Lorem Ipsum [02] 11/2011

Page 1

LOR E M I PSUM

GAZETK A S Z KOLN A i i i lo i m . s. z er om ski ego N R 2 ( 2 ) 1 1 . 2 01 1

KULTURA

|

MUZYKA

|

NAUKA

|

PODRÓŻE


LOREM IPSUM - spis tresci

lorem ipsum LISTOPAD 2011

OD REDAKCJI 3 BELLITUDINIS ART&PASSION 4 MARRYME INTERIERAMA 6 SURREAL (NIE)ORGANICZNIE 8 PEOPLECANTTTALK, VERSEAU ERRATA OBIEKTYWNYM OKIEM 11 BONKERS QWERTY 12 LOUTRE NOIRE LIFESTYLE 13 K.T.O ZESZYT DO NUT 14 BLIZZARD TOO INDIE TO BE POP 15 BELLITUDINIS 10 SEKUND W.... 16 BELLITUDINIS REFLEKSJE B. 17 ORDOG HEY, MOVIE! (...) 18 MADCAT EX LIBRIS 20 PESTIFER DIDASKALIA 21 MADCAT ZWYCZAJNE/NIEZWYCZAJNE 22 VAULTER GASTRONOMIA 23 ZE SZKOLNEGO KORYTARZA 24 ECOFFEMAKER SZKICE LITERACKIE 26 ANTONINA BEZ-KRES 27

C

hcesz do nas dołączyć? Jesteś osobą kreatywną, odpowiedzialną i pracowitą? Uważasz, że w naszej gazetce brakuje działu, który Ty chciałbyś stworzyć? A może po prostu lubisz angażować się w projekty takie jak ten? Redakcja Lorem Ipsum czeka na Ciebie! Wystarczy, że wypełnisz formularz kontaktowy na naszym fanpage’u na Facebooku (facebook.pl/li.lorem.ipsum).

Czekamy na Twoje zgłoszenie!

f[facebook.pl/li.lorem.ipsum]

[2]

Adres e-mail: li.lorem.ipsum@gazeta.pl REDAKTOR NACZELNY bellitudinis SEKRETARZ Ördög REKLAMA MarryMe KOREKTA NoName, PeopleCantTalk GRAFIKA bellitudinis


OD REDAKCJI - LOREM IPSUM

-OD REDAKCJI-

Chcielibyśmy pozdrowić wszystkich tych, którzy mówili, że projekt „Lorem Ipsum” nigdy nie odniesie sukcesu. Cały nakład pierwszego numeru sprzedał się w dniu premiery w niespełna trzy godziny, za co jesteśmy Wam serdecznie wdzięczni. Mamy nadzieję, że nadal jesteście ciekawi, co przygotowujemy, a każda kolejna odsłona naszego pisma będzie dla Was czymś świeżym i zaskakującym.

literatury utopijnej. Macie ochotę na podróż? Przenieście się do jesiennego Krakowa dzięki działowi „10 sekund w...”. Ciekawi Was twórczość innych uczniów? Przejrzyjcie dział „Bez-kres” z wierszami Antoniny i „Szkice literackie” z opowiadaniem anonimowego epika. W drugim numerze „Lorem Ipsum” czeka na Was również przegląd lokali gastronomicznych w Bielsku-Białej, recenzje wybranych nowości muzycznych, a także artykuły o: Stevie Jobsie, znanych modowych blogerkach, popularnych na Wschodzie operacjach plastycznych, historii grzebienia oraz typowej strukturze filmu.

W tym miesiącu na szczególną uwagę zasługuje wielkie wydarzenie, jakie miało miejsce w naszym mieście. Relację z „FotoArtFestivalu”, bo o nim mowa, możecie przeczytać w naszym czasopiśmie. Przygotowaliśmy dla Was materiał ekskluzywny – wywiad z, pochodzącym z Bielska-Białej, artystą o międzynarodowej sławie, Pamiętajcie, że tworzymy tę gazetkę Maciejem Pisukiem. (nie)szkolną właśnie dla Was. Każda opinia czytelników jest dla nas bardzo cenna. Jeżeli Jeśli dopadła Was jesienna chandra, musicie chcecie współtworzyć to czasopismo razem z przeczytać artykuł o depresji i muzyce, dzięki nami, czekamy na Wasze maile. której będziecie się czuli… jeszcze gorzej. Jesteście spragnieni sztuki na wysokim poziomie? W tę groźną, mroźną i pochmurną jesień Polecamy Wam recenzję warszawskiego spek- sięgnijcie po „Lorem Ipsum”… taklu „Nędznicy”, a także zachęcamy do lektury

bellitudinis

bellitudinis bellitudinis bellitudinis

[3]


LOREM IPSUM - ART&PASSION

FOT. Fundacja Alexi

RAPORT: F oto A rt F estival /Bielsko-Biała centrum fotografii/

Nasze miasto wznosi się na wyżyny. Zdobywa prestiż, organizując eventy na skalę światową. „FotoArtFestival” – międzynarodowy przegląd fotografii – zawitał do stolicy Podbeskidzia. Jest to ważna reklama dla Bielska-Białej, otwierająca drogę do zdobywania coraz wyższych lokat w rankingu najlepiej prosperujących miast w Polsce. Trwające od 14 do 30 października forum wymiany myśli i obrazu za pomocą aparatu to prestiżowe wydarzenie na skalę światową, które było okazją do zobaczenia prac wybitnych artystów podczas dwudziestu wystaw głównych. Każda z nich poruszała odrębną, często trudną, problematykę. „FotoArtFestival” zdobył swój prestiż między innymi za sprawą patronatu honorowego nad imprezą, który objął Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, Bronisław Komorowski. Wydarzenie odbywało się również pod patronatem Polskiej Prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.Zwiedzając punkty z pracami, można było natknąć się na światowej sławy fotografów, a nawet na osoby ze zdjęć. W auli Wyższej Szkoły Administracji przy ul. Modrzewskiego odbywały się wykłady autorów prac prezentowanych na wystawach. Cieszyły się one sporym zainteresowaniem, ponieważ zniwelowano bariery językowe, rozdając słuchaczom specjalnie urządzenie do tłumaczenia. Uczeń, student, a także każda inna chętna osoba miała możliwość zaangażowania się w organizację festiwalu. Aby sprawować pieczę nad „FotoArtFestivalem”, nie trzeba było posiadać wielu kwalifikacji – niezbędny był natomiast czas, chęci i, oczywiście, zamiłowanie do fotografii. Zgłosiło się wielu kandydatów – najwięcej z naszego liceum. Jako wolontariuszka, miałam okazję

[4]

przyjrzeć się wszystkim pracom z bliska, jednocześnie pozwalając sobie na wyrażanie opinii na ich temat. Wartą zobaczenia była poruszająca, amerykańska wystawa „Oczy zwrócone na świat” autorstwa Fundacji „Alexi”, która została założona dla uczczenia pamięci Alexi – działaczki Amnesty International i Greenpeace, ofiary ataku terrorystycznego na samolot Pan American World Airways, który miał miejsce nad Lockerbie w Szkocji w roku 1988. Osiemnaście historii, przedstawionych zarówno przez profesjonalnych fotografów, jak i amatorów, pokazujących ubóstwo, a także codzienne zajęcia mieszkańców krajów trzeciego świata, miało za zadanie przyczyniać się do szerzenia tolerancji i pokoju na świecie. Kolejną intrygującą wystawą był zbiór prac wpływowego angielskiego fotografa, znanego z londyńskiego magazynu „Life”. John Benton-Harris w swoich fotografiach „Ekscentrycy - pamiętnik tajemniczego społeczeństwa” przeanalizował styl angielskiego życia, inspirując się literaturą oraz stereotypami. Monochromatyczne barwy nadawały zdjęciom specyficzny charakter, będąc metaforą przypisywanego Brytyjczykom „czarnego humoru” oraz przypominający o niezbyt urokliwej aurze Wysp Brytyjskich: deszczowej, chłodnej i surowej. Polskim reprezentantem w wystawach głównych był Maciej Pisuk, który w kontrowersyjny sposób, poprzez obraz nagości i przemocy, pokazywał delikatną problematykę ulicy Brzeskiej – jednej z najniebezpieczniejszych ulic Warszawy, do której od lat przyczepiona jest łatka miejsca, gdzie szerzą się patologia i bieda. Wywiad z autorem przeprowadziła nasza redakcyjna koleżanka, Surreal – jest on dostępny w bieżącym numerze „Lorem Ipsum”.


art&passion - LOREM IMPSUM Kolejnym fotografem z Polski (co prawda, mieszka on we Francji), którego prace można było podziwiać w ramach „FotoArtFestivalu”, był Bogdan Konopka, artysta o międzynarodowej renomie. Tytuł swojej wystawy – „Ciało odziane cieniem” – objaśnia słowami: „Bo fotografia w elementarnym sensie nie oznacza pisania światłem, ale cieniem właśnie – cieniem, który to światło określa”. Sprzeciwiające się konwencjom prace autorstwa Olega Duryagina pod wspólnym tytułem „Twarze” to obrazy w odsłonach, które zaskakują: przecież zadaniem zakonnic nie jest straszenie ludzi, a dzieci, przeżywając najmłodsze lata swojego życia, nie powinny być nieszczęśliwe. „Twarze” łączą w sobie przeciwności. Odbiorca zostaje postawiony przed pytaniami: piękno czy brzydota? Stoicyzm czy może niepokój? Sam musi znaleźć na nie odpowiedzi. Dostaje materiał, dość tajemniczy, którego przekaz nie jest jednoznaczny.

FOT. Oleg Duryagin

Niektóre prace nie zaskakiwały. Autorami, którzy nie porwali mnie swoimi konceptami, byli Bela Doka („Bóg jest wszędzie”) oraz Bert Sissingh („Powrót ojca”). Doka porusza w swoich fotografiach problematykę globalizmu, mieszanki chrześcijaństwa i kapitalizmu, religijności, która została wystawiona na sprzedaż. Sissingh opowiada historię ukrytego kompleksu Edypa. Pomysły może i są oryginalne, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. znajdowały się od siebie w niewielkich odległościach, co pozwalało na zwiedzenie ich wszystkich nawet jedBardzo dużą pomysłowością wykazała się Szwed- nego dnia. Przygotowane zostały biuletyny z najważka Helena Blomqvist, która w swojej „Fotografii” niejszymi informacjami, niezbędnymi dla osób, które (właśnie tak nazwała zbiór swoich dzieł) zawarła aluzje przyjeżdżały z całej Polski, a nawet świata, by zobaczyć do świata kina i horroru oraz teatru i dramatu. Niere- wystawy. „FotoArtFestival” zdecydowanie nie jest pokaalistyczny sposób przedstawienia nadał klimat całemu zem amatorszczyzny. To dopracowane w każdym szczezbiorowi prac: są one magiczne, a jednocześnie me- góle, profesjonalne wydarzenie, przygotowane z wielką lancholijne i tragiczne. Zdjęcia, podrasowane techni- dbałością przez sztab ludzi. Ekspozycje w szerokim waką cyfrową, oddawały wrażenie trójwymiarowości. chlarzu tematyki - począwszy od dokumentu, portretu, reportażu i pejzażu, a skończywszy na eksperymentach „Upadła księżniczka”, czyli fotografie autorstwa oraz fotografii komputerowej – były dostępne do zwieKanadyjki Diny Goldstein, to nic innego, jak polemi- dzania w Galerii BWA, Książnicy Beskidzkiej, auli IV ka z filmami rysunkowymi Disney’a. Idealne opowieści Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Naze standardowym happy endem zostały skonfrontowane rodowej, a także w wielu innych punktach w mieście. z rzeczywistością. Szczęśliwe – jak dotąd – księżniczki skazano na trudy życia, o których nawet im się nie śniło. ŚnieżNa koniec chciałabym zachęcić was, drodzy czytelka jako kura domowa, Jasmina na polu walki z karabinem, nicy, do zaangażowania się w działalność wolontariaczy Piękna poddana operacji plastycznej – to tylko kilka tu przy okazji kolejnego festiwalu. To bardzo ciekawe z nowych wizji baśni, które niegdyś czytano nam do snu. wydarzenie, podczas którego gromadzi się wiele doZdjęcia warto było zobaczyć, by zadecydować, czy koncept świadczeń. Zostając wolontariuszem, zyskuje się możmniej cukierkowych opowiastek przypadł nam do gustu. liwość zobaczenia wszystkich wystaw na długo przed innymi oglądającym (osoby działające w wolontariaPrócz wystaw głównych, dostępna była także wysta- cie pomagają przy montażu ekspozycji). Festiwal to wa „FotoOpen”. Stanowiła ona możliwość pokazania okazja do spotkania autorów fotografii – światowego przez młodych artystów swojej twórczości na szero- formatu artystów, którymi można się „zaopiekować”, kim, międzynarodowym forum. Dodatkową atrakcją oprowadzić ich po ciekawych miejscach Bielska-Białej „FotoOpen” było wyłonienie przez organizatorów i usłyszeć u samego źródła pasjonujące historie twoamatora, który został zaproszony do udostępnienia au- rzenia prac. Jeżeli zapomniałeś, nie wiedziałeś lub też torskiej wystawy na „FotoArtFestivalu” w roku 2013 po prostu nie zainteresowałeś się tym wydarzeniem, lub w Galerii Fotografii „B&B” w Bielsku-Białej. a teraz chciałbyś cofnąć czas, możesz poczuć choć namiastkę wrażeń przezeń dostarczanych, oglądając Jaką rolę „FotoArtFestival” odegrał dla naszego mia- zdjęcia na stronie internetowej: fotoartfestival.com ■  sta? Przede wszystkim pozwolił Bielsku-Białej pokazać się od strony miejsca świetnie przystosowanego do organiMarryMe zowania takich imprez. Bardzo dobrze rozwiązana była marryme marryme marryme kwestia rozmieszczenia wystaw: ośrodki z fotografiami

[5]


LOREM IPSUM - intervierama

M aciej P isuk /zdjęcia, które tworzą historię/

Maciej Pisuk, nie tylko fotograf, ale również

pisarz i scenarzysta. Absolwent PWSFTviT (Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej) w Łodzi. Laureat Prix de la Photographie Paris. Od kilku lat realizuje projekt fotograficzny poświęcony mieszkańcom ulicy Brzeskiej znajdującej sie na warszawskiej Pradze.

stępców lub zaniedbanych dzieci. Ponadto fotografują bez pytania. Ich artykuły pojawiają się w brukowych pismach, okraszone nieprzychylnymi komentarzami. Natomiast, jeżeli traktuje się ich normalnie się, nie robi zdjęć z ukrycia, rozmawia się z nimi, to poznaje się ich tak samo jak swoich sąsiadów.

S: Co Pana intryguje w tych ludziach? Surreal: Powszechnie znane są stereotypy na temat mieszkańców ulicy Brzeskiej w Warszawie. Jak oddziału- MP: Otwartość oraz specyfika ludzi, którym się trudją one na ich życie? no żyje. Niczego nie ukrywają, nikogo nie udają. Mnie, jako fotografa urzekły ich twarze, na których wypisane Maciej Pisuk: Wszyscy mieszkańcy ulicy Brzeskiej sil- jest ich życie. Twarze, które w pewien sposób były nanie odczuwają napiętnowanie. Istnieje utrzymująca się gie; z których można było wyczytać dramat tych ludzi, od lat zła legenda o tej ulicy, która niestety przywarła do historie ich życia. tego miejsca. Moim zdaniem niesłusznie, przynajmniej aktualnie. Ulica Brzeska nie zasługuje na taką legen- S: Jak fotografowanie ulicy Brzeskiej wpłynęło na dę. Mieszkają tam ludzie niezamożni, żyjący w bardzo Pańskie życie oraz życie fotografowanych? złych warunkach. Niestety w polskim społeczeństwie funkcjonuje krzywdzący stereotyp: tam gdzie jest bie- MP: Myślę, że za każdym razem, gdy człowiek styka się da i nędza, istnieje również przestępczość. Zła legen- z ludźmi spoza swojego naturalnego środowiska czy da Brzeskiej obciąża jej mieszkańców, ma wpływ na grupy zawodowej i jest na nich otwarty, to na pewno ich życie w szeregu różnych aspektów. Bardzo często ma lepszy ogląd rzeczywistości i świata. Z zawodu jeinformacja w dowodzie osobistym o Brzeskiej, jako stem scenarzystą, więc dla mnie kontakty z bardzo różmiejscu zamieszkania, dyskwalifikuje w rozmowie nymi ludźmi, środowiskami, światami, są niezwykle o pracę. Zdarza się również, że dzieci z Brzeskiej są nie- cenne i poszerzają mój ogląd rzeczywistości. Uważam, co inaczej traktowane w szkole. Z góry zakłada się, że że współczesny człowiek ma tendencję do zamykania są to przestępcy lub podejrzany element. Tym, którzy się w swojej grupie zawodowej czy w grupie swoich rzeczywiście mieli konflikty z prawem trudno się z tego przyjaciół o bardzo podobnych poglądach, preferenwyzwolić. Stają się żywą ilustracją zjawiska stygmaty- cjach, upodobaniach. W ten sposób żyjemy w izolowazacji. nych mikroświatach. Tak właśnie rodzą sie krzywdzące stereotypy na temat tych, których nie znamy. Na pewS: Jak udało się Panu wniknąć w społeczność mieszkań- no dzięki fotografowaniu mieszkańców ulicy Brzeskiej, ców ulicy Brzeskiej? moje postrzegania świata jest jakby pełniejsze. Trudno mi o tym mówić, bo to są osobiste przeżycia, ale z całą MP: Zawsze buntuję sie przeciwko tak zadawanym pewnością mogę powiedzieć, że jestem innym, leppytaniom, bo sugeruje to jakąś premedytację z mojej szym człowiekiem. Stałem się bardziej otwarty na instrony. Poznawanie mieszkańców ulicy Brzeskiej było nych, na ich problemy, ich świat. Myślę, że dla mieszańzupełnie naturalnym procesem. Mieszkałem w pobli- ców Brzeskiej również było to ważne doświadczenie. żu. Często chodziłem z aparatem, nie tylko by robić Do tej pory, pojawiały się tam osoby mające gotową zdjęcia, ale także by zwiedzać Pragę. Jednym z miejsc tezę, którą na siłę starały się udowodnić lub traktujące była ulica Brzeska. Dzięki temu stopniowo poznawa- tych ludzi powierzchownie lub nawet instrumentalnie. łem tych ludzi. Specyfiką Brzeskiej i ogólnie Pragi są Natomiast moja znajomość z nimi trwała przez wiele złe warunki mieszkalne. Dlatego, szczególnie latem, lat i trwa nadal. Stopniowo rosło w nich przekonanie, życie toczy się na podwórku. Co za tym idzie więzi są- że ktoś się nimi interesuje; że ktoś rozumie ich problesiedzkie są bardzo mocne, na pewno mocniejsze niż my oraz może reprezentować ich na zewnątrz, pokazyw innych częściach Warszawy. Często jedna mama wać ich prawdziwe życie. W pewnym stopniu stałem opiekuje się sie gromadką dzieci, gdy w tym czasie inne się ich medium ze światem zewnętrznym. Ten sam zenp. robią zakupy, potem następuje zmiana. Nie jest to staw zdjęć, który znajduje się w Bielsku, pokazuję rówhermetyczne środowisko, więc wystarczy tam pospace- nolegle w Warszawie. Na pewno wystawa w mieście, rować, by poznać tych ludzi. Owszem zdarzają się takie w którym mieszkają, jest dla nich ważna. Wszystkich sytuacje, że mieszkańcy źle reagują na obcych: często fotografowanych zaprosiłem na wernisaż, większość pojawiają sie tam reporterzy mający z góry ustaloną przyszła. Myślę, że dzięki pozytywnemu odbiorowi wytezę. Przychodzą z myślą, że będą robić zdjęcia prze- stawy, w jakiś sposób poczuli się ważni.

[6]


intervierama - LOREM IMPSUM S: Dlaczego zdecydował się Pan pokazać ulicę Brzeską w wistość.” Fotografia cyfrowa jest pozbawiona tej właściczerni i bieli? wości. Jasne, że fotografia cyfrowa jest łatwiejsza i często używana przez współczesnych reporterów. Jest to MP: Kolorowa fotografia jest fotografią publicystycz- wymuszone przez specyfikę współczesnych mediówną, czyli tą, do której przyzwyczajają nas media. Do- ktoś będąc na drugiej półkuli może szybko przesłać datkowo kolor zawsze odciąga naszą uwagę. Natomiast swoje zdjęcia do redakcji. Często ci fotografowie barfotografia czarno-biała mniej służy doraźnym celom, dziej cenią fotografię analogową i realizując swoje aua bardziej skupia się na treści. Zostaje jakby naga treść. torskie materiały, zapisują je na analogowym materiale. Tamten świat i jego wygląd narzucały wybór czerni i bieli. Stanowi to komunikat, że nie są ważne kolory, S: Jak ocenia pan wystawy innych twórców? Które szczelecz sam przekaz. gólnie zachowały się w Pańskiej pamięci? S: W Pańskich fotografiach moją uwagę przykuło nie- MP: Uważam, że miałem okazję wystąpić w świetnym zwykłe operowanie światłem. Jak według Pana światło towarzystwie. Bardzo się ucieszyłem, że miałem możwpływa na odbiór zdjęć? liwość pokazania swoich prac wśród tak wybitnych twórców. Wielu z nich wcześniej znałem i ceniłem. FeMP: Wybór światła był kierowany osobistymi preferen- stiwal był dla mnie okazją by poznać ich osobiście zocjami, mimo że nie miałem wielkiego pola manewru. baczyć ich prace na żywo. Szczególnie spodobały mi się Używałem tylko naturalnego światła. Było to przede zimowe krajobrazy Alexandra Gronskiego. Jego prace wszystkim światło żarówki. Takie światło zawsze po- są niezwykłym dokumentem o wartościach socjolowoduje powstawanie dużych kontrastów. Dzięki temu gicznych i estetycznych; nostalgicznym zapisem postfotografie te mają mocny, wyrazisty charakter. Uzna- komunistycznej rzeczywistości we współczesnej Rołem, że to jest dobra estetyka, by opowiedzieć o świe- sji. Świetną wystawę zaprezentowała Dina Goldstein. cie ulicy Brzeskiej. Oczywiście mogłem używać lampy W swoich fotografiach zderza baśnie z rzeczywistością, błyskowej, ale byłoby to ingerencją w tą przestrzeń. Sta- dokonuje deziluzji dziewczęcych mitów, legend, baśni, rałem się robić zdjęcia tak, by jak najmniej ingerować które istnieją w amerykańskiej rzeczywistości kreowanej przez Disneya i Hollywood. Moim odkryciem tego festiwalu był Aivis Smulders. Pokazał doskonałe zdjęszczególnie te w czasie spotkania autorskiego. OpoIstnieje utrzymująca się od lat zła cia, wiedział wstrząsająca historię- kilka lat temu zmarła jego żona, co bardzo przeżył; zaczął odgrzebywać swoje legenda zdjęcia rodzinne, do których nie przywiązywał wielkiej wagi. Upubliczniając zdjęcia zrobione swojej najbliższej rodzinie, stworzył niezwykły, głęboki dokument pokazujący historię nie tylko jego rodziny, lecz także: kraju, przemian, społeczeństwa. Miałem również okazję zobaczyć wystawę twórcy, którego znałem tylko pojedynw tą rzeczywistość. Działałem tak, by aparat fotogra- cze prace. Chodzi o Munema Wasifa. Nie lubię zdjęć ficzny był przedłużeniem moich zmysłów. Najważniej- epatujących egzotyką, zdjęć mających pokazać nędzę. szy był kontakt emocjonalny z tymi ludźmi. Starałem Jednak w pracach Munema Wasifa widać, że autor dosię robić zdjęcia tak jakby tego aparatu nie było. Cała skonale zna fotografowanych ludzi oraz ich otoczenie. ta estetyka jest w pewnym stopniu wymuszona przez Zauważam również pewną analogię pomiędzy jego okoliczności, ale doszedłem do wniosku, że jest ona a moją wystawą. właściwa do przedstawienia tego świata, który z natury jest pozbawiony koloru, czarno biały, ponury, pełen S: Czy według Pana Bielsko-Biała ma predyspozycje do mroku, dla którego kontrasty są naturalnym elemen- organizacji Foto Art Festivalu i może również zapewnić tem. Uważam, że ten rodzaj obrazowania oddaje pew- przyszłość temu przedsięwzięciu? ną prawdę o rzeczywistości. MP: Zdecydowanie tak. Urodziłem się w Bielsku i jeS: Woli Pan fotografię cyfrową czy analogową? Która za- stem przywiązany do tego miasta. Jednak mam do pewnia większy komfort dla fotografa reportażowego? niego obiektywny stosunek, gdyż od dłuższego czasu mieszkam poza nim. Bielsko nigdy nie było prowincją MP: Technika analogowa jest trudniejsza, ale ma pewien kulturową. Każde miasto mające siłę, energię może być ważny walor. Mianowicie mamy w niej do czynienia ośrodkiem kultury. Wiem też, że artyści prezentująz negatywem, który jest materialnym ekwiwalentem cy swoje prace na Foto Art Festivalu byli zachwyceni, materialnej rzeczywistości. Rzeczywistość zostaje za- iż takie imprezy odbywają sie nie tylko w stolicy. Fepisana w postaci negatywu. Moim zdaniem inaczej stiwal jest świetną promocją miasta. Bielsko ma dobre oddziałuje na widza, inny jest przekaz emocjonalny. warunki ekspozycyjne oraz świetne miejsca. Według W fotografii analogowej każda kopia jest oryginałem, mnie jest to ważne europejskie wydarzenie. ■ a każdy oryginał kopią. Ponadto fotografia analogowa jest bardziej odporna na manipulacje. Dzięki temu świadectwo takiej fotografii jest mocniejsze. Używając Surreal fotografii analogowej mówię „Uwaga. Tak naprawdę surreal surreal surreal wygląda ten świat. To jest naga prawda, czysta rzeczy-

o ulicy Brzeskiej, która niestety przywarła do tego miejsca

[7]


LOREM IPSUM - (NIE)ORGANICZNIE

(

) organicznie depresja

nie

N

/

ieubłaganie nadeszła pora roku, w której aura za oknem bezlitośnie przypomina nam o szybkim upływie naszego życia, informując o kolejnej nadchodzącej zimie. Tak, to skojarzenie, świtające w waszych głowach, warte jest czeku na milion złotych, wypisanego przez Huberta U.: chodzi właśnie o jesień. Szarą, chłodną, deszczową, atakującą oczy całą paletą charakterystycznych barw, zniechęcającą do jakiejkolwiek aktywności. Jednak w laboratorium szalonego doktora-pismaka nie ma czasu na obijanie się i wpadanie w chandrę. Na zanalizowanie i przedstawienie szerszej publiczności oczeku-

za sobą, spowodowane różnymi czynnikami, zmiany biochemiczne w organizmie, zauważalne przy prowadzeniu specjalistycznych badań. W uproszczeniu zmiany te można opisać następująco: informacje między neuronami (komórkami nerwowymi) są przekazywane przez substancje zwane neuroprzekaźnikami albo neurotransmiterami; to związki o tak wdzięcznych nazwach, jak m.in. noradrenalina, serotonina czy acetylocholina. W stanie depresji w tych strukturach mózgu, które są odpowiedzialne za regulację nastroju i aktywności, występuje osłabione przekaźnictwo między komórkami nerwowymi.

/

rego. Zaburzenia snu powodują, że osoba cierpiąca na depresję nigdy nie jest wypoczęta, chociaż ludzie z jej otoczenia nie obserwują zmniejszenia ilości czasu na sen poświęcanego. Oznaką głębokiej depresji może być całkowita apatia lub stupor – stan kompletnego otępienia, niewrażliwości na bodźce zewnętrzne i odcięcie od otoczenia. Dział medycyny związany z psychiką człowieka wciąż jest dziedziną rozwijającą się i bardzo zagadkową, dlatego badanie nie tylko depresji, ale jakiejkolwiek dolegliwości psychicznej, przypomina obmacywanie wielkiego potwora przez zgraję ślepców. Wciąż trwają spory o to,

Kiepski nastrój

nijak ma się do rzeczywistej depresji

je kolejne zagadnienie. Cały ten przydługawy, smętno-jesienny wstęp ma jedynie wprowadzić szanownego czytelnika w klimat problemu, którym jest, ni mniej, ni więcej, dobra znajoma wielu z nas – depresja. Oczywiście, jak należało się spodziewać, już w pierwszy akapit wkradła się nieścisłość. Tak często dotykające młodzież „depresje” to jedynie wahania nastroju, nieklasyfikowane jako schorzenia. Drobne zmiany samopoczucia są rzeczą naturalną: każdy bywa zarówno przygnębiony, jak i radosny (swoją drogą, nadmierna euforia też może być objawem choroby). Choroba nazywana „depresją” pociąga

[8]

Takie przemiany w mózgu powodują masę objawów, zarówno tych powszechnie znanych i kojarzonych z depresją, jak i tych mniej popularnych. Najbardziej widoczna jest utrata sił witalnych i chęci oraz zainteresowania jakimikolwiek czynnościami; następuje również anhedonia (utrata przyjemności z wykonywanych zajęć). Chory wciąż obciąża się poczuciem winy za wszelkie nieszczęścia i niepowodzenia, nawet bardzo błahe lub odległe w czasie. Te symptomy, wraz z obniżoną samooceną, mogą prowadzić nawet do samobójstw. Udowodniono, że znaczna większość chorych miewa myśli samobójcze. Kolejną przykrą i wyczerpującą przypadłością są kłopoty ze snem. Choć osoba w depresji raczej nie miewa problemów z samym zasypianiem, jej odpoczynek jest urywany – przebudzenia następują co 2-3 godziny. Ciągłe koszmary dodatkowo rujnują psychikę cho-

czy zmiany w mózgu zawsze wywołują zmiany w psychice, czy może też na odwrót. Wydaje się, że może to działać w obie strony, jednak konsekwencje zawsze odbijają się również w sferze fizycznej – zarówno w pracy układów wewnętrznych, jak i w wyglądzie zewnętrznym. Klasyfikacja schorzenia również jest trudna. Część dzieli depresje na trzy kategorie: psychogenne – wywołane negatywnymi czynnikami zewnętrznymi, wpływającymi na psychikę (na przykład długotrwałą zmianą w zachowaniu, spowodowana śmiercią bliskiego); endogenne – wielokrotnie nawracające stany depresyjne (najczęściej uwarunkowane biologicznie) i jatrogenne – spowodowane przyjmowaniem


(NIE)ORGANICZNIE - LOREM IPSUM określonych leków i preparatów. Większość podziałów uwzględnia długość depresji i jej siłę, a także związek z innymi chorobami psychicznymi – stany depresyjne niekoniecznie są długotrwałe, zdarzają się jedynie epizodyczne, a mimo tego stanowią bardzo ciężkie przypadki. Stwierdzono też, że dzieci osób ze skłonnościami depresyjnymi częściej zapadają na tę chorobę, gdyż olbrzymie znaczenie mają tu czynniki genetyczne. Celem tego artykułu nie jest (Boże, uchowaj!) wywołanie wewnętrznego niepokoju lub strachu w czytelniku. Trzeba jednak mieć świadomość powagi tej dolegliwości, która może doprowadzić nawet do śmierci. Kiepski nastrój, będący często obiektem żartów, nijak ma się do rzeczywistej depresji. Stanowczo należy unikać zbyt pochopnego „diagnozowania” tego schorzenia i doszukiwania się go pod każdym łóżkiem i za każdą szafą. Mimo to, w razie zauważenia długotrwałych, charakterystycznych objawów, szybkie skierowanie do lekarza jest w stanie uratować życie chorującego. Może to być trudne ze względu na fakt, iż osoby cierpiące na depresję zwykle bagatelizują swój stan bądź ostro odmawiają wizyty u specjalisty. Na dzień dzisiejszy baza lekarstw stosowanych w przypadkach zachorowania jest mocno rozwinięta, poczynając od wprowadzonego w latach ‘80. słynnego prozacu - „pigułki szczęścia”. Do bardziej inwazyjnych metod należy terapia elektrowstrząsami, stosowana w przypadkach zaawansowanej depresji o słabych rokowaniach. Na pocieszenie należy dodać, iż osoby młode są mniej narażone na problemy związane z depresją, zaś na takie zaburzenia cierpi niewielki ułamek ludności świata - niecałe 10%. Ponadto, zazwyczaj szansa na całkowite wyleczenie jest duża, a ogólne rokowania są pozytywne, o ile nie występują najbardziej skrajne objawy. Tak więc... głowa do góry! ■

PeopleCantTalk.

peoplecanttalk peoplecanttalk peoplecanttalk

f[facebook.pl/li.lorem.ipsum] [9]


LOREM IPSUM - (NIE)ORGANICZNIE

(

) organicznie

nie

/silikonowy Wschód/

J

esień to w przyrodzie pora roku, pozwalająca przygotować się do zimy: drzewa zrzucają liście, rośliny jednoroczne usychają, a wieloletnie - magazynują zapasy w korzeniach, kończąc tym samym okres wegetacyjny.

Nie ulega wątpliwości, że Matka Natura postarzała się o kolejny rok. Człowiek jednak przez całe 365 dni w roku żyje w sezonie na odmładzanie, poprawianie urody oraz leczenie kompleksów, i to niezależnie od szerokości i długości geograficznej. „medycy” dodają do niego tran, tyckiego wynika, że popyt na ko-

olej jadalny czy też smalec. Ryzyko tak wykonanych zabiegów ponoszą nie tylko kobiety: w celu powiększenia penisa miksturę te wstrzyknęło sobie i poniosło śmierć kilPomimo tego, iż w Azji jeszcze do ku indonezyjskich mężczyzn niedawna nie traktowano piersi jak i tajlandzkich transwestytów. erotycznego wabika, na Dalekim Zupazmakaronem Wschodzie zużywa się więcej silikonu niż gdziekolwiek indziej, co Reporterka tygodnika „Time”, niechybnie wynika z silnych wpływów zachodniego świata. Wszcze- która dotarła do doktora Suh in pienie silikonowych implantów Soka, obywatel Korei Południow Japonii to koszt około pięciu ty- wej, miała okazję zobaczyć w jego sięcy dolarów; w Korei jest taniej gabinecie słoik pełen zawartości, - dwa i pół tysiąca. Dla biednych przypominającej wyglądem zupę społeczeństw są to kwoty niewy- z makaronem. W rzeczywistości obrażalne, a przecież wielu chce zawierał on usunięte i zakonserwowyglądać jak gwiazdy widziane wane w alkoholu nerwy pacjentek. w gazetach czy telewizji. Każdego Na tle smukłej, filigranowej figury roku Indonezyjska policja zamyka Azjatek wyróżnia się jeden element czterysta nielegalnych gabinetów – bardzo umięśnione łydki. Wspochirurgii plastycznej, prowadzo- mniany doktor Sok opracował nych przez niewykwalifikowany w roku 1996 metodę rozwiązującą personel. Operacja powiększenia ten problem. Polega ona na przebiustu to zabieg bardzo poważny cięciu, a w udoskonalonej procedui niosący z sobą duże ryzyko, na- rze na operacji wycięcia odgałęzień wet w profesjonalnych warunkach. jednego z nerwów pod kolanem, co Wykonywany „na lewo”, staje się powoduje zanik około 40% tkanki śmiertelnie niebezpieczny. Mający mięśniowej i sprawia, że nogi statendencje do wywoływania sta- ją się smuklejsze. Z usług doktora nów zapalnych i nieestetycznego Suh in Soka skorzystało już około zbrylania się, wstrzykiwany bez- tysiąca kobiet, nie tylko z Korei. pośrednio do piersi płynny silikon, z którego już dawno zrezygnowano Wybielone Bollywood w Europie i w Ameryce Północnej, Z sondaży przeprowadzonych w biedniejszych krajach wciąż jest stosowany. Aby zmniejszyć koszty, na terenie całego kontynentu azja-

Słoninawieprzowaw biuście

[10]

smetyki wybielające utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, a tam, gdzie popyt na jakiś towar jest duży, obok markowych środków pojawia się szereg tańszych podróbek. Dostępne na ulicznych straganach mazidła są równie (a nierzadko i bardziej) skuteczne jak oryginalne produkty dostępne w drogeriach. Wynika to z zastosowania w nich substancji o silnym, a zarazem bardzo szkodliwym działaniu: w kremach można znaleźć hydrochinon wykorzystywany do wywoływania zdjęć z filmów, a także rtęć i ołów. Pomimo apeli dermatologów i publikowania w gazetach zdjęć ofiar stosowania tych specyfików, u klientów zwycięża dążenie do ideałów promowanych w kinie czy reklamach. W ogłoszeniach matrymonialnych znaleźć można bezpośrednio stawiane warunki, dotyczące jasnej karnacji. Aby ułatwić życie swoim dzieciom, matki smarują środkami wybielającymi skórę już malutkich pociech, igrając tym samym z ich życiem. Historia ludzkości już od wieków podaje wiele przykładów cierpienia w imię urody i nie zapowiada się, aby w tej kwestii cokolwiek miało ulec zmianie na lepsze. ■

Verseau

verseau verseau verseau


obiektywnym okiem - LOREM IPSUM

obiektywnym

OKIEM

/ostatni miesiąc w skrócie/

C

zyli kilka najważniejszych wy- my naszym wyborcom mówić, że darzeń politycznych z kraju i ze wszystko jest OK, że nie było porażświata. ki. Musimy uczciwie postawić diagnozę, powiedzieć, że wyciągniemy  Leszek Miller został nowym z tego wnioski”. 4 listopada 2011 szefem klubu Sojuszu Lewicy De- komitet polityczny PiS zdecydował mokratycznej. Na pierwszym po- o jego wykluczeniu z partii siedzeniu nowego, 27 osobowego (najmniejszego w historii Sojuszu!)  Zamieszki w centrum Warklubu Miller niespodziewanie po- szawy w dniu wspominającym odkonał Ryszarda Kalisza. Były Prezes zyskanie niepodległości poruszyło Rady Ministrów na konferencji pra- praktycznie wszystkie środowiska sowej powiedział: „Powierzono mi polskie. Marsz organizowany był godność kierowania klubem sejmo- przez Młodzież Wszechpolską wym SLD. Zrobię wszystko, żeby i Obóz Narodowo-Radykalny. być szefem nie tylko tych, którzy Przeciwko nim ruszył wiec zorganina mnie głosowali, ale także tych, którzy oddali głos na mojego konkurenta. Chciałbym podziękować Ryszardowi Kaliszowi za szlachetną rywalizację. Miałem przed sobą polityka wielkiej klasy, polityka kompetentnego”.  Ruch Palikota zapowiedział, że dokona pierwszego kroku do zalegalizowania marihuany w Polsce i przedstawi projekt zakładający depenalizację posiadania marihuany na własny użytek. Dodatkowo partia ta chce usunięcia krzyża z Sali plenarnej sejmu, co już określane jest mianem „wojny wypowiedzianej religii”. Biskup Polak podkreślił, że jego zdaniem postulaty Palikota nie mają nic wspólnego z „autonomicznym modelem współistnienia Państwa i Kościoła”, ma to raczej charakter antychrześcijański.

bii, który przez ponad 40 lat sprawował rządy autorytarne. Zginął w wyniku odniesionych ran podczas akcji powstańców niedaleko swojej rodzinnej Syrty. Na wieść o śmierci Muammara Kaddafiego tłumy Libijczyków wyszły na ulicę świętować koniec rządów długoletniego dyktatora. Jerzy Buzek skomentował to wydarzenie na Twitterze, pisząc: „To wielki dzień dla Libii i demokracji, a zły dla dyktatorów na całym świecie”.  Na Julię Tymoszenko zapadł wyrok. Była premier Ukrainy, opozycjonistka ma odbyć karę 7 lat pozbawienia wolności w zwykłym więzieniu. Mówi się, że Tymoszenko nie powinna zostać umieszczona w zwykłym więzieniu ze względu na tajemnice państwowe, które posiada. Prawo ukraińskie jednakże nie wspomina o więzieniach dla wysokich urzędników państwowych.

 Sekretarz stanu USA Hillary Clinton odbyła wizytę w dwóch postradzieckich państwach Azji Środkowej – Tadżykistanie i Uzbekistanie, gdzie spotkała się z prezydentami Islamem Karimowem zowany przez „Kolorową Niepod- i Emomali Rachmonem. Tematem ległą”. Dziś wszyscy mówią, że 11 rozmów były kwestie związane listopada musiało dojść do zamie- z Afganistanem, głównie współszek. Naprzeciw siebie stanęli bo- praca gospodarcza z południowym wiem ci, którzy - z różnych wzglę- sąsiadem, w tym projekty energedów - uważają siebie za lepszych tyczne Polaków i większych patriotów, a ponieważ na co dzień zajmują się  Władze tureckie poinformoczymś innym, w Dniu Niepodległo- wały, że 601 osób zginęło w trzęści dali upust nienawiści względem sieniu ziemi, które miało miejsce tych drugich. w południowo-wschodniej Turcji w mieście Ercis, prowincji Wan.  W Tunezji odbyły się pierw- Co najmniej 4 150 osób jest ransze wolne wybory zorganizowane w nych a spod ruin wydobyto 231 9 miesięcy po obaleniu prezydenta żywych osób. Premier Turcji Recep Zina el- Abidina Ben Alego. Tune- Erdogan zaznaczył, że Turcja sama zyjczycy w długich kolejkach usta- poradzi sobie ze skutkami katawiali się do głosowania – frekwen- strofy, i jednocześnie podziękował cja (wg szefa komisji wyborczej) wszystkim krajom, które oferowały wyniosła ponad 90%. pomoc.

 Wielki rozłam w PiS-ie? Takie nagłówki drukowały gazety po wywiadzie, którego Zbigniew Ziobro udzielił tygodnikowi „Uważam Rze”. Europoseł PiS domagał się daleko idących zmian oraz powiedział, że być może powrót PiS do władzy będzie możliwy dopiero wtedy, gdy powstanie nowa partia – bardziej tradycjonalistyczna, co powszechnie zostało odebrane jako groźba rozłamu. Ziobro, mimo wielu ataków ze strony partyjnych kolegów, twardo trzymał się swojego  20 października został zabistanowiska mówiąc, że „nie może- ty Muammar Kadafi, dyktator Li-

Errata

errata errata errata

[11]


LOREM IPSUM - qwerty

STEVE jOBS

/jak zmieniał świat/ D la jednych szaleniec, dla drugich wizjoner. Początkiem października zmarł Steve Jobs – ojciec iPoda, Macintosha i słynnego nadgryzionego jabłka.

Jesień w kręgach informatycznych to przede wszystkim jedno wyjątkowo smutne wydarzenie – oto po ciężkiej walce z rakiem trzustki, 5 października umiera jedna z barwniejszych postaci branży technologicznej – Steve Jobs. Wizjoner, marzyciel, człowiek, który sam wytyczał ścieżki, po których stąpał. W 1955 roku przyszedł na świat za sprawą studentki college’u, która zaraz potem oddała go do adopcji. Robotnicze małżeństwo Jobsów,

Jobs kochał

prostotę, minimalizm

Wszystko to zawierało się w jego urządzeniach które wzięło go pod opiekę, zapewniło Steviemu szansę na wykształcenie, z której syn jednak nie skorzystał – jako siedemnastolatek po zaledwie sześciu miesiącach uczęszczania do college’u porzucił naukę, by po niedługim czasie wstąpić w szeregi firmy Atari. Zarobione pieniądze przeznaczył na wyjazd do Indii. Spotkanie z guru Neem Karoli Baba w jego aśramie Kainchi zmieniło światopogląd Jobsa. Z wyprawy wrócił jako buddysta. W 1976 roku wraz ze Steve’em Wozniakiem założył firmę Apple. Któż wtedy mógłby się spodziewać, że ta niewielka firma w krótkim czasie weźmie szturmem branżę za sprawą komputera Apple II. Być może właśnie dzieciństwo, spędzone w niezamożnej rodzinie, nauczyło Jobsa, że na-

[12]

śladownictwo i podążanie za ogólnie przyjętymi wzorcami nie pozwala na osiągnięcie spektakularnego sukcesu. Młody Steve podjął wręcz szaleńczy pomysł – jego komputer zupełnie nie wpisywał się w obowiązujące kanony. Apple II było od razu gotowe do pracy, użytkownik nie musiał samodzielnie wgrywać systemu operacyjnego. Rozwiązania awangardowe to swoją drogą znak rozpoznawczy Jobsa. Gdy Apple uruchamiało usługę iTunes, która pozwalała na kupowanie muzyki przez internet, większość ludzi pukała się w czoło. Gdzie w świecie opanowanym przez piractwo komputerowe znajdzie się miejsce dla sklepu z plikami audio? Miliardy dolarów zysku, które przynosi corocznie iTunes pokazuje, jak bardzo się mylili. Mylił się też ten, kto w animacji komputerowej nie widział przyszłości. W 1986 roku założyciel Apple kupił od Geogre’a Lucasa studio grafiki komputerowej za 10 milionów dolarów, które wkrótce przemianował na Pixar. Mało kto nie zna ich sztandarowych produkcji – „Toy Story” czy „Gdzie jest Nemo?”. W 2006 Pixar zostało przejęte przez The Walt Disney Company za bagatela 7,4 mld dolarów.

dzina czy pracownicy wspominają jako pewnego siebie, może nawet odrobinę aroganckiego. Niektórzy dopatrują się w tym kompleksów spowodowanych faktem, że w dzieciństwie nigdy nie był duszą towarzystwa, wolał się trzymać na uboczu. Dla szkolnych znajomych pozostał cynicznym introwertykiem. Za nic miał sobie ustalone przez innych zasady, z łatwością przychodziło mu łamanie ich. Te cechy stały się motorem napędowym jego biznesu. Być może to właśnie za ich sprawą w 1996 roku po kilkunastu latach roz-

łąki z Apple powrócił do firmy, by z miejsca postawić ją na nogi wypuszczeniem na rynek Jobs kochał prostotę. Ko- rewolucyjnego iMaca, który chał minimalizm. Wszystko to stał się niejako ikoną firmy. zawierało się w jego urządzeniach. Idealnym rozwiązaniem Gdy pod siedzibami Apple przy projektowaniu jego chyba na całym świecie leżą kwiaty, najsławniejszego dziecka – iPo- a z całego świata napływają konda – było założenie, by do każ- dolencje, wypadałoby się zapytać dego elementu menu można – quo vadis Apple? Wielu zadaje było się dostać przez najwyżej sobie pytanie: w jakim kierunku 3 kliknięcia. Właśnie prosto- poprowadzi firmę nowy prezes – ta była dla niego istotą piękna Tim Cook. Następne lata pokażą, – stała się znakiem rozpoznaw- czy następca Steve’a Jobsa będzie czym firmy, a charakterystycz- potrafił kontynuować najważny design iPoda jest jednym niejszą maksymę firmy – Think z najsławniejszych na świecie. different. Myśl inaczej. ■ Samego Jobsa przyjaciele, ro-

Bonkers

bonkers bonkers bonkers


Lifestyle - LOREM IPSUM

(NIE)modni projektanci mody /jesienne rewolucje/

W

modzie, tak jak w każdej innej sztuce z biegiem czasu zachodzą przeróżne zmiany. Niegdyś rewolucją było usunięcie gorsetów z sukienek, a w naszych czasach przestaje się słuchać kreatorów, a zaczyna polegać na własnych pomysłach.

Ich popularność wzięła się z potrzeby. Nastolatki nie mogą i nie chcą wzorować się na projektach wielkich marek, a internetowe stylizacje młodych pasjonatek mody są doskonałą alternatywą. To zwyczajne dziewczyny, które tak samo zmagają się z problemem szkoły, chłopaka i piątkowej imprezy, tyle że Zimno i nieciekawa pogoda na robią to ciekawie ubrane, utrwalają zewnątrz wyraźnie informuje nas na zdjęciach i wrzucają na bloga, a o konieczności założenia bardziej ich ubrania pochodzą z popularnych odpowiednich i cieplejszych ubrań. sklepów sieciowych, wysyłkowych, Niestety, inspirowanie się strojami czy też tych z odzieżą używaną, dopodpatrzonymi u przechodniów stępnych dla każdego, a nie z wielna ulicy skutecznie uniemożliwiają kich fashion houses. zakrywające dosłownie wszystko jesienne płaszcze. Pomysłów szukamy więc w ciepłym domu przed komputerem i widać, jak w efekcie moda również przenosi się do sieci. Coraz więcej kolekcji przekonuje mnie, że minęły czasy wielkich kreatorów i Haute Couture („wysokiego stylu”) oraz równie haute cen. Warunki dyktuje moda uliczna, która zaczęła się w wielkich europejskich miastach: Londynie, Paryżu, Sztokholmie, czyli dokładnie na „terytorium” modowej burżuazji: Chanel, Diora, Burberry, czy Versace. Noszenie ich strojów już wcale nie jest modne, a logo firmy na Wystarczyło trochę kreatywnoubraniu to przedmiot żartów i kry- ści, żeby za pomocą środków dostęptyki. Popularność ostatnio zyskały nych dla każdej przeciętnej dziewordynarne podróbki firmowych t – czyny stworzyć coś, co zmieni modę shirtów, które wyrażają sprzeciw wo- na całym świecie. Tak zrobiła Cory bec snobistycznego stylu. Wyrocz- Kennedy, która jako 15- latka zaczęniami stały się street fashion i blogi ła umieszczać w Internecie swoje nim inspirowane. Oczywiście kreato- zdjęcia w nietypowych zestawach, za rzy nie mogą sobie pozwolić na utratę to w całkiem zwyczajnej scenerii: w pozycji, ale nie mają szans z ogromną szkole, ze znajomymi, na imprezach popularnością młodych szafiarek, i którą można nazwać prekursorwięc coraz więcej z nich rozpoczęło ką szału na modowe blogowanie. współpracę z internetowymi guru. Powstały nawet specjalnie do Najlepszym przykładem jest absol- tego przeznaczone strony, najpowentka naszej szkoły, autorka bloga pularniejszą jest Lookbook.nu, Alicepoint, która dzięki Blogspot’owi gdzie umieszcza się swoje zdjęcia ma na koncie między innymi kolek- i poddaje ocenie internautów. W cję dla Paprocki & Brzozowski, mnó- Polsce również gwiazdy oddają stwo sesji zdjęciowych w słynnych się tego typu aktywności. Sławna magazynach i otwartą drogę do ka- strona Kasi Tusk, Make Life Easier, riery w świecie mody. Kolejną z nich doczekała się nawet parodii. jest Madame Julietta, ona natomiast nawiązała współpracę z wieloma sieWiele osób uważa się za pasjociówkami, m.in. Cubusem. natów mody, ale na szczęście nie

każda z nich czuje się na siłach, by wytyczać jej drogi. Z tego powodu powstaje dużo stron, których autorzy obserwują trendy w swojej okolicy, robią zdjęcia ciekawie ubranym przechodniom i je komentują. Jestem fanką takich stron, bo przyjemnie zobaczyć interesująco wyglądającą czy znajomą osobę w scenerii swojego miasta- dostrzega się wtedy, że może nie jest ono takie pospolite i szare jak się czasem, zwłaszcza jesienią, wydaje. W Bielsku największą popularnością cieszy się blog Street Fashion BB (streetfashionbielsko-biała.blogspot.com), którego autorka Sylwia Kruczek nie tylko umieszcza zdjęcia i opisy osób, które przyciągnęły jej uwagę, ale informuje też o ciekawych wydarzeniach związanych z modą i kulturą w mieście. Niestety wszelka sztuka, a zwłaszcza moda, która w życiu codziennym jest nam najbliższa, (z prozaicznej przyczyny – każdy ubrać się musi) bardzo zależy od indywidualnego gustu lub jego braku, a prowadzenie własnej strony nie sprawia trudności. Właśnie przez prostotę i łatwą realizację pomysłu, samozwańczych trendsetterów przybywa, a niektórym z nich wyraźnie brakuje smaku lub doświadczenia aby być autorytetami w tej dziedzinie – dlatego jesteśmy zalewani również przez nieco żenujące odsłony. Jednego możemy być pewni: nikt nie narzuca, w czym należy chodzić, a własny styl oraz oryginalność są wyrazem dobrego gustu. Pole do popisu jest bardzo duże, a tysiące żurnali w postaci blogów mogą nas „olśnić” - nareszcie dowiemy się, z czym nosić koszulę chłopaka, czy sukienkę babci tak, aby wyglądać świetnie i nietypowo, nie wydając wiele. ■

Loutre Noire

loutre noire loutre noire loutre noire

[13]


LOREM IPSUM - ZESZYT DO NUT

zeszyt do nut

/jesienno-depresyjnie/ esień. Czas, kiedy depresje pojawiają się równie J często, co temperatura poniżej

Piosenki z ich repertuaru, którymi chętnie się „dosmucam”, to np. „List do M” (któż z nas nie przeżył choć 10oC. raz takiej nocy, gdy niebo spadało mu na głowę i był zupełnie sam?) Właśnie w te zimne, ciemne czy „Mała aleja róż” (idealne dla dni, czujemy się samotni, brzydcy osób, które czują, że ludzie „lubią” i nic niewarci. Dziewczyna ma in- je tylko wtedy, kiedy czegoś od nich nego, chłopak się nie stara, rodzice potrzebują). nie rozumieją, a nauczyciele zapowiadają kolejne sprawdziany. Pada Do klasyków smutnej, dobijajądeszcz, drzewa tracą liście, świat jest cej muzyki zaliczają się również tamroczny i bezsensowny. Chcecie się kie utwory jak: „My heart will go on” dobić? Chcecie poczuć się jeszcze nieśmiertelnej Celine Dion, „Don’t gorzej? Macie ochotę posłuchać, wanna miss a thing” Aerosmithów, jak inni przeżywają smutek? Zapra- „Under the bridge” Red Hot Chilli szam do włączenia YouTube’a. Po Peppers, „Hallelujah” (moim zdadawce dołującej muzyki na pewno niem, najlepsze jest wykonanie Jeffa poczujecie się jak tytułowy bohater Buckley’a) i „One” irlandzkiej grupy „Cierpień młodego Wertera” Go- U2, zaś prawdziwy hymn nieszczęethego. śliwie zakochanych to „Nothing compres 2U” Sinead o’Connor (co Moim faworytem polskiej „do- ciekawe, ta piosenka została pobijającej” muzyki jest Myslovitz. dobno napisana nie po zakończeniu Już sam głos wokalisty, pana Ar- romantycznej znajomości, lecz po tura Rojka, nie nastraja słuchacza śmierci matki wokalistki). optymistycznie. Po dodaniu do tego tekstów o tym, że „znów wszystko Miłośnicy cięższej muzyki rówposzło nie tak”, „sterowany jestem nież popadają w jesienną depresję wciąż” czy też „jesteśmy źle dobra- i potrzebują kompozycji, które sponi”, depresja gotowa. Nieszczęśliwie tęgowałyby ich zły nastrój. Polecam zakochanym polecam ten zespół szczególnie: utwór „Alexander” to w zasadzie sztandarowa pieśń takowych osobników (niesamowicie prawdziwy, a przy tym przejmujący tekst i poruszająca muzyka), a przy „Chciałbym umrzeć z miłości” na pewno niejedna osoba szlochała, rozmyślając o swoich nieodwzaim utwory: „The man who sold the jemnianych uczuciach. world” Nirvany, „Roulette” i „LoneJeśli chodzi o „te sprawy”, dru- ly Day” System of a Down czy „The gim świetnym zespołem jest Dżem. Eldar” Blind Guardian. Jeśli chodzi Charyzmatyczny wokalista i tek- o polskich wykonawców, moim faściarz Ryszard Riedel w doskonały worytem jest „Pomiędzy niebem sposób oddaje emocje, które czę- a piekłem” Huntera. sto w nas „siedzą”: poczucie bezSą też osoby, które wzmacniają nadziejności, odosobnienia, braku miłości, smutek. Teksty Dżemu są swój zły nastrój poprzez słuchanie prawdziwe - ich autor rzeczywiście piosenek, które z założenia są optyprzeżył chwile podobne do tych mistyczne. „Dzień dobry kocham opisywanych w utworach (zainte- cię” Strachów na Lachy, „Mimo resowanym polecam świetny film wszystko” Hey lub „Come away biograficzny „Skazany na bluesa”). with me” Norah Jones słuchane po

Pada deszcz, drzewa tracą liście,

świat jest mroczny i bezsensowny

[14]

zerwaniu z „miłością swego życia” dają piorunujący efekt, gdy słuchacz, zalewając się łzami, z każdym taktem coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że „mnie nikt nigdy tak nie pokocha, jestem żałosny i nic niewarty”. A kiedy już zapełniliśmy kubek po herbacie łzami, znaleźliśmy 75 swoich wad, zrozumieliśmy, że miłość nie ma sensu, a nasz żywot przypomina grecką tragedię, należy sobie przypomnieć termin „katharsis”. Po każdej rozpaczy, nawet tej najgłębszej, przychodzi czas na oczyszczenie i ukojenie. I jak w każdej innej sytuacji życiowej, i w tych chwilach pomoże nam muzyka. Najlepszym sposobem jest porzucenie wszystkich smutnych i nastrojowych piosenek na rzecz dyskotekowych hitów. Czasem warto zapomnieć o swoich ulubionych, ambitnych wykonawcach i puścić Lady GaGę, Rihannę czy też inną pop-gwiazdę. Ich kawałki są naładowane pozytywnymi emocjami i sprawiają, że chce się żyć. Proszę uwierzyć, że kiedy zaczniecie śpiewać wniebogłosy „I was born this way”, szybko zapomnicie o złu świata, a przy okazji schudniecie podczas szalonych pląsów w rytm hitu. A jeżeli nie potraficie odejść od nieco ambitniejszej muzyki, polecam najnowszy – i zresztą pierwszy – album amerykańskiej grupy Foster the People (tak, to ci od „Pumped up kicks”) – wszystkie ich piosenki to dawka pozytywnej energii, która na pewno pozwoli wam oderwać się od jesiennej słoty. I, wcześniej czy później, znowu przyjdzie wiosna, i nawet nie będziemy pamiętać o tym, że w czasie zimnego listopada umieraliśmy z powodu miłości/samotności/braku pewności siebie. Życzę tego zarówno sobie, jak i czytelnikom. ■

k.t.o

k.t.o k.t.o k.t.o


EP/LP - LOREM IPSUM

EP/LP

/listopadowe recenzje/

GOTYE

MAKING MIRRORS Indie pop ledwo żyje. Pojawiają się co prawda zespoły takie jak Foster The People, czy Wolf Gang, które pokazują, że na tym rynku można coś jeszcze zdziałać. Szkoda, że są to kapele jednej płyty. Ratunek dla alternatywnego popu nadpływa z Australii. Gotye wydaje albumy niesamowite. Piosenki na najnowszym, czwartym krążku w jego karierze - Making Mirrors są tak różnorodne i ciekawe, że nawet po dziesiątym odsłuchaniu odkryjecie coś nowego. Dziwaczne Somebody That I Used To Know, synthpopowe Eyes Wide Open, jazzowe I Feel Better, czy minimalistyczne, chilloutowe Giving Me A Chance wpiszcie sobie na listę ‚must listen before I die’. Albo nie. Wpiszcie tytuł płyty.

lodie są proste, teksty pretensjonalne, gitary i pianino przeplatają się z modną teraz elektroniką. Ale Mylo Xyloto to obraz ludzi wolnych od zobowiązań narzuconych przez wytwórnię, kochających swoją pracę i wiedzących, że z taką renomą, mogą pozwolić sobie na wszystko. Są momenty, gdy oko się zamyka i zaczynamy pochrapywać (UFO, Up With The Birds), ale zaraz po nich panowie serwują nam numery takie jak inspirowane Bon Iverem Up In Flames, stadionowe Hurts Like Heaven, czy proste, porywające Paradise (polecam teledysk!). Nawet wzbudzający ogromny niepokój duet z Rihanną, Princess Of China, mimo banalnego tekstu, jest całkiem dobry. Nie jest to rewolucja w historii muzyki, ale Mylo Xyloto kopie nas pozytywną, popową energią. Potrzebną na jesień.

TONY BENNETT DUETS II

DAVID LYNCH CRAZY CLOWN TIME

COLDPLAY MYLO XYLOTO Every Teardrop Is A Waterfall podzieliło fanów brit-popu. Jedni, zdziwieni elektronicznym brzmieniem Colpdlay’a czekali na premierę płyty, drudzy snuli apokaliptyczne wizje końca zespołu i przyczepili mu etykietę ‚too pop to be indie’. To prawda. To popowy album. Me-

się nią. Utwory godne polecenia to „Crazy Clown time” z przerażającymi wokalem i tekstem, leniwe, rozmyte „These are my friends” (ten refren…!) i smutne „Stone’s gone up”. Album zawiera wiele odwołań do filmów i seriali reżysera, szczególnie do „Miasteczka Twin Peaks”. Zarówno filmografia, jak i płyta Davida Lyncha nie są dla każdego. To surrealizm nut. Hipnoza dźwiękiem. Tylko dla odważnych i szalonych.

Album stworzony przez geniusza, ale i szaleńca, przez prawdziwego, kompletnego artystę. David Lynch powraca – nie na srebrnym ekranie, lecz na srebrnej płycie. Minimalistyczna melodia oparta jest na basie, wyrazistej perkusji i dziwnych syntezatorach. Fenomenalne teksty to często niedopowiedziane historie. Lynch chce dotrzeć do pokładów makabrycznej wyobraźni słuchacza, dając mu możliwość dokończenia opowieści według własnego uznania. Operuje emocjami w taki sposób, by budzić w odbiorcy niepewność, czy jego twórczości należy się bać, czy też rozkoszować

Jazzowe standardy i piosenki ze znanych musicali zaśpiewane przez Tonego Bennetta (w metryce 85 lat!) i zaproszoną przez niego plejadę gwiazd. Jest tu duet z pierwszą divą soulu Arethą Franklin, drugą divą soulu Amy Winehouse, entą divą popu Lady Gagą (która powinna wrócić do jazzu, bo The Lady Is A Tramp to najlepsza kolaboracja albumu), i m.in. Michaelem Buble, Mariah Carey czy Andreą Bocelli. Magia. Z jednej strony przypomina stare filmy familijne i bożonarodzeniową atmosferę, z drugiej przenosi w nowojorskie lata 30. Niezwykle przyjemny sposób na poznanie historii amerykańskiej muzyki rozrywkowej. Polepszacz nastroju. Wspaniale łączy się z zimnym, listopadowym wieczorem i kubkiem gorącej czekolady.

Blizzard blizzard blizzard

[15]


LOREM IPSUM - 10 sekund w...

10 /Krakowie/ sekund w.. ...zobacz

Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej

manggha

Jedyne takie muzeum w Polsce, ale i w Europie, propagujące sztukę i kulturę państwa kwitnącej wiśni. Sezonowe wystawy, tematyczna kawiarenka i niepowtarzalny klimat to główne atrybuty tego miejsca, położonego w samym centrum Krakowa. ul. M. Konopnickiej 26, 30-302 Kraków, manggha.krakow.pl

Gazeta Cafe

Zamykam oczy i... ...siwa mgła, zawieszona nad horyzontem i bramą floriańską, anonimowe twarze w tłumie pędzącym w cztery strony świata, pobrudzeni farbami artyści, zakochani u stóp Mickiewicza, zapach świeżych obwarzanek, szelest piór siwych gołębich, szlachetny i melodyjny głos dzwonu Zygmunta, cień Lajkonika, wspomnienie uczty u Wierzynka, czas wystukiwany obsacami kelnerek, kawiarniany gwar, aromat gorącej szarlotki, parzonej kawy, donośny głos sukienniczych handlarek, mroczne podziemia rynku, złota korona jesiennych drzew, leniwe fale Wisły, od czterdziestu lat zionący ogniem smok, magiczny czakram wawelkiego wzgórza, długie szlaki Plant, sto świątyń różnych wyznań, wawelskie krużganki, duchy poetów, spacerujących dostojnym krokiem po Rynku, może ich rozpoznasz w przechodniach, może...

Czy znalazłeś już swoją ulubioną krakowską kawiarenkę? Co powiesz na kawiarnio-księgarnię na ulicy Brackiej, gdzie wypijesz przepyszną włoską kawę i przeczytasz najnowszą książkę, która Cię zainteresuje? ul. Bracka 14, 31-042 Kraków, gazetacafe.pl

Ogród Botaniczny

Założono go około 230 lat temu, a on do dnia dzisiejszego nie stracił charakterystycznego dla siebie nastroju tajemnicy. Raj dla zakochanych, romantyków i przyszłych studentów biologii. ul. Kopernika 27, 31-501 Kraków, ogrod.uj.edu.pl

Podziemia Rynku Podróż w czasie? Jeśli chcesz zobaczyć jak wyglądał Ryne Główny u schyłku średniowiecza, musisz zejść do podziemi... Niesamowita atmosfera grozy i przeszłości, nienaruszone relikty konstrukcji, obiektów i architektury, a także ozdoby, biżuteria, monety i różnorakie przedmioty zagubione lub celowo pozostawione przez odwiedzających to miejsce w dawnych czasach. Rynek Główny 1, 31-042 Kraków, podziemiarynku.com

Fabryka Schindlera

...posłuchaj Myslovtz & Grechuta - Kraków • Grzegorz Turnau- Bracka• Manaam - Kraków • Maciej Maleńczuk - Miasto Kraków • Czesław Śpiewa - Kraków • Pod Budą - Jesień w Krakowie •

[16]

Na krakowskim zabłociu w budynku dawnej fabryki Oskara Schindlera znajduje się stała wystawa poświęcona życiu mieszkańców Krakowa podczas okupacji niemieckiej. Ta niezwykła podróż w czasie oparta na emocjach, metaforach i symbolach staje się niezwykłym przeżyciem dla zwiedzającego, który ma możliwość odczucia na własnej skórzetraumatycznych realiów tamtych czasów.

ul. Lipowa 4, 30-702 Kraków; fabrykaschindlera.pl


refleksje b. - LOREM IMPSUM

refleksje B.

/nadzieja serwowana w sosie z optymizmu i truskawek/ Marzę o własnej kawiarni Od kilku dni prześladuje mnie sen, w którym rodzi się ona w mojej wyobraźni. Widzę jej szyld zawieszony nad głównym wejściem, na witrynie stary fotel i stolik z porcelanową filiżanką kawy, rozsypane ziarna kawowca i bordowe okładki książek. Mahoniowe drzwi, mosiężną klamkę i drewniane panele podłogi, niesymetrycznie rozłożone stoliki, czarno-białe zdjęcia z Paryża i innych serc świata, świece rozjaśniające ciemne kąty, książki. Książki wyścielają podłogę, są pod i na stolikach, na antycznych komodach i obok złotych abażurów.

I pachniałoby tam wanilią, malinami i nadzieją Mleczną kawą i aromatyczną herbatą. Świeżym ciastem z truskawkami. I grałaby tam muzyka, która gra w mojej duszy. Klientów pieściłby głos Edith Piaf, francuskich ballad i polskich zapomnianych piosenek. Szept i śmiech witałby ich na powitanie. Każdy stolik miałby imię i biografię przedstawianą przez kelnerki z beżowymi różami we włosach, mówiącymi z francuskim akcentem. Może być również akcent angielski lub piękna polszczyzna. Kołysałyby biodrami i ramionami przechodząc się pomiędzy stolikami, recytując szeptem wiersze o miłości, niosąc w dłoniach optymizm i filiżanki kawy. Byłaby to kawiarnia na każdą porę dnia - z włoskim charakterem, zapraszająca na poranną kawę, z angielskim- na popołudniową herbatę i z francuskim, kojąc do snu przy szkarłatnym winie.

Miałaby w sobie moją duszę

Śmiano by się tam z dowcipów, szeptano przy wyznaniach, płakało po rozstaniach, podnosiło głos przy kłótniach i milczało przy czytaniu

dzieliby zachmurzeni zazdroszcząc tym pierwszym. Biznesmeni kalkulowaliby, kiedy nadejdzie wiosna, zaś humaniści odkrywali historię kawiarni na nowo i na nowo... Romantycy rysowaliby na serwetkach sylwetkę uwodzących kelnerek.

książek. Mężczyźni pisaliby listy do ukochanych na pachnącym herbatą jaśminową papierze, kobiety całowałyby świeżo pomalowanymi ustami swe wizytówki, pozostawiając je na stoliku. Wspominałoby się o utraconych miłościach, zapomnianych przyjaźniach i przeżytych chwilach daleko stąd.

Jedna z nich musiałaby mieć francuską urodę, zdecydowanie. Musiałaby być pewna siebie, powabna i wdzięczna. Poruszać się, jakby właśnie stanęła na deskach teatru i miała zacząć tańczyć, uśmiechać się powabnie, lecz tajemniczo. Być otwartą, jednak z sekretem zaklętym w oczach, by mężczyźni powracali tutaj i przyglądali jej się w cichym zachwycie.

Wszyscy pamiętaliby tę kawiarnię do końca życia Wracali do niej, ilekroć by mieli okazję, przyprowadzając nowych partnerów, nowe problemy, troski, pasje, marzenia i osiągnięcia. Żyłaby ich życiem, a oni jej. Taka symbioza o smaku waniliowej kawy i malinowej herbaty.

W powietrzu czuć byłoby piękno i wyobraźnię

Tak właśnie wygląda moje wnętrze

Przychodziliby artyści z poplamionymi farbami dłońmi i z szkicownikami. Optymiści głośno wykrzykiwaliby frazesy pełne nadziei, wychodząc, zaś pesymiści sie-

Moja dusza. Moje serce. Jest moją kawiarnią. Stoi gdzieś na uboczu i rzadko się reklamuje. Ile już artystów zostawiło w niej serwetki ze szkicami. Zapraszam do niej, za każdym razem, naiwne serce. Dzisiejszą specjalnością dnia jest nadzieja serwowana w sosie z optymizmu i truskawek. Cena również zachęcająca, bo wyłącznie chwila rozmowy. A ja wracam podglądać świat zza witryny mojej kawiarni.

Bellitudinis

bellitudinis bellitudinis bellitudinis

[17]


LOREM IPSUM - hey, movie! let’s get naked!

Hey, Movie! Let’s get naked! /struktura to przecież nie bzdura!/

jak poukładać świat w filmie przedstawiony, by widz z kina wyszedł poruszony. Otym

Akt I Początek - Wstęp - Ekspozycja

Szczelniej okrywasz się kocem, upijasz łyk ciepłego napoju, wciskasz przycisk „play” Grecki filozof zadręczał swoich czytelników i od tej chwili twoje myśli zaprząta już tylko stwierdzaniem „oczywistych oczywistości”, na film. Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy przykład: „Początek to wydarzenie, które nie z tego, że względne uporządkowanie panu- następuje po żadnym innym, ale po którym coś jące w tym, co oglądasz, zostało zdefiniowane po raz pierwszy w „Poetyce” Arystotelesa. W sposób fachowy opisuje ona strukturę dramatu. Jest jednym z pierwszych „podręczników” pisania scenariuszy – zarówno teatralnych, jak i filmowych. Według definicji greckiego filozofa, fabuła to ciąg wydarzeń, które muszą być spójne. Nie zawsze odzwierciedla rzeczywistość – może ją imitować. To, co zapewnia jedność w fabule, to związek przyczynowo-skutkowy między poszczególnymi zdarzeniami. Oprócz tego, powinny mieć one swoją wielkość i porządek. Właśnie te cechy pozwalają ukształtować trzy podstawowe elementy każdego filmu: początek, środek i zakończenie.

Shrek jest zielonym

ogrem, który żyje spokojnie na swoim bagnie

W Hollywood najczęściej produkuje się filmy, które czasowo obejmują 120 minut, czyli 120 stron scenariusza. Taki układ nazywa się paradygmatem. Jest on rozpoznawalny nie tylko ze względu na wymiar czasowy, ale i podział na trzy akty (znany już za czasów Arystotelesa). Akty powinny trwać kolejno: 30, 60 i znów 30 minut. Aby zrozumieć poszczególne części ich budowy, przeanalizujemy pod tym kątem „Shreka”. Został on wybrany celowo, gdyż w skierowanych do młodszych widzów filmach animowanych konstrukcja jest bardziej przejrzysta (co prawda, trwają one krócej, niż wspomniane 120 minut, stąd stosunek czasowy może być nieco odmienny od tego, który normalnie występuje w paradygmacie).

[18]

musi się wydarzyć”. W rzeczywistości jednak jest to szalenie trudne do realizacji, albowiem nasze życie to jeden wielki ciąg przyczynowo-skutkowy i ciężko jednoznacznie określić początek pewnej fali zdarzeń. Pierwszym punktem rozpoczęcia jest zazwyczaj prezentacja głównej postaci (określanej jako protagonista) oraz jej otoczenia i życia codziennego.


Shrek jest zielonym ogrem, który żyje spokojnie na swoim bagnie: bierze kąpiele w błocie, jada obrzydliwe rzeczy, a gdy ma potrzebę, produkuje świece. Uwielbia samotność. Jego spokój zakłóca pojawienie się Osła, który nie chce się odczepić i idzie z nim aż do jego samotni. Wieczorem okazuje się, że na terytoriom Shreka nie wkroczył jedynie Osioł, lecz także wielkie stado magicznych stworów, które Lord Farquaad wygnał z Duloc. Następuje pierwszy punkt zwrotny: sytuacja zmusza bohatera do działania. Ogr będzie dążył do przywrócenia dawnego porządku rzeczy, czyli do samotnego życia na swoim bagnie. Idzie zatem do Lorda i upomina się o swoją ziemię. Lord, widząc niezwykłą siłę bohatera, postanawia wykorzystać go do uwolnienia księżniczki, która jest mu niezbędna do tego, by mógł zostać królem. W momencie w którym protagonista wyrusza, by wypełnić swoją misję, kończy się akt I – widzowi znana jest już główna postać i sytuacja, w jakiej się znalazła.

Akt II Środek - Rozwinięcie - konfrontacja „Rozwinięcie to wydarzenie, następujące po innym i poprzedzające następne”. Znany jest powód, dla którego Shrek wyruszył do zamku księżniczki. Widz poznaje nowe cechy protagonisty. Jest świadkiem początków przyjaźni, zawiązującej się między nim a Osłem. Widzi spryt i siłę ogra podczas walki ze smokiem. Uwolnienie Książniczki Fiony przychodzi głównemu bohaterowi niemal z łatwością. Oswobodzona kobieta nie jest jednak zachwycona swoim wybawcą. Pierwszego dnia wędrówki zachowuje się nieznośnie i jest wręcz wredna. Podczas noclegu w jaskini miejsce ma szczera rozmowa zielonego bohatera z przyjacielem. Oglądający poznaje pewne uczucia głównej postaci, takie jak poczucie odrzucenia i samotność. Następnego dnia bohaterowie są świadkami prezentacji szerokiej gamy umiejętności księżniczki: począwszy od śpiewu, poprzez gotowanie, aż do sztuk walki. Między nią a Shrekiem zaczyna coś iskrzyć. Jest to punkt środkowy - ogr staje wobec nowego utrudnienia: wie, że będzie musiał oddać innemu tę, którą kocha. Mimo to, nie poddaje się. Chce powiedzieć wybrance o swoich uczuciach, w czym przeszkadza mu zmierzch – z jego nastaniem Fiona ucieka do starego wiatraka. Osioł dowiaduje się tam o księżniczce zaskakującej prawdy: okazuje się, że nocą przybiera ona kształt ogra i jedynie „pocałunek prawdziwej miłości” jest w stanie na trwałe przywrócić jej ludzką postać. Kobieta zaczyna określać siebie najgorszymi epitetami i właśnie w tym momencie słyszy to Shrek, który szedł do niej z zamiarem

hey, movie! let’s get naked! - LOREM IPSUM

wyznania uczuć. Ogr myśli, że to o nim Fiona wypowiadała się w tak przykry sposób. Ciach! Mamy drugi punkt zwrotny: wszystko szło po myśli bohatera - aż do usłyszenia podłych słów, które odebrały cały zapał naszemu samotnikowi. W tle słychać smutną melodię. Nadchodzi ranek, a z nim akt III.

Akt III Koniec- Zakończenie - Rozwiązanie „Zakończenie to wydarzenie, które następuje po innym, ale po którym nic się nie dzieje”. Nadchodzi wielka katastrofa i cierpienie dla obu stron: zakochani kłócą się – główny bohater przyznaje wybrance, że słyszał jej okrutne słowa. Rozwścieczony Shrek sprowadził nocą Lorda Farquaada, który zabiera księżniczkę do zamku, a jemu nadaje upragniony akt własności ziemi. Towarzysze rozstają się w nieprzyjemnej atmosferze. Przy dźwiękach spokojnej melodii widz obserwuje, jak ciężko jest im po rozłące. Sytuację ratuje jednak Osioł, który przychodzi do Shreka. Podczas ostrej wymiany zdań, uświadamia on swemu przyjacielowi, jak wielki błąd popełnił i pomaga mu w dotarciu na ceremonię zaślubin. Zielony stwór stawia wszystko na jedną kartę: albo wygrana, albo totalna klęska. Wykorzystuje doświadczenia nabyte podczas wędrówki i budzi w sobie delikatność oraz romantyczność. Główna postać przerywa ceremonię zaślubin i wyznaje miłość swej wybrance. W tym czasie następuje zachód słońca i Fiona przybiera postać ogrzycy. Lord wydaje rozkaz pojmania zakochanych, którym z pomocą przychodzi Osioł i jego „dziewczyna”-smoczyca. Po pocałunku Shreka i Fiony, księżniczka zamienia się w ogra, co odpowiada jej ukochanemu. Film kończy się wyraźną przemianą psychiczną głównego bohater. Dzięki wszystkim wydarzeniom nie jest już sam. W jego świecie na nowo panuje ład. Film to pewna „droga” głównego bohatera. W strukturze trójaktowej unika się stosowania retrospekcji, każda postać ma wyraźny charakter, utrzymana jest chronologia wydarzeń. Polecam odnalezienie takiej struktury i rozpoznanie momentów, w których kończą się poszczególne akty w kolejnym filmie, który będziesz oglądał, drogi czytelniku. Dzięki temu szybciej zrozumiesz fabułę filmu i to, co powinieneś z niego wynieść. Oczy już lekko Ci się zamykają, gdy na ekranie pojawiają się napisy końcowe. Naciskasz pauzę, wyłączasz sprzęt, kładziesz się do łóżka. Jesteś już zmęczony. O strukturze pomyślisz jutro. ■

Ördög

ördög ördög ördög

[19]


LOREM IPSUM - ex libris

Utopiona utopia /Zamiatin & Orwell/

C

zy marzyliście kiedyś o państwie idealnym, ze sprawiedliwym prawem, rzetelnym rządem, silną gospodarką, perfekcyjnym społeczeństwem – słowem: o utopii? Wobec wydarzeń dzisiejszego świata – zarówno politycznych, jak i społeczno-gospodarczych – w każdym z nas rodzi się zapewne pewien rodzaj buntu, pewna wizja kraju pełnego ładu, w którym życie jest dostatnie... Czy jednak może istnieć coś takiego? Czy państwo idealne ma prawo bytu? Odpowiedź uzyskamy, czytając dwie klasyczne powieści antyutopijne: „My” Eugeniusza Zamiatina oraz „Rok 1984” George’a Orwella. Rosyjski pisarz Eugeniusz Zamiatin w swej powieści przedstawia wizję matematycznie idealnego państwa totalitarnego, nazywanego Państwem Jedynym, w którym panuje całkowita harmonia. Nie ma podziału na biednych i bogatych, a wszystko, co potrzebne do życia, jest zapewniane przez Dobroczyńcę (władcę). Każdy obywatel postępuje według Dekalogu Godzinnego – miliony rąk w tym samym momencie podnoszą do ust łyżkę, miliony nóg w tym samym czasie uderzają o chodnik w rytm wspólnego marszu do pracy. Na pierwszy rzut oka – raj. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Obywatele nie posiadają nazwisk, lecz numery tożsamości (główny bohater nazywa się ∆-503), mieszkają w przezroczystych, szklanych domach, mają wytyczone Godziny Osobiste i Godziny Seksualne. Nie istnieje wolność – wszystko jest własnością Państwa. Od świata kraj odgrodzony jest wielkim, szklanym murem. Poza nim ciągną się tylko nieskończone lasy...

wella. Oceania, supermocarstwo kierowane przez nieśmiertelnego, tajemniczego Wielkiego Brata, toczy ciągłą wojnę z dwoma innymi potęgami – Eurazją i Wschódazją. W Oceanii panuje ustrój polityczny zwany angsocem, czyli angielskim socjalizmem. Dzieli on społeczeństwo na trzy grupy: Partię Wewnętrzną i Partię Zewnętrzną (urzędników państwowych) oraz Proli (siłę roboczą). Wolność słowa czy nawet wolność myśli jest zakazana, a przestrzegania tych zasad pilnują - głównie poprzez zainstalowane w domach teleekrany, monitorujące każdy ruch - cztery Ministerstwa: Prawdy, Miłości, Obfitości i Pokoju (zajmujące się, paradoksalnie, fałszowaniem, egzekucjami, gospodarką „głodową” i prowadzeniem wojny). Kto łamie prawo, zostaje ewaporowany, a jakiekolwiek informacje czy pozostałości po jego osobie znikają. W państwie panuje więc ciągły niepokój, lecz już samo pomyślenie o tym niepokoju jest popełnieniem myślozbrodni... Bohaterowie obu powieści są do siebie bardzo podobni, choć jednocześnie różni pod wieloma względami. W Winstonie Smithie („Rok 1984”) pojawia się bunt, związany z frustracją otaczającym go światem, dostrzeganiem niedoskonałości ustroju czy podłości życia, co opisuje – w formie pamiętnika – w zakupionym zeszycie.

Smith pracuje w podwydziale Ministerstwa Prawdy, gdzie fałszuje dokumenty i artykuły, usuwając z nich imiona osób ewaporowanych i zmieniając dane statystyczne, aby aktualne wydarzenia pokrywały się z prognozami rządu. Tymczasem ∆-503 jest zupełnie nieświadomy ograniczenia swej swobody i w swych notatkach wyRównie nieciekawie wygląda chwala Państwo Jedyne oraz jego obraz świata w „Roku 1984” an- najwspanialsze dzieło – Integral, gielskiego pisarza George’a Or- czyli szklany statek kosmiczny,

[20]

którego jest głównym konstruktorem. Moment przełomowy nadchodzi, gdy główni bohaterowie poznają swoją miłość. Wpierw u obu protagonistów pojawia się niechęć lub wręcz mizoginiczna nienawiść do poznanej kobiety (Julii lub I-330), potem jednak zaczyna w nich kieł-

Czy

państwo idealne ma prawo bytu?

kować zakazane uczucie. Pod jego wpływem bohaterowie uzmysławiają sobie, że to, co ich otacza, wymaga zmiany. Buntuję się więc przeciw władzy, łamiąc zasad. Jest to jednak walka z wiatrakami. Zadajmy sobie pytanie – czy wizje świata „idealnego”, pokazane w tych powieściach, muszą być prawdziwym obrazem utopii? Czy idealny ustrój to dyktatura, idealne społeczeństwo jest odpowiednio zaszufladkowane i jednomyślne, a idealny człowiek to bezmyślna maszyna, chwaląca rząd i państwo? Czy wolność i ludzką naturę można poświęcić dla celu tak bardzo niemożliwego do spełnienia, jakim jest perfekcyjny świat? Zamiatin i Orwell napisali swe powieści w latach pojawiania lub rozwijania się totalitaryzmu: Rosjanin w roku 1920, Anglik zaś – w roku 1949. Ich groteskowe utwory miały być rodzajem sprzeciwu wobec tego zjawiska, jednak stały się również przestrogą dla ludu i rządzących. Każdy powinien choć raz w życiu przeczytać obie te książki. ■

MadCat

madcat madcat madcat


DIDASKALIA - LOREM IPSUM

DEUS EXles misérables MACHINA /

D

la Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie przedstawienie pod tytułem „Les Misérables” wyreżyserował Wojciech Kępczyński. Na deskach stolicy spektakl można oglądać od września 2010 roku.

„Nędznicy” to musical napisany przez francuskiego kompozytora Claude-Michela Schönberga na podstawie powieści Victora Hugo. Premiera widowiska w oryginalnym języku odbyła się w Paryżu w 1980 roku. „Nędznicy” wystawiani byli również na Broadwayu, gdzie odbyło się około siedmiu tysięcy przedstawień. W Londynie pobili światowy rekord: są wystawiani nieprzerwanie od dwudziestu sześciu lat. Ponadto (jak informuje nas strona internetowa warszawskiego teatru), spektakl pokazano w czterdziestu trzech innych krajach, w dwudziestu dwóch wersjach językowych. Wystarczy tych liczb! Wydarzenia opisywane w „Nędznikach” są osadzone w dziewiętnastowiecznej Francji na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Podczas trwania opowieści można zaobserwować, jak zmieniają się poszczególni bohaterowie. Różnice są widoczne zarówno w wyglądzie, jak i w osobowości postaci. Victor Hugo przedstawił w powieści swoje poglądy polityczne i zwrócił uwagę na problem ludzi żyjących w nędzy. Na fabułę silnie oddziałuje również światopogląd chrześcijański, który ujawnia się w zachowaniach bohaterów oraz tekstach piosenek. Losy postaci wzruszają i skłaniają refleksji. Fabuła jest doskonale wyważona, interesuje i zachwyca. Zwroty akcji dostarczają wielu emocji i zaskakują, zaś zakończenia wielu wątków doprowadzają do łez. Jak na prawdziwy teatr przystało, w „Romie” oglądający ma do czynienia z utalentowanymi i wykształconymi aktorami. Ich warsztat stanowi nie lada ucztę dla oczu. Każdy z osobna odnajduje się w

swojej roli, bardzo wiarygodnie ukazując kreowanego bohatera. Uszy widza pieści wspaniała muzyka w wykonaniu genialnych artystów. W odbiorze sztuki pomagają doskonale uszyte kostiumy, wzorowane na dziewiętnastowiecznym ubiorze, które trafnie oddają biedę, a innym razem zamożność postaci. Gdy jest to konieczne, aktorzy wyglądają na brudnych i zaniedbanych, co dodaje wiarygodności granym przez nich bohaterom.

/

rowane światło, sztuczną mgłę i most.

Wspaniała była także (pomimo swego tragizmu) scena batalistyczna, która stanowi punkt zwrotny akcji. Na środku sceny znajdowała się olbrzymia barykada, o którą toczył się bój. Po raz kolejny ważną rolę odegrało światło, które podkreślało dramatyzm sytuacji. Każdy muszkiet wydawał się być załadowany śmiercionośnymi kulami, a tło wypełniały przerażające Idąc do „Romy”, widz ma wystrzały z armat. Takiego epizodu świadomość, że wszyscy akto- mógłby pozazdrościć niejeden film rzy, którym akompaniować bę- wojenny. dzie orkiestra, zaśpiewają „na żywo”. Jednakże nawet pomimo owej wiedzy, i tak od początku robi to wspaniałe wrażenie i pozwala poczuć „żywy” teatr „płynący” ze sceny.

Takiego epizodu mógłby pozazdrościć niejeden

film wojenny

Scenografia sprawia zadziwiający efekt. Swoim realizmem świetnie oddaje miejsce akcji spektaklu. Widz przenosi się w zaskakująco szybkim tempie z karczmy do najbiedniejszych dzielnic Paryża czy z fabryki na ulicę czerwonych latarń. Przestrzeń jest bardzo dobrze zagospodarowana. Każdy skrawek sceny stanowi nieodłączny element całości. Wszystkie komponenty wystroju korzystnie uzupełniają się, tworząc harmonię. Rozwiązania techniczne również budzą wielki podziw. Przykładem mogą być rury ściekowe, którymi przemieszczają się bohaterowie. Kraty oraz dobre oświetlenie bardzo wiarygodnie oddają wnętrze kanałów. Na uwagę zasługuje również sposób przedstawienia rzeki. Zadziwiające jest, jak wiele można osiągnąć poprzez odpowiednio skie-

Od początku do końca byłem zachwycony warszawskimi „Nędznikami”. Wszystkie elementy, składające się na spektakl, budziły we mnie podziw. Być może dlatego, że jak dotąd nie miałem styczności z tak wspaniałym widowiskiem. Niestety, bielski teatr nie jest w stanie dać widzowi spektaklu na tak wysokim poziomie jak „Les Misérables”. Wiąże się to zapewne z ograniczonymi możliwościami technicznymi albo finansowymi, bo zdolnych aktorów nam nie brak. Podsumowując, jeżeli ktoś wybiera się do Warszawy i miałby okazję zobaczyć ten musical bądź też nie może się zdecydować, czy jechać, gorąco zachęcam i serdecznie polecam. ■

Pestifer

pestifer pestifer pestifer

[21]


LOREM IPSUM - zwyczajne/niezwyczajne

zwyczajne/niezwyczajne

/grzebień na przestrzeni wieków/

P

owróćmy do scenki, którą przytaczałem w ubiegłym miesiącu. Ledwo żywi, zwlekamy się z łóżka i ospale wleczemy do łazienki. Tam z niedowierzaniem patrzymy na swoje odbicie w lustrze. Jeśli jesteśmy właścicielami bujnej czupryny, mamy spory powód do klęcia pod nosem. Okazuje się bowiem, że każdy pukiel naszych włosów sterczy w inną stronę i w innej konfiguracji. Wzdychamy bezsilnie i łapiemy za grzebień, by choć w pewnym stopniu ujarzmić naszą fryzurę.

Jak to działało? Nie wiem, ale wyczuwam w tym udział jakiejś starożytnej magii... Ołowiane grzebienie po upadku Imperium Rzymskiego zostają zapomniane na kilka wieków. Przechodzimy do średniowiecza. Tutaj czeka na was niespodzianka, która odmieni wasze życia... albo przynajmniej was zaskoczy. Przywykliśmy bowiem do stereotypowego obrazu wieków średnich – epoki brudnej, śmierdzącej, rozczochranej. Okazuje się jednak, że nie jest to obraz do końca prawdziwy. Grzebieni używano wtedy bardzo często. Ba, nieczesanie się uchodziło za grzech, a przedmioty do ujarzmiania włosów oznaczano religijnymi ornamentami! O tym, jak bardzo ludzie z epoki rycerstwa byli do nich

Co w naturze wygląda niczym dzisiejszy grzebień? Jeśli pomyśleliście „gałązka”, „widelec”, „to pytanie retoryczne!” lub „żeby odpowiedzieć, muszę obliczyć deltę”, jesteście w błędzie. Odpowiedź na to pytanie to „rybie ości”. Niewykluczone jednak, że rybi szkielet nie służył początkowo jako narzędzie do doJeśli ktoś kiedyś zapyta prowadzania fryzury do normy, lecz jako „uwodzicielska” ozdoba w ogromnym, nieuporządkowanym nie odpowiadaj po prostu kołtunie włosów. Dość dziwne gusta mieli nasi przodkowie, skoro uwa- „przedmiotem do czesania” żali pozostałości ryby w czuprynie za pociągające... Ciekawe, jaki bo- przywiązani, świadczy również fakt, nus do atrakcyjności dawałaby żywa że archeolodzy często znajdują grzeryba? bienie złożone w średniowiecznych mogiłach. Grzebień, który znamy, był wytwarzany już pięć tysięcy lat temu W XVI wieku z powierzchni tych z drewna, rogu lub kości. Starożyt- przedmiotów toaletowych zaczęły ni Egipcjanie uważali, że o rozwoju znikać ozdoby religijne, a do łask kultury w danym rejonie decyduje powróciły grzebienie ołowiane, dla posiadanie grzebienia, zaś dla Chiń- których znaleziono nową funkcję. czyków był on elementem zdo- Okrzyknięte zostały mianem „leczbiącym uczesanie i świadczącym niczych”, gdyż czesanie nimi miao wysokim statusie społecznym. ło podobno uśmierzać bóle głowy. W antycznej Grecji kobiety używały Wciąż używano ich także do czerdwóch wariantów tego najstarszego nienia włosów, o czym wspomniał w narzędzia fryzjerskiego – jednego jednej z fraszek Jan Kochanowski: do układania włosów, drugiego do spinania ich i podtrzymywania. „Nowy to fortel a mało słychany: Na śrebną brodę grzebień ołowiaRzymianie posunęli się o krok ny.” dalej. Obok grzebieni drewnianych i rogowych pojawiły się również te Cóż, nawet wielki poeta musiał wykonane z ołowiu. Mieszkańcy kiedyś przejść kryzys wieku średcesarstwa czernili sobie nimi włosy. niego...

czym jest grzebień,

[22]

W XVII wieku zaczęto produkować grzebienie do czesania modnych w tym czasie peruk. Dwa stulecia później, w XIX wieku, we Francji pojawiły się grzebienie kauczukowe, które jednak nie zdobyły zbyt wielkiej popularności. Wreszcie w XX wieku tworzywa sztuczne zawładnęły rynkiem, co spowodowało wyparcie wszelkich grzebieni z drewna czy kości. Do tej pory czeszemy się rączką pełną plastikowych zębów, choć spotkać można dalej te złote, stalowe lub wykonane z mieszanin innych metali. Jeśli ktoś kiedyś zapyta się Was, czym jest grzebień, nie odpowiadajcie po prostu „przedmiot do czesania”. Prawdą jest bowiem, że grzebienie służyły i służą do teraz do wielu różnych czynności: podkręcania, farbowania, czesania, spinania, porządkowania, układania i pielęgnowania włosów! Ponadto, różnią się one materiałem i gęstością rozłożenia zębów, a każdy z nich pełni nieco inną rolę. Włosy ułożone! Od razu lepiej, prawda? A cóż to, już chcecie wychodzić do szkoły? A ząbki umyte? O przyrządach do mycia zębów w tej rubryce już za miesiąc. ■

MadCat

madcat madcat madcat


gastronomia - LOREM IPSUM

gastronomia

/restauracje i bary szybkiej obsługi/ Gdzie można tanio i dobrze zjeść na mieście w Bielsku-Białej? W jaki sposób w Bielsku-Białej można zjeść na mieście dobrze i tanio? Gdzie dobrze i tanio można zjeść w Bielsku-Białej na mieście? Odpowiedź na te oraz na wiele innych pytań znajdziecie w tym oto dziale „Lorem Ipsum”. Postaram się w nim doradzać, gdzie warto wydać swoje pieniądze, a gdzie niekoniecznie, poinformuję o wszelkich nowościach, a także będę dowodził, że gastronomia w naszym mieście jest zbyt ciekawa i różnorodna, by marnować kubki smakowe na jedzenie z restauracji wielkich sieci.

Odcinek1:„AzjaMniejszaiWiększa” W tym odcinku dokona- sosów oraz prawdziwa turecka herne zostanie porównanie trzech bata sprawiają, że lokal ten warto bielskich lokali, serwujących odwiedzić. kuchnię orientalną. Moja ocena restauracji tureckiej Pierwszym z porównywanych miejsc jest restauracja turecka „Saladin” na ulicy Cechowej, którą zdecydowanie polecam. Idąc tam, spodziewałem się raczej, że określenie „restauracja” to chwytliwy sposób właścicieli, by odróżnić to miejsce od innych „kebabów”, jednak okazało się ono restauracją w pełnym tego słowa znaczeniu. Lokal oferuje miłą atmosferę i różnorodne specjały kuchni tureckiej po przyzwoitych cenach. Podawane dania są niezwykle smaczne. Odradzam natomiast znajdujący się w sąsiedztwie wokbar sieci „Asia to go”. Ceny są tam niewiele niższe, niż w „Wokmanie” w „Sferze”, a makaron podgrzewany, co, moim zdaniem, zdecydowanie obniża jakość tego miejsca w stosunku do pozostałych bielskich lokali tego typu. Wart odnotowania jest także nowo otwarty „kebab” przy ulicy 11 listopada. Mimo iż pozornie nie różni się niczym od pozostałych „kebabów” (tych lepszych), większy niż u innych asortyment

to 5, „kebabu” zaś 4. Wokbarowi stawiam 3. Nawiasem mówiąc, jeśli chcecie zjeść chińszczyznę, najlepiej pofatygować się do Chińczyka przy dworcu PKP. Dobry i atrakcyjny cenowo.

Skala ocen Gastronomicznego Guru: 1 – beznadzieja, nie jedźcie… to znaczy - nie jedzcie tam 2 – marne 3 – kiepskie 4 – dobre 5 – bardzo dobre 6 – niebotycznie dobre

vaulter

vaulter vaulter vaulter

f[facebook.pl/li.lorem.ipsum] [23]


LOREM IPSUM - ze szkolnego korytarza

Ze Szkolnego korytarza

/plebiscyt nauczycieli /

Poniżej prezentujemy kategorie, nominowanych i zwycięzców w plebiscycie nauczycieli III LO im. Stefana Żeromskiego. W głosowaniu wzięli udział wszyscy uczniowie naszego liceum.

1. KOSA

prof. Lasler, prof. Kamola-Golonka, prof. Kwak 

prof. KAMOLA-GOLONKA 

2. PRZYJACIEL UCZNIÓW: prof. Piecha, prof. Muszyński, prof. W. Jakubiec prof. PIECHA 

3. STAŃCZYK:

prof. Pindel, prof. Gorczyński, prof. Kaczor prof. KACZOR 

4. MISTRZ RIPOSTY:

prof. Marek, prof. Kaczor, prof. Lasler prof. KACZOR 

5. STYL:

prof. Marek, prof. Lubicka, prof. Kwak prof. KWAK 

6. MISS: prof. Janczewska, prof. Lenartowicz, prof. Kwak

prof. LENARTOWICZ 

7. PASJONAT

prof. Jóźwiak, prof. Hampl, prof. Sobecki prof. SOBECKI 

8. SZEF SZEFÓW

prof. Kamola, prof. Kaczor, prof. Lasler prof. KAMOLA 

f[facebook.pl/li.lorem.ipsum] [24]

Samorząd Szkolny

/Żerom TV/

ŻTV to jedyna taka telewizja III LO im. Stefana Żeromskiego, założona przez uczniów z klasy 2e. Projekt powstał na potrzeby akademii z okazji Święta Patrona, lecz niewykluczona jest kontynuacja ich działalności będą kontynuować swoją działalność. Premiera ŻTV miała miejsce 18 listopada 2011 roku. [więcej informacji możecie znaleźć na fanpage’u ŻTV na facebooku]

/biblioteka szkolna/

czyli ośrodek sztuki w Żeromie

Od jakiegoś czasu ściany naszej biblioteki zdobią prace uczniów, którzy chcą pokazać swoje umiejętności innym, gdyż nie wstydzą się swojej kreatywności. Obecnie można podziwiać wystawę fotograficzną autorstwa Gabrieli Kapturkiewicz z klasy 2d, zatytułowaną „Black & Color & White”. W zdjęciach Gabrysi każdy znajdzie coś dla siebie, stąd też nazwa wystawy. Kolejną młodą artystką wystawiającą swoje prace w bibliotece jest Monika Jastrzębska, pierwszoklasistka, której w szczególności gratuluję odwagi. „Mój japoński koniec świata” to zbiór rysunków, których tworzenie musiało zająć mnóstwo czasu. Zapraszam do szkolnej galerii w celu zobaczenia na własne oczy wysiłków starszych, tudzież młodszych, kolegów.

MarryMe

marryme marryme marryme


redakcja lorem ipsum - LOREM IPSUM

redakcja lorem ipsum

/do naszego zespołu dołączyli/ Blizzard

blizzard blizzard blizzard

Najweselszy pesymista na świecie. Podobno świetnie słucha. I ludzi, i nut. Jego życie polega na wyszukiwaniu szeroko pojmowanej muzyki, czytaniu horrorów, oglądaniu dennych seriali i spełnianiu się w kuchni. Hipochondryk. Łatwo się zachwyca. Często krytykuje. Kocha popkulturę. Nie zmieni tego, że nie lubi metalu i reggae. W „Lorem Ipsum” wybiera z miliona przesłuchanych płyt te najciekawsze i zaprasza do konfrontacji z jego opinią na ich temat. Chciałby mieszkać na Islandii, żyć z dziennikarstwa i malować surrealistyczne obrazy. dział:

EP/LD

Loutre Noire

loutre noire loutre noire loutre noire

Chodzący chaos. Nie radzi sobie z rzeczywistością, dlatego uwielbia uciekać do literatury, sztuki, filmów. Bywa irytująca, nieraz robi to z premedytacją, bo nie chce być powierzchownie oceniana. Uwielbia jazz i utwory Eric’a Satie, fotografię Man Ray’a i Paryż lat międzywojennych. Uzależniona od kawy, często zamyślona i nieobecna, wesoła, trochę lekceważąca, idealistka, podążająca swoimi drogami. Podejrzewana o masochizm, gdyż dobrowolnie uczy się łaciny. Zdobyłaby już świat, gdyby nie konto na FB i zbyt wygodne łóżko. Marzy o podróży w głąb Rosji, emeryturze na Hawajach i własnych rządach autorytarnych gdziekolwiek. dział:

lifestyle

eCoffeMaker

ecoffemaker ecoffemaker ecoffemaker

Nowe pióro w „Lorem Ipsum” - zdecydowanie woli pióra od długopisów. Często mylnie oceniany. Nie gorzej, nie lepiej. Po prostu inaczej. Jaki jest naprawdę? Nawet on sam tego nie wie, dopiero stara się dowiedzieć. Czasem lekko dekadencki. Niepoprawny romantyk. Na pewno spontaniczny w swojej stabilności. Ostatnio nic nie wciągnęło go bardziej niż serial „Bez Tajemnic”. Może dlatego, że fascynują go rzeczy z zakresu metafizyki, za co niewątpliwie można uznać psychologię. Uwielbia to, co nie wszyscy są w stanie zobaczyć. Ulubione miasto za dnia – Mostar, nocą – Paryż, zwierzę – Osioł, narzędzie – Młot. dział:

SZKICE LITERACK I E

/załoga Lorem Ipsum/

K.T.O. Madcat Surreal PeoplCanTalk Verseau Bellitudinis Antonina Pestifer Errata Bonkers NoName Ördög Vaulter [25]


LOREM IPSUM- szkice literackie

Szkice literackie - Stary, o czym to będzie tak w zasadzie? - Zobaczymy, jak skończę. - Żadnego planu? - Plan jest taki, że czasem ma być śmiesznie, czasem nie. Nie do końca realistycznie. Trochę marzeń, idealizowania, ale to wszystko po coś. - Po co? - Okaże się w czerwcu.

Dryńńń. Był pierwszy września. 8.15. Lucek oddał mi pierwsze szkice i razem poszliśmy w kierunku sali numer 12. Czułem, jak zimny pot zaczyna spływać po moim gorącym ciele. Wiedziałem, co zaraz usłyszę, nie potrafiłem tylko pojąć, czemu przez telefon. Domyślałem się, że to się może stać, ale nie sądziłem, że tak szybko i w taki sposób. Jeszcze zanim skończyła mówić, mój kciuk powoli, jakby od niechcenia, nacisnął czerwoną słuchawkę. Jej słowa już do mnie nie dotarły. Zatrzymałem samochód przy pierwszym wolnym miejscu. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałem, gdzie dokładnie jestem. Gdzieś w Katowicach, to na pewno. Ciszę po paru dobrych minutach przerwał dzwonek telefonu. Nie odrywając wzroku od znaku stopu, na który gapiłem się już tak długo, że widziałem na nim każdą rysę, sięgnąłem po telefon. Rzut oka na wyświetlacz. Bebe. - Hej! Jak leci? – w tle słyszałem głośna muzykę, chyba Red Hoci. - Jest OK, ubieram się właśnie – próbowała przekrzyczeć wokalistę śpiewającego „The city I live in, the city of angels”. - Nie byłoby prościej, gdybyś ściszyła muzę? – spytałem. - Może by było, ale wtedy bym jej nie słyszała – śmiech. - Wpaść po ciebie? - Pojadę tramwajem. Przecież i tak nie przyjedziesz samochodem. - W sumie racja. No, to see you. - Pa, pa.

[26]

/epizod I/

Włączyłem radio. Lewa noga na sprzęgło, luz, zapalam. Silnik V6 zawarczał basowo, gotów do współpracy. Podjechałem do najbliższego sklepu. Dochodziła 19.00. Sprzedawca już chciał zamykać drzwi, kiedy do nich dopadłem. Powiedziałem mu, że to sprawa życia lub śmierci. Zlustrował mnie wzrokiem. Musiałem wyglądać fatalnie. Dzisiaj był ostatni dzień sesji. Prawie wszystkie egzaminy zdałem na 5, ale sporo mnie to kosztowało. Stres i nieprzespane noce. Hektolitry kawy. - Finlandia czy Bols? – spytał sprzedawca. - Czarny Johnie Walker, czerwone Marlboro i czekolada - wysiliłem się na uśmiech. Rzuciłem zakupy na siedzenie pasażera i zacząłem pałaszować czekoladę. Otwierając dach, puściłem biały album Beatlesów. Doszedłem do utworu siódmego i założyłem pętlę. Uruchomiłem silnik i ruszyłem z piskiem opon. Wieczór była upalny, ruch na drodze mały. Wakacje jeszcze się nie zaczęły. Jechałem szybko. Pogłośniłem muzykę, bo wiatr dął niesamowicie. Uwielbiam takie wieczory, ale ten nie będzie mi się dobrze kojarzył. Mimo że jeszcze w południe zapowiadał się świetnie (zdałem swój ostatni egzamin i, praktycznie rzecz biorąc, ukończyłem dzisiaj studia; odebranie dyplomu było już tylko formalnością). Oderwałem prawą rękę od obitej skórą, mocno już wytartej kierownicy i sięgnąłem po mieszczącego się w podłokietniku iPoda. Przełączyłem na „Grandę” Brodki. Niesamowite, ile ta piosenka ma w sobie takiej złości, oddanej we względnie „pozytywny” sposób (w zestawieniu z, dajmy na to, System of a Down, jest to niemal muzyka poważna).

Zacząłem kluczyć między autami, modląc się, żeby nie spotkać nigdzie policji. Nie, żebym jechał niebezpiecznie – po prostu trochę za szybko jak na polskie przepisy. Spróbuj potem takim wytłumaczyć, że powolne zawalidrogi często stanowią większe zagrożenie. Patrząc w czerwone światła mijanych przeze mnie samochodów, myślałem o przyszłości. Byłem już na autostradzie, więc naprawdę pędziłem, a mijane pojazdy były przeszłością już w momencie, kiedy się z nimi zrównywałem. Zastanawiałem się, jakie będzie moje życie po skończeniu akademii medycznej. IPod mi sprzyjał – kolejny na liście odtwarzania był „Kalejdoskop Bardo”. Prawda jest taka, że czekałem na ten dzień od pierwszych dni spędzonych w liceum. A teraz? Teraz TEN DZIEŃ nadchodzi, praktycznie już nadszedł. Zaraz zostanę lekarzem. I co potem? Byłem szczęśliwy, ale i zarazem pełen obaw. Często tak jest, że o czymś marzymy, na coś czekamy, a kiedy to coś w końcu znajduje się w zasięgu naszej ręki, zaczynamy się zastanawiać, czy warto ją wyprostować i otworzyć dłoń. Nie chodzi o to, że już nie chcę być lekarzem, tylko o to, że nie wiem, czy dam sobie radę. W końcu w rękach chirurga często spoczywa odpowiedzialność za ludzkie życie. Cóż, pomyślałem, los pokaże. Widok budek kasowych oderwał mnie od tych myśli. Małe, prostokątne punkty stawały się coraz wyraźniejsze. Posłusznie zacząłem hamować i zatrzymałem się koło jednego z nich.

- Przestań marudzić, przecież doskonale wiesz, że szukasz teraz wymówki, żeby nie myśleć o Niej! – powiedziałem na głos. Zupełnie jakbym sam siebie ganił. – Weź się ogarnij! Spróbuj wyciszyć czy coś. - SpojrzeSzybki rzut oka na obrotomierz. nie kasjera mówiło „temu panu już Jasny przekaz przepłynął z mózgu dziękujemy”. do lewej nogi oraz nadgarstka prawej eCoffeMaker ręki. Przełączyłem na wyższy bieg. ecoffemaker ecoffemaker ecoffemaker


bez-kres - LOREM IPSUM

b ez - kres /w środku miasta/ jednym okiem nie kazał mi nikt chodzić po równoważni a moje ciało chwieje się wciąż i nie mogę stać prosto więc siadam na krześle z kubkiem gorącej herbaty w wypielęgnowanych dłoniach i widzę głęboką przepaść w niej szczury grają na perkusji a głos oddalony o pokolenie coraz głośniej wymawia moje marne imię (w ustach matki brzmiało mniej marnie) tańczę od drzwi do bramy i czuję że zaraz ktoś zatrzyma moje kroki albo jej albo jego pokaż mi pół bezkresu może tyle zobaczę jednym okiem drugie jest za mgłą rano padał deszcz

Antonina

antonina antonina antonina

f[facebook.pl/li.lorem.ipsum] [27]



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.