
13 minute read
Alkohol wśród Kozaków i chłopstwa ruskiego w Rzeczypospolitej XVI-XVII w.
• Nowożytność •
W 1. połowie XVII wieku na terenach ukrainnych przebywał francuski inżynier w służbie Władysława IV – Wilhelm Beauplan. Podczas jego misji, polegającej na budowie fortyfikacji, stworzył wybitne dzieło Opisanie Ukrainy, w którym zawarł szeroką charakterystykę Ukrainy i żyjącej tam ludności. Sporo miejsca w swojej pracy poświęcił życiu codziennemu. Jak się okazuje dużą rolę pośród chłopstwa ruskiego i społeczeństwa kozackiego odgrywał alkohol. O powyższym zagadnieniu informacje zawierały także poematy i liczne pamiętniki. Picie alkoholu było sposobem spędzania wolnego czasu i nieodłącznym elementem zabawy. Substancja ta była silnie zakorzeniona w chłopskiej tradycji oraz sprawdzała się jako lekarstwo w słabo rozwiniętej medycynie kozackiej.
Już w pierwszych rozdziałach Opisów Ukrainy Beauplan stwierdza, iż nie ma pomiędzy Kozakami żadnej kobiety i żadnego mężczyzny, „który nie starał się przewyższyć drugiego w piciu i hulance”. Kozacy żyli tam, gdzie nie dosięgało ich prawo propinacji polegające na zmonopolizowaniu produkcji i sprzedaży alkoholi właścicielowi dóbr ziemskich. Nic więc dziwnego, że niemal każdy Kozak opanowane miał warzenie piwa i miodu oraz pędzenie gorzałki. Alkohol, jeżeli już spożywali, pili bez opamiętania. Krążyło nawet powiedzenie, iż nigdy nie są tak pijani, by nie mogli zacząć pić od nowa. Tak oto spędzali wolny czas1 .
W trakcie działań wojennych na morzu ów wojowniczy lud zachowywał żelazną dyscyplinę i wstrzemięźliwość, co znacznie wpływało na opinię o nich jako o świetnych żołnierzach. Inaczej sprawa miała się podczas działań lądowych tudzież w okresie Powstania Chmielnickiego, kiedy to pijaństwo było wszechobecne. Chłopi nie biorący udziału w działaniach wojennych zajmowali się z kolei tylko piciem. Profesor Serczyk w swoim dziele Na płonącej Ukrainie. Dzieje
1 Z. Wójcik [red.], Eryka Lassoty i Wilhelma Beauplana opisy Ukrainy, tłum. Z. Stafiewska, S. Meller, Warszawa 1972, s. 109110. Kozaczyzny 1648–1651 zawiera zdanie, iż „koło Dniepru i po wszystkiej Ukrainie nic chłopi nie robią, jeno piją na każdy dzień” 2 . Dowództwo kozackie nierzadko samo podpuszczało chłopstwo, biorące udział w powstaniu, by piło, na przykład przed szturmem na mury Zamościa. Nie żal im było wszak chłopów o niskiej wartości bojowej, mających być mięsem armatnim – we właściwym szturmie brało udział bardziej doświadczone w boju wojsko zaporoskie3 . Identyczna sytuacja powtórzyła się później pod Zbarażem, o czym wiadomo z pamiętników Jakuba Michałowskiego4 . Alkohol dodawał żołnierzowi odwagi, jednak często rabująca czerń używała sobie w najlepsze, co prowadziło w warunkach wojennych do licznych zbrodni. Ciekawostką jest, że sam Chmielnicki był alkoholikiem i jak to pięknie ujął Sylwester Walas – „przykład szedł z samej góry”. Przywódca rebelii kozackiej bywał pijany w trakcie walk, a po przybyciu
2 W. Serczyk, Na płonącej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny 1648–1651, Warszawa 2007, s. 324. 3 S. Walas, Alkohol u Kozaków Zaporoskich w czasie pokoju i wojny do 1657 roku [w:] Alkohol w wojsku i na wojnie. Z dziejów dawnej wojskowości polskiej i powszechnej, red. A. Niewiński, Oświęcim 2018, s. 72-73. 4 J. Michałowski, Księga pamiętnicza, Kraków 1864, s. 417, 447.
Ilja Riepin, Kozacy piszą list do sułtana, 1891 r. Źródło: domena publiczna samego chana krymskiego nie był w stanie stawić się przed nim by go przywitać. Innym razem chwiał się, modląc przed świętymi obrazami w obecności posła carskiego, czy też kazał utopić nieznanych nam bliżej Polaków, czego po wytrzeźwieniu miał żałować. Pod względem pijaństwa nie ustępował mu jego syn Tymoteusz, który w okresie wyprawy mołdawskiej bronił się w Suczawie, gdzie „hulał w obozie z Kozakami; muzyka grała całymi nocami, wódka się lała strumieniami”, co w efekcie przypłacił życiem. Sylwester Walas zauważa wpływ alkoholu na stosunki dyplomatyczne pomiędzy walczącymi w Powstaniu Chmielnickiego stronami:
Nie było więc żadnej możliwości kompromisu pomiędzy stronami wojny domowej. Przyczyna była oczywista – brak woli porozumienia jednej ze stron, która dawała o tym znać przez lekceważenie, poniżanie i ogólne złe traktowanie emisariuszy strony drugiej.
Złe relacje obu stron konfliktu autor uzasadnia przytoczonymi przez siebie wcześniej sytuacjami, w których przywódcy wojska zaporoskiego lekceważąco, pijani podejmowali polskie poselstwa5 .
5 S. Walas, dz.cyt., s. 76-78. 28
Podczas wypraw czarnomorskich według Beauplana pijani żołnierze byli wyrzucani za burtę, co na pełnym morzu oznaczało niechybną śmierć. Trzeźwość była gwarantem czujności. W czasie działań morskich nie było miejsca na alkohol, istniał nawet całkowity zakaz jego posiadania6 . Na lądzie przed wojskiem szedł zwiad, który prędko mógł donieść o ruchach nieprzyjaciela, co różniło wyprawy lądowe od morskich7 .
Innym przykładem pijaństwa wojska siczowego jest relacja kanclerza Albrychta Stanisława Radziwiłła z czasów wojny smoleńskiej (1632–1634), który napotkał armię kozacką i opisał ich jako tak dalece „opitych okowitą, a raczej rodzimą gorzałką, że mijając karocę wypełnili ją wstrętnym smrodem” 8.Zabawa zaczynała się u Kozaków, gdy złupiwszy Turka szczęśliwie dotarli z powrotem na Sicz. Tam odbywało się wielkie przepijanie podzielonych wcześniej łupów. W kozackim sercu bogactwo i materializm ustępowały miejsca zabawie i zwyczajnemu życiu chwilą. Zaporoże uchodziło za teren niebezpieczny, więc życie tutaj bywało krótkie, nierzadko
6 Z. Wójcik [red.], dz. cyt., s. 141. 7 S. Walas, dz. cyt., s. 73-74. 8 A. S. Radziwiłł, Pamiętniki o dziejach w Polsce, t. 1, Warszawa 1980, s. 324-325.
mające swój kres podczas najazdu tatarskiego, czy wyprawy do Anatolii. Kozak nie dbał o to co na sobie nosił. Ponad tym znajdowała się sława zdobyta w boju oraz korzystanie z życia i tak bardzo umiłowanej przez ten lud wolności. Poza opijaniem zwycięskich wypraw mieszkańcy Zaporoża posiadali inne rozmaite okazje, wśród których wymienić należy posiedzenie Rady na Siczy, czy wybór starszyzny kozackiej mający miejsce na Nowy Rok. W poprzedzającym go tygodniu, począwszy od Bożego Narodzenia, na Siczy trwała dzień w dzień libacja. O wysokim spożyciu alkoholu pomiędzy Kozakami świadczy jedna z dum, opowiadająca o trzech Kozakach, którzy zamówili w karczmie po cebrze miodu i okowicie, a także opis uczty z 1654 roku, kiedy to na Sicz przybył patriarcha Makary. Przed podaniem poczęstunku serwowano miski z gorącą wódką, którą spożywano jak zupę. Kozacy przy wypiciu takich ilości alkoholu na drugi dzień musieli zmierzyć się z przepiciem, ale z racji, że potrzeba jest matką wynalazków, udało im się rzekomo wymyślić lek, będący idealnym antidotum na kaca. Niestety przepis nie przechował się do naszych czasów9 .
Władysław Serczyk w swoim dziele Na dalekiej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny do 1648 roku zauważa celnie, iż „większość Kozaków wywodziła się przecież z chłopów, dla których alkohol stawał się jedyną pociechą w codziennym trudzie”10 . Istotnie, chłopi byli warstwą społeczną, która piła naprawdę dużo, czego przyczyn należy szukać choćby w jakości wody czerpanej ze studni na terenach Rzeczypospolitej. Głębokie i porządne studnie kopane były jedynie w większych miastach i na dworach. Reszta ludności w całym państwie była skazana na korzystanie z wód gruntowych ze studni lub ugaszenie pragnienia wodą z jeziora lub rzeki. Taki płyn był najczęściej zanieczyszczony rozmaitymi bakteriami, mogącymi spowodować takie dolegliwości jak: tyfus brzuszny, cholera albo gorączka błotna. Dla przykładu, w 1621 roku pod Chocimiem odcięte od zaopatrzenia wojska Rzeczypospolitej w desperacji piły wodę z Dniestru z opłakanymi dla układu trawiennego skutkami11 . Należy tu także
9 W. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny do 1648 roku, Kraków 2007, s. 213-214. 10 Tamże, s. 211. 11 S. Walas, dz. cyt., s. 70. wspomnieć o wodach mineralnych, które do 2. połowy xviii wieku nie były powszechnie znane na omawianych ziemiach. Zamożniejsze warstwy mogły, wobec braku zdatnej do spożycia wody, ugasić pragnienie na przykład sokiem, z alkoholi preferowano zaś wino. Chłopom ten luksus nie przysługiwał. Ratowali się więc mlekiem i tym, co oferowała karczma. W okresie pokoju statystyczny chłop spożywał rocznie około 100 l podstawowego napoju, czyli piwa i około 3 l wódki. Wydaje się to być niewiele. Skąd więc liczne relacje i powszechnie panujące zdanie o pijaństwie chłopów? Najtaniej wychodziło im wypicie kilku kufli i jednego, bądź dwóch kieliszków wódki, co przy często pustym żołądku powodowało szybkie wprowadzenie w stan upojenia alkoholowego12 . Zdarzało się, że takie pijatyki kończyły się zwadami, a to na pięści, a to na pałki, co nierzadko powodowało kalectwo. Panowie zalecali nawet, w trosce o swoją siłę roboczą, by pilnować, czy chłopi przychodzą do karczmy bez broni13 . Jakub Kazimierz Haur, polski ekonomista i autor traktatów o tematyce rolniczej i poradnikowej, tłumaczy:
Chłop, przy takich biesiadach i okazjach opiwszy się jako bydlę, ledwie na ten czas wie o sobie, a tak za lada przyczyną tnie nieuważnie jako ślepy, abo uderzy kogo w niebezpieczne miejsce i marnie, jako się często trafia, zabije człowieka, potem, gdy przyjdzie na dowód pijaństwem się składa14 .
Kolejnym czynnikiem powodującym picie, było trudne położenie chłopstwa, które po skończonej pracy nie znajdywało innej rozrywki i swego rodzaju odpoczynku dla psychiki. Z Opisów Ukrainy możemy dowiedzieć się również o podejściu kobiet do alkoholu, które „na trzeźwo są skromne, lecz swoboda, jakiej zażywają w piciu wódki tudzież miodu, czyniłaby je bez wątpienia nader łatwymi, gdyby tylko nie istniała obawa przed publiczną kpiną i dyshonorem”15 . Z re-
12 Z. Kuchowicz, Człowiek polskiego baroku, Łódź 1992, s. 47. 13 J. St. Bystroń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII, Warszawa 1994, s. 254. 14 J. K. Haur, Oekonomika ziemiańska generalna: punktami partykularnemi, interrogatoryami gospodarskiemi, praktyką miesięczną, modeluszami albo tabulami arythmetycznemi obiaśniona, Warszawa 1744. 15 Z. Wójcik [red.], dz. cyt., s. 149.

Kozak na koniu przed karczmą, Michał Stachowicz, 1806 r. Źródło: domena publiczna lacji Wilhelma Beauplana wynika również, że w Poniedziałek Wielkanocny mężczyźni ze wsi rankiem wyruszali do swojego pana z darami w postaci drobiu. Spotykało się to z wdzięcznością władyki, okazywaną poprzez wytoczenie na dziedziniec beczek z gorzałką. Pan napełniał wielką warząchwią swoje naczynie i pił z niego aż do najstarszego z chłopów. Następnie zgromadzeni chłopi pili tak po kolei, przekazując sobie warząchew, aż do momentu opróżnienia pierwszej beczki. Jeżeli udało im się dokonać tego przed zmrokiem, zwyczaj nakazywał gospodarzowi wystawić kolejną. Po zachodzie słońca ci goście, którym nogi nie odmówiły jeszcze posłuszeństwa, wracali do domu grzecznie wyproszeni. Innym dotrzeć do siebie pomagała rodzina, najgorszym przypadkiem byli jednak ci, którzy pozbawieni sił spędzali noc na placu. Beauplan drastycznie opisuje ten moment: „Widok tych nieszczęsnych pijaków, którzy nie zjadłwszy nawet kawałka chleba tarzają się w swych nieczystościach jak wieprzaki, jest odrażający”16 . Relacjonuje także, że wśród chłopskiej ludności w niedziele i święta po zjedzeniu obiadu, istniał zwyczaj spędzania czasu w karczmie całymi rodzinami. Dorośli mężczyźni i kobiety przepijali do siebie, młodzi w tym czasie tańczyli. Dobrą i tanią okazją do upicia się były oczywiście wesela, ponieważ kiedy trwały, nie obowiązywała propinacja i poddani mogli samodzielnie sporządzić alkohol. Łatwo można się domyślić, jaki był tego skutek – produkowano go przy tej okazji więcej, niż było potrzeba17 .
Silne alkohole rozpowszechniły się na Starym Kontynencie w xvi wieku po tym, jak opisany został proces destylacji, będący pierwotnie wynalazkiem arabskich alchemików z viii wieku18 . Sebastian Fabian Klonowic w poemacie Roxolania opłakuje fatalne według niego skutki dotarcia na ruskie ziemie silnego alkoholu.
Kto pierwszy chciał Bakchusa i Gererę gotować, kto, pytam, pierwszy nazwał gorzałkę?
Nieznane było Rusinom wcześniej to złe licho, nie używano go nigdzie po wioskach.
Bogaci tylko na czczo zażywali po kropli, tak jak dzisiaj lekarstw o przed jedzeniem.
Zaiste jakiś diabeł, trudno podać jego imię, wymyślił tak i napój godny Styksu.
Z czarnej to sadzy zgotował fatalny napitek oraz z dymem lotnym wymieszał ten twór, aby go głupi opój prostackim pijał gardłem, aby się w ustach rozlał smak niemiły.
Zgraja pijaków pije i innych zachęca19 .
Wódka początkowo określana była jako aqua vitae – woda życia, (nazwę tę przejęła później okowita, czyli spirytus), później zaś przyjęło się określenie „gorzałka”. Niższe warstwy raczyły się bardzo słabej jakości wódką. Niejednokrotnie dochodziło do doprawiania jej przez karczmarzy pieprzem lub ziołami, w celu osiągnięcia złudnego odczucia większej mocy alkoholu. Bardziej niegodziwi sięgali po niebezpieczne „wspomagacze”. Ksiądz Krzysztof Kluk, xviii wieczny przyrodnik, relacjonuje, iż moczono w gorzałce jagody, co miało negatywny wpływ na zdrowie.
16 Tamże, s. 150. 17 Tamże, s. 145. 18 Z. Kuchowicz, dz. cyt, s. 40. 19 S.F. Klonowic, Roxolania, czyli ziemie Czerwonej Rusi, Warszawa 1996, s. 79
Istnieją także zapisy świadczące o stosowaniu w tym samym celu roztworów chemicznych, w tym nawet kwasu saletrowego20 .
Bywało, że w medycynie alkohol był niezawodny. Istniało wręcz przekonanie, że jest on w umiarkowanych ilościach lekiem, który podawano nawet chorym dzieciom w postaci piwa. Sposobem na mróz i problemy żołądkowe był miód, a na bakterie najlepiej działały wódka i okowita, skuteczne choćby przeciwko tyfusowi21 . Beauplan przekazuje wręcz szokującą informację, jakoby Kozacy, w celu zbicia gorączki, mieli wypijać pół ładunku prochowego do działa rozcieńczonego pół na pół z wódką. Po spożyciu tej mikstury chory szedł spać, a rano budził się zdrowy i bez gorączki. Czy jest to możliwe? Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to bzdurne, to proch mógł zadziałać na organizm rozgrzewająco. Podobny efekt gwarantowała wódka. Zażycie takiej mikstury można w takim razie porównać do wypicia wódki z pieprzem. Autor relacjonuje również przyrządzaną w tym samym celu miksturę z wódki i popiołu. Ten przepis wydaje się bardziej przekonujący – popiół działałby tutaj jak węgiel aktywny. Nawet dzisiaj możemy kupić w aptece popiół z brzozy wymieszany z wodą, mający silne właściwości przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze i przeciwwirusowe. W przypadku niskiej temperatury Kozacy nacierali się okowitą, co rozgrzewało ciało. Ponadto trzy posiłki w ciągu dnia uzupełniali o ciepłe piwo z odrobiną masła, chleba i pieprzu. Podkreślmy tutaj, że na Ukrainie w xvii wieku występowały potężne mrozy, które często doprowadzały do śmierci. Według Beauplana ci, którzy padli ich ofiarą umierali z krzykiem w boleściach22 . W medycynie używano także wódek leczniczych, bazujących na pijawkach, rozmaitych ziołach, a nawet na tak dziwacznych składnikach, jak na przykład serce jelenia. Była to jednak kuracja zarezerwowana wyłącznie dla bogatszych sfer.
Wszelkiego rodzaju trunki były nierozłącznym towarzyszem mieszkańca województw ukrainnych. Alkohol był stosowany w medycynie, uzupełniał luki we wciąż rozwijającej się nauce, a także bywał w tej sferze uniwersalny i niezastąpiony, pomagając w chorobie, odkażeniu rany
20 Z. Kuchowicz, dz. cyt., s. 42. 21 Tamże, s. 44. 22 Z. Wójcik [red.], dz. cyt., s. 159-161. czy zatruciu pokarmowym. Odegrał swoją rolę w tradycji i kulturze Kozaków oraz Rusinów, i w zwyczajnej codzienności, kiedy zastępował brudną wodę. Często rodził wielorakiego rodzaju patologie, wszak zarówno u warstw chłopskich i wyższych doprowadzał do warcholstwa i zachowań poniżej godności, co najlepiej obrazuje przykład wojska zaporoskiego w dobie Powstania Chmielnickiego. Czy na Ukrainie piło się dużo? Zapewne tak. Picie pojawiało się często w różnych dziedzinach życia, czy to u Kozaków, czy u chłopstwa ukrainnego. W skali europejskiej pod kątem spożycia alkoholu mieszkańców Rzeczypospolitej bili jednak Anglicy i Rosjanie, być może również Węgrzy. Alkohol budził w człowieku odwagę, lecz często odbierał rozum, rozweselał lub budził agresję, zajmował istotne miejsce w tradycji, a dla wielu stawał się szarą rzeczywistością.
Śpiewali przód o winie,
Potym o dobrym piwie,
A my o gorzałce ninie
Dobrzy ludzie,
Bo się jej chwała dzieje,
Tak w domiech jak w kościele,
Mogę rzec i to śmiele:
Przy ołtarzu
Wzięła wielkie mocarstwo,
Bo jest święte lekarstwo,
Odejmując obżarstwo i łakomstwo23 .
Łukasz Węgrzynowicz
23 J. Sokołowska [red.], Poeci renesansu. Antologia, Warszawa 1959, s. 64-65
Bibliografia:
ӄ Bystroń J.St., Dzieje obyczajów w dawnej
Polsce. Wiek XVI-XVIII, Warszawa 1994. ӄ Haur J.K., Oekonomika ziemiańska generalna: punktami partykularnemi, interrogatoryami gospodarskiemi, praktyką miesięczną, modeluszami albo tabulami arythmetycznemi obiaśniona, Warszawa 1744. ӄ Klonowic S.F, Roxolania czyli ziemie Czerwonej Rusi, tłum. M. Mejor, Warszawa 1996. ӄ Kuchowicz Z., Człowiek polskiego baroku,
Łódź 1992. ӄ Michałowski J., Księga pamiętnicza, Kraków 1864. ӄ Radziwiłł A.S., Pamiętniki o dziejach w Polsce, t. 1, Warszawa 1980. ӄ Serczyk W., Na dalekiej Ukrainie. Dzieje
Kozaczyzny do 1648 roku, Kraków 2007. ӄ Serczyk W., Na płonącej Ukrainie. Dzieje
Kozaczyzny 1648-1651, Warszawa 2007. ӄ Sokołowska J. [red.], Poeci renesansu. Antologia, Warszawa 1959. ӄ Walas S., Alkohol u Kozaków Zaporoskich w czasie pokoju i wojny do 1657 roku - Alkohol w wojsku i na wojnie. Z dziejów dawnej wojskowości polskiej i powszechnej, red. A.
Niewiński, Oświęcim 2018. ӄ Wójcik Z. [red.], Eryka Lassoty i Wilhelma
Beauplana opisy Ukrainy, tłum. Stasiewska
Z., Meller S., Warszawa 1979.