2018 06 gdynski iks nr 55

Page 6

6

Gdyński

Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

Opowiedz nam swoją historię

Ferajna z podwórka Mieliśmy huśtawki, zjeżdżalnię i aż dwie piaskownice, gdzie z upodobaniem laliśmy wodę i robiliśmy błoto, które w naszym dziecięcym slangu nazywaliśmy blitem. Były też zawody, kto zbuduje większy, bardziej warowny i ładniejszy zamek lub wykopie w piasku głębszą dziurę. Choć imiona większości towarzyszy zabaw uleciały mi z pamięci, to wiem, że zawsze bawiliśmy się razem. Właśnie te wspólne, grupowe zabawy sprawiały nam największą frajdę. Oczywiście wybuchały kłótnie i spory, tworzyły się chwilowe stronnictwa, powstawały sojusze i koterie, ale nie trwały one dłużej niż do następnej gry i znowu powstawały kolejne, zupełnie inne, w zależności od tego, kto był posiadaczem trójkołowego rowerka, hulajnogi lub wózka dla lalek. W co się wspólnie bawiliśmy? Jak nazywały się te gry? Komórki do wynajęcia, państwa miasta, dwa ognie, zabawy w pomidora i głuchy telefon. Dziewczynki namiętnie grały w klasy, zresztą trochę inaczej niż dzisiaj, skakały przez skakankę. Długi sznur kręcony przez dwie osoby był okazją do zaprezentowania różnych figur, podskoków i swojej zręczności. Tak samo dużo radości sprawiały zabawy z piłką. I tu znowu było pole do popisów sprawności i zręczności. Nie było takiej różnorodności i wyboru zabawek jak dzisiaj, ale były z naturalnych surowców, jeszcze nie zalewał nas plastik. Inne nasze grupowe zabawy, np. w dom zrobiony z koców zawieszonych pod zjeżdżalnią, uruchomiały pokłady wyobraźni: jedzenie z trawy, liści, kamyków i piasku, meble z pudełek i patyków, dialogi udające rozmowy dorosłych. Uwielbialiśmy zabawy w gonionego i chowanego, ale najbardziej wspinanie się po starych, licznie rosnących w ogrodzie owocowych drzewach, zrywanie i jedzenie „zakazanego owocu” w postaci zalążków przyszłych jabłek, zdziczałych gruszek czy zielonych, twardych jak kamienie czereśni. Wszystkie te smakołyki popijaliśmy wodą z hydrantu, pilnie przy tym bacząc, czy nie widzą tego rodzice lub wszędobylska dozorczyni. I jakoś nikt nigdy nie spadł z gałęzi ani nie zachorował.

A zabawy zimowe? Te chyba najmniej różniły się od dzisiejszych. Sanki, lepienie bałwanów, rzucanie śnieżkami. Tylko, że zimy były jakby bardziej prawdziwe, śnieżne i mroźne. Te wszystkie zabawy mojego dzieciństwa uczyły nas samodzielności, wpływały na rozwój emocjonalny, uczyły współpracy, podejmowania decyzji. Może dlatego w dorosłym życiu moje pokolenie lepiej radziło

W ogóle mało chorowaliśmy. Oczywiście, mimo że dom był zamknięty, nikt z zewnątrz nie miał dostępu do klatek i podwórka, nie byliśmy puszczani samopas. Rodzice doglądali nas z okien, często odpoczywali lub czytali obok na ławkach, ale nie stali nad nami

i nie chodzili krok w krok. A nad wszystkimi i wszystkim, nad całym porządkiem posesji czuwała przez wiele, wiele lat, niby wielkie oko kamery, nasza niezapomniana dozorczyni, właściwie wzór dozorczyni, dozorczyni dozorczyń – Pani Leokadia.

W deszczowe dni, a nie było jeszcze telewizorów, bawiliśmy się razem w domu. Mieszkania były duże i przestronne, więc można było jeździć na rowerku czy hulajnodze, bawić się w chowanego, ciuciubabkę, a nawet strzelać z gumowego korkowca (ach, ta wybita w drzwiach kryształowa szyba). Zabawy w biuro, pocztę, bileterów, konduktorów i rodzinę kształtowały wyobraźnię i uczyły wspólnego działania. Wiele frajdy sprawiało układanie klocków, budowanie skomplikowanych konstrukcji. Klocki były drewniane, o różnych kształtach i nie tak kolorowe jak dzisiejsze. O klockach Lego oczywiście nikt jeszcze nie słyszał, nie mówiąc o tysiącu innych współczesnych zabawek i gadżetów.

sobie ze wszystkimi trudnościami, było samodzielne, potrafiące w trudnych czasach ciągłych braków i niedoborów zrobić coś z niczego, łączyć się, działać wspólnie w razie potrzeby. Babcia Benia Od redakcji: Dziękujemy autorce i zachęcamy naszych czytelników do przesyłania swoich wspomnień, przemyśleń lub ciekawych historii. Korespondencję z dopiskiem „Wspomnienia” można kierować na adres biura Fundacji: ul. Świętojańska 36/2, 81-371 Gdynia, dostarczyć osobiście lub przesłać pocztą elektroniczną: wspomnienia@gdynskiiks.pl z dodaniem w temacie e-maila słowa „Wspomnienia”. Małgorzata Łaniewska


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.