Goniec Polski 449 – Żenada

Page 7

|  temat tygodnia

Jeden ze skazanych kibiców mieszka na stałe w Anglii. 41-letni Adam Dziewulak – żonaty, trójka dzieci, w Londynie prowadzi firmę budowlaną. W sumie klasyczny portret polskiego imigranta. Jednak po jego deszczowym show na warszawskim stadionie można dorzucić do tego opisu inne typowe cechy „wyjechanego”: indywidualizm, pewność siebie, śmiałość w wyrażaniu własnych poglądów, pewien rodzaj charyzmy. Dziewulak wraz z drugim kolegą zostali wyłapani przez obiektywy fotoreporterskich aparatów wcześniej, jeszcze zanim wybiegli na murawę. Na trybunach trzymali plansze z niewybrednymi epitetami pod adresem ciągle urzędującego prezesa PZPN. Londyńczyk trzymał ten bardziej obsceniczny: „Lato, ty ch...”, a napis w rękach sąsiada uzupełniał: „I twoi koledzy też!!!”. Co było potem, wszyscy widzieli. Dziewulak w charakterystycznych biało-czerwonych dresach, żółtej bluzie z kapturem, okularami przeciwsłonecznymi na twarzy i czapeczce z napisem „Polska” stanął na bramce, po czym ścigany przez stadionowych stewardów rozpoczął samotny rajd na drugą stronę boiska, zakończony efektowną „jaskółką” w kałuży pod przeciwległą bramką. – Ich zachowanie wywołało raptem powszechny śmiech. To mały pikuś w porównaniu ze szkodami, których doznali kibice, które teraz trzeba będzie naprawić. Jaskółka na wodzie pozwo-

fot. PAP/Bartłomiej Zborowski fot. PAP/Leszek Szymański

Pływak z Londynu

– Trzeba wziąć pod uwagę sytuację. Atmosfera była napięta. Oskarżony zdecydował się rozweselić publiczność, efekt został osiągnięty. Ale sąd nie mógł uznać, że nic się nie stało – mówił w uzasadnieniu sędzia. – Gdyby umorzył postępowanie całkowicie, jaki byłby sygnał do społeczeństwa? Że sąd zezwala na takie zachowania. Większość komentatorów i mediów zdaje się akceptować tę karę. Mecenas Stępiński uważa jednak, że wszyscy oskarżeni powinni zostać uniewinnieni. Jego zdaniem, w tym przypadku powinien mieć zastosowanie przepis z art. 2 § 1 Kodeksu Karnego, który stanowi, że nie jest przestępstwem czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma. – Dwóch deszczowych kibiców rozładowało napięcie. Gniew kibiców zamienili w śmiech. Ktoś, kto nie wie, jak reaguje tłum, który czuje się oszukany przez kilku idiotów, powinien dostrzec w działaniu sprawców swojego rodzaju wartość pozytywną. Wartość, której nie sposób pominąć podczas oceny stopnia społecznej szkodliwości czynów – mówi mecenas. Wszystko wskazuje na to, że prokuratura chce jednak kontynuować tę szopkę, czyli zaskarżyć orzeczenie, jeśli śledczy dojdą do wniosku, że sąd obszedł się z oskarżonymi zbyt łagodnie. Adam Dziewulak zostawił już tę sprawę za sobą i wrócił do Londynu. – Zapomniałem zapytać sędziego, czy zakaz będzie obowiązywał za granicą. Za rok rewanż na Wembley. Mógłbym to powtórzyć – prowokował po ogłoszeniu wyroku.

fot. PAP/Leszek Szymański

Białoruskie porównania wcale się tu nie kończą. Kiedy prokuratura i sądy nie popuszczają, oskarżonych w obronę musi wziąć najpierw minister sprawiedliwości, a następnie sam premier. Trzeba dbać o bezpieczeństwo na stadionach, ale to była wyjątkowa sytuacja” – oznajmił Donald Tusk za pośrednictwem Twittera. – „Ich akcja nikomu nie zagrażała. Moim zdaniem nie zasługują na karę.” Zaraz potem został nazwany „kieszonkowym Putinkiem”, który najpierw „z groźną miną mówił o odpowiedzialności za narodową wannę, a potem dyscyplinował sądy”. Kancelarii Premiera nie mogło również zabraknąć wśród fanów profilu „Uwolnić Bohaterów Basenu Narodowego”, który od chwili aresztowania „pływaków” polubiło 114 tys. osób. Z obowiązku wypada przypomnieć, że zarówno minister Gowin, jak szef rządu wypowiadając nie tak dawno wojnę „kibolstwu”, apelowali o surowe wyroki za łamanie prawa na stadionach. To oni między innymi sprawili, że za wtargnięcie na murawę można pójść do więzienia na trzy lata.

7

Jak to się robi na Wyspach

liła rozładować agresję skumulowaną w zawiedzionym tłumie kibiców. Na sprawcach nie ciążyły żadne obowiązki, nie musieli respektować żadnych zasad ostrożności. Wszystko, co zrobili trudno ocenić inaczej niż niegroźny publiczny żart – mówi dla „Rzeczpospolitej” adwokat Krzysztof Stępiński. W ten sam sposób Dziewulak bronił się przed sądem. Kiedy prowadzący rozprawę sędzia Jerzy Ożdżeński zapytał go, czy nie wiedział, że wtargnięcie na murawę jest nielegalne, odpowiedział: – Wiedziałem, ale nie sądziłem, że grożą mi za to aż takie konsekwencje. Jestem oskarżony o wtargnięcie na murawę podczas imprezy sportowej.

Chciałbym podkreślić, że w tym czasie impreza sportowa była już odwołana. Zrobiłem to pod wpływem chwili, adrenaliny. Może to śmiesznie zabrzmi, ale ten mój występ wręcz rozbawił ludzi i rozładował napięcie na trybunach.

Kara ponad miarę Kolejną odsłoną tej farsy jest wyrok. 41-latek przyznał się do winy i poprosił o łagodny wymiar kary. Sędzia Ożdżeński zdecydował o warunkowym umorzeniu postępowania na rok, ale jednocześnie zasądził wobec „pływaka” dwuletni zakaz wstępu na imprezy masowe i zapłatę 110 zł kosztów sądowych.

Prześledziliśmy ostatnie wyroki na tzw. pitch invaders w Wielkiej Brytanii. Z naszego małego dochodzenia wynika, że w przypadku, gdy wdzierający się na boisko swoim czynem nie wyrządził nikomu krzywdy, może liczyć na pobłażliwość. Ostatnim szeroko komentowanym aktem kibolskiej ingerencji był incydent podczas ubiegłotygodniowego meczu Sheffield Wednesday z Leeds United w angielskiej lidze Championship. Pseudokibic, który wtargnął na boisko i uderzył bramkarza gospodarzy, byłego reprezentanta Anglii Chrisa Kirklanda, został w poniedziałek skazany na cztery miesiące bezwzględnego więzienia. Identyczny wyrok zapadł w 2002 roku na fana zespołu Birmingham City, który uderzył w twarz bramkarza lokalnego rywala – Aston Villi – Petera Enckelmana. To jednak przykłady ewidentnego naruszenia nietykalności cielesnej, zwykłej bandyckiej napaści w miejscu publicznym.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.