Magazyn znajdziesz na stronie: www.magazynzaczepki.pl
Adres redakcji ul. Nad Jarem 39a 80-135 Gdańsk tel. +48 609 675 602 www.magazynzaczepki.pl
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania Redakcja przyjmuje teksty naukowe z zakresu medycyny, pielęgniarstwa, położnictwa, ratownictwa, prawa.
Tym razem Twoja teściowa ma rację - ten piąty kawałek serniczka nie idzie Ci w cycki... Idzie Nowy Rok, warto pomyśleć, by w postanowieniu noworocznym wziąć pod uwagę bycie milszym dla koleżanki, która po raz kolejny zapomni, że teraz jej tydzień kuopowania mlejka do kawy.
Twoja szczęśliwa liczba to 10, mniej więcej tyle, ile przybyło Ci kilogramów po Świętach.
KOZIOROŻEC
TTwoja liczba to 31.
ak, zaczynaja się wyprzedaże, ale to że spodnie są tylko w rozmiarze S, nie oznacza, że warto je kupić, bo w końcu schudniesz. Gwiazdy mówią wprost, to postanowienie noworoczne możesz odpuścić. Warto za to pomyśleć o nowej fryzurze na 2025!
ŚWIĘTA–SPOTKANIE–ZDERZENIA–TRAGEDIA
Aniela Gołębiewska
Na ten ciąg przyczynowo-skutkowy nie mam dowodów naukowych ani statystyk. Jedynie własną retrospektywną obserwację kilkunastu lat spotkań rodzinnych (n = 10–20 osób, wiek: 16–86 lat, wykształcenie: różne, zawody: pełen wachlarz możliwości, doświadczenia chorób: odmienne).
Są za to dowody naukowe na to, że w święta wzrasta liczba zgonów spowodowanych zawałami serca [1–4] oraz udarami [5]. Że jest zbiorowe pogorszenie sposobu odżywiania, jedzenie za dużo i nabieranie masy [6]. Ale za to dane (ku mojemu zaskoczeniu) nie potwierdzają wzrostu kryzysów zdrowia psychicznego [7].
Każde spotkanie to zderzenia różnych mikrokosmosów, baniek społecznych i światków. Każde zderzenie grozi eksplozją. I możliwym niepożądanym zdarzeniem sercowo-naczyniowym.
Postanowiłam namierzyć potencjalne źródła materiałów wybuchowych. Ograniczyłam się do tematów okołomedycznych.
Mam czynniki ryzyka, fajnie. Jeszcze fajniej, jakbym miała na to działania profilaktyczne.
Zaznaczamy od razu, że nie chcę się wypowiadać z pozycji eksperta ani fachowca. Nie chcę wam mówić, co macie robić, czego nie. Podzielę się moimi przemyśleniami i materiałami, które sprawdziłam i mogą być pomocne. Będę pisać w formie pierwszoosobowej, żeby nie zapomnieć, że to też do mnie. I zapraszam do rozmowy, wymiany doświadczeń itp. –kontakt do siebie zostawię na końcu.
DO KONKRETU. PROFILAKTYKA
Co chciałabym ze sobą zabrać, żeby zmniejszyć ryzyko eksplozji.
ZAKOŃCZENIE
ANIELA
GOŁĘBIEWSKA
Pielęgniarka, uczestniczka projektu PROGRES NURS, w którym jest również graficzką i mózgiem kreatywnym. Liczba pomysłów, które generuje, jest odwrotnie proporcjonalna na jej zasobów czasowych. Na co dzień pracuje na SORze dziecięcym, a pozostałą część życia spędza tańcząc, projektując grafiki, wspinając się i jeżdżąc na rowerze.
Jestem ciekawa, co mi z tego wyjdzie. Ciepło myślę, o wszystkich, którzy również podejmą próby profilaktyki eksplozji, zainteresują się weryfikowaniem informacji albo rozpoczną zdobywanie nowych umiejętności komunikacji.
A jeśli masz pytania, chcesz pogadać, nie zgadzasz się ze mną, albo chcesz się podzielić przemyśleniami, to napisz do mnie maila (Odpowiem!): animardmo@gmail.com
PS Na hasło „Christmas” wyświetla się ponad 3000 wyników w PubMedzie
Literatura:
1. Phillips DP, Jarvinen JR, Abramson IS, Phillips RR. Cardiac mortality is higher around Christmas and New Year's than at any other time: the holidays as a risk factor for death. Circulation 2004; 110(25): 3781–3788. doi:10.1161/01.CIR.0000151424.02045.F7.
2. Knight J, Schilling C, Barnett A, Jackson R, Clarke P. Revisiting the "Christmas Holiday Effect" in the Southern Hemisphere. J Am Heart Assoc. 2016; 5(12): e005098. doi:10.1161/JAHA.116.005098.
3. Moholdt T, Afoakwah C, Scuffham P, McDonald CF, Burrell LM, Stewart S. Excess mortality at Christmas due to cardiovascular disease in the HUNT study prospective population-based cohort in Norway. BMC Public Health 2021; 21(1): 549. doi:10.1186/s12889-021-10503-7.
4. Mohammad MA, Karlsson S, Haddad J, Cederberg B, Jernberg T, Lindahl B et al. Christmas, national holidays, sport events, and time factors as triggers of acute myocardial infarction: SWEDEHEART observational study 1998-2013 BMJ 2018; 363: k4811 doi:10.1136/bmj.k4811.
5. Folyovich A, Mátis R, Al-Muhanna N et al. Christmas, acute ischemic stroke and stroke-related mortality in Hungary. Brain Behav. 2021; 11(5): e02104. doi:10.1002/brb3.2104.
6. Kadhim N, Amiot CE, Louis WR The buffering role of social norms for unhealthy eating before, during, and after the Christmas holidays: A longitudinal study. Group Dynamics: Theory, Research, and Practice 2023; 27(2): 133–150. https://doi.org/10.1037/gdn0000179.
7. Schneider E, Liwinski T, Imfeld L, Lang UE, Brühl AB. Who is afraid of Christmas? The effect of Christmas and Easter holidays on psychiatric hospitalizations and emergencies-Systematic review and single center experience from 2012 to 2021. Front Psychiatry. 2023; 13: 1049935. doi:10.3389/fpsyt.2022.1049935.
8. de Witte M, Pinho ADS, Stams GJ, Moonen X, Bos AER, van Hooren S. Music therapy for stress reduction: a systematic review and meta-analysis. Health Psychol Rev. 2022; 16(1): 134–159. doi:10.1080/17437199.2020.1846580.
9. Colin C, Prince V, Bensoussan JL, Picot MC. Music therapy for health workers to reduce stress, mental workload and anxiety: a systematic review. J Public Health (Oxf). 2023; 45(3): e532-e541. doi:10.1093/pubmed/fdad059.
10. Bradt J, Dileo C, Potvin N. Music for stress and anxiety reduction in coronary heart disease patients. Cochrane Database Syst Rev. 2013; 2013(12): CD006577. doi: 10.1002/14651858.CD006577.pub3.
REKLAMA
PÓŁ WIEKU
NA JEDNYM ODDZIALE
–
czy tobie też przyjdzie to w udziale?
Pani Janina pracuje na oddziale chorób wewnętrznych (obecnie to oddział kliniczny chorób wewnętrznych i gerontokardiologii) Szpitala Orłowskiego w Warszawie od 50 lat. Dacie wiarę? Czy ten piękny jubileusz jest w ogóle możliwy do powielenia lub nawet pokonania w nowej pielęgniarskiej i dynamicznej rzeczywistości?
Wciąż go pamiętam, choć to były zupełnie inne czasy i różnie bywało… Pamięta pani swój pierwszy dzień w pracy?
A jak dziś bywa? Jak się dziś pracuje z nowym pokoleniem?
Bardzo dobrze, naprawdę nie narzekam, młodsze koleżanki są bardzo pomocne, zwłaszcza w pracy z komputerem, bo ja jestem w tym słaba, a dziewczyny raz raz tu paluszkiem nacisną i gotowe… o ile nic się nie zawiesi (śmiech).
Pewnie nie da się zliczyć pacjentów, którymi się Pani opiekowała, ale czy pamięta Pani kogoś szczególnie?
Na jednym z moich pierwszych dyżurów zmarł pacjent umarł kardiologiczny i bardzo to przeżywałam, miał poważną chorobę i był „nie do wyjścia”. Popłakałam się wtedy. Dziś podchodzę do takich zdarzeń już z dystansem.
Gdyby miała pani jeszcze raz wybrać swoją pracę, to też byłoby to pielęgniarstwo i ten oddział?
Wybrałabym tak samo, a czemu ten jeden oddział? Dobrze mi się tu pracuje i człowiek się przyzwyczaił. Wnuczka chce iść w moje ślady, ma teraz 16 lat i już rwie się do pracy, choć córka jej powtarza, że ma jeszcze czas. Wtedy wnuczka przytacza argument, że babcia przepracowała 50 lat to i to jest dla niej pewien wzór.
Co się kiedyś dostawało na oddziale od wdzięcznych pacjentów? Dziś nie śmiałabym przybyć do Pani z prośbą o wywiad bez tych oto atrybutów w postaci paczki żółtej Tchibo i kultowych (nie licząc marcepanowego) Merci.
Rajstopy i kwiaty, oczywiście słodycze też. A najlepsze są orzechowe merci…
Jest ich naprawdę sporo. Może ten, że jak spadnie komuś łyżka albo widelec, to się ich nie podnosi, bo będzie przyjęcie zaraz.
Proszę opowiedzieć o przesądach oddziałowych.
Jak się teraz pracuje w porównaniu z tym, co pamięta pani sprzed lat?
Zdecydowanie więcej pracy jest przy komputerze i sporo papierologii. To mi przeszkadza, bo komputery miały nam ułatwiać pracę, a bywa, że bardzo ją utrudniają. Kiedyś może było i biedniej, ale jakoś lepiej. Mniej papierologii, pisaniny, zleceń w komputerze, zmieniających się procedur. Za to teraz mamy więcej udogodnień typu pampersy, podkłady jednorazowe, w ogóle sprzęt jednorazowy i przez to opieka nad pacjentem jest technicznie łatwiejsza.
Przez te lata stała pani przy łóżkach tysięcy pacjentów. Czy ich wszystkich jako grupę pamięta Pani tak samo?
Kiedyś pacjenci byli bardziej życzliwi, teraz zdarzają bardziej roszczeniowi. Sami wyszukują sobie te choroby w internecie i mają po prostu większe wymagania. To niby dobrze, ale nie zawsze, bo bywa, że nie chcą się tak poddać procesowi leczenia i jest trochę walki z nimi (śmiech).
Jak to było, jak czepki pospadały z głów?
Kiedyś to te czepki trzeba było krochmalić, prasować, oczywiście prać. Jest bez nich łatwiej. Pasuje mi ten wygodny, kolorowy styl. Jest taki weselszy, dużo fajnych gadżetów można sobie też zorganizować.
A gdyby miała pani komuś, kto zaczyna pracę w pielęgniarstwie, powiedzieć: co robić zawsze lub czego nie robić nigdy?
Byłoby to jedno zdanie: unikaj zatargów w pracy albo w kontaktach z pacjentami. I słuchaj ludzi, słuchaj pacjentów, co mają do powiedzenia. Nie ma tu w sumie żadnej filozofii – trzeba po prostu w pracy być człowiekiem i podchodzić do każdego tak, jakby się chciało być samemu traktowanym. Nie poddawać się rutynie i nie traktować człowieka przedmiotowo, zawsze go uprzedzić o planowanej procedurze, w miarę życzliwie wytłumaczyć, o co chodzi.
Pomyślała pani kiedyś: „Aaaa, zabieram torebkę i wychodzę…”?
Nigdy. Zawsze też akceptowałam to, że muszę być do dyspozycji w razie potrzeby. Sporym ułatwieniem była pomoc od rodziców w opiece nad moimi dziećmi, za która dziś się odwdzięczam opieką nad rodzicami.
Jak świętowała Pani jubileusz, bo pewnie przez cały dzień odbywały się tu pielgrzymki z kwiatami… Czy prywatnie zrobiła sobie pani jakieś święto? Usiadła i pomyślała: o kurczę, ale zleciało…
W sumie to o wszystko zadbał mój mąż, który – chciał nie chciał, ale zawsze wspierał – też poniekąd spędził tu pół wieku (śmiech).
Wróćmy do pielęgniarskiej młodzieży…
Mamy tu w szpitalu studentów, których staram się cierpliwie wdrażać, bo mnie kiedyś też ktoś wielu rzeczy nauczył. Pewnie prawda o tym, komu się bardziej chce albo nie chce brać udziału w tym procesie przyuczania, leży pośrodku. Ten, kto chce się tym zajmować w życiu, będzie robił wszystko, żeby jak najwięcej czerpać z tego, że jest w tym szpitalu, że może skorzystać. Jest teraz naprawdę dużo szkół, w których kształci się wielu kandydatów do tego zawodu. Kto w zawodzie zostanie i czy na dłużej, ciężko przewidzieć. W liceum pielęgniarskim, które ja skończyłam, już od trzeciej klasy właściwie cały czas byłam na praktykach. To dodawało pewności i bardzo ułatwiało pracę już na samym początku.
Czy kiedy dziś widzi Pani młodego człowieka, potrafi przewidzieć, wyczuć od razu, czy się w tym zawodzie odnajdzie?
Był raz u nas taki młody lekarz stażysta… Tego dnia trzeba było jechać na rentgen, a nie było akurat pielęgniarek, więc poprosiłam go: „Panie doktorze, pojedzie pan z pacjentką?”. Odpowiedział, że nie, bo nie chce się narażać…
Jak jest na oddziale, na którym spędziła Pani całe zawodowe życie?
Przychodzę na dyżur spokojnie i bez bólu brzucha, a dobrze wiem, że ta praca potrafi wycisnąć z człowieka siły i chęci i doprowadzić do utraty zdrowia… w ochronie zdrowia (śmiech).
Czy opiekowała się pani kiedyś koleżanką albo kolegą po fachu?
Przez tyle lat bardzo często. Taki pacjent jest fajniejszy, bo wie, co z czym, leży cicho i się poddaje. Nie marudzi (śmiech). Do każdego podchodzę z sercem, bo ile by nie mówić, zawsze dojdziemy to tego samego wniosku: żeby być po prostu człowiekiem dla człowieka.
Ratownicze święta w krzywym zwierciadle
Piotr Zabielski
Święta. Szczególnie Boże Narodzenie i Nowy Rok to czas, gdy praca w systemie pełnienia dyżurów jest szczególnie niewdzięczna.
Trzeba: zrobić porządki, kupić całą masę jedzenia, zamordować karpia �� i odszukać w piwnicy strój Mikołaja. Tak, tak... ten sam, który po ostatnich świętach obiecałem sobie wyrzucić, ale dzieci jeszcze wierzą. Szczerze powiedziawszy to i tak jest już progres, bo młodsza córka nie przygotowuje już Świętemu Mikołajowi (czyli mi) marchewek dla renifera. Zawsze miałem problem, co z nimi potem zrobić, i ostatecznie sam je zjadałem.
Właściwie to ja do przebieranek jestem przyzwyczajony. Jak by nie patrzeć co dyżur odpalam ratownicze alter ego i udaję, że będę zabawiał świat. Mam też swoje sanie ze znaczkiem Mercedesa na przodzie, a dźwięku sygnałów nie zastąpią żadne świąteczne dzwoneczki ��. No właśnie... A jak wyglada to świąteczne ratowanie?
Oj różnie, ale staram się brać to na zimno niczym rybę w galarecie, choć nie raz zdarzyło się, że coś stawało ością w gardle.
SIŁA PRZYGOTOWAŃ
Co roku tysiące ludzi w czasie przedświątecznych przygotowań obiecuje sobie mniej więcej to, że “już nigdy więcej”, ale że tych postanowień trzymają się równie słabo, jak noworocznych o diecie i siłowni to i wypadków nie brakuje. A więc do dzieła. Na pierwszy ogień sprzątanie. Firanki – raz do roku trzeba wyprać, no ciotka zobaczy i będzie afera pod jemiołą. I jak nic będą spadać z tych drabin i nogi łamać.
No i zakupy. Oprócz całej masy świątecznego jedzenia obowiązkowo jeszcze 4 bochenki chleba. W wigilię kolejki do piekarni przypominają te sprzed sklepów z elektroniką, gdy na Black Friday wrzucą jedną konsolę na promocję.
A jak ścisk duży, a siatki ciężkie, to wiadomo – mdleją starsze panie na potęgę. Ale spokojnie – u mnie zawsze znajdzie się dobry człowiek z nitrogliceryną w kieszeni. Pięknie dwa razy i jak ciśnienia wcześniej nie było tak teraz nie ma go już wcale��
GOTOWANIE
Wiadomo – ma być potraw 12. Opłatek się nie liczy. Plus ciasta i słodkości wszelakie.
Praca więc idzie na cztery ręce i jak nic któraś za chwilę dotknie gorącego piekarnika. Miało być postnie, a jednak będzie pieczone mięsko ��. A na oparzenia to wiadomo że najlepsze są surowe białka. Skoro i tak zostały po upieczeniu sernika, to czemu nie. Kłopoty gwarantowane ��
Czas rodzinnych spotkań. To krótkie zdanie kryje w sobie więcej pułapek niż sałatka jarzynowa ze sklepu. A gdy jeszcze dodamy do tego działanie “wody ognistej” to owa cicha noc może przerodzić się w prawdziwy dziki zachód. Z klasycznym zakończeniem w stylu bójki w saloonie. I ostatecznie pobytem na SOR...
A jeśli komuś jakimś cudem uda się przeżyć wspólne składanie życzeń i nie udusić się od nadmiaru rodzimej miłości, to spokojnie – jeszcze nic straconego. Jak nic ktoś zadławi się przy świątecznym karpiu. Wtedy na salony wjeżdża Pan Heimlich i jego rękoczyny. Wydobywa on ciała obce skuteczniej niż skarbówka zaległe podatki.
JAZDA FIGUROWA
Przeróżne akrobacje zdarzają się na śliskiej nawierzchni. Czasem na miejscu zdarzenia �� �� muszę się trochę nagłówkować, aby te rączki i nóżki ustawić mniej więcej na miejscu. Zresztą najlepszą pogodynką świąteczną jest podłoga na SOR-ze. Jeśli jest pełna śladów po białym gipsie to wiadomo, że na zewnątrz jest mroźno i ślisko.
Można spojrzeć też na personel w gabinetach chirurga i ortopedy. W domach w tym czasie lepi się pierogi, a oni lepią gipsowe figurki na rączki i nóżki.
ŚWIĄTECZNE REWOLUCJE
A więc mówisz, że to był nowy przepis na świąteczne paszteciki. Tylko nie napisali, aby nie łączyć ich z świątecznym sernikiem, popijając na przemian czerwonym barszczem i słodkim kompotem z suszonych śliwek? Taka świąteczna niespodzianka długo w brzuchu nie posiedzi, za to ty posiedzisz długo w poczekalni.
SYLWESTROWE NIEWYPAŁY
Ale przecież przeczytałem całą instrukcję, która była dołączona wystrzałowej rakiety. Ups… a jednak było coś też na odwrocie strony. “Nie odpalać w pomieszczeniach zamkniętych”. Choć trzeba przyznać, że emocje, jakie zafundowałeś domownikom, biją na głowę Sylwestra w Polsacie, nawet gdy prowadzi go Krzysztof Ibisz.
NIC SIĘ NIE MOŻE ZMARNOWAĆ
Chodź zielony kolor bardzo pasuje do bożonarodzeniowego klimatu, to warto pamiętać, że gdy ten kolor pojawi się na jedzeniu, to oznaka, że w kalendarzu już święto Trzech Króli. Spożywanie takiego jedzenia sprawi że twój żołądek zagotuje się niczym Magda Gessler na widok glutaminianu sodu, albo jeszcze bardziej.
Świąteczne spotkania. Kto ich nie lubi. Niech wam ich nie zabraknie, szczególnie tych bogatych w dobre emocje. A ze swojej zawodowej strony to życzę wam, abyśmy się jednak w tym czasie nie zobaczyli ������
Piotr Zabielski www.praktykauratownika
Ratownik medyczny z Gdańskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Prowadzi kursy zawodowe dla ratowników medycznych. Autor szkoleń z pierwszej pomocy dla dorosłych i dzieci. Twórca profilu #praktykauratownika Prywatnie tata dwóch aniołków, fan aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia
HEJ, KRÓLEWNO, KRÓLEWICZU ZŁOTY!
ZAPRASZAMY NA KONFERENCJĘ
Lubicie zdobywać wiedzę? A przy okazji uwielbiacie się przebierać? Może do tego interesują Was tematy związane z położnictwem?
Jeśli na powyższe pytania odpowiedzieliście: TAK, koniecznie musicie obserwować informacje o tej konferencji.
POMORSKIE DNI GINEKOLOGICZNO-POŁOŻNICZE 2025. MODEROWANE
DEBATY EKSPERTÓW
Spotkanie odbędzie się 16 maja 2025 roku na zamku w Gniewie i tak...
na wieczornej imprezie mamy zamiar się przebierać!
Ale żeby nie było: cześniej zapewniamy dawkę wiedzy medycznej, którą podzielą się z nami prawdziwi eksperci!