Kurier Plus - e-wydanie 2 lipca 2022

Page 1

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

ER KURI P L U S

NUMER 1451 (1751)

W E E K L Y

ROK ZA£O¯ENIA 1987

M A G A Z I N E

TYGODNIK

Z aborcj¹ i bez

2 LIPCA 2022

í Czy warto zatrudniæ prawnika... – str. 5 í Zemsta Mutantów – str. 8 í Na Maspeth serdecznie, wzruszaj¹co, patriotycznie – str. 9 í Chleb z mas³em – str. 12 í Tajemnica ró¿owej lemoniady – str. 13 í Po¿yczka podarunkowa – str. 17

Tomasz Bagnowski

FOT. KATARZYNA BUCZKOWSKA

P O L I S H

PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

Nowy krajobraz po decyzji S¹du Najwy¿szego. Blisko 50 lat temu, rozpatruj¹c sprawê Roe v. Wade, najwa¿niejszy w Ameryce s¹d uzna³, ¿e prawo do przerwania ci¹¿y mo¿na wywieœæ z przepisów konstytucji. Tydzieñ temu ten sam s¹d, choæ w innym sk³adzie, doszed³ do wniosku, ¿e nie mo¿na. Przepisy konstytucji, które bra³y pod uwagê oba sk³ady S¹du Najwy¿szego ca³y czas s¹ takie same. Dziœ znacz¹ jednak co innego ni¿ znaczy³y 50 lat wczeœniej. Sprawa rodzi ciekawy paradoks. Joe Biden sk³adaj¹c przysiêgê jako nowy prezydent obiecywa³ broniæ amerykañskiej konstytucji. Kiedy to mówi³ mia³ prawo s¹dziæ, ¿e na podstawie konstytucji musi broniæ prawa do aborcji. Po nieca³ych dwóch latach rz¹dów broni¹c konstytucji Biden bêdzie musia³ tak¿e broniæ przepisów, które prawa do aborcji nie gwarantuj¹. Pytanie zatem czy prezydent krytykuj¹c decyzjê S¹du Najwy¿szego i opowiadaj¹c siê po stronie zwolenników legalnej aborcji, ³amie swoje przyrzeczenie czy te¿ nie? O wyjaœnienie sprawy mo¿na by³oby poprosiæ S¹d Najwy¿szy. Problem w tym, ¿e jak widzimy, nie da nam on ostatecznej odpowiedzi. Dzisiaj móg³by powiedzieæ, ¿e tak, a jutro, ¿e nie, albo odwrotnie. Stany, które s¹ za zakazem aborcji czêsto pos³uguj¹ siê has³em obrony ¿ycia (pro-life). ¯ycie trzeba chroniæ w zwi¹zku z tym tak¿e ¿ycie nienarodzonych musi podlegaæ ochro-

nie. Faktem jest jednak, ¿e w wielu z tych stanów obowi¹zuje jednoczeœnie kara œmierci. Has³o pro-life nie jest wiêc ca³kiem œcis³e. Uczciwiej by³oby na transparentach napisaæ: jesteœmy za ochron¹ ¿ycia niektórych. Tak siê sk³ada, ¿e przeciwnikami prawa do przerywania ci¹¿y s¹ zazwyczaj konserwatyœci, którzy opowiadaj¹ siê jednoczeœnie za wolnoœci¹ jednostki, a szczególnie ju¿ sprzeciwiaj¹ siê nadmiernej ingerencji rz¹du w indywidualne sprawy ka¿dego obywatela. Ronald Reagan, Bóg amerykañskich konserwatystów mawia³, ¿e nie ma nic gorszego ni¿ cz³owiek mówi¹cy: „jestem z rz¹du i chcia³bym ci pomóc.” Wierny tej zasadzie Reagan, kandyduj¹c po raz pierwszy na prezydenta twierdzi³ na przyk³ad, ¿e sk³adki na Social Security powinny byæ dobrowolne. W sprawie aborcji zaufanie konserwatystów do jednostki nie jest ju¿ tak pryncypialne. W tej kwestii ich zdaniem mo¿na zaufaæ rz¹dowi i to w³aœnie jego przedstawiciele, a nie jednostka (w tym wypadku kobieta) powinni mieæ prawo decydowania o ci¹¿y. Konserwatyœci, oczywiœcie nie wszyscy, ale wielu, s¹ te¿ czêsto przeciwko edukacji seksualnej w szko³ach, œrodkom antykoncepcyjnym, ma³¿eñstwom osób tej samej p³ci, ze zniecierpliwieniem reaguj¹ na problemy osób transp³ciowych itd. í6

l Szczygie³ amerykañski, Long Island

Zabawa fotografi¹ z Tomkiem Sikor¹ Po pandemii ¿ycie organizacyjno-towarzyskie nabra³o rozpêdu. Spragnieni kontaktów nadrabiamy stracony czas. Polsko-Amerykañski Klub Fotografika w Nowym Jorku goœci³ znanego polskiego fotografa Tomka Sikorê. Spotkanie odby³o siê po raz pierwszy w nowej lokalizacji Klubu Fotografika w Centrum Polsko-S³owiañskim przy 176 Java Street (Greenpont). Zgromadzi³o ono í3 spor¹ grupê mi³oœników fotografii z Nowego Jorku, New Jersey i Connecticut s³usznie oczekuj¹cych fotograficznej ucztêy.


2

KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

3

Zabawa fotografi¹ z Tomkiem Sikor¹

í1 Tomek Sikora dysponuje wspania³ym ponad 50 letnim dorobkiem fotograficznym i artystycznym. Jak sam stwierdzi³ fotografiê traktuje jako zabawê, nawet mimo powa¿nych, profesjonalnych projektów i znacz¹cych osi¹gniêæ Dlatego swojej misternie, wizualnie i dŸwiêkowo zaprojektowanej prezentacji nada³ tytu³ „Zabawa fotografi¹”. Zobaczyliœmy wiêc zdjêcia z wielu ró¿notematycznych projektów; fotografii ulicznej, kreowanej, reklamowej, ilustracyjnej, portretowej, krajobrazowej, itd. Czêœæ pokazanych projektów dotyczy³a eksperymentów artysty z ro¿nymi technikami fotograficznymi, których efekty zapewne zadecydowa³y o wielokrotnym nagradzaniu Tomka za kreatywnoœæ w fotografii. Podobnie jego kreatywnoœæ mo¿na by³o zobaczyæ podczas projekcji wideo „Obrazy odkrywane na nowo” Jest to pro-

jekt polegaj¹cy na wyodrêbnieniu fragmentu zwyk³ego zdjêcia najlepiej wykonanego aparatem z matryc¹ o niskiej rozdzielczoœci i uczynienie go ekspresyjnym obrazem malarskim. Jestem przekonany, ¿e wielu uczestników spotkania bêdzie eksperymentowaæ z tym „Efektem Sikory”. Anegdota opowiedziana przez Tomka o wyra¿eniu mu wspó³czucia przez kobietê z powodu zepsucia siê aparatu, po zobaczeniu jego zdjêæ, kiedy eksperymentowa³ z ostroœci¹, œwiadczy, ¿e nie powstrzymywa³ siê przed wydawa³oby siê irracjonalnymi posuniêciami. Efekt okaza³ siê fantastyczny o czym przekonaliœmy siê naocznie. Dla mnie tytu³ „Zabawa fotografi¹” jest nieco przekorny, bo zabawa kojarzy siê raczej z rozrywk¹ ni¿ z powa¿n¹ twórczoœci¹. Tomek „Œwiat³oczu³y” Sikora bawi siê rzeczywiœcie doskonale œwiat³em, ale efektem

tej zabawy jest wspania³a, wartoœciowa twórczoœæ. Wydaje mi siê, ¿e zas³uguje na taki oficjalny pseudonim artystyczny, co ju¿ po czêœci zaakceptowa³ wydaj¹c album zatytu³owany „Tomek Sikora œwiat³oczu³y”. W czasach, kiedy fotografia tak bardzo spowszednia³a, te niemal trzy godziny spêdzone z Tomkiem, przypomnia³y uczestnikom spotkania, ¿e fotografowanie jest nadal interesuj¹c¹ i fascynuj¹c¹ sztuk¹. W imieniu zarz¹du Polsko-Amerykañskiego Klubu Fotografika i wszystkich

cz³onków i sympatyków dziêkujê bardzo Tomkowi Sikorze za to wspaniale spotkanie i zapraszam do utrzymania kontaktów z Klubem. Spotkanie by³o mo¿liwe do zorganizowania dziêki sponsorowaniu go przez Centrum Polsko-S³owiañskie. Dziêkuje za to Radzie Dyrektorów i w³adzom wykonawczym Centrum. Dziêkujê za nieocenion¹ pomoc Zosi ¯eleskiej-Bobrowski i panu Dariuszowi Kanarkowi w koordynacji tego wydarzenia.

Edward Madej, Prezes

Doroczny koncert KOBO Music Studio

Amelia Zabinska

Maja Madajewska

W sobotê, 18 czerwca, w audytorium szko³y Stanis³awa Kostki na Greenponcie mia³ miejsce doroczny, 52 z kolei koncert KOBO Music Studio. Wziê³o w nim udzia³ 36 uczniów. Najm³odszy uczestnik mia³ zaledwie piêæ lat, najstarszy 18. Ka¿dy z nich reprezentowa³ poziom zale¿nie od swojego wieku, posiadanych umiejêtnoœci oraz lat spêdzonych na lekcjach i æwiczeniu w domu. Jak co roku program koncertu by³ niezwykle bogaty i zachwyca³ ró¿norodnoœci¹: od klasyki Chopina i Beethovena po muzykê pop i piosenkê z filmu Disneya. By³a gra na pianinie, gitarze i skrzypcach, by³ te¿ œpiew. Niektórzy zagrali nawet na dwóch instrumentach. Nie zabrak³o te¿ piêknie œpiewaj¹cych g³osów.

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIER P L U S

P O L I S H

W E E K L Y

M A G A Z I N E

redaktor naczelny

Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki

Artur Opio³a

Antoni ¯arkowski

Koncert rozpoczêli nauczyciele: Kerri Thompson (wokal) oraz Nicholas Kaponyas (pianino) prezentuj¹c zebranym swoje niew¹tpliwe zdolnoœci. Nicholas wspaniale poprowadzi³ te¿ konfenansjerkê razem z mam¹ Bo¿en¹ Konkiel za³o¿ycielk¹ i nauczycielk¹ KOBO Music Studio. Gor¹ce brawa nale¿¹ siê nie tylko uczestnikom koncertu i ich nauczycielom, ale tak¿e rodzicom. To oni poœwiêcaj¹ swój czas na dowo¿enie lub przyprowadzenie swoich pociech na próby, przypominaj¹ o æwiczeniach i pilnuj¹c ¿eby siê odbywa³y. To oni finansuj¹c edukacjê muzyczn¹ swoich dzieci czêsto kosztem w³asnych wyrzeczeñ otwieraj¹ przed nimi drogê do artystycznego œwiata pe³nego wra¿liwoœci i piêknych dŸwiêków.

sta³a wspó³praca

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

Uczestnicy koncertu. Pierwsza z lewej Bo¿ena Konkiel – szefowa KOBO Music Studio. Na zdjêciu w kó³ku Lucas Robert – jeden z najm³odszych uczestników konkursu.

Wszyscy uczestnicy jak co roku otrzymali za swoj¹ ciê¿k¹ pracê pami¹tkowe statuetki. Jednak najwiêksz¹ nagrod¹ powinna byæ duma z ich ciê¿kiej pracy, uœmiechy na twarzach widowni i gromkie brawa po ich wystêpach. KOBO Music Studio ¿yczê kolejnych 30 lat oraz utalentowanych muzycznie uczniów, dla których nauka na instrumencie to nie tylko ciê¿ka praca, ale i pasja, która daje zadowolenie.

Tekst i zdjêcia: Katarzyna Zió³kowska fotografia

Zosia ¯eleska-Bobrowski

wydawcy

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Mateusz Wylaz, Agnieszka Nalepa i Angelika Sarnacka

Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10

Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

4

www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Ks. Ryszard Koper

Zapis do niebieskich ksi¹g Powiedzia³ te¿ do nich: „¯niwo wprawdzie wielkie, ale robotników ma³o; proœcie wiêc Pana ¿niwa, ¿eby wyprawi³ robotników na swoje ¿niwo. IdŸcie! Oto was posy³am jak owce miêdzy wilki. Gdy wejdziecie do jakiegoœ domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeœli mieszka tam cz³owiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeœli nie, powróci do was. W tym samym domu zostañcie, jedz¹c i pij¹c co bêd¹ mieli; bo zas³uguje robotnik na swoj¹ zap³atê. Nie przechodŸcie z domu do domu. Jeœli do jakiegoœ miasta wejdziecie i przyjm¹ was, jedzcie co wam podadz¹; uzdrawiajcie chorych, którzy tam s¹, i mówcie im: Przybli¿y³o siê do was królestwo Bo¿e”. (£k 10, 2-3, 5-9)

N

owojorska Fundacja Uœmiech Dziecka wyst¹pi³a z inicjatyw¹ upamiêtnienia œp. ks. pra³ata Piotra Zendziana, który by³ kapelanem tej Fundacji, a przez Poloniê jest zapamiêtany jako kap³an wielkiego i wra¿liwego serca. Artyku³, który napisa³em o nim do tygodnika Niedziela zosta³ zatytu³owany „Nowojorczyk z polskim sercem”. To jego serce by³o otwarte dla wszystkich bez wzglêdu na narodowoœæ czy wyznanie. Do Komitetu organizacyjnego powo³ano tak¿e mnie, a to dlatego, ¿e przez pewien czas by³em kapelanem tej Fundacji i jednym z jej dyrektorów. Przez 13 lat mia³em ³askê wspó³pracowaæ z ks. pra³atem w parafii œw. Krzy¿a w Maspeth. Miasto wyrazi³o ju¿ zgodê na dodatkow¹ nazwê czêœci 61 ulicy w pobli¿u koœcio³a œw. Krzy¿a w Maspeth na Drogê Pra³ata Zendziana. Innym elementem tego upamiêtnienia bêdzie tablica w grocie Matki Bo¿ej z Lourdes przy koœciele œw. Krzy¿a.

C

zy jest to potrzebne? Ksiêdzu pra³atowi Piotrowi na pewno nie. Bo dzisiaj rozumie on doskonale znaczenie s³ów z Ewangelii: „Oto da³em wam w³adzê st¹pania po wê¿ach i skorpionach, i po ca³ej potêdze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak¿e nie z tego siê cieszcie, ¿e duchy siê wam poddaj¹, lecz cieszcie siê, ¿e wasze imiona zapisane s¹ w niebie”. Nie wynoœcie siê i nie cieszcie siê z tego, ¿e macie w³adzê nad jadem ¿mijowym, ¿e mo¿ecie zdeptaæ swego przeciwnika, ¿e bêd¹ was wychwalaæ, odznaczaæ, upamiêtniaæ. Mo¿e to nie jest do koñca z³e, ale jest niczym w porównaniu z upamiêtnieniem naszych imion w ksiêgach niebieskich. To ziemskie upamiêtnianie ma wiêksze znaczenie dla nas samych. Mówi ono o naszej wdziêcznoœci, a wdziêcznoœæ to cecha wielkich i szlachetnych serc. Ale i to na nic siê zda, gdy zapominamy o najwa¿niejszym upamiêtnieniu w ksiêgach niebieskich. Powy¿sze ostrze¿enie Jezus skierowa³ do swoich uczniów po powrocie z misji apostolskiej. W Ewangelii czytamy: „Jezus wyznaczy³ jeszcze innych siedemdziesiêciu dwu uczniów i wys³a³ ich po dwóch przed sob¹ do ka¿dego miasta i miejscowoœci, dok¹d sam przyjœæ zamierza³”. Posy³a ich do g³oszenia Dobrej Nowiny, na któr¹ jest wielkie zapotrzebowanie: „¯ni-

wo wprawdzie wielkie, ale robotników ma³o; proœcie wiêc Pana ¿niwa, ¿eby wyprawi³ robotników na swoje ¿niwo”. G³oszenie Ewangelii nie bêdzie ³atwe: „Oto posy³am was jak owce miêdzy wilki”. W niektórych miastach ich nie przyjm¹. Jednak Chrystus wyposa¿y³ ich w moc, do skutecznego g³oszenia Dobrej Nowiny mimo przeciwnoœci. Uczniowie wrócili do Jezusa uradowani skutecznoœci¹ g³oszenia s³owa Bo¿ego. Mówili do Jezusa: „Panie, przez wzgl¹d na Twoje imiê nawet z³e duchy nam siê poddaj¹”. A wtedy Chrystus ostrzeg³ ich: „Widzia³em Szatana, który spad³ z nieba jak b³yskawica”. Z atakiem z³a trzeba siê liczyæ. Gdy jesteœmy zbyt zajêci sob¹, swoim lub innych „upamiêtnieniem” mo¿emy zapomnieæ o niebieskim upamiêtnieniu. Gdy skoncentrujemy siê na w³asnych sukcesach, pochwa³ach, wtedy szatan ma ³atwy dostêp do nas, a jemu zale¿y byœmy byli upamiêtnieni w piekielnych ksiêgach.

C

hrystus przestrzega uczniów: „Nie noœcie z sob¹ trzosa ani torby, ani sanda³ów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie”. Koncentrujcie siê na g³oszeniu Królestwa Bo¿ego, a nie na sprawach zewnêtrznych, szukaniu pochwa³, wyniesienia, w³asnych korzyœci. Wiemy jakim szacunkiem ciesz¹ siê ró¿nego rodzaju uzdrowiciele. Chrystus daje swoim uczniom ³ask¹ uzdrawiania: „uzdrawiajcie chorych, którzy tam s¹”. Jednak ta ³aska uzdrawiania nie mo¿e s³u¿yæ osobistemu wyniesieniu, ale ma s³u¿yæ sprawie Królestwa Bo¿ego. Bezpoœrednio po s³owach o uzdrowieniu Chrystus mówi: „i mówcie im: Przybli¿y³o siê do was królestwo Bo¿e”. Znakiem przyjœcia tego Królestwa bêd¹ cuda uzdrowienia. Trafnie odczyta³ s³owa Jezusa œwiêty Pawe³, gdy w Liœcie do Galatów napisa³: „Co do mnie, to nie daj Bo¿e, bym siê mia³ chlubiæ z czego innego, jak tylko z krzy¿a Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dziêki któremu œwiat sta³ siê ukrzy¿owany dla mnie, a ja dla œwiata. Bo ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie”. To jest droga ka¿dego z nas do zapisu w ksiêgach niebieskich. W Ewangelii œw. Jana czytamy: „Tak bowiem Bóg umi³owa³ œwiat, ¿e Syna swego Jednorodzonego da³, aby ka¿dy,

kto w Niego wierzy, nie zgin¹³, ale mia³ ¿ycie wieczne.” Z krzy¿a odczytujemy œwiadectwo ogromnej mi³oœci, albowiem ofiara, jaka siê tam dokona³a, by³a wyrazem umi³owania cz³owieka. Jezus cierpia³ na krzy¿u po to, aby nas zbawiæ, aby wyrwaæ nas z ciemnoœci grzechu i poprowadziæ ku wolnoœci. Krzy¿, mimo ¿e kojarzony jest z cierpieniem, okaza³ siê drog¹ ku ¿yciu, które z³otymi zg³oskami wiecznoœci zapisuje siê w ksiêgach niebieskich.

N

ational Catholic Reporter opisa³ historiê Amy Morris Young, która nigdy nie zapomni ostatniego Bo¿ego Narodzenia. Przed œwiêtami mia³a wypadek i nie by³a w stanie przygotowaæ œwi¹t, jak to by³o w poprzednich latach. By³a samotn¹ matk¹ z trójk¹ ma³ych dzieci. By³ to dla niej bardzo trudny czas. Jednak dziêki pomocy miejscowego koœcio³a wszystko siê odmieni³o. Amy nigdy nie zapomnia³a dobroci jakiej doœwiadczy³a wtedy. Wiosn¹ Amy przesz³a skomplikowan¹ operacjê i zaczê³a powracaæ do zdrowia. Pewnego dnia oznajmi³a trójce swoich dzieci, ¿e odt¹d zawsze bêd¹ pomagaæ potrzebuj¹cym rodzinom, aby odwdziêczyæ siê Bogu za ³aski jakie otrzymali od ludzi w trudnym czasie. Nie wszyscy jednak potrafili okazaæ wdziêcznoœæ za pomoc jak¹ nios³a Amy ze swoimi dzieæmi. Wspomina: „Pewnego razu z moimi dzieæmi dostarczy³am paczki z ¿ywnoœci¹ rodzinie w potrzebie. Jednak zamiast radoœci obdarowanych dostrzeg³am ich niezadowolenie. Oczekiwali czegoœ wiêcej. Oczekiwali lepszych prezentów i pieniêdzy, których nie mia³am. Zapakowaliœmy paczki z powrotem do samochodu. Kiedy wracaliœmy do domu najstarsza córka powiedzia³a: ‘Ostatni raz

to robimy! Oni byli tacy niewdziêczni, podli”. Odpowiedzia³am wtedy: Pamiêtasz jak w ubieg³e œwiêta Bo¿ego Narodzenia wybrzydza³aœ na prezenty jakimi obdarowywali nas ludzie? Tak, to prawda, zgodzi³a siê córka. Spojrza³am z mi³oœci¹ na ni¹ mówi¹c: To co mówisz jest prawd¹, ale jest jedna rzecz, której nauczy³am siê w dawaniu. Niewa¿ne jak ludzie bêd¹ odbieraæ twoj¹ dobroæ, niewa¿ne co czujesz, najwa¿niejsze jest robienie rzeczy w³aœciwych, dobrych nawet gdy to siê innym nie podoba, bêd¹ niezadowoleni, odrzuc¹ nasz dar.”

D

zie³o g³oszenia Królestwa Bo¿ego, które Jezus powierza siedemdziesiêciu dwu uczniom, koœcio³owi i nam nie zawsze jest satysfakcjonuj¹cym doœwiadczeniem. Nasze próby naœladowania mi³osierdzia i wspó³czucia Jezusa nie spotykaj¹ siê z oczekiwan¹ wdziêcznoœci¹. Czasami czujemy siê jak owce pos³ane „miêdzy wilki” egoizmu, cynizmu, urazy, zazdroœci i to ze strony tych, którym chcemy pomóc. Wtedy jak Emy mamy nie zwa¿aæ na to co czujemy, jak inni nas odbieraj¹. Mamy robiæ co do nas nale¿y, mamy g³osiæ Królestwo Bo¿e. m

Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl

Grupa Pro-Life zaprasza Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe, zaprasza do udzia³u w Pierwszej Sobocie miesi¹ca i w Krucjacie Ró¿añcowej Matki Bo¿ej z Fatimy w Obronie ¯ycia Poczêtego, 2 lipca o 17:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy wynagradzaæ Niepokalanemu Sercu Marii za zniewagi tych, którzy staraj¹ siê zaszczepiæ w sercach Jej dzieci obojêtnoœæ, wzgardê i nienawiœæ. Info: brat Jan 347 938 8362


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

5

Czy warto zatrudniæ prawnika od wypadków samochodowych?

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie.

Nawet gdy wydaje Ci siê ze mia³eœ stosunkowo niegroŸny wypadek samochodowy, wa¿ne jest, aby zatrudniæ doœwiadczonego prawnika. Niezale¿nie od tego, jak groŸny mo¿e okazaæ siê Twój wypadek, mo¿e skoñczyæ siê na tym, ¿e doznasz powa¿nych obra¿eñ. Te najczêœciej daj¹ siê we znaki dopiero po tym jak zu¿yje siê adrenalina, a Ty próbujesz powróciæ do ¿ycia codziennego. Czêsto, co mo¿e wydawaæ siê tylko ma³ym nabitym guzem, siniakiem lub naci¹gniêtym miêœniem mo¿e przekszta³ciæ siê w coœ znacznie bardziej powa¿nego. W takich sytuacjach wa¿ne jest, aby twoje prawa by³y chronione. Wa¿ne jest, aby zwróciæ uwagê, i¿ jako klient i ofiara wypadku samochodowego, masz kontrolê nad sytuacj¹, zw³aszcza jeœli chodzi o wybór prawnika. W kancelarii The Platta Law Firm nie pobieramy op³aty a¿ do momentu otrzymania ugody lub werdyktu w Twojej sprawie. Co to oznacza? Oznacza to, ¿e zawsze siê op³aca wynaj¹æ adwokata. Niezale¿nie od tego, jak powa¿ny jest wypadek, rozmawiaj¹c z adwokatem, bêdziesz mia³ eksperta po swojej stronie. Sposób, w jaki strukturyzujemy nasze op³aty oznacza, ¿e jeœli znajdziesz siê w drobnym wypadku i oka¿e siê, ¿e Twoje obra¿enia nie s¹ mo¿liwe do odzyskania, nie bêdziesz nam nic winien za nasz¹ pracê w Twojej sprawie. Nigdy nie pozostaniesz z du¿ym rachunkiem od adwokata. W przypadku, gdy urazy s¹ mo¿liwe do odzyskania, wa¿ne jest, aby wiedzieæ, ¿e rzeczoznawca od spraw ubezpieczeniowych bêdzie konsekwentnie wydzwaniaæ do Ciebie, zadawaæ wa¿ne pytania i próbowaæ przekonywaæ Ciê do rozliczenia Twojego roszczenia za grosze. Pamiêtaj, ¿e rzeczoznawcy ubezpieczeniowi nie s¹ zwi¹zani ¿adnym kodem lub prawem, tak

Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

The Platta Law Firm, PLLC aby rzetelnie oszacowaæ twoje roszczenie o odszkodowanie. Ich jedynym celem jest uregulowanie roszczenia za jak najmniejsz¹ mo¿liw¹ kwotê pieniêdzy. Rzeczoznawcy ubezpieczeniowi potrafi¹ byæ bardzo przekonywuj¹cy i przechwalaj¹ siê o swoich „latach doœwiadczenia” w próbie rozstrzygniêcia Twojej sprawy. Wa¿ne jest, aby mieæ prawnika, który jest dobrze zorientowany w nowojorskim prawie ubezpieczeniowym – New York Insurance Law 5102, jest to g³ówne prawo, które dotyczy ofiar wypadków. Dobry prawnik pomo¿e Ci rozpocz¹æ Twoje roszczenie we w³aœciwy sposób. W wypadku samochodowym oznacza to powiadomienie licznych agencji ubezpieczeniowych i stanowych w celu upewnienia siê, ¿e Twoje prawa s¹ chronione. Wa¿ne jest równie¿, aby twoje roszczenie „bez winy”, które jest czêœci¹ ubezpieczenia, i które bêdzie op³acaæ rachunki, jest w³aœciwie ustawione. Niepowodzenie w otwarciu tego roszczenia w ci¹gu 30 dni mo¿e spowodowaæ odmowê przyznania korzyœci przez ubezpieczyciela No-Fault co w efekcie mo¿e przyczyniæ siê do wysokich rachunków medycznych po wypadku.

Chcê ci powiedzieæ...

Ojciec Pawe³ Bielecki

Uciekamy

42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004

www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100 czeniowa bêdzie próbowaæ wykorzystaæ tê „lukê”, aby obni¿yæ wartoœæ roszczenia. Konsultuj¹c siê z doœwiadczonym prawnikiem zajmuj¹cym siê wypadkami samochodowymi, mo¿esz upewniæ siê, ¿e ubezpieczenie pokryje koszty tych wczesnych wizyt, ¿e Twoje prawa s¹ chronione i ¿e nie zostaniesz wykorzystany przez bran¿ê ubezpieczeniow¹. m

122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com

Bardzo proszê o kontakt pod numer (718) 349-2300 aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê w celu omówienia Pañstwa sprawy. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku.

Uciekamy przed wybaczeniem, bo boimy siê, ¿e to bêdzie wymagaæ jeszcze wiêkszej pracy nad nasz¹ niecierpliwoœci¹. Uciekamy przed spotkaniem z Bogiem bo boimy siê, ¿e zapyta nas czy mamy siê dobrze? Uciekamy przed pytaniami o nasz¹ duszê bo boimy siê, ¿e nagle siê oka¿e, ¿e ju¿ dawno przestaliœmy ¯YC. Uciekamy przed modlitw¹, zak³adaj¹c, ¿e Bóg i tak wszystko wie. On wie, ale czy Ty wiesz jaki œwiat Ciê interesuje? A w jaki œwiat uciekasz? Uciekamy przed przyjació³mi, bo s¹ zbyt wymagaj¹cy i chc¹ naszego rozwoju. Uciekamy przed œwiat³em z góry, bo w naszych ciemnoœciach liczy siê tylko nasze JA, samolubne i gniewne JA. Uciekamy przed uzdrowieniem duszy bo przyzwyczailiœmy siê narzekaæ jak bardzo jest nam Ÿle. Uciekamy przed nadziej¹, rozpacz nie wymaga wiele, tylko tak jak bakteria potrzebuje „domu”, czyli CIEBIE. Uciekamy przed ewangeli¹ bo w niej za du¿o cudów, a my nie mamy czasu na cud. Z przeciêtnoœci¹ nam ³atwiej. Uciekamy przed ¯YCIEM z Bogiem bo WEGETACJA ze z³em to nasze przyzwyczajenie. Jak d³ugo bêdziesz uciekaæ? Dziœ powiedz dobremu Bogu, ZATRZYMAJ MNIE BO¯E. Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku!

Twój No-Fault pozwoli Ci równie¿ od razu leczyæ obra¿enia. Jest to wa¿ne na dwóch ró¿nych poziomach. Przede wszystkim wa¿ne jest, by lekarz oceni³ stan, tak aby upewniæ siê, ¿e nie potrzebujesz dalszej opieki w nag³ych wypadkach. W przypadku, gdy opieka w nag³ych wypadkach nie jest potrzebna, lekarz ten wystawi odpowiednie skierowanie, aby pomóc w dalszym leczeniu Twoich obra¿eñ. Po drugie, firmy ubezpieczeniowe prawie zawsze staraj¹ siê utrzymywaæ, ¿e pocz¹tkowa „luka w leczeniu”, tzn. okres miêdzy wypadkiem, a dodatkow¹ opiek¹ medyczn¹, musi oznaczaæ, ¿e ofiara nie dozna³a powa¿nych obra¿eñ. Firma ubezpie-

m

NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne. PORADY W ZAKRESIE: v v v v v v v v

TESTAMENTY TRUSTS HOME CARE MEDICAID NURSING HOME MEDICAID POWER OF ATTORNEY HEALTH CARE PROXY PRAWO SPADKOWE NIERUCHOMOŒCI


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

6

www.kurierplus.com

Widziane z Providence

Kazimierz Wierzbicki

W sejmie o aborcji To by³ chyba przypadek, ¿e w przeddzieñ decyzji S¹du Najwy¿szego USA odwo³uj¹cej federalne prawo do aborcji (Roe vs. Wade), w Sejmie RP dyskutowano nad obywatelskim projektem ustawy o przerywaniu ci¹¿y. Projekt, podpisany przez 200 tys. osób, zosta³ przedstawiony przez liderkê Ogólnopolakiego Strajku Kobiet Martê Lempart. Pani Lempart nie jest pos³ank¹ ale jej wyst¹pienie odby³o siê dziêki staraniom klubu sejmowego Lewicy. Marta Lempart znana by³a z organizowania agresywnych zajœæ ulicznych. Zarzucano jej publiczne u¿ywanie wulgarnych s³ów oraz fizyczne atakowanie funkcjonariuszy policji. Tym razem wyst¹pi³a jako cywilizowana dzia³aczka, a jej wyst¹pienie mog³oby byæ przyk³adem kulturalnego zachowania. Obywatelski projekt przewidywa³ prawo do przerywania ci¹¿y do 12 tygodnia bez ograniczeñ. Kobiety, które ukoñczy³y 13 lat nie musia³yby przedstawiaæ zezwolenia rodziców. Proponowany projekt przewidywa³ równie¿ mo¿liwoœæ aborcji po 12 tygodniu, je¿eli ci¹¿a zagra¿a ¿yciu matki oraz w przypadku stwierdzenia deformacji p³odu lub jego ciê¿kiej choroby. Po przedstawieniu projektu wywi¹za³a siê za¿arta dyskusja. Reprezentuj¹ca Koalicjê Obywatelsk¹ Barbara Nowacka stwier-

dzi³a, ¿e pomimo najni¿szego od zakoñczenia wojny wskaŸnika urodzeñ, m³ode dziewczyny boj¹ sie jakoby zajœæ w ci¹¿ê. Katarzyna Kotula z Lewicy zaznaczy³a, ¿e Polska jest jedynym du¿ym krajem w Europie z ca³kowitym zakazem aborcji. Dobromir Soœnierz z Konfederacji stwierdzi³, ¿e p³ód nie jest czêœci¹ kobiety, tak samo jak „kurczak w skorupce nie jest czêœci¹ kury”. Spor¹ sensacjê wywo³a³a Natalia Broniarczyk z organizacji Aborcja bez Granic, która w swym przemówieniu zamieœci³a instrukcjê jak przerywaæ ci¹¿ê w domu stosuj¹c tabletki spêdzaj¹ce p³ód. Marsza³ek sejmu El¿bieta Witek mog³a w ogóle nie dopuœciæ projektu pod obrady sejmu, gdy¿ zawiera³ on propozycje niezgodne z postanowieniami Trybuna³u Konstytucyjnego o ochronie ¿ycia poczêtego z roku 2020. Pani Marsza³ek obawia³a siê byæ mo¿e, ¿e taka decyzja spotka³aby siê z ostrym sprzeciwem i oskar¿eniami o ³amanie demokracji. Mog³oby to doprowadziæ do burzliwych demonstracji, jak to mia³o miejsce jesieni¹ 2020 r. Sejm zdecydowan¹ wiêkszoœci¹ g³osów odrzuci³ proponowan¹ ustawê w pierwszym czytaniu. Za odrzuceniem g³osowa³o 265 pos³ów, a przeciw by³o 175. Wniosek popar³ prawie ca³y klub Zjednoczonej Prawicy z wyj¹tkiem jednego g³osu. Podobnie uczyni³a zdecydowana wiêkszoœæ pos³ów Koalicji Polskiej (PSL), Konfederacji, Polski 2050, Porozumienia i Kukiz’15. Przeciw g³osowa³ prawie ca³y klub Koalicji Obywatelskiej oraz wszyscy pos³owie Lewicy. * W okresie miêdzywojennym istnia³ w Polsce zakaz aborcji pod groŸb¹ kary s¹dowej. Przerwanie ci¹¿y mog³o nast¹piæ tylko z powodu œcis³ych wskazañ medycznych lub gdy ci¹¿a powsta³a w wyni-

Z aborcj¹ i bez í1 Zachodzi wiêc podejrzenie, ¿e ich walka o zakazanie aborcji jest czêœci¹ szerszej batalii. Prób¹ powrotu do sytuacji, w której czuli siê bardziej komfortowo. Kiedy kobiety nie tylko nie mog³y decydowaæ o przerwaniu ci¹¿y, ale nawet o za³o¿eniu w³asnego konta w banku bez zgody mê¿a, kiedy nie mog³y skutecznie konkurowaæ na rynku pracy i kiedy musia³y siedzieæ w domu i rodziæ dzieci. To chyba mia³ na myœli premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, który komentuj¹c decyzjê S¹du Najwy¿szego stwierdzi³, ¿e jest to: „ogromny krok wstecz.” Zostawmy jednak problemy konserwatystów i spójrzmy na krajobraz z konstytucj¹, która nie gwarantuje prawa do przerywania ci¹¿y. W USA nie ma jak wiemy federalnych przepisów aborcyjnych. Regulowaæ bêd¹ je zatem wy³¹cznie przepisy stanowe. W stanach liberalnych jak np. Nowy Jork, Kalifornia, Illinois, Oregon, itd., nic siê nie zmieni, aborcja bêdzie nadal legalna. W stanach konserwatywnych, jak np. Oklahoma, Louisiana, Utah, Mississippi itd., w których o aborcjê, z ró¿nych powodów by³o dot¹d ciê¿ko, przerwanie ci¹¿y bêdzie ca³kiem zabronione

(nawet w przypadku gwa³tu czy kazirodztwa) albo bêdzie dopuszczalne tylko w wyj¹tkowych wypadkach. Przepisy zostan¹ tak¿e zaostrzone tam gdzie legislatury stanowe czeka³y ze zmianami na now¹ wyk³adniê S¹du Najwy¿szego, np. w Teksasie, czy na Florydzie. Zmiany nie bêd¹ wszêdzie takie same. Efektem decyzji S¹du Najwy¿szego bêdzie wiêc prawny patchwork. Wzroœnie zapewne turystyka aborcyjna do innych stanów, liczba nielegalnych aborcji i porzuconych lub oddawanych do adopcji noworodków. S¹dy bêd¹ te¿ musia³y rozstrzygn¹æ kwestie dziœ niejasne. Na przyk³ad czy mieszkanka stanu, w którym aborcja jest zakazana mo¿e byæ poci¹gniêta do odpowiedzialnoœci za przerwanie ci¹¿y w stanie gdzie jest to legalne? Czeœæ du¿ych firm jak np. Disney, czy Facebook zapowiedzia³a, ¿e bêdzie pokrywaæ koszty podró¿y aborcyjnych zatrudnionych u nich kobietom, jeœli zdecyduj¹ siê na taki krok. Zmieni siê te¿ krajobraz polityczny. Demokraci, trac¹cy impet pod przywództwem Bidena, zyskaj¹ nowy orê¿ do walki. Republikanie now¹ tarczê do obrony.

Tomasz Bagnowski

ku gwa³tu, kazirodztwa lub wspó³¿ycia z nieletni¹ poni¿ej 15 roku ¿ycia. W czasie II wojny œwiatowej niemieckie w³adze okupacyjne w Polsce i na tzw. terenach wschodnich zezwala³y na aborcjê bez ograniczeñ. Uzasadniano to argumentem, ¿e zmniejsza siê w ten sposób liczba ludnoœci niearyjskiej. W okresie PRL obowi¹zywa³y podobne przepisy jak w czasach II Rzeczpospolitej. Powa¿ne z³agodzenie restrykcji przerywania ci¹¿y nast¹pi³o w kwietniu 1956 r. Wprowadzona wówczas ustawa sejmowa zezwala³a na przerwanie ci¹¿y „ze wzglêdu na trudne warunki ¿yciowe kobiety ciê¿arnej”. Przeciwko ustawie g³osowali pos³owie katoliccy ze Stowarzyszenia PAX (m. in. Tadeusz Mazowiecki), co by³o niecodzienn¹ sytuacj¹, poniewa¿ w sejmie PRL przyjêcie ustawy odbywa³o siê zwykle jednog³oœnie. Ustawa z 1956 r. oznacza³a w praktyce mo¿liwoœæ aborcji na ¿yczenie kobiety poniewa¿ pod „trudne warunki ¿yciowe” mo¿na by³o podci¹gn¹æ prawie wszystko. Spowodowa³o to znaczne obni¿enie przyrostu naturalnego w Polsce. Co roku dokonywano ponad 100 tys. aborcji. W roku 1982 liczba ta wynios³a prawie 139 tysiêcy. Pod koniec lat 70. rozwija siê ruch przeciwko przerywaniu ci¹¿y „na ¿yczenie”. W grudniu 1977 roku Polski Komitet Obrony ¯ycia, Rodziny i Narodu zebra³ ponad 12 tysiêcy podpisów pod wnioskiem do Sejmu PRL o zniesienie ustawy o warunkach dopuszczalnoœci przerywania ci¹¿y z 1956 roku. Sejm przekaza³ sprawê Ministerstwu Zdrowia i Opieki Spo³ecznej, które w odpowiedzi na inicjatywê stwierdzi³o, ¿e nie bêdzie zmian prawnych, poniewa¿ wspomniana ustawa, zdaniem ministerstwa, przyczynia siê do zmniejszenia iloœci aborcji i chroni przed tymi, które s¹ dokonywane przez osoby nieposiadaj¹ce odpowiednich kwalifikacji.

Marsza³ek sejmu El¿bieta Witek

Po zmianach ustrojowych w 1989 r. przepisy o przerywaniu ci¹¿y zosta³y zaostrzone. Ustawa z roku 1993 powa¿nie ograniczy³a mo¿liwoœæ aborcji „na ¿yczenie”. Poza tradycyjnymi sytuacjami zezwalaj¹cymi na zabieg, jak zagro¿enie ¿ycia matki lub powstanie ci¹¿y w wyniku gwa³tu, do³¹czono mo¿liwoœæ aborcji je¿eli „zachodzi du¿e prawdopodobieñstwo ciê¿kiego i nieodwracalnego upoœledzenia p³odu”. Warunek ten zosta³ usuniêty decyzj¹ Trybuna³u Konstytucyjnego w paŸdzierniku 2020 r. jako niezgodny z konstytucj¹. Wywo³a³o to gwaltowne protesty organizacji feministycznych i lewicowych. Polska nale¿y do grupy krajów posiadaj¹cych zdecydowanie restrykcyjne przepisy w sprawie aborcji. W Europie podobne ograniczenia istniej¹ w San Marino, Andorze, Watykanie i na Malcie, gdzie przerywanie ci¹¿y jest bezwzglêdnie zakazane. m

Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski Pi¹tek Po orzeczeniu S¹du Najwy¿szego znosz¹cego „konstytucyjne prawo” do aborcji i przyznaj¹ce poszczególnym stanom prawo rozstrzygania tej kwestii, znów sprawy seksualno-kulturowe, choæ przez chwilê, dominuj¹ w przestrzeni publicznej. Wszystko ju¿ powiedziano, nie ma sensu siê spieraæ: jak wykazuj¹ badania naukowe (a w póŸniejszym okresie USG) dziecko jest cz³owiekiem od momentu poczêcia (niepowtarzalne DNA) i ¿adne wygibasy s³owne nie zmieniaj¹ faktu, ¿e ci, którzy dopuszczaj¹ aborcjê, de facto dopuszczaj¹ bezpowrotne zabieranie ¿ycia czy w dziesi¹tym czy dwudziestym czwartym tygodniu. Do prawdziwych, wyborów dochodzi wtedy, gdy jedno ¿ycie stanowi zagro¿enie drugiego ¿ycia i oczywiœcie przed takimi wyborami (wiêkszego dobra, mniejszego z³a) nie uchronimy siê nigdy, jak œwiat œwiatem…

Inna rzecz, to jakaœ totalna nowomowa, która siê wdziera. Bo to ju¿ nie „kobiety rodz¹ce dzieci”, ale „osoby rodz¹ce”, a nawet „nosiciele macic”. Tak, wariactwo politycznej poprawnoœci dociera na szczyty politycznej w³adzy czy to w USA, czy ju¿ te¿ i w Polsce. Ale przecie¿ nie skoñczy siê na walce o powszechny dostêp do aborcji czy doczepianiu kolejnych literek do skrótu LGBTQ+… W tle pozostaj¹ sny o „transhumanizmie”, gdzie cia³o ludzkie podlega dowolnym przekszta³ceniom, ³¹cznie z próbami wynalezienia nieœmiertelnoœci (w postaci mieszaniny leków i witamin za¿ywanych codziennie) czy przeniesienia zawartoœci mózgu do internetowej chmury. Science fiction? Bynajmniej, ju¿ przecie¿ s¹ miliarderzy, którzy finansuj¹ nie tylko badania i poszukiwania, ale zmiêkczaj¹ spo³eczn¹ wra¿liwoœæ na traktowanie ludzkiego cia³a jako przestrzeni eksperymentów medycznych i zbiór… czêœci zamiennych. Niedziela Parszywieje ten œwiat na naszych oczach. Mimo wielkich zasobów, mo¿li-


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

Kartki z przemijania W Polsce zanurzam siê w przesz³oœæ i wskakujê do teraŸniejszoœci. Albo odwrotnie. Raz tak, raz tak. W Warszawie upajam siê zapachem lip i jaœminów oraz ró¿nymi odmianami najmodniejszej obecnie wódki „Bocian”. Wszystkim smakuje „Titos”, przywieziony przeze mnie specja³ z Austin w Teksasie, pêdzony z kukurydzy. Przyjaciele i znajomi twierdz¹, ¿e wygl¹dam teraz wrêcz a¿ za dobrze i powinienem pokazywaæ siê na ró¿nych paradach politycznych jako uosobienie obecnego dobrobytu. W rzeczy samej mój bandzioch jest ju¿ równie du¿y jak parniki Mi³osza i Herberta. Spoks, pamiêtam o w³aœciwych proporcjach miêdzy nimi a mn¹. Sêk w tym, ¿e nie mam w Polsce swojej partii ani ¿adnego ugrupowania ideologicznego, z którym chcia³bym siê publicznie pokazywaæ. Mi³osz, gdyby ¿y³, pokazywa³by siê pewnie w towarzystwie postêpowców ze œrodowiska „Gazety Wybiórczej” i „Polityki”, zaœ Herbert wœród narodowych konserwatystów skupionych wokó³ obecnego tygodnika „Solidarnoœæ”, zwanego potocznie „Tysolem” oraz tygodnika „Sieci”, który niektórzy nazywaj¹ „Tygodnikiem Rybackim”. Oczywiœcie s¹ to domniemania. Realnoœci¹ by³y owe ich brzuchy rosn¹ce wraz z III Rzeczpospolit¹ i ich rosn¹ce autorytety wyrokuj¹ce o tej¿e „Rzeczypospolitej”. Jak¿e ró¿ne by³y te ich wyroki…

$

Upa³y. 31, 32 stopnie w skali Celsjusza. Dzieciarnia p³awi siê w fontannach. Na ulicach sporo d³ugonogich dziewczyn, nierzadko roznegli¿owanych. Nadal modne s¹ kuse spodenki wcinaj¹ce siê w pachwiny i w rozdzia³ek w pupie. Jedne dziewczyny wygl¹daj¹ w nich super, inne karykaturalnie. Nierzadki jest œmieszny widok wielkiego dupska wbitego w zbyt obcis³e szorty lub legginsy. Moda na pokazywanie nagich brzuchów jeszcze nie jest powszechna. Coraz modniejsze natomiast jest noszenie na rêkach ma³ych piesków. Nosz¹ je i panie, i panowie. O jêzyku wielu rodaków pisa³em ju¿ wielokrotnie, zatem dzisiaj stwierdzam krótko – jest straszny. Tyle¿ ubogi, co wulgarny.

$

Warszawa ma coraz wiêcej ludnoœci. Niektóre Ÿród³a podaj¹, ¿e ju¿ ponad 1 mln. 700 tysiêcy. Na sto³ecznych ulicach jêzyk rosyjski i ukraiñski s³ychaæ równie czêsto jak polski. Tak samo jest na dworcach i w wielkich galeriach handlowych. £adne ukraiñskie dziewczêta staj¹ siê konkurencj¹ dla warszawianek. Nie jest ich zbyt wiele, ale rzucaj¹ siê w oczy. Z ch³opakami jest gorzej w tej mierze. S³ysza³em skargi, ¿e Polki nie chc¹ z nimi chodziæ. Bawiæ siê, to i owszem, zw³aszcza przy procentach, ale chodziæ, to ju¿ raczej nie. M³odym przybyszom ze Wschodu podoba siê na ogó³ to samo, co m³odym Polakom. S³uchaj¹ tej samej albo podobnej muzyki.

$

$

W weekendy ulubionym zajêciem rodaków jest nadal koszenie traw, przycinanie ga³êzi, wycinanie drzew i biesiadne grillowanie zakoñczone k³ótniami na tematy rodzinne i polityczne.

$

Nad Wis³¹ natrafiam przy jednym z pubów na rewiê tatua¿y, fryzur i ozdób cia³. Cia³a m³ode, niektóre nawet foremne, ale có¿ z tego, skoro oszpecone ohydnymi tatua¿ami, g³upimi napisami i ozdobami, które onegdaj widywa³o siê na cia³ach afrykañskich Murzynów. Na nich wygl¹da³y talizmatycznie, natomiast na bia³asach s¹ œmieszne, ¿eby nie powiedzieæ – pretensjonalne. Miary wra¿eñ dope³ni³ pewien niebieskow³osy m³odzian, który w toalecie pokazywa³ kolegom metalowo-skórzan¹ obró¿kê za³o¿on¹ na penisika. Jego konkurent demonstrowa³ na swoim penisiku magiczne niklowe kó³eczko, które rzekomo zwiêksza przyjemne doznania podczas wiadomych sytuacji, odpowiednio je przed³u¿aj¹c. Gwiazdy tej¿e rewii zebra³y spore oklaski, by³y tak¿e okrzyki zachwytu nad poszczególnymi „arcydzie³ami” sztuki tatua¿owni-

Widzia³em naczelnika pañstwa Jaros³awa Kaczyñskiego. Pod przysiêg¹ informujê, ¿e jego brzuch jest jeszcze wiêkszy od mojego. SnadŸ prezes Trybuna³u Konstytucyjnego Julia Przy³êbska dobrze go karmi… Na Starych Bielanach w Warszawie pad³y ma³e firmy i ma³e sklepy. Ko³o mojego domu nie ma ju¿ saloniku z pierogami i wyrobami piekarniczymi, nie ma te¿ sklepu garma¿eryjno-wêdliniarskiego i sklepu rybnego, w którym kupowa³em wêdzone krewetki. Pad³y równie¿ wszystkie sklepiki owocowo-warzywnicze. Hala Marymoncka jest zamkniêta w niedziele, a w soboty czynna tylko do 16. Ca³odobowe sklepy z alkoholem s¹ likwidowane. Ponoæ Polacy znowu pij¹ coraz wiêcej. Towaru wszêdzie mnóstwo i w olbrzymim wyborze, ceny coraz wy¿sze. Ludzie kupuj¹ coraz mniej. Znajome sprzedawczynie narzekaj¹ na spadek obrotów.

woœci, widzialnego piêkna coraz mniej, zw³aszcza w wielkich miastach. Wszystko zdaje siê byæ wszêdzie takie samo, prefabrykowana podobnoœæ i powtarzalnoœæ. Dlaczego? Obecny na Twitterze opowiadacz The Cultural Tutor (@culturaltutor) stara siê w serii wpisów wyt³umaczyæ. Przet³umaczy³em I zamieszczam tu w jednym ci¹gu: „Piêkno to estetyczna wartoœæ, która przemienia zwyk³e rzeczy w coœ, co ma wiêksze znaczenie. Dostarcza nam, ludziom, czegoœ wiêcej ni¿ materialnej, zautomatyzowanej jak u maszyn, egzystencji. Kiedy piêkno umiera, wszystko ZACZYNA wygl¹daæ tak samo. U¿ytecznoœæ nie ma w³asnej to¿samoœci. Miasta na ca³ym œwiecie kiedyœ wygl¹da³y zupe³nie inaczej. A teraz staj¹ siê niemal identyczne”. Zatrzymajmy siê tutaj. Patrz¹c na te pn¹ce siê w górê szklano-betonowe konstrukcje w naszych miastach, zastanówmy siê, dlaczego? Bo tak taniej, bo tak wygodniej w sytuacji, gdy my, ludzie, jesteœmy totalnie wymienialni: dzisiaj mo¿na pracowaæ w Nowym Jorku, jutro w Londynie, a nawet w Tokio, wiêc taniej jest, ¿eby by³o podobnie dla nomadów wspó³czesnoœci… I jedziemy dalej: „Nie da siê zaprzeczyæ istnieniu têsknoty cz³owieka za piêk-

nem – nie za luksusem, ale estetycznym charakterem. Wiêc dlaczego rzeczy sta³y siê tak brzydkie? Bo u¿ytecznoœæ sta³a siê priorytetem. Rzymski architekt Witruwiusz wierzy³, ¿e ka¿dy budynek powinien mieæ trzy rzeczy charakterystyczne: si³ê, u¿ytecznoœæ i piêkno. Jeœli to by³o mo¿liwe 2000 lat temu, dlaczego nie dzisiaj? A jaki niebezpieczeñstwo jest w œwiecie bez piêkna? Jeœli wszystko jest po prostu u¿yteczne, funkcjonale, wtedy ¿ycie staje siê po prostu przemys³owym pasem transmisyjnym, który zmienia ludzi w maszyny konsumpcji, pracy i reprodukcji. Czy nie jesteœmy czymœ wiêcej?” Parszywieñki, czasem parszywieñki ten œwiat, ale musimy kochaæ w nim ¿yæ, bo drugiej szansy na ¿ycie, nie dostaniemy. Oj, nie dostaniemy. Œroda Na Ukrainie bez zmian. Rosyjska nawa³nica przemieszcza siê powoli, rozwalaj¹c i niszcz¹c wszystko po drodze, posuwaj¹c siê kilka kilometrów na tydzieñ do przodu w Donbasie. Ukraiñcy wycofali siê na lepsze pozycje z ruiny gruzów, jakimi by³ Siewierodonieck. Teraz broni¹ kolejnego miasta, Lisiczañsk. Ale na froncie coœ siê jednak zmienia. Otó¿ Ukraiñcy wprowadzili do boju dostarczone przez Amerykanów systemy ar-

$

7

Andrzej Józef D¹browski czej oraz fryzjerskiej, demonstrowanej przez osobników niewiadomej p³ci. Podk³adem muzycznym by³y najczêœciej „arcydzie³a” rapu, przeplatane – co ciekawe- dawnymi amerykañskimi przebojami, m.in. Franka Sinatry.

$

Janusz G³owacki – „Tak g³upio jak teraz, to jeszcze nie by³o”. To powiedzia³ wci¹¿ modny poœmiertnie pisarz i wielce ciekawy osobnik, którego nie sposób nazwaæ dziadersem, boomersem, czy zaœciankowym konserwatyst¹. Stwierdzi³ to bodaj¿e dziesiêæ lat temu. Ciekawe, co by powiedzia³ dzisiaj, patrz¹c na tatua¿e i „wyrafinowane” ozdoby na sutkach i innych czêœciach cia³a oraz na graficiarskie bazgro³y, które szpec¹ niemal ka¿d¹ œcianê. Wolni i suwerenni graficiarze nie oszczêdzaj¹ tak¿e koœcio³ów i zabytków. Wiedz¹, ¿e teraz im wszystko wolno, bo niektórzy widz¹ w nich artystów. Barbarzyñstwo kwitnie, zaœ pe³na pychy g³upota triumfuje i jest g³êboko przekonana, ¿e to w³aœnie ona bêdzie urz¹dza³a przysz³y œwiat. I bardzo siê bojê, ¿e tak w³aœnie siê stanie. Znam redaktorów, którzy jej w tym dopomog¹.

$

Ten¿e Janusz G³owacki w dramacie „Czwarta siostra” – „Mo¿e kiedyœ by³o okrutniej na œwiecie, ale g³upiej na pewno nie”.

$

Wci¹¿ mam zamówienia na wspomnienia. SnadŸ wydawcy widz¹ we mnie g³ównie wspominkarza, którym rzeczywiœcie w du¿ej mierze jestem. Czujê siê bowiem d³u¿nikiem wobec tych, którzy mnie budowali oraz wobec tych, którzy mnie fascynowali. Tygodnik „Stolica” chce abym opisa³ Warszawê mojej m³odoœci. Wroc³aw dopomina siê o wroc³awskie rozdzia³y w moim ¿ywocie. Zdaje siê, ¿e w³aœnie w tym celu zaprasza mnie prezydent tego miasta. £ódŸ te¿ coœ chce w tej mierze. Bojê siê, ¿e „Sceny Polskie” zerw¹ ze mn¹ stosunki, za moj¹ kolejn¹ nawalankê. IPN oczekuje podziemnych szczegó³ów i tajemnic ze stanu wojennego, a ja nadal wzdragam siê przed ujawnieniem ró¿nych schowków, metod i sposobów zdobywania informacji, bo… jeszcze mog¹ siê przydaæ. Nadal czujê siê lojalny wobec osób, które pomaga³y mi w stanie wojennym i póŸniej, nie chc¹cych, by ktokolwiek o tym wiedzia³. Lojalny jestem tak¿e wobec tych ksiê¿y i zakonników, którzy powierzyli mi niejedn¹ tajemnicê o sobie i swoich s³u¿bowych œrodowiskach. I pomyœleæ, ¿e kiedy by³em m³ody, zamawiano u mnie scenariusze kabaretowe, bo podobno wiedzia³em, co i jak pisaæ, ¿eby rozœmieszaæ. m

tyleryjskie M142, w skrócie HIMARS – artylerii rakietowej wysokiej mobilnoœci. Dziêki wyposa¿eniu w kierowane przez system GPS pociski, Ukraiñcy otrzymali mo¿liwoœæ ra¿enia celów daleko za lini¹ frontu. Daleko, bo do 85 kilometrów. I zaczêli z tego korzystaæ bombarduj¹c bardzo wa¿ne z ich punktu widzenia cele: punkty dowodzenia, sk³ady amunicji, zgromadzenia wojsk czy artylerii. To mo¿e za kilka tygodni przechyliæ szalê na ich korzyœæ… Co wyæwiczone oko zauwa¿y ze zdjêæ ze zbombardowanego sztabu du¿ej jednostki rosyjskiej w Donbasie? Oto Trent Telenko, bloger i by³y fachura od wojskowej logistyki, który zauwa¿y³, ¿e „u¿ywanie pocisków GMLRS < rakiety naprowadzane przy u¿yciu systemu GPS – JZ> przeciw sztabom wy¿szego dowodzenia jest bardzo istotne. W ten sposób zabija siê najlepszych fachowców od logistyki oraz ³¹cznoœci, którzy s¹ niezbêdni przy prowadzeniu akcji ofensywnych.” Przy okazji zdjêæ ze zniszczonego, rosyjskiego sztabu w Donbasie, Telenko wypatrzy³ kilka cywilnych SUV u¿ywanych przez Rosjan. I wyci¹gn¹³ wnioski: „Tam, gdzie w walce u¿ywa siê du¿o artylerii <a tak wygl¹da rzeczywistoœæ w Donbasie – JZ>, nieopancerzone ciê¿arówki i terenówki sztabowe bardzo szyb-

ko siê zu¿ywaj¹ (…) To, ¿e Rosjanie u¿ywaj¹ cywilnych SUV przecie¿ bez zorganizowanego systemu dostaw czêœci zamiennych, wiele mówi o ich stratach do tej pory (…) Jeœli po czterech miesi¹cach walk, na wyposa¿eniu sztabu jednostki prowadz¹cej walki na Ukrainie nie ma w stu procentach wojskowych pojazdów, widzisz na w³asne oczy dowód na katastrofalne straty sprzêtowe”. A wiêc kolejny dowodzik, ¿e Armia Federacji Rosyjskiej nie radzi sobie tak, jak to by³o w za³o¿eniach, nie, nie wojny, ale „operacji specjalnej”. A wiêc precyzyjna amunicja USA/NATO w dzia³aniu. Nowoczesna broñ i s¹ efekty. Problem w tym, ¿e jest jej tak ma³o, bo Zachód jest opiesza³y – przynajmniej by³ do tej pory – w jej dostarczaniu na Ukrainê. Jakie to wszystko... powtarzalne, niestety... Pamiêtacie Pañstwo, II wojnê œwiatow¹, Polaków, Powstanie Warszawskie? Jak to uj¹³ Zbigniew Jasiñski (wiersz „¯¹damy amunicji”): Halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa! Niech pogrzebowe œpiewy wyrzuc¹ z audycji! Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was! Oklasków nie trzeba! ¯¹damy amunicji! m


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

8

Oœmiornica polska

www.kurierplus.com

Chris Miekina

Zemsta “Mutantów” S

³awomir O, znany w œwiatku przestêpczym jako „Uchal”, ciê¿ko pracowa³ na swoj¹ pozycjê w bandyckiej hierarchii. By³ gangsterskim królem Wyszkowa i zapewne pozosta³by mechanikiem samochodowym, gdyby nie znajomoœci jakie zawar³ z gangsterami z „Wo³omina”. Op³acali mu siê wszyscy przedsiêbiorcy w Wyszkowie. Ka¿dy wiedzia³, ¿e ma w kieszeni wyszkowsk¹ komendê policji i prokuraturê. Gang z Wyszkowa wspó³pracowa³ z bandytami z £om¿y i Suwa³k i we wschodniej Polsce nie mia³ wiêkszej konkurencji. Ludzie „Uchala” znani byli z bezwzglêdnoœci i brutalnoœci. Nawet „Pruszków” stara³ siê nie wchodziæ mu w drogê. Gangsterzy nie oszczêdzali te¿ przyjació³ i potrafili jednego dnia piæ z nimi wódkê, a drugiego, z zimn¹ krwi¹ wykonaæ wyrok.

W

2000 r. najbogatszym cz³owiekiem powiatu wyszkowskiego by³ Tadeusz W., w³aœciciel ubojni ciel¹t w Turzynie. Doskonale wiedzia³, ¿e aby prowadziæ swój biznes, musia³ ¿yæ w zgodzie z gangsterami. Robi³ co móg³ aby siê nimi zaprzyjaŸniæ. Organizowa³ suto zakrapiane spotkania na swój koszt i na ka¿de œwiêta obdarowywa³ ich wyrobami swojej masarni. Wierzy³, ¿e to kole¿eñstwo z bandytami uchroni go od p³acenia „Uchalowi” haraczu. Do Tadeusza W. przychodzili w goœci nie tylko wyszkowscy gangsterzy, ale i ludzie grupy przestêpczej zwanej „Mutanci”. Grupa pochodzi³a z podwarszawskiego Piastowa, wszyscy chodzili na si³owniê i brali sterydy. Nazwano ich „Mutantami” od pseudonimu jednego z cz³onków. Byli gangiem krwio¿erczym i nieobliczalnym (w 1999 r. dokonali brutalnego napadu na kantor zabijaj¹c dwie osoby) i inni gangsterzy starali siê nie wchodziæ im w drogê. Wêdliniarza z Turzyna lubili wszyscy i nazywali go „Cielak”, bo zanim jeszcze otworzy³ masarniê skupowa³ cielêce skóry, którymi handlowa³. Mia³ jednak wadê, któr¹ by³a s³aboœæ do alkoholu. Podczas jednego z „jajeczek” z gangsterami upi³ siê tak, ¿e zacz¹³ chwaliæ siê ile zarabia na swoim wêdliniarskim biznesie. Gangsterzy zastanawiali siê jak odebraæ mu te pieni¹dze i szybko taki nieskomplikowany i prosty sposób znaleŸli. Postanowili porwaæ masarzowi syna i za¿¹daæ za niego okupu. Ustalili, ¿e nic nie powiedz¹ o tej akcji szefowi „Wyszkowa” – Uchalowi i uprowadz¹ ch³opca si³ami gangu „Mutantów”. Uznali, ¿e skoro „Cielak” zadaje siê z przestêpcami, to bêdzie wiedzia³, ¿e nie ma co zg³aszaæ porwania na policjê, wyp³aci okup i bêdzie po krzyku. Syna rzeŸnika – Kamila – mia³ wystawiæ do porwania niejaki „Wacek”, bandyta z gangu „Wyszków” i „Mutantów”, który dobrze zna³ biznesmena i czêsto bywa³ u niego w domu.

9

lipca 2000 r. Kamil wraz koleg¹ wraca³ z dyskoteki w Brañszczyku odwo¿¹c do domu swoj¹ dziewczynê. Odstawi³ j¹ na miejsce i gdy wraca³ do Turzyna, drogê zajecha³o mu kilka aut. Chwilê póŸniej dwóch m³odych mê¿czyzn wywleczono z samochodu. Zabrano tylko Kamila, a jego przera¿ony kolega, pobieg³ opowiedzieæ wszystko jego ojcu. O œwicie, w domu masarza zadzwoni³ telefon. Mêski, stanowczy g³os w s³uchawce powiedzia³, ¿e maj¹ jego syna i ¿¹daj¹ miliona dolarów okupu. „To jest miêso, to siê psuje. Zbieraj szybko pieni¹dze bo jak nie, to otrzymasz palec, ucho lub inn¹ czêœæ cia³a swojego syna” – grozi³ g³os w s³uchawce.

Gang Mutantów wywodzi³ siê z Piastowa pod Warszaw¹. Gangsterzy dokonywali napadów, kradzie¿y, a tak¿e zabójstw.

Chwilê póŸniej us³ysza³ tak¿e g³os Kamila, który krzycza³: „Tata ratuj, bo ja d³u¿ej nie wytrzymam!”. PoŸniej okaza³o siê, ¿e ch³opaka przetrzymywano w miejscowoœci Sadoleœ ko³o Wêgrowa. By³ skuty ³añcuchami i kajdankami a na g³owê za³o¿ono mu oklejony taœm¹ worek foliowy. Jak siê okaza³o „Cielak” nie mia³ w sobie nic z bandyty. Najpierw poprosi³ o pomoc prywatnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, a ten zawiadomi³ o wszystkim policjê. W wyniku policyjnego œledztwa, 31 lipca aresztowano kilku gangsterów, a dwa dni póŸniej uwolniono Kamila. By³ w baga¿niku „Poloneza” zostawionego na parkingu w B³oniu. Ca³y czas by³ skuty ³añcuchami a na oczach od trzech tygodni mia³ przepaskê. Policja odnalaz³a samochód noc¹. Ch³opaka uwolniono, a lekarz w szpitalu powiedzia³, ¿e gdyby zdjêto mu opaskê z oczu w dzieñ, to móg³by oœlepn¹æ. Kamil jednak i tak by³ w godnym po¿a³owania stanie. By³ skrajnie wycieñczony, bo porywacze przez tydzieñ nie dali mu nic do jedzenia. Mia³ odparzone nogi i uda, bo potrzeby fizjologiczne za³atwia³ w spodnie. Le¿a³ w trzydziestopniowym upale i gdy prosi³ o wodê to kopano go po genitaliach. Zbyt mocno zaciœniête kajdanki pokaleczy³y mu d³onie. Bandyci chcieli mu je zdj¹æ, ale zgubili do nich kluczyk. Niewiele brakowa³o, a d³onie Kamila trzeba by by³o amputowaæ. Bandyci, którzy go porwali byli wyj¹tkowo bezwzglêdni. Czêsto, gdy s³yszy siê bandyckie opowieœci, mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e opisana w nich brutalnoœæ jest koloryzowana. Tymczasem okazuje siê czêsto, ¿e ci ludzie tacy w³aœnie s¹!

W

sprawie porwania Kamila policja aresztowa³a i postawi³a przed s¹dem piêæ osób. Najwy¿sze wyroki – 15 lat pozbawienia wolnoœci – otrzymali bandyta zwany „Mironem” i jego ¿ona Monika. Wiedziano jednak, ¿e nie jest on g³ównym organizatorem porwania. „Miron” i inny gangster o pseudonimie „To³di” swoimi zeznaniami w s¹dzie obci¹¿yli detektywa Rutkowskiego, który mia³ wspó³pracowaæ z bandytami! Rutkowski mia³ donosiæ porywaczom o tym co dzieje siê w domu ojca Kamila. To nie pierwszy cieñ na osobie znanego, polskiego detektywa. W 1999 r. jeden z gangsterów „Wo³omina” opowiada³ o spotkaniach detektywa z bandytami, gdzie omawiano wspó³pracê w zakresie porwañ. Oprócz przekazywania informa-

cji Rutkowski mia³ tak¿e przej¹æ pieni¹dze za okup i podzieliæ siê nimi z gangiem. Krzysztof Rutkowski jednak wszystkiemu stanowczo zaprzecza. Z kolei s¹d nie do koñca da³ wiarê zeznaniom „Mirona”. Mia³ on za sob¹ d³ug¹ historiê wiêkszych i mniejszych przestêpstw. Lubi³ awantury a najbardziej lubi³ biæ s³abszych lub takich, którzy nie mogli siê broniæ. Kiedy po raz pierwszy trafi³ do wiêzienia, natychmiast poszed³ on wspó³pracê z policj¹. Nawet w kryminalnym œwiatku nie mia³ wiêc zbyt dobrej opinii.

P

orwanie syna wyszkowskiego masarza sprawi³o, ¿e ca³¹ spraw¹ zainteresowa³ siê Andrzej Cz., znany jako „Kikir”, szef gangu z Marków i szef „Mutantów”, odsiaduj¹cy wyrok w wiêzieniu, ale ze wzglêdu na dobre sprawowanie regularnie wychodz¹cy na przepustki. Dziêki temu utrzymywa³ kontakt ze swoj¹ grup¹. „Kikir” nie mia³ pojêcia, ¿e porwania dokonali jego ludzie i to bez jego wiedzy i zacz¹³ naciskaæ aby znaleŸæ porywaczy. By³ on legend¹ warszawskiego pó³œwiatka i zale¿a³o mu aby syn cz³owieka u którego bywa³ i siê sto³owa³ zosta³ odnaleziony, a porywacze ukarani. Zebra³ swoich ludzi na cmentarzu w Markach i powiedzia³, ¿e jeœli w porwaniu uczestniczy³ któryœ z nich, to go ¿ywcem na tym cmentarzu zakopie. ¯aden z jego gangsterów do niczego siê nie przyzna³. Postanowili za to pozbyæ siê „Kikira” i te¿ wydali na niego wyrok. Wiedzieli, ¿e ich ¿ycie jest na kartê kredytow¹ i debet zaraz siê skoñczy. „Kikir” maj¹c wielu wrogów zawsze dobrze siê pilnowa³. Aby go dopaœæ trzeba by³o u¿yæ jakiegoœ niekonwencjonalnego sposobu. Na drodze dojazdowej do domu „Kikira” bandyci pod³o¿yli dwa pociski du¿ego kalibru, które zamierzano odpaliæ elektronicznie w momencie, gdy bêdzie tamtêdy

przeje¿d¿a³ samochód herszta gangu. Pech chcia³, ¿e zaczajonych w krzakach bandytów, którzy czekali na „Kikira” dojrza³ patrol policji, który ich wylegitymowa³ i kaza³ odjechaæ. Nastêpnego poranka ludzie „Kikira” odnaleŸli pociski i zadzwoniono po saperów. By³o to dla gangstera powa¿ne ostrze¿enie, ale on sam i tak wiêkszoœæ czasu spêdza³ w wiêzieniu, gdzie czu³ siê bezpiecznie. Miesi¹c póŸniej, pod koniec wrzeœnia 2000 r. znów wyszed³ z radomskiego wiêzienia na piêæ dni. Zabra³ swoj¹ ¿onê na dyskotekê, a wraz z nimi by³ jego osobisty ochroniarz. Kiedy wracali, nie zwrócili uwagi na wyprzedzaj¹cy ich samochód terenowy. To z tego samochodu nagle run¹³ grad kul z broni maszynowej, który poszatkowa³ BMW gangstera i auto jad¹cego za nim ochroniarza. Wszyscy troje zostali ranni, a najciê¿ej „Kikir”, który cia³em zas³oni³ swoj¹ ¿onê. Tylko dziêki b³yskawicznemu pojawieniu siê pogotowia, gangsterowi uratowano ¿ycie i zawieziono do szpitala na Szaserów. Pierwszymi, którzy go tam odwiedzili byli „Mutanci”. „Kikir” nadal nie mia³ pojêcia, ¿e to oni stoj¹ za zamachem na jego ¿ycie i ¿e jego dni s¹ policzone. „Mutanci” postanowili jak najszybciej rozprawiæ siê ze swoim szefem. Pocz¹tkowo chcieli wrzuciæ do sali, gdzie le¿a³ wi¹zkê granatów, ale poŸniej wyrok na Kikirze” zgodzi³ siê dla nich wykonaæ zawodowy morderca zza Buga o pseudonimie „Alik”. „Alik” wszed³ do szpitala g³ównym wejœciem. Nikt go nawet nie zatrzymywa³, a on œmia³ym krokiem szed³ w stronê sali, gdzie le¿a³ „Kikir”. Mia³ na sobie sutannê ksiêdza i nie zadawano mu ¿adnych pytañ. Kiedy stan¹³ w drzwiach sali, „Kikir”, od razu rozpozna³ „Alika”. Próbowa³ uciekaæ, ale Alik” zd¹¿y³ wyj¹æ zza pazuchy sutanny pistolet z t³umikiem i wystrzeli³ do „Kikira” szeœæ kul. Potem pewnym krokiem – tak jak wszed³ – wyszed³ ze szpitala g³ównymi drzwiami.„Kikir” zgin¹³ na miesi¹c przed swoimi 40-tymi urodzinami. „Alik” jednak nied³ugo cieszy³ siê ¿yciem. 19 kwietnia, 2001 r, wyszed³ na spacer z psem, gdy nagle obok niego zatrzyma³ siê rowerzysta, który b³yskawicznie wyci¹gn¹³ pistolet i wpakowa³ w „Alika” dziesiêæ kul. Nie by³a to jednak zemsta za œmieræ „Kikira”, a porachunki innych gangów z „Mutantami”, którzy po likwidacji swojego bossa postanowili rozszerzyæ zasiêg na Warszawê, dopisuj¹c siê do mrocznej i krwawej historii stolicy.

W

marcu 2002 r. w Parolach „Mutanci“ strzelali do policjantów, którzy chcieli przej¹æ tira z kradzionym ³adunkiem. Zgin¹³ podkomisarz Miros³aw ¯ak – naczelnik sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie, a kilku przestêpców zosta³o rannych. Rok póŸniej w Magdalence, podczas akcji antyterrorystów „Mutanci” zabarykadowali siê w domu. Przestêpcy byli bardzo dobrze przygotowani na szturm. Oprócz broni automatycznej mieli granaty oraz miny rozlokowane na posesji. Œmieræ ponieœli podkomisarz Dariusz Marciniak i dowodz¹cy akcj¹ komisarz Marian Szczucki, a 17 funkcjonariuszy zosta³o rannych. Dwóch bandytów nie prze¿y³o – zatruli siê dwutlenkiem wêgla, który uwolni³ siê w wyniku po¿aru po wybuchach i ostrzale. Za œmieræ policjantów w Magdalence nie poci¹gniêto do odpowiedzialnoœci ¿adnego z pozosta³ych cz³onków grupy. Zarzut zabójstwa policjanta w Parolach przedstawiono Jerzemu B. „Mutant”, zatrzymanemu w lutym 2004 r., jednak w 2013 r. zosta³ on uniewinniony. S¹d uzna³, ¿e strzelali tam przestêpcy, którzy zginêli w Magdalence. „Mutanta” skazano jednak na 15 lat wiêzienia w zwi¹zku z udzia³em w napadach. Z czasem zatrzymywano kolejnych cz³onków gangu. m


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

Pami¹tkowe zdjêcie tegorocznych i ubieg³orocznych marsza³ków i Miss Polonii. Od lewej stoj¹: Maya Œwica, Jadwiga Kopala, Claudia Pieczonka, Janusz Grabiñski, Julia Potacza³a, Agatha Potocki, Kasia Zió³kowska i Marcin Luc

Marsza³ek Maspeth 2022 Kasia Zió³kowska z mam¹ i córk¹.

9

Marsza³ek Maspeth 2022 Kasia Zió³kowska z przedstawicielami i sympatykami Centrum Polsko-S³owiañskiego

Na Maspeth serdecznie, wzruszaj¹co, patriotycznie Œwiat nale¿y do silnych kobiet – stwierdzi³a podczas Balu Marsza³kowskiego na Maspeth jego prowadz¹ca dr Iwona Korga, prezes Instytutu Józefa Pi³sudskiego. Na pewno tak¹ osob¹ jest Kasia Zió³kowska, która podczas tegorocznej Parady Pu³askiego poprowadzi Pi¹t¹ Alej¹ kontyngent Maspeth.Trzymamy za ni¹ mocno kciuki i przekazujemy serdecznie gratulacje. Po nocy œwiêtojañskiej nastêpuje noc marsza³kowska. Niech ta noc bêdzie wyrazem naszej wspólnoty, abyœmy dumnie reprezentowali nasz¹ dzielnicê w paŸdzierniku na Paradzie Pu³askiego, do czego dzisiaj jest czynione przygotowanie – mówi³ podczas inwokacji biskup Witold Mroziewski, proboszcz parafii œw. Krzy¿a na Maspeth. Niech ten wieczór bêdzie wieczorem wzajemnej radoœci, pokoju, ¿yczliwoœci oraz solidarnoœci – doda³ kap³an, którego przemówienie by³o pierwszym podczas oficjalnej czêœci Balu Marsza³kowskiego. Bal odby³ siê w sobotê, 25 czerwca, w sali Transfiguration Parish Hall i na d³ugo pozostanie w pamiêci uczestników; bowiem nie tylko by³ przepe³niony radoœci¹ i ¿yczliwoœci¹, ale tak¿e okazj¹ do wyra¿enia uznania i wdziêcznoœci dla jego g³ównej bohaterki, doskonale znanej w polonijnym œrodowisku – Kasi Zió³kowskiej. W³aœnie wtedy otrzyma³a ona nominacjê na marsza³ka Parady Pu³askiego oraz szarfê z napisem „Marshal 2022 – Holy Cross-Maspeth, NY”. Wraz z Kasi¹ na czele tegorocznego kontyngentu dzielnicy pójd¹ dwie bardzo ³adne i sympatyczne dziewczyny: Julia Potacza³a oraz Agatha Potocki, które otrzyma³y tytu³y Miss Polonii oraz Junior Miss Polonii z Maspeth. Im równie¿ wrêczono szarfy i korony, a tak¿e certyfikaty ufundowane przez Polsko-S³owiañsk¹ Federaln¹ Uniê Kredytow¹, które przekaza³a im Ma³gorzata Leniartek, mened¿erka oddzia³u PSFCU na Maspeth. Szarfowania dokona³ Wielki Marsza³ek Parady Pu³askiego 2022 Marcin Luc, któremu towarzyszy³a ubieg³oroczna Wielka Marsza³ek Jadwiga Kopala. Pod wzglêdem formalnym bal ten nie ró¿ni³ siê zbytnio od tego typu imprez, mia³ jednak kilka elementów i momentów, które czyni¹ go wyj¹tkowym. Jednym z nich by³o przemówienie nowo mianowanej marsza³ek Kasi Zió³kowskiej, podczas którego z³o¿y³a bardzo osobiste podziêkowania. Wyrazi³a wdziêcznoœæ osobom, które spotka³a na swojej amerykañskiej drodze, a które mia³y wp³yw na jej dzia³alnoœæ. Wœród nich byli ksiê¿a i nauczyciele, z którymi wspó³pracowa³a i wspó³pracuje, cz³onkowie grupy Te Deum, której jest wspó³za³o¿ycielk¹, dziennikarze, a nawet samotne matki, z którymi siê identyfikuje, a tak¿e najbli¿si. W³aœnie ten moment przemówienia Kasi by³ szczególnie wzruszaj¹cy. Od 27 lat marzy³am, ¿eby móc oficjalnie, przy tak licznej liczbie osób, podziê-

kowaæ mojej mamie, memu tacie, który niestety nie mo¿e dzisiaj byæ z nami i mojej córce. Mamo, nie by³abym tym cz³owiekiem, którym dziœ jestem. To ty pokaza³aœ mi jak szanowaæ ludzi i co w nich jest najwa¿niejsze”– powiedzia³a nowo mianowana marsza³ek Maspeth. Zwróci³a siê tak¿e do córki Agnieszki. Mam nadziejê, ¿e te same wartoœci bêdê potrafi³a tobie przekazywaæ, tak jak to robiê do tej pory, ¿ebyœ te¿ mog³a je przekazywaæ dalej, przez kolejne pokolenia – doda³a Kasia. Specjalne podziêkowania skierowa³a do Krystyny Suskiej oraz jej córki Marty Wójtowicz, które piêknie przygotowa³y salê na Bal Marsza³kowski. Zadba³y o ka¿dy szczegó³, pocz¹wszy od bia³o-czerwonych baloników, poprzez kwiaty w narodowych barwach znajduj¹ce siê na sto³ach, a na tzw. œciankach do robienia zdjêæ koñcz¹c. Na wystrój sali zwracali uwagê wszyscy uczestnicy imprezy. Marcin Luc, uczestnicz¹cy we wszystkich tegorocznych balach marsza³kowskich zapraszaj¹c zebranych na Paradê Pu³askiego (2 paŸdziernika) oraz poprzedzaj¹cy j¹ Bankiet Marsza³kowski (17 wrzeœnia) odniós³ siê tak¿e do dekoracji, która przyku³a jego uwagê. Ogromne gratulacje dla osób, które udekorowa³y to wnêtrze. Naprawdê, Maspeth ma najpiêkniej ubran¹ salê ze wszystkich kontyngentów – podkreœli³ Wielki Marsza³ek Parady Pu³askiego 2022. Z kolei zwracaj¹c siê z gratulacjami do tegorocznej marsza³ek Maspeth podkreœli³, ¿e Kasia jest definicj¹ okreœlenia „w³aœciwa osoba na w³aœciwym miejscu”. Mi³ym akcentem by³o wyst¹pienie Stana Borysa, który równie¿ w samych superlatywach wypowiada³ siê na temat tegorocznej marsza³ek Maspeth. Szanowni pañstwo, to dla mnie zaszczyt, ¿e mogê dziœ tutaj byæ. Kochana Kasiu, dla mnie zaszczytem jest tak¿e to, ¿e przed laty zrobi³aœ ze mn¹ wspania³y wywiad w „Kurierze Plus”. Gratulujê zas³u¿onego wyró¿nienia. Bêdziemy obserwowaæ twoj¹ dalsz¹ pracê na rzecz Polonii – powiedzia³ lagendarny artysta. Kasia doda³a, ¿e wspomniany wywiad mia³ miejsce 20 lat temu i by³ pierwszym jaki przeprowadzi³a na ³amach naszego tygodnika. S³owa uznania i radoœci wyrazi³a równie¿ Wanda Czajka, emerytowana nauczycielka Szko³y Jêzyka i Kultury Pol-

Wanda Czajka (z lewej), nauczycielka Szko³y Jêzyka i Kultury Polskiej na Maspeth Kasia Zió³kowska i prowadz¹ca uroczystoœæ dr Iwona Korga, prezes Instytutu Józefa Pi³sudskiego.

Marsza³ek Maspeth Kasia Zió³kowska z Miss Polonii Juli¹ Potacza³¹ i Junior Miss Agath¹ Potocki

skiej im. œw. Jana Paw³a II na Maspeth, która w imieniu dyrekcji i nauczycieli przekaza³a gratulacje nowo mianowanej marsza³ek. Zosta³o ju¿ tyle powiedziane o Kasi i na pewno znalaz³oby siê du¿o wiêcej, ale pamiêtam, ¿e kiedyœ, gdy j¹ chwali³am, powiedzia³a mi, ¿e nie trzeba jej chwaliæ teraz. Nale¿y poczekaæ a¿ zdarzy siê odpowiednia okazja i ilu zgromadzi ludzi. No i proszê bardzo, Kasiu – mamy potwierdzenie. Trzeba by³o zmieniæ salê na wiêksz¹. Zobacz, ile ludzi przysz³o, ilu ciê kocha. Czy to wystarczy? – podkreœli³a Wanda Czajka. Wœród goœci specjalnych, oprócz osób ju¿ wymienionych, pojawili siê tak¿e: ks. Andrzej Salwowski i ks. Daniel Rajski, administrator i wikary z parafii œw. Krzy¿a, przedstawiciele zarz¹du i Rady Dyrektorów Centrum Polsko-S³owiañskiego z prezesem Marianem ¯akiem na czele, piêœciarz Adam Kownacki, a tak¿e Zofia K³opotowska, redaktor naczelna „Kuriera Plus”, w którym Kasia Zió³kowska realizuje jedn¹ z wielu swoich pasji – publikuje ciekawe wywiady i reporta¿e z polonijnego ¿ycia. Podczas balu zlicytowano równie¿ koszulki, bluzê i pocztówkê z autografami znanych polskich sportowców – Roberta Lewandowskiego, Dawida Kubackiego i Przemys³awa Œwiercza. Przeprowadzono tak¿e loteriê fantow¹ z nagrodami ufundowanymi m.in. przez: Polsko-S³owiañsk¹ Federaln¹ Uniê Kredytow¹, Voyager Club USA, ksiêgarniê Polonia oraz przedstawicielstwo firmy Forever Living Products. Zabawa przy muzyce zespo³u The Masters trwa³a do póŸnych godzin nocnych. * Kasia Zió³kowska – pochodzi z Bia³egostoku. Do Stanów Zjednoczonych przylecia³a w 1995 r. Zamieszka³a na Maspeth i do dzisiaj wierna jest tej dzielnicy i znajduj¹cej siê w niej parafii œw. Krzy¿a. Jest

doskonale znana w tej dzielnicy, a w zwi¹zku z licznymi aktywnoœciami, dzia³alnoœci¹ spo³eczn¹ oraz pogodnemu usposobieniu równie¿ bardzo lubiana i ceniona, tak¿e w ca³ym polonijnym œrodowisku metropolii nowojorskiej. Piêknie œpiewa – wspó³pracowa³a z licznymi chórami i zespo³ami wokalnymi. Z prowadzon¹ przez œp. Janusza Sporka grup¹ wokaln¹ Esprit de Chorus wystêpowa³a m. in.: na Boston International Festival oraz na deskach Carnegie Hall, Lincoln Center, Richard Perry Theather, a tak¿e w Centrum Polsko-S³owiañskim, Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku i polonijnych parafiach. W za³o¿onej przez ni¹ i ks. Ryszarda Kopera 27 lat temu grupie modlitewno-muzycznej Te Deum wystêpuje do dziœ i ubogaca ¿ycie duchowe koœcio³a œw. Krzy¿a na Maspeth. Zajmuje siê tak¿e dziennikarstwem. Wspó³pracowa³a m.in.: z „Tygodnikiem Nowojorskim”, „Bia³ym Or³em”, a tak¿e tygodnikiem katolickim „Niedziela”. Od 20 lat jest zwi¹zana z „Kurierem Plus”, gdzie publikuje reporta¿e z ¿ycia Polonii oraz wywiady z artystami i lokalnymi liderami. Wyda³a dwa tomiki poezji: „To ja listek tchnienia” oraz „A jeszcze wczoraj...”. Kasia 20 lat temu rozpoczê³a te¿ pracê jako nauczycielka Szko³y Kultury i Jêzyka Polskiego im. œw. Jana Paw³a II, dzia³aj¹cej przy parafii œw. Krzy¿a. Wa¿na jest dla niej praca z dzieæmi – za wzór stawia im ma³ego Lolka, patrona szko³y, który nigdy siê nie poddawa³, „wierzy³ w swoje powo³anie oraz polskie korzenie, i czerpa³ z nich si³ê do koñca ¿ycia”. Od 2002 roku równie¿ krzewi i pielêgnuje nauczanie polskiego papie¿a w nowojorskim Kole Przyjació³ Fundacji œw. Jana Paw³a II. Swoim czasem i talentami przez lata dzieli siê z ró¿nymi organizacjami. Prowadzi³a i wspó³organizowa³a Festiwale Kultury Polskiej na Maspeth, prowadzi³a bale Children’s Smile Foundation oraz koncerty Jednego Serca i Jednego Ducha w Amerykañskiej Czêstochowie w Doylestown w Pensylwanii. Wspó³pracowa³a z organizacj¹ charytatywn¹ The Songs of Love. Jako katechetka – od 2009 r. w parafii œw. Krzy¿a na Maspeth – uczy religii pierwsze klasy. Oprócz pracy w mediach, pracy charytatywnej oraz pracy na rzecz Polonii Kasia od wielu lat realizuje siê zawodowo. Doœwiadczenie mened¿erskie zdoby³a w ró¿nych szpitalach. Aktualnie jest administratorem Department of Dental Medicine w One Brooklyn Health System, do którego nale¿¹ Interfaith Medical Center, Brookdale Hospital Medical Center i Kingsbrook Jewish Medical Center. Choæ zdoby³a wiele nagród, nie lubi o nich mówiæ. „O wiele wa¿niejsze ni¿ nagrody jest cz³owiek” – powtarza czêsto. Córkê Agnieszkê, swoich rodziców – Halinê i Tadeusza – a tak¿e brata Grzegorza z rodzin¹ oraz przyjació³, którzy s¹ z ni¹ od lat, uwa¿a za najwiêkszy i najpiêkniejszy dar od ¿ycia.

AD

FOTO: WOJCIECH MAŒLANKA


Nr 281

Nowy Jork

2 lipca 2022

Virtuti Militari - Cnocie Wojskowej 230 lat temu, 22 czerwca 1792 roku, król Stanis³aw August Poniatowski po zwyciêstwie w bitwie pod Zieleñcami, w czasie wojny w obronie Konstytucji 3 maja, ustanowi³ Order Virtuti Militari. W ci¹gu kolejnych dwustu lat uhonorowano nim wszystkich bohaterów wojen w obronie polskiej suwerennoœci. Jest obecnie najstarszym na œwiecie stosowanym odznaczeniem wojskowym i wojennym. Dzieje pierwszego polskiego orderu wojskowego s¹ niezwykle burzliwe i dramatyczne. Odzwierciedlaj¹ historiê Polski, trudn¹ i czêsto tragiczn¹. S¹ te¿ œwiadectwem niez³omnoœci narodu, patriotyzmu, poœwiêcenia i niezwyk³ej odwagi. Jego g³êboko patriotyczny charakter na trwale wpisa³ siê w jego tradycjê i jako taki pozosta³ w pamiêci narodowej. Virtuti Militari to wiêcej ni¿ odznaczenie, to wyj¹tkowy order, zakon rycerski, który uto¿samia wszystko, co najszlachetniejsze w Wojsku Polskim: odwagê, walecznoœæ, m¹dr¹ strategiê dowódców, honor i umi³owanie Ojczyzny. Narodzi³ siê z mi³oœci do ziemi ojczystej i g³êbokiej wiary w s³usznoœæ walki z przemoc¹ wroga w jej obronie i ochrony Polski dla przysz³ych pokoleñ. Paradoksem jest, ¿e najbardziej zaszczytny polski order wojskowy i wojenny Virtuti Militari – ³ac. Cnocie Wojskowej, powo³a³ do ¿ycia król Stanis³aw August Poniatowski, nie bêd¹cy cnotliwym wojskowym. Uczyni³ to za rad¹ swojego bratanka, ks. Józefa Poniatowskiego z okazji sukcesu wojska polskiego po zwyciêskiej bitwie z Rosjanami pod Zieleñcami i przeciwko Targowicy, w obronie Konstytucji 3 Maja. Na wieœæ o zwyciêstwie pod Zieleñcami i zdobyciu sztandaru rosyjskiego król, wysy³aj¹c 22 czerwca do obozu na Ukrainie pierwsze medale, pisa³ w liœcie do bratanka: „Je¿eli czas i okolicznoœci pozwol¹, ustanowiê instytucjê formaln¹ orderu wojskowego. Teraz z najwiêkszym poœpiechem posy³am Ci 20 medali z³otych, oznaczonych dewiz¹ Virtuti Militari, dla znaczniejszych oficerów, którzy odznaczyli siê w ostatnich bitwach obecnej kampanii (...) Przesy³am Ci nadto 40 medali srebrnych dla ni¿szych oficerów i prostych ¿o³nierzy, których nazwiska mi nadeœlesz, zachowuj¹c wykazanie stopni na póŸniej”. Po odebraniu meldunków od oddzia³ów okaza³o siê jednak, ¿e ¿o³nierzy godnych Krzy¿a Wojskowego Virtuti Militari jest wiêcej i ksi¹¿ê Ponia-

Krzy¿ Kawalerski Orderu Virtuti Militari z 1831r.

towski pisa³ do króla z proœb¹ o nades³anie dodatkowo „przynajmniej ze dwieœcie”. Order posiada³ pocz¹tkowo formê owalnego kr¹¿ka, wykonanego ze z³ota i srebra, dla poszczególnych klas. Na awersie widnia³ monogram królewski SAR – ³ac. Stanislaus Augustus Rex, zwieñczony koron¹ królewsk¹, a pod monogramem znajdowa³y siê dwie ga³¹zki palmowe. Na rewersie by³ umieszczony napis VIRTUTI MILITARI, poni¿ej ga³¹zki palmowe jak na awersie. Pocz¹tkowo by³ noszony na czerwonej wst¹¿ce z dwoma w¹skimi bia³ymi paskami po bokach. PóŸniej u¿ywano wst¹¿ki takiej jak obecnie, ciemnoniebieskiej z dwoma czarnymi paskami po bokach. Taki wygl¹d posiada³y tylko ordery wrêczone w okresie czerwiec – sierpieñ 1792 r., by³o ich oko³o 160 z tego 30 z³otych i 100 srebrnych. Krzy¿ ten mia³ pocz¹tkowo tylko dwie klasy: z³ot¹ dla genera³ów i oficerów oraz srebrn¹ dla podoficerów i szeregowych. Odznaczony Orderem Virtuti Militari wkracza³ do panteonu s³awy i chwa³y Rzeczypospolitej, bo tak¹ rangê nadano temu odznaczeniu. Odznaki nie wolno by³o nigdy zdejmowaæ. Wkrótce król zmieni³ wygl¹d orderu. Po opracowaniu statutu w sierpniu 1792 r. oznaka otrzyma³a formê krzy¿a równoramiennego. Awers emaliowany by³ na czarno, w œrodku umieszczono na z³otej tarczy otoczonej liœæmi wawrzynu or³a trzymaj¹cego w szponach jab³ko i ber³o – na ramionach napis VIRTUTI MILITARI. Na rewersie w œrodku otoczony liœæmi wawrzynu widnia³ znak Pogoñ – herb Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego, pod nim data 1792. Na ramiona napis SARP – ³ac. Stanislaus Augustus Rex Poloniae. Krzy¿e wykonywane by³y ze z³ota dukatowego i mia³y wymiary ok. 42 x 42 mm, które by³y zmienne gdy¿ wykonywano je w ró¿nych zak³adach z³otniczych. Statut opracowano na wzór statutu austriackiego Orderu Wojskowego Marii Teresy i podzielono na 5 klas: Krzy¿ Wielki, Komandorski, Kawalerski oraz Medal Z³oty i Srebrny. Pierwsz¹ Kapitu³ê Orderu stanowi³o 15 oficerów odznaczonych po bitwie pod Zieleñcami. Król Stanis³aw August Poniatowski by³ Wielkim Mistrzem Orderu Virtuti Militari i z mocy prawa Pierwszym Kawalerem Krzy¿a Wielkiego Virtuti Militari. Do nieodleg³ego ju¿ koñca panowania Stanis³awa Augusta uda³o siê w tym czasie nadaæ go a¿ 526 osobom. Po przyst¹pieniu króla do Targowicy przestano nadawaæ Virtuti Militari. Zawi¹zana Konfederacja Targowicka od samego pocz¹tku odnosi³a siê wrogo do orderu. Targowica nie tylko zlikwidowa³a odznaczenie, ale nawet wprowadzi³a formalny zakaz noszenia egzemplarzy ju¿ nadanych. Stanis³aw Szczêsny Potocki, marsza³ek Targowicy, ju¿ w I Uniwersale anulowa³ odznaczenia wydane przez Stanis³awa Augusta, a Ordery Krzy¿a Wojskowego uzna³ za „czcze, ¿adne

Medal Virtuti Militari z 1792 r.

Ksi¹¿ê Józef Poniatowski jako genera³ lejtnant i dowódca wojsk koronnych w czasie wojny 1792 r., pierwsza osoba udekorowana Orderem Wojskowym Virtuti Militari.

i nieby³e”. W sierpniu 1792 r. targowiczanie moc¹ postanowieñ II Uniwersa³u zakazali nadawania i noszenia orderu pod groŸb¹ najsurowszych kar. Z³amanie tego rozporz¹dzenia grozi³o sankcjami karnymi z degradacj¹ w³¹cznie. Wiêkszoœæ wojskowych oburzona bezprawiem nie stosowa³a siê do rozporz¹dzeñ, a król Stanis³aw August nie zaprzesta³ nadawania wyró¿nieñ, ale robi³ to nieformalnie i w konspiracji. I w chwili, gdy wydawaæ siê mog³o, ¿e order zostanie ostatecznie stracony dla Polski i Polaków, nieoczekiwanie, 23 listopada 1793 r. na skutek licznych i ostrych protestów, po wyczerpuj¹cych, d³ugich obradach sejmu grodzieñskiego zosta³ on wskrzeszony. Inicjatorem by³ Micha³ Kleofas Ogiñski, który przedstawi³ wniosek uchylenia sankcji wzglêdem Orderu Virtuti Militari. Po ca³onocnych obradach wniosek Ogiñskiego zosta³ przyjêty i podjêto ustawê „O Zaszczycie Wojskowym”. Tym samym krzy¿ Virtuti Militari zyska³ oficjalnie mocowanie prawne. Niestety, nie na d³ugo. Ju¿ w 1794 r. caryca Katarzyna presj¹ na Radê Nieustaj¹c¹ wymog³a ponowny zakaz jego nadawania i noszenia. W roku 1806 gen. ks. Józef Poniatowski zacz¹³ starania o przywrócenie orderu i wreszcie dekretem Króla Saskiego i ówczesnego

Ksiêcia Warszawskiego Fryderyka Augusta z dnia 26 grudnia 1806 r. przywrócono jego nadawanie wraz z wkroczeniem wojsk francuskich na ziemie dawnej Rzeczypospolitej. Po utworzeniu przez Napoleona Bonapartego Ksiêstwa Warszawskiego odznaczenie zmieni³o nazwê na Order Wojskowy Ksiêstwa Warszawskiego. Zmodyfikowano tak¿e jego wygl¹d – monogram „SAR” zast¹piono dewiz¹ „Rex et Patria” – ³ac. „Król i Ojczyzna”. W okresie Ksiêstwa Warszawskiego nadano ³¹cznie 2569 Orderów Virtuti Militari. Krzy¿em Wielkim odznaczono w 1809 r. genera³a ks. J. Poniatowskiego oraz marsza³ka Francji Louisa Nicolasa Davouta oraz 10 genera³ów polskich. Pierwsz¹ kobiet¹ odznaczon¹ Orderem Virtuti Militari by³a sier¿ant piechoty 2 pu³ku Legionów Joanna ¯ubr. Za udzia³ w szturmie Zamoœcia otrzyma³a medal srebrny V klasy w 1809 r. W 1815 r., gdy powsta³o Królestwo Polskie, odznaczenie na mocy Konstytucji i przy tym samym statucie zmieni³o nazwê na Order Wojskowy Polski Virtuti Militari, który nadawano w latach 1812 do 1820. W 1812 r. wydano dekret o rencie orderowej – rocznej, do¿ywotnio lub do awansu oficerskiego a w 1817 r. dekret, ¿e odznaczony oficer otrzymywa³ szlachectwo. W 1831 r. w³adze uwolnionego od nadzoru Rosjan Królestwa Polskiego przywróci³y nadawanie Orderu Virtuti Militari w pierwotnej wersji. Po wybuchu powstania listopadowego Sejm utrzyma³ nadawanie OVM. Ostatni dowódca powstania, gen. Maciej Rybiñski, nadawa³ tak¿e go ju¿ po upadku powstania, na emigracji w Pary¿u. Niestety, po klêsce powstania listopadowego order zosta³ przez Miko³aja I zdeprecjonowany i zbezczeszczony. Car Rosji ponownie zniós³ Virtuti Militari i 31 grudnia 1831 r. ustanowi³ „Polski Znak Honorowy” jako fa³szyw¹ kopiê Orderu Virtuti Militari. Nadawa³ go Rosjanom „za poskromienie

Krzy¿ Srebrny Orderu Virtuti Militari z przywróconym symbolem Pogoni, pochodz¹cy z czasów Ksiêstwa Warszawskiego.


Krzy¿ Kawalerski Orderu Virtuti Militari, od 1960 r.

Marsza³ek Pi³sudski dekoruje Orderem Virtuti Militari V klasy oficerów i podoficerów 1. Dywizjonu Artylerii Konnej w Czêstochowie, 1924 r.

Warszawy”. Medalem odznaczeni zostali wszyscy oficerowie wy¿si, oficerowie sztabowi i ni¿si rang¹ wojskowi, medycy i kapelani, którzy znajdowali siê w oddzia³ach uczestnicz¹cych w bitwie pod Warszaw¹ w dniach 6-7 wrzeœnia 1831 r. W 1832 r. ustanowi³ now¹ „Polsk¹ Odznakê Zaszczytn¹” za zas³ugi wojenne, któr¹ w olbrzymiej liczbie, ponad stu tysiêcy, nadawano rosyjskim ¿o³nierzom w uznaniu za st³umienie powstania listopadowego w latach 18311832 z uzasadnieniem: „Uczestnikom dzia³añ wojennych przeciwko polskim buntownikom”. Order ten otrzyma³y tak¿e dwie kobiety oraz syn Napoleona I i pani Walewskiej hr. Aleksander Colonna-Walewski. Ca³oœæ spraw organizacyjnych zwi¹zanych z nadawaniem nowej odznaki polecono Kapitule Orderów Rosyjskich w Petersburgu oraz ministrowi finansów. „Aby upamiêtniæ wyj¹tkowe zas³ugi naszej armii w czasie dzia³añ wojennych przeciw polskim buntownikom, uzna³em za rzecz sprawiedliw¹ przyznaæ wszystkim ¿o³nierzom uczestnicz¹cym bezpoœrednio w tych dzia³aniach Odznakê Zaszczytn¹ za Zas³ugi Wojenne, która nale¿y do Królestwa Polskiego oraz ustanowiæ na wst¹¿ce jej, lecz starszy od niej medal na pami¹tkê poskromienia Warszawy”. Medal noszony by³ na piersi, na wstêdze orderowej Orderu Virtuti Militari. Przez nastêpne lata zaborów OVM móg³ trwaæ jedynie w pamiêci spo³eczeñstwa polskiego. Dopiero odrodzenie Pañstwa Polskiego w 1918 r. umo¿liwi³o przywrócenie Orderu Wojskowego w pe³nej glorii i chwale. Po odzyskaniu niepodleg³oœci Sejm Ustawodawczy RP dnia 1 sierpnia 1919 r. wskrzesi³ Order Virtuti Militari, nadaj¹c mu nazwê: „Order Wojskowy Virtuti Militari – za czyny wybitnego mêstwa i odwagi w boju dla dobra Ojczyzny”. Oznaka Orderu opiera³a siê na wzorach wczeœniejszych, choæ z rewersu usuniêto inicja³y króla oraz umieszczono napis Honor i Ojczyzna. Zachowano dawny podzia³ na 5 klas i przywileje odznaczonych. Krzy¿ Wielki z Gwiazd¹ I kl. – przys³ugiwa³ wodzowi za zwyciêstwo w bitwie lub w bohaterskiej obronie. Krzy¿ Komandorski II kl. – dla dowódcy oddzia³u za taktyczne zwyciêstwo w bitwie lub w bohaterskiej obronie. Krzy¿ Kawalerski III kl. i IV kl. z³oty – dla oficerów, podoficerów i szeregowych za wybitne czyny z nara¿eniem ¿ycia i dowodzenie oddzia³em zwyciêskim. Krzy¿ Srebrny V kl. – za czyny mêstwa z nara¿eniem ¿ycia. Sejm RP ustanowi³ dla Kawalerów OVM do¿ywotni¹ roczn¹ pensjê orderow¹, przywilej pierwszeñstwa w podziale ziemi, pierwszeñstwo w obejmowaniu posad rz¹dowych oraz stypendia dla dzieci. Awansowani na stopnie oficerskie musieli jednak po roku z³o¿yæ egzamin na stopieñ oficera rezerwy. Wszyscy odznaczeni Orderem Virtuti Militari tworzyli w II Rzeczypospolitej „braterski zespó³” pod nazw¹ „Zgromadzenie Kawalerów Orderu Virtuti Militari” z Kanclerzem Orderu i Kapitu³¹ tworzon¹ z 12 najstarszych kolejnoœci¹ Kawalerów 4 klas, po trzech z ka¿dej. Przewodnicz¹cym Kapitu³y z tytu³em Kancle-

rza by³ najstarszy klas¹ i kolejnoœci¹. Pierwszym zosta³ marsza³ek Józef Pi³sudski jako jedyny Polak odznaczony Krzy¿em Wielkim z Gwiazd¹ w roku 1920. Ustawa z 1919 r. ustanowi³a Œwiêto Orderu Virtuti Militari w dniu 3 maja. W latach 1920-1922 uhonorowano uczestników powstania styczniowego i wojny z bolszewikami. Poœmiertnie najm³odszym kawalerem Orderu Virtuti Militari zosta³o Orlê Lwowskie, 13-letni Antoœ Petrykiewicz. Od 1926 r. pe³ne odznaki orderu musieli nosiæ kawalerowie nawet na mundurach polowych. W 1933 r. Sejm RP uchwali³ now¹ ustawê, zmieniaj¹c jego nazwê na Order Wojenny Virtuti Militari i rozszerzaj¹c powody uznania zas³ug. Prawo nadawania orderu w czasie wojny przys³ugiwa³o Naczelnemu Wodzowi, a po zawarciu pokoju by³emu Naczelnemu Wodzowi i Generalnemu Inspektorowi Si³ Zbrojnych. Przywileje by³y takie same jak poprzednio plus zni¿ka kolejowa, leczenie na koszt pañstwa oraz pensja orderowa 300 z³ zwolniona z podatku i z zajêæ s¹dowych. W II Rzeczypospolitej do 1 wrzeœnia 1939 r. nadano 6589 Orderów Vir-tuti Militari, w tym wielu cudzoziemcom. Krzy¿em Wielkim I kl. odznaczono oprócz marsza³ka Józefa Pi³sudskiego, Marsza³ka Francji Ferdynanda Focha, króla Rumunii Ferdynanda I Hohenzollerna-Sigmaringen, króla Belgii Alberta I, króla Serbów, Chorwatów i S³oweñców Aleksandra I oraz króla W³och Wiktora Emanuela III. Krzy¿em Komandorskim II kl. odznaczono dwunastu genera³ów polskich oraz genera³a Francji Maxime Weyganda, a tak¿e marsza³ka Japonii Yasukata Oku i marsza³ka Kageaki Kawamura oraz dwóch genera³ów w³oskich i jednego genera³a amerykañskiego. Odznaczono tak¿e Srebrnymi Krzy¿ami Virtuti Militari dwa miasta: Lwów i Verdun oraz wiele zas³u¿onych polskich oddzia³ów wojskowych. Podczas dzia³añ wojennych Kapitu³a nie istnia³a, a obowi¹zek przyznawania OVM przypad³ wy¿szym dowódcom. Wydarzenia powodowa³y, ¿e nadañ dokonywano szybko i symbolicznie, wymieniaj¹c w rozkazie nazwisko odznaczonego. Sytuacja zmieni³a siê 28 wrzeœnia 1939 r., kiedy gen. dyw. Juliusz Rómmel, dowódca obrony Warszawy, powo³a³ Tymczasow¹ Kapitu³ê i 9 listopada Orderem Virtuti Militari V kl. odznaczono

Order Wojenny Virtuti Militari, awers Krzy¿a Wielkiego.

m. st. Warszawê za jej bohatersk¹ obronê we wrzeœniu 1939 r. Dalsze losy Krzy¿a VM zwi¹zane by³y z utworzeniem Rz¹du Polskiego oraz powstaniem Polskich Si³ Zbrojnych na Zachodzie. Po utworzeniu na emigracji we Francji Polskich Si³ Zbrojnych pod dowództwem gen. W. Sikorskiego, w styczniu 1941 r. przywrócono nadawanie Orderu Virtuti Militari zgodnie z przepisami z 1933 r. na wniosek Naczelnego Wodza. W latach 1939-1945 nadano w Polskich Si³ach Zbrojnych na Zachodzie ³¹cznie 5573 ordery ró¿nych klas. Krzy¿em Komandorskim II kl. odznaczono genera³ów polskich: W³adys³awa Andersa, Tadeusza Bora-Komorowskiego i Micha³a Tadeusza Karaszewicz-Tokarzewskiego. Krzy¿em Wielkim nie odznaczono nikogo. Przyznawaniem Orderu VM w Zwi¹zku Walki Zbrojnej Armii Krajowej zajmowa³ siê Oddzia³ I Komendy G³ównej AK. Wnioski mieli prawo sk³adaæ komendanci obszarów i okrêgów w ramach przyznanych limitów w okreœlonym przedziale czasowym. W 1943 r. Zwi¹zek Patriotów Polskich i dowództwo tworzonej w ZSRR 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Koœciuszki podjê³y decyzjê nadawania dwóch wyró¿nieñ z okresu dwudziestolecia miêdzywojennego: Krzy¿a VM i Krzy¿a Walecznych. Po raz pierwszy dla Ludowego Wojska Polskiego nadano Ordery VM po bitwie pod Lenino. 11 listopada 1943 r. gen. Zygmunt Berling, wówczas dowódca 1 Korpusu Polskich Si³ Zbrojnych w ZSRR, wyda³ rozkaz, w którym uhonorowa³ 16 ¿o³nierzy 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Koœciuszki Krzy¿ami Srebrnymi V klasy Orderu Virtuti Militari. Prawie po³owa z nominowanych odznaczona zosta³a poœmiertnie. Najwiêcej Krzy¿y Virtuti Militari V Klasy nadano w czasie Powstania Warszawskiego. Po rozwi¹zaniu Armii Krajowej prawo nadawania Krzy¿a VM V klasy przys³ugiwa³o Delegatowi Si³ Zbrojnych na Kraj. Orderem VM wyró¿niono tak¿e wiele jednostek i zwi¹zków taktycznych Ludowego Wojska Polskiego. Po wyzwoleniu czêœci Polski z okupacji niemieckiej na podstawie dekretu z dnia 22 grudnia 1944 r. Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego uznano Order Virtuti Militari jako odznaczenie wojskowe dla wyró¿niania za wojenne zas³ugi. Dekret zachowywa³ postanowienia z ustawy z 1 sierpnia 1919 r., zniós³ jednak postanowienia o zgromadzeniu kawalerów orderu, ich kanclerza i kapitu³y oraz pensji. Oznaka orderu nieznacznie ró¿ni³a siê od oznaki z 1919 r. Szczególn¹ zmian¹ jest wprowadzenie na miejsce or³a z koron¹ zawieszki w postaci owalnego z³otego kr¹¿ka otoczonego wieñcem laurowym z napisem RP, póŸniej po 1952 – PRL. Po 1947 r. wszelkie uprawnienia do nadawania Orderu otrzyma³ Prezydent RP, a póŸniej Rada Pañstwa. Ustawa Sejmu z 17 lutego 1960 r. o orderach i odznaczeniach, zastêpuj¹c dotychczasowe przepisy, nada³a orderowi nazwê Order Virtuti Militari. Ustawa ta nie zawiera³a szczegó³owych kryteriów nadawania orderu, okreœlaj¹c jedynie,

¿e jest on orderem wojskowym, stanowi¹cym nagrodê za wybitne zas³ugi bojowe. Przez d³u¿szy czas istnia³a dwutorowoœæ nadañ Krzy¿y VM – przyznawane by³y przez kapitu³ê emigracyjn¹ oraz w kraju. Najwiêcej emocji i kontrowersji bez wzglêdu na to, gdzie by³y nadawane, wzbudzi³y dekoracje powojenne. Komuniœci bezczeœcili polsk¹ tradycjê narodow¹ na ró¿ne sposoby. Nie oszczêdzili tak¿e orderu Virtuti Militari. W 1945 r. odznaczenie zawis³o na zbroczonym krwi¹ mundurze niejakiego Wincentego Romanowskiego, cz³onka tzw. Gwardii Ludowej z czasów II wojny œwiatowej, tak¿e agenta Gestapo, a po 1945 r. funkcjonariusza zbrodniczej Informacji Wojskowej. Za wprost niewyobra¿aln¹ hañbê nale¿y uznaæ udekorowanie w 1946 r. naszym orderem Iwana Sierowa, funkcjonariusza NKWD i stalinowskiego zbrodniarza, który figuruje w tzw. „Rejestrach akt œledczych mordu katyñskiego”. Czara goryczy przela³a siê w 1976 r., gdy w³adze PRL-u przyzna³y Order Virtuti Militari I Klasy sekretarzowi generalnemu KC KPZR Leonidowi Bre¿niewowi. Wtedy przedwojenni dowódcy, a kawalerowie Orderu, zorganizowali uroczyste z³o¿enie swoich odznaczeñ na Jasnej Górze, gdzie zostawili je przed obrazem Matki Boskiej. W konsekwencji licznych protestów, decyzje o nadaniu Orderu Virtuti Militari Romanowskiemu, Sierowowi i Bre¿niewowi zosta³y w III RP uchylone. W co trudno uwierzyæ, Romanowski straci³ odznaczenie dopiero w 2006 r. na wniosek prezydenta Lecha Kaczyñskiego. Po 1989 r. Order Wojenny Virtuti Militari nie by³ nadawany. 16 paŸdziernika 1992 r. Sejm uchwali³ ustawê, która przywraca³a Virtuti Militari. Nadaj¹c mu nazwê nie powo³ano siê jednak ani na najwczeœniejsze Ÿród³a i akty prawne powo³uj¹ce order, ani te¿ ustawê z 1919 r., która po odzyskaniu niepodleg³oœci przez Polskê przywraca³a, z inicjatywy Naczelnego Wodza Józefa Pi³sudskiego, order po latach niewoli. Punkt wyjœcia stanowi³a ustawa z 1933 r. i zgodnie z ni¹ nadano ponownie nazwê: Order Wojenny Virtuti Militari. Przywrócona zosta³a Kapitu³a Orderu i ustalono, ¿e nadawany bêdzie przez Prezydenta RP. Szczegó³owe kryteria nadawania okreœlono podobne, jak w ustawie z 25 marca 1933 roku. Dodano przy tym, ¿e Order VM mo¿e byæ nadany tylko w czasie wojny lub nie póŸniej ni¿ przez piêæ lat od jej zakoñczenia. W 230letniej historii Orderu Virtuti Militari uhonorowano nim ponad 26 tys. osób. J. Szczepkowska

ZDJ. NAC

Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

12

Dla cia³a i dla ducha

www.kurierplus.com

Czes³aw Karkowski

Chleb z mas³em Poni¿szym tekstem rozpoczynam kolejny cykl szkiców poœwiêconych malarstwu. Bêdzie on z³o¿ony z dwóch czêœci – pierwsza (dla cia³a) dotyczyæ bêdzie rozmaitych przedstawieñ jedzenia w sztuce zachodniej; druga – filozofii (dla ducha). S¹ to w¹tki uzupe³niaj¹ce siê zgodnie z trafnym. polskim powiedzeniem, ¿e „nie samym chlebem cz³owiek ¿yje”. Tak rysuje siê ogólny zamys³ „serialu”, choæ wcale nie wykluczam, ¿e z uwagi na ogromne bogactwo tematyczne obu, projekt rozroœnie siê w istocie na dwa odrêbne ci¹gi – pó³ roku o jedzeniu, drugie – o filozofii. * Pozazdroœci³em panu Ma³osolnemu jego artyku³ów o jedzeniu. Jednoczeœnie mimochodem autor ów zwróci³ mi uwagê na raczej zaniedban¹ tematykê – jedzenia na obrazach. W takim razie mo¿e na u¿ytek tych tekstów winienem pos³u¿yæ siê mym rodowym nazwiskiem: Niskos³odzony? Nieoczekiwanie jest to temat ogromny; mnogoœæ obecnoœci jad³a na p³ótnach jest zdumiewaj¹ca – albo jako tematyka g³ówna – jedzenie jako „bohater” malowid³a, albo poboczna – „¿are³ko” przy okazji innych ludzkich czynnoœci, np. biesiadowania. Oczekiwane (mam nadziejê) kolejne szkice nie bêd¹ mia³y ¿adnej „logiki” spo¿ywania, pod³ug dziennego rytua³u œniadanie-obiad-kolacja; a przy tym jeszcze przystawki, zak¹ski, podwieczorki i wety – desery w dawnej polszczyŸnie. Zawêzi³oby to bowiem problematykê do prostych czynnoœci spo¿ywania, a zatem nie po-

zwoli³by wzi¹æ pod uwagê najwa¿niejszego – rozmaitych kulturowych funkcji jedzenia. A o tym w istocie bêdzie poni¿szy cykl. * Zacznijmy od pokarmów prostych – chleba i mas³a. Obraz wziêtego francuskiego akademika, Antoine Vollona (18331900) zatytu³owany jest wprost „Góra mas³a”. To, co widzimy na obrazie nie wygl¹da nam dzisiaj zbyt apetycznie. Przedstawia nieforemn¹, ogromn¹ bry³ê ¿ó³tawej substancji z wbit¹ w ni¹ drewnian¹ szpachelk¹ do formowania mas³a. Na wszelki wypadek przypominam m³odszym czytelnikom, zapewne przekonanym, i¿ mas³o powstaje w kostkach ³adnie zapakowanych, ¿e dawniej ubija³o siê mleko prosto od krowy w drewnianych st¹gwiach zwanych maœnicami. Jako dziecko próbowa³em na wsi tej w istocie bardzo wyczerpuj¹cej, typowo kobiecej czynnoœci (mdlej¹ rêce) – wstrz¹sania t³ustym mlekiem specjalnym rodzajem t³uczka z otworkami. Po d³u¿szym czasie takiego ubijania t³uszcz w postaci mas³a odk³ada siê na œciankach maœnicy, albo p³ywa ma³ymi grudkami po mleku. Zbiera siê go starannie i odk³ada na pó³misek. Powtarzanie tej czynnoœci daje w efekcie – mas³o (takiej góry nigdy nie widzia³em, zwykle z pojemnej maœnicy wychodzi go znacznie mniej), odt³uszczone mleko i serwatka (pyszna). Fabryczna produkcja zapewne nie wygl¹da specjalnie inaczej, ale maszyny wyrêczaj¹ kobiece miêœnie. W dawnej dzieciêcej wyliczance znajdujemy s³owa: Deszczyk pada, s³onko œwieci Czarownica mas³o kleci.

Williamsburg Y Head Start Licencjonowane, renomowane przedszkole

Darmowe przedszkole

Jeœli szukasz profesjonalnego przedszkola dla 2, 3 lub 4-latka, Williamsburg Y Head Start jest odpowiednim miejscem

Zapewniamy: - Bezp³atny, 10-miesiêczny program nauczania przedszkolnego prowadzony przez wykwalifikowan¹, wielojêzyczn¹ kadrê - Wszechstronny rozwój Twojego dziecka poprzez dodatkowe programy edukacyjno-ruchowe takie jak; „Education in Dance”, „Soccer”, „Yoga” - Zdrowe, smaczne wy¿ywienie przygotowywane pod nadzorem licencjonowanego dietetyka - Bezpieczny, nowy, dobrze wyposa¿ony plac zabaw - Autobus szkolny , (Brooklyn i Queens) Wiêcej informacji o naszym programie znajdziesz na stronie internetowej:

www.williamsburgy.org Jeœli masz pytania zadzwoñ (718) 387-0229 poproœ Halinê lub wyœlij e-mail na williamsburgyhs@gmail.com

Kontakt: 64 Division Ave. Brooklyn, NY 11249

Tel. (718) 387-0229 Faks: (718) 387-1461

Antoine Vollon – Góra mas³a

„Kleciæ” znaczy³o jeszcze nie tak dawno „ubijaæ mas³o w maœnicy”. Dziœ ta czêœæ znaczenia uleg³a zapomnieniu, choæ by³a doskonale znana, skoro rozumia³y je nawet dzieci. Vollon, który jako malarz akademicki (mam nadziejê, ¿e czytelnik nawet nieuwa¿ny poprzednich moich tekstów zna pojemne znaczenie tego okreœlenia) znalaz³ sobie w³asn¹ niszê twórcz¹: nie przedstawia³ mitologicznych scen, ani historycznych bohaterów, ale w³aœnie jak najzwyklejsz¹ codziennoœæ, martwe natury albo pejza¿e. Ceniono jego sztukê wysoko, a poniewa¿ by³ w swoim czasie artyst¹ jedynym w swoim rodzaju, tedy zapotrzebowanie na jego oryginalne p³ótna by³o ogromne. Jak mamy rozumieæ tê „Górê mas³a”? Dumy posiadania przez waszyngtoñsk¹ Galeriê Narodow¹. Do interpretacji, która siê narzuca w pierwszej kolejnoœci, pos³u¿ê siê wierszem „Œniadanie króla” brytyjskiego A. A. Milne’a (tego od „Kubusia Puchatka”), znakomicie opracowanym na nowo dla polskiego czytelnika przez Antoniego Marianowicza. Król, któremu na pierwszy posi³ek oferuj¹ „frykasy, ananasy”, nie chce takiego jedzenia – chce prostego œniadania, którego w pa³acu po prostu nie ma. Zdesperowana pokojówka pêdzi wiêc do obory do krowy i mówi: „Król z rozpaczy Ca³kiem zbabia³. Prosi wci¹¿, by Daæ mu nabia³. Czyby mas³o Siê znalaz³o, Bo król nie chce D¿emu jeœæ?” – „Chêtnie s³u¿ê” Rzek³a krowa. Popêdzi³a Pokojowa: „Niech król nie ³ka, Bo mase³ka Mu przynoszê Kostek szeœæ”. Poza tym, ¿e ów popularny w moich dzieciêcych czasach wiersz powiela stereotyp produkcji przez krowê mas³a w kostkach, jednak zasadnicz¹ jego ide¹ (jak i obrazu Vollona) jest pochwa³a pokarmu prostego, wiejskiego (obok mas³a ju¿ odwiniêtego z czystej szmatki, w której go przechowywano, le¿¹ dwa jajka). Nabia³u jako ¿ywnoœci zwyczajnej, ale zdrowej. Tote¿ król ma serdecznie dosyæ wyrafinowanej kuchni i pragnie jedynie tego, co najzwyklejsze, najzdrowsze, po prostu chleba z mas³em.

Znajdziemy w tym obrazie echo nieustannie powtarzanej od czasów rzymskich (by nie siêgn¹æ do epok wczeœniejszych) têsknoty powrotu do natury z jej prostot¹, która zarazem stanowi wskazówkê dobrego, moralnego ¿ycia. Praca na roli, w gospodarstwie, bezpoœredni kontakt z natur¹, daje cz³owiekowi wszystko, czego potrzebuje do ¿ycia. Jest Ÿród³em zdrowia, si³y, radoœci; po prostu szczêœcia. Cywilizacja, miasto, fabryka, to chorobliwe wykwity na „skórze” ziemi. Mas³o i jajka stanowi¹ tu metaforê, artystyczny skrót wyra¿aj¹cy przeœwiadczenie, i¿ przyroda dostarczy nam w nadmiarze tego, czego naprawdê potrzebujemy do ¿ycia; natura jest niewyczerpana w odnawianiu, regeneracji istnienia. Przemys³, produkcja, cywilizacja i jej wytwory to zbêdne dodatki, które nas wik³aj¹ w matniê rzeczy w istocie niepotrzebnych. O trafnoœci tej interpretacji œwiadczyæ mo¿e te¿ forma przedstawienia owej „góry mas³a”. Nieforemny kszta³t z wbit¹ weñ szpachelk¹ przypomina surowiec, tworzywo rzeŸbiarza – glinê, z której powstanie jakaœ artystyczna forma. A czy¿ nie pierwszym artyst¹ by³ Bóg, który ulepi³ cz³owieka z gliny w³aœnie? Mas³o jako metafora natury ma byæ tym w³aœnie tworzywem, z którego wszyscy powstaliœmy i od czego bezpoœrednio zale¿ymy. Ona nas uformowa³a i nie powinniœmy od niej odstêpowaæ. Vollon reprezentowa³ przy tym silny w tamtych latach nie tylko we Francji, ale te¿ i w Polsce, na przyk³ad, nurt „ch³opomanii” – obroñców i piewców egzystencji ch³opskiej jako bli¿szej natury. Lansowano naœladowanie tej formy ¿ycia, ³¹cznie z ch³opskim ubiorem, a nawet jêzykiem gwarowym. Czy¿ i dziœ podobnie nie odczuwamy naszej egzystencji jako zdrowotnie i moralnie zdegenerowanej, bo oblepionej cywilizacyjn¹ skorup¹, której nie potrafimy zrzuciæ? Wiemy, ¿e taka egzystencja prowadzi nas, ludzi cywilizacji zachodniej, do zguby, samozag³ady, ale nie mo¿emy ju¿ z jej kleszczy siê wyzwoliæ. Nie mo¿na te¿ wykluczyæ innej, mo¿e nawet ¿artobliwej interpretacji obrazu Vollona jako porównania „wyrobów” kury ze spo¿ywcz¹ „twórczoœci¹” krowy. Czy¿by francuski artysta by³ mi³oœnikiem rogacizny i jej niepohamowan¹ codzienn¹ wydajnoœci¹ mleczn¹? Z lekcewa¿eniem odnosi³ siê do kur? Ciemne, obojêtne t³o obrazu nie zawiera ¿adnej dodatkowej wskazówki, tote¿ mo¿emy sobie pozwoliæ na odrobine fantazji: niech ¿yje krowa – powiada Vollon. Kury – do drugiego szeregu! m


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

13

Dooko³a sto³u

Adam Ma³osolny

Tajemnica ró¿owej lemoniady Cz.1 W

reszcie mamy astronomiczne lato a wraz z nim gor¹ce, s³oneczne dni, sch³adzane zimnymi, orzeŸwiaj¹cymi napojami. Pierwszy ch³odz¹cy napój jaki pamiêtam w moim ¿yciu, napój który nie by³ domowym kompotem, to oran¿ada. Sama nazwa brzmia³a nie tylko przepysznie i egzotycznie ale wrêcz tropikalnie. Minê³o wiele czasu, kiedy w koñcu zrozumia³em co znaczy s³owo „oran¿ada” i sk¹d ono pochodzi. Na Zachodzie robiono takie napoje gazowane na bazie soku z pomarañczy, a w PRL-u by³a to woda z cukrem i sztucznym barwnikiem. Jednak jej smak pamiêtam do dziœ. Oran¿ada sta³a siê kultowym napojem gazowanym tamtych czasów daj¹c pocz¹tek ca³ej gamie innych ch³odz¹cych „wynalazków”. Czymœ takim by³ napój o nazwie „Orange”, który nie tylko nazw¹, ale i kolorem sugerowa³ pochodzenie wprost od pomarañczy – tyle, ¿e ten pomarañczowy kolor pochodzi³ z marchewki. Dla szukaj¹cych bardziej kwaœnych smaków stworzono napój „Cytroneta” i mia³a to byæ lemoniada z cytryny tyle ¿e, w tym przypadku znów by³a to woda z cukrem i kwaskiem cytrynowym. W ca³ej plejadzie mniej lub bardziej udanych produktów polskiej myœli chemicznej warto wspomnieæ o „Mandarynce”, „Balladi” czy podejrzanie medycznie brzmi¹cym napoju zio³owo cytrynowym – „Herbavit”. Przez wiele lat te napoje ka¿dego lata gasi³y pragnienie i podwy¿sza³y poziom cukru we krwi. Nic wiêc dziwnego, ¿e po przyjeŸdzie do USA instynktownie zacz¹³em szukaæ w sklepach znajomych smaków. Wydawa³o mi siê ¿e bêdzie ich ogromne bogactwo, gdy tymczasem ku mojemu zdumieniu uda³o mi siê zaleŸæ lemoniadê w zaledwie dwóch smakach. Jeden by³ klasyczny, cytrynowy, a drugi, w ró¿owym kolorze i nosi³ nazwê „Pink Lemonade” czym zaintrygowa³, bo przecie¿ napoje zazwyczaj nazywa siê od ich smaku, a nie od koloru. Dlaczego w³aœnie tak nazwano ten napój, a nie np. lemoniada truskawkowa, wiœniowa czy hibiskusowa? Czy zatem nazwa tej lemoniady – podobnie jak PRL-owskie produkty ma swoje Ÿród³o w laboratorium chemicznym i ró¿owy kolor jest tego efektem? Okaza³o siê, ¿e odpowiedŸ na to banalne wydawa³oby siê pytanie nie jest ³atwa, a prosty produkt jak lemoniada ma swoj¹ g³êboko skrywan¹ tajemnicê.

P

odstaw¹ do stworzenia lemoniady – jak sama nazwa wskazuje – s¹ owoce cytrusowe. Ludzkoœæ zna taki napój od tysiêcy lat, a jego ojczyzn¹ jest Azja i kraje tak staro¿ytne jak Indie, Chiny czy Birma. Pomys³ na lemoniadê nie wymaga umys³u Einsteina. Kwaskowaty sok z owocu cytrusa po domieszaniu do niego czegoœ, co zawiera du¿e iloœci cukru i wody, daj¹

b³yskawiczn¹ i odœwie¿aj¹c¹ zmêczony upa³em umys³ lemoniadê. Pierwszy przepis na lemoniadê pochodzi ze œredniowiecznej Persji. Poeta Nasir Khusraw napisa³ w XI w. na temat lemoniady ca³y poemat. W œwiecie arabskim cytrusowy sok z cukrem i wod¹ nazywano qatarmizat. Sprzedawany by³ na wszystkich arabskich bazarach, w ca³ym muzu³mañskim œwiecie. Popijali go ordyñcy Czyngiz-chana, a tak¿e kupcy wêdruj¹cy Jedwabnym Szlakiem z Chin do Europy. W Europie arabska lemoniada zrobi³a natychmiastow¹ furorê. We Francji powsta³a nawet grupa biznesowa, zwana Limonadiers, zajmuj¹ca siê produkcj¹ i sprzeda¿¹ lemoniady. Napój noszono w specjalnym plecaku i sprzedawano na szklanki, w proto wersji PRL-owskiego saturatora. Lemoniada w swoim gasz¹cym pragnienie tryumfalnym pochodzie przez œwiat zdoby³a obie Ameryki szybciej ni¿ Cortez pokona³ Azteków. Cukier – dziêki uprawianej na Karaibach trzcinie cukrowej – by³ w Ameryce ³atwo dostêpny i tani. Wykorzystywano go g³ównie do robienia rumu i zawarty w nim alkohol – regularnie nadu¿ywany niszczy³ zdrowie nie tylko amatora napojów wyskokowych, ale tak¿e jego rodzinê i stan posiadania. Dlatego bezalkoholowa lemoniada na cukrze sta³a siê alternatyw¹ dla napojów alkoholowych. Problem polegal na tym, ¿e rum pito w tamtych czasach w du¿ych iloœciach nie dlatego aby ¿yæ w stanie alkoholowego upojenia, a przez wodê, która w tropikalnym klimacie szybko siê psu³a i bakterie jakie w niej ¿y³y, by³y w stanie po³o¿yæ cz³owieka trupem. Mocny alkohol zabija³ wszystkie mikroby i pozwala³ unikn¹æ problemów gastrycznych, ale stawa³ siê przyczyn¹ alkoholizmu. ¯ona amerykañskiego prezydenta Rutheforda Hayesa – Lucy – widz¹c to sprawi³a, ¿e z Bia³ego Domu zniknê³y napoje alkoholowe, ale w zamian mo¿na by³o tam piæ dowolne iloœci lemoniady. Dziêki temu ¿onê prezydenta nazywano „Lemoniadow¹ Lucynk¹” i pod takim pseudonimem przesz³a do historii.

T

ak d³uga i bogata historia lemoniady nie wyjaœnia jednak genezy lemoniady o ró¿owym kolorze. Wiadomo, ¿e napój o takim kolorze przygotowywali ju¿ amerykañscy Indianie, u¿ywaj¹c do tego celu suszonych owoców sumaku. Mimo, ¿e liœcie roœliny wywo³uj¹ siln¹ reakcjê alergiczn¹, to jej owoce s¹ nie tylko jadalne i u¿ywane

jako przyprawa, ale tak¿e nadaj¹ napojom ró¿owy kolor i cytrusowy smak. Indianie Cherokee nazywaj¹ tak¹ lemoniadê Qua lo ga. Ma ona lekko cierpki smak i czêsto jest rytualnym napojem podczas indiañskich ceremonii. Czy sumak zatem jest tajemnic¹ koloru i smaku ró¿owej lemoniady? Okazuje siê, ¿e jest to fa³szywy trop, bo wp³yw indiañskiej kultury na ¿ycie Amerykanów by³ niewielki. Ró¿owa lemoniada pojawia siê w sprzeda¿y w na prze³omie XIX i XX w. Ameryka roœnie wówczas w si³ê i gwa³townie siê bogaci, co rozpoczyna erê nadmiernej konsumpcji i hedonizmu. To wtedy na bankietach pojawiaj¹ siê zupe³nie nowe i niezwykle wyrafinowane koktajle. Dekadencka s³odycz czêsto idzie w nich w parze z gorzkimi zio³ami i na sto³ach pojawia siê wyci¹g zio³owy zwany „Angostura”. Znali go ju¿ od dawna brytyjscy ¿eglarze, przemierzaj¹cy wody Karaibów, dodaj¹c ³y¿eczkê tego specyfiku do ginu, przez co nabiera³ on ró¿owego koloru. Nie robili tego bynajmniej dla smaku. Wierzono, ¿e „Angostura” leczy problemy ¿o³¹dkowe, a nawet chorobê morsk¹. Do takiego napoju dodawano skórki cytryny chroni¹c siê przy okazji przed szkorbutem, który jest wynikiem braku witaminy C w organiŸmie. Czy w takim razie to „Angostura” jest sk³adnikiem pierwszej, ró¿owej lemoniady? Mimo, ¿e jest w tej teorii logika, wiedza o tym gorzkim specyfiku nie by³a zbyt szeroko znana, aby staæ u Ÿróde³ powstania ró¿owej lemoniady.

W

pierwszej prawdziwie amerykañskiej ksi¹¿ce kucharskiej pt. „Virginia Housewife” znajduje siê przepis na lemoniadê na lodzie i mimo, ¿e nie ma w tej recepcie nic sensacyjnego lub choæby ró¿owego, to u¿yty do sch³odzenia napoju lód ma tu kolosalne znaczenie. Sposoby przechowywania i handlu lodem sprawi³y, ¿e lemoniada sta³a siê powszechnym i niezwykle popularnym napojem ch³odz¹cym. Ch³odzono w ten sposób nie tylko lemoniadê, ale tak¿e herbatê, tworz¹c kultow¹ w USA „Ice Tea”. Powsta³y nawet hybrydy obu napojów, gdzie mieszano pó³ na pó³ mro¿on¹ herbatê z lemoniad¹. Ameryka w po³owie XIX w. to kraj bez lodówek i telewizorów. Najwiêksz¹ rozrywkê stanowi³y wêdruj¹ce przez kraj cyrki i wystawy dziwnoœci, zwane freak show. Ogl¹danie tañcz¹cych s³oni, pogromców lwów, czy pokazów si³aczy i magików wywo³ywa³y natychmiastow¹ potrzebê ugaszenia pragnienia i lemoniada by³a do tego celu idealna. Henry Allott by³ w tym czasie jednym ze znanych promotorów cyrkowych. Organizowa³ wystêpy cyrków, dba³ o ich reklamê, sprzedawa³ bilety i wyp³aca³ artystom cyrkowym honoraria, zazwyczaj oszukuj¹c ich tak, jak tylko by³o to mo¿li-

we. To nerwowe ¿ycie wesz³o w kolejn¹ fazê, gdy sta³ siê zawodowym hazardzist¹ i utrzymywa³ siê z gry w pokera u¿ywaj¹c pseudonimu „Bunk” Allen. Zmar³ w Chicago w 1912 r. a jego nekrolog wydrukowano tak w „Washington Post” jak i „NY Timesie”. Z krótkiego ¿yciorysu wynika, ¿e by³ on twórc¹ ró¿owej lemoniady! Jego imiê pojawi³o siê raz jeszcze w ksi¹¿ce o gotowaniu, gdzie opisano moment powstania ró¿owej lemoniady. By³ rok 1872, a Henry Allott mia³ wówczas zaledwie 14 lat. Pracowa³ w straganie sprzedaj¹cym s³odycze i lemoniadê. Któregoœ upalnego dnia, zupe³nym przypadkiem wrzuci³ do kadzi z lemoniad¹ garœæ czerwonych cukierków o smaku cynamonowym. Cukierki siê rozpuœci³y, a lemoniada sta³a siê w ten sposób ró¿owa. M³ody Henry nie wpad³ bynajmniej z tego powodu w panikê. Uzna³, ¿e tak czy siak spróbuje sprzedaæ powsta³y w ten sposób napój. Okaza³o siê szybko, ¿e ró¿owa lemoniada sprzedaje siê znacznie lepiej od tej klasycznej! Kiedy jednak przez chwilê pomyœleæ o tym, jaki smak mia³a ró¿ow¹ lemoniada Henry’ego Allotta, to zdecydowanie przeszkadza tu cynamonowy smak, który daleki jest od cytrusowej œwie¿oœci. Z drugiej strony klienci lubi¹ nowoœci i kto wie – mo¿e ró¿owa lemoniada mia³a dla niech nieprzeparty urok, który kaza³ im kupiæ napój i spróbowaæ jak smakuje. Najwiêkszym problemem tego napoju by³ czerwony barwnik, u¿ywany do cukierków, który nieco póŸniej okaza³ siê truj¹cy dla ludzkiego organizmu, bo zawiera³ w sobie du¿e iloœci o³owiu.

C

zy jest to prawdziwa geneza ró¿owej lemoniady? Prawdopodobnie nie. Co prawda jej kolor by³ ró¿owy, ale gdyby smakowa³ doskonale, to inni tak¿e rozpuszczaliby cynamonowe cukierki w lemoniadzie, a tak siê nie sta³o. Nie ma te¿ œladów tego, ¿e cynamonowa, ró¿owa lemoniada by³a gdziekolwiek popularna. Sk¹d siê wiêc wziê³a? Czy od koloru innych owoców? Takich jak choæby arbuz czy rabarbar? Jaka jest tajemnica ró¿owej lemoniady? Zaintrygowa³em Pañstwa? Jeœli tak, ostateczna wersja powstania ró¿owej lemoniady ju¿ za tydzieñ! A póki co, warto cieszyæ siê latem i sch³adzaæ upalne dni lemoniad¹ – tak¿e t¹ o ró¿owym kolorze. C.D.N.


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

14

GRUBE RYBY I PLOTKI Jak mawia m³odzie¿ – Edycie Górniak nie tylko odjecha³ poci¹g, ale ca³y peron. Piosenkarka wyst¹pi³a podczas XIX Zlotu Wolnych Ludzi, który odbywa³ siê pod has³em: Harmonia Kosmosu, czyli „My, Dzieci Gwiazd, odkrywamy swój blask, zmieniaj¹c siebie i œwiat” w Torzymiu i opowiada³a ze sceny niestworzone rzeczy. „To, ¿e cz³owiek w ogóle jeszcze istnieje, to jest cud. Jeœli wierzyæ statystykom tych nieoficjalnych dyskusji, mniej wiêcej 51 proc. na ca³ym œwiecie jest tzw. biorobotów, hybryd, reptilian. Oznacza to, ¿e prawie co drugie doœwiadczenie musi byæ dla nas trudne, jeœli chodzi o relacje” – mówi³a piosenkarka. Dla tych, którzy nie wiedz¹, reptilianie to humanoidalne jaszczurki ze zdolnoœciami paranormalnymi, które przyby³y na Ziemiê oko³o 450 tysiêcy lat temu w poszukiwaniu z³ota. Na Ziemi ¿yj¹ w ludzkich skórach i s¹ jedn¹ z si³ rz¹dz¹cych naszym œwiatem, a w³aœciwie jego czêœci¹, czyli biorobotami. Bowiem, jak twierdzi „przebudzona” wokalistka – „nie ka¿dy, kto wygl¹da jak cz³owiek, ma duszê. Ma tylko kombinezon biologiczny i te same potrzeby fizyczne, biologiczne, ale nie ma po³¹czenia z pierwotn¹ œwiadomoœci¹”. Edyta Górniak zosta³a zapowiedziana na festiwalu jako „pierwsza osoba z mainstreamu, która odwa¿y³a siê powiedzieæ, co myœli, kiedy zaczê³a siê s³ynna covidoza”. Rzeczywiœcie, na pocz¹tku pandemii gwiazda przekonywa³a, ¿e w szpitalu le¿¹ statyœci, a wirus nie istnieje. Podczas imprezy powita³a „wszystkie najodwa¿niejsze dusze, które zg³osi³y siê, ¿eby zejœæ na Ziemiê i zrobiæ porz¹dki” oraz podziêkowa³a… „matriksowi”. Artystka wyzna³a równie¿, ¿e od dziecka otrzymuje „przekazy” i ju¿ od dawna wiedzia³a co siê mo¿e wydarzyæ. „Jestem szczêœliwa, ¿e mogê obserwowaæ i wspieraæ rozumienie przemian Naszego Œwiata i Naszej przestrzeni Duszy z nim po³¹czonej” – wyzna³a Edyta. „To najwy¿szy stopieñ foliarstwa” – podsumowa³ jeden z dziennikarzy. „Co siê z ni¹ sta³o?” – pytali zaniepokojeni internauci. „Przypadek Edyty udowadnia nauce, ¿e czarne dziury wystêpuj¹ nie tylko w kosmosie, ale tak¿e w mózgu” – ¿artowa³ Krzysztof Skiba. Trudno siê z tym nie zgodziæ. * „Tears in heaven” – wzruszaj¹ca ballada Erica Claptona, to jeden z tych przebojów, które siê nie starzej¹, mimo up³ywu lat. Piosenka – o czym wiêkszoœæ s³uchaczy wie – powsta³a w czasie, gdy artysta zmaga³ siê z traum¹ po œmierci dziecka. Choæ od tragedii up³ynê³y trzy dekady, historia, która wydarzy³a siê 20 marca 1991 roku w Nowym Jorku, nadal budzi przera¿enie. Ale zacznijmy od pocz¹tku. Clapton w latach 80. bywa³ bohaterem niezliczonych skandali za spraw¹ licznych zdrad ma³¿eñskich i hulaszczego trybu ¿ycia. Kiedy w 1985 roku otrzyma³ wiadomoœæ, ¿e zostanie ojcem (córka Ruth Kelly), twierdzi³, ¿e to nie jego dziecko. Podobnie by³o z synem – owocem zwi¹zku z Lor¹ Del Santo, ponêtn¹ W³oszk¹, któr¹ pozna³ w Mediolanie. Na wieœæ o ci¹¿y, zerwa³ z kochank¹. Szczêœliwie, tu¿ przed urodzinami Conora, para siê pogodzi³a i zamieszka³a razem na brytyjskiej prowincji. Ale przyjœcie dziecka na œwiat niewiele zmieni³o w zachowaniu muzyka. Mówi³o siê, ¿e Clapton nie potrafi³ nawi¹zaæ wiêzi z noworodkiem, unika³ obowi¹zków tacierzyñskich, a kiedy zostawa³ sam z dzieckiem (które przez wiêkszoœæ czasu spa³o), artysta wybiera³ towarzystwo napojów wysokoprocento-

Weronika Kwiatkowska

Edyta Górniak wyzna³a, ¿e od dziecka otrzymuje „przekazy” i od dawna wiedzia³a co siê mo¿e wydarzyæ

wych i heroiny. W koñcu jednak przysz³o opamiêtanie. Clapton uda³ siê do kliniki odwykowej i rozpocz¹³ walkê z uzale¿nieniem. Ale zwi¹zek z matk¹ ch³opca nie przetrwa³ i Lori wróci³a z Conorem do rodzinnych W³och. By³ to – wed³ug relacji bliskich i przyjació³ rodziny – pogodny, uœmiechniêty malec. Nic nie zapowiada³o tragedii, która mia³a siê niebawem wydarzyæ. W marcu 1991 roku Conor ze swoj¹ mam¹ odwiedzili Nowy Jork. Podobno w³aœnie wtedy Clapton po raz pierwszy poczu³ instynkt ojcowski. Zabra³ ch³opca do cyrku, planowa³ wycieczkê do zoo. W póŸniejszych wywiadach mówi³, ¿e obiecywa³ sobie, ¿e od tej pory bêdzie poœwiêcaæ dziecku wiêcej uwagi. Niestety, nie by³o mu to dane. Dzieñ póŸniej, na 53. piêtrze apartamentowca dosz³o do tragicznego wypadku. „By³ poranek. Wed³ug jednej z wersji okno, siêgaj¹ce od pod³ogi do sufitu i w ¿aden sposób niezabezpieczone, mia³a otworzyæ sprz¹taczka, by przewietrzyæ pomieszczenie. Wed³ug innych – bardziej prawdopodob-

www.kurierplus.com

nych – zrobi³ to dozorca, który mia³ zaj¹æ siê ich czyszczeniem. W tym samym czasie malec bawi³ siê z niani¹ w chowanego. Prawdopodobnie chcia³ ukryæ siê za pó³k¹, znajduj¹c¹ siê na pod³odze, tu¿ przy feralnym oknie. Myœla³, ¿e jest jak zwykle zamkniête” – czytamy. Jak podaj¹ Ÿród³a, czterolatek mieszka³ we W³oszech w parterowym domu i mia³ zwyczaj podbiegania do okien zawsze, gdy spodziewano siê goœci. Wita³ ich, radoœnie machaj¹c. Byæ mo¿e by³o tak i tym razem. Wiedzia³, ¿e do apartamentu mia³ niebawem przybyæ jego tata. Podbieg³ do okna i… wypad³ z 53. piêtra. Matka dziecka by³a w s¹siednim pokoju. Gdy us³ysza³a rozpaczliwy krzyk niani, od razu zrozumia³a, ¿e wydarzy³o siê nieszczêœcie. „Eric by³ w drodze do nas, aby go odebraæ. Us³ysza³am, ¿e przyszed³ faks i postanowi³am to sprawdziæ, zanim posz³am do pokoju Conora. SpóŸni³am siê o nieca³¹ minutê. Gdybym nie dosta³a tego

faksu, on ci¹gle by ¿y³” – opowiada³a wstrz¹œniêta w jednym z wywiadów. Artysta, który szed³ na spotkanie z synem, zauwa¿y³ przed apartamentowcem t³um gapiów, którzy ogl¹dali zmasakrowane zw³oki jego dziecka. Min¹³ ich jednak, zupe³nie nie interesuj¹c siê tym, na co patrz¹. Co póŸniej sobie wyrzuca³. Jednak po wypadku pojecha³ do kostnicy, by zidentyfikowaæ cia³o, poniewa¿ matka ch³opca nie by³a w stanie tego zrobiæ. Pogrzeb odby³ siê na dwa dni przed 46 urodzinami muzyka. Clapton pogr¹¿y³ siê w ¿a³obie. Na dziewiêæ miesiêcy zawiesi³ dzia³alnoœæ artystyczn¹. Przesta³ graæ koncerty. Wróci³ na scenê odmieniony. Doœwiadczenie straty zapisuj¹c w kilku utworach, m.in. „The Circus Left Town” (odnosz¹cej siê do wspólnej wizyty w cyrku) czy „Lonely stranger”. „Niemal podœwiadomie zastosowa³em muzykê jako œrodek uzdrawiaj¹cy i okaza³o siê, ¿e to zadzia³a³o. Muzyka daje mi wiele szczêœcia i potrafi goiæ moje rany” – mówi³ w wywiadach. Ale dodawa³ te¿, ¿e nie mo¿e sobie wybaczyæ tego, co sta³o siê tamtego dnia. „Bêdê z tym poczuciem winy ¿y³ ju¿ zawsze”. Trzeci, a jednoczeœnie najwiêkszy przebój, który powsta³ na czeœæ ma³ego Conora, to „Tears in heaven”. Utwór zosta³ stworzony przy pracy nad œcie¿k¹ dŸwiêkow¹ do filmu „W matni” (ang. Rush). „Chcê napisaæ piosenkê o moim ch³opcu” – powiedzia³ do Will’a Jennings’a, z którym pracowa³ przy filmie. Nikt nie spodziewa³ siê, ¿e ballada wydana na singlu z 1992 roku stanie siê najpopularniejszym przebojem piosenkarza. Clapton otrzyma³ za ni¹ trzy statuetki Grammy (piosenka roku, nagranie roku, najlepsze mêskie wykonanie wokalne pop). A¿ do 2004 muzyk wykonywa³ „Tears in Heaven” na koncertach, jednak z czasem przesta³ go w³¹czaæ do grafiku. „Ja naprawdê muszê powróciæ do uczuæ, które towarzyszy³y mi, kiedy pisa³em tê piosenkê. One jakby odesz³y i naprawdê nie chcê, by wróci³y. Moje ¿ycie jest teraz inne” – wyjaœnia³ swoj¹ decyzjê. Zdanie zmieni³ dopiero w 2013 roku, kiedy zaœpiewa³ „Tears in heaven” w trakcie trasy koncertowej z okazji 50-lecia kariery. Matka zmar³ego Conora do dziœ nie mo¿e s³uchaæ tego nagrania. m

Nieszczêœliwy wypadek przekreœli³ szczêœcie Erica Claptona i Lory del Santo. Ich syn Conor zgin¹³ 20 marca 1991 r. Wypad³ z okna wie¿owca w Nowym Jorku. To ch³opcu artysta zadedykowa³ swój przebój „Tears in heaven”.


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

Stany wewnêtrzne

Weronika Kwiatkowska

Walizka Sta³am na ulicy. W rêce trzyma³am walizkê. W walizce znajdowa³a siê maszyna do pisania. Z lat 50-tych. Seledynowa. W dobrym stanie. Trzeba tylko wymieniæ taœmê – powiedzia³a d³ugow³osa, siwa kobieta w koszulce z logo rockowej kapeli, kiedy odbieraliœmy przesy³kê na rogu Woodward Avenue i Himrod Street. To by³o na jawie. We œnie by³am sama. Pod nogami wi³a siê serpentyna ulic. Trochê jak w San Francisco. Ale zupe³nie inaczej. Czarny asfalt wydawa³ siê œliski. Jakby w³aœnie spad³ deszcz. Pomyœla³am, ¿e ³atwiej zjechaæ, ni¿ zejœæ. I rzuci³am siê w przepaœæ. Ulica zamieni³a siê w tor przypominaj¹cy ten do bobsleja. Nabiera³am prêdkoœci, podskakuj¹c na zakrêtach. Czu³am siê jak dziecko w parku wodnym. Œmia³am siê g³oœno. Krzycza³am. W koñcu zje¿d¿alnia mnie wyplu³a. I znalaz³am siê pod ziemi¹. Niez³y kana³ – pomyœla³am. Otrzepuj¹c spodnie. I rozgl¹daj¹c siê na boki. Miejsce przypomina³o celê. Wspiê³am siê na palce, by dosiêgn¹æ krat. Porazi³o mnie s³oñce. I jadowita zieleñ trawy. Jak siê st¹d wydostanê? Muszê za-

dzwoniæ do K. – zdecydowa³am. Ale nie by³o zasiêgu. Czu³am strach ocieraj¹cy siê o kostki. Co robiæ? Co robiæ? Przecie¿ nie mogê wróciæ t¹ sam¹ drog¹. Nie bêdê potrafi³a wspi¹æ siê po stromej zje¿d¿alni. Ratunku! – krzycza³am nie wydaj¹c dŸwiêku. I wtedy pojawi³ siê wybawca. Kraty – jak gdyby by³y z gumy – cudownie siê rozst¹pi³y. I gramol¹c siê przez w¹sk¹ szczelinê, wydosta³am siê z pu³apki. A potem siê obudzi³am. Albo tak mi siê tylko wydawa³o. ¯eby nie uroniæ najmniejszego detalu opowieœci, nagra³am relacjê dla przyjació³ki z Polski. A potem opowiedzia³am sen jeszcze kilku osobom, wydobywaj¹c z pamiêci dodatkowe szczegó³y. Interpretacje ró¿ni³y siê od siebie. Ka¿dy w tej krótkiej historii znajdowa³ inne tropy, sensy. Wskazywa³ palcem i mówi³: patrz, to jest ciekawe. Tym samym zdradzaj¹c obszar w³asnych projekcji. Na pytanie kole¿anki, z zawodu terapeutki, o czym ten sen jest dla mnie – nie potrafi³am odpowiedzieæ. Po nocnej eskapadzie zosta³y jedynie cienie emocji. Ekscytacja podró¿¹. Radoœæ. Beztroska. A potem twarde l¹dowanie. Poczucie zamkniêcia. Strach. Bezradnoœæ. Wo³anie o pomoc. Wreszcie – ulga. I wyjœcie z – nomen omen – g³êbokiego do³u. Nie trzeba byæ psychoanalitykiem, ¿eby, przynajmniej na tym pierwszym, najbardziej oczywistym poziomie,

odczytaæ symbolikê i znaleŸæ kontekst. Ale mnie interesuje to, co g³êbiej. O czym mog³abym porozmawiaæ na sesji. Gdybym nie zrezygnowa³a z wizyt w trybie zdalnym u warszawskiej terapeutki, która na pocz¹tku szóstego spotkania oœwiadczy³a, ¿e jest w ci¹¿y i niebawem udaje siê na pó³roczny urlop macierzyñski. Mo¿e chcia³a siê ciebie pozbyæ – za¿artowa³a kole¿anka. Jesteœ trudn¹ pacjentk¹ – doda³a. Wymagaj¹c¹ – poprawi³a siê. To prawda. Zadajê za du¿o pytañ. I mam – jak kiedyœ us³ysza³am – wgl¹d w siebie. A poza tym czytam ksi¹¿ki. A to zawsze jest niebezpieczne. „Najwa¿niejsza jest prawda. Ta, do której dochodzimy, zastanawiaj¹c siê nad sob¹ i nad œwiatem. I dlatego psychoterapia ma dla mnie tak¹ wartoœæ. To przecie¿ nic innego, jak odkrywanie prawdy, wyzbywanie siê wewnêtrznego wiêzienia, w którym ka¿dy z nas mniej lub bardziej tkwi” – mówi³a Hanna Jaworska, ceniona psycholo¿ka, która w latach 60. wprowadza³a do Polski terapiê psychodynamiczn¹. „Trzymaj¹ nas destrukcyjne, nawykowe, niegdyœ obronne mechanizmy, z których zupe³nie sobie nie zdajemy sprawy. […] Rozwi¹zywanie nieœwiadomych konfliktów pomaga osi¹gn¹æ pewn¹ wewnêtrzn¹ wolnoœæ. Oczywiœcie

M¹dry tytu³, prawda? Brzmi jak tytu³ epokowej ksi¹¿ki, studiowanej teraz na wydzia³ach socjologii i politologii, niczym „Koniec historii” Fukuyamy. Tytu³ napuszony, a ja tymczasem napiszê – znowu – o sprawach, które dla wielu osób s¹ ju¿ oczywiste. O tym napiszê, ¿e ju¿ nie ma ¿adnych autorytetów. W³aœnie przeczyta³em, ¿e polskie dzieci i nastolatki, jak wynika z ankiety, wcale nie myœl¹ o studiach w przysz³oœci. Studia s¹ niepotrzebne. Du¿o wiêcej frajdy przyniesie krêcenie filmików na YouTube. I du¿o wiêcej pieniêdzy. A wiedza? Komu potrzebna wiedza? W³aœnie rozmawia³em z 30-letnim prawnikiem z Portugalii, od piêciu lat pracuj¹cym w Polsce. Powiedzia³ mi, ¿e amerykañscy ¿o³nierze, tak jak teraz rosyjscy, notorycznie mordowali, rabowali oraz gwa³cili kobiety i dzieci: w Wietnamie, Nikaragui, Jemenie. Sk¹d to wie? Obejrza³ jeden film na YouTube. Czy namówiê go do przeczytania kilku ksi¹¿ek o najnowszej historii œwiata? Nie, nie chce mu siê, a¿ tak go to zreszt¹ nie interesuje. Jeden filmik wystarczy, ¿eby wyrobiæ sobie zdanie o Ameryce, szczepionkach, Owsiaku, Wa³êsie. Nic wiêc dziwnego, ¿e ci ostatni wywo³uj¹ czêsto krytyczne opinie. Dla wiêkszoœci Polonii amerykañskiej, jak

czytam jej komentarze, Wa³êsa to agent Bolek, zdrajca narodowy, postaæ wrêcz znienawidzona. Nic dziwnego, ¿e w szykowanym w³aœnie w Polsce podrêczniku nowego przedmiotu Historia i TeraŸniejszoœæ, o Wa³êsie nie ma ani s³owa. Lech Wa³êsa ci¹gle jest autorytetem w œwiecie, gdy¿ pamiêta siê jego wa¿n¹ rolê w demonta¿u komunizmu, ale w Polsce autorytetem ju¿ nie jest i raczej nie bêdzie, patrz¹c na niechêæ m³odzie¿y do studiowania historii. Autorytetem nie cieszy siê chyba ¿aden by³y polski premier, prezydent czy minister, nawet W³adys³aw Bartoszewski. Mieszani z b³otem przez propagandowe media, politycy poprzednich ekip ju¿ nigdy nie odzyskaj¹ spo³ecznego szacunku. Szacunkiem tym nie ciesz¹ siê te¿ aktywni politycy. Owszem, maj¹ grupê swoich sympatyków („twardy elektorat”), ale reszta spo³eczeñstwa ich wrêcz nienawidzi. Bez wzglêdu na to, kto bêdzie w przysz³oœci sprawowa³ w Polsce w³adzê, powszechnego autorytetu i sympatii nie zdobêdzie. A kogo szanujemy z postaci historycznych? Pi³sudskiego? Ale wtedy ju¿ nie Dmowskiego, na kogoœ trzeba siê zdecydowaæ. Mo¿e Sobieskiego, wiadomo, da³ ³upnia muzu³manom. Kopernik, Chopin, Sk³odowska-Curie? Tak, ich siê szanuje; szkoda jednak, ¿e tylko czêœciowo byli Polakami. A jakich polityków zagranicznych szanuj¹ Polacy? Na pewno Ÿle myœl¹ (nieustanna propaganda dzia³a) o przywódcach niemieckich, francuskich, w³oskich. Co do jakiegokolwiek amerykañskiego prezydenta, to jakkolwiek by siê stara³, nigdy nie zdobêdzie on powa¿ania wœród zwolenników tej drugiej partii politycznej.

tak¹, jaka jest mo¿liwa, a to nie znaczy, ¿e mo¿liwe jest wszystko. Uznanie prawdy polega równie¿ na godzeniu siê z tym, czego nie sposób zmieniæ, co musi pozostaæ, nawet jeœli jest niezupe³nie satysfakcjonuj¹ce” – opowiada³a Justynie D¹browskiej, która w ksi¹¿ce „Zawsze jest ci¹g dalszy” rozmawia³a z psychoterapeutami/ psychoterapeutkami i pyta³a ich o rzeczy najwa¿niejsze. Ostanie trzy wieczory spêdzi³am ogl¹daj¹c „Couples Therapy” – reality show, którego gwiazd¹ jest Orna Guralnik. Nowojorska terapeutka i psychoanalityczka oferuje 15-20 darmowych sesji parom w kryzysie, które decyduj¹ siê wyst¹piæ przed kamerami. W gabinecie, a w³aœciwie studio filmowym (wybudowanym na Greenpoincie), w którym zamontowano wysokiej klasy sprzêt nagrywaj¹cy (kamery ukryte w œcianach) pary rozmawiaj¹ o najintymniejszych momentach wspólnego ¿ycia, docieraj¹c do g³êboko ukrytych traum i wypartych prze¿yæ, które maj¹ realny wp³yw na ich doros³e zachowania i dynamikê zwi¹zku. Jestem ciekawa, co Orna powiedzia³aby o mojej nocnej podró¿y do podœwiadomoœci. Walizka. Maszyna do pisania. Uwiêzienie. Hmm.. Skojarzenia nasuwaj¹ siê same. m

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Zmierzch autorytetów Jan Latus

15

W moim domu wielkim autorytetem cieszy³ siê kardyna³ Wyszyñski, a ju¿ Jan Pawe³ II by³ przez rodziców uwielbiany. Dziœ jednak w niektórych œrodowiskach wywleka siê antysemityzm Maksymiliana Kolbego i w³aœnie Wyszyñskiego, oraz konserwatyzm i ignorowanie problemu pedofilii w Koœciele przez JPII. Starsi ludzie, politycy i oczywiœcie ksiê¿a, nadal z³ego s³owa nie pozwol¹ powiedzieæ o „naszym papie¿u”, ba – du¿o jego tekstów umieszczono w szkolnych podrêcznikach. Jednak dziœ czêœæ spo³eczeñstwa, zw³aszcza m³odzie¿, o Janie Pawle II ma negatywne zdanie. No wiêc kogo jeszcze szanujemy? Mo¿e tych, którzy sami, skwapliwie, str¹cali z coko³ów polskie, narodowe „autorytety”: Gombrowicza, Mro¿ka? Te¿ nie: m³odzie¿ nie przeczyta wielu ich dzie³ w ramach lektur, a sama przecie¿ nie znajdzie. A mo¿e, wobec tego, obrazoburcza i nowoczesna w jêzyku pisarka m³odego pokolenia, Dorota Mas³owska? Nie, ona ju¿ jest po trzydziestce, tak wiêc jej jêzyk, co z tego, ¿e rapuj¹cy, do m³odzie¿y ju¿ nie przemawia. Tak wiêc jej nazwiska m³odzie¿ nie zna. Na kogo mam spogl¹daæ z podziwem? Jako dziecko patrzy³em tak na rodziców, którzy nie mieli wprawdzie na koncie wybitnych osi¹gniêæ i karier, ale byli uczciwymi ludŸmi. Autorytetami moralnym wiêc pozostali. Ale nauczyciele z podstawówki i liceum? Prawie ich nie pamiêtam; zreszt¹ to byli ludzie raczej pocieszni, nie maj¹cy wielkiego autorytetu i pos³uchu. Na studiach mia³em kilku profesorów, z których erudycj¹ i klas¹ bardzo siê liczy³em. Niestety, ju¿ nie ¿yj¹.

To mo¿e ma byæ odwrotnie, to mo¿e ju¿ ja mam byæ autorytetem dla kolejnych pokoleñ? Mia³em taki okres redaktorowania, kiedy pisa³o i fotografowa³o dla mnie wielu m³odych ludzi. Dla nich mo¿e i bywa³em autorytetem. Ale ju¿ nie redaktorujê, oni sobie poszli w œwiat i dawno w nim sobie radz¹ bez moich zawodowych wskazówek i mojego moralnego kompasu. A m³odzi, jak to m³odzi – wol¹ idoli w swoim wieku: muzyków, sportowców. Tylko z ich ust przyjm¹ m¹droœci o polityce œwiatowej, religii, zdrowiu i medycynie. W niektórych kulturach, na przyk³ad w Tajlandii, na Filipinach, w Korei i Indiach, im ktoœ starszy, tym wiêkszym cieszy siê autorytetem. To owa s³awna „starszyzna”, która w polskich powieœciach historycznych og³asza³a wiosce swoje m¹droœci i rady. Skoro wiêkszoœæ ludzi mia³a szcz¹tkow¹ edukacjê, uznawano, ¿e im kto d³u¿ej ¿yje, wiêcej z ¿ycia zrozumia³, jest wiêc m¹drzejszy. Do dziœ w wymienionych kulturach obowi¹zuje kodeks zachowania wobec starszych: jak im siê k³aniaæ, jak siê do nich zwracaæ. Nale¿y im siê te¿ na staroœæ opieka i wsparcie finansowe ze strony kolejnych pokoleñ. Szacunek staruszkowie wiêc tam maj¹, ale czy ci¹gle s¹ autorytetem dla m³odych? Tych, którzy œmigaj¹ po angielsku, bywali w œwiecie, potrafi¹ inwestowaæ i zmontowaæ film na komputerze? W¹tpiê: m³odzi zawsze i wszêdzie kpili z „dziadersów”, nie radz¹cych sobie z najnowsz¹ technologi¹ oraz nie rozumiej¹cych lub niedoceniaj¹cych najnowszych mód, zwrotów i piosenek. Ciekawe, czy Polonusi w Ameryce nadal maj¹ jakieœ wspólne dla wszystkich, niekwestionowane autorytety intelektualne i moralne? Jak kiedyœ bokserzy Go³ota i Adamek? m


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

16

PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa

Stanis³awa Fleszarowa-Muskat

- Muskat

Lato nagich dziewcz¹t

Lato nagich dzie wcz¹t

odc. 45

L

ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach... – Do W³och? – Ulka otworzy³a usta. – Z „Orbisem” – dwa tygodnie dziewiêæ kawa³ków. Przepraszam, goœæ chce p³aciæ za ten nieszczêsny bryzol. PrzyjdŸ kiedy o pierwszej, jak jest mniej ludzi, to porozmawiamy. Ulka okr¹¿y³a filar i wróci³a do stolika. Ojciec by³ w promiennym humorze. Kilka kieliszków wina, a potem koniaku, zrobi³y swoje. Ale matka te¿ pi³a i nic jej to nie pomaga³o. Patrzy³a nieprzytomnymi oczymaw stronê stolika, przy którym sta³ kelner. Wiedzia³a, ¿e tak bêdzie. ¯e on zap³aci i ¿eby nie spojrzeæ na ni¹ wiêcej, wyjdzie drugimi drzwiami z sali.

XXVI

www.kurierplus.com

GwoŸdzia wci¹¿ nie by³o. Grzegorz przesta³ ju¿ dawaæ og³oszenia – w³aœciwie nie wiedzia³, na co tu jeszcze czeka. Nad rzeŸb¹ nie pracowa³ ju¿ od dawna. Trzeba by³o wracaæ do Warszawy i braæ siê do jakiejœ roboty. Potrzebowa³ pieniêdzy. Pozwoli³ sobie na krótko zapomnieæ, ¿e ¿ycie to przede wszystkim sprawa kosztów, rzadziej przyjemnoœci czy szczêœcia. Otrzyma³ zamówienie z jakiejœ kopalni na Œl¹sku na statuê górnika. Piêædziesi¹t kawa³ków, by³o siê nad czym zastanowiæ. Nie bra³ siê do tego, bo jad¹c tutaj mia³ wyobraŸniê zaatakowan¹ czymœ innym. Myœla³, ¿e lato nagich dziewcz¹t, s³oñca, zapachu morza i zieleni natchnie go wizj¹, która pozwoli mu w pe³ni odpowiedzialnoœci wzi¹æ udzia³ w konkursie. Lato by³o wspania³e, nie móg³ narzekaæ na brak okazji sycenia siê piêknem ani zazdroœciæ swoim wielkim kolegom z Aten czy Argos, ¿e chodz¹c po ulicach potr¹cali o najpiêkniejsze biusty œwiata. Nie umia³ wykorzystaæ tej okazji ani jako artysta, ani jako mê¿czyzna. Ta podwójna klêska kaza³a mu teraz widzieæ w Warszawie miejsce wszelkich natchnieñ i wszelkich rozkoszy. Pierwsze – musia³ przyznaæ to cynicznie – mia³a pobudziæ zaliczka od górników, drugie zapewnia³y liczne znajomoœci, których nie zrywa³ nigdy a¿ tak kategorycznie, aby ich nie móc odnowiæ. Ran¹ pozostawa³o wiêc tylko wspomnienie o GwoŸdziu. Mimo pozorów psy s¹ trudniejsze do zast¹pienia ni¿ ludzie. Grzegorz z dnia na dzieñ odk³ada³ wyjazd, wci¹¿ ³udz¹c siê, ¿e GwóŸdŸ wróci.

Be, Marek i Kamyk, czasem i Ulka – o ile jej nowa kariera pozostawia³a trochê czasu – usi³owali dotrzymaæ mu towarzystwa. Nie by³y to najweselsze chwile i Grzegorz rad by³by zwolniæ ich z tego obowi¹zku, ale nie móg³ pozbawiaæ ich przyjemnoœci okazywania mu wspó³czucia. Ponadto Be i Kamyk boczyli siê na siebie, co nie poprawia³o atmosfery. Grzegorz postanowi³ w koñcu powiedzieæ im, ¿e wyje¿d¿a. Nie by³ jeszcze pewien, czy rzeczywiœcie dotrzyma podanego im terminu, ale po prostu nie mia³ si³y przed³u¿aæ ju¿ tych kondolencji. Bardzo to by³o przykre, ale oni naprawdê przywi¹zali siê do niego. – Musi nam pan przyrzec, ¿e zobaczymy siê w przysz³ym roku – powiedzia³ Marek. Grzegorz d³ugo uczy³ siê patrzyæ mu w oczy. Nie móg³ sobie wybaczyæ tej g³upiej historii z Ulk¹. Ch³opiec natomiast zupe³nie zdawa³ siê o niej nie pamiêtaæ. Znowu chodzi³ za ni¹ jak pies, wpatrzony w jej œlady. – Nie wiem, gdzie bêdê w przysz³ym roku – odrzek³ – ale chcia³bym was wszystkich zobaczyæ u siebie w Warszawie. – Niech pan nas tylko tak bardzo nie zaprasza – przestrzeg³a go Be ze œmiechem – bo siê naprawdê wszyscy zwalimy. Ulka mo¿e mieæ koncerty w Warszawie, Kamykowi – chrz¹knê³a – zdaje siê, tak¿e kroi siê jakaœ warszawska kariera, Marek mo¿e przyjechaæ obejrzeæ kolumnê Zygmunta, no a ja mieszkam w Warszawie. Bo¿e, jak zapoznam pana ze starym, oszaleje ze szczêœcia. Uwielbia artystów! – Bêdzie mi naprawdê bardzo przyjemnie – zapewnia³ Grzegorz, ale brzmia³o to konwencjonalnie. Nie pragn¹³ odœwie¿aæ wspomnieñ z tego lata. Chcia³by, ¿eby siê wreszcie skoñczy³o, ¿eby móg³ jak najszybciej o nim zapomnieæ. Nie powinien mieæ do nich ¿adnych pretensji – on jeden wœród nich mia³ obowi¹zek okazaæ rozwagê i statecznoœæ. Có¿, ka¿dy cz³owiek nosi w sobie swego w³asnego, prywatnego diab³a. Jego diabe³ odezwa³ siê tego lata. Popsu³ mu wszystkie szyki, ale mo¿e siê zdarzyæ, ¿e i on mu je kiedyœ popsuje. Be zerknê³a dyskretnie na zegarek. – Nie ma pan chyba zamiaru w taki sposób siê z nami po¿egnaæ? Kiedy pan wyje¿d¿a? – W nocy – rzek³ niewyraŸnie. – Przyjdziemy wobec tego wieczorem op³akaæ rozstanie z panem. To musi wypaœæ uroczyœcie. W gruncie rzeczy chodzi³o jej o to, ¿e ju¿ i tak by³a spóŸniona o ca³y kwadrans na spotkanie z Kanadyjczykiem. Mieli jechaæ do Gdyni na „Batorego”; Be nie chcia³a straciæ tej okazji, chocia¿ sam Kanadyjczyk zaczyna³ j¹ ju¿ nudziæ. Nie spe³ni³ podstawowych nadziei, które w nim pok³ada³a: nie zrobi³ ¿adnego wra¿enia na Bieniu, ani on, ani jego cadillac. Kamyk oczywiœcie pos¹dza j¹ o sza³owy romans, a oni ka¿dy wieczór spêdzaj¹ we trójkê: on, ona i samouczek angielskiego. Postanowi³a nie pope³niaæ po raz drugi tego samego b³êdu. Mê¿czyzna musi siê poczuæ zdobywc¹ – w³aœciwie tylko o to chodzi w mi³oœci. Bo¿e drogi, ale co robiæ przez ca³y czas zdobywania? Be spojrza³a z ¿alem na Bienia. O wiele bardziej zajmowa³o j¹ pocieszanie tego ponurego osobnika. Postanowi³a namówiæ wszystkich na urz¹dzenie Grzegorzowi wieczorem ma³ej uroczystoœci po¿egnalnej. Poderwa³a ich do wyjœcia i rozdzieli³a funkcje aprowizacyjne.

Na szczêœcie Ulka i Marek mieli akurat wolny dzieñ w teatrze. Ulka wprawdzie wystêpowa³a w „Leningradzie”, ale dopiero o dwudziestej drugiej. Ona i Be mia³y wiêc zaj¹æ siê zak¹skami, obowi¹zkiem panów by³o dostarczenie trunków. Be chcia³a ich obarczyæ równie¿ kupnem kwiatów, ale pomyœla³a, ¿e kwiaty bêd¹ niespodziank¹ od niej. By³a ju¿ spóŸniona pó³ godziny. W dodatku – poniewa¿ przesta³o j¹ ju¿ bawiæ chwalenie siê wozem Kanadyjczyka – kaza³a mu czekaæ nie, jak zwykle, przed Grand Hotelem, lecz na placu Wolnoœci, sk¹d mieli jechaæ do Gdyni. Bieg³a pod górê ulic¹ Monte Cassino, kln¹c swoj¹ w¹sk¹ sukienkê i wysokie obcasy, trochê w strachu, a trochê z nadziej¹, ¿e Kanadyjczyk ju¿ nie czeka. Wróci³aby wtedy do Grzegorza. W³aœciwie mog³a sobie podarowaæ zwiedzanie „Batorego” – myœla³a o przyjemnoœciach, kiedy Grzegorz by³ smutny i osamotniony. Zwolni³a kroku, ³atwy kobiecy ¿al chwyci³ j¹ za gard³o. Co mog³aby zrobiæ, ¿eby go pocieszyæ? Niczego od niej nie chcia³... Ró¿owy cadillac bi³ z daleka w oczy. Jak zwykle na krawê¿niku chodnika sta³o kilku gapiów. Be jeszcze siê waha³a. „Batory” zupe³nie straci³ dla niej urok, ale skoro ju¿ tu by³a, mog³a przynajmniej przeprosiæ tego poczciwego ch³opaka z Ontario, wymyœliwszy jakiœ godziwy powód spóŸnienia, i zawodu, który mu sprawi³a. Zobaczy³ j¹ z daleka i wysiad³, otwieraj¹c drzwiczki wozu. Ujrza³a na siedzeniu w g³êbi potê¿nego czarnego pud³a, ostrzy¿onego prawie przy skórze, z modnymi k³apciami futra na mordzie, ³apach i ogonie. Kanadyjczyk by³ z niego bardzo dumny. Wskaza³ go zachwyconym gestem i powiedzia³ do Be, sil¹c siê, ¿eby zrozumia³a: – Kupicz! Kupicz the dog for you! Na widok Be w oczach pud³a zalœni³o jakieœ œwiate³ko. Podniós³ siê na przednich ³apach, postawi³ uszy. – GwóŸdŸ! – krzyknê³a Be. Pies jednym susem przesadzi³ przednie siedzenie i rzuci³ siê na dziewczynê. Skacz¹c dosiêga³ jej twarzy i Be nie mog³a siê obroniæ przed jego jêzorem, którym wyra¿a³ sw¹ ob³¹kan¹ radoœæ. Piszcza³ przy tym cienkim, wzruszonym dyszkantem, jak ma³e szczeniê. – GwóŸdŸ! – powtórzy³a Be, staraj¹c siê powstrzymaæ ³zy. – GwóŸdŸ! – What is the Gwuszcz? – szepn¹³ Kanadyjczyk. Nic nie rozumia³. Poprzedniego dnia kupi³ pudla od dwóch przyzwoicie wygl¹daj¹cych d¿entelmenów, którzy przedstawili siê za w³aœcicieli prywatnej hodowli psów. Jeden z nich mówi³ nieŸle po angielsku i wyjaœni³, ¿e zwracaj¹ siê w³aœnie do niego z t¹ propozycj¹, poniewa¿ zale¿y im, aby rasa pudla polskiego, nad której uszlachetnieniem pracowali od lat, dotar³a za ocean. I tylko dlatego – aby go zachêciæ do kupna oddaj¹ mu psa tak tanio. Sto dolarów – to grosze za psa tak rzadkiej rasy. On nie by³ zdania, ¿e sto dolarów to grosze. Takie pieni¹dze nie le¿¹ w Kanadzie na ulicy. Ale poniewa¿ pies by³ z rodowodem, który panowie wrêczyli mu na piœmie z piecz¹tk¹ hodowli, uleg³. Nie mia³ zreszt¹ zamiaru taszczyæ go za ocean. Chcia³ go ofiarowaæ tej œlicznej Polce, która wci¹¿ mu siê opiera³a z wytrwa³oœci¹ mniszki dopiero co przyby³ej do klasztoru. S¹dzi³, ¿e ucieszy siê psem, ale nie przypuszcza³, ¿e pies ni¹ tak¿e.

– What is the Gwuszcz? – powtórzy³. Be szuka³a tymczasem w pamiêci jakichœ s³ów, które by pomog³y jej wyjaœniæ sytuacjê. Opêdzaj¹c siê od wci¹¿ szalej¹cego psa, otworzy³a torebkê i pokaza³a zdumionemu Kanadyjczykowi numer gazety z zakreœlonym czerwonym o³ówkiem og³oszeniem. Nie rozumia³. – The dog is of mine friend – wyjaœni³a, powoli dobieraj¹c s³owa i wykona³a wymowny gest rêk¹, oznaczaj¹cy kradzie¿. Gdyby Kanadyjczyk by³ d³u¿ej w Polsce, niechybnie by³by go zrozumia³. Ale na razie zupe³nie nie móg³ poj¹æ, o co chodzi. Do rozmowy w³¹czyli siê samochodowi kibice. Dwóch z nich zna³o trochê angielski, ale niewiele lepiej ni¿ Be. Utworzy³o siê ma³e zbiegowisko. Wszyscy t³umaczyli teraz Kanadyjczykowi, ¿e zosta³ oszukany, ¿e pies jest ukradziony, a w dodatku wcale nie jest pudlem. Be uzna³a wreszcie, ¿e sceny tej nie nale¿y przed³u¿aæ. Wyobrazi³a sobie twarz Grzegorza, gdy przyprowadzi mu psa. Trzês¹cymi siê rêkoma odpiê³a obro¿ê z szyi GwoŸdzia. Skoczy³a ku Kanadyjczykowi i obj¹wszy go za szyjê, poca³owa³a w obydwa policzki. – I am happy! Very happy! I zostawiwszy go ze œladami pomadki na twarzy, puœci³a siê z GwoŸdziem w dó³ ulicy. Ch³opak patrzy³ za ni¹ z bezradn¹ rozpacz¹. Nie móg³ jej goniæ. Obowi¹zywa³ tu jednostronny kierunek jazdy. Nie móg³ zostawiæ samochodu bez opieki – wszystko mog³o siê staæ. Zauwa¿y³, ¿e ludzie œmiej¹c siê patrz¹ na niego. Wyj¹³ chusteczkê i wytar³ twarz. Potem wsiad³ do wozu i ruszy³ na trzecim biegu w ulicê Koœciuszki. Be tymczasem bieg³a co tchu. Ka¿da minuta zw³oki by³a dla niej okradaniem Grzegorza z nale¿nego mu szczêœcia. GwóŸdŸ nie przestawa³ obskakiwaæ jej ze wszystkich stron. Wiecha na jego ogonie, przystrzy¿ona wed³ug ostatniej mody obowi¹zuj¹cej wœród pudli, nie przestawa³a krêciæ ob³¹kanego m³ynka. Gdy Be dopad³a zamkniêtych drzwi pracowni, zaszczeka³ po raz pierwszy, niecierpliwie, prawie ze z³oœci¹, ¿e gdy on wraca, drzwi nie stoj¹ otworem. K³ódki nie by³o na zewn¹trz. Grzegorz musia³ wiêc byæ w domu. Be bi³a piêœciami i kopa³a we drzwi. Œmia³a siê przy tym sama do siebie i ociera³a wierzchem d³oni ciekn¹ce po twarzy ³zy. – Ach, prêdzej! Prêdzej! – wo³a³a. – Niech pan otwiera! Szczêknê³a wreszcie zasuwa i ukaza³a siê w szparze drzwi bardzo nieuprzejma twarz Bienia. Mia³ ju¿ dosyæ rozmów, nie chcia³ widzieæ nikogo na oczy. – Co siê sta³o? – zacz¹³ niechêtnie. GwóŸdŸ zapiszcza³ i skoczy³ panu na piersi. Be cofnê³a siê, ¿eby nie przeszkadzaæ w tej wielkiej scenie powitania psa z panem. Mia³a uczucie, ¿e obydwaj p³acz¹. – Sk¹d? Sk¹d go wziê³aœ? – zapyta³ wreszcie Grzegorz, z trudem ³api¹c oddech. – Dlaczego jest tak ostrzy¿ony? GwóŸdŸ od razu zrozumia³, o czym mowa. Ostrzy¿ona skóra zadr¿a³a na nim ze wstydu. Najgorsze by³o to, ¿e czu³ ten dreszcz, który po niej przebiega³. Zwiesi³ ³eb, ¿eby przynajmniej nie widzieæ w oczach ludzi odbicia swojej hañby. Drogo zap³aci³ za chwilê szaleñstwa. – No, no! – rzek³ Grzegorz. – I tak jesteœ œliczny. – DŸwign¹³ psa na rêce i pozwalaj¹c, ¿eby liza³ go po twarzy, wniós³ go do œrodka. Be postêpowa³a za nim. Opowiada³a bez³adnie o Kanadyjczyku, cadillacu, z³odziejach i zbiegowisku na ulicy. C.D.N.


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

17

El¿bieta Baumgartner radzi

Po¿yczka podarunkowa: Jak po¿yczyæ dziecku pieni¹dze bez k³opotu W przypadku du¿ej po¿yczki podarunkowej na procent zerowy albo zani¿ony, IRS domaga siê, by po¿yczkodawca p³aci³ podatki od przebaczonych (zrzeczonych siê – fantomowych) odsetek, czyli tych, których nie otrzyma³. Ale inaczej jest w przypadkach niedu¿ych po¿yczek podarunkowych.

Napisa³a do nas pani Wanda: Mój syn mieszka i pracuje na Manhattanie. Do pracy ma 15minut piechot¹ i mieszka tam ju¿ 12 lat. Ma zamiar wreszcie kupiæ w tej okolicy mieszkanie, ale ceny s¹ wysokie. Ja mam pieni¹dze i chcê mu po¿yczyæ sto tysiêcy dolarów. Oczywiœcie bez procentów. Mo¿e siê zdarzyæ, ¿e te pieni¹dze mog¹ byæ w przysz³oœci jego. Jak to zrobiæ ¿eby nie mieæ k³opotów z IRS? Muszê przenieœæ czeœæ pieniêdzy z CityBanku, bo tylko 250 tysiêcy jest ubezpieczone. Mam tylko jednego syna, jeszcze samotny, wiêc muszê mu pomóc. Bêdê Pani wdziêczna za informacje jak to zrobiæ, ¿eby nie narobiæ sobie lub synowi k³opotów. OdpowiedŸ Pani Wanda mo¿e bez problemu po¿yczyæ synowi zamierzon¹ kwotê, ale zanim to zrobi, powinna poznaæ przepisy. Normalnie, je¿eli po¿yczamy komuœ pieni¹dze na procent, to otrzymywane odsetki powinniœmy zadeklarowaæ jako przychód i zap³aciæ nale¿ne podatki dochodowe. Ale nie mo¿emy tak po prostu po¿yczyæ pieniêdzy na sztucznie zani¿ony procent. Oto, jak wygl¹daj¹ przepisy. Co to jest AFR IRS chce unikn¹æ fikcyjnych po¿yczek i k³adzie limit na to, jak niskie mo¿e byæ ich oprocentowanie. Limitem jest Applicable Federal Rate. W po³owie 2022 roku krótkoterminowa stawka AFR (do 3 lat) wynosi 2.21 proc., œrednioterminowa (od 3 do 10 lat) – 2.9 proc., a d³ugoterminowa (powy¿ej 10 lat) 3.11 proc. Patrz: æ irs.gov/applicable-federal-rates A co siê dzieje, je¿eli ktoœ, tak jak pani Wanda, chce po¿yczyæ pieni¹dze bez procentu, albo na tani, sztucznie zani¿ony procent? Je¿eli po¿yczamy pieni¹dze bez procentu, to IRS domaga siê, ¿ebyœmy p³acili podatki od tych zrzeczonych siê (zaniechanych) procentów, nazywanych te¿ fantomowymi. Je¿eli po¿yczamy pieni¹dze na zani¿ony procent, ni¿szy od AFR, to mamy p³aciæ podatki zarówno od otrzymanych odsetek, jak i od zrzeczonych siê procentów. Po¿yczka podarunkowa, czyli gift loan Pani Wanda chce udzieliæ synowi tzw. po¿yczki podarunkowej (gift loan). Po¿yczka podarunkowa – to ka¿da po¿yczka poni¿ej wartoœci AFR, w przypadku której zrzeczone siê odsetki maj¹ charakter prezentu. Prosto mówi¹c, je¿eli pani Wanda po¿ycza pieni¹dze synowi bez procentu, albo na procent ni¿szy od AFR, to jest to po¿yczka podarunkowa.

Ma³e po¿yczki podarunkowe IRS zupe³nie nie interesuje siê po¿yczkami podarunkowymi miêdzy osobami indywidualnymi do wartoœci 10,000 dol., a te do 100,000 dol. traktuje ³agodnie. Oto szczegó³y. IRS nie wymaga od ofiarodawcy deklarowania tych zrzeczonych siê odsetek, jako dochodu, ale pod warunkiem, ¿e po¿yczka nie przekracza 100,000 dol., a po¿yczkobiorca (syn pani Wandy) nie przeznaczy tych pieniêdzy na inwestycje i nie bêdzie mia³ dochodu z inwestycji przekraczaj¹cego 1,000 dol. rocznie. Je¿eli syn ma wy¿sze przychody z inwestycji, to pani Wanda p³aci podatki od zrzeczonych siê odsetek tylko do wysokoœci kwoty dochodu netto syna z inwestycji za dany rok. Takie s¹ dziwne przepisy, które maj¹ na celu uniemo¿liwiaæ bogatym ludziom rozdawanie maj¹tku rodzinie i unikania podatków spadkowych. Podatki od po¿yczki Od po¿yczonej kwoty ani po¿yczkodawca ani po¿yczkobiorca nie p³ac¹ podatku. Po¿yczkodawca ma deklarowaæ tylko otrzymywane (albo fantomowe) odsetki na Schedule B i p³aciæ od nich podatek dochodowy (income tax) w zale¿noœci od swojego przedzia³u podatkowego. Natomiast dla po¿yczkobiorcy zap³acone odsetki odpisem nie s¹, chyba ¿e po¿yczka jest pod zastaw domu. Umowa po¿yczkowa – promissory note IRS zak³ada, ¿e transfery pieniêdzy w rodzinie s¹ darowiznami, a darowizny mog¹ skutkowaæ podatkami od spadku dla bardzo bogatych rodzin. A¿eby tego unikn¹æ, warto po¿yczkê sformalizowaæ i mieæ jej potwierdzenie na piœmie. Umowa po¿yczki (promissory note), czyli rodzaj weksla, zawiera okreœlone informacje, takie jak nazwiska po¿yczkodawcy i po¿yczkobiorcy, wysokoœæ po¿yczanej kwoty, termin zwrotu po¿yczki, sposób sp³aty, oprocentowanie (mo¿na je ustaliæ lub nie), odsetki za zw³okê. Wzór umowy po¿yczkowej mo¿na znaleŸæ w Internecie, ale w razie du¿ych kwot – warto udaæ siê do prawnika. Umowa na piœmie pozwoli sprecyzowaæ warunki po¿yczki i stanowi zabezpieczenie dla po¿yczkodawcy na wypadek sporu. Spisanie umowy pozwala bliskim zrozumieæ, ¿e zawarli biznesow¹ transakcjê, któr¹ rodzic traktuje powa¿nie. D³u¿nik powinien zwracaæ pieni¹dze zgodnie z umow¹, czekami albo przelewem, które s¹ dla niego dowodem na terminow¹ sp³atê rat. Umo¿enie po¿yczki Udzielon¹ po¿yczkê wolno anulowaæ. Umorzona kwota traktowana jest przez IRS jako darowizna. Pocz¹wszy od roku

El¿bieta Baumgartner

2022 mo¿na dawaæ po16,000 dol. rocznie na osobê bez koniecznoœci zg³aszania tego do IRS oraz bez podatkowych konsekwencji. Ma³¿eñstwo mo¿e daæ dwa razy tyle – do 32,000 dol. na osobê rocznie. Kwoty podarowane ponad ten limit po œmierci darczyñcy pomniejsz¹ jego ulgê spadkow¹ (estate exclusion), która wynosi 12.06 mln dol. w roku 2022. Przyk³ad: Powiedzmy, ¿e pani Wanda po¿yczy³a synowi 100,000 dol. na 3 proc. rocznie. Mo¿e podarowaæ mu 3,000 dol. (odsetki) plus 13,000 dol. (po¿yczka), w sumie 16,000 dol. na umorzenie po¿yczki i odsetek. W nastêpnym roku d³ug syna wynosiæ bêdzie 87,000 dol., a odsetki od tej kwoty – 2,610 dol. Pani Wanda znowu „podaruje” synowi 16,000 dol. na anulowanie odsetek i czêœci po¿yczki. W ten sposób d³ug bêdzie stopniowo maleæ, a¿ zostanie „sp³acony”. Na wypadek (ma³o prawdopodobnej) podatkowej kontroli, warto odnotowywaæ darowizny na piœmie. Niemniej pani Wanda nie jest multimilionerk¹, wiêc spo-

nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „¯ycie bez œlubu”, „¯ycie od nowa, jak uporz¹dkowaæ sprawy w urzêdach”, „Planowanie spadkowe, czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce“ i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com

kojnie mo¿e póŸniej umorzyæ po¿yczkê, czyli podarowaæ synowi ca³¹ kwotê. A mo¿e darowizna? Pani Wanda mo¿e po prostu100,000 dol. synowi podarowaæ, choæ napisa³a, ¿e wola³aby po¿yczyæ, by syn wiedzia³, ¿e jest odpowiedzialny za zwrot tej kwoty. Je¿eli pani Wanda podaruje synowi ponad 16,000 dol. w roku, to powinna zadeklarowaæ te darowizny przez do³¹czenie do rozliczenia podatkowego formularza 709. Podatków od tego nie ma teraz ¿adnych, chyba ¿e masa spadkowa po œmierci pani Wandy przekroczy zwolnienie spadkowe na dany rok – 12.06 mln dol. w roku 2022. m

Wracasz do Polski? Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner” „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów. „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski). Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê. Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492. Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê. Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie:

www.PoradnikSukces.com


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

18

Zamów og³oszenie drobne

INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 l l

www.kurierplus.com

Cena $10 za maksimum 30 s³ów

Mi³y, uczuciowy, energiczny i przystojny 64-latek, obywatel amerykañski, pozna sympatyczn¹, atrakcyjn¹ pani¹, gotow¹ zawrzeæ zwi¹zek ma³¿eñski. Listy, koniecznie ze zdjêciem (do zwrotu), proszê adresowaæ: J. S. 100 Montgomery St #12F Jersey City NJ07302

Anna-Pol Travel WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê l zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l

alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423

ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat

E-mail:annapoltravel@msn.com WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet

u

Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych

Email: Info@mpankowski.com

Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz

Fortunato Brothers

Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu

Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088

email: Kobomusic@verizon.net

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

www.kurierplus.com

Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia

Anna K³osowska

Zakazy Najjaœniejszej Wenecja to tajemnicza piêknoœæ, œwiadoma swojej dojrza³ej, nie pozbawionej defektów urody, która œwietnie wie, jak byæ atrakcyjn¹, jak zafascynowaæ. Ukazuje swoje prawdziwe oblicze tylko temu, kto pozwoli jej byæ sob¹. Sob¹ w karnawa³owej masce. To jedyne miejsca na œwiecie, które przez jedenaœcie wieków trwa³o w ustroju republiki. W ¿mudnie wypracowanym systemie totalnej nierównoœci, ekstremalnej spo³ecznej stratyfikacji i wielkoœci, potêdze, bogactwie. „Najjaœniejsza”, czyli Serenissima Repubblica di Venezia panowa³a na wybrze¿ach Morza Œródziemnego od 967 do 1797 roku. Republika kupców i miejskiej arystokracji. Republika rz¹dzona przez wybieranego do¿ywotnio do¿ê, a w praktyce przez przedstawicieli kilku najpotê¿niejszych kupieckich rodów. Republika ogromnie konserwatywna, w której liczyli siê tylko obywatele tego miasta, Wenecji. Macki, które wzd³u¿ wybrze¿a Morza Œródziemnego rozpoœciera³a przez stulecia, aby zabezpieczyæ sobie efektywne po nim ¿eglowanie, s³u¿y³y jej potêdze. Te ziemie traktowane by³y jak kolonie. Ich mieszkañcy nie mieli ¿adnego wp³ywu na to, co postanawiono w Pa³acu Do¿ów. Nale¿a³y w jakimœ okresie do Wenecji: wybrze¿e Istrii, Dalmacja, Republika Dubrownicka, czêœæ obecnego Montenegro, kilka portów na pó³wyspie Peloponeskim, Cyklady, Kreta i Cypr. Do dziœ widzimy tam, ustawione na kolumnach skrzydlate lwy œw. Marka, patrona Najjaœniejszej. Serenissima, miasto s³oñce, wokó³ którego kr¹¿y³y przez wieki podleg³e mu planety. Konserwatywna potêga, sztywna konwencja trwania, od której trzeba by³o czasem odpocz¹æ, odejœæ w karnawa³. W zakrywanie twarzy mask¹, w przebranie siê, bo maschera oznacza te¿ ca³y strój. Karnawa³ w Wenecji obchodzony by³ od XI wieku. Przynajmniej wtedy mamy pierwsz¹ zapisan¹ o nim wzmiankê. W 1098 roku Do¿a Najjaœniejszej ustanowi³ te „igrzyska”,

Giovanni Grevemboch – Zmiana twarzy

Canaletto – Venezia 1730

ca³kowicie rzecz jasna podporz¹dkowane kalendarzowi koœcio³a katolickiego. Z czasem siê spod tej w³adzy wymknê³y… W ka¿dej formie ludycznoœci tkwi przekraczanie „dobrych obyczajów”. Ten dawny karnawa³ wenecki, œwiêtowanie czasu przed popielcow¹ œrod¹, kiedy powinno siê wróciæ do regu³ dobrego, weneckiego, kupieckiego ¿ycia, objawia³ siê coraz wiêkszym szaleñstwem, wrêcz rozpust¹, wyuzdaniem, a te¿ okrucieñstwem, grabie¿¹. Grasowa³y bandy no¿owników, wykorzystuj¹cych ludzk¹ naiwnoœæ szalbierzy. Karnawa³ s³u¿y przekraczaniu pewnych granic. Wyjœciu poza szary dzieñ powszedni. W tym celu wk³adano maski. Robi siê to na ca³ym œwiecie, w ka¿dej kulturze i zawsze z tego samego powodu: by byæ kimœ innym! Graæ jak¹œ rolê. Bezkarnie. Maski wolno by³o nosiæ nie tylko od dnia œw. Stefana do pó³nocy w ostatkowy wtorek, ale równie¿ w dniu Wniebowst¹pienia Pañskiego i od 5 paŸdziernika do Bo¿ego Narodzenia, tak ¿e, jeœli ktoœ chcia³, móg³ przez wiele miesiêcy nie odkrywaæ twarzy, oczywiœcie tam i gdzie nie mia³ ochoty jej pokazywaæ. A powody po temu mog³y byæ mniej lub bardziej szlachetne. St¹d zakazy. „Nie wolno” to autorytarny sposób rz¹dzenia. Ju¿ w XIII wieku – i to jest pierwszy dokument na ten temat – nie wolno by³o rzucaæ jajek. W³aœciwie wydmuszek wype³nionych perfumowan¹ wod¹ – uova odorifieri, które m³odzi ludzie ciskali w stronê kobiet. Na ogó³ by³ to rodzaj sygna³u sympatii, i mo¿e niejedna m³oda (albo i nie!) dama czeka³a na to. Niestety zwyczaj przerodzi³ siê w rodzaj atakowania niewiast i by³y czasy, kiedy w przejœciach na placu œw. Marka pojawia³y siê siatki, chroni¹ce je przed niepo¿¹danymi, albo zbyt agresywnymi ho³dami. Oprócz tego nie wszystkie jaja wype³niano wod¹ ró¿an¹. Niejeden odtr¹cony kawaler albo po prostu ³obuziak, u¿ywa³ innej amunicji: atramentu lub niemile pachn¹cych, niszcz¹cych ubranie, substancji. Nie wolno by³o nosiæ maseczek uczestnikom gier hazardowych, które od-

19

bywa³y siê w czasie karnawa³u, i tylko w tym okresie, za pozwoleniem w³adz Serenissimy. To ³atwo sobie wyt³umaczyæ. D³u¿nik móg³ siê ulotniæ i… szukaj maski w polu! Niemniej zakaz ten, jakkolwiek logiczny, nie by³ przestrzegany w ¿adnym zakresie! Przecie¿ o ukrycie to¿samoœci w tych grach chodzi³o! I najwy¿si z weneckiej hierarchii w nich uczestniczyli! Wiek póŸniej w 1339 roku kolejne zakazy: nie wolno nosiæ wulgarnych przebrañ (cokolwiek to znaczy³o) i jeszcze bardziej interesuj¹ce: nie wolno by³o w zasadzie – wchodziæ w masce na teren koœcio³ów, klasztorów. A to z powodu zdro¿nego zachowania ur¹gaj¹cego œwiêtoœci miejsca. Ale czyniono wyj¹tki. Wszystkie te i póŸniejsze nakazy/zakazy wydawano, powtarzano. I nie przestrzegano. Hipokryzja weneckiego spo³eczeñstwa przejawia³a siê w tworzeniu praw w taki sposób, ¿eby mo¿na by³o je obejœæ, ¿eby znalaz³y siê w nich luki. Przebieranie siê to rodzaj odreagowania w ka¿dym spo³eczeñstwie w ka¿dej kulturze, ale jeœli weŸmiemy pod uwagê jak silna by³a stratyfikacja weneckiej spo³ecznoœci, to mo¿emy sobie wyobraziæ czemu s³u¿y³y te miesi¹ce, kiedy mo¿na by³o hulaæ i o piekle nie myœleæ! Kiedy nareszcie, pod mask¹ i przebraniem zachowywano siê swobodnie. Nierównoœæ zawieszano (teoretycznie) na ko³ku. Wszyscy byli sob¹. A czêsto byli nawet wiêcej ni¿ sob¹, dawali upust emocjom, namiêtnoœciom g³êboko ukrywanym na co dzieñ… Zakazy w XVII i XVIII wieku posz³y nieco dalej, a to za sprawa przeistoczenia siê karnawa³u w nieogarnione szaleñstwo i „bezecnoœci”! WyobraŸmy sobie Plac œw. Marka w tym czasie. W koñcu nic siê od wielu wieków na nim nie zmieni³o. I t³um. Pstroka-

ty, rozedrgany. Tê pêczniej¹c¹ baniê energii! To by³ karnawa³ jarmarczny, g³oœny, wulgarny czêsto, niebezpieczny zawsze. Poœród t³umu ciekawscy i zaciekawieni, ostro¿ni, rozgl¹daj¹cy siê, ale i ci poch³oniêci widowiskiem, niezauwa¿aj¹cy kieszonkowców, z³odziei, rzezimieszków wpl¹tanych w ten ludzki wir, taniec, ¿ywio³. ¯onglerzy, sztukmistrze, po³ykacze ognia i no¿y, ludzkie dziwol¹gi jak dwug³owa kobieta o jednym ciele, wystêpy teatralnych trup. Mo¿na by³o ujrzeæ damê prowadz¹c¹ lwicê albo specjalnie sprowadzonego hipopotama w wielkim drewnianym ogrodzeniu. Jeœli kogoœ interesowa³o zapoznanie siê z ludzkimi wnêtrznoœciami, to owszem by³a i taka mo¿liwoœæ. Na szczêœcie nie w naturze… Kawiarenki wokó³ placu œw. Marka prze¿ywa³y rozkwit. By³o ich w po³owie XVIII wieku 206, kiedy ca³a Wenecja liczy³a oko³o stu czterdziestu tysiêcy mieszkañców. Ponad dwa razy wiêcej ni¿ dziœ. W kawiarniach mo¿na by³o siedzieæ i obserwowaæ, graæ w karty, ale g³ównie nie byæ sob¹ tylko kimœ innym. Matka dzieciom, zacna matrona przebrana za mê¿czyznê siada³a wraz z innymi mê¿czyznami i raczy³a siê obficie s³odkim muszkatem. Prostytutka udawa³a damê, dama wykrzykiwa³a zbereŸnoœci i zachowywa³a siê jak prostytutka. St¹d kolejny zakaz: od 1767 roku nie wolno by³o do kawiarni wchodziæ kobietom! Podobno za du¿o gada³y, zachowywa³y siê „nieprzyzwoicie”. No có¿, ten zakaz wydany zosta³ przez mê¿czyzn, ojców rodzin, którzy chcieli poruszaæ siê swobodnie w karnawa³owej przestrzeni! Zreszt¹, trudno by³o ten nakaz wcieliæ w ¿ycie. Niektóre maski i przebrania prowokowa³y wrêcz i stworzone by³y w celu zatarcia ró¿nicy p³ci. Pod bia³ym obliczem maski i sp³ywaj¹cej z niej wielkiej czarnej peleryny bauty, najpopularniejszego stroju, móg³ siê kryæ umiêœniony mê¿czyzna, ale i drobna kobietka! I o to chodzi³o. Nikt nie wiedzia³ kim kto jest. A jeœli nawet ktoœ siê domyœla³, to czyni³ za³o¿enie, ¿e skoro jest w masce to nie jest tym kimœ kim mo¿e jest! Skomplikowane? Nie. Daj¹ce swobodê? Taaak! Do Wenecji XVIII wieku, ostatniego wieku istnienia Najjaœniejszej Republiki, zje¿d¿a³a z ca³ej Europy, tak¿e z Polski, mêska m³odzie¿ w ramach grand tour, podró¿y bêd¹cej czêœci¹ edukacji synów bogatych rodów. Edukacji w wielu dziedzinach. Nale¿a³o do niej poszukiwanie anonimowej rozrywki. Maska dawa³a ten przywilej. Karl Ludwig von Poellnitz, niemiecki podró¿nik tego okresu, który miêdzy innymi pochyli³ siê szczegó³owo nad ¿yciem prywatnym Augusta Mocnego, elektora saskiego, króla Polski, wspomina w swoich pamiêtnikach jak to ubrany w szkar³atno-srebrne domino wkroczy³ na plac œw. Marka i zosta³ zaczepiony (tak twierdzi) przez dwie kobiety w przebraniu, w maskach na twarzy. Jedna z nich „skubnê³a mnie za rêkaw”. Wywi¹za³a siê rozmowa. Zaprosi³y go… nie tylko na spacer. Nasz podró¿nik nie sprzeciwia³ siê, wyraŸnie po takie atrakcje przyjecha³. Angielski eseista Joseph Aderson podsumowa³ swoje wra¿enia z pobytu w czasie weneckiego karnawa³u: maski s¹ pretekstem, stanowi¹ okazjê, aby zaznaæ „obfitoœci mi³osnych przygód”. Mo¿e ró¿nych przygód. I wtedy i teraz. A przede wszystkim przygody bycia sob¹. Pod mask¹! m

Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com


KURIER PLUS 2 LIPCA 2022

20

Ryszard Brzozowski otrzymuje wyro¿nienie

www.kurierplus.com

Cz³onkowie zarz¹du Pulaski Assocoaition z „Cz³owiekiem Roku“ Ryszardem Brzozowskim

Radny Lincoln Restler, Ryszard Brzozowski oraz Daniel Kurzyna który wrêcza proklamacjê miasta Nowy Jork od radnego Roberta Holdena

Ryszard Brzozowski „Cz³owiekiem Roku“ Pulaski Association of Business and Professional Men W pi¹tek 24 czerwca na Queensie odby³a siê 55 Gala „Cz³owieka Roku” organizowana przez Pulaski Association of Business and Professional Men. Gala organizowana jest od 1960 roku i jest najstarsz¹ imprez¹ polskich przedsiêbiorców w USA. Tegorocznym „Cz³owiekiem Roku” zosta³ Ryszard Brzozowski zas³u¿ony aktywista i przedsiêbiorca. Jego kariera biznesowa naznaczona jest sukcesami w sektorze bankowoœci i in¿ynierii wojskowej. Jest on te¿ weteranem wojny koreañskiej oraz zas³u¿onym aktywist¹ polonijnym. Przez lata pe³ni³ wa¿ne funkcje w Polsko S³owiañskiej FederalnejUnii Kredytowej, Centrum Polsko S³owiañskim i Instytucie Pi³sudskiego. Obecnie jest prezesem Kongresu Polonii Amerykañskiej na Long Island oraz wspó³za³o¿ycielem Komitetu Dialogu Polsko- ¯ydowskiego. Biznesowa gala odby³a siê w tym roku w Russos on the Bay na Queensie. W wype³nionej po brzegi sali obecni byli przedstawiciele wszystkich najwiêkszych organizacji polonijnych w tri-state area. Prezydent PABPM Grzegorz Fryc podziêkowa³ Ryszardowi Brzozowskiemu za d³ugoletni¹ s³u¿bê dla Polonii. Podkreœli³ jego wk³ad w ¿ycie organizacji i stwierdzi³, ¿e jest on inspiracj¹ dla m³odych cz³onków stowarzyszenia oraz przyk³adem jak byæ wybitnym przedsiêbiorc¹, d¿entelmenem, ojcem, aktywist¹, oraz cennym cz³onkiem Pulaski Association. Prezes wspomnia³ te¿ o tym, ¿e organizacja pomimo pandemi dynamicznie siê rozwija i zwiêkszy³a iloœæ cz³onków o 30 procent witaj¹c w swoich szeregach przedstawicieli m³odego pokolenia, w tym z Chicago, unowoczeœni³a swoje logo oraz

Ryszard Brzozowski zosta³ „Cz³owiekem Roku“ Pulaski Association of Business and Professional Men

stronê internetow¹ i przechodzi zmiany, które pozwol¹ jej wzmocniæ swoj¹ pozycjê na nastêpne dekady. Podkreœli³ równie¿ i¿stowarzyszenie posiada teraz idealny balans pomiêdzy m³odym, a starszym pokoleniem cz³onków i jest w œwietnej formie w roku w którym obchodzi swoje 63-lata istnienia. Prezes podziêkowa³ patronom organizacji, goœciom oraz komitetowi organizacyjnemu gali. Konsul Generalny Adrian Kubicki podczas swego wyst¹pienia podkreœli³, ¿e jest zaszczycony mo¿liwoœci¹ uczestnictwa w tak wyj¹tkowym wydarzeniu, które odbywa siê po raz pierwszy po pandemii. Podczas swojego przemówienia skierowa³ wiele ciep³ych s³ów pod adresem Ryszarda Brzozowskiego oraz ca³ej organizacji. Mówi³ o sile i dynamice z jak¹ powinny rozwijaæ siê organizacje polonijne i powiedzia³ ¿e Pulaski Association jest jednym z lepszych przyk³adów dobrego rozwoju i zaanga¿owania m³odego pokolenia w ¿ycie Polonii.

Cz³onkowie NYPD Pulaski podczas Gali „Cz³owieka Roku“

Artur Dybanowski odbieraj¹cy dyplom uznania za walkê z Covid 19 od Konsula RP Adriana Kubickiego

Podczas przemówienia wyró¿ni³ te¿ Artura Dybanowskiego dyplomem uznania za zas³ugi w walce z pandemi¹ Covid 19. Ryszard Brzozowski serdecznie podziêkowa³ za wyró¿nienie i podkreœli³ ¿e ma ono dla niego wielkie znaczenie. Jako d³ugoletni cz³onek organizacji skierowa³ wiele inspiruj¹cych s³ów do m³odego pokole-

Cz³onkowie PSFCU podczas uroczystoœci

nia mówi¹c o wytrwa³oœci w realizowaniu celów, dyscyplinie i wyci¹ganiu wniosków zarówno z sukcesów jak i z pora¿ek. Podczas przemówienia wspomina³ o swojej zmar³ej ¿onie i wyrazi³ g³êbok¹ wdziêcznoœæ dla osób z którymi mia³ szansê pracowaæ i wspó³pracowaæ przez lata swojej kariery. Serdecznie podziêkowa³ równie¿ wszystkim obecnym na sali za wsparcie i za bycie z nim w tym wielkim dniu. ¯artobliwie doda³ i¿ ta nagroda jest jedn¹ z rzeczy która utrzymywa³a go przy ¿yciu przez ostatnie lata gdy¿ oryginalna gala „Cz³owieka Roku” podczas której mia³ byæ honorwany mia³a odbyæ siê w 2020 r.. „Teraz bêdê musia³ do¿yæ stu lat które ostatnio czêsto mam œpiewane” – doda³. Lincoln Restler – Radny miasta Nowy Jork z dystryktu 33 w którym znajduje siê „polski” Greenpoint podkreœli³ znaczenie polskiej grupy etnicznej w Nowym Jorku oraz wk³ad Pulaski Association of Business and Professional Men w ¿ycie Polonii i Greenpointu. Podziêkowa³ organizacji za zaproszenie i skierowa³ wiele piêknych s³ów pod adresem tegorocznego „Cz³owieka Roku”. Podkreœli³ te¿ i¿ jego biuro jest otwarte na wspó³pracê z cz³onkami Pulaski Association oraz z reprezentantami ca³ej Polonii. „Cieszymy siê z wielkiego sukcesu jakim by³a tegoroczna gala. Sala Russos on the Bay wyprzedana by³a do ostatniego miejsca co pokazuje du¿e zainteresowanie i szacunek jakim darzona jest nasza organizacja. Ryszard Brzozowski jest bardzo zas³u¿onym dla Polonii cz³owiekiem i piêknie by³o widzieæ jak otrzymuje wyró¿nienie „Cz³owieka Roku” w takich okolicznoœciach” powiedzia³ Grzegorz Fryc – prezydent Pulaski Association po zakoñczeniu gali.

PR

M³oda generacja Pulaski Association of Business and Professional Men


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.