Swit ebookow nr 10 rw2010

Page 43

ŚWIT EBOOKÓW

R W 2 0 1 0

e-magazyn o e-książkach, e-pisarzach, e-czytelnictwie

– Nie musisz, jeżeli odda ci samochód i smartfona lub GPS, i obieca, że na ciebie nie doniesie – odpowiedział spokojnie. – A jeżeli nie będzie miał smartfona? – To zatrzymasz i zabijesz kolejnego. Aż do skutku. Pomysł Łukasza był straszny, szalony. Nie chciałem słuchać, co dalej. Nie wyobrażałem sobie, że byłbym w stanie czatować w krzakach i szlachtować każdego kierowcę, którego uda mi się zatrzymać. – W smartfonie uruchomisz mapę i wyznaczysz trasę. Musi być możliwie prosta i omijać skupiska ludzi. – Że mam omijać miasta i wsie, to oczywiste, ale czemu prosta? – spytałem, nie rozumiejąc. – Bo będziesz jechał z maksymalną możliwą prędkością. Praktycznie nie ma szans, żeby nie poleciała na ciebie przynajmniej jedna kobieta. Dlatego twoją jedyną nadzieją jest bezwładność. Jeżeli nie zdążysz odjechać, zanim nabiorą prędkości, jesteś trupem. Rozumiesz? Kiwnąłem głową. Szykowała się niezła przejażdżka, pomyślałem, starając się zapomnieć o wcześniejszym punkcie planu. – Jeżeli będzie ci brakować paliwa, zatrzymasz się w odludnym miejscu, najlepiej zjechać głęboko w las, i poczekać do nocy. Nie zbliżaj się do stacji, jeżeli są tam inni klienci. – Co dalej? – Dalej już nic. – Wzruszył ramionami. – Jeżeli wcześniej nie zginiesz, to albo znajdziesz się w pułapce, albo cię złapią. Będziesz mógł wybrać, czy chcesz wjechać w tłum na jakimś deptaku, zrobić rundkę po centrum miasta, czy podetniesz sobie żyły i wjedziesz do jeziora. Rozumiesz? Będziesz miał wybór. Taki jak ja. Ja zamierzam z czasem urządzić małą hekatombę. Ty możesz zrobić podobnie albo od razu zginąć z hukiem. A jednocześnie mi pomożesz, bo odciągniesz uwagę. Im dalej dotrzesz, tym lepiej. Próbowałem go namawiać, żeby uciekał ze mną, dopóki był w stanie. Na początku uprzejmie odmawiał, uzasadniał, tłumaczył. Potem już tylko odszczekiwał. Odpędzałem od siebie uczucie zniecierpliwienia, że jeszcze nie umarł, że jestem tu uwięziony. Po tylu miesiącach nudy, ba, po całym moim nudnym życiu, nie mogłem się doczekać chwili, gdy ruszę w świat. Może nie po to, by go podbić, ale z pewnością, by pobić. Bez przerwy myślałem o tamtej rozmowie. Starałem się wykrzesać w sobie jakieś uczucia do tych biednych wysokich dziewczyn, do tych rudych, do kierowców. Nic z tego. Nie obchodzili mnie. Zresztą mój smutny los też już mnie nie wzruszał. „Etyka nie działa” – mówił Łukasz w trakcie ucieczki i wcześniej. Miał rację. Kładłem się z myślą, że już jutro mogę obudzić się sam, obok stygnącego ciała. To też mnie nie ruszało. *** – Zmiana planów – stwierdził przyjaciel, gdy grzaliśmy się przy ogniu. Wiatr nie był jakoś szczególnie dokuczliwy, ale temperatura zwiastowała zimę. Odchylił się i sięgnął po coś, co leżało za nami. Zanim zdążyłem się odwrócić, poczułem ukłucie między żebrami, od którego straciłem oddech. Coś momentalnie zaczęło mi się gromadzić w tchawicy, podchodzić pod krtań. Kaszlnąłem, a na mojej dłoni i spodniach pojawiły się czerwone krople. Dźgnął mnie jeszcze trzykrotnie, a potem delikatnie położył na ziemi. – Potem mogę być zbyt słaby, żeby cię zakopać – wytłumaczył, wycierając mi policzek z krwi. – Pochowam cię, a potem sobie gdzieś odpełznę. Odwrócę uwagę. To będzie niezły kawał, co nie? Odpowiedziałem mu mrugnięciem.

43


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.