30
4 stycznia 2012
wieruszów Wieruszów
O tym, jak sprowadzono do Wieruszowa samolot zwany „Litką” Samolot Li-2, pieszczotliwie zwany „Litką”, stoi na wieruszowskim Zamczysku od przeszło 43-ech lat. Jest wizytówką Wieruszowa podobnie jak rzeka Prosna i Klasztor Ojców Paulinów. Trudno sobie dziś wyobrazić Wieruszów bez „Litki”. Zatem przypomnijmy jak delegacja Prezydium Powiatowej Rady Narodowej z Wieruszowa pojechała do Warszawy po autobus a wróciła z... samolotem! Ze sprowadzeniem samolotu Li-2 o Nr rejestracyjnym „SP-LKI” wiąże się wiele anegdot i zabawnych historii. Transport z Okęcia do Wieruszowa trwał trzy dni. Utrwalone to zostało przez Polską Kronikę Filmową. Potężny samochód MAZ holował kadłub samolotu, a zdemontowane wcześniej skrzydła załadowano na inny pojazd. Przy transporcie pomagało 14 żołnierzy z jednostki wojskowej w Łasku. Problemy z transportem zaczęły się już na Okęciu. W nocy, przed transportem zostały wstrzymane na lotnisku wszystkie loty samolotów, by „Litkę” można było przewieźć przez pasy startowe, pola i wyprowadzić na trasę transportu Warszawa – Wrocław. Na drogach czekało wiele rozmaitych utrudnień np.: zakręty, linie energetyczne, mosty i wiadukty, bowiem na wąskich odcinkach trasy trudno było wykonywać manewr skręcania. Niejednokrotnie konieczna okazała się rozbiórka płotów i ogrodzeń! Transport samolotu nieprzystosowanego do „podroży” drogą samochodową był niemałą sensacją dla mieszkańców mijanych po drodze miejscowości. W samym Wieruszowie tłumy mieszkańców na ulicach oczekiwały z napięciem na jego sprowadzenie. Mimo tego, że sam fakt był dużą sensacją dla miasta, to w dniu dzisiejszym są rozbieżności dotyczące tej daty, najprawdopodobniej było to we wrześniu 1968 roku (?). We wspomnieniach ludzi ten dzień został tak zapamiętany - na wieruszowskich ulicach tłumy mieszkańców, wszyscy oczekują na przyjazd samolotu. Nagle ktoś krzyczy „Jest już przed torami”. Rozlegają się wrzaski, brawa. Takiego powitania nie spodziewali się przedstawiciele Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, panowie Piotr Skonieczny i Franciszek Kowalczyk, którzy asystowali przy transporcie samolotu z Okęcia do Wieruszowa. Aż trudno dziś uwierzyć, że wszystko zaczęło się od planowanego zakupu... autobusu. Prawdopodobnie odbyło się to za sprawą pana Klemensa Długaszewskiego, pilota Polskich Linii Lotniczych „LOT”, który pochodził z Podzamcza. Kierownik Wydziału Komunikacji, Pan Skonieczny, i Przewodniczący Rady Zakładowej Związku Zawodowego, Pan Kowalczyk, udali się na Okęcie aby zakupić autobus, który dowoził pasażerów do samolotu. Niestety autobusy już zostały sprzedane. Ktoś zażartował: „Weźcie sobie samolot”!!! Akurat zostały wycofane z lotu Li-2, statki powietrzne wyprodukowane w ZSRR na licencji amerykańskiego samolotu DC-3 (Dakota). Po dopełnieniu odpowiednich formalności, złożeniu pisemnej prośby do dyrekcji PLL „LOT” o nieodpłatne przekazanie samolotu dla miasta Wieruszowa podpisanej przez Okręgowy Zarząd Związków Zawodowych Pracowników Państwowych i Społecznych maszyna z przeznaczeniem na cele szkoleniowe została przekazana do Wieruszowa. Po kilkudniowym transporcie samolot pasażerski, do niedawna będący własnością PLL „LOT” (zarejestrowany w 1.07.1953r.
nr seryjny 33444804, wykreślony z listy floty powietrznej 4.11.1968r.) obok ruin Zamku rodu Wieruszów, na lewym brzegu rzeki Prosny. Przez kilka lat samolot stał na kołach. W 1972 roku ustawiono go na podwyższeniu, a wkrótce uruchomiono w nim kawiarenkę. Starsi mieszkańcy Wieruszowa z nostalgią wspominają chwile spędzone w samolocie – kawiarni i smak czerwonej oranżady w woreczkach. Samolot „Litka” na stałe wpisał się w krajobraz miasta, stał się integralną częścią jego oblicza. Przy samolocie umawiano się na spotkania, jak również fotografowano się na pamiątkę. Samolot wciąż budzi
autokar został już sprzedany. Wtedy ktoś zażartował sobie „ autokarów nie mamy, ale jest samolot, to sobie go weźcie”.... W ten oto sposób samolot stał się integralną częścią naszego miasta. Czysty przypadek sprawił, że pilot Klemens Długaszewski, pochodzący z Podzamcza pracował na Okęciu już w czasach przedwojennych. Prawdopodobnie i to On powiedział, że jest samolot „do wzięcia”. Pojechali po autobus, a przywieźli samolot! Jadwiga Tomalkiewicz: W tym czasie, gdy sprowadzano samolot do Wieruszowa byłam już po studiach w Krakowie i pracowałam w Liceum Ogólnokształcą-
zainteresowanie, zwłaszcza przyjezdnych. Pojawienie się go w Wieruszowie było nie tylko ogólnopolskim wydarzeniem. Całość filmowała Polska Kronika Filmowa. Przy samolocie odbywały się i odbywają liczne imprezy lokalne. I tylko trochę żal, że z upływem lat samolot nie jest już taką atrakcją. A oto jak po 43 latach sprowadzenie samolotu z Okęcia do Wieruszowa
cym w Pruszkowie pod Warszawą. Przyjeżdżając do rodzinnego miasta odwiedzić rodziców, oczywiście poszłam zobaczyć samolot. Zresztą widać go już było z okien autobusu. W tamtych latach samolot budził duże zaciekawienie, nawet autobusy z tras dalekobieżnych np. Kudowa – Warszawa zatrzymywały się, aby ludzie mogli go obejrzeć. W czasie moich wakacyjnych pobytów w Wieruszowie byłam nawet w tej samolotowej kawiarence, która nastrojem przypominała wyprawy podniebne. Z koleżankami siadałyśmy zwykle przy oknie samolotowym z widokiem na Prosnę, rzekę naszego dzieciństwa. Maciej Dzięgielewski: Według mnie samolot do Wieruszowa został sprowadzony wiosną 1967 roku? Kiedy go transportowano w Pieczyskach musiano podnieść linię wysokiego napięcia. W związku z tym samolot stał tam ok. 2 godzin wstrzymując ruch na trasie. Do Wieruszowa samolot dotarł w godzinach południowych. Pamiętam, że na powitanie samolotu wyszło wielu mieszkańców. Miał być autobus, a sprowadzono samolot. Stefania Fiedler: To była wielka euforia; dzieci, młodzież starsi, wszyscy byli ciekawi. Staliśmy i przyglądaliśmy się jak sprowadzali ten samolot. To była ciekawostka, samolot w Wieruszowie! Później zrobiono tam kawiarenkę. We wnętrzu były oryginalne fotele lotnicze. Chodziliśmy oglądać samolot, robiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Koło samolotu były urządzane zabawy taneczne. Eugeniusz Toruński: Sukces ma wielu ojców. Podobnie było ze sprowadzeniem samolotu do Wieruszowa. Ja wiem, że udział w tym miał Kierownik Komunikacji w Wieruszowie, który mieszkał w Łodzi, Pan Skonieczny. W momencie sprowadzenia samolotu mnie nie było w Wieruszowie, byłem na przeszkoleniu wojskowym w Kętrzynie i oglądałem to w
wspominają jego mieszkańcy: Zenon Magaj: Miałem wtedy 20 lat. Dobrze pamiętam wiecie jaka to była sensacja! Biegliśmy do drogi, żeby zobaczyć, bo obwodnicy wtedy jeszcze nie było. Wybudowano ją dopiero w 1973 roku. Wcześniej wiedzieliśmy, że Wieruszów będzie miał samolot. Ciągnęli go wolniutko przez tory i dalej Warszawską. Wcześniej, w Walichnowach i wielu innych wsiach musieli płoty rozebrać, drogi były wąskie i samolot się nie mieścił. Jechali z Okęcia, przez Rawę Mazowiecką, przez Piotrków, Wieluń. Samolot postawiono go na tak zwanym Zamczysku. Kiedy powstała restauracja Zamkowa (w 70-tych latach), to na jej bazie urządzono w samolocie kawiarnię. To były zupełnie inne czasy. Zasługę sprowadzenia samolotu do Wieruszowa należy przypisać panom: Franciszkowi Kowalczykowi i Piotrowi Skoniecznemu przedstawicielom Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Byli oni w składzie delegacji, która wybrała się do Warszawy, aby zakupić autokar LOT-u, który kiedyś dowoził pasażerów na lotnisko. Nasza delegacja dowiedziała się, że
Kronice Filmowej, w sali kinowej. Chwaliłem się do kolegów: słuchajcie to moje miasto! Samolot, krótko przed przekazaniem do Wieruszowa przestał latać, w bakach miał ponoć jeszcze paliwo. Wycofano go z LOT-u z przyczyn technicznych. Do kompletu były podobno przekazane stroje stewardes. Ze sprowadzaniem – transportem takiej maszyny było wiele problemów ze względu na wąskie drogi. Uważam, że samolot powinien tam stać nadal, ale powinien być czynny! Polecam to uwadze obecnych władz! Przecież kiedyś była tam przemiła kawiarenka i miejsce to było największą atrakcją Wieruszowa. Mówiliśmy na niego „Litka”. Autentyczny dowcip: na dworzec autobusowy spóźnił się facet chcący jechać autobusem do Galewic. Ktoś poradził mu, „leć pan szybko, tam stoi samolot, zaraz startuje”! Kazimierz Górka: Transport samolotu widziałem w Wieluniu, byłem wtedy w szpitalu, po wypadku. Wyszliśmy na tyły szpitala i właśnie drogą jechał... samolot. To był kwiecień 1967 r.? Ludzie stali wzdłuż trasy i przyglądali się. Samolot był ciągnięty przez duży ciągnik lub samochód? Wiedziałem, że wiozą go do Wieruszowa i wszystkim wokół opowiadałem, że wiozą go do mojego miasta, do Wieruszowa. Dopiero na miejscu do kadłuba zostały przykręcone skrzydła, odkręcone przed transportem. Wszyscy chodzili oglądać. Pamiętam, że nawet z okolicznych miejscowości ludzie przyjeżdżali zobaczyć ten samolot. Ciekawiło to ludzi, ponieważ taki kolos pojawił się właśnie w naszym mieście. Andrzej Olbromski: Sprowadzenie samolotu do Wieruszowa było dużym wydarzeniem. Pisano o tym w „Głosie Robotniczym”, w „Trybunie Ludu”. Tłumy gapiów oblegały ulicę Warszawską. Słyszałem że w miejscowości Kraszkowice, niedaleko Wielunia, w miejscu gdzie
„ na skrzyżowaniu dróg stoi kościół” samolot nie mógł się zmieścić. Trzeba było rozbierać płoty. To tylko jeden przykład kłopotów związanych z transportem samolotu na trasie Okęcie – Wieruszów. Bowiem transport takiego kolosa to był niemałe wyczyny jak na tamte lata. W 70tych latach była w samolocie kawiarnia. Wchodziło się po metalowych, wysokich schodach, jak do samolotu. W pobliżu samolotu urządzano różne imprezy lokalne. Samolot jest częścią Wieruszowa. Powinno się go ponownie udostępnić mieszkańcom i turystom. Anna Świegot Foto: Zbiory prywatne