4. TEKST I SZTUKI PERFORMATYWNE

Page 1


1. (We)wnętrze

Oblepiam powietrze podłogę wspomnienia

podążąm brnę lecę odsuwam gonię pnę kłębię odrywam wiszę łączę biegnę potykam tnę

Wokół mnie gormada innych, podobnych, ale różniących się między sobą. Choć nasza perspektywa bywa podobna, mamy inne cele. Patrzymy w innych kierunkach. Możemy się spotkać, boleśnie lub szczerze. Wykreślić ze swoich znajomych, niczym z osobistego notatnika po czyjejś śmierci. Wpadając w naszą przestrzeń, nie da się wszystkiego powiedzieć. Wielowątkowość jest naszą mocą. Sieć powoduje pulsowanie tej przestrzeni, rozdzieranie powietrza, wzmacnianie podłoża i sufitu. Stanowimy siłę - kruchą i wieczną zarazem. Ślad po nas pozostanie w tobie, to on nas karmi i sprawia, że jesteśmy.

zatrzymuję docieram oglądam artykułuję błądzę wgłębiam unaoczniam czekam rdzawię

niose ze sobą ciężar i lekkość prawdopodobieństwo

czerwienię policzki dłonie uda i pośladki

czernię usta powieki i pozanokcie

bielę czoło włosy i wnętrza stóp

nić nieporozumienie zestrojenie początek koniec

Byłam świadkiem choroby, odbiciem wnętrza. Z pustki i zniszczenia narodził się nowy organizm. Na początku bez płci. Z czasem przybrał imię, które do dziś ciężko mi się wymawia. Czy mogę uchronić się przed bólem? Zabrać siebie samą do krainy miękkości, lekkości i bycia w zgodzie? Istnieć w konkrentym świecie, być namacalną i widzialną? Nie ukrywać się ani przed światłem, ani przed cieniem. Nie kończyć, gdy lekarz powie ci: to koniec. Nieomylność nie jest na szczęście rzeczą ludzką. Są nią raczej splątne myśli, krążące nade mną i nie chcące przestać, potykające się o moje policzki, dłonie, pośladki, usta, powieki, paznokcie, czoło, włosy i wnętrza

stóp.

2. Gra w szachy

Jestem ciszą i każę ci milczeć. Musisz robić co mówię, inaczej cię stąd wyrzucą. Znasz zasady. Byłeś tu już wcześniej. Nie udawaj, że nie wiesz co powiedzieć. Jak nie wiesz co powiedzieć zawsze możesz powiedzieć pomidor. W myślach oczywiście. Robię miejsce na ciebie. Robię miejsce dla ciebie. Powinieneś być mi wdzięczny. Zrób sobie miejsce. Nie gadaj głupot, tylko rób. Biegnij. Nie patrz w stronę mety. Biegnij. Mecze rozgrywają się bez muzyki, wiesz? Odpocznij sobie od hałasu. Namawiam cię. Opłaci ci się, zobaczysz. Może się czegoś dowiesz o sobie, o nim, o mnie. Że mnie lubisz na przykład, chociaż myślisz, że nie. Ciężko ci się żyje beze mnie. Jesteś uzależniony od grania w ping-ponga. Brzmi to absurdalnie, wiem. Kochasz dźwięk piłeczki pingpongowej uderzającej o posadzkę. Jestem tuż za twoim uchem. Chcesz mnie strzepać niczym rzeszę z policzka. Nie udaje ci się. Próbujesz klasnąć rękami i zabić mnie jak komara. Ktoś myśli, że to doping. Szachiści patrzą na ciebie jak na idiotę. Oni potrafią tak po prostu siedzieć. Patrzeć w białe lub czerwone. Sędzia milczy. Nie wiadomo kto zdobył punkt. Ja też tego nie wiem. Przyznam, że gówno mnie to obchodzi. Wychodzę z tobą na boisko. Skip A, skip B. Biegniesz w kierunku trybun. Nie wiesz ile przebiegłeś bo nie słyszałeś wystrzału. Lubię być po wystrzale, napawać się sobą. Ty jesteś tylko zdezorientowany. Nie ma trybun i nie ma kibiców. Nikt niczego nie nagrywa. Jesteśmy tylko my. Patrzymy na siebie. Wiemy, że to tylko gra. Kto pierwszy mrugnie przegrywa. Mrugam do ciebie ale ty nie widzisz. Wolisz zajmować się innymi, tymi którzy cię podziwiają. Chcą twojego podpisu na koszulce, albo piłce. Wolisz zajmować się wszystkimi, tylko nie sobą. Burczy ci w brzuchu. Twoje wnętrzności nie są w stanie mnie znieść. To nie tylko kwestia higieny. Chcę żebyś przestał. Słuchaj mnie, a może sobie pójdę. Znowu biegniesz. Łapiesz się tych wszystkich trywialnych zadań. Uwielbiasz się męczyć. Czujesz satysfakcję, gdy udaje ci się o mnie zapomnieć. Czasem ci się podoba jak złapiemy się wzrokiem. Uważasz to, za niezobowiązujący flirt. Jesteś daleko w błędzie. Jesteś daleko za metą ale dalej biegniesz bo uciekasz przed wszystkim, przed życiem. Że banał? Ja mogę mówić banały. Jesteś ciszą, a między ciszą a ciszą, jesteś właśnie ty. Twoje krótkie spodenki są żałosne. Specjalnie kupiłeś sobie takie buty, żeby być słyszanym już z dwudziestu metrów? Przyznaj się Żyjesz w lęku. Wytatuowane na przedramieniu only god can judge me miało być przestrogą dla innych, a stało się źródłem twoich frustracji. Znajdziesz ulgę gdzieś indziej niż tu gdzie jesteś. Kochasz ich. Zwłaszcza jak oni kochają ciebie. Jak wydzierają się na twój widok i skandują numer twojej koszulki. Słyszysz klik. Ktoś włożył ładowarkę do kontaktu. W końcu będziesz mógł się z nią połączyć. Posłuchać muzyki na słuchawkach wygłuszających, tak jak najbardziej lubisz. Odciąć się od świata. Od boiska i tępych kibiców. Co oni w ogóle robią w twojej ulubionej pralni w której lubisz nie tylko wyprać ciuchy ale i wypić sobie tą ohydną kawę rozpuszczalną. Poszli za tobą? Czy to możliwe, że cię śledzili? Ja ci tego nie powiem. Jestem jak zaklęty kamień, choć podróżuje z tobą. Raz mnie nawet wyprałeś w pralce, to był twój sposób na zamknięcie mi ust. Szybko doszłam do siebie, a mokra byłam jeszcze bardziej uporczywa. Mogłeś mnie przynajmniej utopić, ale brak ci na to sił. Albo tak na prawdę bardzo bardzo BARDZO mnie kochasz. Kochasz, prawda? Możesz mi to powiedzieć, zdejmuję z ciebie odium milczenia. Możesz już mówić, a zapewne wiesz, że mi akurat możesz powiedzieć wszystko. Nie to co im. Fałszerzom, beznadziejnym przypadkom. Nie bądź idiotą i mi wszystko wyśpiewaj, raz dwa! Wolałbym się zaszyć gdzieś w cichym miejscu? Nie wierzę ci, poszedłbym na techno, nie udawaj. Mnie nie pytaj, oczywiście, że możesz. Już zdecydowałeś. No dobrze, chociaż według mnie nie jesteś ubrany na imprezę. Musisz przestać na mnie polegać w kwestiach modowych, mój gust jest raczej skromny. Zabraniam ci tam z kimkolwiek rozmawiać. O już wchodzisz, tak bez biletu - spieszy ci się czy co. Co? Zrobiłam ci coś złego, że tak mnie zostawiasz?

Przecież wiesz, że tam nie wejdę. Przecież wiesz, że mogę tam rozpaść się na kawałki i już nie wrócić. A co byś beze mnie zrobił? A co ty byś beze mnie kurwa………………….

3. Blank face

Spokój, zaduma, znudzenie, irytacja.

Twarz pozostaje nieruchoma.

Smutek, wstręt, zdziwienie, radość. Twarz pozostaje nieruchoma. Wściekłość, groza.

Twarz pozostaje, zgadliście, nieruchoma. Gniew, ekscytacja, zachwyt.

Kąciki ust. Co z nimi? Unoszą się do góry czy opadają w dół? Jeśli tak, to nie zrobiły tego specjalnie.

Oczy mrugają w normalnym tempie. Może jednak szybciej, a ja tego nie widzę?

A w środku? Na pewno wiele dzieje się w mózgu. Czuję coś w brzuchu. Twarz jest bardziej podłączona do mózgu czy do brzucha?

Pustka. Nicość. Otchłań. Brak wyrażania emocji jako przeszkoda w nawiązywaniu kontaktów społecznych. Resting blank face jako sposób na życie i otrzymywanie komentarzy w stylu: nigdy nie wiem, co w danej chwili myślisz. No i dobrze. Moja przewaga. Zazwyczaj jest tak, że najpierw rozglądam się dookoła, a potem myślę, czy mogę reagować. Planuję moją ekspresję twarzy, wyznaczam jej granice i momenty luzu. Najgorzej jest gdy śpię, wtedy nie mogę tego kontrolować.

Moja twarz wyraża nic.

Moje brwi są przezroczyste.

Mój nos jest bezbarwny.

Moje usta są właściwie jedną kreską.

Moje oczy są bezkształtne i bez koloru.

Uśmiechnij się wreszcie. Nic

Poczuj stratę, żałobę, smutek. Nic

No uciesz się trochę. Nic

Nie wyglądasz na zadowolonego. Nic

Mógłbyś okazać mi trochę więcej empatii. Nic.

No naprawdę dałbyś już spokój z tym niewyrażaniem emocji, dlaczego cię to tak dużo kosztuję, ułatwiłbyś życie wielu osobom, w taki sposób nigdy nic nie wiadomo, co u ciebie się dzieje, co przeżywasz, co myślisz, raczej wyglądasz jakbyś miał mi napluć w twarz, a znam cię już trochę, wiem, że nie byłbyś w stanie tego zrobić, ale tak wyglądasz, uwierz mi, byłoby ci w życiu łatwiej, jakbyś chociaż trochę reagował, inaczej można by wziąć się za kogoś martwego w środku. Nic. Pustka.

4. Osoba, z którą już nie mieszkam

Wieża jednego z nich jest nawet na zdjęciu. Dojrzały mężczyzna płynie w stronę bezludnej wyspy, na przekór wszystkiemu. Nieruchoma postać, mijana przez inne ciała, głosy i myśli. Okropny, hostelowy pokój. Przypominam sobie potrzebę wypicia ciepłego napoju i problemy ze znalezieniem miejsca, w którym można było spokojnie usiąść. Patrzyliśmy na niego z mostu, pewnie część z nas zazdrościła mu odwagi i uporu. To był pierwszy raz w Weronie, mało pamiętam z tamtego wyjazdu - pogoda była nieciekawa, miasto odznaczało się przede wszystkim dużą ilością kościołów. Miałem pusty brzuch, ale głowę zapełnioną pomysłami. Mężczyzna ubrany w czarny skafander chyba nie wpadł do wody, a jeśli tak, to nie na naszych oczach.

Nie chcę już na to patrzeć, ten obraz wywołuje nieproszone emocje. Kobieta w czarnej kurtce siedzi na przeciwko pustego, białego krzesła, przyniesionego nad wodę z pobliskiej kawiarni. Trzy osoby w drewnianym pomieszczeniu. Zdjęcie ma ograniczona perspektywę, jakby pochodziło z targu staroci, na którym zostało wykonane. Siwa kurtka. Dostałem ją w prezencie? Otacza ją woda, budynki, żwir i chmury. Niezliczona ilość przerw, palenie w samotności, chwile ulgi. Samotność ze zdjęcia jest porażająca. Z biegiem czasu nawet je polubiłem. Jest na nim najwięcej niebieskiego, które koi i uspokaja.

Przed nimi stół anatomiczny. Wtedy było dość chłodno i wcześnie. Obcy wszędzie, już sobie przypomniałem. W żartach wybieraliśmy osobę, którą najchętniej byśmy pokroili. Wycieczki za granicę są najlepszym pretekstem do spotkania. Znajdujemy się w wiecznej pętli, taki był przekaz tego co widziałem dzień wcześniej.

Ten budynek ma tysiąc lat i pewnie dalej tam stoi. Zimny głaz. Na zdjęciu osoba, z którą już nie mieszkam. Podróż po małym polskim mieście, które kojarzyło mi się negatywnie. Na ziemi rysują się cienie, całość jest słoneczna i wzbudza we mnie nostalgię. Palący się papieros, czekanie, przerwa. Dzisiaj już nie widziałbym w tym sensu. Nasza znajomość przetrwała trzęsienie ziemi. Wrzuciłem to zdjęcie na media społecznościowe.

Wróciłem do tego miasta nieoczekiwanie, z kimś innym. Przygląda mi się osoba w lustrze. Niebo było w ten dzień wyjątkowo czyste. Różnica dziesięciu lat, czarna broda. Znajdują się na strychu, zostały jednak pozbawione zapachu. Zamieniam się w skałę. Mamy dorobione oczy i tak ze sobą rozmawiamy. Wejście na strych przypomina ramę tego lustra. Miałem wielką ochotę polecieć nim dalej.

Wymazanie przeszłości, co ciekawe w sali śmierci o afrykańsko-indyjskim wystroju. Sala zapomnienia, wygaśnięcia, wyblaknięcia. Żart ze śmierci. Trzy postaci nad głowami tych osób nic już nie mówią, wyblakły. Chłód przeszywa moje ciało i mózg.

Młodość ma na głowie okulary. Nie, chyba je odkupiłem od mojej szwagierki.

Nikt nie wpadł na to, żeby zrobić to co ona. Chciałem wymazać z pamięci tamto spotkanie, niechciane spojrzenia. Albo jej matka, która już pewnie nie żyje. Pójść w te same miejsca. Mężczyzny na desce już nie było. Kolory nieba. Wyciągnięte ręce. Zamiast tego z mostu miłości widziałem balon. Tendencja do pustych kadrów, związana z moją wewnętrzną, zinternalizowaną mizantropią, lękiem przed innym człowiekiem. Wielokrotne spotkania. Inne osoby. Ty zamieniasz się w głaz. On wyblakł, już dawno go nie czuć

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
4. TEKST I SZTUKI PERFORMATYWNE by marcinmietus - Issuu