Liberta 33

Page 1

LIBERTA styczeń 2018

numer 33

Pismo uczniów Zespołu Szkół Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach


Spis treści Nakręca mnie siła .............................................3 Matematyczne rozmyślania o… piśmie .............3 Skrzydła .......................................................... 4 Sprężyna ......................................................... 6 Klaustrofobia................................................... 6 Aeternum ......................................................... 7 Szkatułka ........................................................ 8 Liluś moja kochana! ......................................... 9 Bardzo dziwna BAJKA ..................................... 9 Poezja finezja ................................................. 10 Redaktor naczelna: Ewa Genge-Korpik Redakcj@: Julianna Barczyk, Adrianna Dobroń, Martyna Dyl, Wiktoria Gromadecka, Józefina Grześkowiak, Marianna Hanyżkiewicz, Kornelia Iwańczyk, Gabriela Jabłońska, Jagoda Kokoszanek, Wiktoria Kokoszanek, Julia Kościk, Katarzyna Maćkowiak, Małgorzata Marciniak, Melania Matuszak, Anna Mermela, Barbara Ochla, Błażej Olejniczak, Eliza Piechocka, Alicja Pustkowiak, Maria Stecko, Jarosław Szukała. Opieka merytoryczna: p. Ewa Genge-Korpik Skład: p. Kamil Kiereta Wydawca: Zespół Szkół Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach Pismo wydawane jest w wersji elektronicznej: issuu.com/gazetka.liberta

2

LIBERTA styczeń 2018

Drodzy Czytelnicy!


Felieton

Nakręca mnie siła Sprężyna. Ciekawe słowo. Według Wikipedii jest to element sprężysty używany w budowie maszyn, głównie jako łącznik w połączeniach sprężystych. Mamy ją w długopisach, zabawkach, różnych stelażach czy w materacach. Kto by pomyślał, że coś tak banalnego okaże się tak przydatne? Jednak zamiast skupiać się na dosłownym znaczeniu tego słowa, skupmy się na jego metaforycznym znaczeniu. Nie każdy na przykład wie, że Jan Benedek (kompozytor i gitarzysta znany z zespołu T.Love) w swojej piosence zatytułowanej Napięta sprężyna śpiewa: Jestem jak napięta sprężyna, Poczuj jak nakręca mnie siła, Jestem jak napięta sprężyna, Czy czujesz jak nakręca mnie siła? Wokalista porównuje się do napiętej sprężyny, która w każdym momencie może zmienić swój kształt. Śpiewa o adrenalinie w swoich żyłach, która go ,,napina” i ,,nakręca” do działania. Sprężyna stała się tu symbolem energii, siły, pozytywnych emocji, a przede wszystkim symbolem motywacji do działania. A pamiętacie dziewięcioletnią Łucję Pałys? Bohaterkę osiemnastej części cyklu powieściowego Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz z 2008 roku? Główna bohaterka chce zostać spiritus movens – sprężyną wydarzeń, zmienić życie bliskich na lepsze. Użyła pojęcia sprężyna wydarzeń, czyli synonimu znanego nam określenia duch sprawczy albo motor działania. Jak widać, sprężyna to nie tylko element w maszynie. Warto szukać takich sprężyn i w naszym życiu. GABRIELA JABŁOŃSKA

Matematyczne rozmyślania o… p iś m i e Lekcja matematyki. Niby standardowa lekcja – działania na wzorach. Kiedy Siostra kazała nam patrzeć chwilę na tablicę i nic nie notować, zacząłem odruchowo pstrykać długopisem. Po prostu musiałem coś robić. Moja ekstrawertyczna osobowość nie jest łatwa do ujarzmienia. Wróćmy jednak do długopisu. To chyba taki nawyk, który nigdy nie kończy się na klikaniu. Chwilę później stwierdziłem, że rozkręcę długopis a potem złożę go na nowo. Przynajmniej da mi to chwilę jakiegoś konstruktywnego zajęcia. Wszystkie części leżały porozkładane na ławce a siostra wciąż nie kazała przepisywać nam zadania z tablicy. Rozejrzałem się na wokół, żeby sprawdzić co robią inni. Chyba też czekali aż będą mogli znowu zacząć pisać. Teraz mogłem go już z powrotem złożyć. Nakładałem wszystkie części po kolei, aż zostało mi tylko włożenie sprężyny na nabój i zakręcenie długopisu. Nagle, (zupełnie nieoczekiwanie), sprężyna wystrzeliła daleko w przód. Odbiła się od tablicy i wylądowała w koszu. Mój długopis był wtedy niekompletny. Bez sprężyny przecież nie działa wysuwanie naboju. A bez wysuwania naboju nie da się pisać. Zostaje mi pisać gołym nabojem albo wyciągnąć ze śmieci sprężynę. I wtedy to Siostra pozwoliła w końcu przepisać całe zadanie. Tak oto powstało najbardziej koślawe pismo w historii mojej kariery. JULIA KOŚCIK

LIBERTA styczeń 2018

3


Opowiadanie

„Dorośli nie mają zrozumienia dla skrzydeł.

Skrzydła

WANDA CHOTOMSKA”

Tam gdzie mieszkam, niewiele jest takich miejsc, w których można ukryć się przed światem. Jest co prawda stary pałac otoczony niezwykłą aurą, ale zawsze brakowało mi odwagi, by tam wejść. Moja wyobraźnia podsuwała mi tuzin różnych scenariuszy co do tego kogo mogę spotkać w jego wnętrzu. Trolle? Demony? Złe wróżki… Dzisiaj jednak coś dodało mi skrzydeł i zdecydowałam się odwiedzić te miejsce. Znalazłam dziurę w wielkim płocie oddzielającym znajomą mi rzeczywistość od niezwykłego budynku. Aura tajemniczości, gęsta niczym mgła, wisiała w powietrzu. Wielkie rozgałęzione drzewa przypominały strażników tego miejsca. Powoli stawiałam kroki, jakbym nie chciała obudzić ukrytych w konarach drzew chochlików. Liście skrzypiały mi pod nogami, jakby chciały mnie przed czymś ostrzec. Czułam lęk przed nieznanym, a jednocześnie fascynowała mnie ta niesamowita przestrzeń. Pałac powitał mnie ogromnymi drzwi z klamką w kształcie głowy lwa. Wzięłam oddech, pociągnęłam za klamkę, ale drzwi nawet nie drgnęły. Na pewno musi być inne wejście! Podążyłam wzdłuż lewego skrzydła budynku i zauważyłam w ziemi niewielki otwór przykryty metalową kratą, pod którą (ku mojemu zdziwieniu) znajdował się tunel. Przez chwilę poczułam się jak Alicja z krainy czarów, tylko do pełnego obrazka brakowało białego królika. Tunel okazał się podkopem. Ze stoickim spokojem czołgałam się w nieznanym mi kierunku. Wtedy to usłyszałam ten huk! Kiedy otworzyłam oczy, siedziałam na zimnej posadzce wyłożonej krwistoczerwonymi kafelkami. Początkowo ból uniemożliwił mi rozejrzenie się wokół, jednak po chwili dostrzegłam istotę tego miejsca, które przypominało mi wielką graciarnię albo biuro rzeczy znalezionych. Zachwycona tym co zobaczyłam, rozejrzałam się wokół. Egzotyczne jaja, przedziwne buty, stare księgi, fotel bujany i ten łechcący zmysły zapach kadzidła. Jak tu cudownie! Porażona niezwykłością miejsca podeszłam do stołu, na którym samotnie stała biało-niebieska filiżanka. Ostrożnie wzięłam ją do ręki, zajrzałam w jej wnętrze i… znów jakbym dostała skrzydeł, które lekko, leciuteńko przeniosły mnie do krainy moich marzeń. Krainy, w której pudrowe niebo kołysało mnie miękko na wietrze, a przesycona zielenią trawa rozciągała się pod moimi nogami. Wysokie patyki z koronami z waty cukrowej przypominały drzewa, a w oddali widać było małe dziwne stworzenia. Niespodziewanie dostrzegłam kamienistą dróżkę i drogowskaz z napisem Aeeoowlandia. Kraina była nie tylko piękna, ale przede wszystkim magicznie wciągająca. Śpiewające flamingi jeździły rowerami, latające stworki (przypominające galaretkę truskawkową) fotografowały małe karły o oliwkowej skórze. Początkowo przypominały mi nawet żaby, jednak były zbyt duże jak na płazy tego gatunku. Szłam dalej w milczeniu. Droga była kręta i długa. W powietrzu unosiła się mgła i wszystko straciło swoje ostre kontury. Zapragnęłam z kimś porozmawiać, ale wokół był tylko mleczny horyzont, z którego wyłaniał się potężny dom w kształcie stożka. Wyglądał zbyt matematycznie jak na tajemniczą krainę, więc postanowiłam go ominąć w nadziei, że za chwilę wyłoni się kolejny. Dom jednak znikł tak szybko jak się pojawił. Nie rozumiałam tego świata. Potrzebowałam przewodnika, który będzie pomostem między moim a tym światem. I oto przed moimi oczami ukazał się niewysoki sylen z niebieskimi oczami i przesłodkimi dołeczkami. Ubrany był w kwiaty ziemi i niewielkie gałęzie. Pachniał jaśminem, a jego skóra miała delikatną czerwoną poświatę. 4

LIBERTA styczeń 2018


Opowiadanie Zaczęłam z nim rozmowę. To wtedy dowiedziałam się, że kraina znika przed nieznajomymi, a na jej zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Sylen chwycił mnie za rękę i palcem wskazał lasek wyłaniający się właśnie z mgły. Pobiegłam w jego stronę w obawie, że za chwilę zniknie i znów stracę szansę na poznanie krainy, która fascynowała mnie coraz bardziej. Ciemne zarośla, delikatnie kołysane w rytm muzyki, której źródła nie mogłam zlokalizować, z czasem zaczęły gęstnieć. Czułam czyjąś obecność, choć nikogo wokół mnie nie było. Dopiero po chwili dostrzegłam zarys jakiegoś zwierzęcia. Początkowo przypominał mi konia. Zawołałam na niego „auuukamm”. Nie wiem skąd znam te słowo, ani tym bardziej co ono oznacza, ale już wiem, że słowo to nabrało magicznej mocy, gdyż nieoczekiwane koń stał się osobliwym pegazem z różową poświatą na mlecznobiałych skrzydłach. Stałam w osłupieniu niczym żona Lota, a on podleciał do mnie i zwyczajnie (po ludzku) poprosił mnie o pomoc przy ścince drzew. Drzewa te nie przypominały jednak tych, które spotkałam do tej pory. Były jakby z plasteliny, gięły się przy każdym lekkim podmuchu wiatru. Dostałam do ręki kilkunastocentymetrową pałeczkę, którą zaczęłam mocno uderzać w pnie drzew. Te jednak tylko uginały się pod nią i szeptały słowa, które z trudem mogłam usłyszeć. Objęłam jedno z gumowych drzew, przyłożyłam ucho do jego nibykory i już wiedziałam, co mam uczynić. Pałeczka służyła bowiem do dyrygowania, a nie uderzania drzew, które zresztą posłusznie, w melancholijnym rytmie układały się przed moimi stopami. W podzięce pegaz wskazał mi drogę do wioski. Szłam spokojnie chwilami popadając w kontemplacje. Czas dłużył mi się nieubłaganie, ale z każdym krokiem czułam, że jestem bliżej celu. Nagle ktoś na mnie wpadł. Była to rudowłosa, piegowata dziewczynka. Spontanicznie przywitała się ze mną, po czym zasugerowała, że może zostać moim przewodnikiem. Zgodziłam się, bo od zawsze ufałam dziecięcej imaginacji. Miejsca, które pokazała mi Aeeoo (bo tak miała na imię) były nadzwyczaj piękne i kolorowe. Szczególnie zachwycił mnie wąwóz królowej Emilii, do którego prowadził idealnie przystrzyżony trawnik, którego każde źdźbło miało kształt serca. A potem stałyśmy nad przełęczą Ocalonych, gdzie Aeeoo chwyciła mnie za rękę i zaczęła dokazywać. A potem nagle zachwiała się i... Ostatnim moim wspomnieniem jest śmieszny flaming ubrany w angielski mundur. To właśnie wtedy zauważyłam, że moją nogę oplata jakaś dziwnie kleista masa. Flaming wręczył mi złotobrązową kartkę i strusie pióro. Potem kokieteryjnie się ukłonił i pobiegł przed siebie. Na początku próbowałam go dogonić, ale kleista masa skutecznie utrudniała mi pościg. Nie wiem co dalej wydarzyło się nad przełęczą. Nie wiem też jak znalazłam się w mojej piwnicy. Nie wiem, w jaki sposób nabiłam sobie guza i w jaki sposób złamałam nogę, ale wiem, że w kieszeni mojej kurtki znalazłam fragmenty tej oto historii. Wierzę, że ta przygoda jeszcze się dla mnie nie skoczyła. Wierzę, że nieraz odlecę na skrzydłach wyobraźni do krainy, która nie tylko jest wyjątkowa, ale także ze mnie czyni kogoś wyjątkowego. To, co czyni mnie wyjątkową to właśnie wyobraźnia, której skrzydła przenoszą mnie w miejsca, których wielu nigdy nie odkryje. *** Szatynka. Oczy piwne. Siedem piegów na nosie. 1,62 wzrostu. Waga - 58. Znaki szczególne? Brak. Chyba, że mowa o skrzydłach u ramion… WIKTORIA KOKOSZANEK

LIBERTA styczeń 2018

5


Próbki literackie

Sprężyna W pokoju jest otwarte okno. Zastanawiam się, kto je otworzył, skoro ja zawsze śpię przy zamkniętym oknie. Przenoszę wzrok i patrzę na nią. Patrzę i zastanawiam się co ona tu robi. Kto mógłby ją tutaj zostawić? Mam na myśli sprężynę, która bezwiednie leży na moim nocnym stoliku. Taka zwyczajna, mała sprężyna. Pod nią jest biała kartka z napisem „Alan, Twój czas nadszedł. Jeszcze się policzymy!”. Z przerażeniem odkładam wiadomość na bok. Powoli w mojej głowie zaczynają układać się pewne fakty. Wkładam sprężynę do kieszeni moich jeansów i spacerując po pokoju, chcę dojść do tego, kto jest sprawcą włamania do mojego mieszkania. Wiem już, gdzie muszę iść, żeby wyjaśnić całą sprawę. Najpierw jednak postanawiam wziąć krótką kąpiel. Odkręcam wodę i czekam, aż napełni wannę. W tym czasie piszę do mamy, że niestety dzisiaj mogę nie zdążyć na uroczysty rodzinny obiad. Kiedy już wanna jest napełniona, chcę zakręcić wodę. Zaraz. Nie wyłącza się. Nie mogę nic zrobić! Wtedy słyszę dźwięk dobiegający z kuchni. Ktoś odkręcił wodę w kranie! Podbiegam, żeby zatrzymać wodę, jednak nic nie działa. Słyszę kolejne dziwne dźwięki. Rury w ścianie trzaskają. Widzę zacieki na ścianach. Z łazienki wylewa się woda. Nie! Nie mogę tu zostać! Muszę stąd uciec! Podbiegam do drzwi i jest tak jak się spodziewałem. Są zamknięte. Nie mogę znaleźć nigdzie klucza! Szukam po kieszeniach ale nigdzie go nie ma. Trzask rur jest coraz głośniejszy! Woda sięga mi aż do kolan! Jednak jak mam się stąd wydostać? Nie jest to dom z podwórkiem tylko mieszkanie na 4 piętrze. Jestem niespokojny. Nie wiem co mam zrobić. Woda sięga coraz wyżej. Podchodzę ze zrezygnowaniem do okna. Wypatruję przez nie i jestem przerażony. Mam skoczyć? Próbować się uratować? Nagle przypominam sobie o sprężynie w moich spodniach. Myślę sobie, że nie dam się tak łatwo tym, którzy próbują mnie zabić. Może ta sprężyna przyda mi się do pokonania kolejnej przeszkody jaką mi przygotowali? Nie mam wiele czasu na myślenie, bo woda jest na niebezpiecznie wysokim poziomie. Podjąłem decyzję. Skaczę. BARBARA OCHLA

Klaustrofobia W nocy miałem sen, który jakimś cudem udało mi się zapamiętać. Może dlatego, że przebudziłem się z dziwnym przeczuciem, że stanie się coś dziwnego. Byłem uwięziony w sprężynie – otwartej spirali, z której nie było ucieczki. Będąc w szkole, rozmyślałem chwilę co to mogłoby oznaczać. Miałem mnóstwo teorii, którymi wolę się nie dzielić. Po szkole wróciłem prosto do domu i po obiedzie chciałem odrobić lekcje, kiedy niespodziewanie do mojego pokoju wbiegła siostra z prośbą o spacer na plac zabaw. Stwierdziłem, że nie mam aż tak dużo nauki, więc wyruszyliśmy. Plac zabaw znajduję się jakieś 300 metrów od naszego domu. W drodze rozmawialiśmy o naszych różnych snach i stwierdziłem, że dzieci mają niesamowitą wyobraźnię. Kiedy doszliśmy na miejsce, siostra pobiegła do piaskownicy a ja usiadłem na ławce i przeglądałem wiadomości w telefonie. Po chwili siostra poprosiła, żebym przyłączył się do niej. Początkowo nie chciałem tego robić, ale znów uległem błaganiom młodszej siostry. Tak jak myślałem nie skończyło się to dla mnie dobrze, ponieważ utknąłem w środku zjeżdżalni, która zwęziła się w połowie swojej długości. Wpadłem w panikę, nie wiedziałem co zrobić, bo naprawdę ciężko było mi się ruszać. Zawołałem kogoś na ratunek, ale słyszała mnie tylko siostra, która próbowała wypchnąć mnie z góry. Wątpiłem w powodzenie tego planu, ale warto było spróbować i o dziwo udało się. Nie wiem czy to zdarzenie miało związek z moim snem, ale na pewno część się sprawdziła. Dyskomfort małej przestrzeni, w której utknąłem zapoczątkował tego dnia w mojej głowie klaustrofobię. JAROSŁAW SZUKAŁA 6

LIBERTA styczeń 2018


Próbki literackie

Aeternum

MAŁGORZATA MARCINIAK

LIBERTA styczeń 2018

7


Próbki literackie

Szkatułka To było jakieś dziesięć lat temu. Razem z Samuelem i Draco czekaliśmy na moim podwórku na Emmę. Miała dla nas niespodziankę, którą dał jej pan Bill. Siedemnaści minut temu powinna już być, bynajmniej tak nam się wydawało, bo jeszcze nie do końca umieliśmy dobrze liczyć. Byliśmy jeszcze dziećmi, mieliśmy po siedem lat. Mieszkamy wszyscy razem na tej samej ulicy w małej miejscowości Freeland w Stanach Zjednoczonych, lecz wszyscy jesteśmy Polakami. To jest ogromny zbieg okoliczności, że czworo polskich dzieci w tym samym wieku mieszka na tej samej ulicy w kraju odległym o prawie siedem tysięcy kilometrów od kraju, w którym mieszkali nasi rodzice. Wreszcie kiedy przyszła, opowiedziała nam o tym co znalazł jej tata. Teraz to już wiemy, że on zrobił to specjalnie. – Tata powiedział, że spotkał starszego pana, który dał mu to. – Cała nasza trójka przyglądała się z zaciekawieniem. Nie do końca wiedzieliśmy co oznacza ta zwinięta i zniszczona kartka papieru. – To mapa! – Mówiła z wielkim szczęściem i widoczną w oczach chęcią przygody. – Mapa?! – Wykrzyknął zachwycony Samuel. – Na co czekacie? Szukajmy skarbu! Tak też zrobiliśmy. Rozwinęliśmy kartkę zniszczonego papieru i próbowaliśmy się odnaleźć na tej mapie. Mapa ukazywała najbliższy park, który znajdował się jakieś osiemset metrów od mojego domu. Jak zrozumieliśmy, że to ten park, to od razu tam pobiegliśmy. Odczytanie tej mapy zajęło nam bardzo dużo czasu. – A może poszukamy bez tej mapy? – Podał nam dość bezsensowny pomysł Draco. – Jak chcesz znaleźć cokolwiek bez mapy geniuszu? – Draco przyznał mi racje i przez następne jakieś piętnaście minut odczytywaliśmy tą niezrozumiałą wyznaczoną drogę na kartce papieru. – Wiecie co? Rozejdźmy się i szukajmy osobno, wszędzie gdzie popadnie. Nikt nie zgłosił sprzeciwu, więc też tak zrobiliśmy. Ja zaklepałem sobie tylną część parku. Biegałem od prawej do lewej strony, szukając czegokolwiek. Nie byłem tak mądry i nie robiłem tego powoli i dokładnie jak Emma, bo to właśnie ona znalazła szkatułkę ze skarbem. – Chłopcy! – Po krótkiej chwili już nasza cała trójka była przy niej. – Zobaczcie co mam. To chyba jest nasz skarb. – Serio? Ona musiała to znaleźć? Dziewczyna? – Biedna duma małego Samuela została zdeptana. Kiedy otwieraliśmy szkatułkę, byliśmy niesamowicie podekscytowani. Jako że Emma znalazła nasz skarb, ona go otworzyła. Pamiętam do teraz jak byliśmy zawiedzeni tym, co znaleźliśmy w środku. Była to bowiem złota sprężyna. Wtedy była to TYLKO sprężyna. Dziś to symbol naszej przyjaźni. JAGODA KOKOSZANEK

8

LIBERTA styczeń 2018


Próbki literackie

L ilu ś m o ja k o c h a n a ! Londyn, 19.08.2017 r. Tak, to prawda! Jestem tu! Jestem w moim ukochanym Londynie! Nadal nie mogę w to uwierzyć. I kto by pomyślał, że jeszcze kilka godzin temu myślałam, że moje życie straciło sens. Ale moment, Ty przecież nic jeszcze nie wiesz! Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Walizka spakowana i zważona, pieniądze i dokumenty leżały w specjalnej przegródce w torebce, nawet mój telefon od rana ani razu się nie zawiesił, co jak wiesz, zdarza się nad wyraz rzadko. Pożegnałam się z mamą i bratem, wsiadłam do samochodu, w którym czekał już na mnie tata. Standardowo w samochodzie nie było kluczyków, więc musiałam wrócić po nie do domu. Nie denerwowałam się jednak, bo mieliśmy jeszcze sporo czasu. Tak przynajmniej wtedy myślałam. Wchodząc do pokoju, uderzyłam się nosem o drzwi i oczywiście zaczęła mi lecieć krew. Wzięłam chusteczkę i usiadłam na kanapie (tek starej, od cioci Stefci). W tamtej chwili, wydarzyły się dwie rzeczy, które kompletnie wytrąciły mnie z równowagi. Po pierwsze, spojrzałam na zegar i myślałam, że zemdleję. Wyobraź sobie, że pomyliłam godziny i mój samolot miał odlecieć za 45 minut, a nie za prawie dwie godziny, jak wcześniej myślałam! W chwili, gdy to sobie uświadomiłam, coś ukłuło mnie w udo. Okazało się, że wyskoczyła sprężyna i swoim ostrym końcem rozdarła mi spodnie. Dalszej części opowiadać Ci nie muszę, bo przypuszczam, że domyślasz się, co się potem działo. Wcześniej by mi nawet przez myśl nie przeszło, że mój tata umie tak pędzić po tych dziurawych drogach! Ale koniec końców zdążyłam!!! I będę miała co wspominać ma stare lata. Teraz muszę już się już pożegnać, odezwę się później. Buziaki, TWOJA PEGGY BLUE. (KATARZYNA MAĆKOWIAK)

Bardzo dziwna BAJKA Świnka Malwinka od zawsze marzyła, aby móc wznieść się ponad zagrodę i zobaczyć jak wygląda świat poza nią. Pewnego ranka zauważyła, że na podwórku leży skrzynka. Razem z kozą Maćkiem postanowili sprawdzić jej zawartość. Ku ich zdziwieniu w środku były sprężyny! Malwince od razu narodził się w głowie świetny pomysł. Postanowiła użyć znalezionych rzeczy i spełnić swoje największe marzenie. Koza Maciek skoczył szybko do sklepu po taśmę dwustronną, a następnie pomógł przyjaciółce przyczepić sprężyny do jej nóżek. Malwinka zaczęła podskakiwać. Kilka razy trafiła w stodołę, ale nie przejmowała się tym i próbowała dalej. Kiedy w końcu uniosła się tak wysoko, że mogła zobaczyć całą wioskę, zdała sobie sprawę, że ma lęk wysokości. Wpadła w panikę i zemdlała. Chwilę później ocknęła się, usłyszawszy trzepot skrzydeł. W tym momencie zrozumiała, że znajduje się na grzbiecie wiejskiej legendy, pegaza Krzysztofa. Wszyscy na wsi wiedzieli, że jest on zamieszany w nielegalne wyścigi ślimaków, ma dużo siana i używa szamponu na zwiększenie objętości grzywy. Malwinka wiedziała, że nikt jej nie uratuje… Rok później w bardzo słoneczne popołudnie koza Maciek wygrzewał się na pastwisku, gdy nagle jakaś ciemna chmura zasłoniła mu słońce. Kiedy otworzył oczy, ujrzał małe latające świnki, który rżały i parskały radośnie. Wylądowały tuż obok niego na trawie, a tylko jedna uderzyła w stodołę. Maciek wstał, grzecznie się przywitał, a następnie pobiegł jak najszybciej mógł do stajni, gdzie klacz Krystyna przyjmowała pacjentów w boksie psychologicznym. WIKTORIA GROMADECKA

LIBERTA styczeń 2018

9


Poezja

Poezja finezja Wszystko co moje… Pustka w moim pokoju jest wszędzie. Trudno zapomnieć o wspólnych marzeniach. Zostawiłeś więcej niż tylko zegarek ze sprężyną czy uschły bukiet kwiatów. Zostałam ja, choć moje wszystko odeszło wraz z Tobą. MELANIA MATUSZAK

Kompletność Życie można porównać do długopisu. Też składa się z kilku elementów. Każdy z nich jest potrzebny, by wszystko tworzyło harmonijną całość. Gdyby w długopisie brakowało sprężyny, zabrakłoby części pozwalającej przelać nasze myśli na papier. I tak… aby być spełnionym w życiu potrzeba ludzi, którzy dają nam szczęście i bezpieczeństwo. Obdarzają miłością, przyjaźnią i troską. To z nimi możemy poczuć się kompletni.

Sprężysta samotność Kiedy dręczyłeś mnie Gadkami, nie sądziłam, że będziemy zapomniani. W szarej pustce szukam sensu. Dni mijają mi bez sensu. Nie chcę ciągle sama żyć, pragnę tylko z Tobą być. Nie odskakuj jak sprężyna, bo uczucia nie powstrzymasz. Wciąż mnie zabijasz, moje imię dziś przeklinasz. Dziś ulegam zmianom wielkim, więc nie przepraszaj mnie przez kolejne wieki. ADRIANNA DOBROŃ

Mamy jedno życie na znalezienie wszystkich elementów. MARTYNA DYL

*** Każdy gest w moją stronę oddala Cię coraz bardziej. Nie mogę przestać biec. Zataczam krąg. Czy uda mi się uciec stąd? Czas przemija, a ja stoję w miejscu i płonę. Sprężyna mego życia się wygina, a Ty odchodzisz w przeciwną stronę. Czy uda mi się dogonić Cię? KORNELIA IWAŃCZYK 10

LIBERTA styczeń 2018

*** wypływa spływa leci ----łza wszystkie emocje bezwładne ciało (bezsilne skulone) aksamitna cisza tak młoda niczym sprężyna

JÓZEFINA GRZEŚKOWIAK


Fraszki

Sprężynow y taniec

Grażynka sprężynka

Gdy tańczyć zaczynam skaczę wtedy jak sprężyna: w prawo, w lewo, w górę, w dół, aż mi brakuje tchu.

Była raz sobie pewna sprężyna, na imię miała Grażyna, a pochodziła prosto z nadmorskiego Mrzeżyna i bardzo lubiła się wyginać.

Leżę wtedy na dywanie, by zatrzymać serca granie. Oddech normuje, czoło wycieram i znów do tańca się zabieram.

Jednego dnia tak się wygięła, spiralne swe ciało tak wypięła, że pękła w szwach jak balon, a miała na przytulanie talon.

Do rytmu piosenki się dostosowuje i akrobacje taneczne wykonuje. I tak tańczyć mogę aż do rana, choć jestem zmęczona i niewyspana.

Biedna go już nie wykorzysta, a chętnych na niego było ze trzysta: w tym kucharz i pewien szachista oraz pan Arnold – kulturysta.

MARIA STECKO

Polowanie na szczęście

Mały brzdąc znów skacze, znów się wygina niczym giętka, sprężysta sprężyna. Nieważne czy w życiu burze czy słońce, ciągle cieszą się z niego inne brzdące. Tak zazdroszczę im tej radości, bo gdyby odeszły niepotrzebne złości, świat na pewno stałby się piękniejszy, a może chociaż odrobinę łatwiejszy? Nie poddam się jednak, wciąż będę próbować jak ptak beztrosko po niebie szybować. Nie bójcie się, skrzydła mi nie opadną, nigdy nie przestanę być zaradną Ariadną. Trzeba nieustannie walczyć o radosne życie, bo w żaden boski sposób go nie przedłużycie. Dlatego łapmy szczęście i wspaniałe chwile, bo niestety mogą one trwać zaledwie tyle, co kwitnące w wazonie bez wody żonkile.

I tak się niestety stało, że talon zniknął razem z Grażyną, bo ukrył się za starą witryną. Tak oto kończy się ten wiersz, A to jego ostatni wers. BŁAŻEJ OLEJNICZAK

Słodka w yżyna

Była sobie sprężyna o imieniu Grażyna. Całymi dniami śpiewała piosenki, liczyła wiosenki. Lubiła skakanie i wierszy układanie. W sukienkach chodziła, nigdy się nie skarżyła. Kochała wianki, zbierała rumianki. Radość dawała, niczego nie odbierała. Żyła w krainie gdzie nic nie ginie. Biegała po lasach, chodziła po trasach. Kąpała się w rzece, nocą zapałała świece. A gdy ptaszki śpiewają, zwierzęta hasają, spać idzie, gdy światło ginie. JULIANNA BARCZYK

MARIANNA HANYŻKIEWICZ

LIBERTA styczeń 2018

11


Fraszki

Długopis

Dziewczynka – sprężynka

Skacze sobie jak sprężynka. Nagle zobaczyła w oddali koziołka i zrobiła za nim fikołka. Gdy koziołek ją zobaczył strasznie się przestraszył. Dziewczynka się zaśmiała i tyle koziołka widziała.

W ręce niebieski trzymam długopis, toteż czas na mój wielki popis. Już wydobywam pierwsze wiersza tchnienie, ale czas już wrócić na ziemię. Czas na kolację, porcję witaminek, oby znów Krzyś nie stroił dziwnych minek. Dobra. Zjedzone. Czas już pisać dalej. Dawaj, Jelonek, dzisiaj z tuszem szalej! Już późny wieczór, nic też nie napiszę. Mama zaczyna zaraz nocną ciszę. Budzę się rano, czas do szkoły pędzić, od myśli o warsztatach i wierszu się opędzić.

ELIZA PIECHOCKA

Dobrze, już dobrze. Kończę tę szmirę. Jak to przeczytasz, zrób zdziwioną minę. Długopis mi starczył, sprężyna nie pękła A ty w końcu przebrnąłeś przez tej rzeczy pęta. ANNA MERMELA

***

Metalowa i bajeczna, Skoczna, gibka i stateczna. Gdy się skręca i wygina to zabawa się zaczyna. Niekiedy ma niesforne ruchy, robiące co prawda wiele zawieruchy, lecz plącze się i kręci, niekiedy tańcząc piruety. Taka jest nasza sprężyna, która sprawia, że działa każda maszyna. ALICJA PUSTKOWIAK

12

LIBERTA styczeń 2018


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.