunować mogli, bo? Saunarium przy elekrtowni tam jest. Elektrownia chałupa duża. Kominy jeszcze większe, a i niezły kawałek jeziora elektrownia też ma. Woda z jeziora służy do chłodzenia elektrowni. Tak sobie myślę że tej wody to musi im być tam do cholery potrzebne. Jakby woda z rur miejskich szła to wodomierz by być musiał wielkości tir-a. A ten co wodomierze spisuje drabinę by musiał ze sobą targać, a tak? Za darmochę jest woda. Obiekt w którym znajduję się saunarium no może nie tak wielki jak ta elektrownia, ale? Wrażenie jak najbardziej pozytywne robi. Strefa że tak nazwę SPA zacna jest, sauna też ok. Może nie jest gabarytowo jakimś szałem, ale można eleganckie seansiki w niej przeprowadzić. Powiem tak? Metraż jej


mieści się w górnych granicach saun będących w ośrodkach SPA. Na pochwałę zasługuje umiejscowienie pieca który w niczym nie przeszkadza wykonującemu seans. Ze względu jak już pisałem na pewne nazwijmy to „zamotanie” na seansach z udziałem Marcina Jastrzębskiego nie byłem, aczkolwiek? Zza szklanych drzwi człowieka podglądałem. Reakcję saunujących też widziałem. Można śmiało powiedzieć że Marcin wie czego w saunie ludzie oczekują i jak im że tak powiem? Jak w saunie dobrze zrobić. Potencjał w człowieku jest i ma się wrażenie że ten potencjał już w nim nie drzemie, a wręcz bywa obudzonym potencjałem. Mimo że był w saunie w kilcie to śmiało można powiedzieć „ma chłop jaja” w tym co robi! Widząc radochę na twarzach saunujacych po seansie, to opinia jak mniemam w pełni zasłużona. Więcej nie będę pisał, gdyż na ławie w saunie nie siedziałem i wrażeń z górnej półki nie doświadczyłem. Sorry zatem wielkie Marcinie. Takie mam zasady, szacun jednak z mojej strony jak najbardziej Tobie się należy.

Seans Ruska Bania z witkami Brzozowymi. Prowadził Paweł Brzoza. No jak to bywa moim zwyczajem zapakowałem się na górną półkę pewien ciekawości, bo? No na wielu już takowych seansach w rosyjskim stylu bywałem, uczestniczyłem w takowych, a poza tym bliskie mi saunowanie wschodnie, tak jak i sympatia do obywateli rosyjskiego pochodzenia. Ludziska to bowiem niezmiernie serdeczni, tylko? No skubańce w kieliszkach gorzałki nie piją, tylko od razu w szklanki leją! Mało tego po całej każą pić skubańce!!!W wyniku to czego z utrzymaniem poziomu po kilku toastach rożnie tam już bywa, ale? Pieśni rosyjskie człowiek podczas takiej imprezy raz dwa pojmuje, po rosyjsku śpiewa jak by w Moskwie był rodzony, a i kto wie? Czy by nawet ich cyrylicą nie pisał gdyby go poproszono. Na taką bowiem „fazę” bardzo szybko się wchodzi! Nie dziwić się zatem że z wielką ciekawością oczekiwałem na rozwój sytuacji w saunie. Witki w wiaderku koło pieca, muza tematyczna zapodana i się zaczęło. No, no, no!!! Nie wiem. Nie mówiono. Ja nie pytałem, ale? Paweł o ile z Rosjanami gorzałki nie ćwiczył to przynajmniej korek z flaszki z rosyjskiej gorzałki powąchać musiał. Nie ma bata. Musiał!!! Seansik na początku na tzw. luziku, potem Paweł z lekka na obroty wszedł i się zaczęło robić ciepło. Z czasem ciepełko osiągnęło poziom jak na Kosmodromie Bajkonur gdzie to


Rosjanie rakiety w niebo radośnie odpalali. Na finiszu bara bara witkami nad piecem, a potem konkretne masowanie garba saunowiczom tymi to właśnie witkami. Bez taryfy ulgowej masowanie było, po bożemu. Co do umiejętności Pawła, technik machania widać ze człowiek jakby mus był to i fikołka nad piecem by zrobił. Profeska w zawodzie pełna dodajmy uśmiech, kulturę, osobowość, podejście do ludzi w saunie i mamy to za co kocham ludzi tego właśnie zawodu. Reasumując coś pięknego to i brawa nie dziwią jakie po seansie rozbrzmiewały.

Seans następny? Sylwia Kamińska-Konkol. Ponownie górna półka. Ciekawość wielka... Sylwia wykonywaniem seansów zajęła się bo po prostu złapała tego bakcyla. To ją kręci, pasjonuje, widzi w tym siebie i tą pasję chce realizować, zatem? Ciekawość wielka we mnie była, a i baczenie mocno wyostrzone na wszystko co się dzieje. Sylwia zakomunikowała co i jak, co będzie i jak będzie. Zaczęła się jazda, i co? Jak na kobietkę zacną a i urody przedniej seansik na delikatnie się zaczął. Od kobiet w saunie oczekujemy finezji, gracji i tego czegoś co ma w sobie właśnie kobietka. Podkład muzyczny nie jakiś stereotypowy, a wymagający od wykonującego opanowania zawiłych technik w saunie. W takim przypadku nie ma miejsca na coś takiego jak improwizacja, zdanie się na przypadek, czy jakieś tam saunowe tałatajstwo lub odfajkowanie seansu. W tym co pokazała Sylwia widzi się godziny treningu, wyczucie rytmu, opracowana do perfekcji choreografia, pasję i wielkie serducho jakie wkłada w wykonanie seansu. Seansik o ile na początku dosyć spokojny, to pod koniec Sylwia pokazała też saunowego pazura skoro co niektórzy jegomoście z górnej półki ewakuowali się pięterko niżej. Oczywiście ja nie, a co!!! Tak ze co by ktoś nie twierdził pasjonatów tej profesji można ocenić już po pierwszym seansie co mogą co potrafią, i to że? Mogą nas jeszcze nie raz mile zaskoczyć. Sylwia jako osobowość. Niezwykle skromny człowiek. W zasadzie wg mnie jak i moich znajomych to cecha wyróżniająca saunamistrzów z serduchem. Ludzi po prostu zacnych i dla których saunowicze potrafią jechać godzinami aby uczestniczyć w spektaklach saunowych. Bo w wykonani takich właśnie ludzi to nie są już seanse, a są


spektakle. Oczywiście aplauz wielki bo i się należał, a tak od siebie? Sylwia gdyby była na tym seansie ekipa z Lublina to na bank byłabyś podrzucana do góry, a kto wie czy jakiegoś byśmy czerwonego dywanu przed tobą nie rozwinęli, kto wie? Lubelska ekipa bowiem „szajbę” na puncie saunowania i docenienia saunamistrzów ma!!!

Seans ostatni: No ten to mnie najbardziej kręcił i ciekawił. W zasadzie w saunach przeważnie spotykamy się z męska ekipą saunową, czasami damsko-męską, rzadko gdy pań jest dwie. W tym przypadku seans miała prowadzić opisana prze ze mnie Sylwia, oraz znana mi już z pobytów w innych saunach Mirela Kazuś-Barańaska. O ile Sylwia pokazała się w seansie pełnym gracji i kobiecości, to? Wiem że Mirelka potrafi w saunie na konkretnie pozamiatać, gdyż to kobietka bywa z typu wulkan proszę ja kogo. Jak na obroty wejdzie nie ma to tamto. Saunowicze też w ciekawości wielkiej. Panowie bohatersko górne ławy zajęli. Co niektórzy ze względu na mięsień piwny powietrza w klatę nabrali, wszak przecież saunamistrzyń dwie. Panie w saunie ździebko niżej wszyscy w pełnym skupieniu i oczekiwaniu co też się zaraz wydarzy. Dzięki Bogu ze Sylwia szybko zaczęła bo ci z panowie powietrzem w klatach by się podusili w cholerę. Najpierw delikatnie ale szybko Sylwia na obroty weszła i powietrza a w klatach już nikt nie trzymał. A mięśnie piwne radośnie w rytm oddechu falowały. Seansik Sylwii jak ten opisany wyżej zacny i pełen wdzięku. Na finiszu dobrze dogrzany jakby wstęp do tego co nas dopiero czeka, no i? I wtedy zaczęła Mirelka. A Mirelka proszę państwa kochanego to jak Mirelka lubi ostra muzę, melodyczną i rytmiczną. Wtedy łapie takiego bluesa że narody klękajcie. I to nawet te narody nie cywilizowane klękajcie, nie ma to tamto! Ja tak czułem, tak czułem że jazda będzie konkretna, bo Mirelkę koło pieca już nie raz w saunie widywałem. Było z ciepełkiem tak w stanach wysokich średnich, ale tylko do czasu, gdy? Jakąś wajchę w sobie saunową przerzuciła i poszło na ostro. Bez dotykania sprzęgła tą wajchę przerzuciła czyli fach zna i to potrafi. Najpierw ci co to na początku w klatę powietrza nabierali zaczęli się przechodzić pięterko niżej, a z czasem? No większość z


nich zaczęła się elegancko z sauny ewakuować. Zostali twardziele i twardzielki, oraz nie chwaląc się ja jeden na ostatniej półce. Co by nie mówić nie dałem się Mirelce z tej półki wygonić, chociaż brzydkimi słowami pod nosem wartości temperaturowe już określałem. Było naprawdę ciepło. A seansik zakończony temperaturowym przytupem jak nie nawet „przypierdem”. To też ja lubię. Odnośnie seansu Mirelli. Nie pytałem ale coś mi się zdaje ze skoro nas ten ze spluwą, ten groźny spod szlabanu pogonił, to? Mirelkę mógł wpuścić do tej całej elektrowni, i? Mirelka pod turbinę poszła, jakie tam ciepło jest to sobie zobaczyła, jak ta turbina się kreci też widziała.

Podsumowując saunamistrzów. Proszę państwa kochanego powiem, tak? Nie ważne NNSy, PTS-y, PKS-y, UKS-y czy inne tam UkF-y nawet (takie coś w radiu tam jest). Wszystko to jest „pikuś” proszę ja kogo, wszystko! Ważne jest, to? Aby tak jak w przypadku tej imprezy saunamistrzowie zrobili wielki show, zrobili coś pięknego, dali nam pokaz swoich umiejętności, uśmiechu i wielkiej serdeczności. Żeby naród siedzący w saunie piał z zachwytu i w łapki w podzięce a i radośnie klaskał. To jest ważne. Bez jakiejś tam zbędnej, nie potrzebnej nikomu „napinki”. Bez aluzji czy żaluzji, lub jakiejś tam animozji czy innej ambrozji. Czy jakoś tam tak, to się mówi!!! Tak że moi drodzy. Saunamistrzunie i samistrzowie brawa i jeszcze raz brawa, za coś co zrobiliście w czwartek w Saunarium Fundacji EDF Polska w Rybniku. Szacuneczek wielki i czapką do ziemi w podzięce moi kochani. Brawo! Było miodzio, a nawet cacy było!!! Podczas imprezy oczywiście że? Poczęstunki na słodko, napoje, owoce, czyli jak to w dobrych tego typu obiektach być musi. Kultura saunowania bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Saunujacy to ludziska zacni, weseli i towarzyscy nic dodać, nic ująć. Ekipa saunujących sortu pierwszego. Wielkie dzięki za wspaniałe chwile w saunie i na obiekcie.


Obsługa saunarium, panie w szatni i kto tam jeszcze wszystkim szczere dzięki za Waszą pracę, uśmiech, pomoc i wielką życzliwość. No i oczywiście wodzom, czy powiedzmy naczalstwu za organizację tego typu imprezy. Zatem Panowie/Panie każdemu z Was wirtualnie dłoń ściskam i również wielkie dzięki. Reasumując to widziałem w Rybniku coś pięknego jeżeli mówimy o saunowaniu zacnym i na poziomie wysokim. Pozdrawiam wszystkich bywających, oraz tych co się tam dopiero wybierają.

Osobowosci - Saunamistrz Marcin - Harnaś Z Białki Jerzy Portokalia

Dzisiaj kolejna postać znana i ceniona w środowisku zarówno saunamistrzów jak i sanujących. Pisząc o Marcinie z Chochołowa napomniałem o Harnasiach saunowych, którzy to w Białce przecierali pierwsze szlaki w saunowaniu. Wywołując tam wśród saunujacych radość na twarzach i gorący aplauz, czy wręcz euforię tym, co podczas seansów gołym i wesołym ludziom prezentowali.

O kim dzisiaj mowa? No jak o kim, jak? Dla saunowiczów osoba równie ważna jak inni przedstawieni dotychczas przeze mnie. O Marcinie Lenartowiczu dzisiaj będzie. Tak, tak ja wiem proszę państwa kochanego? No co ja moi drodzy poradzę że tylu Marcinów tą


profesją z powodzeniem się zajmuje, a i na mojej saunowej drodze ich ustawia. Może by jakieś pytanie do Episkopatu skierować, oni tam bliżej do stwórcy mają, to? Może i wiedzą co to za przyczyna że aż tylu Marcinów w saunach nad piecami cuda takie ludziom czyni? Może i wiedzą? Znajomego co to osobą duchowną jest pytałem, ale on? No w zaparte idzie? Ponoć nic nie wie, a co jak co? To do sauny śmiga. I to incognito „skubaniec” śmiga! Znaczy się nie w sutannie do szatni, a normalnie w portkach. Tłumaczyłem że przecież nikt by mu tej jego sutanny w saunarium nie buchnął bo szafka zamykana, ale? Nerwowy wtedy coś się robi, i łapami macha jakby biskupa na horyzoncie z niezapowiedzianą wizytą zobaczył. Wracajmy jednak do sedna sprawy:

Marcina poznałem wiele lat temu, a może i jeszcze dawniej. No w każdym bądź razie Marcin jakim był takim i jest dalej, czyli? Tak jak kiedyś, tak i teraz człowiek z niego kudłaty na twarzy, bo brodaty lekko on jest. Marciny Saunowe jak widać czasami tak lubią. Jaki jest Marcin dokładniej? Jak wielu saunamistrzów człowiek zacny i z serduchem wielkim do tego co robi. Dodajmy uśmiech jakim zaraża saunowiczów i mamy takiego człowieka jaki powinien być na tym stanowisku. Można śmiało powiedzieć że to taki „Ostatni Mohikanin” z dawnej jakże znanej nam „Białkowej” ekipy.

Seanse jakie? No można by powiedzieć przedstawiciel starej dobrej szkoły saunowej gdy? Taka profesja jak saunamistrz była dopiero w powijakach. Z czasów gdy to i nie było za bardzo od kogo się uczyć, czy podglądać mistrzów w akcji. Wiele osób wtedy próbowało, ale niewielu zostało, czy też udało się im zaistnieć w tej branży. Ci jednak którzy zostali, są obecnie jak takie wisienki na torcie w tym naszym saunowym światku, zatem? Będziemy mogli uczestniczyć w seansie i delikatnym i takim ździebko mocniejszym. Oczywiście mamy szanse i na taki seans z pogranicza imienin u Lucypera. Gdzie to temperatura po garbach ostro do wiwatu dać potrafi.

Tak że moi drodzy jak Marcin zapowie że seans będzie taki z mocnych to kozaka nie ma co tam strugać na najwyższej półce, tylko? W zastanowienie należy wpaść czy się coś takiego wytrzyma, aby potem nie ewakuować się po plecach tych siedzących niżej. Raz że obciach, dwa ludzie z lekka nerwowe wtedy się robią, a po trzecie zamieszanie w saunie powstaje, a i ciepło przez taką ewakuację z sauny co by nie mówić ucieka. Podkład muzyczny jak i techniki w saunie co by nie mówić elegancko ze sobą zgrane, czyli? Tałatajstwa czy innego tam chałupnictwa w technikach saunowych, czy układach choreograficznych podczas seansu nie ma. No cóż lata praktyki robią swoje, a i efekty tego będziemy mieli przyjemność podczas seansu oglądać. Oczywiście seans może być prowadzony zarówno przez Marcina jak i wspólnie z kimś z pozostałej ekipy saunamistrzów, i wtedy? No wtedy również nie ma się w zasadzie do czego przyczepić. Jest cacy, a nawet jest „okiej” czy jakoś tam tak?

Jak wielu saunamistrzów tak i Marcin przeprowadza także seanse skierowane tylko dla Pań, i wtedy jak zauważyłem jakieś czary z nimi tam w tej saunie robi. Czary muszą być takie z tych dobrych czarów, bo? Podczas wielu moich pobytów nie zauważyłem aby jakaś niewiasta saunę opuszczała przed zakończeniem seansu. W połowie seansu kobietki na zewnątrz wychodzą i wtedy niewątpliwe jakieś tam kosmetyczne mazidło im daje.

Kobietki powłoki cielesne tym ostro smarują i z powrotem z radochą na twarzach w saunie znikają, a po wszystkim? No coś nie za bardzo chcą tą saunę opuszczać, czyli? Dobrze im tam musi robić, dobrze musi. Po chłopsku jakiś tam myk to w tym wszystkim jest, bo być musi!


Rekomendacje - Terma Bania Jerzy Portokalia

No tak. Pisząc o tym obiekcie w rekomendacjach zdaję sobie sprawę iż wkładam przysłowiowy kij w mrowisko. Decyzje i posunięcia jakie przeprowadzono na tym obiekcie w ubiegłym roku wywołały żywą falę dyskusji w środowisku saunowym. Doprowadziły do wyrażania opinii, bynajmniej niezbyt przychylnych temu obiektowi. Obiektowi który co by nie mówić wyrobił sobie przez lata ciężkiej pracy, i zatrudnionej tam ekipy wysoką markę na mapie saunariów w tym naszym wesołym kraju. O tym może jednak później na razie zajmijmy się samym obiektem i co tam spotkamy. Nie zarzuci mi chyba nikt z saunowiczów, że jeszcze nie tak dawno temu? Padało hasło Białka i wszystko było dla człowieka jasne, jak słońce. Białka to było COŚ!!! Po pierwsze to obiekt w którym saunarium zaprojektował ktoś, kto? O saunach pojęcie miał. Dwa, wiedział jak to zrobić. Trzy, i tego właśnie dokonał. Nie dziwić się zatem że wyszło z tego istne saunowe cudeńko. Pomyślano o wszystkim co ma tworzyć atmosferę tego miejsca. I tak też się stało. I ciągnął proszę ja kogo naród goły i wesoły z Polski całej. Powozami, pekaesami, czy kolejami żelaznymi nawet, aby tam? Dobroci cielesnej w saunach doznać i w łapki z radości klaskać co tam na niego czekało.


Słów kilka dla tych co w Białce nie byli. Sam obiekt składa się z kompleksu basenów w którym bądź co bądź wygospodarowano sporą część na saunarium, zatem? Tak jak w przypadku innych obiektów powierzchnia saunarium jest naprawdę duża. A kompleks basenów? No cóż też jest spory i podzielony na tzw strefę cichą i głośną. Głośna rzeczywiście jest głośna, bo dzieciarnia drze się tam konkretnie. Jakby dochodziło tam do jakiejś przedszkolnej pacyfikacji czynionej przez łobuza jakiegoś czy innego tam czarownika. Osobiście mnie wystarczało tam piętnaście minut aby się ewakuować, i? Przez następne piętnaście w łepetynie mi jeszcze dudniło jakbym w pudle gitary siedział podczas koncertu. A strefa cicha? No powiedzmy już w miarę tam na luziku jest. Kilka wodnych „wydumek” i można się zrelaksować, kończyny w wodzie zanurzyć czy nawet żabką do tyłu popływać. Nurka też można sobie w wodzie zrobić elegancko, jednak? Z okolic schodów idzie taki elegancki zapaszek znany tylko z saunariów i wtedy gały się człowiekowi szeroko otwierają, uśmiech od ucha do ucha się robi. I już wiadomo co tam na końcu tych schodów się znajduje! Tam się znajduje saunarium proszę państwa. Oczywiście dla chętnych tylko tego typu atrakcji można wejść już od strony głównego holu, omijając kolejki i inne tam ludzkie przy kasach zamieszania.

Co tam spotkamy? Pierwsza z brzegu to sauna góralska z zapachem ziół kameralna, taka do posiedzenia i podumania sobie o tym, czy nawet o tamtym. Można sobie tam reset umysłu również elegancko zrobić. Następne dwie to parówki. Para zapodawana elegancko, czyli biegły od kotłów parowych ustrojstwo zacne tam zainstalował. Mijając prysznice, beczkę do schładzania mamy saunę fińska gdzie przeprowadzane są seanse. Za nią pomieszczenie do wypoczynku, chociaż? Jak takie ciekawe drzwi tuż za tym pomieszczeniem otworzymy to idąc po schodkach do góry znajdziemy tez miejsce do wypoczynku na pięterku gdzie oprócz leżaczków mamy saunę i przyzwoite jakuzzi. Tam też właśnie przeniesiono bar który kiedyś był na dole. Na dole to już teraz tylko ręczniki są wydawane. Z reguły jest tam fajnie i podrzemać sobie też można elegancko. Co


prawda kiedyś pięterko nie było przeszklone, a teraz jest. No i to był strzał w dziesiątkę proszę ja kogo. Nawet z łuku w dziesiątkę przez takiego co to w Anglii w zielonych rajtuzach po lesie latał i z łuku strzelał. Nie pytać bo nie wiem, czy ten cały Robin Hood miął rajtuzy z klinem czy bez klina! Nie wiem i nie dociekać odnośnie tego klina w rajtuzach!

Na zewnątrz oprócz tych wszystkich saunowych atrakcji znajduje się kolejna sauna czyli? Ruska Bania. Chałupy to jest już tam kawałek, wybudowanej z drzewa i tam jak chętnych wielu to przeprowadza się zacne seanse. No co jak co, wielkość sauny już nie byle jaka to i nie zdziwmy się że i kilku sauamistrzów nam tam dobrze zrobi. Żeby jednak ciepełko elegancko rozprowadzić, wszystkich dogrzać to i nie ma tam żadnego „lelum po lelum”. Rzemiosło saunowe znać już musowo. Kto wie może i nawet w ramach stażu pod łopatami śmigłowca stać trzeba i obserwować jak taki śmigłowiec powietrze łopatami równo młóci! Co by ewentualne rozeznanie w aerodynamice saunowej mieć!

Co jeszcze tam spotkamy, co jeszcze? Wewnątrz ni to basen, ni jakuzzi? No w każdym bądź razie poważnych rozmiarów brytfanna tam jest. Po graniczącej z nią ścianie, po tężni jakby spływa elegancko solanka. Co prawda nie jest to taka jak w Ciechocinku czy innym Inowrocławiu ale, w takim zbiorniku posiedzieć sobie miło można. Oprócz tego w głównym holu duża ilość leżaków dla chętnych, co to z Orfeuszem chcą sobie poplotkować. No i zbliżamy się do? Przynajmniej według mnie jak i innych znajomych saunowiczów do atutów tego obiektu. Basenu i tzw łączki.


Zacznijmy od basenu. Cudeńko to jest i nie ma to tamto. Możemy do niego wejść zarówno od strony wewnętrznej jak i zewnętrznej. Od zewnętrznej wiadomo po schodkach a nie po jakiejś tam drabinie. Czasy drabin dawno minęły, a od wewnątrz? A po schodkach z hali głównej elegancko do jakby drzwi którymi to jest przesłona z folii. Niewątpliwie co by przeciągów w chałupie nie było. Przeciągi wiadomo rzecz nie za ciekawa i jak przewieje człowieka, to na raka potem człowiek kilka dni może chodzić, i brzydkich słów używać! Dochodzimy zatem do tej foliowej ściany i albo nura dajemy, albo folię rozchylamy i już w basenie jesteśmy. Kształt basenu nie tuzinkowy, głębokość w sam raz, czyli? I popływać możemy, i nurka zrobić, lub sobie wrzucić na wodny luzik. Zdzichu mój sąsiad twierdzi że to wejście to? Nie bata zrobił to ktoś kto miał chore kolana podczas budowy tego obiektu. Pudła z terakotą tachać musiał, nogi chore, to sobie taki właśnie skrót zrobił i tak już jakoś zostało. Może i tak? No po cholerę miął naokoło do basenu pudła z płytkami czy worki z cementem targać? Co jak co, pomysł był to wszech miar trafiony. Gdy już będziemy w tym basenie nurki robić czy też rekina lub innego tam wieloryba naśladować. Możemy się spotkać z tym że wodospad obsługa odpali, i wtedy woda jakby z dachu ostro do basenu wpada. Na całej szerokości proszę ja kogo daje. Można sobie wtedy garba pod tą strugę wody nadstawić i garba ostro człowiekowi taka spadająca woda wymłóci. Co niektórzy twardziele głowę pod tą strugę wody nadstawiają, ale? Po jakimś czasie dziwnie im się z oczu patrzy a i koordynacja ruchów bywa u nich wątpliwa. A co niektórzy brzydko się nawet wyrażają. Co by nie mówić ten co tą „Tatrzańską Niagarę” wydumał, to? Prawdziwą Niagarę musiał oglądać, bądź przynajmniej znał hydraulika, co w to w amerykańskiej Niagarze wodomierze sprawdzał.


W każdym bądź razie woda z dachu płynie ostro. Jak nie płynie to ta woda stoi na tym dachu. Niżej nic nie przecieka bo sprawdzałem. Ściany pomacałem, kałuż na podłodze też nie ma. Ze szmatami nikt nie lata, same tajemnice. Na dach wejść i zobaczyć nie pozwolą, a wodospad jest!!! Zaiste chodzi mi to po głowie od lat, jak to mądre od hydrauliki tam tak elegancko wydumali? Obok basenu leżaczki i w zaciszu poleżeć sobie nawet do góry kołami można. Atut drugi, łączka. Czyli po naszemu trawnik. Areał jego niczego sobie jest, jakby dwupoziomowy. Trawka zielona, przycięta, czyściutko, leżaczki też są, dodajmy do tego słoneczko będące tam prawie cały dzień i mamy przysłowiowy raj na ziemi. Przynajmniej dla saunowiczów raj. Może tak być, może? Że jakaś Ewka tam akurat przebywa, a i Adam też, jak to w raju, ale? Jabłonki tam nie ma to i na kopach nikt z tego raju nie pogoni za zerwanie jabłka. A co by nie mówić to przecież już taki przypadek w historii był! Przez jedno jabłko ludzkość na konkretną minę wlazła!!! Wróćmy jednak do sytuacji która swego czasu ździebko w tym obiekcie namieszała. Na początku tych zmian wydzielono bowiem dni tekstylne i bez tekstylne. Bądź co bądź decyzja wodzów obiektu doprowadziła do rzucania czapkami o ziemię i to nie z radości, a z nerwów i niedowierzania faktem jaki tam zaistniał. Przyznaję że sam bardzo brzydkich słów używałem chodząc w tam i z powrotem po chałupie, a nawet w tą i nazad chodząc. Ba!!! Mało tego nawet garnucha sobie polałem i bez zagrychy strzeliłem tak mnie wzięło i sponiewierało! Jak dziada lemoniada. Tak decyzja naczelników mnie sponiewierała, mało tego!

Gotów byłem zbrojnych zbierać i na Białkę ruszać co by tamtejsze naczalstwo na trzy wiatry w „kiebienie-mater” rozgonić. A że bardzo dobry w zbieraniu pospolitego ruszenia jest Zdzichu mój sąsiad, to? No to do niego z załącznikiem szklanym w łapach ruszyłem i ewentualnymi planami najazdu Białki, ale? Akurat Zdzichu był w trzecim dniu dopingu, a trzeci dzień u Zdzicha bywa najgorszy, funkcjonuje on bowiem wtedy na autopilocie. Jego


błędnik jak on sam twierdzi bardzo ruch wirowy ziemi wyczuwa, w wyniku to czego? Zdzichu porusza się wtedy po chałupie na czworaka wyzywając od najgorszych niejakiego Kopernika Mikołaja. Który to ponoć całe te zamieszanie z planetą ziemią latającą wokół słońca w narodzie wywołał.

Wyjaśniłem pokrótce że ewentualna pacyfikacja obiektu związana jest z tym iż naczalstwo wprowadziło w Białce dni tekstylne i nietekstylne co jest dla prawdziwych saunowiczów wręcz prowokacją, jak nie prawie wojną światową. Zdzichu oczywiście przyznał mi rację. Chwile po opróżnieniu mojej flaszki obiecał naród skrzyknąć, halabardy czy łomy załatwiać i porządek zrobić raz dwa, albo i jeszcze szybciej. Oczywiście wg niego winni tego stanu rzeczy byli masoni, żydzi, kartele naftowe, i cholera wie dlaczego, ale i nawet cerkiew prawosławna, wraz z republiką Jakucji.

Chciał mi to wytłumaczyć ale? Do chałupy wpadł właśnie Maniuś. Targając w łapach słój z jakimś ciekawym w kolorze płynem, i zapraszając do degustacji. Znając jednak wynalazki trunkowe Maniusia, i trzydniowy przypadek oślepnięcia po czymś podobnym Kazika, to? No wolałem się jednak ewakuować, oświadczając że plany agresji na Białkę przełożymy na dzień następny. Niestety! W nocy wróciła Zdzicha żona wraz z teściową czego następstwem było wywalenie Maniusia na zbity ryj z chałupy i to w taki sposób że półpiętra Maniuś pokonywał jednym krokiem nie dotykając nawet łapami balustrady. Zdzichu zaś nałapał po ryju i dostał szlaban na wszelkie możliwe zgromadzenia i ewentualne kontakty międzyludzkie. Plany ruszenia zbrojnie na Białkę wzięły w łeb.


Osobiście bywałem w Białce podczas dni bez tekstylnych, aby sobie nerwów nie szarpać i ewentualnie komuś ze złości na garba nie skoczyć. Wg mnie były to eksperymenty na żywym organizmie i to bez znieczulenia eksperymenty. O ile to jako tako funkcjonowało, to? Naczalstwo po jakimś czasie wpadło na iście szatański wręcz pomysł, aby całą strefę zrobić strefą tekstylną z wyjątkiem przebywania w saunach. Tam ma być wg prawideł. Oczywiście jak ktoś chce to może uznać strefę poza saunami jako bez tekstylną, ale? To już zależy od niego samego.

Co prawda ludziska którzy po wyjściu z saun zakładają ponownie swoje gałgany motają się z nimi jak palacz z łopatą w kotłowni, ale? No to ich wybór. Ja rozumiem strach przed nagością jest, ale? ….. Pamiętajmy że strach ma wielkie oczy, jednak? Zatwardzenie ma jeszcze większe. Z czasem to minie.

Oczywiście taka zmiana regulaminu aplauzu wśród saunowiczów to nie wywołała. Wręcz przeciwnie. Część saunowiczów skreśliło obiekt, duża część ciągle pyta o powrót do starego regulaminu, a część? No właśnie cześć tam jedzie. Jedzie z racji ekipy tam pracującej i dającej z siebie wszystko włącznie z serduchem na dłoni. Z sentymentu do obiektu jaki mają, to od czasu do czasu się tam wybiera. Według mnie i innych znanych mi saunomaniaków wybrać się tam można, należy, i nie skreślać go pomimo tych zmian. Bo miejsce to cudne i ludzie tam pracujący wspaniali. Ba mało tego? Możemy się tam spotkać z czymś najbardziej niespotykanym, czyli? Sytuacji gdy dwie a nawet trzy kobiety siedzą tam po cichu!!! Nie ważne że w saunie? Po cichu siedzą, to ważne!!! A to znaczy że w saunach saunamistrzowie dobre seanse robią. Oprócz opisanego przeze mnie Najstarszego Harnasia czyli Marcina Lenartowicza, w Białce spotkamy również: Jacka Jarząbka, Darka Wolskiego i Kamila Fudalewicza. Jeżeli kogoś pominąłem to sorry wielkie. Co jak co ekipa zacna tam jest, seanse potrafi przeprowadzić eleganckie, a i radość na twarzach saunujących wywołać. Wielki szacun dla ekipy i dzięki wielkie za to co


robią. Podziw wielki za to że jesteście w stanie nad tym wszystkim zapanować! Tak że co by nie mówić drodzy państwo mimo coraz mniejszej jak się dowiaduje od innych saunowiczów liczby tekstylnych w tym obiekcie (po prostu ludziska wybierają nagość), to? Należy skoro tylko można aktywować tryb weekendowy, na luzik sobie wrzucić i tam się udać bo i warto. Będziemy przyjęci ciepło, serdecznie a seanse pozostaną we wspomnieniach jako coś z najwyższej półki.

SAUNA TOP - Ranking Saunariow Szymon Konkol

Z inicjatywy portalu W Saunie powstaje ranking polskich saunariów. Dzieki ankiecie dostępnej on-line, każdy może ocenić 50 popularnych ośrodków. Ocena dokonywana jest w skali od 1 do 5. Przyznane punktu zostaną podsumowane, dzieki czemu będzie można opracować rzetelny ranking ośrodków saunowych. Zebrane dane zostaną opublikowane w specjalnym wydaniu naszego magazynu w formie przewodnika po osrodkach saunowych w naszym kraju. Zapraszamy do wspólnego redagowania rankingu SaunaTop 2017 i oceny saunariów. Ankieta dostepna jest na naszej stronie www.wsaunie.pl gdzie można również zapoznać się z aktualnymi wynikami ocen wytypowanych do rankingu saunariów.


Tunezyjski Hammam Xenia Banitka

Dwa eksportowe towary Tunezji to harissa i hammam. Gotową pyszną harissę, pastę z ostrej papryki, można dostać w Polsce w sklepach z arabskimi specjałami albo przyrządzić ją samemu z zakupionej sproszkowanej przyprawy. Przepisów w internecie bez liku. Aczkolwiek zorganizowanie hammamu w domowym spa jest znacznie trudniejsze. A to właśnie hammam -kamienna łaźnia parowa - jest według przewodników turystycznych narodowym skarbem Tunezji. Dla mieszkańców Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej hammam to miejsce relaksu i spotkań towarzyskich. Miejsce gdzie nie tylko pielęgnuje się duszę, ale uspokaja ducha. To pomieszczenia pełne gorącej pary , arabskich aromatów i naturalnych kosmetyków.Czy w wizyta w miejskim hammamie jest nieodłączą częścią stylu życia i codzienną praktyką? Dobrych kilka dekad wcześniej do hammamu kobiety chodziły przynajmniej raz w tygodniu. Obowiązkowo zaraz po miesiączce, aby oczyścić się zgodnie ze wskazaniami islamu. Poza tym, żeby się spotkać z przyjaciółkami czy ze znajomym, i aby po prostu w spokoju odpocząć. To było wtedy jedyne miejsce, gdzie kobiety miały chwile tylko dla siebie. Obecnie kobiety przeważnie nie mają czasu. Oprócz zajmowania się domem i dziećmi, często też pracują zawodowo, więc rzadko mogą indywidualne pozwolić sobie na przyjemności. Dbanie/odwiedzanie hammamu w trosce o siebie i urodę, jest teraz często na końcu listy zabieganych kobiet. Poza tym dziś każdy ma łazienkę w domu, dlatego łaźnie miejskie powoli zanikają. Wiele hammamów już zamknięto. Co bogatsze Tunezyjki wykonują zabiegi w prywatnych gabinetach kosmetycznych.


Publiczne łaźnie znajdują się zazwyczaj blisko meczetów( przed modlitwą zawsze trzeba się poddać tradycyjnej abolucji i oczyścić ciało). Kobiety mają tam wstęp tylko przez kilka godzin w ciągu dnia, ale trudno tam dostać się kobietom- turystkom, bo to zazwyczaj wynaczone pory na które trzeba polować. Hammamy nie cieszą się już taką estymą jak kiedyś, gdyż tradycja bardo higienicznych łaźni znika. Ale brak schludności czy tłok nie powinny jednak nikogo odstraszyć od choćby jednej wizyty, dla owego niepowtarzalnego przeżycia, o jakie trudno w hotelowym spa deluxe. Opłata za wejście jest symboliczna. To około 2 $. Wskazane są także napiwki dla masażysty (prócz normalnej opłaty za masaż jeśli go się zamawia ) i odźwiernego. Wewnątrz należy również zapłacić za akcesoria (można też przynieść je z domu, jak to tak robi miejscowa ludność). Do przeprowadzenia rytuałów kąpielowych potrzebne są: wiaderko na wodę, miska do polewania ciała, mydło, ręcznik, rękawica do peelingu (kessa). Co jest najważniejsze - należy najlepiej zabrać ze sobą przyjaciółkę, z którą można nadrobić zaległości towarzyskie, a która przy okazji wyszoruje plecy. Inaczej bywa hotelu za odpowiednio wysoką cenę. Tutaj warunki higieniczne są na najwyższym poziomie, a obsługa i akcesoria są zapewnione. Jak wygląda przebieg hammamowych rytuałów? Najpierw rozgrzewane jest ciało. Trwa to około 20 minut w parowej komnacie na kamiennych ławach. Potem obsługujący/a hammam w kolejnym pomieszczeniu, trze na mokro skórę szorstką rękawicą (tradycyjnie pianą z czarnego mydła z oliwek savon noir). Zabieg odbywa się nago albo w spodniej bieliźnie.


Mimo, iż na ulicy kobiety noszą chusty i ubrania szczelnie zakrywające ciało, a niektóre nawet burki, obyczaje w hammamach są dość swobodne. Obowiązuje oczywiście podział ze względu na płeć, jednakże w hotelowej łaźni personel może być obojga płci (przynajmniej dla turystów). Obowiązkowo należy zdjąć górę od kostiumu kąpielowego. Wykonuje się maskę z glinki bogatej w minerały (rhassoul/ghassoul lub tfal), a ciało zawijane jest w folię. Kwadrans w cieple ze szczypiącą brązową mazią może dopomóc rozwiązać problemy skórne. Glinka zmniejsza pory, odnawia naskórek i wygładza całe ciało. Tak kosmetycznie podchodzą do zagadnienia pielęgnacji ciała Tunezyjki. Takie rytuały ukształtowały się z pokolenia na pokolenie.Minusem hotelowych hammamów jest to, że są nieduże - w przeciwieństwie do zabytkowych łaźni miejskich budowanych wieki temu na wzór greckich i rzymskich term. Samo obejrzenie ich jest niesamowitym wrażeniem, które pozostaje na całe życie. Publiczne łaźnie tunezyjskie słyną z funkcjonalności. Są tam szatnie, osobne baseny z zimną i gorącą wodą, łaźnie parowe, sale, gdzie klienci poddawani są zabiegom, a również takie, gdzie saunujący golą się lub myją włosy. Na koniec po wszelkich kąpielach i zabiegach trafia się do miejsc odpoczynku, gdzie nasz organizm nawadnia się. Podaje się wodę lub wodę owocową. Nie trzeba się martwić, że zwyczaj chodzenia do hammamu zaginie. Każda Tunezyjka do łaźni pójść musi przynajmniej raz w życiu. A jest nią panna młoda przed ślubem. To odwieczna tunezyjska tradycja. Przyszłe żony udają się tam wraz kuzynkami i przyjaciółkami przed huczną w Tunezji ceremonią zaślubin. Spędzają tam kilka godzin na pielęgnacyjnych rytuałach..

Prócz peelingu i masek z glinki przeważają zabiegi depilacji (Arabki mają gęste owłosienie, także na twarzy) i malowanie ciała henną (uważa się, że poza funkcją ozdobną henna leczy egzemy). Maski z henny mogą również spełniać funkcje nawilżające


lub naturalnego samoopalacza W dawnych czasach tradycyjnie do depilacji samodzielnie przygotowywano syrop z cukru, cytryny i wody. Był to zabieg bolesny, po którym jednak skóra stawała się miękka i gładka. Dla ukojenia skóry po depilacji używano barouku. Stanowi go biały proszek z palonego wapna zmieszany z wodą różaną. Maskę barouk można odnaleźć pod pozycją okład na ciało. Tak jest rekomendowany w spa i służy on oczyszczaniu skóry. Na lokalnych targowiskach sprzedawcy reklamują turystom olejek arganowy. Nie on jest tym, z czego tradycyjnie korzystają Tunezyjki. Powstający z drzewa arganowego marokański olej robi furorę w Europie, a zachodnie firmy wykorzystują go w produktach do ciała i włosów. Tradycyjnie Tunezyjki stosują olej z oliwek. Wcale nie jest gorszy we właściwościach od arganowego. W medynach (starych częściach miast) na straganach z kosmetykami królują pachnące, ręcznie robione mydła roślinne (ich różnorodność i zastosowanie przyprawia o zawrót głowy) mieszanki olejków zwalczających trądzik, łupież, ekstrakty perfum, olejki eteryczne i zapachy w postaci stałej ( kostce). Pachnie piżmem, irysem czy drzewem sandałowym. Tunezyjczycy lubią też zapachy cytrusów (wodą pomarańczową zrasza się ręce gości wychodzących z dobrych restauracji) czy kwiatów ( cudowną wodę różaną dodaje się do deseru z granatów i maseczek). Jednak sztandarowym zapachem jest woń kwiatu jaśminu.

Obecnie zdarza sie, że urodę pielęgnujemy markowymi, głównie zagranicznymi kosmetykami. W Tunezji, która pod protektoratem Francji była przez 75 lat, silne wpływy francuskie wciąż panują w języku, kulturze i w handlu, co przekłada się naturalnie na przemysł kosmetyczny. Francuskie firmy mają tam często zakłady produkcyjne oraz pozyskują surowce dla bazy swoich najlepszych kosmetyków. W ośrodkach spa czy thalasso królują takie marki jak Thalgo, czy Thal'ion znane w Polsce Do zabiegów używa się alg i morskiej wody, która jest bogata w minerały i mikroelementy. W dobrych hotelach albo ośrodkach uzdrowiskowych słona woda znajduje


się w basenach. Maski z alg czy rozluźniające prysznice z morskiej wody dopełniane są masażami ciepłymi olejami owocowymi (morela) oraz okładami z worków zawierających gałązki rozmarynu ( np. na problemy ze stawami).

rhassoul/ ghassoul to naturalna mineralna glinka wydobywana w górach Atlas (Maroko); już od VIII wieku łączono ją z wodą do zabiegów. Jest ona używana przez kobiety północnoafrykańskie, aby pielęgnować skórę. Zawiera krzem, żelazo, magnes, potas i sód. Glinka zmiękcza skórę, redukuje sebum, regeneruje skórę usuwając obumarłe komórki, zamyka pory. Zabiegi są wykonywane rękawicą zwaną kessa. Czasami glinka jest substytutem szamponu, ma zadanie chronić przed łupieżem i odżywiać ciało. tfal to glinka wulkaniczna, wykorzystuje się ją jako antybiotyk i antyseptyk, który zapobiega rozmnażaniu się bakterii.

nazwa thalasso pochodzi z języka greckiego i dotyczy terapii używania wody morskiej i alg, ma to na celu oczyszczać, wygładzać oraz rewitalizować skórę, usprawniać krążenie i uelastyczniać mięśnie. tunezyjski barouk -to wapno palone używane w kosmetyce jako maseczka do twarzy lub po depilacji, ma właściwości wybielające, miesza się je z wodą różaną oraz innymi naturalnymi zapachami. Szczególnie polecane dla cery tłustej.


Ganbanyoku - Sauna Skalna Xenia Banitka

W/g statystyk Japończycy korzystają z Sauny Skalnej raz w tygodniu. Oczyszcza ona ciało pod względem biologicznym, a doskonale wpływa na umysł, emocje i psychikę. Ma ona doprowadzać do harmonii ze sobą i światem.

Kamienie pochodzenia wulkanicznego, wielkości ludzkiego ciała są umieszczane na podłodze i podgrzewane ( w Europie kamień to granit ). Saunujący pod przykryciem leżą, kiedy ich ciało stopniowo podgrzewa się. To właśnieGanbabyoku. Saunowanie skalne.

Japońska filozofia życia jest bardzo bliska naturze – ludzie obserwują przyrodę i naśladują zachowania zwierząt. Podobno ten rodzaj leczniczej sauny kilkaset lat temu odkryły wojska samurajskie na wyspie Hokkaido. Poranieni i wyczerpani po stoczonej bitwie wojownicy ukryli się wysoko w górach. I tam zobaczyli stado makaków, które wygrzewało się w ciepłych źródłach i na kamieniach. Samurajowie postąpili podobnie. Okazało się, że ich rany zaczęły się szybko goić, a organizmy regenerować. Ganbanyoku do tej pory w Japonii uważane jest za fenomen.


Temperatura kamieni wulkanicznych jest nieco wyższa niż temperatura naszego ciała ma ok. 40 stopni. Dzięki temu kontakt z nimi jest przyjemny i odprężający, a organizm poci się na zupełnie innym poziomie niż zwykle. Pot, który wychodzi z nas w klasycznej saunie lub podczas wysiłku fizycznego, to jest pot zewnętrzny wraz z którym tracimy sporo minerałów. A w Ganbanyoku wychodzi z nas pot głębszy – perłowy, który jest bezwonny i bardzo odżywczy dla skóry. Tego potu dobrze jest nie spłukiwać, a najlepiej się nim nasmarować, bo odżywia skórę. W tych warunkach organizm wydziela substancję, która działa na nas odmładzająco. Zdarza się, że tego potu jest bardzo dużo, ale bywa też zupełnie odwrotnie. Każdy reaguje inaczej. Osoby, które podobno mają wiele blokad emocjonalnych, nie pocą się. Muszą one do Ganbanyoku przyjść kilka razy. I jest to dla nich sposób pozwolenia sobie na psychiczne odreagowanie.

Ganbanyoku to także regeneracyjny zabieg dla kobiet po porodzie – w tym czasie jest to szczególnie ważne, żeby zapewnić organizmowi stopniowy powrót do równowagi. Wszystkie zranienia i blizny, też na emocjonalnym poziomie, potrzebują się wygoić, a sauna japońska w naturalny sposób to wspomaga. Przyspiesza ten proces, ale nie robi tego kosztem forsowania organizmu. Odbywa się łagodnie i jednocześnie na wielu płaszczyznach – fizycznej, emocjonalnej i duchowej. Razem z korzystaniem sauny można zamówić japoński masaż shiatsu. Wskazane jest wykonać go bezpośrednio na łóżku kamiennym w trakcie seansu. Na gorących kamieniach z powodzeniem saunujący ćwiczą jogę lub medytują. Ganbanyoku postrzegane jest jako terapetyczny, holistyczny zabieg.


Onseny - Japońskie Termy Xenia Banitka

Onsen czyli gorące źródło to (inny to sento - różnica to rodzaj wody) typ łaźni. Onseny mają temperaturę wyższą niż 25 stopni Celcjusza i zawierają 19 pierwiastków takich między innymi jak siarka, żelazo, lit, sód. Dzieli się je na typu wulkanicznego i niewulkanicznego. Przy wejściu do onsenu należy zdejmować buty i włożyć je do szafek. Następnie w automacie kupuje się bilety bez limitu czasu. W zależności jakiej klasy to onsen, cena jest odpowiednio wyższa. Zwykle dostępne są ręczniki za opłatą ( warto przynosić swoje). Szampony czy mydło są bezpłatne i ogólnodostępne w miejscu kąpieli. Onseny są rozdzielnopłciowe. W przebieralni zostawiamy ubrania, ponownie w kolejnych lockerach. Należy zaopatrzyć się w monety, aby je bezpiecznie zamknąć. Do onsenu wchodzimy zupełnie nago – ręcznikiem możemy się owinąć, ale trzeba go zostawić przed zanurzeniem się w wodzie. Tutaj obowiązuje strefa beztekstylna. Istnieje wyrażenie, że w tej strefie nawiązuje się "nagie relacje" - odnoszą się one po prostu do interakcji między osobami, które nie mają "nic do ukrycia"

Do onsenów nie są wpuszczane osoby z tatuażami, więc jeśli ktoś je posiada najlepiej jest je bardzo dobrze zakryć, gdy inaczej klienci są wypraszani. Ma to nadal związek z


działalnością mężczyzn.

yakuzy, stąd onseny

stanowczo zabraniają

wstępu

licznym grupom

Onsen dzieli się na dwie strefy – prysznicową i z basenami do zanurzenia się. W pierwszej myjemy się, w drugiej odmakamy i relaksujemy się. Obcokrajowcy anglosascy określają się jako soakers -odmaczający się. Prysznice są zamontowane nisko, bo korzysta się z nich siedząc na plastikowych lub drewnianych krzesełkach. W części damskiej bardzo często zdarza się, że panie przynoszą plastikowe koszyczki całe wypełnione ich prywatnymi kosmetykami i rytuał ablucji potrafi trwać nawet pół godziny. Dużo Japończyków wykorzystuje do mycia ciała specjalne myjki lub specjalne szorstkie ściereczki, gdyż inaczej nie czują się czyści. Kobiety zawsze myją głowę i zmywają makijaż.

Zależnie od wielkości przybytku, basenów może być kilka, przy czym mówiąc "basen" ma się na myśli zbiornik z wodą sięgającą co najwyżej do połowy uda. Jeśli onsen jest mały, basen może być tylko jeden, trochę większe mają przynajmniej dwa – ten z wodą z gorących źródeł (zwykle rozcieńczoną, bo inaczej byśmy się ugotowali) imizu buro, czyli basen z zimną wodą (około 10-15 stopni). Większe onseny mają po 4-5 basenów. Zainstalowano tam masaże wodne, w kształcie łóżek, z z prądami z cieplejszą lub chłodniejszą wodą. Najprzyjemniejsze są roten-buro, czyli baseny na zewnątrz. Gdy jest zimno można się rozkoszować świeżym, chłodnym powietrzem, jednocześnie grzejąc się w źródlanej wodzie i podziwiając piękno japońskiej przyrody.


Po wyjściu z basenów, na sam koniec, opłukujemy się pod prysznicem. Woda onsenowa zawiera różne związki ( np. żelazo czy siarkę), które pozostając na skórze po wyschnięciu mogą ją podrażnić. Można jednakowoż nie brać prysznica ze względów skórnych - te wody wspomagają ich leczenie. Istnieją także ashi-yu - łaźnie na stopy. Znajdują się one najczęściej na ulicy uzdrowisk i wiosek a zazwyczaj są bezpłatne. To bardzo wygodny sposób rozgrzania się przy raptownie zmieniającej się pogodzie. Co ciekawe jednym z napojów do wewnętrznego nawadniania w onsenach jest mleko. Może to być mleko owocowe lub kawowe. Inną tradycyjną specjalnością są jajka gotowane na parze pozyskanej ze źródeł. I najważniejsze -rekomenduje się, aby nie zażywać kąpieli więcej niż 3 razy dziennie.

Japońskie Sento. 03:14 xenia banitka 0 Comments

Łaźnie publiczne, które ogólnie określane są w Japonii jako onseny lub sento, zawsze stanowiły integralną część japońskiego systemu społecznego sięgającego jeszcze Okresu Edo (1603-1868). Pierwsze sento otwarto w Edo (obecne Tokyo) w 1951. Europejczyowi słowo onsen czy sento nic nie mówi, Japończykowi natomiast staje przed oczyma niezbyt ogromny budynek, często zabytkowy, drewniany i bardzo tradycyjny.


Różnicę pomiędzy tymi łaźniami stanowi rodzaj wody w obu tych miejscach. Onseny to gorące źródła z elementami różnych pierwiastków, jako że powstają w miejscach przywulkanicznych, a do sento dostarczana jest woda miejska. Budynki mieszczące sento ostałe w większości miast powoli już zanikają. Japończycy przestawiają się na piękne prywatne łaźnie. Jednakże należy zaznaczyć, że sento , piękne świątynie przeznaczone do higieny i kąpieli pozwalają wejrzeć głębiej w kuturę samej Japonii. Turystom doradza się odrzucenie wszelkich inhibicji, zamknięcia ich w szafkach ( lockerach ), aby zakosztować unikalnych doznań i wrażeń, których brak Europie.

Pierwszymi łaźniami były łaźnie parowe. Były podobne do współczesnych saun, aczkolwiek dolną partię ciała zanurzano w wodzie. W sento można było się integrować, a klasy społeczne i płeć nie miały znaczenia.

We wczesnym XVII wieku wprowadzono już łaźnie, gdzie można się było w pełni zanurzyć. Były to balie ( przypominające po trosze nasze wanny ) i zwano je "goemon buro". Miały żelazne dna i były podgrzewane ogniem. By ochronić stopy przed gorącem, noszono drewniane sandły.

Łaźnie japońskie jakie oglądamy teraz, zaczęto budować w okresie Mejdi ( 1868-1912.) Wtedy to wprowadzono podział na płeć oraz zbudowano wewnątrz sento ściany, aby zachować względy moralne i etyczne. Czasami owe ściany miały szczeliny, aby podawać sobie mydło -co nadal mogło "ugruntowywać" voyeryzm. Obecnie bezwzględny podział na łaźnie damskie i męskie zostaje zachowany.


Furo - Japońska Balia Xenia Banitka

Furo/ofuro (forma bardziej oficjalna) jest typem łaźni, którą stanowi drewniana balia. Ten rodzaj balii można znaleźć w każdym domu, tradycyjnej japońskiej oberży (ryokans) czy w apartamencie. Obecnie dla potrzeb mieszkaniowych produkuje się takie z plastiku lub nierdzewnej stali. Furo nie posiada typowego odpływu wody. Nazwo furo ( lub yubune) odnosi się także do kąpieli w wodzie i jest swego rodzaju rytuałem. Jego tradycja sięga ku najbardziej podstawowym i najwczesniejszym formom utrzymania higieny w Japonii. Furo napełniane są nocą, a w niektórych domostwach woda po kąpieli pożytkowana jest na inne potrzeby.

Na ogół furo jest drewniane lub jest małym drewnianym basenikiem. W onsenach umieszcza się je zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz budynku/kompleksu. Najważniejszą różnicą jest to, że furo bynajmniej nie służy do mycia się, ale do relaksu i odpoczynku. Ten typ kąpieli stał się prekursorem zachodniego stylu zażywania kąpieli w jacuzzi. Za każdym razem przed skorzystaniem z tego typu balii, należy się dokładnie obmyć. Zarówno w domach, mieszkaniach jak i miejscach typu onsen przy wannie z gorącą wodą znajdują się - nazwijmy to- "siedzące prysznice". Są to małe stołeczki umieszczone pod ścianą, na których bierze się prysznic.


Zazwyczaj woda w furo ma od 38- do 42 stopni Celcjusza. Fantastycznie jest relaksować się w nim podczas niskiej temperatury na zewnątrz, w deszczu czy w grupie znajomych. Furo jest zdecydowanie kameralniejsze w porównaniu do jacuzzi. Nie mam tam tam bulgoczącej wody, syczących i szumiących dysz. Do kąpieli Japończycy dodają różnego rodzaju soli, a sama kąpiel trwa zawyczaj 30 minut.

W Czym Tkwi Tajemnica ... Japonek ? Xenia Banitka

W tym artykule bynajmniej nie skoncentruje się na zachwycającej urodzie Azjatek, kosmetykach, które używają ani diecie, którą stosują, aby pozostać tak subtelnymi i pięknymi. Poruszę kwestię japonek - gumowego, lekkiego, letniego obuwia znanego na całym świecie. Każda z kobiet ( jak również i mężczyzn ) ma przynajmniej jedną taką parę do użytku na różne niezobowiązujące okazje. Szczególnie przydatne są one na basenach, plaży czy w saunie, latem podczas wysokich temperatur czy tam gdzie panuje wysoka wilgotność i woda.


Jestem dość przekonana, iż nie wszyscy wiedzą, że japonki, obok koturnów to jeden z najstarszych i najbardziej znanych w różnych częściach świata rodzaj obuwia. Skąd wzięła się nazwa japonki? Pierwsze skojarzenie zdaje się być oczywiste, ale jaka jest w rzeczywistości historia japonek? Obuwie tego typu ludzkość zna już od tysiącleci. Pierwsze (znane) "japonki" noszono w starożytnym Egipcie. Wytwarzano je robiąc odcisk stóp w mokrym piasku, następnie na jego bazie (z plecionego papirusu) tworzono podeszwę, wreszcie na końcu przyczepiano "paski" zrobione z włókna palmowego. Jak w każdym starożytnym państwie, to jakie "japonki" noszono, zależało od pozycji społecznej. "Japonki" faraona miały szpiczaste zakończenie (podobne i u jego synów). Nie bez znaczenia był również kolor obuwia. Złoty zarezerwowano dla dworu faraona, czerwony i żółty dla poddanych klasy średniej. Najstarsze zachowane "japonki" pochodzą więc z… Egiptu. Znane i popularne były też wśród elegantek prekolumbijskiego, mezoamerykańskiego Meksyku, aryjskich Indii , feudalnych Chin i oczywiście w Japonii, ale tam nazywano je zori.

Tradycyjne zori wykonywano masowo, początkowo korzystając w procesach wytwórstwa wyłącznie z materiałów naturalnych. Była to słoma ryżowa oraz włókna roślinne. Zori świetnie pasowały do klasycznego stroju japońskiego. Wyszukane zori są dziełem światowej klasy designerów, często pokrywa je lakierem, elementami kwiatowymi i tworzy się komponujące z nimi torebki. To wytworny styl bogatych kobiet.


Z czasem od Japończyków trend na noszenie klapek z charakterystycznym paseczkiem w kształcie litery V przejęły różne kraje. Ubogie wizualnie buty zaczęto zdobić drogocennymi naszywkami, sprawiając, iż stawały się one kosztownym symbolem luksusu. Albo rozwijano je na styl casual w porze letniej. Słowo "japonki" utarło się wyłącznie na kontynencie europejskim. W innych zakątkach świata ten rodzaj obuwia istnieje pod zupełnie innymi nazwami. Poza mianem zori, jakie zrodziło się w Kraju Kwitnącej Wiśni, równie popularne to określenie havaianas, które pojawiło się w Brazylii. Niezależnie jednak od tego, jak to obuwie jest zwane przez mieszkańców rozmaitych państw, jego fason jest niezmienny – cieniutka podeszwa ze specyficznym paskiem między palcami. Najsłynniejsze obecnie "havaianas" wprowadzono na rynek w 1962 roku, a wzorowano się na "zori". Japonki pojawiły się w USA i Europie po zakończeniu II Wojny Światowej wraz z żołnierzami powracającymi do domów. Nie dość, iż wygodnie się im w nich chodziło (w chwilach wolnych od starć wojennych) to jeszcze stanowiły dość osobliwą pamiątkę. Plaże, baseny i sauny zaroiły się od ludzi, którzy mieli je na stopach. Ten prawdziwy japonkowy boom trwa aż do dziś. Decydując się na kupno tego typu obuwia, trzeba jednak zdawać sobie sprawę z jego kilku wad i zalet. Po pierwsze, aby nosić japonki należy mieć naprawdę zadbane stopy. Zachęcam do wizyt u podologa i pedicurzystki. Oczywiście dotyczy to obojga płci. Widząc ich zalety, japonki są swoistym globalnym fenomenem. Dają odpocząć stopom od wysokich szpilek i innych form zamkniętego obuwia. Kuszą ciekawym designem i nietuzinkowym zdobnictwem.


Ich uniwersalna forma, pasuje do zwiewnych strojów plażowych, sukienek, spódnic, spodni, długich dżinsów czy krótkich spodenek. Są unisex. W saunach japonki służą przede wszystkim jako podstawowe obuwie do noszenia. Są konieczne pod prysznicem, zważywszy na wszelkie drobnoustroje, które w miejscach publicznych mogą powodować infekcje lub choroby stóp. Japonki są lekkie i funkcjonalne. Kierując się ich wyborem na basen i saunę, powinniśmy zwrócić uwagę na ich antypoślizgowość. Dla kobiet japonki to nieodzowny element eksponowania zadbanych stóp i nóg. Na szczęście wybór na rynku jest przeogromny, że nawet najbardziej wybredne panie znajdą dla siebie coś wyrafinowanego.


www.wsaunie.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.