2018 06 gdynski iks nr 55

Page 1

Gdyński

GAZETA BEZPŁATNA DLA SENIORÓW I ICH RODZIN

Nr 55, czerwiec 2018

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

Opowiedz nam swoją historię

Ferajna z podwórka Ale cóż z tego, kiedy prawie każde dziecko bawi się osobno, a nad każdym czuwa i chodzi krok w krok mama, babcia lub opiekunka. Mam nadzieję, że tak nie dzieje się wszędzie, a już na pewno nie w przedszkolach. Jakże inaczej było „za moich czasów”, w moich szczęśliwych, szczenięcych, beztroskich latach 50. ubiegłego wieku. Był to okres tzw. powojennego wyżu demograficznego, więc dzieciaków w naszej kamienicy było mnóstwo. Mieliśmy wielkie szczęście, że przy pięknym, zabytkowym domu prawie w centrum Gdyni był duży ogród i zadbane, czyste podwórko. To była nasza zaczarowana enklawa. Właściwie od rana do wieczora, z krótkimi przerwami na posiłki, bawiliśmy się w ogrodzie i niezmordowani, pełni energii ganialiśmy po podwórku.

strona 6 REKLAMA

www.freepik.com

Siedzę na ławce i patrzę na zabawy mojego wnuczka. Piękny plac zabaw, na miękkim, bezpiecznym podłożu stoją różnego rodzaju huśtawki, zjeżdżalnie, drabinki, kładki, platformy edukacyjne, no i oczywiście obowiązkowo piaskownica pełna kolorowych foremek, wiaderek i łopatek.

Wspieraj Fundację FLY – bezpłatnie! Wystarczy, że zrobisz zakupy internetowe. Wejdź na https:// fanimani.pl/fundacja-fly/, wybierz sklep, zrób zakupy jak zwykle i zapłać tyle, co zawsze. Sklep przekaże nam część wartości Twoich zakupów, a Ty nie zapłacisz ani grosza więcej. Zakupy można zrobić w prawie 1000 sklepach (np. Empik, Sephora, Douglas, Smyk, Tchibo). To proste. Pamiętaj o tym podczas zakupów internetowych. Im więcej środków zgromadzi Fundacja FLY, tym więcej będzie mogła organizować zajęć, wycieczek i innych ciekawych wydarzeń, właśnie dla Ciebie!

Na wiosnę pomyśl o własnym zdrowiu. Jedź do sanatorium Każdy Ci to powie: „Trzeba dbać o zdrowie”. Tym żartobliwym wierszykiem Fundacja FLY poleca udział w turnusach rehabilitacyjnych (sanatorium „Energetyk” w Inowrocławiu, sanatorium „Łączność” w Ciechocinku, Ośrodek „Maxim” w Łebie oraz ośrodek „Zdrowotel” w Łebie). Więcej informacji oraz zdjęcia ośrodków znajdziecie na stronie internetowej: www.fundacjafly.pl/en/wycieczki-fly/turnusy-rehabilitacyjne. Zapisy i informacje szczegółowe w biurze Fundacji FLY (ul. Świętojańska 36/2) w dni robocze od 9:00 do 19:00 lub telefonicznie: 693 996 088, 517 383 828.


Wiosna w pełni! Lato tuż, tuż… …a w naszym sklepie letni niezbędnik: kubki, sztućce, koce, talerze, książki czyli wszystko to, co musisz zabrać ze sobą na letni wyjazd. Przyjdź i przekonaj się sam! Zapraszamy: Od poniedziałku do piątku: w godz. 10.00-18.00 W soboty: w godz. 10.00-14.00

Sklep bokie j szufl przyjm ady” ie now (w dob e i uży wane rym s tanie) zabaw ubr ki, ksi ążki, m ania, buty, d e odatki ble, . „Z głę

Sklep charytatywny „Z Głębokiej Szuflady” (Pasaż handlowy „W starym Kinie”) ul. Świętojańska 36 (pod Biedronką) tel. 515 150 420

www.zglebokiejszuflady.pl www.facebook.com/zglebokiejszuflady


Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Gdyński

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

3

Konfederacja barska a społeczeństwo obywatelskie Sejm przyjął ustawę o ustanowieniu 2018 roku - Rokiem Konfederacji Barskiej. W lutym tego roku minęła 250 rocznica zawiązanego w Barze na Podolu ruchu wymierzonego przeciwko królowi i jego reformom. Próby wzmocnienia państwa przez nowo wybranego władcę Stanisława Augusta Poniatowskiego wywołały opór głównie wśród magnaterii. Drobna szlachta niezorientowana w działaniach króla i politycznych skutkach reform obwiniała go i jego stronników o rozszerzenie władzy rosyjskiej nad krajem, a reorganizację państwa traktowała jako ograniczenie wolności osobistych. Królowi zależało na wzmocnieniu państwa, pragnął tego dokonać poprzez reformy społeczne, gospodarcze i polityczne nawet, jeżeli musiałby uznać protektorat Rosji. Był jednym z najinteligentniejszych władców, jacy zasiadali na polskim tronie. Niezwykle pracowity i miał wizję, jak wydobyć kraj z zapaści. Uniemożliwiła to konfederacja barska będąca ruchem obskuranckim pod sztandarem obrony wiary, tak naprawdę wymierzonym przeciwko królowi i jego próbom wzmocnienia państwa. Magnateria szukała

poparcia Rosji, godząc się na współpracę, byle tylko usunąć z tronu Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wysłannik Francji obserwujący działania, tak oceniał motywację i zaangażowanie konfederatów: „Kierują nimi osobiste i prywatne motywy, i tylko nieliczni spośród nich mają na względzie dobro kraju. Nie posiadają wytyczonego celu ani polityki, nie ma wśród nich jedności, środków ani zasobów.” Ani o wiarę, ani o wolność - jak relacjonował jeden z uczestników. Nieudana próba porwania króla zdyskredytowała konfederatów, a Stanisław August Poniatowski wykorzystał to zdarzenie, żeby doprowadzić do narodowego pojednania. Ogłosił amnestię dla wszystkich rebeliantów, którzy złożą broń. W momencie wybuchu rebelii król odmówił ambasadorowi Rosji Repninowi przyłączenia wojsk koronnych do oddziałów rosyjskich dla stłumienia konfederacji. Jednocześnie powierzając dowództwo Ksaweremu

Branickiemu nad oddziałami koronnymi na Podolu, nakazał mu powstrzymywać działania konfederatów i nie dopuścić do pacyfikacji konfederatów przez Rosjan. Klęska konfederacji przyspieszyła realizację planów rozbiorowych Polski przez sąsiadujące z nią państwa: Rosję, Prusy i Austrię. Europa przyglądała się biernie działaniom mocarstw rozbiorowych. W Europie niewiele wiedziano na temat Polski, patrzano jak na kraj, którego poziom cywilizacyjny nie różni się od „Persów, Murzynów i wysp Pacyfiku”. Tylko nieliczni rozumieli znaczenie tego faktu. Francuski myśliciel Denis Diderot określił rozbiór jako „zniewagę dla ludzkości”. Plany Poniatowskiego zmierzały do realizacji reform społecznych, które zmienią sposób myślenia Polaków o społeczeństwie i państwie. Poczucie, że jest się obywatelem wspólnego państwa, nie występowało u dużej części nie tylko szlachty. Praw politycznych pozbawio-

ne było mieszczaństwo i chłopi. Sejm, ustanawiając rok 2018 rokiem konfederacji barskiej, pojmował być może konfederatów jako tych, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za państwo w obliczu zagrożenia rosyjskiego. Współcześnie budowa społeczeństwa obywatelskiego to jeden z najważniejszych projektów transformacyjnych po 1989 roku. Trzeba, żeby politycy pamiętali, że władza nie może wszystkiego, jej działania są wytyczone istniejącym prawem. To właśnie społeczeństwo obywatelskie winno wyznaczać wybieranym przez siebie władzom, co wolno robić, a czego czynić nie wolno, a zwłaszcza naruszania istniejącego ładu konstytucyjnego. Liberalna demokracja to jeden z najlepszych ustrojów i dlatego należy szanować każdą inicjatywę wzmacniającą prawa i wolności jednostki. Żyjąc w demokracji, mamy wpływ na nasze życie i możemy decydować o naszym państwie poprzez inicjatywy integrujące wspólnoty lokalne. Więcej demokracji to poprawa jakości życia obywateli, walka z ubóstwem i wykluczeniem społecznym, równy dostęp do sprawiedliwości. Zagrożeniem

Morskie propozycje z Gdyni Przed wojną Gdynia przyciągała tysiące turystów z Polski. Przyjeżdżali oni głównie po to, żeby zobaczyć na własne oczy, jak wygląda spełnione marzenie II RP - polskie „okno na świat”. Większość odwiedzających chciała poznać rozwijający się, nowoczesny Port Morski, a także błyskawicznie wznoszone na styku z morzem modernistyczne Śródmieście. Goście tłumnie korzystali z oferty krótkich wycieczek morskich, a także zażywali kąpieli słonecznych na pięknych, rozległych plażach. Modne były wówczas spacery. Zachęcały do nich promenady oraz widokowe ścieżki piesze. Spacerowano promenadą wzdłuż ulicy Waszyngtona, Bulwarem Nadmorskim, czy ścieżkami na Kamienną Górę. Klasę średnią miasto kusiło nowoczesnymi domami handlowymi (np. Bon Marche), mod-

nymi kawiarniami (np. Café Bałtyk) oraz bogatą ofertą rozrywkową (w tym kina, restauracje, sale bankietowe, kasyno). Współczesna Gdynia stała się ważnym na mapie kraju

miejscem spotkań. Organizowane w mieście największe wydarzenia sportowe, biznesowe i kulturalne przyciągają setki tysięcy turystów z Polski i zagranicy. Gdynia jest chętnie od-

wiedzana także poza sezonem letnim. Stałym wyróżnikiem od początków powstania Gdyni pozostaje oferta związana z morzem, zaś najciekaw-

dla społeczeństwa obywatelskiego jest system autorytarny, kiedy przestaje funkcjonować państwo prawa i dochodzi do upartyjnienia najważniejszych urzędów w państwie. Słabość społeczeństwa obywatelskiego wynika ze słabości organizacji pozarządowych i ich rozdrobnieniu. Idea samorządności to decydowanie o wspólnym majątku, budowaniu dobrej przestrzeni do życia. Zainteresowanie problematyką społeczną jest niezwykle ważne, bo w czasach globalizacji to, co wydarzy się tysiące kilometrów od nas, jutro może być naszym udziałem. Nie można udawać, że to, co wokół się dzieje, nas nie dotyczy. Pojawiające się inicjatywy społeczne, których celem jest integracja małych społeczności, protesty samorządowców przeciwko hamowaniu rozwoju lokalnego przez władze centralne, czarne protesty kobiet i wiece przeciwko niszczeniu praworządności są dowodem odpowiedzialności za życie społeczne. Do tego, żebyśmy stali się narodem obywatelskim, potrzebna jest nowoczesna edukacja prodemokratyczna i obywatelska. Jolanta Krause

sze oferty turystyczne są m.in. prezentowane w licznych materiałach informacyjnych dostępnych w Miejskiej Informacji (ul. 10 Lutego 24). W ramach projektu Legenda Morska Gdyni powstała niedawno kompaktowa, tematyczna broszura pt. OFERTY MORSKIE Gdyni. Wydawnictwo zawiera opis oraz podstawowe parametry ośmiu wybranych propozycji zebranych od różnych podmiotów oraz Partnerów. Jedną z ofert są np. bezpłatne wycieczki letnie z przewodnikiem w cyklu „Wakacje Morskie Gdyni”. Wśród głównych propozycji zwiedzania znalazły się takie obiekty jak: Akwarium Gdyńskie, statki muzea - Dar Pomorza oraz ORP Błyskawica, Muzeum Emigracji oraz Muzeum Marynarki Wojennej. Z propozycji aktywnego wypoczynku wybrano rejsy i wycieczki morskie, w tym jachtami żeglarskimi oraz szybkimi motorówkami tzw. RIB-ami. Więcej informacji o ofertach morskich Gdyni można przeczytać na stronie www.legendamorska.pl


4

Gdyński

Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

Dzieje Kultury w Gdyni cz. 5.

Orłowo – uzdrowisko bałtyckie Należy podkreślić fakt, że „rybaczenie” nie przynosiło zbyt wielu korzyści. Rybacy często „klepali” biedę, ich codzienna dieta składała się głównie z tego, co złowili lub wyhodowali w przydomowym ogródku. Łódź wiosłowa, czasem z żaglem, była jedynym środkiem transportu na połowy. Jak już wiemy z poprzednich artykułów o Orłowie, dzięki sprzyjającym okolicznościom wioska znacznie się powiększyła, stając się atrakcyjnym miejscem wypoczynku. Te zalety były znane od dawna, dlatego armator niemiecki podczas zaboru pruskiego wybudował przy plaży pomost, przy którym cumowały statki żeglugi przybrzeżnej. Z niego był też dobry widok na klif redłowski od strony morza. Do wybuchu II wojny światowej pomost był pieczołowicie przystosowywany do wymogów zwiększającego się morskiego ruchu turystycznego. Jedno ze zdjęć ukazuje jedyny statek „Białej Floty” kursujący pomiędzy portami południowego Bałtyku o napędzie bocznokołowym. „Zagłoba”, widniejący na zdjęciu, był wyjątkowym statkiem w Polsce. Statki o podobnej konstrukcji pamiętamy z filmów amerykańskich, których akcja rozgrywała ię m.in. na rzece Missisipi. Rozwijający się kurort minimalne ingerował w otaczającą go przyrodę. Bardzo wysoko ceniono czystość wody pitnej i wód morskich. Walory klimatyczne i zdrowotne okolic Gdyni zostały uznane za warunki spełniające surowe kryteria określające uzdrowisko. Jakość usług jak i ceny nie uległy zmianom z tego powodu. Nadanie przywileju uzdrowiska było dużym prestiżem dla całej rzeszy twórców idei turystyki zdrowotnej i uzdrowiskowej, której podstawowym założeniem było czerpanie latem i zimą korzyści zdrowotnych z pobytu nad morzem. Dzięki ustawie uzdrowiskowej Orłowo w standardzie świadczonych usług zrównało się z Sopotem: „Rozporządzenie

Archiwum Muzeum Miasta Gdyni

Jest to kolejne spotkanie z Orłowem. W tym artykule przedstawię epizod z dziejów dotyczących walorów przyrodniczych tego urokliwego zakątka nad brzegiem południowego Bałtyku. Pod koniec okresu międzywojennego Orłowo zyskało rangę uzdrowiska nadmorskiego. Zanim to nastąpiło, była to stacja rybacka, której mieszkańcy z czasem zmieniali źródło dochodów, dodając do rybołówstwa usługi noclegowe i żywieniowe.

Łodzie rybackie na plaży w Orłowie

„Zagłoba” cumujący w Orłowie

Piętrowe łazienki na plaży w Orłowie

Ministra Opieki Społecznej z dnia 15 lutego 1938 r. wydane w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych o uznaniu uzdrowiska Gdynia-Orłowo za posiadające charakter użyteczności publicznej. Art.1. Uzdrowisko w województwie pomorskim Gdynia-Orłowo

uznaje się za posiadające charakter użyteczności publicznej”. Warunki i wymogi stawiane przed miejscowościami, które ubiegały się statusu miejscowości uzdrowiskowej, zostały ujęte w „Ustawie z dnia 23 marca 1922 roku o uzdrowiskach. Art.2. Za uzdrowiska

uważać należy: 1) miejscowości, posiadające (...) kąpieliska morskie. Art.4. Uzdrowisko może być uznane za posiadające charakter użyteczności publicznej, jeżeli: 1. posiada zdroje o stwierdzonych właściwościach leczniczych, lub też wyjątkowe warunki klimatyczne, względnie kąpielowe”. Orłowo okresu międzywojennego było uznanym kurortem, a później uzdrowiskiem wypoczynkowym. Oferta uzdrowiskowa przygotowana przez towarzystwa turystyczne, biura podróży, instytucje prywatne i państwowe w pełni zaspokajały nawet wyszukane oczekiwania gości krajowych i zagranicznych. Wyjątkowy klimat letni, a zwłaszcza zimowy, stworzyły idealne warunki do rozwoju turystyki zdrowotnej i leczniczej. Z dóbr przyrodniczych korzystali dorośli i dzieci, które były wysyłane na kolonie letnie w celu poprawy zdrowia fizycznego i psychicznego. Uzdrowisko gdyńskie śmiało mogło konkurować z pobliskim Sopotem i miejscowościami górskimi. Wzmożona propaganda Ligi Morskiej i Kolonialnej sprawiła gwałtowny napływ zorganizowanych grup wycieczkowych zwłaszcza po odzyskaniu niepodległości, gdyż uważano, że „Każdy Polak morze zobaczyć powinien”. Orłowo miało też swoje łazienki, wszystkie wyposażone w natryski do spłukiwania soli po wyjściu z morza. W kilku szatniach zamontowano wanny do kąpieli w podgrzewanej morskiej wodzie. Gorące kąpiele były hitem sezonu możliwym do osiągnięcia w czasie pobytów organizowanych przez Państwowe Biuro Podróży „ORBIS”. Łazienki-szatnie nie uległy zniszczeniu w czasie II wojny światowej, przetrwały czasy PRL. Jednak z uwagi na fatalny stan techniczny przeznaczone zostały do rozbiórki. Mocnym magnesem przyciągającym turystów był prawie pionowy klif nadmorski. Regularnie zmniejszający się podczas morskich sztormów stał się atrakcją turystyczną

Orłowa. Wyjątkowa flora i fauna wzgórz morenowych przyczyniła się do powstania terenu ochronnego. Jak podawała lokalna prasa w maju 1938 roku na mocy prawa ustanowiono: „Projektowana od dłuższego czasu sprawa utworzenia rezerwatu przyrody na Kępie Redłowskiej na wybrzeżu morskim została ostatecznie zdecydowana”. W najbliższej okolicy rezerwatu zabezpieczono teren pod zagospodarowanie sportowo-rekreacyjne. Wyłączono zabudowę mieszkaniową i hotelarską. Zielone płuca Gdyni miały pozostać nieskażone cywilizacją. Zakładano wybudowanie szeregu pływalni i obiektów przeznaczonych do uprawiania aktywności fizycznej na świeżym powietrzu: „Postanowiono urządzenie pięknej plaży szerokości 50 m, ciągnącej się na przestrzeni 3 km. Plaża od strony morza będzie osłonięta betonowym falochronem, który zabezpieczy ją przed zniszczeniem względnie zwężeniem przez sztormy morskie. Falochron ten będzie stanowił deptak dla publiczności. W odsłoniętej części morza zostanie wykonany szereg basenów dla sportów wodnych, a więc 100-metrowy basen pływacki, drugi do gier wodnych oraz baseny do kąpieli dla dorosłych i dzieci. Dalej urządzona będzie przystań dla motorówek i jachtów. „Orłowo przyszłości” (realizację obliczono na 10 lat) będzie doskonale przygotowane na goszczenie kuracjuszy w ciągu całego roku”. Wykonanie ambitnego planu rozbudowy tej części Gdyni pokrzyżował wybuch II wojny światowej. Projekty i plany przetrwały zawieruchę wojenną i były realizowane po wojnie. Obecnie, idąc spacerkiem po orłowskiej plaży, możemy spotkać pamiątki architektoniczne pamiętające lata przedwojennej świetności. Z turystycznym pozdrowieniem dr Jarosław Kłodziński Radny Gdyni w dzielnic Oksywie, Obłuże, Pogórze i Babie Doły


Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Gdyński

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

5

Juljan Rummel * Sen o Gdyni cz. 3. W starym kościołku pokazują nam wiszący model okrętu, ufundowany w roku 1927 przez założoną wówczas „Żeglugę Polską”. Piękny ten park, zwany imieniem jego inicjatora i twórcy Mgr. Sokoła, jest ulubionem miejscem spacerowem mieszkańców Gdyni. Latem odbywają Się tam koncerty symfoniczne orkiestry Marynarki Wojennej, zainicjowane niegdyś przez kapitana Dulina, którego symfonija „Polska na morzu” jest szeroko dziś znana w Polsce. Pod wielkim kloszem szklannym jest konserwowana jako zabytek, cukiernia. Zbudowana w r. 1934 koło Polskiej Riwiery i odwiedzana przez wycieczki studentów architektury, którym profesorowie wskazują szopę, jako‚ przykład tego, jak można zeszpecić piękne miejsce i wzór – jak nie trzeba budować. „Mijamy na prawo port yachtowy, gdzie widzimy setkę

yachtów różnych typów i narodowości. W eleganckim pawilonie Yacht Klubu Polski ożywiony ruch. Yachty przygotowują się do regat międzynarodowych w Gdyni o puchar Prezydenta. Niedaleko stoi nad morzem jednopiętrowy gmach łazienek z ciepłemi kąpielami i basenami. W parku widzimy kilka pomników zasłużonych dla spraw morskich działaczy. Na prawo podziwiamy szerokie molo z aleją i zieleńcami, stanowiące przedłużenie ulicy 10 Lutego. W końcu tego molo stoi zainicjowany przez min. Kwiatkowskiego wysoki wysmukły pomnik Zjednoczenia Ziem Polskich, widoczny daleko od strony morza i stanowiący jedną z najbardziej popularnych „landmarek” Gdyni. Pomnik jest jednocześnie potężną latarnią morską i lotniczą. Na lewo, obok starego gmachu „Żeglugi Polskiej” widzimy 12-piętrowy gmach. Jest to Dom Handlu i Prze-

mysłu Polskiego, wybudowany przez Izbę Przemysłowo-Handlową w Gdyni. Na dole mieści się obszerne biuro światowej organizacji podróży „Orbis”, biuro Wagonów Sypialnych, poczta i telegraf, biuro informacyjne Izby i t. d. Mamy tam również doskonałą restaurację, w której się schodzą najpoważniejsi obywatele miasta. Nasz samochód zatrzymuje się, gdyż gmach ten musimy zwiedzić. Zwiedzamy tam giełdę, stałą wystawę prób i wzorów, słynne archiwum gospodarcze, sale dla zebrań, biura Rady Interesantów Portu, która swego czasu położyła podwaliny pod organizację różnych związków gospodarczych, liczne inne lokale biurowe itd. Główny hall zdobią popiersia wybitnych przedstawicieli sfer gospodarczych Gdyni, zasłużonych w pracy pionierskiej przy tworzeniu i organizowaniu życia portowego. Winda szybko nas wciąga na 12 piętro, gdzie mieści

się oszklona kawiarnia z niezrównanym widokiem na port i miasto. Przy wejściu stoi popiersie p. Fangrata i śp. Kolasińskiego. Janina Wasylka Radna z Grabówka

Gdynia w obiektywie

Stare i nowe Fot. Grażyna Ambrożek

REKLAMA

Razem lepiej

Niedawno odbyłem pierwszą w życiu samotną wędrówkę po górach. Chodziłem po Górach Sowich. Idąc żółtym szlakiem z Walimia, poprzez Małą Sowę aż do Wielkiej Sowy, nie spotkałem na trasie ani jednej osoby. Myślałem, że samotna wędrówka pozwoli mi na przemyślenie pewnych ważnych spraw i relacji z innymi ludźmi. Myślałem, że idąc samotnie, będę mógł kontemplować piękno dolnośląskiej przyrody, a może nawet spróbuję porozmawiać z Absolutem. Tymczasem moje myśli

biegły ku zupełnie przyziemnym sprawom. Najgorsze było to, że zamiast podziwiać sowiogórski las składający się głównie ze świerków i buków, myślałem o kleszczach, którymi od kilku lat straszą media. Myślałem o tych maleńkich istotach, które tylko czekają, by dostać się do mojego ciała. Nie dawała mi też spokoju świadomość, że idę zupełnie sam, najbliższy człowiek jest w odległości kilku kilometrów, za to w wszechobecnych trawach i zaroślach może czekać na mnie wilk, dzik albo

nawet niedźwiedź. Sprawę pogarszał też fakt, że wyładowywała mi się bateria w telefonie, a nie miałem przy sobie przenośnej ładowarki. Moje myśli trochę uspokoiły się po tym, gdy znalazłem w trawie grubą gałąź, którą podpierałem się aż do wejścia na wieżę widokową na szczycie Wielkiej Sowy. Natomiast wszystkie moje obawy rozwiały się, gdy zobaczyłem na szczycie kilkoro odpoczywających osób. Zupełnie obcych dla mnie osób. Mimo to spotkanie dało mi taką energię, że kolejną część trasy pokonałem w ekspresowym tempie. Aż chciało mi się biec. Niektórzy uwielbiają przejeżdżać samotnie setki kilometrów samochodem lub rowerem. Inni uwielbiają przechodzić samotnie dziesiątki kilometrów na górskich szlakach. Ja jednak zdecydowanie preferuję wspólne wycieczki i wspólne wędrówki. Wędrowanie razem z rodziną lub znajomymi nie tylko pozwala poczuć się bezpiecznie, ale daje realne bezpieczeństwo. A wspólne robienie zdjęć i podziwianie niezwykłych budynków oraz niesamowitych zjawisk przyrody może naprawdę zbliżać i wywoływać uśmiech na twarzy. Michał Wilk

* Juljan Rummel, Sen o Gdyni, Gdynia 1934, cz. 3. Gdyński Związek Propagandy Turystycznej Wykonano w Pomorskiej Drukarni Rolniczej S.A. w Toruniu.


6

Gdyński

Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

Opowiedz nam swoją historię

Ferajna z podwórka Mieliśmy huśtawki, zjeżdżalnię i aż dwie piaskownice, gdzie z upodobaniem laliśmy wodę i robiliśmy błoto, które w naszym dziecięcym slangu nazywaliśmy blitem. Były też zawody, kto zbuduje większy, bardziej warowny i ładniejszy zamek lub wykopie w piasku głębszą dziurę. Choć imiona większości towarzyszy zabaw uleciały mi z pamięci, to wiem, że zawsze bawiliśmy się razem. Właśnie te wspólne, grupowe zabawy sprawiały nam największą frajdę. Oczywiście wybuchały kłótnie i spory, tworzyły się chwilowe stronnictwa, powstawały sojusze i koterie, ale nie trwały one dłużej niż do następnej gry i znowu powstawały kolejne, zupełnie inne, w zależności od tego, kto był posiadaczem trójkołowego rowerka, hulajnogi lub wózka dla lalek. W co się wspólnie bawiliśmy? Jak nazywały się te gry? Komórki do wynajęcia, państwa miasta, dwa ognie, zabawy w pomidora i głuchy telefon. Dziewczynki namiętnie grały w klasy, zresztą trochę inaczej niż dzisiaj, skakały przez skakankę. Długi sznur kręcony przez dwie osoby był okazją do zaprezentowania różnych figur, podskoków i swojej zręczności. Tak samo dużo radości sprawiały zabawy z piłką. I tu znowu było pole do popisów sprawności i zręczności. Nie było takiej różnorodności i wyboru zabawek jak dzisiaj, ale były z naturalnych surowców, jeszcze nie zalewał nas plastik. Inne nasze grupowe zabawy, np. w dom zrobiony z koców zawieszonych pod zjeżdżalnią, uruchomiały pokłady wyobraźni: jedzenie z trawy, liści, kamyków i piasku, meble z pudełek i patyków, dialogi udające rozmowy dorosłych. Uwielbialiśmy zabawy w gonionego i chowanego, ale najbardziej wspinanie się po starych, licznie rosnących w ogrodzie owocowych drzewach, zrywanie i jedzenie „zakazanego owocu” w postaci zalążków przyszłych jabłek, zdziczałych gruszek czy zielonych, twardych jak kamienie czereśni. Wszystkie te smakołyki popijaliśmy wodą z hydrantu, pilnie przy tym bacząc, czy nie widzą tego rodzice lub wszędobylska dozorczyni. I jakoś nikt nigdy nie spadł z gałęzi ani nie zachorował.

A zabawy zimowe? Te chyba najmniej różniły się od dzisiejszych. Sanki, lepienie bałwanów, rzucanie śnieżkami. Tylko, że zimy były jakby bardziej prawdziwe, śnieżne i mroźne. Te wszystkie zabawy mojego dzieciństwa uczyły nas samodzielności, wpływały na rozwój emocjonalny, uczyły współpracy, podejmowania decyzji. Może dlatego w dorosłym życiu moje pokolenie lepiej radziło

W ogóle mało chorowaliśmy. Oczywiście, mimo że dom był zamknięty, nikt z zewnątrz nie miał dostępu do klatek i podwórka, nie byliśmy puszczani samopas. Rodzice doglądali nas z okien, często odpoczywali lub czytali obok na ławkach, ale nie stali nad nami

i nie chodzili krok w krok. A nad wszystkimi i wszystkim, nad całym porządkiem posesji czuwała przez wiele, wiele lat, niby wielkie oko kamery, nasza niezapomniana dozorczyni, właściwie wzór dozorczyni, dozorczyni dozorczyń – Pani Leokadia.

W deszczowe dni, a nie było jeszcze telewizorów, bawiliśmy się razem w domu. Mieszkania były duże i przestronne, więc można było jeździć na rowerku czy hulajnodze, bawić się w chowanego, ciuciubabkę, a nawet strzelać z gumowego korkowca (ach, ta wybita w drzwiach kryształowa szyba). Zabawy w biuro, pocztę, bileterów, konduktorów i rodzinę kształtowały wyobraźnię i uczyły wspólnego działania. Wiele frajdy sprawiało układanie klocków, budowanie skomplikowanych konstrukcji. Klocki były drewniane, o różnych kształtach i nie tak kolorowe jak dzisiejsze. O klockach Lego oczywiście nikt jeszcze nie słyszał, nie mówiąc o tysiącu innych współczesnych zabawek i gadżetów.

sobie ze wszystkimi trudnościami, było samodzielne, potrafiące w trudnych czasach ciągłych braków i niedoborów zrobić coś z niczego, łączyć się, działać wspólnie w razie potrzeby. Babcia Benia Od redakcji: Dziękujemy autorce i zachęcamy naszych czytelników do przesyłania swoich wspomnień, przemyśleń lub ciekawych historii. Korespondencję z dopiskiem „Wspomnienia” można kierować na adres biura Fundacji: ul. Świętojańska 36/2, 81-371 Gdynia, dostarczyć osobiście lub przesłać pocztą elektroniczną: wspomnienia@gdynskiiks.pl z dodaniem w temacie e-maila słowa „Wspomnienia”. Małgorzata Łaniewska


Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Gdyński

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

7

Siódmy cud świata W pokrytej rdzawo - różowymi górami południowej Jordanii, pomiędzy pnącymi się ku niebu skałami tkwi starożytne miasto Nabatejczyków zwane Petrą. Na liście siedmiu cudów świata, najbardziej spektakularnych budowli starożytności Petra (miano greckie oznaczające ‘skałę’ po arab.- al - Batra) plasuje się na drugim miejscu tuż za Chińskim Murem, wyprzedzając Tadż Mahal, Machu Picchu i Koloseum. Wykute w skale miasto, odkryte 22 sierpnia 1812 roku przez szwajcarskiego orientalistę i podróżnika Johanna Ludwiga Burckhardta, stało się obiektem pielgrzymek turystów stosunkowo niedawno, po ewakuowaniu do położonej tuż obok miejscowości Wadi Musa żyjących w jaskiniach Beduinów parających się pasterstwem. W literaturze Petra pojawiła się po raz pierwszy w Biblii, kilkanaście stuleci później w publikacji Johanna Burckhardta pt.: „Podróże po Syrii i Ziemi Świętej” jako miasto, o którym uczony słyszał jeszcze w Europie i do którego w przebraniu Beduina dotarł pod pretekstem poszukiwania grobu biblijnego Aarona. Po raz kolejny miejsce to wyłoniło się z kart powieści Agathy Christie (żony archeologa!) pt. „Randez vous ze śmiercią”. I wreszcie zagrało w filmie Stevena Spielberga pt. „Indiana Jones - ostatnia krucjata”, który pokazał najbardziej znany obiekt Petry - zwany Skarbcem (Al-Khazaneh) - jako sanktuarium św. Graala. Wejście do ukrytego w skalnym wąwozie miasta zdobią trzy bloki wykonane z piaskowca. Były one przez niektórych uważane za siedziby boga gór - stróża źródła wody, bez której niemożliwe byłoby istnienie miasta i jego mieszkańców. Przez innych natomiast były uważane za kamienne obeliski pogrzebowe. Po lewej stronie trasy wiodącej w głąb kanionu wznosi się dwukondygnacyjna budowla w stylu egipskim. Jego dolna część zwana jest triclinium. Jest to rzymskie słowo oznaczające jadalnię z trzema ławkami wykutymi w ścianach. W Petrze i całym starożytnnym świecie co roku w tym miejscu odbywały się stypy i święta ku czci zmarłych. Trzeba się trochę namęczyć, by dziś już częściowo utwardzoną, liczącą kilka tysięcy lat ścieżką monumentalnego wąwozu Al-Siq dotrzeć do wspomnianego już Skarbca zwanego przez pierwszych Arabów, którzy tu przybyli, Grobem Faraona. Według relacji turystów droga wśród wysokich na ponad 100 metrów skał liczy 1,5 km. Zdaniem tubylców trasa jest dłuższa i wynosi ok. 4 km. Z pewno-

Skarbiec

ścią owe niecałe 2 km wydłużają przymusowe postoje. A to co chwila pędząca tamtędy zaprzężona w ognistego konia bryczka, która wiezie leciwych podróżników do celu. A to wyłaniający się zza skał miejscowy handlarz biżuterią, a to dźwięki smętnej melodii wygrywanej na instrumencie strunowym przez starego grajka. I po tych przystankach wreszcie, brnąc po kamieniach, potem po piasku wdzierającym się w stopy, dociera się do Skarbca. Jest to jedna, wielka niespodzianka po godzinnym marszu pomiędzy skałami. Budząca zachwyt ściana pracy wielu umysłów i rąk, budowla wykuta w skale, starannie odnowiona, która - gdy zwiedzanie Petry zakończyć w tym miejscu, tylko na Skarbca wizualnym smakowaniu - wygląda na nową, nietkniętą upływem czasu blagę miejscowych, którzy żyją z turystów. A wszystko to z powodu akuratnej restauracji budowli. Dzięki niej prężą się tu 12 – metrowe, zwieńczone kamiennymi listkami akantu, kolumny korynckie: trzy po prawej i trzy po lewej stronie wrót do wnętrza trzech pomieszczeń. Prawy i lewy pół-

fronton i poddane upływowi czasu oraz tknięte kulami zarysy wielu płaskorzeźb. W fasadzie Skarbca, do którego wejście jest obecnie odgrodzone, widać stylistyczne wpływy helleńskie i rzymskie, co nie dziwi, zważywszy, że Petra, stojąca na szlaku krzyżujących się tras handlowych, była przez dłuższy czas pod wpływem stylów egipskich, greckich, a od 106 roku n. e., po zdobyciu jej przez cesarza Trajana, uległa wpływom rzymskim. Była oczkiem w głowie cesarza Hadriana, który przyczynił się znacznie do rozbudowy miasta. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że Petra swoją urodę zawdzięcza przede wszystkim Rzymianom. Minąwszy Skarbiec, co nie jest dane wszystkim zwiedzającym (którzy kończą eksplorację wielobarwnej ekspozycji skalnej w tym miejscu), można wspiąć się na schody po lewej stronie trasy, wiodącej do pozostałości ołtarza, na którym składano w ofierze zwierzęta lub skierować się na prawo, mijając po drodze ulicę fasad - oszlifowane wiatrem miejsca pochówków biednych i bogatych petreńczyków, wreszcie trafić do

ogromnego amfiteatru na wiele tysięcy miejsc, wzniesionego przez Nabatejczyków na przełomie starej i nowej ery. Kawałek dalej, za teatrem, znajduje się sąd lub, jak uważają inni badacze , więzienie zbudowane przez Rzymian, choć niektórzy archeolodzy upatrują w tej budowli miejsce pochówków Nabutejczyków. Tak czy siak w 447 roku naszej ery miejsce zmieniło przeznaczenie. Przekształcone zostało przez biskupa Jasona w świątynię chrześcijańską. Grób pałacowy zawierający komory grobowe to kolejny punkt na szlaku. Kilka kroków dalej, przed zwiedzającymi wyłania się ulica kolumnowa – pasaż sklepów z czasów rzymskich, w których zaopatrywano się jeszcze w VI wieku naszej ery. Tuż za byłą galerią tzw. Wielka Świątynia, która urzeka rzeźbionymi głowami słoni, charakterystycznym ornamentem wczesnej architektury nabatejskiej. Trwające od 1965 roku prace archeologiczne nie mogą pogodzić naukowców. Czy było to miejsce kultu jak w egipskim Luksorze, czy może budynek jakiegoś urzędu. Wykopaliska wokół obiektu świadczą o istnieniu

sporej wielkości basenu i wielobarwnych ogrodów. Idąc dalej, do świątyni Qasr al-Bint. ze zdumieniem można skonstatować, że jest to jedyne miejsce kultu zbudowane z cegieł, a nie wykute w skale. Wysokie na 23 metry zostało wyposażone w platformę służącą oddawaniu czci bóstwom. Misterne prace murarskie, które można tam zauważyć, świadczą o tym, że była to budowla o wielkim znaczeniu. Spojrzenie na monumentalną świątynię zwaną klasztorem Al-Dier, przed którą rozpościera się teren specjalnie wyrównany dla zbierajacych się tam w przeszłości pielgrzymów, kończy zwiedzanie Petry. Klasztor ma niezwykle długą fasadę. Jego jedynym źródłem światła są olbrzymie, wysokie na 8 metrów wrota. Zwiedzanie Petry w ciągu jednego dnia jest męczące, choć nie niemożliwe. Pokonać trzeba około 20 km, zaczynając turę przynajmniej od świtu, gdy w wąwozie nie ma jeszcze rzeszy turystów ani bryczek spowalniających marsz. Rozważni turyści dzielą przyjemność podziwiania stolicy królestwa Nabatejczyków przynajmniej na trzy dni. Wówczas mogą przyjrzeć się pozostałościom rynien i resztkom infrastruktury wodnej stworzonej przez utalentowanych inżynierów nabatejskich na terenie pustynnym. A jest co podziwiać: tarasy, kanały, akwedukty, zapory, zbiorniki i cysterny zakopane w ziemi, w których magazynowano wodę. Drogę do Petry - miasta wykutego w skale - wskazał potomnym Johannes L. Burckhardt, ale i on jej nie szukał po omacku. Nim udał się do Palestyny, zaczytywał się w pracach wybitnego holenderskiego językoznawcy Adriaana Relanda, który nosa nie wyściubiwszy poza Ultrecht, dał ważne wskazówki, gdzie szukać stolicy królestwa Nabatejczyków. Dotarszy do Petry, Burckardt napisał: „Porównując wypowiedzi autorów cytowane w „Palestynie” Relanda, wydaje się bardzo prawdopodobne, że ruiny w Wady Mousa pochodzą z pradawnej Petry. [...] I jestem przekonany- opierając się na informacjach, które otrzymałem - że nie ma żadnej innej ruiny między skrajami Morza Martwego i Morza Czerwonego, wystarczająco ważnej niż to właśnie miasto.” Kończąc swoją wypowiedź, Burchardt napisał słowa wyrażające pokorę, która cechuje ludzi nauki: „Niezależnie od tego, czy odkryłem szczątki stolicy Arabii Petrę, decyzję o tym pozostawiam greckim uczonym”. Sonia Langowska


8

Gdyński

Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

Filigranowa Lara Croft Z jakim popkulturowym zjawiskiem kojarzy się Państwu Szwecja? Z Abbą? Z klopsikami z Ikei? Cóż, nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że z aktorską śmietanką towarzyską. Kogo mam na myśli? Zapraszam do przeczytania artykułu. der zdecydowanie nie należy do tych aktorek, które da się zaszufladkować. Dotychczas mogliśmy ją zobaczyć m. in. w roli kobiety robota w filmie Ex-Machina, tajemniczej „pani mechanik” w The Man from U.N.C.L.E, wrażliwej Isabel w Świetle między Oceanami. Ostatnio Alicia zaskoczyła nas rolą wojowniczej Lary Croft w filmie Tomb Raider. Przyznam szczerze, że filmy akcji nie są moim ulubionym gatunkiem filmowym, ale może dla Vikander zrobię wyjątek? Alicia włożyła przecież sporo wysiłku, żeby z filigranowej kobiety przeistoczyć się w silną wojowniczkę Mimo że na co dzień Vikander nie mieszka w Szwecji, nie zapomina o swoich korzeniach. Bardzo chętnie opowiada o szwedzkich tradycjach, zwyczajach, czy rozrywkach w programach typu talk show. Swego czasu pokazała prowadzącemu The Tonight Show Starring Jimmy Fallon jak wygląda gra Irish Christmas Eve, która wbrew

temu na co wskazuje, jest nazwą szwedzkiej gry. Zadaniem uczestników jest wykonać kilka obrotów z głową przyłożoną do kija (nie, to nie jest błąd w druku), a następnie podjąć próbę trafienia strzałą z łuku do celu, którym są trzy talerze. Jest to zadanie bardzo karkołomne, ale oczywiście nie dla „naszej” Ali! Na koniec uchylę rąbka tajemnicy z życia prywatnego Alicii Vikander. Od niedawna jest żoną aktora, urodzonego w Niemczech, a wychowanego w Irlandii, Michaela Fassbendera, który notabene grał jej męża w wymienionym wcześniej Świetle Między Oceanami. Nie znajdziemy jednak zdjęć z ceremonii zaślubin. Wszystko odbyło się w tajemnicy na Ibizie, w gronie rodziny i najbliższych przyjaciół. Cóż, nie pozostaje nam nic innego niż życzyć młodej parze wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia i trzymać kciuki za dalsze sukcesy obojga! Katarzyna Małkowska

Alicia Vikander

Fot. wikimedia

Według ogólnie przyjętych zasad kobietom się ustępuje, dlatego zacznę od przedstawienia sylwetki mojej ulubionej szwedzkiej aktorki – Alicii Vikander, natomiast w następnym artykule zaprezentuję sylwetkę równie utalentowanego Stellana Skarsgårda. Co warto wiedzieć o Pani Vikander? Zacznę od tego, że ta 29-letnia, urodzona w Göteborgu, piękna kobieta ma już na koncie Oscara za drugoplanową rolę w filmie Dziewczyna z portretu. Odbierając nagrodę, Alicia nie zapomniała podziękować swoim rodzicom. Powiedziała wówczas: Dziękuję Wam, że pozwoliliście mi uwierzyć, że wszystko się może zdarzyć, chociaż sama nie mogę uwierzyć, że zdarzyć może się coś takiego. Mimo uznania świata filmu, Vikander, którą pieszczotliwie nazywam Alą, pozostała osobą skromną, skupioną na doborze właściwych ról i poświęceniu się im w stu procentach. Jeśli już o rolach mowa, to muszę stwierdzić, że Vikan-

13 Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port Zakończył się trzynasty Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@PORT oraz jedenasty Finał Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, który odbywał się w Gdyni. Dla wielbicieli teatru był to wyjątkowy tydzień. Ideą festiwalu jest prezentacja spektakli teatralnych, których podstawą jest polska literatura współczesna. Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna została ustanowiona w 2007 roku przez Prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka. R@PORT to przegląd ubiegłorocznych premier wystawianych przez polskie teatry. W ramach konkursu R@PORT wystawiono siedem sztuk: – Český díplom Piotra Rowickiego, inspirowany m.in. reportażami Mariusza Szczygła – Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu – Ciemności Pawła Demirskiego, inspirowany „Jądrem ciemności” Josepha Conrada – Teatr IMKA w Warszawie – Puppenhaus. Kuracja Magdy Fertacz – TR Warszawa – Wiele Demonów Jerzego Pilcha – Teatr Nowy z Łodzi – Gdyby Pinia nie paliła, to by żyła Aldony Kopkiewicz - TeatrDramatyczny z Wał-

brzycha – Kursk Pawła Huelle – Teatr Miejski w Gdyni – Będzie Pani zadowolona, czyli rzecz o ostatnim weselu we wsi Kamyk Agaty Duda–Gracz – Teatr Nowy w Poznaniu O dużym zainteresowaniu widzów konkursem świadczyły pełne sale podczas wystawianych sztuk, zarówno w Teatrze Miejskim, jak i w sali widowiskowej w Ymce. Tematyka wystawionych sztuk była bardzo różna. Jednak słuchając głosów widzów po zakończeniu spektakli, rewelacji w odbiorze nie było. Decyzją Kapituły główną nagrodę otrzymała sztuka Marty Fertacz „Puppenhaus. Kuracja”. I ta decyzja pokrywała się na pewno z reakcją widzów. To sztuka powracająca

do tematu drugiej wojny światowej. To sztuka o tożsamości przeciętnego Polaka w czasie wojny. Autorka wyciągnęła z historii to, co wydaje się być zapomniane. Pokazuje, jak bardzo pocięta jest nasza historia. To narracja pokrzywdzonych w czasie wojny, ofiar, które musiały coś złego zrobić, żeby przeżyć. Jednak autorka nie ocenia tych ludzi. Spektakl skacze po obrazach, które kojarzą się z wojną. Świetna jest gra aktorów. Wydaje się, że sami sobie narzucają, jak mają grać. Widoczna jest bardzo intymna relacja z tymi, których odgrywają. Nagrodę publiczności otrzymał „Český díplom” Piotra Rowickiego według tekstów Mariusza Szczygła z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Był to spektakl dyplomowy

studentów Wydziału Lalkarskiego wrocławskiej PWSP. Od początku spektaklu widać było, że młodzi aktorzy zdobyli sympatię widzów. Ta sztuka to próba spojrzenia na historię Czechosłowacji, poprzez opowieść o wybranych postaciach z jej kultury i polityki. O postaciach, które Polakom również były znane i są pamiętane. Pamiętamy przecież z dzieciństwa film na „dobranockę” o Kreciku, który witał nas „Ahoj”. Aktorzy śpiewają „Ahoj, ziemski raj, kraj w którym nigdy nie jest smutno”. Bo tak kazano nam myśleć o tym kraju. Ale wewnątrz widzimy prawdziwą historię tamtych lat. Widzimy państwo, które „wyprodukowało” 100 pomników Stalina – najwięcej na świecie. Oglądamy Martę Kubisową –popularną piosen-

karkę zniszczoną przez system, bo wykonywała niewłaściwą piosenkę w niewłaściwym czasie. Widzimy Jana Palacha – politycznego samobójcę, który dokonał samospalenia. Poznajemy autora największego w świecie pomnika Stalina. Pokazuje się nam, że w tamtych czasach ludzie sprzedawali się forsie i systemowi. A Praskiej Wiosny w ogóle nie było. Bo Bóg, Honor, Ojczyzna to 3 pomyłki. Ten system potrafił zniszczyć człowieka. Ale ten spektakl, energetyczny i chwilami zabawny, dzięki młodym adeptom sztuki oglądało się z wielką przyjemnością. W tym roku studenci Wydziału Reżyserii Dramatu Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie wyreżyserowali pięć sztuk finalistów GND. Nagrodę główną 11-tej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej otrzymał Przemysław Pilarski za sztukę „Wracaj”. Do zobaczenia za rok na „R@porcie”. Basia Miecińsk


Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Gdyński

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

9

Pier Paolo Pasolini ZABÓJSTWO KRÓLA na podstawie Affabulazione Spektakl dla widzów od 16 roku życia

Mocny tekst i poruszająca opowieść, której autor oskarżany był o obrazę moralności i bluźnierstwo. W tym intrygującym dramacie historia bo-

Przekład: Józef Opalski Reżyseria: Krzysztof Babicki Scenografia: Marek Braun Kostiumy: Jolanta Łagowska Muzyka: Marek Kuczyński Światło: Marek Perkowski Asystent reżysera: Maciej Wizner Premiera: 26 maja 2018

gatego dojrzałego mężczyzny, który pewnego dnia stwierdza, że nie chce już prowadzić konsumpcyjnego, umiarkowanego życia, przeplata się z apokalip-

tyczną wizją historii, dewiacjami i buntem przeciwko wybranemu dla nas losowi. Bohater pragnąc wyrwać się z rodzinnego labiryntu zadaje pytania

o Boga, kondycję seksualną, wikła się w skomplikowaną relację z synem, którego młodość i witalność są wyzwaniem i przekleństwem jednocześnie.

„Zabójstwo króla” to przekorna rozprawa o konflikcie pokoleń, walce dobra ze złem, religii, erotyce i społeczeństwie konsumpcyjnym.

fikowaniu przez organy orzekające do jednego z trzech stopni niepełnosprawności tj. znacznym, umiarkowanym, lekkim. Jednak ten krąg osób jest niepełny. Zgodnie bowiem z prawem zalicza się do niego także inne osoby. Na przykład takie, które posiadają orzeczenie o niezdolności do samodzielnej egzystencji, są traktowane na równi z osobami z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, a więc i te osoby uprawnione są do uczestnictwa w omawianych turnusach rehabilitacyjnych. Nadto osoby, które wcześniej zostały zaliczone do jednej z grup inwalidów, są osobami niepełnosprawnymi, jeżeli orzeczenie o zaliczeniu do jednej z grup inwalidów nie utraciło mocy. Mówiąc inaczej, orzeczenie o zaliczeniu do I grupy inwalidów traktowane jest na równi z orzeczeniem o znacznym stopniu niepeł-

nosprawności. Orzeczenie o II grupie inwalidów traktowane jest na równi z orzeczeniem o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, a orzeczenie o III grupie traktowane jest na równi z orzeczeniem o lekkim stopniu niepełnosprawności. Ponadto osoby o stałej albo długotrwałej niezdolności do pracy w gospodarstwie rolnym uznaje się za niepełnosprawne, z tym, że osoby, którym przysługuje zasiłek pielęgnacyjny, traktuje się jako zaliczone do znacznego stopnia niepełnosprawności. Pozostałe osoby traktuje się jako zaliczone do lekkiego stopnia niepełnosprawności. Zatem zgodnie z prawem, taki jak wyżej krąg osób może wyjechać na turnus rehabilitacyjny, do którego prawo przewiduje dopłaty i inne świadczenia. dr Tomasz A. Zienowicz adwokat

Obsada: Ojciec – Dariusz Szymaniak Cień Sofoklesa (ksiądz, policjant, lekarz, żebrak) – Grzegorz Wolf Matka – Beata Buczek – Żarnecka Syn – Maciej Wizner Dziewczyna – Agnieszka Bała Wróżka – Olga Barbara Długońska

W prawo

Turnus rehabilitacyjny Piękna pogoda, nadchodzące lato, wspaniała przyroda i baza wypoczynkowa w Polsce pozwalają postawić pytanie, czy można wybrać się do sanatorium. Słowo sanatorium pochodzi od łacińskiego sanatorius i oznacza zakład lecznictwa zamkniętego, położony w miejscowości uzdrowiskowej, przeznaczony dla przewlekle chorych i rekonwalescentów wymagających rehabilitacji lub utrwalenia leczenia szpitalnego. Przyjmowanie osób do sanatorium odbywa się w turach zwanych turnusami. Zgodnie z polskim prawem występują następujące rodzaje turnusów rehabilitacyjnych: usprawniająco-rekreacyjny, rekreacyjno-sportowy i spor-

towy, szkoleniowy, psychoterapeutyczny, rozwijający zainteresowania i uzdolnienia, nauki niezależnego funkcjonowania z niepełnosprawnością. Turnusy rehabilitacyjne mogą być organizowane dla następujących grup osób niepełnosprawnych: z dysfunkcją narządu ruchu, z wyłączeniem osób poruszających się na wózkach inwalidzkich, z dysfunkcją narządu ruchu poruszających się na wózkach inwalidzkich, z dysfunkcją narządu słuchu, z dysfunkcją narządu wzroku, z upośledzeniem umysłowym, z chorobą psychiczną, z padaczką, ze schorzeniami układu krążenia, z innymi niż wyżej wymienione dysfunkcjami lub schorzeniami. Z tym, że turnusy

rehabilitacyjne organizuje się dla osób niepełnosprawnych o zbliżonych potrzebach, wynikających w szczególności z ich wieku lub rodzaju niepełnosprawności albo rodzaju schorzeń lub dysfunkcji. Ważnym zagadnieniem jest zakres podmiotowy osób uprawnionych do takich turnusów, mówiąc inaczej, zakres ten odpowiada na pytanie: kto może jechać na turnus rehabilitacyjny. I tak, warunkiem uczestnictwa w turnusie rehabilitacyjnym jest posiadanie ważnego orzeczenia o całkowitej lub częściowej niezdolności do pracy lub o niepełnosprawności. Orzeczenie powinno być wydane przed ukończeniem 16 roku życia lub powinno to być orzeczenie mówiące o zakwali-


10

Gdyński

Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

Poznawaj świat z Fundacją FLY! Seniorom spragnionym niezapomnianych wrażeń zapraszamy na wycieczki po Polsce: Polesie Lubelskie (24-30.06.2018 r.) Polesie Lubelskie jest wprost usiane miejscami, które oczarują nawet najbardziej wymagających podróżnych. W programie wycieczki m.in.: stary Lublin – z Zamkiem w kształcie sowy, a w nim Kaplica Trójcy Świętej z najcenniejszymi zabytkami sztuki średniowiecznej w Polsce, Starówka Lubelska i Archikatedra. Nałęczów – uzdrowisko, w którym rezydował Bolesław Prus i Stefan Żeromski. Pierwsze na świecie muzeum w Puławach, Kazimierz Dolny nad Wisłą, gdzie czuć klimat bohemy oraz przepiękny pałac Kozłówka. A po zwiedzaniu, przechadzka suchą stopą przez bagna Poleskiego Parku Narodowego. Polesie jest piękne i różnorodne. Suwalszczyzna i Wilno (26.08.2018-01.09.2018 r.) Zapraszamy do poznania ciekawego północno-wschodniego zakątka Polski. Suwalszczyzna jest odrębna krainą historyczno-geograficzną i, chociaż należy do województwa podlaskiego, nie jest częścią Podlasia, ani też Mazur. Dlatego właśnie poświęcamy jej osobną tygodniową wycieczkę. W programie m.in. Augustów najstarsze miasto w regionie, rejs szlakiem Jana Pawła II Kanałem Augustowskim- łączącym dorzecze Wisły i Niemna, z licznymi śluzami, Suwałki – miasto Marii Konopnickiej oraz… krasnoludków; miasto wielu kultur, to tu znajduje się 6 cmentarzy różnych wyznań (katolicki, prawosławny, ewangelicki, starowierów, kirkut i mizar); ratusz i XIX-wieczne kamienice przy rynku, Zespół poklasztorny kamedułów na półwyspie w Wigrach, Sejny - Bazylika Mniejsza pw. Nawiedzenia NMP, klasztor podominikański, Biała Synagoga, kapliczki św. Agaty, Puńsk – największe skupisko mniejszości litewskiej w Polsce, Trójstyk granic Polski, Litwy i Rosji, słynne „wiadukty północy” w Stańczykach - najwyższe mosty w Polsce, po których przed wojną biegła kolej, Jezioro Hańcza - najgłębsze w Polsce, a także w znacznej części Europy (108,5 m), Góra Cisowa, która ze względu na kształt nazywana jest „Suwalską Fudżijamą”, Smolniki - przepięknie położona miejscowość turystyczna, z której okolicznych wzgórz można podziwiać wyjątkowo malownicze widoki i panoramę doliny, Szeszupa z zespołem jezior kleszczowskich, tu nagrywano sceny do filmów „Dolina Issy” oraz „Pan Tadeusz”, Oz turtulski:( wąski wał lub ciąg pagórków pochodzenia lodowcowego, zwykle wysokości kilkunastu metrów i długości nawet do kilkudziesięciu km), Monaster Starowierów oraz Monaster Prawosławny w Wojnowie. Odwiedzimy także naszych sąsiadów na Litwie - Wilno – tu obejrzymy najcenniejsze zabytki Starego Miasta, Ostrą Bramę oraz cmentarz na Rossie i Troki – średniowieczny zamek i odwiedzimy społeczność karaimską. To będzie ciekawa wycieczka! Magiczny Kraków i Wieliczka (24-28.10.2018 r.) Kraków jest jednym z nielicznych na świecie miast, które zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Prastary gród królewski pełen zabytków architektury, teatrów, tętniący życiem kulturalnym, duchowa stolica wita potęgą Zamku Królewskiego na Wawelu. W programie wycieczki między innymi: zwiedzanie z przewodnikiem Starego Miasta w Krakowie: Barbakan, Rynek Główny, Bazylika Mariacka, pomnik Adama Mickiewicza, Sukiennice, Uniwersytet Jagielloński i in. miejsca. Muzeum - Podziemia Rynku Głównego w Krakowie, Zamek Królewski na Wawelu – renesansowa rezydencja królewska, gotycka katedra, królewska nekropolia, Kazimierz - dawna dzielnica żydowska w Krakowie, wystawa dzieł Wyspiańskiego w Muzeum Narodowym, spektakl w jednym z krakowskich teatrów, Łagiewniki - zwiedzanie sanktuarium Miłosierdzia Bożego i Sanktuarium św. Jana Pawła II, zwiedzanie Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, zwiedzanie Kopalni Soli w Wieliczce.

Zapraszamy na wycieczki zagraniczne:

Zapraszamy również na wycieczki weekendowe:

Starożytna Albania i Macedonia (24.09-1.10.2018 r.)

Kalmar i Olandia (21-23.08.2018). Zwiedzanie Kalmaru: centrum na wyspie Kvarnholmen, katedra, dawne Stare Miasto, dziedzińce i wały obronne zamku (poza sezonem letnim), ponad 6-kilometrowy most na Olandię ze wspaniałymi widokami na Cieśninę Kalmarską i Olandię. Kopenhaga i Malmo (30.07-2.08.2018). Wizyta na przylądku Kullaberg, zwiedzanie Helsinborga, Malmo, Kopenhagi - m.in. przystanek przy rezydencji królewskiej Amalienborg, spacer do Syrenki, przystanek przy zamku Christiansborg, wizyta na przylądku Kullaberg. Łódź fabrykancka, Łódź wielokulturowa (2123.09.2018, 19-21.10.2018). Jesienna wycieczka do Łodzi to spotkanie z różnymi obliczami miasta. Wyprawa tropem „Ziemi Obiecanej”, dziedzictwa filmowego Łodzi i czterech kultur definiujących charakter miasta. W programie wycieczki m.in.: klimat XIX wiecznej Łodzi odtworzony m.in. za sprawą Manufaktury I. K. Poznańskiego, Księżego Młyna, Muzeum Fabryki, zwiedzanie Starego Miasta, spotkanie z czterema kulturami - odwiedziny w cerkwi, synagodze, kościele ewangelickim i rzymsko-katolickim, szlakiem dziedzictwa filmowego Łodzi, zwanej „Hollyłódź” - zwiedzanie jedynego w Polsce Muzeum Kinematografii oraz spacer Łódzką Aleję Gwiazd, spektakl teatralny w jednym z łódzkich teatrów. Warszawa (9-11.11.2018). Nie byłeś dawno w Warszawie? Wybierz się! Przygotowaliśmy całkowicie nowy program zwiedzania stolicy i możliwość obejrzenia dwóch ciekawych spektakli teatralnych w teatrach warszawskich z udziałem znanych aktorów. W programie wycieczki m.in.: zwiedzanie Muzeum Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu, zwiedzanie Cmentarza Wojskowego na Powązkach, zwiedzanie wnętrz Zespołu Pałacowo - Parkowego Łazienki Królewskie: Pałac na Wyspie, Stara Oranżeria, Biały Domek, Pałac Myślewicki, spacer po Parku Łazienkowskim, czas wolny na Krakowskim Przedmieściu i Rynku Starego Miasta, Zwiedzanie Muzeum Chopina, zwiedzanie Pragi - dzielnicy Warszawy , zwiedzanie Muzeum Warszawskiej Pragi Polski, inne atrakcje związane z obchodami 100-lecia Niepodległości Polski, 2 spektakle teatralne w warszawskich teatrach. Weekend w gorących źródłach Uniejowa z architekturą romańską w tle (16-18.11.2018). Zapraszamy na wycieczkę, dzięki której wzmocnisz swoje zdrowie dzięki leczniczym kąpielom w bogatych w minerały wodach termalnych w Kompleksie Termalno-Basenowym w Uniejowie. Poznasz także ciekawe i unikatowe zabytki romańskie, a także odwiedzisz Kopalnię Soli w Kłodawie. W programie wycieczki m.in.: zwiedzanie Kopalni Soli w Kłodawie, kąpiele w leczniczych wodach termalnych w Kompleksie Termalno-Basenowym w Uniejowie – dwa wejścia, zwiedzanie średniowiecznego zamku w Uniejowie, zwiedzanie rotundy św. Prokopa, Muzeum i Kościoła NMP w Strzelnie, zwiedzanie Zamku Królewskiego w Łęczycy, zwiedzanie archikolegiaty NMP i św. Aleksego w Tumie, Kruszwica - Mysia Wieża, kolegiata p.w. śś. Piotra i Pawła Gotycki Toruń i Bydgoszcz pełna muzyki (2325.11.2018). Fundacja FLY zaprasza na weekendowy wyjazd do Torunia (na liście UNESCO) i do Bydgoszczy z Operą NOVA. W programie wycieczki między innymi: zwiedzanie z przewodnikiem Starego Miasta w Toruniu, zwiedzanie Muzeum Toruńskiego Piernika i warsztaty wypieku pierników, objazd autokarem Torunia z przewodnikiem, zwiedzanie zabytkowej części Bydgoszczy z przewodnikiem, spacer nad Brdą, spichrze, Wyspa Młyńska, Stary Port, zwiedzanie Galerii obrazów Leona Wyczółkowskiego, wizyta w Operze Nova w Bydgoszczy i obejrzenie opery, zwiedzanie pałacu w Ostromecku, zwiedzanie Muzeum Fortepianów w Ostromecku.

W programie najbardziej charakterystyczne miejsca regionu, najważniejsze zabytki i malownicze krajobrazy m.in.: zwiedzanie Albanii: miasto Vlora. Zabytkowe miasto Berat, powstałe w starożytności, wpisane na listę UNESCO. Twierdza Kalaja Berati, muzeum ikon. Durres- jedne z najstarszych miast Albanii, Kruja i Tirana. Via Egnatia - miasto portowe, przebiegał tu szlak handlowy, którym podróżował niegdyś Apostoł Paweł. Można tu zobaczyć m.in.: fragmenty świątyni Artemidy, rzymski Odeon. Gjirokaster – miasto – muzeum z kamiennymi domkami pokrytymi szarymi łupkami; liczne uliczki są bardzo strome, dlatego też Gjirokastra zwane jest również «Miastem Tysiąca Schodów», w 2005 roku zostało wpisane na listę UNESCO. Cytadela z XIII w., twierdza, na której terenie znajduje się, mała Cerkiew i Wieża Zegarowa. Butrint – to niewielka osada i stanowisko archeologiczne w południowej Albanii leżące na wzgórzu, otoczone wodą, pozostałości rzymskich łaźni, amfiteatr, aleja ceremonialna, Świątynia Minerwy, świątynia Asklepiosa oraz agora. Degustacja albańskich alkoholi podczas wieczoru folklorystycznego, z pokazem tańca albańskiego. Macedonia. Ochryda – miasto wpisane na listę UNESCO, kościół św. Pantalejmona, Cerkiew św. Zofii i Bogurodzicy oraz teatr z czasów rzymskich. Jezioro Prespańskie z punktem widokowym, który urzeka swoim krajobrazem. Sankt Petersburg (6-10.08.2018 r.) W programie wycieczki trzydniowe zwiedzanie St. Petersburga z przewodnikiem: cerkiew i klasztor Smolny, Teatr Mariński, zabudowania Wyspy Wasilewskiej, nabrzeże Uniwersyteckie i Pałacowe, Admiralicja, budynek Sztabu Generalnego, pomnik Piotra I – Miedziany Jeździec, Plac Sztuki, pomnik Puszkina. Peterhof - letnia rezydencja Piotra I - jedno z najwspanialszych kompleksów pałacowo-parkowych na świecie. Zwiedzanie Parku Dolnego – „Rosyjskiego Wersalu” z malowniczymi ogrodami oraz baśniowej urody fontannami i kaskadami. Przejazd do Carskiego Sioła – unikatowego zespołu pałacowo-parkowego. Zwiedzanie pałacu Katarzyny Wielkiej wraz z Bursztynową Komnatą oraz Wielką Salą Tronową. Nocna wycieczka „Zwodzone mosty Petersburga” – wywierający ogromne wrażenie widok otwieranych mostów przez Newę. Słynna panorama otwartego mostu Pałacowego z Twierdzą Pietropawłowską w tle jest jednym z symboli Petersburga. Pałac Zimowy z jednym z największych muzeów świata Ermitażem; krążownik Aurora – symbol rewolucji październikowej, Plac św. Izaaka, Sobór św. Izaaka (wnętrza), z którego złotej kopuły roztacza się najpiękniejsza panorama miasta, Newski Prospekt – główna arteria miasta, katedra Kazańska, Sobór Zmartwychwstania Pańskiego (z zewnątrz), Twierdza Pietropawłowska (najstarsza budowla miasta) z Soborem św. Piotra i Pawła (miejsce spoczynku rosyjskich carów), Sobór św. Mikołaja. Zapraszamy Seniorów na jednodniowe wycieczki autokarowe: Kartuzy i okolice (19 września 2018 r). W programie zwiedzanie Kolegiaty Wniebowzięcia NMP w Kartuzach - najważniejszego zabytku, pochodzącego z XIV wieku, Muzeum Volkswagena - powstałego w 2008 roku oraz Zakładu Produkcji Leków i Kosmetyków Ziaja w Kolbudach Kościerzyna (27.07.2018r). W programie: Zwiedzanie Zakładów Porcelany Stołowej „LUBIANA” z przewodnikiem i możliwość zakupów porcelany w sklepie fabrycznym, Zwiedzanie Kościerzyny: Plac Jana Pawła II, kościerski rynek z figurą Remusa, neobarokowy kościół św. Trójcy z cudownym obrazem Matki Boskiej i neogotycki kościół Zmartwychwstania Pańskiego, Muzeum Akordeonu ciekawe i unikalne, prezentujące spore zbiory instrumentów.

Po szczegółowe informacje i program wycieczek zapraszamy na naszą stronę www.fundacjafly.pl Zapraszamy – gwarantujemy niezwykłe doznania!


Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Gdyński

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

11

Polacy w Ameryce Południowej Coraz częściej pamiętamy, że 2 maja to Święto Flagi. Ale mniejsza jest świadomość, że to również Dzień Polonii i Polaków za Granicą. I z tego chociażby względu warto wspomnieć o naszych rodakach, którzy w różnych okresach historii, z rozmaitych powodów zdecydowali się na emigrację nawet do najdalszych zakątków globu. Wielu (jak np. Witold Gombrowicz, patron gdyńskiego Teatru Miejskiego) opuszczało nasz kraj przez gdyński port na pokładach polskich transatlantyków. Często zwraca się uwagę na nasze wychodźstwo do krajów Ameryki Północnej. Ja jednak chciałbym napisać o Polakach w Ameryce Południowej. A jest ich również niemało. Warto wspomnieć, że Brazylia jest trzecim krajem świata z największą liczbą polskich emigrantów i ich potomków. Pierwsi Polacy pojawili się na tym kontynencie już w XVII wieku. Ale aż do XIX wieku nasza emigracja była nieliczna. Większe grupy ruszyły dopiero w XIX i XX wieku. Motywy ich wyjazdów były rozmaite. Dla niektórych była to ucieczka od biedy i poszukiwanie lepszego życia za oceanem. Inni trafiali tu jako żołnierze armii napoleońskich kierowani do walk na tamtejszym kontynencie. Kolejni uciekali z powodów politycznych przed prześladowaniami zaborców, szczególnie po powstaniach listopadowym i styczniowym. W późniejszych latach do Ameryki Południowej przyjeżdżali uchodźcy wojenni i żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy tułając się po różnych krajach, znaleźli swoje miejsce właśnie w Ameryce Południowej, czy osoby pochodzenia żydowskiego, które chciały osiedlić się daleko od miejsc związanych z Holocaustem. Niestety, były też przypadki handlu ludźmi, wykorzystywania seksualnego i oszukiwania naszych rodaków przez przestępców. Najwięcej Polaków trafiało do Brazylii i Argentyny. Wymienienie znanych Polaków nawet tylko w tych dwóch krajach nie jest możliwe w tak krótkim artykule. Warto jednak wspomnieć o gen. Krzysztofie Arciszewskim, który był jednym z pierwszych rodaków (XVII wiek) w Brazylii. Jego zasługi dla tego kraju, począwszy od zagadnień wojskowych, a skończywszy na kartografii i etnografii, są tak wielkie, że dzisiaj w stanowym mieście Pernambuco znajduje się jego pomnik. Ponadto można wymienić wybitnego kartografa Floriana Rozwadowskiego, lekarza i współzałożyciela akademii medycznej w Rio de Janeiro

Maria Rostworowski (już nieżyjąca)

Piotra Czerniewicza, czy światowej sławy entomologa Czesława Bieżanka. W latach wojennych w Brazylii znalazły się też znakomitości polskiej kultury, jak np. Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński, Jan Lechoń czy Jan Kiepura. Ponadto wielu mniej lub bardziej znanych aktorów, inżynierów, polityków, lekarzy, architektów, muzyków, reżyserów teatralnych przyczyniło się do rozwoju Brazylii. Wielu naszych rodaków dotarło także do Argentyny. Najbardziej znanym z nich jest wspomniany Witold Gombrowicz. Ale i w pozostałych krajach swoje piętno odcisnęli nasi rodacy. W Chile bezapelacyjnie najważniejsze miejsce zajmuje Ignacy Domeyko. Jest on niewątpliwym ojcem górnictwa i geologii chilijskiej; został rektorem uniwersytetu i wysokim urzędnikiem państwowym. Otrzymał za zasługi dla Chile obywatelstwo tego kraju, a w tym trybie w ciągu 200 lat obywatelstwo otrzymało zaledwie kilkadziesiąt osób. Dzisiaj jego imię nosi wiele instytucji, jest szczyt Cerro Domeyko, jedno z pasm Andów nosi nazwę Cordillera Domeyko, w Chile istnieje miasto Puerto Domeyko, a jeden z minerałów nazwano domejkitem. Oczywiście ma także swój pomnik w stolicy Chile. Pamięć o nim jest bardzo żywa, chyba nawet bardziej w Chile niż w Polsce. Myśląc o Polakach w Peru, najczęściej przychodzi na myśl

Ernest Malinowski. Znane jest jego niewątpliwe osiągnięcie, jakim było wybudowanie najwyższej ówcześnie kolei transandyjskiej łączącej dzisiaj Limę z miastem Huancayo. Z uwagi na trudne warunki geograficzne w tamtym okresie była ta kolej niezwykłym przedsięwzięciem inżynieryjnym i logistycznym. Warto nadmienić, że dopiero niedawno utraciła ona status najwyższej kolei na świecie na rzecz Chin, choć nadal najwyżej położona stacja kolejowa na świecie (4780 m npm.) mieści się w Peru i nosi nazwę Galera. Dzisiaj kolej ta nadal działa, ale praktycznie tylko dla turystów. Przejazd trwa 14 godzin, osiągając w najwyższym punkcie wysokość 4817 m n.p.m. Tam znajduje się także jemu poświęcony

okolicznościowy monument. Podobnie płaskorzeźba z jego wizerunkiem znajduje się na stacji tej kolei w Limie. Ale to nie wszystkie zasługi Malinowskiego dla Peru. Był jednym z budowniczych fortyfikacji portu Callao. Podczas wojny z Hiszpanią okazały się one niezwykle skuteczne i w dużym stopniu przyczyniły się do zwycięstwa Peruwiańczyków. Był także konstruktorem głównego placu w Arequipa - drugiego największego miasta Peru. On również otrzymał honorowe obywatelstwo Peru. Twórcą pierwszej politechniki w Peru był także Polak Edward Habich. Na marginesie, wśród Polaków w Peru akurat najbardziej odznaczyli się inżynierowie, do tego stopnia, że istnieje w Limie pomnik właśnie

polskich inżynierów. Ale swoje miejsce mają także przedstawiciele innych dziedzin. Warto także wspomnieć o architekcie Ryszardzie Jaxa-Małachowskim, który jest twórcą m.in. głównego placu Peru, Pałacu Prezydenckiego i katedry limeńskiej oraz o niedawno zmarłej (w wieku 101 lat!) wybitnej historyczce Marii Rostworowski, niewątpliwym guru historyków peruwiańskich. O naszej emigracji w Ameryce Południowej można pisać wiele i na pewno nie wyczerpie się tematu. W październiku ubiegłego roku nasze gdyńskie Muzeum Emigracji zorganizowało specjalną dwudniową konferencję naukową poświęconą Polakom w Ameryce Łacińskiej. Podczas konferencji wygłoszono szereg niezwykle ciekawych referatów, które pozwoliły mi na poszerzenie mojej wiedzy oraz na wykorzystanie niektórych informacji (głównie z referatu Pani Justyny Łapaj z Uniwersytetu Śląskiego) w niniejszym artykule. Dariusz Latoszek

„Gdyński IKS” wydaje:

Fundacja FLY

ISSN 2353-2157 ul. Świętojańska 36/2, 81-372 Gdynia tel. 693-99-60-88, 517-38-38-28 redakcja@gdynskiiks.pl Nakład 10.000 egz. Redaktor Naczelna Dorota Kitowska Sekretarz Redakcji Radosław Daruk Redakcja Radosław Daruk, Maria Gromadzka, Jolanta Krause, Małgorzata Łaniewska, Irena Majkowska, Katarzyna Małkowska, Barbara Miecińska, Sonia Watras-Langowska, Michał Wilk, Łukasz Zagórski Współpraca dr Jarosław Kłodziński, Magdalena Koj, adw. Bartłomiej Owczarek, Marzena Szymik-Mackiewicz, Janina Wasylka, adw. dr Tomasz Zienowicz Korekta: Irena Majkowska, Maria Gromadzka Edycja: Radosław Daruk Reklama: Magdalena Lieske tel. 508 245 584 m.lieske@fundacjafly.pl Grafika: Łukasz Bieszke, Radosław Daruk Skład: ALFA SKŁAD Łukasz Bieszke, biuro@alfasklad.com.pl

Pomnik polskich inżynierów w Limie

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i tekstów reklamowych.


12

Gdyński

Informacje – Kultura – Społeczeństwo

Informacje - Kultura - Społeczeństwo

Petra – miasto wykute w skale Rozpoczyna się sezon letnich wycieczek, tych bliższych krajowych i tych dalszych, w różne zakątki świata. Z tych podróży przywozimy sobie liczne pamiątki rzeczowe, ale i te ważniejsze, mianowicie wspomnienia. To one pozostają w naszych sercach bardzo długo. Nie kupuję sobie pamiątek,

natomiast staram się chłonąć i zapamiętać wszystko. Wśród moich zagranicznych podróży jest takie miejsce, które bardzo chciałabym jeszcze raz odwiedzić. Tym miejscem jest miasto wykute w skale- Petra. Ta starożytna twierdza znajduje się obecnie na terenie Jordanii. Starożytną

REKLAMA

Petrę wzniosło tajemnicze, pustynne plemię Nabatejczyków. Był to lud z Półwyspu Arabskiego spokrewniony z dzisiejszymi Arabami. Nazwa miasta oznacza skałę i pochodzi z języka greckiego. Petrę zamieszkiwał pustynny lud, który pośredniczył w wymianie towarów między Egiptem, a Arabią, Syrią i portami Morza Śródziemnego, skąd przewożono je do Grecji i Rzymu. Działo się to tak, ponieważ Petra leżała na szlaku karawan handlowych między Morzem Martwym a Morzem Czerwonym. Mieszały się tu wpływy egipskie, arabskie, syryjskie i fenickie. Handlowano przede wszystkim miedzią, złotem i żelazem, ale także kością słoniową, pachnidłami, kadzidłem. Właśnie w miejscu, gdzie przebiegały ważne szlaki karawan , powstała Petra-stolica. Okres wspaniałego rozkwitu pustynnego królestwa i jego stolicy zaczął się na początku I wieku p.n.e. Lud walczył z państwami żydowskimi, zajmując dużą część Półwyspu Arabskiego. Właśnie ten okres zapisał się w historii jako okres rozbudowy pięknego miasta Petra. Przez kilka wieków miasto stawało się coraz bogatsze. Z okazji przybycia tu w 130 roku cesarza Hadriana miasto zyskało typowo rzymską oprawę architektoniczną z kolumnową ulicą i łukiem triumfalnym. Wraz z rozpowszechnianiem się chrześcijaństwa w IV wieku Petra stała się siedzibą biskupa. I choć kulty pogańskie przetrwały jeszcze długo, to wiele

dawnych świątyń i grobowców zamieniono na kościoły. Według legendy w Petrze był pochowany brat Mojżesza. Jeszcze do VII wieku mieszkali tu ludzie, o czym świadczą ruiny kościoła z pięknymi mozaikami. Po serii różnych kataklizmów, a zwłaszcza trzęsień ziemi, miasto niestety opustoszało i zostało przez wieki zapomniane. Potem w okolicy żyli koczowniczy pasterze beduińscy, strzegący przed obcymi tajemniczych ruin. Dla świata Petrę odkrył w 1812 roku szwajcarski podróżnik Johann L. Burkhard. Udało mu się dotrzeć do ruin Petry. Rozpoczął się okres szukania skarbów i niszczenia tego, co pozostało. W 1985 roku Petra została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO i od tego czasu rośnie jej popularność wśród turystów. Dziennie zwiedza to piękne miejsce tysiące ludzi, chyba wszystkich narodowości. Droga od bramy do miasta wiedzie wśród skał piaskowych. Poranne i wieczorne słońce wydobywa z nich różne odcienie koloru żółtego, pomarańczowego i czerwonego. W ścianach wąwozu miejscami sięgającego tylko 3 metry szerokości możemy zobaczyć wycięte specjalne koryta doprowadzające wodę do tego starożytnego miasta. Po pokonaniu ok.1200 metrów dochodzi się do najpiękniejszej budowli Petry zwanej Skarbcem Faraona. Nazwa wiąże się z legendą, wedle której w czterometrowej urnie wieńczącej fasadę został ukryty skarb

jednego z faraonów. Jeszcze w XIX wieku łowcy skarbów usiłowali przedziurawić urnę, by dostać się do złota. Ślady tego widoczne są do dnia dzisiejszego. Skarbiec stoi w głębokiej na ponad 100 metrów kotlinie, gdzie wycięto w skale fantastyczną fasadę, wysoką na 43 metry. Jej forma przypomina gotyk świątyni z 6 kolumnami i trójkątnym tympanonem (w reprezentacyjnej budowli antycznej trójkątny szczyt zwykle zamykał przestrzeń dachową od strony licowej przedniej i tylnej.) w dolnej kondygnacji. Druga kondygnacja ma wręcz barokową architekturę z przerwanym pośrodku portykiemustawiono tam niewielką świątynię z ozdobnym gzymsem wspartym na 4 kolumnach. Trudno sobie wyobrazić, jak w tak zamierzchłych czasach ludzie wybudowali w skale takie cudo, jakich narzędzi użyto. Ale Petra to nie tylko Skarbiec. W czerwonej skale możemy zobaczyć wykutą widownię teatru, który mógł pomieścić około 8 tysięcy widzów. Zachowały się też rzędy kilkudziesięciu najwspanialszych grobowców, których większość powstała prawdopodobnie w ciągu I wieku. Obok Skarbca najbardziej znaną budowlą Petry jest największy grobowiec zwany Monasterem. Długo by można jeszcze pisać o tym pięknym miejscu. To miasto odwiedzane przez turystów całego świata warte jest zwiedzenia i zapamiętania na bardzo długo. Basia Miecińska

IKS W KUCHNI

Placuszki jogurtowe z truskawkami Już są! Truskawki lubimy wszyscy. Czerwone, pachnące i słodkie truskawki! Nie sposób się im oprzeć. W połowie czerwca to one opanowują nasze kuchnie. Koktajle, tarty, sałatki, naleśniki, pierogi i ciasta z truskawkami smakują rewelacyjnie. Truskawki w cukrze, truskawki ze śmietaną, truskawki w czekoladowym sosie – sposobów na truskawki jest wiele. Wysoka zawartość witaminy C i żelaza to poza smakowe argumenty przemawiające na korzyść truskawek. Jednak prawda jest taka, że chyba nikogo nie trzeba namawiać do jedzenia tych pysznych owoców. Z truskawek w mgnieniu oka można wyczarować rewelacyjne desery w postaci koktajlu z truskawek, domowych lodów z truskawkami, czy też panna cotty z pysznym musem truskawkowym. Truskawki królują także w ciastach. W tej dziedzinie prym wiedzie niezastąpiony biszkopt z truskawkami i galaretką, tuż za nim plasuje się sernik z truskawkami oraz puszyste ciasto drożdżowe i delikatne tarty.

Jednak truskawki to nie tylko desery. Coraz śmielej dodajemy je do wytrawnych sałatek. W towarzystwie mięs, serów i sałat również im do twarzy. Niezawodnie sprawdzają się także jako nadzienie do naleśników i pierogów. Nic więc dziwnego, że w sezonie trudno nam powstrzymać truskawkowe szaleństwo! Placuszki na jogurcie to dobry pomysł na ciepłe śniadanie, słodki obiad lub deser dla dzieci. Placuszki szybo się smażą, zamiast truskawek można dodać plasterki jabłka lub gruszki. Ja podaję z cukrem pudrem, ciekawie smakują również z syropem klonowym. Składniki: 300g jogurtu naturalnego 2 jajka 2 łyżki oleju 1 i 1/3 szklanki mąki pszennej 1 łyżka cukru 3 łyżeczki cukru waniliowego 2 łyżeczki proszku do pieczenia olej do smażenia

Przygotowanie: Jajka lekko ubić z cukrem, dodać jogurt i całość dokładnie mieszać. Dodać olej, na końcu mąkę z proszkiem do pieczenia. Truskawki umyć i pokroić na grubsze plasterki. Na niewielką ilość rozgrzanego oleju łyżką nakładać placuszki. Na każdy dać po dwa plasterki truskawki. Po ok. dwóch minutach smażenia obrócić na drugą stronę i ponownie smażyć ok. dwie minuty (powinny się zrumienić). Podawać ciepłe z cukrem pudrem. Smacznego! Dorota Kitowska


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.