3 minute read

Rzeszów miasto młodych

Next Article
Moja miejscowość

Moja miejscowość

Agnieszka Grzyb

Ciepłe wrześniowe popołudnie, rzeszowski Rynek. Dwóch młodych mężczyzn siedzących pod pomnikiem Tadeusza Kościuszki. - A ty co, dzisiaj nie na wykładzie? – pyta jeden drugiego - Wolne? - Tak – odpowiada drugi – choć w zasadzie to tylko dzisiaj. - Ciężko na Polibudzie , co? - Niby tak, ale wiesz mówią, że przedmioty techniczne to przyszłość. - Myślisz? Co można robić po rzeszowskich uczelniach?

Advertisement

No co ty? Rzeszów miasto szansy?

Rzeszów miasto szansy? Ładne słowa, pytanie brzmi tylko co: co one w zasadzie dla młodego pokolenia znaczą? Rzeszów? No co wy. Przecież i tak połowa z nas myśli nad tym, jak to będzie, gdy już „wydostaniemy się” stąd, gdy uciekniemy do wielkiego Krakowa czy biurokratycznej Warszawy. Tymczasem nasze miasto, pod nieuwagę spragnionej wielkomiejskiej młodzieży zaczyna się intensywnie rozwijać. „Rzeszów – miasto młodych”. Hasło coraz bardziej rzucające się w oczy na plakatach, billboardach. No właśnie, nawet jeden taki codziennie mijam. Przechodzę jak gdyby nigdy nic, pewnie żadnej przechodzeń nie widzi nawet odrobiny zainteresowania na mojej twarzy… Jednak zaczynam się głęboko zastanawiać. A co, gdyby to hasło nie było tylko pustosłowiem? Czy my, młodzi nie marnujemy szansy nam danej? Oto jest pytanie.

Stolica Podkarpacia, zimowy poranek. Ci sami, przynajmniej z wyglądu, studenci.

Nawet miejsce to samo – wszystkowidzący pomnik Kościuszki. - No a co planujesz robić po studiach? – pyta ten pierwszy wysoki brunet. - Szczerze? Nie mam bladego pojęcia. Ale w Niemczech podobno dobrze płacą…

Pierwsze co mi przychodzi do głowy: „Już nie twierdzą, że Rzeszów to szansa…”. Druga myśl: „A może to zupełnie inne osoby?” Wreszcie nie mogę się powstrzymać, zaczepiam ich: - Ej przepraszam że się wtrącam, ale … nie myśleliście o pozostaniu tutaj?

Cisza. Chyba rozmyślają, co mają powiedzieć. - A co ty może możesz wiedzieć? Ile ty masz dziecko lat?

- Może i niedużo, ale patrzę praktycznie. Studia w Rzeszowie to chyba jakaś szansa, nie? - Rzeszów? To szansa, to bezrobocie.

Błąd. Odeszła od nich w ciszy, ale jedno wiedziałam: oni NIE MAJĄ, NIE MOGĄ mieć racji. Już jestem pewna. To nie jest kwestia, CZY marnujemy. Pytaniem jest: DLACZEGO marnujemy dany nam przez los prezent? Prawdę mówiąc, nie jestem pewna czy mam rację. Odbieram jednak ciągle wrażenie, że jesteśmy ludźmi zupełnie zakompleksionymi. „Rzeszów? To gdzieś na Ukrainie?” Brzmi idiotycznie, jednak tak myśli prawdopodobnie około połowa wrocławian czy katowiczan. Nie wierzycie? Mam kuzynkę w samym centrum Śląska. Twierdzicie, że to żaden argument? Trudno. Nie mój problem. Kropka. Nie owijając w bawełnę, nasze „małej ojczyzny” się wstydzimy. Może najwyższy czas docenić więc nasze miasto?

Dziewięć uczelni, trzydzieści dwie szkoły policealne, cztery szkoły artystyczne, czterdzieści osiem techników i szkół profilowanych , po osiemnaście liceów i gimnazjów, trzydzieści dwie szkoły podstawowe. Suche liczby? Może. Dla mnie jednak obrazują miasto stawiające na młodych. Gdy dorzucimy do tego, że co czwarty mieszkaniec Rzeszowa się uczy, z czego ponad 40% studiuje, możemy śmiało stwierdzić, że stolica Podkarpacia młodnieje. Z roku na rok. Kształcących się bowiem przybywa, co jest fenomenem na skalę kraju (dla nierozumiejących aluzji przypominam, że nasze polskie społeczeństwo się starzeje). Te dane pocieszają. Może więcej ludzi dostrzegło, tak jak ja, że mamy szansę na tytuł „Miasto Nauki”? Miejmy nadzieję, że słowa „Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki” (dla niewtajemniczonych dodam, że powiedział to swego czasu ś.p. Mark Twain).

Podsumowując, nasza kochana młodzież, z która zresztą, jako jej członek, się utożsamiam, musi przejrzeć wreszcie na oczy. Bo kiedy, jeśli nie teraz, należy wreszcie należy wreszcie zauważyć, że opcja pozostania w Rzeszowie, wbrew pozorom, jest inwestycją w godne życie? Może choć jedna zagubiona dusza po przeczytaniu tego felietonu zrozumie przesłanie tego tekstu, że to ta nasza podkarpacka mieścina jest przyszłością.

I, to trzeba podkreślić, nie byle jaką…

This article is from: