5. SYMFONIA NATURY

Page 1


1. Modlitwa

Nazywają ich pedałami. Kręcą się wokół toalet, zwanych grzybkami, w poszukiwaniu jednodniowych miłości. Wysiadują w parkach po zmroku, posiadają własny język. Są to nie tylko gesty, ale też sposób zawiązania kolorowego szalika bądź apaszki. Ich nabrzmiałe kutasy są gotowe do ataku w każdej chwili.

Wchodzi do brudnego kibla, od razu ktoś łapie go za krocze. Nie jesteś przypadkiem z młody? Pyta go jednej z tych wielkich brodaczy, którzy niczym spartanie wymachuje swą olbrzymia dzidą w celu zdominowania przeciwnika. Nie podoba mu się to pytanie, więc zamyka się w toalecie i oddaje mocz. Deska jest brudniejsza niż podłoga, z kabiny obok słyszy głośne dyszenie.

Ci mężczyźni mają różne podejście do żonatych. Niektórym to bardzo odpowiada, inni szukają miłości. Szymon należał do tej drugiej grupy. Nie spodziewał się, że zakocha się w policjancie, który jednego dnia zrobił obławę na osławioną wśród jego znajomych ciot, miejski szalet nieopodal uniwersytetu. Jego wąsy i małe ciemne oczy, bystro patrzące znad grubych brwi wydawały mu się atrakcyjne i pociągające. Wielkie dłonie, niedopasowane do niedużego, ale wysportowanego tułowia złapały go za nadgarstki i zaprowadziły na komendę. W panice zadzwonił do brata, który próbował wyciągnąć go z aresztu jeszcze tej samej nocy. Bez skutku. Nawet się trochę z tego ucieszył, bo mógł zobaczyć tego glinę ponownie.

Wśród młodych ludzi najpopularniejsza jest łaźnia znajdująca się na rogu piekarni i kościoła, starsi wolą toaletę w metrze. Znają to miejsce od wielu lat, całkowita nagość wydaje się ich krępować, a młode, chodzące tam prosto z siłowni byczki, onieśmielać.

Lubił tam chodzić zwłaszcza w weekendy, po pracy. Nie musiał przejmować się chorą matką, którą w soboty i niedziele przejmowała jego siostra. Nigdy za darmo. Najpierw szedł do kina, w którym wyświetlali chyba wszystkie możliwe pornosy, nie zwracając uwagi na klientelę. Można w nim było trafić na wszystkie możliwe konfiguracje seksualne, jednak penetrację mężczyzny przez mężczyznę zdarzały się na prawdę rzadko. Czasem trzeba było siedzieć godzinami, żeby na taki film trafić. Nie przeszkadzało mu to. I tak nie miał nic ciekawszego do roboty. Lubił obserwować odwiedzające kino osoby i ich strategie dotyczące siadanie w odpowiednich rzędach. Oprócz napalonych mężczyzn w średnim wieku dużo było młodych, jurnych chłopaków, którzy robiąc sobie przerwę od własnej dziewczyny czasem dawali sobie obciągać. Głównie siedzieli jednak tam dla swojej uciechy, bezpardonowo waląc konia w pierwszym rzędzie. Czasem zdarzały się pary.

Usłyszał pukanie. Nie spodziewał się, że ktoś może nie wiedzieć w jakim miejscu się znalazł więc zamiast odpowiedzieć słowami, zaczął głośno jęczeć. To go zgubiło.

Wczoraj podobno kogoś pobili. Nie zrobiła tego policja tylko grupa pijanych mężczyzn, która zauważyła całujących się facetów. Zrobili niezłą rozróbę. Wezwano policję, ale oczywiście te mendy nic nie potrafiły zrobić. Jeden z tamtych podobno miał nóż. Na szczęście nikt nie zginął, ale Dawid trafił do szpitala.

Gdy wyszedł z więzienia zadzwonił do mnie. Bał się, że mi też coś się stało. Zapewniłem go, że wszystko w porządku. Jego troska sprawiła, że poczułem się lepiej. Wczorajszy alkohol i papierosy wciąż dawały mi się we znaki, ale przynajmniej mogłem zjeść już śniadanie. Po krótkiej drzemce chciałem wyjść na spacer. Zamiast w znajome rejony,

powędrowałem na stare miasto. Sam nie wiem po co, ale wszedłem do kościoła. Moją uwagę przykuł przybity do krzyża Jezus, owinięty w biodrach czerwonym płótnem. Jego twarz była dziwnie spokojna, wyrzeźbione z drewna ciało sprawiało wrażenie niedokończonego. Nagle usłyszałem pusty dźwięk obcasów uderzających o posadzkę. Parę metrów ode mnie siedziała jakaś starsza kobieta, wpatrzona w różaniec. Dźwięk obcasów oddalał się, w bocznej nawie pojawił się ksiądz. Wydaje mi się, że spojrzał na mnie, po czym wszedł na zakrystię. Wstałem. Poszedłem w jego kierunku. Staruszka pozostawała nieruchomo, jej usta bezszelestnie poruszały się zmawiając modlitwę Niechcący znów spojrzałem na Jezusa, który teraz wyglądał jakby patrzył na mnie z uśmiechem. Z czego się cieszysz, krzyknąłem. Kobieta spojrzała się na mnie i z karcącym wzrokiem zbliżyła palec do ust, dając mi do zrozumienia, żebym był cicho. Dlaczego zadzwonił akurat do mnie, pomyślałem. Odwróciłem się na pięcie i szybko wybiegłem z kościoła.

2. Okap kuchenny

Było duszno, a słońce mocno grzało w kark. Droga wiodła przez budynki mieszkalne, małe sklepiki i jedno centrum handlowe. Sygnalizacja świetlna była nieczynna. Wszedłem na pasy. Usłyszałem pisk samochodu, kątem oka zauważyłem siedzącego w samochodzie przestraszonego kierowcę. Nic się nie stało. Po dwóch sekundach w tył jego niebieskiego mercedesa uderzyła kobieta małym, czerwonym fiatem. Nie zdążyła wyhamować.

Wzburzony mężczyzna wyszedł z samochodu zostawiając za sobą otwarte drzwi. Kobieta była w szoku, nie spuszczała rąk z kierownicy. Zaczął robić się korek. Stanąłem na chodniku, przy znaku drogowym zakaz wjazdu. Byłem przerażony i nie wiedziałem co zrobić. Czułem się odpowiedzialny za całe wydarzenie.

Pot spływał mi po twarzy. Moją panika musiała zaważyć kobieta, która podeszła do mnie. Miała jasne włosy i najpiękniejszy uśmiech jaki widziałem w życiu. Zapytała, co się stało. Wmurowany nie mogłem nic odpowiedzieć. Spojrzałem na jezdnię, samochody przejeżdżały jakby nigdy nic, a czerwony i niebieski samochód zniknęły. Miałem mętlik w głowie. Kobieta delikatnie złapała mnie za rękę i zaczęła prowadzić w stronę najbliższej ławki. Usiadła ze mną i położyła mi rękę na piersi. Zamknąłem oczy. Gdy otworzyłem już jej nie było.

Na ulicę wrócił jednak korek, a ja znów poczułem olbrzymie poczucie winy. Wstałem i pewnym krokiem ruszyłem w kierunku blokujących ruch aut. Mężczyzna rozmawiał przez telefon, spojrzał na mnie pytająco. Zapytałem czy nic się nie stało. Nie widzisz, że rozmawiam przez telefon - odkrzyknął mężczyzna. Miał wzburzoną minę. Podszedłem do drugiego samochodu, w którym siedziała kobieta. Była do podobna do kobiety, która złapała mnie na chodniku, ale to nie była ona. Może to jej siostra? Zauważyła mnie i spojrzała w moim kierunku. Nie wiedząc czemu otworzyłem drzwi i wsiadałem na miejsce pasażera. Kobieta nie wiedziała co się dzieje, na desce rozdzielczej znajdował się telefon, który dzwonił. Sięgnąłem po niego i odebrałem. To był kurier. Rozłączyłem się

Mężczyzna z drugiego samochodu zaczął wymachiwać intensywnie rękami. Nie słychać było co mówi, ale wyglądał jakby się z kimś kłócił.

Czeka pani na paczkę - bardziej powiedziałem niż spytałem. Tak - odpowiedziała. - Zamówiłam nowy okap do kuchni.

3. Możliwość bycia pomiędzy

Ode mnie dostałeś wzrastanie.

Korzenie sięgają głęboko, są spokojne.

Ode mnie dostałeś ruch.

Wspinasz się, by dosięgnąć korony.

Stopy przemieszczają w różnych kierunkach.

Zanurzasz się pewnie w pochłaniającej czerni.

Zatapiasz się.

Woda jest przezroczysta, zupełnie jak powietrze. Las jest rozrzedzony, więc czujesz niepokój.

Jesteś pewny siebie.

Pozwalasz na to, żeby być głębiej.

Wzrastasz, chcesz obrócić w pył twardą skorupę.

Zamiast tego wnosisz się wyżej i wyżej.

To, co wydawało ci się niemożliwe wczoraj, staje w zasięgu ręki.

Możesz oddychać

Możesz stać.

Możesz odżywiać się

Możesz być kochanym.

Możesz być pomiędzy.

Możesz wyjść na spacer z psem.

Możesz zjeść na śniadanie naleśniki.

Fotosynteza czerni.

Drzewo ma skrzydła i odrywa swoje korzenie, pełne robaków i jaszczurek.

Wzlatują z tobą w niebo.

Ptaki szybują wgłąb ziemi, w poszukiwaniu jądra.

Muśnięcie powietrza w płucach. Wiesz i nie wiesz jednocześnie.

Ode mnie dostałeś życie.

Wsłuchaj się w rytm swojego ciała.

Ode mnie dostałeś życie.

Wsłuchaj się w to, co niewidoczne.

4. Ciepło-zimno

Strużki potu spływają od czoła, po zgarbione plecy, ugięte nogi. Wchłania je rozgrzane drewno, które przyjmuje ciepło ciała, kamieni, powietrza. Zimna metalowa ramą, chroni przed poparzeniem. Strup, rana. Głęboka lub na powierzchni. Powstała pod wpływem gorąca czy zimna?

Suche powietrze wydobywa się na zewnątrz. Nęci przechodzące osoby, które wślizgują się do środka jak najciszej potrafią. Delikatne dźwięki deszczu. Ręka wysuwa się do przodu, sięga po czyjś łokieć. Szepcze do ucha. Słychać szelest.

Przyklejone od potu plecy. Mokra bielizna układająca się w kształt cielesnych wypukłości. Oddycha i paruje. Pomarańczowy kolor to nie poświata ogniska, tylko zapalona nad naszymi głowami lampa, wydająca specyficzne brzęczenie.

Kropla wody spada z sufitu na rozgrzane kamienie. Furczy, syczy, wyparowuje. Staje się wspomnieniem i pragnieniem. Zaspokaja głóg moich ust. Zostawia po sobie ślad, bezbrzeżny, kojący, w kształcie nieregularnej łzy. Płomienie liżą moje stopy, uwierają. Wewnątrz robi się coraz ciaśniej, upał jest nie do zniesienia.

Wyobrażenie kąpieli w lodowatej wodzie ochładza mój niespokojny umysł. Pragnienie bycia gdzie indziej przeplata się z chęcią pozostania. Jedną nogą tu, drugą tam. Upalny chłód, lodowaty ukrop.

Zapalam. Piję. Zostawiam mokry ślad.

Czekam na przesypanie się piasku. Ktoś zawadzi mi drogę. Dziwne spojrzenie. Szept, śmiech, słowo w obcym języku. Powiew chłodnego powietrza. Ktoś nie zamknął drzwi. Zimne oko, ciepłe podniebienie. Ślina spływa z kąciku ust. Kapie.

Podłoga parzy, choć im wyżej się znajdujesz, tym cieplej. Oddech parzy. Przełykanie śliny jest głośne i niebezpieczne. Pojawiają się i znikają. Ktoś zasnął. Ktoś marzy o ucieczce. Ognista smuga odbija się w szklanych drzwiach. Parzy w oczy. Zwilżam usta i przełykam ślinę żeby uchronić się przed najgorszym. Przed drzwiami ktoś zostawił butelkę wody. Ile osób o niej teraz myśli?

Czuję zapach pokrytej rosą mięty, orzeźwiającego eukaliptusa. Gorąco wpada w moje dziurki w nosie, przechodzi przez płuca i dostaje się do zimnego żołądka. Tam napotyka lodową kulę, śnieżnego bałwana z marchewką, zamiast nosa. Wydostaje go na zewnątrz. Ten syczy niczym wściekły wąż. Topi się i błaga o litość. Gra na zwłokę. Próbuje się wydostać, ale nie potrafi znaleźć wyjścia. Ciepło, ciepło ciepło - jest blisko. Udało się

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.