1. Wszechświat i naskórek
Nie jestem od Ciebie oddalony o setki kilometrów, choć tak właśnie się czuję. Dzisiaj przejeżdżałem pociągiem przez twoje rodzinne miasto. Gdy z niego wyjechałem zaczęło padać. Przez otwarte okno w wagonie beztrosko wlatywała woda, zalewając podłogę. Było tak duszno, że nikt nie kwapił się z zamknięciem okna.
Dlaczego jesteśmy tak daleko, dlaczego ta bliskość nie może wrócić? Związana z nią beztroska dobrze wpływała na moją pracę. Teraz sam nie wiem, co robię. Nie mogę się skupić, ciągle wyświetlają mi się w głowie nasze wspomnienia, jak słaba pokraczna rolka na instagramie z niepasującą piosenką, złym filtrem i stopklatkami wewnątrz.
Chciałbym żebyś wraz z deszczem zmaterializował się przy mnie, oblekł mnie, wpadł za kark i moje nadgarstki. Rozpłynął się przy mnie i zostawił kałuże, na których odbijać się będzie moja twarz pokryta łzami.
Jesteś dla mnie wszystkim, tak jak ja jestem dla ciebie wszystkim. Niepoliczalnym, niemożliwym do określenia, bezsensownym do wypunktowywania. Nasza miłość się nie kończy, jest wszechogarniająca i pełniejsza niż pełność. Wylewa się niczym gazowana woda z przezroczystej, pękatej szklanki, skapuje jak śmietana z ciepłego gofra, próbuje wydostać na zewnątrz jak szron z zamrażalki. Nie wykipi jednak do końca nigdy, nawet gdy temperatura naszej miłości będzie podgrzana do maksimum, nie zamarznie, chyba, że na powierzchni głębokiego jeziora, którym jest nasze uczucie.
Jesteś dla mnie niczym, bo nic wyraża wszystko i jest nieograniczone, jak miłość między nami, nasze ty i ja. Kolekcjonuję zostawiony po tobie naskórek w pościeli, włosy w odpływie wanny, resztki twojej śliny na moim ciele. Dopijam po tobie herbatę, mimo, że nie wyciągasz fusa, chociaż ja tego nie lubię, oblizuję twój talerz, dopalam zgaszone przedwczoraj papierosy. Chcę dotknąć wszystkiego, czego dotykałeś, poczuć twój smak, wylizać twój zapach. Napić się twojego potu, ugryźć twoją powiekę, pocałować miejsce między palcami.
Wylegiwać się z tobą po obiedzie na jednoosobowej kanapie, oglądać głupie teleturnieje. Nie myśleć o tym, co mógłbym w tym czasie zrobić, jak bardzo być produktywny, kreatywny, wybitny, niepotrzebne skreślić. Wyczołgiwać się z twoich objęć tylko na siku. Zastygnąć tak już do końca, zsinieć razem, do momentu kiedy odpadną nam paznokcie. Wysysać twoją krew, opukiwać ci płuca, obcałowywać siniaki. Nie robić malinek, bo nie mamy szesnastu lat. Być z tobą w chorobie i rozkładzie. Bezmyślności i kompletnym pogubieniu. W tym chcę się znaleźć
Myśl, że już nigdy cię nie zobaczę doprowadza mnie do szału.
Pisząc to, siedzę na wykuszu okna. Słyszę dźwięk syreny, przejeżdża karetka. Widzę kobietę siedzącą na ławce obgryzającą paznokcie. Spostrzegam cień trójki osób, wyglądają na rodzinę. To jednak para przyjaciół i matka któregoś z nich. Jedna kobieta łapczywie pije wodę, druga poprawia okulary. Chłopiec gra na telefonie w Candy Crush. Nikt się nie czerwieni. Mam nadzieję, że u ciebie jest tak samo ciepło jak u mnie.
2. Wspaniały człowieku (list do siebie)
Jak dobrze, że jesteś. Wiem, że rzadko ci to mówię. Chciałbym mówić ci to częściej. Obiecuję, że się postaram.
Kocham cię i tak zostanie już na zawsze.
Nigdy nie będę się w stanie w tobie odkochać, nieważne co zrobisz. Jesteś dla mnie wszystkim, pamiętaj o tym. Nie ma takiego drugiego jak ty. Nie wszystko zawiera się w słowach, wiem. Dużo jest też w czynach. Dlatego będę dla ciebie zdecydowanie bardziej wyrozumiały, nie tak krytyczny jak potrafiłem dotychczas, zwyczajnie niemiły.
Praktyka miłości nauczyła mnie kochać cię z dnia na dzień coraz bardziej. Dni mijają, a ta miłość się powiększa. Niedługo rozsadzi wszystko dookoła, zarażając kolejne osoby znajdujące się pod jej wpływem.
Kocham cię za: dystans do siebie i świata, poczucie humoru, ciepło, ironię, empatię, siłę, którą przejawiasz w nieoczekiwanych momentach, autorefleksję, samoświadomość, cierpliwość, nie bycie skrajnym człowiekiem, twój specyficzny hedonizm.
Milion dowodów miłości, które daje ci świat, nie da się zignorować. Proszę nie ignoruj ich. Bądź jaki jesteś. Nie zmieniaj się. Przeszedłeś tak długą drogę do samoakceptacji. Stworzyłeś wokół siebie i w sobie bezpieczną przestrzeń, która jest nie do ruszenia.
Powinieneś stanowić wśród dla innych, dlatego nie mogę doczekać się kiedy podzielisz się swoją historią: napiszesz dramat, albo wymarzoną powieść. Zanim to się stanie - rób swoje. Twoja szczerość i autentyczność zabiorą cię bardzo daleko.
3. Kocham cię zwłaszcza jak jesteś daleko
kocham cię zwłaszcza jak jesteś daleko. Noszę cię przy sobie, tak jak noszę słowa, które wzlatują, a jednocześnie zostają ze mną, są blisko, bliżej niż ty w tym konkretnym momencie. Słowa na papierze są jak dotyk, w ciągłym ruchu, przemieszczają się swobodnie po moim ciele. Gdy im pozwolę, wpadają głębiej. Tworzą mozaikę znaczeń i uproszczeń, mówią kocham cię i chcę teraz odpocząć. Ich konkretny wydźwięk zaciera się wraz z przecinkiem albo cudzysłowiem.
Najlepiej mi z tobą gdy cię nie widzę. Wtedy mogę o tobie myśleć cały czas. Co do ciebie powiem, co do ciebie pomyślę i co ci napiszę. Wyobrażam sobie jak moje słowa mierzwią ci włosy, ocierają się o kark. Szybują w różne strony jak wykonane w pół minuty samoloty z papieru. Gdy cię odnajdą robią głośne pac, lądują i już stają się częścią ciebie. Wyczekiwane jak pierwsze pąki kwiatów lub burza w upalny tydzień.
Gapię się w szarą kartkę papieru i myślę o twoim dniu. Widzę siebie jako jego część, próbuję go opisać. Wracam wspomnieniem do nas biegających w deszczu, chowających się pod wiatami autobusowymi lub cudzymi balkonami. Paliliśmy wtedy papierosy i śmialiśmy się, patrząc na swoje mokre twarze.
Pisanie jest aktem miłosnym, jednym z rodzajów kochania. Nie chcę przestać cię kochać, tak jak nie chcę przestać pisać do ciebie, że cię kocham. Jawnie i ukradkiem, po ciemku i w pełnym świetle, gdy burczy mi w brzuchu i gdy jestem najedzony. Czy pisząc ten list wyobrażam sobie twoją reakcję na te słowa? Czy poruszam się raczej w strefie fantazji, skupiam na trwającej dwa kwadranse podróży wgłąb siebie. List miłosny z założenia ma tendencję do miłości sentymentalnej - romantycznej, wymyślonej, poruszającej przestrzeń własnej imaginacji. Stanowi jedną wielką projekcję na temat naszej miłości, mojej miłości do ciebie oraz twojej miłości do mnie.
Kocham cię tak, jak nigdy nikt cię jeszcze nie kochał. Ty nie myślisz miłością, wiem, że nie potrafisz, bo myślisz tylko o mnie. Ja dużo myślę o miłości, nie tylko naszej, ale tej wyabstrahowanej z codzienności, nieosiąganej i spełnionej. Nie wypełniamy siebie nawzajem. Nie jesteśmy jak ogień i woda. Jak dzień i noc. Myślę o nas jak o ziemi i ziemi, materii i materii, jasności i jasności, ciemności i ciemności. Ten, kto mówi że przeciwieństwa się przyciągają, nie poznał nas.
Moje słowa wychodzą ze mnie, dobijają się do ciebie i przenikają niczym wąski sztylet służący do dobijania rannego. Dobijam cię więc moimi słowami, moją miłością, kładę cię na wznak, duszę. Zaczynasz drżeć na samo wyobrażenie mojego głosu, na moje „najdroższy, myślałem o tobie dzisiaj”. Nawet jeśli to kłamstwo albo forma, stosowana przeze mnie w liście, żeby uspokoić moje i twoje drżenie, co może stać się z tak wielką miłością, którą mamy? Ty i ja.
Kocham cię stanowi strukturę przez którą cię kocham. „Kocham” jest solidne i pełne, „cię” miękkie, wręcz galaretowate. Ma w sobie „ę” którego nie lubię wymawiać, mimo, że mam je w nazwisku. Co by było gdybym ja był słowami Kocham cię? Gdybym był tym listem, zdaniami i kropkami? Jak bym wyglądał, jaki bym miał kształt? W którą stronę bym podążał? Czy miałbym punkt kulminacyjny, czy byłbym raczej rozproszony?
Czasem nasze „kocham cię” jest razem, czasem znajduje się gdzieś obok. Ja chcę ciebie, chcę być z tobą. Nie mogę bez ciebie żyć, zobacz co ze mną zrobiłeś. Mimo tego, a może właśnie dlatego - Kocham cię
Nie kocham cię, bo cię potrzebuję. Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham.
4. Ghosting
Tak jak podejrzewałem wrócił do Polski.
Zagaiłem ja.
Napisał, że zaczął dzień od squasha i zapytał jak ja zacząłem dzień.
Napisałem, że od jogi.
Zadałem niewinne pytanie o jego plany na dzisiejszy dzień (mówiąc przy okazji o własnych).
Napisał, że odwiedzi babcię.
Napisałem: o wow, to jesteś już w Polsce?????!
Napisał, że tak od dwóch dni. Niespodzianka. Więc ja.
Poczułem się dziwnie.
Poczułem się nieważny.
Zrobiło mi się przykro, że nie dostałem tej informacji wcześniej.
Stwierdziłem, że już nie ma co tego ciągnąć.
Postanowiłem, że mu nic nie odpiszę.
Ucieszyłem się, że mam dziś próbę (mimo, że pierwsza rzecz, którą pomyślałem po obudzeniu to „nie chce mi się”).
Myślałem o tym, co powiem dziś znajomym po spektaklu („Zgadnij co, typ jest już w Polsce i nic mi nie powiedział”).
Chciałem go ukarać nic mu nie odpisując, myśląc, że ta relacja nie ma sensu itd. itp. Chciałem go zwyczajnie zghostować.
Następnie nazwałem sobie to co czuję: poczułem się pominięty.
Dostałem sygnał, że nie jestem dla niego ważny.
Na tyle ile myślałem, że jestem.
Znowu ucieszyłem się, że mam dziś próbę (przynajmniej czymś zajmę myśli).
Przypomniały mi się moje projekcje z rana – kiedy jeszcze nie dostałem potwierdzenia, że jest w Polsce, że robi mi niespodziankę i przychodzi wieczorem na czytanie.
Zastanawiałem się w tej projekcji nad własną reakcja – oczywiście musiałbym odegrać zdziwienie.
Nie wiedziałem czy mu napisać, jak się poczułem – nie zrobiłem tego.
Zamiast tego napisałem – dobrze, że wszystko się udało (festiwal i powrót) i że jestem w szoku, ale – zgodnie z prawdą – zacząłem coś podejrzewać, bo wrzucił na relację zdjęcie z papieżem.
Napisałem, że specjalnie wrzucił zdjęcie wersalki babci.
Specjalnie dla kogo?
Napisałem: niezła szelma z ciebie.
Czekam na odpowiedź.