
3 minute read
Współczesne media jako czwarta władza
from Eureka 63
Aleksandra Przybysz (4TGiPCp)

Advertisement
Czym jest władza? Według słownika PWN możemy ją określić jako „prawo rządzenia państwem”, czy też „oddziaływanie na kogoś”. Według teorii podziału władzy dzielimy ją na władzę ustawodawczą, wykonawczą oraz sądowniczą. Każda z nich ma przypisane funkcje, zadania i osoby odpowiedzialne za jej działanie. A jak sprawa ma się z mediami? Środki masowego przekazu takie jak radio, telewizja, prasa, Internet i media społecznościowe w wolnym kraju teoretycznie nie mają cenzury. Wolny kraj, demokratyczny równa się wolne media, których funkcjonowanie rodzi pytania: czy rzeczywiście brak urzędu cenzora gwarantuje wolność i obiektywność przekazu? czy poprawność polityczna nie wpływa na przekaz medialny? i na koniec, czy w obecnych czasach już możemy nadać mediom miano czwartej władzy? Moim zdaniem, brak cenzora nie gwarantuje wolności słowa. Poprawność polityczna nakłada kłódkę na niejedne usta i jedynym pewnikiem jest fakt, że media to czwarta władza! I to postaram się udowodnić w moim eseju. Co jest obecnie nieodłączną częścią ludzkiej codzienności? Szczególnie młodzież nie wyobraża sobie dnia bez telefonu, dostępu do Internetu. Tak, jak i wielu dorosłych spędzamy w przestrzeni wirtualnej mnóstwo czasu, a co za tym idzie, ciągle poddajemy się dobrowolnie małemu praniu mózgu przez media. Wystarczy, że raz obejrzymy przysłowiowy fi lmik ze słodkimi kotkami, a na różnych stronach, nawet nie powiązanych ze sobą, będziemy zasypani kotkami. Media społecznościowe z taką gracją podstawią nam wszystko pod nos, że sami przestaniemy myśleć, tylko bez namysłu weźmiemy to, co nam podadzą z tego ograniczonego kręgu. Nawet się nie zorientujemy, kiedy wpadniemy w bańkę informacyjną, która ograniczy przekazywane informacje. Manipulowanie informacją pozwala na kształtowanie opinii publicznej zgodnie z oczekiwaniami rządzących. Jedną z form jest budowanie fałszywych informacji, chodzi o wszędobylski fake news, który przykuwa uwagę odbiorców, bo często ma charakter sensacyjny. Podam przykład z życia, do dziś od starszych osób słyszę, że nadajniki sygnału 5G są rakotwórcze, nowotwory się biorą od 5G!
Osoby doinformowane złapią się za głowę, a ci co trafili na materiały potwierdzające tę niedorzeczność, wierzą w to i zwiększają jej zasięg. Czy to nie przykład „oddziaływania na kogoś”? Moim zdaniem tak, a Państwa? Im dłużej na tym świecie żyjemy, tym więcej można podać przykładów takich fake newsów, jednym z ciekawszych są krwiożercze bobry, które zostały przedstawione w programie „Alarm”! A co można powiedzieć o dezinformacji za sprawą mediów? Czy da się oddzielić ziarna od plew w zalewie informacji? To proste! Wystarczy, obejrzeć programy informacyjne we wszystkich stacjach i porównać przedstawiany temat. Okazuje się, że temat niby ten sam, lecz innny sposób prezentacji. Za pomocą mediów bardzo łatwo mieszać w głowach zwykłych, prostych ludzi. Jednak ci, co skłócają naród w imię wygrania wyborów, powinni pamiętać, że może się to odbić na nich samych. Nawoływanie do nienawiści, język pogardy „dorżniemy watahy”, „PiS-owska szarańcza”, używanie wulgaryzmów w przestrzeni medialnej, symboliczna egzekucja kukieł z twarzami posłów, budzą agresję i złość. A później jest zdziwienie, że dochodzi do ataków na polityków. „Aktorzy, artyści, a nawet politycy stają się dla mediów marionetkami do przyciągania i zabawiania publiczności,” takie słowa padły w wywiadzie z Keira Knightley dla „Gazety Wyborczej” w 2008 roku. Zawarta jest w nich głęboka prawda, dla mediów nie ma świętości. Jeżeli ktoś nie myśli tak jak oni chcą, głosi prawdę, ale niewygodną, to trzeba go usunąć i wstawić nową kukiełkę. To pokazały wybory w Stanach Zjednoczonych, gdy w trakcie wyborów Twitter i Facebook zablokowały konto Donaldowi Trampowi, zmniejszając tym samym wygranie wyborów prezydenckich. Media społecznościowe kontrolują publikowane w nich treści, jeśli są niezgodne z algorytmem mamy blokowane konta, o czym się przekonali organizatorzy marszu 11 listopada. Dlaczego nikt nie zablokował konta znanego z ataków na Polskę lidera frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, Guy Verhofstadt, który użył obraźliwych słów nie tylko pod adresem władz naszego kraju, ale i samych Polaków: „mieliśmy 60 tysięcy faszystów, neonazistów, białych suprematystów na ulicach Warszawy. Nie mówię tutaj o Charlottesville w Ameryce, mówię o tym co działo się w Warszawie, stolicy Polski.” Tak o uczestnikach marszu mówił w 2017 roku. Pogarda, nienawiść i pouczanie innego kraju, jest niedopuszczalne, ale jego konta nikt nie zablokował. Przypadek, nie sądzę, jednak nie powinno tak być, nie ważne z jakiej jesteś partii, jeśli gardzisz drugim człowiekiem powinieneś mieć zablokowane konto. Można by jeszcze podać wiele przykładów i wyłapać brak standardów w przekazywaniu informacji, żonglowanie faktami i szerzenie dezinformacji. Jednak nie o to tu chodzi, faktem jest, że media to czwarta władza i o tym powinniśmy pamiętać. Świadomość pozwoli nam dokonywać selekcji informacji i krytycznie patrzeć na kreowany przez media świat. Nie możemy przecież dać się im ogłupić!
