Zwrot 11/2008

Page 1

2008

Pokłosie pleneru

11

CZESKIE WyBORy I POLSKIE ORIENTACJE


ilustrowana kronika Miesiąca kPaździernik 2008 2

W Międzygeneracyjnym Uniwersytecie Regionalnym ZG PZKO w Cz. Cieszynie wykład pt „Zaolziański zjazd literatów polskich. Marzec 1939” wygłosił dr Kazimierz Kaszper.

2

W Cz. Cieszynie w turnieju piłki nożnej Memoriał Alojzego Adamca walczyli zawodnicy klas 6-9 PSP. Zwyciężyła drużyna z Jabłonkowa.

3

W lokalach Biblioteki Regionalnej przy rynku Masaryka w Karwinie Frysztacie otwarto wspólną wystawę malarstwa i grafiki Alicji Bartulcowej, ekslibrisów Zbigniewa Kubeczki oraz fotografii Agaty Kalety.

4

W I Euroregionalnym Jesiennym Jarmarku w Łomnej Dolnej wziął udział m. in. zespół Oldrzychowice, przedszkolacy i uczniowie miejscowej PSP, a zespół Klubu Młodych MK PZKO w Łomnej Dolnej zaprezentował spektakl „Siedzi sobie zając”.

11

W Domu PZKO w Lesznej Dolnej odbyła się druga edycja Przeglądu Kapel Ludowych Trójstyku, połączonego z pieczeniem placków. Zaprezentowały się kapele: Oldrzychowice z Oldrzychowic, Kapela Bartka Rybki z Koniakowa, Capkovci ze Skalitego, Zorómbek z Cz. Cieszyna, Olza z Cz. Cieszyna.

11 11 11-12

W Trzyńcu odbył się koncert PZŚ Hutnik (dyr. Cezary Drzewiecki) i jego gości. Wycieczkę do Opawy zorganizowało MK PZKO Cz. Cieszyn Centrum. Na wystawę „Cztery pory roku” zaprosiło MK PZKO Cz. Cieszyn

Mosty.

12

W Cz. Cieszynie i Cieszynie gościli prezydenci RC i RP Václav Klaus i Lech Ka-

czyńskiS

12

W MK PZKO w Wierzniowicach założony został z inicjatywy gospodarza Domu PZKO i do niedawna szefa Klubu Młodych Józefa Kubatki Klub Seniora.

14-15

Delegacja Kongresu Polaków w RC z prezesem Józefem Szymeczkiem na czele wyjechała do Warszawy na spotkanie z prezesem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Jerzym M. Nowakowskim, prezesem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Maciejem Płażyńskim, dyrektorem Departamentu Konsularnego i Polonii Ministerstwa Spraw Zagranicznych Wojciechem Tycińskim, wiceministrem spraw zagranicznych Janem Borkowskim oraz prezesem Fundacji „Semper Polonia” Markiem Hauszyldem.

15

W Białej Galerii Teatru Cieszyńskiego w Cz. Cieszynie otwarto wystawę prac gimnazjalistek, członkiń kółka plastycznego przy

4

Ponad stu uczestników dotarło do mety Złotego Rajdu w Koszarzyskach, imprezy sportowo-kulinarno-sprawnościowej dla uczniów PSP.

4

Gościem spotkania klubowego w MK PZKO Karwina Nowe Miasto, podczas którego smażono placki, był Józef Chmiel, który snuł opowieści o starej Karwinie.

5

W Mistrzowicach odbyły się XXXII Otwarte Mistrzostwa PZKO w Biegach Przełajowych o memoriał Wandy Delong. Wzięło w nich udział 67 zawodników, w kategorii drużyn zwyciężyła Łomna Dolna.

6

Na spotkanie klubowe połączone ze smażeniem placków zaprosił Klub Kobiet i zarząd MK PZKO w Boguminie.

8-12

W Trzyńcu zorganizowany został festiwal 30 filmów polskich, czeskich i słowackich XVI Trzynieckie Babie Lato Filmowe. Imprezami towarzyszącymi były także koncerty oraz wystawa grafik Bronisława Liberdy.

9 10

 marian siedlaczek

W Cz. Cieszynie odbył się Konwent Prezesów PZKO.

W czeskocieszyńskiej Dziupli, klubie Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej, odbył się wernisaż wystawy fotografii Jana Myrdacza.

11

Scena Polska Teatru Cieszyńskiego w Cz. Cieszynie zaprezentowała polską prapremierę nowej sztuki Václava Havla „Odejścia” (reż. Józef Czernecki).

12

Zespół teatralny MK PZKO w Wędryni zagrał w Goleszowie przedstawienie „Rybka we czworo”.

Gimnazjum Polskim w Cz. Cieszynie, oraz ich nauczyciela Władysława Kubienia pod nazwą „Przenikanie III”.


ilustrowana kronika Miesiąca kPaździernik 2008 15

W Karwinie spotkali się na jesiennej zbiórce członkowie Harcerskiego Kręgu Seniora „Zaolzie”. Gościli członków HKS „Korzenie” z Cieszyna oraz HKS „Skaut” z Radlina.

17

Na zaproszenie Zaolziańskiego Towarzystwa Fotograficznego gościł na Zaolziu artysta fotografik Jindřich Štreit, autor wstępu do książki Kazimierza Suchanka „Bliscy mojemu sercu”S

dowej Księstwa Cieszyńskiego. Program obchodów zawierał m. in. wystawy, wykład historyczny Krzysztofa Nowaka, odtworzenie fragmentu przebiegu pierwszego posiedzenia Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego, wystąpienie europosła Jana Olbrychta, prapremierowe wykonanie przez Orkiestrę Smyczkową Euroregionu „Śląsk Cieszyński” oraz Chór Akademicki Harmonia „Dwóch Psalmów dla Cieszyna” Wiesława Cienciały.

18-19

Podczas IV Międzynarodowego Festiwalu „Gaude Cantem” im. K. Fobera w Bielsku-Białej Dyplom Złoty zdobył chór mieszany Canticum Novum (dyr. Leszek Kalina), Dyplom Srebrny PChM Collegium Canticorum (dyr. Halina Goniewicz-Urbaś), Dyplom Brązowy szkolny chór dziecięcy Trallala (dyr. Beata Brzóska), wszystkie z Cz. Cieszyna.

 marcin kamiński

25

Spotkanie z folklorem ku pamięci Józefa Ondrusza zorganizowało MK PZKO w Stonawie. W programie artystycznym wystąpił chór Stonawa, zespół Dziecka ze Stonawy. Imprezie towarzyszyła wystawa, przygotowana przez Ośrodek Dokumentacyjny KP.

19

Do 28 listopada prezentowana jest w siedzibie Kongresu Polaków w Cz. Cieszynie wystawa „Trzy miesiące samostanowienia – Śląsk Cieszyński od października 1918 do stycznia 1919”.

21

Na zaproszenie Klubu Seniora na spotkanie do MK PZKO w Karwinie Raju przybyła redaktor naczelna „Głosu Ludu” Beata Schönwald i szef Wydawnictwa Pol-press Marek Słowiaczek oraz Tadeusz Wantuła i Dariusz Branny, przedstawiciele Kongresu Polaków.

18

Na Wykopki zaprosiło MK PZKO w Suchej Górnej, w programie wystąpili przedszkolacy i uczniowie PSP oraz zespół regionalny Olšina z Orłowej.

22

18

23

18-19

23

W Cieszynie wspominano 90. rocznicę powołania Rady Naro-

Chór mieszany Melodia z Nawsia (dyr. Aleksandra Zeman) przebywał na zgrupowaniu w Zakopanem.

25

21

W MK PZKO w Nieborach odbyło się Spotkanie Jesienne. W programie znalazły się jesienne wróżby Izabeli Kraus-Żur, mini wystawka „Jesienne klimaty” oraz pieczenie placków.

24-28

18-19

Na coroczny Koncert Jesienny do Domu Zdrojowego w Karwinie Darkowie zaprosiło MK PZKO w Karwinie Darkowie. W programie zaprezentowali się: chór mieszany Lira z MK PZKO Darków (dyr. Beata Pilśniak-Hojka), Orkiestra Szkoły Muzycznej im. J. Zarębskiego z Inowrocławia (dyr. Adam Kozłowski) oraz PZŚ Hutnik z Trzyńca (dyr. Cezary Drzewiecki) z solistą Władysławem Czepcem.

W VII Światowym Przeglądzie Teatrów Polonijnych w Rzeszowie wzięły udział także zespoły z Zaolzia: z MK PZKO Wędrynia oraz Milików Centrum. Wędrynianie zaprezentowali „Rybkę we czworo” (reż. Janusz Ondraszek), milikowianie „Z deszcza pod rynnym” W. Młynka (reż. Halina Wacławek). Zespół z Wędryni z okazji 105-lecia istnienia odznaczony został Złotym Medalem.

W klubie SMP Dziupla w Cz. Cieszynie odbył się pod hasłem „Wyjdźcie z piwnic i garażów” konkurs amatorskich zespołów rockowych, w którym zwyciężył Fat Skewers z Sobieszowic, na zakończenie zagrała grupa Charlie Straight.

25

Na wystawę robót ręcznych oraz książki polskiej, połączoną ze sprzedażą, zaprosił zarząd MK PZKO oraz Klub Kobiet w Mistrzowicach.

17-20

24-25

Gali wręczenia po raz 26. Nagrody im. Karola Miarki w Bibliotece Śląskiej w Katowicach towarzyszył wernisaż wystawy o działalności PZKO. Coroczną wycieczkę na Targi Książki do Krakowa zorganizowało Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Książki. Na spacer po Błędowicach wybrali się członkowie Klubu Nauczycieli Emerytów.

Jesienny wieczór świetlicowy z prelekcją Wiesława Chrząszcza o wyprawie w Himalaje i smażeniem placków zorganizowało MK PZKO w Rychwałdzie. MK PZKO w Dąbrowej i Orłowej przygotowały świetlicę jesienną z udziałem Sceny Bajka Teatru Cieszyńskiego.

25-26

MK PZKO w Hawierzowie Błędowicach zaprosiło do swojego Domu PZKO na wystawę „Czym interesują się seniorki i seniorzy z Błędowic”.

28

W Domu Zdrojowym w Karwinie Darkowie odbył się Koncert Jubileuszowy z okazji 80-lecia chóru mieszanego Dźwięk oraz śpiewactwa w Karwinie Raju. Oprócz chóru jubilata, działającego przy MK PZKO w Karwinie Raju, wystąpił Chór Akademicki VŠB-TU z Ostrawy oraz Jakub Tomanek (skrzypce) i Anna Tomanek (fortepian). Dyrygentami Dźwięku są obecnie Halina Goniewicz-Urbaś i Tomasz Piwko, kierownikiem organizacyjnym Antoni Tomanek.

28

I Rajd Młodych nowych członków PZKO odbył się w Mostach k. Jabłonkowa. Zwiedzono m. in. mostecką Drzewiónkę „Na Fojstwiu”, Dom PZKO, Szańce.

29

W Siemianowicach Śląskich odbyła się w ramach programu „Młodzież w działaniu” konferencja informacyjno-promocyjna projektu „Demokracja i co z tego?”. Jednym z organizatorów Konferencji było Gimnazjum Polskie w Cz. Cieszynie.

29

Zwycięzcami mistrzostw PSP we florbalu, które przebiegły w Suchej Górnej, została drużyna z Karwiny.


Konkursy z atrakcyjnymi nagrodami Redakcja „Zwrotu” ogłosiła na rok 2008 konkursy dla dotychczasowych i nowych prenumeratorów. Wśród uczestników w każdej kategorii są rozlosowywane nagrody rzeczowe wartości minimum 1500 Kc. We listopadzie sponsorem nagród jest firma Karton-Pak. Dodatkowo w grudniu 2008 wszyscy uczestnicy konkursów miesięcznych wezmą udział w losowaniu nagrody głównej – weekendowego pobytu w jednym z ośrodków wczasowych w Polsce.

2 Który z aktorów Sceny Polskiej otrzymał nagrodę za najlepszą kreację aktorską na VIII Festiwalu Teatrów Moraw i Śląska? 3 W którym mieście znajdują się zakłady produkcyjne firmy Karton-Pak Zbigniewa Pieczonki, zajmujące się m. in. wytwarzaniem opakowań z tektury?

Imię i nazwisko_ __________________________________________ Adres_ _________________________________________________ Telefon_________________________________________________ Prenumeruję „Zwrot” od roku__________________________________

NOWYCH Konkurs dla prenumeratorów „Zwrotu”

1 Podaj imię i nazwisko tegorocznej laureatki Nagrody im. K. Miarki pochodzącej ze Śląska Cieszyńskiego.

2 Którą rocznicę urodzin obchodzi w grudniu 2008 r. dyrygent Alojzy Kaleta?

3 Czym zajmuje się m.in. cieszyńska firma Karton Pak Zbigniewa Pieczonki: a) drukiem książek, b) produkcją opakowań z tektury, c) wytwarzaniem ozdób choinkowych?

Imię i nazwisko_ __________________________________________ Adres_ _________________________________________________ Telefon_________________________________________________ Zamawiam prenumeratę „Zwrotu” na rok__________________________

Odpowiedzi prosimy przesyłać do 7. 12. 2008 pod adresem: Miesięcznik „Zwrot”, Střelniční 28, 737 01 Český Těšín lub pocztą elektroniczną: info@zwrot.cz

1 Którą rocznicę powołania do życia Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego obchodzono w 2008 r.?

nr ewidencyjny MK ČR E 389 IČO 442771 Rok LIX, nr 708

dla dotychczasowych prenumeratorów „Zwrotu”

Odpowiedzi prosimy przesyłać do 7. 12. 2008 pod adresem: Miesięcznik „Zwrot”, Střelniční 28, 737 01 Český Těšín lub pocztą elektroniczną: info@zwrot.cz

Konkurs

miesięcznik regionalny

Rozstrzygnięcie edycji październikowej I Konkurs dla dotychczasowych prenumeratorów II Konkurs dla nowych prenumeratorów Prawidłowe odpowiedzi: Prawidłowe odpowiedzi: 1. 70. 1. Semper Polonia. 2. Aurelia Śliż. 2. Rudolf Paszek. 3. W Trzyńcu. 3. b) wirtualizacją serwerów. Zwycięzcą został Zdzisław Fierla z Karwiny. Zwyciężczynią została Elżbieta Przyczko z Cz. Cieszyna.

Wydawca: Polski Związek Kulturalno-Oświatowy w Republice Czeskiej przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury Republiki Czeskiej oraz Senatu Rzeczpospolitej Polskiej, za pośrednictwem Fundacji Pomocy Polakom na Wschodzie Redakcja: Kazimierz Kaszper redaktor naczelny kkaszper@zwrot.cz Czesława Rudnik redaktor redakcja@zwrot.cz Anna Ludwin sekretariat info@zwrot.cz Rada Redakcyjna: Wanda Cejnar, Ewa Gołębiowska, Ireneusz Hyrnik, Kazimierz Jaworski, Daniel Kadłubiec, Danuta Koenig, Bronisław Ondraszek, Władysław Owczarzy, Kinga Iwanek-Riess, Wojciech Riess, Jan Ryłko, Otylia Toboła, Mariusz Wałach Adres redakcji: ul. Strzelnicza 28, P. O. BOX 97 737 01 Český Těšín (Czeski Cieszyn) tel. i faks: 558 711 582 www.zwrot.cz Redakcja obrazu i skład: Marian Siedlaczek foto@zwrot.cz Druk: FINIDR, sp. z o. o. Czeski Cieszyn Redakcja zastrzega sobie prawo skracania tekstów, zmiany tytułów, nie zwraca materiałów niezamówionych. Cena prenumeraty rocznej 360 Kc, do uiszczenia przekazem pocztowym lub bezpośrednio w redakcji. Wysyłka pocztowa na podstawie umowy nr 701 001/02 z Przedsiębiorstwem Państwowym POCZTA CZESKA, oddział Morawy Północne. Cena egzemplarza 30 Kc Numer zamknięto 14. 10.  2008 Zdjęcie na stronie tytułowej Hala Sikora ISSN 0139-6277

Losowanie odbyło się 14. 11. 2008 w redakcji „Zwrotu” z udziałem red. red. Czesławy Rudnik i Kazimierza Kaszpera.

4

11

2008


C

RAPORT czeskie wyBOry

Nasi pOsłOwie

WYDARZENIA

zaOlzie w XX wiekU cieszyŃski klUcz

dO NiepOdleGłOŚci

Nie BÓjmy siĘ swej przeszłOŚci



pOTeNcjał myŚli i dUcHa

dUkTem zaOlziaŃskieGO wspOmiNaNia

 ZAOLZIE W XX WIEKU – to projekt Ośrodka KARTA

i warszawskiego Domu Spotkań z Historią – na str. 6.



P



pOTrzeBNy FesTiwal

POLSKIE ŚLADY repaTriaNci



 pOlacy w OsTrawie 

w sTrONĘ prUdNika

OSOBOWOŚĆ MIESIĄCA jÓzeF pOdOla



HORYZONTY

• IRAK • CZECZENIA  kOmUNikacja ciekawOsTki i seNsacje 

ENERGETYKA pOlONia

DUŻA KLASA! psp HawierzÓw BłĘdOwice

HawierzÓw miasTO



HISTORIE ZE SMAKIEM czekOlada



POZNAJMY SIĘ! OFerTa arTysTyczNa kÓł pzkO



INSPIRACJE EDUKACJA

 OPOWIEŚĆ o losach repatriantów ze wschodu



SZLAKIEM KÓŁ PZKO

• LITERATURA  • TEATR 

REGION

na Opolszczyźnie – na str. 12.

A

lojzy Kaleta nie zdobył dyplomu żadnej uczelni muzycznej, rozwijał jednak swoje zdolności pod kierunkiem nauczycieli muzyki. W gimnazjum pomagał mu m. in. Eugeniusz Fierla. Poza tym jest absolwentem kursów dyrygenckich, harmonii uczył się u samego Stefana Stuligrosza.

 OLGA GORGOL tka z przędziwa pamięci dyrygenta Alojzego Kalety historię pasjonata i społecznika – na str. 30.

PRZĘDZIWO PAMIĘCI alOjzy kaleTa



SALON SZTUKI TadeUsz ramik



ZTF PRZEDSTAWIA pleNer GUTy

 

CIESZYŃSKIE PANOPTIKUM zaByTki kOlei ŻelazNycH



RECENZJE OBcOwaNie z HaVlem



PÓŁKA Z KSIĄŻKAMI Śpiewaj paNU cały dzieŃ… cHwalcie O dziaTki NajwyŻszeGO PANA • PIERWSZA NIEPODLEGŁOŚĆ 

• KALENDARZ  

SPOD PIÓRKA I PIÓRA ŚlĄski

ANEKS BUdziciele i zwierzcHNicy



TRYBUNA CZYTELNIKÓW sTaNisław kONdziOłka



daNiel kadłUBiec 

SZKATUŁKA aNNa kaNTOrOwa

óźniej pan Kurka zmarł i pani Maria ponownie wyszła za mąż. Po miesiącu jednak znów owdowiała i jako samotna już kobieta ponownie złożyła wizytę rodzicom. Tato w przypływie dobroci postanowił jej nawet zapisać testamentalnie ten pokój i krowę. Od tej pory ilekroć pani Maria przyjeżdżała, to zawsze mówiła: „Pamiętaj Adam, że ja mam u ciebie pokój na górze i krowę w stajni. Sam mi to zapisałeś w testamencie”. Wiedziała, że traktuje się ją jak członka rodziny.



KRZYŻÓWKA • KONKURSY

U

konstytuowanie się Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego (19. 10. 1918) było ukoronowaniem zapoczątkowanego na fali Wiosny Ludów (1848) ruchu odrodzeniowego w Cieszyńskiem. Ruch ten skupił się początkowo na działaniach rehabilitujących język i kulturę polską w zdominowanym przez żywioł niemiecki regionie. Jego widomym znakiem było przede wszystkim polskie pismo „Tygodnik Cieszyński”, przekształcone później w „Gwiazdkę Cieszyńską”. Niebawem jednak ruch odrodzeniowy objął wszystkie dziedziny życia społecznokulturalnego, oświatowego i gospodarczego.

 GALERIA cieszyńskich działaczy narodowych na str. 42.

LIBERDIANA

Kadaj dżiwenas o Gadże a Poljaka, Deżo. (Tu kiedyś żyli Czesi i Polacy, Deżo.)

© BRONISŁAW LIBERDA

i pOlskie OrieNTacje

zesi kompletnie nie interesują się swoją historią. Jak są u nas jakieś święta, to idę ja, jeszcze kilka osób, z młodych nikt. Jak się Czesi tak będą odnosić do swojej tożsamości, to może ich za sto lat w ogóle nie będzie? Jak jest święto polskie jest pełno ludzi, całe szkoły idą za sztandarami. Polacy są patriotami, zawsze nimi byli. Ja wolę ten polski model. Choć jak tak popatrzeć z boku, to co oni z tego mają? Katyń?

 MARIAN SIEDLACZEK

spis tre´ sci


raport

Czeskie wybory i polskie orientacje

W

ybory do władz wojewódzkich i uzupełniające do Senatu RC, kóre przebiegały w dniach 17-18.10. i 2425.10.2008, zakończyły się spektakularnym zwycięstwem socjaldemokratów (ČSSD) i porażką obywatelskich demokratów (ODS). Różnica zdobytych i utraconych mandatów była tak przepastna, że nie tylko zachwiała tradycyjnie dobrym samopoczuciem członków ODS, ale postawiła pod znakiem zapytania zasadność dalszego sprawowania władzy przez rząd koalicyjny, sterowany wszak przez ODS. Wkrótce zaś, podczas tworzenia władz wojewódzkich klimat powyborczej frustracji, chaosu i bezmała paniki ogarnął całą scenę polityczną i przyssane do niej ośrodki opiniotwórcze. Tym razem za sprawą zadeklarowanej przez socjaldemokratów gotowości do tworzenia większościowych koalicji z komunistami; pojawił się otóż staro-nowy problem legalności partii komunistycznej w Republice Czeskiej. Wszystko to razem, łącznie z widmem zbliżającej się prezydencji RC w Unii Europejskiej, postawiło przed obywatelami republiki pytanie, w jakim kraju właściwie żyją? Demokratycznym, praworządnym i proeuropejskim czy w doktrynerskim, autokratycznym, zaściankowym? Było to jednocześnie pytanie o stopień wyzwolenia się naszych elit politycznych z właściwych komunizmowi ideologicznych schematów myślowych na rzecz nieschematycznego, bliskiego horyzontom humanistycznym, myślenia demokratycznego. Bo demokracja to nie tylko rodzaj wentylu bezpieczeństwa łagodzącego na poziomie życia społecznego, politycznego i gospodarczego skutki drapieżnej kapitalistycznej gry wolnorynkowej, to również swoisty kodeks etyczny utrzymujący stosunki międzyludzkie na pożądanym poziomie poszanowania drugiego człowieka. Oczywiście, że wynikające z demokracji zasady postępowania są wszędzie łamane przez żądnych władzy i pieniędzy ludzi, tudzież nigdzie nie występują w stanie krystalicznie czystym, chodzi jednak, jak zawsze, o skalę zjawiska. Ta zaś wynika ze świadomości obowiązujących praw i norm. Otóż ta świadomość jest właśnie w Czechach znikoma. Legła w gruzach pod ciśnieniem, po pierwsze, utoż6

samienia kapitalizmu z wolnym rynkiem a wolnego rynku z dekalogiem, po drugie zaś – skażenia polityki (i umysłów w ogóle) przez jeden jedyny, powszechnie zrozumiały i nigdy niemodyfikowany strategiczny cel „aksamitnej rewolucji” 1989 r., którym było odsunięcie komunistów od władzy i oczyszczenie życia gospodarczego z ograniczeń właściwych totalitaryzmowi.

Rewolucyjny samozachwyt i postkomunistyczne ignoranctwo

Czechosłowacja przyłączyła się do rewolucyjnego wrzenia jako ostatnie środkowoeuropejskie państwo bloku wschodniego i – co charakterystyczne – natychmiast zaczęła przekuwać swe oczywiste outsiderstwo w narodotwórczy mit zdecydowania i męstwa. Pragę i inne czeskie miasta zalały wtedy samochwalcze ulotki o treści: „Polákům to trvalo 10 let, východním Němcům 10 měsíců a nám 10 dnů”. Niebawem jeden ze znanych praskich aktorów, twórca jednego z pierwszych prywatnych teatrów, oświadczył w ankiecie „Práva”: „Poláci se modlili, Němci přebíhali na Západ, a my jsme vyšli do ulic”. Przegląda się w tych wypowiedziach nie tylko bezkrytyczny samozachwyt (narcyzm), ale także, a może przede wszystkim, pospolite ignoranctwo. Socjalistyczna Czechosłowacja miała ambicje przodowania wschodniemu blokowi we wszystkim, o czym decydował bądź tylko napomykał Kreml. Konsekwentnie zatem wyrugowała z systemu gospodarczego własność i przedsiębiorczość prywatną (stuprocentowa kolektywizacja wsi była okrętem flagowym jej propagandy; dziennikarze ostrawscy regularnie wytykali swoim katowickim kolegom, że nie dość stanowczo tępią prywatne rolnictwo), zaś w ramach wychowywania „nowego” człowieka-bezwolnego narzędzia reżimu ograniczyła do minimum dopływ obiektywnej informacji zza żelaznej kurtyny (czescy dysydenci nieraz przyznawali po 1989 r., że polska telewizja była dla nich źródłem wiedzy o świecie, literaturze i sztuce Zachodu). A dla bezkolizyjnego poruszania się po okresach historycznych dostarczyła „nowej” młodzieży poręczny schemat wyzy-

skiwacza i wyzyskiwanego (każdy kandydat na studia rozpoczynał na egzaminie wstępnym charakterystykę feudalizmu i kapitalizmu od potępienia ich ze względu na „niesprawiedliwe” stosunki własnościowe). Tak ukształtowany (zdeprawowany) człowiek, przeciętny, „stary” i „młody”, obywatel socjalistycznej republiki stanął pod koniec 1989 r. przed rozwartą nagle przestrzenią geograficzną, polityczną, kulturową i intelektualną, której nie umiał zagospodarować. Nie umiał i – co gorsza – nie chciał. CzechoSłowacja federacyjna, później Republika Czeska była jedynym środkowoeuropejskim krajem dawnego bloku sowieckiego, który najdłużej utrzymywał niedemokratyczny podział ludzi na lepszych i gorszych. Ta swoista spuścizna totalitarnej pychy i pogardy dla człowieka wyrażała się m.in. w stosowaniu potrójnych cen w hotelach – wyższych dla zachodnich cudzoziemców, średnich dla byłych obywateli demoludów, niższych dla krajowców. Albo w ruganiu mediów za to, że nie informowały o podróży pana premiera poza opłotki stolicy państwa.

Wiedza niemile widziana

Totalitarne przypadłości o wiele groźniej dały jednak znać o sobie na poziomie edukacji społecznej. Państwa ościenne – a widać to szczególnie wyraźnie na przykładzie Polski – podjęły ogromny wysiłek, by wyposażyć ludzi w wiedzę o nowym świecie, którego mieli zostać pełnoprawnymi obywatelami, tymczasem akurat Czechy poczuły się wolne od tego obowiązku. Prasa codzienna – nb. z powodu niekonsekwentnie przeprowadzonej modernizacji zakładów poligraficznych nadal ukazująca się w wersji „sałatowej”, co np. w Polsce od dawna jest nie do pomyślenia – a z nią radio i telewizja nie publikują rzetelnych analiz przemian jakie zachodzą w świecie polityki Zachodu. O tym ciągle jeszcze można się dowiedzieć z – coraz bardziej czarno-białej, trzeba przyznać – prasy polskiej. Horyzont wiedzy redaktorów dobrze, jak się zdaje, ilustrują wpadki TV Nova, która np. wiadomości o zamieszkach w Izraelu opatrzyła wypowiedzią b. premiera Szymona Peresa, ale na pasku pod obrazem infor11

2008


i r e n e u s z a

h y r n i k a

s łow n i k w y r a zów p ot r z e b n yc h

mowała: „Mówi obywatel Jerozolimy”. Ostatnio zaś CTV w związku z wyborem Baracka Obamy na prezydenta USA i rozlewającym się stamtąd kryzysem finansowym nadała w „Wydarzeniach, komentarzach” dyskusję ideologiczną o… wyższości ekonomicznego liberalizmu nad państwowym regulowanym kapitalizmem. Ani słowa o neorealistycznej orientacji prezydenta-elekta i jej antagonistycznej pozycji wobec neokonserwatyzmu i neoliberalizmu wyznawanego przez prezydenta Busha jr.! Ani wzmianki o dokonujących się w teorii ekonomii korektach i przesunięciach akcentów! Pokaz zastygnięcia świadomości na szkolnym poziomie „złego” komunizmu i „dobrego” kapitalizmu. Oto są źródła takiej, a nie innej orientacji wyborczej obywateli republiki. Przeświadczenie o swej „odwiecznej” europejskości ożenione z ignorancją i brakiem rzeczywistej wiedzy o współczesnym świecie ograniczyło ich horyzont do wyboru między niezrozumiałą ideologią ODS a miłą domowemu rachunkowi ekonomicznemu socjalną demagogią ČSSD.

Parlament

Wybór mniejszego zła

Izba Poselska

W tym kontekście dziwi nieco jednoznaczna – jak wynika z kampanii przedwyborczej prowadzonej za pośrednictwem „Głosu Ludu” – orientacja Kongresu Polaków na ODS. Żywotnym interesem polskiej mniejszości narodowej jest, po pierwsze, stawianie na partie proeuropejskie, które gotowe są przenosić z kontynentu na grunt państwa czeskiego regulacje gwarantujące mniejszościom równość praw. Tymczasem ODS, jak wiadomo, taką partią nie jest nawet w oficjalnych deklaracjach. Wcale bym się nie dziwił, gdyby zapowiadająca czeską prezydencję w Unii Europejskiej słynna telewizyjna reklama z piramidami kostek cukru i szyderczym napisem „Evropě to osladíme” okazała się dziełem stronnika ODS i Václava Klausa. Po drugie, naszym priorytetem mogłaby być partia, która rzeczywiście byłaby w stanie wprowadzić do organów przedstawicielskich kandydatów narodowości polskiej. Rozumiem, że ten narodowy punkt widzenia niekoniecznie musi korespondować z opcją obywatelską KP, ale ze sztuką politycznej skuteczności – jak najbardziej. Prawdą jest natomiast, że w tegorocznych wyborach nie było dobrego wyjścia i w orientacji KP zwyciężyła, jak się zdaje, opcja mniejszego zła. Ale tylko trochę mniejszego. kazimierz kaszper 11

2008

Najwyższy organ władzy w państwach demokratycznych. Członków parlamentu, posłów, z reguły wybierają wyborcy w wyborach powszechnych. Parlament pełni funkcję ustawodawczą, uchwala budżet państwa oraz kontroluje organy wykonawcze. W Polsce nazywany sejmem. Parlamentem można również nazwać budynek, gmach, w którym obraduje sejm. Wyraz parlament przejęty został z języka francuskiego, gdzie parlement znaczy „rozmowa” a parler „rozmawiać”.

Poseł

Polski odpowiednik deputowanego, członka parlamentu lub jego niższej izby, przedstawiciel wyborców swego okręgu, przed którymi ponosi odpowiedzialność.

niektórych krajach: członek parlamentu lub innych władz wyDeputowany Wbieralnych. W Polsce deputowanym jest poseł (członek niższej izby

polskiego parlamentu – Sejmu) lub senator (członek wyższej izby parlamentu – Senatu). Wyraz deputowany pochodzi z języka francuskiego, w którym député oznacza „posła”.

rządów, w której władzę spraDemokracja parlamentarna Forma wuje lud poprzez swoich przedsta-

wicieli, posłów wybieranych w wyborach. Wyraz demokracja pochodzi z greckiego, gdzie δημοκρατία (czyt. demokratia) znaczyło już w starożytności „rządy ludu”, jest to złożenie dwóch wyrazów δημος (demos) oznaczającego „lud” i κρατεω (krateo) „rządzę”.

rady gminy lub miasta, powiatu itp., wybierany w wyborach samorząRadny Członek dowych (po czesku radní). Wyraz radny pochodzi od radzić, rada i pośrednio z niemieckiego Rat „rada” (zob. pożyczkę z niemieckiego Rathaus „ratusz”). Dawniej radnego nazywano rajcą (zauważ pary rada i rajca, zdrada i zdrajca).

Niższa izba parlamentu Republiki Czeskiej (po czesku Poslanecká sněmovna Parlamentu České republiky). Jest odpowiednikiem polskiego Sejmu. Tworzy ją 200 przedstawicieli wybieranych raz na 4 lata w wyborach powszechnych.

Senat

Wyższa izba parlamentu po polsku i po czesku nazywana tak samo. Senatem nazywamy również kolegium szkoły wyższej, współdziałające z rektorem w sprawach dotyczących organizacji i rozwoju szkoły. Wyraz senat wywodzi się ze starożytnego Rzymu, gdzie senatus oznaczał pierwotnie radę starców (od senex – „stary”), działającą jako organ doradczy króla a w okresie republiki senatus był głównym organem rządzącym, decydującym o polityce zagranicznej i wewnętrznej państwa.

w którym obywatele wybierają spośród zgłoszonych kandydatów Wybory Proces, swoich przedstawicieli do organów władzy (po czesku volby). Wybory są

podstawowym mechanizmem demokracji parlamentarnej, kiedy wyborcy wybierają polityków, którzy będą sprawowali władze i będą wpływali na los państwa. Metodą dokonywania wyborów jest głosowanie. W Polsce ustawa określająca sposób przeprowadzania konkretnych wyborów nazywana jest ordynacją wyborczą albo ustawą o wyborze.

osób uprawnionych do głosowania, które Frekwencja wyborcza Odsetek oddały swój głos w czasie wyborów bądź referen-

dum. W niektórych przypadkach, np. w czasie referendum, dla ważności głosowania wymagana jest przynajmniej 50-procentowa frekwencja.

w którym wyborcy mogą oddawać swoje głoLokal wyborczy Pomieszczenie, sy w wyborach. W większości krajów na potrzeby lokalu wy-

borczego adaptuje się pomieszczenia instytucji publicznych – szkół, bibliotek itp. W lokalu wyborczym powinny znajdować się: godło państwowe, urna mogąca pomieścić wszystkie oddane karty do głosowania, pomieszczenia lub osłony zapewniające tajność głosowania, a także – przybory do pisania i plakaty informujące o sposobie głosowania i warunkach ważności głosu. Na zewnątrz lokalu powinna być wywieszona flaga państwowa. 7


raport

Nasi posłowie (Lista opracowana przez dr. Stanisława Zahradnika) I 1919-1920 OKRES SPORU Sejm Ustawodawczy, Warszawa Paweł Bobek (1919-1920) Karol Junga (1919-1920) Jerzy Kantor (1919-1920) Ryszard Kunicki (1919-1920) Józef Londzin (1919-1920) Tadeusz Reger (1919-1920)

II 1925-1938 CZECHOSŁOWACJA Sejm, Praga Karol Śliwka 1925-1929, 1929-1935, 1935-1938 Leon Wolf 1925-1929, 1935-1938 Jan Buzek 1929-1935 Emanuel Chobot 1929-1935

III 1938-1939 ZAOLZIE W POLSCE a) Sejm Śląski, Katowice Franciszek Bajorek (1938-1939) Józef Berger (1938-1939) Augustyn Łukosz (1938-1939) Rudolf Paszek (1938-1939)

VI 1971-1989 CZECHOSŁOWACKA REPUBLIKA SOCJALISTYCZNA Wybory 1971 Izba Ludowa: Karol Michalski (1971-1976) Izba Narodowa: Karol Bocek (1971-1976) Czeska Rada Narodowa: Alojzy Foltyn (1971-1976) Józef Macura (1971-1976) Henryk Połednik (1971-1976)

Wybory 1976 Izba Ludowa: Karol Michalski (1976-1981) IzbaNarodowa: Karol Bocek (1976-1981) Henryk Połednik (1976-1981) Czeska Rada Narodowa: Władysław Niedoba (1976-1981)

Wybory 1981 Izba Ludowa: Karol Michalski (1981-1986) Izba Narodowa: Karol Bocek (1981-1986) Henryk Połednik (1981-1986) Czeska Rada Narodowa: Władysław Niedoba (1981-1986)

Wybory 1986 Izba Ludowa: Karol Michalski (1986-1990) Izba Narodowa: Henryk Połednik (1986-1990) Czeska Rada Narodowa: Władysław Niedoba (1986-1990)

VII 1990-1992 CZESKO-SŁOWACKA REPUBLIKA FEDERACYJNA Wybory 1990

b) Senat Rzeczpospolitej Polskiej Leon Wolf (1938-1939)

Izba Ludowa: Danuta Branna (1990-1992) Władysław Niedoba (1990-1992) Izba Narodowa: Roman Zelenay (1990-1992) Czeska Rada Narodowa: Tadeusz Wantuła (1990-1992)

IV 1946-1960 CZECHOSŁOWACKA REPUBLIKA (ludowo-demokratyczna)

Izba Ludowa: Halina Dorda (1992) Stanisław Gawlik (1992)

Zgromadzenie Narodowe Wybory 1946: Alfred Kaleta (1946-1948) Wybory 1948: Paweł Trombik (1948-1954), Józef Kadura (1951-1954) Wybory 1954: Gustaw Przeczek (1954-1960), Ernest Sembol (1954-1960) Wybory 1960: Józef Swoboda (1960-1964)

V 1961-1971 CZECHOSŁOWACKA REPUBLIKA SOCJALISTYCZNA Zgromadzenie Narodowe Wybory 1964: Eryk Monczka (1964-1971) Czeska Rada Narodowa Wybory 1969: Józef Macura (1969-1971) 8

Wybory 1992

VIII 1993-2008 REPUBLIKA CZESKA Wybory 1996 Izba Poselska: Wawrzyniec Fójcik (1996-1998)

Wybory 2000 Senat: Andrzej Feber (2000-2006)

Wybory 2002 Izba Poselska: Marian Bielesz (2002-2004) Senat: Edward Matykiewicz (2002-2008)

Wybory 2004 Senat: Igor Petrov (2004-2010) 11

2008


Wyniki wyborów w województwie morawsko-śląskim (frekwencja: 38,6%)

 marian siedlaczek

1. ČSSD....................................................47.69% 2. ODS......................................................27,69% 3. KSČM...................................................16,92% 4. KDU-ČSL............................................... 7.69%

Kandydaci reprezentujący m. in. mniejszość polską Województwo morawsko-śląskie

Senat

Henryk Małysz, Sucha Górna (lista KSČM, 4. miejsce na liście) Stanisław Konkolski, Piotrowice (KDU-ČSL, 10) Jan Tomiczek, Trzanowice (KDU-ČSL, 16) Jan Czudek, Cz. Cieszyn (KDU-ČSL, 54) Wawrzyniec Fójcik, Cierlicko (SZ, 56) Igor Petrov, Trzyniec (OK, 1) Bogusław Chwajol, Orłowa (OK, 5) Roman Wróbel, Bystrzyca (OK, 13) Zygmunt Stopa, Jabłonków (OK, 21) Władysław Niedoba, Kocobędz (OK, 30) Bogusław Raszka, Wędrynia (OK, 32) Piotr Dyszkiewicz, Karwina (OK, 36) Barbara David, Cierlicko (OK, 48) Tadeusz Siwek, Rychwałd (OK, 54) Stanisław Kołorz, Hawierzów (OK, 60) Eugeniusz Kiedroń, Sucha Górna (OK, 66) Helena Bubik, Olbrachcice (OK, 69) Jan Szotkowski, Cz. Cieszyn (NHŽK, 1) Renata Górecka, Cz. Cieszyn (NHŽK, 5) Karol Cieślar, Cz. Cieszyn (D, 6) Tadeusz Cichy, Cz. Cieszyn (ODS, 19) Mariusz Zawadzki, Trzyniec (ODS, 63)

(obwód nr 75 obejmujący część regionu karwińskiego) Petr Trojek (ODS) Radek Sušil (ČSSD) Peter Halák (SZ) Vladimír Pelc (SDŽ) Eduard Matykiewicz (KSČM) Andrzej Feber (NK)

11

2008

L egenda (kolejność wg list do głosowania) 1 12 18 24 31 37 44 47 48

KSČM – Komunistyczna Partia Czech i Moraw KDU-ČSL – Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna – Czechosłowacka Partia Ludowa SZ – Partia Zielonych OK – Osobowości Województwa NHŽK – Nie tylko strażacy i przedsiębiorcy dla województwa SDŽ – Partia Godnego Życia D - Demokracja ODS – Obywatelska Partia Demokratyczna ČSSD – Czeska Partia Socjalno-Demokratyczna 9


wydarzenia

Zaolzie w XX wieku Pod koniec października w warszawskim Domu Spotkań z Historią miało miejsce wydarzenie bez precedensu: setka osób przyszła wysłuchać wykładów i wziąć udział w dyskusji na temat Zaolzia.

O

rganizatorzy – Ośrodek KARTA i Dom Spotkań z Historią zaprosili do udziału w debacie pod hasłem „Zaolzie w XX wieku – spór polsko-czeski“ przede wszystkim historyków. Zbigniew Gluza, prezes Ośrodka KARTA poprowadził dyskusję poświęconą historii Zaolzia i relacjom polskoczeskim, w której udział wzięli m.in. prof. Mečislav Borák z Uniwersytetu Śląskiego w Opawie, Krzysztof Szelong, dyrektor Książnicy Cieszyńskiej, Grzegorz Gąsior, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizujący się w historii Śląska Cieszyńskiego, Jan Sechter, Ambasador Republiki Czeskiej w Polsce. W trakcie spotkania pokazane zostały unikatowe polskie filmy propagandowe z 1938 r., poświęcone wydarzeniom związanym z historią Zaolzia. Obrazy opisują przebieg wydarzeń z polskiej perspektywy. Pokazują dni poprzedzające wybuch konfliktu, wiec na placu Piłsudskiego w Warszawie, wkroczenie polskich wojsk na Zaolzie, reakcje miejscowej ludności, wizytę Moja żona czuje się Czeszką, choć korzenie chyba ma tutejsze, polskie. Nasze dzieci chodziły do czeskiej szkoły, i to nie był dla mnie żaden problem. Moja córka w Irlandii przedstawia się dziś jako Czeszka. Gdybym miał wybór pomiędzy Pragą a Warszawą, wybrałbym chyba Pragę. Ma ładniejszą architekturę. marszałka Rydza-Śmigłego. Ostatnim elementem jest defilada Zaolziaków w Warszawie – 11 listopada 1938 r. Debata stanowi część projektu Zaolzie w XX w., którego główną intencją jest polsko-czeski dialog na temat wspólnej przeszłości – by ułatwić wzajemne zrozumienie wydarzeń XX w.; w rocznice: 90. (październik–listopad 1918), 70. (październik 1938) i 40. (sierpień–październik 10

Czuję się niewątpliwie Polakiem, ale Starsze pokolenie wiąże polskość z folklorem, góralskością. Patrzą na wszystko, co nowoczesne, jak na wrogie, bo kosmopolityczne. Tożsamość polska to dla nich Wołodyjowski i Chopin. 1968) najcięższych, kryzysowych momentów historii. Ambasador Jan Sechter powiedział: „To, że relacje polsko-czeskie są najlepsze w dziejach obu narodów jest frazesem, ale warto go powtarzać, także dlatego, że nasze obustronne relacje mogą być jeszcze lepsze.“ Rodzice posłali nas do czeskiej szkoły. Przeważyły względy praktyczne – po czeskiej szkole dzieci będą miały więcej możliwości. Ja na szczęście czytałam wcześniej trochę po czesku, więc dałam sobie radę, ale w mojej klasie były dzieci, które nie znały po czesku ani słowa. Historycy zaś zgodnie orzekli, że problem Zaolzia w polsko-czeskiej historii jest „bolesną i wciąż otwartą raną“, ale nie należy się przez to zniechęcać, ale gromadzić jak najwięcej historycznych faktów. Wg prof. Mečislava Boráka, historiografia w Czechach zdecydowanie za mało zajmuje się losami Polaków na Zaolziu. – Nie wiem jak to się stało, ale po prostu nasze społeczeństwo nie jest zainteresowane tym tematem – stwierdził. Jak podkreślił, „ludzkie doświadczenie – czy po stronie polskiej, czy po stronie czeZa dziesięć lat zostanie tu może jedna polska podstawówka, może jedna klasa w liceum. Uczniowie polskiego liceum używają jakiegoś przerażającego kodu językowego; tam już prawie nie ma polskich słów. Kto za sto lat będzie wiedział, że tu Polacy mieszkali i byli na swoim?

skiej – jest zawsze subiektywne, gdzie każdy ogląda historię własnymi oczyma, ale to nie znaczy, że historycy nie powinni gromadzić jak najwięcej faktów“. Jak dodał, „w tej sprawie najważniejszy jest obustronny szacunek“. Z kolei według polskiego historyka Krzysztofa Szelonga z Książnicy Cieszyńskiej, czeska historiografia unika poruszania problemu Zaolzia, a jeżeli już to robi, to jednocześnie prowadzi „politykę historyczną“. Jak podkreślił, „czescy historycy podporządkowują swoją pracę lepiej lub gorzej rozumianym interesom państwa czeskiego“. W trakcie wydarzenia odbył się wernisaż wystawy portretów Polaków i Czechów mieszkających na Zaolziu – „Tożsamość. Zaolzie“, autorstwa Moniki Bereżeckiej i Moniki Redzisz, znanych jako duet Zorka Project. Portrety przedstawiają różne pokolenia i narodowości ludzi mieszkających na Zaolziu. Autorki zdjęć spotkały się z kilkunastoma osobami, które opowiedziały im swoje historie, związane z poczuciem tożsamości Tutejsi Czesi są niedoinformowani. I chociaż wywodzą się z etnicznych rodzin polskich, w ogóle tego nie wiedzą. Dopiero jak im powiedzieć: spójrz na napisy w kościele, zobacz, że wszystkie czeskie szkoły powstały dopiero po 1920 roku, to oczy im się otwierają. Rodzimych Czechów w 1920 roku tutaj nie było w ogóle! (ich fragmenty publikujemy w ramkach). Okazało się, że niemal każdy ma odmienną wizję swojej przynależności narodowej. Mieszkańcy Zaolzia – Polacy, Czesi, Ślązacy, Żydzi – tworzą niecodzienną, barwną mozaikę, a ich życie opowiedziane fotograficznymi kadrami, jest świadectwem wielokulturowości i wyjątkową opowieścią o Śląsku Cieszyńskim. Wystawa wpisuje się w projekt „Zaolzie w XX wieku“ i w styczniu 2009 r. prezentowa11

2008


Ale boli, gdy Czesi są dyskryminowani. Nasze szkoły są zamykane, a polskie zostają, mimo że dzieci jest mało. Nauczyciele dostają więcej dotacji! Bo Polacy robią z tego problem narodowościowy, uderzają aż do Pragi, jak są uciskani! Musi minąć cała generacja, żebyśmy się pogodzili. Memu synowi jest już wszystko jedno. na będzie w Śląskim Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie. Duży materiał złożony z części wystawianych zdjęć i towarzyszących im tekstów został opublikowany w „Dużym Formacie“ – dodatku do „Gazety Wyborczej“ z 3. 11. 2008.

Spotkanie rzecz jasna nie przyniosło jednoznacznych odpowiedzi w kwestiach winy czy odpowiedzialności za wydarzenia o kluczowym znaczeniu dla Zaolzia, nie to zresztą było jego celem. Ważne jest to, że – pomimo niegasnących emocji – ludzie zainteresowani problematyką i fenomenem Zaolzia mogą na żywo konfrontować swoje A wiecie, dlaczego na Śląsku Cieszyńskim jest najlepsza pogoda w całych Czechach? W radiu mówią, że wokół burze, a tu u nas słonko świeci? Bo tu mieszkają Polacy, a oni się często modlą. wspomnienia i refleksje z opiniami historyków. Zaolzie zyskuje w ten sposób rzadką szansę zaistnienia w szerszym kontekście polskiej świadomości historycznej. Wystawa zdjęć mieszkańców Zaolzia i towarzyszących im tekstów doskonale uzupełnia temat, poszerzając go o wymiar współczesny. OPR. MS 11

2008

Fragment wystawy autorstwa Monik: Bereżeckiej i Redzisz (Zorka Project) w Domu Spotkań z Historią w Warszawie – na drugim planie przemawia Krzysztof Szelong, dyrektor Książnicy Cieszyńskiej. Polacy są bardziej kolektywni: jeszcze się dziecko nie urodziło, a już je zapisują do PZKO. Czesi to indywidualiści, izolują się. Polacy mają mnóstwo organizacji i dostają na swoją działalność dużo pieniędzy od czeskiego rządu. Są może trzy chóry czeskie i dziesięć polskich! To nie jest źle, my powinniśmy się od Polaków uczyć. Czesi nie robią nic.

 MARIAN SIEDLACZEK

Jak jestem w Polsce, mówię, że jestem Polakiem; jak w Czechach, to że Czechem. Tak jest prościej. Moja siostra wyszła za Czecha i posłała dziecko do czeskiego przedszkola. Ja się nie denerwuję jak większość Polaków z Zaolzia, że oto nasza mniejszość straciła przyszłego członka. Ona uważa, że będzie miało łatwiejsze życie. Ja myślę, że może łatwiejsze, ale i nudniejsze. Powiem odważnie, że jednak Polacy mają tu większy potencjał, właśnie ze względu na to, że od urodzenia muszą się borykać z problemem narodowościowym. Są odważniejsi, na przykład o wiele częściej wyjeżdżają do pracy za granicę.

Mama nas też chciała posłać do niemieckiej szkoły, ale tata był kolejarzem; na kolei powiedzieli mu, że jeśli będzie posyłał dzieci do innej szkoły niż czeskiej, to go skierują w głąb kraju. Nauczyłem się więc czeskiego, nabyłem czeskie wykształcenie, zacząłem myśleć jak Czech i, można powiedzieć, stałem się Czechem. Świadomie o swojej narodowości zacząłem myśleć jakieś trzy lata temu. Dzisiaj nie przyznaję się do czeskiej narodowości, tylko do śląskiej. Kiedy obserwuję tych Czechów, to sobie myślę, że to nie jest mój charakter. Co prawda moja żona mówi, że żaden ze mnie Ślązak, tylko Czech i że sąsiadki będą się śmiać, jak się podpiszę jako Ślązak. 11


wydarzenia

Cieszyński klucz do niepodległości Zdjęcie ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej

Trzy tygodnie trwały obchody rocznicy odzyskania niepodległości przez Księstwo Cieszyńskie

Główne uroczyucz e st n icz y l i stości odbyły również – po się 18.10. w Cieraz pierwszy szynie. Zapow takiej skali czątkowały je: i natężeniu – złożenie kwiaprzedstawicietów pod tablicą le środowiska pamiątkową na z aol zia ńsk ieDomu Narodogo, związanewym oraz wergo zwłaszcza nisaże wystaw z Kongresem w Książnicy Polaków, który Cieszyńskiej był obok UrzęWiec w Cieszynie za przyłączeniem do Polski, 27 października 1918 r. – „W drodze do du Miasta CieZiemi Obiecanej. Cieszyńscy Polacy 1848- Mickiewicza. Aktorzy SP TC ponownie za- szyna głównym ich organizatorem. W tym 1918” i „Trzy miesiące samostanowienia – prezentowali inscenizację wydarzeń prowa- kontekście do rangi historycznego symbolu Śląsk Cieszyński od października 1918 do dzących do powstania Rady Narodowej KC, urasta fakt, iż pod tablicą pamiątkową na stycznia 1919”. Następnie podczas uroczy- po czym zespoły artystyczne z obu brzegów Domu Narodowym główne przemówienia stej akademii w Teatrze im. A. Mickiewicza Olzy wystąpiły w montażu śpiewaczo-ta- wygłosili burmistrz Cieszyna Bogdan Fiwykład na temat historycznej roli Rady Na- neczno-muzycznym, wzbogaconym o pokaz cek i prezes KP Józef Szymeczek. Autorem rodowej Księstwa Cieszyńskiego w zakresie piramid w wykonaniu wędryńskich Gimna- nowego scenariusza wystawy „Trzy mieodzyskania politycznej suwerenności regio- stów. W niedzielę natomiast zaaranżowano siące samostanowienia – Śląsk Cieszyński nu wygłosił Krzysztof Nowak a Jan Olbrycht, „Spacer szlakiem wyzwolenia”, prowadzący od października 1918 do stycznia 1919” był poseł do Parlamentu Europejskiego, przed- wzdłuż obiektów związanych z powołaniem Marian Steffek, kierownik Ośrodka Dokustawił m.in. wydarzenia cieszyńskie w kon- RDKC. mentacji KP, a jej nowego układu graficztekście przemian środkowoeuropejskich. 11.11. do obchodów regionalnej rocznicy nego Marian Siedlaczek, grafi k „Zwrotu”. Punktami kulminacyjnymi akademii były: odzyskania niepodległości nawiązały ob- Z kolei do współautorów okolicznościowej odtworzenie przez aktorów Sceny Polskiej chody rocznicy ogólnopaństwowej, podczas publikacji „Pierwsza Niepodległość. PolaTC przełomowych momentów gorącej cie- których wręczono doroczne nagrody, tzw. cy na Śląsku Cieszyńskim w 1918 roku” naszyńskiej jesieni 1918 r. oraz prapremierowe Laury Srebrnej Cieszynianki, szczególnie leżeli zaolziańscy historycy J. Szymeczek wykonanie kompozycji Wiesława Cienciały zasłużonym dla regionu osobom. Prestiżowy i Stanisław Zahradnik. Zaś w akademii ju„Dwa psalmy dla Cieszyna” przez Orkiestrę Laur Honorowy Złotej Cieszynianki przy- bileuszowej i w koncercie oprócz aktorów Smyczkową Euroregionu Śląsk Cieszyński i padł w tym roku Jerzemu Pilchowi, pocho- SP TC brały udział liczne zaolziańskie zeChór Akademicki Harmonia. dzącemu z Wisły pisarzowi i felietoniście. społy folklorystyczne, muzyczne, taneczne Oficjalne zakończenie obchodów naW przygotowaniu uroczystości jubile- i gimnastyczne. stąpiło w dniach 8-9.11. w Teatrze im. A. uszowych 90. rocznicy powstania RNKC pw 12

11

2008


wydarzenia

Oderwana przez kilka wieków od Polski ziemia cieszyńska utworzyła przed 90 laty, dokładnie 19.10.1918 r., Radę Narodową dla Księstwa Cieszyńskiego. Rada wydała Manifest do ludności i opierając się na zasadach noty Wilsona, uznanych przez wszystkie koalicyjne państwa, oraz na jednomyślności i zgodzie ludności śląskiej, wyrażonej na olbrzymich wiecach ludowych w Orłowej, Boguminie i Cieszynie, proklamowała uroczyście przynależność państwową Śląska Cieszyńskiego do Polski. W rezultacie objęła nad Śląskiem Cieszyńskim władzę. Cieszyn stoi u poczęcia narodzin państwa polskiego. Był pierwszym autentycznie wolnym polskim miastem. Rada Narodowa dla Księstwa Cieszyńskiego naszkicowała scenariusz, według którego Kraków i Warszawa uczyły się marszu w kierunku wolności. Pamiętna jest noc z 31 października na 1 listopada 1918 r., kiedy wojsko polskie objęło w posiadanie miasto Cieszyn i większą część Śląska Cieszyńskiego. Reprezentanci Rady Narodowej, Jan Michejda, Tadeusz Reger i Józef Londzin, starali się uregulować stosunki z Czechami i w rezultacie doszło do podpisania pamiętnej umowy z 5 listopada w Orłowej. W pracach Rady wielką aktywnością wykazywali się Polacy z lewego brzegu rzeki Olzy. Tym większe rozczarowanie nastąpiło po napadzie wojsk czeskich na Śląsk Cieszyński w styczniu 1919 r. i ostatecznym podziale Śląska Cieszyńskiego. Polakom z lewej strony Olzy nie było dane umożliwione wstąpić do ich wymarzonej, sprawiedliwej wolnej Polski. Zostali w marszu. Dziś, w zupełnie innych warunkach, w czasach demokratycznych, Polacy w Republice Czeskiej nadal pozostają wierni tradycjom swych przodków. Polska została w ich sercach. Ich ojczyzną stała się mowa polska. Honor przodków, język, tradycje i kulturę z całym jej bogactwem przelewają w serca swoich następców, w serca kolejnych pokoleń Polaków na Zaolziu. W tym celu założyli dziesiątki organizacji społecznych, religijnych czy gospodarczych, utrzymują sieć 11

2008

 marian siedlaczek

Nie bójmy się swej przeszłości

szkolnictwa polskiego i bibliotek, własny teatr amatorski i profesjonalny, podejmują cały szereg innych inicjatyw. Pomimo tych starań ubywa… serc. A te, co pozostały nie zawsze biją zgodnym rytmem. Stale jednak istniejemy. Nie da się ukryć, nawet przy zastosowaniu najbardziej wyszukanych dyplomatycznych zaklęć, że niekiedy na Zaolziu pojawiają się pewne kłopoty. Osobiście jestem przekonany, że przyczyną tego zjawiska jest systematyczne niedocenianie dorobku zaolziańskich Polaków. Jakby się stale czegoś bano. Nie bójmy się swej przeszłości. Starajmy się poznać prawdę, ma oczyszczającą moc. Niedomówienia czy kłamstwa rozbudzają lęk i podsycają stereotypy. Pamiętajmy

o przeszłości i budujmy wspólną przyszłość jako równorzędni partnerzy, Polacy i Czesi, gospodarze ziemi cieszyńskiej. Nadzieja tkwi w Unii Europejskiej, w owym drogowskazie na przyszłość. Idźmy w tym kierunku. Bądźmy otwarci i oceńmy obiektywnie i sprawiedliwie wielkie dzieła naszych prodków, na przykład takie, jakim bezsprzecznie było powołanie Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. józef szymeczek prezes kongresu polaków w republice czeskiej (Przemówienie wygłoszone na rynku w Cieszynie dnia 18.10.2008 z okazji jubileuszu 90-lecia powołania Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego) 13


wydarzenia

 kazimierz kaszper

Potencjał myśli i ducha

Otwarcia wystawy dokumentującej dorobek PZKO dokonali prof. dr hab. Jan Malicki oraz prezes ZG PZKO Zygmunt Stopa. Po raz 26. została przyznana Nagroda im. Karola Miarki. W tym roku uroczystość wręczenia najważniejszego śląskiego odznaczenia, którym honorowane są osoby szczególnie zasłużone dla upowszechniania kultury regionu i legitymujące się pokaźnym dorobkiem, odbyła się 22.10. w Bibliotece Śląskiej w Katowicach. Laureatami zostali: Andrzej Balcerek, prezes zarządu, dyrektor generalny Górażdże Cement S.A.; dr Józef Musioł, prawnik, pisarz, publicysta, działacz kultury; prof. dr hab. Stanisław Sławomir Nicieja,

Małgorzata Kiereś

Jedyna laureatka tegorocznej Nagrody im. K. Miarki ze Śląska Cieszyńskiego pochodzi z Istebnej. Niezależnie od prowadzenia Muzeum Beskidzkiego w Wiśle, systematycznie pracuje z młodzieżą licealną w Cieszyńskiem, wykłada na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie, a jako prelegentka współpracuje z PZKO. Była jurorką m.in. Festiwalu Folkloru Górali Polskich w Żywcu, Przeglądu Zespołów Kolędniczych „Żywieckie Gody”, Festiwalu Folkloru Ziem Górskich w Zakopanem oraz przeglądów dziecięcych zespołów folklorystycznych w Wiśle i wiejskich zespołów artystycznych w Brennej. Prowadziła też konferansjerkę Tygodnia Kultury Beskidzkiej. Jest autorytetem w dziedzinie kultury i historii górali Beskidu Śląskiego. Była konsultantką przy produkcji ponad 30 reportaży filmowych z tego zakresu, a także prelegentką i współorganizatorką licznych sesji folklorystycznych. Posiada w swoim dorobku ok. 100 artykułów popularnonaukowych. Jest laureatką m.in. Nagrody im. J. Ligonia i Nagrody Ministra Kultury „Animator Roku 1999”. 14

historyk i historyk sztuki XIX i XX w., b. rektor Uniwersytetu Opolskiego, senator V kadencji; Małgorzata Kiereś, etnograf, dyrektor Muzeum Beskidzkiego w Wiśle; prof. dr hab. Ryszard Szwed, historyk, pracownik naukowy Akademii im. J. Długosza w Częstochowie. Trwający ponad dwie godziny akt wręczania nagród przekształcił się za sprawą laureatów w spektakl intelektualnej precyzji i oratorskiej maestrii. Ich finezyjne opowieści o własnej drodze twórczej i związanych z nią zmaganiach organizacyjnych dostarczyły słuchaczom nie tylko oczywistej satysfakcji poznawczej i estetycznej, uzmysłowiły im także, jak wielkim potencjałem myśli i ducha dysponuje obecnie śląski makroregion. Poza wszystkim innym, poznanie to stanowiło swoiste memento dla liczebnej delegacji zaolziańskiej, która musiała zastanowić się nad treściami, głębią i kierunkiem składnika edukacyjnego uprawianej zwłaszcza przez PZKO działalności. Akcent zaolziański był silnie obecny na uroczystości. Za sprawą dyrektora Biblioteki Śląskiej, prof. dr. hab. Jana Malickiego, w holu zostały zainstalowane wystawy: fotograficzna „Zaolzie” Martyny Radłowskiej-Obrusnik (w wersji multimedialnej prezentowana była również podczas koncertu Orkiestry Salonowej Hilarego Drozda) oraz historyczna, ilustrująca działalność PZKO, opracowana przez Sekcję Historii Regionu pod kierunkiem Mariana Steffka. Otwarcia tej ostatniej dokonał prezes ZG PZKO Zygmunt Stopa. Zaolziańskie motywy pojawiły się również w liście Jerzego Kronholda, konsula generalnego RP w Ostrawie, adresowanym do dyrektora Biblioteki. J. Kronhold został laureatem Nagrody im. K. Miarki w 1993 r. kk

Nawrócony na polskość

Karol Miarka (1825-82) należy do grona najbardziej zasłużonych dla polskości Górnego Śląska działaczy narodowych. Urodzony w Pielgrzymowicach w pow. pszczyńskim, pobierał nauki w gimnazjach w Pszczynie i Gliwicach oraz w seminarium nauczycielskim w Głogówku. Uległ wtedy zgermanizowaniu. Świadomość przynależności do narodu polskiego odzyskał pod wpływem ks. Bogedaina oraz wizytatora szkół rejencji opolskiej J. Chociszewskiego. Pod tym względem ten wycinek jego biografii przypomina okres nawrócenia Jana Kubisza z Końskiej, który do polskości powrócił w przerwie między studiami w cieszyńskim gimnazjum, pod wpływem końszczan: nauczyciela i sekretarza gminnego Adama Pinkasa oraz agronoma Jerzego Buzka. Miarka zaczął pisać po polsku, nawiązał współpracę z „Gwiazdką Cieszyńską” P. Stalmacha, w 1866 r. ożenił się nawet z cieszynianką Emilią Zanibalówną. W latach 60. XIX w. funkcjonował zatem jako aktywny uczestnik cieszyńskiego ruchu odrodzenia narodowego, publikując na łamach „GC” powieść „Górka Kle-

mensowa” i sztukę „Kultura” (też „Kulturnik”). W 1865 r. ogłosił słynną rozprawę „Głos wołającego na puszczy górnośląskiej czyli o stosunkach ludu polskiego na Górnym Śląsku”. W 1869 r. nawiązał współpracę ze „Zwiastunem Górnośląskim”, założył w Królewskiej Hucie własne pismo „Katolik” oraz księgarnię i rozpoczął działalność wydawniczą. Na wzór cieszyńskiej Czytelni Ludowej powołał do życia Kasyno Katolickie, a po jego rozwiązaniu Koło Towarzyskie w Królewskiej Hucie. Był też założycielem „Poradnika Gospodarskiego” poświęconego obronie interesów ludności wiejskiej. Nie ustawał w działalności literackiej i publicystyznej. Z jego inicjatywy ukazał się w 1873 r. w Krakowie album pt. „Wisła. Księga zbiorowa ku uczczeniu 25-letniej rocznicy pracy na polu dzienikarskim Pawła Stalmacha”. Za działalność narodową wielokrotnie stawał przed sądem, władze wytoczyły mu 28 procesów, z których 16 zakończyło się wyrokami skazującymi. Po odsiedzeniu ostatniego wyroku w więzieniu w Pszczynie powrócił załamany fizycznie do Cieszyna, gdzie zmarł 15.8.1882 r. 11

2008


Duktem zaolziańskiego wspominania (List Jerzego Kronholda do Jana Malickiego) Jest mi przykro, że nie mogę wziąć udziału w uroczystości wręczenia Nagrody im. Karola Miarki za rok 2008. Propozycja wystąpienia w sali Biblioteki Śląskiej była dla mnie kuszącym wyzwaniem, miałem, zgodnie z sugestią, mówić o Zaolziu, którego dzieje w tym roku wpisują się w okrągłe rocznice. Niestety bieżące obowiązki na miejscu w Ostrawie nie pozwalają mi na realizację naszej umowy. Chcąc jednak w jakiejś mierze zadośćuczynić, opiszę krótko pomysł, który propozycja Pańska wywołała. W trakcie penetrowania biblioteki, którą zgromadziłem na bliski mi temat historii Śląska Cieszyńskiego, sięgnąłem kolejny raz po pękaty tom zatytułowany „Śląsk za Olzą”, autorstwa Pawła Hulki-Laskowskiego, pisarza, który swoje losy osobiste związał z Cieszynem, gdzie też jest pochowany na cmentarzu ewangelickim, i który swój tytuł do sławy literackiej zyskał dzięki niezrównanemu tłumaczeniu z czeskiego na polski „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Jeśli dziś myślimy i mówimy o Szwejku, to za

każdym razem przypominamy sobie zdania z tej sławnej epickiej historii, tak trafnie wyrażone po polsku przez jej tłumacza. Wydany w 1938 r., a więc równo siedemdziesiąt lat temu „Śląsk za Olzą”, to opowieść o podróży Hulki-Laskowskiego na teren znajdujący się dziś w granicach Republiki Czeskiej, a dawniej będący integralną częścią Księstwa Cieszyńskiego. Ta podróż niespiesznego przechodnia, używając metafory Jerzego Stempowskiego, w sposób wyczerpujący, miejsowość po miejscowości, wieś po wiosce rejestruje polskie ślady na Zaolziu. Gdybym więc miał dziś zaproponować sposób zwiedzania krainy za rzeką Olzą, oparłbym się o punkt odniesienia, jaki stanowi dla mnie dzieło Hulki-Laskowskiego. Konfrontacja z miejscami, które on zobaczył i utrwalił, byłaby z pewnością zaskakująca. Upłynęło siedemdziesiąt lat, zmieniły się linie papilarne tej ziemi. Jednocześnie widzimy dziś lepiej pionierów i krzewicieli polskości, niektórzy z nich pozostają w zapomnieniu. Dla pamięci więc, niech Pan

pozwoli Profesorze, że wymienię tych kilka nazwisk: Józef Kiedroń – jego podpis figuruje pod decyzją o budowie portu w Gdyni, Gustaw Morcinek – autor legendarnego opowiadania o Łysku z pokładu Idy, Stanisław Hadyna – ten, który unieśmiertelnił helokanie w pieśni i w hejnale miasta Cieszyna i wielu innych. Żałuję, że ten dukt wspominania, który staram się w krótkim liście do Pana ewokować, nie może być dalej kontynuowany. Wyrażę na koniec, mam nadzieję, nie tylko moje przeświadczenie, że wspomniane osobistości przynależą do ślaskiego panteonu, nie mniej niż Karol Miarka, więc przywołanie ich w tym miejscu, o tej porze i z tej okazji jest całkowicie uzasadnione. Pozdrawiam Pana, Panów Wojewodów, a przede wszystkim Laureatów Nagrody im. Karola Miarki. jerzy kronhold konsul generalny rzeczypospolitej polskiej w ostrawie

Dnia 8.11. zakończył się organizowany przez Teatr Cieszyński w Cz. Cieszynie VIII Festiwal Teatrów Moraw i Śląska. W ciągu pięciu dni publiczność z całego regionu, w tym szczególnie tłumna z czeskocieszyńskich szkół średnich obejrzała 9 przedstawień konkursowych w wykonaniu zespołów z Cz. Cieszyna (5), Opawy (1) i Ostrawy (3) oraz 3 gościnne (Martin, Płock, Praga). Jury w składzie Marie Bokowa, Zuzana Jindrowa, Jan Hyvnar, Kazimierz Kaszper, Jiří P. Kříž i Emil Orzechowski pod honorowym przewodnictwem burmistra Cz. Cieszyna Víta Slováčka postanowiło udzielić 4 równorzędne nagrody:  Scenie Czeskiej TC za systematyczne upowszechnianie kultury teatralnej poza granicami regionu, i to nie tylko z uwagi na 3 inscenizacje zaprezentowane w ramach Festiwalu, ale także z uwzględnieniem całego jej repertuaru;  zespołowi aktorskiemu Sceny Kameralnej Arena w Ostrawie za wyczucie 11

2008

i trafne oddanie stylu crazy komedii „Pension pro svobodné pány”;  Karolowi Suszce (na zdjęciu obok) za dojrzałe aktorstwo celnie oddające rozwój postaci Giuseppe Verdiego w inscenizacji Sceny Polskiej TC „Vida Verdi”;  inscenizacji „Eugeniusza Oniegina” w wykonaniu Teatru P. Bezrucza w Ostrawie i reżyserii Jana Mikuláška za niekonwencjonalne ujęcie klasycznej historii miłosnej. Tytuł najlepszego spektaklu Festiwalu jury przyznało „Kytici”, inscenizacji zrealizowanej przez studentów ostrawskiego Konserwatorium i Gimnazjum im. Janáčka pod kierunkiem reżysera Bedřicha Jansy i nadzorem pedagogicznym Aleksandry Gasnárkowej. Nagrodę dla początkującego aktora dyrektor TC K. Suszka przyznał Ivo Sedláčkowi

 kateřina czerná

Potrzebny festiwal z Konserwatorium i Gimnazjum im. Janáčka w Ostrawie. Natomiast po raz pierwszy obradujące jury studenckie postanowiło uhonorować nagrodą Tomáša Dastlíka za kreację roli tytułowej w „Eugeniuszu Onieginie”. Sponsorami nagród byli: Finclub Plus s.a., Garsys sp. z o.o, Steeltec CZ sp. z o.o., Art Work pp. Pščolków i Simpo CZ sp. z o.o. Ósmy rocznik Festiwalu stał na bardzo wysokim poziomie, i to zarówno pod względem repertuarowym, jak artystycznym. Uwzględniając dodatkowo wysoką frekwencję na widowni, wypada uznać tę inicjatywę Teatru Cieszyńskiego za wielce pożądaną, trafnie spełniającą oczekiwania wielonarodowej publiczności przygranicznego regionu. st 15


polskie ślady

Domek rodzinny Metznerów z początku XX w. Właściciele w pierwszych powojennych latach mieszkali jeszcze w Prężynce.

Repatrianci

Ona: Maria Soroczyńska z domu Kasprzyk, urodzona w Prężynce w powiecie prudnickim. Rodzice pochodzili z Kozłowa w województwie tarnopolskim. Nieżyjący już ojciec Adam był rolnikiem, matka Anna rolniczką, obecnie na emeryturze. On: Tadeusz Soroczyński, urodzony w Busku nad Bugiem. Ojciec Jan był rolnikiem, matka Stefania rolniczką. Oboje nie żyją. Poznali się na wsi, aktywne lata zawodowe przeżyli już jako małżeństwo w Opolu. Oboje byli nauczycielami, później On – już jako uznany poeta – trafił do służby społecznej, był sekretarzem Opolskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego, dyrektorem Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego i dyrektorem Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Marszałkowskiego w Opolu. Będąc sekretarzem OTKO, przybył w drugiej połowie lat 70. na Zaolzie i zainicjował współpracę opolskich środowisk twórczych i nauczycielskich z PZKO. Teraz Ona-emerytka i On-rencista inwalidzki żyją z matką Anną w domu w Prężynce. Prężynki ani sąsiedniej Prężyny nie ma na mapach ani w atlasach samochodowych. To niewielkie wioski należące do gminy Lubrza. Jadąc przez powiatowy Prudnik trafia się po kilku kilometrach na przejście graniczne w Trzebini-Arnultovicach i kierując się na Krnov i Opawę można po 3-4 godzinach dojechać na Zaolzie. 16

Swoje miejsce na ziemi

W 1945 r. rejony wschodnie dawnej Rzeczypospolitej Polskiej zostały objęte ruchem przesiedleńczym. Wysiedlano całe wsie, powiaty, województwa. Ona: Z opowieści rodziców wiem, że jechało się pociągiem towarowym. To był bardzo długi pociąg, bo ludzie zabierali ze sobą cały swój dobytek. Wszystko, także konie, krowy, kury… Co chwila się zatrzymywali, bo trzeba było krowy wydoić, coś upitrasić do jedzenia. On: Jechałem z bratem, pamiętam, że często latał do ogrodów po jabłka. Dlatego podróż trwała bardzo długo, co najmniej dwa tygodnie. Z rolnikami jechał ksiądz Adamiak, późniejszy biskup opolski. Była też nasza nauczycielka Janina Czabaj. Ona: O tak, pociągiem moich rodziców podróżował ksiądz Zawadecki, proboszcz z Kozłowa. Zabrał ze sobą całą zakrystię – szaty, naczynia liturgiczne, monstrancje, kielichy, obrazy. Część tego wyposażenia trafiła wraz z nim do parafii gdzieś w okolicach Kluczborka, ale później niektóre przedmioty przekazał do kościółka w Prężynce. Obraz Świętej Rodziny nad ołtarzem pochodzi właśnie z Kozłowa. To był ostatni transport ze wschodu – późny lipiec 1945 roku. Pociąg zatrzymał się w Prudniku, mężczyźni wyszli rozejrzeć się po okolicy. Doszli do Prężynki, a tam

– sami swoi! I postanowili zostać. W taki sposób okolice Prudnika zostały zasiedlone przez kozłowian. Kozłów z przysiółkami liczył do trzech tysięcy mieszkańców. Ale w Prężynce wszystkie gospodarstwa były już zajęte i rodzice nie bardzo mieli się gdzie podziać, ostatecznie zamieszkali u pani Krawuczki, Ślązaczki. To był wyjątek, bo Prężynka była w zasadzie niemiecka, a Prężyna śląska. W 1945 roku w Prężynce zostało tylko kilka rodzin niemieckich: pani Maria Kurka z mężem Alojzym, pani Krawuczka oraz rodziny Brűcknerów i Wiestubów. Po roku rodzice przenieśli się do domu nad „Źródełkiem pod lipami”, którego właściciel wyjechał do Niemiec. Nasza rodzina składała się wtedy z ojca, matki, dwojga dzieci, dziadków i brata ojca, który w 1947 wrócił z wojny. I kiedy już się wydawało, że jesteśmy jakoś urządzeni, w 1956 roku władze stwierdziły, że jeziorko jest ogromnym zbiornikiem wody, którą będzie się zasilać wodociągi miejskie. Dom został przeznaczony do rozbiórki. Dziadek otrzymał zastępczy w Lubrzy, a rodzicom nie pozostało nic innego, jak odkupić domek od Niemca, Alojzego Kurki. On jeszcze tu sobie dorabiał jako murarz, ale siostry miał już w Niemczech. Pomiatali nimi. Jego żona Maria pracowała w zasadzie tylko za żywność. Nie byli w stanie obrobić nawet hektara pola, jaki jeszcze mieli. Wiadomo 11

2008


Pojednanie po latach

Ona: Pod koniec lat 70. państwo Kurkowie przyjechali do Prężynki z pierwszą wizytą po rozstaniu w 1957 roku. Traktowali tę podróż wyłącznie sentymentalnie, zwiedzali strony rodzinne pana Alojzego, który pochodził z Gąsiorowic koło Strzelc Opolskich, ale mieszkali u moich rodziców. Pan Alojzy wychodził każdego wieczoru w okolice starego domku nad źródełkiem i po dwóch-trzech godzinach dumania kuśtykał z powrotem oparty na miotle. Bo on miał kiedyś złamaną nogę i teraz dawało mu się to we znaki. Bardzo serdeczny to był sąsiad, dlatego miło sobie spędzał czas z rodzicami. Absolutnie nie było żadnej mowy o jakichś roszczeniach majątkowych. Później pan Kurka zmarł i pani Maria ponownie wyszła za mąż. Po miesiącu jednak znów owdowiała i jako samotna już kobieta ponownie złożyła wizytę rodzicom. Spała w pokoiku na górze, była traktowana jak członek rodziny. Tato w przypływie dobroci postanowił jej nawet zapisać testamentalnie ten pokój i krowę. Poszedł z tym do sołtysa i prosił o urzędowe potwierdzenie dokumentu. Od tej pory ilekroć pani Maria przyjeżdżała, to zawsze mówiła: „Pamiętaj Adam, że ja mam u ciebie pokój na górze i krowę w stajni. Sam mi to zapisałeś w testamencie”. Oczywiście żartowała. Wiedziała, że traktuje się ją jak członka rodziny. Oprócz pani Marii pojawiały się tu jej siostry, które wyjechały stąd w wieku kilku, kilkunastu lat. Stale przyjeżdżają też inni Niemcy – wysiedleni w 1945 roku lub ich dzieci. Odwiedzają domy, które opu11

2008

 kazimierz kaszper

było, że lada dzień wyjadą. I rzeczywiście, w grudniu 1957 przenieśliśmy się do opuszczonego już domu. Dziadkowie i rodzice nigdy jednak nie przywykli do nowego miejsca zamieszkania. Pamiętam, że babcia zawsze powtarzała: „Oj, dzieci, dzieci, za trzy miesiące wracamy na swoje”. Albo taka rzecz. Niemcy nigdy nie zabierali całego majątku ze sobą, zostawiali w stodołach ukryte w czasie wojny rzeczy. Dziadek nieraz znajdował w słomie jakieś paczki, kapy na łóżko, naczynia, ale natychmiast pakował to drewnianych skrzyni, z którymi tu przyjechali, zabezpieczał sianem i mówił: „Nie będziemy tego używać, bo za trzy miesiące wracamy”. I tak ciągle wracali. Babcia bardzo tęskniła do Polski na Ukrainie, do końca nie była przekonana, że może tu zostać na zawsze.

Tadeusz Soroczyński przed obeliskiem upamiętniającym etos repatriantów ze wschodu. ścili, albo o których słyszeli z opowiadań, biesiadują z ich nowymi mieszkańcami, po prostu przyjaźnią się. Nigdy nie słyszałam, by ktokolwiek z nich powiedział „to jest nasze”. Przeciwnie, cieszą się, że domy są wyremontowane, obejścia posprzątane. Często pojawia się pastor Walter Klose, który się tu urodził i wychował, nauczył się nawet po polsku, więc można z nim porozmawiać. Kiedyś przyjechał z dwoma paniami, siedzimy, rozmawiamy, w pewnym momencie jedna z nich wygląda przez okno i mówi: „O, z tego domu na górce pochodzi moja rodzina”. I wychodzi odwiedzić tamtych państwa. Tak więc stosunki między nami są jak najbardziej poprawne. Zdarzyło się nawet, że pewnego razu spotkały się przy ognisku trzy nacje: pani Maria z Niemiec, moje kuzynki z Ukrainy i my oczywiście. Każdy mówił w swoim języku, a mimo to doskonale się porozumiewaliśmy. Ale takim serdecznym łącznikiem między niemieckimi wysiedleńcami a polskimi repatriantami jest pani Maria. Ilekroć przyjeżdża, zawsze odwiedza wszystkich swoich dawnych sąsiadów. Idzie do pani Szołomińskiej, bo pamięta, że jak jej było ciężko, to pani Szołomińska dawała jej trochę mąki, jakieś jajka. Idzie do pani Ozimkowej, bo ona zawsze ją ratowała jakimś prowiantem na przednówku. A kiedy u nas wszystko było na kartki, to pani Maria przysyłała paczki. Czasami do naszej włożyła coś i napisała: „To dla pani Ozimkowej” a „to dla Duralowej”. I trzeba było zanieść im. A jak przyjeżdżała osobiście, to zawsze miała prezent dla każdej.

Splatanie potarganych więzi

Pomimo iż kolejne pokolenia repatriantów zapuszczają korzenie na ziemi opolskiej, do dziś nie udało im się zawiązać mocniejszych więzi społecznych. Spotykają się co najwyżej w rodzinach i na mszy w kościele, żyją jednak w izolacji. Jakby ciągle nie chcieli uwierzyć, że tutaj są u siebie w domu i powinni tę nadaną im przez historię przestrzeń społeczno-kulturową jakoś zagospodarować. On: Wychodzę z założenia, że każdy musi żyć na swoim, bo tylko wtedy można zacząć oddychać pełną piersią. Tymczasem tutaj ciągle jakby pokutuje wczesnorepatriancka świadomość tymczasowości, dla której wszystkie istotne treści godziwego życia pozostały na wschodzie. Postanowiłem to zmienić i na jednym ze swoich spotkań autorskich zaproponowałem postawienie obelisku z tablicą upamiętniającą nasz wspólny etos. Na zakończenie zapytałem „pomożecie?” – i wszyscy zaczęli klaskać. Ona: To prawda, ale potem każdy czekał, kto pierwszy weźmie się za sprowadzenie kamienia. No i wyszło, że inicjator powinien ten kamień przytaskać. Trwało to parę miesięcy, dopiero mąż kuzynki zrobił fotografie kamieni i kazał coś wybrać. Ale tak naprawdę znalazł i przywiózł od handlarza ze Smolarni właściwy obelisk mój brat Janek. Komitet Budowy go zaakceptował i można było zacząć szukać pieniędzy. Kwestowaliśmy od domu do domu, ludzie sporo dali, ale bez pomocy sołtysa, wójta gminy i starosty powiatowego niewiele byśmy wskórali. W końcu 22 lipca 2007 roku doszło na placu 17


polskie ślady

W stronę Prudnika

Rodzina Metznerów przed domem pp. Soroczyńskich w Prężynce podczas wizyty z końca lat 80. XX w. W środku z kwiatami dobry duch kontaktów polskich repatriantów i niemieckich wysiedleńców, pani Maria Kurka. kościelnym do odsłonięcia obelisku i tablicy z inskrypcją: „Wysiedleni w 1945 roku z Kresów Wschodnich tu – na ziemi śląskiej – znaleźli swój nowy dom i pokochali jako własny. Mieszkańcy Prężynki”. On: Na tym się nie skończyło. Jeszcze mieszkając w Opolu zastanawialiśmy się z Jankiem, bratem Marysi, nad upiększeniem kościółka w Prężynce – jedynego miejsca, w którym spotykają się wszyscy mieszkańcy wsi. I postanowiliśmy wstawić witraże w dwa okna nawy ołtarzowej. Była to, przyznaję, nasza prywatna inicjatywa, podjęta częściowo z uwagi na pamięć ojca Marysi, który przez 40 lat był tam kościelnym. Ona: I rzeczywiście złożyli zamówienie u witrażysty. Ociągał się trochę, bo jest bardzo obłożony pracą, ale w 2008 roku, na święto patronki Marii Magdaleny, które przypada na 22 lipca, witraże zostały odsłonięte. My zafundowaliśmy witraż z postacią patronki, Janek z żoną Heleną – z wizerunkiem św. Jana Apostoła. Jeden witraż kosztował „po 18

znajomości” niecałe cztery tysiące złotych, gdyby był robiony dla kogoś obcego, kosztowałby co najmniej siedem tysięcy. Sam czysty witraż, czyli kolorowe szkiełka – bez żadnych postaci czy motywów roślinnych. Odnowiony kościół z witrażami i obeliskiem w sąsiedztwie zaczyna być celem już nie coniedzielnych, ale codziennych bezmała spacerów prężynkowych repatriantów ze wschodu. Z budulca wiary zaczyna się z wolna przekształcać w budulec zbiorowej pamięci. W źródło dumy z przynależności do wspólnoty kulturowej, którą wysoka polityka możnych tego świata skazała w Jałcie i Poczdamie na nieistnienie. stanisław karczewski Według danych uzyskanych na Uniwersytecie Opolskim ludność napływowa, czyli repatrianci ze wschodu, stanowiła w powiecie opolskim 28,7% ogółu ludności, a w powiecie prudnickim 44,7%.

W stronę Prudnika jeździłem z Opola już niezliczoną ilość razy – czy to do samego miasta, czy też – przejazdem dalej – do Jarnołtówka, Pokrzywnej lub Głuchołaz. Niejeden raz też już widywałem – ze wzniesienia szosy przed Lubrzą – rozległą panoramę Przedgórza i Gór Opawskich. A przecież podczas ostatniej mojej, w ubiegłą sobotę, podróży w tamte strony, kiedy to pasmo górskie – od Biskupiej Kopy aż po Pradziada – zarysowało się wyraziście na tle odsłoniętego nad nim niespodziewanie przezroczystego, jasnoniebieskiego nieba, chwyciło mnie za gardło dawno nieznane wzruszenie i zachwyt krajobrazem, jakby zobaczonym po raz pierwszy, a przecież zarazem odzywającym się do mnie zapamiętanymi wyraźnie dawnymi słowami i opowieściami. To są słowa i opowieści, jakie w tych stronach, w tym krajobrazie, zapisywali żyjący tu kiedyś pisarze – chociażby czeskojęzyczni Óndra Łysohorski z Frydka nad Ostrawicą oraz urodzony i żyjący na Morawach Petr Bezrucz, niemieckojęzyczny August Scholtis, z polskojęzycznych zaś Ludwik Bielaczek z Tworkowa, niedaleko Raciborza oraz Rafał Urban z Głogówka. Pisarze językowo-kulturowego pogranicza. Które nie znało zmieniających się granic państwowych. Zresztą słowo literackie ignoruje i gardzi granicami i namiętnościami polityczno-państwowymi. Pogranicze literacko-językowe to przenikające się nawzajem pogranicze duchowe – pogranicze magiczne, odsłaniające przed oczami pisarza niewidzialne dla innych okolice urzeczeń, dramatów, tajemnic i wzruszeń, jakie namiętności i małe kalkulacje małych, domorosłych polityków pojąć nie są w stanie i nigdy też je zrozumieć nie próbowały. Są to więc, prędzej czy później, pisarze samotni. Tym bardziej wyraziści. Tym bardziej niepowtarzalni. Tym bardziej w sobie wolni. W tę sobotę pojechaliśmy po raz pierwszy do Prężynki. Do zamieszkałego tam od kilku lat, wraz z żoną, Tadeusza Soroczyńskiego. Wielu z nas pamięta go z lat, kiedy mieszkał w Opolu. Zapisał się w historii naszego miasta jako animator kultury, przez pewien czas także jako kierownik, czy też dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego. Nade wszystko zaś jako poeta. 11

2008


11

2008

Polacy w Ostrawie

 marian siedlaczek

Mieszkał przy ruchliwym skrzyżowaniu ulic Wrocławskiej i Nysy Łużyckiej. Ale jego opolskie wiersze – jego wyobraźnia, żyjące w niej obrazy i motywy – wyrosłe były w Szonowie między Głogówkiem a Głubczycami, wsi jego wczesnej młodości. Do tej wsi przybył wraz z rodzicami po wojnie jako kilkuletni wysiedleniec z kresowego Buska w Tarnopolskiem. Po szkolnych, studenckich i nauczycielskich epizodach w Głogówku, Raciborzu i znowu w Głogówku, po rozdziale urzędniczym w wojewódzkim Opolu, znowu – po bardzo trudnym doświadczeniu zdrowotnym – zdecydował się powrócić na wieś, do domu rodzinnego jego żony, zasiedlonego po wojnie przez jej rodziców, również wygnańców z tego kresowego województwa tarnopolskiego. Z szosy prudnickiej Prężynki nie widać, choć to tylko 1,5 kilometra. Bo wieś po prostu położona jest we wgłębieniu dookolnej wyżynnej równiny; można też trafniej powiedzieć wygina się i skręca jak sprężyna – Pransina zapisano jej nazwę po raz pierwszy już w 1223 roku. I jak w takiej wiosce znaleźć dom poety, ten jego nowy, ostateczny środek świata? Ale już przed bramą pierwszego domu czterech ministrantów z kolędowego obchodu księdza proboszcza, jakby i na nas czekało. Zatrzymałem samochód i zapytałem po prostu, czy wiedzą coś o poecie, który tu we wsi mieszka? – Pewnie! – odpowiedzieli niemal chórem. – To niedaleko stąd, taki najbardziej biały dom we wsi! Najbardziej biały! Inaczej być nie mogło! Ciepła, przyjazna gościnność starej kobiety Anny, matki Marii, żony Tadeusza, w której milczących oczach można się było domyśleć wielu obrazów z jej życia. Ciepły, spokojny dom, w którym Tadeusz Soroczyński nadal i jakby na nowo pisze wiersze. Dał mi kilka do przeczytania – to są wiersze oszczędne w słowa, głębokie w odczuwaniu tego miejsca. I wciąż zadziwione urodą świata, odczytujące tajemne, choć dla niego czytelne znaki czasu i miejsca, w którym teraz żyje. Zbiór 44 tutaj powstałych wierszy nosi tytuł – jakże mogłoby być inaczej – „Mój środek świata”. Środek świata Tadeusza Soroczyńskiego. Było już ciemno, kiedy mnie wyprowadził do przydomowego sadu. Prawie po omacku pokazywał mi posadzone przez nich i rosnące już coraz wyżej drzewa tego jego środka świata. Jakbym odczuwał w tej ciemności głęboki, uspokojony oddech tego miejsca. jan goczoł (Gawęda nadana 13.1.2007 r. przez Radio Opole w ramach audycji „Porozmawiajmy o tym i owym”.)

Ostrawa, Ostrawa, hezkie miasto dycki, je tam dużo Czechów, ale od Wieliczki.

Jeszcze w okresie międzywojennym nucono tę pieśń w Mariańskich Górach, Przywozie, Gruszowie, Kończycach Małych i innych dzielnicach metropolii północnomorawskiej. Kto ją nucił i dlaczego, po krótce opowiemy, zanurzając się najpierw w historię. Exodus z Galicji

Druga połowa XIX wieku to czas wzmożonej emigracji Polaków za pracą. Szukali jej na kontynencie europejskim, za oceanem, w krajach bliskich i dalekich, zwłaszcza ci z terenów najbiedniejszych. Galicja należała do nich przede wszystkim, bowiem była najbardziej zacofana gospodarczo i społecznie, świadomość narodowa równała się tu prawie zeru, a analfabetyzm ludności sięgał 70%. W kopalniach soli, mówimy bowiem o Galicji podkrakowskiej, tylko niewielu zarabiało na chleb, toteż na wsiach panowała bieda. Inaczej było na Śląsku i nadgranicznej strefie morawskiej, szczególnie w okolicach hut i kopalń. W latach 1830-1870 wydobycie węgla w Karwinie i Ostrawie szybko

rosło także na skutek rozmachu hutnictwa w Trzyńcu i Witkowicach, a rozwój sieci kolejowej odegrał w tym również znaczącą rolę. Wobec powyższego na ziemie galicyjskie docierali agenci, wysyłani przez właścicieli kopalń ostrawsko-karwińskich, zdający sobie sprawę z sytuacji materialnej i świadomościowej tamtejszej ludności, i ściągali jej męską część nad Ostrawicę, w mniejszym stopniu na tereny karwińskie, do pracy podziemnej za obietnice nie zawsze spełniane. Za każdego zwerbowanego robotnika czekała ich gratyfikacja, toteż robili wszystko, by ich liczba była jak największa. Od lat 60. XIX wieku do pierwszej wojny światowej udało się w ten sposób pozyskać 34 tysiące Galicjan, którzy wówczas stanowili 39 % wszystkich robotników Zagłębia.

Kategorie emigrantów i ich motywy

Zamożniejsi wyjeżdżali do Ameryki, synowie ubogich gospodarzy, komorników zaś do Ostrawy. Najmłodsi mieli po 14-15 lat, większość stanowili jednak mężczyźni dorośli. Opuszczali rodziny, bo zmuszała ich do tego nędza, a oferowane zarobki, jak na warunki galicyjskie, były atrakcyjne. Młodych kusił nowy świat, nowe przygody, wyrwanie się spod opieki rodziców. Ostrawa była pokusą wolności, jakby ziemią obiecaną, gdzie można było kupić porządne ubranie, zegarek 19


polskie ślady (szczególny znak wartości), wyrobić się towarzysko, najeść się do syta. Był to po prostu wielki świat, który nobilitował, stawał się modą, drugim domem dla emigrantów, a dla ich potomków nawet domem pierwszym.

Kariera zawodowa

Na co mógł liczyć taki Galicjanin, słabo wykształcony, nie znający języka, nie umiejący się poruszać w świecie? Zostawał więc pomocnikiem w kopalni, pachołkiem przy koniach, spinał wózki, po roku awansował na ładowacza (wozacza), więc węglem je napełniał, potem pchał ku szybu, a jak dobrze się spisywał, zostawał hajerem, czyli rębaczem. Sztygar był dla niego nieosiągalny, toteż generalnie zasilali oni warstwę niewykwalifikowanych pracowników kopalnianych. Harowali ciężko, po 12 godzin na dobę, od r. 1901 mieli lepiej, bowiem trzy godziny mniej spędzali pod ziemią. Prace były akordowe, więc często można było słyszeć, że w Wieliczce nie napracowali się tyle za tydzień, ile w Zagłębiu za jedną szychtę. Ponadto w kopalni panowała dyscyplina, rygor, przeważała praca zespołowa, do czego Galicjanie, pracujący najczęściej indywidualnie na swoich poletkach, musieli dopiero przywykać. Mieli inaczej ukształtowaną mentalność, nawyki, toteż ich adaptacja do nowego środowiska była nieraz bardzo bolesna. Zamiast raju, przeżywali piekło. Czasem, chcąc uzyskać jakiś profit, schlebiali nadzorowi (choć nie tylko oni), sztygarom, inżynierom, stając się lizóniami, piętnowanymi przez towarzyszy pracy. Trafiali do opowiadań komicznych, które okazywały się karą o wiele dotkliwszą niż pobicie czy inne sankcje, bowiem rozchodziły się po całej kopalni. Trudno było wytrzymać tę presję otoczenia.

Warunki bytu i problem świadomości

Jak się rzekło, warunki zarobkowe i cywilizacyjne były w Ostrawie nie do porównania z tymi w Galicji. Robotnicy mogli tu liczyć na deputat węgla i drewna, na tanie mieszkanie w tzw. kasarniach z dużymi wspólnymi izbami, czasem nocowali w prywatnych domach, gdzie nazywano ich kusternikami, bowiem stołowali się tutaj, czyli brali kust. Bywało, że na stole był biały chleb, mięso, słonina, kawa i herbata. O czymś takim w Małopolsce im się nawet nie śniło. Nie śniło im się też o takiej, jak w Ostrawie, ilości szynków, gospód,więc picie gorzałki było na dziennym porządku, tym bardziej, że rodzicie, rodzina, byli daleko. Dla wielu była to tragedia. 20

Jak zauważyliśmy, świadomość klasowa i narodowa Galicjan była nikła. Jednak pod koniec XIX wieku zaczęły tu powstawać organizacje polityczne, zawodowe, oświatowe i sportowe (np. Siła), przeobrażające sposób myślenia Polaków, a generalny przełom w tym względzie spowodowało krakowskie Towarzystwo Szkoły Ludowej, powołujące, z myślą o swoich krajanach, którzy założyli tu rodziny, w jedenastu dzielnicach dzisiejszej Ostrawy szkoły polskie, szczególnie ludowe. Pierwsza z r. 1902 znalazła pomieszczenie w tzw. Zofiówce, domu koło Domu Polskiego w Morawskiej Ostrawie, w r. 1908 polskie dzieci mogły uczęszczać do swojej szkoły w Gruszowie, Michałkowicach, Przywozie, w rok później w Hermanicach, Kończycach Małych, Mariańskich Górach, Witkowicach, Radwanicach…. W tych najdzielniejszych (w Gruszowie, Morawskiej Ostrawie, Witkowicach, Polskiej Ostrawie) nauka trwała do wybuchu II wojny światowej, a o przyczynach ich zaniku wiele by mówić. Zasadniczo były dwie: asymilacja i reemigracja Galicjan. Czeski nadzór kopalniany preferował robotników uległych, dających się łatwo wynarodowić. Ten, kto posłał dziecko do szkoły czeskiej, był lepiej traktowany, nie tracił pracy, mieszkania itp. Zresztą tak było nie tylko w Zagłębiu. Procesowi temu sprzyjała wzmiankowana już niziutka świadomość bycia Polakiem. Stanie się Czechem uważali, zwłaszcza młodzi, za przywilej, znak wyższości, stąd Galicjanie żadnym sposobem nie polonizowali Ostrawy. Wręcz przeciwnie – zasilali żywioł czeski. Źródłem zaświadczającym ten fakt są cmentarze ostrawskie, pełne polskich nazwisk graficznie zbohemizowanych. Wystarczy również przerzucić książkę telefoniczną tego miasta, by uzyskać obraz tego zjawiska - Goláb to Gołąb, Graček (Graczek), Graca, Musial (Musiał), Trembač (Trembacz), Biegoň, Kravčík (Krawczyk), Měščák (Mieszczak), Pščolka (Pszczółka), Vrubel (Wróbel), Oslizlok (Ośliźlok), Tesarčík (Tesarczyk), Slončík (Słończyk), Hadamčík (Hadamczyk), Gruščík (Gruszczyk), Duží (Duży), Grošek (Groszek) itd. itp. Byli i tacy, lecz prawie wyłącznie w Zagłębiu Karwińskim z dominującą autochtoniczną ludnością polską, którzy pozostali wierni swej ojczyźnie, nawet stali się znanymi działaczami narodowymi. Dość tu wymienić Matusika, Jacaka, Wierzgonia, Curzydłę, Kapiasa, Stolarza i wielu jeszcze innych. Znaleźli oparcie w bardzo wyrobio-

nym miejscowym środowisku polskim, które było skuteczną tamą dla ich asymilacji. Galicjanie w Karwińskiem byli jednak tylko odpryskiem fali, która głównym nurtem spłynęła do Ostrawy.

Reemigracja i jej wpływy w Galicji

Nie wszyscy opuścili zachodnią Małopolskę na zawsze. Niektórzy w Ostrawie pracowali krótko, parę miesięcy, chcieli zarobić i wrócić, kupić pole, wybudować dom. Inni wracali pod naciskiem rodziców, którzy wzywali ich do objęcia gospodarstwa, bowiem sami nie mogli już pracować. Jeszcze inny charakter miała reemigracja po r. 1918, 1920 i 1938, czyli po powstaniu Republiki Czechosłowackiej, po podziale Śląska Cieszyńskiego. Wielu Galicjan nie chciało przyjąć obywatelstwa czeskiego, a po r. 1938 narażeni byli na szykany i inne niedogodności w związku z anekcją Zaolzia przez Polskę. Wracali głównie starsi, działacze narodowi (ich dzieci najczęściej zostawały), którzy osiedlili się w dwupiętrowym gmachu w Wieliczce, zwanym plebiscytowym. Długo żyli w izolacji, bowiem byli inni, czyli obcy, organizowali własne życie, mieli własne zabawy, swoją orkiestrę, swój własny świat, wyniesiony z Ostrawy. Powracający emigranci zarobkowi zaczęli się krytycznie odnosić do wsi galicyjskiej – piętnowali małe wyrobienie polityczne jej mieszkańców, dystans między robotnikami i inteligencją, brak demokracji, solidarności, rzetelności w pracy, brud, nieporządek, niski poziom oświaty. Kupowali domy, zupełnie inaczej urządzali ich wnętrza, dbali o czystość, mieli inne potrzeby kulturalne (kupowali gazety, książki), odznaczali się ubraniami skrojonymi na miarę, posiadaniem zegarka itd., stąd wchodzili w krąg ludzi zamożniejszych, lepszych, mających autorytet wśród sąsiadów i powodzenie u dziewczyn. Uchodzili za obytych w świecie, słuchano ich zatem uważnie, nieraz powierzano im przewodnictwo w gminie. Nie wszystkim się to podobało, lecz co było robić, skoro ten najgorszy, który przyszedł ze Śląska, był lepszy od najlepszego z miejscowych. Burzyli stare nawyki, tradycyjne wartości, kazali inaczej myśleć. Byli także ważnymi nosicielami wpływów językowych i kulturowych, i to w obu kierunkach. Ale to już zupełnie inne, obszerne zagadnienie, na które nie ma tu miejsca. daniel kadłubiec 11

2008


osobowość miesiąca

Józef Podola – autorytet mierzony pracą W 1928 r. zasługą nauczyciela Jana Lasoty powstał w ewangelickim zborze w Bystrzycy Młodzieżowy Chór Kościelny. Liczący 36 śpiewaków zespół organizował własne koncerty, uczestniczył też w systematycznie wtedy urządzanych zjazdach Związku Ewangelickiej Młodzieży (w Bystrzycy odbyły się one w 1927 i 1934 r.). Śpiewactwo w ZEM osiągnęło w okresie międzywojennym wymiar masowy: Związek zrzeszał wtedy 22 chóry i 756 aktywnych członków.

P

o wymuszonej przez wybuch II wojny światowej przerwie w działalności bystrzycki chór ponownie zaczął pisać swoją historię w 1945 r., kiedy dyrygentury podjął się J. Lasota. Jego miejsce zajęli później nauczyciel Władysław Cieślar i profesor gimnazjalny Jan Samlicki. Od 1993 r. bystrzyckim Polskim Chórem Ewangelickim Luterańskiego Kościoła Ewangelickiego Augsburskiego Wyznania (LEKAW) kieruje Józef Podola.

Lokalne inspiracje

To jedna z najbardziej charakterystycznych postaci zaolziańskiego podbeskidzia – niewysoki, lekko przygarbiony, życzliwie uśmiechnięty mężczyzna, który regularnie przemieszcza się środkami masowej komunikacji między Trzyńcem, Bystrzycą i Cz.Cieszynem. Talent muzyczny odziedziczył zapewne po ojcu Rudolfie, u którego jeszcze jako kilkuletni chłopak pobierał lekcje gry na skrzypcach i z którym doświadczał radości wspólnego muzykowania. Następnie uczył się gry na fortepianie w Szkole Muzycznej w Trzyńcu i uczęszczał na prywatne lekcje gry na organach oraz nauki harmonii i kompozycji do profesora Karola Hławiczki. Edukację zakończył zaś – o ile w muzyce kończy się ona kiedykolwiek – na zgłębianiu sztuki dyrygowania zespołów śpiewaczych u Karola Wronki.

Społecznikowskie impulsy

Z ruchem śpiewaczym w łonie Kościoła ewangelickiego związał się w 1960 r., zakładając i prowadząc do 1976 r. przy parafii w Trzyńcu zespół wokalny Kwintet. Jednocześnie zaczął się udzielać w trzynieckim chórze Lutheran Chorus, z którym koncertował w wielu krajach Europy. – Trudno przecenić dokonania Józefa Podoli – mówi Bogusław Czernek, pre11

2008

Józef Podola urodził się 20.9.1933 r. w Trzyńcu. Od 1951 r. pełni obowiązki sekretarza parafii Śląskiego Kościoła Ewangelickiego AW w Trzyńcu, od 1967 kierownika kancelarii Rady Kościelnej w Cz. Cieszynie oraz organisty i kierownika zespołów śpiewaczych parafii w Trzyńcu i Bystrzycy. Jest m.in. laureatem Róży Lutra, odznaczenia przyznawanego przez Parafię Ewangelicko-Augsburską w Tomaszowie Mazowieckim za wybitne zaangażowanie w dzieło muzyczne i śpiewacze, a także Złotej Odznaki Honorowej Polskiego Związku Chórów i Orkiestr z siedzibą w Warszawie. zes i drugi dyrygent bystrzyckiego chóru, były długoletni przewodniczący MK PZKO w Trzyńcu Końskiej, dyrygent chóru MK PZKO w Trzyńcu Podlesiu i członek Chóru Nauczycieli Polskich. – To człowiek o nieprzeciętnych zdolnościach – muzyk, organista, kompozytor i niezwykle zapobiegliwy organizator życia śpiewaczego w parafiach luterańskich na Zaolziu. – Nieprzeciętna osobowość! Zanurzony nieomal od półwiecza w nurcie chrześcijańskiego śpiewactwa nad Olzą, J. Podola uczestniczył we wszystkich ważnych dla tego ruchu przedsięwzięciach i wpływał na jego jakościowe przemiany. I to nie tylko jako dyrygent, ale także kompozytor, który opracował ok. sto utworów na zespoły wokalne, organowe i instrumentalne. A jako współautor wzbogacił luterańską społeczność o publikacje: „Melodie liturgiczne Śląskiego Kościoła Ewangelickiego” oraz „Choralnik” w wersji polsko-czeskiej – dodaje prof. Alojzy Suchanek, wykładowca UŚ w Cieszynie, kierownik i dyrygent licznych chórów zaolziańskich.

Więzi twórcze i konfesyjne

Pan Józef nie ma skłonności autoreklamiarskich, zamiast mówić o sobie, woli praco-

wać i przygotowywać plany kolejnych artystycznych ofensyw. Wie, że dla przeciętnego odbiorcy liczą się spektakularne imprezy, w rodzaju np. cyklicznych koncertów czy wieczorów kolęd, które z powodzeniem od 40 lat organizuje w Trzyńcu, ale z punktu widzenia chórzystów ważne są także kontakty z innymi zespołami. Dzięki nim bowiem podtrzymywane są w regionie zarówno twórcze, jak konfesyjne więzi społeczne, a to z kolei rzutuje na poczucie zespołowej wspólnotowości. Dlatego sporo czasu poświęca na utrzymywanie przyjacielskich stosunków z bystrzyckim zborowym chórem czeskim, trzynieckim Lutheran Chorus oraz z zespołami w Brennej (Magnificat), Goleszowie, Ustroniu, Wiśle Czarnem czy w Ilanowie na Słowacji. Wszystkie wymienione chóry regularnie koncertują w Bystrzycy. Szczęśliwym zrządzeniem losu udało mu się te kontakty poszerzyć i poza region, na Czechy i Polskę, a także Niemcy i Danię, gdzie swego czasu koncertował i występował w charakterze organisty. Prowadzony przez niego Polski Chór Ewangelicki LEKAW liczy obecnie 32 członków, śpiewa przede wszystkim na nabożeństwach w Bystrzycy. jan kołder 21


hwywiad o

energetyka

r

y

irak

z

o

Polska atomowa Powrót kontyngentu W rządowej strategii energetycznej znalazła się wzmianka o powstaniu pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Jak mówi wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld, pierwsza elektrownia powstanie do 2030 r. Pomimo iż są to bardzo odległe plany, wiceminister gospodarki uważa, iż o tym przedsięwzięciu należy rozsądnie myśleć już w tej chwili. Jak wiadomo, Donald Tusk podczas pobytu w Chinach poprosił o pomoc przy budowie premiera Korei Południowej. Jeśli chodzi o kwestię lokalizacji elektrowni Adam Szejnfeld mówi: „Dla tych ewentualnych elektrowni mamy dwa miejsca, które są już w pewnym zakresie sprawdzone pod kątem przydatności. Jest to na pewno Żarnowiec, ale też Klempicz w województwie wielkopolskim”. Rząd powinien przeprowadzić analizy, aby dowiedzieć się na ile elektrownia jądrowa jest w stanie uniezależnić Polskę energetycznie oraz czy jest to opłacalne. Budowa jednej elektrowni atomowej to koszt ok. 25 mld złotych, a to w przybliżeniu 10% rocznego budżetu państwa.

Jak mówi Przemysław Gosiewski z PiS-u, „jesteśmy otwarci na dyskusję o udziale w energetyce atomowej. Chcę powiedzieć jasno jednak, że nie do końca jestem przekonany czy Polskę, która ma wiele działań inwestycyjnych, stać dzisiaj na rozpoczęcie inwestycji wartej 24 miliardy złotych”. Gosiewski preferuje, aby Polska bardziej zaangażowała się w budowę elektrowni jądrowej na Litwie. Mieszkańcy Pomorza na początku lat 90. sprzeciwiali się budowie elektrowni w Żarnowcu. Spodziewane są kolejne protesty, jednak tym razem zwolenników powstania elektrowni jest znacznie więcej, niż w poprzednich latach. Co więcej, rośnie liczba zwolenników budowy wśród ludzi mło AR dych. Źródło: Internet 22

Rano 28.10.2008 na lotnisku w Goleniowie wylądował samolot z ostatnimi polskimi żołnierzami wracającymi z misji w Iraku. Tym samym polska misja stabilizacyjna w rejonie została zakończona. Operacja Iracka Wolność rozpoczęła się 20.3.2003 r. Polska skierowała wtedy w rejon walk elitarną jednostkę GROM, okręt zabezpieczenia logistycznego „Kontradmirał Xawery Czernicki” oraz pluton likwidacji skażeń. W maju 2003 r. Polska otrzymała propozycję wzięcia udziału w misji stabilizacyjnej w Iraku i objęcia kontroli wojskowej nad południowo-centralnym sektorem (South Central Zone). W konsekwencji Polska zobowiązała się do wysłania kontyngentu wojskowego do Iraku w liczbie 2500 żołnierzy, co uczyniła w sierpniu 2003 r. Polska misja początkowo miała trwać rok. Przedłużyła się jednak do 5 lat. W tym czasie zmieniał się jej charakter – z początkowych działań stabilizacyjnych przekształciła się w misję szkoleniową, w której polscy żołnierze szkolili irackich policjantów oraz żołnierzy. Znaczącemu zmniejszeniu ulegała także polska strefa. Podczas 5 lat misji w Iraku zginęło 28 Polaków, w tym 22 żołnierzy, 3 byłych wojskowych pracujących w firmach ochroniarskich, 2 dziennikarzy i jeden funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu.  AC Źródło: Internet

czeczenia

„Zabłąkane” rakiety Jak donosi rosyjski dziennik „Izwiestija”, w Czeczenii znalezione zostały dwa zestawy rakietowe wyprodukowane w Polsce. Według moskiewskiej gazety, znalezione rakiety to zestawy GROM, stanowiące odpowiednik rosyjskich zestawów Igła. Gazeta podaje także, iż jeden z nich odnaleziono już po użyciu, drugi natomiast miał być gotowy do użycia.

n

polonia

t

y

Wyborczy sukces W niedzielę 26.10.2008 odbyła się II tura wyborów parlamentarnych na Litwie. Po przeliczeniu niemal wszystkich głosów wynika, że koalicję będzie tworzyła centroprawica, na czele z liderem konserwatystów Andriusem Kubiliusem. Do Sejmu dostało się także trzech Polaków z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL). Ze Związku Polaków na Litwie mandaty zdobyli: prezes ugrupowania Michał Mackiewicz, wicedyrektor administracji w samorządzie Wilna Jarosław Narkiewicz i przewodniczący partii Waldemar Tomaszewski. – Nasz wynik jest dobry. Od czasu wprowadzenia na Litwie dla partii mniejszości progu wyborczego w 1996 r., po raz pierwszy będziemy mieli trzech posłów, a nie dwóch. Po prawie 20 latach niepodległości kraju nie tracimy lecz wzmacniamy pozycję – skomentował wybory Tomaszewski. Jak powiedział, frekwencja w całej Litwie wyniosła około 30 proc., a w niektórych miejscowościach zamieszkałych przez Polaków nawet 70 proc. Czym przysłuży się obecność trzech posłów AWPL w litewskim Sejmie? – Niezależnie od tego, kto będzie tworzył koalicję, nasze poparcie będzie zależało od spełnienia głównych postulatów – przyspieszenia i zakończenia procesu zwrotu ziemi, uregulowania kwestii publicznego używania na Wileńszczyźnie języka polskiego jako języka mniejszości narodowej, a także zagwarantowania oświaty w języku polskim – powiedział przewodniczący ugrupowania.  PR Źródło: Internet – Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że do Czeczenii trafiły one z Gruzji, która zakupiła je w Polsce za pośrednictwem Ukrainy. Cały ten łańcuszek prawdopodobnie był kontrolowany przez służby specjalne USA – pisze dziennik. „Izwiestija” wyraźnie podkreślają, iż nie wiadomo, ile takich zestawów trafiło w ręce czeczeńskich bojowników. – Przedstawiciele rosyjskich służb specjalnych mają nadzieję, że te dwa znalezione, to jedyne – dodaje au PC tor artykułu. Źródło: Internet 11

2008


h

o

r

y

komunikacja

z

o

kolej dużych prędkości Polska przymierza się do kolejnej dużej inwestycji w branży komunikacyjnej. Równolegle z budową autostrad, których odcinki połączyły już np. Dolny Śląsk z Górnym i Małopolską, uruchomiona zostanie budowa Kolei Dużych Prędkości (KDP). Zakłada się, że pociągi o standardzie i prędkości porównywalnych z francuskimi TGV wyruszą na nią nie wcześniej niż za 12 lat. Rządowy plan przewiduje w ramach KDP budowę zupełnie nowej linii, nazywanej potocznie Ygrekiem (jej kształt będzie przypominał tę właśnie literę). Połączy ona Warszawę z Łodzią i Kaliszem, a następnie – po rozwidleniu – z Poznaniem i Wrocławiem. Pociągi na Ygreku będą mogły osiągać prędkość 300 km/godz. Jednocześnie modernizacji ulegnie Centralna Magistrala Kolejowa (CMK), łącząca od lat 70. XX w. Warszawę z Katowicami i Krakowem. Obecnie na jednym z jej odcinków pociągi

mogą osiągać prędkość 200 km/godz., poza nim jednak nie większą niż 160 km/godz. Po przebudowaniu wszystkich przejazdów przez tory na bezkolizyjne i zainstalowaniu nowoczesnego systemu sterowania ruchem nowe składy mają jeździć po CMK z prędkością 250 km/godz. Równolegle modernizacji powinny ulec linie łączące m.in. Gdańsk ze Szczecinem, Warszawą, Lublinem, Bydgoszczą, Poznaniem, Wrocławiem, Katowicami, Krakowem i Przemyślem oraz Białystok z Warszawą i Radomiem. O tempie budowy Ygreka i modernizacji dotychczasowych linii zadecydują możliwości finansowe państwa. Przewiduje się, że koszt budowy Ygreka – łącznie z wykupem gruntów – przekroczy 28 mld zł. Jeśli liczyć wydatne skrócenie czasu podróży, inwestycja może się okazać wysoce opłacalna.  CK Źródło: „Polityka”

obecny czas PRzejazdu

czas PRzejazdu Po uRuchoMieniu kdP

Warszawa – Łódź

1.30

0.45

Warszawa – Poznań

2.45

1.30

Warszawa – Wrocław

5.00

1.30

Warszawa – Szczecin

5.30

3.15

Warszawa – Berlin

6.00

3.45

Łódź – Poznań

3.15

1.15

Łódź – Wrocław

4.00

1.15

Poznań – Kraków/Katowice

6.15

3.15

Szczecin – Kraków/Katowice

8.30

5.00

Gdańsk – Wrocław

7.00

4.00

Gdańsk – Łódź

6.00

3.00

Białystok – Szczecin

8.15

5.00

Lublin – Szczecin

8.45

5.00

Rzeszów – Szczecin

10.30

6.30

tRasa

11

2008

n

t

ciekawostki i sensacje

y

cegiełki życia Naukowcy z University of California w San Diego ponownie przeprowadzili słynny eksperyment prof. Stanleya Millera. Na początku lat 50. odtworzył on pierwotną atmosferę Ziemi, składającą się z metanu, amoniaku, pary wodnej i wodoru. Następnie przepuszczał przez nią iskry elektryczne, odgrywające rolę błyskawic. Po pewnym czasie w mieszaninie pojawiło się 13 aminokwasów – cegiełek, z których składają się białka, jeden z podstawowych budulców żywych organizmów. Uczeni, używając starej aparatury Millera, uzyskali podobny rezultat – z tym że dzięki najnowszej aparaturze pomiarowej wykryli w mieszaninie dodatkowe 10 aminokwasów. Ich zdaniem to kolejny dowód, że życie mogło samoczynnie powstać z materii nieożywionej.

gen przeciw ślepocie Naukowcom z Harvard Medical School oraz Massachusetts General Hospital (MGH) udało się częściowo przywrócić wzrok laboratoryjnym myszom cierpiącym na ślepotę. Uczeni dokonali tego metodami terapii genowej – „wstawili” do DNA myszy prawidłowo działający gen odpowiedzialny za produkcję pewnego białka w pręcikach i czopkach siatkówki. Według Richarda Maslanda z MGH Cellular Neurobiology Laboratory już niedługo ta metoda znajdzie zastosowanie w leczeniu niektórych rodzajów ślepoty u ludzi.

zanik lodowców Przed 2050 r. znikną lodowce jakie przetrwały jeszcze w Pirenejach. Do takiego wniosku doszli hiszpańscy badacze z uniwersytetów w Madrycie i Valladolid. Obecnie jest w Pirenejach 21 lodowców o łącznej powierzchni 450 ha, 10 po stronie hiszpańskiej oraz 11 po francuskiej. Od 1880 r. zniknęły już 94 lodowce w tym masywie górskim. Źródło: „Polityka”, „Rzeczpospolita” 23


duża klasa!

Szkoła Podstawowa Hawierzów Błędowice http://psp-bledowice.ic.cz

Z kart historii

Od 1911 r. uczą się polskie dzieci w Błędowicach Dolnych, dziś dzielnicy Hawierzowa, w tym samym budynku szkolnym. Jego budowę rozpoczęto we wrześniu 1910 r., a już w październiku następnego roku odbyła się kolaudacja. 9.10.1911 po raz pierwszy zasiedli w ławkach uczniowie. Uroczystość oddania szkoły do użytku publicznego odbyła się nieco później, bo 8.11., i była wielkim świętem dla mieszkańców wioski; samych dzieci, biorących udział w otwarciu, doliczono się około sześciuset. Szkoła miała składać się z dwunastu klas, ale wydająca zezwolenie na budowę Śląska Krajowa Rada Szkolna w Opawie zgodziła się tylko na dziesięć klas, nie było też sali gimnastycznej ani mieszkania dla woźnego. Po 1920 r. w ramach Republiki Czechosłowackiej nadzór nad szkołą objęła Krajowa Rada Szkolna w Opawie. Na mocy rozporządzenia w 1922 r. szkoła miała siedem klas, w 1927 r. pozostała tylko jako szkoła ludowa, gdyż otwarta została nowa

24

prywatna szkoła wydziałowa, do której zapisało się dwustu uczniów. Dobre dla szkoły lata przerwał wybuch II wojny światowej, podczas wojny w szkole mieściły się niemieckie urzędy. Budynek został zniszczony do tego stopnia, że naukę w nim rozpoczęto dopiero w 1948 r. Polscy uczniowie, których już w lipcu 1945 r. zapisało się do polskiej szkoły 139, korzystali w międzyczasie z lokali w szkole czeskiej. Lata 50. były okresem rozkwitu, szkoła polska liczyła ponad 200 uczniów. Potężna asymilacja na zaolziańskich kresach powodowała jednak szybki ubytek Polaków, zamykano mniejsze polskie szkoły w okolicy i błędowicka podstawówka powoli stawała się szkołą zbiorczą. Zaczęli do niej uczęszczać nie tylko uczniowie z innych dzielnic nowego Hawierzowa, z Miasta, Podlesia, Szumbarku, Żywocic, z Suchej Średniej i Dolnej, ale też z Datyń, Cierlicka, a nawet Trzanowic i Sobieszowic. W latach 1966-68 budynek doczekał się generalnego remontu.

Szkoła wielu talentów

Błędowicką placówkę edukacyjną śmiało można nazwać kuźnią talentów. Szkoła uczy i wychowuje, ale stwarza też dogodne warunki do rozwoju osobowości i wszelakich zdolności swoich podopiecznych. Efektem jest dobra punktacja w olimpiadach przedmiotowych, konkursach recytacji, śpiewu, tańca, zawodach sportowych. Uczniowie odnoszą sukcesy na polu śpiewaczym, ale kolejne Festiwale Piosenki Dziecięcej to nie tylko udział w konkursie, ale także praca przy jego organizacji. Główny ciężar przygotowania odbywającego się zawsze w Hawierzowie koncertu finałowego FPD spoczywa na barkach Macierzy Szkolnej PSP w Błędowicach. Zaś zespołem, który przede wszystkim kojarzy się z tą szkołą i FPD, jest śpiewający w latach 90. dziewczęcy zespół Anki. Imprezy szkolne i pezetkaowskie inaugurowały też często błędowickie mażoretki. Kiedy w 2001 r. szkoła świętowała swoje 90-lecie, chwaliła się m.in. prowadzonymi

w ramach zajęć pozalekcyjnych kółkami zainteresowań: dramatyczno-recytatorskim, folklorystycznym, śpiewaczym, rytmiki, sportowym, językowym, komputerowym, przyrodniczym, akwarystyki, gotowania, robót ręcznych. Każdy uczeń mógł tu znaleźć coś dla siebie. W ramach cierlickiej drużyny harcerskiej działał zastęp harcerski, młodsi mieli swoją gromadę zuchową Biedronki. Najnowszą historię działań na polu podtrzymywania tradycji ludowych regionu, w których zaangażowani są uczniowie szkoły, tworzą regionalne zespoły folklorystyczne Błędowianie i Mali Błędowianie. Znane są już dobrze daleko poza własną miejscowością, cieszą się uznaniem i zdobywają sukcesy. W 2005 r. powstało przy PSP Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne „Błędowniczek”. Organizuje wycieczki regionalne i wypady w teren umożliwiające poznanie bliższej i dalszej okolicy pod kątem historii, geografii czy biologii. Jego członkowie zwiedzili także Pragę, Kraków, Bochnię, Sztramberk, Ostrawę. Głównym zadaniem SKKT jest propagowanie zdrowego stylu życia poprzez uprawianie aktywnego wypoczynku i turystyki. Od ub. r. szk. pracuje w szkole organizacja uczniowska. Jej głównym celem jest swoboda

11

2008


P e R ły w k o R o n i e Wiesław Adam Berger – pisarz. Alina Farna-Podskalska – sopranistka, solistka opery Narodowego Teatru Morawsko-Śląskiego w Ostrawie. Jan Monczka – aktor warszawskiego Teatru Narodowego, reżyser. Janusz Klimsza – reżyser teatralny, aktor, autor adaptacji scenicznych, tłumacz, scenograf, poeta. Józef Rozbrój – artysta malarz, scenograf. Roman Chmiel – artysta grafik.

liczba uczniów (wybór): 1927/28 1945/46 1953/54 1989/90 1996/97 2000/01 2006/07

200 139 210 134 121 100 79

SUKCESy (wybór) 2006/2007 Kangur: Dorota Nowak, Karolina Chmiel – 1 m. Olimpiada matematyczna: Dorota Nowak – 1 m. Konkurs przyrodniczy o Afryce: klasa VII – 1 m.

działania i realizacji pomysłów uczniów. Własne przemyślenia mogą też młodzi ludzie publikować na łamach ukazującego się w szkole od kilkunastu lat pisma „Echo spod ławek”. W latach 90. błędowicka PSP współpracowała ze Szkołą Podstawową im. J. Kukuczki w Jastrzębiu Zdroju. Kontakty z dziećmi z Polski są bardzo pomocne w nauce języka polskiego. Szkoła podkreśla też pozytywne wartości płynące z bycia dwujęzycznym. I chociaż uczniów ubywa, nie brakuje błędowickiej PSP optymizmu, wyrażającego się w zdaniu: „Jest nas mało, bo zostało czyste ziarno”.

d y R e k t o R z y s z k o ły 1876-1906 1906-1920 1927-1939, 1945 i 1948-1949 1945-1946 1949-1950 1950-1952 1952-1961 1961-1963 1964-1966 1967-1970 1970-1975 1975-1982 1982-1989 1989-1998 od 1998 r.

Jerzy Klimosz Jan Klimsza Franciszek Toman Adolf Folwarczny Jan Żwak Edward Klimsza Franciszek Szopa Gustaw Słowik Franciszek Buzek Karol Poncza Adolf Folwarczny Helena Heinz Halina Urbaś-Kunčík Wanda Heller Roman Kaderka

Olimpiada języka czeskiego: Dominika Czech – 2 m. Mistrz Ortografii: Dominika Czech – 2 m., Karolina Chmiel – 3 m.

2007/2008 Kangur: Dorota Nowak – wyróżnienie Olimpiada matematyczna: Dorota Nowak – 1 m. Pitagoriada: Dorota Nowak – 1 m. Konkurs języka angielskiego: Patrycja Szuścik – 3 m. Konkurs literacki (poezja): Teresa Bilan – 1 m.

 CZESŁAWA RUDNIK

Śląskie Śpiewanie: Mali Błędowianie – 1 m.

11

2008

25


szlakiem kół pzko

W szeregu walki o pokój Ostatnie plenarne zebranie Powiatowego Zarządu PZKO zostało poświęcone przede wszystkim omówieniu przygotowań uroczystego dnia 1 maja. Dwójki agitacyjne z miejscowych kół PZKO wywiązały się ze swego zadania dobrze. Porozmawiały z obywatelami na różne tematy aktualne, a najwięcej o wojnie bakteriologicznej w Korei. Opowiadały obywatelom także o liście napisanym przez towarzysza Rudolfa Babkę, byłego sekretarza powiatowego KPCz w Karwinie a obecnie przebywającego w Korei, który w tym liście w właściwym świetle przedstawił sytuację na Korei. Pisze on między innymi: „Lubię dzieci, a widząc te najmniejsze głodne, półnagie i wynędzniałe, uświadamiam sobie tym bardziej, do czego jest zdolny imprerializm. Przeżyłem 4-godzinowy nalot na Fenjan. W taki sam sposób jak niemieckie hordy faszystowskie zniszczyły Warszawę, niszczą imperialiści amerykańscy za wolnością tęskniącą Koreę”. Komisja pierwszomajowa przy Powiatowym Komitecie Wykonawczym FN, w skład której wchodzili i członkowie PZKO, oceniła dodatnio pracę wszystkich uczestników agitacji i jest pewna, że i nasze święto pracy wypadnie jak najpomyślniej. Oprócz referentów okręgowych wygłoszą także przemówienia w języku polskim na manifestacjach w Orłowej tow. Adolf Kubeczka, w Karwinie 1-Mieście tow. Bogumił Goj a w Karwinie 2 tow. Stemliński Franciszek. Powiatowy Zarząd PZKO apeluje ponownie do wszystkich swoich członków PZKO, aby gremialnie wzięli udział w pochodzie 1-majowym, ponieważ obecnością naszą zadokumentujemy wszyscy, że stoimy w jednym szeregu walczących o pokój i socjalizm. (Zarząd Powiatowy PZKO w Karwinie z apelem do swych członków. GL nr 51, 1.5.1952)

W środku blokowiska Miejscowe Koło PZKO w Hawierzowie Mieście jest rówieśnikiem miasta, na terenie którego powstało. Obejmuje przestrzeń składającą się niemal wyłącznie z osiedli dużych bloków mieszkalnych, których cechą szczególną jest anonimowość. Mieszkańcy centrum Hawierzowa to ludność napływowa. Także Polacy, którzy tu znaleźli swój nowy dom, wyrwani zostali z innego krajobrazu. Kiedy zapuszczali w nowym miejscu swoje korzenie i zakładali Koło PZKO, pełni byli optymizmu. Minęło 50 kilka lat i wyrosły kolejne pokolenia, utożsamiające się już z Hawierzowem jako swoim miastem rodzinnym, ale niekoniecznie afiszujące się polskimi korzeniami. Garstka działaczy pezetkaowskich zastanawia się, czy to oni popełnili gdzieś błąd, który spowodował zobojętnienie wielu hawierzowian na sprawy narodowe.

Entuzjazm społeczników

Koło PZKO w Hawierzowie Mieście, często nazywane też Centrum, założono 6.2.1955, pierwszym prezesem wybrany został Stanisław Ślusarczyk. Potem kierowali Kołem m.in. Reinhold Michalski, Piotr Przeczek,

Józef Wita i Oswald Siwek, który funkcję tę pełni do dnia dzisiejszego. W pierwszym okresie działalności Koło posiadało również swoje zespoły. W latach 1957-64 istniał zespół taneczny. Choreografię, opartą na pierwiastkach tańców

Wieczorek osiągnął cel Dnia 19.4. odbyło się w sali Sokoła w Orłowej „mewro” orłowskich gimnazjów, zorganizowane przez zarządy uczniowskie tych szkół 26

Obrady Zarządu Koła 11

2008


hawierzów miasto

Prezes Oswald Siwek ludowych, przygotowywała Marta Foldyna. Przez cztery lata śpiewał, pod batutą Ludwika Kocura, chór mieszany. W latach 60. znany był na całym Zaolziu wywodzący się z hawierzowskiego Koła zespół jazzowy braci Foldynów. Daleko poza granice Hawierzowa sięgała sława Klubu Młodych „Pod Arkadami”. W czasach, kiedy przewodzili mu Henryk Kiedroń i Bogdan Kiszka, spotykali się młodzi ludzie na wystawach malarskich,

Spotkanie Klubu Kobiet 11

2008

organizowane były wieczory, na które zapraszano znane osobistości zaolziańskie. Koło liczyło wtedy 450 osób, wielu członków było bardzo aktywnych. Mnóstwo osób przychodziło na kameralne przecież w zamyśle imprezy. Początkiem upadku, jak dosadnie nazywają stan obecny członkowie zarządu, było zamknięcie polskiej szkoły. Miał też swój okres świetności założony w połowie lat 60. Klub Propozycji. Powstał z inicjatywy miejscowych działaczy Reinholda Michalskiego i Oswalda Siwka oraz mieszkającego wtedy w Hawierzowie pisarza Władysława Sikory. W ramach Klubu Propozycji odbywały się spotkania z pisarzami i prelegentami ZG PZKO. Próba odnowienia działań Klubu w latach późniejszych spaliła na panewce, zabrakło słuchaczy.

Działalność klubowa

Przez 35 lat Koło miało swoją siedzibę „Pod Arkadami”. Kiedy trzeba było zacząć płacić wysokie sumy za wynajęcie, pezetkaowcy musieli zrezygnować z tego lokalu. Poszukiwania nowej świetlicy dzięki staraniom prezesa Oswalda Siwka, ówczesnego przewodniczącego Klubu Emerytów Józefa Fol-

z okazji Miesiąca przyjaźni czechosłowackopolskiej. Na zagajenie odśpiewano „Hymn młodzieży demokratycznej”. Potem tow. Jędrzejczyk powitał młodzież, podkreślając ważność współpracy młodzieży polskiej z czeską. Program rozpoczęło polskie gimn. pedagogiczne swym dobrze przygotowanym montażem. Drugi punkt wypełniło czeskie gimn. pedagogiczne. Oprócz śpiewów zbiorowych wystąpiło duo akordeonowe. Również polskie gimnazjum, oprócz chóru II klasy, wystawiło chór mieszany, który odśpiewał kilka pieśni. Czeskie gimn. oprócz sola skrzypcowego i akordeonowego wystawiło scenę z „Ożenka” Gogola. Po programie nastąpił wieczorek zapoznawczy. Ten wspólny wieczorek orłowskich szkół osiągnął swój cel – pogłębił i wzmocnił przyjaźń uczniów polskich i czeskich zakładów. (Pogłębiamy przyjaźń między studentami. GL nr 52, 4.5.1952)

Słownik trudnych terminów Stosunkowo duży aktyw zebrał się w hotelu „Piast” w Cz. Cieszynie na zebranie konstytucyjne Komisji Słownictwa Polskiego, która powołała do życia 12 podsekcji. Wstępne, zagajające przemówienie wygłosił sekretarz polityczny PZKO tow. Pietrus. Z kolei przemawiał dyr. pol. szk. śr. tow. Milerski, dokonując szczegółowej analizy projektu powołania do życia KSP. Rola jej sprowadzi się przede wszystkim do opracowania słownika trudnych terminów i zwrotów, które często nie znajdują właściwego odpowiednika w języku polskim. Chodzić będzie głównie o słownictwo techniczne. KSP ma za zadanie stworzyć bazę tych słów, które by odpowiadały pojęciowo terminologii czeskiej, a nie pozostawały w niezgodzie z duchem języka polskiego. W obszernej i wyczerpującej dyskusji wszyscy obecni na sali wypowiedzieli się za koniecznością powołania do życia KSP. Do najbliższych zadań będzie należało opracowanie i wydanie słownika dla potrzeb (przede wszystkim) społeczeństwa polskiego na czeskim Śląsku Cieszyńskim, biorące27


szlakiem kół pzko

go czynny udział w realizacji zadań planu pięcioletniego. (Powołanie do życia Komisji Słownictwa Polskiego. GL nr 53, 6.5.1952)

Gimnazjum wieczorowe Przy Polskim Gimnazjum w Cz. Cieszynie istnieje od 2 lat kurs dla pracujących. Od 1 września będzie on według rozporządzenia Ministerstwa Szkolnictwa i Sztuki nosił nazwę: Szkoła Wieczorowa. Będzie ona równorzędna z normalnym gimnazjum. Nauka w niej będzie trwała 4 lata i obejmie cały materiał nauczania, przewidziany dla gimnazjum. Tygodniowy wymiar godzin wyniesie 18. Nauka odbywać się będzie w godzinach od 15 do 19. Ukończenie Szkoły Wieczorowej upoważniać będzie do przystąpienia do egzaminu dojrzałości, równoznacznego z maturą gimnazjalną. Taka sama szkoła, jak w Cz. Cieszynie, powstanie z początkiem roku szkolnego 1952-53 również i przy Gimnazjum Polskim w Orłowej. Na pierwszy rok nauczania w Szkole Wieczorowej mogą zapisać się kobiety i mężczyźni, którzy ukończyli 4 klasy szkoły średniej (wydziałowej) a ponadto mają już 2 lata pracy w przemyśle, w kopalniach, handlu, biurze itp. Na drugi ewentualnie trzeci rok nauczania mogą zapisać się ci kandydaci, którzy wykażą się świadectwem ukończenia jednej lub dwu klas szkoły III stopnia, tzn. Gimnazjum, szkoły handlowej itp. (Wpisy do szkół wieczorowych. GL nr 54, 8.5.1952)

warcznego i członka zarządu MK Rudolfa Fronca uwieńczone zostały sukcesem. Od 1999 r. Koło ma do swojej dyspozycji lokal Klubu Emerytów, dawny ośrodek agitacyjny w centrum miasta przy ul. Matuška, którego właścicielem jest przyjazne dla Klubu miasto. Dwa, trzy razy w miesiącu w czwartki schodzą się tu członkowie Koła PZKO, w przeważającej większości seniorzy, panie należące do Klubu Kobiet i panowie z Klubu Emerytów. – Koło rozciąga się od Błędowic po Szumbark – mówi prezes Oswald Siwek – rozproszenie na tak dużym obszarze utrudnia na co dzień łączność z bazą członkowską. Z powodów bezpieczeństwa wejścia do bloków są zamykane i problemem bywa dotarcie do niektórych osób. Baza członkowska mocno się starzeje, mało jest nowych młodych członków. Toteż nie ma dziś w Kole żadnego zespołu. Kierujemy się w stronę pracy klubowej.

– Prędzej czy później czeka nas połączenie z innym Kołem – prognozuje Józef Wita. – Ci, którzy czują potrzebę pracy społecznej, przejdą może do Błędowic czy do Suchej. Niektórzy już są członkami zespołów w sąsiednich MK, np. śpiewają w chórze Suszanie. W Hawierzowie Mieście pozostał Klub Kobiet i Klub Emerytów. Klub Kobiet założony został w 1969 r., obecnie liczy ok. 20 pań, które spotykają się regularnie, kierowniczką jest Irena Wita. Zapraszają prelegentów, same uczestniczą w wystawach w innych MK. Jak wszędzie, na ich barkach spoczywa organizacja imprez od strony kulinarnej. 18.11.1976 rozpoczął swoją działalność Klub Emerytów. Założony został przez Antoniego Adamka, prowadzony był przez Jana Nendzę, Józefa Bieleckiego, Józefa Folwarcznego, od 2002 r. kieruje nim Józef Wita.

Przy pustej sali W Cz. Cieszynie zainicjowano pochwały godne, bo pożyteczne imprezy kulturalne, wprowadzając tzw. „Piątki muzyczne”. Do wykonania programu jednego z ostatnich wieczorów zaproszono grono profesorów i uczniów Państwowej szkoły muzycznej z Cieszyna. Szkoła wysłała do Czes. Cieszyna swe asy, z cenionym u nas i znanym dyrektorem Drozdem w czele. Była dalej pianistka prof. Irena Myrdaczówna, śpiewaczka 28

Na wycieczce w Luhaczowicach 11

2008


hawierzów miasto Problem wielkich miast

Koło ma swoje stałe coroczne akcje. W lutym są to Walentynki. W maju smażenie jajecznicy z okazji Dnia Matki odbywa się w gościnnych Olbrachcicach. W czerwcu organizowana jest wycieczka autokarowa. W październiku zapraszają pezetkaowcy na gulaszówkę, w tym roku świetnie bawili się nad Zaporą Cierlicką. W grudniu ma miejsce wigilijka. Niektóre akcje są więc wyjazdowe i może wziąć w nich udział większa ilość osób, taka, która w świetlicy nie mogłaby się pomieścić. Corocznie, od założenia Koła, organizowany jest bal. Bal to impreza, na której powinno się zarobić, toteż organizatorzy zdegustowani są faktem, że wielu uczestników przynosi ze sobą alkohol. Sprzątają potem po balu puste butelki i już się nie dziwią, że tak źle poszła sprzedaż trunków.

– Obecnie – mówi Józef Wita – 95 procent bawiących się na balu osób stanowią Czesi. Pytanie brzmi: gdzie są nasi. Co jest przyczyną tego, że nie przychodzą na imprezy. Zgnilizna, niechęć czy, jak ja to nazywam, lenistwo intelektualne? Działacze zastanawiają się nad różnicami między MK na wsiach i w miastach. Ludzie w miastach są zbyt wygodni. Na wsi, gdzie wszyscy się znają, wstydem przed sąsiadami byłoby nie podjąć biletów na bal, nie dać produktów do pieczenia ciastek. Starsi dawali i w miastach, średnia generacja już zobojętniała. Nie czuje zupełnie tej wewnętrznej potrzeby, żeby się schodzić, spotykać, choćby tylko po to, by porozmawiać. Tak więc problem nie polega na braku organizatorów. – Jesteśmy w stanie zorganizować wiele akcji – mówi Józef Wita – problemem pozostaje frekwencja. czesława rudnik

Br. Morysówna i skrzypek Stanisław Supik. Program był piękny, urozmaicony, przy tym przystępny dla każdego. Wykonawcy wywiązali się ze swego zadania znakomicie, zdobyli serca i sympatie słuchaczy. Jedna rzecz jednak każdego z obecnych zastanowiła. Sala była niemal pusta. Wprawdzie koncert rozafiszowano, nie podano jednak wykonawców. Któż ponosi winę? Ktoś gości zaprosił, a potem sam zapomniał przybyć. Nie było nikogo, kto by był gości przywitał, nie było zastępcy Komisji Oświatowej miasta Cz. Cieszyna ani szkół muzycznych. (Goście bez gospodarza. GL nr 56, 13.5.1952)

PZKO pracodawcą Dział Gospodarczy PZKO przyjmie do swych przedsiębiorstw: dziewczynę do pomocy w kuchni w schronisku na Kozubowej, kucharkę do schroniska na Kozińcu, 2 dziewczyny do kuchni do Hotelu Piast w Cz. Cieszynie, 1 dziewczynę do kuchni do Domu Robotniczego w Trzyńcu. Zgłoszenia przyjmują nasze przedsiębiorstwa względnie Dział Gospodarczy PZKO Cz. Cieszyn, Hotel Piast. (Dział Gospodarczy PZKO. GL nr 57, 15.5.1952)

Udane przedstawienie W dniach 9 i 11 maja 1952 wystawiali uczniowie polskiej szkoły ludowej w Karwinie 6-Stalingradzie sztukę teatralną Ewy Szelburg-Zarębiny pt. „Za siedmioma górami”. Była to piękna impreza na terenie Stalingradu. Sztuka się udała. Stało się tak zasługą nauczycielki Stalowej, która sztukę wyćwiczyła, dalej całego grona nauczycielskiego i kolektywu rodziców na czele z malarzami kulisów Taczkiem i Fierlą. Wszyscy młodzi aktorzy wykonali swe role bardzo dobrze. Trzeba tu jednak wyróżnić Jaćka (Szymik), Pasibrzucha (Czendlik), Dusigrosza (Szarowski), króla (Gojka), Dziada leśnego (Lotter) i matkę (Biegoniówna). (Sztuka „Za siedmioma górami” w Stalingradzie. GL nr 58, 18.5.1952) 11

2008

29


historie ze smakiem

G

orzka woda” według rdzennych mieszkańców amazońskiej dżungli to napój królów, arystokracji i uczestników obrzędów religijnych. Historia czekolady, bo o niej mowa, sięga czasów starożytnych (900 lat p.n.e.). Jako pierwsi kakaowce zaczęli uprawiać Olmekowie, twórcy jednej z najstarszych cywilizacji Ameryki Środkowej. Niemniej prawdziwy kult czekolady rozwinęli Majowie. Przygotowanie wywaru odbywało się w specjalny sposób: ziarna prażono najpierw na glinianym piecu a następnie tłuczono między dwoma kamieniami. Do uzyskanego proszku dolewano wrzącej wody i mieszano aż do ukazania się bąbelków. Później dodawano ostrej papryki, muszkatu oraz miodu lub mąki kukurydzianej. Dokładne receptury na przyrządzanie i przyprawianie czekolady oraz opisy wszelkich rytuałów z nią związanych pozostawili Majowie w tzw. Kodeksach – wielokolorowych zwojach i manuskryptach zapisanych złożonym pismem hieroglificznym. Zwyczaj spożywania czekolady przejęli od Majów Aztekowie. Wprowadzili jednak swoje innowacje: woleli napój chłodny i wzbogacony o inne dodatki smakowe, np. wanilię oraz suszone płatki kwiatów, które nadawały czekoladzie określony kolor: czerwony, biały bądź czarny. Aztekowie cenili ziarna ka-

kaowe tak wysoko, że uczynili z nich swoją monetę obiegową a picie czekolady stało się luksusem i rozrzutnością, na którą mało kto mógł sobie pozwolić. Za 10 ziarenek kakaowca można było nabyć królika na obiad. Jeszcze w drugiej połowie XIX w. ziarna pełniły w Meksyku rolę banknotów. Chociaż Krzysztof Kolumb jako pierwszy z Europejczyków „odkrył” czekoladę, to garstka ziaren kakaowca przywieziona przez niego na Stary Kontynent nie wywołała wielkiego poruszenia. Dopiero Ferdynand Cortez zwrócił uwagę na szczególne właściwości czekolady. A raczej zwrócił uwagę na słowa Montezumy, ówczesnego władcy Azteków, który stwierdził, że nigdy nie udaje się do haremu bez wypicia tego brązowego napoju. Ponoć usłyszawszy te słowa wszyscy żołnierze Corteza wychylili swe kubki z czekoladą do dna. Sam Cortez, kiedy w 1527 r. wrócił do kraju, zawsze miał na swym biurku dzban pełen czekolady. Na „szczęście” dla wszystkich Europejczyków, siostry misjonarki przystąpiły do „chrystianizacji” chocholate. Uznały bowiem, że diabeł drzemie w mocnych przyprawach i ku ogólnej uciesze ostrą paprykę zastąpiły wanilią, cukrem i bitą śmietaną. W samej Hiszpanii, gdzie w 1580 r. otwarto pierwszą fabrykę czekolady, napój ten zrobił taką furorę, że delektowano się nim nawet

y od j“ W

 hala sikora

orzkie G „ cz y od Sł

podczas nabożeństw. I chociaż przez blisko 100 lat Hiszpanie pilnie strzegli swojej tajemnicy, wyjawienie sposobu uprawy, jak i wywóz zdrowego ziarna zarodowego karane były śmiercią. Mimo to, nie zdołali utrzymać monopolu. W kronice towarzyskiej „Mercure de France” czytamy, że już w 1682 r., w czasie podwieczorku wydanego przez króla w Wersalu, podano gościom kakao, które bardzo przypadło im do gustu. W 1750 r. czekolada dotarła do Szwajcarii. Tam też w 1875 r. Daniel Peter z Vevey wymyślił czekoladę mleczną. Właśnie w Vevey, w 1819 r. w fabryce François Louisa Caillera wyprodukowano pierwszą tabliczkę czekolady. Rodzynki, orzechy i migdały, jako dodatki do słodkiego przysmaku, wprowadzili Włosi. Kolorowo opakowane bombonierki uważa się za wynalazek Belgów, chociaż pierwszą bombonierkę wyprodukowała angielska firma Cadbury w 1866 r. Napoju Azteków przygotowywanego wg sekretnej receptury kucharzy Montezumy możemy skosztować nie tylko w muzeum czekolady w Birmingham w Anglii, ale też we własnej kuchni. Wystarczy, że podgrzejemy mleko z odrobiną wanilii, dodamy miód i rozprowadzone odrobiną wrzątku kakao a następnie cynamon, gałkę muszkatołową i chili. izabela kraus–żur

30

11

2008


poznajmy się!

Oferta artystyczna kół PZKO Przy kołach Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego działają różnego rodzaju zespoły śpiewacze, muzyczne, taneczne czy teatralne, które zarówno pod względem poziomu artystycznego, jak skali repertuaru mogą zadowolić nie tylko odbiorców lokalnych. Niezależnie jednak od tego, większość z nich pozostaje anonimowa: nie jest znana szerszemu szerszemu ogółowi, a swoje programy prezentuje praktycznie raz w roku i to przed rodzimą publicznością. Dlatego dążąc do zapewnienia im większej satysfakcji, a także kierując się potrzebą zintegrowania naszego środowiska artystycznego, Rada Kultury przy ZG PZKO postanowiła uruchomić projekt „Poznajmy się!”. Zakłada on, że koła będą zapraszać na swoje imprezy kulturalne zespoły z innych miejscowości. Tytułem zachęty w poszczególnych numerach „Zwrotu” jest publikowana aktualna lista działających przy kołach zespołów. To pierwszy krok, reszta należy do Państwa.

amatorskie zespoły teatralne dziecięce DROPS – MK PZKO Olbrachcice Działa od 1988 r. Repertuar sztuki polskich i rodzimych autorów Kierownik i reżyser Jadwiga Czap Kontakt 596 428 131

GAPA II – MK PZKO Niebory Działa od 1996 r. Repertuar sztuki polskich i rodzimych autorów Kierownik i reżyser Halina Sikora-Szczotka Kontakt 732 778 506; gwara1@post.cz

młodzieżowe i dorosłe działające regularnie bądź okazyjnie Zespół estradowo-kabaretowy przy chórze „Sucha” MK PZKO Sucha Górna Repertuar sztuki kabaretowe Reżyser Władysław Dzwigoń Kontakt 775 394 366; chor.sucha@seznam.cz

Kabaret APROPO MK PZKO Cierlicko Kościelec i MK PZKO Stanisłowice Repertuar sztuki kabaretowe Reżyseria i kierownictwo Jan Przywara Kontakt przywarajan@seznam.cz 11

2008

Zespół teatralny MK PZKO Żuków Dolny oraz MK PZKO Sibica Repertuar sztuki rodzimych autorów Reżyser Halina Wojnar Kontakt Renata Huppert; rahuppert@volny.cz

Zespół teatralny MK PZKO Ligotka Kameralna Repertuar sztuki rodzimych autorów Kontakt Joanna Szpyrc tel. 558 694 949; j.szpyrc@seznam.cz

Zespół teatralny MK PZKO Śmiłowice Repertuar sztuki (zwłaszcza komedie) rodzimych autorów Kierownik i reżyser Ewa Bársony Kontakt 776 781 041; ewabar@seznam.cz

Zespół teatralny MK PZKO Wędrynia Repertuar sztuki polskich, czeskich, światowych i rodzimych autorów Reżyser Janusz Ondraszek Kontakt 732 765 205; Janusz.kiwi@seznam.cz

Zespół teatralny MK PZKO Nawsie i MK PZKO Jabłonków Repertuar „Zabijaczka” Kontakt Halina Rusz; halasikora@seznam.cz

Zespół teatralny i kabaretowy Klubu Młodych MK PZKO Nydek Repertuar sztuki rodzimych autorów, kabarety własnego autorstwa Reżyseria i kierownictwo Maryla Martynek i Olga Suszka Kontakt M. Martynek tel. 775 074 439; marylka.m@seznam.cz O. Suszka; olga.suszkova@trz.cz

Zespół teatralny MK PZKO Milików Repertuar sztuki rodzimych autorów Reżyser i kierownik Halina Wacławek Kontakt 728 177 129; nhalina@seznam.cz

Zespół teatralny MK PZKO Łomna Dolna Repertuar sztuki rodzimych autorów Kontakt Tadeusz Sikora; Tadeusz.Sikora@vsb.cz Adam Szczuka tel. 775 053 943; szczukaadam@post.cz

Zespół teatralny MK PZKO Bukowiec Repertuar sztuki rodzimych autorów Reżyser Józef Jachnicki Kontakt Bogdan Czepczor tel. 776 044 883; bobgrey@seznam.cz

Zespół teatralny MK PZKO Jasienie Repertuar sztuki rodzimych autorów Kontakt Halina Rusz; halasikora@seznam.cz 31


i

n

edukacja

s

Europejski podręcznik do historii

Alegoria Historii – akwaforta, ok. 1600

W Warszawie zakończył się cykl dyskusji organizowanych przez niemieckie instytucje na temat europejskiego podręcznika do historii. Debatę młodzieży z Europy Środkowo-Wschodniej zorganizowały Instytut Goethego i fundacja Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość. Czterech uczestników debaty finałowej wyłoniono w konkursie. Polka Barbara Wasilewska została na drodze losowania przydzielona do Niemki. Ich zadaniem było bronienie pomysłu wspólnego podręcznika do historii. – Zostałam co prawda wylosowana, ale jest to zgodne z moimi przekonaniami – mówiła po debacie. Przeciw wspólnej książce występowali przedstawiciele Czech i Łotwy. – Istnieje obawa, że w takim projekcie historię Europy będą opowiadać przedstawiciele największych państw. W niemieckich podręcznikach nic się nie wpomina o Karolu IV, którzy rządził częścią Niemiec, a dla Czechów jest bohaterem narodowym – mówiła Lucie Žáková z Czech. Wtórował jej Łotysz Martins Silis. – Obawiam się, że we wspólnym podręczniku europejskim nie znalazłoby się miejsce dla takich faktów jak okupacja Łotwy od 1940 r. Choćby dlatego, że protestować przeciw temu będą Rosjanie, którzy nie uważają tego okresu na okupację – mówił.

32

p

i

r

a

Sceptycyzm profesora

– Fundacja Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość od dłuższego czasu jest skutecznym narzędziem realizacji niemieckiej polityki historycznej – powiedział prof. Mariusz Muszyński, były członek kuratorium fundacji. – Niemcy mają oczywiście do tego prawo, ale Polacy winni brać z nich przykład i podejmować takie same działania. Wizja wspólnego podręcznika musiałaby być kompromisem. A o taki kompromis między potomkami ofiar i sprawców będzie trudno. B. Wasilewska twierdziła, że wspólna historia państw europejskich nie oznacza wspólnej interpretacji. – Książka mogłaby składać się z dwóch części. W jednej byłyby pokazane fakty, w drugiej zaś rozmaite spojrzenia, poglądy i interpretacje- postulowała. Wspierała ją Niemka Wiebke Neelsen. – Mogłoby być tak, że pierwsza część byłaby dla wszystkich obligatoryjna, zaś część druga byłaby fakultatywna – proponowała. – 18 lat niepodległości i jeszcze krótszy udział nowych krajów w Unii Europejskiej to zbyt krótki okres, by mówić o wspólnej ocenie historii – przekonywał Łotysz. – Przykład starych krajów Unii pokazuje, że nawet 50 lat we Wspólnocie to za mało, by uzgodnić jedną wersję. Kraje takie jak Polska, ale jeszcze bardziej kraje bałtyckie, które tak długo były pod sowiecką okupacją, muszą najpierw umocnić własną tożsamość narodową – stwierdził. Po zakończeniu debaty większość młodzieży opowiedziała się za wspólnym pod CG ręcznikiem do historii. Źródło: „Rzeczpospolita”

c

j

e

literatura

Nowa Masłowska Dorota Masłowska napisała świetną, groteskową książkę – komedię o Polakach. Zupełnie inną niż poprzednia ciemna sztuka „Dwoje biednych Rumunów…” i inną niż wszystko, co powstało do tej pory. Tytuł „Między nami dobrze jest” brzmi jak wers musicalowej piosenki, chociaż oczywiście „dobrze” pojawia się tu w ironicznym kontekście. Bo, co jak co, ale natury prześmiewcy Masłowska nie straciła. Za to zyskała, jak można wnioskować, większą świadomość. Po pierwsze inny jest język. Ten chakaterystyczny „popsuty” niemal zanikł. Owszem, słychać znany z jej książek slang gazetek reklamowych, pseudojęzyki pseudointeligentów, którzy powołują się (nie czytając) na „Hokelbeta” (Houellebecqa), ale pojawia się też staranna, staroświecka mowa, jak sprzed wojny. Po drugie Masłowska tym razem nie tylko wyszydza sztuczną rzeczywistość, ale zajmuje się przede wszystkim polską tożsamością. Czy chcemy, czy nie, ciąży na nas II wojna światowa, zapisana na ulicach i w murach domów. Czy ktoś przypuszczał jeszcze niedawno, że Masłowska będzie zajmować się tym, że nasza przeszłość jest ciągle żywa? I proszę, oto niespodzianka. Rzecz dzieje się między trzema pokoleniami kobiet. Każda z nich: staruszka, córka i wnuczka, żyje w innej rzeczywistości. Babcia opowiada ciągle o wojnie, która wnuczkę, czyli metalową dziewczynkę, nic nie obchodzi. Córka czyta gazetkę reklamową „Nie dla ciebie”. Ich świat jest jednym wielkim brakiem – nie jadą na wakacje, nie dzwonią komórkami, których nie posiadają, nie mają własnego pokoju, bo tu „każdy chce jakoś żyć”. Bohaterki nie chcą być Polkami, tylko „normalnymi ludźmi”, Europejkami. I są skazane na nieistnienie. A tymczasem przeszłość jest jedyną rzeczą, która nie jest oszukana i spreparowana. Szkoda więc, że Polacy tak usilnie chcą być nikim. Ten nowy ton w pisaniu Masłowskiej pokazuje jej możliwości. Dawni krytycy „Wojny polsko-ruskiej” teraz mogą zrewidować swoją niechęć. Wielbiciele tylko umocnią się w swojej sympatii.  IGOR KOŚCIELNIAK Źródło: „Polityka” 11

2008


i

n

region

s

Nowa skocznia W Wiśle Malince oddano do użytku nowy obiekt narciarski – skocznię o punkcie konstrukcyjnym 120 m. Skoczkowie testowali obiekt 22. 10. 2008, pierwsze duże zawody, Mistrzostwa Polski w skokach i kombinacji norweskiej, rozgrano na nim w dniach 24-26. 10. 2008. W piątek Adam Małysz odsłonił Aleję Gwiazd Sportu na wiślańskim rynku. Honorowy mieszkaniec Wisły wraz z żoną pojawili się na rynku po godz. 19. Małysz odsłonił dwie odlane z brązu tablice, z których jedna jest poświęcona jego osobie. – Jestem niezmiernie szczęśliwy i dziękuję wam za ten honor – mówił podczas uroczystości wielokrotny Mistrz Świata i Polski w skokach narciarskich. W sobotę o godz. 16 rozpoczęła się seria próbna do indywidualnego konkursu o Mistrzostwo Polski. Najldalej w serii próbnej lądował A. Małysz – 132,5 m. Przed pierwszą serią konkursową nastąpiło uroczyste nadanie skoczni imienia A. Małysza. Po części oficjalnej rozegrano konkurs, który wygrał Małysz. Schodząc z podium powiedział: „Pomnik wskoczył na pomnik”. Na konferencji prasowej były trener Małysza, obecnie prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner powiedział m.in.: „Skocznia jest dobra. Zawsze do końca pozostaje niepewność, jak się sprawdzi w praktyce. Teraz już wiemy, że będzie to skocznia przede wszystkim do treningu, ale w przyszłości będzie można tu organizować imprezy najwyższej, światowej rangi. Do tego czasu tu się jeszcze wiele zmieni, trzeba będzie dobudować trybuny. Na Malince panują na ogół dobre warunki atmosferyczne, więc prawdopodobieństwo odwoływania konkursów z powodu złej pogody jest małe. W niedzielny poranek na skoczni rozegrano drużynowe Mistrzostwa Polski, które wygrała drużyna Wisły Zakopane w składzie: Wojciech Skupień, Klemens Murańka, Marcin Bachleda oraz Łukasz Rutkowski. Drugie miejsce zajęła drużyna Małysza – Wisła Ustronianka, w której oprócz Mistrza Polski znaleźli sie: Paweł Słowiok, Ra AC fał Śliż i Piotr Żyła. Źródło: Internet 11

2008

p

i

r

Malinka (1933-2001)

Skocznia w Malince powstała w 1933 r. Pierwszym jej rekordzistą został Mieczysław Kozdruń, który osiągnął odległość 41 metrów. W 1953 dokonano pierwszej poważnej modernizacji obiektu. Od 1958 rozgrywały się na nim prestiżowe międzynarodowe zawody o Puchar Beskidów. Kolejna przebudowa odbyła się w latach 1966-67. Na fali sukcesów Adama Małysza w 2001 podjęto decyzję o zburzeniu starej konstrukcji obiektu K 105 i wybudowaniu na jej miejscu nowej skoczni narciarskiej o punkcie konstrukcyjnym K-120. Ostatnie oficjalne zawody na starej skoczni w Malince to Mistrzostwa Polski w 2001. Wtedy też padł ostatni rekord skoczni – 112,5 m Wojciecha Skupienia. Dalej skoczył Robert Mateja – 119 m, ale skoku nie ustał i nie został on zaliczony. Akt erekcyjny pod budowę skoczni narciarskiej podpisał p Aleksander Kwaśniewski 28.10.2003 r. Budowa nowego obiektu od podstaw rozpoczęła się zimą 2004. Dnia 5.9.2005 r. odbyło się uroczyste wmurowanie aktu erekcyjnego w budynek główny skoczni. Planowaną datę ukończenia budowy zmieniano kilkakrotnie – w lipcu 2006 podczas prac na stoku osunęła się ziemia, co znacząco przedłużyło przebudowę obiektu. Prace ostatecznie zakończono latem 2008.

a

c

teatr

j

e

„Seksmisja“ z Monczką W praskim teatrze Divadlo U hasičů odbyły się 30. 10. i 7. 11. premierowe przedstawienia teatralnej adaptacji słynnej polskiej komedii filmowej „Sekmisja”. W głównych rolach dwójki bohaterów, którzy po dobrowolnej hibernacji ocknęli się w świecie kobiet, reżyser Roman Štolpa obsadził Mojmíra Maděriča oraz Jana Monczkę – pochodzącego z Zaolzia aktora Teatru Narodowego w Warszawie. Fantastyczno-naukowa „Seksmisja” została nakręcona w 1984 r. przez Juliusza Machulskiego, jej akcja rozpoczyna się w 1991 r., bohaterowie budzą się z hibernacji w 2044 r. Główne role w tym kultowym filmie kreowali Jerzy Stuhr (Maks) i Olgierd Łukaszewicz (Albert). Do czeskich kin „Sek KK smisja” trafiła w 1985 r.

33


przędziwo pamięci

Przygody życiowe Alojzego Kalety Kiedy w grudniu 1998 r. pytano go, jak się czuje jako siedemdziesięciolatek, odpowiedział, że okropnie, bo osiągnął już wiek uważany za podeszły. Chociaż podobno wygląda młodziej. Minęło 10 lat i Alojzy Kaleta przygotowuje się do kolejnego jubileuszu życiowego. Humor nadal go nie opuszcza, ciągle nie wygląda na swoje lata. Nie brakuje mu pomysłów i energii, nie ma czasu na odpoczynek.

lata sielskie

i śpiewano. Nie było niedzieli bez obecności kogoś z krewnych czy znajomych. – A gdzie na Śląsku Cieszyńskim siada razem kilka osób, tam się przecież śpiewa – wyjaśnia. Dziadek ze strony matki, Paweł Szuścik, opanował kilka instrumentów, grywał na wiejskich festynach. Matka i siostra Joanna pięknie śpiewały, ich repertuar składał się przede wszystkim ze śląskich pieśni. Pierwszym instrumentem muzycznym, na którym próbował grać Alojzy, była gitara. Kiedy podczas

 MARIAN SIEDLACZEK

Pochodzi z Wędryni Zaolzia. Urodził się 7.12.1928 jako najmłodszy z trójki dzieci. Ojciec pracował w Hucie Trzynieckiej. Już jako kilkulatek poznał na własnej skórze, co oznacza być Polakiem w innym kraju, choć u siebie. Kiedy uczęszczał do trzeciej klasy, ojciec musiał go przenieść wraz z bratem do czeskiej szkoły. Inaczej straciłby pracę i rodzina pozostałaby bez środków do życia. W 1938 r. powrócił do polskiej szkoły. Ale nadszedł rok 1939, a wraz z nim okupacja hitlerowska. Zamknięto polskie szkoły, podstawowa edukacja możliwa była tylko w szkole niemieckiej. Po jej ukończeniu jednak jako Polak nie mógł uczyć się dalej, w niemieckiej szkole średniej nie było dla niego miejsca. Dzieciństwo to przede wszystkim czas beztroski w domu rodzinnym. I pierwsze przymiarki do muzykowania. Bo w domu Kaletów na „Nowych Dworach” chętnie grano

34

11

2008


wojny nie chodził do szkoły i pasł krowy, brzdąkał na strunach i uczył się akordów. Gitarę przysłał mu z Niemiec brat Franciszek, który wywieziony został tam na roboty.

Edukacja z batutą w teczce

Po wojnie rozpoczął naukę w Gimnazjum Polskim w Cz. Cieszynie. Właściwie powinien być w klasie szóstej, ale ponieważ zaliczył przerwę wojenną w swojej edukacji, poszedł do czwartej, zaufał słowom dyrektora Henryka Bolka, że tak będzie dla niego lepiej. – No i w gimnazjum wciągnęła mnie ta muzyka już na dobre – śmieje się. Zaczął śpiewać w chórze szkolnym, próbował dyrygować. Odkrył w sobie również zdolności organizacyjne. Założył z kolegami zespoły: kwartet i oktet wokalny. Po maturze poszedł na studia do niedalekiej Ostrawy, w Wyższej Szkole Górniczej studiował metalurgię. Dalej rozwijał swoje zainteresowania muzyczne, był członkiem oktetu męskiego przy tej uczelni. Prowadził chór akademicki oraz pezetkaowski, z sentymentem wspomina próby, które odbywały się w Domu Polskim. – Młodzież była wtedy entuzjastycznie nastawiona do śpiewu chóralnego. Alojzy Kaleta nie zdobył dyplomu żadnej uczelni muzycznej, rozwijał jednak swoje zdolności pod kierunkiem nauczycieli muzyki. W gimnazjum pomagał mu m.in. Eugeniusz Fierla. Poza tym jest absolwentem kursów dyrygenckich, harmonii uczył się u samego Stefana Stuligrosza.

Przygoda z Harfą i nie tylko

Po studiach jako inżynier metalurgii rozpoczął pracę w Hucie Trzynieckiej. Prowadził chór męski Groń w Bystrzycy, współpracował też jako dyrygent z chórem mieszanym z Wędryni. Sam śpiewał 10 lat w chórze męskim przy Klubie Zakładowym Huty Trzynieckiej, którego w 1954 r. był współzałożycielem. Został członkiem Chóru Nauczycieli Polskich. Początek nowego etapu w jego działalności społecznej na polu śpiewactwa chóralnego nastał w 1957 r., kiedy przeprowadził się do Cz. Cieszyna. Tu trafił akurat na okres zastoju w pracy zespołów śpiewaczych. I udało mu się go przerwać. – Nie chciało się wierzyć, że przed wojną było w tym mieście siedem chórów – wspomina. 11

2008

W 1949 r. Karol Hławiczka założył wprawdzie w Cz. Cieszynie chór męski, a później mieszany pod nazwą Harfa, ale po kilku latach wyjechał do Polski. Chór pozostał bez dyrygenta. Za namową byłych chórzystek Kaleta zgodził się w 1958 r. poprowadzić chór Harfa. Co ciekawe, był to wtedy tylko chór żeński. Od 1971 r. dyrygował też chórem męskim i mieszanym. Swoją przygodę z Harfą, jak dowcipnie nazywa współpracę z chórem żeńskim, zakończył po 33 latach.

Czas podsumowań

6 grudnia br. odbędzie się w Teatrze Cieszyńskim uroczysty koncert na cześć Lojzka Kalety, jak z wielką sympatią mówią o nim nie tylko chórzyści, z okazji jego osiemdziesiątych urodzin. Na 60 lat pracy dyrygenckiej jubilata składa się prowadzenie 16 zespołów muzycznych. Jako organizator ruchu muzycznego na Zaolziu był w latach 1973-91 prezesem Zrzeszenia Śpiewaczo-Muzycznego i do dnia dzisiejszego uczestniczy w jego działalności. – Nie prowadzę już Harfy, ale jestem jeszcze członkiem Chóru Nauczycieli Polskich, dyrygentem chóru Godulan-Ropica i współpracuję z mostecką Przełęczą – dodaje. Przez długie lata był wiceprezesem Zarządu Głównego PZKO. – Jako bezpartyjny – śmieje się – bo zawsze musiał być również jakiś bezpartyjny. Pisałem wtedy też do „Zwrotu”. W jego biografii jest i epizod teatralny, był konsultantem muzycznym Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego i, jak wspomina, zagrał nawet w jednym z przedstawień. Posiada najwyższe odznaczenia PZKO z wpisem do Złotej Księgi (1982). W latach 70. otrzymał dyplomy ówczesnego Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną za promowanie kultury polskiej za granicą i umacnianie więzi patriotycznych. Jego dokonania muzyczne nagrodzono Odznaką Złotą z Laurem Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, w 2004 r. za całokształt pracy ar-

tystycznej i dyrygenckiej otrzymał Nagrodę im. S. Moniuszki. – Nigdy nikomu nie mówiłem, że mam odznaczenie Zasłużony dla Kultury Polskiej, a to jest przecież odznaczenie najwyższe – uzupełnia z właściwym sobie czarem osobistym i skromnością.

Zapomniani więźniowie

Jest jeszcze jedna dziedzina działalności społecznej Alojzego Kalety, która wychodzi poza jego zainteresowania muzyczne. To Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych w RC, jedna z organizacji zaolziańskich zrzeszonych w Kongresie Polaków. Została założona w 1998 r., nawiązywała do Klubu Gusenowców. Kaleta został sekretarzem Związku po śmierci swojego teścia Karola Polaka, inicjatora jego powstania. Wraz z prezesem Janem Ruckim przygotowywał wydanie książki wspomnień byłych więźniów, ale w 2005 r. prezes nieoczekiwanie zmarł. Sprawa publikacji pozostała otwarta. Osobiście nie ma złudzeń co do tego, że organizacja ta nie ma przyszłości. Pozostało jednak jeszcze jedno ważne zadanie do spełnienia. – Związek trochę się rozproszył – mówi. – Ale mamy zgromadzonych dużo materiałów archiwalnych, dokumentów i chcielibyśmy to wydać. Część jest już opracowana. Trzeba tylko znaleźć środki finansowe na ten cel. Żeby ocalić od niepamięci losy wojenne naszych przodków. olga gorgol 35


salon sztuki

36

11

2008


tadeusz ramik

U

rodził się 27. 10. 1940 r. w Karwinie. Jest absolwentem WPSW (UMPRUM) w Ostrawie. Do lat 80. dwudziestego wieku mieszkał na Zaolziu, gdzie uczestniczył w działaniach Sekcji Literacko-Artystycznej przy ZG PZKO, potem przeniósł się do Gdańska. Członek Polskiego Związku Artystów Plastykow, przez jakiś czas pracował w komisji rewizyjnej gdańskiego oddziału Związku. Uczestniczył w przeszło 150 wystawach w kraju i za granicą. Jest laureatem licznych nagród i wyróżnień w międzynarodowych konkursach graficznych. Chociaż sztuka Tadeusza Ramika niewątpliwie ewoluuje, to nawet po latach z górą dwudziestu, jego obrazy i grafiki pozostają rozpoznawalne. Przebywając w dużym mieście, w prężnym centrum kulturalnym ma, być może, lepsze warunki rozwoju, może bardziej twórcze środowisko, więcej podniet, różnorodnych artystycznych inspiracji, ale to wciąż ten sam Tadeusz Ramik, który tutaj malował smutne krajobrazy zdewastowanej Karwiny i surowe w swej urodzie Tatry. Tam maluje fragmenty starego Gdańska, jakieś mistyczno-symboliczne wizje, zbudowane z fragmentów miasta, okien, chmur, tajemniczych postaci i niesamowitego światła zalewającego strumieniami i przenikającego krajobraz. Maluje krajobrazy morskie a może górskie, bo jedne od drugich czasem trudno odróżnić, są podobnie dynamiczne i tak samo dramatyczne. Na niektórych obrazach, zwłaszcza na grafikach przedstawiających dawny Gdańsk, pojawiają się tarcze zegarów, cyfry, symbole upływającego czasu – zestawione z trwającymi od wieków gmachami, podkreślają ulotność życia, nieuchronność przemijania. W stosunku do prac z okresu „karwińskiego”, nowsze obrazy Ramika są na pewno bardziej kolorowe. Być może wynika to z miejsca, w którym artysta się znajduje, a może z wewnętrznej potrzeby bardziej precyzyjnego oddania wizji artystycznej. Charakterystycznym rysem wielu jego obrazów pozostał motyw gwałtownego podziału kompozycji, rozdarcia, za pomocą pionowej smugi światła, albo przeciwnie, ciemnej szczeliny. To jakby znak firmowy Tadeusza Ramika, wieloznaczny i wielowarstwowy, którym od lat zwraca uwagę na dwoistość rzeczy: światło i ciemność, dobro i zło, sacrum i profanum. anna maria rusnok

11

2008

37


zaolziańskie towarzystwo fotograficzne

 milan przybyla

wywiad

plenerguty2008

38

 natalia urbuś

P

lenery jesienne Zaolziańskiego Towarzystwa Fotograficznego należą do „stałych fragmentów gry“ tego ugrupowania. Odbywają się zawsze w malowniczych miejscowościach beskidzkich, skąpanych w barwach jesieni. Kilka ostatnich edycji odbyło się w Łomnej Górnej, natomiast w tym roku fotograficy skorzystali z gościnności gospodarzy guckiego Domu PZKO i rozbili obóz właśnie tam, pod stokami Jaworowego. Same Guty – wieś na pozór nieciekawa i jakby chaotyczna w układzie przestrzennym – dysponują jakimś nieuchwytnym, niemal „czakramowym“ klimatem. Pomimo kiepskiej pogody czterdziestka – w zdecydowanej większości młodych – fotografików płci obojga szlifowała swój warsztat. W programie pleneru nie zabrakło też całodniowej eskapady do Sztramberka, Hukwald i Przybora, pracy w studio oraz spotkań z uznanymi mistrzami fotografii. Wernisaż dorocznej wystawy poplenerowej odbędzie się 19 grudnia w Klubie „Dziupla“ w Cz. Cieszynie a w tym miejscu prezentujemy kilka ciekawszych prac powstałych w trakcie wrześniowych warsztatów.  ms


 wojtek raczkowski

 michał wałach

 marian siedlaczek

 michał veselý

 roman chmiel

p r z e d s t a w i a

39


cieszyńskie panoptikum

Zabytki kolei żelaznych

Wiek XIX, zwany też wiekiem pary, znawie). Wysłano wtedy do Wiednia depumionował się przede wszystkim rozwotację na czele z owym księdzem, która jem przemysłu i transportu, zwłaszcza uzyskała od cesarza zgodę na odchykolejowego. James Watt już w 1765 r. zalenie trasy w kierunku południowym. czął nosić się z zamiarem wykorzystania Na bagnach w miejscu przyszłego dwormaszyny parowej do napędzania wozu, ca rósł wtedy las, wkrótce jednak wokół ale pierwszy, poruszający się po droniedużego dworca, raczej stacji kolejodze pojazd napędzany parą skonstruwej, wyrosło całe nowe miasto (Nowy Napis „Kais.-Ferd.-Nordbahn”, czyli Kaiser-Ferdinand Nordował w 1769 r. Francuz Nicolas Joseph Bogumin). Stąd następnie ruszyła bahn (Kolej Północna Cesarza Ferdynanda) na budynku Cugnot. Również Cieszyńskie ma się w kierunku wschodnim budowa Kolei dworca kolejowego w Bielsku-Białej. czym pochwalić, bo pochodzący z Bier Koszycko-Bogumińskiej. k. Skoczowa Józef Bożek (1782-1835) Największy ruch lokomotyw paroprzedstawił w 1815 r. w Pradze własnej konstrukcji pojazd drogowy wych przypada na lata 50. ub. wieku, kiedy to np. w ówczesnej Czechonapędzany maszyną parową (w 1817 pokazał łódź parową). słowacji lokomotywy spalały w ciągu roku 8 mln ton węgla kamienJednakowoż pierwszą „lokomotywę”, czyli pojazd poruszający się po nego i brunatnego. Wtedy też po torach na całym świecie poruszało szynach zbudował w 1803 r. Ryszard Trevithick Dopiero jednak Anglik się 250 tys. lokomotyw parowych. W Czechosłowackich Kolejach PańGeorge Stephenson korzystając z ówczesnych konstrukcji zbudował stwowych koniec ruchu tych lokomotyw nastał w 1980 r. Pod koniec w 1814 r. lokomotywę parową, która zaczęła regularnie przewozić ła- XX w. parowozy praktycznie zniknęły z większości kolei. Pozostały dunki. Zadecydowała o tym budowa trasy Stockton-Darlington, gdzie tylko w Chinach, natomiast w innych regionach zaczęto je wykorzybył on inżynierem. Tutaj 27.9.1825 r. rozpoczął się transport nie tylko stywać wyłącznie dla potrzeb turystyki, czy też jako atrakcje uroczytowarowy, ale i osobowy. Myśl techniczna Stephensona wytrzymała stości jubileuszowych związanych z budową tras kolejowych, a także próbę czasu – przejęte z angielskich kolei kopalnianych jego konstruk- jako urozmaicenie różnych dni (np. z okazji Dni Karwiny kursowały cji lokomotywy obsługiwały odcinek Brzeclaw-Brno, pierwszą trasę ze starego dworca w Karwinie Frysztacie do Piotrowic i z powrotem). kolei żelaznej na terenie dzisiejszej RC; rzutowało to również na przy- Najszybszą lokomotywą parową była angielska Liner A4-Mallard, któjęcie obowiązującego rozstawu kolei 4' 8,5'', czyli obecnie 1435 mm. ra w trakcie bicia rekordu osiągnęła prędkość 203,5 km/godz.

Noworenesansowy dworzec kolejowy w Cz. Cieszynie (pocztówka).

„diabelski wynalazek”

Początki kolejnictwa w Monarchii Austro-Węgierskiej przypadają na pierwsze dziesięciolecia XIX w. Z obszarem Śląska Cieszyńskiego wiąże się budowa tzw. Kolei Północnej Cesarza Ferdynanda z Wiednia do Galicji (k.k. priv. Kaiser-Ferdinand-Nordbahn), która dotarła do Bogumina w 1847 r. Warto odnotować, że miejcowy ksiądz Josef Plasuň ostro wystąpił wtedy przeciwko „diabelskiemu wynalazkowi” i pozyskał na swoją stronę władze miasta, które w końcu odmówiły wpuszczenia kolei do grodu nad Odrą (podobnie było w Jabłonko40

Pocztówka dokumentująca budowę kolejowego połączenia Cieszyna z Suchą z dworcem kolejowym w Łąkach.

zMieRzch PaRowozów

Dziś niektóre lokomotywy parowe jeszcze okazyjnie jeżdżą, znikoma część służy jako różnego rodzaju „pomniki”, zdobiąc dworce i zakłady pracy. Z reguły idzie o mniejsze parowozy, przypadkowo gdzieś odkryte i odkupione jako złom, następnie odrestaurowane przez pasjonatów i poddane remontom kapitalnym. Szkoda, że w regionie nie widać już owych lokomotyw-pomników. Kilka jeszcze niedawno mogliśmy spotkać koło dworców w Boguminie czy Kuncziczkach, 11

2008


FOT. ZE ZBIORÓW HT I MIASTA TRZyńCA

Nieistniejący już dworzec w dawnej Karwinie – pocztówka sprzed 1905 r.

Lokomotywa typu 11 792 wyprodukowana w fabryce Orenstein-Koppel w Berlinie Drewitz obok Muzeum HT w Trzyńcu. spowodowane przez ustępujące wojsko polskie. Wiele zabytkowych dworców znajduje się na prawym brzegu Olzy, m.in. w Czechowicach-Dziedzicach, który – zaniedbany – czeka na swoją szansę. Ciekawostką może się poszczycić zabytkowy dworzec w Bielsku, gdzie na elewacji od strony miasta można znaleźć napis „Kais. Ferd.-Nordbahn”, czyli Kolej Północna Cesarza Ferdynanda.

FOT. ZE ZBIORÓW AUTORA

a pochodzący z Huty Trzyniec mały parowóz ustawiono w 1995 r. obok zakładowego muzeum. Jest to lokomotywa typu 11 792 wyprodukowana w fabryce lokomotyw Orenstein-Koppel w Berlinie Drewitz. Wyłączone z ruchu parowozy przechowywano też w lokomotywowniach (Jabłonków), niestety często były dewastowane przez złomiarzy lub z powodu braku środków na remonty sprzedawane na złom, a w najlepszym przypadku zabierane do nowo powstających muzeów kolejnictwa. W najbliższej okolicy zdeponowana jest lokomotywa parowa typu 423.041 we Frydku. Do nas może przyjechać parowóz typu 433.002 z Ostrawy lub z Wałaskiego Międzyrzecza, a typu 464.202 z Ołomuńca.

Dworzec w Boguminie (także na pocztówce obok).

Rozkwit zabytkowych dwoRców

Inaczej ma się rzecz z dawnymi, zabytkowymi dworcami kolejowymi, które zostały objęte troskliwą opieką restauratorską. Na naszych łamach wspominaliśmy już o odrestaurowanym noworenesansowym dworcu i węźle kolejowym w Cz. Cieszynie z 1888 r., zaprojektowanym przez architekta Kolei Północnej Cesarza Ferdynanda Antona Dachlera. Na terenie Śląska Cieszyńskiego jest wiele takich obiektów, wystarczy wspomnieć dworzec w Boguminie, który przed kilku laty został poddany pracom konserwatorskim i modernizacyjnym. Spośród mniejszych zabudowań stacyjnych warto zwrócić uwagę na znajdujące się np. w Bystrzycy, Nawsiu czy Mostach k. Jabłonkowa, które albo już zostały, albo wkrótce zostaną odrestaurowane. Niestety niektóre obiekty znamy tylko z fotografii i pocztówek. Na jednej zachował się widok budowy połączenia kolejowego Cieszyna z Suchą oraz dworzec w Łąkach nad Olzą – obecnie otynkowany i przebudowany. Zachowały się też zdjęcia z budowy wiaduktu na trasie do Hawierzowa w latach 60. ub. wieku. Przedwojenny wiadukt uwidoczniony jest też na cyklu zdjęć przedstawiającym zniszczenia 11

2008

Pasjonaci

W zakresie ratowania zabytków kolejnictwa wiele pozytywnych działań podejmują miłośnicy historii, często skupieni w różnego rodzaju towarzystwach i klubach. Pasjonatom tym zawdzięczamy nie tylko specjalne podróże pociągami ciągniętymi przez parowozy, ale też wydawanie opracowań hitorycznych. Np. z okazji 90. i 100. rocznicy uruchomienia połączenia z dawnej Karwiny do Piotrowic Towarzystwo Kolejarskie Lokomotywownia Bogumin wydało broszurki o tej trasie, a na istniejącym jeszcze odcinku, dziś już tylko bocznicy obsługującej zakłady przemysłowe, zorganizowało przejażdżki zabytkowymi składami. Natomiast w Karwinie przygotowano przejazdy zabytkowymi składami ciągniętymi przez parowóz. A całkiem niedawno, przed wyborami do senatu i władz okręgu odbyła się tam jazda propagandowa jednej z partii. władysław owczarzy 41


Obcowanie z Havlem czyli Polityka na dywaniku recenzje

Nie było fanfar ani fajerwerków z okazji premiery „Odejść” Václava Havla w Scenie Polskiej TC w Cz. Cieszynie. Ba, nie było nawet hucznych zapowiedzi, a potem głośnych recenzji w prasie regionalnej. A przecież chodziło o wydarzenie artystyczne.

 kateřina czerná

Václav Havel – najpierw dysydent, potem prezydent, pisarz i filozof uznawany w świecie, autor dramatów, które zaszeregowano do nurtu teatru absurdu, i „Odejść”, sztuki najnowszej, traktującej o mechanizmach władzy – zasługuje na pewno, by poświęcić mu więcej uwagi. A tymczasem egzemplifikuje znane przysłowie o tym, że nie jest się prorokiem we własnym kraju. Ani autorytetem dla wielu, niestety. Towarzyszący jego prezydenturze program odnowy etycznej ujęty w haśle „prawda i miłość musi zwyciężyć nad kłamstwem i nienawiścią” nie znalazł ogólnego posłuchu, częściej był trakto-

42

wany z przymrużeniem oka czy wręcz wyśmiewany. Aktualność hasła przypomina Havel w swojej sztuce, zabrzmi ono w finale „Odejść”. Głośno też powinno być o tym, że „Odejścia” V. Havla w SP to polska prapremiera, tytuł oryginalny „Odcházení”, tłumaczenie na polski Andrzej S. Jagodziński. Ale teatrowi w Cz. Cieszynie podobno nie wolno wyrażać się w ten sposób. Bo gra po polsku, ale nie w Polsce. Prawo do nazywania spektaklu prapremierą polską zaklepała sobie Izabela Cywińska, która wystawia „Odejścia” w warszawskim Teatrze Ateneum, premiera w listopadzie

br., w roli głównej Piotr Fronczewski. Prapremiera światowa dramatu miała miejsce w Pradze w maju br., w Teatrze Archa wyreżyserował go David Radok, rolę Kanclerza zagrał Jan Tříska, wybitny odtwórca „Króla Leara”. We wrześniu odbyła się pierwsza zagraniczna obcojęzyczna premiera, było to w Londynie w teatrze Orange Tree. W sobotę 11 października o godz. 17.30 rozpoczął się premierowy spektakl w Cz. Cieszynie w reżyserii Józefa Z. Czerneckiego, a o 19.00 zagrano „Odejścia” w Hradcu Králové. Hradeckie Klicperovo divadlo zaprezentowało, jak ocenili krytycy, najbardziej Havlowskie przedstawienie. Reżyserował je Andrej Krob, przyjaciel autora. V. Havel pojechał na premierę do Hradca. Scena Polska TC również wysłała zaproszenie do autora sztuki. Przed premierą odczytano list, w którym V. Havel przeprasza, nie może przybyć, bo wcześniej obiecał, że będzie w Hradcu. Dziękuje za zainteresowanie jego sztuką, być może uda mu się obejrzeć któreś z następnych przedstawień. „Odejścia” wyszły drukiem, w wydawnictwie Respekt,

wcześniej niż zrealizowane zostały w formie scenicznej. We wstępie do wydania książkowego V. Havel zamieścił słowa cytowane potem często w artykułach prasowych. Napisał mianowicie, że tekst sztuki to dopiero półprodukt, albowiem, jak wiadomo, sztuki przeznaczone są do grania, a nie do czytania. Niby prawdziwe, a jednak przekorne to stwierdzenie, bo „Odejścia” śmiało polecić można jako lekturę do poduszki. Zagłębienie się w tekst Havla jest prawdziwą rozkoszą artystyczną. Zwłaszcza, kiedy ma się przed oczyma postać autora, a przede wszystkim w uszach jego głos i sposób mówienia, z charakterystycznym „że?” na końcu zdania (które można by na polski przetłumaczyć jako „czy nie tak?”, „czyż nie mam racji?”), wypowiadanym z pewną dozą nieśmiałości i jakby powątpiewania czy niepewności, wynikającej jednak raczej z relatywizmu pojęć niż z niejasności własnych przekonań. Argumentem przemawiającym za zaszeregowaniem „Odejść” do lektur jest również tzw. czytanie Havla. Pierwsze odbyło się w brneńskim Teatrze Husa na provázku 1 kwietnia, wziął w nim udział aktywnie i autor, czytano akt pierwszy, drugie miało miejsce tamże we wrześniu, kiedy V. Havel sam przeczytał publiczności całą swoją sztukę. W czerwcu polskie tłumaczenie A. Jagodzińskiego opublikował „Dialog” i czytano „Odejścia” w Warszawie. W teatrze czeskocieszyńskim także zabrzmiał prawdziwy głos Václava Havla. Realizatorzy spektaklu w SP skorzystali z nagrania praskiego Teatru Archa, gdzie słyszaną tylko z głośników osobę dramatu nazwaną Głos zagrał sam Havel. Przekład symultaniczny czytał w SP reżyser przedstawienia Józef Czernecki. W londyńskich „Odejściach” rolę tę nagrał Havel po angielsku. Inaczej było w Hradcu Králové, gdzie Głos to postać widoczna na scenie i in11

2008


11

2008

osadzoną wprost w wycinanym wiśniowym sadzie. Polski widz mógłby jeszcze w scenie, którą autor nazwał fantasmagorycznym chaosem, doszukać się dalekich ech Wyspiańskiego i jego chocholego tańca, a nawet tanga rodem z Mrożka. Zresztą Izabela Cywińska w związku z realizacją „Odejść” nazwała V. Havla właśnie czeskim Mrożkiem, a na wspólne cechy pisarstwa Havla i Mrożka zwrócili uwagę także czescy literaturoznawcy. W teatrze w Cz. Cieszynie już pierwsze spojrzenie na dekorację sceniczną każe przypuszczać, że chodzić będzie o bardziej realistyczną realizację dramatu. Autorka scenografii Anna Franta umieściła w ogrodzie kanclerza nowoczesne meble ogrodowe, przytulną altankę, na proscenium małą czynną fontannę. W tle widoczny jest kawałek płotu i zarys domu, nad którym wisi element symboliczny, serce, znane z autografów Havla, znak miłości, lecz, jak okaże się w finale, również tej za pieniądze. Aktorzy stąpają po udającym trawnik jasnozielonym dywanie z długim włosiem, znanym już zresztą widzom, bo w zeszłym sezonie walali się po nim drwale uczestniczący w rozmowach przy wycinaniu lasu. Teraz też czatują za sceną, by w odpowiedniej chwili przystąpić do likwidacji wiśniowego sadu. Od razu w pierwszej scenie, zgodnie z sugestią autora dramatu, występuje laptop i podobne nowoczesne przedmioty, świadczące o tym, że rzecz dzieje się współcześnie. Przewodnim motywem muzycznym jest „Oda do radości”. Nie wiadomo, dlaczego Vilem Rieger (Ryszard Malinowski), bohater dramatu, przestał być kanclerzem. Poznajemy go w otoczeniu Ireny (Małgorzata Pikus – najlepsza rola w tym spektaklu), jego długoletniej przyjaciółki, oraz nieodstępującej jej niemal na krok i wykonującej natychmiast wszystkie jej polecenia przyjaciółki Mo-

niki (Anna Paprzyca), a także trzymającej się najczęściej z tyłu, ale starającej się również mieć coś do powiedzenia w tym domu Babci (Halina Paseková), matki Riegra. W rozmowie, która dotyczy głównie spraw życia codziennego, prym wiedzie Irena. Pomocnikowi Osvaldowi (świetnie odnalazł się w Havlowskiej atmosferze Paweł Niedoba, tworząc wyrazistą postać drugoplanową) wydaje polecenia, które zawierają dokładny opis czynności, jak gotować ziemniaki, wieszać pranie, wyrzucać śmieci. Ten satyryczny obrazek obyczajowy przerywa wejście dziennikarza Jacka (Ryszard Pochroń) i fotografa Boba (Jakub Tomoszek) z dziennika „Fuj”. Rieger z Viktorem (Mariusz Osmelak) u boku udziela wywiadu. Viktor to były sekretarz Hanusza (Tomasz Kłaptocz), byłego sekretarza Riegra. Hanusz zajmuje się inwentaryzacją przedmiotów byłego kanclerza, te z pieczątką są własnością państwa. Mimo ciągłych ingerencji Ireny wypowiedzi Riegra dla prasy zmieniają płaszczyznę dialogów i przesuwają je w stronę wielkiej polityki. Centrum myślenia politycznego kanclerza stanowił zawsze człowiek, państwo jest dla obywatela, a nie na odwrót i tym podobne deklaracje, odbierane powszechnie jako frazesy, składa Rieger. Zresztą pisma „Fuj” nie interesuje polityka, ale sensacje. Riegra odwiedza zapowiadany przez ogrodnika Knoblocha (Grzegorz Widera) wiceminister i późniejszy wicepremier Vlastuś Klein (Janusz Kaczmarski starał się chyba w tej roli o parodię odczytywanego przez wiele osób w postaci Kleina obecnego prezydenta RC, co wyszło mu średnio). O tym, że musi opuścić willę, dowiaduje się Rieger jako ostatni. On i wszystkie osoby z jego najbliższego otoczenia w nowej sytuacji szukają dla siebie miejsca. Cofa pomocną dłoń starsza cór-

ka Riegra Vlasta (Lidia Chrzanówna) z niewiele mówiącym mężem Albinem (ciekawa rola Dariusza Waraksy). Przytula się natomiast do ojca chodząca własnymi drogami młodsza córka Zuzana (Katarzyna Wojczyk). Odjeżdża, oczywiście z Moniką, Irena, dla której dobry pretekst stanowi nakrycie Riegra ze zmysłową Beą (Anna Konieczna) w altanie. Wróci, do tej pory zawsze wracała, wzdycha z nadzieją były kanclerz. Klein, któremu doradza teraz Viktor, planuje w miejscu wiśniowego sadu wybudować centrum handlowe i rozrywkowe, w przebudowanej willi powstanie dom publiczny. Rieger może zostać doradcą doradcy byłego doradcy. Niedopowiedzenie, czy tak się stanie, pozwala mu do końca sztuki zachować twarz. Reżyser Józef Czernecki zaufał autorowi sztuki i wierząc, że tekst, którego mocnym atutem są igraszki słowne, sam się obroni, a widzowie i tak będą doszukiwać się w osobach dramatu postaci z czeskiej sceny politycznej, mimo że nie chodziło o utwór z kluczem, stworzył przedstawienie realistyczne, z pewną jednak przestrzenią na dystans i autoironię. Przedłużając pierwszą część spektaklu, poprzestawiał nieco akcenty, pozostawiając głównemu bohaterowi czas na oddech przed najbardziej dramatycznymi dla niego momentami. Wyraźnie przemawia do wyobraźni widza scena finałowa. Klein stoi w ogrodzie sam, oparty o stół rękami z zaciśniętymi pięściami. Reszta postaci zgromadziła się za metalowym płotem i wygląda jak w klatce. czesława rudnik Václav Havel: „Odejścia”. Tłumaczenie Andrzej S. Jagodziński, reżyseria Józef Z. Czernecki, scenografia Anna Franta, opracowanie muzyczne Zbigniew Siwek. Prapremiera w języku polskim: Scena Polska Teatru Cieszyńskiego, Cz. Cieszyn 11.10.2008. 43

recenzje

gerująca wprost w bieg zdarzeń, pozostawiająca jednak widzowi wybór i nienarzucająca ewidentnych skojarzeń z samym Havlem. Głos, w domyśle: autor, ogromnie wzbogaca tekst sztuki. Niekiedy zwraca się do aktorów i daje im wskazówki, jak powinni grać. Innym razem tłumaczy i jakby usprawiedliwia się, dlaczego napisał daną scenę tak, a nie inaczej, i jak mogłaby jeszcze wyglądać. Jego dygresje dotyczą jednak nie tylko spraw warsztatowych, stają się wstępem czy pretekstem do szerszych rozważań filozoficznych. Wszystkie wypowiedzi nacechowane są jednocześnie charakterystyczną dla Havla ironiczną autorefleksyjną manierą. Głos, na dźwięk którego akcja zostaje zawsze na chwilę zatrzymana, daje dramatowi inny, bardziej metafizyczny wymiar. Temat odejść należy pojmować w sposób jak najbardziej ogólny, uniwersalny, tłumaczył w wywiadach Havel. Jedne rzeczy i sprawy odchodzą, inne przychodzą, niektóre odchodzą, ale potem wracają. Nigdy już nie powróci raz przeżyty dzień. Rozważania egzystencjalne na temat odchodzeń snuł jeszcze przed aksamitną rewolucją. I wtedy zaczął pisać sztukę o kanclerzu, który stracił władzę i nie potrafił się z tym faktem pogodzić. Wydarzenia, które nastąpiły po listopadzie 1989 r. i wyniosły autora do urzędu prezydenckiego, spowodowały kilkunastoletnią przerwę w pisaniu „Odejść”. Do sztuki powrócił po opuszczeniu Hradczan i „odejściu” na polityczną emeryturę, bogatszy o doświadczenia, których wcześniej nie znał z autopsji. Wykorzystał je, jako świetny obserwator, przede wszystkim w szczegółach, ogólnego zarysu nie zmienił. Inspiracje znalazł także, na co sam zwraca uwagę, w literaturze dramatycznej, głównie u Szekspira i Czechowa. Tragedia króla Leara w „Odejściach” zamienia się w tragikomedię


półka z książkami Śpiewaj Panu cały dzień…

Śpiewnik przeznaczony wyłącznie do użytku wewnętrznego w celach ewangelizacji. Wydanie 5 poprawione i uzupełnione. Parafia św. Elżbiety, Cieszyn 2008, s. 412.

Chwalcie o dziatki Najwyższego Pana. Śpiewnik dla dzieci. Wydanie 2 poprawione. Cieszyn 2008, s. 58.

Od czasu gdy w łonie Kościoła katolickiego w Polsce rozpoczęły działalność różnego rodzaju ugrupowania młodzieżowe, zwłaszcza tzw. oazy, niebywale wzrosło zapotrzebowanie na popularną, utrzymaną w modnych rytmach, piosenkę religijną. Rozwój tej swoiście rozrywkowej formy życia religijnego obejmował coraz to szersze kręgi, aż w końcu stał się najbardziej charakterystycznym znakiem społeczności katolickiej. Gitara i wodzirej w osobie najczęściej siostry zakonnej to dziś najłatwiej rozpoznawalne symbole aktywności parafialnej. Śpiewają zresztą nie tylko grupy oazowe czy zawiązywane na okres ferii zespoły sportowo-turystyczne i pielgrzymkowe, ale także kapłani, chórki katechetyczne i przykościelne chóry dziecięce. W Cieszynie za Olzą, gdzie przy każdej z licznych parafii działa jakiś mniejszy lub większy zespół śpiewaczy, na czoło tej formy życia religijnego wysunęła się przed laty parafia św. Elżbiety. Jest to zasługa prężnie tam działającej siostry Jadwigi Wyrozumskiej, założycielki i kierowniczki chóru oraz zespołu teatralnego. Przy czym nie ogranicza się ona wyłącznie do prowadzenia tych 44

ansambli, ale rozwija, i to z powodzeniem, również działalność wydawniczą. Sygnalizowane tu śpiewniki są tego najlepszym dowodem. Popularnością cieszy się zwłaszcza „Śpiewaj Panu cały dzień…”, którego piąte już wydanie zawiera 866 różnego rodzaju pieśni – od konfesyjnych przez liturgiczne, maryjne po biesiadne, popularne i regionalne. O rozkwicie pieśni religinej w Polsce świadczy m.in. fakt, że większość z pomieszczonych w śpiewniku powstała niedawno, na fali wzmiankowanego przykościelnego ruchu śpiewaczego. Niepokój może budzić akurat stosunkowo niska wartość literacka tekstów, chociaż wypada sobie uzmysłowić, że ich celem jest wyzwolenie spontanicznej potrzeby chwalenia Boga, a nie wyszukanej formy osobistego wyznania wiary. Pod tym względem współczesna polska piosenka sakralna jest swoistą ludyczną odmianą murzyńskiego gospel. Wszak pochodząca z języka staroangielskiego nazwa gospel (od słów god spell) oznacza dobrą nowinę (ewangelię) o zbawieniu w Jezusie Chrystusie.

Pierwsza Niepodległość. Polacy na Śląsku Cieszyńskim w 1918 roku.

Publikacja wydana z okazji jubileuszu 90-lecia powołania Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego 1918-1920. Biuro Promocji i Informacji Urzędu Miasta, Cieszyn 2008, s. 152. Formalnie idzie o publikację zbiorową, ale z uwagi na fakt, że autorem zdecydowanej większości artykułów jest wytrawny cie-

szyński historyk Krzysztof Nowak, można ją uznać za jego pracę monograficzną. Poza nim autorami poszczególnych przyczynków są: Ivo Baran („Między Orłową a Polską Ostrawą”), Jiří Friedl („Zemský Národní Výbor pro Slezsko”), Józef Szymeczek („Duchowieństwo katolickie i ewngelickie”) i Stanisław Zahradnik jako współautor z Nowakiem tekstu „Między Trzyńcem a Jabłonkowem”. O cieszyńskim odrodzeniu narodowym w drugiej połowie XIX w. i jego kulminacji, powołaniu Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego w październiku 1918 r., zwykło się pisać – zwłaszcza w publicystyce okolicznościowej – w kategoriach heroicznego patriotyzmu. Ton beznamiętnej relacji zaczął się sporadycznie pojawiać w pracach akademickich badaczy, m.in. u Bogdana Cybulskiego („Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego 1918-1920”, Opole 1980), Andrzeja Stępniaka („Kwestia narodowa a społeczna na Śląsku Cieszyńskim pod koniec XIX i w początkach XX wieku”, Katowice 1986), w końcu trafił i do historiozofii regionalnej (np. prace Edwarda Buławy i Roberta Danela „Świt nad Olzą”, Cieszyn 1988, oraz E. Buławy „Pierwsi szermierze ruchu narodowego na Śląsku Cieszyńskim”, Cieszyn 1997). Jednakowoż w duchu bezwzględnego szacunku dla faktów i ich kontekstu społeczno-politycznego omawia dzieje Śląska Cieszyńskiego w ich najbardziej dynamicznym okresie przede wszystkim Nowak w aktualnej publikacji. Książka warta jest polecenia każdemu mieszkańcowi Śląska Cieszyńskiego, chociaż z uwagi na sposób ujęcia tematu, liczne 11

2008


reprodukcje dokumentów, bogaty serwis fotograficzny oraz szczegółowe kalendarium lat 1918-20 może również dostarczyć wiele satysfakcji poznawczych czytelnikowi spoza regionu.

Zbigniew Niemiec: Spod piórka i pióra.

Publikacja towarzysząca jubileuszowej wystawie fotografii, grafik i rzeźb autora. Galeria „Na Gojach”, Ustroń, sierpień 2008, s. 36. Osobliwa książeczka, która wiernie oddaje szerokość pasji artystycznych i zainteresowań społeczno-kulturalnych autora. Zawiera w zasadzie teksty publicystyczne i gwarowe próbki literackie Z. Niemca, omówienia jego twórczości i drogi życiowej oraz reprodukcje grafik, obrazów i zdjęcia rzeźb. Książeczkę trafnie, jak się zdaje, charakteryzuje nota wstępna, w której czytamy m.in.: „Obojętnie jakim mu się przyjdzie posługiwać narzędziem – słowem, pędzlem, rylcem, piórkiem – Niemiec zawsze będzie przekazywał jakąś cząstkę prawdy właściwej ziemi cieszyńskiej. Będzie tropił niepokojące piękno jej górskiego krajobrazu i medytował nad jego cywilizacyjnymi bliznami. Będzie szukał ewangelicznych cnót w twarzach i dłoniach górali, a także śladów mocy żywiołów ognia i wody w kruszejących góralskich chałupach. Obojętnie czy zechce polemizować z rzeczywistością, czy błogosławić tradycji, zawsze będzie się do tej ziemi modlił – wzywał ją na świadka i swej miłości, i swej rozpaczy”. Na marginesie warto z podziwem i szczyptą zazdrości odnotować, że publikacja ta jest kolejną z długiego szeregu książek zainicjowanych i zrealizowanych przez ustrońskie środowisko twórcze skupione przy Wydziale Kultury tamtejszego Urzędu Miasta.

11

2008

Kalendarz Śląski 2009.

Redaktor odpowiedzialny: Kazimierz Santarius. Współpraca: Anna Ludwin, Czesława Rudnik, Natalia Riess. Redakcja techniczna, opracowanie graficzne, skład: Marek Santarius. Wydał: Zarząd Główny PZKO w RC, Cz. Cieszyn, listopad 2008, s. 240. To już 45. rocznik zaolziańskiego almanachu społeczno-kulturalnego. Pomimo wielu historycznych i tożsamościowych zawirowań, jakie od pierwszego rocznika, czyli bardzo jeszcze przaśnego Kalendarza Głosu Ludu na rok 1946, boleśnie doświadczały naszą społeczność, ta forma wydawnicza ma się akurat bardzo dobrze i bynajmniej nie świadczy o zastoju w zakresie zaolziańskiej autorefleksji. Kalendarz tradycyjnie składa się z czterech części: z kalendarium, kroniki wydarzeń 2007/08, almanachu publicystycznohistoryczno-literackiego oraz dodatku rozrywkowego, tym razem zręcznie ułożonego z tekstów gwarowych i dowcipów słownych. Powiedzmy od razu, że każda z tych części została zredagowana w sposób celowy i przemyślany, z uwzględnieniem – nie zawsze u nas przestrzeganych – zasad właściwych dla dramaturgii kompozycji. Ten coraz istotniejszy we współczesnym edytorstwie wymóg zrealizowano nie tylko dzięki stosownemu układowi tekstów, ale także poprzez właściwą ich strukturyzację (wprowadzenie, śródtytuły, uzupełniające „ramki” biograficzne…) oraz wyposażenie w arcyciekawy materiał dokumentalny i ilustracyjny. Widać, że redaktor odpowiedzialny za całość ściśle współpracował w tym zakresie z autorami i z grafikiem-fotografikiem w jednej osobie (vide np. zdjęcia i archiwalia do tekstów Henryki Bittmar o Boguminie, Daniela Kadłubca o prof. Janie Szczepańskim, Elżbiety Przyczko o Ośrodku Dokumentacyjnym Kongresu Polaków czy Janusza Bittmara o Magdalenie Martynek). Dramaturgię kompozycji wymownie dotwarzają szlachetnie czarno-białe zdjęcia bądź fotoreportaże Marka Santariusa (intryguje zwłaszcza ten zatytułowany „61. Gorolski Święto w Jabłonkowie na zapleczu”!). Na osobną uwagę zasługuje kalendarium, wzbogacone o całostronicowe sylwetki (tekst i zdjęcia) przedsiębiorczych rzemieślników i animatorów kultury przede wszystkim z drugiej strony Olzy.

Z punktu widzenia perspektyw rozwojowych Zaolzia to niezwykle cenna inicjatywa, sugeruje bowiem, że zachowanie i rozwój regionalnej esencji kulturowej w warunkach kapitalistycznych niekoniecznie musi być uzależnione tylko i wyłącznie od darczyńców czy subwencji państwowych, ale także – z upływem czasu coraz pilniej! – od umiejętności wprzągnięcia jej w wolnorynkowy system podaży i popytu. Pod tym względem szczególnie cenna jest inicjatywa Mikroregionu Górolsko Swoboda, polegająca na promowaniu ginących zawodów oraz produktów regionalnych. Informacja o niej otwiera zresztą dział kalendarium. Tytułem wprowadzenia do części publicystyczno-historycznej zamieszczono obszerne materiały Kazimierza Santariusa „Tama czechizacji: szkoła sztygarów i gimnazjum” (mowa o placówkach oświatowych z początku XX w. w Dąbrowej i Orłowej) oraz Wilhelma Franka „Tempus fugit – czas ucieka” (o pierwszych latach działalności Polskiego Gimnazjum Realnego w Cz. Cieszynie). Teksty te wyznaczają niejako ładunek ideowy wiodącego działu, a więc i całego kalendarza. Idzie oczywiście o ducha patriotyzmu – ten nieodzowny składnik każdej zaolziańskiej publikacji, która ma ambicje nie tylko prezentować dokonania pokoleń, ale i współtworzyć świadomość narodową współczesnych. kazimierz kaszper 45


aneks

Budziciele i zwierzchnicy

U

konstytuowanie się Rady Narocieli Macierzy Szkolnej Księstwa Ciedowej Księstwa Cieszyńskiego szyńskiego, przyczynił się do powstania (19.10.1918) było ukoronowaniem w Cieszynie pierwszego na Śląsku Ciezapoczątkowanego na fali Wiosny Luszyńskim gniazda „Sokoła”, współzadów (1848) ruchu odrodzeniowego łożyciel Związku Spółek Rolniczych w Cieszyńskiem. Ruch ten skupił się w Księstwie Cieszyńskim (1908). Był początkowo na działaniach rehabilidziałaczem Stronnictwa Narodowego, tujących język i kulturę polską w zdoprzyczynił się do założenia i upańminowanym przez żywioł niemiecki stwowienia polskiego gimnazjum regionie. Jego widomym znakiem było w Cieszynie, do powstania polskiego seprzede wszystkim polskie pismo „Tygominarium nauczycielskiego w Cieszydnik Cieszyński”, przekształcone później nie-Bobrku oraz do powstania zimowej w „Gwiazdkę Cieszyńską”. Niebawem szkoły rolniczej i szkoły gospodyń wiejjednak ruch odrodzeniowy objął wszystskich w Końskiej. Wraz z T. Regerem kie dziedziny życia społeczno-kulturali ks. J. Londzinem tworzył ścisłe kolenego, oświatowego i gospodarczego. gium Rady Narodowej Księstwa CieDo głównych animatorów cieszyńszyńskiego. Uchwałą tejże Rady został skiego odrodzenia narodowego zalicza naczelnikiem Tymczasowego Rządu się m.in.: Pawła Stalmacha (1824-91), Krajowego Księstwa Cieszyńskiego (do Andrzeja Cinciałę (1825-98), Andrzeja 31.3.1921). Podczas walk o Śląsk CieKotulę (1822-91) i Jana Śliwkę (1823szyński był trzykrotnie aresztowany 74). W nstępnej fazie istotną rolę odei więziony przez Czechów (w Cieszynie, Członkowie Rady Narodowej dla Księstwa Cieszyńskiego. grał też olbrachcicki ród Michejdów Opawie, Ołomuńcu). Po podziale Śląska Od lewej: ks. Józef Londzin, Dorota Kłuszyńska, – bracia Franciszek (1848-1921), Jan Cieszyńskiego został mianowany przez Ryszard Kunicki, Paweł Bobek. (1853-1927), Karol (1855-1924), Jerzy Rząd RP komisarzem Cieszyna, a na(1860-1928), Józef (1874-1942) i Paweł Ludowych w latach 1918-1920”. Działalność stępnie burmistrzem. (1887-1940). Publikowane biogramy dotyczą społeczną rozwijał m.in. w Polskim Towaosób związanych już bezpośrednio z Radą rzystwie Gimnastycznym „Sokół” oraz w To- Tadeusz Reger (1872-1938) Narodową Księstwa Cieszyńskiego. warzystwie Ludoznawczym.W 1938 r. został Działacz ruchu robotniczego, poseł do Rady przeniesiony do Radlina, w 1939 r. uszedł Państwa , publicysta. Urodził się w Nowym przed okupantem do Hrubieszowa, skąd Jorku, lata dzieciące i młodość spędził Jerzy Szczurek (1892-1941) Nauczyciel, jeden z uczestników przewro- powrócił do Cieszyna. Odmówił podpisania w Galicji, w 1892 r. podjął studia farmatu wojskowego w Cieszynie (1918), twórca volkslisty, został atresztowany przez gestapo ceutyczne na UJ w Krakowie. Jako aktywny i komendant Milicji Polskiej Księstwa Cie- i skierowany do obozu koncentracyjnego działacz społeczny i narodowy od 1890 r. szyńskiego. Urodził się w Kostkowicach, w Dachau, a następnie do Mauthausen-Gu- współpracował z pismami socjalistycznymi ukończył seminarium nauczycielskie w Cie- sen, gdzie zginął 16.12.1941 r. Staraniem „Robotnik” i „Siła”. W1895 r. przeniósł się do szynie. Po wybuchu I wojny światowej został syna jego prochy zostały przeniesione do Poręby na Śląsku Cieszyńskim, z jego inicjawcielony do wojska austriackiego. Jesienią cmentarz w Cieszynie. tywy doszło do założenia w 1895 r. Komitetu 1918 wziął czynny udział w opanowaniu Agitacyjnego i Prasowego w Łazach. W dwa cieszyńskiego garnizonu wojskowego. Do Dr Jan Michejda (1853-1927) lata później założył „Równość”, pierwsze pisierpnia 1920 r. był także komendantem Adwokat, poseł do Sejmu Śląskiego w Opa- smo socjalistyczne na Śląsku Cieszyńskim. Polskiej Organizacji Wojskowej. Po odzy- wie (1860-1918) i Rady Państwa w Wied- W latach 1903-20 był redaktorem „Robotskaniu niepodległości poświęcił się głównie niu (1911-18). Prezydent Rządu Krajowego nika Śląskiego”, należał do władz naczelnych pracy zawodowej. Uczył w Szkole Ćwiczeń w Cieszynie. Urodził się w Olbrachcicach, PPSD Galicji i Śląska. Z ramienia tej partii żrzy Seminarium Nauczycielskim języka ukończył niemieckie gimnazjum ewange- uzyskał w pierwszych powszechnych wybopolskiego i śpiewu. Należał do współpra- lickie w Cieszynie, w latach 1871-75 stu- rach do parlamentu wiedeńskigo w 1907 r. cowników „Miesięcznika Pedagogicznego”, diował prawo na UJ i na uniwersytecie w mandat, z którego zrezygnował na rzecz próbował również sił w literatirze. Najważ- Wiedniu. Stopień doktora nauk prawnych I. Daszyńskiego. Sam wszedł do Rady Pańniejszą jego pracą stała się książka „Z wiel- UJ uzyskał w 1877 r. W 1882 r. otworzył w stwa w następnych wyborach w 1911 r. Był kich dni Śląska Cieszyńskiego”. Spośród pię- Cieszynie kancelarię adwokacką, od 1880 głównym inspiratorem, jednym z założycieciu zaplanowanych tomów ukazały się trzy: brał czynny udział w działalności polskich li (1908) i wieloletnim przewodniczącym „Przewrót polityczny i wojskowy”, „Pułk pie- stowarzyszeń społeczno-kulturalnych i go- Stowarzyszenia „Siła”, prowadzącego dziachoty ziemi cieszyńskiej” oraz „O Milicjach spodarczych. Był jednym ze współzałoży- łalność kulturalno-oświatową i sportową 46

11

2008


Ks. Józef Londzin (1863-1929)

Kapłan katolicki, działacz narodowy i społeczny, pisarz. Urodził się w Zabrzegu w pow. bielskim, ukończył niemieckie gimnazjum w Bielsku oraz teologię w Seminarium Teologów Polskich w Ołomuńcu. Obowiązki kapłańskie pełnił w Strumieniu i Międzyrzeczu, od 1890 r. w Cieszynie, gdzie włączył się w nurt pracy narodowej i społecznej, przejmując m.in. redakcję „Gwiazdki Cieszyńskiej”, której był następnie przez 40 lat redaktorem. W 1895 r. zaangażował się na rzecz otwarcia gimnazjum polskiego w Cieszynie, włączył się także w działalność Macierzy Szkolnej Księstwa Cieszyńskiego, w której w latach 1903-04 pełnił funkcję prezesa. W latach 1907-18 był posłem do parlamentu wiedeńskiego. Nałeżał do współtwórców i elitarnej grupy prezydentów Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego, w 1919 został posłem do Sejmu Ustawodawczego RP w Warszawie, w 1928 r. zostały wybrany senatorem RP. W latach 1927-28 pełnił funkcję burmistrza Cieszyna.W 1906 r. powołał do życia towarzystwo oświatowo-humanitarne „Opieka nad kształcącą się młodzieżą im. błog. Melchiora Grodzieckiego”, które zabiegało o budowę internatów dla kształcącej się młodzieży polskiej w Cieszynie. Od 1904 r. aktywnie działał jak skarbnik i prezes w towarzystwie kulturalno-oświatowym „Dziedzictwo błog. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Śląsku”. Był założycielem Polskiego To11

2008

warzystwa Ludoznawczego (1901), działał i pełnił odpowiedzialne funkcje w wielu organizacjach, w tym również w Polskim Towarzystwie „Beskid Śląski”. Przyczynił się do budowy dwóch pierwszych polskich schronisk – na Ropiczce (1913) i Stożku (1922). Posiada duże zasługi jako historyk, twórca zbiorów muzealnych i bibliograf. Bibliografia jego prac sporządzona przez L. Brożka w 1930 r. liczy 125 pozycji. Wśród bibliografów szczególnie ceniona jest jest jego „Bibliografia druków polskich w Księstwie Cieszyńskim od roku 1716 do roku 1904” (Cieszyn 1904), jak i dwuczęściowe uzupełnienie do tej pracy (1922). Jego bogaty zbiór książek przeszedł na własność „Dziedzictwa błog. Jana Sarkandra”, niestety w czasie II wojny światowej uległ on zniszczeniu. Zmarł 21.4.

Dorota Kłuszyńska (1874-1952)

Działaczka ruchu robotniczego, senator, poseł. Urodziła się w Tarnowie, po wyjściu za mąż za dr. H. Kłuszyńskiego zamieszkała na Śląsku Cieszyńskim. Od 1900 r. była członkiem PPSD Galicji i Śląska, następnie przewodniczącą Centralnego Wydziału Kobiet, redaktorką „Głosu Kobiet”. W 1918 r. została powołana na członka Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego, później została członkiem prezydium RNKC i kierowała rozbrajaniem Austriaków w Boguminie oraz obroną dworca kolejowego podczas wojny czeskopolskiej. W 1920 r. działała wśród emigracji polskiej w USA, po powrocie do kraju osiadła w Łodzi. W latach 1925-35 piastowała mandat do Senatu RP, przez cały czas była związana z PPS, po II wojnie światowej była członkiem władz naczelnych PPS. Posłanka do Sejmu Ustawodawczego PRL, w październiku 1952 wybrana na posła do Sejmu PRL.

Paweł Bobek (1883-1945)

Nauczyciel, działacz ludowy i narodowy, poseł na Sejm RP. Urodził się w Końskiej, ukończył Seminarium Nauczycielskie w Cieszynie. Był członkiem tajnej patriotycznej organizacji młodzieżowej „Jedność”. W 1903 podjął pracę nauczycielską w okolicy Ustronia, w 1906 przeniósł się na Śląsk Zaolziański i włączył do działalności oświatowej i narodowej prowadzonej przez grupę nauczycieli skupionych wokół „Głosu Ludu Śląskiego”. Był nauczycielem szkoły ludowej w Błędowicach Dolnych, kierownikiem szkoły w Datyniach Dolnych, uczestniczył w działalności Polskiego Towarzystwa Pe-

Zdjęcie ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej

wśród młodzieży robotniczej na Śląsku Cieszyńskim. W latach 1914-17 odbywał służbę w legionach, początkowo w charakterze komisarza Legionów Polskich w Cieszynie, od 1915 r. jako oficer frontowy. W 1917 r. wznowił działalność poselską w Wiedniu. Wraz z pozostałymi posłami Śląska Cieszyńskiego złożył w Radzie Państwa deklarację domagającą się przyłączenia regionu cieszyńskiego do odradzającego się państwa polskiego. Pełnił godność jednego z trzech prezydentów Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. W 1919 r. został powołany do Sejmu Ustawodawczego, mandat do Sejmu RP uzyskał też w wyborach w 1922, 1928 i 1930 r. Od 1919 wchodził w skład Rady Naczelnej PPS, w Cieszyńskiem skupiał wokół siebie całe życie partyjne PPS. Po podziale Śląska Cieszyńskiego interesował się położeniem mniejszości narodowej w Czechosłowacji. Zmarł 15.10. w Bystrej, został pochowany w Cieszynie.

Członkowie Rady Narodowej dla Księstwa Cieszyńskiego. Od lewej: Tadeusz Reger, ks. Eugeniusz Brzuska, Kazimierz Piątkowski. dagogicznego, w 1907 został wybrany wiceprezesem jego Zarządu Głównego, w latach 1911-18 był redaktorem organu PTP „Miesięcznik Pedagogiczny”. W 1913 został nauczycielem w polskim Seminarium Nauczycielskim na Bobrku w Cieszynie, równocześnie podjął działalność niepodległościową. W 1914 został członkiem Komisji Wojskowo-Aprowizacyjnej Naczelnego Komitetu Narodowego w Cieszynie oraz Komitetu Ratunkowego dla ofiar wojny na ziemiach polskich. Związany z Polskim Zjednoczeniem Narodowym, w 1918 r. został jednym z organizatorów ośrodka konspiracyjnego w Cieszynie i powołanej następnie Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego, w której pełnił kolejno funkcje sekretarza, wiceprezesa i prezesa. Od marca 1919 poseł na Sejm Ustawodawczy RP. Doprowadził do uformowania się PSL na Śląsku Cieszyńskim, w 1920 zadeklarował w imieniu śląskich ludowców wejście w szeregi PSL Piast i został członkiem jego Rady Naczelnej, później wiceprezesem jego Zarządu Głównego. Redaktor „Głosu Ludu Śląskiego”. W latach 1931-38 członek Rady Naczelnej, w latach 1936-38 Naczelnego Komitetu Wykonawczego Stronnictwa Ludowego. Po wybuchu wojny został wywłaszczony, dalsze lata spędził w zakładzie leczniczym w Rybniku. W styczniu 1945 wywieziony wraz z innymi pacjentami i zamordowany w nieznanym miejscu. Źródło: „Słownik biograficzny ziemi cieszyńskiej” Józefa i Stefanii Bojdów 47


trybuna czytelników

Trzy klasy i… co dalej? Takie pytanie nasunęło mi się, kiedy przeczytałem suchą notatkę w „Głosie Ludu”, że w nowym roku szkolnym nie zostanie otwarta pierwsza klasa w Gimnazjum Polskim im. J. Słowackiego w Karwinie Frysztacie. W nowym roku szkolnym 2008-09 czynne są zatem tylko trzy klasy, niebawem będą dwie i… co dalej? Nie chodzi przecież o byle co, lecz o zanik stuletniej instytucji oświatowej, będącej poważnym wyznacznikiem naszej polskiej tożsamości. I znowu będziemy się dowiadywali, że coś zanika i się kończy. A pęcznieć będą tylko kronikarskie zapisy o takich ubytkach. Skąd się to wszystko bierze, dlaczego tak jest? Wydaje mi się, że brakuje nam wyobraźni, pomysłu, koncepcji, jak i w jakim kierunku powinniśmy podążać, by społeczeństwo polskie na Zaolziu nie zanikło, rozmyte w nowym kształcie społecznopolitycznym, ekonomicznym, kulturowym.

Zaprzepaszczona szansa

Wracając do rzeczy, czyli zaniku polskiej placówki gimnazjalnej w Karwinie Frysztacie, postanowiłem skonfrontować swoje wyobrażenia z poglądami przyjaciół, znajomych i aktywistów społecznych. Okazało się, że zrobiłem dobrze, bo wyszło na jaw, że akurat na temat karwińskiego „gimpla” każdy ma swoje zdanie i brakuje jednoczącej wykładni, co z tym fantem zrobić. W pierwszej kolejności wypada powiedzieć, że los placówki bynajmniej nie zależy od Czechów, lecz od nas samych. Czesi zresztą, przy aktywnym zaangażowaniu doc. dr. B. Chwajola, wysupłali 50 mln kc – tytułem częściowej rekompensaty za utracony budynek gimnazjum 48

w Orłowej Obrokach – z przeznaczeniem na budowę nowego obiektu gimnazjalnego w Orłowej Lutyni Górnej, który miał służyć „po równo” uczniom polskim i czeskim. Obiekt rzeczywiście stanął, sęk jednak w tym, że Polacy wcale nie zamierzali tam przenosić swojej alma mater. Dlaczego? Trudno powiedzieć, bo co człowiek, to inne stanowisko. Gdyby znalazły się wtedy chociaż dwie osoby o identycznych poglądach, przeważyłyby szalę na korzyść nowej inwestycji.

Ile głów, tyle racji

A jakich „prawd” ostatecznie wysłuchałem? Oto niektóre z nich. „Na jaką cholerę nam dwa gimnazja? Przed wojną nas było sto tysięcy i wystarczył jeden gimpel, a dziś nas je do gorści, za chwile i do Cieszyna będzie za mało kandydatów.” „Do karwińskigo gimpla niema wert posyłać dziecka, bo tam je nisko poziom nauczania.” „Dyrektorka Hermanowa je zainteresowano, aby miała w Cieszynie trzi piyrsze klasy i tymu niechuje Karwine padnyć.” „Je mało dziecek i co bedymy kogosi agitować aż posło dziecka tam albo tam, dyć to je jedno i tak nas uż nima.” „Dyć tam na wyrchu je wszystko jedno, óni majóm insze starości, a ni czy mómy w Karwinie gimpel, czy ni. Możne, że gdyby to było w Trzyńcu albo w Jabłonkowie, to by se inaczy starali, a to co je u nas na dolinach, to ich nie obchodzi. Eszcze tak przed wyborami do Kongresu se przidóm podziwać, a tak na co dziyń na to kaszlóm.” „Staś, dej pokuj, óni uż to downo odłożyli ad akta, przeca o tym, że ubywo dziecek i że taki sóm trendy wiymy uż trzicet roków. I co? I nic! A teraz naroz udowómy zakoczónych.” „Jaki mo tyn gimpel zaplecze?

Dolno Lutyń – dziecek na dwa futbalowe manszafty. Wielko Karwina – uż jyny jedna wydziałówka, a za chwile tam bydzie tela dziecek, jak dzisio w Lutyni. Nó i Błyndowice, kiere majóm wygodniejsze połączyni z Cieszynym. I co chcesz robić?”

Od bezsilności do rezygnacji

Takich i podobnych argumentów nasłuchałem się wiele. Zaskoczył mnie fakt, że nie wynikały one z agresji wobec kogoś czy czegoś, ale raczej z bezsilności i rozgoryczenia, że nic się w tej materii, i nie tylko w tej, nie dzieje. Odniosłem wrażenie, że ludzie jak gdyby stracili wiarę w sens zmagań o zachowanie status quo naszej społeczności. Jakby została w którymś momencie przerwana kontynuacja zmagań, które rozpoczęli nasi poprzednicy dawno temu, jeszcze po Wiośnie Ludów, i kontynuowali w okresie międzywojennym. Nie zahamował tej aktywności ani wybuch II wojny światowej – wręcz odwrotnie. Dziś żyjemy w komfortowych warunkach i nikt nam niczego nie nakazuje, nie musimy też uważać na słowa ani na to, co robimy, by nie poszczuć przeciw sobie władzy. Mamy na swej stronie przepisy prawne, poparcie w strukturach Unii Europejskiej. Polski nie dzieli już od nas szlaban szykan i upokorzeń na przejściach granicznych – możemy być z Macierzą w stałym i serdecznym kontakcie. Tymczasem właśnie teraz bycie Polakiem przestało być wykładnią własnego ja, dumnym powodem do kształtowania własnej osobowości, impulsem do uszlachetniania postaw obywatelskich. Czyżby i w tym przypadku dał o sobie

znać podobny syndrom, jaki zaistniał w związku z Gimnazjum Polskim w Karwinie Frysztacie, kiedy to nieprawdy, półprawdy, pomówienia pozostały niewyjaśnione i stały się powtarzanymi „prawdami” odstręczającymi ludzi od zaangażowania?

Nadzieja w pracy od podstaw

Tak czy inaczej, z tymi pseudoprawdami trzeba się będzie zmierzyć, by wyprostować pogięte opinie o naszej przeszłości i teraźniejszości. Ten trud trzeba podjąć, jeśli ma mieć sens pozytywna ostatecznie decyzja, wedle której jeśli w przyszłym roku szkolnym zgłosi się do klasy pierwszej odpowiednia ilość uczniów, to zostanie ona otwarta i karwińskie gimnazjum, ta dobra placówka oświatowa, będzie mogło nadal żyć i prowadzić swoją misję wychowawczo-edukacyjną. Tę wyjaśniającą, prostującą przekręty pracę należy podjąć od zaraz. Powołanych do tego celu, odpowiednich i na dobrym poziomie instytucji mamy wiele. Trzeba tylko, by sobie postawiły w tej materii konkretne cele i skoordynowały postępowanie. I może uda się zachować przy życiu karwińską kontynuatorkę szlachetnych tradycji orłowskiej alma mater. Usłyszałem też i taką opinię: „Co fórt mówimy o alma mater, kiedy ona się skończyła z dniem przeprowadzki do Łazów? Potem to już były inne szkoły i inne budynki, a tę prawdziwą węgiel pochłonął”. Tak, to prawda, ale prawdą jest również, że żywymi pomnikami Polskiego Gimnazjum Realnego im. J. Słowackiego na Obrokach w Orłowej są jego absolwenci oraz absolwenci tych nibyszkół kontynuatorek. Dowodem ochoczy udział wielu osób w przygotowywaniu uroczystości jubileuszowych na stulecie orłowskiego gimnazjum. A zatem – do dzieła! STANISŁAW KONDZIOŁKA były prezes Zarządu Głównego PZKO 11

2008


Ożywające Koło

O podcieszyńskim mosteckim kole PZKO rzadko się w ostatnich latach słyszało. W październiku jednak pojawiły się na terenie wsi afisze, zapraszające na jesienną wystawę pt. „Cztery pory roku”. Nowy prezes, znany społecznik, Władysław Kristen, i kilku innych członków na czele z dynamiczną Marią Dywor, postanowiło udowodnić, że w Mostach można i trzeba pracować. Zaproszono do współdziałania także gości z Polski, co znacznie podniosło rangę imprezy. Adam Krzywoń z Goleszowa, długoletni prezes cieszyńskiego Towarzystwa Miłośników Ogrodów, wystawił sugestywne alpinarium, obrazujące całoroczny kołobieg przyrody, Anna Karpeta zaś wyeksponowała estetyczne wartości suchych kwiatów, Stefania Bojda swoimi obrazami w konwencji A. Muchy wprowadziła atmosferę baśniowości i wartości kolorystyczne, harmonizujące z prezentowanymi owocami, przetworami, nalewkami, nawet żywymi pszczołami z oznakowaną matką. Wszystko to bardzo pięknie wypełniło salę Domu PZKO, a gdy do tego dodać smaczny bufet, nadzorowany przez Marylę Knoll, mamy wszystko, czego potrzebuje udana impreza. Jest zatem wielka nadzieja, że mosteckie Koło PZKO stanie na nogi, bowiem wystawa (11-12.10.) była tego znaczącą zapowiedzią. Daniel Kadłubiec Mistrzowice

szkatułka

zawsze miła, uśmiechnięta, pełna optymizmu, pozytywnej energii. darzyła ludzi wokół siebie szczęściem, radością. nie znała słów nie da się, nie chcę, nie potrafię. wiele miała w życiu ról. kochająca matka, troskliwa siostra, odlotowa babcia i prababcia, zacięta turystka, kobieta na pełny etat, poetka, działaczka… pomagała, aczkolwiek sama niekiedy potrzebowała pomocy. dobra, pogodna, życzliwa, kochająca życie nad wszystko. los zadecydował inaczej. taka była

anna kantorowa (22.6.1938 – 15.11.2008)

na zawsze niech pozostanie w naszych sercach.

Ż y c i e Jakże to życie jest krótkie – jak leci, widzisz dopiero w obliczu śmierci. Gdy stracisz kogoś, kto Ci był drogi, z kim przeszedłeś przez życie kawał drogi. Przesuwa się Twoje życie jak na ekranie, wszystkie przeżycia dobre, złe, skłamane. Dopiero teraz widzisz, żeś i Ty ubliżył, i prosisz w duchu swego bliskiego, aby Ci przebaczył. Już człowiek niczego nie może wrócić, tylko żyć i jeden drugiemu przebaczyć. Pamiętajcie ludzie, że dokąd żyjecie, jeden drugiemu nie ubliżajcie!!! Bo później, gdy stracisz swego drogiego, żadne płacze ani bóle nie wrócą czasu straconego. Bierz swego bliskiego z wszystkimi wadami, bo również i Ty nie jesteś idealny!

 władysław kristen

Jeśli chcesz kogoś zmienić i wciąż szukasz w nim błędu, zmień siebie samego i nie rób wokół siebie zamętu. Każdy z nas ma w sobie wiele dobrego, ale i złego, więc szukaj w drugich, a zobaczysz, że znajdziesz więcej szlachetnego. anna kantorowa

11

2008

49


konkurs polska h

i

s

t

o

r

i

a

W listopadzie 1972 r. francuscy pielgrzymi zapytali biskupa Wenecji Albina Luciano, czy istnieje możliwość wyboru papieża nie-Włocha? – Widzę co najmniej dwóch kandydatów – odrzekł Luciano i wymienił nazwisko arcybiskupa Wiednia Franza Koeniga. Dodał jednak, że „w wieku, który był świadkiem Auschwitz, nie ma mowy, by papieżem został ktoś z krajów germańskich”. – Jeśli chodzi o drugiego, to jest on właśnie biskupem Oświęcimia – dodał. Ponad pięć lat później to jednak arcybiskup Luciano został papieżem Janem Pawłem I. Jego krótkiemu pontyfikatowi towarzyszył stygmat śmierci; odszedł na zawsze 29.9.1978 r., w 24 dniu sprawowania władzy. Ów wymieniany przez niego biskup Oświęcimia, w czasie konklawe arcybiskup Krakowa, został wybrany papieżem 16.10.1978 r. Od 1523 r. na Stolicy Piotrowej zasiadł kardynał nie-Włoch. Sprawował urząd do 2.4.2005 r., przekształcając swój pontyfikat w jeden z najdonośniejszych w dziejach papiestwa.

Rozwiązanie edycji październikowej Pytanie nr 1: Wiosna Ludów Pytanie nr 2: Konstanty Ildefons Gałczyński Pytanie nr 3: Jan Pietrzak Nadesłano 2 odpowiedzi w kat. b). Książkę wartości ok. 600 kc wylosowała Elżbieta Štěrba-Molenda z Cz. Cieszyna. Nadesłano 16 odpowiedzi w kat. c). Nagrodę w postaci prenumeraty na r. 2009 (dla siebie lub wskazanej osoby) oraz nagrodę rzeczową wartości 1000 kc wylosowała Danuta Białożyt z Gródka. Losowanie z udziałem red. red. Czesławy Rudnik i Kazimierza Kaszpera odbyło się 14.11.2008 r. Nagrody zostaną wręczone podczas grudniowego spotkania Szyndzielni „Zwrotu”. Uczestników konkursów prosimy o podawanie wraz z rozwiązaniem swojego nr. telefonu. 50

literatura i sztuka

s

p

o

r

t

Podczas rozgrywanych w Wiśle Malince Letnich Mistrzostw Polski w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej (25-28.9.2008), zbudowana tam od podstaw i otwarta kilka dni wcześniej nowa skocznia narciarska otrzymała imię wybitnego polskiego skoczka. Na obiekcie tym, który podczas letnich mistrzostw był pokryty igelitem, w sezonie 2008/09 po raz pierwszy rozegrane zostaną zawody Pucharu Kontynentalnego.

Na polskiej literaturze i sztuce okresu międzywojnia w XX w. wyraźne piętno odcisnęły kierunki awangardowe. Historia literatury wymienia m.in. futuryzm i awangardę krakowską, historia sztuki m.in. funkcjonalizm, kubizm, konstruktywizm, uprawiane przez takie ugrupowania jak Blok, Praesens czy a.r. Przełomowy w historii polskiej awangardy plastycznej był r. 1923, w którym miała miejsce Wystawa Nowej Sztuki w Wilnie. Jej uczestnicy, w większości artyści warszawscy, doprowadzili w 1924 r. do powstania grupy Blok (od pisma „Blok”, które ukazywało się w latach 1924-26). Grupa, w której skład wchodzili m.in.: Mieczysław Szczuka, Henryk Stażewski, Władysław Strzemiński, Mieczysław Schulz, określała się jako „blok kubistów, konstruktywistów i suprematystów”. Postulatem sztuki konstruktywistycznej było objęcie swym zasięgiem wszystkich dziedzin twórczości, a więc także kompozycji twórczości. W tym zakresie istotne dokonania miał M. Szczuka, który w 1924 opracował w technice fotomontażu zbiór wierszy futurystów Brunona Jasieńskiego i Anatola Sterna „Ziemia na lewo”, wkrótce także poemat Sterna „Europa” i okładkę do poezji Władysława Broniewskiego. Ze Śląskiem Cieszyńskim kojarzy się natomiast działalność późniejszej grupy a.r. i związanego z nią W. Strzemińskiego. Otóż problemy formy obiektywnej budowanej w oparciu o wymierne układy przestrzenne Strzemiński rozciągnął i na druk, którego każda strona winna była być komponowana wg miary i liczby. Wybitnym osiągnięciem w tym zakresie był zaprojektowany przez niego układ wierszy w tomie Juliana Przybosia „Z ponad”, który został złożony w Zakładach Drukarskich i Wydawniczych Karola Prochaski w 1930 r.

Zakres tematyczny konkursu dotyczy zjawisk związanych z Polską, jej historią, kulturą, nauką, literaturą, sztuką, sportem itp. Co miesiąc publikujemy trzy pytania. Żeby wziąć udział w losowaniu nagród, wystarczy poprawnie odpowiedzieć: a) na jedno z nich – zwycięzca otrzymuje książkę wartości ok. 200 Kc; b) na dwa z nich – zwycięzca otrzymuje książkę wartości ok. 600 Kc; c) na wszystkie trzy – zwycięzca otrzymuje prenumeratę „Zwrotu” na 2008 r. (dla siebie lub wskazanej osoby) oraz nagrodę rzeczową wartości 1000 Kc. Nagrody książkowe sfinansowało Stowarzyszenie „Wspólnota Polska“.

Pytanie 1 Jakie imię przybrał kar-

dynał Karol Wojtyła po wyborze na papieża w 1978 r.?

Pytanie 2 W którym mieście nad Olzą działały w 1930 r. Zakłady Drukarskie i Wydawnicze Karola Prochaski?

Pytanie 3 Podaj imię i nazwisko

polskiego skoczka narciarskiego, którymi została ochrzczona skocznia w Wiśle Malince.

Odpowiedzi z zaznaczeniem konkurs polska można przesyłać pocztą i w formie elektronicznej na info@zwrot.cz. Termin ich nadsyłania mija 7. 12. 2008. 11

2008


Wśród autorów prawidłowych rozwiązań rozlosowane zostaną nagrody książkowe. Rozwiązanie dodatkowe prosimy przesyłać na adres pocztowy lub info@zwrot.cz do 7 grudnia. Rozwiązanie krzyżówki z nr 10/2008: ZUPEŁNIE SZCZERA SPOWIEDŹ MOŻLIWA JEST TYLKO PRZED BOGIEM Nagrody książkowe wylosowali: Otto Santarius z Orłowej i Władysław Szkopek z Hawierzowa. Gratulujemy! Poziomo: 1 źródło 5 odłam wyznaniowy 10 odcinek czasu w dziejach Ziemi 11 nakłanianie do czegoś 12 ostry w szpitalu 13 miejscowość w Toskanii 14 zadzior 16 nieforemny pakunek 17 wojskowy bufet 20 mściciel w czarnej masce 21 niechęć 23 tropikalny komar 27 powtarza się w piosence 28 wiązania przy jukach 31 koreański FIAT 33 ognistowłosy 34 chroni kończynę Smo­ larka 38 podstępne działanie 43 przepis na schabowego 45 bogini Jutrzenki 46 założyciel państwa słowiańskiego na Morawach 48 matka Achillesa 49 konkurent Kubicy 53 nadaje kierunek statkowi 55 staropolski herb szlachecki 11

2008

56 samiec świni domowej 60 kondygnacja budynku 61 duża srebrna moneta 62 marka aparatu fotograficznego 63 zbiornik wodny 64 kobiecy przedmiot kultu 65 sztaba metalowa 66 naziemna małpa wąskonosa 67 komendant reduty na Woli Pionowo: 1 końcowa część tułowia 2 do pieczenia mięs 3 jedno z imion Małego Rycerza 4 biblijna rzeka 5 ostatni dyktator Portugalii 6 kogutek na głowie

7 znawca ludzkiego ciała 8 podnieta 9 szczątki ludzkie 15 bogini przeznaczenia 18 udrzewiona droga 19 okres godowy ryb 22 Utah lub Michigan 24 gwiazdozbiór równikowy 25 broni różę 26 barwna na niebie 29 drapieżnik z rodziny delfinów 30 stan w USA 32 najdłuższa rzeka subkontynentu indyjskiego 34 służy do wytwarzania moczu 35 kolega Pszczółki 36 kamień piekielny 37 przełożony meczetu 39 1/100 $

40 półwysep w Chorwacji 41 twórca dzieła 42 centrum atomu 44 ma Monikę za dziewczynę 47 motyl dzienny z rodziny południc 50 złota moneta francuska 51 gryzoń ziemnowodny hodowany na futro 52 rywal Żywca 54 pogodny utwór poetycki 57 patronka poezji miłosnej 58 zwany także diabłem morskim 59 Laskowik z kabaretu TEY Podpowiedź do rozwiązania dodatkowego: sentencja anthony’ego edena opr. Biki 51


literki pana koszyka Każdy, kto chce sprawdzić, jak sto lat temu pracowały drukarnie, musi odwiedzić Rudę Śląską. Dzięki jednemu z drukarzy zachowały się tu prawdziwe cuda techniki. Ruda Śląska zawdzięcza zabytek Joachimowi Koszykowi. Przez wiele lat pracował tu jako drukarz. Początkowo w firmie Prodryn, a w 1992 r. wydzierżawił maszyny i otworzył własną drukarnię typograficzną. Gdy zdecydował się odejść na emeryturę, maszyny oddał miastu. Dzięki niemu w podziemiach Miejskiego Centrum Kultury przy ul. Niedurnego można zwiedzać zabytkową drukarnię. Najstarsza z maszyn typu Heidelberg powstała w 1897 r. Kolejne są

trochę młodsze. Wyprodukowano je w 1908 i 1910 r. Są jeszcze: maszyna Augsburg z 1903 r., gilotyna typu Excelsior do cięcia papieru, maszyna perforacyjna (można dzięki niej drukować np. bilety), blokówka (to urządzenie do zszywania bloczków) i nożyce do tektury. Najważniejsza jest zecernia, bo po cóż drukarskie maszyny, jeśli nie ma czcionek. W piwnicach rudzkiego MCK w zecerni jest dziś kilkadziesiąt typów czcionek o rozmaitej wysokości. Największe mają 10,5 cm. Dobry zecer potrafił z zamkniętymi oczami znaleźć każdą czcionkę. Litery układał w kątnikach, potem umieszczał je w maszynie, przykręcał

Miejskie Centrum Kultury w Rudzie Śląskiej ul. Niedurnego 69 www.mckrudasl.pl

śrubami i jeszcze na wszelki wypadek uderzał z góry drewnianym młotkiem. Wszystko po to, żeby litery nie wypadły – farba drukarska jest tłusta i mogłaby je wyciągnąć. Adam Nowak, rzecznik rudzkiego magistratu, przypomina, że starą drukarnię można nie tylko zwiedzać. – Każdy gość może sobie wydrukowawć tu wizytówkę. Przez jakiś czas po śmierci pana Koszyka mieliśmy z tym problem, ponieważ nikt nie wiedział, jak obsługiwać maszyny. Na szczęście udało nam się znaleźć osobę, która się na tym zna. Wystarczy zadzwonić do MCK i umówić się na wizytę – dodaje rzecznik. przemysław jedlecki


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.