#zaCZEPKI (9/2024)

Page 1


SŁABYM

Magazyn znajdziesz na stronie: www.magazynzaczepki.pl

Adres redakcji ul. Nad Jarem 39a 80-135 Gdańsk tel. +48 609 675 602 www.magazynzaczepki.pl

Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania. Redakcja przyjmuje teksty naukowe z zakresu medycyny, pielęgniarstwa, położnictwa, ratownictwa, prawa.

Copyright © Mimesis S C All rights reserved Wszelkie prawa zastrzeżone Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody wydawcy.

Bądźmy

szczerzy. Ten miesiąc może być najlepszym

lub najgorszym okresem w roku. Wszystko zależy od tego, czy w końcu zareagujesz, gdy w pracy koleżanka po raz kolejny wstawi wodę na kawę tylko dla siebie!

Twój kolor to czarny. Szczęśliwe liczby to 24 i 5.

PANNA WAGA

Kawa na ławę, masz przekichane! Październik zacz-

nie się od infekcji z przedszkola, którą przyniesie do domu bombelek, bo inna matka leczy dzieci w domu szałwią i nie wierzy w ospę. W rzeczywistości rota przejdzie też na ciebie, więc od razu weź wolne w robocie i zaopatrz się w elektrolity i książkę przy kiblu.

W tym miesiącu postaw na brąz. Twoje liczby to 5 i 36.

PANI STEFANIA ROBI AUDYT KOMUNIKACJI!

Na pewno zdarzyło się Wam dzwonić na infolinię banku czy telekomu i usłyszeć ten cudownie irytujący, mechaniczny głos, który pyta, czy na pewno chcecie stracić kolejną godzinę życia na rozmowę z robotem. Często można się domyślić, że rozmawiacie z kimś, kto bardziej przypomina blender niż człowieka – odpowiedzi są tak sztywne, że można by je pomylić z instrukcją obsługi mikrofalówki. Ale wyobraźcie sobie, że ten głos nagle zaczyna brzmieć jak Wasza ulubiona przyjaciółka z oddziału, która wie, czego chcecie, zanim sami to zrozumiecie. I nie, to nie jest nowa postać z taniej medycznej telenoweli, to AI – sztuczna inteligencja, która udaje człowieka lepiej niż Wasz kot udaje zainteresowanie Waszym życiem.

AI, rozwija się szybciej niż epidemia grypy w sezonie zimowym. Kiedy 30 listopada 2022 roku świat poznał ChatGPT, nagle okazało się, że maszyna może pisać lepsze eseje niż student, który w nocy zażył dawkę kofeiny kilka razy większą niż jego BMI. Dwa lata później, sztuczna inteligencja nie tylko odpisuje na Wasze maile, ale i uwzględnia kontekst – czyli coś, z czym większość z nas wciąż ma problemy nawet po trzeciej kawie. I co najważniejsze, AI stała się specjalistką od tworzenia rzeczy, które kiedyś były zarezerwowane tylko dla ludzi, takich jak rysowanie, pisanie i wymyślanie wymówek, dlaczego znów nie zrobiliście tego, co mieliście zrobić.

ADRIAN NOWAKOWSKI

ADRIAN NOWAKOWSKI @adrian nowakowski qsna2023

Magister pielęgniarstwa, obecnie specjalizujący się w dziedzinie pielęgniarstwa anestezjologicznego i intensywnej opieki Pielęgniarz na OION w Kl Neurologii CSK UCK WUM. Student informatyki. Laureat międzynarodowego konkursu Queen Silvia Nursing Award organizowanego przez Fundację Medicover, za pomysł wykorzystania wielkich modeli językowych i sztucznej inteligencji do stworzenia symulatora komunikacji z pacjentem cierpiącym na demencję. Pielęgniarz aktywnie współpracujący z Naczelną Izbą PIP, by poprawić jakość zawodów pielęgniarki i położnej

Ale zanim zaczniecie świętować, że AI to nasz wybawca w medycznym świecie, muszę Was wyprowadzić z błędu. AI nie myśli, nie czuje, nie zrozumie, dlaczego śmiejecie się podczas oglądania reklam suplementów diety. To tylko sprytny mechanizm, który łączy różne dane jak puzzle – z tą różnicą, że jeśli jeden kawałek nie pasuje, AI i tak spróbuje go wcisnąć na siłę. Jak to działa? Najpierw AI przetwarza tony danych – tak, jakby przez całą noc oglądała „Na Dobre i Na Złe” na przyspieszeniu, żeby nauczyć się, jak rozmawiają ludzie. Potem stara się przeanalizować kontekst, czyli przypomina sobie, jak te wszystkie postacie mówiły do siebie, i przewiduje, co powinna odpowiedzieć. A na koniec, AI generuje odpowiedź – nie zawsze sensowną, ale hej, próbowała, prawda?

CO NA TO STEFANIA?

Przejdźmy jednak do Pani Stefanii. Pani Stefania to prototyp pomysłu, który zyskał uznanie na arenie międzynarodowej, zdobywając Nagrodę Pielęgniarską Królowej Szwecji Sylwii. Nagroda ta, organizowana w Polsce przez Fundację Medicover, jest dedykowana pielęgniarkom oraz studentom pielęgniarstwa, promując innowacyjne pomysły, które mają na celu poprawę jakości życia pacjentów, zwłaszcza tych cierpiących na demencję. Otrzymanie takiego wyróżnienia to jasny sygnał, że Stefania nie tylko dobrze udaje pacjenta, ale robi to na poziomie, który zasługuje na królewskie uznanie.

AUDYT KOMUNIKACJI

Pani Stefania to przede wszystkim nie jest kolejny uroczy fantom, którego można potraktować jak obiekt ćwiczeń na praktykach. O nie! To sztuczna inteligencja, która zrobi Wam audyt komunikacji! Wyobraźcie sobie, że musicie przekonać pacjenta z demencją, żeby wziął leki – proste, prawda? Ale wtedy ta prośba kończy odmową. Zaczynacie więc z całą cierpliwością, jaką udało Wam się wykrzesać po kolejnej dobie w pracy i z empatycznym podejściem przekonać tę AI do współpracy… i gdy już myślicie, że dobrze Wam poszło, bo pacjent się zgodził, to Pani Stefania mówi Wam, że popełniliście błąd.

To trochę jakbyście wyszli z pokoju pacjenta, myśląc, że dobrze Wam poszło, a tu nagle Pani Stefania podchodzi z raportem i stwierdza: „Czy na pewno musiałeś użyć w rozmowie tego medycznego terminu? A może pacjent wolałby, żebyś to wytłumaczył jak człowiek, a nie jak encyklopedia w białym fartuchu?”. Niby tylko sztuczna inteligencja, ale jakimś cudem potrafi wprawić w zakłopotanie lepiej niż niejedna pacjentka i najbardziej surowa epidemiologiczna.

KRYTYK W BIAŁYCH RĘKAWICZKACH

Ale Stefania to nie tylko krytyk w białych rękawiczkach. Ona ma na celu coś więcej – nauczyć Was, jak radzić sobie w komunikacji z pacjentami. Choć wydaje się, że jest tylko manekinem, to wyobraźcie sobie, jak wyglądałaby przyszłość pielęgniarstwa, gdyby każda rozmowa z pacjentem kończyła się takim raportem. Nie mówimy tu o „koleżeńskiej” ocenie – tu chodzi o szczery feedback, który obnaża wszystkie Wasze wady komunikacyjne, ale w tak konstruktywny sposób, że chcecie nad tą komunikacją dalej pracować.

ONA MA OSOBOWOŚĆ

Pani Stefania ma w zanadrzu więcej asów. Ona nie tylko udaje pacjenta z demencją – ona ma „osobowość”. Potrafi być uparta, wymagająca cierpliwości, jakby celowo sprawdzała granice Waszej empatii. Kiedy próbujecie przekonać ją do spaceru ona stwierdzi że nie bo przecież ten bałagan na podłodze stanowi zagr złam rozg

I właśnie w tym tkwi cały urok Pani Stefanii. Ona zmusza Was do refleksji nad własnym podejściem, komunikacją i cierpliwością. Może po takiej sesji z nią będziecie bardziej wyczuleni na potrzeby pacjentów w rzeczywistości?

A może po prostu poczujecie, że potrzebujecie dłuższego urlopu, zanim znów postawicie stopę na oddziale?

Stefania pokazuje, że przyszłość edukacji w pielęgniarstwie to nie tylko nauka technik i procedur, ale także doskonalenie umiejętności miękkich, które są tak samo ważne, jeśli nie ważniejsze, niż wiedza medyczna. Bo w końcu, jak dobrze znacie teorię, to jedno, ale jak radzicie sobie z pacjentami, którzy nie chcą Waszej pomocy, mimo że jej potrzebują, to już zupełnie inna para kaloszy. A Stefania z radością wskaże Wam wszystkie momenty, w których te kalosze przeciekają.

ARSTWIE

ępnym razem usłyszycie o AI w myślcie o niej tylko jako o kolejnym o niej jak o surowym, ale sprawiedliwym ie odpuści Wam ani jednego błędu. Czy cydowanie tak. Bo jeśli Stefania może więcej niż tylko krytykować, to może Was, jak być lepszym pielęgniarzem –będzie to oznaczać, że poczujecie się ch.

Pani Stefania to jednak tylko czubek góry lodowej, jeśli chodzi o AI w medycynie. Wyobraźcie sobie, że Kodeks Etyki Lekarskiej już został zmieniony, aby lekarze mogli korzystać z AI. No tak, ale zanim zaczniecie się cieszyć, że robot zrobi całą robotę za lekarza, pamiętajcie – lekarze wciąż muszą sprawdzić każdy wynik i diagnozę, bo AI, choćby nie wiadomo jak sprytna, może czasem zaproponować leczenie, które przypomina zalewanie Żółtej Czibo zimną wodą. W skrócie, AI może pomóc, ale ostatnie słowo i tak musi należeć do człowieka, bo „robot się pomylił” nie jest czymś, co chcielibyście usłyszeć w gabinecie.

Tak więc, moi drodzy, AI to obietnica przyszłości, gdzie technologia ma nas ratować przed naszymi własnymi błędami. I nawet kiedy Pani Stefania będzie głośno wyrażać dezaprobatę, możecie być pewni, że ostatecznie to właśnie ona pomoże Wam wrócić na właściwe tory. Bo choć AI może czasem przytknąć Wam, niczym surowy, ale troskliwy nauczyciel, to może jest to droga, abyśmy byli nieco lepszymi ludźmi, bo przecież na końcu tej technologicznej drogi, wszyscy chcemy tego samego – zdrowia, empatii, dobra naszego pacjenta i trochę mniej wymówek, żeby pójść na siłownię po zjedzeniu kolejnego Merci.

O

I N S T A K O N G R E S I E S Ł Ó W K I L K A

Jednym z pierwszych powiedzeń, które przekazały mi starsze koleżanki, było: „Samemu to można sobie ewentualnie kawę zaparzyć. A i tak smakuje lepiej, jak ci ją zrobi koleżanka. Pamiętaj, pielęgniarstwo, to praca zespołowa”. Kolejne lata pracy tylko mocniej uświadamiały mi sedno tego powiedzenia. W zawodach medycznych potrzebujemy ogromnego wsparcia innych medyków. „Nikt nie zrozumie pielęgniarki lepiej niż druga pielęgniarka” brzmi może trywialnie, ale jest w tym powiedzeniu moc, której doświadczam na co dzień. W ostatnich latach konferencje, kongresy i webinaria stały się bardzo popularne, jednak wydarzeniem, które z założenia ma dawać nam wsparcie w praktykowaniu, networking, omówienie licznych problemów naszych zawodów – jest instakongres.

#instakongres

Instakongres niezaprzeczalnie dzieje się wokół medycznej strony Instagrama. Dziś coraz rzadziej spotykamy się z poglądem, że Insta to tylko kawki i kotki. Medycy w Polsce, szczególnie pielęgniarstwo i położnictwo, stworzyło na nim przestrzeń dialogu, postawy na rzecz zmian, doskonalenia naszych profesji. To również platforma wymiany doświadczeń i ogromnego wsparcia, jakie dajemy sobie w tysiącach wiadomości prywatnych. Spotykając się po raz pierwszy na żywo na instakongresie, mamy uczucie, że znamy się przecież już od dawna. Wymiana poglądów, słowa wsparcia w trudnych chwilach, pomiędzy pozornie nieznanymi osobami, jest niezwykła. A jednak – nikt nie zrozumie cię tak, jak inna pielęgniarka i położna, prawda?

Tegoroczna edycja różniła się od pierwszej. Zmianie uległa nie tylko lokalizacja, przenieśliśmy wydarzenie z Warszawy do Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Postawiliśmy na panele dyskusyjne, udział w dyskusji perspektywy pacjentów, dzięki obecności Agnieszki Szuścik, która transparentnie uświadomiła nam moc patient experience. Nie zabrakło potrzebnego nam głosu prawnika o prawie medycznym (Patrycja Pieszczek-Bober), a także o prawnych aspektach wykonywania naszych (Paulina Salamon).

#instakongres

Dziękujemy za obecność niezwykłej i inspirującej pielęgniarki, posłanki Joanny Wichy, która uświadomiła nam, jak wiele dobrego może zrobić pielęgniarka-polityk. Mocnym akcentem instakongresu była rozmowa z Maćkiem Latosem – bez różowych okularów, pozwalająca wybrzmieć trudnym pytaniom o naturę pracy na Instagramie, podejściu do zmiany, o roli influencerów. Czy mamy świadomość prawdziwego celu naszych działań? Kiedy praca u podstaw i postawa społeczna, nadal mają realną wartość, a kiedy to już lansowanie własnej osoby i marki osobistej? Rozmowa z Maćkiem nie miała charakteru motywacyjnego. Niezaprzeczalnie jednak dotyczyła kanwy i core’u naszego istnienia – merytoryki. Bez niej jesteśmy tylko kolejnym kontem o kawkach i kotkach.

Jak założyć swoje konto? Jak je prowadzić, z jakimi wyzwaniami należy się zmierzyć, zakładając publiczne konto? Czy jest jedynie lekko i przyjemnie, czy to trudna i wielogodzinna praca? Na Instagramie aktywnie działa Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych, stąd nie zabrakło wśród nas przedstawicielek naszego samorządu. Prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, Mariola Łodzińska, z charakterystyczną dla siebie energią, siłą i entuzjazmem, mówiła o kierunkach zmian, o mocy i potencjale, jaki tkwi w młodszym, ale już doświadczonym pokoleniu naszych zawodów.

#instakongres

Ogromną popularnością cieszyły się tzw. strefy, w których zaistniały praktyczne aspekty naszych profesji. Leczenie ran, RKO noworodka, pielęgniarstwo szkolne, konsultacje w zakresie rozwoju osobistego, obrazowanie za pomocą USG w praktyce pielęgniarki i położnej to jedne z licznych, wspaniałych przestrzeni, za które serdecznie dziękuję wszystkim zaangażowanym w ich stworzenie!

Dziękujemy również naszym partnerom, którzy tegorocznej edycji dodali kolorytu i smaku! Skoro o smaku mowa, tegoroczny instakongres z pewnością wyglądałby inaczej, gdyby nie nasz główny partner - diety od Vikinga. Bez ogródek możemy stwierdzić, że stanęli na wysokości zadania i oprócz posiłków, którymi wspierają Was każdego dnia, dostarczyli nam masę zabawy i śmiechu (kto z Was stoczył pamiętną bitwę na lacze?). No i te nagrody w konkursach - Viking po raz kolejny pokazał, że darzy ochronę zdrowia, ogromnym szacunkiem!

Uczestnicy mogli odprężyć się w strefie beauty, gdzie czekały od nich instakongresowe frotki od BOMOYE, czy wyjątkowe zapachy od Bydgoskiej Fabryki Mydła. Nowe trendy w pielęgniarskiej modzie, można było zobaczyć na stoisku Stelo i zaopatrzyć się w książki od Wydawnictwa PZWL. Nie zapomnijmy o dawce wiedzy od Hexanowa i Nutrition Health Institute oraz przepięknych koszulkach od Medantlers, które z dumą można nosić nie tylko podczas instakongresu.

Instakongres nie mógłby się odbyć bez autorytetów naszego środowiska na Insta. Obecność Mateusza Sieradzana, Weroniki Czapskiej, Maćka Latosa, Izy Dembińskiej, Agnieszki Zugaj, Pauliny Zawory, Ani Gąsior, Izy Paciorek, Grzegorza Cichowlasa, Agaty Korgól, Kasi Leńskiej, Alicji Kraszkiewicz, Natalii Sak-Dankosky, Leny Serafin, Marty Olkowicz, Magdy Dąbrowskiej, Joli Wołosianki, Karoliny Boroń, Adriana Nowakowskiego, Damiana Romańczuka, Szymona Raszki i Gilberta Kolbe i wielu, wielu innych wspaniałych postaci wspierających naszą społeczność to prawdziwa wartość instakongresu. Spotykamy się po drugiej stronie ekranu, możemy się uściskać, wymienić ciepłymi słowami, podjąć dyskusję.

Zostanie ze mną szczególnie kilka momentów. Pielęgniarka, która właśnie przeniosła się na Podlasie, a którą mogłam poznać @magdazpodlasia, nawiązać kontakt, uzyskać wsparcie w nowym miejscu pracy. Położna, która podzieliła się ze mną znamionami wypalenia zawodowego. Absolwentka, która zbierała autografy na swojej pracy licencjackiej. Dyskusja z Maćkiem. Moment podczas integracji, kiedy rozmowom nie było końca. Rozmowy w apartamencie, podczas których łza wdzięczności zakręciła mi się w oku. Praca na Instagramie jest trudna, dziękuję za te momenty słów wsparcia, zrozumienia.

#instakongres

Czuję, że instakongres jest nam potrzebny. Niewątpliwie zmieniać się będzie formuła. Potrzebujemy mniej paneli dyskusyjnych, więcej alternatywnych rozwiązań, takich jak a la TedTalkowe wystąpienia (uwierzcie lub nie – to pomysł Maćka Latosa!). Z pewnością szukamy w nim też luzu, zabawy i śmiechu, co dobitnie uświadomił mi Mateusz przebrany za Wróżkę Zapomnianych Praw Pacjenta. Zgodnie z powiedzeniem, że do trzech razy sztuka, wierzę, że kolejna edycja wyrzuci nas wszystkich z laczy. I choć myślę, że samo machanie laczem jako formuła już się wypaliła, zdecydowanie chciałabym, abyśmy spotkali się znów za rok. Przeżywamy zmiany, dojrzewamy jako środowisko, zarówno w zakresie poczucia humoru, jak i rozmów o nas, naszych własnych działaniach w sieci i przy pacjencie. Być może spotkamy się w formie Instakongres Camp? Rozmów plenerowych, ogniska i bliżej natury?

Wierzę, że dzięki organizatorkom, firmie Mimesis, możemy wszystko! Dziękuję Ewie i Kamili, i całemu zespołowi! Taka duża i innowacyjna impreza to nie tylko ochy i achy, uwierzcie mi, proszę, na słowo. Jeśli już coś zgubić, nauczyć się in the hard way, to tylko z mądrymi i dobrymi ludźmi – to kolejne powiedzenie, które pokazało mi swoją wartość! Cokolwiek przed nami, wiem, że instakongres tworzymy wszyscy, zarówno nasze autorytety, jak i jego uczestnicy. W końcu medyczny świat na Instagramie nie mógłby istnieć bez każdego z nas. Do zobaczenia za rok!

#instakongres

ANNA WODA @higienicznawoda

Magister pielęgniarstwa, w trakcie specjalizacji rodzinnej. Prowadzi Indywidualną Praktykę Pielęgniarską Redaktorka naczelna #zaCzepek Członkini zarządu Polskiego Towarzystwa Pielęgniarstwa Infuzyjnego i Rady Fundacji Polki w Medycynie. Entuzjastka rozwijania kompetencji społecznych. Hasa po krzaczkach, promuje kąpiele leśne i well-beeing wśród medyków. Uwielbia networking, bo tak się składa, że lubi ludzi

POKAŻ SWOJE SOCJALE

Prowadzenie kont w social media przez pielęgniarki i położne – czy można tam publikować zdjęcia pacjentów?

Prowadzenie przez pielęgniarki oraz położne kont w mediach społecznościowych jest coraz powszechniejsze. Niektóre osoby dzielą się ogólnie swoją codziennością, inne dodają do tego również aspekt edukacyjny. Głównie w tym drugim kontekście pojawia się pytanie – w jakim zakresie można tam pokazywać pacjentów?

Wizerunek pacjenta (a mówiąc ogólniej: każdego człowieka) podlega prawnej ochronie i zgodnie z przyjętą zasadą można go opublikować po uzyskaniu zgody samej osoby będącej na zdjęciu czy nagraniu. Ale co to właściwie jest wizerunek? Oczywiście twarz konkretnej osoby, ale w doktrynie rozumie się to pojęcie szerzej i rozciąga je na całą postać osoby fizycznej. Niektórzy posiadają takie cechy wyglądu, jak charakterystyczny, wyjątkowy tatuaż, więc nawet pokazanie fragmentu ich ciała pozwoli na zidentyfikowanie, kto jest na zdjęciu.

Patrycja Pieszczek-Bober @prawodozdrowia Prawniczka, absolwentka prawa oraz studiów podyplomowych z zakresu prawa medycznego i bioetyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ekspertka w zakresie prawa medycznego. Od 2020 roku na Instagramie dzieli się wiedzą z zakresu prawa medycznego oraz prawa farmaceutycznego

DRUGI ASPEKT

Dodatkowo należy wziąć pod uwagę drugi aspekt – pokazanie pacjenta w mediach społecznościowych może się wiązać również z przekazaniem w ten sposób informacji związanych ze stanem jego zdrowia, udzielanymi mu świadczeniami. Informacje te pielęgniarka czy położna muszą zachować w tajemnicy, chyba że na ich ujawnienie zgodę wyrazi pacjent. Reasumując – można pokazywać, ale za zgodą pacjentów. Dla własnego bezpieczeństwa i spokoju ducha warto zadbać też, aby zgody pacjenta miały formę pisemną.

GODNOŚĆ I INTYMNOŚĆ

Trzeba też w tym wszystkim pamiętać, że pacjent ma również inne prawa, m.in. prawo do poszanowania jego godności i intymności. Gdybyśmy to my chorowali i leżeli w szpitalnym łóżku, większość na pewno nie miałaby ochoty być fotografowana i oglądać swoich zdjęć opublikowanych w internecie. Praca pielęgniarki to jednak w głównej mierze pomoc pacjentom. Działalność internetowa zawsze powinna ten aspekt uwzględniać.

REKLAMA

RATOWNICZE OTWARCIE

Wrzesień. Słońce za dnia jeszcze wysoko, choć poranki zwiastują już jesień. Dzieci wróciły do szkoły – nareszcie, a dorośli do pracy. Kto zostaje w domu sam? I czy jesień dla wszystkich ma złoty kolor?

PIOTR ZABIELSKI

Ratownik medyczny z Gdańskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.

Prowadzi kursy zawodowe dla ratowników medycznych. Autor szkoleń z pierwszej pomocy dla dorosłych i dzieci. Twórca profilu #praktykauratownika. Prywatnie tata dwóch aniołków, fan aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia

Wynik jednego z badań przeprowadzonych przez Stowarzyszenie Mali Bracia Ubogich wskazuje, że aż 40% wśród osób w wieku 65 plus to osoby żyjące samotnie. Można również założyć, że ten trend będzie wzrastał w kolejnych latach.

Coraz częściej wiąże się to z mniejszą szansą na szybką pierwszą pomoc. Dlaczego? Dzieje się tak, gdy mamy kłopot z dostaniem się do mieszkania.

Jak to możliwe?

Ponieważ coraz częściej osoba potrzebująca pomocy jest jedyną, która znajduje się w mieszkaniu, a mieszkanie to jest zamknięte.

Czasem to zwykłe zasłabnięcie czy chwilowe zawroty głowy po nagłej zmianie pozycji (na przykład przy wstawaniu). Innym razem niewinne potknięcie.

Dochodzi do upadku ��

Uraz nogi, biodra czy pleców nie pozwala wstać. Trudno jest nawet dotrzeć do telefonu leżącego na nocnym stoliku, aby wezwać pomoc. A jeśli nawet się to uda, to drzwi są przecież zamknięte… Rozpoczyna się wołanie o pomoc, stukanie w podłogę, uderzenia w ścianę.

OTWARCIE MIESZKANIA

„Otwarcie mieszkania” – taki tytuł wezwania coraz częściej obserwuję na ratowniczym tablecie. Rusza machina. Jadą straż pożarna, policja, lecimy i my na sygnale. Zaczyna się walka z czasem, a czas w ratowaniu bywa niezwykle cenny. Tik Tak.

Docieramy na miejsce wezwania i… nie możemy wejść. Niewiele oddziela nas od pacjenta, dochodzą do nas krzyki i odgłosy wołania o pomoc, a my stoimy z całym sprzętem i gotowością do ratowania i mamy związane ręce. Stukamy w drzwi, nawołujemy i czekamy na odpowiedź. Gdy po drugiej stronie ktoś daje oznaki życia, jest okej. Jednak gdy odgłosy cichną, robi się gorąco.

Docierają straż pożarna i policja. W ruch idzie ciężki sprzęt. W pierwszej kolejności próbujemy przez okno. Dźwięk potłuczonej szyby, która z hukiem ląduje na podłodze, przynosi ulgę. Za chwilę strażak, który dostał się do mieszkania przez okno, otworzy nam drzwi i będziemy mogli wejść i działać. A co jeśli nie ma możliwości wejść przez okno? Coraz częściej zaparkowane przed blokami auta nomen omen blokują dojazd wozu strażackiego pod okna. te coraz trudniej sforsować. t, siekiera, łom, rozpierak alenie, wiercenie. Ktoś, kto leży

różny. Jeśli sprawa dotyczy dodatkowym stresie, lecz gdy gu to bywa, że na skuteczne ak można ułatwić służbom jach?

DOBRY SĄSIAD

Dobry sąsiad to skarb, nie tylko w sytuacji, gdy zabraknie przysłowiowej szklanki cukru.

To właśnie u sąsiada powinny być zapasowe klucze do mieszkania. Tymczasem zwykle posiada je córka, która mieszka na drugim końcu miasta. Na dodatek jest godzina 23.00 lub 4.00 nad ranem i nikt nie odbiera telefonu. Samo życie… Najlepiej wybrać sąsiada, który jest już na emeryturze, świeżo upieczoną mamę na urlopie macierzyńskim lub kogoś, kto raczej bywa w domu.

NA RATUNEK TECHNOLOGIA

Noszenie telefonu cały czas przy sobie to dzisiejszy znak rozpoznawczy ludzi młodych. Osoby starsze nie mają takiego zwyczaju. Dlatego w ich przypadku sprawdzi się zegarek lub opaska z systemem ��. Dzięki temu możliwe będzie wezwanie pomocy przez przyciśnięcie jednego guzika. Byłem już kilkakrotnie na takiej wizycie, gdzie mały niepozorny zegarek okazał się na wagę złota.

Jestem w domu sam i źle się czuję. Co robić. Zanim położysz się do łóżka, powiedz o tym komuś. Zadzwoń do bliskiej osoby, niech o tym wie. Gdy jest bardzo źle i dzwonisz na numer alarmowy, pamiętaj, aby otworzyć drzwi, a jeśli masz w domu dużego psa, to zamknij go w bezpiecznym miejscu. Nie ma nic gorszego jak owczarek niemiecki broniący właściciela przed naszym działaniem.

A co na to wszystko mówią sami seniorzy?

„Panie, starych drzew się nie przesadza” – usłyszałem kiedyś od sędziwego jegomościa, który upadł w toalecie po porannym siusianiu (to częsty scenariusz).

Nie chcą przeszkadzać, nie chcą być ciężarem, a czasem pragną po prostu żyć po swojemu. Starych drzew się nie przesadza. Zgoda, ale dołóżmy starań, aby te drzewa nie uschły… za zamkniętymi drzwiami.

PANIE, STARYCH DRZEW SIĘ NIE PRZESADZA!

Siła do bycia słabym

Bążurrr! Mamy wrzesień i można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że początek tego jesiennego miesiąca był jednym z piękniejszych.

Aż ciężko uwierzyć, że za jakieś miesiące wspólnie zaśpiewamy: last kristmas aj gejw ju ma ha.

Wrzesień nie tylko jest końcem lata zwiastującym nadejście zimy, ale również szczególnym czasem, który nierzadko powoduje tzw. jesienną chandrę. Spadek nastroju, świadomość, że musimy wrócić do szarej rzeczywistości, powoli zacząć wyciągać z szafy jesienno-zimowe ubrania, a także budzić się i wracać z pracy, gdy jest już ciemno i chłodno. Nic przyjemnego, choć żyje na tym świecie też sporo zwolenników ciepłego kocyka i herbaty z sokiem malinowym, którzy szczerze nienawidzą lata i najchętniej by je przespali – nie wiem, co jest z wami nie tak…

Natalia Twarduś @propofolek

Ratownik medyczny, studentka pielęgniarstwa. Na co dzień pracuje w przychodni, jej pasją są nauka, gry wideo, klocki LEGO i katowanie seriali medycznych. Interesują ja też tematyka pielęgniarstwa chirurgicznego oraz interna, i to z nią wiąże swoją przyszłą specjalizację. Od zawsze nałogowo oglądała Gray's Anatomy, Dr. House'a, Rezydentów i każdy inny serial czy film o tematyce medycznej

10 września obchodzimy światowy dzień zapobiegania samobójstwom. Dane statystyczne WHO wskazują na fakt, że rocznie na świecie ok. 700 000 ludzi odbiera sobie życie, co 40 sekund skutecznie, a co 3 sekundy dochodzi do podjęcia próby. W Polsce dziennie targa się na własne życie ok. 15 osób, a próbę podejmuje 300 [źródło: gov.pl].

Zdaniem ekspertów WHO depresja w chwili obecnej jest jednym z najczęściej występujących zaburzeń psychicznych na świecie. W 2023 roku portal informacji medycznych Medscape opublikował badania odnoszące się do stanu psychicznego wśród populacji personelu medycznego. Około 50% respondentów wykazywało początki wypalenia zawodowego, a odsetek ten najczęściej dotyczył kobiet. Najnowsze statystyki wskazują natomiast, że wypalenie zawodowe dotyczy 63% ankietowanych kobiet oraz 46% mężczyzn, ponadto ok 23% ankietowanych medyków cierpi na depresję. Względem poprzednich badań obserwowana jest więc tendencja wzrostowa [źródło: Medscape, Leslie Kane 2023]. Badania przeprowadzone w 2019 roku wykazały, że każdego roku w USA umiera ponad 300 lekarzy w wyniku samobójstwa [źródło: Missouri Medicine 2019].

Dane danymi, ale rzeczywistość prawdopodobnie rysuje znacznie większy problem, a skala zjawiska zaburzeń depresyjno-lękowych i samobójstw wśród personelu medycznego jest na pewno wyższa niż wskazują badania. Z reguły nie lubimy chodzić do psychologa czy psychiatry. Choć żyjemy w dość otwartych czasach, to jednak przyznanie się przed sobą samym, a tym bardziej przed obcym człowiekiem, że sobie nie radzimy i potrzebujemy pomocy, jest trudne. Medyk jest ciężkim rodzajem pacjenta, który niechętnie współpracuje i choć swojemu pacjentowi zaleciłby zupełnie inny tryb życia oraz zmianę nawyków, to sam niekoniecznie stosuje się do tych jakże złotych rad. I choć być może zabrzmi to nieco absurdalnie, ale – czasami łatwiej jest tonąć w problemach i trwać w chorobie niż podjąć jakieś działania w kierunku poprawy sytuacji. W końcu zmiana wymaga poświęcenia, wysiłku i czasu – czego w każdym aspekcie nam brakuje.

Niezdrowy tryb życia, deficyt snu, niedojadanie, wyniszczający psychicznie i fizycznie multitasking to coś czego w zasadzie uczymy się już na studiach, chcąc pogodzić ze sobą naukę, praktyki, pracę i życie towarzyskie. Pędzimy przed siebie z nadzieją, że po skończeniu studiów i odebraniu papierka będzie lepiej –w końcu na logikę, po przeprowadzeniu skomplikowanych obliczeń i odkryciu, że odpadną nam wykłady, ćwiczenia, zaliczenia, praktyki i pisanie pracy dyplomowej – NIE MOŻE BYĆ INACZEJ! Musi być lepiej i w końcu znajdzie się czas na wszystko, co do tej pory było odkładane na dalszy plan, bo z tych wszystkich obowiązków zostaje nam tylko praca, a reszta to czas przeznaczony na przyjemności – NO NIEKONIECZNIE – i w tym momencie życie daje nam w twarz soczystego plaskacza wymierzonego świeżo wyciągniętym cewnikiem Foleya z pęcherza pacjenta z zakażeniem układu moczowego. Bo w rzeczywistości okazuje się, że wcale nie jest lepiej, a czasu na odpoczynek i życie prywatne jest nierzadko jeszcze mniej niż było. Z czego to wynika? Z obserwacji i własnego doświadczenia stwierdzam, że spora część medyków jest pracoholikami i zapomina, że pracuje po to, aby żyć, a nie żyje po to, aby pracować.

TĘSKNOTA ZA NIC NIEROBIENIEM

Jestem pracoholikiem i nie jestem z tego dumna. Pracuję po 200 godzin tygodniowo i biorę każdy dodatkowy, jak tylko się taki nawinie. Obawiam się też, że nawet gdybym więcej zarabiała, to i tak pracowałabym tyle, ile pracuję w chwili obecnej. Wbrew pozorom nadmiar pracy nie zawsze jest związany z potrzebą zarabiania. Praca to bowiem niekiedy sposób na oderwanie się od naszych problemów… sposób na życie. Tęsknimy za nic nierobieniem, nie mamy czasu na hobby, konsola kurzy się gdzieś w kącie, wstajemy wcześnie rano, wracamy późno wieczorem po drodze łapiąc szybą kolację i prysznic, po czym zasypiamy przy włączonym telewizorze lub podczas scrollowania TikToka i Instagrama. Nie mamy czasu na granie, czytanie, gotowanie czy wyjście ze znajomymi, a kiedy już ten czas znajdziemy, kiedy mamy chwilę wolnego, nierzadko okazuje się, że nie potrafimy z niego korzystać lub chcemy tak intensywnie się nim zachłysnąć, że nim dobrze zaczniemy planować, tak szybko wszystko się kończy i wraca szara rzeczywistość, za którą podświadomie tęskniliśmy.

Kochamy swoją pracę, a wręcz nią żyjemy. Przenosimy ją do domu i dzielimy się nią z naszymi bliskimi. Chwilami nie potrafimy rozmawiać o niczym innym i choć kończymy dyżur i wychodzimy z pracy, to praca nie wychodzi z nas. Zastanów się przez minutę, czy aby faktycznie tak nie jest i czy na pewno chcesz, aby właśnie tak wyglądało twoje życie.

A mówi ci to rasowy pracoholik. Zbyt dużo czasu poświęcamy swojej pracy. Mamy ogromne pokłady energii do tego, aby brać kolejne dyżury, nadgodziny, czy przychodzić po nocce na kilka godzin do punktu pobrań, bo w zasadzie tam nic szczególnego się nie dzieje, a z lekko przymkniętym okiem na rozładowaniu energetycznym da się jeszcze popracować – w końcu sen jest dla słabych, a czas to pieniądz. Mamy siłę na to wszystko i sami to sobie robimy. Jednocześnie nie mamy ani siły ani odwagi do tego, by od czasu do czasu być słabym i odpuścić.

Ale prawda jest taka, że każde napięcie, każde ciśnienie musi znaleźć swoje ujście i nie jest to nic odkrywczego, to tylko czysta fizyka. Często zbyt długo wydaje nam się, że mamy wszystko pod kontrolą, aż któregoś dnia pękamy. Depresja i wypalenie zawodowe wcale nie są domeną starszych, przetyranych pracowników. W ochronie zdrowia zjawiska te mają się bardzo dobrze i dają o sobie znać dużo, dużo wcześniej.

Wrzesień to szczególny miesiąc. Pozwól sobie w tym czasie ma chwilę refleksji i zastanów się, czy twoje życie i jego tempo na pewno wyglądają tak jak tego chciałeś. Pomyśl też, co możesz zrobić, aby to zmienić na lepsze.

Pracuj po to, aby żyć, nie żyj po to, aby pracować. Aha, i miej siłę do bycia słabym.

PŁYNOTERAPIA jako element radzenia

sobie ze stresem w pracy

na oddziale

Większość z nas miała na studiach zajęcia z psychologii, jest więc duża szansa, że w ramach wykładów prowadzący opowiadali o stresie i metodach radzenia sobie z nim. Słyszeliśmy zapewne o adaptacyjnych i nieadaptacyjnych strategiach, o stylach radzenia sobie ze stresem: skoncentrowany na zadaniach, emocjach i unikaniu. Jeżeli jeszcze było coś o mindfulness, samoświadomości, technikach relaksacyjnych i oddechu to już w ogóle chapeau bas (czepek z głowy). Problem w tym, że te teorie psychologiczne, nie zawsze są w stanie przygotować nas do radzenia sobie ze stresem w praktyce – w warunkach szpitalnych, które bywają ekstremalne i w skrajnych przypadkach mogą stanowić podstawy dla rozwoju PTSD.

Jan Gruszka

Psycholog, psychoonkolog i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny w procesie certyfikacji. Na co dzień pracuje w Wielkopolskim Centrum Onkologii. Prowadzi zajęcia na UAM, USWPS i UMP w Poznaniu. Lubi fantastykę i wino

RYZYKOWNE PICIE

Wiele strategii relaksacyjnych opiera się na wyobraźni, wyciszeniu myśli, rozmowie z kimś lub dłuższej autorefleksji. Nie każdy jednak ma taką wiedzę, zasoby psychiczne, czas lub przyjaciół. Część wybiera inne substancje wpływające bezpośrednio na nasz układ nerwowy, które potrafią być równie skuteczne (krótkoterminowo) i znacznie szybsze (tymczasowo) – substancje psychoaktywne (niszczące nam powoli życie). Według systematycznego przeglądu i metaanalizy badań dotyczących spożywania alkoholu przez personel medyczny, statystycznie 1 na 5 pracowników ochrony zdrowia pije alkohol w sposób ryzykowny. Policz teraz wszystkie bliskie Ci osoby, które pracują w ochronie zdrowia, podziel na 5, a wynik zasugeruje liczbę tych, które w twoim najbliższym otoczeniu mogą mieć problem z alkoholem (o ile jest ich więcej niż 5). Zjawisko to było częstsze podczas pandemii COVID-19 (raczej ze względu na stres niż ogólnodostępne wysokoprocentowe środki do dezynfekcji na każdym kroku) [1].

MIEJSCE NA PUDLE

Wśród zawodów z najwyższym odsetkiem nadużywania alkoholu, pielęgniarki/pielęgniarze i pozostały personel medyczny zajmują jako grupa zawodowa drugie miejsce, tuż za prawnikami. Raport z badania ze strony alcohol.org sugeruje, że aż 4–15% personelu medycznego nadużywa alkohol lub jest od niego uzależnionym [2].

Po czym mogę rozpoznać, że koleżanka, kolega z pracy nadużywają alkoholu? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, no chyba że jawnie kontakt z nimi nie jest logiczny, zachowują się dziwacznie, chodzą chwiejnie lub przed chwilą widziałaś, jak piją alkohol. Temat jest na tyle kontrowersyjny i poważny, że szansa na otwartą rozmowę, szczególnie w pracy, może być niewielka – dlatego warto być szczególnie delikatnym, kiedy ktoś chce się nam z tego zwierzyć.

ICD - I CO DALEJ

Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób ICD-10 sugeruje, że wśród objawów szkodliwego używania (F1x.1) zaobserwujemy wyraźne potwierdzenie, że użycie danej substancji spowodowało szkody somatyczne lub psychologiczne, charakter szkód jest czytelny, wzorzec utrzymuje się przez przynajmniej miesiąc lub występował w sposób powtarzający się w ciągu 12 miesięcy. Natomiast zespół uzależnienia (F1x.2) można wymaga spełnienia większej liczby kryteriów, takich jak: silne pragnienie lub przymus przyjmowania substancji, upośledzona zdolność kontroli nad spożywaniem, fizjologiczne objawy stanu abstynencyjnego, zwiększająca się tolerancja (muszę pić więcej, żeby mieć ten sam efekt co kiedyś), silne pochłonięcie sprawą przyjmowania substancji (porzucenie wcześniejszych hobby na rzecz substancji). Najbardziej czytelnym objawem jest uporczywe przyjmowanie substancji, pomimo oczywistych dowodów występowania szkodliwych następstw [5].

Na pytanie: co możemy zrobić formalnie, kiedy zaobserwujemy, że ktoś z pracowników szpitala jest nietrzeźwy w pracy, odpowie nam regulamin szpitalny lub Kodeks Pracy.

REGULAMINY SĄ PO TO...

W każdym szpitalu obowiązuje wewnętrzny regulamin. Jeżeli jest w nim zapis o tym, że pracodawca ma możliwość zbadania trzeźwości pracowników – może to uczynić. Ponadto Kodeks Pracy również daje taką możliwość. Art. 22 1c dotyczy praw związanych z kontrolą trzeźwości pracowników. Na jego mocy, jeżeli jest to niezbędne dla zapewnienia ochrony życia i zdrowia pracowników, pracodawca może wprowadzić kontrolę trzeźwości pracowników. Art., 22 1d dotyczy niedopuszczenia do pracy pracownika w stanie po użyciu alkoholu albo stanie nietrzeźwości. Co, jeżeli pracownik nie wyrazi zgody na badanie trzeźwości w pracy? Pracodawca ma prawo wezwać policję (KP), która może zbadać poziom alkoholu w wydmuchiwanym powietrzu. Jeżeli osoba badana nie wyraża na to zgody – może zostać poddana badaniu z krwi, już na komisariacie.

POGADAMY?

W pracy z osobami doświadczającymi trudności ze szkodliwym używaniem alkoholu, lub uzależnieniem od alkoholu pomocny jest dialog motywujący i konfrontacja z obserwowanymi stratami wynikającymi z nadużywania substancji. Kindersztuba (kultura osobista wyniesiona z domu) sugeruje, aby konfrontować twarzą w twarz na osobności, a dopiero gdy okazuje się to nieskuteczne, należy zgłosić swoje podejrzenie kierownikowi/pielęgniarce oddziałowej/pielęgniarce naczelnej/dyrektorce szpitala. Chyba że straty i błędy danej osoby są bardzo jawne i czytelne, a ona unika z nami kontaktu, wtedy jako pracownicy ochrony zdrowia zobowiązani jesteśmy dbać o dobro Pacjentów i zgłosić to kierownikowi lub policji. Podział alkoholików na wysokofunkcjonujących i niskofunkcjonujących jest sztuczny i nienaukowy – nie ma miejsca w Międzynarodowa Klasyfikacji Chorób ICD-10, ICD-11 czy DSM-5.

WYSOKOFUNKCJONUJĄCY FUNKCJONUJĄ WŚRÓD NAS

Niektórzy sugerują, że różnica polega na tym, iż wysokofunkcjonujący alkoholicy (HFA) utrzymują dobre kontakty społeczne, pracują i dbają o siebie. Obie grupy łączy jednak zależność od alkoholu i bardzo często zaprzeczanie stratom wynikającym z tego stylu życia [4]. Różnicowanie nie ma większego sensu, ponieważ niektórzy HFA mogą odczuwać dumę. Dumę z tego, że świetnie maskują zespół zależności alkoholowej. Brawo.

Jeżeli więc podejrzewasz u siebie lub bliskiej koleżanki/kolegi trudności z alkoholem, możesz wypełnić prosty i ogólnie-dostępny Test AUDIT lub skontaktować się z lekarzem, psychologiem lub psychoterapeutą uzależnień [3]. Warto dbać też o jakość naszej pracy i naszą kulturę, która ma wpływ na stosowanie alkoholu.

Jeżeli Andrzej przyjdzie do pracy na ciężkim kacu – nie klep go po plecach, tylko powiedz, żeby wrócił do domu. Widząc nietrzeźwą Kasię, biegnij do oddziałowej. Przy urodzinowym szampanie podczas dyżuru – wypij bezalkoholową wersję lub nie pij wcale. Nie masz kija w dupie, tylko jesteś profesjonalna. Profesjonalizm to sztuka, daj więc innym przykład. Nie bagatelizujmy problemu, bo statystycznie 20% personelu ma problem z alkoholem. To mogą być pielęgniarz, lekarka, fizjoterapeuta, psycholog, koleżanka Kasia, ordynator Filip czy chirużka Andżela, a nawet przewodnicząca Petronela. Każdy członek zespołu niewłaściwie pracujący zagraża Twojemu (i pacjenckiemu) życiu lub zdrowiu.

1 Halsall,L,Irizar,P,Burton,S,Waring,S,Giles,S,Goodwin,L,&Jones,A(2023)Hazardous,harmful,anddependentalcoholuseinhealthcareprofessionals:Asystematicreviewand meta-analysisFrontiersinPublicHealth,11https://doiorg/103389/fpubh20231304468

2 ProfessionswiththehighestratesofalcoholabuseAlcoholorg(2024,April9)https://alcoholorg/professions/

3 Test-AUDITpdf(nd)https://ptmrinfopl/wp-content/uploads/2023/03/Test-AUDITpdf

4 A,&Urbaniak,A(2016,October21)AlkoholizmWysokofunkcjonujący(HFA)–CzymJestIjakgoRozpoznać?zdrowie,uroda,odchudzanie,ciąża

5 PużyńskiS &WciórkaJ(2022)KlasyfikacjaZaburzeńPsychicznychIZaburzeńZachowaniawICD-10:BadawczeKryteriaDiagnostyczneFundacjaZdrowiaPublicznego:Instytut PsychiatriiiNeurologii

Za kwaśne?! Nie na mojej zmianie

Kojarzysz grymas, który pojawia się na twojej twarzy, gdy pierwszy łyk porannej kawy przypomina o smaku najtańszej, kwaśnej rury z dyskontu, a nie tej aromatycznej mieszanki, na którą liczyłeś? A może widziałeś, jak podstarzała lekarka niezręcznie próbuje poderwać młodego rezydenta? Te zażenowane próby flirtu, które są równie przykre do oglądania, co ten kwas w kawie, przypominają mi o codziennych wyzwaniach w pracy z RKZ (rezonans kwantowy zdrowia) pacjentów. Tak zaczyna się mój dzień na oddziale intensywnej terapii, każdego ranka pełnego nieoczekiwanych i często niewygodnych niespodzianek.

Krystian Bartoszczyk @i.to.wszystko Pielęgniarz na oddziale intensywnej terapii i anestezjologii w szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Łodzi, po godzinach koordynator transplantacyjny z ambicjami kodera. Gdy nie jest zaplątany w kable i kroplówki, eksploruje wirtualne światy. Szpitalny quest: przeżyć nocną zmianę!

Poranne wyniki RKZ są jak te nieudane zaloty – nie zawsze dostajesz to, na co liczysz, i często jest to bardziej skomplikowane, niż się wydawało. W każdej grupie zawodowej zdarzają się podobne sytuacje: trudne, czasem komiczne, a momentami wręcz bolesne. Dzisiaj zabiorę cię w podróż w świat intensywnej terapii, gdzie nie ma miejsca na półśrodki ani niedopowiedzenia. W świecie, gdzie każda zmiana może być decydująca, a balansowanie na krawędzi stanów krytycznych to codzienność, każdy wynik RKZ jest jak kolejny łyk tej za kwaśnej kawy –zaskakujący, wyzywający, ale zawsze absolutnie kluczowy. Buckle up, bo to nie będzie kolejny mdły artykuł o medycynie. Przygotuj się na prawdziwą dawkę intensywnej terapii – bez cukru, bez lukru, z prawdziwą esencją rzeczywistości.

CZYM JEST RKZ I DLACZEGO LEKARZE SIĘ TYM NIEUSTANNIE PRZEJMUJĄ?

RKZ, czyli równowaga kwasowo-zasadowa, to temat, który w medycynie budzi tyle emocji, co debaty o najlepszej diecie w programach śniadaniowych. Jedni twierdzą, że to fundament diagnostyki, inni – że nadinterpretujemy każdą jego zmianę. Ale zanim zaczniesz oceniać, czy to medyczna obsesja czy niezbędna procedura, popatrzmy na fakty.

Historia równowagi kwasowo-zasadowej jest długa i skomplikowana. Zaczęła się ponad sto lat temu, ale dopiero niedawno zaczęliśmy naprawdę rozumieć, jak subtelne niuanse w poziomie pH mogą wpływać na funkcjonowanie całego organizmu. Tak, właściwie to sprawdzamy pH krwi jak barista spienione mleko – z precyzją do jednej dziesiątej.

Ale czemu to takie ważne? Proste: RKZ to więcej niż tylko cyferki na ekranie monitora. To wskaźnik, który może oznaczać różnicę między stabilnym stanem pacjenta a medyczną katastrofą. Niewłaściwa równowaga może prowadzić do kwasicy lub zasadowicy, a te są tak niebezpieczne jak jazda bez pasów – może się skończyć dobrze, po co ryzykować?

RKZ jest jak klucz do zrozumienia, w jakim stanie jest pacjent – nie tylko fizycznie, ale i chemicznie. Ignorowanie RKZ to jak ignorowanie czerwonej lampki w samochodzie. Możesz jechać dalej, ale czy na pewno chcesz czekać, aż silnik się zatrzyma?

IINTERPRETACJA WYNIKÓW RKZ - GDZIE DIABEŁ NIE

MOŻE, TAM PIELĘGNIARKĘ POŚLE

Interpretacja wyników równowagi kwasowo-zasadowej (RKZ) w medycynie to jak próba przygotowania idealnego espresso – każdy szczegół ma znaczenie. Proces ten, podobnie jak dobór proporcji kawy, wymaga precyzji i zrozumienia subtelnego balansu między różnymi składnikami.

ALGORYTMY INTERPRETACJI RKAZ - PODSTAWY

Złoto w interpretacji analizy gazów krwi i równowagi kwasowo-zasadowej leży w umiejętności przekształcenia pomiarów gazowych we krwi do czytelnych diagnoz. W zależności od wyników pacjenci mogą być klasyfikowani do różnych kategorii zaburzeń oddechowych typów 1 i 2, a także oceniani pod kątem nasilenia hipoksemii i hiperkapnii. Kluczowe parametry, takie jak poziom dwutlenku węgla (PaCO2) i wodorowęglany (HCO3), są niczym składniki, które muszą być dokładnie odmierzone, aby zapewnić odpowiednią reakcję terapeutyczną.

Zaburzenia oddechowe: Typ 1 i Typ 2

Zaburzenia oddechowe dzielą się na dwa typy, które można porównać do dwóch scenariuszy w związku: jeden, gdzie za mało się dzieje (hipowentylacja), i drugi, gdzie jest zdecydowanie za dużo (hiperwentylacja).

Zaburzenia oddechowe typu 1 (hipowentylacja) to stan, gdzie PaCO2 jest podwyższony z powodu niewystarczającej wymiany gazowej w płucach. To jak stara lekarka próbująca flirtować z młodym rezydentem – próbuje zrobić wrażenie, ale coś nie idzie.

Zaburzenia oddechowe typu 2 (hiperwentylacja) występują, gdy PaCO2 jest zbyt niski, a pacjent oddycha zbyt szybko lub głęboko. To jak ten młody rezydent, który przesadza z zalotami, próbując zaimponować za wszelką cenę – efektywny, ale zbyt intensywny, co prowadzi do nieoczekiwanych wyników.

Analiza Gazów Krwi (ABG) – co to jest?

Analiza gazów krwi (ABG) mierzy poziomy pH krwi, PaCO2 (ciśnienie parcjalne dwutlenku węgla), PaO2 (ciśnienie parcjalne tlenu) oraz poziom wodorowęglanów (HCO3). Każdy z tych parametrów jest jak element puzzle w medycynie –niezrozumienie jednego może prowadzić do niepełnego obrazu stanu zdrowia pacjenta.

Wartości referencyjne:

pH: 7,35–7,45

PaCO2: 35–45 mm Hg

PaO2: 75–100 mm Hg

HCO3: 22–28 mEq/L

Na+ (sód): 135–145 mEq/L

K+ (potas): 3,5–5,0 mEq/L

KWASICA I ZASADOWICA - PIERWOTNA V. WTÓRNA Z PRZYKŁADAMI CHORÓB FOR DUMMIES

Pierwotna kwasica występuje, gdy nadmiar kwasów w organizmie obniża pH krwi. To jak sytuacja, w której emocje biorą górę i wprowadzają chaos w związek – wszystko staje się kwaśniejsz i mniej stabilne.

For dummies:

Przykłady chorób prowadzących do pierwotnej kwasicy to:

Kwasica ketonowa cukrzycowa: związana z gromadzeniem się ketonów w organizmie osób z niekontrolowaną cukrzycą.

Niewydolność nerek: kiedy nerki nie są w stanie usunąć odpowiedniej ilości kwasów z organizmu.

Zatrucie salicylanami: nadmierne przyjmowanie aspiryny lub innych salicylanów może prowadzić do nagromadzenia kwasów.

Kwasica mleczanowa, np. we wstrząsie.

Wtórna kwasica to odpowiedź organizmu na pierwotną przyczynę, np. na choroby nerek lub choroby oddechowe. Organizm próbuje kompensować, jak najlepszy przyjaciel próbujący naprawić związek, ale czasem to nie wystarcza i sytuacja staje się tylko gorsza.

For dummies:

Przewlekła choroba nerek: gdzie niezdolność nerek do filtracji prowadzi do nagromadzenia kwasów.

Chroniczne choroby oddechowe: takie jak POChP, które mogą prowadzić do niewystarczającej wentylacji i hiperkapnii, co z kolei powoduje wtórną kwasotę.

Pierwotna zasadowica występuje, gdy nadmiar zasad podnosi pH krwi, co można porównać do zbytniego entuzjazmu w relacjach, co czasem prowadzi do rozczarowań, bo „za dużo dobrego” też może zaszkodzić.

Przykłady chorób to:

Zatrucie diuretykami: nadużywanie diuretyków może prowadzić do utraty kwasów i wzrostu pH.

Przewlekłe wymioty: utrata kwasów żołądkowych z organizmu, co prowadzi do zasadowicy – np. wtedy, kiedy żółta czibo nie siądzie.

Wtórna zasadowica to reakcja kompensacyjna na pierwotny problem, np. przewlekłe wymioty. To jak starać się za wszelką cenę utrzymać pozory szczęśliwego związku, nawet jeśli prawdziwe problemy są gdzie indziej. Może to wystąpić w przypadkach:

Przewlekłe odwodnienie: skoncentrowana krew może prowadzić do wzrostu stężenia wodorowęglanów.

Przewlekłe stosowanie leków alkalicznych: takie jak bicarbonat sodu przyjmowany na niestrawność, może również prowadzić do wtórnej zasadowicy.

DWA PIEKIELNE PRZYKŁADY OZNACZENIA RKZ

PRZYKŁAD 1 - KWASICA MLECZANOWA PO WYPADKU

NA SKUTERZE

No to słuchajcie, mamy tu gacha, co to się rozjebał na skuterku i teraz leży w szpitalu z kwasicą mleczanową, jak debiutant na after party. To jest typ gościa, co to myśli, że skuter to formuła 1, a potem kończy z pH krwi niższym niż jego IQ na kacu.

Jak to łapiemy? Krew leci na analizę, sprawdzamy RKZ i widzimy mleczan, który wskakuje na poziom jak adrenalina podczas finału mundialu. Co się dzieje? Mleczan rośnie, bo metabolizm szaleje jak DJ na festiwalu, próbując utrzymać energię, gdy tlen jest na bakier.

pH? Leci na łeb na szyję, bo więcej kwasu mleczanowego niż humoru w bad sitcomie. HCO3? W piwnicy, bo próbuje wyciągnąć to pH z bagna, ale to walka z wiatrakami. PaCO2? Często też nisko, bo łapie za kompensację i próbuje odetchnąć to zakwaszenie.

Akcja? Hydratacja, optymalizacja perfuzji i może trochę bikarbonatu, żeby przywrócić balans. Musisz szybko działać, bo kwasica mleczanowa to nie przelewki, to sytuacja, gdzie każda minuta liczy i każdy błąd może cię dużo kosztować.

PRZYKŁAD 2 - ZASADOWICA METABOLICZNA PRZEZ

NADMIERNE WYMIOTY

A teraz scenariusz zasadowicy metabolicznej spowodowanej przez nadmierne wymioty – klasyczna sprawa, jak przesadzanie z drinkami przy darmowym barze. Pacjent rzyga do tego stopnia, że traci więcej kwasu żołądkowego niż uczciwości w polityce. Co zostaje? Nadmiar zasad, który sprawia, że pH krwi rośnie jak ceny przed świętami.

Jak łapiemy ten przypadek? Pełna analiza RKZ. HCO3 wysokie, bo ciało myśli, że urządza sobie party i wpuszcza wszystkie zasady, jakie ma pH? Wyższe niż oczekiwania twojej matki, gdy dowiedziała się, że idziesz na studia z zarządzania. A PaCO2? Czasem normalne, czasem wysokie, zależnie od tego, jak bardzo organizm stara się kompensować tę zabawę.

Akcja? Hydratacja i elektrolity, kumple. To jak reset po złym rozstaniu – dajesz ciału to, czego desperacko potrzebuje, aby się uspokoiło i wróciło do normy.

PODSUMOWANIE - OSTROŻNOŚĆ I EDUKACJA KLUCZEM

DO ZDROWIA

Dobra, chłopaki i dziewczyny, teraz poważnie. Jeśli już musicie testować granice swojego żołądka, to róbcie to mądrze. Unikajcie rzygania po żółtej czibo, bo to jest taki przysmak, co to nie siądzie na żołądku jak elegancko zaparkowany samochód, tylko raczej jak stary traktor na bagnie. Wiadomo, nikt nie chce spędzić nocy z głową w muszli klozetowej.

A co do łakomstw, to uwaga na pralinkę, która może wyglądać kusząco, ale jak ma biały nalot i wygląda jakby przetrwała dłużej niż relikty z epoki Napoleona, to lepiej sobie daruj. Termin zjadliwości tych słodkości skończył się prawdopodobnie jeszcze przed inwazją wspomnianego wodza na Rosję. A nikt przecież nie chce skończyć z zasadowicą metaboliczną przez przeterminowane czekoladki, co nie?

Podsumowując, zarówno w jedzeniu, jak i w życiu, ważne jest, aby trzymać się sprawdzonych źródeł i unikać tego, co może nam zaszkodzić. Nie chodzi tu o zwykłe mdłości, ale o poważne problemy zdrowotne, które mogą wymagać interwencji medycznej i sprawić, że RKZ stanie się waszym najmniej lubianym skrótem.

Dodatkowo, analiza RKZ, czyli równowagi kwasowo-zasadowej, to nie tylko zabawa dla lekarzy. To ważne narzędzie, które może się przydać wielu osobom, nawet tej starej Danucie, co to do Mateuszka rwie, żeby znów posmakować świeżego mięska. A to mięso okazuje się zepsute… Dla tych, którzy chcieliby zgłębić temat jeszcze bardziej, polecam książkę autorstwa Hennesseya stanowiącą świetne źródło wiedzy zarówno dla profesjonalistów medycznych, jak i dla laików, którzy chcą lepiej zrozumieć mechanizmy regulujące nasze ciała.

Pamiętajcie – wiedza to moc, a zrozumienie, jak działa wasze ciało, może pomóc w podejmowaniu lepszych decyzji zdrowotnych, czy to w kwestii diety, leczenia czy nawet codziennego życia. Nie bójcie się więc zgłębiać tajników RKZ, bo jak pokazuje życie, czasami to, co wydaje się skomplikowane, może się okazać niezwykle przydatne w najmniej oczekiwanych momentach.

TU MOGŁABY SIĘ ZNALEŹĆ

TWOJA REKLAMA, A MY ZNÓW MIELIBYŚMY NA PORZĄDNEGO GRAFIKA

TRUDNO NIE WIER

czyli gdy pielęgn

Fajnie jest pisać o pięknych rzeczach i kosmetykach, ale oprócz ciała, o które powinniśmy się regularnie troszczyć, jest również dusza, o której lubimy zapominać. Kiedy dostałam zielone światło na rozwinięcie tematu wiary, poczułam, że chyba właśnie na to czekałam. Bo uwierzcie mi, w pielęgniarstwie pełnym bólu i życiowych tragedii trudno nie wierzyć w nic. Choć moja droga była dość kręta, pełna zawirowań i upadków… dzisiaj wiem, że te wszystkie porażki były mi potrzebne. Czasem Bóg dopuszcza do nas pozornie niepomyślne wiatry, żebyśmy wreszcie nauczyli się sterować tą łajbą.

„Gdzieżeś

tam bywał, czarny baranie"

Do dzisiaj zadaję sobie to pytanie. Odkrycie, że Bóg troszczy się nie tylko o tych, którzy go znają i kochają, ale także i przede wszystkim o samotnych, zagubionych, cierpiących fizycznie i psychicznie, o największych łajdaków i tych, za których nie dalibyśmy nawet 5 zł – zmieniło u mnie zasady gry. Gdy patrzymy na pacjentów, często automatycznie włącza nam się ocena. Już na dzień dobry mamy w głowie osąd pijaka, który został wyciągnięty z rowu. Możemy podejść do niego na zimno, profesjonalnie, a jednak myśląc o nim wszystko, co najgorsze, ale możemy też spróbować zrozumieć jego tragedię i spojrzeć na niego ze współczuciem. Od razu zaznaczam, że nie piszę tego artykułu, by was na siłę nawracać, rozprawiać o powołaniu, posłudze i uniżeniu, byciu „siostrą” i codziennym odmawianiu rachunku sumienia Hanny Chrzanowskiej. Piszę o równości i miłości, czyli o filarach wiary, który gdzieś utraciliśmy, sami tworząc sobie podziały. Chcę, żebyście zauważyli, że w świecie, w którym niektóre pielęgniarki przychodzą odwalić swoją pracę, inne zjawiają się, by przez swoje ręce, dobre słowo, ciepłe spojrzenie dać ludziom coś więcej. I tutaj, moi mili, nie trzeba wierzyć, by dawać ludziom miłość. Znam osoby będące daleko od Boga, które swoim życiem i podejściem dają większe świadectwo niż siedzące w pierwszej ławce w kościele babcie. Kluczowym dla mnie zdaniem, które pewnego dnia rozwaliło mój system, było usłyszane w kaplicy szpitalnej z ust kapelana: „Bóg jest miłością”. Słyszałam to jakieś 75 632 razy i nigdy nie poszło mi w pięty tak, jak na owej mszy na tydzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, 2 lata temu. Dlaczego pociekły mi łzy? Może dlatego, że zdałam sobie wreszcie sprawę, że całe moje życie było błaganiem o uwagę, akceptację i miłość. Wszyscy tak naprawdę potrzebujemy miłości. Nieważne kim jesteś i w co wierzysz, ale jeśli kochasz drugiego człowieka – to uwierz mi, znasz Boga lepiej, niż ci się wydaje.

Zaproszenie do stada

Kiedy wreszcie zdajesz sobie sprawę, że twoje życie to pasmo porażek, permanentne rozczarowanie i że nie ma w nim Boga (czyli miłości), wtedy dochodzi do tzw. zderzenia z prawdą o samym sobie. Jakie to jest parszywe uczucie, gdy stajesz przed lustrem i widzisz jak na dłoni te wszystkie błędy, kłamstwa, skrzywdzonych po drodze ludzi, bylejakość, pogoń za wszystkim i za niczym, stracony czas i… tutaj możesz dołożyć swoje 3 grosze. Masz ochotę zapaść się pod ziemię, a On w takiej sytuacji zostawia całe stado porządnych i grzecznych owiec i wraca, po tę jedną wykolejoną. Niby nie ma w tym ludzkiej logiki, bo po co wracać po jednego idiotę? Dla Boga jednak wszyscy jesteśmy tak samo cenni. Jeśli czytasz to i myślisz sobie, że ciebie to nie dotyczy – to prawdopodobnie dotyczy ;) Także czytaj dalej.

Niestety zderzenie z prawdą boli, często potrzebujemy wsparcia w walce – tutaj dobrze jest sięgnąć po pomoc specjalisty, np. terapeuty, bo izolacja w procesie zdrowienia jednym pomaga (u mnie pomogła), podczas gdy dla innych to prawdziwa katorga. Jeśli osiągnie się już gotowość na poszerzenie horyzontów, na wyjście do ludzi z całym tym bagażem świadomości siebie i swoich słabości – wtedy zaczyna się zupełnie nowa jakość życia.

Jestem nędzą

W Dzienniczku św. Faustyny termin „nędza” pojawia się 173 razy, statystycznie w co czternastym punkcie. Faustyna otwarcie przyznaje się przed Bogiem, że jest przysłowiową nędzą, marnością, ogólnie to nie ma nic do zaoferowania. Na co Bóg do niej mówi: „Wiem, że jesteś nędzą. Nic nie szkodzi”. Czujecie to? Ta św. Faustyna, dzięki której mamy obraz Jezusa Miłosiernego, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, nowennę... itd. Zobaczcie co Bóg jest w stanie zrobić z naszymi błędami, ułomnościami i naszym naprawdę słabym życiem. On bierze te pokruszone kawałki i układa z nich mozaikę! To jest mistrzostwo! Jeśli jest w tobie coś potłuczonego, poranionego, chorego, jeśli czujesz się słaby, gorszy, inny, to chcę ci przypomnieć, że: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8,17) i „[…] nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają” (Łk 5, 31).

Czekając na cud

Gdy przepłakałeś już kilka miesięcy, użalając się nad swoim losem, to najwyższa pora wyjść z tej ciemnej nory. Tylko jak? Modlisz się i modlisz i nic nie działa, wyczerpały się motywacja i pomysły? Tutaj przychodzi mi do głowy historia z książki Marcina Jakimowicza pt. Jesteś wybrany. Autor opowiada w niej historię o prostytutkach, które modliły się o przywrócenie wzroku niewidomej dziewczynce. Od razu nasuwa się myśl, że to absolutna żenada, jak one mogą się w ogóle modlić, niech zaczną od siebie… Wierzcie mi lub nie, ale ich modlitwy zostały wysłuchane. Dziewczyna odzyskała wzrok. Nigdy nie wiesz, kiedy Bóg odpowie na twoje prośby, możesz nawet być na samym dnie, to nic nie zmienia, bo w oczach Boga wszyscy jesteśmy tak samo tak samo ważni, tak samo zasługujemy na miłość. Modlitwa prostytutek okazała się prawdziwa i szczera, pełna miłości i współczucia, więc została wysłuchana. Czy twoje prośby do Boga są szczere i czyste, czy raczej interesowne i trochę przypominają koncert życzeń? Bóg nie chce być naszą ostatnią deską, a raczej pierwszą myślą po przebudzeniu. On chce być w naszej zwyczajności, codziennych zmaganiach, nawet tych najprostszych decyzjach. Modlitwa to aktualizacja oprogramowania, codzienne naprowadzenie wykolejonego pociągu na odpowiedni tor. Jeśli chcesz się przekonać, czy w ogóle działa, zapytaj swoich bliskich, czy żyje im się z tobą lepiej. Jeśli odpowiedzą twierdząco – to znaczy, że działa. Nawracać się musimy codziennie od nowa. I nie zawsze będzie pięknie i uroczo, powiedzmy sobie otwarcie – pójście na Jezusem to nie jest sielanka, ale idąc za Nim, możemy być pewni, że nawet w najgorszym łajnie nie zostaniemy sami.

Jestem nędzą Panie, to więcej niż to, o co się

modliłam

Zawsze zastanawiałam się, dlaczego patrząc na ludzi cierpiących, nie mam w sobie wystarczająco dużo empatii, nie płaczę, nie rozczulam się. Czy to już jakiś etap wypalenia, a może znieczulicy? Czy do cierpienia można się przyzwyczaić? Ludzki umysł wytwarza swój mechanizm obronny, warstwę ochronną, która ma nas bronić, trzymać w kupie, żebyśmy się nie rozlecieli w zetknięciu z tragediami, bólem i śmiercią. Nie ma w tym nic złego, to prawdopodobnie dzięki temu możemy uprawiać nasz zawód. Wiara w tej kwestii otwiera serce, pozwala nam popatrzeć na człowieka ze współczuciem, nawet gdy nie potrafimy z siebie wykrzesać żadnej pozytywnej emocji. To coś nadprzyrodzonego i niewytłumaczonego. Naprawdę można podejść do bandyty i mu wybaczyć krzywdy – w podcaście Krzyśka Sowińskiego pt. „Na werandzie” jeden z gości opowiadał o tym, jak wybaczył zabójcy swojego brata. Przecież to jest po ludzku niemożliwe! Na szczęście dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Raz poczułam w sobie takie ogromne współczucie dla pacjenta, która zachowywał się wulgarnie, pluł, kopał i rzucał przekleństwami. I było to tak silne, że nie potrafiłam tego racjonalnie wyjaśnić.

Widziałam, że na pewno nie jest to moje. Wtedy zrozumiałam, że Bóg naprawdę przemienia serca, przemienia sposób patrzenia na człowieka. Gdy budzę się rano z ogromnym spokojem i wdzięcznością za słońce, ciepłą kawę i męża, który śpi obok, wiem, że jest to łaska, coś, co dostałam totalnie za darmo, coś, na co nigdy nie zasłużę. Pisze to osoba, która doskonale wie, co to ataki paniki i lęk o własne życie. Która w życiu trochę straciła. Tak, to o wiele więcej niż to, o co się modliłam.

Święta się znalazła!

Ciężko jest inaczej żyć, szukać prawdy i sensu. Będą się śmiać, będą też czekać na twoje błędy, by zaatakować U k j i t i i ó i t bi ale wszystko o nich. Rób swoje, działaj, walcz z dy”. Znajdź osoby, które kochają życie, i spędz sumienie i spotykaj się z Bogiem jak najczęście szpital dla grzeszników.

Nie nadaję się na pielęgniarkę… Często doświadczamy kryzysów, negujemy swoje umiejętności, poddajemy się i zawracamy w połowie drogi. Wiecie, dlaczego tak się dzieje? Bo jest też ktoś zły, komu naprawdę zależy na tym, żebyśmy uwierzyli w swoją bezużyteczność i beznadziejność. I on będzie cały czas sabotował nasze działania, byśmy stali w miejscu i nie realizowali swoich marzeń. A Bogu zależy na naszym szczęściu, rozwoju i działaniu. Pamiętacie z Dziejów Apostolskich postać Szawła? Był zagorzałym przeciwnikiem chrześcijan, „dyszał żądzą zabijania”. Ten właśnie Szaweł traci wzrok po spotkaniu z Jezusem, doświadcza uzdrowienia i nawraca się, by zostać gorliwym chrześcijaninem. Szaweł był zapaleńcem, szedł jak burza, owszem, nie w tym kierunku, co trzeba, ale to właśnie tym zaskarbił sobie miłość Boga. Bóg jest w stanie obrócić każde działanie w dobro! Nieważne, jaką drogą idziemy, dopóki jesteśmy w drodze, Pan zawsze nas odnajdzie w odpowiednim momencie, a jeśli będzie trzeba – zawróci. Najgorsze, co możemy robić, to stać w miejscu i czekać na mannę z nieba. Nie bójmy się działania, nawet te najbardziej beznadziejne decyzje są lepsze od stania w miejscu i dłubania w nosie.

Jeśli dotrwałeś/dotrwałaś do końca artykułu, chcę ci powiedzieć, że się nadajesz, a jeśli się nie nadajesz – On na pewno wskaże ci odpowiednią drogę. A napisała ten artykuł pielęgniarka pracująca już 10. rok na internie, ta sama, której każdy mówił, że się nie nadaje – bo chorowita, bo słaba psychicznie, bo strachliwa, licha, trochę potłuczona. Bóg nie wybiera uzdolnionych, ale uzdolnia wybranych. His plan is better than yours.

Paulina Zawora @nurse after night shift

Magister pielęgniarstwa, specjalistka pielęgniarstwa internistycznego, autorka bloga na Instagramie o tematyce beauty i well being – czyli jak zadbać o siebie holistycznie, naładować swoje baterie po dyżurze i odnaleźć radość w codzienności

I A

L A R Y Z D R O W

F I

Z T E R Y

C

Zawsze bardzo mnie irytowało, kiedy przy okazji różnych świąt czy urodzin słyszałem życzenia: „Zdrowia! Byleby zdrowie było, to cała reszta jakoś pójdzie”. Tak jakby zdrowie to było coś, na co kompletnie nie mamy wpływu, jak pogoda czy wygrana na loterii, i musimy czekać, aż spadnie nam z nieba.

TOMASZ PAPRZYCKI

TYTUŁEM WSTEPU

Oczywiście zgodzę się, że nie mamy w stu procentach przełożenia na wszystko, co dotyczy naszego zdrowia, niektórzy już na starcie zasuwają pod górę, bo niesprawiedliwy los sprawia, że rodzimy się z chorobami genetycznymi, wrodzonymi wadami, później żyjemy w zanieczyszczonym spalinami i pełnym różnych promieniowań środowisku lub odbierają nam zdrowie inne osoby – czy to zarażając nas patogenami czy w różnego rodzaju wypadkach. Ważne jest jednak, by mieć świadomość, że największy wpływ na to, czy jesteś zdrowy czy nie, mają twoje codzienne wybory. Twoje! Nie twojej matki, dziadka, szwagra czy psa. Jeżeli nie dbasz o to, żeby twoje ciało było w ruchu, masz mało zróżnicowaną dietę opartą na cukrze i coweekendowym alkoholu, jesteś ciągle niewyspany i nie masz w życiu czasu ani miejsca na hobby, to choćby codziennie ktoś najmilej i najserdeczniej życzył ci zdrowia, jego życzenie pozostanie niespełnione. Niezależnie od wrodzonych wad, punktacji w skali Apgar, wieku i płci ludzkie zdrowie opiera się na czterech potężnych filarach.

Kiedy pytam moich pacjentów, co dla nich oznacza bycie zdrowym, najczęściej słyszę w odpowiedzi: „Zdrowy jestem wtedy, kiedy nic mnie nie boli”. Od biegaczy słyszę, że zdrowie oznacza przebiegnięcie bez problemu dwudziestu kilometrów, a dla mojej najstarszej, bo za dwa lata dobiegającej setki, pacjentki jest to utrzymanie widelca w ręce przez cały czas trwania obiadu. Standardy zdrowia z wiekiem ulegają zmianie, ale ból lub brak bólu nie mogą być jego wyznacznikiem. Są osoby, które nie mają żadnych dolegliwości bólowych, ale nie są w stanie włożyć butów bez użycia łyżki, mają gigantyczną zadyszkę po pokonaniu dziesięciu schodków, kupę robią raz w tygodniu i to z olbrzymim wysiłkiem i ciężko im zasnąć bez lampki wina na wieczór, a w nocy wybudzają się kilka razy. Czy takie osoby są zdrowe? Wyobraźmy sobie drabinę zdrowia, która ma dziesięć szczebelków. Gdy stoimy przed nią ze stopami pod pierwszym, jesteśmy całkowicie zdrowi, a wejście na dziesiąty szczebelek oznacza stan poważnej, zaawansowanej choroby.

Tomasz Paprzycki @czakalaka osteo

Fizjoterapeuta i osteopata sportowy. Absolwent Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Osteopathie Schule Deutschland, European Academy of Sport Osteopathy. Pasjonat zdrowego stylu życia. Entuzjasta leczniczego oddechu. Fanatyk obserwowania ciała. Wyznawca równowagi życiowej

Bardzo często ból pojawia się w okolicy piątego szczebelka. Tymczasem stan oznaczający utratę zdrowia zaczyna się od pierwszego z nich. Ciało wysyła nam wtedy ciche sygnały ostrzegawcze, ale to jeszcze nie ból! Mogą to być dziwne mrowienia w ciele, lekko wzdęty brzuch, uczucie sztywności zwłaszcza porannej, zmniejszony zakres ruchu w stawach, problem ze wstawaniem z łóżka rano, dziwny kolor moczu, kału czy języka, drganie powiek, kłucia w brzuchu, rzadsze wypróżnianie, sucha lub przebarwiona skóra, łamliwe włosy i paznokcie i wiele, wiele innych, po które odsyłam do mojego poradnika...

Jakie

Jaki jest najczęstszy jest rodzaj wypadnięcia dysku? TAK ZWANE „wypadnięcie dysku”

Sprawdź, czy poprawnie kichasz! Do najgorszych sposobów kichania należą te na:

· luzaka

· alpakę

· wewnętrzniaka

Czy to niebezpieczne?

A

czylimakijaż ifryzura

przedWielkimDniem, któreniewystrasząPanaMłodego

Jestem dobrym przykładem na to, że nawet po 11 latach związku można powiedzieć to najważniejsze TAK. Zachęcam i polecam – bardzo fajnie jest być żonką. Przyznam, że przygotowania były dość stresujące, trudno jest zachować spokój i ogarnąć to wszystko na luzie. Wiem, jak bardzo zależy nam, by tego dnia być najlepszą wersją siebie, patrzeć na siebie w lustrze z uśmiechem, czuć się piękną.

PAULINA ZAWORA

Ten wyjątkowy czas dobrze jest poświecić na przygotowanie swojego wnętrza, pobyć ze sobą i swoimi emocjami – nastawienie do wydarzenia gra tutaj kluczową rolę, a całą resztę najlepiej oddać w ręce specjalistów. Tak zrobiłam i niczego nie żałuję. Oprócz sukni, butów i bukietu najważniejsze w tym dniu są makijaż i fryzura. To makijaż wydobywa cały urok Panny Młodej, a fryzura dodaje pewności siebie, podkreśla wzniosłość i uroczysty charakter tej chwili.

Mój makijaż ślubny był odzwierciedleniem mnie samej, czułam się w nim jak Miss Małopolski :D A wszystko za sprawą Zuzi Bukowskiej – artystycznej duszy i fantastycznej makijażystki, do której trafiłam z polecenia znajomej. Po makijażu próbnym wiedziałam, że nadajemy na tych samych falach. Aby oszczędzić wam stresu i uchronić przed głupimi błędami, poprosiłam Zuzię, aby podzieliła się z nami swoimi radami dotyczącymi makijażu przed tym najważniejszym dniem. O tych 8 rzeczach musisz wiedzieć!

Rady makijażystki ZUZI BUKOWSKIEJ dla przyszłych Panien Młodych.

Odpowiednie nawodnienie organizmu – nie od dziś wiadomo, że skóra oddaje nam to, co otrzyma. Zadbaj o odpowiednie nawodnienie, pij minimum 2 l wody dziennie, by twoja skóra była w dobrej kondycji.

Unikanie nadmiernego opalania – pamiętaj o tym, że skóra narażona na zbyt dużą ekspozycję promieni UVA i UVB ulega podrażnieniu, co może zmniejszyć trwałość makijażu oraz pogorszyć efekt końcowy. Pamiętaj codziennie o nakładaniu SPF50 na twarz, to krótko- i długotrwała inwestycja w kondycję i wygląd twojej skóry! Dbanie o odpowiednie nawilżenie i eksfoliacje – wygląd i trwałość makijażu zależy od stanu twojej skóry. Poradź się swojej kosmetyczki/wizażystki, co powinnaś stosować do nawilżania (kremy/maski/ewentualne zabiegi) oraz jakie peelingi będą dla ciebie odpowiednie.

Unikanie inwazyjnych zabiegów na twarzy – jeśli planujesz głębsze oczyszczanie twarzy/zabiegi medycyny estetycznej/makijaż permanentny – nie rób tego już 2 miesiące przed ślubem.

Nie eksperymentuj z pielęgnacją domową – jeśli korci się, by użyć maseczki, którą wszyscy polecają na wielkie wyjścia, lub kupiłaś nowy kosmetyk, którego jeszcze nie używałaś – nie ryzykuj. Postaw na sprawdzoną pielęgnację, produkty, które twoja skóra zna i dobrze toleruje.

Henna i regulacja brwi maksymalnie tydzień przed ślubem – skóra po zabiegu może być podrażniona/zbyt mocno napigmentowana. Przedyskutuj ten temat ze swoją wizażystką podczas makijażu próbnego.

Unikanie laminacji/botoksu rzęs/doczepienia rzęs – skonsultuj ze swoją wizażystką, ustalcie plan. Laminacja może utrudniać doczepianie kępek, powodować nienaturalne wywijanie się rzęs oraz zmniejszyć przyczepność kleju.

Obowiązkowo makijaż próbny! To bardzo ważne, byś pomimo zgodności z estetyką wizażystki, pojawiła się na makijażu próbnym, podczas którego ustalicie dokładnie kolorystykę, intensywność nakładanych produktów i dopasujecie odpowiednią długość rzęs. Dodatkowo będziesz miała możliwość przetestować trwałość makijażu i wyeliminujesz ewentualne problemy np. ze zbierającym się w załamaniach podkładem. Będziesz mogła dobrać odpowiedni odcień pomadki i zakupić przed ślubem w razie poprawek podczas imprezy. A przede wszystkim będziesz mieć spokojną głowę, że wszystko w tym najważniejszym dla Ciebie dniu będzie takie, jak sobie wymarzyłaś!

Jeśli chcecie zobaczyć twórczość Zuzi zapraszam Was na profile @pozamiastowe i @nevstudio.zbukowska

Moja ślubna fryzura była ukłonem w stronę klasyki. Prostota, delikatność i kobiecość. Czułam się w niej inaczej niż zwykle… Nigdy w życiu nie maiłam na głowie fal objętościowych w stylu starego Hollywood. Anna Boczek – niesamowita fryzjerka, właścicielka salonu GARSONKA, zrobiła to perfekcyjnie! Fale trzymały się do 8.00 rano dnia następnego. Szacunek i ukłony w jej kierunku! Czułam się niezwykle elegancko. Ania ma dla nas kilka naprawdę ważnych, włosowych rad – co robić, a czego nie robić, by nasze włosy wyglądały pięknie w dniu ślubu.

Rady fryzjerki

ANNY BOCZEK:

Włosy są niezwykle ważne. W końcu, zaraz po sukni ślubnej, to one najbardziej rzucają

się w oczy, czyniąc obraz idealnej Panny Młodej.

Wybierz stylistę nawet rok przed ślubem.

Umów się na ocenę kondycji, długości włosów oraz skóry głowy, aby móc dobrać odpowiednie zabiegi dla siebie: peeling skóry głowy, nawilżanie, odbudowa włosa, kosmetyczne przycięcie, zabieg chemiczny (nanoplastia bądź keratyna)

Ogranicz procesy które mogą uszkodzić włos, takie jak: prostowanie włosów, częste rozjaśnianie, zmiany kolorów

Koloryzacje bądź tonowanie, wykonaj około 2 tygodnie wcześniej (dla bezpieczeństwa oraz uniknięcia niezadowalającego efektu)

Zadbaj o odpowiednia suplementację kilka miesięcy przed wydarzeniem, aby wzmocnić włosy od wewnątrz, ponieważ przed ślubem mogą być narażone na wypadanie, poprzez często występujące czynniki przy przygotowaniach ślubnych (mniejsza ilość snu, pośpiech, stres)

Niezbędne będzie wykonanie próbnej fryzury ślubnej – to za poważne święto, by ryzykować rozczarowaniem.

Ciesz się piękną fryzura, wybraną odpowiednio do twojej sukienki oraz urody.

Anię znajdziecie na FB – Garsonka Salon Fryzjerski oraz na IG @garsonka.salon.fryzjerski J

Paulina Zawora @nurse after night shift

Magister pielęgniarstwa, specjalistka pielęgniarstwa internistycznego, autorka bloga na Instagramie o tematyce beauty i well being – czyli jak zadbać o siebie holistycznie, naładować swoje baterie po dyżurze

CHWILA DLA CIEBIE

Wszyscy na oddziale wiedzą, że jestem “pracową żoną” Damiana. Nie ma dnia, by ktoś z tego nie zażartował, a nawet zdarza się nam celowo podsycać te historie. Pewnego dnia, koleżanka weszła do dyżurki trzymając telefon: - Damian, żona do Ciebie! - powiedziała, podając mu słuchawkę. - Ale przecież tu jestem! - wykrzyknęłam radośnie.

Dopiero po chwili zorientowałam się, że Damian tłumaczy się żonie. Przez chwilę powiało chłodem, jednak udało nam się wyjaśnić sprawę, a nawet zaprzyjaźnić. Do dziś, gdy wspominamy całe zajście, pokładamy się ze śmiechu, oczywiście wraz z prawdziwą żoną Damiana.

PRZYPAŁ MIESIĄCA

Ostatnio nieco przytyłam. No może 10 kg to więcej niż nieco, ale nie o tym ta historia. Najważniejsze jest to, że do tej pory mieściłam się w swoje stare ubrania. Właśnie dlatego postanowiłam nic nie zmieniać, przecież w końcu schudnę. Long story short: włożyłam swój ulubiony scrubs, który pękł mi centralnie na tyłku, gdy schylałam się przy pacjencie. Kurtyna. Już nie jestem pewna, czy ten materiał jest faktycznie bardzo wytrzymały.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.